Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nie kłóć się z przeznaczeniem [NZ][8/?]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maleństwo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:12, 23 Lip 2011    Temat postu: Nie kłóć się z przeznaczeniem [NZ][8/?]

Cytat:

Dobra, wstawiam mój pierwszy, długi tekst. Wahałam się, ale uznałam, że raz się żyje. Na razie pierwsza część i jak wam się spodoba to będę pisać dalej.
Zapraszam!



Część 1


Była godzina 13:00. Cuddy siedziała nad stertą papierów do wypełnienia. Usłyszała pukanie, podniosła głowę i zobaczyła, że po drugiej stronie drzwi stoi Mary – jej najlepsza przyjaciółka. Mary była wysoką, zgrabną szatynką z dużymi, brązowymi oczami i ślicznym uśmiechem. Była prawniczką. Z Cuddy poznała się na jednej ze spraw sądowych, przeciwko House’owi. Przez krótki czas pracowała też w szpitalu, ale potem musiała wyjechać na jakiś czas i dopiero niedawno wróciła. Lisa była bardzo szczęśliwa, że będzie ją miała teraz obok, bo bardzo się za nią stęskniła.
- Hej, mogę ci troszkę poprzeszkadzać?
- Jasne, dobrze mi zrobi trochę przerwy od tych papierów - powiedziała Cuddy wskazując na dość sporą kupkę dokumentów.
- No to co, idziemy na lunch? - spytała z uśmiechem
- Jasne – odpowiedziała, zakładając na siebie kremowy żakiet.
Dziewczyny poszły na stołówkę, usiadły na uboczu, aby mogły sobie spokojnie porozmawiać. Cuddy zamówiła sałatkę wegetariańską, a jej towarzyszka stek.
- Nie wiem, jak ty możesz to jeść. Ja bez mięsa nie mogę żyć. Jeszcze jak Jack zrobi kurczaka w parmezanie to wymiękam. - rzekła z rozmarzeniem na twarzy.
- No widzisz, mi nie ma kto zrobić takiego kurczaka, więc zostałam wegetarianką - wymamrotała z uśmiechem na twarzy, a z goryczą w głosie.
- Na pewno jest na świecie jeszcze jeden taki Jack, który będzie ci robił tak dobre kurczaki – stwierdziła radośnie, ale zauważyła, że koleżanka jej nie słucha i jest zapatrzona w jakiś punkt za nią.
Odwróciła się i zobaczyła uśmiechniętego Wilsona i House’a wchodzących na stołówkę. Najwidoczniej House musiał opowiadać coś śmiesznego, bo James nie mógł przestać się śmiać. Mary spojrzała jeszcze raz na mężczyzn i odwróciła się do koleżanki. Cuddy siedziała cicho wpatrzona w House’a i lekko się uśmiechając.
- Lisa! - potrząsnęła ją lekko, aby ta zwróciła na nią uwagę – To na pewno nie jest twój Jack – rzekła kiedy wzrok towarzyszki powędrował na nią.
- Co?- spytała, zdezorientowana, spoglądając pytająco na przyjaciółkę.
- Nic, po prostu myślałam, że dałaś sobie już z nim spokój.
- O czym ty mówisz?
- O House’ie – powiedziała, przewracając oczami.
- Oj daj spokój, mówiłam Ci, on mnie już nie interesuje – odrzekła, kręcąc lekko głową.
- Jasne, właśnie widać - oświadczyła uśmiechając się, ale widząc, że koleżanka nie wie o czym mówi dodała – Gapisz się na niego cały czas i jeszcze się przy tym głupio uśmiechasz.
- Wydaje ci się - rzekła i chcąc zmienić temat zapytała – A co tam u ciebie? Opowiadaj.
Dziewczyny siedziały jeszcze jakieś 10 minut po czym Cuddy stwierdziła, że musi wracać do pracy. Uściskały się i poszły każda w swoją stronę. Lisa wychodząc ze stołówki spojrzała ostatni raz na House’a zastanawiając się nad słowami przyjaciółki.

***

Pięć minut później siedziała przy swoim biurku i nie mogła przestać myśleć o House’sie. Powinna już dawno o nim zapomnieć. Zranił ją, a ona nadal szalała za nim jak małolata. Wiedziała, że między nimi koniec, bo sama mu to kiedyś oświadczyła. Ale mimo, że bardzo chciała wymazać go z pamięci, on i tak cały czas się gdzieś czaił. Jej serce gnało do niego jak magnez. Gdy się zbliżał, czuła jak jej serce przyspiesza, zmysły się wyostrzają, a w głowie zaczyna się kręcić. Nie powiedziała o tym Mary, bo obiecała, że już nigdy nie będzie przez niego cierpiała, że zapomnij i ułoży sobie życie z kimś „normalnym”. Tak bardzo chciała spełnić tą obietnicę ale nie potrafiła. Każdego faceta porównywała z House’m. Nie mogła być szczęśliwa, ponieważ żaden dotyk, żaden zapach nie był tak przyjemny jak jego. To, że była tak blisko, a nie mogła go przytulić, pocałować, bolało tak strasznie, że oddałaby dosłownie wszystko aby to znikło. Spojrzała na zegarek była 14.
- A niech cię szlak House, przez ciebie nie mogę nawet porządnie pracować – mamrocząc pod nosem, wzięła kolejne papiery do wypełnienia.

***

Skończyła około godziny 17:30. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Zamknęła biuro, pomachała ochroniarzowi i wsiadła do auta. Nie śpieszyła się do domu, bo po co ma tam siedzieć sama? Postanowiła, że wstąpi jeszcze do parku. Stwierdziła, że przyda jej się trochę świeżego powietrza. Było już późno, ale na zewnątrz było jeszcze dość jasno. Park znajdował się jakiś kilometr od szpitala i był po drodze do jej domu. Cuddy zaparkowała, zgasiła samochód i ruszyła wąską dróżką. Park wiosną był piękny, wszystko kwitło, wokół było mnóstwo kwiatów. Nabierała w płuca świeże, majowe powietrze. Tego potrzebowała. Zeszła ze ścieżki i skręciła na małą polane. Podeszła do starego, wielkiego drzewa, odsłoniła gałęzie z zielonymi liśćmi, które torowały jej drogę i przeszła między nimi. Za drzewem znajdowała się samotna ławeczka z widokiem na małe jeziorko, po którym pływała jedna kaczka. Opadła lekko na ławeczkę i z zainteresowaniem wpatrywała się w pływającego ptaka. Pamiętała, że gdy House przyprowadził ją tu pierwszy raz, po jeziorze pływały dwie kaczki. Uwielbiała to miejsce. Zawsze gdy potrzebowała pomyśleć, czy zastanowić się, przychodziła tutaj. To miejsce dawało jej spokój. Pozwalało wypocząć i odprężyć się po ciężkim dniu. Spojrzała na zegarek, robiło się coraz później, więc z ciężkim sercem wstała, spojrzała ostatni raz na samotną kaczkę i ruszyła, gdy nagle usłyszała za sobą jakiś głos.
- Mam dla ciebie propozycję – powiedziała tajemniczym głosem pewna starsza pani.
- Kim pani jest? – spytała Cuddy, oglądając się za siebie.
- Nie ważne kim jestem, mogę ci pomóc.
- W czym? – spytała, patrząc podejrzliwie na starszą panią w błękitnej sukience.
- Pomogę ci o nim zapomnieć.
- O czym pani mówi? – zapytała, kręcąc lekko głową, pokazując że nie rozumie o co chodzi.
- Twoim problemem jest House, a ja mogę ci pomóc, aby przestał nim być.
- Wątpię, aby dało się to zrobić, ale co pani proponuje?
- Mogę sprawić, ze zapomnisz o nim na dobre.
- Dlaczego pani myśli, że chce o nim zapomnieć?
- Bo znam cię jak nikt inny.
- Nie sądzę, ale dobrze niech pani mi powie co chce zrobić. – rzekła, przyglądając się z ciekawością starszej pani.
- Stracisz wszystkie wspomnienia z nim związane, nie będziecie się znali. Zaczniesz nowe życie. Dam ci czas na zastanowienie. Jeżeli się zdecydujesz przyjdź jutro o tej samej porze w to samo miejsce – powiedziawszy to poprawiła swój sweterek i ruszyła polną ścieżką udeptaną w ziemi.
Cuddy zamyśliła się i analizowała słowa tajemniczej kobiety. Miała do niej jeszcze kilka pytań, ale gdy odwróciła się ona znikła, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Ze zdziwieniem na twarzy ruszyła do samochodu. W drodze do domu, zastanawiała się nad propozycją i dziwną, starszą kobietą. Gdy dotarła, wzięła zimny prysznic i położyła się, od razu zasypiając.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maleństwo dnia Sob 7:21, 14 Lip 2012, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:15, 23 Lip 2011    Temat postu:

Cytat:
- No widzisz, mi nie ma kto zrobić takiego kurczaka, więc zostałam wegetarianką - wymamrotała z uśmiechem na twarzy, a z goryczą w głosie.
- fajna fraza, osobiście też jestem wegetarianką i bardzo spodobała mi się rezolutna odpowiedź Cuddy

Cytat:
Gapisz się na niego cały czas i jeszcze się przy tym głupio uśmiechasz.
- bo Mary, prawda jest taka, że twój Jack to przy Housie mróweczka!

I... skąd ta pani wiedziała o Housie? Widziała ich wcześniej tam na tej ławce???

NIE!! Ta starsza pani nie wie co proponuje! Ja się nie zgadzam, bunt! Czekam z niecierpliwością na kolejną część, może coś się wyjaśni. I jak postąpi Cuddy??

Mogłabym powiedzieć, że to jest o mnie (do miejsca, w którym nie pojawiła się starsza pani w parku) Przepięknie, przecudnie. Podobało mi się. Czekam na kolejną część i oby to nie był THE END!
Dużo weny, powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:55, 23 Lip 2011    Temat postu:

Maleństwo!
Dziękuję ci, że przybyłaś z nowym fickiem! Tak mało osób tu teraz przychodzi. Poza mną nikt na razie nie pisze. Dlatego bardzo cieszę się, że przyszłaś z czymś nowym
Nie wierzę, że to twój debiut. Naprawdę mi się podoba, mimo paru powtórzeń, jest po prostu boskie!
Takie inne od rzeczywistości, widzę, że fantasy. Bardzo podoba mi się ten pomysł.
A tak ode mnie, wiesz jakie mam wrażenie?
Że ta starsza pani może okazać się Lisą z przyszłości
Ale wiesz, to tylko moje przypuszczenie
Pisz dalej, czekam na kolejną część. Jak chcesz, możesz też przeczytać moje opowiadanie "Ciąża". Jeśli będziesz tylko miała ochotę

XOXO


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:01, 25 Lip 2011    Temat postu:

Okej, zazwyczaj taka nie jestem, ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Masz talent i to duży, a ja nie chce, żebyś go zmarnowała. Dlatego powytykam Ci parę błędów, oczywiści konstruktywnie. Uprzedzam, że mogę wymieniać nie po kolei, ale to twój fick, więc na pewno się połapiesz.

Cytat:
- Jasne, właśnie widać - oświadczyła uśmiechając się, ale widząc, że koleżanka nie wie o czym mówi dodała – Gapisz się na niego cały czas i jeszcze się przy tym głupio uśmiechasz.


Drugie '' widzisz '' mogłabyś zastąpić czasownikiem np. pojmować lub spostrzegać .

Cytat:
- Lisa! - potrząsnęła ją lekko, aby ta zwróciła na nią uwagę – To na pewno nie jest twój Jack – rzekła kiedy wzrok towarzyszki powędrował na nią.


Pomiędzy '' rzekła '' i '' kiedy '' powinien być przecinek.

Cytat:
Dziewczyny siedziały jeszcze jakieś 10 minut po czym Cuddy stwierdziła, że musi wracać do pracy.


Wydaje mi się, że po '' minut '' powinien być przecinek. Tak było by lepiej gramatycznie.

Cytat:
Jej serce gnało do niego jak magnez.


Jeśli chodziło ci o witaminę to '' magnez '' jest napisany poprawnie. A jeśli chodziło o taki magnes, który przyciąga się do np. lodówki, to na końcu pisze się go przez '' s ''.

Cytat:
Tak bardzo chciała spełnić tą obietnicę ale nie potrafiła.

Przecinek przed '' ale ''.

Cytat:
To, że była tak blisko, a nie mogła go przytulić, pocałować, bolało tak strasznie, że oddałaby dosłownie wszystko aby to znikło.


Przecinek przed '' aby ''.

Cytat:
Miała do niej jeszcze kilka pytań, ale gdy odwróciła się ona znikła, jakby rozpłynęła się w powietrzu.


Mam wrażenie, że przed '' ona '' powinien być przecinek, bo lepiej się do czyta z przerwą.

Ogólnie fajnie się czyta, będę czekała na więcej. Dobrze, że to tu wrzuciłaś. W zeszłym roku nasze forum przeżywało oblężenie i to był rok jego świetności, a teraz? Rzadko kogo tu widzę, może nasi horumowicze powrócą? Jeśli tak, będzie to też twoja zasługa. Bo było tu dużo zwolenników Huddy. Czekam . . .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:15, 25 Lip 2011    Temat postu:

Fajnie piszesz Przyznam szczerze, że czytam teraz troszkę " na odczepnego" więc nie zacytuję ulubionych fragmentów ale zaczyna się ciekawie.
House gotuje bardzo dobrze Tylko niech Cuddy o nim nie zapomina ... Mam nadzieję na happy end ... happy-huddy-end

Powodzenia i weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:39, 25 Lip 2011    Temat postu:

Witaj
Twój debiut jest bardzo udany. Pomimo kilku błędów interpunkcyjnych i powtórzeń wszystko jest, jak w najlepszym porządku. Moje poprzedniczki już powytykały lekkie niedoskonałości, więc na pewno ich już nie popełnisz .
Sam w sobie pomysł ciekawy. Kim jest ta kobieta? Skąd się wzięła i jaki będzie miała udział w życiu Cuddy i House? Skąd wie o miłości Cuddy? Co uczyni Cuddy?
Mam nadzieję, że niedługo dasz nam odpowiedź na te nurtujące pytanie, poprzez napisanie następnej części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maleństwo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:52, 07 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
Po pierwsze: dziękuję bardzo za dobre słowa.
Po drugie: wstawiam 2 cześć, niestety dużo krótszą i mam wielka nadzieje, że też się spodoba.
Po trzecie: czekam oczywiście na komentarze !


Część 2

Budzik, jak ona nienawidziła tego dźwięku. I to cholerne rozczarowanie, kiedy po otwarciu oczu, jego nie było obok. Powinna się przyzwyczaić, że umysł płata jej figle, śniąc o nim co noc. Ale miała tego dosyć. Potrzebowała zapomnieć i ułożyć sobie życie na nowo. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór. Zastanawiała się kim jest owa starsza pani, spotkana wczoraj i czy jej propozycja była prawdziwa. Obiecała sobie, że przemyśli to w porze lunchu, gdy będzie miała chwile dla siebie. Ziewnęła i z trudem zwlekła się z łóżka. Wzięła szybki prysznic, wypiła kawę i pojechała do szpitala. Gdy weszła, zobaczyła House’a kłócącego się z jakimś starszym mężczyzną.
- House, co tu się dzieje? – spytała, spoglądając raz na House’a, a raz na starszego mężczyznę.
- Właśnie mówię temu imbecylowi, jaki z niego idiota!
- Proszę mnie nie obrażać, to moja decyzja, a pan nie ma tu nic do powiedzenia – odparł z wściekłością w oczach.
- House, wyjaśnisz mi o co chodzi? – spytała unosząc charakterystycznie brwi.
- Jego córka ma raka, a ten kretyn chce ją wypisać ze szpitala - rzekł spoglądając na Cuddy – Może ty go przekonasz, czym takie głupie decyzje się kończą, w końcu jesteś specjalistką - dodał zimno.
Od ich rozstania, relacje między nimi były bardzo chłodne. Polegały tylko na pracy. Ona była szefową, a on pracownikiem. Obojgu to przeszkadzało i bolało, ale żadne nie potrafiło tego zmienić.
- Dlaczego chce pan wypisać córkę? - spytała spoglądając teraz na nieco siwego mężczyznę.
- Nie chcę żeby cierpiała, te wszystkie chemioterapie, ona sobie nie poradzi – powiedział ze smutkiem.
- Bzdura! Człowieku zrozum, że przez twoją głupią decyzję ona umrze.
- House, dosyć - powiedziała spoglądając w jego oczy. – Proszę do mojego gabinetu, tam spokojnie porozmawiamy- zwróciła się do starszego mężczyzny.
Wymienili się spojrzeniami i ruszyli w swoje strony. Cuddy z gościem do gabinetu, a House na stołówkę.

***

Cuddy skończyła dziś trochę wcześniej, więc postanowiła jeszcze wejść zobaczyć co u House’a. Kupiła mu kawę i z uśmiechem ruszyła do jego biura. Weszła po cichu, przypatrując się jego zamyślonej twarzy.
- Pacjentka zostaje, przekonałam ojca. – powiedziała, podając mu kawę.
- Wiem, dziękuję – rzekł odbierając od niej kawę.
House wstał po papiery, które miał dać Cuddy. Odszedł krok i potknął się. W ostatniej chwili podparł się o biurko, dzięki czemu nie upadł. Syknął cicho z bólu, złapawszy się za nogę.
- House, wszystko porządku? – podbiegła, chwytając House’a
- Nic mi nie jest - odparł zimno – Zostaw mnie, sam sobie poradzę.
- Ja chciałam ci tylko pomóc - powiedziała smutno, patrząc na House’a
- Ale ja nie chce twojej pomocy, myślę że powinnaś już iść - powiedział, wskazując ręką na drzwi.
- Jasne - odparła ze łzami w oczach, odwróciła się i wyszła.
Szła korytarzem i zastanawiała się na kogo jest bardziej wściekła. Na siebie bo chciała mu pomóc, czy na niego bo nie chciał tej pomocy przyjąć. Łzy spływały jej ciurkiem, czuła złość i smutek. Wsiadła do samochodu i odjechała. Zdecydowała, że pojedzie do parku, dowiedzieć się czegoś więcej o propozycji starszej pani.
Podeszła powoli do ławeczki, rozglądając się wokół. Usiadła i czekała. Nagle usłyszała ten miękki głos starszej pani.
- Widzę, że się zdecydowałaś.- rzekła podchodząc do Lisy.
- Przyszłam się spytać, jak to będzie wyglądało - odparła wstając i podchodząc do kobiety.
- Gdybyś się nie zdecydowała, to byś tu nie przyszła. Te czary polegają na tym, że ani ty, ani House nie będziecie siebie pamiętać. Nie będziecie się znali.
Nastała długa cisza, Cuddy rozważała tę propozycję. Wiedziała, że być może będzie to najważniejsza decyzja w jej życiu.
- Tak, chce tego - powiedziała po dłuższej chwili.
Starsza pani dotknęła głowy Cuddy. Wokół zrobiło się ciemno. Lisa czuła, że kręci się jej w głowie, a serce nagle przyspiesza. Widziała wszystkie wspomnienia związane z House’m. Te dobre i złe. Czuła jego dotyk, zapach i smak ust. Paliła się od jego przeszywających, niebieskich oczu. Zaczęła się trząść. Wszystkie uczucia były bardzo silne i realne. Przez jej głowę przewijało się bardzo dużo obrazów. Po czasie wszystko powoli zaczęło ustępować. Staruszka zdjęła z niej rękę. Wokół nagle się rozpogodziło.
- Wróć do domu i połóż się spać. Jutro nie będziesz nic pamiętać. Zaczniesz nowe życie - powiedziała żegnając się.
- Dziękuje - odparła, wracając do siebie po wstrząsającym przeżyciu.
Kiedy Cuddy się odwróciła, kobiety już nie było. Uspakajając się po bolesnych wspomnieniach, wróciła do domu. Położyła się, nie wierząc, że gdy jutro się obudzi House’a nie będzie w jej życiu. Bała się tego, bo wiedziała, że on zawsze był częścią jej życia i ciężko będzie to zmienić. Ale wiedziała, ze może to być jedyna szansa na nowe życie. Zasnęła, wyobrażając sobie, po raz ostatni, że on leży obok niej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maleństwo dnia Pią 1:28, 10 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:08, 07 Sie 2011    Temat postu:

Pierwsza !

Faktycznie, krótkie, ale bardzo ładne. Nie zauważyłam błędów, a nawet jeśli są, to bardzo niezauważalne. Zastanawiam się, jak to sie wszystko potoczy . . .
W końcu House zawsze był kimś ważnym dla niej. A ona, w pewnym sensie dla niego. Mam tylko nadzieję, że będzie happy end. W takim razie czekam na dalsze części . . .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:28, 07 Sie 2011    Temat postu:

Wow, to w takim razie jeśli zapomną o sobie, ponownie spotkają się w pracy i tym razem mogą nie zniszczyć związku, bo stawiam 90% szans na to, że i tak przy pierwszym spotkaniu, Cuddy zafascynuje House'a i wzajemnie. Byłoby ciekawie, historia zatoczyłaby koło

Cytat:
Czuła jego dotyk, zapach i smak ust.
- wiem, że miały być wszystkie wspomnienia, ale to są te najlepsiejsze, no!!!!

Cytat:
Bała się tego, bo wiedziała, że on zawsze był częścią jej życia i ciężko będzie to zmienić.
- Cuddy, a może jednak nie do końca wszystko się zmieni jeju, ale to intrygujące

Ej no, ała, i takie coś na sam koniec nam serwujesz?
Cytat:
Zasnęła, wyobrażając sobie, po raz ostatni, że on leży obok niej.
To wbrew prawom człowieka! A najlepsze zawsze na końcu

Świetna część, już nie mogę doczekać się kolejnej! Czy Cuddy rzeczywiście całkowicie zapomni House'a, czy może te uczucia, wszystko, co ze sobą przeżyli, jest tak silne, że jakaś mikroskopijna komórka, nerw, będzie przypominał jej o Housie???
Widzisz, ja tu już stwarzam własne historie

Po prostu, proszę jak najszybciej o kolejną część, bo fajnie piszesz i intrygujesz czytelnika, twój pisarski świat jest magiczny!
Pozdrowienia,
An


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:46, 08 Sie 2011    Temat postu:

Kurcze, i co teraz?
Zapomną o sobie, nie będą się znać, i co?
Ale właśnie! Jest jeszcze Wilson! A on będzie ich znał obojga, prawda? Maleństwo, daj mi tę nadzieję!
A teraz pisz szybciutko następną część
Kurcze, a przez cały czas nęka mnie jedno pytanie. Kim jest ta starsza pani?
Wyjaśnisz, prawda?
Idę marzyć o Huddy
Pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maleństwo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:35, 22 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
No dobra moi drodzy. Tak więc wstawiam następną część. Jest krótka bo podzieliłam ją na pół, gdyż tej drugiej połowy jeszcze nie skończyłam, ale obiecuje wstawić ją jak najszybciej. Miłego czytania!


Część 3

Sygnał budzika zaczął głośno rozbrzmiewać w ścianach jej pokoju. Wyciągnęła leniwie rękę, chcąc trafić na guzik wyłącznika. Po obmacaniu szafki, telefonu i paru książek, wreszcie trafiła na właściwy przedmiot. Szybkim ruchem uderzyła w budzik, chcąc aby jak najszybciej zapanowała cisza. Była bardzo zmęczona. Nie wyspała się. W nocy miała bardzo dziwne sny. Nie chcąc się nad tym dłużej zastanawiać, wstała, wzięła prysznic i pojechała do szpitala. Weszła i od razu wzięła się do pracy, bo wiedziała, że miała trochę zaległości. Pomimo natłoku pracy, czas dłużył jej się niemiłosiernie. Tak więc gdy spoglądając na zegarek, stwierdziła, że nadszedł czas na lunch, opanowała ją wielka radość. Na stołówce spotkała Mary, więc dosiadła się do niej.
- Wszystko porządku? Wyglądasz na zmęczoną.- spytała z troską Mary.
- Hmm… nie wiem czy jest w porządku – odpowiedziała z lekkim wahaniem. – Nie wiem co się dzieje. Najpierw jakieś głupie sny, a potem uczucie, że czegoś mi tu brakuje. Czuje się pusta. Jak gdyby ktoś wyrwał mi połowę serca. Wiem, że to nienormalne, ale nie mogę dzisiaj odpędzić się od tego uczucia.
- No to trochę dziwne – przyznała unosząc lekko brwi - A co dokładnie ci się śniło?
- Śniło mi się, że zakochałam się w jakimś facecie. Potem pojawiła się wróżka i powiedziała, że pomoże mi o nim zapomnieć – opowiadała, próbowała przypomnieć sobie wszystko dokładnie. – Ale najdziwniejsze w tym śnie było to, że ja to wszystko czułam. Wszystkie uczucia były bardzo realne. Jakbym osobiście brała w tym udział. Obudziłam się zmęczona i wyczerpana. – zakończyła, ale widząc, że przyjaciółka się śmieje, dodała – Wiem, że to głupie, ale mi w przeciwieństwie do ciebie nie jest wcale do śmiechu.
- Przepraszam, ale myślę, że to tylko oznaki przepracowania. Musisz trochę zwolnić, bo inaczej się wykończysz.
- Może masz rację, powinnam trochę przystopować. – powiedziała zastanawiając się nad słowami przyjaciółki – Wezmę to pod uwagę – dodała uśmiechając się.
Wstała i opuściła stołówkę, udając się do swojego gabinetu. Wzięła z niego płaszcz i wyszła na spacer. Szła chodnikiem, próbując przypomnieć sobie jak wyglądał ten mężczyzna ze snu. Te myśli tak ją pochłonęły, że nie zauważyła, jak za rogu wyjeżdża granatowy Chrysler. Samochód w ostatniej chwili zdążył zahamować, nie uderzając w Cuddy, która była teraz w szoku. Z auta wysiadł, wkurzony mężczyzna z laską.
- Zwariowałaś kobieto? Dlaczego włazisz pod moje auto? – krzyczała, wymachując rękoma.
- Przepraszam, zamyśliłam się – rzekła nie zaszczycają go nawet spojrzeniem.
- Myśli się w pracy lub ewentualnie w domu, ale nie na ulicy. Bo przypuśćmy, że byłabyś takim jeleniem i byś się zamyśliła, to jak myślisz pytaliby się co się stało czy wzięliby cię na mięso?
- Yyy… ale ja nie jestem jeleniem – odparła uśmiechając się.
- No widzę! – odpowiedział, dodając ciszej – Jelenie nie mają takich tyłków.
- Słucham? – spytała, zaszczycając go po raz pierwszy spojrzeniem.
Gdy zobaczyła jego oczy, nie mogła odpędzić się od wrażenia, że już gdzieś je widziała. Spoglądając tak na siebie, przenieśli się w inny świat. Świat w którym był tylko on i ona. Czuli jak by między nimi był jakiś magnez, który ich do siebie przyciąga. Mieli wrażenie jakby znali te oczy od zawsze. Niebieska tęczówka łączyła się z zieloną, tworząc swój wyimaginowany świat. Tę emocjonującą scenę uczyć, przerwał sygnał jego telefonu. Odebrał, odrywając wzrok od kobiety. Powiedział kilka słów i rozłączył się.
- Jeszcze raz przepraszam! – krzyknęła za odchodzącym mężczyzną.
Ten kiwną tylko głową, wsiadł do auta i odjechał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maleństwo dnia Pon 19:00, 22 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:46, 22 Sie 2011    Temat postu:

Yay, nowa część! *inlove

Kocham cię za nowe poznanie Huddy Brakowało mi tego i długo czekałam na następną część fiku.

Cytat:
- Myśli się w pracy lub ewentualnie w domu, ale nie na ulicy. Bo przypuśćmy, że byłabyś takim jeleniem i byś się zamyśliła, to jak myślisz pytaliby się co się stało czy wzięliby cię na mięso?
- Yyy… ale ja nie jestem jeleniem – odparła uśmiechając się.
- No widzę! – odpowiedział, dodając ciszej – Jelenie nie mają takich tyłków.
- rozbroiłaś mnie, nasz Haws wrócił i takim samym pozna go Cuddy, czy coś się zmieni? Czy Cuddy wchodzi drugi raz, tylko, że od początku, do tej samej rzeki?

Cytat:
Gdy zobaczyła jego oczy, nie mogła odpędzić się od wrażenia, że już gdzieś je widziała. Spoglądając tak na siebie, przenieśli się w inny świat. Świat w którym był tylko on i ona. Czuli jak by między nimi był jakiś magnez, który ich do siebie przyciąga. Mieli wrażenie jakby znali te oczy od zawsze. Niebieska tęczówka łączyła się z zieloną, tworząc swój wyimaginowany świat.
- bardzo ładnie budujesz emocje, czytelnik, a przynajmniej ja mam nieodparte wrażenie, że czytam co najmniej jakąś baśń, gratulacje!

Oby to wszystko poszło w dobrą stronę i oby ta para się spiknęła, bez tych przepychanek słownych, irytacji, sarkazmu i złośliwości. Oni, choć to fikcja, zasługują na miłość. (wiem, gadam głupoty, ale kocham książki, są częścią mojego życia, tak i teraz nie wyobrażam sobie żeby ta fikcja mogła istnieć bez jakichkolwiek przesłanek dla nas, którzy to czytamy. Autorzy mają coś dla nas w zanadrzu, pozwalając zrozumieć kilka rzeczy, których my nadal albo w ogóle nie byliśmy świadomi. I to jest Twoja moc, Maleństwo!

Pozdrawiam i życzę więcej czasu i weny (czekam na kolejną cześć, która mam nadzieję ukaże się niebawem),
An


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blackzone dnia Pon 15:47, 22 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:17, 22 Sie 2011    Temat postu:

Wee, kolejny odcinek.

Ucieszyłam się, że się pojawiłaś, bo troszkę cię tu nie było. Więc Cudy nie zna House'a, ani on ją oraz już u niej nie pracuje. Ciekawie, ciekawie...
Cytat:
- Zwariowałaś kobieto? Dlaczego włazisz pod moje auto? – krzyczała, wymachując rękoma.
- Przepraszam, zamyśliłam się – rzekła nie zaszczycają go nawet spojrzeniem.
- Myśli się w pracy lub ewentualnie w domu, ale nie na ulicy. Bo przypuśćmy, że byłabyś takim jeleniem i byś się zamyśliła, to jak myślisz pytaliby się co się stało czy wzięliby cię na mięso?
- Yyy… ale ja nie jestem jeleniem – odparła uśmiechając się.
- No widzę! – odpowiedział, dodając ciszej – Jelenie nie mają takich tyłków.
- Słucham? – spytała, zaszczycając go po raz pierwszy spojrzeniem.

Świetne! Cuddy nie wygląda mi na jelenia, a House juz się czepia tyłka. W sumie jak zawsze. Czy on kiedyś z tego wyrośnie?
Cytat:
Gdy zobaczyła jego oczy, nie mogła odpędzić się od wrażenia, że już gdzieś je widziała. Spoglądając tak na siebie, przenieśli się w inny świat. Świat w którym był tylko on i ona. Czuli jak by między nimi był jakiś magnez, który ich do siebie przyciąga. Mieli wrażenie jakby znali te oczy od zawsze. Niebieska tęczówka łączyła się z zieloną, tworząc swój wyimaginowany świat.

Tu podpisuję sie pod blackzone, badzo ładnie opisujesz emocje, których jak dla mnie mogłoby być tu więcej. Te niebieskie oczy Greg'a. Tak się zastanawiam, w jakich okolicznościach ich jeszcze spotkasz, bo prawie rozjechanie to dobry początek. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, jakiej marki samochodem jeżdzi House. Dziękuję, za uświadomienie. Cóż, teraz pozostało mi tylko życzenie Weny i wypatrywanie następnych części.

Piłeczka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:42, 26 Sie 2011    Temat postu:

Przepraszam, że tak późno, kompletnie nie zauważyłam następnej części.
AAA, spotkała go! To ich spojrzenie, ta chemia....ach

Boskie, boskie i jeszcze raz boskie!

Czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:11, 27 Sie 2011    Temat postu:

Wow, jestem w szoku. Nie myślałam, że dojdzie do tego, iż Cuddy posunie się do tak drastycznych środków. Zastanawiam się, czy wyjdzie jej to na dobre, ponieważ jak już napisałaś Lisa już odczuwam pustkę w sercu. Hm...normalnie wiedziałam, że oni wpadną na siebie. Ciekawa jestem, gdzie jeszcze nasza dwójka się spotka ?
Czekam na następną część

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maleństwo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:00, 29 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
Siema. Mam nową część. Ja osobiście nie jestem z niej zadowolona, ale to wy stwierdzicie czy jest dobra czy nie. Czekam na komentarze.
Pozdrawiam Maleństwo


Część 4

Usiadła za biurkiem wkurzona, że przerwa na lunch nie trwa dłużej. Zastanawiała się czy nie powinna tego gdzieś zgłosić, w końcu każdy pracownik powinien mieć czas na odpoczynek. A dotychczas podczas przerwy ledwo zdążyła zjadać swój posiłek. Nie, nie o czym ona myślała. Powinna się skupić na pracy. Ostatnio uzbierało jej się sporo zaległości, właśnie przez za długie spędzanie czasu na przerwach. A tak szczerze nie mogła przestać myśleć o tym mężczyźnie ze snów. Co noc budziła się spocona i wyczerpana i zawsze sen był taki sam. Poznaje faceta, zakochuje się w nim, on ją rani, ona chce o nim zapomnieć, pomaga jej w tym wróżka. Te sny przeżywała on pięciu dni. Myślała, że to zwykłe przemęczenie, ale zdążyła porządnie odpocząć, a sny nadal nie znikły. Jak zawsze gdy pochłaniały ją przemyślenia, kiedy nie myślała o pracy, gdy zastanawiała się nad swoim zyciem coś zawsze musiało jej przeszkodzić. Tak, też było i tym razem, gdyż zadzwonił telefon. Cuddy otrzepując się z zamyślenia, podniosła słuchawkę. Okazało się, że zarząd czeka na papiery, które miała przynieść już pół godziny temu.
- Tak stanowczo trzeba przedłużyć tą przerwę – pomyślała.
Wzięła papiery i wyszła z gabinetu. Gdy szła, wpadła na jakiegoś faceta. Od razu poznała, że był nim mężczyzna, który cztery dni temu o mało by ją nie potrącił. Wystarczyło spojrzeć jedynie w jego oczy. Wszędzie by je poznała. Wydawały się takie znajome. Niebieskie i przeszywające. Na obuch spotkaniach, tym pierwszym i tym, czuła wielką radość i jakąś obawę. Nie potrafiła tego nazwać, ale pamięta, że takie samo uczucie towarzyszyło jej podczas snów.
- Przepraszam, zagapiłam się – odparła przepraszająco
- Znowu myślałaś? Stanowczo musisz tego zaprzestać – odparł z uśmiechem
- Gdyby tylko było mi to dane – odpowiedziała – Lisa Cuddy – dodała, podając ręke
- House – odpowiedział oddając uścisk
- Ok House, miło mi ciebie poznać – zatrzepotała Cuddy
- Mi również, wiesz pogadałbym jeszcze, ale trochę mi się spieszy – odparł, uśmiechając się przepraszająco – Do zobaczenia – krzyknął znikając za drzwiami windy.
Cuddy stojąc jeszcze chwile przed zamkniętą windą, myślała co próbuje pokazać jej życie, stawiając przed nią faceta, który pojawia się i znika. Na dodatek podświadomość zsyłała na nią zabójcze dla niej sny. Tak, zabójcze, ponieważ co dziennie czuła się jakby umierała. Chciała wiedzieć dlaczego tak ją to męczy i co się wiąże z tymi snami. Obiecała sobie, że dowie się tego i miała przeczucie, że House może jej w tym pomóc. Ruszyła więc zanieść papiery, bo pewnie babki z zarządu już na nie czekają.

***

Wracając z zarządu, który już zdążył ją ochrzanić za tak długie czekanie, zauważyła Wilsona odprowadzającego nowo poznanego mężczyznę. Przez drogę rozmawiali i śmiali się jakby znali się od bardzo dawna. Cuddy widząc to postanowiła, że wypyta Wilsona o
jego kolegę.

***

Podczas lunchu, dosiadła się do niego.
- Hej, co tam u ciebie? – spytała
- W porządku, jak zawsze, a u ciebie?
- Jestem trochę zmęczona, ale ogólnie wszystko gra – odpowiedziała
- Ok, o co chodzi? – spytał, przyglądając się jej podejrzliwie
- Nic, tak się pytam.
- Yhym jasne – odparł z uśmiechem – Mów o co chodzi.
- Dobra, chciałam się ciebie o kogoś spytać. – odparła wstydliwie
- Słucham – rzekł, nastawiając uszy
- Dzisiaj był u ciebie mężczyzna z laską, leczysz go? – zapytała niepewnie
- Nie, jeśli myślę o tym samym mężczyźnie co ty, to zapewne House, tak?
- Tak, dobrze go znasz?
- Yyy…a dlaczego pytasz? Obraził cię albo wywinął jakiś kawał?
- Nie, nie po prostu wpadliśmy na siebie i wydawał się taki…miły – odpowiedziała z wahaniem pierwsze co przyszło jej do głowy, bojąc się żeby nie wpadła w sidła podejrzeń Wilsona.
- House miły? To raczej nie mówimy o tym samym człowieku – odparł z niedowierzaniem, ale widząc, że Cuddy nadal czeka na odpowiedź dodał – House to mój przyjaciel, znamy się od dobrych 20 lat.
- Tak? Nigdy o nim nie wspominałeś. – odparła zaskoczona
- A jakoś nie było co. Wiesz kiedyś utrzymywaliśmy bliższe kontakty, ale teraz oboje nie mamy za dużo czasu i po prostu rzadko się widujemy.
- A czym się zajmuje? – spytała z ciekawości
- Jest lekarzem. To słynny diagnosta, nie słyszałaś nigdy o nim? – spojrzał na nią zdziwiony – Wiesz co, wpadnij dzisiaj do nas na kolacje. Będzie też House, to was poznam. – zaproponował z uśmiechem
- Yyy…jesteś pewny? Niechciała bym się wpraszać.
- No coś ty, Sam na pewno się ucieszy. Przy najmniej House będzie dla niej trochę milszy. – odparł z uśmiechem
- Okey będę, ale mam do ciebie prośbę, aby ta rozmowa została między nami. Nie chce żebyś mówił mu, że się o niego pytałam. Mogę na ciebie liczyć?
- Jasne, będę trzymać gębę na kutkę. – obiecał, demonstrując, że zamyka buzie na klucz.
Pożegnali się i każde ruszyło do swojego gabinetu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:32, 29 Sie 2011    Temat postu:

Cześć, super, że wróciłaś z nową częścią

Cytat:
A tak szczerze nie mogła przestać myśleć o tym mężczyźnie ze snów.
- A jednak, a jednak. House śni się jej. Na samym początku już nie jest źle, wręcz wspaniale

Cytat:
Co noc budziła się spocona i wyczerpana i zawsze sen był taki sam. Poznaje faceta, zakochuje się w nim, on ją rani, ona chce o nim zapomnieć, pomaga jej w tym wróżka.
- Jaka reminiscencja! Psychologicznie podchodząc do tego, jednak nie do końca wróżka wywiązała się ze swojej pracy. House zawsze w niej będzie thwił. Odkąd go poznała.

Podoba mi się ta krótka konwersacja Huddy. Jest taka... normalna. Bezpośrednia. Bez jakichkolwiek zarzutów i zobowiązań.

Cytat:
- Nie, nie po prostu wpadliśmy na siebie i wydawał się taki…miły – odpowiedziała z wahaniem pierwsze co przyszło jej do głowy, bojąc się żeby nie wpadła w sidła podejrzeń Wilsona.
- Oj Cuddy, Cuddy. Teraz wszystko zaczyna budzić się do życia na nowo

Aaaaaaa! Jestem w fanficowym niebie
Cytat:
– Wiesz co, wpadnij dzisiaj do nas na kolacje. Będzie też House, to was poznam. – zaproponował z uśmiechem
[Wilson] - i tak minął poranek i wieczór dnia entego Oby już ich spiknął na stałe :

Bardzo ciekawa i przyszłościowa część. To teraz czekamy na pierwszą dłuższą rozmowę tej pary. Niesamowicie mi się podoba i tak też się zapowiada!

Pozdrawiam
An


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:53, 30 Sie 2011    Temat postu:

Jestem
Ja to wiedziałam, że się spotkają ;P Za bardzo byli przywiązani, mimo wszystko, żeby tak nagle nie mogli się znać. Zresztą blackzone powiedziała wszystko, to co ja chciałam powiedzieć
Czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maleństwo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:42, 19 Paź 2011    Temat postu:

Cytat:
Witam, witam po długiej przerwie, ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie, wiecie nauka itp., ale udało mi się upichcić coś szybkiego ( Przepraszam za błedy)
Pozdrawiam Maleństwo



Część 5

Cuddy wróciła z pracy o 17. Wzięła prysznic, ubrała się i wsiadła do auta. Jadąc na kolacje do Wilsona, zastanawiała się jak zareaguje House, gdy ją zobaczy. Oboje nie mieli pojęcia, że jest między nimi „pośrednik” czyli Wilson. Wyglądało na to, że już znalazła dwie rzeczy, która ich łączy, a była nią przyjaźń z Wilsonem i to, że oboje byli lekarzami. Wiedziała, że gdy pozna go bliżej to znajdzie jeszcze mnóstwo rzeczy, które ich wiążą. Po prostu miała takie przeczucie. Gdy dojechała, wysiadła z auta i podeszła do dużych, mahoniowych drzwi. Zapukała i pół minuty później, w progu stanęła Sam.
- Hej wejdź. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyszłaś – odparła wpuszczając ją do środka.
- Ja też się cieszę, dawno u was nie byłam – odpowiedziała radośnie.
- Rozgość się, niestety na drugiego gościa będziemy musieli poczekać. House nie znosi punktualności. – wyjaśniła blondynka.

***

Dziesięć minut później Sam szła otworzyć drzwi przystojnemu diagnoście.
- Hej, już mieliśmy zacząć bez ciebie. – rzekła, unosząc lekko brwi.
- A co ty tu robisz? A jasne zapomniałem, żonujesz mojemu kochanemu Jimmiemu – powiedział, przewracając oczami – Czekaliście na mnie? Jak miło. Mam nadzieje, że nie otrułaś niczego – dodał, uśmiechając się złośliwie.
- Wiesz, gdyby nie James to dawno byś już nie żył – odparła Sam, nie chcąc być mu dłużna.
- Dobra, dobra starczy tego przedstawienia. Wchodź stary, mamy jeszcze jednego gościa dzisiaj – rzekł Wilson, popychając lekko House’a w stronę salonu.
- Gościa? – westchnął House – Kogo?
- To Lisa – odpowiedział wskazując na Cuddy.
- Tak, tak my się już znamy. Możemy już jeść? Umieram z głodu – warknął zasiadając do stołu.
Usiedli i po chwili Wilson kontynuował przedstawianie.
- Lisa jest moją przyjaciółką i szefową – odparł z uśmiechem, patrząc na Cuddy.
- Przyjaźń i szefostwo? To złe połączenie. – odpowiedział z niesmakiem House.
- Tak, tak słynny optymista, Gregory House – rzekł, wskazując ręką na przyjaciela
- Po prostu sprawdziłem to na swojej skórze – zakończył – Jesteś lekarzem? – zwrócił się do Lisy.
- Tak, endokrynologiem – odparła, lekko się uśmiechając – A ty w czym się specjalizujesz?
- Choroby zakaźne i nefrologia – odpowiedział – Chyba jedyne 2 specjalizacje, które mogłem zaliczyć.
- Dlaczego? – spytała, zaskoczona.
- Może dlatego, że w tedy miałem w głowie trochę inne zaliczanie – odpowiedział wesoło, ale widząc mordercze spojrzenie Wilsona dodał – Jedynie z profesorem James’em Fox’em i Joseph’em Roberts’em dało się wytrzymać. Z innymi po prostu nie dało się dogadać.
- Tak, może dlatego, że tylko oni chodzili na imprezy studenckie i pili ze studentami.
- Tak, może coś w tym jest– odparł, głupio się uśmiechając wiedział, że ona go zrozumie – Dziwne, że chodząc na jedną uczelnie, nigdy się nie spotkaliśmy.
-Tak, to dziwne –przyznała – Chociaż, gdy pierwszy raz na ciebie wpadłam, miałam wrażenie jakbym cię już skądś znała – dodała
- Może spotkałaś go na jakiejś sesji, imprezie, albo widziałaś go jak mnie kiedyś odwiedzał – wtrącił Wilson
- Być może, a w jakim szpitalu teraz pracujesz? – spytała, spoglądając na niego uśmiechniętymi oczami.
- W Barnert Hospital*
- Od dawna ?- spytała z ciekawością
- W sumie to dopiero od 3 miesięcy. Wcześniej mieszkałem w Nowym Jorku – wyjaśnił
Cuddy i House podczas tej pogawędki, cały czas byli w siebie wpatrzeni. Zajęci sobą nie zauważyli, wpatrzonych w nich dwóch par bardzo czujnych oczu.
Po chwili Wilson wstał od stołu po deser. Jako ochotniczka do pomocy zgłosiła się Sam, zostawiając tym samym naszą parę sam na sam.
- Hej nie uważasz, że oni na siebie lecą – spytała zaraz po wejściu do kuchni
- To dobrze, pasują do siebie – odpowiedział ucieszony
- Nie boisz się o Lise? – spytała
- Bardziej bym się martwił o House’m – odpowiedział, podchodząc do lodówki.
- Dlaczego? – spytała zaskoczona
- Wiesz może się w sobie zakochają, ale znając naturę House’a on prędzej czy później wszystko spieprzy. – odpowiedział
- Może tym razem będzie inaczej. – dodała pocieszająco
- Mam nadzieje – odparł, uśmiechając się lekko i pomaszerował zanieść deser.

***

Gdy Wilson i Sam wyszli, przy stole pogawędka nie ustępowała.
- O ile znam tą dwójkę to teraz plotkują jak bardzo do siebie pasujemy. – rzekł
- Myślisz? – spytała – To dla tego zostawili nas samych? Żeby zaiskrzyło. – powiedziała, śmiejąc się.
- A iskrzy? – spytał, z czarującym uśmiechem
- Yyy…wiesz dopiero co cię poznałam i…- odparła ze skrępowaniem, ale widząc, że jej towarzysz się śmieje przerwała.
- Żartowałem, nie możesz wszystkiego co mówię brać na poważnie – wyjaśnił
- Ok, ale miło byłoby spotkać się jeszcze kiedyś, jeżeli chcesz. – powiedziała wstydliwie
- Randka? Czemu nie. – odparł z uśmiechem
I w tym właśnie momencie wszedł Wilson, przerywając ważne uzgodnienia naszej pary. Tak więc Cuddy nie zdążyła mu odpowiedzieć. Oboje w myślach przeklinali go za tak świetne wyczucie czasu. A Wilson niczego nie świadomy zaczął częstować deserem. Gdyby tylko wiedział w czym im przerwał, zerwał by się i popędził niczym odrzutowiec do kibla po zjedzeniu gruszki z mlekiem.
Około godziny 21 Cuddy stwierdziła, że zrobiło się późno i powinna już iść. Pożegnała się i wyszła. Przez cała drogę do domu, myślała o Housie. Nie była pewna czy jego propozycja była na poważnie i czy na pewno jeszcze kiedyś się spotkają. Nie miała do niego numeru, nie wiedziała gdzie mieszka. Miał to wszystko Wilson, ale Cuddy stwierdziła, że na razie nie będzie się go o nic pytać, stwierdziła że tak będzie lepiej. Postanowiła, że zostawi to losowi. Gdy House będzie chciał się z nią spotkać to na pewno coś wykombinuje. A tym czasem ona powinna odpocząć od pracy i przede wszystkim od tych męczących myśli. Gdy weszła do domu, nie zastanawiając się, zmęczona poszła spać.



*Barnert Hospital jest w New Jersey, ale już nie istnieje. Chciałam znaleźć jakiś aktualny szpital, ale niestety mi sie nie udało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maleństwo dnia Pią 1:31, 10 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:16, 20 Paź 2011    Temat postu:

Cytat:
Hej Widziałam już nową część wstawioną przez Ciebie wczoraj, ale byłam tak padnięta, że zasypiałam z buzią śliniąc monitor ) Ale za to dzisiaj wracam, co prawda również z niewielkim zasobem czasowym, ale to zawsze coś. Za bardzo mnie korci żeby przeczytać Od razu piszę - czekam na więcej i częstsze Twoje Huddy wykonania. CZYTAM


Ajajaj, o mały włos a zapomniałabym o tym, że teraz czeka Cuddy i House'a sądna kolacja... coś czuję, że i tak pojawi się miedzy nimi pierwsza chemia

Ale ale?! Co tu robi Sam? To jest ten etap wcześniejszy czy późniejszy z panną Carr? (omg, ja zapomniałam wczesniejsze części fiku, ale pierwszą nie da się nie zapomnieć xD)

Haha Cały Haws, ani krzty romantyczności:
Cytat:
- Tak, tak my się już znamy. Możemy już jeść? Umieram z głodu – warknął zasiadając do stołu.
LUBIĘ TO!

Jejku, jestem nadal w trakcie czytania, ale Maleństwo, urzekłaś mnie naturalnością sytuacji, przedstawianiem swojej osoby jeden drugiemu, albo jak kto woli jeden drugiej, jedna drugiemu Wszystko zaczyna się od początku. Już jestem ciekawa fazy kulminacyjnej tej kolacji

To House jeszcze nie jestem TYM House'm, no ładnie. Jestem w tyle za dinozaurami

I całe serca świata! Lisa proponuje House'owi randkę xD tego, to ja jeszcze w tej bajce nie widziałam

Miło się czytało. Przyjemnie. Na mój dzisiejszy stan umysłu bardzo się z tego cieszę, bo nic nie musiałam zbytnio rozwikływać, rozmyślać Miałam całość początku Huddy podaną na talerzu, jak smakowity deser Wilsona (a swoją drogą ciekawa jestem kto go robił, jeśli Wilson, nie jem, jeśli cichaczem przyrządził go House, zawsze!) Część bardzo przekonująca i pobudzająca do dalszych rozmyślań nad tym, jak potoczą się losy tej pary. Zakochają się w sobie? Mam wrażenie, że już, tak, jak mówił House, pomiędzy nimi coś zaiskrzyło!

Powodzenia w dalszych częściach,
Dużo weny i czasu,
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ilobeyou
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Sty 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:13, 24 Paź 2011    Temat postu:

MEga świetny fik ! CHcę więcej ! Nie mogę się oderwać od czytania, serio. Jakoś tak to na mnie wpłynęło... Ciekawa jestem, jak rozwiniesz dalszy ciąg, i oby szybko ! (;

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maleństwo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Mar 2011
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:40, 31 Gru 2011    Temat postu:

Cytat:

Hej!
Pamiętacie mnie? Wiem długo mnie tu nie było. Ale muszę się usprawiedliwić, że to wszystko dlatego, że ostatnio mam bardzo mało czasu. Tak więc mając świąteczną przerwę udało mi się napisać coś krótkiego. Mam nadzieje, że się spodoba. A co do następnej części to niestety nie mogę obiecać, że będzie szybko bo to wszystko zależy od moich kochanych nauczycieli i złośliwej weny.
Bardzo mile widziane komentarze!
Z pozdrowieniami Maleństwo.



Część 6


Weszła pewnym krokiem, z uśmiechem na twarzy. Powitała pielęgniarki i poszła do swojego gabinetu. Usiadła i zawoławszy swoją sekretarkę poprosiła o kawę. Nie myśląc długo wzięła się za papierkową robotę. Usłyszała pukanie, nie podnosząc głowy powiedziała „Proszę”. Dopiero, gdy mężczyzna, który właśnie wszedł, powitał ją, Cuddy podniosła głowę.
- Hej Wilson, co tak wcześnie?
- Mam mały problem. – powiedział zasiadając naprzeciwko niej.
- Co się stało? – spytała z zatroskaną miną
- Nie, nic takiego. Po prostu chciałem cię prosić, abyś znalazła zastępstwo za mnie na ten wykład za tydzień. Mały Tom zaczyna chemioterapie i obiecałem mu, że będę przy nim. Jeżeli to nie problem.
- Jasne, że nie. Poroszę doktora Hiltona. – odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając.
- Świetnie. Dzięki – opowiedział jej, też lekko się uśmiechając. – Miłego dnia ! – dodał, wstając z fotela i udając się do wyjścia.
- Tobie też – powiedziała i podziękowała uśmiechem.
Wilson złapał za klamkę, zamykając drzwi jej gabinetu, coś mu się przypomniało. Cofnął się.
- A tak przy okazji, House się o ciebie pytał – odparł z uśmiechem.
Widząc jak podnosi głowę, a na jej usta wpływa uśmiech, opuścił jej gabinet, szczerząc się w duchu. Odkąd zobaczył jak ta dwójka się na siebie patrzy, postanowił ze będzie im pomagał dotrzeć do siebie. Ale postanowił, że nie będzie robił nic na siłę. Kiedy więc, House spytał się co u Cuddy, bardzo go to ucieszyło i nie mógł się powstrzymać, aby jej o tym nie wspomnieć.

***

Po wyjściu Wilsona, Cuddy nadal siedziała na fotelu, szczerząc się do drzwi. Nie mogła nad sobą zapanować. Czuła jak jej ciało jest zalewane przez endorfiny. Nie mogła schować tego uśmiechu, który się pojawił wraz z wiadomością o tym, że House się o nią pytał. Musiała wyjść się przewietrzyć, bo czuła, że długo tu nie wytrzyma. Wstała więc i poszła się przejść. Czuła, że jeżeli teraz nie wyjdzie, to zacznie zaraz świrować, przy całym szpitalu.

***

Wróciła po 15 minutach. Podeszła, zawołana przez pielęgniarki. Gdzie spotkała także swoją asystentkę.
- Gdzie pani była, wszędzie panią szukałam? – powiedział, młoda dziewczyna z blond włosami.
- Musiałam coś załatwić. A coś się stało?
- Nie tylko dzwonili z zarządu, prosili aby pani oddzwoniła.
- Dobrze, zaraz do nich oddzwonię. – odparła, uśmiechając się do niej i ruszyła do swojego gabinetu.
Nie zdążyła wejść, kiedy kontem oka zobaczyła znajomą sylwetkę. Odwróciła się. Spojrzała na niego i czekała aż on odpowie jej tym samym. Chciała, aby ich oczy się spotkały i tak się stało. Spojrzał na nią, a ona widząc to uśmiechnęła się. Powoli zaczął iść w jej stronę, nie tracąc kontaktu wzrokowego. Stała jak wryta, nie potrafiła wykonać, żadnego ruchu. Czuła jakby stała nad przepaścią i wystarczyłby lekki podmuch wiatru by spadła w dół. Ale nie, ona teraz nie chciała spadać, chciała być tutaj. Patrzyć się zahipnotyzowana w jego oczy, czuć przyspieszone bicie serca kiedy do niej powoli podchodził i dreszcz przechodzący przez całe ciało, kiedy do niej mówił. Jego głos był miodem dla jej uszu. Mogłaby go słuchać do końca życia. Niezwykle męski z lekką chrypką, pod którą topiła się jak mała dziewczynka. Dlaczego ten facet tak na nią działał? Chyba się zakochała. Ale czy to możliwe? Widziała go zaledwie 4 razy. Ale jak inaczej mogła nazwać to co w tej chwili czuła, kiedy on do niej podszedł?
- Hej – powiedział, czarująco się uśmiechając.
O tak to chyba miłość. Zatkało ją. Nikt, nigdy tak się do niej nie uśmiechał.
- Hej – wydusiła ledwo, czując jak jej głos się łamie.
- Co z tą naszą randką? – spytał wprost, lekko się uśmiechając.
Ona oniemiała, najpierw ten uśmiech, a teraz propozycja randki. Czy on naprawdę chce, żeby się wygłupiła, krzycząc na cały szpital „TAK!”?
- No nie wiem , długo się nie odzywałeś – odparła, powstrzymując się przed rzuceniem się na niego.
Musiała zachować chociaż trochę przyzwoitości i nie pokazać mu jak on na nią działa.
- Przez tydzień. – przyznał, po chwili dodając ze złośliwym uśmieszkiem – Musiałem wymierzyć auto, bo nie byłem pewny czy twój tyłek się zmieści.
- Czyli propozycja randki była prawdziwa? – spytała, ignorując poprzednią wypowiedź.
- W takich sprawach nie żartuje. To świętość Gregorego House’a. – odparł poważnie.
- Jasne, zobaczymy jaki jesteś święty – przytaknęła, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Czyli widzimy się wieczorem?
- Przyjedź po mnie o 19. – odparła, uśmiechając się do niego.
- Ok. To do zobaczenia – pożegnał się, oddając uśmiech.
Odwrócił się i pomaszerował w stronę wind. Odprowadziła go wzrokiem i ruszyła do swojego gabinetu. Zamknęła drzwi i zaczęła się śmiać. Nie mogła się opanować. Czuła motyle w brzuchu. Chciała się tym z kimś podzielić. Podeszła do telefonu i wykręciła numer do Mary. Po trzech sygnałach, nagle usłyszała jej głos.
- Cześć Lisa.
- Hej, mogłabyś do mnie wpaść? – spytała z nadzieją
- A coś się stało? – zapytała, zmartwiona.
- Tak, potrzebuje cię bo zaraz zacznie mnie roznosić. – wyjaśniła, po chwili dodając z rozbawieniem – Chyba się zakochałam.
- Już jadę. Tylko nie rób nic głupiego. – odparła rozbawiona
Cuddy odłożyła słuchawkę i z niecierpliwieniem czekała na Mary.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:50, 01 Sty 2012    Temat postu:

Oj, Cuddy, ty zakochana dziewczyno, Mary ma rację. Tylko nie rób nic głupiego
Maleństwo, to była bardzo fajna część Pięknie opisałaś emocje Cuddy, gdy Gregory szedł do niej w szpitalu. Bardzo mi się to podobało
Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następną część
Pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:03, 02 Sty 2012    Temat postu:

Hej Maleństwo! Cieszę się, że popełniłaś came back

I ta pierwsza randka!

Poproszę o WIĘCEJ
Pozdrawiam,
An


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anne
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 10 Paź 2011
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Poznania
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:54, 03 Sty 2012    Temat postu:

Przeczytałam całego fika z góry na dół, tak za jednym zamachem i mogę prosić tylko o więcej. Przez całą szóstą część uśmiechałam się do monitora jak jakaś opętana. Nie wiem, czy to nie jest jakiś skutek uboczny tego fika?
Teraz tylko ślicznie proszę: możesz tak zrobić, żeby Cuddy i House żyli długo i szczęśliwie ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin