Drabble ;-)

kmyhair · Gość

Annie, to jest... Boże! Słów nie znajduję! Prawie cały czas piszczałam, czytając. To jest piękne i pięknie przetłumaczone. Buźka duża dla Ciebie za to

BTW - jak widać nie tylko ja uważam, ze wojna na poduszki pasuje do Lisy i Grega

Annie · Wysłany: Czw 15:51, 13 Mar 2008 Temat postu:

chyba się zaczerwieniłam od tych komplementów

Dziękuję po raz sto dwudziesty siódmy (ale mam nadzieję nie ostatni

)

Em. · Wysłany: Czw 15:54, 13 Mar 2008 Temat postu:

kmyhair · Gość

Annie · Wysłany: Czw 16:30, 13 Mar 2008 Temat postu:

Właśnie wyobraziłam sobie, że spełniają się wszystkie Twoje fiki i fantazje... :wink:

vajoj · Wysłany: Czw 17:14, 13 Mar 2008 Temat postu:

to jest... urocze

prawie słyszałam na koncu smiech Grega

walka na poduszki bylaby niezlym sposobem dla nich zeby wyrazic to co czuja, Greg ma mentalnosc 8latka

a jak dzieci w przedszkolu pokazuja ze lubia kolezanke?? ciagna za warkoczyk

czekam na wiecej

kmyhair · Gość

Annie · Wysłany: Czw 17:19, 13 Mar 2008 Temat postu:

Widzę, że jesteście, to macie:
Ten darzę szczególną sympatią ;-)

Element zaskoczenia

- Dr Lisa Cuddy?
Cuddy podniosła głowę znad papierów. Przed jej biurkiem stało dwóch dobrze zbudowanych facetów. Kiwnęła niepewnie głową.
- Tak. Słucham, o co chodzi?
- Starszy sierżant John McKerry – wyższy z nich wyciągnął odznakę. – Jest pani aresztowana.
Chciała zaprotestować, zapytać, czego od niej chcą, ale głos uwiązł jej w gardle. Była tak zaskoczona, że pozwoliła się zakuć w kajdanki i wyprowadzić z gabinetu.
- Aha… Oczywiście ma pani prawo zachować milczenie.
- Nie. Nie zamierzam zachowywać milczenia, dopóki nie powiecie mi, na jakiej podstawie tak mnie traktujecie! – Cuddy w końcu odzyskała głos.
McKerry westchnął.
- Wie pani, że wszystko, co pani powie – albo, w pani wypadku, wykrzyczy – może być użyte przeciwko pani?
- Wie pan, że dopóki nie dowiem się, o co chodzi, nie ruszę się stąd? – zdecydowanym krokiem wróciła do biurka i usiadła, patrząc na obu policjantów wyzywająco.
- Chciałem zauważyć, że stawianie oporu tylko pogarsza pani sytuację.
- Chciałam zauważyć, że jasno wyraziłam, że nigdzie nie idę.
Doszedł do wniosku, że trafił na kobietę z wyjątkowo trudnym charakterem.
- Jest pani podejrzana – mówiąc potocznie – o przymykanie oka na łamanie prawa przez jednego z lekarzy. Właściwie – zastanowił się – można to podciągnąć nawet pod współudział. Powiedziałem pani wszystko, teraz idziemy.
To, co usłyszała, zupełnie ją zszokowało. No, ładnie, dyrektorka szpitala za kratkami!
Poprowadzili ją do bocznego wyjścia. Przynajmniej nikt nie widział, jak wyprowadzają ją skutą jak przestępcę.
Na parkingu stał radiowóz. Kazali jej wsiąść do środka i zatrzasnęli drzwi.
- Jedź – McKerry rzucił do kierowcy.
Cuddy pogrążyła się w niewesołych rozmyślaniach. Zanotowała w pamięci sprawy do załatwienia: Zadzwonić do Stacy. Zabić House’a. Musiał wpakować ją w tarapaty właśnie dzisiaj? Westchnęła ciężko.
Samochód zatrzymał się. Kierowca otworzył przed nią drzwi.
- Wysiadaj.
Nie zaszczycając go nawet spojrzeniem, zrobiła, co jej kazał, i aż zaniemówiła.
Byli nad oceanem. Jej ukochanym oceanem, który w maju wyglądał tak pięknie.
Na plaży było pusto. Zobaczyła tylko jeden leżak, a obok niego chłopaka w hawajskiej koszuli, trzymającego tacę z drinkiem.
Co to wszystko znaczy, do licha?!
Odwróciła się do policjanta i zaniemówiła po raz kolejny tego dnia.
Stał przed nią House, uśmiechnięty od ucha do ucha na widok jej miny.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Zaczęła krzyczeć.
- WARIACIE JEDEN, PRZEZ CIEBIE DOSTANĘ W KOŃCU ZAWAŁU! JAK MOGŁEŚ MNIE TAK WYSTRASZYĆ?!
Uśmiechał się ironicznie. Ze skutymi rękami nic mu nie mogła zrobić.
Poczekaj, niech tylko zdejmę kajdanki…
- House…
- Mhm?
- Mimo wszystko dziękuję.

kmyhair · Gość

jaki słooooooooooodki, uwielbiam Cię Annie

vajoj · Wysłany: Czw 17:25, 13 Mar 2008 Temat postu:

kulam sie

bosh chyba sama zaczne przeszukiwac net w poszukiwaniu ficow

Annie · Wysłany: Czw 17:31, 13 Mar 2008 Temat postu:

Cieszęsię, że Wam się podoba. W wypadku tego SZCZEGÓLNIE się cieszę. Mała zagadka - czego nie ma przy tym tekście, co jest przy całej reszcie? ;-)

kmyhair · Gość

TO JE TWOJE Annie

Annie · Wysłany: Czw 17:33, 13 Mar 2008 Temat postu:

Jawohl ;-) Najpierw chciałam zobaczyć, czy Wam przypadnie do gustu, a dopiero potem sie przyznać...

I jak?

vajoj · Wysłany: Czw 17:34, 13 Mar 2008 Temat postu:

tym bardziej sie kulam

kulu lulu

kmyhair · Gość

No chyba już wyrazilim naszą opinię

PRZEEEEEEEEESŁOOOOOOOOODKIEEEEEEEE

Narenika · Wysłany: Czw 17:38, 13 Mar 2008 Temat postu:

Annie, gryzie mnie ten administrator szpitala. Czy mógłby to jednak być po prostu dyrektor, a w tym wypadku dyrektorka szpitala?

Annie · Wysłany: Czw 17:40, 13 Mar 2008 Temat postu:

Mówisz masz

Wydawało mi się, że mówili o niej "administrator", ale mogłam coś pokręcić. Jeśłi chodzi o House'a, to jestem sto lat za Murzynami

kmyhair · Gość

Annie - mnie ABSOLUTNIE "administrator" nie przeszkadza - i wyobraź sobie, że w moim mieście też tak określamy dyrektora naszego szpitala

Annie · Wysłany: Czw 17:42, 13 Mar 2008 Temat postu:

Co za różnica

Niech administrator zostanie dyrektorem, zawsze to awansik

Narenika, a cała reszta jak? ;-)

ofwca · Wysłany: Czw 17:52, 13 Mar 2008 Temat postu:

brawooo brawooo i jeszcze raz brawoo

uwielbiam te malutkie House'owe okienka literackie

zarówno tłumaczone jak i twoje

Twój podobał mi się szczególnie bo jest taki pozytywnie zakręcony

Narenika · Wysłany: Czw 17:52, 13 Mar 2008 Temat postu:

kmyhair, to dla mnie nowość, że tytuł administrator funkcjonuje w Polsce również w odniesieniu do szpitali. Dotąd kojarzył mi się głównie z administratorem sieci, czy bloku.

Annie, jak nie napiszę peanów, to mnie kmyhair zagryzie

Warsztatowo przyjemne, zakończenia domyśliłam się od razu, Cuddy za łatwo dała się nabrać, powinien ją z tego snu ktoś na końcu obudzić

kmyhair · Gość

Gryzę tylko to, co mi smakuje

Narenika · Wysłany: Czw 17:55, 13 Mar 2008 Temat postu:

I traktujesz wszystko dosłownie, Cuddy ty nasza