Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

A beautiful mess [T] [Z]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:20, 09 Mar 2008    Temat postu: A beautiful mess [T] [Z]

Pierwszy raz w życiu wzięłam się za tłumaczenie czegokolwiek, ale ten fik mi się spodobał. Jest lekki, łatwy i przyjemny. Poza tym musze popracować nad angielskim, więc dlaczego nie połączyć przyjemnego z pozytecznym? A więc oto pierwsza część, będę wdzięczna za wszystkie uwagi.

Tyt. oryginału : Beautiful mess
tu jest [link widoczny dla zalogowanych] (nie czytać do końca! ;p):

Zweryfikowane przez Saph

Piękny chaos

To był brzydki dzień, jeden z tych, kiedy ostatnie ślady zimy rozpaczliwie przywierały do chodników szarymi, brudnymi łatami, a niewidoczny lód pokrywający parking szpitala Princeton-Plainsboro był jeszcze bardziej niebezpieczny. Dr Gregory House wysiadł z samochodu i rozejrzał się wokół siebie. Wkładając kurtkę, zauważył nie kogo innego, tylko Lisę Cuddy idącą w jego stronę.
Podeszłą do samochodu i uśmiechnęła się do niego lekko.
- Dzień dobry, doktor Cuddy – powiedział pogodnie House.
- Dzień dobry, doktorze House – odpowiedziała, zatrzymując się przy samochodzie. Postawiła parujący kubek z kawą na masce i poprawiła szalik.
- Spóźniłaś się – skomentował, stając obok niej. – Odwiedził cię wczoraj jakiś dżentelmen?
Cuddy uśmiechnęła się. Prawdziwą przyczyną jej spóźnienia była niezapowiedziana wizyta przyjaciółki z college’u. Ich rozmowa przeciągnęła się bardziej, niż się spodziewała, ale spotkanie ze starą przyjaciółką wprawiło ją w dobry nastrój. Dlatego postanowiła podroczyć się trochę z Housem. Uśmiechnęła się zalotnie.
- Być może.
Skończyła poprawiać szalik, wzięła kawę i ruszyła w stronę wejścia do szpitala. House deptał jej po piętach.
- Więc kto to był? Pozwalasz sponsorom wpadać do ciebie w nocy, czy to nie było związane z pracą?
Cuddy zatrzymała się, odwróciła i uniosła brwi. Właśnie kiedy zamierzała odpowiedzieć, zadzwonił jej telefon.
Przeklinając go za rujnowanie jej napiętego planu dnia, zaczęła grzebać w torbie w poszukiwaniu zagubionego drobiazgu.
Spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła Tara, przyjaciółka, która odwiedziła ją poprzedniego wieczoru. Uśmiechnęła się.
Wtedy ją potrącił. Czarny samochód. Nie jechał na tyle szybko, żeby zrobić jej poważną krzywdę, ale kiedy przód samochodu uderzył ją w biodro, straciła równowagę i upadła na ziemię.
House widział wszystko dokładnie. Widział, jak wóz potrącił Cuddy, widział, jak upada na ziemię, jak jej torebka szybuje w jedną stronę, a kubek kawy w drugą. Najszybciej jak mógł pokuśtykał do niej, leżącej nieruchomo na ziemi.
Kiedy ukląkł przy niej, Cuddy odwróciła głowę w jego stronę. Wypuścił z ulgą powietrze. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że wstrzymał oddech. Kiedy na nią spojrzał, nagle zapragnął odgarnąć włosy, które opadły jej na twarz. I prawdopodobnie zrobiłby to, gdyby Kutner nie wysiadł z samochodu dokładnie w tym momencie.
Gdyby cała sytuacja nie wystraszyła go tak bardzo, pewnie roześmiałby się na widok wyrazu twarzy Kutnera.
- Bardzo przepraszam, doktor Cuddy, przysięgam, że pani nie zauważyłem, nic się pani nie stało? Czy mógłbym coś dla pani zrobić? Proszę pozwolić sobie pomóc – powiedział na jednym oddechu, pochylając się i próbując pomóc jej wstać.
Cuddy usiadła.
- Nic mi nie jest, Kutner. Mógłbyś mi podać torebkę?
Obrócił się, szukając wzrokiem torebeczki. W końcu zauważył ją, leżącą kilka stóp dalej. Sięgnął po nią i podał Cuddy.
- Dziękuję – odpowiedziała, biorąc torebkę.
Przewiesiła ją przez ramię. Odrzucając pomoc House’a i Kutnera, wstała i otrzepała spódnicę. Jednak kiedy tylko zrobiła krok w stronę szpitala, skrzywiła się i zachwiała. House, który stał obok, objął ją w talii. Kutner podszedł, żeby złapać ją z drugiej strony. House rzucił mu piorunujące spojrzenie.
- Idź, zaparkuj samochód – syknął.
Kutner, który wyglądał na bardziej zszokowanego i wytrąconego z równowagi niż Cuddy, pokiwał głową pospiesznie i wrócił do samochodu.
- Kretyn – mruknął House pod nosem.
Cuddy parsknęła śmiechem i oboje pokuśtykali do wejścia.
- Teraz pasujemy do siebie – zauważyła, kiedy szli przez parking i ścieżką w stronę drzwi.
Przejście przez hall do windy i dalej do jej gabinetu było okropnie męczące i kiedy w końcu ona i House tam dotarli, opadła na krzesło z westchnieniem ulgi.
- Dzięki – powiedziała do House’a. – Wątpię, czy poradziłabym sobie sama.
- Rycerz w lśniącej zbroi, na twoje usługi – odpowiedział sarkastycznie. – Wstań, pokaż nogę.
Cuddy niespecjalnie miała ochotę wstawać w tym momencie.
- Jest w porządku – odpowiedziała mu.
- Pozwól mi ją obejrzeć.
- House, ja też jestem lekarzem. Jest w porządku. A teraz idź do pracy, jesteś bardzo do tyłu z papierkową robotą.
- Cuddy, pozwól mi obejrzeć twoją nogę.
Cuddy wiedziała, że nie wygra tej bitwy. Wstała z fotela i podeszła do House’a, który stał przed jej biurkiem. Usiadł na jednym z krzeseł i gestem kazał jej podejść bliżej. Zrobiła krok i odwróciła posiniaczoną nogę w jego stronę.
Kiedy uniósł jej spódnicę, jej serce trochę przyspieszyło. Ale to przecież nie miało sensu, nienawidziła House’a… prawda? Ale kiedy jego palce otarły skórę na jej biodrze wokół siniaka, poczuła, że jej oddech robi się płytszy, a dłonie leciutko się pocą. „Zachowuję się jak rozchwiana hormonalnie nastolatka”, pomyślała.
Z zamyślenia wyrwał ją ostry ból biodra. Skrzywiła się.
- Auć!
- Przepraszam – odpowiedział House. – Musiałem sprawdzić, czy nie ma opuchlizny.
- Nie musiałeś naciskać tak mocno. To siniak. Oczywiście, że jest opuchlizna – powiedziała, zupełnie pozbywając się uczucia konsternacji, które ogarniało ją jeszcze przed chwilą. – A teraz bierz się za papiery albo idź do kliniki. Masz wybór.
House przewrócił oczami i wyszedł z gabinetu, zostawiając w nim bardzo zmieszaną Lisę Cuddy.
Nienawidziła House’a i miała ku temu niezły powód: sprawiał więcej kłopotów niż reszta lekarzy razem wziętych, był kompletnym palantem i robił uwagi dokładnie podpadające pod definicję molestowania seksualnego. A teraz czuła, że chce mieć go przy sobie, zupełnie bez powodu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Pią 16:29, 11 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 20:33, 09 Mar 2008    Temat postu:

Świetne . Kolejny fik o Huddy - taki troskliwy House prezentuje się całkiem nieźle - nie mogę doczekać się następnej części .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kmyhair
Gość





PostWysłany: Nie 21:04, 09 Mar 2008    Temat postu:

podoba mi się - chcę więcej (mam ochotę wziąć się za oryginał, ale skoro Annie tak dobrze idzie Ci tłumaczenie, to obiecuję, ze chociaż mnie strasznie korci, to nie przeczytam do końca w oryginale, tylko poczekam na Twoje łączenie przyjemnego z pożytecznym )
Powrót do góry
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:36, 09 Mar 2008    Temat postu:

Cieszę się, że Wam się podoba. No to będę miłosierna:

House wyszedł z gabinetu Cuddy pogrążony w myślach. Cuddy była wrzodem na tyłku. Nieźle wyglądającym, ale jednak wrzodem. A teraz naprawdę martwił się o nią. To było dziwne. House martwił się o bardzo niewielu ludzi, a już na pewno nie o sztywniackich administratorów szpitala. Potrząsnął głową. Pewnie to uczucie brało się z braku kofeiny tego ranka.
Mimo wewnętrznego przekonania, że nic nie czuje do Cuddy, napełnił lodem plastikową torebkę i zaniósł ją do jej gabinetu. Wszedł ze swoją zwykła manierą i rzucił lód na jej biurko.
Cuddy podniosła na niego zdziwiony wzrok. Kiedy zobaczyła lód, uśmiechnęła się z wdzięcznością i sięgnęła po niego.
- Dziękuję – powiedziała. Od kiedy House troszczył się o nią?
House tylko kiwnął głową w odpowiedzi.
Podwinęła spódnicę i przyłożyła lód do siniaka. Był teraz ciemnofioletowy, z brzydką żółtą obwódką dookoła.
- Chodź tutaj – polecił jej House, ale szybko doszedł do wniosku, że nie chce mu się czekać, aż wstanie. Obszedł biurko dookoła i stanął obok niej. Wyjął z kieszeni bandaż elastyczny i pochylił się, żeby umocować lód na nodze Cuddy. Ona jednak złapała jego rękę.
- Mogę to zrobić sama – powiedziała. Zaczynała czuć się dokładnie tak samo, jak w szkole średniej, kiedy rozmawiała z chłopakiem, który jej się podobał, i wiedziała, że jeśli House podejdzie bliżej, będzie tylko gorzej.
- Na pewno nie tak dobrze.
- House, naprawdę, jest w porządku. Zrobię to sama. Wracaj do pracy.
- Cuddy – popatrzył na nią swoimi przenikliwie niebieskimi oczami.
Poddała się.
- Dobrze. Ale pospiesz się, mam mnóstwo rzeczy do zrobienia.
Kiedy House owijał jej nogę tak, żeby lód uśmierzał ból, Cuddy poczuła, że jego bliskość robi na niej coraz większe wrażenie. Gdy skończył, otrząsnęła się z trudem.
- Nigdy nie przypuszczałam, że powiem ci to tyle razy w ciągu jednego dnia, ale dziękuję.
- Możesz odwdzięczyć mi się wieczorem w łóżku – odpowiedział House, zamieniając dziwnie troskliwe zachowanie na swoje zwykłe seksistowskie komentarze.
Cuddy uśmiechnęła się. Kiedy wyszedł z jej biura, dotarło do niej, że nie miałaby nic przeciwko odwdzięczeniu się mu w łóżku. Po chwili skarciła się w myślach. Skąd do cholery coś takiego przyszło jej do głowy? Już raz była z House’em i to był kompletny chaos.
Cuddy potrząsnęła głową i spróbowała skupić się na raporcie wydatków. Może uderzyła się w głowę, kiedy samochód potrącił ją tego ranka.
Spojrzała na zegar na monitorze komputera. 14.00. Jęknęła.
Lód dawno się rozpuścił, noga znowu bolała, do tego doszedł tępy ból głowy, zaczynający się gdzieś z tyłu, za oczami. Cuddy potarła skronie. Marzyła tylko o tym, żeby zwinąć się pod kocem z kieliszkiem czerwonego wina i House’em. Zaraz… House’em? Co się z nią dzisiaj działo? Ta dziwna obsesja na punkcie House’a. Od zawsze go pragnęła, ale nie tak…
Cuddy gwałtownie wyprostowała się na krześle. Powinna pójść do domu. Miała dosyć bycia niewolnikiem wszystkich w szpitalu. Dzisiaj potrącił ją samochód, do diabła! Należy jej się wolne.
Wykręciła numer recepcji.
- Czy możesz odwołać wszystkie moje dzisiejsze spotkania?... Idę do domu…Przenieś je na poniedziałek… Dziękuję – załatwiwszy wszystko w ten sposób, odłożyła słuchawkę.
Poczuła się, jakby ktoś zdjął z jej ramion ciężar reszty dnia. Ale kiedy zobaczyła, kto właśnie zamierza wejść do jej gabinetu, to uczucie wróciło.
House myślał o Cuddy cały dzień. To było dziwne, ale martwił się o nią. Martwił się, czy wszystko z nią będzie w porządku. Czy nie stało się nic poważniejszego, kiedy potrącił ją samochód. Szczerze mówiąc, te myśli przeszkadzały mu. Nie mógł jednak oprzeć się im, kiedy pchały go do gabinetu Cuddy, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.

--------------------------

Reszta jutro, nie ma tak dobrze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kmyhair
Gość





PostWysłany: Nie 21:37, 09 Mar 2008    Temat postu:

Annie - jeszcze nie zaczęłam czytać, ale już mogłabym rzucić Ci się na szyję Tylko, ze nie mam czasu, bo czytam drugą cześć fika
Powrót do góry
kmyhair
Gość





PostWysłany: Nie 21:40, 09 Mar 2008    Temat postu:

Niech już będzie jutro... ;-) No nie mogę normalnie. Chichotałam podczas lektury jak pokręcona nastolatka
Powrót do góry
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 22:39, 09 Mar 2008    Temat postu:

Annie, normalnie uwielbiam cię . Fik mnie wkręcił .

Cytat:
Od zawsze go pragnęła




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:54, 09 Mar 2008    Temat postu:

Czuję się doceniona ;-) Mnie osobiście najbardziej podobają się rozmyślania Cuddy... Dużo się można dowiedzieć Zwalają z nóg. Jutro postaram sie skończyć

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:01, 09 Mar 2008    Temat postu:

oooh czytałam ten fik w oryginale xD jest świetny. gratuluje tlumaczenia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:14, 09 Mar 2008    Temat postu:

chociaż nie zdradzaj zakończenia ;-)
Przy okazji dokonałam przełomowego odkrycia - niektóe rzeczy sa po prostu NIEPRZETŁUAMCZALNE Powinni mi jakiegoś Nobla przyznać za takie głębokie przeymyślenia...
No nic, musicie wytrzymać do jutra (ci, co nie czytali oczywiście )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:22, 09 Mar 2008    Temat postu:

Annie napisał:
niektóe rzeczy sa po prostu NIEPRZETŁUAMCZALNE


zgadzam sie, tez kombinowałam, co by tu wymyslec aby po naszemu brzmialo to z jakims sensem:)

A fik cudowniutki , brawo i nie każ nam za długo czekać


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gosiaaa dnia Nie 23:34, 09 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:32, 09 Mar 2008    Temat postu:

jutro mam tylko trzy lekcje, więc wyjątkowo dotrzymam słowa ;-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 7:46, 10 Mar 2008    Temat postu:

Cudowny fik
świetny i genialny
brawa dla tłumaczki
no i dalszej części doczekać się nie mogę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:03, 10 Mar 2008    Temat postu:

Mogłabym Was jeszcze trochę potrzymać, ale co tam... Macie ;-)

Kiedy wszedł, zobaczył, że na jej biurku nie ma codziennych papierów, a komputer jest wyłączony.
Cuddy odsunęła fotel od biurka.
- Mogę ci w czymś pomóc?
- To zależy. Miałabyś ochotę przespać się ze mną?
Ten komentarz zasłużył tylko na półuśmiech Cuddy.
Wstała z fotela i ruszyła w stronę płaszcza i torebki, wiszących w rogu gabinetu. Jednak już po pierwszym kroku skrzywiła się i zaczęła utykać. Kiedy w końcu dotarła do płaszcza, odwróciła się do House’a.
- Wiesz, że właściwie zaczyna mi się robić ciebie szkoda?
- Nareszcie kaleka doczekał się odrobiny współczucia.
Cuddy roześmiała się, wkładając płaszcz.
- Idę do domu, więc musisz wyjść.
House podszedł bliżej. Zanim zdążył się ugryźć w język, wymknęło mu się:
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy?
- Nic mi nie będzie – odpowiedziała, przerzucając torbę przez ramię. Wyrównała płaszcz i zdjęła szalik z wieszaka. Ale znowu ta idiotyczna słabość, jaką miała do tego człowieka, dała o sobie znać, i szalik wyślizgnął jej się z rąk, spadając na podłogę.
House pochylił się, żeby go podnieść. Kiedy się wyprostował, spojrzał Cuddy w oczy i coś w nim pękło. Czy to, co do niej czuł, to była… miłość? Nie, z pewnością nie.
Kiedy brała od niego szalik, jej palce dotknęły jego. House złapał ją za rękę. I zanim Cuddy zdążyła powiedzieć cokolwiek, przyciągnął ją do siebie.
House patrzył na jej twarz. Naprawdę była piękna. Pocałował ją delikatnie, lekko i pytająco. Cuddy z początku była zbyt zaskoczona, żeby zareagować. Po chwili jednak objęła go za szyję i pocałowała, o wiele mocniej niż przedtem.
Jej szalik zapomniany leżał na podłodze.
Kiedy odsunęli się od siebie, wyraz twarzy Cuddy wyrażał głęboki szok.
- Muszę… Muszę iść – wyjąkała. – Muszę… zrobić… pranie.
Nie była w stanie myśleć aż do momentu, kiedy była sama w windzie. Podniósł z podłogi jej szalik, co nie było w jego stylu. A potem ją pocałował. To już zupełnie nie było w jego stylu. Ona odpowiedziała mu tym samym. Tylko dlaczego potem uciekła? Pranie? Co to miało być? I dlaczego tak się przestraszyła? Przecież ten pocałunek był tym, o czym marzyła przez cały dzień… Prawda?

House stał na środku gabinetu Cuddy, ciągle w szoku po tym, co zrobił. Cuddy była namiętna, wszyscy faceci to widzieli, ale czy on nie zastanawiał się, jak piękna była? Dlaczego nagle czuł się, jakby ja kochał? Spojrzał na podłogę. Upuszczony przez nią szalik nadal tam leżał.

Kiedy tylko Cuddy weszła do domu, wzięła dwie aspiryny i, ignorując ostrzeżenia na opakowaniu, otworzyła butelkę wina i nalała sobie kieliszek.
Siedziała na kanapie, oglądając powtórki Project Runway i próbując odpędzić trapiące ją myśli o Hous’ie.
Co to wszystko miało znaczyć? Zawsze uważała go za niebezpiecznie atrakcyjnego, ale do tej pory udawało jej się trzymać swoje uczucia na wodzy. Doszła do wniosku, że ten dzień był tak męczący, a House zachowywał się tak dziwnie, że to wszystko wytrąciło ją z równowagi.
Kiedy rozległo się pukanie, Cuddy jęknęła. Dokładnie wiedziała, kto to był. Czasami House zwyczajnie nie wiedział, kiedy odpuścić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Asia
Chirurg plastyczny
Chirurg plastyczny


Dołączył: 14 Gru 2007
Posty: 2782
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pon 15:08, 10 Mar 2008    Temat postu:

kolejny fik Huddy genialne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kmyhair
Gość





PostWysłany: Pon 16:13, 10 Mar 2008    Temat postu:

Łaaaaaaaaaaaa, trochę egzaltowane..., ale właśnie KOCHAM TEN FIK ZA TO!!!!!!!!!! Kiedy? Kiedy? Kiedy będzie następny odcinek Annie? Oj, bo zaraz jakiś udar zaliczę albo cuś... ;-)
Powrót do góry
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 16:51, 10 Mar 2008    Temat postu:

Matko cudowne! Więceeeej zaraz dostane wylewu muszę muszę przeczytać resztę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:40, 10 Mar 2008    Temat postu:

kończę, kończę, spokojnie. Wytrzymajcie jeszcze kwadrans... ;-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:20, 10 Mar 2008    Temat postu:

No, macie. Jeśli kogoś doprowadziłam do wylewu/zawału/udaru mózgu/jakiegokolwiek innego powodu zatrzymania akcji serca, informuję, że odpowiedzialności ponosić nie zamierzam ;-) Chcąc zapobiec dalszym zejściom (ze śmiechu lub z wrażenia), niniejszym wrzucam resztę.

Oczywiście, przeczucie jej nie myliło. Kiedy otworzyła drzwi, na ganku stał House.
Wyciągnął w jej stronę rękę z szalikiem. Wzięła go i, nie ruszając się, zapytała:
- Co tu robisz?
- A wyglądam jakbym co robił?
- Zawracał mi głowę?
- Przywiozłem twój szalik.
Cuddy uniosła brew.
- Nie mogłeś go po prostu zostawić w moim gabinecie? Albo nawet zaczekać i oddać mi go jutro rano?
- Chciałem być miły – odparował.
Cuddy przewróciła oczami i wycofała się do środka, do swojego telewizora, wina i puszystego kocyka. Nie zamknęła drzwi. House potraktował to jako zaproszenie do wejścia. Kiedy szedł za nią, zauważył, że kuleje znacznie mniej, kiedy pozbyła się szpilek. Cuddy bez słowa przeszła przez salon do kuchni, rzuciła szalik na puste krzesło i wyjęła z szafki czysty kieliszek.
Kiedy wróciła do salonu, House siedział rozparty na jej sofie, czując się jak u siebie w domu. Zajął z grubsza dwie trzecie kanapy i zaczął oglądać „Gladiatora”. Po raz milionowy tego dnia przyłapała się na myśl, jak bardzo go pragnęła. Teraz jednak była zbyt zmęczona, żeby się tym przejmować.
Nalewając mu kieliszek wina, Cuddy zmarszczyła nos.
- Nie zamierzam oglądać „Gladiatora”.
House podniósł na nią wzrok. Podała mu kieliszek. Biorąc go, odpowiedział:
- Cóż, ja nie zamierzam oglądać „Project Runway”.
- Lubię ten program.
- A ja lubię ten film. Jest pouczający. „Project Runway” to nic więcej, tylko geje szarpiący się nawzajem nad skrawkami szmatek… Chociaż Heidi Klum nie jest zła.
Cuddy roześmiała się, zabierając pilota House’owi. Coś zaiskrzyło między nimi tego dnia. House nie był już tylko trudnym pracownikiem, którego fizycznie pożądała. Był kimś… więcej.
Odzyskawszy władzę nad pilotem, przełączyła na grę Gigantów. Odłożyła pilota na stolik i usiadła z westchnieniem na kanapie.
Cuddy czuła, że spojrzenie House’a przewierca jej głowę na wylot. Chciała na niego spojrzeć, ale niemal bała się tego, co może się stać. Pragnęła go, ale nie była pewna, czy pragnie również emocjonalnych konsekwencji.
Jednak w jakiś sposób magnetyczna siła ciągnęła jej oczy w jego stronę. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, cokolwiek, co wyplątałoby ją z tej sytuacji, ale nic nie przychodziło jej do głowy. House położył jej palec na ustach i przechylił głowę tak, że ich usta były tylko milimetry od siebie.
- House… - szepnęła Cuddy, gdy odzyskała głos. – Nie możemy…
- Liso – przerwał jej.
Jej imię brzmiało w jego ustach tak… dobrze.
Lisa Cuddy poddała się.
Przestała w ogóle się przejmować. Była zmęczona ciągłym opieraniem się House’owi, zmęczona tłumieniem swoich uczuć, zmęczona byciem odpowiedzialną, do jasnej cholery, była po prostu zmęczona.
Więc pocałowała go po raz drugi tego dnia.
Tym razem, kiedy odsunęli się od siebie, Cuddy nie uciekła.
Każdy związek z House’em byłby chaosem. Nie była na tyle głupia czy naiwna, żeby próbować zaprzeczać. Ale być może razem uda im się stworzyć coś pięknego z tego chaosu.
Bo właśnie w to się pakowali – piękny chaos.
--------------
Koniec! Moim zdaniem, troszkę przesadzone są te uczucia Cuddy, ale efekt finalny niezły ;-) Teraz możecie sobie porównać z oryginałem i ew. czekam na uwagi co do tłumaczenia. Tych, co nie dożyli zakończenia, z góry przepraszam ;-)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Pon 20:01, 10 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kmyhair
Gość





PostWysłany: Pon 18:27, 10 Mar 2008    Temat postu:

przeżyłam... cudem..., całe szczęście, że nie zeszłam przed końcem, to byłaby wieeelka szkoda
Powrót do góry
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 18:57, 10 Mar 2008    Temat postu:

Czy to już koniec? Świetne, chociaż trochę krótkie. No nic, moja wyobraźnia dopowie sobie resztę tego fika .

Bardzo dobre tłumaczenie, w ogóle to miła odmiana, widzieć tak szybko przetłumaczone wszystko [nie żebym czepiała się innym - chwała wszystkim, którym się chce ] .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:45, 10 Mar 2008    Temat postu:

Jak dla mnie tak by się mogło zdarzyć na planie cudne, miłe i ogólnie takie wzruszające. Eh Cuddy i House dwa uparciuchy, ale musi ich to uparciustwo w końcu doprowadzić na właściwą drogę.

Bo jak mawia były premier: "Idziemy we właściwym kierunku"

Gratulacje dla autorki, za swobodę tłumaczenia, czyta się niezwykle przyjemnie. BRAWO


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon 19:47, 10 Mar 2008    Temat postu:

Ja też dożyłam końca
i jestem pod wrażeniem świetny fik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:00, 10 Mar 2008    Temat postu:

Mnie też się podobał ;-) Mogliby go w życie wprowadzić...
I dziękuję za uznanie co do tłumaczenia ;-)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:48, 10 Mar 2008    Temat postu:

fajny fik

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin