Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nowy, były narzeczony [5/5] [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
InvisibleCone
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Maj 2010
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:27, 03 Lip 2010    Temat postu:

No, nareszcie po długiej przerwie kolejna część.

Niewiele myśląc podszedł ponownie do biurka i z szuflady wydobył jakąś kartkę. Prawdopodobnie pismo sądowe, teraz jednak nie zwracał na to uwagi.
"Jeśli nie masz gdzie przenocować, to daj znać - służę pomocą!" - napisał, a na kartce położył srebrny pierścionek.

Mam nadzieję, że Cuddy pójdzie do Housa na noc. No po prostu musi.

Mam też nadzieję, że kolejna część będzie szybciej i będzie dużo dłuższa.
Dużo weny życzę i czekam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez InvisibleCone dnia Sob 19:37, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:49, 03 Lip 2010    Temat postu:

Marguerite spodobało się

Bardzo klimatyczny fik, lubię czytać o takim Housie, o tym jak się miota, o jego rozterkach, fajnie to oddajesz, bo House nadal pozostaje House'm

Cuddy sypia w gabinecie i liścik
Wciągnęło mnie

Zatem wena na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:22, 09 Lip 2010    Temat postu:

Sorry,że dopiero teraz kometuję,ale jakoś tak dziwnie wyszło.
Bardzo mi się podoba
Fajny jest ten fragment,w ktorym House obserwuje cuddy i tak o niej rozmysła i o tamtej nocy
I ten liścik na koncu genialny
Czekam na kolejną cześć


Pozdrawiam i wena życze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:03, 03 Sie 2010    Temat postu:

Eee. Zauważyliście, że dzisiaj jest 3?
Poprzednia część też była trzeciego

Dobra - przejdźmy do sedna sprawy.
Część może i krótka, ale za to piąta też jest już napisana


Rozdział 4. Jak pech, to na całego...

Zrozpaczona administratorka stała w swoim gabinecie, przyglądając się ubraniom rozłożonym na szpitalnej kanapie. Poprzedniego dnia, pakując się w pośpiechu nie zwróciła nawet uwagi na to, co znalazło się w jej torbie. Teraz jednak można było odczytać tego skutki, cholernie złe skutki. Lekka, zwiewna sukienka w kwiaty zupełnie nie nadawała się do pracy, a tym bardziej na konferencję medyczną, która nawiasem mówiąc miała się odbyć za mniej niż godzinę. Uwieńczeniem całego kłopotu z sukienką okazały się być czarne buty na wysokich obcasach, które jak niedawno przekonała się Cuddy - nieziemsko ją obcierały.

- Trudno - szepnęła pół godziny później, przyglądając się swojemu odbiciu w małym, łazienkowym lustrze. Efekt końcowy był całkiem niezły, biorąc pod uwagę zupełnie niezgraną garderobę. Subtelny makijaż dodawał wszystkiemu uroku, a starannie ułożone włosy go dopełniały.

Chwilę później przechadzała się już szybkim krokiem po korytarzu PPTH, ignorując złośliwe spojrzenia personelu na jej zbyt odkryte nogi. Usłyszała dzwonek swojego telefonu.

- Wilson? - powiedziała do słuchawki, a głos z drugiej strony zaczął coś nerwowo wyjaśniać. - Konferencja... Już idę!

*****

- To w takim razie co powiesz na lunch? - spytała onkologa, kiedy wychodzili o Sali Konferencyjnej.
- Chętnie - odparł wyraźnie ucieszony, udając się w stronę stołówki. - Umieram z głodu!
- Wilson! - usłyszeli głos a raczej krzyk tuż za sobą, a później stukot laski zbliżający się w ich stronę.
Mężczyzna stanął tuż naprzeciw Cuddy, przyglądając się jej krytycznym wzrokiem.
- Klub dla dziwek jest trzy przecznice stąd - odrzekł, widząc, jak zmienia się jej wyraz twarzy - od uśmiechu, w którym ją zastał, przez zażenowanie, po złość.
- Do Biura Pracy masz jeszcze bliżej - skwitowała, patrząc na zegarek. - Zdążysz przed zamknięciem.

Odpowiedział jej tylko donośny śmiech diagnosty.

- Ktoś tu chyba się nie wyspał - stwierdził po chwili milczenia. - Szpitalne kanapy są chyba bardzo niewygodne, prawda?
- Nocowałaś w szpitalu!? - do rozmowy przyłączył się wzburzony zachowaniem przyjaciółki James.
- To nic takiego - powiedziała zmieszana Lisa. - A ty zawsze musisz wszystko wywęszyć!? - zwróciła się do House'a.
- Taki już jestem... - powiedział z dumą.
- Jaki? Wkurzający, wtykający nos w nie swoje sprawy?
- Wszechwiedzący - stwierdził, a odpowiedział mu ironiczny śmiech administratorki.
- Was od zawsze coś do siebie ciągnie - podsumował całą zaistniałą sytuację onkolog, przyglądając się parze przyjaciół.
- Ty i te twoje złote myśli. Psycholog-amator się znalazł.
- Chyba głupota - dodała Cuddy, po czym oddaliła się w stronę wind. Odprowadziły ją tam dwie pary męskich oczy, aż wreszcie właściciel tych brązowych i bardziej zdziwionych krzyknął:
- A nasz lunch?

Za to drugi, niebieskooki, wyraźnie zadowolony i uśmiechnięty zdawał się w ogóle nie przejmować wzburzoną Lisą. Powiedział tylko coś na rodzaj "Propozycja dalej aktualna" i ruszył w stronę diagnostyki.

- Jaka propozycja? - pomyślała, wchodząc do swojego gabinetu i jak zwykle rozglądając się dookoła. - Co on bredzi?

Usiadła za biurkiem, włączając komputer. Zsunęła buty i rozmasowała obolałe stopy. Było lepiej niż myślała - tylko niewielkie obtarcie.
- Gdzieś tu musi być... - przeszukiwała swoje papiery i dokumenty. - No... Szybciej! Znajdź się! - była już mocno zdenerwowana. Pismo sądowe, które za pół godziny powinna przesłać swojemu prawnikowi nagle gdzieś zniknęło, a co gorsza - była pewna, że jeszcze wczoraj widziała je w swojej szufladzie. - Cholera - szepnęła, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że cały czas mówi sama do siebie.

Zaczęła dokładnie przeglądać kartki leżące na biurku. Zamówienia na opatrunki, syropy. list polecający jednej z pielęgniarek i... Spojrzała na kartkę trzymaną w rękach z niedowierzaniem i na mały, srebrny przedmiot, który się z niej zsunął, kiedy została podniesiona.
Jej pierścionek zaręczynowy - co do tego nie było najmniejszej możliwości.
Ale jak się tu znalazł?
Z tego, co sobie przypomniała położyła się spać, nie zdejmują go.
Jeszcze bardziej zaskakujące było to, że leżał na piśmie sądowym, którego szukała przez ostatnie pięć minut. Powoli odwróciła kartkę na drugą stronę i oniemiała...

"Jeśli nie masz gdzie przenocować, to daj znać - służę pomocą!"

Poznałaby to pismo wszędzie...
House.
Ale jak...
Więc był tu w nocy?
Jakim cudem?
Jak dostał się do jej gabinetu - czyżby nie zamknął drzwi?

Odpowiedź na kłębiące się w głowie Cuddy pytania przyszła, a raczej wtargnęła do jej biura szybciej niż się spodziewała.

- Wiesz, że to choroba? - spytał. - Gadasz do siebie.
- Ty masz znacznie większy problem - pokazała mu swoje znalezisko, a diagnosta tylko uśmiechnął się lubieżnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:07, 03 Sie 2010    Temat postu:

Ta część zdecydowanie podoba mi się najbardziej ze wszystkich. Jest taka... lekka i przyjemna.

Najpierw, oczywiście, Wilson. Psycholog-amator może z niego jest, ale za to jaki wspaniały przyjaciel. Szkoda, że nic nie wyszło z tego lunchu, ale co tam. Ważne, Cuddy znalazła karteczkę i pierśconek od House'a. Znaczy kartkę od House'a, a ten nieszczęsny pierścionek od Lucasa.

Klub dla dziwek jest trzy przecznice stąd - odrzekł, widząc, jak zmienia się jej wyraz twarzy - od uśmiechu, w którym ją zastał, przez zażenowanie, po złość.
- Do Biura Pracy masz jeszcze bliżej - skwitowała, patrząc na zegarek. - Zdążysz przed zamknięciem.


To takie Huddzinowe, że aż nie mogę Ze śmiechu, znaczy.

Mam nadzieję, że Cuddles nie wkurzy się aż TAK bardzo. Bo przecież on chce dobrze, czyż nie?

Ogólnie bardzo mi się podobało. Czekam na dalszą część i życzę ogromnego Wena.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:48, 03 Sie 2010    Temat postu:

yes... nowa część

strasznie fanie, ze postanowiłaś dodac nową część big uśmiech po przeczytaniu
ciekawe jak prezentowała sie cuddy w tej kreacji...
no i ta kąśliwa uwaga housa.. taka w jego stylu, no i odpowiedz lisy też godna pochwały

czekam niecierpliwie na c.d. tylko prosze nie sugeruj sie datami ich dodawania, gdyż są stanowczo za długie taka moja mała prośba

Wena, ale takiego upierdliwego, żeby przypominał o dodawaniu nowych części, bo my hudzinki czekamy na nie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mika-house dnia Wto 20:49, 03 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:56, 24 Sie 2010    Temat postu:

Na wstępie chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy czytali tego fika. I tym, którzy komentowali, i tym, którzy nie. Bardzo Wam dziękuję.

Chciałabym też zaznaczyć, że jestem wdzięczna za wszystkie podpowiedzi, uwagi i wszelkiego rodzaju krytyczne opinie - to właśnie one zmobilizowały mnie do dalszej pracy i do ukończenia tego fika.

Chciałabym też przeprosić, że to już ostatnia część. To nie miało tak wyglądać. Miałam zaplanowaną całą masę różnych rozdziałów, sytuacji, ale straciłam najważniejsze - chęci i pomysł.
A jak ktoś powiedział: "Potrzebny jest pomysł i coś do pisania. Nie wiem, co jest ważniejsze." W moim przypadku zabrakło jednak pomysłu, a że nie chciałam, aby ten fik stał się czymś, co będę pisała z przymusu, postanowiłam, że piątą częścią go zakończę.


Rozdział 5. Nowy narzeczony...

- Tylko ci się zdaje - skwitował. - Tobie cycki wylatują z sukienki, a ja tylko zostawiłem kartkę na twoim biurku.

- Co robiłeś w nocy w szpitalu? - spytała, zmieniając temat.

- Wiesz... Rzucił mnie narzeczony i nie miałem gdzie przenocować. Skorzystałem ze swojego administratorskiego stołka i przespałem się w szpitalu. Może brzmi znajomo?

- Prawie - uśmiechnęła się. - To ja go rzuciłam.

Diagnosta spojrzał na szefową, wybałuszając swoje niebieskie oczy.

- Co!? Jak mogłaś porzucić swoje dziecko? - spytał z udawanym oburzeniem.

- Rachel jest u dziadków na urlopie - stwierdziła, doskonale wiedząc, co tak naprawdę House miał na myśli.

Po co w ogóle o wszystkim mu powiedziała?
Dlaczego przyznała się do zerwania zaręczyn?
Chciała mu zaimponować? Pokazać, że nie jest słaba?
Że umie radzić sobie z własnymi problemami?

- Czyżbyś straciła głowę dla jakiegoś przystojnego, niebieskookiego diagnosty z laską?

Cuddy wstała z krzesła i postąpiła kilka kroków w stronę mężczyzny.

- Raczej nie - stwierdziła z przekonaniem, w duchu zastanawiając się, czy przypadkiem właśnie nie okłamała sama siebie.

- Czyżby? - spytał, pokonując pozostałą przestrzeń dzielącą ich twarze.

- Tak, masz rację - powiedziała po chwili z sarkazmem. - Twoje zdjęcie stoi na mojej szafce nocnej...

- Wiedziałem! - krzyknął na tyle głośno, że pielęgniarka idąca korytarzem, spojrzała w stronę gabinetu administratorki. House odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę wyjścia.

- Poczekaj! - krzyknęła za nim.

Teraz albo nigdy, Lisa! - przekonuje serce. - Powiedz mu prawdę, powiedz mu czemu zerwałaś z Lucasem. Wyznaj, co czujesz o tej pokręconej sytuacji!
Nie, idiotko!
- rozum nie dawał za wygraną. - Nic nie mów! To przecież kiedyś minie. Musi minąć. On tobą wzgardzi, rozumiesz to? Czy ty to rozumiesz!? A jutro już cały szpital będzie wiedział o tym cholernym wyznaniu. Chcesz sobie to zrobić? Sama prowadzisz się na szubienicę, zakładasz sobie sznur!
Owszem
- broni się serce. - Ale tylko od niego zależy, czy popchnie stołek, czy cię wyśmieje. Ostateczność pozostaw mu.
Spróbuj!


Greg! - krzyczy rozum. -Nie ciesz się jak idiota! Ona przecież nic do ciebie nie czuje, nawet nie marz o tym, że się przyzna!
Powiedz jej to sam
- proponuje serce. - Powiedz jej, co czujesz!
Ha!
- drwi rozum. - Do reszty oszalałeś!? A jeśli ona zaraz wręczy ci jakąś kartę i pośle do przychodni? Co wtedy zrobisz? Chcesz, żeby jutro cały szpital gadał o diagnoście - mięczaku? Naprawdę tego chcesz?
Nie...
- szepcze serce. - Ale nie oszukuj się: jesteś zakochany... Co powiesz teraz?

Odwrócił się powoli w jej stronę i z powrotem postąpił kilka kroków w stronę szefowej.

- Masz rację - administratorka spojrzała w niebieskie oczy diagnosty.

- Wiem - uśmiechnął się, odczytując jej intencje.

- Wiesz? - kobieta spytała zdziwiona. - Skąd?

- Sama się przyznałaś, że trzymasz moje zdjęcie na szafce nocnej - powiedział, a uśmiech nadal nie znikał z jego twarzy.

- Pięknie - szepnęła z ironią. - Idź, proszę! - wskazała na drzwi. - Idź i powiedz, że szefowa na ciebie leci, że zerwała zaręczyny właśnie dla ciebie, bo nie mogła znieść faktu, że jest z mężczyzną, jednocześnie myśląc ciągle o innym. Idź, droga wolna!

- Możemy iść razem. Możesz śmiało powiedzieć, że diagnosta Plainsboro na ciebie leci.

- Chyba żartujesz.

- Nie. Mówię całkiem poważnie.

- To jakiś żart, prawda?

- Gdyby nim był, właśnie bym go skopał.

- Skopałbyś go?

- Tym - szepnął, a jego usta połączyły się z wargami Lisy. Ona jednak nie oddała pocałunku, delikatnie odsuwając się od House'a.

- Nie znałam cię od tej strony.

- Ja siebie też nie - ich usta łączą się ponownie, łączą się w szalonym tańcu namiętności.

Nie wiedzą nawet, czy im się uda.
Nie wiedzą nawet, czy będą razem szczęśliwi.
Nie wiedzą nawet, jak sobie poradzą.
Wiedzą tylko jedno - wiedzą, że chcieliby, aby ta chwila trwała wiecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agao2102
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 01 Lis 2009
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bełchatów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:12, 24 Sie 2010    Temat postu:

Jej jakie śliczne

Te słowa wg mnie najlepiej opisują cały ich związek

Cytat:
Nie wiedzą nawet, czy im się uda.
Nie wiedzą nawet, czy będą razem szczęśliwi.
Nie wiedzą nawet, jak sobie poradzą.
Wiedzą tylko jedno - wiedzą, że chcieliby, aby ta chwila trwała wiecznie.


Fajne były też potyczki rozumu i serca.
Bardzo fajny fik i weny życzę na kolejne dzieła!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:47, 25 Sie 2010    Temat postu:

Marg, cudownie ci wyszło. Naprawdę, nie wiem który fragment najbardziej mi się podobał.

Przede wszystkim rozmowa serca z rozumem Kapitalny, wspaniale opisany pomysł. I tutaj dostrzegłam, jak House i Cuddy są podobni. Obydwoje się kochają, a jednocześnie boją się, że to drugie nie odwzajemnia uczuć i zrani je, jednocześnie niszcząc karierę i reputację. A jednocześnie w głębi duszy wiedzą, że przecież nie są do tego zdolni.

Wiesz, że ja kocham Happy Endy i słodkie, cukierowe sceny. Ale tu nie było słodko i cukierkowo. To było... takie realny. Ale i tak ogromnie mi się podobało.

House pozostał House'm, a jednocześnie pokazał Cuddy, że ją kocha. Ona tak samo. Gratuluję.

Marg, życzę weny ma Noc Książycowego Pyłu i tego fika, o którym wczoraj pisałyśmy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mika-house
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Maj 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:39, 26 Sie 2010    Temat postu:

ja na wstępie zaznaczę, że jestem trochę rozczarowana... ale nie samym tekstem, bo on był na prawdę fajny, tylko że krotki, ale ja nie o ty chciałam...
rozczarował mnie twój komentarz na początku, że miało być więcej rozdziałów, miałaś pomysły, ale straciłaś wena i kończysz, bo nie masz co z tym fantem zrobić...
a szkoda i to wielka... chętnie poczytałabym dłuższe, dopracowane i z tym pomysłem części...
no cóż pozostaje mi tylko czekać, aż znowu będziesz w pełni dyspozycji i użekniesz nas nowymipomysłam na dobrego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin