Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I stało się... [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:00, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Wita was przybita
mam takiego doła, że potrzebuje wirtualnego uścisku :patrzy błagalnie na pewien nik:

Teraz powinno być dużo uśmiechów i pochwał, ale nie potrafię nic takiego napisać

Więc zostanę tylko przy tym, że chcę Huddy Bobofruta na pociechę
Albo dwóch
Bo małe zboczenia nie są złe

Papa nawet pomachac nie dam rady
więc tylko rozpłaszczam się przed liskiem i jego cudowniastym wenem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:06, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Hej moja zÓa Ley
Dlaczego Lisek taki przewidujący
Faktycznie teraz to zauważyłam powinnam może napisać wzdychał w niebogłosy Może zacznę Ci wysyłać części na pw zanim tu wrzuce to wyłapiesz takie wpadki
Naprawdę dzięki, ale nie zasłużyłam ten mój wen ostatnio jakoś głupieje każe pisać i pisać te głupoty już nie wiem co mam robić chyba wystawie laptopa za okno albo co

O jest zraniona
A ja nierozumiem to przez mojego fika
Uściski od Liska
Jak mało do dorzuce jecze trochę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 18:10, 17 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:11, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Lisku kochany
Nie rób tego, nie wystawiaj laptopa za okno! Bo się przeziębi biedny i jak
będziesz miała jakąś mocna wenę twórczą to na czym napiszesz swoje dzieła?
Radzę ci, przemyśl to zanim zrobisz takie głupstwo

Głupoty? Co nazywasz głupotami? No chyba nie tego pięknego fika? :>
A te pomyłki... Pomyłki zdarzają się każdemu

Kocham, pozdrawiam, całuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:48, 17 Wrz 2009    Temat postu:

No wracamy na prostą Mamcia już się nie gniewa
Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:24, 18 Wrz 2009    Temat postu:

:wciąga laptopa, żeby zobaczyć czy jest nowa część, albo przynajmniej zalążek:

Jak ty możesz nawet myśleć, że to przez ciebie?

To przezemnie, bo ja wczoraj rozłożyłam się na każdym polu
Głupia pinda od Chemi mnie dobija pytaniami Polonistka mówi, że jestem jakimś dzikusem i nie słucha co mam do powiedzenia, a Matematyczka która niedługo będzie miała sliczny nekrolog nazywa oglądanie House'a stratą czasu i mówi, ze on jest debilem
Tak mnie zdenerwowały, że zrobiłam zakalec z tortu urodzinowgo dla mojej mamy

Wiem za dużo jęczenia ale musiałam się wyżalić.
Teraz mi trochę lepiej

No, bo uściski pomógły ale uścisków nigdy zawiele :tuli misia który dostał piękne imię: Jimmi:

Ja chcę nową część :tupie nużką:
:robi oczy rodem kota ze Shreka:?
no proszę daj mi moją dzienna porcję szczęścia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:05, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Dziękuje wszystkim za miłe kometarze
Specjalna dedykacja dla Justykacz, że jako wymagający czytelnik wytrwała, aż do tego momentu
Dla Elizy za całokształt
No i oczywiście dla pierwszego manipulatora na Horum, patrzy wymownie, tak Zraniona na Ciebie
Zagmatwane i pogmatwane. Więc nie każdemu przypadnie do gustu.


V

- Musisz coś dla mnie zrobić – ginekolog usłyszał niecodzienną prośbę po raz drugi tego dnia. - Masz napisać w karcie, że jest w ciąży. Podmienie wyniki – House w tej chwili wyglądał jak pięcioletni chłopczyk, który właśnie dostał wymarzony traktorek. – Będzie jazda – na jego twarzy zagościł złowieszczy uśmieszek.
- Przykro mi nie mogę tego zrobić – odparł zszokowany lekarz.
- No cóż albo to albo żona dowie się o małym romansie z doktor Lidią – diagnosta posłał mu wymowne spojrzenie.
- Nie mam romansu z doktor Lidią – zaprotestował zdenerwowany Berg.
- A ja nie miałem romansu z Wilsonem – westchnął rozbawiony. – Mimo to te plotki bywają takie wiarygodne. Zapytaj jego byłe żony – Greg miał nieziemski ubaw obserwując zmieniający się wyraz twarzy doktora.
- No dobrze, ale ona wkońcu się domyśli, że nie jest w ciąży – lekarz bezskutecznie próbował odwieść diagnostę od jego podejrzanych zamiarów. Przecież nie mógł mu zdradzić, że pani doktor naprawdę jest w ciąży.
- Jestem pewien, że się zorientuje, ale jak to dobrze rozegram to dopiero, gdzieś za dwa, trzy tygodnie – szatańskie oblicze House’a było przerażające. Jak to się mówi: „Kto się czubi, ten się lubi”, albo ”Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada” o i właśnie to stwierdzenie miało się tu doskonale wpasować. House był w siódmym niebie. Czekały go dni pełne zabawy i dręczenia biednej pani administrator. Ale niestety nie wszystkim było tak wesoło. Załamany tym wszystkim Berg wkońcu nie poszedł na zasłużony lunch, jakoś stracił apetyt. Był między młotem, a kowadłem. Wiedział, że cokolwiek zrobi nikt nie wyjdzie z tego cało. Na szczęscie był jeszcze kochany i wtrącający się we wszystko Wilson. Ale wróćmy do naszego Berga. Drżącymi rękami wykręcił numer Lisy Cuddy.
- Myślę, że powinniśmy się spotkać – usłyszała w słuchawce bardzo poważny głos doktora.
- Rozumiem, że to coś ważnego – odpowiedziała domyślając się jednocześnie czego albo raczej kogo spotkanie będzie dotyczyło.
Upewniwszy się, że House gdzieś zniknął jak to ma w zwyczaju, udała się na umówione spotkanie. Powinnam jeszcze wspomnieć, że House nie ulotnił się, aż tak daleko, by nie móc śledzić każdego kroku pani dziekan. Lekko zdyszana weszła do gabinetu doktora Berga. Już przy drzwiach dostrzegła jego nietęgą minę.
- Przypuszczam, że miał pan gościa – westchnęła rozsiadając się przy biurku lekarza.
- Gość to nie najtrafniejsze określenie – sprostował.
- Domyślam się. Czego chciał? – zapytała. Bo to, że będzie coś kombinował wiedziała od razu, ale co tym razem mógł wymyślić nie miała pojęcia.
- Musi pani wiedzieć, że jest w ciąży – Berg próbował zacząć od początku.
- To chyba ustaliliśmy na poprzedniej wizycie – obrzuciła ginekologa pytającym spojrzeniem.
- Ustaliliśmy także, że zapis w pani karcie będzie mówił co innego.
- Czytał moją kartę? – nawet nie wiedziała dlaczego pyta, znała przecież odpowiedź.
- Tak – potwierdził skinięciem głowy. – Swoją drogą jego zainteresowanie jest nieco podejrzane. Może nie powinieniem się wtrącać, ale domyślam się, że to on jest ojcem dziecka – słowa Berga zrobiły na Lisie mocne wrażenie. Do tej pory nie postrzegała tego w ten sposób. Spodziewała się dziecka, ale przecież nie było tylko jej. To było ich dziecko. W tej chwili miała ochotę wybiec z gabinetu, znaleźć winnego całej tej sytuacji i wykrzyczeć mu prawdę prosto w twarz, a potem go objąć, przytulić i pozostać w jego ramionach już na zawsze. To dziwne, a wręcz niedorzeczne w jej mniemaniu odczucie szybko zrzuciła jednak na szalejące hormony i niestety postanowiła dokończyć rozmowę z doktorem. Co jak się domyślacie nie wróżyło niczego dobrego.
- Więc co zrobił? – zapytała niepewnie.
- Kazał podmienić wyniki i zaznaczyć w karcie, że jest pani w ciąży – wyjaśnił nie spuszczając wzroku z coraz czerwieńszych policzków Cuddy.
- Po prostu go zabiję! – wysyczała. – Wymyśłał już różne rzeczy, ale wmawianie mi ciąży – Lisa wciąż nie mogła pozbierać myśli.
- Ale jakby nie było pani jest w ciąży – odezwał się jakoś nagle rozbawiony ginekolog. Spojrzenie administratorki szybko zgasiło ten niewłaściwy jak na zaistniałe okoliczności uśmieszek.
- Jeśli chce zabawy będzie ją miał – jej oczy rozbłysły jak gwiazdy na bezchmurnym niebie. Berg w tym momencie pomyślał, że para dobrała się idealnie. - Więc teraz myśli, że informuje mnie pan o ciąży? – odezwała się odzyskując utraconą na chwilę równowagę.
- Tak.
- Swoją drogą jestem ciekawa, czym pana zmusił do współpracy – przez chwilę świdrowała go swoimi wielkimi oczami.
- Eee…. – lekarz nie bardzo wiedział jak to ująć.
- Nieważne – dodała widząc zakłopotanie biednego doktora. – Więc niech sobie myśli, że nie jestem w ciąży i wmawia mi, że jednak jestem. Ciekawe, kto pograży się bardziej? – zapytała raczej siebie niż zdezorientowanego lekarza.
- No to na czym stoimy? – odezwał Berg.
- Już nie musimy udawać, że nie jestem w ciąży. Więc myślę, że pana problemy w pewnym sensie się skończyły.
- Czyli pozwoli mu pani wmawiać sobie rzekomą ciąże, która w rzeczywistości jest prawdziwa, mimo iż on myśli, że nie jest – lekarz sam właściwie nie był pewien, czy wszystko dobrze zrozumiał. Pani dziekan tylko skinęła głową na potwierdzenie zagmatwanej hipotezy Berga i nadal lekko zamyślona opuściła jego gabinet. Tego dnia zdecydowanie coś wisiało w powietrzu. Pierwszy zbliżającą się katasrofę wyczuł niezawodny doktor James Wilson.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Sob 15:46, 19 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Sob 14:45, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Ślicznie
Zabawnie, lekko, z humorem, czyli tak, jak Tygrysy lubią najbardziej

Cytat:
- Czyli pozwoli mu pani wmawiać sobie rzekomą ciąże, która w rzeczywistości jest prawdziwa, mimo iż on myśli, że nie jest




Czekam, czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:00, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Ale pogmatwane
Fajnie
Jakiego manipulatora :patrzy niewinnie:
No dobra :patrzy ODROBINĘ manipulatorsko, żeby ktoś wstawił nową część

Świetna część
Jeszcze dwie i zacznął kupywać śpioszki w kaczuszki
Ginekolog ma przes...e

Weeenaaa bardzo dużoooo

PS.To ja lecę szukać pędzla, bo ktoś musi pomalować pokoik dla Huddy bobofruta A rodzice tego potworka napewno nie zechcą
Jaki kolorek proponujecie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:18, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Jak to dalszy ciąg, to najpierw musiałam początek przeczytać, bo trochę opóźniona jestem z tymi wszystkimi fikami na forum (w ogóle nie wiem skąd się tylu nowych autorów wzięło ). Co do fika. Miło się czytało, strasznie mnie ciekawi co dalej wymyślisz. Tylko nie przesadź, Cuddy zasługuje na trochę szczęścia, więc liczę, że w Twoim fiku House sięgnie po rozum do głowy i wszystko będzie dobrze. Happy Huddy Family.

Biedny ten pan doktor, stoi pomiędzy „państwem House”. To gorzej niż na linii frontu.

Cytat:
Bo w życiu czasem tak bywa, że coś lub ktoś bez wyraźnego zaproszenia pakuje się nam z buciorami w życie. Nie puka, nie pyta o pozwolenie, wchodzi i burzy na pozór poukładane życie.
Cytat:
Prawda potrafiła ranić, ale nie zmieniało to faktu, że nadal pozostawała prawdą. Wyszedł nie patrząc jej w oczy. Odwróciła się na krześle. Spojrzała w okno i przetarła łzę, która mimowolnie wypłynęła z oka. Pewne rzeczy po prostu się nie zmieniały. Ludzie nie uczą się na własnych błędach. Zapominają o nich. Uciekają przed prawdą i przeznaczeniem. Uczą się żyć z bólem i cierpieniem. Bo czasem mimo wszystko tak po prostu jest łatwiej. Oni już dawno przestali walczyć. Tak było dobrze. A przynajmniej tak się im wydawało.
Cytat:
Czasem mimo, iż wydaje się nam, że czegoś nie chcemy i nie potrzebujemy to mimo to nasza podświadomość pokazuje nam coś zupełnie odwrotnego. Inna sprawa, że wolimy tego nie widzieć. Dlaczego? Bo nieświadomość jest bardziej ekscytująca, daje nam wiele możliwośći i nie ogranicza. Niestety czasem jednak potrafi wyrządzić więcej szkody niż pożytku.
Masa świetnych, życiowych cytatów. Fik jest pełen takich perełek.

Cytat:
Czyli pozwoli mu pani wmawiać sobie rzekomą ciąże, która w rzeczywistości jest prawdziwa, mimo iż on myśli, że nie jest

To już bardziej pokręcone być nie mogło

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:38, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Ale jestem ciekawa, co będzie dalej! Pełna zachwytu czekam na ciąg dalszy :-) Wstawiaj szybko! Acha, i nie mów nikomu, ale jestem uzależniona od Twojego Fika xD) Mistrzostwo! Pozdrowionka dla Ciebie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:50, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Co to ma być ja tu już zaczynam mieć objawy odstawienia mojego prywatnego tlenu
Najpierw gapiłam się na nick , potem co dwie minuty wchodziłam na horum , a teraz stukam palcami w klawiaturę i wychodzi tekst desperatki

Nowa część błagam
Objecuję, że będe grzeczna ...


Przez dwie minuty

Mam
Użyje mojich zapasów Frutelli, aby zwabić Szanownego Wena Liska i potorturuje go, żeby dostać kolejną część

Mówiłam już, że źle ze mną?
Jak nie to mówie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zraniona dnia Nie 13:52, 20 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:59, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Wróciłam z wesela z wielkim bólem głowy, katarem i złym samopoczuciem z powodu zbliżającej się choroby. Mam tylko nadzieję, że nie jest to świńska grypa Wchodzę na forum i mam radość. Powiem nawet, że mam większą radość niż w wieku 5 lat z kinder niespodzianki. Wiem padło mi na mózg ale to z powodu gorączki Część świetna. Kocham takie zagmatwane części. Robi się coraz ciekawiej. Zastanawiam się i jednocześnie zżera mnie ciekawość jak to rozwiążesz No już po prostu doczekać się nie mogę. Czy ja pisałam już, że ten fik jest świetny i że kocham tego fika i autorkę??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:33, 20 Wrz 2009    Temat postu:

No i co ja mam zrobić wen kaprysi, a tu takie komenty
Olu ta miłość działa w obie strony
Elizo jak to kiedyś napisałaś chyba zrozumiesz
Zraniona no nie mogę ta część pojawia się tu właśnie dzięki tobie tylko się nie przyzwyczajaj ty mój mały manipulatorze

Cóż prawdę powiedziawszy myślę, że już nie wyjdę z tego obronną ręką. Chyba, że wen nagle zabłyśnie
Mimo wszystko zapraszam na next part
Przydługawa, żeby w nagrodę nasycić mojego manipulatora



VI

Nasza dwójka rozpoczęła bardzo niebezpieczną grę. Dlaczego? Z prostego powodu. Ze strachu przed odrzuceniem. Często bowiem wolimy z czegoś dobrowolnie zrezygnować już na początku niż potem cierpieć z powodu utraty tego czegoś. Ironią losu jest to właśnie, że w życiu bardzo często przegrywamy, a mimo to tak łatwo rezygnujemy mając szanse na wygraną. Oni ją mieli. Wszyscy to wiedzieli. Przekonany był o tym również Wilson. Szukając swojego szalonego przyjaciela James zauważył jak Lisa opuszcza gabinet Berga. Minę miała nietęgą lecz nie potrafił dokładnie określić co mogła ona oznaczać. Już miał przyspieszyć kroku, by ją dogonić, gdy nagle za rogiem zauważył znajomą postać z laską w ręce. Onkolog złapał się obiema rękami za głowę i wziął głęboki oddech. Diagnosta właśnie zmierzał w jego kierunku.
- Co za spotkanie – pierwszy odezwał się House.
- Zastanawiające – odparł James wyraźnie coś analizując w myślach.
- Nie zaczynaj – uprzedził go przyjaciel.
- Śledzisz ją? – Wilson oczywiście nie zamierzał pozostawić tego bez komentarza.
- A ty śledzisz mnie. To jeszcze niczego nie dowodzi – odparł z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Oprócz tego, że jestem beznadziejnym kretynem starającym się ci pomóc, a ty jesteś beznadziejnym idiotą wypierającym się swoich uczuć względem Cuddy…To tak. Faktycznie to zachowanie nie dowodzi niczego więcej – wzruszył ramionami. House posłał mu to swoje standardowe oburzone spojrzenie.
- Lunch? – zapytał po krótkiej chwili niezręcznego milczenia.
- Zapraszasz mnie? – onkolog nie mógł uwierzyć .
- Skąd. Pytam, czy się wybierasz? Zostawiłem portfel w gabinecie – zrobił niewinną minkę.
- Zapewne – James parsknął śmiechem. – Czego się dowiedziałeś? – zapytał nie mogąc dłużej powstrzymać wrodzonej ciekawości.
- Ha! Czyli lunch w zamian za najświeższe ploteczki – Greg faktycznie doskonale potrafił manipulować przyjacielem. Po milczących pięciu minutach dotarli na stołówkę. O tej porze nie było
tu zbyt tłoczno. Szybko zamówili coś do jedzenia i picia, Wilson zapłacił, a House rozsiadł się wygodnie przy stoliku. Onkolog mimo, że był bardzo głodny nie ruszył jednak swojej kanapki, ciągle wpatrywał się pytającym spojrzeniem w diagnostę.
- Nie odpuścisz? – zapytał House niechętnie odsuwając od ust soczystą kanapkę z kurczakiem i bekonem.
- Więc czego się dowiedziałeś albo raczej co podsłuchałeś? – James szybko sprostował swoje pytanie.
- Zabije go! – krzyknął na głos. Wilson spojrzał na niego jak na jakiegoś dziwaka, zresztą nie tylko on. – No co? Pytałeś to mówie - odpowiedział nie zważając na ludzi nadal się im przyglądających. – Tylko to powiedziała na tyle na głośno, że mogłem usłyszeć – dodał w kwestii wyjaśnienia.
- Czyli tak jak podejrzewałem jest w ciąży, a reakcja faktycznie adekwatna do tego co usłyszała – zaczął onkolog. – Boże usłyszeć, że będzie się miało dziecko z najwredniejszym człowiekiem na ziemi – Wilson był wyrażnie rozbawiony. – Teraz już wiem, co oznaczała ta jej przerażająco – szokująco – zdesperowana mina, którą miała po wyjściu od Berga. Wyraz twarzy Jamesa gwałtownie się zmienił widząc rozbawione oblicze Grega. – Boże ty coś kombinujesz. Jezu coś ty zrobił? – zapytał czując, że popełnia kolejny błąd próbując poznać odpowiedź.
- Nic – oparł bez zawahania. To znaczy Bóg i Jezus nic. Ja i Berg odrobine namieszaliśmy – mówił zupełnie spokojnie.
- Ale Cuddy jest w ciąży? – Wilson dopytywał lekko drżącym już głosem.
- I tak i nie – wyjaśnił diagnosta pochłaniając ostatni kęs kanapki. Przyjaciel wpatrywał się w niego jak zahipnotyzowany. – Nie jest, ale myśli, że jest – dokończył sięgając po kanapkę zszokowanego onkologa.
- Nie pomyślałeś o niej, o tym jak się będzie czuła, gdy pozna prawdę? – James był wściekły na diagnostę.
- Jeśli ona mi powie, że jest w ciąży, ja przyznam się do podmiany wyników – House jak zwykle miał swój własny plan.
- Myślisz, że będzie ukywać przed tobą ciąże? – onkolog w sumie, by się nie zdziwił gdyby tak zrobiła, a nawet by ją zrozumiał znając ich dotychczasowe relacje, jednak głęboko wierzył w rozsądek szefowej. I teraz w ocenie sytuacji mylili się już wszyscy troje.
- Zakład o jutrzejszy obiad, że mi nie powie – Greg był w stu procentach pewny swojej teorii.
- Jeśli myśli, że jest w ciąży to ci powie, skoro nie bała się z tobą związać na tyle blisko, by mieć z tobą dziecko, to będzie miała również na tyle odwagi, by ci o nim powiedzieć.
- Twoja naiwność mnie rozczula – i tym razem wredny lekarz o lasce miał rację. Wilson chciał widzieć w ludziach tylko to co najlepsze. Ignorował wady, ślepo wierzył, że w każdej sytuacji potrafimy postępować słusznie. Niestety tak nie jest i nigdy nie będzie, gdyż każdy z nas posiada swoją ciemną stronę charakteru, która tylko czeka na odpowiednią sposobność, by się ujawnić.
- House! – James krzyknął za oddalającym się lekarzem. – Jeśli to co robisz ma choć w części uświadomić ci swoje uczucia do niej to wporzadku, ale jeśli postępujesz tak tylko po to, by ją upokorzyć… - przerwał na chwilę biorąc głęboki oddech. – Zastanów się, czy warto? – spojrzał na Grega tym spojrzeniem mówiącym „źle robisz”, ale House i tym razem je zignorował. Głos rozsądku Wilsona nigdy do niego nie docierał.
- Do zobaczenia jutro na lunchu – diagnosta wskazał palcem na zamyślonego Jamesa. – Przegrasz – dorzucił będąc już przy wyjściu. Onkolog uśmiechnął się tylko pod nosem. Cóż nie znał całej prawdy. Niby wierzył w Lisę, ale dla czystego spokoju sumienia postanowił ją jeszcze odwiedzić. Przy Gregu nauczył się, że losowi trzeba czasem odrobinę pomóc. Po chwili był pod jej gabinetem. Delikatnie zapukał i wszedł do środka. Cuddy domyślała się, że spodziewany gość ma ukryty powód. Nie wiedziała tylko ile onkolog już wie. Zaczęli więc od rozpoznawczego badania terenu.
- Jak tam przyszła mama? – zapytał z nutką zawahania w głosie.
- Jak tam przyszły tata? – odpowiedziała wręcz automatycznie. Zrozumiała, że Wilson skoro wie, że jest w ciąży to dowiedział się tego od House’a, który podmienił jej podmienione wyniki i że tym postępkiem zapewne diagnosta również nie omieszkał mu się pochwalić. Pozostało jej tylko ustalić dlaczego onkolog podjął tę grę. Widziała, że w przeciwieństwie do House’a Wilson jest dojrzały, doskonale zdaje sobie sprawę z jej uczuć i wie ile dla niej znaczy macierzyństwo.
- Dlaczego kłamiesz? – pytanie pani administrator omal nie zwaliło biednego Jamesa z nóg. Na jego nieszczęście zrówno Lisa jak i Greg potrzebowali sprzymierzeńca i powiernika w tej skomplikowanej sytuacji, inna sprawa, że sam się podkładał. Tak, czy siak miał wkrótce dołączyć do biednego Berga stojącego na wybuchowej lini House – Cuddy. Bo jakby nie było każdy z nas potrzebuje przyjaciela od serca albo od problemów, jak kto tam woli. Lubimy czuć, że ktoś jest przy nas, że nas wspiera, że myśli podobnie i jeśli będzie trzeba pomoże nam, gdy popełnimy błąd. Pomoże wstać, gdy upadniemy i na dodatek wskaże nam właściwą drogę, bo czasem mimo, że mamy ją oświetloną jak płytę lotniska w środku nocy to i tak uparcie zbaczamy z kursu błądząc, gdzieś jak dzieci we mgle. Wkońcu nadchodzi jednak taki moment, w którym nawet najlepszy przyjaciel musi się wycofać, bo niektóre decyzje w życiu musimy podjąć sami. Niestety licząc się z ich konsekwencjmi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 20:25, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Nie 18:45, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Kocham, kocham, kocham!

Cytat:
– Boże ty coś kombinujesz. Jezu coś ty zrobił? – zapytał czując, że popełnia kolejny błąd próbując poznać odpowiedź.
- Nic – oparł bez zawahania. To znaczy Bóg i Jezus nic. Ja i Berg odrobine namieszaliśmy




Nie wiem, czy jestem w stanie wydusić z siebie coś więcej
Kocham tego fika po prostu i już

Pisz, pisz, wielkiego, wypasionego Wena ci życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:40, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
– Boże ty coś kombinujesz. Jezu coś ty zrobił? – zapytał czując, że popełnia kolejny błąd próbując poznać odpowiedź.
- Nic – oparł bez zawahania. To znaczy Bóg i Jezus nic. Ja i Berg odrobine namieszaliśmy – mówił zupełnie spokojnie.



Najlepsz gadka

Na posterunku melduje się mały manipulator liska
Ale manipulator nie jest nasycony
:bierze taśmę odbłyskową i rozbłyszcza wena liska:
Zabłysł?

Mam pomysł napisz mi na priv. o czym twój wen myśli a ja potem ślicznie skomentuje to co ślicznie napiszesz kochana (nie obrazisz się, że tak o tobie napisałam?)

Jak ci się mój pomysł nie spodoba to w ostateczności mogę poczekać

Ale ja nie lubię czekać więc się nie ździw jak ci ktoś wena ukradnie, bo to będe ja

Pomysłowości o taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakiej dużej

PS. No heloł ja dalej nie wiem jak ten pokoik pomalować
No cóż malujemy na żółto, bo napewno będzie się dzidzi podobało

Papa I pamiętaj Zraniona patrzy, Zraniona czeka, Zraniona kocha


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:48, 20 Wrz 2009    Temat postu:

No tak ja już nie wiem jak tą Zranioną zadowolić
Chyba faktycznie przesłać jej cały konspekt na pw
Nie, obawiam się, że nie byłabyś jednak zadowolona coś tam szykuje mi ten wenik oświetlony Twymi odblaskami, ale poczekamy zobaczymy i tak możesz mi tak mówić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:18, 20 Wrz 2009    Temat postu:

Brak słów po prostu
Kocham ciebie i twojego wena za takie wspaniałości
Cudowne opisy oraz dialogi tylko pozostaje czytać co będzie dalej i się zachwycać
Powodzenia w dalszym pisaniu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:35, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
Bo jakby nie było każdy z nas potrzebuje przyjaciela od serca albo od problemów, jak kto tam woli. Lubimy czuć, że ktoś jest przy nas, że nas wspiera, że myśli podobnie i jeśli będzie trzeba pomoże nam, gdy popełnimy błąd. Pomoże wstać, gdy upadniemy i na dodatek wskaże nam właściwą drogę, bo czasem mimo, że mamy ją oświetloną jak płytę lotniska w środku nocy to i tak uparcie zbaczamy z kursu błądząc, gdzieś jak dzieci we mgle. Wkońcu nadchodzi jednak taki moment, w którym nawet najlepszy przyjaciel musi się wycofać, bo niektóre decyzje w życiu musimy podjąć sami. Niestety licząc się z ich konsekwencjmi.

Bardzo ładny fragment

Podobały mi się komentarze narratora w tej części i w ogóle świetnie zbudowana intryga. Czekam na cd i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:21, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Ach... I kolejna dawka mojego NARKOTYKU Twój Fik normalnie wypisał mi na czole "Jestem uzależniona" Mało tego, ja wcale nie mam ochoty iść na odwyk! Nic dodać, nic ująć. Z każdą częścią popadam w większy zachwyt, czy to normalne? xD Jak zwykle świetnie! Życzę weny (niech nawet nie próbuje migać się od roboty! ) i pozdrawiam! :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:24, 22 Wrz 2009    Temat postu:

O nie znowu gapię się na nick
Lisku! : Drze sie na cały głos :
Ratuj! Ja tu głupieje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
OLA336
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 3408
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:18, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Zraniona napisał:
O nie znowu gapię się na nick
Lisku! : Drze sie na cały głos :
Ratuj! Ja tu głupieje



Właśnie!!! Popieram w 100%!!!!! Dlaczego nie ma kolejnej, wspaniałej, pięknej, zabawnej części?? Mam doła z tego powodu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 22 Wrz 2009    Temat postu:

Obawiam się, że lisek ma coraz mniej czasu na pisanie
Na razie tyle, nad resztą muszę jeszcze trochę pomyśleć nie wiem, która natura liska wygra. Na razie bardziej Wilsonowo potem sami zobaczycie
Dr Tygrysolko , Elizo , Zraniona , runiu i Martusiu dziękuje za miłe komentarze fajnie jak ktoś po przeczytaniu powie co o tym myśli A i Ola w międzyczasie się pojawiła

VII

- Skoro wiesz, że ja kłamie, wiesz również że i House kłamie, a skoro mu na to pozwalasz to oznacza tylko jedno, że ty też kłamiesz – onkolg z przerażaniem w oczach wpatrywał się w panią administrator.
- A jeśli tak? To co z tego? – podczas, gdy Lisa próbowała wyglądać na nie wzruszoną, świat uczciwego Jamesa właśnie legł w gruzach.
- Do czego to ma niby doprowadzić? – Wilson coraz bardziej obawiał się konsekwencji postępowania swoich przyjaciół.
- Zrozum James – odezwała się po chwili milczenia. – To nie jest takie proste – westchnęła. – To jest House – dodała i wbiła w niego te swoje błyszczące oczy. Wyglądały jakby za chwilę miały popłynąć z nich łzy rozpaczy.
- Wiem, że jest uparty, zawzięty i lubi gierki – uśmiechnął się delikatnie, a z jego twarzy można było wyczytać coś w rodzaju „ I kogo mi to przypomina”.
- Wierz mi chciałam mu powiedzieć, ale potem okazało się, że kazał podmienić te wyniki.
- Nic ci to nie mówi? – James liczył, że chociaż do Cuddy dotrze jego głos rozsądku.
- Tak. To zachowanie mówi bardzo wiele o jego niedojrzałości i braku uczuć wyższych. Ponadto tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że postępuje słusznie – dodała rozsiadając się za biurkiem – onkolog tylko wywrócił oczami. Tak, czasem zdażają się nam sytuacje, w których wiemy coś na pewno, wiemy, że tak ma być, ale nikt nas nie słucha. Walimy głową w mur i nic. Nikt nie dostrzega naszych wysiłków.
- Podsumujmy – zaczął niepewnie. - House myśli, że nie jesteś w ciąży, ale podmienił wynik, notabene ten sam, który ty podmieniłaś wcześniej i mimo, że o tym wiesz pozwolisz mu wmawiać sobie ciążę, w której i tak jesteś tylko, że on o tym nie wie – onkolog naprawdę próbował zrozumieć. – I robisz to w celu…? – chyba postawił najwłaściwsze w tym momencie pytanie. Bardzo chciał poznać odpowiedź. Problem w tym, że nie znała jej nawet sama zainteresowana.
- Nie wiem – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – To znaczy….. Kiedy nie znał jeszcze wyniku, gdy tylko podejrzewał, że mogę być w ciąży, wolał skoczyć z dachu niż zostać ojcem – próbowała się jednak jakoś tłumaczyć.
- Przesadzasz. Może po prostu się bał – Wilson podświadomie próbował tłumaczyć przyjaciela.
- Ja też się boję – dodała wzruszając ramionami.
- Wszyscy się czegoś boimy – odpowiedział onkolog przybierając ten swój wykładowczy ton. – Pozatym jak długo zamierzasz to ciągnąć? – James najwyraźniej postanowił zadawać coraz trudniejsze pytania.
- Boże. Nie wiem. Muszę się zastanowić co dalej. Przemyśleć pewne sprawy, może wyjechać... – widać było, że Lisa faktycznie jest nieco zagubiona.
- Tak. Ucieczka. Gratuluje znakomitego rozwiązania problemu – onkolog spojrzał na Cuddy z wielkim wyrzutem. – A mówisz, że on jest niedojrzały – posłał jej wymowny uśmieszek.
- Nie pomagasz mi – warknęła w strone biednego Wilsona. Czasem faktycznie jesteśmy ślepi. Mamy wokół siebie tylu życzliwych ludzi, ale zwyczajnie brak nam odwagi, by usłyszeć co do nas mówią.
- Zgoda. To nie jest najlepsze rozwiązanie – odezwała się po przeanalizowaniu własnego pomysłu. James powoli zaczął odzyskiwać wiarę w zdrowy rozsądek Lisy. - Dobra. Jeśli on przyzna, że podmienił wyniki, ja powiem mu prawdę o ciąży – odparła bardzo z siebie zadowolona. Wilson w tej chwili pomyślał, że zaraz oszaleje. Prawie to samo usłyszał dzisiaj od House’a.
- Jesteście siebie warci – dodał zrezygnowany. – Na mnie nie liczcie – wstał i wyszedł zostawiając dyrektorkę sam na sam ze swoimi myślami. A miała o czym myśleć. Tylko, że to sam na sam nie trwało zbyt długo. Ledwo biały fartuch onkologa zniknął za drzwiami, a kolejny nieproszony gość zbierał się do szturmu jej gabinetu. Pierwsza w środku znalazła się ognista laska, a zaraz za nią równie ognisty jej właściciel. Zaczęło się od wbijania w siebie niezwykle zaintrygowanych spojrzeń, mówiących „ ja wiem coś czego ty nie wiesz”. Oboje świadomie podjęli tę grę. Znali jej zasady.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 6:26, 23 Wrz 2009, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:11, 23 Wrz 2009    Temat postu:

Czyli Wilson już wie, to dobrze, bo przyda się jakiś głos rozsądku w tym towarzystwie.
Cytat:
Do czego to ma niby doprowadzić?
No właśnie też się zastanawiam, jaki jest cel Cuddy.

Cytat:
Tak, czasem zdażają się nam sytuacje, w których wiemy coś na pewno, wiemy, że tak ma być, ale nikt nas nie słucha. Walimy głową w mur i nic. Nikt nie dostrzega naszych wysiłków.
Ja mam takie wrażenie na okrągło.

Teraz najciekawszy fragment, nie każ nam długo na niego czekać.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[E]LIZA
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krajenka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:11, 23 Wrz 2009    Temat postu:

Skończył mi się zasób komplementów I jak ja mam być oryginalna?! Tak, jak mówiłam wcześniej, kocham Twój styl pisania, Twój talent itd. Twój Fik jest inny niż wszystkie inne, ma" to coś". Życzę WENY i czasu na pisanie, pozdrawiam cieplutko autorkę mojego ulubionego Fika! :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:35, 24 Wrz 2009    Temat postu:

Myślę, że powoli będziemy zbliżać się do końca to znaczy prawie. Może jeszcze ze trzy posty. Nie jestem pewna. Wiem możecie być źli i już niecierpliwi, ale postanowiłam pociągnąć to po serialowemu. Jeden krok do przodu dwa do tyłu. Z tej części jakoś nie jestem zadowolona, jak i z pozostałych zresztą Chyba fabuła przerosła moje zdolności pisarskie. Nie wiem, czy właściwie odczytacie to co chce wam przekazać. Mimo wszystko zapraszam

Specjalna dedykacja dla Elizy


VIII

- Jakoś inaczej dziś wyglądasz – diagnosta jako pierwszy podjął się ryzykownej gry.
- Istnieje jakiś konkretny powód twojej niespodziewanej wizyty? – zapytała z udawanym zaskoczeniem.
- Piękny dziś dzień mamy. Nieprawdaż? – dodał rozsiadając się wygodnie na kanapie.
- Od rana pada deszcz, gdybyś nie zauważył, a w ogóle to…. – nie było jej dane dokończyć.
- Chyba biust ci się powiększył? – zawiesił wzrok w okolicy dekoltu pani dziekan.
- House! – krzyknęła w stronę rozbawionego gościa. – Czy twoje niestosowne komentarze mają służyć czemuś konkretnemu? – zapytała zdenerwowana.
- Nie rozumiem o ci chodzi? Skąd to zdenerwowanie? – był mistrzem manipulacji. - Ja zachowuje się jak zwykle. To z tobą jest coś nie tak – uważnie lustrował lekko zakłopotaną administratorkę. Faktycznie miał rację. Wiedziała o tym. Nigdy nie potrafiła kłamać tak dobrze jak on. Ale była zbyt dumna i uparta, by odpuścić. Tak to już u nich było, kto ustępował ten przegrywał, a tej walki nie mogła przegrać. Była dla niej zbyt ważna.
- Z tego co mi wiadomo znów nie masz żadnego przypadku – Lisa dla własnego dobra wolała trzymać się sprawdzonyh metod ucieczki od właściwego tematu.
- Wilson był u ciebie. Coś knujecie? – spojrzał na nią z wyrzutem.
- Na izbie jest mnóstwo pracy, a w klinice już czekają na ciebie niecierpliwi pacjenci – oczywiście zignorowała wcześniejszą zaczepkę.
- To na pewno wina hormonów – nie odpuszczał.
- Pamiętasz, że masz dziś dyżur – upierała się przy swoim.
- Naprawdę źle wyglądasz – dodał widząc, jak Cuddy powoli traci panowanie nad sobą.
- Od kiedy interesuje cię mój stan zdrowia? Może jest coś o czym chcesz mi powiedzieć? – świdrowała go tymi swoimi błękitno – szarymi oczami. Podpuszczali się nawzajem próbując zmusić to drugie, by przyznało się do niecnej intrygi.
- A może jest coś o czym ty chcesz mi powiedzieć – odbił piłeczkę. Znów rozpoczęła się milcząca walka spojrzeń. Pragnęli prawdy tak samo bardzo jak pragnęli siebie nawzajem. Powoli zaczynali się gubić we własnej grze. Nie wiedzieli już co jest prawdą, a co tylko ich złudnymi marzeniami. Byli tak blisko ich spełnienia i znów w najważniejszym momencie odwrócili wzrok. Żadne się nie odezwało. Uparty diagnosta wstał i wyszedł bez słowa, a dumna dyrektorka nawet nie próbowała go zatrzymać. Jednak po powrocie do domu House nie mógł sobie znaleźć miejsca. Dwie szklaneczki burbonu nie złagodziły niestety jego złego samopoczucia. Od początku tej intrygi dręczyło go dziwne, nie znane mu uczucie. Bał się przyznać przed samym sobą, że były to zwykłe wyrzuty sumienia. Ona już tyle wycierpiała. Najczęściej właśnie przez niego i jego głupie pomysły. Spacerował po pokoju tam i z powrotem. Sam nie wierzył jak mógł w ten sposób oszukać kobietę, której największym marzeniem jest dziecko. To było zbyt podłe nawet jak na niego. W głowie kołatało mu się milion myśli. Nie znał przecież całej prawdy. Trzecia szklaneczka burbonu niestety nadal nie rozwiązywała problemu. Nagły impuls sprawił, że w mgnieniu oka pochwycił kluczyki leżące na komodzie, z wielkim impetem zatrzasnął za sobą drzwi i ruszył motorem w kierunku swego przeznaczenia. Pierwszy raz w życiu zamierzał świadomie przegrać bój z Lisą Cuddy. Dziwne jest to, że czasem wystarczy jedna chwila, by nasz umysł pojął, co powinniśmy zrobić. Nieważne, że wcześniej słyszeliśmy to z milion razy, dajmy od swojego najlepszego przyjaciela skoro i tak nie docierało to do nas w żaden sposób, a jednak uczucia wkońcu znajdują sobie drogę, by zawładnąć naszym rozumem i wskazać mu właściwą drogę. Bo taka jest prawda, swoich uczuć możemy się wypierać, możemy je ukrywać pod grubym płaszczem obojętności i cieszyć się przereklamowaną wolnością, ale moment, w którym tą walkę przegramy jest po prostu nieunikniony. Ona tego wieczoru również była jakaś niespokojna. Z jednej strony była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Miała już wszystko. Kariera, tytuły naukowe, szacunek podwładnych i właśnie spełniało się jej ostanie największe marzenie. Spodziewała się dziecka. Nie przewidziała tylko jednego, że będzie je miała ze swoim największym wrogiem. Jej uczucia do House’a zawsze były sprzeczne. Pełne niedomówień. W jego obecności czuła się prawdziwą kobietą. Wiedziała, że tylko ona ma nad nim taką władzę. Lubiła ich słowne potyczki i nieustające podchody, a teraz była przerażona, że może to wszysko stracić. House nie wie, że naprawdę jest w ciąży, uważa, że wszystko jest po staremu i tak też się zachowuje. Udała się w kierunku sypialni i rzuciła na stos leżących na łóżku poduszek. Wiedziała już, że przegrała. Bo niby co miała mu powiedzieć, że jest w ciąży tylko kazała podmienić wynik testu na negatywny, by on się o tym nie dowiedział, bo najbardziej na świecie bała się stracić tą ulotną, niekreśloną więź, która łączy ich od dwudziestu lat, ze strachu, że nie zaakceptuje ich dziecka. Znów wylała kilka gorzkich łez. I znów w samotności, a przecież mogło być zupełnie inaczej. Wstała niepewnie z łóżka. Spojrzała na porozrzucane na nim poduszki i mimowilnie sięgnęła po jedną z nich. Drżącą ręką przyłożyła ją sobie do brzucha. Mimo całej tej sytuacji uśmiechnęła się, a jej uśmiech był najcudowniejszy na świecie.
- Odbija ci - w drzwiach pojawił się najmniej spodziewany gość. Cuddy, aż podskoczyła. Na chwilę utaciła zdolność mówienia. Zresztą sam diagnosta nie wyglądał o wiele lepiej. Wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Tak bardzo chciał jej powiedzieć prawdę o podmienionym wyniku, ale widząc jej szczęście po prostu nie potrafił. Ona również bardzo chciała się przyznać, że go oszukała, ale widząc szalenie błękitne oczy wpatrujące się w nią z taką pasją i namiętnością zwyczajnie nie była w stanie. Nie skomentowała nawet tego, że po raz kolejny włamał się do jej domu. Nie od dziś wiadomo, że kłamstwa potrafią ranić uczucia, ale prawda może je czasem zabić. Ich prawda była kłamstwem. Nie widzieli tego. A do szczęścia brakowało im tylko odrobinę odwagi i szczerości. On zrobił krok do przodu. Ona dwa kroki do tyłu. Nadal nie spuszczali z siebie wzroku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 13:47, 24 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin