Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nawracanie [Z]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:14, 21 Mar 2008    Temat postu: Nawracanie [Z]


Zweryfikowane przez Kamę

Wszyscy piszą, więc ja też postanowiłam spróbować swoich sił.

Nawracanie

I

- To, z kim się umawiam, to moja sprawa. Wyłącznie moja – stwierdziła Cuddy z pozornym spokojem.
House znał ją jednak dość dobrze, by dostrzec, jak bardzo była wściekła. Nie martwiło go to. To było przynajmniej coś, do czego zdążył się przyzwyczaić. I odwracało jego uwagę od tych dziwnych uczuć, które go przy niej ostatnio nawiedzały. Uczuć, od których, dla odmiany, odzwyczaił się całkowicie. I gdyby miał do wyboru ponowne przyzwyczajanie się lub zapadnięcie w śpiączkę na czas nieokreślony, to wybrałby raczej drugą opcję. I miałby tylko cichą nadzieję, że trafią mu się jakieś fajne sny w stylu „Słonecznego patrolu”...
- Słuchasz mnie?! – pozorny spokój z głosu Cuddy najwyraźniej zdążył wziąć sobie urlop i teraz krzyczała naprawdę głośno.
Niechętnie kiwnął głową:
- Wprawdzie staram się nie słuchać, ale przy takim nasileniu decybeli nawet mój system „Olewanie Cuddy 24/7” ma jakieś techniczne problemy.
Zignorowała zaczepkę. Najwyraźniej nie miała zamiaru nawet na chwilę dać się odciągnąć od głównego tematu. Westchnął lekko. Sądził, najwyraźniej niesłusznie, że od wczoraj trochę jej przeszło. Udało mu się zbiec z miejsca zbrodni tak szybko, jak tylko nogi i laska mu na to pozwoliły. Nie przewidział, że rano zostanie tak szybko wezwany do jej gabinetu. Próbował obrócić wszystko w żart, ale rzucona na wstępie uwaga: „Nie mieszaj życia prywatnego z zawodowym, milady” nie poprawiła nastroju szefowej. Stał więc teraz przy jej biurku z idiotycznym uśmieszkiem i od pięciu minut wysłuchiwał kazania.
- Nie masz prawa atakować faceta, z którym akurat jestem na randce w eleganckiej restauracji! Nie masz prawa bić go pięściami!
- A z otwartej dłoni mogę? – zapytał niewinnie.
Zacisnęła dłonie na brzegu biurka. Prawdopodobnie zastanawiała się czy to jego nie powinna uderzyć z otwartej dłoni. Uśmiechnął się na myśl, że mogłaby to zrobić. Chyba by mu się to podobało...
- Nie, z otwartej też nie możesz – z najwyższym trudem powstrzymała furię. Chyba też uznała, że klapsa potraktowałby jako nagrodę. – Nie masz prawa robić nic, jeśli chodzi o facetów, z którymi się spotykam...
- Spotykasz się z kilkoma na raz? To seksowne – uśmiechnął się łobuzersko i podszedł do niej, obchodząc biurko.
Wściekłość chyba uszkodziła Cuddy instynkt samozachowawczy, bo nie odsunęła się. Spojrzała tylko na niego, zadzierając głowę, i powtórzyła:
- Nie masz prawa!
- Myślę... – powiedział wolno, podchodząc jeszcze bliżej. – Myślę, że się mylisz. Jak zawsze zresztą...
Przyciągnął ją do siebie jedną ręką i pocałował w usta tak mocno, że zabrakło jej tchu. Czuł, jak zaskoczona przywiera do niego odruchowo. Nagle jednak odepchnęła go z siłą, o jaką jej nie podejrzewał. Zatoczył się lekko, próbując przy pomocy laski utrzymać równowagę.
- Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób. – powiedziała lodowato, gdy udało jej się złapać oddech.
Po czym odwróciła się i wyszła błyskawicznie. Nie zdążył nawet zapytać niewinnie: "Czy mogłabyś powtórzyć, bo dotyk twoich ust zamroczył mnie tak, że nie usłyszałem za pierwszym razem?". Ale może to dobrze, że nie zapytał? Nagle przestraszył się na myśli, że w tym żarcie mogło być zbyt dużo prawdy...
Szybko odrzucił tę możliwość, wysilił się na nonszalancki uśmiech i ruszył w stronę drzwi...

CDN.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Śro 17:10, 24 Cze 2009, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:37, 21 Mar 2008    Temat postu:

Zapowiada się bardzo ciekawy, HUDDZINKOWY fik

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 19:39, 21 Mar 2008    Temat postu:

Kama, to jest świetne . Aż się chyba hamować powinnam, bo za często ostatnio chwalę ludzi .

Biedna Cuddy nie może się oprzeć .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gatha
Scenarzysta
Scenarzysta


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:07, 21 Mar 2008    Temat postu:

dżizys, to jest naprawdę świetne

- Nie masz prawa atakować faceta, z którym akurat jestem na randce w eleganckiej restauracji! Nie masz prawa bić go pięściami!
- A z otwartej dłoni mogę? – zapytał niewinnie.


przy tym fragmencie spadłam z krzesła ze śmiechu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Pią 20:08, 21 Mar 2008    Temat postu:

hi hi hi jak ja lubię fiki, w który oni się torturują nawzajem własną zazdrością i wtedy żadna nagła choroba nie jest potrzebna, wystarczy odrobina zazdrości

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:56, 21 Mar 2008    Temat postu:

łał fajnie pomyślane i podoba mi się. Jest duzo wrzasku (jak na Huddy przystało), duzo cietych ripost no i dużo pasji i namiętności. Elegancki Debiut. Brawo:)

a tekst Cuddy : - Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób. hehehe, NIGDY NIE MÓW NIGDY


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:16, 21 Mar 2008    Temat postu:

fajnie że to Huddy no i fik też fajny (coś za dużo "fajny" ostatnio używam ;P)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:17, 21 Mar 2008    Temat postu:

To mi się skojarzyło z taką beznadziejną książką o miłości [a może to był harleqin?] o tytule "Nawet za milion lat". Ogólnie kobieta powiedziała do faceta, żeby trzymał się od niej z daleka, a on na to, że nie dotknie jej nawet za milion lat. Skończyło się tak, że ona się go pyta, czy ją zostawi, a on odpowiada "nawet za milion lat".

Pomyślałam, że was pognębię tą tandetą .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:19, 21 Mar 2008    Temat postu:

Cóż, nie przeczę, że to jest harlequinowate Nie sądzę, żebym była w stanie napisać cokolwiek ambitniejszego.
Ale dzięki wszystkim za miłe słowa. Mam teraz wenę i czas. Rzadko miewam obie te rzeczy naraz. Jak jedna z nich się trafi, to już jestem cała happy. Muszę wykorzytsać moment. Druga część.

II

W tej chwili Cuddy wpadła gabinetu równie szybko, jak z niego wypadła kilka sekund wcześniej.
- O, wróciłaś – inteligentnie zauważył House i zmartwił się, bo jego głos zabrzmiał zdecydowanie zbyt... radośnie?
W przeciwieństwie do głosu Cuddy:
- Owszem, wróciłam – powiedziała tonem, który najlepiej opisywało słowo „arktyczny”. – Dotarło do mnie po prostu, że to mój gabinet. Więc jeśli ktoś powinien z niego wyjść, to na pewno nie ja.
House nie ruszył się z miejsca.
- House! To nie była luźna propozycja, żebyś może sobie poszedł, jeśli masz ochotę. Wynocha!
- Uwielbiam, jak jesteś taka władcza – zakpił House i zrobił do niej maślane oczy, a potem znów się przeraził. Cholera, on naprawdę to uwielbiał.
- Czy ty naprawdę nie widzisz, że nie mam ochoty na żarty?! Niestety nie mogę tu zrobić tego, na co naprawdę mam ochotę...
- Wrau! – skomentował House i uściślił: – W takim razie zrobimy to u mnie czy u ciebie?
Wydała z siebie coś jakby warknięcie, więc szybko dodał:
- Nie miej do mnie pretensji. Sama się... eee... podłożyłaś – uśmiechnął się. – To tylko moje odczucie, czy to ostatnie słowo brzmi w tej sytuacji dość dwuznacznie?
- Twoje odczucie – warknęła. - No, ewentualnie jeszcze wszystkich innych zboczeńców tego świata. Macie jakąś grupę wsparcia? – najwyraźniej wzięła się w garść i postanowiła stawić mu czoła.
Podziwiał jej samokontrolę. A może... Nie, to na pewno była samokontrola. Wolał tę opcję niż możliwość, że jego pocałunek zupełnie nie zrobił na niej wrażenia.
- Oczywiście, że mamy. I jeśli będziesz grzeczna, to zabiorę cię ze sobą na następne spotkanie. Na szczęście masz już odpowiednie ciuchy – zlustrował wzrokiem jej głęboki dekolt.
- Wiedziałam, że przydadzą się kiedyś do czegoś więcej niż tylko do zapewniania ci atrakcyjnego widoku. Ale teraz wolałabym, żebyś pooglądał coś innego. Wyjdź.
- Ale to jest mój ulubiony widok – uśmiechnął się. – Zajmuje na mojej top liście numer jeden razem z Carmen z rozkładówki „Playboy’a” z marca 1982.
- To zaszczyt być w tak doborowym towarzystwie – zakpiła.
- Wiem. I nie wątpię, że pobiłabyś Carmen na głowę, gdybyś przyjęła taką pozę, jak ona. Musiałabyś tylko tę rękę...
- House, zabieraj łapy!
Nie zabrał. Coś w jej oschłym tonie sprawiło, że House zastygł z jedną dłonią na talii Cuddy, drugą obejmując jej szczupły nadgarstek. W tym tonie była jakby nutka... tłumionego pragnienia? To była tylko hipoteza. Ale nie byłby House’m, gdyby nie przetestował swojej hipotezy. Nachylił się więc i znów pocałował Cuddy. Tym razem delikatniej, chciał móc spokojnie sprawdzać jej reakcje. I znów na początku odwzajemniała pocałunek. A wtedy cały jego spokój badacza ulotnił się. Zaatakował ją mocnej, całkowicie się pogrążając w przyjemności, która go opanowała. Aż usłyszał głośny...
PLASK!
Odskoczył od Cuddy odruchowo i dopiero po chwili dotarło do niego, że był to dźwięk siarczystego policzka, który mu wymierzyła. Nawet nie poczuł bólu. Chciał myśleć, że to przez zażytą parę minut wcześniej sporą dawkę Vicodinu. Myśl, że to podniecenie bliskością szefowej tak na niego działa, była zbyt trudna do przełknięcia.
Cuddy stała przed nim z wyrazem szoku na twarzy. Po chwili zdołała się opanować na tyle, by powiedzieć:
- Mówiłam, żebyś tego więcej nie robił.
- Właściwie to powiedziałaś, żebym. Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Robił – sprostował, parodiując jej ton. – A ja chciałem zobaczyć, co zrobisz, kiedy cię nie posłucham.
Zamknęła oczy. Chyba liczyła w myślach do dziesięciu. Potem spytała obojętnym głosem:
- No to zobaczyłeś. Jakieś wnioski, którymi chcesz się ze mną podzielić?
House podrapał się po głowie, udając, że się namyśla:
- Może najpierw streszczenie tego, co zrobiłaś...
- Aha. Uważasz, że musisz mi to koniecznie opowiedzieć. Na zasadzie: „Szkoda, że cię przy tym nie było”?
- A było to tak... - zignorował pytanie. - Najpierw poczułem, jak się we mnie wpijasz ustami... I nawet całkiem dobrze ci szło...
- House! – wrzasnęła, ale on dostrzegł, że była równie zażenowana, co wściekła.
- A potem mnie znokautowałaś. A teraz wniosek...
- Zamieniam się w słuch – warknęła.
Nachylił się znów i zobaczył, jak Cuddy odsuwa się szybko.
Delikatnie chwycił ją za ramię, by nie odeszła za daleko i powiedział:
- Warto było.
Zaszokował ją tym. Tak, jak planował. Ale nie planował, że zaszokuje też siebie. A to właśnie zrobił, bo odezwał się głosem, który mógłby należeć do Wilsona, Chase’a, każdego innego romantycznego idioty... Ale nie do niego!
Cuddy patrzyła na niego przez chwilę, jakby był małym zielonym ludzikiem. No, może raczej niesamowicie pociągającym małym zielonym ludzikiem. A potem drugi raz tego dnia odwróciła się, by wybiec z gabinetu.
- Cuddy! – zawołał za nią kpiąco, wracając do swojego zwykłego stylu. – Przecież to twój gabinet, więc jeśli ktoś powinien z niego wyjść, to na pewno nie ty, prawda?
Odpowiedziało mu trzaśnięcie drzwiami.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Pią 21:21, 21 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 21:29, 21 Mar 2008    Temat postu:

Kama, może było to nieco harleqinowe, za to końcówka iści House'owa . Biedna kobieta nie wie, co się dzieje .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Pią 21:29, 21 Mar 2008    Temat postu:

łoooooohoooooooo- to było super ten PLASK był rewelacyjny
normalnie wyobrażam sobie jak Cuddy musiała aż kipieć ze złości . UH! sexy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:32, 21 Mar 2008    Temat postu:

Kama czas+ wena to u CIebie prawdziwy skarb - korzystaj jak najdłużej (a ja będę rozanielona ). Cholernie dobrze się to czyta, a co najważniejsze wciąga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:33, 21 Mar 2008    Temat postu:

powiem tak:świetne, żeby nie użyć jakiegoś przekleństwa, które najpełniej oddałyby mój zachwyt

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:34, 21 Mar 2008    Temat postu:

Ostatnia część na dziś.

III

Przez resztę dnia powtarzała sobie w myślach, że nigdy więcej. Powtarzała to sobie wypełniając formularze, rozmawiając z potencjalnymi fundatorami i uspokajając pacjentów, których House obraził w klinice. Nigdy więcej, choćby te jego wściekle niebieskie oczy mówiły jej najpiękniejsze rzeczy świta. Zignorowała głos rozsądku, który podsuwał jej myśl, że oczy raczej nie mówią. I że nawet, gdyby mówiły, to nadal House i najpiękniejsze rzeczy świata to obrazek, w którym coś zgrzyta. Jadąc wieczorem do domu, wciąż pytała sama siebie, jak on mógł zrobić coś takiego. „Dwa razy” – przypomniał jej głosik rozsądku. Wciąż stłumiony, ale po kilku godzinach od rozstania z Housem przyjemniej już trochę słyszalny.
- Jak on mógł mnie pocałować. Ten durnowaty, dziecinny, nieokrzesany, bezczelny, aspołeczny... – mamrotała Cuddy do siebie, podczas gdy głos wewnętrzny usłużnie uzupełniał listę o: „Błyskotliwy, dowcipny, powalająco męski, świetnie cału...”. W tym momencie Cuddy puściła radio na maksymalną głośność, żeby zagłuszyć swój głos wewnętrzny, który, jak się jej zdawało, śmiał się z niej teraz i opowiadał kolegom, jaka z niej idiotka.
- Jak on mógł... – zaczęła znowu, wjeżdżając na swoją ulicę, po czym dokończyła zdanie zupełnie inaczej, niż planowała: - ... przyjechać do mojego domu i siedzieć sobie na schodkach?!
Wysiadła z auta zmuszając się do zachowania spokoju. Trzasnęła drzwiami i już miała ominąć House’a wyniośle, gdy usłyszała:
- Radio.
Stanęła na schodkach i uświadomiła sobie, że radio samochodowe nadal gra na cały regulator. A to znaczyło, że kluczyki wciąż są w stacyjce. Co z kolei znaczyło, że jej poza „jestem-usosobieniem-spokoju” straciła nieco na sile przekonywania. Bez słowa wróciła do samochodu, wyłączyła radio i zamknęła samochód. Odwracając się w stronę domu, podziękowała w myślach losowi, że jest ciemno, więc House nie widzi jej miny. Po czym wpadła prosto na House’a, który z odległości dziesięciu centymetrów widział jej minę bardzo dokładnie. Cofnęła podziękowania i kazała losowi iść do diabła. Potem zrobiła to, co podpowiedział jej, obudzony najwyraźniej z drzemki, instynkt samozachowawczy. Odskoczyła od House’a na jak największą odległość, przez co wpadła na swój samochód i mocno uderzyła się w biodro. Syknęła. Instynktowi samozachowawczemu też kazała iść do diabła.
- Nic ci nie jest? – zapytał troskliwie House. A raczej wypadłoby to troskliwie, gdyby nie uśmiechał się przy tym szeroko. I gdyby jego oczy nie mówiły kpiąco: „Znam twoje najskrytsze myśli”... Głos rozsądku wrzasnął w głowie Cuddy: „Ile razy mam powtarzać, że oczy nie mówią?!”
Uznała, że najlepszą taktyką na ukrycie tego, że jej odbija, będzie w tym wypadku zmiana tematu:
- Co tu robisz?
- Cóż, najwyraźniej obniżam swoje standardy.
- A tak trochę jaśniej?
- Nigdy wcześniej nie miałam ochoty całować kobiet, które zadają durne pytania.
- Aha. W takim razie powtórzę to durne pytania. Będę miała z tego same korzyści. Tobie odechce się... całowania – ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło. – Mam nadzieję, że odechce ci się też mówienia o... całowaniu – tym razem poszło trochę lepiej. – A ja uzyskam odpowiedź. Co tu robisz?
House spojrzał na nią uważnie i coś w jego wzroku zasugerowało jej, że zniechęcanie go raczej nie zadziałało.
- To nie działa – powiedział w tej chwili House, pozbawiając ją reszty złudzeń. – A co do pytania... Powiedziałbym ci, ale straciłabyś całą zabawę. Spróbuj sama zgadnąć. Pamiętam, że kiedyś, na studiach... Wiem, że to było dawno... Potrafiłaś myśleć samodzielnie.
Cuddy uśmiechnęła się lekko. Takie docinki to było przynajmniej coś, co dobrze znała. Ucieszyła się. A potem uderzyło ją, jak nienormalne jest cieszenie się z tego, że jakiś facet właśnie zasugerował, że jest stara i głupia. Ale to był House. O normalności mogła sobie pomarzyć.
- Uwielbiam zagadki! – stwierdziła z entuzjazmem, z którego kpina wylewała się fontanną. – Zaraz, niech się zastanowię... Wiem! Wstąpiłeś do sekty religijnej i chodzisz po domach, nawracając grzeszników. A dziś masz rejon akurat tu.
House uśmiechnął się i powiedział tylko:
- Jesteś zaskakująco blisko....
Przez chwilę zastanawiała się, czy chodzi mu o rozwiązanie zagadki, czy też o to, że podczas rozmowy niechcący podeszła odrobinę bliżej. Za blisko. Odsunęła się na wszelki wypadek i spytała z autentycznym zdziwieniem:
- Jakim cudem to, co przed chwilą powiedziałam, może mieć cokolwiek wspólnego z powodem twojej wizyty?
- Takim cudem, że faktycznie przyszedłem cię nawracać.
- Yyy... co? – to nie zabrzmiało błyskotliwie, ale nie mogła się powstrzymać.
- Tak. Ale nie na jakąś tam religię.
- Aha. To teraz po domach chodzą ateiści? Żeby ludzi nawracać na ateizm, tak? – kpiąco uniosła brwi. – Cóż, rozumiem. Wykorzystujecie chwyty konkurencji.
- Odrobinę powagi w tej wzniosłej chwili, kobieto – westchnął House. – Przyszedłem nawrócić cię... na mnie.

CDN.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:41, 21 Mar 2008    Temat postu:

<jupi> <jupi> <jupi> takie nawracanie mi sie niezwykle podoba, chociaż mnie nie musialby juz nawracac (sama sie nawróciłam), piekne piekne i jeszcze raz piękne *rozpływa się*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:41, 21 Mar 2008    Temat postu:

i oby mu się udało xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 22:53, 21 Mar 2008    Temat postu:

Kama, to jest świetne. Przy fragmencie "Głos rozsądku wrzasnął w głowie Cuddy: „Ile razy mam powtarzać, że oczy nie mówią?!" musiałam sobie zatkać usta, bo obudziłabym śpiących ludzi . Genialne, GENIALNE. G-E-N-I-A-L-N-E. To w razie twoich wątpliwości .

To jeden z lepszych [nie uznaję "najlepszych"] fików, jakie czytałam - to będzie... CIEKAWE .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Sob 0:18, 22 Mar 2008    Temat postu:

ja już jestem nawrócona

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sintiara
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 04 Mar 2008
Posty: 1105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:38, 22 Mar 2008    Temat postu:

No, ewentualnie jeszcze wszystkich innych zboczeńców tego świata. Macie jakąś grupę wsparcia?
Kocham cię kobieto na [prawde jestes moją boginią
Po rzeczytaniu tego mam ochte wywalić z tego forum mój Fick bo w powrównaniu do tego jest bez sensu
tekst z nawracaniem boski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ofwca
Internista
Internista


Dołączył: 15 Lut 2008
Posty: 667
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd

PostWysłany: Sob 9:49, 22 Mar 2008    Temat postu:

świetne świetne świetne nic bardziej oryginalnego nie przychodzi mi do głowy to jest boskie!! pisz, pisz, pisz już nie mogę się doczekać jak będzie wyglądało to nawracanie naspeedowałam się twoim fikiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:50, 22 Mar 2008    Temat postu:

świetne tylko środek może troszeczkę za słodki jak na House'a

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:34, 22 Mar 2008    Temat postu:

Dzięki wszystkim.
Ten kawałek też będzie dość "słodki" (trudno się inaczej pisze o... hmmm... uczuciu, w które się tak bardzo huddzinkowo wierzy), ale spróbuję to jakoś potem zrównoważyć....

IV

Oparła się o samochód i wybuchnęła śmiechem. Nie był zdziwiony ani zirytowany. Spodziewał się takiej reakcji. Poza tym uwielbiał, kiedy się śmiała. Ta kobieta nawet hemoroidy badała tak, że wyglądało to seksownie, więc co tu dopiero mówić o śmiechu... House był tylko ciekaw, czemu tak naprawdę się śmiała. Rozważał parę opcji. Mogła uznać całą sprawę za żart. Mogła uznać, że on zwariował i śmiech wydał jej się w tej sytuacji jedynym wyjściem. House’owi najbardziej podobała się trzecia możliwość, która przyszła mu do głowy z dwóch powodów. Pierwszym powodem było to, co widział dziś przez chwilę w jej oczach na chwilę przed pocałunkiem. Drugim – jego własne zdecydowanie przerośnięte ego. Trzecia opcja: Cuddy mogła uznać, że z nich dwojga to ona zwariowała. Zwariowała, bo czuła, że jakaś jej część chce spróbować tego nawracania...
Spojrzała na jego zamyślony wyraz twarzy i nagle przestała się śmiać.
Hosue zapytał tylko:
- To co, wpuścisz mnie?
Musiał przyznać przed sobą niechętnie, że spytanie teraz Cuddy, czy myśli, że zwariowała, nie podniesie jego notowań, więc to pytanie zostawił na inny moment.
Okazało się jednak, że nie będzie mu ono już potrzebne.
- Ja chyba zwariowałam! – westchnęła Cuddy i uniosła brwi, gdy tym razem to on parsknął śmiechem: - Co cię tak bawi?
- Po prostu cieszę się na myśl, że zaprosisz mnie do domu na kawę.
- Jasne – spojrzała na niego podejrzliwie. – Nie wiem, po co tak naprawdę przyszedłeś...
„Aha” – pomyślał. – „Czyli do opcji trzeciej dołącza pierwsza”.
- Całkiem możliwe, że po prostu do końca ci odbiło....
„I druga” – dodał w myślach. Podziwiał, jak złożone motywacje miała czasem jego seksowna szefowa. Uwielbiał skomplikowane sprawy i podobała mu się myśl, że jedna z takich spraw stoi właśnie przed nim i mówi zdecydowanie:
- Ale mam zamiar się dowiedzieć, w co grasz tym razem. Dlatego dostaniesz kawy, a potem powiesz mi prawdę.
Stanęli pod drzwiami. Patrzył w ciszy, jak Cuddy wyjmuje klucze z torebki. Ręką tylko lekko jej zadrżała, kiedy położył jej dłoń na ramieniu.
- Czemu myślisz, że to musi być gra? – zapytał, chociaż właściwie znał odpowiedź. Chciał ją po prostu usłyszeć z jej ust. Wiedział, że dobrze zabrzmi.
- Z tobą wszystko to gra – odpowiedziała głosem, w którym między irytacją kryły się nuty fascynacji. Nie kryły się dość głęboko, by ich nie dostrzegł.
Uśmiechnął się nieznacznie, ale zauważyła to i już wiedziała, że dała się podpuścić.
- To nie był komplement – dodała więc szybko, strącając jego rękę.
- Chyba jednak trochę był, co? – mrugnął do niej.
Nie raczyła odpowiedzieć. Weszli do domu.
Usiadł przy stole w kuchni i wodził za Cuddy wzrokiem, gdy robiła kawę. Podała mu kubek, a jak tylko upił łyk, spytała:
- Dostałeś kawę, więc teraz czas na prawdę. Po co przyszedłeś?
- Mówiłem już. Nawracanie – odpowiedział spokojnie, a potem uśmiechnął się.
Miał nadzieję, że uśmiechnął się tak, jak chciał. Mniej więcej tak, jak uśmiecha się normalny człowiek, który nie ma ukrytych motywów. Trochę zapomniał, jak to się robi.
Cuddy przewierciła go wzrokiem i westchnęła:
- W porządku, niech będzie, że ci wierzę.
Westchnął w myślach z ulgą. Jednak jeszcze coś pamiętał. Ale szybko okazało się, że to nie koniec przesłuchania.
- W takim razie, dlaczego chcesz mnie nawracać... na siebie?
Zauważył, że końcówka pytania ledwo przeszła jej przez gardło. Pamiętał, że tak samo było, gdy mówiła o całowaniu. Podobało mu się, że była zdenerwowana. Zdenerwowana Cuddy była czymś, z czym stykał się codziennie przez kilka ostatnich lat. Jedyna trwała rzecz w jego życiu. I jedyna, którą nigdy się nie znudził....
- House, zadałam ci pytanie.
No tak. Zadała. I w tym był problem. Chętnie odpowiedziałby, gdyby spytała, jak on niby chce ją nawrócić. Albo gdzie. Lub kiedy. Rzuciłby kilka sprośnych propozycji i po kłopocie. Jednak pytanie „dlaczego?” wytrącało go z równowagi za każdym razem. Ten raz był chyba setny. Poprzednie dziewięćdziesiąt dziewięć razy wytrącił się z równowagi sam, pytając się w myślach „dlaczego?”, odkąd tylko opuścił dziś jej gabinet...

CDN.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Sob 13:17, 22 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladybird
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:42, 22 Mar 2008    Temat postu:

Normalnie uwielbiam wszystkie wasze opowiadania aa to ... to jest świetne z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ...... normalnie się rozmarzyłam
Po prostu cudo i jak dla mnie wcale nie za " słodkie"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiat88
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 10 Gru 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Sob 12:50, 22 Mar 2008    Temat postu:

Cudne! To jest cudne! ^_^
Teksty są świetne! I House jest Hałsowaty. I jego żarty też. I nic nie jest przesłodzone


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kmyhair
Gość





PostWysłany: Sob 13:18, 22 Mar 2008    Temat postu:

Kama - dzięki Ci wielkie za tego cudownego fika - rzadko mi się zdarza, żeby nie móc się od czegoś oderwać, a kiedy dojdę do końca... czytać od początku. mogłabym tak w kółko: Da capo al fine Maj Gad - jesteś doprawdy cennym "nabytkiem" dla nas na tym forum. Dziękuję Bogu, ze nie jesteś Hameronem, bo pisząc takie fiki o Cam+House, jeszcze byś mnie "nawróciła" nie na to, co trzeba... ;-)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin