Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Być [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dr. paula
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:45, 01 Kwi 2009    Temat postu:

jejku...
dopiero przeczytałam całość i jestem pod mega ogromnym wrażeniem!
to jest cudowne!
z każdą częścią jeszcze lepsze! Nie zostaje mi nic innego jak czekać na cd
pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scribo
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:19, 02 Kwi 2009    Temat postu:

No i ostatni ocinek... Trochę krótszy niż pozostałe, ale mam nadzieję, że uznacie, ż trzyma poziom. Bardzo dziękuję za wszystkie wasze komentarze
Dedykowane wszystkim, którzy to przeczytali ^^.

W powietrzu rozchodziły się dźwięki fortepianu. Wyjątkowo, to nie House grał. Patrzył na Haydii, która właśnie demonstrowała mu piosenkę, której nauczyła się jako pierwszej. Dla niego. Na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech pełen dumy. Nigdy nie sądził, że ojcostwo może być tak interesujące, zajmujący i przyjemne.
Ostatnie takty utworu rozbrzmiały w uszach Grega jeszcze kilkakrotnie. Z trudem podniósł się z fotela i podszedł do małej. Położył jej rękę na ramieniu. Nie poruszyła się. Patrzyła na klawisze instrumentu.
– Tato…? – zaczęła cichym głosem.
– Tak? – spytał.
– Pójdziesz ze mną na cmentarz? – Jeszcze intensywniej zaczęła przyglądać się klawiszom. Chciała go o to spytać już od kilku dni, ale jakoś nie mogła zebrać się na odwagę. Mimo wszystko, dzisiaj musiała tam iść. Z nim, lub bez niego. Lepiej z nim. Ale przecież zrozumie, jeśli będzie wolał zostać.
Poczuła palce House’a, zaciskające się mocnej na jej ramieniu.
– Po co? – spytał trochę nie swoim głosem.
– Moja mama… Umarła równo trzy lata temu – powiedziała powoli. – Chcę tam pójść. Dziś wieczorem.
Greg nic nie powiedział, tylko delikatnie ją przesunął. Usiadł obok. Objął ją jedną ręką, drugą zaczął grać. Powolna melodia sprzyjała rozmyślaniu. Palce śmigające po klawiszach w wyuczonym rytmie, zupełnie bez udziału świadomości, pozwalały na oddalenie się od całego świata, udanie się w zakamarki umysłu. Przecież to była Haydii. Jego Haydii. Mimo tego myśl, że będzie musiał iść z nią tam dzisiaj – chyba nie sądziła, że puści ją samą, prawda? – sprawiała, że czuł się w jakimś sensie winny. Mógł być dla niej najlepszym ojcem na świecie, ale nie był w stanie zastąpić jej matki. Życie jest takie niesprawiedliwe…
– Tato? – spytała, gdy melodia się skończyła, a palce Grega zatrzymały na dwóch ostatnich klawiszach, wywołując niekończący się dźwięk. Dźwięk podjętej decyzji.
– Przecież wiesz, Haydii.
Uśmiechnęła się z ulgą.

*
Trzymał ją za rękę. Szli jedną z alejek. Ona prowadziła, świetnie znała drogę. Dokoła nich błyszczały mała światełka, przyciągając wzrok obserwatora, karząc mu napawać się nastrojem miejsca i chwili.
Dla Haydii nie było piękniejszego i smutniejszego widoku niż cmentarz nocą. Długo jej tu nie było. Ale… Miała teraz tatę, nie czuła tak wielkiej potrzeby przychodzenia tu i siedzenia przy nagrobku. Przez ostatnie lata mogła się tu zaszyć i mówić o wszystkim. Zawsze odpowiadała jej cisza, lecz mimo to czuła obecność swojej mamy. W tym miejscu i o tej porze mocniej niż gdziekolwiek indziej.
Zatrzymała się. W cieniu głogu stał mały, czarny nagrobek, nic szczególnego. Obok była podnoszona ławeczka. Dookoła nie było światełek. Ta część cmentarza rzadko kiedy była przez kogoś odwiedzana. Haydii mocniej ścisnęła House’a za rękę. Mężczyzna otworzył siatkę i wyjął znicz. Podał go dziewczynce, która postawiła i sprawnym ruchem zapaliła zapałkę. Przytknęła ją do knota, który po chwili słabo się rozjarzył. Uśmiechnęła się smutno i ustawiła znicz pośrodku nagrobka. Usiadła na ławkę. House obok niej. Oboje milczeli, zapatrzeni w pojedyncze światełko, które sami przed chwilą tam umieścili. Czasami cisza daje mówi więcej niż tysiąc słów.
Na tej samej ławce zastał ich świt.

*
House wpatrywał się w śpiącą Haydii. Mieszkała z nim już miesiąc, w ciągu którego spędzał z nią każdą wolną chwilę. Nawet wziął urlop. Właściwie, to dziewczynka była z tego powodu święcie oburzona, bo chciała przyglądać się jego pracy, ale on chciał się nią w spokoju nacieszyć.
Nigdy wcześniej nie podejrzewałby się o taką uczuciowość. Nie na darmo mówi się, że ojcostwo zmienia ludzi… Jego myśli mimowolnie powędrowały do Cuddy. Pamiętał jak mu dziękowała tak, jakby w tej chwili siedziała naprzeciwko niego i znów to powtarzała. Jego zdaniem nie miała za co. Systematycznie i codziennie zatruwał jej życie, przysparzał problemów i niszczył prywatność. Właściwie, biorąc to wszystko pod uwagę dziwił się, że jeszcze nie kazała mu po prostu iść do diabła, nie zwolniła go. Chociaż nie raz miała ku temu okazję. Zawsze go broniła. Cóż, tak na to patrząc, jeżeli ochronił ją przed nieszczęśliwym małżeństwem chyba byli kwita… Więc dlaczego miał taką cholerną ochotę wsiąść do samochodu i pojechać do niej do domu tylko po to, żeby ją zobaczyć?
Poza tym, pozostawała jeszcze sprawa Haydii. Poprzedniej nocy na cmentarzu miał dość dużo czasu by się nad tym zastanowić. Brakowało jej matki. I nic nie mogło jej zastąpić. I nie mógł nic poradzić na to, że prześladował go widok Cuddy całującej jego córkę w czoło, wtedy, w mieszkaniu Middle’a.

*
W zamyśleniu stał pod ścianą. Nie mogła go zobaczyć, akurat pochylała się nad papierami, przygryzając dolną wargę w tak seksowny sposób… Gdyby wiedziała jak to na niego działa…
Westchnął cicho i obrócił się na pięcie. Teraz powinien pójść do kaczuszek i sprawdzić, czy nie obróciły jeszcze jego gabinetu w ruinę.
Bezwiednie ruszył korytarzem. Lecz po chwili zorientował się, że po prostu obszedł całe piętro dookoła, nawet nie kierując się w stronę własnego gabinetu. Z irytacją zastukał laską w ziemie. Kompletnie nie przejmował się zdumionymi spojrzeniami pielęgniarek. Czemu nie mógł wyrzucić jej ze swoich myśli…?
Cóż, nigdy się tego nie dowie, jeśli nie sprawdzi. Zdecydowanym krokiem przemierzył szerokość korytarza dzielącą go od drzwi do jej gabinetu. Wszedł do środka jak zwykle nie pukając. Udając, że nic się nie zmieniło.
Słysząc charakterystyczny stukot laski i dźwięk otwieranych drzwi uniosła zdumione spojrzenie. Stanął przed nią, opierając się obiema rękami na swojej „trzeciej nodze” i patrzył na nią uważnie, badawczo. Jakby sondował nie tylko jej wygląd, ale też uczucia. Wzdrygnęła się delikatnie. Szybko podniosła się na nogi, w myślach błagając Boga, czy jakąś inną istotę wyższą o opanowanie.
Obeszła biurko dookoła i przysiadła na jego brzegu. Założyła ręce na piersi przyjmując pozycję obronną. Milczał. Ona też. Wbijała wzrok w jego podkoszulek, nie mając odwagi spojrzeć w tę błękitne oczy.
– Wróciłeś do pracy – zauważyła oczywistość. Ktoś musiał przerwać to milczenie, bo napięcie w powietrzu gęstniało tak bardzo, że obojgu ciężko było odetchnąć głębiej.
– Tak – przyznał. Lisa uniosła wzrok na jego usta. Uśmiechał się łobuzersko. Nawet w tej chwili bała się spojrzeć mu w oczy tylko po to, by ujrzeć w nich ten charakterystyczny błysk. Wiedziała, że zaraz usłyszy jakiś seksistowski komentarz. – Chyba się za wami stęskniłem.
– Wami? Jestem w ciąży? – spytała unosząc kąciki ust ku górze.
– Tobą i twoim wielkim tyłkiem – wyjaśnił pogodnym tonem.
– Oboje czujemy się wyróżnieni – parsknęła.
Znów zapadła cisza. Coraz bardziej niezręczna.
– Czemu z nim byłaś? – zadał nurtujące go od dawna pytanie, zanim zdał sobie sprawę z tego co mówi.
Dalej obserwowała dół jego twarzy. Miśnie szczęki napięły się, jakby mocno zacisnął zęby. Zgadywała, że wcale nie miał zamiaru tego powiedzieć. Cóż, ona nie miała zamiaru odpowiadać. A jednak to zrobiła.
– To moje życie – zaczęła cicho. – Mogę z nim robić co chcę. Także je ułożyć. Może Cię to zdziwi, ale nie wszyscy chcą egzystować w czymś, co tylko przy najlepszych chęciach można nazwać burdelem.
Chyba była trochę za ostra. Jednak po chwili jego twarz rozluźniła się i powrócił na nią ten słodko – gorzki uśmiech.
– Wyjątkowo się z Tobą zgadzam – przyznał. – Teraz chcę tylko, żeby Haydii była szczęśliwa. Wiesz, te wszystkie pierdoły o byciu lepszym człowiekiem.
Cuddy zaśmiała się trochę nerwowo.
– House, to dziecko Cię pokochało nie za to że jesteś dobrym człowiekiem. Pokochała Cię za to, ze byłeś sobą. Tym złośliwym, aroganckim dupkiem. A teraz masz po prostu przy niej być. I tyle.
Ona też by tak chciała. Mieć dziecko, które nie widziałoby świata poza nią, które przychodziłoby do niej w chwilach zwątpienia, które dzieliłoby się z nią swoja radością. Które by przy niej było i przy którym byłaby ona.
– Tak. Chyba masz rację – przyznał. Miał lekko nieobecny głos, tak jakby się nad czymś zastanawiał. Brzmiał tak zawsze wtedy, gdy zastanawiał się nad postępowaniem pacjent i tym, jak to się miało do objawów jego choroby. Kiedy szukał rozwiązania swojej zagadki.
– O czym myślisz? – spytała i zaraz tego pożałowała. Nie chciała wyjść na jakąś romantyczną idiotkę.
– O Tobie – powiedział z rozbrajającą szczerością.
Tym razem naprawdę mocno ją zaskoczył. Uniosła wzrok i natychmiast utonęła w tych jego błękitnych oczach. Nie była w stanie się poruszyć, wydać żadnego dźwięku. On za to przyglądał jej się uważnie. Powoli podszedł do niej. Położył dłoń na jej policzku. Zadrżała pod jego dotykiem.
House delikatnie ujął jej twarz w swoje dłonie i złożył na ustach czuły pocałunek.
Zareagowała natychmiast. Przylgnęła do niego całym ciałem, rękoma oplotła szyję. Smakował inaczej, niż sądziła. Nie wyczuła alkoholu, jedynie delikatny posmak Vicodin. I lizaki truskawkowe. I jeszcze ten jeden, jedyny smak, którego nie czuła wcześniej. Po prostu jego smak.
Oderwał się od niej na chwilę.
– Nie nadaję się do związków – powiedział niepewnie.
– Wiem – odparła.
– Nie zmienię się.
– Wiem.
– Chciałbym, żeby Haydii miała matkę…
– Więc tylko o to Ci chodzi? – spytała z niedowierzaniem. A ona głupia miała nadzieję…
– Myślisz, że mógłbym dać jej szczęśliwą rodzinę, gdybym nie kochał jej matki?
Odetchnęła z ulgą.
– Myślę, że w takim razie mogę przystać na twój układ. Ale będziesz musiał spełnić kilka warunków…
– Czego ode mnie oczekujesz? – spytał.
– Żebyś był. Po prostu obiecaj mi, że zawsze przy mnie będziesz.
House uniósł brew. Dokładnie o to samo poprosiła go Haydii miesiąc temu.
– Obiecuję.
– To dobrze. A teraz pocałuj mnie jeszcze idioto – powiedziała z lekką niecierpliwością.
Zaśmiał się cicho i zbliżył usta do ust jednej z dwóch kobiet jego życia.

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scribo dnia Czw 13:23, 02 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ECC
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 1645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:01, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Scribo
Przeczytałam całość na informatyce, bo nie mam aktualnie internetu w domu.I... brak mi słów.
Czuję rozgrzane policzki i ścisk w żołądku.
Co oznacza tylko tyle, że ten fik jest absolutnie genialny.

Musze chyba chwilę ochłonąć, nim napisze sensowny komentarz.
To było mistrzostwo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr. paula
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:32, 02 Kwi 2009    Temat postu:

Ocenię fik jako całość, bo moim zdaniem końcówka mimo Huddy wyszła ci (jakby użyć dobrych słów do tego dzieła?) gorzej od reszty. Ale pomimo to jestem pod wrażeniem talentu i pomysłu.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:01, 03 Kwi 2009    Temat postu:

O wow...
O WOW.
O W-O-W...

To było... takie słodkie i romantyczne... przesycone miłością... i House tak złagodniał, ale "O tobie i twoim tyłku" było świetne .. Naprawdę, opisałaś to z taką czułością, że niemal widziałam, jak się dotykają, jak się całują... A Haydii wreszcie będzie miała pełną rodzinę. Wreszcie będzie szczęśliwa. Wreszcie cała trójka będzie szczęśliwa...

Cudo , całuję gorąco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarna kawa.
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:59, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Bardzo mi się podobało. Mimo tego, że Haydii miała nieszczęśliwe dotychczasowe dzieciństwo, fik był pozytywny.
Pokochałam parę House + Haydii już od pierwszego odcinka i miałam szczerą nadzieję, że nigdy się nie rozstaną!
Pięknie! Aż mi ciepło na sercu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erato
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 2359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:08, 09 Kwi 2009    Temat postu:

Wróciłam w sam raz na to, żeby skomentować ostatnią część.

Najpierw: przyznam szczerze, że liczyłam na coś lepszego. Na coś zabawniejszego, z większym zaangażowaniem Haydii Dziecko tak bystre chyba zdążyłoby się zorientować przez ten miesiąc, jak stoją sprawy pomiędzy nim a Cuddy? Nie wiem, ale wyobrażałam sobie, że po cichu dogada się z Wilsonem albo chociaż nakrzyczy na Grega za brak inicjatywy...
Ale pewnie co za dużo, to niezdrowo.
Tylko że... Właśnie jestem po skomentowaniu "Czerwca". I tam pochwaliłam Cię za umiejętne poprowadzenie fabuły; obok Huddy pojawiła się jeszcze June, Jasper, a wprowadzenie ich wątku nadało finałowi głębi i emocjonalności. Ale w przypadku "Czerwca" Huddy jednak było cały czas widoczne, paralelne do reszty. Tutaj natomiast ta ostatnia scena, choć oczywiście jest moją ulubioną!, nie miała łączności z wcześniejszą atmosferą opowiadania. Zabrakło mi trochę takiej ciągłości.
Co nie zmienia faktu, że za samą Haydii pokochałam to opowiadanie i podoba mi się całościowo, a ta przygana na sam koniec to taka motywacja na potem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:37, 22 Sty 2010    Temat postu:

to jest boskie
takie Housowe a jednak przedstawiajace Housa bedacego dupkiem i jednoczesnie nie bedacego dupkiem
troche malo Cuddy ale Haydii zdecydowanie potrafi zniwelowac ten brak

rewelacja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ot_taka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:00, 22 Sty 2010    Temat postu:

O! MAJ! GAD!
Jakież to przypadki chodzą po ludziach - na przykład po mnie że tu trafiłam przypadkiem.

Boskie to jest, całościowo....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agatka10
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Sty 2010
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:49, 22 Sty 2010    Temat postu:

Scribo wspaniałe! :)wzruszające

pozdrawiam
wena zczę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:46, 24 Sty 2010    Temat postu:

Piękny ff Takie uwielbiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:31, 02 Lut 2010    Temat postu:

To było po prostu piękne
Już widziałam ten fik na innym portalu ale zawsze nie zwracałam na niego uwagi. I teraz tego żałuje Nikt mi nie pokazał I teraz dostałam olśnienia żeby to zobaczyć Genialne, zakochałam się w tym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaRoLaInE_97
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stalowa Wola
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:16, 11 Lut 2010    Temat postu:

Boskie, boskie, boskie!
Scribo! Ten fik to mistrzostwo świata!
Musisz pisać jak najwięcej!
Dużo, dużo Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin