Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I hate everything about you!Why do I love you?[Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:10, 21 Lip 2009    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie bardzo miłe komentarze! Nawet nie wiecie jaki to miód na moje małe serducho


Pietruszka napisał:
Zdecydowanie to dla mnie zbyt mocny kontrast - najpierw było tak uroczo, była atmosfera współzawodnictwa, a teraz coś takiego. Moim zdaniem do załamań nie dochodzi tak szybko, potrzeba do tego jakiegoś... Impulsu. Nie podoba mi się jego brak, albo też to, że go nie dostrzegam.


Masz całkowitą rację! Wiem, że dla zachowania twarzy nie powinnam tego pisać, ale wiem, że schrzaniłam na całej linii. Miała być przed powyższą częścią inna, ale wydawała mi się taka... nie house'owa
No i przeważyła wczoraj chęć wylania na papier uczuć, które we mnie toczyły walkę i dziwnym trafem pokrywały się z uczuciami "mojej" Cuddy, taka mała prywata i terapia Teraz po ochłonięciu i przeanalizowaniu mam plan, aby to naprawić i przekazać skutek tego "załamania". Opowiadanie i tak już wiele moim zdaniem straciło, ale może uda mi się go choć trochę jeszcze uzdrowić. I nauczka na przyszłość - nie pisać pod wpływem emocji
Pozdrawiam serdecznie, nadpobudliwa Kika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:51, 24 Lip 2009    Temat postu:

Hm... Prawdopodobnie przedostatnia część. Wiem, że masło maślane masłem smarowane, ale... Do puenty dojdziemy w swoim czasie
Tak się składa, że wyjeżdżam na kilka dni, więc ostatniej części proszę się spodziewać za jakiś tydzień.
Pozdrawiam serdecznie.

Cz. 6

Światła z samochodowych reflektorów brutalnie rozcinały mrok. Wycieraczki pracowały na najwyższych obrotach, próbując zetrzeć nadmiar śniegu z przedniej szyby. Siedziała w fotelu pasażera, wpatrując się w ciemność panującą na zewnątrz, resztkami świadomości dopuszczając do siebie odgłosy cicho grającego radia. Spiker ostrzegał mieszkańców New Jersey o szalejącej śnieżycy, życząc tym samym bezpiecznych powrotów do domów, rodzin i ukochanych. Przeniosła niepewny wzrok na kierowcę. Wpatrywał się ze skupieniem w drogę, mamrocząc coś pod nosem. Jak się domyślała był to zbiór najbardziej wyszukanych przekleństw. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, przenosząc wzrok z powrotem za samochodowe okno. Przymknęła oczy, wzdychając delikatnie.

- Ładuję! Czysto! – rzuciła ze zdenerwowaniem do asystujących pielęgniarek. – Nic! – wyszeptała. Przelotnie spojrzała na zegar wiszący na ścianie. Mijała już godzina odkąd zaczęła reanimować tę dziewczynę. – Jeszcze raz! – Nie podda się. Nie pozwoli jej się poddać!
- Doktor Cuddy – jedna z pielęgniarek chwyciła ją za ramię, wyciągając z dłoni łyżkę defibrylatora. – Proszę podać godzinę zgonu.
Pokręciła zamaszyście głową.
- Jeszcze nie. Jeszcze się jej uda…
- Pani doktor, ona nie żyje – rzuciła z naciskiem, wpatrując się uważnie w lekarkę.
Cuddy opuściła ręce, wzdychając ciężko. A jednak się jej nie udało. Czy coś zrobiła źle? Spojrzała na dziewczynę. Liczne obrażenia wewnętrzne, złamana ręka i noga, wstrząs mózgu, pęknięta czaszka. Nie, dla niej nie było już ratunku. Takiego wypadku nie przeżyłby nikt.
- Czas zgonu: 15:47 – ostatni raz spoglądając na dziewczynę, odłożyła łyżkę defibrylatora i skierowała się ku drzwiom, marząc, aby jak najszybciej znaleźć się z dala od tej sali. Wychodząc z pomieszczenia zatrzymała się w progu, próbując zbierać w sobie odwagę, aby wyznać siedzącemu na ławce chłopakowi, prawdopodobnie najgorszą wieść w jego życiu.
- Przykro mi… - wyszeptała stając przed młodzieńcem. – Nie mogliśmy nic zrobić – pokręciła głową. – Może się pan z nią za chwilę zobaczyć… Pożegnać. – Spuściła głowę, widząc jak w oczach mężczyzny zbierają się łzy. Mimo lat praktyki i wielu takich rozmów nadal nie potrafiła ze spokojem patrzyć na dramat ludzi, którzy właśnie utracili bliskich. Czuła się wtedy taka bezradna, czasami nawet zaczynała wątpić w swój zawód. Myśleć, że nie zrobiła wszystkiego, co koniecznie, że może dało się jeszcze uratować pacjenta. Że to jej wina.
Nie uzyskując żadnej odpowiedzi niepewnie odwróciła się i powolnym krokiem ruszyła wzdłuż korytarza.
- Kochałem ją – dobiegł ją cichy głos. Odwróciła się, marszcząc brwi. Mężczyzna wpatrywał się w nią z niemą prośbą o zrozumienie i wysłuchanie. – Kochałem, ale nigdy jej tego nie powiedziałem… - dodał, spuszczając głowę. Po chwili podeszła do niego, siadając obok.
- Na pewno o tym wiedziała – rzuciła standardową w takich chwilach formułkę. Nie wiedziała, co innego mogłaby powiedzieć. Nigdy nie była w takiej sytuacji. Nie miała pojęcia, co tak naprawdę może przeżywać człowiek, który utracił ukochaną osobę.
- Nie. – Pokręcił pewnie głową. – To znaczy… - nabrał powietrza w płuca, niepewnie patrząc na Cuddy. Zastanawiał się, czy może ją obarczać swoimi problemami. Wyczuwając jego zawahanie odruchowo położyła dłoń na jego przedramieniu, uśmiechając się z otuchą.
Chłopak uśmiechnął się z wdzięcznością, ocierając spływającą po policzku łzę.
- W pewnym sensie byliśmy razem… Rozumie pani doktor, oboje jesteśmy… byliśmy młodymi, zapracowanymi ludźmi. Żadne z nas nie chciało czegoś zobowiązującego. Pragnęliśmy kogoś, kto będzie oderwaniem od spraw służbowych, kto uchroni przed samotnymi nocami. Nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach. Tak było łatwiej – wzruszył ramionami. – Ale dziś… Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Choć na sekundę, by jej powiedzieć, co czułem. Chciałbym tylko, aby o tym wiedziała, aby to usłyszała…


Z zamyślenia wyrwało ją ewidentnie za głośno grające radio. Zmarszczyła brwi, spoglądając pytająco na Housa.
- Korek – mruknął. – A mnie wkurza już odgłos tych wycieraczek – wzruszył ramionami równocześnie wystukując palcami rytm melodii na kierownicy. Uśmiechnęła się delikatnie. Był taki beztroski, gdy chodziło o sprawy medyczne. Potrafił szybko zapomnieć o śmierci swojego pacjenta, o ile oczywiście znał jej powód. Gdy już go odnalazł zmarły przestawał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Z jednej strony nienawidziła tego w nim. Traktował ludzi jak przedmioty lub jak króliki doświadczalne, które nadawały się do testowania coraz to dziwniejszych medycznych procederów. Z drugiej znów podziwiała go za to, że potrafił zachować zimną krew w obliczu śmierci. Ciekawiło ją, czy gdyby to jej coś się przytrafiło byłby równie powściągliwy, spokojny i rozsądny? Czy dałby się ponieść emocjom, choć na chwilę?

Szybko otarła spływającą po policzku łzę. Nie mogła się pogodzić z faktem, że młoda dziewczyna, mająca przed sobą całe życie, straciła je tak nagle nie wiedząc o tym, że jest kochana. Ciekawe, czy kochała równie mocno? Czy zrobiłaby wszystko, aby cofnąć czas i powiedzieć mu, co czuje tuż przed wypadkiem? Czy gdyby przeżyła byłaby z nim? Niestety ani Cuddy, ani jej chłopak już nigdy nie uzyskają odpowiedzi na te pytania.
Wtedy też uświadomiła sobie jak wielkim błędem jest zwlekanie z powiedzeniem tego, co się czuje. Że miłość jest uczuciem, którego nie należy się wstydzić, a wręcz przeciwnie, powinno być ono wykrzyczane całemu światu. Powtarzane, co dnia ukochanej osobie. Nie chciałaby odchodzić wiedząc, że ktoś, kogo kocha nie ma o tym pojęcia.
Z zawahaniem wysłała Housowi wiadomość, która miała zmienić wszystko, co działo się pomiędzy nimi przez ostatnie tygodnie. Na lepsze… lub na gorsze.


Powiedziała mu, co czuje. Czy coś to zmieniło? Siedziała teraz w samochodzie nie wiedząc nawet, dokąd zmierza. A dokąd zmierzało jej życie? Czy właśnie tego pragnęła, aby znaleźć się w tym samochodzie, obok tego mężczyzny, w którym pokładała całą nadzieję na lepsze jutro? Nie powiedział, co czuje, co myśli. Nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytania, znów nie dostała tego, czego pragnęła. Jedno „zostań” zmieniło wszystkie jej postanowienia. Dla niego potrafiła rzucić wszystko w kąt, wszystko przestawało mieć znaczenie, a cała złość i rozgoryczenie zamieniały się na przyjemne ciepło w okolicach serca. Zawładnął nią. Jej sercem, umysłem i ciałem. Przy nim nie myślała rozsądnie.
Nie chciała tego!
„Zostań.” Została.
Zostanie do chwili, w której będzie jeszcze potrafiła odejść. W której nic nie powstrzyma jej przed odwróceniem się do niego plecami. Nim znienawidzi siebie, za każdy dzień, który spędziła z nim. Nim znienawidzi jego.
- Jesteśmy na miejscu. – Spojrzała na Grega, wyrywając się z zamyślenia. Patrzył na nią z niespotykaną dotąd iskierką w oczach. Czy on właśnie był szczęśliwy?!
Pokiwała delikatnie głową, uśmiechając się niepewnie. W tym momencie chciała tylko jednego. Znaleźć się najbliżej niego, jak to tylko było możliwe.
Nachylając się delikatnie, spojrzała mu w przeciągle w oczy. Wyciągając dłoń, przejechała palcem wskazującym po jego policzku, jak gdyby rysowała niewidzialną, miłosną trasę, która rozpoczynała się na powiekach, przechodziła przez policzek, szczękę i kończyła się na ustach.
Pragnęła się całkowicie zatracić w tym mężczyźnie i zapomnieć, co przyniesie jutro.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Pią 21:51, 24 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:21, 25 Lip 2009    Temat postu:

Cytat:
I nauczka na przyszłość - nie pisać pod wpływem emocji


Pisać! tylko nie wstawiać od razu pod ficka, ale schować do szuflady i poczekać, aż przyjdą lepsze dni, kiedy będzie mozna dany fragment użyć. Sama mam od cholery takieś 50-słownych fragmencików, które pisałam pod wpływem emocji, i mogłyby służyć jako część czegoś... No i czekają

Jest impuls, i teraz podoba mi się znacznie bardziej! Jednak sądzę, że śmierć byłaby wystarczająca, nie trzeba było od razu dorabiać całej bajeczki jak Cuddy z życia wziętej, bo to trochę zbyt naciągne... No i sądzę, że Cuddy by trochę odczekała, walczyła ze sobą, ignorowała go, przestała walczyć, a potem dopiero się poddała i doszłoby do sceny z przedostatniego kawałka. Ale jak mówiłam, znacznie lepiej

Cytat:
Zostanie do chwili, w której będzie jeszcze potrafiła odejść. W której nic nie powstrzyma jej przed odwróceniem się do niego plecami. Nim znienawidzi siebie, za każdy dzień, który spędziła z nim. Nim znienawidzi jego.


Fragment wybijający się z całości, ale za to jak świetnie przypominający, że związek tej dwójki to nie bajka Disney'a!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:40, 30 Lip 2009    Temat postu:

Polecam włączyć sobie piosenkę Claptona - Wonderful tonight, która nastrajała mnie w pisaniu... tego czegoś


Zweryfikowano przez autorkę

Cz. 7 – Ostatnia.

Zgodnie z zapowiedziami spikera śnieżyca sparaliżowała całe miasto tworząc zaspy na drogach, odcinając prąd i prawie całkowicie wyludniając ulice. Gdy za oknami wiatr chłodem drażnił samotnych spacerowiczów, w jednym z mieszkań czas stanął w miejscu.
Z salonu cicho zawodziły dźwięki „Wonderful tonight” Erica Claptona, przerywane raz po raz cichym westchnieniami, które harmonijnie mieszały się z urwanymi nagle oddechami.
Tulił ją do siebie, całował i pieścił. Nieprawdopodobieństwem byłoby pozostawać mu dłużną. Nie sposób było odróżnić, kto całował, a kto spijał pocałunki. Kto pieścił, a kto umierał z rozkoszy pod dotykiem dłoni kochanka. Kto tulił, a kto ukrywał swą nagość w ramionach drugiego. Oboje zatracili orientacje w czasie i przestrzeni. Jedyne, z czego zdawali sobie teraz sprawę, to nieziemska przyjemność, która trawiła ich ciała. Ogień pochłaniający ich zmysły i odsyłający do najskrytszych zakamarków nieziemskich uniesień. Odnajdywali swoje spojrzenia bezpiecznie otuleni kołdrą, wsłuchiwali się w szepty zapisując je głęboko w sercu, duszy i myślach...
Całował ją powoli, leniwie znacząc jej ciało miłosnymi pieczęciami. Każda z nich była na wagę złota i wartościowsza od poprzedniej. Wyczekana, wytęskniona i upragniona. Rękoma kreślił drogi na jej ciele, pobudzając wszystkie nerwy i doprowadzając jej zmysły do szaleństwa. Odchylił głowę do tyłu patrząc na nią spod przymkniętych powiek. Leżała na plecach ubrana jedynie w skromną, koronkową, czarną bieliznę, z rozrzuconymi na poduszce włosami, z nabrzmiałymi od pocałunków ustami i przymkniętymi powiekami. Otulona blaskiem wypalającej się świecy, była najpiękniejszym zjawiskiem, jakie dane mu było ujrzeć. Była wszystkim, czego potrzebował, pragnął i co kochał. Kochał ją właśnie taką, jaką była teraz. Bezbronną, całkowicie mu podległą, ciepłą i czułą. Przyjmującą go z wdzięcznością w całości takim, jakim był naprawdę. Nie próbowała go zmienić, nie odtrącała ze względu na jego kalectwo. Wciąż chciała być bliżej i bliżej… Chciała kochać właśnie jego. Czyż nie był największym szczęściarzem na świecie?
Rozchyliła powieki patrząc na niego spod kurtyny rzęs. Jej źrenice były rozszerzone i zamglone od pożądania. Chłonęła go całego, każdą komórką ciała pragnęła go w sobie, by po raz kolejny wyniósł ją na wyżyny niewysłowionego szczęścia i spełnienia.
Pochylił się nad nią zatapiając usta w jej gorących wargach. Oddała pocałunek z całą żarliwością i namiętnością, jaką w sobie posiadała. Uniósł ją delikatnie, niecierpliwie mocując się z zapięciem biustonosza. Zachwyt jej nagością spłynął mu dreszczem po plecach. Dotknął ustami jej mlecznobiałych piersi, krągłych i delikatnych o ciemnoróżowych sutkach, które błagały o odrobinę pieszczoty. Wplątała palce w jego włosy, gdy całował i pieścił jej piersi. Poddawała się jego pieszczotom, mrucząc jak kot i trąc zgiętym kolanem o jego biodro. W głębi jej ciała wybuchł jakby pożar, rosnący, ogarniający kawałek po kawałku ją całą, aż sprawił, że zaczęła wić się pod dotykiem jego rąk. Uspakajał jej pożądanie całując ją czule i obejmując dłońmi jej twarz. Pragnął pieścić ją całą, nasycić się nią i jej pożądaniem. Sprawić, aby ta noc wyryła się na zawsze w ich pamięci. Aby była najpiękniejszym doznaniem jej życia. Delikatnie zsunął z jej bioder koronkowe majteczki i rozsuwając jej uda pogrążył dłoń w jedwabistym i wilgotnym wnętrzu. Dotykał jej kobiecości raz po raz, doprowadzając ją niemal na szczyt. Musnął przy tym językiem twarde wzgórki na jej piersiach. Wygięła się w łuk i wbiła paznokcie w jego ramiona, bezradna wobec faktu, że całkowicie straciła panowanie nad swoim ciałem. Jęknął cicho, gdy ustami objął jej sutki i zaczął ssać je rytmicznie. Z każdym jego ruchem przeszywała ją fala rozkoszy, czuła jak po jej czole spływają kropelki potu, jak cała drży z niesamowitego podniecenia. Chciała więcej. Chciała doświadczyć go całą sobą. Poczuła znów ciepło jego rąk, przesuwających się po ciele. Obejmując go za szyję przyciągnęła go do siebie obsypując pocałunkami całą jego twarz. Paznokciami drażniła jego tors i plecy, sprawiając, że z jękiem odchylił głowę do tyłu. Całowała jego szczękę, brodę i szyję, schodząc coraz niżej i niżej. Odwróciła go na plecy. Siedząc na nim, palcami obrysowywała jego usta, powieki i nos. Chciała, aby poczuł to, co ona. Pragnęła podarować mu rozkosz równą tej, której doznawała ona. Dłońmi przesunęła po jego klacie, gdy dotarła do gumki bokserek spojrzała na niego z figlarnym uśmieszkiem. Ominęła bieliznę, głaszcząc go po biodrach. Zatrzymała się, gdy dotarła do blizny na udzie. Drżącą dłonią przejechała po pamiątce feralnego zawału, nachyliła się, by złożyć na niej serię delikatnych pocałunków. Gdy na niego spojrzała, to, co zdołała odczytać z jego oczu przyniosło nieoczekiwaną falę podniecenia. Znów patrzył na nią tak samo, jak wtedy, gdy byli razem, ale teraz w jego oczach było coś jeszcze. Małe światełko błąkające się w źrenicach. Kochał ją… Teraz to wiedziała. Nachyliła się, by złożyć na jego ustach namiętny pocałunek, rękoma zsunęła z jego bioder bokserki i nie odrywając swoich ust od House’owych, dłońmi delikatnie pieściła jego męskość. Ze świstem wciągnął powietrze przez nos, jęcząc cicho. Czując jej dłonie na swym ciele, uświadomił sobie, że pragnie jej z mocą, o której wcześniej nie miał pojęcia. Pragnął jej tak bardzo, że aż go to przerażało. Przeturlał ją na plecy, przyciskając do materaca. Całując ją odnalazł jej dłonie i splótł palce z palcami Lisy. Pogrążył się niej jednym, mocnym pchnięciem bioder. Nagłość, z jaką poczuła go w sobie spowodowała, że wygięła się w łuk jęcząc przeciągle. Otoczył ramionami jej biodra i unosząc je delikatnie wchodził w nią raz po raz, pragnąc, aby ta chwila nie miała końca. Krzyczał jej imię cichym, zachrypniętym głosem wprawiając ją tym samym w stan ekstazy. Czuł jak w jej ciele narastają delikatne drgania. Jak zaciska się wokół niego i jak zmierza do całkowitego spełnienia. Ruchami swych ciał, tworzyli dialog idealny. W końcu z ich gardeł wyrwał się przeciągły, niknący w przestrzeni krzyk. Krzyk zwiastujący połączenie idealne w swej doskonałości. Cuddy wtuliła się w niego, przyjmując na siebie falę rozkoszy. Czuła na sobie ciężar jego ciała, smak i zapach potu, który scałowywała mu ze skóry. Przez długi czas wsłuchiwali się w cichnące powoli oddechy. Poruszył się delikatnie i kładąc się na boku, przyciągnął ją ramieniem do siebie wtulając twarz w jej włosy. Ukryła głowę w zagłębieniu jego szyi, czując się nareszcie na właściwym miejscu, w którym miała zamiar zostać tak długo, jak to tylko będzie możliwe.

KONIEC.

Uprzedzam, że będzie jeszcze epilog, który wymyśliłam jeszcze przed napisaniem pierwszej części tego opowiadania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:21, 30 Lip 2009    Temat postu:

Fantastycznie to zakończyłaś
Fik cały przypadł mi bardzo do gustu
Czekam oczywiście jeszcze na epilog.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:41, 31 Lip 2009    Temat postu:

Zapraszam na epilog Jeżeli w ogóle ktoś to jeszcze czyta

Cz. 8 – Epilog.

Właśnie mijało pół roku odkąd odeszła. Znów.
Po tamtej pamiętnej nocy, gdy poprosił, aby została, wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Że jakoś samo się ułoży. Było dobrze przez pierwsze kilka tygodni, potem znowu nadeszła era bezsensownych sprzeczek, bezpodstawnych oskarżeń i cichych dni. Znów zaczęli się ranić i uprzykrzać wspólne życie. Po czterech miesiącach walki po prostu odeszła. Tym razem jednak postąpiła dojrzalej. Próbowała rozmawiać, wyjaśniać. Nieraz House’owi wydawało się, że szuka u niego potwierdzenia, co do słuszności swojego postępowania, że niemo błaga go o zrozumienie. Rozumiał.
Gdy w wiosenny wieczór opuściła jego mieszkanie, rozumiał aż nadto. Oboje wiedzieli, że związku nie da się budować na fundamentach stworzonych z mieszaniny pozorów, złudzeń i próby bycia tym, kim pragnęła widzieć nas ta druga połowa. Choć kochali się, uczucie to nie mogło wykiełkować na nieurodzajnym gruncie wspólnych gierek, zakładów i upokorzeń. Mimo ich starań i pielęgnacyjnych zabiegów zalążek ich miłości i związku nie przetrwał, strawiony przez przeciwności losu. W tym przypadku uczucie nie wystarczyło.
Wiedzieli, że w tej historii nie będzie happy end’u. Wszystko musiało wrócić do normy. Jak niegdyś ich kłótnie i sprzeczki słychać było na cały szpital. Znów tworzyli duet idealny chroniąc siebie nawzajem i próbując w żartobliwy sposób uprzykrzyć życie drugiemu. On jak zwykle unikał przychodni, chowając się w coraz to nowszych kryjówkach. Ona jak zwykle go znajdowała i niemalże siłą zaciągała do kliniki. Nie zgadzała się z jego decyzjami, sprowadzała na ziemię i nadzorowała, by nie popełnił kolejnego przestępstwa. Starali się więc zachowywać tak, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jednak, gdy po pracy wracali do pustych domów ziejących smutkiem, coś w nich pękało. Bezwiednie pogrążali się w myślach, jakby wyglądało ich życie, gdyby byli razem. Szybko odpychali od siebie wyobrażenie, że ich życie mogło być lepsze i szczęśliwsze. Próbując zagłuszyć tęsknotę ona wciąż wplątywała się w przelotne związki, które już na pierwszej randce skazywała na porażkę. On znów, przebierał w coraz to bardziej wyszukanych agencjach towarzyskich, alkoholach i środkach, które za zadanie miały uśmierzyć nie tylko jego fizyczny ból.
Nie potrafili ze sobą żyć, ale równie mocno bolało ich bycie bez tego drugiego. Żyli więc z dnia na dzień wyczekując jedynie momentu, w którym spotkają się na szpitalnym korytarzu.
I tak było codziennie i trwać pewnie będzie do końca ich dni. Nikt nie wiedział, czy jeszcze kiedyś powtórzy się to, co kiedyś ich łączyło.
I tylko jeszcze czasami ktoś widząc ich razem przystanie i zamyśli się nad niesprawiedliwością świata. Nad przeznaczeniem i losem, który otwarcie drwił i śmiał się im w twarz.



Nie bijcie Takie było wyobrażenie tego opowiadania od pierwszej linijki, tak musiało się skończyć. Cóż "you can't always get what you want..."
Pozdrawiam i ostrzegam, że powoli zabieram się za kolejnego ficka.
Kika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:10, 31 Lip 2009    Temat postu:

Jejku, ale piękne takie prawdziwe myśle, że w serialu tak to właśnie się skończy smutno bo świat już taki jest nie wystarczy znaleźć drugą połówke i kochać to nigdy nie jest takie proste
fik cały super się czytało, epilog cudeńko, chyba go sobie wydrukuje no rozpłynęłam się przy czytaniu
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:39, 31 Lip 2009    Temat postu:

Zakończenie idealnie pasujące do reszty.Zgadzam się z poprzedniczką w serialu tez tak może być.
Już czekam na kolejny twój pomysł na fika.
Pozdrawiam Martusia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
galena
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 22 Mar 2009
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:47, 01 Sie 2009    Temat postu:

I pewnie tak właśnie w serialu będzie, ale to takie cholernie smutne, w sumie to szkoda mi nie House'a, bo on sam wybrał bycie upierdliwym wrzodem, ale Cuddy, bo ona zasługuje na coś więcej. Jedna osoba, a może zmarnować kilka żywotów, dając tylko namiastki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessica
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:37, 01 Sie 2009    Temat postu:

Piękne naprawdę piękne, ale nie wiem czy chcę widzieć takie zakończenie Cuddy i Housa chyba wolę jak oni będą razem HAPPY:) ale fick naprawdę genialny talent masz cudowny:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:05, 01 Sie 2009    Temat postu:

Oh, ślicznie.
Bardzo mi się podoba twoje zakończenie, jest bardzo realne i prawdziwe. Podoba mi się też ta myśl przewodnia - samo kochanie drugiej osoby nie wystarczy, żeby utrzymać związek.
Ale i tak wydaje mi się, że takie rozstanie do nich nie pasuje, to takie pójście na łatwizę, nie zagłębianie się w ich charakter. Nie oddają tak łatwo swoich ulubionych zabawek. Ale to już inna dyskusja

Zostaję twoim stałym czytelnikiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vanillanymph
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 09 Lip 2009
Posty: 502
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:40, 04 Sie 2009    Temat postu:

Chyba pierwszy fick o House'ie, który po przeczytaniu pierwszego zdania nie przyprawia mnie o odruchy wymiotne. Opowieść lekka, przyjemna, odprężająca.
W niektórych częściach brakuje mi akapitów(a raczej przerw między jednym a drugim) , a także pojawiają się błędy składniowe i literówki... Ale kto by się tym przejmował... Bardzo dobrze uchwyciłaś Wilsona, jego postać chyba oddałaś bez błędu. Co do Grega, to mam pewne zastrzeżenia. On do swoich uczuć do Cuddy nie przyznaje się nawet przed samym sobą, więc myślę, że to wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
Cuddy- chyba największe rozczarowanie. Była zbyt miękka, zbyt "uległa". To przecież twarda babka! W życiu nie całowałaby się z House'm na oczach całego szpitala. Niezależnie od tego jak bardzo by za nim tęskniła.
Mimo wszystko ogół jest całkiem zjadliwy. Choć mam jeszcze jedno zastrzeżenie: tylko jedna kwestia Chase'a?! Zrób mi prezent i w następnym ficku umieść go więcej, ok? Od razu zapowiadam, że będę czytać, więc...
BÓJ SIĘ


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vanillanymph dnia Wto 20:43, 04 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:33, 13 Sie 2009    Temat postu:

Bardzo spodobał mi się fik Epilog był taki typowy dla House'a i Cuddy...smutne, ale jakie prawdziwe
Mimo wszystko mam nadzieję, że serialowy związek się tak nie skończy
Pozdrawiam i życzę weny na następne opowiadania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Prozak
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Kwi 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:45, 20 Sie 2009    Temat postu:

O Boże
Jakieś to takie prawdziwe,
Ja też myślę że to bardzo prawdopodobne że się tak skończy
Wpraszam się w grono czytelniczek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:02, 21 Sie 2009    Temat postu:

Dziękuję Wam wszystkim za komentarze, bardzo się cieszę, że w większości się podoba. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że to był mój pierwszy fik o Housie, dlatego cieszę się, że nie zmieszaliście mnie z błotem
Dziękuję!

Cytat:
Wpraszam się w grono czytelniczek


Bardzo mnie cieszy takie wpraszanie się Wpraszajcie się ile tylko dusza zapragnie

Pozdrawiam i zapraszam na czytanie innych moich wypocin


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Pią 19:02, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin