Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dwa burzliwe dni [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:20, 30 Sie 2009    Temat postu:

Buziaczek dla mnie? Czasami też i szarego człowieczka zaszczyty kopią

Tak jaj napisała Ley ta część spokojniejsza, ale sądze, że to wprowadzenie do ciekawych przypadków czyt. wypadków

Najwięcej uśmiałam się przy
Cytat:

- Mam nadzieję. Głupio, by było gdybym w raporcie musiał napisać, że zgubiliście pacjenta


Przeciez jest z lekarzem! Z lekarką dokładnie. :bierze ten zeszyt i poprawia:

Cytat:
- Coś się stało? – odezwał się diagnosta wychylając głowę z pomiędzy nóg pacjentki.


Co ty tam robiłeś?! Samowolki nie będzie

Noi oczywiście
Cytat:

by na własne oczy upewnić się, że to na przykład nie Chase z laską, czy Cameron z doklejonym zarostem przyjmuje tych pacjentów podszywając się pod House’a.


Tak wiem, że to powinno byc drugie ale musiałam to zostawić na koniec, bo nakarmiło mi klawiaturę

Pisz jak najwięcej, bo piszesz świetnie:) Weeenaaa :-*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:52, 30 Sie 2009    Temat postu:

Dziękuję za dedykejszyn, miło mi :-) Część jak zwykle genialna! Pisz, pisz, bo ja (i jak widzę nie tylko ja) jestem bardzo ciekawa, co też będzie dalej... Pozdrawiam i życzę duuużo weny, która jak wiadomo w naszym fachu jest niezbędna

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:03, 31 Sie 2009    Temat postu:

Ten fik jest świetny! Przeczytałam jednym tchem
Muszę wiedzieć, co będzie dalej! Wena, wena, wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:01, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Dla moich kochanych komentatorów
Hmm.. myśle, że jeszcze ta część jest taka sobie za to następna nawet mi się podoba, ale pokolei. To miały być dwie części, ale że jakość taka sobie to przynajmniej niech ilość będzie odpowiednia

VI

Doktor Erik wziął głęboki oddech i udał się prosto do onkologa.
- Forman. Co tu robisz? – Wilson był nieco zdziwiony widząc neurologa. – To Howard Jenkins – wskazał jednocześnie na mężczyzne stojącego obok.
- Miło mi – lekarz przywitał się z gościem.
- To jest … – zaczął James.
- Tak, tak wiem – dokończył ciemnoskóry lekarz. – Ale jesteś nam pilnie potrzebny. Chodzi o pacjenta. Podejrzewamy guza mózgu, ale wyniki są niejednoznaczne.
- Tylko, że w tej chwili jestem bardzo zajęty. Podrzuć mi jego kartę – zaproponował onkolog.
- Ale on czeka w przychodni. To starszy człowiek. Kaleka. Jest bardzo zdenerwowany – Forman świdrował go wzrokiem mówiącym „nie odpuszcze tak łatwo.”
- Ależ powinień pan pójść. Pacjent jest najważniejszy – odezwał się przysłuchujący rozmowie inspektor.
- Oczywiście ma pan rację – James wymusił uśmiech i udał się do windy.
- Przychodnia. Gabinet numer dwa – krzyknął za nim neurolog. – Spokojnie ja się zaopiekuję panem – dorzucił mierząc Howarda. No tak lepiej Forman niż House – dodał w myślach James zanikający w windzie. Pozostali dwaj panowie udali się do laboratorium. Pomieszczenie było średniej wielkości. Nie za duże i nie za małe. Mnóstwo specjalistycznego sprzętu.
- Widzę, że macie świetne wyposażenie – inspektor wydawał się być pod dużym wrażeniem.
- Jesteśmy jednym z najlepiej wyposażonych laboratoriów tego typu w kraju – z dumą odpowiedział neurolog. Jednak w myślach cały czas zastanawiał się, co tu tak właściwie do cholery robi? I dlaczego House’owi tak zależało, żeby Wilsona z nimi nie było?
- Co to jest? – nagle odezwał się mocno zdziwiony Howard wskazując na biegające po klatkach czerwone myszy. – Zazwyczaj są chyba białe? – zapytał zdziwiony.
- To dlatego ten idiota mnie tu przysłał - neurolog dostał odpowiedź na swoje wcześniejsze rozważania.
- Słucham? – Jenkins patrzył na niego podejrzliwie. Forman dopiero teraz uświadomił sobie, że powiedział to na głos. – A tak zazwyczaj są białe – mówił, jakby nic się nie stało. Jego umysł pracował na najwyższych obrotach próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji. - To nowy rodzaj leku na białaczkę. Innowacyjny projekt doktora Wilsona – palnął pierwsze co wpadło mu do głowy. Mówił wyobrażając sobie, jak torturuje wrednego diagnostę i modląc się jednocześnie, by inspektor okazał się większym idiotą niż na to wygląda. Cóż, chyba tym razem miał szczęście.
- A rozumiem. To taki skutek uboczny. Chociaż wyglądają, jakby je ktoś po prostu pomalował czerwoną farbą – inspektor przyglądał się im uważnie.
- Ależ skąd. To prostu przez te zmutowane czerwone krwinki – w tej chwili ta nieco absurdalna sytuacja zaczynała go już naprawdę bawić. Opuszczając laboratorium pan Howard wydawał się być przekonanym.
- Tak, dwa zero dla House’a – pomyślał rozbawiony lekarz.

- Co tu robisz? – zapytała zaniepokojona Lisa widząc Wilsona w przychodni.
- A ty? Powinnaś być na górze. Nasz inspektorek szaleje z Formanem po laboratorium.
- Co?! Zostawiłeś go z Formanem? – nie wierzyła.
- Mam pilną konsultację nic nie mogłem zrobić – wzruszył ramionami. – Muszę iść. Jakiś staruszek czeka w gabinecie numer dwa - Cuddy zbladła. Stała nieruchomo, a jej spojrzenie mogło zabić. Dosłownie.
- Co ci jest? Dobrze się czujesz? – zapytał zatroskany Wilson obserwując szefową.
- To House jest w gabinecie numer dwa. To House wysłał do ciebie Formana i to my mamy problem – wyrecytowała jednym tchem.
- O Boże! – było dokładnym odzwierciedleniem wyrazu twarzy onkologa. Oboje z Cuddy udali się spowrotem do windy, licząc, że zdążą nim stanie się coś gorszego niż tajemnicze zniknięcie pacjenta.

- Chase - odezwał się znajomy głos w słuchawce. – Jak tam nasz inspektor gadżet? – zapytał rozbawiony diagnosta.
- Jest z Formanem. A z tymi myszami to przegięcie. Jak się wyda, że to zwykła farba zamkną laboratorium. Pozatym, gdybym wiedział, że ta umierająca pacjentka dla której musiałem przyjechać dwie godziny wcześniej do pracy to szaleniec z czerwoną farbą polujący na małych przyjaciół Wilsona to zwyczajnie bym nie przyszedł.
- Panikujesz – przerwał mu diagnosta. - A farba jest zmywalna. No i wyobraź sobie minę Wilsona, gdy dowie się, że jego białe myszki nie są już takie białe –Greg naprawdę dobrze się bawił. – Przecież ten nasz cały gadżet jest gotów uwierzyć nawet w zielone ufoludki. Swoją drogą jestem ciekaw, jak nasz kochany Forman z tego wybrnął – diagnosta nie był pewien, który z nich miał głupszą minę. - A najlepsze dopiero przed nami – dodał nie mogąc samemu uwierzyć we własny geniusz. Zgodnie z instrukcją House’a młody chirurg był już w gabinecie pani dziekan. Wyjął tajemniczą płytkę, włożył do odtwarzacza, włączył interkom i czekał na sygnał.
W tym czasie nasza zatroskana dwójka dotarła już na oddział onkologi. Forman w najlepsze debatował sobie z gościem.
- Chyba wszystko ok – niepewnie odezwał się James.
- Masz racje. Popadamy w paranoje – dodała Lisa.
- O witam znowu. Jak tam konsultacja? – odezwał się zaciekawiony Howard.
- Co? – spytał zdezorientowany Wilson. – A tak wszystko w porządku. Starszy pan ma się całkiem nieźle – dokończył posyłając w stronę Formana mordercze spojrzenie. Ten tylko wywrócił oczami.
- A i musi mi pan koniecznie opowiedzieć o tej pana nowej metodzie leczenia białaczki. Przyznam, że bardzo mnie to intryguje. Mam tylko nadzieję, że przestrzegacie wszystkich norm i procedur. Bo wie pan te czerwone myszy nie wyglądały najlepiej.
- Że co poszę?! – onkolog zrobił naprawdę bardzo oryginalną minę. Cóż mina administratorki była niewiele lepsza. Panującą konsternację przerwał bardzo ciekawy dzwięk. A raczej cały ciąg dzwięków…

Wzdychania, jęki, urywane oddechy i słowo „House” wyszeptane w chwili niepochamowanej ekstazy. Pozostała trójka szybko zaraziła się głupią miną Wilsona. Przez chwilę stali nieruchomo wsłuchując się w ciekawe odgłosy nie da się ukryć bardzo namiętnej pary.
(Polecam posłuchać nagrania, a i trzeba ustawić odpowiednio głośno, by nic nie umknęło, tak od połowy jest mniej więcej to o co mi chodziło)
http://www.youtube.com/watch?v=kboSyRuSr3U&feature=fvw

- To chyba… – pierwszy odezwał się Forman spoglądając na szefową z wypiekami na twarzy.
- To na pewno… - dorzucił nie wiedzieć czemu nagle rozbawiony tą sytuacją Wilson.
- Zamkniejcie się. Teraz go zabije – mówiła mocno zażenowana administratorka.
- Bardzo ciekawy ten twój szpital. To trzeba ci przyznać – Howard wyraźnie był w lekkim szoku. Uśmiechnęła się przez zęby i już miała coś powiedzieć, gdy wkońcu nagranie ucichło. Odetchnęła z ulgą, ale postać wyłaniająca się z windy sprawiła, że owe uczucie szybko zniknęło.
- Witam wszystkich! – krzyknął rozanielony diagnosta prowadzący obok małego Aleksa. Wszyscy z wyjątkiem Howarda mieli wypisany mord na twarzy.
- Ktoś chciał pana koniecznie poznać – wskazał na małego chłopca.
- To ciebie szukaliśmy cały dzień? – inspektor zwrócił się do chłopca.
- Tak. Przepraszam, ale w tym szpitalu czuje się jak w domu. Wszyscy są tacy mili, tak się o mnie troszczą. Ciągle poznaje nowych przyjaciół – wskazał palcem na House’a.
- To ja już pójde – odezwał się Greg czując narastające napięcie.
- To cześć. A i moja dobra rada. Nie czekaj zbyt długo, bo wiesz dziesiątki mają wzięcie – Aleks uśmiechnął się i puścił oczko w stronę diagnosty. Ten uśmiechnął się delikatnie i udał w kierunku windy.
- House! – odezwała się nasza dziesiątka. – Za dwie minuty widzę cię u siebie w gabinecie – jej spojrzenie nie wróżyło nic dobrego.
- W gabinecie? Cóż myślałem, że jest zajęty. Nie słyszeliście tych ciekawych odgłosów? A propos. Po tych odgłosach mógłbym przysiąc, że powinnaś być właśnie tam – posłał szefowej wyzywający uśmieszek. I w tym momencie miarka się przebrała. Pani dziekan wybuchła. Nie licząc się z konsekwencjami wepchnęła szalonego diagnostę wprost do otwierającej się windy. Nim drzwi się zamknęły dało się jeszcze słyszeć błagalne wołanie w stylu "nie zostawiajcie mnie z nią sam na sam!" Wilson stał tam z przerażoną miną, Forman z lekkim rozbawieniem na twarzy, a Howard pewnie zastanawiał się, czy czasem nie pomylił oddziału onkologicznego z psychiatrycznym. W tej chwili jedynie Aleks zdawał się zauważać inspektora, którego notabene zaledwie po dwóch minutach rozmowy zdołał sobie omotać wokół malego palca. Pan Jenkins był oczarowany niezwykłym chłopcem i nawet na chwile zapomiał o całym tym cyrku, którego tu doświadczył. Koniec inspekcji przebiegał już nadwyraz spokojnie. Doktor Wilson wkońcu przekonał gościa, że jego badania są zupełnie niegroźne dla biednych myszek i że jeśli tylko pojawią się jakiekolwiek postępy natychmiast go powiadomi, Forman szybko gdzieś zniknął, a Aleks spokojnie wybronił się sam. Za to Cuddy….


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Wto 10:16, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:19, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Hej, ale czy to oznacza, że House i Cuddy no ten tego...??
Ale mu się dostanie... Ojoj, nie chciałabym być w jego skórze. Ma przechlapane:/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:14, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Zkąd on takie nagranie wytrzasną???

Jak to taka sobie??? Ja tu z maską tlenową siedzę od początku, ale wiernie czytam i się dławie wszystkim po koleji, bo to jest świetne

Pisz, bo chcę wiedzieć Co "Za to Cuddy"

Weeenaaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:28, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
- To ja już pójdę – odezwał się Greg czując narastające napięcie.
- To cześć. A i moja dobra rada. Nie czekaj zbyt długo, bo wiesz dziesiątki mają wzięcie – Aleks uśmiechnął się i puścił oczko w stronę diagnosty. Ten uśmiechnął się delikatnie i udał w kierunku windy.

Święta prawda
Już sobie wyobrażam wszystkich miny gdy usłyszeli nagranie
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:38, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Za to Cuddy... zajęła się obdzieraniem ze skóry House'a

Uśmiałam się, że hej
Czerwone myszy

Już się boję pomyśleć co Cuddy może zrobić House'owi.

Czekam na więcej Chcę się jak najszybciej dowiedzieć skąd on ma te nagranie. Mam wrażenie, że to albo nagranie ze studiów, albo montaż

Pozdrawiam cieplutko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:39, 02 Wrz 2009    Temat postu:

No to na czym ostatnio skończyliśmy A tak
Za to Cuddy...
Ley obdzieranie ze skóry, hmm.. przez moment nawet się zawachałam, bo mu się należało
Ale tu nie będzie to takie proste.
Więc zapraszam na krótką relację z windy
Ze specjalną dedykacją dla Zranionej twój komentarz mnie rozwalił, aż miałam łzy w oczach dzięki

VII

- Nie jesteś bazyliszkiem. Nie zabijesz mnie samym spojrzeniem – House bacznie przyglądał się szefowej.
- To będzie długa i bolesna śmierć – mówiła głosem przyprawiającym go o dreszcze.
- No to może mały numerek na początek. Jesteś strasznie nakręcona – przyglądał się różowym policzkom Lisy.
- A ty pokręcony. Skąd do cholery masz to nagranie? Upiłeś mnie kiedyś? Może stało się coś czego nie pamiętam? – mówiła z lekkim zakłopotaniem. Uśmiechnął się.
- Gdyby kiedykolwiek do czegoś doszło daje ci sto procent gwarancji, żebyś to pamiętała – podszedł nieco bliżej. – A jeśli chodzi o nagranie, o którym notabene nic nie wiem, to wiesz pewnie przy dzisiejszych cudach techniki wystarczy kilka nagrań z dyktafonu, bujna wyobraźnia i znajomy w wytwórni fonograficznej, którego ja oczywiście nie mam – ciągle nie spuszczał z niej wzroku.
- Czy już wspominałam, że zachowujesz się jak pięciolatek? – westchnęła głęboko.
- Ciągle mi to powtarzasz mamo – dodał z rozbawieniem. - Nie przejmuj się tak. Nagranie możesz zwalić na Chese’a i Cameron. Nikt się nie zdziwi. Po prostu okaże się, że tym razem wybrali twój gabinet zamiast schowka.
- No tak, przecież to oczywiste, że Cameron kochając się z Chese’em wykrzykuje twoje imię – wywróciła oczami.
- Wcale bym się nie zdziwił – odpowiedział ledwo powstrzymując śmiech. Nawet nie próbowała tego komentować.
- House – Lisa oparła się o ścianę windy. – Dlaczego to robisz? – spytała tym razem nie patrząc mu w oczy. – Ośmieszasz nas w oczach całego personelu – westchnęła.
- Nie zapominaj o tym pożal się boże lalusiu – dodał. - Pozatym dlaczego winda się nie rusza – wkońcu zauważył, że stoją w miejscu.
- Może dlatego, że wcisnęłam przycisk z napisem stop – odepchnęła się od ściany posyłając mu kpiące spojrzenie. - I nie wyjdziemy stąd dopóki czegoś nie wymyślisz.

W tym samym czasie w gabinecie diagnosty kaczuszki w najlepsze debatowały sobie o przyszłości swojego nieobliczalnego szefa.
- Jak myślisz, czy on jeszcze żyje? – Chase posłał Formanowi pytające spojrzenie.
- Biorąc pod uwagę reakcję Cuddy ma nikłe szanse, by wyjść z tego cało – odpowiedział neurolog.
- Głupio, by było, gdyby nie poznał wyniku – dorzuciła Cameron dopisując kolejną kreskę przy nazwisku „House” na tablicy przedzielonej na pół.
- Gadżet powinień dostać chociaż jeden punkt – zaproponował chirurg. – Wkońcu nadal tu jest.
- Niech będzie. Trzy do jednego dla genialnego diagnosty – podsumowała.

Tymczasem w windzie…

- Cuddy? – odezwał się nieco znudzony bezczynnością House. - Wiesz, że wspólne siedzenie w tej windzie tylko pogorszy sytuacje.
- Masz inny pomysł – dodała tłumiąc wybuch gniewu.
- Szczerze. Kilka. Ale pewnie żaden ci nie spodoba – wzruszył ramionami. – Bo możemy na przykład uśpić inspektora i wmówić mu, że wszystko mu się przewidziało. Albo – kontynułował widząc mordercze spojrzenie Lisy. – Włączyć alarm przeciwpożarowy i ewakuować szpital. Takie zamieszanie sprawi, że bez trudu zapomni o poprzednich incydentach.
- Ty naprawdę wierzysz w to co mówisz?
- Oczywiście. Ale najbardziej obstaje przy rozwiązaniu numer trzy.
- Czyli? – zapytała zaciekawiona.
- Seks na zgodę i po problemie.
- Hmm, jeśli masz na myśli siebie i Howarda albo siebie i rade szpitala to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie – tym razem to ona nie mogła powstrzymać śmiechu. - A jeśli chodzi o nas to do rozmowy wrócimy, jak wymyśle dla ciebie odpowiednią karę – nie mogła tego dłużej ciągnąć. Jego bliskość, zapach i spojrzenie przyprawiało ją o dreszcze. Bała się, że jeśli zostanie z nim choć sekundę dłużej w tym dusznym pomieszczeniu to na pewno się na niego rzuci i nie będzie to miało nic wspólnego z chęcią zrobienia mu krzywdy, chociaż…. Nie zdążyła dokończć myśli, bo diagnosta zrobił to za nią.
- Chyba myślimy o tym samym – uśmiechnął się lubieżnie podchodząc jeszcze bliżej. Poczuł jak zadrżała.
- Wiesz musze przyznać, że… - zaczęła niepewnie, a na jego ustach pojawił się wielki uśmiech zwycięzcy. - Na pewno nie myślimy o tym samym – resztkiem sił zebrała się w sobie i oczywiście skłamała. Jego śliczny uśmiech momentalnie, gdzieś zniknął. Odwróciła się i pewnym krokiem opuściła otwierającą się właśnie windę. Na dole zebrał się już znaczny tłum. Zaraz za administratorką windę opuścił lekarz o lasce. Widząc mierzące go spojrzenia dodał:
– Gabinety są takie oklepane, a ona potrzebuje urozmaicenia – wskazał na oddalającą się korytarzem panią administrotor. Zgromadzenie niepewnie weszło do windy, jakby bali się, że znajdą tam coś niestosownego typu zaginione stringi pani dziekan.

Dzień skończył się równie szybko jak się zaczął. House opuszczając swój gabinet spojrzał na tablice z wynikiem trzy do jednego. Westchnął, wywrócił oczami i wyszedł. Kaczuszki udały się do pobliskiego baru, by odreagować stresy przyspożone im przez nieobliczalnego szefa, Wilson w białym fartuchu uśmiechał się do siebie analizując przebieg dzisiejszego dnia, Howard sporządzał notatki w swoim wielkim zeszycie, a Cuddy nerwowo przekładała kolejne papierki na swoim biurku. Była zła, ale bardziej na siebie niż na House’a, bo zamiast wymyślaniem bolesnych tortur dla diagnosty jej umysł zaprzątnięty był pewnym nagraniem, notabene nadal leżącym na jej biurku. Zastanawiała się, czy rzeczywiście mogłoby być im, aż tak dobrze. Wzięła głęboki oddech i wbrew sobie włączyła nagranie. Nie była nawet pewna po co to wogóle robi. Następnego dnia naszego genialnego diagnostę obudziło natrętne stukanie do drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:33, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
– Gabinety są takie oklepane, a ona potrzebuje urozmaicenia – wskazał na oddalającą się korytarzem panią administrator. Zgromadzenie niepewnie weszło do windy, jakby bali się, że znajdą tam coś niestosownego typu zaginione stringi pani dziekan.


Super część tylko szkoda,że Cuddy opuściła tak szybko tą windę

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:48, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Och cudnie!
Boziuu myślałam, że już coś zajdzie między nimi. Takie napięcie, takie iskry!
Lisa jest silna skoro udało jej się powstrzymać przed rzuceniem się na House'a
Coś czuję, że to Cuddy zawita w domu Grega. Pewnie się dowie lub domyśli skąd ma te nagranie. Może będzie teraz chciała naprawdę go zabić?
Albo się rzucić na niego W tym drugim sensie

Tak bardzo umilasz mi ten początek roku szkolnego
Wróciłam ze szkoły wykończona psychicznie, a po przeczytaniu rozdziału humor zdecydowanie mi się poprawił.
Nic nie cytuję, bo wszystko tak samo mi się podobało.

Pozdrawia i życzy weny fanka Twoich fików - Ley.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:31, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Ley napisał:
"Och cudnie!
Tak bardzo umilasz mi ten początek roku szkolnego
Wróciłam ze szkoły wykończona psychicznie, a po przeczytaniu rozdziału humor zdecydowanie mi się poprawił.
Nic nie cytuję, bo wszystko tak samo mi się podobało.

Pozdrawia i życzy weny fanka Twoich fików - Ley."

Jesteś wielka Po takich komentarzach, aż chce się pisać. Oto jak wyglądam
Ciesze się, że się spodobało.
Ciąg dalszy prawie gotowy. Może jeszcze uda mi się was zaskoczyć. Przyznam, że jest coraz trudniej, ale takie komentarze bardzo motywują.
Buziaczki dla niezastąpionej Martusi14 i Ley


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:38, 03 Wrz 2009    Temat postu:

Jak zwykle brak mi słów xD Nie wiem, jak Ty to robisz! Ten Fik jest po prostu rewelacyjny! Ale to chyba wszyscy wiedzą GENIALNA część, czekam na więcej! Weny życzę, pozdrawiam cieplutko! :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:14, 03 Wrz 2009    Temat postu:

Nowa część
Z dedykiem dla mnie

Cytat:
Zgromadzenie niepewnie weszło do windy, jakby bali się, że znajdą tam coś niestosownego typu zaginione stringi pani dziekan.

Lisa nie jest bałaganiarą

Cytat:
Wzięła głęboki oddech i wbrew sobie włączyła nagranie. Nie była nawet pewna po co to wogóle robi.


Nawet jej podświadomość kłamie Nieładnie, nieładnie

Cytat:
Następnego dnia naszego genialnego diagnostę obudziło natrętne stukanie do drzwi.


Chyba wiem kto to

House otwieraj, bo chcę następną część!!! :wali w drzwi razem z tajemnieczą osobą i jednoczeście pogania House'a:

Cekam na wincej

Weeeeeeeenaaaaaaaaaaa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:16, 03 Wrz 2009    Temat postu:

hahaha genialny pomysł z tym nagraniem chciałabym widzieć minę Cuddy !
czekam na cd xD pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:17, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Ha, ha i tu was zaskoczę. Mam nadzieję, że nie będziecie zbyt rozczarowani. A i myślę, że wkońcu doczekacie się konfrontacji tylko jeszcze trochę cierpliwości

Część VIII

Następnego dnia naszego genialnego diagnostę obudziło natrętne stukanie do drzwi. Powoli zgramolił się z łóżka i udał w stronę drzwi. Przywitało go niespokojne spojrzenie Wilsona.
- Czyżby dotacja przepadła i nie będzie premii? – House nie mógł się powstrzymać. Zrobił maślane oczka i wpatrywał się w onkologa.
- Nawet nie zaczynaj. Wiesz ile musiałem go przekonywać do tych swoich eksperymentów. Swoją drogą jak mogłeś. Najpierw Hektor teraz one. Wiesz, że bardzo lubie te gryzonie.
- Wiem to twoja druga rodzina zaraz po klubie FZŻ.
- Co? – to była zbyt wczesna pora, by biedny James wpasował się w logikę umysłu przyjaciela.
- Po klubie Facetów Zdradzających Żony – dodał w kwestii wyjaśnienia.
- Śmieszne. Co z tym zrobisz?
- Nic. Nie jestem żonaty. Nie potrzebuje grupy wsparcia, by móc się wypłakać po kolejnej zdradzie – posłał James’owi ironiczne spojrzenie.
- Jesteś idiotą – onkolog udał się do salonu i rozsiadł wygodnie na kanapie.
- Nie przyniosłeś nic do zjedzenia? – House mierzył onkologa.
- Jesteś idiotą – Wilson właśnie stracił resztki nadzieji na szczerą rozmowę.
- Może nagraj się na sekretarce. Będzie łatwiej – odparł dosiadając się do przyjaciela.
- Jasne, a potem cały szpital usłyszy, jak uprawiam dziki seks z woźnym. Nie dzięki.
- Boże dlaczego wszyscy myślą, że jak stanie się coś złego to zawsze przezemnie? – zapytał udając niewiniątko.
- Bo winę masz wypisaną na twarzy – onkolog wzruszył ramionami.
- Myślę, że teraz jest ten moment, w którym zdradzasz mi prawdziwy cel swojej wizyty – diagnosta posłał mu wyczekujące spojrzenie. – A jeśli chodzi o nagranie z tym woźnym, to wiesz jak ci bardzo zależy może uda mi się coś skombinować.
- A więc jednak! – onkolog wskazał palcem na Grega. Ten jak zwykle udał, że nie wie o co chodzi. – Do tej rozmowy jeszcze wrócimy - dodał dla pewności. - Ale najpierw powiedź mi co zamierzasz, bo wolałbym uniknąć kolejnych niespodzianek.
- Nic. Czekam na wyrok – odpowiedział bez emocji.
- Dziwie się, że jeszcze żyjesz – James przyglądał się przyjacielowi. - Powinna cię zabić. Radze ci zrób coś, bo jak przez ciebie stracimy tą dotację…
- Marudzisz – przerwał mu diagnosta. Zaproponowałem seks na zgodę, ale odmówiła.
- Pozwól, że powtórze to raz jeszcze. Jesteś idiotą. Wymyśl coś geniuszu od siedmiu boleści nim będzie za późno – dodał Wilson zmierzający w kierunku drzwi.
- Chyba najwyższy czas na główny punkt wieczoru to znaczy poranka – pomyślał Greg niechętnie podnosząc się z kanapy. Doprowadziwszy się do względnego porządku wsiadł na motor i udał się prosto do PPTH. Liczył, że złapie Howarda nim ten dotrze do Cuddy. Nie przeliczył się, a nawet kilka razy zdołał zajechać mu drogę.
- Czy pan oszalał? – inspektor zwrócił się do wariata na motorze.
- Och. Musiałem pana nie zauważyć – zrobił teatralną minkę niewiniątka. – O, a to taki piękny samochód. Nowy? – zapytał głaskając błyszczący metal.
- Tak – odpowiedział niepewnie Jenkins.
- No to głupio, by było gdyby jakiś nieostrożny motocyklista go zarysował – obaj panowie mierzyli się wzrokiem.
- Mam spotkanie – odezwał się inspektor.
- A tak decyzja w sprawie dotacji. Ale zgoda jest chyba tylko formalnością? – zapytał.
- No nie był bym tego taki… - zaczął nasz inspektor, ale diagnosta nie dał mu dokończyć.
- To ja tak na wszelki wypadek może zostanę tu i popilnuje tego cacka – wskazał na czerowny kabriolet. – Bo wiem pan odmowy bywają takie flustrujące – House spoglądał raz na przerażonego Howarda raz na jego błyszczący samochód. Jenkins zdążył się już spocić, a nie przekroczył jeszcze progu piekielnego szpitala.
- A byłbym zapomniał – diagnosta dalej dręczył biedaka. – Jak tam stosunki z doktor Cuddy? – Howard zrobił się czerowny.
- Wporządku, ale to chyba nie pańska sprawa? – dodał lekko już poirytowany.
- Jasne. Przecież my tylko ze sobą sypiamy - nawet się nie wysilał, tego typu kłamstwa zawsze lekko mu przychodziły. - Masz rację nie powinienem się wtrącać, ale wiedz, że szczęście wrednej administratorki to mój spokój, a cenię go sobie jeszcze bardziej niż to cudo – poklepał swój motor.
Inspektor starł strużki potu z czoła i udał się do miejsca, w którym nigdy nie powinien był się znaleźć. Wszedł do szpitala i udał się szybkim krokiem do gabinetu pani dziekan.
- Wejdź proszę – odezwała się Lisa.
- Witam – odpowiedział zachowując dystans.
- Coś się stało? – zpytała zaciekawiona.
- Nie nic. Mam wszystkie niezbędne dokumenty. Podjąłem ostateczną decyzję – Cuddy wzięła głęboki oddech oczekując decyzji, którą podświadowmie znała już od wczoraj.
- To niezbędna dokumentacja. Mój raport będzie gotowy na jutro, bo idąc tutaj uświadomiłem sobie, że powinienem go nieco zmodyfikować, ale nie martw się będzie bardzo pochlebny i brakuje jeszcze podpisu ministra, ale tym obiecuje zająć się osobiście więc możemy uznać, że dotacja została przyznana – swoją przydługawą wypowiedź zakończył wymuszonym uśmiechem.
- Nie rozumiem…To znaczy bardzo się cieszę. Nawet nie wiesz ile to dla nas znaczy – Lisa wręcz promieniała. – No to może jakiś wspólny obiad. Wkońcu mamy co świętować – zaproponowała. W tej chwili na szpitalnym parkingu włączył się alam samochodowy. Howard, aż podskoczył.
- Nie, nie bardzo dziekuje, ale jestem naprawdę zajęty – opuścił gabinet jakby się paliło. Cuddy była nieco zdziwiona tym bardziej, że od tygodnia męczył ją jakimś wspólnym wyjściem, ale była zbyt szczęśliwa, by głębiej to analizować.
Dotarł na parking wsiadł do swojego nienaruszonego pedantycznego kabrioleta i ruszył z piskiem opon, jak najdalej tego zbyt dla niego skomplikowanego miejsca. Stojący nieopodal Gregory House uśmiechnął się pod nosem i skierował prosto do paszczy lwa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 16:22, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:58, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Biedny inspektor Nie ma to jak zostać dręczonym psychicznie przez House'a
Cytat:
Stojący nieopodal Gregory House uśmiechnął się pod nosem i skierował prosto do paszczy lwa.

No to teraz czekam niecierpliwie na konfrontacji House'a z Cuddy
Ta część była spoko
Pozdrawiam ciebie i twojego wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:10, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Nie mogę się nadziwić, skąd Ty wzięłaś taki talent! Twój Fik jest rewelacyjny! Widać, że wkładasz w niego serce, bo świetnie się go czyta. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy Pozdrawiam! Weny!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:33, 06 Wrz 2009    Temat postu:

"Prosto do paszczy lwa" Komiczny jest ten Twój fik. Naprawdę z miłą chęcią się go czyta! Pisz jak najwięcej:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:33, 07 Wrz 2009    Temat postu:

Kurcze no, takie miłe komentarze a mój wen taki złośliwy
wypala się. Na pocieszenie powiem, że powoli zbliżamy się do końca nic tu już chyba nie zdziałam. Przepraszam, jeśli się bardzo zawiedziecie na tych końcowych częściach. Będą jeszcze ze trzy. Bardzo chciałam, żeby były równie zabawne, ale pewne kwestie wymagały cóż głębszych przemyśleń.

IX

- Wilson! To jakiś cud. Mamy tą cholerną dotacje – administratorka nadal nie mogła uwierzyć.
- Trochę to dziwne? – zauważył onkolog. - Ale naprawdę się cieszę. Co z nim zrobisz? – zapytał znienacka.
- Chciałm go zaprosić na obiad, ale chyba się wystraszył i uciekł.
- Co?! Omal nie straciliśmy przez niego takiej kasy, a ty zapraszasz go na obiad – Wilson nie krył oburzenia.
- James idoto. Ja mówie o Howardzie, a nie o tym wrednym…
- Kim jestem? – w drzwiach pojawił się znajomy głos. Lisa przez chwile mierzyła go swoim lodowatym spojrzeniem. – To co? Idziemy świętować?! – krzyknął odpowiednio głośno, żeby przyjaciel po drugiej stronie słuchawki znajdującej się przy uchu Cuddy również usłyszał. Kobieta urwała połączenie. Patrzyła na zbliżającego się do niej diagnostę. Atmosfera robiła się coraz bardziej gęsta.
- No co? – odezwał się stojąc tuż przed nią. Patrzyła w jego błękitne oczy, jak zahipnotyzowana.
- Co mu zrobiłeś? – zapytała powoli kojarząc fakty.
- Najważniejsze, że dzieci będą szczęśliwe – dodał robiąc maślane oczy. – Mam nadzieję, że weźmiesz to pod uwagę, jako okoliczność łagodzącą wydając na mnie wyrok. W tej chwili sama zmniejszyła dzielący ich dystans. Nachyliła się w stronę ucha diagnosty i wyszeptała: - Miał być wyrok śmierci, teraz będzie dożywocie.
- Co? Chyba nie małżeństwo?! - zapytał przerażony.
- Klinika kretynie! – westchnęła. – I to nie koniec. Popołudniu czeka cię spotkanie z radą.
- Ale mamo dlaczego?! – odpowiedziały mu tylko zatrzaskujące się drzwi. – Trzeba było jednak zostać w domu – pomyślał. Nie tracąc czasu udał się prosto do miejsca, w którym się wszystko zaczęło, czyli na oddział onkologi. Żeby jakoś przeżyć spotkanie z rądą musiał mieć sprzymierzeńców. Mały Aleks wydawał się być idealny do tej roli. House postawił na orginalność, jak zwykle zresztą.
- Co słychać? – stanął w drzwiach pokoju małego pacjenta.
- O nie! Na nic więcej się nie zgadzam – odezwał się chłopiec leżący w łóżku.
- Ok. Chociaż wydawało mi się, że nieźle się ostatnio bawiłeś – posłał małemu łobuzerski uśmieszek.
- To fakt. Co tym razem – mały uwielbiał diagnostę i od samego początku zamierzał się zgodzić na wszysko. Zaprotestował tylko dla zasady.
- Teraz będzie trudniej. Zamiast jednego durnia z ministerstwa mamy przeciwko sobie całe stado sztywniaków.
- Chyba ty masz – sprostował Aleks. House wywrócił oczami.
- Przypomnij mi po co tu właściwie przyszedłem – diagnosta tracił cierpliwość.
- Bo mnie lubisz – mały wbił te błyszczące oczy w Grega. Ten stał chwile nieruchomo.
- Albo jestem wrednym samolubem i chce wykorzystać twoje niewinne spojrzenie do własnych celów – diagnosta wkońcu zebrał myśli i odpowiedział ciętą ripostą. Mały ciągle się uśmiechał.
- Ja nadal obstaje przy tym pierwszym – zeskoczył z łóżka i podszedł do diagnosty. Złapał go za rękę. Dla House’a było to naprawdę niezwykłe uczucie. Wbrew pozorom nie zerwał uścisku.
- Więc jak? Pomożesz mi?
- Jasne. Zrobie wszystko co zapewni mi choć trochę rozrywki – dodał rozanielony malec. Greg tylko skinął głową.
- To idziemy. Przedstawienie czas zacząć – dodał biorąc głęboki oddech. – A jakby co masz mnie wychwalać pod niebiosa.
- Spróbuje coś wymyślić. Tylko jesteś pewny, że ktoś w to uwierzy – Aleks obdarzył go niedowierzającym spojrzeniem. House nie zdążył odpowiedzieć, bo właśnie zbliżali się do sali narad. Cuddy jak zwykle piękna i elegancka przewodniczyła zebraniu. Pozostali członkowie rady wsłuchiwali się uważnie w każde jej słowo, chociaż jeśli chodzi o męską część właściwszym słowem byłoby „wpatrywali się”.
- Chyba powinieneś zapukać? – Aleks za poźno się zorientował. House był już w środku. Mały wszedł tuż za nim.
- Jesteś spóźniony – odezwała się administratorka.
- Byłem zajęty – skinął głową na uśmiechającego się do wszystkich wokół chłopca.
- Przepraszam, co tu robi to dziecko – odezwała się starsza kobieta lustrując małą istotę w niebieskiej piżamie.
- A to? – spojrzał na Aleksa. - Mój syn – przybrał bardzo poważny ton. Miny zebranych w sali były warte każdych pieniędzy, a mina Cuddy co najmniej kumulacji w totka. – Jez… co wy tu tacy sztywni wszyscy jesteście – wywrócił oczami. – To pacjent z onkologii. Umierający dzieciak, którego największym marzeniem było zobaczyć, jak okrutna rada znęca się nad bogu ducha winnym lekarzem. A i niestety nie jesteśmy spokrewnieni – dodał rozsiadając się na krześle naprzeciw Cuddy. W tej chwili właśnie pożałowała, że sama go tego zmusiła. Ale nie zamierzała tak łatwo składać broni.
- Więc może skoro doktor House zaszczycił nas swoją obecnością przejdźmy od razu do meritum.
- Myśle, że ten chłopiec powinien jednak wrócić na swój oddział – odezwał się jeden z młodszych członków rady. Diagnosta wbił w niego te swoje mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Chce pan powiedzieć, że odmawia umierającemu dziecku! – specjalnie podniósł głos wprawiając go w zakłopotanie.
- Doktorze House – upomiała go Cuddy. – Chyba wszyscy zgodzimy się tym, że zebraliśmy się tu z innego powodu – posłała diagnoście wymowne spojrzenie. - Oto lista pana ujmijmy to „wykroczeń” – dokończyła podając mu zapisaną z góry na dół kartkę A4.
- Liczyłem na więcej – uśmiechnął się.
- To z ostatniego miesiąca – westchnęła.
- I jak odniesie się pan do tych zarzutów – odezwał się pan Jork wieloletni ortopeda.
- Czyli każdy dostał taki egzenplarz? Myślałem, że tylko ja.
- Trudno byłoby im zapamiętać to wszystko. Trochę tu tego jest – odezwał się Aleks.
- Cicho. Miałeś mi pomagać – upomniał go diagnosta. – Więc tak, kwestie termometra w odbycie pacjenta, rezonasnu i operacji powiększającej biust wyjaśniłem już pani dyrektor więc nie będę się powtarzał. Mogę dodatkowo przedstawić list z podziękowaniami od męża pacjentki. Był naprawdę zachwycony. Tylko, gdybym wiedział, że te pięćdziesiąt tysięcy przeleje na konto szpitala, a nie na moje własne, na pewno bym się tak nie narażał – zrobił skwaszoną minę.
- Stąd ta anonimowa darowizna – Lisa ponownie zmierzyła diagnostę.
- Kolejna sprawa. Dotacja z ministerstwa została przyznana więc punkty siedem, dziewięć i dwanaście też się nie liczą, a piętnastki nie mogę skomentować w obecności dziecka.
- Wystarczy! - przerwała Lisa. – Wyjdź! – nie mogła sobie dłużej pozwolić na taki cyrk.
- Ale sama kazałaś – House jak zwykle nic nie rozumiał. Wyszedł widząc jej spojrzenie. Pozostali wpatrywali się w tę scenę z zaciekawieniem.
- To niesprawiedliwe – cisze przerwał pewien bystry dzieciak. – To najlepszy lekarz jakiego znam oprócz oczywiście doktora Jamesa – spojrzał w stronę onkologa. – Tylko on traktuje mnie normalnie. Nie użala się nademną, nie oszukuje, że wszystko będzie dobrze pozwala mi cieszyć się zwykłymi rzeczami – widać było jego wielkie oddanie dla diagnosty. Wszyscy przysłuchiwali się jego wystąpieniu w milczeniu. – Powinno być więcej takich lekarzy jak doktor House – w tej chwili na sali zapanowała powszechna konsternacja. Większość nie trawiła jednego House’a, a co dopiero kilku. Już na samą myśl mieli ciarki na plecach. Aleks zajął miejsce Grega. Siedział teraz naprzeciw Cuddy.
- To miło, że polubiłeś doktora House’a, ale to nie jest takie proste – odezwała się administratorka posyłając chłopcu ciepły uśmiech.
- Właśnie dla pani to powinno być proste – mały nie dawał za wygraną.
- No dobrze myślę, że przydałaby się nam mała przerwa – odezwała się Lisa po krótkiej chwili namysłu. Członkowie rady opuścili salę. W środku został już tylko Aleks i Cuddy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 19:37, 07 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:29, 08 Wrz 2009    Temat postu:

New part hura!!
Śmiałam się tak mocno, że, aż trzy razy się krztusiłam.
Mam nadzieję, że reszta będzie równie śmieszna

Alex ma zamiar tłumaczyć Cuddy, że kocha Housa???
To dopiero poświęcenie, ale do odważnych świat należy

Co do nieposłusznego Wena
Pudełko żelek na zachęte i wymyśli co zechcesz

Weeeenaaaaa:* :rzuca w monitor żelkami i liczy, że wen liska przyjmię darowiznę :


:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:25, 08 Wrz 2009    Temat postu:

Świetne Polewałam jak głupia Już mi się śmiać chce na myśl o tym co może być dalej xD

Weeeena po stokroć


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cralite dnia Wto 16:26, 08 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:58, 08 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
Większość nie trawiła jednego House’a, a co dopiero kilku.

No wtedy to dopiero by była jazda i zamieszanie
Cytat:
Członkowie rady opuścili salę. W środku został już tylko Aleks i Cuddy.

Teraz to się dopiero zacznie przesłuchanie małego coś mi się zdaje
Już więcej nie będę piła herbatki ani nic innego podczas czytania kolejnych części ponieważ czytanie+picie=opluty monitor
Pozdrawiam Martusia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:05, 09 Wrz 2009    Temat postu:

Nie będę po raz kolejny rozpisywała się na temat Twojego talentu itd., bo i tak wszyscy znają moje zdanie Powiem po prostu : REWELACJA! Pozdrowionka ode mnie dla Ciebie :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:09, 10 Wrz 2009    Temat postu:

Dobra rada na złośliwego wena Żelki Zranionej Wen Liska syty Bardzo dziękuję
Już teraz będę wiedzieć do kogo zwrócić się w potrzebie
Cralite miło mi, że mogę kogoś rozbawić, tylko że najzabawniejsze już chyba było chociaż bardzo bym chciała utrzymać ten humorystyczny ton do końca
Martusia, lisek wyciera twój monitor nie martw się mi się to ciągla zdarza
Elizko dziękuję Ci bardzo
lisek się rumieni, ale my tu dobrze wiemy kto ma większy talent patrzy wymownie na twego fika "Wytłumacz..." i po cichu liczy na jakiś next patr Pozdrawiam
Myślę, że to już koniec

X

House widząc ogólne zamieszanie udał się prosto do Wilsona.
- Już po zebraniu? – zapytał próbując dogonić onkologa na korytarzu.
- Świetny występ. No i Aleks w roli koła ratunkowego. Gratuluje przerosłeś sam siebie.
- Nie musisz mi mówić jaki jestem genialny. Powiedz jaki był wyrok – diagnosta wyraźnie się go obawiał.
- Ha. Boisz się. I powinieneś – uśmiechał się szeroko.
- Daruj sobie – House wywrócił oczami.
- Przykro mi. Pani sędzia zarządziła przerwę. Wyrok za pół godziny. Wytrzymasz, czy potrzymać cię za rękę? – James nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Wiesz, że czasem naprawdę cię nienawidzę – zrewanżował się diagnosta.
- Wiem, wiem ja też cie kocham. A i nie martw się. Twój adwokat na pewno cię wybroni.
- Co!? Dzieciak został sam na sam z tą wiedźmą – wiedział, że dopiero teraz będzie miał przechlapane. Zwłaszcza jak weźmie pod uwagę gadatliwość małego i jego chęć do swatania wszystkich wokół. Dla własnego bezpieczeństwa postanowił więc zniknąć na reszte dnia.

- Wiesz, że on to robi dla ciebie – Aleks świdrował panią dyrektor swoimi dużymi niebieskimi oczkami.
- To miłe, że lubisz doktora House’a. Ale nie znasz go tak…
- To ty go nie znasz – chłopak przerwał jej wypowiedź – odsunęła się lekko opierając o krzesło. – Nie masz pojęcia ile on trudu wkłada w to byś go zauważyła. Nie robi z siebie idioty dla zasady tylko dla ciebie. Może to trochę dziecinne, ale wy dziewczyny chyba lubicie jak okazuje się wam zainteresowanie. Pomyśl, nie wkurza nikogo innego tylko ciebie. No dobra dla nikogo innego nie stara się tak bardzo jak dla ciebie – sprostował widząc spojrzenie administratorki. Lisa słuchała go w wielkim skupieniu. Pouczał ją dwunastolatek, ale faktycznie zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. Może coś w tym było. Niby wkurzało ją to jego nieodpowiedzialne i niestosowne zachowanie, ale w gruncie rzeczy sprawiało jej przyjemność. Nie mogła pojąć dlaczego.
- On cię kocha – z zamyślenia wyrwało ją ostatnie zdanie Aleksa opuszczającego pokój.
On cię kocha. On cię kocha. On cię kocha – rozbrzmiewało w głowie pani dziekan.
- Przepraszam cię. Można – zapytał Wilson zaglądając do środka. Za nim weszli pozostali członkowie rady. Przez całe zebranie Cuddy była jakaś nieobecna. Ożywiła się dopiero, gdy usłyszała nazwisko genialnego diagnosty.
- A tak. W kwestii wnioskowanej kary dla doktora House’a…..
- Przepraszam – pierwszy odezwał się ortopeda. – Myślę, że najlepiej będzie dla nas wszystkich, a przedewszystkim dla naszego zdrowia psychicznego, jeśli po prostu pogodzimy się z metodami pracy doktora. Dopóki bilans jego pracy jest na zero, to znaczy ratuje pacjentów częściej niż pogrąża szpital w długach powinniśmy mu odpuścić. Wkońcu dzieci z onkologii na nas liczą – dodał z nutką sarkazmu rozglądając się jednocześnie po kiwających wokół głowach.
Wynik głosowania okazał się wielkim zaskoczeniem zwłaszcza dla Lisy. Chciała ukarać tego idiotę, a tu okazało się, że ma on za sobą nie tylko Aleksa, ale i całą radę szpitala. Jeszcze przez godzinę po zakończeniu spotkania wciąż nie mogła zrozumieć co tu się właściwie stało.
- Świat oszalał – wypowiedziała na głos opadając na fotel. Nie pozostało jej nic innego jak tylko udać się do domu i zapomnieć o tym dniu i usłyszanych dzisiaj słowach. Niestety wcześniej musiała jeszcze powiadomić Gregorego House’a o jego cudownym uniewinnieniu. Wołałaby tego uniknąć, jednak wiedziała, że w życiu nie zawsze wszystko jest takie proste jakbyśmy sobie tego życzyli. Przed wyjściem udała się więc do gabinetu diagnosty wzięła głęboki oddech i pchnęła drzwi. Gdy okazało się, że pomieszczenie jest puste odetchnęła z wielką ulgą. Nie przypuszczała tylko, że ten dzień nie skończy się tak szybko, jakby sobie tego życzyła.


Weszła do domu, zdjęła płaszcz, buty i udała się do kuchni, gdy nagle w salonie zapaliła się mała lampka.
- House! – krzyknęła.
- Skąd wiesz, że to ja? – zapytał.
- Nie mam innych znajomych, którzy włamują się do mojego domu i rozsiadają na kanapie.
- Przecież to mógł być jakiś włamywacz – warknął oburzony.
- Niestety dziś nie jest mój szczęśliwy dzień – westchnęła.
- Nie wierze – odezwał się diagnosta. – Mały jest genialny. Przekonał ich? – patrzył w skupieniu na szefową – ta tylko skinęła głową.
- Jesteś uniewinniony – dodała. – Wygrałeś więc możesz sobie już iść.
- Co!? Nie będziemy świętować? – posłał Lisie wymowny uśmieszek.
- Ja nie mam czego świętować. No chyba, że zaraz stąd wyjdziesz to będę celebrować święty spokój – udała się do sypialni. – Co robisz? – zapytała widząc, że idzie tuż za nią.
- Nic – odparł z miną niewiniątka.
- Po co przyszedłeś? – postanowiła zaryzykować.
- Mówiłem. Poznać wyrok.
- A tak naprawdę? – chciała szerości i konfrontacji. Jakiegoś dowodu, że ten mały psycholog miał rację, że House nie robi tego bez powodu.
- Nie mam ukrytych motywów. To znaczy nie takich, których nie mogłabyś się domyślić – mierzył Cuddy z góry na dół.
- To nie ma sensu – wzruszyła ramoinami.
- No dobra. Niech ci będzie. Przepraszam – odpowiedział przyciszonym głosem.
- Przeprosimy przyjęte. Drogę do wyjścia znasz więc nie muszę cię odprowadzać – nie to chciała usłyszeć. W głowie nadal rozbrzmiewały jej słowa Aleksa „On cię kocha”. Sama nie rozumiała jak w ogóle mogła to rozważać.
- Czyli co? Zaczynamy grę od początku? – z zamyślenia wyrwał ją głos diagnosty.
- Co?
- To powoli robi się nużące. Ja swoje, ty swoje, a seksu jak nie było tak nie ma – usiadł na łóżku administratorki. – Dobrze, że chociaż zachowałem sobie kopie dzisiejszego nagrania z tobą w roli głownej. To nie to samo co oryginał, ale zawsze coś – dodał nie spuszczając z niej wzroku. Przez chwilę zawahała się. Po czym podeszła do szalonego diagnosty, złapała go za koszulę, przyciągnęła do siebie i wyprowadziła z sypialni. Patrząc na jego zdezorientowany wyraz twarzy zmniejszyła dzielący ich dystans i wyszeptała:
- Nie zawsze wygrywasz – stali tam oboje wijąc się z własnymi myślami. Ona w głębi duszy znała powód jego wizyty. On i tak nigdy, by go nie zdradził. Byli tak blisko i tak daleko zarazem.
- Masz rację to nie ma sensu – odpowiedział. Przez moment jednak i on się zawahał. Mogłaby przysiąc, że chciał powiedzieć coś zupełnie innego. Jeszcze przez chwilę stali tam wpatrując się sobie w oczy. Żadne się nie odezwało. Wkońcu zatrzasnęła drzwi. Po raz kolejny. I znów znaleźli się po ich niewłaściwych stronach.


Koniec




No dobra powiem wam

Jest jeszcze króciuka część
Tylko mam dwie wersje To znaczy z cenzurą i bez Nigdy nie pisałam takich tekstów, jeśli rozumiecie więc mam obawy i pewnie zdecyduję się na wersję light, ale jeszcze wije się z myślami. Do zobaczenia jak się zdecyduję
Pozdrwawiam czytelników, a zwłaszcza komentatorów


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 11:10, 10 Wrz 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin