Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dwa burzliwe dni [Z]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:08, 22 Sie 2009    Temat postu: Dwa burzliwe dni [Z]

Samo, jakoś wyszło




- Tym razem nie wywinie się tak łatwo. O nie. Po moim trupie. – powtarzała sobie w kółko wściekła brunetka zmierzająca pewnym krokiem w kierunku przychodni.
- Gdzie ten idiota? – warknęła w stronę dyżurnej pielęgniarki. Ta lekko speszona i wystraszona wskazała gabinet numer dwa.
- Ale jest z pacjentką?! – dodała widząc, jak pani dziekan zbiera się do szturmu wskazanych drzwi. Lisa odwróciła się. Rzuciła pielęgniarce pytające spojrzenie i mimo wszystko weszła do środka.
- To nie moja wina. Ja nic nie zrobiłem. Sama się rozebrała. – recytował rozbawiony diagnosta. Cuddy z lekkim zażenowaniem spojrzała w stronę młodej kobiety siedziącej na kozetce w krótkiej spódniczce i czerwonym staniku.
- Pani skarży się na usilne bóle lewej stopy. – odezwał się House próbując zachowywać się profesjonalnie.
- No tak oczywiście przecież, żeby dokładnie zbadać stopy pacjent musi się rozebrać. – administratorka czuła, że zaraz eksploduje.
- Ale to naprawdę moja wina. – odezwała się pacjentka. - To taka przypadłość po prostu, jak widzę takiego przystojnego lekarza nie mogę się powstrzymać. - Cuddy patrzyła na młodą kobietę jak na kosmitkę.
- Pani nigdy nie miała ochoty rozebrać się w jego obecności? – skinęła głową w stronę rozpromienionego House’a. Lise zamurowało. No tak, czy miała ochotę? Cóż może raz, czy dwa. Uśmiechnęła się delikatnie, no dobra wiele razy, ale o czym ona w ogóle do cholery myśli.
- Oczywiście, że nie. – odpowiedziała najpewniej jak tylko potrafiała. Myśle, że doktor House powinien skierować panią piętro wyżej. – dodała opuszczając pomieszczenie.
- Jasne! Zawsze musisz mi odbierać dobrą zabawę, a potem dziwisz się, że nie lubie kliniki. – wołał za oddalającą się panią dyrektor nie odmawiając sobie jednocześnie dokładnego staksowania opiętego ciasną spódnicą jej administratorskiego tyłka.
- Przepraszam, co jest piętro wyżej? – zapytała zaciekawiona pacjentka.
- Bardzo seksowny sześćdziesięcioletni doktor Johanes. Psychiatra! – specjalnie podniósł głos, by dobrze go zrozumiała. Zmierzyła diagnostę wzrokiem.
- Myślę, że wy oboje z tą pana szefową powinniście go odwiedzić. – rzuciła oburzona opuszczjąc gabinet.

Chwile później House pewnym krokiem wparował do gabinetu Cuddy. Drzwi otwarły się z impetem omal nie wypadając z framug.
- Straszysz mi pacjentów. – odezwał się nie zwracając uwagi na oburzenie Lisy. Jak wkońcu idę do kliniki i na dodatek przyjmuje tam pacjentów ty od razu wysyłasz ich do psychiatry.
- Widocznie wystarczy kilka minut w twoim towarzystwie, by zostać wariatem. – mierzyła go spojrzeniem mówiącym, jak ja cię nienawidzę.
- Jasne. Tym stwierdzeniem bardziej pogrążasz siebie niż mnie.
- Ja się już uodporniłam.
- Ok. Niech ci będzie. A byłbym zapomiał, nie masz czasem ochoty się rozebrać? – mówił rozbawiony.
- Nie, ale mam ochotę dokończyć to po co do ciebie przyszłam.
- Seks! – był pewien, że o to chodzi, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
- Tym razem się nie wywiniesz. – dodała zmieniając ton na bardzo poważny. Widzisz to. – uniosła stos dokumentów leżących na biurku. To wszystko pozwy i to tylko z tego miesiąca. House nie uśmiechaj się głupkowato. To nie są żarty. Rada się wkurza, jak mam im wytłumaczyć termometr w tyłku pacjenta, biust powiększony bez zgody pacjentki, podczas rutynowego zabiegu wycięcia wyrostka i zniszczony rezonans, kolejny.
- Zasłużył, mąż pacjentki prosił, a o ostatnie spytaj Kutnera. – dodał bez chwili zawahania.
- Za dwa dni jest zabranie. Osobiście się na nim stawisz i bez odstawiania cyrku przeprosisz wszystkich. Szczerze. Rozumiesz. A do tego czasu będziesz grzeczny i zapamiętaj sobie ja nie żartuje.
- Masz okres? Tak? Co prawda według moich wyliczeń trochę na to za wcześnie, ale to mogłoby wiele tłumaczyć. – przecież nie mógł brać na serio tego co mówi.
- Do przychodni. Skończyliśmy. – zamierzała rozegrać to profesjonalnie do końca.
- Żartujesz prawda. Nie chcesz więcej pozwów, a wysyłasz mnie do kliniki. – patrzył na nią z niedowierzaniem.
- House. – z całych sił próbowała nie wybuchnąć. W życiu każdego mężczyzny przychodzi taki czas, że trzeba dorosnąć. Odstawić zabawki do piaskownicy i stawić czoło rzeczywistości.
To jest właśnie ten czas. – patrzyła mu prosto w oczy.
- Ta mała na dole miała rację. Stanowczo potrzebujesz konsultacji doktora Johana. – nie zamierzał odpuścić. Nie dostrzegał powagi sytuacji, jak zwykle zresztą.
- Dobra powiem ci. – postanowiła sięgnąć po ostateczne koło ratunkowe – "szczerość." Jutro przyjeżdża facet z ministerstwa. Czekamy na ostateczną odpowiedź w sprawie dotacji na rozbudowę onkologii. - widać było, że jest tym wszystkim bardzo przejęta.
Inspektor, rozdrażniona Cuddy i Jimmy. – Bóg chyba jednak istnieje - pomyślał.
- Coś czuje, że biedne dzieci na onkologi nie będą miały więcej przestrzeni. – dodał szykując się na niezły ubaw.
- Nie odważysz się. Urabiam tego dupka od dwóch miesięcy.
- I jeszcze żyje?! Musze go poznać. Koniecznie. - patrzył głęboko w oczy przerażonej pani dziekan.
- Zrobisz coś głupiego, a przysięgam, że tym razem cię zabije.
- Podejmuje ryzyko. – dodał zatrzaskując za sobą drzwi.
- To będą dwa najgorsze dni w moim życiu. – pomyślała opadając bezwładnie na fotel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 11:20, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:51, 22 Sie 2009    Temat postu:

Ładnie, ładnie. Pisane z myślą o mnie?
Dobry pomysł tylko przeszkadza mi taki błąd, co kiedyś go "stosowałaś".

O tu:
Cytat:
Ale to naprawdę moja wina. – odezwała się pacjentka. To taka przypadłość po prostu, jak widzę takiego przystojnego lekarza nie mogę się powstrzymać. Cuddy patrzyła na młodą kobietę jak na kosmitkę.


Nie ma znów myślników! Czyli powinno być tak.

Ale to naprawdę moja wina. – odezwała się pacjentka. -To taka przypadłość po prostu, jak widzę takiego przystojnego lekarza nie mogę się powstrzymać. - Cuddy patrzyła na młodą kobietę jak na kosmitkę.

Znalazłam jeszcze kilka literówek:
Cytat:
P<b>s</b>ychiatra! – specjalnie podniósł głos, by dobrze go <b>zrozumiała.</b>

Gdzieś była jeszcze jedna, ale ją "zgubiłam"

Teraz to co mi się podobało

Cały pierwszy akapit bł rewelacyjny!

Cytat:
Rada się wkurza, jak mam im wytłumaczyć termometr w tyłku pacjenta, biust powiększony bez zgody pacjentki, podczas rutynowego zabiegu wycięcia wyrostka i zniszczony rezonans, kolejny.
- Zasłużył, mąż pacjentki prosił, a o ostatnie spytaj Kutnera. – dodał bez chwili zawachania.

A przy okazji jest błąd ortograficzny <b>zawahania</b> pisze się przez "h".

Cytat:
- Widocznie wystarczy kilka minut w twoim towarzystwie, by zostać wariatem. – mierzyła go spojrzeniem mówiącym, jak ja cię nienawidzę.



Cytat:
- Nie odważysz się. Urabiam tego dupka od dwóch miesięcy.
- I jeszcze żyje?! Musze go poznać. Koniecznie. - patrzył głęboko w oczy przerażonej pani dziekan.



Pisz szybciutko, bo bardzo podoba mi się ten fik!
Mam nadzieję, że nie uraziłam cię wytykaniem błędów
Pozdrawiam i życzę weny

PS. Poprzednio życzyłam cię dużo pomysłów. I życzenia chyba się spełniło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:28, 22 Sie 2009    Temat postu:

Ley jasne, że mnie nie uraziłaś. Bardzo się cieszę, że wyłapałaś mi błędy, przynajmniej przed resztą nie będę musiała się wstydzić.
Tak to jest, jak twoja betka wyjeżdża. Wystarczy, że zasypałam ją końcówką "Początku i końca" z resztą poczekam, aż wróci.
Ps. a wraca już niedługo więc bójcie się Pora byście poznali wkońcu tamto zakończenie.
Mam nadzieje, że nie wyszła z tego jakaś autoreklama


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:44, 22 Sie 2009    Temat postu:

Cytat:
- Pani nigdy nie miała ochoty rozebrać się w jego obecności?

Strzał w dziesiątkę

Cytat:
Coś czuje, że biedne dzieci na onkologi nie będą miały więcej przestrzeni. – dodał szykując się na niezły ubaw.
- Nie odważysz się. Urabiam tego dupka od dwóch miesięcy.
- I jeszcze żyje?! Musze go poznać. Koniecznie. - patrzył głęboko w oczy przerażonej pani dziekan.
- Zrobisz coś głupiego, a przysięgam, że tym razem cię zabije.
- Podejmuje ryzyko. – dodał zatrzaskując za sobą drzwi.
- To będą dwa najgorsze dni w moim życiu. – pomyślała opadając bezwładnie na fotel.


Spadłam z krzesła
Pozdrawiam i życzę dużo weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:49, 23 Sie 2009    Temat postu:

na bardziej konstruktywny komentarz mnie nie stać
Świetnie sie zapowiada
Dużo Weeenaaa do następnych częsci

PS. A kto by nie chciał sie rozebrać w jego obecności


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:46, 26 Sie 2009    Temat postu:

Część II
Czekam na opinie, czy męczyć wena o kolejne części


Siedział sobie wygodnie na fotelu w swoim gabinecie. Kątem oka zerkał na białą tablice, a w prawej ręce z wielką wprawą obracał swoją laskę.
- To musi być coś wielkiego. Specjalne okazje wymagają wyjątkowych pomysłów i niekonwencjonalnych rozwiązań. - za wszelką cenę starał się wymyśleć coś, co doprowadzi panią dziekan do furi i ostatecznie przepłoszy inspektora, a jednocześnie pozostawi możliwość szantażu, czy czegokolwiek tam innego co pozwoli mu ocalić posadę.
Dla tego błysku w jej gniewnych oczach mógł wiele poświęcić, a jeśli przy okazji miałby możliwość poznęcania się nad jakimś dupkiem z ministerstwa kręcącym się wokół Cuddy… – uśmiech sam malował się na jego twarzy. Nagle do pokoju wparował Wilson. House’owa laska z hukiem upadła na ziemie. Diagnosta zawiesił mordercze spojrzenie na biednym onkologu.
- No co? – James patrzył na przyjaciela udając, że nic się nie stało.
- Mógłbyś, chociaż dawać jakieś znaki ostrzegawcze, że się zbliżasz. Wiesz, co by było, gdybym zamiast laski trzymał w ręce dajmy kubek z kawą? – rzucił oburzony lekarz.
- Prędzej szklaneczkę z whisky, ale w obu przypadkach miałbym taki sam ubaw. – Wilson posłał mu ciepły uśmiech. Greg mierzył go spojrzeniem jeszcze przez chwilę, po czym odezwał się przybierając znudzony ton.
- To dokładnie, co cię do mnie sprowadza?
- Nic. Tak po prostu wpadłem….. – House nie dał mu dokończyć.
- Ty nigdy nie wpadasz tak po prostu. – dodał zaintrygowany.
- Rozmawiałeś z Cuddy?
- A więc o to chodzi! Martwisz się o swoją dotację i wielki tyłek szefowej. – House wywrócił oczami.
- Przyznanie dotacji to tylko formalność, a jeśli chodzi o tyłek Cuddy to twoja domena. Nie moja. – Wilson posłał przyjacielowi bardzo wymowny uśmieszek.
- To duża dziewczynka. Poradzi sobie. – odparł diagnosta sięgając po swoją laskę.
- Tak, ale ty jesteś małym chłopcem, który uwielbia ciągnąć za jej warkoczyki. – House właśnie otworzył usta, by skomentować wypowiedź onkologa…. – Tylko bez głupich skojarzeń. – James doskonale znał tor myślenia Grega. House tylko wzruszył ramionami.
- No dobra. Więc zanim zaczniesz analizować moje dzieciństwo, nieudane relacje z rodzicami, rzekome uzależnienie i jego wpływ na moje związki, poprzez wyimaginowane przez ciebie moje uczucie względem Cuddy i bezpodstawne analizowanie mojego postępowania pod kątem: „Robisz to, bo coś do niej czujesz”, może przejdź do setna. Będzie łatwiej i szybciej. - Wilson słuchał go w wielkim skupieniu. Jego analityczny umysł starał się wyłapać jakiś głębszy sens tej wypowiedzi, ale szybko zrezygnował. Wyczuł idealny moment, by zmienić temat i spróbować podejść House’a z innej strony.
- Może wybierzemy się na kręgle? – palnął znienacka.
- A więc tak… – w umyśle diagnosty zapaliła się lamka pt. „Cuddy i jej pomysł, jak zająć czymś genialnego diagnostę."
- O co ci chodzi? – spytał James udając niewiniątko.
- Przykro mi Wilson. Nie dziś, nie jutro i nie pojutrze. Mam inne plany, ale zagadaj Chease’a na pewno się zgodzi. – dodał wstając z miejsca. - A nie właściwie on też będzie zajęty. Przykro mi. – swoją wypowiedź zakończył minką niewiniątka.
- Jakie plany? House! – James wołał za oddalającym się korytarzem diagnostą.
- Boże. Cuddy miała rację. Czeka nas istne piekło. – w głowie onkologa przewijało się tysiące obrazów typu: „Do szpitala wchodzi inspektor, a z głównego holu na swoim motorze wyjeżdża House” albo „Cuddy oprowadza inspektora po oddziale onkologicznym, a tu w każdym pokoju przy łóżku pacjenta stoi kościotrup z kosą w ręce i napisem w stylu „Świat jest taki niesprawiedliwy, bo przecież diagnostyce też przydałby się mały zastrzyk gotówki. Wkońcu ileż można jeździć tym samym motorem”. Jednak myśli Wilsona były niczym w porównaniu do tego, co dręczyło panią dziekan. Nocne koszmary? Nie. To zdecydowanie coś gorszego. To Gregory House we własnej osobie. Ale po kolei.
Była siedemnasta. Jej dzień pracy powoli zbliżał się do końca. Podpisywała ostatni stos dokumentów, ale myśli ciągle wędrowały niebezpiecznie blisko pewnego wredngo lekarza. Nagle oderwała się od swojego zajęcia zdając sobie sprawę, że w tych okolicznościach mogłaby nawet podpisać wyrok śmierci na samą siebie i pewnie, by nie zauważyła.
- To był naprawdę ciężki dzień. – pomyślała odkładając dokumenty. – Tak, jak raz w życiu wyjdę z pracy wcześniej nic się nie stanie. Może w domu zaznam trochę spokoju. Cokolwiek ma się stać, zacznie się dopiero jutro. – pozbierała swoje rzeczy i opuściła gabinet. Przed samym wyjściem ze szpitala spotkała James’a Wilsona.
- Niech zgadnę. Przejrzał nas. – odezwała się niepewnie. Onkolog nic nie odpowiedział, ale jego zdołowana i zrezygnowana mina mówiła wszystko.
- Nie przejmuj się tak. Będzie dobrze. Przecież, co może jeszcze wymyślić, te szalone pomysły muszą mu się kiedyś skończyć. – dodała. Spojrzeli na siebie z minami mówiącymi: „Prędzej piekło zamrznie” i rozeszli się każde w swoją stronę. Pani dziekan, by odpocząć i zebrać myśli, a onkolog na swój oddział, by być może poraz ostatni zobaczyć go w nienaruszonym stanie.
Cuddy dotarła zmęczona do domu. Po wstępnej krzątaninie odprawiła opiekunkę, uspała małą i udała się do łazienki na zasłużony odpoczynek, czytaj relaksującą kąpiel z dużą ilością piany. Na szafce obok wanny stały aromatyczne olejki i świecie, kieliszek z szampanem i elektryczna niańka na wypadek, gdyby Rachel się obudziła. Cuddy zrzuciła szlafrok i z wielką rozkoszą zanużyła się w delikatnej pianie. Jej myśli były już zdecydowanie daleko od szpitala i jeszcze dalej od House’a.
- Tak. Tego mi było trzeba. – wymruczała na głos.
- Jezz... Bardzo przepraszam, że przerywam w takim momencie, ale wolałem się odezwać nim dojdziesz do następnej bazy. – w elektrycznej niani pojawił się dziwnie znajomy głos.
Cuddy siedziała nieruchomo. W głowie miała dwa pomysły. Albo ma guza mózgu i słyszy głosy, albo coś ją ominęło i jej córka nauczyła się mówić. Po chwili dotarło do niej, że oba są idiotyczne i że jest jeszcze trzecie rozwiązanie. Niestety najgorsze z możliwych.

- Tak to ja. Nie zwariowałaś. - dodał irytujący głos. Lisa mimowolnie zsunęła się niżej prawie nurkując w wannie. – Nie musisz chować się w pianie. Przecież i tak cię nie widze. – dodał po chwili. Lisa zaczęła nerwowo rozglądać się wokół, szukając jakiejś ukrytej kamery na suficie. Wkońcu on był zdolny do wszystkiego. – Dobra powiem ci, bo w innym wypadku pewnie nigdy nie wyjdziesz z wanny. Nie martw się, niestety nie zdążyłem zamontować żadnej kamery więc możesz zakończyć zabawy w pianie i przyjść tu do mnie. Chyba mała się budzi, poza tym musisz mi opowiedzieć o tej twojej seks zabawce, jak mu tam… Howard Jenkins?
- Chryste! House, jak znalazłeś namiary na tego inspektora. Przecież zamknęłam wszystkie szuflady w biurku, zamknęłam swoje biuro, a klucze zabrałam ze sobą. – krzyczała w stronnę niewinnego urządzenia.
- No i obudziłaś małą. – odezwał się rozbawiony głos po drugiej stronie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 16:33, 26 Sie 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jane
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:06, 26 Sie 2009    Temat postu:

Męczyć wena, męczyć
Uśmiałam się jak fretka i nie mogę przestać.

"Chyba mała się budzi, pozatym musisz mi opowiedzieć o tej twojej seks zabawce, jak mu tam…. Howard Jenkins? "
Tutaj najbardziej się uśmiałam, ale powinno być "poza tym".

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joyjoyjoy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:18, 26 Sie 2009    Temat postu:

chcę wiedzieć , co House wymyśli !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:06, 26 Sie 2009    Temat postu:

He, he... Ale cyrk:) Ciekawe jak House się go pozbędzie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:00, 26 Sie 2009    Temat postu:

Pisz dalej!!! To jest po prostu bezbłędne! Nie mogę się doczekać następnej części Weny życzę i pozdrawiam! :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:38, 26 Sie 2009    Temat postu:

Pisz,pisz bo fajnie się czyta i fik jest ciekawy.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:17, 27 Sie 2009    Temat postu:

Witam
Wrzucam już kolejną część, bo potem nie wiadomo, jak będzie z czasem
Fik w założeniu miał być lekki w czytaniu bez dramatów (no powiedzmy) i załamań nerwowych taki zwyczajny, niespecjalny.
Mam nadzieje, że mi choć troche wyszło.
Dzięki za czytanie i komentowanie

III

Cuddy wzięła głęboki oddech. Narzuciła szlafrok i udała się piętro wyżej, by zmierzyć się ze swoim przekleństwem, czy raczej przeznaczeniem.
- Oczywiście już zdążyłeś dobrać się do mojej lodówki. – rzuciła nieproszonemu gościowi mordercze spojrzenie.
- Jak jestem głodny nie mogę się na niczym skupić. Ale w tej chwili to nawet ten kurczak mi nie pomoże. – oblizał palce i zmierzył szefową z góry na dół. Była taka piękna. Niby bez makijażu, a wyglądała idealnie. Mokre włosy, pachnąca skóra i skąpy szlafroczek. – Wow! – tylko tyle mógł powiedzieć na głos. Reszte dopowiedziała wyobraźnia.
- House! Przestań się gapić na mój biust. – brunetka powoli traciła cierpliwość. Podeszła do łóżeczka Rachel. Wzięła małą na ręce i dopiero teraz wyglądała pięknie. House nie odezwał się ani słowem. Patrzył jak zahipnotyzowany na krzątającą się po pokoju Lisę. Kiedy wkońcu przewinęła, nakarmiła i ponownie uspała córeczkę zorientowała się, że jest przecież bacznie obserwowana.
- Więc co cię do mnie sprowadza? Tylko od razu do rzeczy i w wielkim skrócie. – dodała siadając na fotelu obok House’a.
- Już mówiłem. To ten twój Howard. – mówił spokojnie nie odrywając wzroku od rozmówczyni.
- Błagam odpuść sobie ten jeden raz. – Cuddy była zbyt zmęczona, by wdawać się w jego gierki.
- Starzejesz się. I nie mówie tylko o tych kurzych łapkach wokół oczu. – nie zamierzał odpuścić.
- No dobra. Miesiąc wolnego od kliniki. Pod warunkiem, że przez dwa dni będziesz grzeczny. – znów miała te zadziorne iskierki w oczach.
- Niech pomyśle. Przychodnia kontra pedancik z ministerstwa albo przychodnia kontra zestresowana administratorka. Cóż przychodnia przegrywa 0:2.
- Jesteś kretynem. Moja propozycja się już nie powtórzy. A Howard to naprawde świetny gościu. Zdziwiłbyś się, gdybyś tylko miał możliwość, by go poznać, ale to się nie stanie, bo jutro masz przymusowy dwudziestoczterogodzinny dyżur w przychodni. – dodała podnosząc się z fotela i kierując w stronę drzwi. – No rusz się wkońcu. Muszę się wyspać przed jutrzejszym dniem. Ty zresztą też. Coś czuje, że jutro przychodnia będzie przeżywała wielkie oblężenie wenerycznych pacjentów.
- Mamo…! Jesteś okrutna. Paradujesz mi przed oczami prawie nago, odmawiasz seksu, a na koniec wysyłasz do przychodni. – również udał się w kierunku wyjścia robiąc teatralną minkę zbitego pieska.
- Dobranoc House.
- Dobranoc Cuddy.
Były to ostatnie słowa jakie usłyszały ściany domu administratorki nim drzwi wejściowe zatrzasnęły się za nieobliczalnym diagnostą.
Więc może i nie dowiedział się dziś zbyt wiele, ale za to nikt nie odbierze mu tego co zobaczył. No i Cuddy będzie miała o czym myśleć w nocy. Był pewien, że kobieta nie zaśnie zastanawiając się co takiego może wymyśleć jego błyskotliwy umysł. Więc nie pozostaje mu nic innego jak tylko sprostać temu wyzwaniu.
- Najważniejsze to mieć sprzymierzeńców. – tak wyglądał początek jego planu. I już nawet wiedział, gdzie ich znajdzie. Potem to już tylko odpowiednio ich zmanipulować lub zmusić do współpracy. Dla niego to akurat nie miało większego znaczenia. Noc minęła wszystkim zdecydowanie za szybko. Wilson spędził ją na modlitwach, w których prosił, by jakimś cudem jutro nic się nie stało. Cuddy na zastanawianiu, co takiego może się stać, a House na wymyślaniu tego czegoś. Dzień był piękny i słoneczny. Cuddy wstała o siódmej rano. Wzięła zimny prysznic. Włóżyła nowiutką garsonkę kupioną specjlanie na tę okazję, zrobiła delikatny makijaż, wzięła głeboki oddech, pożegnała się córeczką, która została z nianią i wyszła kierując się prosto do PPTH.
Swojego gościa spotkała już przy wejściu.
- O! Witam cię Howardzie. – uśmiechnęła się brunetka.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – uśmiechnął się wysoki blondyn wyciągając rękę w stronę pani dziekan. Zapowiadał się naprawdę miły dzień.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 7:23, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jane
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:06, 27 Sie 2009    Temat postu:

"- Oczywiście już zdążyłeś dobrać się do mojej lodówki. – rzuciła nieproszonemu gościowi mordercze spojrzenie.
- Jak jestem głodny nie mogę się na niczym skupić. Ale w tej chwili to nawet ten kurczak mi nie pomoże. "
Zabiłaś mnie...
Jestem ciekawa, co House wymyśli. Znając go, to może być pożar, powódź, impreza w kostnicy i parę innych rzeczy...
Weny życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:17, 27 Sie 2009    Temat postu:

Wstawiaj szybko następną część! Zżera mnie ciekawość, co będzie dalej xD Fik czyta mi się bardzo przyjemnie i lekko. Jest świetny, nic dodać, nic ująć! Pozdrawiam i życzę duuużo weny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:40, 27 Sie 2009    Temat postu:

Bezbłędne:) Ja chcę już dalszy ciąg!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:11, 27 Sie 2009    Temat postu:

-Mamo…! Jesteś okrutna. Paradujesz mi przed oczami prawie nago, odmawiasz seksu, a na koniec wysyłasz do przychodni.

Zła bardzo zła Cuddy
Świetnie ci idzie pisanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sarusia
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:23, 27 Sie 2009    Temat postu:

Jakoś tak dopiero teraz tutaj trafiłam, a szkoda. Bo fik strasznie fajny.

Są co prawda błędy, np. to, o czym wspomniała Ley - braki myślników, albo kropki przed myślnikami. Dużo gorzej się przez to czyta, więc polecam skorzystanie z bety

Treść jest za to przezabawna i wciągająca, brawo.
I jeszcze muszę pochwalić Twój styl - porównując to opowiadanie, a pierwsze, które napisałaś... niebo a ziemia! Rozwijasz się i to się zdecydowanie chwali!

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:24, 28 Sie 2009    Temat postu:

Jane jesteś okrutna no i pożar, powódź i impreskę w kostnicy diabli wzięli, czy ja jestem, aż tak przewidywalna Nie no żartuje Mam jeszcze parę pomysłów. Ale nie liczcie na zbyt wiele. Wkońcu nikt nie dorówna pomysłom szalonego diagnosty w oryginale. Moje to tylko marna podróbka. Saruś dzięki za wskazanie błędów (myślniki i kropki – postaram się) no i za miłe słowa tego nigdy za wiele Sprawiają, że chce próbować dalej.

IV

Tymczasem, gdzieś na oddziale onkologii.
- Cześć stary! – odezwał się House zaglądając do pokoju małego Aleksa.
- Cześć! Nie znam cię. Jesteś nowym lekarzem – zapytał zaciekawiony dwunastolatek.
- Dziś pomagam doktorowi Wilsonowi. Mam cię zabrać na krótki spacer – chłopak uważnie mierzył mówiącego diagnostę.
- Z tą laską może być panu trudno. Może jestem chory, ale nadal nieźle się ruszam – odezwał się malec prawie zeskakując z łóżka.
- Nice – skomentował mężczyzna z laską w ręce. - To idziemy – House skierował się w stronę drzwi.
- Innym razem. Dziś mam spotkanie z ważnym gościem. Tak mówił doktor James – Aleks był wyraźnie podekscytowany.
- Posłuchaj stary. Powiem tak. Dzisiaj to ja potrzebuje twojej pomocy, a doktor James na pewno sobie poradzi.
- No nie wiem. On chociaż obiecał mi lody – mały coraz bardziej podobał się House’owi. A przekonanie go nie powinno być, aż takie trudne – pomyślał. - No to ja przebijam. Lody i nieograniczona liczba lizaków. Co ty na to? – mierzył chłopca. Ten chwile się zastanowił po czym dodał: - Ok. Zgadzam się pod warunkiem, że powiesz mi o co chodzi, a raczej kogo zamierzasz wkurzyć, bo wiesz muszę się przyznać, że doktor James troche mi o panu opowiadał – House wywrócił oczami.
- Boże. Czy ja nie mogłem trafić na jakiegoś nieśmiałego, wystraszonego dzieciaka, który bez mrugnięcia okiem robi co mu się każe – mówił biorąc jednocześnie głęboki oddech.
- Ze mną będzie ciekawiej – dodał rozbawiony malec. - Więc kogo zamierzamy wkurzyć? Oczywiście oprócz doktora Jamesa, bo dla niego zapewne, by się pan tak nie starał – zapytał nazbyt gadatliwy jak na gust House’a młody człowiek.
- Powiedzmy, że jest taka nauczycielka wredena, ale naprawde wredna. Każe ci odrabiać prace domowe, uczyć się tabliczki mnożenia i takie tam inne bzdury i nagle trafia ci się okazja, żeby się nad nią troche poznęcać? – diagnosta starał się dokładnie nakreślić sytuacje.
- Jest ładna? – zapytał znienacka.
- Co?! – House nie wierzył własnym uszom. Trafił na Wilsona juniora.
- No pytam, czy jest ładana? – powtórzył zaciekawiony chłopak.
- Pod pewnymi wzglądami – lekarz odpowiedział zdawkowo.
- W skali od jeden do dziesięć – mały nie dawał za wygraną.
- Osiem – odparł diagnosta po chwili namysłu. – Koniec pogaduszek. Idziemy – dodał wskazując na drzwi. Oboje udali się do gabinetu diagnosty. Kaczuszki oniemiały widząc szefa z jakimś dzieciakiem. Wyraźnie było widać, że się dogadują.
- Kto to? – pierwsza odezwała się Cameron.
- Twój osobisty pacjent. Będziesz go pilnować jak oka w głowie – posłał jej spojrzenie nie przyjmujące sprzeciwu.
- Może powiesz mi coś więcej na jego temat - rzuciła przyglądając się malcowi.
- Masz go zabrać na lody i wogóle spełniać wszystkie jego prośby – dodał puszczjąc oczko Aleksowi.
- Jak dla mnie super – odezwał się niewysoki chłopak spoglądając na Cameron. - To ona – Aleks wskazał palcem na panią immunolog.
- No co ty. Przecież dawałem ósemkę. To jest szóstka. Ale nie przejmuj się z czasem się wyrobisz – poklepał go po ramieniu.
Nagle na korytarzu House zobaczył zmierzającą w jego kierunku Cuddy.
- Szybko pod biurko – skinął głową w stronę dzieciaka. Ten posłusznie wykonał polecenie.
- Chyba miałeś być w klinice? Od dwóch godzin! - dodała Lisa zaglądając do gabinetu.
- Właśnie się tam wybieram – odpowiedział posyłając szefowej czarujący uśmiech. Przyglądała mu się uważnie, po czym odezwał się jej pajger i musiała opuścić to podejrzanie miłe towarzystwo.
- Oby – dorzuciła na odchodne patrząc mu prosto w oczy.
- House! Nie żebym był ciekawy, ale wolałbym wiedzieć za co wylecę z pracy – odezwał się Forman.
- Ty za nic. Czarnych nie zwalniają. To źle wpływa na wizerunek. Ale on wyleci – wskazał na blondyna. - No chyba, że wykarze się sprytem i nie da się złapać – w tej chwili wszystkie sześć par oczu uważnie wpatrywało się w szefa.
- Hej! – spod biurka wydobył się zniecierpliwiony głosik. – Ile mam tu jeszcze siedzieć?
- No dobra. Wyłaź – diagnosta odsunął się robiąc mu miejsce.
- To była ona. Prawda? – odezwał się mały wesołek.
- Kto? – Greg nie załapał.
- No ta twoja ósemka.
- A tak. To właśnie ona.
- Ja bez wachania dałbym jej dziesiątke – Aleks był bardzo mądrym dzieckiem.
- Bo jej nie znasz. Musiałem odjąć dwa punkty za wredny charakter – dodał rozbawiony diagnosta.
- W takim razie ty masz minus dwanaście – tym razem to chłopak wyglądał na rozbawionego.
Kaczuszki w milczeniu przyglądały się tej scenie.
- Więc tak. Cameron zabierz gadatliwego dzieciaka i przynajmniej do obiadu nie pokazujcie się w pobliżu. Forman, jak dam ci znać pójdziesz do Wilsona i poprosisz go o pilną konsultację.
- Ale… - przerwał mu neurolog. – Nawet nie mamy przypadku – już z daleka wyczuł, że będą problemy.
- Boże! To wymyśl coś. Nie wiem, powiedz, że podejrzewasz u siebie guza mózgu albo nie lepiej u mnie. W to prędzej uwierzy – oczy diagnosty rozbłysły.
- A ty Chase… – House uśmiechał się podejrzanie. – Włamiesz się do gabinetu wiedzmy. Sam bym to zrobił, ale pewnie kazała pielęgniarką mnie śledzić - wywrócił oczami.
- Robiłem dla ciebie już mnóstwo głupich rzeczy, ale to… – diagnosta przerwał wywód chirurga i dokończył za niego. – To ten kolejny raz niczego nie zmieni. Masz już wprawę.
- Niczego nie wykradnę. Nie licz na to, żadnej bielizny – blondyn wolał się zasekurować już na początku.
- Niczego nie musisz wykradać. Po prostu coś podrzucisz – wyjął z kieszeni małą płytkę cd i podał ją Chase’owi.
- Nawet nie pytam co tam jest – odparł przerażony blondyn.
- Nie muszisz wkrótce się dowiesz – diagnosta znów miał te iskierki w oczach. - Najważniejsze, żebyś na mój znak włączył odtwarzacz z nagraniem. Ma stać blisko włączonego inerkomu. Potem zwiewaj. Jakby co jestem w przychodni. I tym razem na serio w przychodni – dodał widząc ich niedowierzające spojrzenia.
- To będzie długi dzień – odezwał się Forman, gdy tylko drzwi zamknęły się za szalonym diagnostą.
- I pewnie nasz ostatni w tym szpitalu – dodał zrezygnowany blondyn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pią 10:28, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:37, 28 Sie 2009    Temat postu:

O czemu ja wcześniej nie komentowałam? A wydawało mi się, że to robiłam No nic postaram się nadrobić i komentować każdą część jaka się pojawi.

Łał! Co za ciekawy pomysł - z tym Aleksem! A ja tego dzieciaka już lubię - za tą 10 dla Cuddy .
Dla mnie to junior House, a nie Wilson xD Temu tak świetnie się dogadują.

Jestem strasznie, ale to straszne ciekawa co jest nagrane na tej płytce.
Jedyne co mi przeszło przez myśl, to coś niestosownego - pornosy !
Nie patrzcie tak na mnie, wiem, że jestem zboczona.

Cytat:
- To będzie długi dzień – odezwał się Forman, gdy tylko drzwi zamknęły się za szalonym diagnostą.
- I pewnie nasz ostatni w tym szpitalu – dodał zrezygnowany blondyn.

To mi się podobało, a szczególnie kwestia Chase'a.

Pojawiło się kilka błędów jak na przykład brak znaków interpunkcyjnych, ale jest już lepiej - z tymi myślnikami.

Pozdrawiam gorąco

PS. A muszę to jeszcze powiedzieć - Kocham twoją wenę, pomysły, wyobraźnie i talent literacki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:48, 28 Sie 2009    Temat postu:

No i kolejna świetna część! Wstawiaj szybko ciąg dalszy, bo to jest po prostu genialne! Pozdrawiam i życzę weny!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:23, 29 Sie 2009    Temat postu:

A jak House miał jednak kamery ukryte w łazience Cuddy??
Tylko proszę niech to nie będzie Howard drapiący się po... kolanie

Chociaż w tą druga wersję łatwiej uwieżyć, bo przecież Housik nie ośmieszy swojej 8
Alex rulez:D
Wszystkie części świetne

PS. Ley mi też się wydawało, że komentowałam no cóż nie tylko ty musisz nadgonić
Weeenaaaa przez duże W, bo lubie twoją twórczość


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:16, 30 Sie 2009    Temat postu:

Hmm.. Pietruszka martwiła się niewielką liczbą komentarzy pod swoim fikiem, cóż mi wystarczy nawet jeden, ale za to jaki (patrzy na Ley ) co nie zmienia faktu, że spadająca liczba komentarzy świadczy, że fik niezbyt się podoba Przyznam się, że mi też nie, jakoś trace zapał co widać choćby po tej części nie wiem, czy uda mi się wykrzesać jeszcze coś fajnego z tego fika, a buziaczki również dla Zranionej(uwielbiam czytać twoje komentarze) i Elizy

V
James Wilson tego dnia był zdenerwowany równie mocno, co adminitratorka. Z samego rana zrobił obchód szukając śladów pożaru, powodzi i innych klęsk. O dziwo na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się wporządku.
- Wilson – pojawił się głos tuż za nim.
- Jezz… Cuddy. Chcesz mnie przyprawić o zawał – onkolog był rozstrzęsiony.
- Jasne. Ale może jutro. Dziś będziesz mi potrzebny – posłała mu spojrzenie mówiące "weź się w garść."
Do naszej dwójki właśnie zbliżał się inspektor.
- Gdzie House? – Wilson rozglądał się nerwowo wokół.
- Spokojnie jest w przychodni – onkolog tylko wywrócił oczami. - Serio. Sprawdzałam u pielęgniarki jakąś minute temu – upewniła go Lisa.
- Witam doktorze Wilson – mężczyzna wyciągnął dłoń na przywitanie.
- Witam – lekarz uśmiechnął się i uściskał dłoń inspektora.
- To proszę oprowadzić mnie po tym wspaniałym oddziale. A i licze, że poznam też kilku pacjentów. Chciałbym z nimi porozmawiać. No wie pan. Wypytać, jak się tu nimi zajmujecie i w ogóle.
- Oczywiście. Proszę za mną – James, jak zwykle był nadwyraz uprzejmy.
- Wszystko przygotowałeś – Cuddy wolała się upewnić.
- Jasne. Aleks już czeka. Mały ma gadane. Urobi gościa w pięć minut – wyszeptał prosto do ucha pani dziekan.

A tymczasem w przychodni.
- No bo… wie pan to jest chyba to… no wie pan… nie mam pojęcia, gdzie mogłam to złapać – młoda pacjentka nie umiała ukryć zakłopotania.
- Zabije ją – odezwał się ni z gruchy ni z pietruchy House.
- Słucham?! – pacjentka, aż podskoczyła na kozetce.
- A nie. Nie panią. Myślałem o mojej wrednej, przewiadującej przyszłość szefowej. To już trzeci weneryk. Na trzech przyjętych pacjentów - drugą część dopowiedział już w myślach.
Wziął głęboki oddech, włożył gumowe rękawiczki i myślał o jedynej rzeczy, która go tu jeszcze trzyma: „zemsta.”

W międzyczasie pietro wyżej.
- Siostro Megan! Siostro Megan! Gdzie Aleks? – Wilson nerwowo rozglądał się po pokoju.
- O był tu jeszcze chwile temu. Nie wiem może jest w łazience albo w sali obok – dodała nadwyraz spokojnie, jak na zaistniałe okoliczności młoda pielęgniarka.
- Przepraszam zaraz wracam – onkolog wyparował z sali zostawiając panią dziekan z nieciekawą miną sam na sam z notującym coś w wielkim zeszycie inspektorem.
- No więc, gdzie pacjent? – odezwał się zniecierpliwiony. Do pokoju niepewnym krokiem wszedł James. Cuddy zmierzyła go zabójczym spojrzeniem.
- Więc, chyba jednak nie pozna pan Aleksa – mówił przełykając ślinę.
- Jak to? Gdzie pacjent? – Howard nie wydawał się już taki przyjazny.
- Niestety nie wiemy, ale zaraz to ustalimy – Wilson czuł jak krople potu spływają mu po plecach.
- Oczywiście. Zaraz to ustalimy, a doktor James oprowadzi cię po pozostałych częściach oddziału. Ja muszę coś załatwić – dodała z lekka purpurowa już brunetka.
- Mam nadzieję. Głupio, by było gdybym w raporcie musiał napisać, że zgubiliście pacjenta – uśmiechnął się, ale nie był to przyjacielski uśmiech. – A teraz chciałbym zobaczyć wasze laboratorium – spojrzał na onkologa.
- Jest w drugim skrzydle. Zapraszam – Wilson jakoś zdołał się opanować.

Przychodni ciąg dalszy….
- Dlaczego go nie pilnujecie! Przecież prosiłam – w całej przychodni rozległ się dźwięk nie wróżący nic dobrego. Wkurzona pani dziekan nie dostrzegła nawet jakie poruszenie wywowała wśród zszokowanych pacjentów.
- Doktor Cuddy, ale on jest tu cały czas. Przyjmuje pacjentów – wkońcu odezwała się starsza pielęgniarka. Lise zamurowało. Rozejrzała się wokół i właśnie dotarło do niej, że tym razem to ona odstawia tu niezłe przedstawienie. Lekko speszona udała się jednak do gabinetu numer dwa, by na własne oczy upewnić się, że to na przykład nie Chase z laską, czy Cameron z doklejonym zarostem przyjmuje tych pacjentów podszywając się pod House’a. Tym razem zapukała przed wejściem. To, co zobaczyła, jakoś wcale jej nie zdziwiło.
- Coś się stało? – odezwał się diagnosta wychylając głowę z pomiędzy nóg pacjentki.
- Byłeś tu cały czas? – zapytała wbijając w niego te swoje błękitno- zielono- szare oczy.
- A gdzie niby miałbym być? Sama przydzieliłaś mi ten dzisiejszy dyżur – wyglądał jak uosobienie niewiniątka.
- I tak ci nie wierze – dodała. House wywrócił oczami. – A przy okazji, czy ty w ogóle przyjmujesz jakiś pacjentów? Wiesz facetów – dodała spoglądając na długonogą pacjentkę – uśmiechnął się łobuzersko.
- Wiesz dobieram pacjentów według rozmiaru biustu więc oni przegrywają na starcie. A jak tam inspekcja? – zaryzykował pytanie.
- Świetnie – odpowiedziała zamykając za sobą drzwi. Doskonale wiedziała, że i tak zauważył jej zdenerwowanie, a brak złośliwych komentarzy tylko utwierdził ją w przekonaniu, że to nie koniec dzisiejszych problemów i że House na pewno ma z tym coś wspólnego. Gdy tylko administratorka opuściła gabinet wyjął telefon i wybrał numer Formana.
– Tak jak się umawialiśmy. Licze na ciebie. Lepiej mnie nie zawiedź. Wilson nie może dotrzeć do laboratorium – rozłączył się nim biedny neurolog zdołał się odezwać.
- No to na czym skończyliśmy? – zwrócił się do lekko zawstydzonej pacjentki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 12:58, 30 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:05, 30 Sie 2009    Temat postu:

Oh! Te twoje zakochane oczy do mnie... *rumieni się po raz setny*

Cytat:
– Tak jak się umawialiśmy. Licze na ciebie. Lepiej mnie nie zawiedź. Wilson nie może dotrzeć do laboratorium – rozłączył się nim biedny neurolog zdołał się odezwać.
- No to na czym skończyliśmy? – zwrócił się do lekko zawstydzonej pacjentki.

No, House ma cały plan. Wydaję mi się, że zniknięcie Aleksa to też jego sprawka.

Cytat:
- Coś się stało? – odezwał się diagnosta wychylając głowę z pomiędzy nóg pacjentki.

To mnie totalnie rozbawiło

Pojawiło się parę literówek jak na przykład brak "ę" czy przecinki.
Tak, tamta część moim zdaniem była ciekawsza, więcej się w niej działo. Ta nieco spokojniejsza. Chętnie przeczytam dalszą część.

Pozdrawiam mocno, mocno, mocno I ucałuj ode mnie Wenę, aby rodziła owocniejszymi pomysłami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:52, 30 Sie 2009    Temat postu:

Nie ma to jak niezawodny plan House'a

- I tak ci nie wierze – dodała. House wywrócił oczami. – A przy okazji, czy ty w ogóle przyjmujesz jakiś pacjentów? Wiesz facetów – dodała spoglądając na długonogą pacjentkę – uśmiechnął się łobuzersko.
- Wiesz dobieram pacjentów według rozmiaru biustu więc oni przegrywają na starcie. A jak tam inspekcja? – zaryzykował pytanie.
On zajmuje się tylko płcią przeciwna a facetów innym zostawia
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jane
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 15 Sie 2009
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:01, 30 Sie 2009    Temat postu:

No! Jestem!
Ja?! Okrutna? Naprawdę.... Wyybacz mi

Cytat:
- Zabije ją – odezwał się ni z gruchy ni z pietruchy House.
- Słucham?! – pacjentka, aż podskoczyła na kozetce.
- A nie. Nie panią. Myślałem o mojej wrednej, przewiadującej przyszłość szefowej. To już trzeci weneryk. Na trzech przyjętych pacjentów - drugą część dopowiedział już w myślach.

Cytat:
- Byłeś tu cały czas? – zapytała wbijając w niego te swoje błękitno- zielono- szare oczy.
- A gdzie niby miałbym być? Sama przydzieliłaś mi ten dzisiejszy dyżur – wyglądał jak uosobienie niewiniątka.

Haaa. Kocham to. Kocham cię.
Osłódź mi ostatnie dnie wolności zwanej wakacjami i dodaj kolejny rozdział.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin