Miłość na porodówce [M]

Mysia

<i>Zweryfikowane przez Mysia i Mrs. Devil (pisaliśmy razem, ale się wstydzi i nie chce podać prawdziwego nicka na horum)</i>

- Cuddy rodzi! - wrzasnął Chase.
- Ratunku! - wrzasnął House mdlejąc na widok krwi.
- House… Kocham cię…
- Zostaw mnie ty idioto, nie jestem gejem, więc mnie nie obejmuj…
- Dobrze wiem, że tego chcesz. - Chase zaczął rozpinać Housową koszulę i oddawał mu namiętne pocałunki. Pchnął go na ścianę i rozpiął spodnie....
House jęknął z rozkoszy. Od zawsze o tym marzył. Z Wilsonem było beznadziejnie, ale z Chase’m... jego ręka powędrowała na smukły tyłeczek Australijczyka.
Chase zdjął bokserki... House jęknął. Zaczął się poruszać w przód i w tył... Miał gdzieś to, że widzi ich cały szpital.
Ręka Chase’a powędrowała na klatę Grega. On sam zaczął namiętnie gryźć i całować jego szyję.
- Hej! Ja tu rodzę! - wrzasnęła Cuddy.
Chase poczuł rozkosz... Zaczął się kołysać.... Coraz szybciej i gwałtowniej...
Chase wyszedł z House’a i chwycił jego męskość w ręce. Pocierał szybko poczym włożył do ust.
- Och…. Tak… pokaż na co cię stać! – wrzeszczał House. Nie zwracał uwagi na to, że cały personel stał przed gabinetem Grega i oglądał jak się kochają.
- Teraz ty… - zdyszany Robert wepchnął penisa Housa do swojej dziurki. Gregory nie dawał się dwa razy prosić. Też zaczął się gwałtownie poruszać. Chase krzyczał, ale on nie zwracał na to uwagi… Kropelka potu pociekła mu po twarzy… Poczuł zbliżający się orgazm… Zaczął krzyczeć razem z Chase’m….
*
Leżał na gołej klacie Roberta. Byli wciąż na porodówce. Wciąż czuł mrowienie w intymnych miejscach.
- Chase…. - jęknął. Nagle Australijczyk poderwał się. Był w szoku.
- O w mordę! Nie jesteś Cameron?!

NiEtYkAlNa

Klepię.

e;

Podpisałabym się pod słowami gehenn. Ale są poniżej, więc dodam coś od siebie. Akcja pędzi jak szalona. Pomysł jest conajmniej dziwny i mało realny. No i to pozostawienie sobie samej Cuddy. I oczywiście błędy.

Nie przekonała mnie ta "miniaturka"

Pozdrawiam,
Nitka

gehnn

O nie, Nitka zaklepała. To ja też skomentuję.

Powiem krótko: dla mnie to jest zwykła kpina albo średnio napisana parodia. Albo połączenie jednego z drugim. Czytanie tego jest stratą czasu. Tekst jest źle napisany, krótki, stylistycznie zabija powoli i męcząc, cała sytuacja jest bardzo nieprawdopodobna i nie do wyobrażenia. Jako parodia również się nie sprawdza. Nie jest ani trochę zabawna, jest żałosna, jeśli mogę użyć mocniejszego słowa. Nie wiem, po co ja w ogóle produkuję konstruktywny komentarz, tego się tak skomentować nie da. Mnie to nawet powiało prowokacją. Wyjątkowo słabą, jeśli ktoś chciałby mnie zapytać. Nie, nie podobało mi się.

Pozdrawiam,
G.

Shadow

Nie zaliczyłabym tego do dobrych ficków. Po pierwsze - za krótkie, nawet jak na miniaturkę. Po drugie:

Mysia

NiEtYkAlNa

Widzę, że wzięłaś do siebie nasze opinie... I po cóż się tutaj produkować?

Vicodinka

Wiki_ann

Powiem jedno: BLEEEE