Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nie zasługiwał na nic innego
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 13:34, 02 Sie 2008    Temat postu: Nie zasługiwał na nic innego


Zweryfikowane przez Em.



To taka moja kolejna wariacja. Dedykowana wszystkim, którzy dotrwają do końca .


Akcja zaczyna się tuż po 4x16


1.
Leżał nieruchomo na łóżku, próbując zrozumieć, jak to wszystko się stało. Ciepła dłoń Cuddy była zaciśnięta na jego ręce. Czuł, że spada w bezdenną otchłań, a ta ręka jest jego jedynym pomostem do świata, który na zawsze stracił. Świata, do którego nie miał prawa.

Udawał, że śpi, żeby nie ściągać na siebie uwagi. Ciepło i troska Cuddy przerwałaby jego tamę, która wywołałaby nieodwracalne zniszczenia. Nie potrafiłby tego zatrzymać, a ostatnie, czego chciał, to żeby ktokolwiek to oglądał. W szczególności ona.

Nie rozumiał, dlaczego to robi. Dlaczego jest przy nim, dzień i noc, chociaż wcale nie musi. Nie zasługiwał na jej troskę. Nie zasługiwał na nic dobrego, a w szczególności, nie zasługiwał na nią. Powinna nienawidzić go tak, jak wszyscy inni – przez niego zginęła ukochana Wilsona.

Wilson. Myślenie o nim bolało, ale torturował się poczuciem winy i nienawiści, którym obarczył i siebie i jego. Wszyscy uważali, że najlepsze, co potrafi robić, to diagnozować chorych ludzi. Osiągnął w tym niemal perfekcję. Ale było coś jeszcze, coś, w czym był zdecydowanie najlepszy. Niszczenie. Zniszczył już wszystko, co posiadał, zniszczył nawet to, co nigdy nie należało do niego. Był nikim, ale to było wszystko, co miał. Jeszcze, bo wiedział, że nawet to niedługo doszczętnie zniszczy.

Wszystko, czego teraz potrzebował, to odrobiny ciepła i zrozumienia. Pragnął tego całym sobą, ale jednocześnie z przerażającą pewnością wiedział, że nie mógłby tego przyjąć. Nie potrafiłby.


2.
Powoli otworzył oczy, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Szpitalna sala i Cuddy, nieodmiennie będąca tuż obok. Znów trzymała go mocno za rękę, jakby bała się, że za chwilę go straci. Nie zdawała sobie sprawy, jak dawno temu to nastąpiło.

- Obudziłeś się – szepnęła zaskoczona, patrząc na niego uważnie.
- Chyba tak. – Nie wiedział, co powinien powiedzieć. Co mógłby powiedzieć.
- Cieszę się, że przeżyłeś – odezwała się niespodziewanie. Siłą woli powstrzymał się od zaprzeczenia.
- Ja… Jestem zmęczony – wychrypiał i wiedział, że to była prawda. Nie dodał, że to nie ma nic wspólnego jego zdrowiem. Jakie to miało znaczenie?
- Tak, oczywiście. Pójdę po pielęgniarkę. – Popatrzała na niego z troską. Odwrócił wzrok. Nie mógł znieść patrzenia na jej twarz, przepełnioną uczuciem.
- House… - zaczęła niepewnie.
- Tak?
- Śpij dobrze.


3.
Minął tydzień, został wypisany do domu, razem ze swoim dwumiesięcznym urlopem na dojście do siebie. Cuddy zmusiła go do zgodzenia się na pielęgniarkę, przychodziła też każdego wieczora sprawdzić, czy wszystko w porządku. Wpadała właściwie tylko na kilka minut, chociaż nigdzie się nie spieszyła. Chyba po prostu wyczuwała, że coś jest nie tak. Zastanawiał się, co ma zrobić, żeby przestała tak na niego patrzeć – z mieszaniną troski i czegoś jeszcze. Nie chciał zgadywać, co to wszystko znaczyło, chociaż mimowolnie się domyślał. I postanowił zrobić wszystko, żeby dostać dokładnie to, na co zasługiwał.

- Na pewno masz wszystko, czego potrzebujesz? – Cuddy stała w drzwiach, gotowa do wyjścia. Skontrolowała sytuację i upewniła się, że House nie robi nic sprzecznego z zaleceniami lekarza. Teraz siedział na kanapie i szykował się do oglądania jakiegoś filmu.
- Niezupełnie – odpowiedział, odwracając głowę w jej stronę.
- O co chodzi?
- Naprawdę musisz już iść? Może obejrzysz razem ze mną – gestem wskazał na telewizor.
- Nie mogę, mam w domu mnóstwo pracy – powiedziała szybko. Zbyt szybko.
- Jak zawsze zasadnicza i zorganizowana – odpowiedział, a w jego tonie głosu brzmiał dawny House. Sprzed wypadku.
- Właściwie, chyba nic się nie stanie, jeśli ten jeden raz zostawię sobie pracę na jutro – powiedziała powoli, zdejmując kurtkę. Chciała wierzyć, że przez chwilę może być tak, jak dawniej.

Godzinę później zasnęła na jego ramieniu. Nie dziwiło go to, na pewno nie spała dłużej niż kilka godzin dziennie. Pracoholiczka w każdym calu. Spojrzał na nią. Była piękna, była pociągająca. Ale nic nie czuł. Nic, i choć ta pustka powinna go przerażać, chyba się do niej przyzwyczaił. Od odejścia Stacy nie znał nic innego. Wiedział, że każdy normalny facet już dawno zainteresowałby się na poważnie taką kobietą, jak Cuddy, szczególnie, jeśli dawała mu do zrozumienia, że sama jest nim zainteresowana. Nie potrafił jednak zaangażować się w coś więcej niż ich słowne gry. Dopóki nie rozpętało się to piekło, z powodu którego podjął decyzję. Może nie była słuszna, ani dobra, ale to jedyne, co mógł zrobić.


4.
Cuddy coraz częściej zostawała z nim wieczorami, niemal zapełniając pustkę, jaką zostawił po sobie Wilson. Prawie, bo doskonale zdawał sobie sprawę, jaka jest różnica. Czy to bolało? Nie wiedział, ból nogi skutecznie zagłuszał wszystko inne. Może miał na niego wpływ Vicodin, którego nie brał od kilku dni, nie zastanawiał się nad tym. Wilson zawsze mówił, że te cholerne tabletki przytępiają jego zmysły. Zapewne. Ale kiedy ich nie brał, ból zaciemniał wszystko. House zastanawiał się przez chwilę, jaki jest właściwy wybór. Doszedł do wniosku, że nie ma właściwych wyborów. Ludzie mówią mu, co ma robić i jak żyć, ale nie mają pojęcia o swoim życiu, więc nie miało to żadnego znaczenia.


5.
- Cuddy? – zaczął cicho, kiedy film w telewizji się skończył i pozostało mu się tylko pogodzić, że jutro będzie musiał wrócić do pracy. To będzie bolało i miało boleć. Chciał na własne oczy zobaczyć nienawiść Wilsona i pozbyć się podświadomych resztek nadziei.
- Tak? – spytała, leniwie bawiąc się guzikiem jego koszuli. Ostatnio często spędzali czas w ten sposób.
- Chyba muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego? – pod pozornie spokojnym głosem krył się lęk. Lęk, że to wszystko skończy się z jego powrotem do pracy.
- Myślę… To znaczy, sądzę… - zaczął się plątać, nie potrafiąc powiedzieć ani słowa – Do diabła, wygląda na to, że się w tobie zakochałem – zakończył, wyraźnie zirytowany swoim zmieszaniem.
- Naprawdę?
- Czy uważasz, że gdyby tak nie było, to powiedziałbym coś innego, zamiast uprawiać z tobą dzikiego seksu przez całą noc? – Popatrzał na nią z resztką irytacji.
- House, to najmilsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś.
- Jeśli miałaś ochotę na… - zaczął, ale Cuddy zamknęła mu usta pocałunkiem.


6.
No cóż, ten dzień był zdecydowanie nie taki, jak się go spodziewał. Siedział w gabinecie Wilsona i nie mógł uwierzyć w to, o czym opowiadał jego eks-przyjaciel. Mówił o zaufaniu, przebaczeniu, przyjaźni i innych tym podobnych bzdetach. Mówił, że przeprasza, chociaż nie on był winny. Nic nie rozumiał, a House nie miał wystarczająco dużo siły w sobie, by uzmysłowić mu, jak bardzo się mylił.


7.
Wszyscy wiedzieli, że House spotyka się z Cuddy. Wszyscy wiedzieli, że House pogodził się w Wilsonem. Ale nikt nie wiedział, jak bardzo nienawidził tej sytuacji sam House. Byli przyjaciele kusili go wizją życia „tak jak dawniej”, pracownicy okazywali szacunek, bo widać było, że zmniejszył dawki Vicodinu. Nie zrobił tego, bo zapragnął lepszego życia. Zrobił to, bo potrzebował bólu i cierpienia. Jakkolwiek irracjonalnie to zabrzmiało, potrzebował pokuty za to, ile zła wyrządził. To był dopiero początek, ale nie mógł nic poradzić na to, jak traktowali go inni. Jeszcze, bo niedługo zamierzał uderzyć. Bezlitośnie i z precyzją chirurga. Wiedział, że nigdy tego nie zrozumieją. Nie było czego rozumieć, bo świat, w którym żył opierał się na prostych zasadach. Każdy musi zapłacić za swoje winy.


8.
- Cuddy, muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego – odezwał się, przerywając ciszę. Ostatnio często milczał, ale ona zaakceptowała to, wierząc, że tego właśnie potrzebuje.
- Tak? – Spojrzała na niego ciepło. To było na swój tragiczny sposób zabawne. Kochała go, chociaż nic nie zrobił. Nie starał się, nie próbował. Był, a Cuddy cieszyła się z tego.
- Pamiętasz jak jakieś dwa miesiące temu powiedziałem ci, że chyba się w tobie zakochałem?
- Jak mogłabym zapomnieć? – Uśmiechnęła się, a w jej oczach zobaczył radosne oczekiwanie. Wiedział, czego się spodziewała, nigdy nie rozmawiał o uczuciach bez ważnego powodu. Jak bardzo myliła się w tej prostej prawdzie.
- Kłamałem. Kłamałem wtedy i kłamałem teraz. Nigdy nie mógłbym cię pokochać – powiedział zimno, patrząc jak wyraz twarzy tej kobiety gwałtownie się przeobraża – Chciałem cię tylko wykorzystać – zakończył, wstając.
- Nie, nieprawda! – podniosła głos, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Przykro mi – rzucił tylko, cicho zamykając za sobą drzwi. To prawie nie bolało.


- Wilson, muszę ci coś powiedzieć. Myślę, że to ważne.
- Jasne, o co chodzi? – jego eks-przyjaciel miał miły głos i uśmiech na twarzy.
- O Amber.
- Musimy o niej rozmawiać? – Na twarzy pojawił mu się grymas bólu.
- Chcę powiedzieć ci tylko jedno. Amber zdradzała cię ze mną – oznajmił spokojnym głosem. Wyszedł, zanim Wilson zdążył zareagować w jakikolwiek sposób.


9.
Wszystko było dokładnie tak, jak zaplanował. Był zimnym, nieczułym sukinsynem, wiedział o tym. I gdyby ktoś mu to zarzucił, zgodziłby się z nim bez wahania. Greg House nigdy nie ucieka przed prawdą.

Kiedy miał dwadzieścia kilka lat, poznał na studiach Cuddy. Była piękna, była pociągająca. Wciąż jest. Zakochał się w niej wtedy, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tak mu się wydawało, gdy z nią był. Ale po ich wspólnej nocy oświadczyła, że mogą być jedynie przyjaciółmi, a jego duma nie była w stanie tego znieść. To trwało może miesiąc. Spotkali się piętnaście lat później, udając, że ich związek nigdy nie istniał. Ona miała zbyt wielkie ambicje, on za bardzo zranione serce. A potem przyszła Stacy. Nie umiał określić, kim tak naprawdę dla niego była, ale zabrała wszystko, co posiadał. Wszystko, co miało jakąś wartość. Wilson często mówił, że jest głupcem, skoro nie chciał się emocjonalnie zaangażować w związek z Cuddy. Ale to nie było tak. Nie czuł nic, poza pustką, jaką pozostawiła po sobie Stacy i choćby nie wiem jak chciał pokochać Cuddy – nie potrafił.

Nie potrafił też wielu innych rzeczy. Na przykład wytłumaczyć, dlaczego to wszystko tak się potoczyło. Chociaż to właściwie nie było dla niego żadną zagadką. Kiedy zabił Amber dotarło do niego w końcu, że to koniec. Chciał umrzeć, ale wiedział, że to byłoby zbyt proste. Jego przeznaczeniem było cierpieć, wiedział, że tak miało być. Zmusił jedyne osoby, którym na nim zależało, żeby go nienawidziły i zamierzał uświadamiać to sobie każdego kolejnego dnia, dopóki nie umrze.

Nie zasługiwał na nic innego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Sob 16:31, 16 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Sob 14:03, 02 Sie 2008    Temat postu:

trochę to masochistyczne ze strony House'a. ale on chyba jest bardzo masochistyczny. och Em. Ty to masz talent do pisania takiego rodzaju rzeczy.niby jest ok a tu na koniec okazuje się że nie jest różowo. te ostatnie fragmenty są pełne smutku i takiego żalu że aż mi serducho ściska. jestem co prawda fanką weselszej twórczości, ale wiem że jak Ty coś skrobniesz to jest to w 100% warte przeczytania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 14:48, 02 Sie 2008    Temat postu:

cholernie smutne i dobijajace (to komplement )

licze na dalszą Twoją twórczość


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:08, 02 Sie 2008    Temat postu:

Em ty potrafisz wszystko tak prawdziwie napisać. Wielki szacun ode mnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:21, 02 Sie 2008    Temat postu:

zagrzebiste. i bardzo hałsowe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Lovett
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lip 2008
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:03, 02 Sie 2008    Temat postu:

Bardzo smutne i pięknie napisane, choć nie wiem czy mi się podoba... Ale pozazdrościć wielkiego talentu Yellow_Light_Colorz_PDT_15

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:25, 02 Sie 2008    Temat postu:

Coś nas Em. pesymistycznie nastraja. tak pięknie i tak smutno. Ty 'Martwa Terrorystko" Mogłabyś coś optymistycznego napisać, bo w taką pogodę (deszcz, mokro i zimno) czuję się podwójnie zgnębiona.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 17:41, 02 Sie 2008    Temat postu:

Dziękuję wam bardzo . A co do czegoś optymistycznego, to może kiedy indziej .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:21, 02 Sie 2008    Temat postu:

Hlip... :smt010
Cudo. Depresyjne, ale cudowne.
I te opisy, wielki talent narratorski, idealnie opisane uczucia Houe'a.
piękne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżuczek
Wieczny Rezydent


Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd

PostWysłany: Sob 20:50, 02 Sie 2008    Temat postu:

Em. napisał:
A co do czegoś optymistycznego, to może kiedy indziej .


To samo sobie powtarzam albo raczej wmawiam :smt005

Wszystko, czego teraz potrzebował, to odrobiny ciepła i zrozumienia. Pragnął tego całym sobą, ale jednocześnie z przerażającą pewnością wiedział, że nie mógłby tego przyjąć. Nie potrafiłby.
To jeden z ważniejszych fragmentów, przynajmniej dla mnie.
Mam takie wrażenie, ze House i pewnie nie tylko on nie ma wpływu na pewne rzeczy. To czy czegoś chcemy nie zawsze zależy od nas. I żadne tam gadanie "Chcieć to móc" mnie nie przekona. To tylko jeden z tych sloganów mających niby ułatwić życie albo podejmowanie decyzji.
To też pesymistycznie zabrzmiało, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że to przez fik Em.

Lubię Twoje przemyślenia Em. i to w jaki sposób są podane.
:smt001


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:15, 02 Sie 2008    Temat postu:

Nie wyobrażam sobie House'a jako tak popieprzonego masochisty, ale muszę przyznać, że coś w tym jest. A nie ma to jak przeczytać przekonywujący fik na temat, w który nie wierzysz. Dlatego chylę czoła. Udało Ci się sprawić, że byłabym w stanie dać wiarę czemuś, czemu w ogóle wiary nie daję. To jest cecha dobrego tekstu. Naprawdę bardzo Ci gratuluję. Bo to dobry kawałek literatury.

Kat.

EDIT: Czytałam ten tekst, zapętlając jedną piosenkę. I dopiero teraz zaczaiłam, jak odpowiedni ona ma tekst.

I've loved like I should but lived like I shouldn't
I had to lose everything to find out
Maybe forgiveness will find me somewhere down this road


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Sob 21:18, 02 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brandy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:25, 02 Sie 2008    Temat postu:

Dżuczek napisał:
To czy czegoś chcemy nie zawsze zależy od nas. I żadne tam gadanie "Chcieć to móc" mnie nie przekona.


W końcu 'You can't always get what you want' prawda?

Em. kocham Twoje opisy, śliczne są po prostu. Tak pięknie opisujesz emocje i charaktery... Tylko pozazdrościć :smt001 Poza tym każde słowo wydaje się być przemyślane kilka razy i całe to opowiadanie jest tak idealnie 'wyważone' :smt003 Innymi słowami - bardzo mi się podoba xD

Uwielbiam wszystkie opowiadania, które mają tak rozbudowane opisy i które skupiają się przede wszystkim na uczuciach postaci, dlatego tym bardziej gratuluję popełnienia tego ficka :smt002


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shina
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przed monitora:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:37, 03 Sie 2008    Temat postu:

Piękne...
House tak bardzo cierpi...
Gdy czytałam czułam się tak jak bym było kołego w jego głowie.
Piszesz pięknie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joasui
Dentysta- Sadysta
Dentysta- Sadysta


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 2116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okolice 3miasta
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:44, 03 Sie 2008    Temat postu:

No! To teraz pewnie będzie dużo odkręcania i udowadniania, ze jest inaczej, niż się wydaje!
Z drugiej strony tego fika pisze Em.. Czyli możliwe, że na happy end nie ma co liczyć... Hm.
Będę śledzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 18:57, 03 Sie 2008    Temat postu:

Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego ktoś sądzi, że będzie ciąg dalszy . To już koniec, resztę zostawiam wam [co nie znaczy, że ktoś ma pisać sequela, jak raz mi się zdarzyło]. Do zobaczenia kiedyś tam, przy kolejnym przygnębiającym fiku mojego autorstwa .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:28, 03 Sie 2008    Temat postu:

Błagam Em. ! Do stóp ci się kłaniam, napisz coś optymistycznego!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Nie 20:48, 03 Sie 2008    Temat postu:

Napisałam coś, ale nie jest specjalnie optymistyczne. Właściwie takie trochę nijakie. Za chwile będzie widoczne w drabble'ach.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:27, 03 Sie 2008    Temat postu:

Dotrwałam do końca. A więc dziękuję za dedykację :D

Takie to smutne. Pod koniec chciałam krzyknąć: Odkręć to, palancie! Ale nie odkręci, woli pogrążyć się w poczuciu winy. Szkoda.
Ale to mi pasuje do House'a. On lubi się unieszczęśliwiać.

Greg House nigdy nie ucieka przed prawdą. (...) Nie zasługiwał na nic innego.
I tu się Greg House myli. Nie zasługiwał na takie życie, na odrzucenie i nienawiść. Ale przecież każdy się myli. Nawet Greg House. I uciekł przed prawdą. Uciekł przed faktem, że zasługiwał na normalne życie, nie był przecież potworem, który zabijał z zimną krwią. To był wypadek.

Siedział w gabinecie Wilsona i nie mógł uwierzyć w to, o czym opowiadał jego eks-przyjaciel. Mówił o zaufaniu, przebaczeniu, przyjaźni i innych tym podobnych bzdetach. Mówił, że przeprasza, chociaż nie on był winny.
I jeszcze to. To takie Wilsonowate. I to on nie zasługiwał na to, jak potraktował go House.

No dobrze. Przygnębiłaś mnie tym opowiadaniem :) Ale i tak mi się podobało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:25, 05 Sie 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podobało. Em. uwielbiam twoje ficki bo zwykle House w nich cierpi.(takie moje zboczenie) poza tym są rewelacyjnie napisane. i nawet huddy tu nie razi... gdyby tak było w serialu(oprócz ostatniej, masochistycznej części) to sezon numer 5 byłby rewelacyjny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
unblessed
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:28, 05 Sie 2008    Temat postu:

Świetne, bardzo mi się podobało. Do momentu, w którym House podejmuje decyzję o odsunięciu od siebie Cuddy i Wilsona miałam taką samą wizję Grega po tym wszystkim. Skłonienie ich do nienawiści mi się kłóci, ale to twoja wizja.
Cytat:
Była piękna, była pociągająca. Ale nic nie czuł. Nic, i choć ta pustka powinna go przerażać, chyba się do niej przyzwyczaił. Od odejścia Stacy nie znał nic innego. Wiedział, że każdy normalny facet już dawno zainteresowałby się na poważnie taką kobietą, jak Cuddy, szczególnie, jeśli dawała mu do zrozumienia, że sama jest nim zainteresowana. Nie potrafił jednak zaangażować się w coś więcej niż ich słowne gry.
Za ten opis masz mojego prywatnego oskara.

Zmniejszenie dawki Vicodinu by osiągnąć taki efekt, jak przy cięciu się. Wilson, który przebacza i przeprasza, Cuddy, stojąca zawsze niedaleko gotowa do pomocy... W tym wszystkim House, któremu to nie pomaga, tylko jeszcze bardziej popycha w przepaść. Gorzka wizja, ale realna wizja. Dlatego tak przerażająca. Chociaż Amber to był chwyt poniżaj pasa...

Gratuluję udanego ficka.
u.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 15:23, 05 Sie 2008    Temat postu:

"Ludzie myślą, że House nie ma wyczucia. Ale on się powstrzymuje. Bo jeśli chce zranić, dokładnie wie, gdzie dźgnąć." - 3x09

Cytat w ramach wyjaśnienia na to, co powiedział Wilsonowi. Niekoniecznie to musiała być prawda, ale to przecież najbardziej by go zabolało...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Werrka13
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:14, 07 Sie 2008    Temat postu:

Składam pokłony Takie dobijające i smutne, KOCHAM TAKIE FICKI!!!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:53, 07 Sie 2008    Temat postu:

marengo napisał:
Greg House nigdy nie ucieka przed prawdą. (...) Nie zasługiwał na nic innego.
I tu się Greg House myli. Nie zasługiwał na takie życie, na odrzucenie i nienawiść. Ale przecież każdy się myli. Nawet Greg House. I uciekł przed prawdą. Uciekł przed faktem, że zasługiwał na normalne życie, nie był przecież potworem, który zabijał z zimną krwią. To był wypadek.


Szczerze? W tym momencie to ja miałam ochotę krzyczeć. Bo absolutnie nie zgadzam się z tym, co napisałam, nawet jeśli jest prawdziwe :smt089. Tylko, że zazwyczaj to, co piszę, żyje własnym życiem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:35, 08 Sie 2008    Temat postu:

Ja nie mogę takich fików...
Przeczytałam go w dniu, w którym się tylko pojawił. I nie moge przestać o nim myśleć.

"Nie potrafił też wielu innych rzeczy. Na przykład wytłumaczyć, dlaczego to wszystko tak się potoczyło. Chociaż to właściwie nie było dla niego żadną zagadką. Kiedy zabił Amber dotarło do niego w końcu, że to koniec. Chciał umrzeć, ale wiedział, że to byłoby zbyt proste. Jego przeznaczeniem było cierpieć, wiedział, że tak miało być. Zmusił jedyne osoby, którym na nim zależało, żeby go nienawidziły i zamierzał uświadamiać to sobie każdego kolejnego dnia, dopóki nie umrze.

Nie zasługiwał na nic innego."

Nie moge takich fików, bo ta wizją Housa jest na tyle prawdziwa...że az boje sie że zbyt prawdziwa. że House byłby w stanie rzeczywiście tak zrobić. Bo w jego pokretnym umysle nie istnieje cos takiego jak "wybaczanie sobie". Skazanie samego siebie na cierpienie, byłoby karą, jaka sam sobie wymierzył.

Nie mogę takich fików, bo jako naiwna idealistka, ciagle mam nadzieję, że House po licznych perypetiach House będzie żył długo i szczęśliwie u boku Wilsona i Cuddy:D

Co nie zmienia faktu, że chylę czoła przed kunsztem tego tekstu. jest świetnie napisany, w melancholijnym, jednostajnym nastroju. Bez fajerwerków, co wprowadza w czytelnika w specyficzny stan Housowego przygnębienia...

Chyba tak, jak House w Twoim tekście mam w sobie coś z masochisty, bo bez wątpienia przeczytam inne Twoje teksty. najwyżej sie zapłacze:/

PS. po tylu dniach napisałam w końcu co mi leży na wątrobie. Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i gratuluje talentu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:13, 30 Wrz 2008    Temat postu:

W moich konkursowych poszukiwaniach faworytów dobrnęłam już do tego działu.
I ten fik jest pierwszym, który mnie "zmusił" do komentarza.

Ale właściwie ten tekst tak mnie wyczerpał psychicznie, że nie napisze nic nowego. Tylko, to co zawsze: Em., Twoje angstowe przemyślenie powalają mnie na łopatki za każdym razem. Jak nie lubię nieszczęśliwych zakończeń, tak Twoje fiki czytam. Chyba z masochizmu - bo ból i przyjemność razem.
No i pod tym się muszę podpisać:
T. napisał:
Nie moge takich fików, bo ta wizją Housa jest na tyle prawdziwa...że az boje sie że zbyt prawdziwa. że House byłby w stanie rzeczywiście tak zrobić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin