Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bo tuskawka pozostanie tylko truskawką [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:27, 06 Lis 2010    Temat postu: Bo tuskawka pozostanie tylko truskawką [M]



Nie. Oczy was nie mylą. Tak, wiem. Dwa ff-y w jeden dzień
Ale co ja mogę poradzić na to, że naszła mnie wena na truskawkę, a Chouse'a napisałam już dawno?
Ale zdecydowanie wolę ten tekst, który, chociaż krótszy, możliwe, że skłoni was do refleksji. Tamten to tylko... frytki
Tym razem dla
Czerwono-Zielonej, której dawno nie widziałam, ale przez moje dwa ostatnie Cameronowe teksty przebrnęła.


Oto wynik mojej Cameronowej fascynacji. Trzeci już, jeśliby kto liczył. Więc polecam dwa poprzednie, a mianowicie:
Dobry powód
oraz
Na dobry początek

Miłego czytania.



Bo truskawka pozostanie tylko truskawką.


- Weźmiemy truskawki.
- Ja...
- Tak, Allie?
- Właściwie to ja nie lubię truskawek. Są jak krew.
- Nie.
- Nie?
- Nie. Truskawki nie są jak krew. Są jak miłość. Sprawiają, że stajemy się szczęśliwsi.
- Czekolada jest jak miłość.
- Więc zjedzmy truskawki z czekoladą.


*

- Na deser weźmiemy ciasto czekoladowe.
- House... może zjemy lody? Brzoskwiniowe?

*

- Pamiętasz truskawki, ukochany? Z czekoladą. I naszą miłością. Chciałabym, byś je pamiętał. Ćśś, jestem tutaj. Boli? Pamiętaj o truskawkach. I o czekoladzie. I o tym, że wciąż cię kocham.

*

- Weźmiemy truskawki.
- Nie!
- Allie...
- Czemu nie weźmiemy brzoskwini? Mam ochotę na brzoskwinię.
- Ale...
- Proszę, Robercie.
- Więc weźmy brzoskwinie.

*

- Ta róża. Jest czerwona, jak nasze truskawki. Wiem, pomyślałbyś, że to głupie, ale polałam ją czekoladą. Te brzoskwiniowe kwiaty w ogóle się nie nadawały. Brzoskwinia nie jest jak miłość. Jest jak pożądanie, całkowicie pozbawione miłości. Ale róża (nasza truskawka) i czekolada (nasza)? Będziesz pamiętał? O truskawkach i czekoladzie. I o naszej miłości.

*

- Stół to stół. Ściana to ściana, a okno to okno.

*

- A truskawka bez czekolady na zawsze pozostanie tylko truskawką.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Sob 10:29, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:47, 15 Lis 2010    Temat postu:

Atris, dziękuję za dedykację! Bardzo mnie ona ucieszyła To miłe, że Ktoś tu o mnie pamięta...

Muszę przyznać, że gdy pierwszy raz czytałam ten tekst, byłam bardzo niewyspana i zmęczona, i mój mózg odmówił współpracy, robiąc z powyższego fika jeden wielki owocowy koktajl ;P Tak, trzeba się w skupić, żeby go zrozumieć. A to oczywiście na plus

Jak rozumiem, pierwszy dialog o truskawkach to rozmowa Cameron z jej pierwszym mężem.
Cytat:
Więc zjedzmy truskawki z czekoladą.

To dla mnie synonim empatii, zrozumienia drugiej osoby, miłości i pragnienia porozumienia. Umiejętności pójścia na kompromis. Chęci dogadania się. A to bardzo cenna rzecz, gdy jest się w bliskim związku z drugim człowiekiem... To podstawa naszych relacji z ludźmi. Bez niej zostajemy sami.

Niestety nie rozumiem, dlaczego House jest pomiędzy pierwszą częścią o mężu, a dalszym ciągiem o tymże mężu i jego śmierci (tak przynajmniej odczytuję trzeci dialog, ale mogłam coś namieszać, być może mój mózg ma defekt polegający na trudnościach w rozszyfrowywaniu owocowych metafor^^). Tak czy inaczej trzecia część w postaci słów wypowiedzianych przez Allison do umierającego męża, jest dla mnie naprawdę piękna. Wzruszająca. Cameron zadbała, by w tych najtrudniejszych momentach malowały się przed jego oczami dobre obrazy najsłodszych chwil... I ważne jest to, że dla tego uczucia, dla swojego ukochanego, potrafiła przełamać się i zmienić zdanie o "truskawkach" (czymkolwiek one są... być może są jej lękiem przed zaufaniem drugiej osobie, który Cameron tu przelamuje). Możliwe też, że w późniejszy etapie to już nie był jedynie kompromis, ale i poświęcenie. Choć tak naprawdę dopiero od teraz te owoce będą jej się mogły rzeczywiście kojarzyć z krwią... Ale piękne jest to, że potem, po jego smierci, Allison nadal umie zachować ten nowy stosunek do truskawek... Że nadal są synonimem miłości. Że nie boi się kochać. Że potrafi pielęgnować w pamięci te dobre chwile i ma odwagę znów jeść truskawki, choć już z kim innym...
"Trafiły" jej się też dwie brzoskwinie, ale umiała (po czasie, ale jednak) zidentyfikować i to uczucie, i zdać sobie sprawę, że nie jest to miłość... Swoją drogą to ciekawe, że Chase i House zostali "wrzuceni do jednego worka", ale w sumie to wszystko się zgadza... Uczucie do żadnego z tych panów nie okazało się być tym jedynym prawdziwym.

Jak rozumiem, Cameron znajduje w końcu swą miłość, tę prawdziwą. Nie wiemy kto to jest (albo nie jestem na bieżąco z serialem - utknęłam w połowie 6. sezonu ;P). Tak czy inaczej, możemy wnioskować, że te wszystkie trudne doświadczenia nauczyły ją czegoś ważnego o życiu i że umiała tę wiedzę w dobry dla siebie sposób wykorzystać.

Cytat:
A truskawka bez czekolady na zawsze pozostanie tylko truskawką.

To zdanie według mnie mówi o tym, że to my nadajemy znaczenie pewnym sprawom w naszym życiu. I aby coś się udało, trzeba włożyć w to swoje dobre chęci, wolę i serce. Że musimy chcieć się nauczyć czegoś od życia, że dobre rzeczy nie przychodzą ot tak, że trzeba dać coś od siebie, aby coś dostać. Bo bez naszych autentycznych uczuć i zaangażowania wszystko dookoła pozostanie tylko pozbawionymi duszy przedmiotami. Że warto pokonywać swoje słabości, przekraczać własne granice.
I że bez miłości życie traci smak.

Hmmm... Przyjemnie się czytało o tych wszystkich owocach i czekoladzie... Bardzo korzystnie odziaływujący na zmysły dobór metafor

Dialogi, same dialogi pobawione opisów czyta się nie najłatwiej, ale jest też w nich jakaś magia... Poza tym fajnie się je pisze, wiem coś o tym (vide: Amicus Certus ). A te powyżej były krókie i całkiem jasne. Być może stężenie słodkości na centymeter kwadratowy tekstu lekko przekracza tu normę^^, ale pomysł szalenie ciekawy, a treść nie pozbawiona głębszego znaczenia... Cóż, Atris, gdyby nie Ty, o Cameron wiedziałabym naprawdę niewiele... Znów odkrywasz przede mną nowe wymiary tej postaci. A przez poprzednie Twoje Cameronowe fiki wcale nie musiałam przebrnywać^^, zagłębiałam się w nie z najprawdziwszą przyjemnością...

Pozdrawiam serdecznie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:28, 16 Lis 2010    Temat postu:

Cytat:
Atris, dziękuję za dedykację!

Nie ma za co

Cytat:
To miłe, że Ktoś tu o mnie pamięta...

Ciebie jest akurat trudno zapomnieć
W szczególności, jak się uwielbia twoje komentarze
Cytat:

Jak rozumiem, pierwszy dialog o truskawkach to rozmowa Cameron z jej pierwszym mężem.

Dobrze rozumiesz
Przynajmniej w tym fragmencie, ale każdy może przecież mieć swoją wizję

Cytat:
Niestety nie rozumiem, dlaczego House jest

Otóż House jest, ponieważ Cameron w pierwszym czy drugim sezonie koniecznie chciała z nim iść na kolacje. Nie pamiętam, jak naprawdę się ta kolacja dla nich skończyła, ale na potrzeby ficka dotrwali do deseru
Cytat:

Że potrafi pielęgnować w pamięci te dobre chwile i ma odwagę znów jeść truskawki, choć już z kim innym...

I w tym miejscu łamiesz moją koncepcję
Miało to wyglądać tak, że wszyscy inni, po jej ukochanym mężu, nie są tak naprawdę obiektem jej miłości. Nikt nie może otrzymać od niej już nigdy więcej truskawki, bo była ona tylko jej, Cameron i jej męża.

Cytat:
Jak rozumiem, Cameron znajduje w końcu swą miłość, tę prawdziwą.

Jeśli mówisz o akapicie przed przedostatnim to nie. Moja koncepcja była taka, że Cameron odwiedziła męża na cmentarzu i opowiada mu, jak natrafiła na dwie nieszczęsne brzoskwinie
Ale że truskawki i tak okazały się dla niej najważniejsze.

Cytat:
To zdanie według mnie mówi o tym, że to my nadajemy znaczenie pewnym sprawom w naszym życiu. I aby coś się udało, trzeba włożyć w to swoje dobre chęci, wolę i serce. Że musimy chcieć się nauczyć czegoś od życia, że dobre rzeczy nie przychodzą ot tak, że trzeba dać coś od siebie, aby coś dostać. Bo bez naszych autentycznych uczuć i zaangażowania wszystko dookoła pozostanie tylko pozbawionymi duszy przedmiotami. Że warto pokonywać swoje słabości, przekraczać własne granice.
I że bez miłości życie traci smak.

Tak, to zdanie mogłoby to oznaczać, ale mam swoje, prostsze wyjaśnienie. Cameron bez męża jest tylko zagubioną Cameron. Kiedy była z nim, znaczyli coś więcej. Cameron bez miłości jest zwykłą Cameron. Kiedy była zakochana, była kimś więcej.
Ale oczywiście nie narzucam interpretacji, chciałam tylko nadmienić, że pierwotne założenia były inne. Ale jak już mogłyśmy się przekonać, każdy widzi sytuację inaczej, najczęściej przez pryzmat własnych doświadczeń, co chyba najbardziej wyraźnie można było zaobserwować przy "Dobrym powodzie".
Cytat:

Dialogi, same dialogi pobawione opisów czyta się nie najłatwiej, ale jest też w nich jakaś magia...

I nie tylko magia. Chyba nawet pisze się je łatwiej. A gdy tekst jest refleksyjny i ma mnie poruszyć, to nienawidzę, gdy przerywa mi coś na styl "spytała, powiedziała, rzuciła". To jest dobre dla opowiadań, nie dla czegoś krótkiego i napełnionego przeżyciami.

Cytat:
Być może stężenie słodkości na centymeter kwadratowy tekstu lekko przekracza tu normę

Wieeem. Chociaż, gdy mąż umiera, nie jest aż tak słodko.
Może to przez tą czekoladę

Ja też pozdrawiam
I bardzo dziękuję na komentarz. Tak na ciebie czekałam, bo uwielbiam czytać twoje interpretacje. W ogóle uwielbiam czytać interpretacje swoich tekstów i widzieć, ile zdołałam przekazać, a jakie niezliczone symbole i metafory możecie z nich odczytać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:25, 16 Lis 2010    Temat postu:

Hej, hej Atris!

Jak miło znów móc sobie z Tobą porozmawiać

Cytat:
Ciebie jest akurat trudno zapomnieć

No tak... Ja jestem... specyficzna

Cytat:
W szczególności, jak się uwielbia twoje komentarze

Ach, słodzisz, słodzisz... Oczywiście dziękuję za miłe słowo

Cytat:
Cytat:
Niestety nie rozumiem, dlaczego House jest

Otóż House jest, ponieważ Cameron w pierwszym czy drugim sezonie koniecznie chciała z nim iść na kolacje.

Tak, tak, pamiętam "słynną" hameronową randkę, ale chodziło mi o to, dlaczego House jest akurat w tym miejscu, pomiędzy jedną częscią o pierwszym mężu a drugą, skoro pojawił się w życiu Cameron już po śmierci męża. Ale teraz dzięki Twoim wyjaśnieniom już rozumiem, że to nie było przedstawione chronologicznie

Cytat:
I w tym miejscu łamiesz moją koncepcję

Przepraszam, nie chciałam!
No to teraz już wiem, co miałaś na myśli Kurczę, ładnie to sobie wymyśliłaś... Piękna historia o miłości zwyciężającej nawet śmierć. Czyli tę różę polaną czekoladą Cameron kładzie na grobie męża... (Btw, mogliby w serialu dać mu jakieś imię, bo takie mówienie o nim ciągle per "mąż" jest dziwne ).
To ciekawe, co piszesz o tym zdaniu:
Cytat:
A truskawka bez czekolady na zawsze pozostanie tylko truskawką

Jak było widać, sama na to nie wpadłam ^^ Fajnie było przeczytać o Twojej wizji, aż dziwne, że tego wszystkiego nie "zauważyłam", ale ja mam skłonność do nadinterpretowania ;P W sumie też do ciekawych wniosków doszłam Nie domyśliłam się, że ten monolog o róży jest nad grobem męża, ale chyba jednak nie było to tak jasno powiedziane... Może gdybyś napisała coś w stylu "kładę tę różę na twoim grobie...". Ale w sumie teraz zauważam to podobieństwo w sposobie, w jakim Cameron wraca się do męża, i że mówi do niego kochany... Ale ponieważ on już nie żył, wymyśliłam sobie kogoś nowego... W sumie nie ma tego złego - dzięki temu coś innego w tym tekście znalazłam. Ale zawsze dobrze jest poznać wersję Autora Choć oczywiście - jak sama piszesz - różnorodne interpratcje są ciekawe.


Cytat:
Chyba nawet pisze się je [dialogi] łatwiej

Chyba tak.. Choć może w moim przypadku zależy to od nastroju... Ale czasem jak zacznę pisać dialog, to nie mogę przestać Odnoszę jednak wrażenie, że podczas czytania zbyt długiego dialogu można się pogubić, i że umiejętne wplecenie go do opowiadania to duża sztuka... Ale, jak pisałam, same rozmowy bohaterów mają moc. Zwłaszcza przy takiej formie, jaką Ty wybrałaś, pasują bardzo dobrze. Też nie wyobrażam sobie tutaj wtrąceń w stylu "powiedziała"

Cytat:
Tak na ciebie czekałam, bo uwielbiam czytać twoje interpretacje.

Tak mi miło... Ja też się stęsknilam!

Muszę powtórzyć, że podziwiam Twoje rozważania o Cameron...

Pozdrawiam i ściskam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Knight of Zero
Knight of Zero


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 3395
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z centrum :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:01, 16 Lis 2010    Temat postu:

Cytat:
Jak miło znów móc sobie z Tobą porozmawiać

I nawzajem

Cytat:
No tak... Ja jestem... specyficzna

Zwróciłam uwagę

Cytat:
Ach, słodzisz, słodzisz... Oczywiście dziękuję za miłe słowo

Nie słodzę, prawdę mówię
Zakochałam się w twoich komentarzach, serio
I w twoich teoriach
Cytat:

Btw, mogliby w serialu dać mu jakieś imię, bo takie mówienie o nim ciągle per "mąż" jest dziwne

To nie tylko ja tak myślę?

Cytat:
Nie domyśliłam się, że ten monolog o róży jest nad grobem męża, ale chyba jednak nie było to tak jasno powiedziane...

Nie było powiedziane dosłownie. Ale taką miała wizję
Cytat:

Też nie wyobrażam sobie tutaj wtrąceń w stylu "powiedziała"

Tak, one są takie prozaiczne i wybijające z rytmu

Cytat:
Muszę powtórzyć, że podziwiam Twoje rozważania o Cameron...

Odkąd przestałam oglądać House'a, Cameron zaczęła mnie intrygować

*odściskuje*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:36, 16 Lis 2010    Temat postu:

Cytat:
Cytat:
Jak miło znów móc sobie z Tobą porozmawiać


I nawzajem


Cieszę się

Cytat:
Cytat:
No tak... Ja jestem... specyficzna


Zwróciłam uwagę

Tak, tak, rzucam się w oczy

Cytat:
Zakochałam się w twoich komentarzach, serio


Cytat:
I w twoich teoriach

Może teroretykiem zostanę..? Tylko jeszcze nie wiem czego

Cytat:
Ale taką miałam wizję

Bardzo ładną miałaś wizję

Cytat:
Odkąd przestałam oglądać House'a, Cameron zaczęła mnie intrygować

NIe oglądasz House'a? Czyżby sezon 7. był aż tak straszny? Ja się tego Happy-Huddy boję (chyba już kiedyś o tym rozmawiałyśmy ), ale na razie (jestem właśnie po "Wilsonie") nie jest źle. To już może nie to, co wcześniej, ale oglądać się daje
Właściwie powinni kręcić kilka alternatywnych wersji "House'a" jednocześnie - oddzielnie dla fanów Huddy, Hilsona, Chouse'a, Hamerona, Chaserona, Foreteena, Hacy... No ale you can't always get what you want Dzięki Bogu, Internetowi i uzdolnionym literacko fanom mamy fanfiction

Pozdrawiam Cię, Uzdolniona Literacko Fanko House'a I wielu dobrych wenów życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin