Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dwa światy [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:32, 18 Paź 2009    Temat postu:

Tak.. tylko ja potrafię byc takim geniuszem i zacząc czytac tak dobry fick z takim opóźnieniem.

Prolog, wstęp czy jakkolwiek to nazwac był niezwykle smutny, a jednak nadzieja pozostała na happy end, więc czytałam dalej. Z każdą częścią robi się co raz bardziej interesująco, to trzeba ci przyznac.

Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:08, 18 Paź 2009    Temat postu:

Nawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi Twojego Fika! Wiem, że trudno jest znaleźć czas na pisanie, bo sama mam z tym problem.
Ale ta część nadrabia wszystko! To było takie delikatne, takie...idealne. Musisz wybaczyć, ale nie jestem w stanie określić tego, co czułam przy czytaniu. Przez tą chwilę dotykałam nieba.
Mam nadzieję, że będziesz wstawiała kolejne części. Życzę czasu (bo weny zapewne Ci nie brakuje;)). Pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joyjoyjoy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:14, 18 Paź 2009    Temat postu:

to jest ... piękne? idealne? cudowne?
NIESAMOWITE


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:36, 18 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
- Proszę, nic nie mów... - usłyszał jej szept - Tak jest dobrze... idealnie... - objął ją mocniej, sam wtulając głowę w jej aksamitne włosy. Czuła jego ciepły oddech na swojej szyi. Stali tak w mroku, wtuleni w siebie, bez żadnych słów. Słuchali siebie... słuchali ciszy. W pewnej chwili poczuła delikatny pocałunek na swojej szyi. Wstrzymała oddech, a po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza

Brak słów.
dobrze,że do nas wróciłaś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:27, 18 Paź 2009    Temat postu:

zaiste udany. Wać panna pięknie oddaje emocję.
Tylko spocząć i oko cieszyć.

świetniaste!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:00, 18 Paź 2009    Temat postu:

Dopiero teraz przeczytałam fick. Genialny, niesamowity i niezwykle wzruszający.
Emocje są jak żywe..

Bardzo mi się podoba. I proszę o ciąg dalszy w miarę możliwości jak najszybciej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:25, 21 Paź 2009    Temat postu:

To jest takie piękne i cudowne
W niezwykły sposób oddajesz ich emocje, praktycznie nie piszesz, a malujesz, ja widzę wszystko tak wyraźnie, ten ich strach, niepewność i wielką nieszczęśliwą miłość. nie wiem jaki los dla nich szykujesz, ale wiem, że wyjdzię Ci to pięknie.
Mnóstwo perełek:

"Nie zastanawiając się długo, otulony w biały, hotelowy szlafrok, podszedł do okna. Nie zastanawiał się co jej powie, co zrobi... po prosty chciał ją mieć teraz przy sobie, upewnić się, że wszystko naprawdę się wydarzyło..." rozpływa się...

"- Proszę, nic nie mów... - usłyszał jej szept - Tak jest dobrze... idealnie... - objął ją mocniej, sam wtulając głowę w jej aksamitne włosy. Czuła jego ciepły oddech na swojej szyi. Stali tak w mroku, wtuleni w siebie, bez żadnych słów. Słuchali siebie... słuchali ciszy. W pewnej chwili poczuła delikatny pocałunek na swojej szyi. Wstrzymała oddech, a po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza. "
no piękniej już chyba się nie da...

Ale to chyba jednak najlepsze z całośći po prostu kocham
"Tej nocy zasnęła wtulona w jego ramiona. Spokojna, bo dziś miała go przy sobie. Nie ważne było jutro. Dzisiaj żyli w tym samym świecie... "
Kłaniam się nisko
Wena


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 10:26, 21 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joolka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:55, 21 Paź 2009    Temat postu:

mam serdeczną prośbę- rusz się i daj nam następną część! Szybko! I oby była tak dobra jak poprzednie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:38, 07 Lis 2009    Temat postu:

,,W deszczowy wieczór
Zmęczony pustką dnia
Osamotniony
Wierzyłam - byłeś tak, jak ja
Myślałam z Tobą chcę,
Dzielić nieodwracalny czas..."


Dwa dni... 48 godzin, dwa wschody i zachody słońca, dwa poranki i dwie noce...Dla niej, to był wyjątkowy czas. Sen na jawie, bajka, chwila namacalnej miłości... Przez te dwa dni żyli dla siebie. Nigdy wcześniej, nikt nie ofiarował jej takiej czułość.. Nawet kiedy byli małżeństwem, nigdy nie okazywał jej tego w taki sposób, choć nawet przez chwilę nie wątpiła, że ją kochał. Nie przypuszczała nawet, że on potrafi aż tak kochać... Skończyła pakować walizkę, dopięła zamek i odsunęła ją w kąt. Do odlotu samolotu miała jeszcze trzy godziny. Podeszła do okna, spoglądając na pogrążającą się w mroku ulicę. Wszystko ma swój czas... konferencja dobiegła końca, trzeba więc było wracać. Od początku wiedziała, że tak to się skończy. Oboje zgodzili się na taki układ. Spędzili razem kilka pięknych chwil, cieszyli się sobą, swoją obecnością, dotykiem, spojrzeniem...ale musieli się rozstać. Wiedziała, że będzie bolało, ale tak po prostu musiało być. Pożegnali się wczorajszego wieczoru. Tym razem rozchodzili się w zgodzie. Nie chciała go już dziś widzieć, nie umiałaby wtedy wyjechać. Tak było łatwiej... Spojrzała w niebo za oknem. Patrząc w ciemność, poczuła jakby cały świat objawiał w rozgwieżdżonym niebie swoją nieskończoność. Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi i stukot laski. A więc jednak przyszedł...[i] Dlaczego ? Po co ?[/i] Poczuła dławienie w gardle. Nadal stała tyłem do niego. W pewnej chwili poczuła jego ciepły oddech na swojej szyi.

,,Są dwa światy i nas jest dwoje
Do swych miejsc przypiętych jak rzepy..."


Proponuję włączyć " [link widoczny dla zalogowanych]

- Dlaczego przyszedłeś ? - spytała cicho, nie odwracając się w jego stronę. Odpowiedziała jej głucha cisza.
- Dlaczego wszystko utrudniasz ? - tym razem powiedziała głośniej - Czy Ty naprawdę nie rozumiesz, jak cholernie mi ciężko ?! - prawie krzyknęła
- Spójrz na mnie ... - powiedział cicho
- Nie chce...
- Lisie... spójrz na mnie ! - chwycił jej ramiona, obracając tak, że stała teraz na przeciw niego
- Po co to robisz ? - spytała ze łzami w oczach
- ... schwycił jej dłonie w swoje, czuła ich ciepło i jakiś spokój
- Wiesz, że nie znoszę pożegnań... - uśmiechnęła się przez łzy
- Za godzinę mam samolot - odpowiedział cicho - Lisie, musiałem Cię zobaczyć ... - powiedział już szeptem, spuszczając głowę
- Greg, przecież wiesz, że nie chcę się żegnać, nie umiem... nie potrafię - po jej policzku spłynęła łza - nie chcę ...! Cholera, czemu to jest takie trudne. - przymknęła oczy, pozwalając kolejnym łzom spłynąć po twarzy. Czuł jej przyspieszony oddech. - Nie potrafię sobie wyobrazić, że jutro Cię nie będzie...
- Oboje wiemy, że tak musi być. Jestem cholernym dupkiem, który nie zasługuje na kogoś, takiego jak ty. - w jego oczach dostrzegła ogromny smutek. Pogładziła delikatnie jego policzek, druga dłoń trwała nadal w jego uścisku. - Prędzej czy później bym Cię zranił - Chwycił dłoń, gładzącą jego policzek i delikatnie pocałował jej wnętrze. Z trudem powstrzymała szloch, ale łez i niespokojnego oddechu już nie potrafiła - ... a tego bym sobie nie wybaczył - dodał ciszej, spuszczając głowę.
- I co, tak po prostu się rozejdziemy, każdy z nas pójdzie w swoją stronę...? - mówiła z płaczem
- Lisie... oboje wiemy, że tak będzie najlepiej. Jesteśmy jak dwa światy, które nie potrafią odnaleźć wspólnej drogi. Wciąż się mijają, ale nigdy nie staną się jednym. Choć czasem się spotkamy, to nasze drogi zawsze się rozejdą. - starł kciukiem z jej policzka łzę po czym dotknął wargami jej ciepłych ust. Przyciągnął ją mocnej do siebie, zatapiając się w jej ustach. Czuł słony smak jej łez...smak rozstania. Całował ją delikatnie, czule, jakby chcąc zapamiętać jej smak. Oderwali się od siebie. Stali teraz stykając się twarzami. Przymknęła oczy, nierówno oddychając. Kolejny raz zbliżył swoje usta do jej ciepłych warg. Tym razem pocałunek był gwałtowny. Szybko oderwali się od siebie. Odchodził powoli, gdy poczuł jej dłoń. Nim zdążył się odwrócić, wtuliła się w niego.
- Proszę...jeszcze chwilę... - wyszeptała. Objął ją mocno, wtulając głowę w jej włosy. Chciał zapamiętać jej zapach, ciepło ciała... Wtulona w niego, drżała, powstrzymując szloch. Trzymał ją ciasno w swoich ramionach. Przywarła do niego, chłonąc zapach jego perfum, chciała by ta chwila trwała w nieskończoność. Jej dusza właśnie rozrywała się na miliardy drobnych kawałeczków. Miała wrażenie, że kiedy wypuści ją ze swoich ramion, umrze jakaś cząstka jej. Wiedziała, że musi pozwolić mu odjeść. Powoli odsunęła się od niego. Spojrzał w jej oczy.
- Powodzenia... - szepnął i powoli wyszedł.

Kiedyś, bardzo dawno temu, dusza ludzka była jednością - jednym światem, tak jak jabłko. Pewnego dnia, rozgniewana bogini przełamała to jabłko na dwie części i rozrzuciła na różne strony świata. Od tego momentu próbują się wzajemnie odnaleźć. Tak kobieta i mężczyzna - dwa różne światy, szukają wspólnej drogi, by znów stać się jednym...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lisie dnia Sob 23:01, 07 Lis 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:06, 07 Lis 2009    Temat postu:

Proponuję włączyć " [link widoczny dla zalogowanych]

Fik z podkładem audio? Tego jeszcze nie było

To koniec i zapomniałaś zmienić tytuł czy jednak nie koniec i będzie wielkie come back?

House taki niehouse'owy, ale jednak nutkę z House'a ma, dziwny twór Ci z niego wyszedł, ale fajny.
Jakoś nie rażą mnie łzy w Twoim fku, a bardzo nie lubię gdy leją się strumieniami, a u Ciebie jakoś nie cierpię gdy to czytam. Komplement znaczy się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
everybody lies10
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Konin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:08, 08 Lis 2009    Temat postu:

Łezka mi spłynęła, kiedy to czytałam...
House taki dojrzały i w ogóle...jednym słowem - BRAWO!

"- Oboje wiemy, że tak musi być. Jestem cholernym dupkiem, który nie zasługuje na kogoś, takiego jak ty. - w jego oczach dostrzegła ogromny smutek. Pogładziła delikatnie jego policzek, druga dłoń trwała nadal w jego uścisku. - Prędzej czy później bym Cię zranił - Chwycił dłoń, gładzącą jego policzek i delikatnie pocałował jej wnętrze."

Tutaj byłam pod ogromnym wrażeniem. Wiesz, House mówiący tak na poważnie o sobie... ...to nie codzienność...


"Odchodził powoli, gdy poczuł jej dłoń. Nim zdążył się odwrócić, wtuliła się w niego.
- Proszę...jeszcze chwilę... - wyszeptała. Objął ją mocno, wtulając głowę w jej włosy. Chciał zapamiętać jej zapach, ciepło ciała... Wtulona w niego, drżała, powstrzymując szloch. Trzymał ją ciasno w swoich ramionach. Przywarła do niego, chłonąc zapach jego perfum, chciała by ta chwila trwała w nieskończoność. "

ten fragment cudny... poprostu AWWW!!

A tak podsumowując to bardzo mi sie podoba, że robisz to opowiadanko z podkładami muzycznymi oraz masz ode mnie WIELKIEGO PLUSA za te cytaty.. nie wiem skąd ty je bierzesz, ale są fajne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:00, 08 Lis 2009    Temat postu:

Masz niepowtarzalny styl. Czytając, zapomniałam o wszystkim... Nie każdy potrafi słowami przenieść w opisywaną rzeczywistość. Ty sprawiłaś, że czułam się, jakbym obserwowała wszystko z bliska. To było niezwykłe... Wielki pokłon dla Twojego talentu!
Buziaki, pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klecza
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:29, 08 Lis 2009    Temat postu:

To. Jest. Niesamowite. Ten fanfik. Genialny.

Czytałam całość z wypiekami z twarzy, nie mogłam oderwać oczu od monitora. Masz niesamowity styl, czytając, czułam się, jakbym była w innym świecie, oczu nie mogłam oderwać od monitora i nawet nie wiesz, jak się zawiodłam, gdy przeczytałam ostatni rozdział. Zawiodłam w sensie że nie ma następnego

Te wiersze wplecione do tekstu dodają mu jeszcze więcej uroku i magii. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem.
I przepraszam, nie napiszę raczej niczego bardziej konstruktywnego. Czekam na więcej i mam nadzieję, że będzie happy end, bo nie lubię smutnych zakończeń. Chociaż pewnie bym Ci to wybaczyła.

Pozdrawiam i życzę więcej takiego Wena,
klecza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:59, 15 Lis 2009    Temat postu:

,,Im więcej już zdarzyło się
tym później mniej zostanie
oszukać próbuję czas już nie chodzę spać
każdą z chwil przeżyć chce jeszcze raz..."


Proponuję włączyć : [link widoczny dla zalogowanych]

Prosto z lotniska wróciła do swojego mieszkania. Powitała ją przeraźliwa pustka. Przez chwilę pomyślała, że nie tak powinny wyglądać jej powroty do domu. Powinna na nią czekać ukochana osoba, z rozpalonym ogniem w kominku i ciepłymi ramionami, chroniącymi przed całym światem...powinien to być on. Nie chciała płakać, przynajmniej nie teraz. Na łzy przyjdzie czas, kiedy otulona ciepłą kołdrą w łóżku, zgasi światło, a obok niej będzie tylko zimna poduszka, gdy spojrzy w okno i po raz kolejny uświadomi sobie, że gdzieś tam, kilkadziesiąt kilometrów dalej, on właśnie siedzi przy fortepianie, a ciemne mieszkanie wypełniają łagodne dźwięki jego muzyki... Poczuła jak coś dławi ją w gardle. Puściła trzymaną w dłoni walizkę i osunęła się po ścianie. Siedziała z podkurczonymi nogami w pod ścianą, w rozpiętym płaszczu i przerzuconym niedbale szaliku, w półmroku salonu, sama... Już nie miała siły by powstrzymywać łzy. Obiecała mu, że nie będzie płakać .... tylko cholera co z tego, skoro i tak go tu nie ma ...? Krótki szloch wydobył się z jej piersi. Gorące łzy spływały po jej policzku, a wraz z nimi wszystkie emocje ostatnich godzin. Podobno płacz przynosi oczyszczenie dla duszy... Tylko kogo to obchodzi, skoro jest jest zupełnie sama... nawet nie ma kota, który przywitałby ją miauczeniem. Podobno dom, jest tam gdzie Ci, których kochamy...więc gdzie jest jej ? Może nie potrafiła go znaleźć, a może właśnie zgubiła klucz ...

***
Zaraz następnego dnia zjawiła się w pracy - i był to niezaprzeczalnie dzień, który przeszedł do historii Princeton-Plainsboro Teaching Hospital. Przekraczając próg szpitala, miała wrażenie, że wraca z bardzo dalekiej podróży. Złożyła kilka podpisów w recepcji, po czym, ku zdziwieniu swojej asystentki zamknęła się na pół godziny w swoim gabinecie, zapowiadając, że wyrzuci każdego kto ośmieli się jej choć na sekundę przeszkodzić. Następnie, poleciła przysłać do siebie starą ekipę Housa. Wprawiając wszystkich w osłupienie, przywitała ich siedząc z nogami na swoim idealnie uporządkowanym biurku.
- Witam ! Wiem, że jest siódma rano i domyślam się, że dziwi was moje postępowanie. Ale uspokoję was - wcale nie zwariowałam.
- Nikt tak nie twierdzi - odezwała się Cameron - jednak jej twarz wyrażała zdumienie
- Nie ważne, przejdźmy do rzeczy. Remy i Eric, od dziś macie dwutygodniowy urlop, Alison i Robercie - wy również. - spojrzeli na nią zdumieni, choć to chyba za mało, by określić ich miny - Po prostu przez te dwa tygodnie nie chcę Was tu wiedzieć. Należy Wam się odpoczynek, spędźcie za sobą trochę czasu, odetchnijcie od pracy, szpitala... Ostatni rok... - te słowa za bardzo bolały - Wam szczególnie należy się chwila wytchnienia.

Kiedy wychodzili z jej gabinetu, wszystkim cisnęło się na usta tylko jedno - ,,Zwariowała".
Następnie wprawiając wszystkich w osłupienie, w szczególności zaś Wilsona, pani dziekan nawrzeszczała na trzy pielęgniarki z chirurgii. Odpowiedzialna i spokojna administratorka, zamieniła się w ,,wredną jędzę" - jak to określiła Lucy z recepcji. Jednak najdziwniejsze zdarzenie miało miejsce o 14.00 w sali konferencyjnej. Wilson o mało nie udławił się się kawą, kiedy podczas spotkania ze sponsorem dla onkologii usłyszał słowa Lisy Cuddy- House, skierowane do gościa :
-Będzie się Pan długo jeszcze bezczelnie gapił w mój dekolt czy spojrzy pan wreszcie w dokumenty, które panu przygotowałam ? - po czym z uśmiechem wróciła do prezentacji oddziału.

Wilson długo szukał po spotkaniu Lisy. Coś wyraźnie nie pasowało mu w jej zachowaniu.Miał wrażenie, że coś wydarzyło się w czasie konferencji, z której wróciła, a cokolwiek to było, miało wpływ na jej dzisiejsze zachowanie. Znalazł ją dokładnie tam, gdzie przypuszczał - na strychu szpitala. Od rozstania z Gregiem, często tam przesiadywała. Stała tyłem do niego, zapatrzona w przestrzeń za oknem.
- Cześć ! Nie przeszkadzam ? - zapytał cicho
- Nie, stało się coś ? - odwróciła się twarzą do niego, ukradkiem ścierając pojedynczą łzę
- To raczej ja powinienem zapytać - spojrzał na nią znacząco
- Co masz na myśli ? - starała się uśpić jego podejrzliwość
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. - zapadła chwila ciszy - Chociażby Twoje dzisiejsze zachowanie na spotkaniu...
- Masz do mnie żal, że nie dostaniesz tych pieniędzy na oddział ? James, przepraszam... niepotrzebnie się unosiłam.
- Przecież doskonale wiesz, że nie o to chodzi. - dotknął delikatnie jej ramienia - Lisa, co się dzieje ?
- Chodzi o to, że ... - wzięła głęboki oddech - chyba nadszedł czas na zmiany w moim życiu.
- Zmiany ? - nie bardzo rozumiał co ma na myśli
- Wiesz, przemyślałam sobie kilka spraw i ... ja nigdy nie zamknę pewnego rozdziału swojego życia - i doskonale wiesz o co mi chodzi - będąc tutaj. Ten szpital... za bardzo mi go przypomina. Zresztą, chyba zbyt długo tu byłam.
- Co ty wygadujesz, ten szpital to Twoje dzieło ! To ty go stworzyłaś !
- Tak ? A co poza nim ? Puste mieszkanie ? Popatrz na mnie - mam 39 lat, każdego dnia wdzięczę się w wydekoltowanych bluzkach przed naiwnymi sponsorami, z których połowa nawet nie wie na co pójdą ich pieniądze, nie mam dzieci, rozsypane małżeństwo, nie jestem nawet już lekarzem, bo od kilku lat nie praktykuję, a wypełniam jedynie papierki, wracam do pustego domu, w którym nie czeka na mnie nawet kot - czy tak wygląda kobieta sukcesu ?
- Wiem, że Ci go brakuje. Ktoś mi kiedyś powiedział, że tęsknota, podobnie, jak każda inna choroba wymaga czasu, by się przełamać i zniknąć.
- W takim razie, moja jest chyba śmiertelna. - zaśmiała się smutno
[/code]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:26, 15 Lis 2009    Temat postu:

To jeden z moich ulubionych fików, jest piękny i taki smutny jednocześnie. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. WENY!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:22, 16 Lis 2009    Temat postu:

Długo nam było czekać na ciąg dalszy. Ale na taką część można czekać
Podoba mi się opisanie uczuć Cuddy. Ten pierwszy akapit chwycił mnie za serce. Autentycznie.

Mam nadzieję, że będzie tu jednak dobre i szczęśliwe zakończenie.

Hmm... ciekawi mnie co na ten temat myśli House...? Ale to pewnie w następnej części zostanie ujawnione.

Pozdrawiam i gratuluję bardzo UDANEGO fika!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:27, 16 Lis 2009    Temat postu:

Ej ja tu czekam na jakąś radosną część i na weselszą piosenkę.
Tak smutno się zrobiło
Czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GRZESIEK_HOUSE
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Paź 2009
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:09, 18 Lis 2009    Temat postu:

No nawet niezłe!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:00, 02 Sty 2010    Temat postu:

Witam po strasznie długiej przerwie ! Mam nadzieję, że wybaczycie. Ostatnio brak czasu uniemożliwił mi napisanie czegokolwiek. Dziś pierwszy dzień Nowego Roku ... Tak więc, korzystając z okazji, chciałabym złożyć wszystkim czytającym Noworoczne życzenia : Życzę wam w tym Nowym Roku, pogody ducha, spełnienia marzeń, siły i wytrwałości w dążeniu do celu ... oraz, żeby w Tym Roku, nie zabrakło obok Was, życzliwych ludzi. A już tak całkiem na koniec, to życzę wszystkim wielu szczęśliwych chwil i ... dużo weny w tworzeniu tych, jakże cudownych fików ! Powodzenia w Nowym Roku !

A teraz, zapraszam na kolejną część :

Zmiany... jedni je uwielbiają, inni nie znoszą - wszyscy jednak czują większy lub mniejszy strach przed nieznanym. Ktoś kiedyś napisał, że budzą się w nas wtedy wątpliwości przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli. A ona... czy pakując swoje rzeczy do pudła, opróżniając kolejne szuflady biurka, czy się bała...? Nie wiedziała tego, tak samo jak nie była pewna wielu sowich decyzji z tym związanych. Jednego tylko byłam pewna, - że jej wyjazd to teraz najwłaściwsza z decyzji. Nie mogła tu dużej zostać. To wszystko za bardzo bolało. Kiedy już skończyła, usiadła na chwilę za biurkiem, prawdopodobnie ostatni raz... Wyjęła z portfela swoją obrączkę. Zawsze nosiła ją przy sobie. Obracając powoli w dłoniach, przypomniała sobie, jak Greg wynajął ekipę i przytaszczył do swojego domu, jej ulubioną kanapę, ze starego mieszkania. Powiedział jej wtedy, że ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej, więc ma nadzieję, że ta kanapa pomoże jej poczuć, że jest w domu, bo ona jest jego światem, więc jego dom jest tam gdzie ona. Rozmyślania przerwało jej wejście Wilsona. Przez chwilę oboje milczeli.
- Wiesz, że będę tęsknił za tym widokiem ? - przerwał ciszę
- Chicago nie leży na innej palniecie, zawsze możesz przyjechać - uśmiechnęła się nieznacznie
- Lisa, jesteś tego pewna ? Wiesz, jakby co, to mamy jeszcze trochę czasu, samolot masz za 3 godziny- zapytał z nutą nadziei w głosie - Nie boisz się ?
- Jak cholera. - odpowiedziała szybko, po czym podeszła do niego - James, chciałaby Ci podziękować za wszystko. Nie wiem, jak mogłabym Ci się odwdzięczyć - uśmiechnęła się ciepło
- Wystarczy, że czasem przyjedziesz - przytulił ją
- To da się zrobić. A teraz wybacz, ale muszę jeszcze coś załatwić - doskonale widział, gdzie teraz pójdzie.

Powracam myślami
do Naszych Miejsc
wciąż jesteś tak blisko
czy tego chcę, czy nie...


Stała teraz w Jego gabinecie. Tu wszytko się zaczęło ... i wszystko się dzisiaj kończy. Nie umiałaby odejść z tego szpitala, nie żegnając się z tym pomieszczeniem. I chociaż nie było go tu ponad półtora roku, to nadal wszystko przesiąknięte było jego obecnością. Przejechała dłonią po zimnym, szklanym blacie Jego biurka. Tyle wspomnień ... Zastanawiała się, czy teraz też siedzi w swoim gabinecie, z nieobecnym wzrokiem, błądząc gdzieś w zawiłych korytarzach swoich myśli, a może ... tak jak ona, zastanawia się co by było gdyby...? Skarciła się za tą myśl. Ostatni raz spojrzała na biurko, po czym zdecydowanym krokiem wyszła.

Wierzę, że jeszcze spotkamy się, spotkamy się
W kolejnym życiu odnajdę Cię, odnajdę Cię...


Na lotnisku panował gwar. Jedni rozglądali się w poszukiwaniu swoich bliskich, inni, tak jak ona, czekali na swój samolot. Wilson, mimo jej sprzeciwu, odwiózł ją na lotnisko. Tak naprawdę, to miał nadzieję, że jakimś dziwnym zrządzeniem losu, tych dwoje jeszcze się zejdzie, bo to, co, a raczej kto jest powodem jej wyjazdu, wiedział doskonale. Kilka dni temu, przypadkowo, usłyszał od znajomego, że na konferencji w Bostonie, między diagnostą z Baltimore, a administratorką z New Jersey, coś się wydarzyło. Do ostatniej chwili miał nadzieję, że ten idiota Greg, wreszcie zmądrzeje, jednak stojąc teraz na lotnisku, wiedział już, że takie cuda się nie zdarzają. Spojrzał na zegarek.
- No to co, czas na mnie - powiedziała, głośno wypuszczając powietrze Lisa - Dziękuję jeszcze raz za wszystko i ... trzymaj się James. - Lisa... - przytrzymał jej nadgarstek - wiesz przecież, że nawet jeśli wyjechałabyś na drugi koniec świata, to i tak nie uda Ci się od niego uciec.
- Skąd ... ? - na jej twarzy malowało się zdziwienie
- Przecież widzę. Od 20 lat robiłem wszystko, żeby wam uświadomić, ze się kochacie a wy uparcie przez te 20 lat dokładaliście wszelkich starań żeby wszystko spieprzyć. I chociaż zdarzyło wam się przez chwilę być obrzydliwie szczęśliwym to w ostatecznym rozrachunku i tak wszystko szlag trafił. - Wilson dał upust wszystkim swoim emocjom - Skoro i taj już nie możesz mnie wyrzucić i prawdopodobnie przez najbliższe pół roku Cię nie zobaczę, to coś Ci powiem : Oboje postąpiliście jak kretyni - On, bo pozwolił Ci odejść półtora roku temu, a Ty, bo pozwoliłaś mu odejść teraz ! - oczy Lisy wielkości pięciozłotówek. James wiedział o wszystkim, a na dodatek stał tu, próbując jej uświadomić, że jest idiotką.
- To wszystko jest ... zbyt trudne. Ja już nie jestem pewna czy między nami kiedykolwiek istniało coś więcej ... coś poza fascynacją. A jeśli nawet było inaczej, to ... - urwała
- To zamierzasz to tak zostawić ? Pozwolić mu odejść i ciągle żyć przeszłością w żalu i rozgoryczeniu ? Taki jest Twój plan ?
- A co innego miałbym według Ciebie zrobić ? - wiedział, że jest zdenerwowana
- Przecież doskonale wiesz - spojrzał na nią znacząco
- Już za późno na cokolwiek... Ten statek już odpłynął, szkoda, że bez nas na pokładzie, ale takie jest życie.

Tak ... takie właśnie jest życie. Marzenia nie zawsze się spełniają, a pragnienia pozostają czasem tylko pragnieniami. Patrząc na startujący samolot z Lisą na pokładzie, miał wrażenie, że życie naprawdę jest niesprawiedliwe, a po życiowym zakręcie, czasem zamiast prostej drogi jest tylko przepaść. Przygotowując wieczorem kolację, cały czas myślał o tych dwojgu. Widocznie nie zawsze po burzy wschodzi słońce. Zdziwił się , kiedy koło 20.00 usłyszał natarczywe pukanie do drzwi. Nie ma słów które opisałyby jego zdumienie, kiedy otwierając drzwi, ujrzał przed sobą Housa, z małą walizką w ręce. A więc cuda się zdarzają... ?
- Tylko tyle, żadnego powitania ? - próbował żartować House
- Ty kretynie ! - padło z ust Wilsona
- Wilson, aż tak to się starać nie musiałeś ! - próbował ukryć swoje zdziwienie jego zachowaniem
- Ty skończony kretynie ! Nie mogłeś przywlec swojego tyłka dwie godziny wcześniej ?
- Aż tak się stęskniłeś ? - zrobił wielce zaskoczoną minę
- Nie ja idioto ! I uprzedzając Twoje kolejne pytanie, Lisy tu nie ma. Dokładnie dwie godziny temu poleciała do Chicago.
- Co ?! - stał zaszokowany

CDN...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:53, 02 Sty 2010    Temat postu:

bardzo mi sie podoba calosc pokazuje niesamowite uczucie i milosc miedzy ta dwojka a jednoczesnie wielka ich glupote
ta ostatnia czesc byla bardzo smutna ale piekna
no i jka przystalo dalej maja pod gorke on wrocil za pozno ale mam nadzieje ze wynagrodzisz nam swoja dluga nieobecnosc happy endem

Ps: ktos kiedys sie zapytal dlaczego tak lubie Happy endy, coz zycie jest do dupy przez jakies 90 % czasu, 10% to szczesliwie chwile z czego my ludzie i tak jakis 5% nie zauwazamy wiec czasem fajnie jest przeczytac cos z Happy endem i miec nadzieje ze tak jak innym sie udalo tak i nam sie uda


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ke$$i_gl-huddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: poland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:19, 02 Sty 2010    Temat postu:

Zabijcie mnieee!!!!!!!!!!
*chowa sie pod stołem ze wstydu*


jak ja mogłam tego wcześniej nie skomentować, jestem zła, zła, ZŁA!!!!!!!

To jest cudowne... chyba najcudowniejsze opowiadanie, jakie kiedykolwiek czytałam i jakie kiedykolwiek pewnie przeczytam!
Jeszcze raz- prosze o wybaczenie, że nie pisałam wcześniej.

A więcej nie moge napisać, bo się rozpłynęłam z miłości do tego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:44, 02 Sty 2010    Temat postu:

Mój ulubiony fik! Dobrze zaczyna się ten nowy rok. Czekam na kolejną część!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:05, 02 Sty 2010    Temat postu:

Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie-naprawde, jest lepsze od tych które czytałam wcześniej. Podoba mi się szczególnie to że postacie pozostały ze swoimi "charakterkami" Pozdrawiam i życzę weny na kolejne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisie
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Cze 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:11, 31 Sty 2010    Temat postu:

Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawiało. Co prawda ta część miała już swoje dwie wersje i za każdym razem przed publikacją pojawiało się wrażenie, że to nie to, nie tak. Ostatecznie prezentuję trzecią wersję 10 części. Do jej powstania znacząco przyczynił się zespół Ira i piosenka ,,Nie Daj Mi Odejść", która po prostu mnie urzekła.
Fragment w większym stopniu ukazujący rozstanie z perspektywy Housa.
Z dedykacją dla wszystkich czytających - za miłe słowa i za to, że Jesteście. Dziękuję.

Gdzie twój stęskniony szept
Bym cię zawsze przytulał do snu
Dziś wszystko podzielić chcesz
Lecz miłości nie przetniesz na pół



Słowa Wilsona były jak strumień wody, gaszący skutecznie płomień życia, ostatnią tlącą się iskierkę nadziei ... były jak fale żywiołu, zabierające wszystko, co miało wartość, znaczenie... Jedno zdanie, kilka słów... ale czy ktoś powiedział, że słowa nie mogą ranić ? Mogą .... skutecznie, boleśnie, na długo ... On wiedział to od dawna, a mimo to ... zabolało. Tylko dlaczego miało nie boleć, skoro trzy miesiące temu, podjąłeś decyzje. To był twój świadomy wybór. Co z tego, skoro od tamtego czasu nie potrafisz znaleźć sobie miejsca. Chociaż przed nikim byś się nie przyznał, to tęsknisz, cholernie tęsknisz... Właściwie to brakowało Ci jej od samego początku. Po roku, udało się jakoś zapomnieć, zepchnąć to uczucie, gdzieś w głąb siebie. Było nowe miejsce, nowa praca, zespół, kilka naprawdę ciekawych przypadków. Przez pierwsze pół roku, zastanawiałeś się, co tym razem zrobiłeś źle. Potem przyszło pytanie dlaczego Ona to zrobiła. Żeby przestać myśleć, zacząłeś rehabilitacje nogi. Rozrywający, paraliżujący Cię ból, na który nie pomagał nawet Vicodin, sprawiał, że nie miałeś siły myśleć. Specjalnie katowałeś udo ćwiczeniami, bo kiedy wykończony bólem odpływałeś od rzeczywistości, nie bolało wnętrze, może dusza ? Po raz pierwszy twój ból nie był twoim wrogiem, a jedynym sprzymierzeńcem. Rehabilitacja, a właściwie twój upór przyniosły efekty, o których rehabilitant nawet nie marzył. W lepsze dni mogłeś odrzucić laskę. I znowu Ona zmieniła twój świat - dzięki niej odzyskałeś w dużym stopniu sprawność, ale co z tego, skoro jej już nie było ... I wtedy, pojechałeś na konferencję. Twój z takim wysiłkiem budowany mur od rzeczywistości runął wraz z jednym jej spojrzeniem. Te kilka dni było najpiękniejszym czasem w twoim życiu. A potem pozwoliłeś jej odejść. Nie mogłeś postąpić inaczej - już wiedziałeś, dlaczego to zrobiła. Odpowiedz była prosta : Bała się twojej reakcji, bała się reakcji sukinsyna jakim byłeś. Odeszła po raz drugi, z tą różnicą, że teraz nie potrafiłeś już sobie z tym poradzić. Ty - gnojek bez uczuć, nie umiałeś przestać kochać. Czysta ironia losu - człowiek, który uważał uczuci za bzdurę, chował je w najgłębszych zakamarkach siebie, teraz nie potrafi przestać kochać. Po trzech miesiącach poddałeś się. Spontaniczna decyzja, rzucone na biurko ordynatora wypowiedzenie i bilet na najbliższy lot.

Gdzie twój beztroski śmiech
I spokój o każdy nasz dzień
Gdzie takie szczęście do łez
Ciągle pytasz bo myślisz,że wiem


Jeszcze wczoraj byłaś pewna swojej decyzji. Jednak z każdą godziną narasta w tobie poczucie, że to bilet w złą stronę. Potrzebowałaś zmiany. On zapewne już dawno zapomniał o tym co się wydarzyło trzy miesiące temu. Właściwie to czemu miałby pamiętać ? Sam powiedział, że jesteście jak dwa różne światy. Jeśli więc to nie twoje miejsce, to czas poszukać tego właściwego. Nie mieliście ze sobą żadnego kontaktu. Wiesz, że tam ma swoje życie, w którym nie ma już miejsca dla ciebie. Pamiętasz jak powiedział Ci, że sukcesy trwają tylko do momentu, w którym ktoś ich nie spieprzy, a tylko porażki są na zawsze. Teraz już wiesz, że On był twoim życiowy sukcesem i zarazem pozostanie porażką. Tak ... przegrałaś wszystko co było naprawdę ważne. Ty Lisa Cuddy przegrałaś swoje życie. Więc dlaczego to zrobiłaś ? Czemu nie potrafiłaś zacząć wszystkiego od nowa? Dlaczego zawróciłaś ...?

Zatrzymaj mnie nie daj mi odejść
Zapomnę cię nie będzie już nic
Cienie we mgle jak znajdę drogę
Jutro już nikt a dziś jeszcze my


Na lotnisku okazał się, że będzie musiał poczekać na lot kilka godzin. Teraz to nie miało znaczenia. Choćby miał przeszukać każdy dom w Chicago, to i tak ją znajdzie. Skoro miał kilka godzin wolnego, to postanowił zrobić to co zawsze, gdy chciał zebrać myśli - poszukać ustronnego, zacisznego miejsca. Idealnym okazał się przeszklony taras widokowy, opustoszały o tej porze (23.00). Ktoś mógłby powiedzieć, że to zwykły przypadek, a ktoś inny, że przeznaczenie. Podchodząc bliżej, dostrzegł stojącą tyłem, opartą o barierkę kobietę. Ubrana w płaszcz, z walizką obok siebie, wyglądała przez chwilę jak Lisa. Przez chwilę miał wrażenie, że zwariował, jednak podchodząc bliżej, był już pewien, że się nie myli. W tej samej chwili usłyszał tłumiony szloch. Teraz już wiedział. Nie miał pojęcia co tu robi, ale tak to była Ona. Podszedł cicho do barierki. Stojąc teraz obok niej, dotknął delikatnie jej zaciśniętej na poręczy dłoni. Odsunęła rękę, odwracając twarz w jego stronę. Po jej policzkach spływały krople łez.
- Greg ...? - zapytała cicho, choć z wyraźnym zaskoczeniem, wręcz zaszokowaniem w głosie
- Lisa ...? - odpowiedział jej również szeptem

Na ostatnią część zapraszam niebawem.
Piosenka, którą proponuję włączyć :[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:12, 02 Lut 2010    Temat postu:

ciesze sie ze postanowilas kontynuowac tego fika bo jest naprawde wyjatkowy
twoje opisy pozwalaja sie przeniesc do miejsca i stanac kolo bohaterow z boku i moc ich obserwoawac bedac niezauwazonym to wielki dar
fajnie budujesz napiecie i dramaturgie choc kamien spadl mi z serducha ze Cuddy nie wyjechala ze House nei bedzie jej musial szukac po calym Chicago
mam nadzieje ze teraz pojdzie z gorki przyajmniej powinno przeciez oboje sie kochaja juz dawno to sobie powiedzieli i slowami i gestami

czekam niecierpliwie na cd mam nadzieje ze pojawi sie jak najszybciej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin