Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozstania, spotkania i powroty
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:01, 19 Gru 2008    Temat postu: Rozstania, spotkania i powroty



Jest to pierwszy mój fik, który publikuję, więc proszę, nie bijcie
Co do czasu akcji, to rzecz dzieje się krótko po powrocie Housa do chodzenia o lasce.
Zatem nie pozostaję mi nic innego, jak życzyć Wam miłej lektury i obyście przy niej nie posnęli


Prolog – Listy zza grobu

Podważyła zapadkę w zamku od pokoju dyrektorki sierocińca. Nacisnęła z zapartym tchem klamkę, po czym wślizgnęła się do środka. Oczy musiały przez parę sekund przyzwyczaić się do panujących ciemności. Jedynym źródłem oświetlenia stanowiła teraz księżycowa poświata, która zalewała niewielki pokój niczym srebrny całun. Zamknęła drzwi za sobą, podążając w stronę biurka. Był to jej najbardziej znienawidzony mebel w całym sierocińcu, gdyż najczęściej to tutaj nasłuchiwała się przeciągających się w nieskończoność kazań na temat jej zachowania.
Jednakże godziny spędzone przy nim nauczyły ją rozkładu dokumentów mieszczących się w niezliczonych szafkach po lewej i prawej stronie gabinetu. Ale tego, czego szukała nie znajdowało się tam. Prawdopodobnie było w ów znienawidzonym meblu w pierwszej lub drugiej szufladzie. Niewielka koperta z odręcznie napisanym jej imieniem i nazwiskiem: „Melanie McKervie (House). Do rąk własnych”.
Pociągnęła za gałkę od szuflady. Nic. Same papiery dotyczące fundacji na rzecz dzieci osieroconych i porzuconych. Poświeciła małą latarką, zaglądając głębiej. Nagle serce podeszło jej do gardła, kiedy usłyszała trzask za oknem. Wyłączyła światło, nasłuchując. Po paru sekundach ciszy ponowiła poszukiwania w drugiej szufladzie. Uwagę Melanie zwrócił terminarz dyrektorki z którego wystawała rozdarta koperta ze znajomym pismem.
Wyciągnęła ją, czując jednocześnie jak z trudnością jej przychodzi opanowanie gniewu. Nikt nie miał przecież prawa tego otwierać! Walcząc z narastającą ciekawością zajrzenia do środka, przeczytała z tyłu tym samym pismem, co z przodu „Oddać w chwili skończenia 16 roku życia”. Prychnęła z pogardą. Nie ma zamiaru czekać jeszcze 1,5 roku do możliwości odkrycia czegoś, co pomoże jej się wyrwać z tego miejsca.
Trzymając latarkę między zębami, wyciągnęła ze środka dwie złożone na pół kartki oraz zdjęcie, które z biegiem czasu nieco wyblakło, ale nadal można było rozpoznać osoby na nim ujęte.
Czekała na tą chwile długo. Zbyt długo. Nigdy przedtem nie widziała swoich rodziców, nawet na zdjęciach. Czasem zastanawiała się jak zareaguje, gdy ich w końcu ujrzy. Radość? Smutek? Żal za życiem, którego nigdy nie miała? Ku swojemu zaskoczeniu, nic nie poczuła. Widziała przed sobą parę dość młodych ludzi, objętych i patrzących wprost na nią. Kobieta, która była jej matką, miała długie do ramion blond włosy i była raczej przy kości, więc w głowie Melanie zasiała się wątpliwość, czy oby na pewno ta pucołowata na buzi, szeroko uśmiechnięta pani jest jej rodzicielką. Przeniosła wzrok na mężczyznę. Wyglądał na dość wysokiego (chociaż trudno to było ocenić, gdyż obaj siedzieli), szczupłego faceta o ustach wykrzywionym w ironicznym uśmiechu. Zatem budowę miała po nim. Odetchnęła z ulgą. Spróbowała określić kolor oczu, ale zdjęcie było tak kiepskiej jakości, że obecnie stawiała na piwne.
Włożyła zdjęcie do nowej koperty, a zastępcze- przedstawiające małą, żółtą kaczuszkę, które ukradła jakiemuś dzieciakowi- do starej. Następnie rozłożyła jedną z dwóch kartek zaadresowanej, o dziwo, do niej i zanim się zorientowała wchłaniała już każde słowa jej matki:

„Kochana Córeczko,
Kiedy będziesz, to czytasz, mnie już pewnie nie będzie. Zawsze chciałam coś po sobie zostawić, coś co by sprawiło, że będziesz o mnie pamiętać. Jednak, gdy to piszę, nie mam nic wartościowego, co mogłabym Tobie ofiarować, więc proszę przyjmij moją miłość. To jedynie, co mogę Ci zaofiarować, ale z biegiem lat zrozumiesz, jak wielki jest to dar.
Mama

P.S. Druga kartka jest dla Twojego ojca. Proszę, nie czytaj jej, tak samo jak Ty nie dawaj mu swojej. To dobry człowiek, ale prawdopodobnie jeszcze nie zrozumiał pojęć takich jak miłość, czy poświęcenie. Nazywa się Gregory House. Jest lekarzem (specj.: nefrologia, choroby zakaźne), ukończył Uniwersytet Michigan w 1984 roku. Jeśli go odnajdziesz, nie spodziewaj się zbyt wiele. Nie wie o Twoim istnieniu, zatem bądź wyrozumiała. Powodzenia!”

Poczuła jak dreszcz emocji przebiega jej po krzyżu w dół. W głowie kłębiło jej się od pytań, ale wiedziała, że przyjdzie czas, aby na nie odpowiedzieć. Wrzuciła oba listy do koperty ze zdjęciem, a do podartej włożyła wycinki z gazet. Kiedy uznała, że objętościowo są podobne, zatarła za sobą ślady i gasząc latarkę wyślizgnęła się z pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:23, 19 Gru 2008    Temat postu:

Nie posnęłam, nie biję i czytałam z przyjemnościa
Mam nadzieję, że niedługo dalszy ciąg?
Do miłego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:35, 19 Gru 2008    Temat postu:

Zaczyna się fajnie, zaciekawiło mnie co będzie dalej, szczególnie jak Melanie odnajdzie już tatusia.

Pozdrawiam i czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shina
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przed monitora:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:54, 19 Gru 2008    Temat postu:

no no no zapowiada sie bardzo ciekawie
czekam na ciąg dalszy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:50, 19 Gru 2008    Temat postu:

Wciągające.

Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:01, 20 Gru 2008    Temat postu:

Rety, dziękuję za wszystkie komentarze! Nie sądziłam, że wzbudzi to takie zainteresowanie!
Lizbona, runiu, shina, madzia, dzięki za słowa wsparcia, to dużo dla mnie znaczy.
Zatem, oto następna część. Jak zawsze: miłej lektury!


I

Zaczerpnięte ze „Słownika medycznego wg Gregory’ego House’a. Wydanie I, wciąż aktualizowane”:

„Pacjent z przychodni- niższy gatunek człowieka, który zabiera cenny czas (czytaj: zawraca dupę) lekarzom, którzy mają ciekawsze rzeczy do zrobienia. W zależności od gatunku pacjenta, wyróżniamy: duponoga (nie potrafią odróżnić nogi od ręki, czy czerwonej farby od wysypki), hipochondryka (ich główny cel to upewnienie się, poprzez zadanie po raz setny pytania, czy aby katar nie jest objawem choroby na miarę zapalenia płuc) oraz lesera (wskutek poświęcenia wywołaniem niestrawności przez zjedzenie dwutygodniowej szynki drobiowej próbuje przekonać, że nie nadaje się do pracy przez minimum tydzień).
Synonimy: pasożyt, szkodnik, zawalidroga.”

House uśmiechnął się do siebie. Jeszcze dwie minuty i będzie mógł wyjść ze schowka na miotły, później przejść niepostrzeżenie obok pomieszczenie na „P”, które w swoich myślach nazywał Mordorem, a potem wyjść na wolność. Nawet jeśli po drodze spotka Golluma, który w tej historii miał postać seksownej brunetki, odpowie, iż jego czas pracy się skończył.
Wyłączył przenośny telewizorek, schował do plecaka, a następnie zarzucił go sobie na plecy. Może zamówi sobie dzisiaj wieczorem jakieś towarzystwo? Ostatecznie w taką piękną letnią noc nie powinien być sam.
Zmarszczył brwi, wiedząc, że oszczędności starczą ledwie na zapłatę zaległego rachunku za prąd, wodę i gaz. Dlaczego właściwie nie dostał jeszcze wypłaty, która powinna być na jego koncie trzy dni temu? A co z premią? Przecież taki genialny lekarz jak on powinien bez proszenia się dostawać dodatki do pensji. Uśmiechnął się lubieżnie na myśl o „dodatku”, jakim by była szefowa w jego łóżku.
Otworzył drzwi i wychylił głowę. Tak jak uczył go pan policjant w przedszkolu na zajęciach z bezpieczeństwa drogowego. Lewo, prawo, lewo. Droga wolna, można iść. Ruszył raźnym krokiem przed siebie, na tyle szybko, na ile pozwalała mu prawa noga. Syknął cicho, gdy choć trochę na niej stawał. Po nieudanej terapii ketaminą ból nasilił się i musiał brać teraz więcej vicodinu niż przed postrzałem. Jeszcze około 40 kroków i będzie siedział na motorze… Już tylko 25… Widać wejście główne… 15…
I nagle, niczym deus ex machina, pojawiła się ona, czyli Gollum. House zrobił unik w lewo, chcąc ją zręcznie wyminąć, ale ona przejrzała jego zamiary, szybciej niż się spodziewał. Usłyszał swoje nazwisko. Udając, iż nie słyszy, szedł dalej. Jednak gdzieś w podświadomości wiedział, że spotkania z nią jest już nieuniknione. Wyprzedziła go i stanęła przed nim, nie pozwalając mu iść dalej. „Cholera”- pomyślał.
Patrzyli na siebie przez chwilę bez słów. Jak dwaj wojownicy, którzy próbują ocenić siły przeciwnika, mierzyli się wzrokiem. W końcu House wypalił na tyle głośno, iż parę osób z przychodni zaczęło się interesować ich starciem słownym.
- Doktor Cuddy, słyszałem, że ostatnio szpitalowi ostatnio gorzej się powodzi- zrobił dramatyczną pauzę, chcąc osiągnąć zamierzony cel.- Nie ma pieniędzy na pensje dla pracowników, a sama administratorka, aby to zataić dorabia na drugim etacie jako prostytutka- spojrzawszy wymownie na jej dekolt, ściszył głos do konspiracyjnego- Rozumiem, że właśnie pani wróciła z pracy?
Cuddy zarumieniła się lekko. Ale nie bynajmniej ze wstydu, a z wściekłości.
- House, natychmiast do przychodni!- zanim zdążył coś odpowiedzieć, dodała- I nic mnie to nie obchodzi, że spóźnisz się na spotkanie z dziwką!
Nachylił się bliżej, chcąc sprawdzić po jej twarzy na ile może sobie pozwolić. Uśmiechnął, się. Jednak jeszcze na bardzo dużo.
- Z chęcią bym wziął dwie godziny z Rudą Suzie, ale tak się składa, że nie mam jej czym zapłacić, bo jeszcze nie dostałem pensji!
Kobieta uśmiechnęła się bezczelnie. Wiedziała bowiem, że jest na wygranej pozycji. Przygryzła delikatnie dolną wargę i spuściła wzrok na wysokość jego klatki piersiowej. Podręczyła go trochę tą wyczekującą ciszą, a następnie spojrzała mu prosto w oczy.
- Kto nie pracuje, niech nie je. Dostaniesz pensje, jak odrobisz zaległe godziny w przychodni. Trochę ich się nazbierało, więc lepiej zacznij od zaraz.
House kipiał w środku. Miał ochotę użyć swej laski w nieco innym celu, niż normalnie. Oboje wiedzieli, jak nie znosi przychodni. Czy nie byłoby zatem prościej, gdyby dała mu spokój? Kiedy Cuddy minęła go, wracając do swojego gabinetu, krzyknął za nią:
- Powiem Wilsonowi, że będziesz stała pod samą latarnią, co ostatnio! Ma nadzieję, że stawka za godzinę nie zmieniła się od poprzedniego spotkania!
Pielęgniarki podniosły głowy, nie kryjąc się już specjalnie z jawnym podsłuchiwaniem, jeśli można by mówić tu o jakimkolwiek podsłuchiwaniu. Donośny głos House’a rozniósł po całej przychodni z cała swą siłą, wciskając się nawet do gabinetów zabiegowych, gdzie lekarze badali swych pacjentów.
Cuddy cała czerwona, tym razem ze wstydu, przyśpieszyła kroku, zatrzaskując za sobą drzwi od biura. On z kolei stał, czując jak walczy ze sobą. Nawet nie wiedział dokładnie ile godzin ma do odrobienia. 150? 200? Coś koło tego. Spojrzał w kierunku „pacjentów z przychodni”, gdy nagle poczuł jak wstrząsa nim głęboka odraza do nich. Zrezygnowany ruszył w kierunku rejestracji, obiecując sobie w duchu, iż Cuddy mu za to drogo zapłaci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mycha dnia Sob 0:02, 20 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shina
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przed monitora:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:36, 20 Gru 2008    Temat postu:

ha ha ha...
po prosty to jest świetne...

ja mam prośbę mogę dowiedzieć się gdzie można kupić ten wspaniały słownik?
czekam na news


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:16, 20 Gru 2008    Temat postu:

Świetne, definicja pacjenta i Gollum rozbawiły mnie do łez, dialog Housa z Cuddy - genialny.
Czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 20:30, 20 Gru 2008    Temat postu:

super Ja chcę już dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:19, 21 Gru 2008    Temat postu:

shina tak jak napisałam, słownik jest wciąż aktualizowany na bieżąco. Jeżeli będzie możliwość zakupu, to Ci zaraz to przekażę
runiu, madziula również dziękuję za pozytywne komentarze. Kolejna część tworzy się w głowie, muszę ją jeszcze stworzyć, więc będziecie musieli trochę poczekać.
Miłej lektury!


II

„Słownik medyczny wg Gregory’ego House’a”:

„Rejestracja- punkt zborny pacjentów z przychodni oraz pracowników szpitala. To tu rozgrywają się zakłady o wielkie stawki, porównywalne nawet do ceny dobrego auta sportowego. W tym miejscu najprawdopodobniej usłyszysz najświeższą plotkę na temat kolejnego romansu podstarzałego pulmologa, czy kolejny dowód na to, iż House przespał się z Cuddy. Szefem tej małej świątyni seksu i biznesu jest siostra Brenda, która w dalszej części słownika będzie określana jako „Brenda-Menda”. Stara panna, która nie chce zdradzić kto, ile i na co postawił w zakładzie: „Czy rozwody Wilsona były spowodowane przez fakt, że jest ukrytym gejem?”

„Brenda-Menda” podała mu bez słowa gruby plik bordowych teczek. House odniósł wrażenie, że teczki jakby patrzyły na niego bykiem, dobrze wiedząc, iż nie zostaną nawet otworzone. Gdy wciskał je pod pachę, przez nieuwagę stąpnął na prawą nogę, która odezwała się znajomym pulsującym bólem. Instynktownie położył dłoń na rozległej bliźnie, niewidocznej pod dżinsami. Wziął głęboki wdech i wypuszczając powietrze przez zaciśnięte zęby, przeczytał kątem oka pierwsze nazwisko.
- Melanie Pene, za mną do 1- powiedział znudzonym głosem. Dość wysoka, jasna brunetka wstała, posłusznie podążając za nim. House zastanawiał się, jacy rodzice skrzywdzili na tyle dziecko, by dawać nazwisko o tak oryginalnym znaczeniu. Na pierwszy rzut oka nie wyglądała, że jest latynoską. Postanowił jednak nie wdawać się w szczegóły drzewa genealogicznego nastolatki.
Swoim zwyczajem nie przepuścił w drzwiach. Kiedy weszli do środka, rzucił teczki i wskazał niedbałym ruchem ręki na kozetkę. Dziewczyna usiadła, nie spuszczając z niego wzroku. Siedzieli chwilę w ciszy, gdy nagle House odezwał się zniecierpliwiony:
- Słuchaj, nie wiem, ale czy opanowałaś już umiejętność mowy? Wiesz, to co nas odróżnia na przykład od polipów?
Poczuł się niezręcznie, kiedy nastolatka próbowała jakby go przewiercić wzrokiem na wylot. Nie wiedział jeszcze wtedy, że tak się czują ludzie, którymi obdarza tym samym spojrzeniem.
- Jesteś wyższy niż myślałam- wypaliła. House otworzył lekko usta ze zdziwienia. Dobra, ma prawdopodobnie do czynienia z dzieciakiem, które nie za bardzo wie, gdzie się znajduje. Zmrużyła powieki, poczym nagle otworzyła ze zdziwienia- I masz niebieskie oczy!
- Mam też zarost, dwie ręce, dwie nogi, a nazywam się Gregory House. Punkt dla mnie- podrapał się po głowie, próbując znaleźć odpowiednią ripostę.- To nie gra w „Zgadnij kto to”, wiesz? Albo mi powiesz dlaczego tu przyszłaś, albo będziemy dalej prowadzić tą bezsensowną konwersację.
Wykrzywiła usta w ironicznym uśmiechu, a następnie wskazała głową na jego laskę.
- Co ci się stało w nogę?
House zrobił dramatyczną minę, próbując oddać powagę całej sytuacji:
- Zwichnąłem rzepkę będąc na zajęciach z tai-chi.
- Nieprawda- zmarszczyła brwi, przypominając sobie sytuacje z przychodni, kiedy odbierał teczki od rejestratorki.- Chwyciłeś się wtedy za udo, nie za kolano. Wtedy, przy zabraniu teczek- dodała widząc jego nieco zaskoczony wzrok.- A więc kłamiesz.
House, wciąż będąc pod wrażeniem, nachylił się w jej stronę. Zaczynało być coraz ciekawiej.
- Słuchaj, zdradzę ci pewną tajemnicę, taką prawdę życiową. I tak prędzej, czy później byś o niej usłyszała, albo jeśli masz mniej szczęścia, przekonała na własnej skórze. Wszyscy kłamią.
Mrugnęła oczami. Nie takiej rady spodziewała się od niego, jednak wciąż brzmiał fragment zdanie z listu w jej głowie: bądź wyrozumiała. Pochyliła się również i spytała cicho:
- Zmarli też?
Zapanowała cisza. Niemalże każdy, kto choć poznał House’a potrafił wywnioskować, iż jego racjonalny umysł nie pojmował tak metafizycznych stwierdzeń jak „życie pozagrobowe”. Może ta dziewczyna była stuknięta, ale w oczach mężczyzny wyglądała na całkiem interesujący przypadek. Odpowiedział tym samym tonem głosu, co rozmówczyni:
- Myślę, że już nie mają takiej możliwości. Zamiast owijać w bawełnę, powiedz mi wprost, że potrzebujesz tabletki na seks z chłopakiem, bo nie jesteś pewna, czy nie założy prezerwatywy na lewą stronę.
- Nie potrzebuję tabletek!- nagle zobaczyła jak wzrok House’a spoczął na jej dość niewielkim biuście. Nie zakryła się jednak rękoma, tylko wykrzywiła usta wyrażając tym głębokie zniesmaczenie.
- Mimo wszystko uważam, iż przydałoby ci się trochę estrogenów.
- Dzięki, ale podobają mi się takie jakie są- skłamała gładko. Dobrze wiedziała, że ma małe piersi, co stanowiło jednym z największych i prawdopodobnie jedynym kompleksem jaki posiadała. Odchyliła się do tyłu, zatapiając się w swoich myślach. Facet przed nią był nieźle walnięty, ale przy tym dowcipny i nie chowający się przed tematami związanymi z seksem. Mimowolnie parsknęła śmiechem, gdy przypomniała sobie jednego z zastępczych ojców przez których przechodziła, kiedy dowiedział się, iż dostała pierwszą miesiączkę. „Kobieta, która z natury jest grzeszna, musi cierpieć za swoje występki przez tydzień każdego miesiąca.” Siedem dni później stała z powrotem pod bramą sierocińca, gdyż skutecznie zniechęciła go do próby nawrócenia jej osoby. Na odchodne usłyszała, że jest „szatańskim nasieniem z którego wyrosną same nieszczęścia”. Uroczy człowiek- Hej, a nawet jakbym chciała antykoncepcje, to nie muszę przyjść tu z rodzicem?
House w międzyczasie wyciągnął podręczne PSP i był akurat w trakcie poziomu drugiego, kiedy go spytała. Nie odrywając zaabsorbowanych oczu od ekraniku, odpowiedział:
- Teoretycznie tak, jeśli masz poniżej szesnastu lat. Praktycznie, mi wystarczy przyjście zainteresowanego, bo dobrze wiedzieć, że są ludzie, którzy potrafią wsadzić penisa do odpowiedniej dziury i dodatkowo wiedzą, iż dzieci nie biorą się z kapusty. Cholera! Straciłem ostatnie życie!
Melanie usiadła po turecku, przy czym wciąż walczyła ze swoim strachem odnośnie powiedzenia prawdy. Pomacała torbę obok siebie, gdzie trzymała kopertę ze zdjęciem i listami. W tym samym czasie House stwierdził, że jednak odrabianie godzin w przychodni w towarzystwie stukniętej nastolatki przemijają dość znośne.
- Moja koleżanka raz poszła do ginekologa, który nie wierzył, iż ma szesnaście i dzwonił do jej ojca, aby się upewnić co do wieku. Najlepsze, że chciała zachować dla siebie fakt uprawiania seksu przed rodzicami.
- Na to nie licz- zmarszczył brwi, próbując jednocześnie przeskoczyć wyrwę i zastrzelić przeciwnika.- Nie mam zamiaru dzwonić do twojego starego z pytaniem, czy córeczka ma legalny wiek, bo chce sobie pobrykać w łóżku z kolegą z którym oficjalnie odrabia matmę.
Wzięła głęboki wdech. Teraz, albo nigdy.
- W sumie, to by było trochę głupio dzwonić do samego siebie, nie?
Każde tych słów bez problemu przeszło przez świadomość House’a. Żadna z jego szarych komórek nie włączyła ostrzegawczego sygnału, nie spowodowała reakcji zwrotnej, czyli nie zrobiła kompletnie nic. Dopiero, kiedy zdanie padło w całości, a poszczególne wyrazy połączyły się tworząc przyczynę reakcji łańcuchowej zachodzącej w jego organizmie, zdał sobie sprawę z tego, co usłyszał. Przez chwilę przestał widzieć PSP, palce mu nieco zdrętwiały, oddech stanął, a on sam zmusił się, żeby spojrzeć jej w oczy. Zobaczył niepewną twarz dziewczyny, której rysy będące podobne do jego zaczęły się wyostrzać, a błękit jej oczu stał się jakby bardziej wyrazisty. Ciszę przerywało pikanie PSP, które oznajmiało kolejną przegraną. I znów House jeszcze wtedy nie wiedział jednej rzeczy: w rzeczywistości wygrał.
- Cześć tato.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mycha dnia Nie 3:20, 21 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shina
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przed monitora:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:00, 21 Gru 2008    Temat postu:

wow...
no jak to sie mówi pierwsze koty za płoty...

Ja chce więcej...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:03, 21 Gru 2008    Temat postu:

Świetny fragment, kocham słownik Housa i kocham wszystkie rozwalające teksty, które padły w tej części, których zacytować się nie da, bo bym musiała pół tekstu skopiować.

Córeczka jest genialna i podobna do tatusia, opis reakcji Housa jak się dowiedział i jego umysł zaczął przetwarzać tą informację też bardzo mi się podobał.
I oto przykład jak Twój fik mnie zmusił do regularnego czytania działu "Inne".

Cytat:
I znów House jeszcze wtedy nie wiedział jednej rzeczy: w rzeczywistości wygrał.

miejmy nadzieję, że wygrał i zobaczymy jego bardziej ludzkie oblicze

Czekam na cd.

Coś mi się jeszcze przypomniało, opis bólu Housa jest u Ciebie bardzo realistyczny, a w większości fików jest pomijany.

PS. Mój komentarz miał być krótki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gadabout
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Wrz 2008
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:02, 08 Sty 2009    Temat postu:

o Greg ma córeczkę z podobnym charakterkiem, zapowiada się ciekawie kiedy następna część?

a i słownik jest super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bestest
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Sie 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:36, 08 Sty 2009    Temat postu:

kurcze to jest boskie! błagam o ciag dalszy!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:20, 23 Sty 2009    Temat postu:

Wybaczcie mi, że musieliście tak długo czekać, ale Wen i siła woli opuściły mnie, a następnie udali się na wakacje. Wspołnymi siłami powstało takie coś.
PS. Proszę, bądźcie wyrozumiali!


Zastanawiające, jak czas przelatuje szybko, gdy robi się coś, co się kocha. Film w kinie, wciągająca książka, pieszczoty z ukochaną osobą… Natomiast, gdy mamy do czynienia z wiadrem ziemniaków, które trzeba obrać, czas jakby staje w miejscu. House pamięta, kiedy rozgryzali ten problem na Discovery Chanel w Brainiacu. Nie wspomnieli nic jednak na temat zachowywaniu się wskazówek zegara podczas spotkania z osobą, która uważa się za jego córkę. Tik tak, tik tak… wybijał miarowo jego zegarek na ręce. Wciąż patrzyli na siebie, widząc odbicie wyczekiwania w swych oczach.
- Psychiatryk, piętro wyżej- wypalił i zaskakując samego siebie wyskoczył jak oparzony z gabinetu, pozostawiając nastolatkę samą sobie.
Mijał zaskoczone twarze pielęgniarek, pacjentów, lekarzy… Słyszał ich nawoływania, ale on myślami był gdzieś indziej. Daleko stąd, na swojej kanapie z Burbonem w dłoni, chciał w spokoju zastanowić się nad tym, co się wydarzyło parę minut temu.
Zanim się zorientował, stał obok swojego motoru, przerzucał prawą nogę i wciskał kask na głowę. Nie czekając aż silnik rozgrzeje się do odpowiedniej temperatury, dodał gazu. Honda zacharczała, zawyła i zgasła.
- Cholera jasna, w mordę jeża!
Przekręcił kluczyk i gdy chciał ponownie odpalić, ktoś go pociągnął do tyłu za prawe ramię. Zmuszony, spojrzał w błękitne oczy prześladowczymi. Uśmiechała się lekko.
- Na zimnym silnik nie zajedziesz daleko. Poza tym łatwo go zniszczysz. Masz- mówiąc to wcisnęła mu kartkę dłoni.- List pożegnalny od mojej matki.
Trzymał zwitek papieru, nie wiedząc co z nim do końca zrobić. Ciekawość zżerała go od środka, ale tym razem to duma wzięła górą. Zmielił go i wyrzucił na ulicę. Poturlała się pod nogi dziewczyny.
- Nie wiem kim jesteś, ani czego chcesz i nie chcę tego wiedzieć, rozumiesz?! Za każdym razem kochając się z dziwką używałem gumkę, więc przekaż mamusi, że nie będę płacić alimentów, bo brakuje jej klientów…
ŁUP! Z szybkością, którą nawet nie podejrzewał znajdował się na asfalcie, szczęśliwie nie pociągając za sobą ciężkiego motoru. Głową uderzył w ziemię, ale kask wytłumił najgorsze. Mrugnął parę razy.
- Moja matka nie żyje, idioto!- kolanem przygniotła mu klatkę piersiową i przystawiwszy mu prawie pod nos zdjęcie, syknęła- Poznajesz ją, czy nie?
Próbując bezskutecznie się wyswobodzić, rzucił okiem na zniszczone zdjęcie. Bez problemu rozpoznał siebie, jednak ból głowy nie pozwalał mu rozróżnić kobiety siedzącej obok niego. Na szczęście House’a, akurat przechodził lekarz z ortopedii dziecięcej, który powiedział groźnie:
- Proszę natychmiast go zastawić, albo wezwę ochronę!
Melanie przycisnęła mocniej kolano, w taki sposób, iż House miał trudność w złapaniu oddechu. Posławszy mordercze spojrzenie lekarzowi, zwróciła się zaskoczona do „wybawcy”:
- Ależ ten mój klient ma fantazje!- powiedziała najbardziej słodkim głosem, na jaki ją było teraz stać. Widząc zmieszaną minę, pociągnęła tą farsę dalej.- Bardzo pragnął, aby zrobić TO na publicznym parkingu. Mógłby nam pan nie przeszkadzać?
Dobrze, że lewym kolanem i prawą ręką przytrzymywała jego ramiona, bo House zaczynał odzyskiwać w pełni świadomość gdzie się znajduje. Nie mogąc jednak nic powiedzieć, gdyż ciągle walczył z możliwością oddychania, przysłuchiwał się jak jego córka-nie córka robi w jajo jednego z największych lizusów w całym Princeton. Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Doktorze House, proszę natychmiast opuścić to miejsce i kontynuować swoją grę wstępną w bardziej odosobnionym miejscu, ponieważ inaczej będę zmuszony powiadomić o tym dr Cuddy. Żegnam.
Tymi słowami skierował swoje kroki do zaparkowanego nieopodal samochodu. Dziewczyna pokręciła głową w zaskoczeniu, jak łatwo było go oszukać. Najwyraźniej lekarze są głupsi niż myślała. Zwróciła się z powrotem do House’a wściekłym głosem, zmniejszając przy tym ucisk kolana na klatkę.
- Poznajesz, czy nie?
Równie wkurzone błękitne oczy patrzyły na nią ze złością. Wydał z siebie głośne charknięcie:
- Złaź ze mnie, napalona małolato!
- Zła odpowiedź- cmoknęła z niesmakiem, przyciskając mocniej jego żebra do kręgosłupa. Czując jak dużo silniejszy od niej mężczyzna odzyskuje siły, warknęła- bo kopnę cię w chore udo.
Poskutkowało. Zrezygnowany House, spytał się w miarę normalnym głosem:
- Czego chcesz? Kasy? Seksu? Narkotyków?
Melanie przewróciła oczyma. Ten człowiek jest bardziej irytujący niż ona, a to doprawdy duży sukces. Uśmiechnęła się lekko.
- Wystarczy, że zrobisz trzy rzeczy: odpowiesz na pytanie, przeczytasz list i zrobisz test na pokrewieństwo.
Licząc za i przeciw, stwierdził, że ze względu na dość niekomfortowe położenie w którym się znajdował, postanowił zaryzykować. Oczywiście, nie bez negocjacji.
- Zejdź ze mnie, bo nie lubię czytać leżąc na plecach.
Nastolatka ześlizgnęła się z niego, ale dla bezpieczeństwa nogę trzymała przy jego prawym udzie. House widząc to, ściągnął kask i wziął bez przekonania zdjęcie. Jakość nie była zachwycająca, ale gdy przyjrzał się bliżej, zaklął cicho pod nosem. To wystarczyło Melanie, która w międzyczasie próbowała rozprostować zmiętą kartkę. Podała ją bez słowa House’owi, a zauważając nad czujną stopę dzieciaka przy jego bliźnie, spojrzał na nią z wyrzutem. Nie mając przy sobie okularów, przybliżył kartkę do siebie na tyle, aby bez większych problemów przeczytać napisaną, jak wnioskował, w pośpiechu list.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 8:45, 23 Sty 2009    Temat postu:

Dopiero teraz trafiłam na Twojego fika i jestem zauroczona. Stylem przede wszystkim. Pomysł na odnalezioną córkę pojawiał się już w fikach, ale w takim wykonaniu czyta się tę opowieść, jak kryminał -- wciąga niesłychanie.
A po tekstach "w mordę jeża" i "zrobić TO" już wiem, że chociaż nie pisałaś do tej pory na Horum, to jesteś nasza do szpiku kości

Podoba mi się bardzo i będę niecierpliwie czekać na kolejne części


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shina
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Kwi 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z przed monitora:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:28, 23 Sty 2009    Temat postu:

po pierwsze: czemu tak długo
po drugie: to jest cudne, boskie itp.
po trzecie: ja chce więcej i więcej i więcej...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez shina dnia Pią 20:29, 23 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:12, 23 Sty 2009    Temat postu:

Ja również, jak Narenika, trafiłam na tego fika dopiero teraz. Kurczę, przeczytałam całość jednym tchem i w tej chwili już czekam na więcej. A spróbuj jeszcze kiedyś taką przerwę zrobić!

Fakt, jesteś nasza. No, może Horumowa (chociaż ja też już jestem Horumowa do szpiku kości xD)

Pisz dalej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:15, 26 Sty 2009    Temat postu:

Extra mocne bez filtra. Tak się czyta, jak to się pali.
Pisz dalej. Niezwłocznie.
Córcia godna swego ojca. Przyszłe reakcje ojca wyczekiwane z utęsknieniem, Poznanianko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:34, 27 Sty 2009    Temat postu:

Rety, dzięki za pozytywny oddźwięk. Człowiekowi od razu lepiej praca idzie.
eigle, Muniashek, shina, Narenika tę część dedykuję Wam. Miłego czytania!


IV

„Gregory,

Zapewne zdążyłeś zorientować się, że nie zrobiłam aborcji, tak jak nalegałeś. Skutek tej decyzji pewnie stoi przed Tobą, kryjąc swój strach pod błękitnymi tęczówkami odziedziczonymi po Tobie. Proszę, weź ją do siebie, żeby mogła zaznać choć trochę rodzicielskiej miłości. Wierzę, wbrew wszelkiej znanej mi logice, że jesteś zdolny do takiego uczucia.

Umieram Greg i nie wiem ile czasu mi jeszcze pozostało. Nie ważne na co, zresztą, to i tak nie ma teraz znaczenia. Nie stać mnie na inne leki, może i lepsze. Do tego boję się jak cholera. Nie mam bladego pojęcia, co się stanie z nią, kiedy mnie zabraknie. Moi rodzice nie chcą mnie znać odkąd rzuciłam medycynę z powodu ciąży. Myślę, iż Twoi również nie byliby zachwyceni widząc ją pod swoimi drzwiami.

Błagam Cię, nie jako kobieta z którą parę razy się przespałeś, ale jako matka naszego dziecka, przygarnij ją.

Nadal Cię kochająca

Cathy”

Mijały kolejne minuty, w ciągu których gapił się na świstek papieru. Czuł, że kręciło mu się w głowie i to nie był skutek upadku, a decyzji, które mógł podjąć w tym momencie. Natłok myśli odbił się od razu na nodze. Odruchowo wyciągnął z kieszeni kurtki vicodin, połykając dwie tabletki. Z zamyślenia wyrwał ją głos nastolatki.
- Te leki łykasz jak cukierki.
Podniósł na nią wzrok. Gdy się tak przypatrzył, to w sumie była podobna do niego. Chociaż z drugiej strony, ile dzieciaków w Stanach miało jasną karnację, a przy tym niebieskie oczy i brązowe włosy? Mnóstwo. I co on do licha ma teraz, akurat z tym dzieciakiem, począć?
- Mają niezły smak, tylko trzeba szybko przełykać, bo stają w gardle.
Z niemałym trudem pozbierał się z asfaltu. Zdecydowanie pozycja stojąca w obecnej sytuacji bardziej mu odpowiadała. Przynajmniej mógł patrzeć na młodą z góry i wymusić względny autorytet. Podając jej sponiewierany list, rzekł cicho:
- Nie znam tej kobiety. Musisz poszukać tatusia gdzie indziej.
Wzdrygnął się, kiedy ujrzał ból i szok w jej oczach. Nawet wieloletnia praca lekarza nie uodporniły go do końca na przekazywanie złych wieści. Choćby nie wiadomo, jakby krył się za murem sarkazmu, sytuacje te i tak wdzierały się do jego wnętrza, raniąc skutecznie. Oczywiście nie dawał tego po sobie poznać.
Melanie z kolei poczuła się, jakby House uderzył ją w brzuch. Oddech na chwilę się zatrzymał, by po sekundzie znów przywrócić do swojego stałego rytmu. Świeża porcja tlenu dotarła w końcu do komórek nerwowych, które z niewyobrażalną prędkością zaczęły przetwarzały dane. Przeczuwając, iż musi coś wymyślić, żeby go powstrzymać od ucieczki, ponownie złapała go za ramię.
- Kłamiesz! Widziałam jak przed chwilą medytowałeś nad listem!
Przewrócił oczami. Chamski tekst powinien przecież wystarczyć, żeby ją zniechęcić. Jest najwyraźniej albo bardzo zdesperowana, aby udowodnić mu swoją rację, lub bardzo się nudzi. Starał się wyglądać jak najbardziej naturalnie.
- To była taka zmyła. Tak naprawdę, to się zastanawiałem, jak wpadłaś na pomysł wyłudzania pieniędzy od obcych facetów. Sprytne, ale na mnie nie działa.
Podniósł swój kask z ziemi, czując jednocześnie na sobie wzrok dziewczyny. Nie chciał więcej na nią patrzeć. Przynajmniej nie teraz.
- Musisz mi pomóc!
Desperacja w jej głosie była coraz bardziej wyczuwalna. House ze spokojem otrzepywał swój kask z pyłu. Rysa od uderzenia o asfalt ciągnęła się od płata ciemieniowego, aż do płata potylicznego. Chyba rzeczywiście rozważy ciągłą jazdę w kasku.
- Jesteś chora?
- Nie- odpowiedziała zaskoczona Melanie. Od razu pożałowała tej decyzji.
- Więc Ci nie mogę- będąc w połowie naciskania kasku, dodał.- Lepiej wracaj do domu.
- Nie mam domu. Mieszkam w sierocińcu- uniósł jedną brew do góry, a ręce zamarły w trakcie zapinania pasków pod brodą. Melanie widząc, że zainteresowała go, postanowiła pociągnąć temat- Uciekłam z niego i mam gdzieś dzień, może dwa, zanim mnie znajdą. Wtedy możliwe, iż trafię do poprawczaka, a nie mam zamiaru tam iść, nie wiedząc przedtem, czy któryś z moich rodziców przypadkiem nie żyje. Chcę tylko poznać prawdę.
Zmusił się, aby jednak na nią spojrzeć. Przynajmniej mowa ciała zgadzała się z tym, co mówiła.
- Dlaczego uważasz, że jestem twoim ojcem? Pomijając oczywiście zdjęcie, list oraz wiarę w to, iż świat jest dobry?
Wzruszyła ramionami, a to co powiedziała wywołało miniaturowy uśmiech na twarzy mężczyzny.
- Przeczucie, tak myślę.
Nie spuszczając wzroku z młodej, ściągnął kask i sięgnął po laskę. W głowie zrodził mu się pewien plan, który może uwolni go od tej dziewczyny. Wredny, bo wredny, ale… hej? Kto powiedział, że Gregory House jest miły?
- To zanim trafisz do tego poprawczaka, zaspokoimy twoją ciekawość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:37, 27 Sty 2009    Temat postu:

Rety, dzięki za pozytywny oddźwięk. Człowiekowi od razu lepiej praca idzie.
eigle, Muniashek, shina, Narenika tę część dedykuję Wam. Miłego czytania!


IV

„Gregory,

Zapewne zdążyłeś zorientować się, że nie zrobiłam aborcji, tak jak nalegałeś. Skutek tej decyzji pewnie stoi przed Tobą, kryjąc swój strach pod błękitnymi tęczówkami odziedziczonymi po Tobie. Proszę, weź ją do siebie, żeby mogła zaznać choć trochę rodzicielskiej miłości. Wierzę, wbrew wszelkiej znanej mi logice, że jesteś zdolny do takiego uczucia.

Umieram Greg i nie wiem ile czasu mi jeszcze pozostało. Nie ważne na co, zresztą, to i tak nie ma teraz znaczenia. Nie stać mnie na inne leki, może i lepsze. Do tego boję się jak cholera. Nie mam bladego pojęcia, co się stanie z nią, kiedy mnie zabraknie. Moi rodzice nie chcą mnie znać odkąd rzuciłam medycynę z powodu ciąży. Myślę, iż Twoi również nie byliby zachwyceni widząc ją pod swoimi drzwiami.

Błagam Cię, nie jako kobieta z którą parę razy się przespałeś, ale jako matka naszego dziecka, przygarnij ją.

Nadal Cię kochająca

Cathy”

Mijały kolejne minuty, w ciągu których gapił się na świstek papieru. Czuł, że kręciło mu się w głowie i to nie był skutek upadku, a decyzji, które mógł podjąć w tym momencie. Natłok myśli odbił się od razu na nodze. Odruchowo wyciągnął z kieszeni kurtki vicodin, połykając dwie tabletki. Z zamyślenia wyrwał ją głos nastolatki.
- Te leki łykasz jak cukierki.
Podniósł na nią wzrok. Gdy się tak przypatrzył, to w sumie była podobna do niego. Chociaż z drugiej strony, ile dzieciaków w Stanach miało jasną karnację, a przy tym niebieskie oczy i brązowe włosy? Mnóstwo. I co on do licha ma teraz, akurat z tym dzieciakiem, począć?
- Mają niezły smak, tylko trzeba szybko przełykać, bo stają w gardle.
Z niemałym trudem pozbierał się z asfaltu. Zdecydowanie pozycja stojąca w obecnej sytuacji bardziej mu odpowiadała. Przynajmniej mógł patrzeć na młodą z góry i wymusić względny autorytet. Podając jej sponiewierany list, rzekł cicho:
- Nie znam tej kobiety. Musisz poszukać tatusia gdzie indziej.
Wzdrygnął się, kiedy ujrzał ból i szok w jej oczach. Nawet wieloletnia praca lekarza nie uodporniły go do końca na przekazywanie złych wieści. Choćby nie wiadomo, jakby krył się za murem sarkazmu, sytuacje te i tak wdzierały się do jego wnętrza, raniąc skutecznie. Oczywiście nie dawał tego po sobie poznać.
Melanie z kolei poczuła się, jakby House uderzył ją w brzuch. Oddech na chwilę się zatrzymał, by po sekundzie znów przywrócić do swojego stałego rytmu. Świeża porcja tlenu dotarła w końcu do komórek nerwowych, które z niewyobrażalną prędkością zaczęły przetwarzały dane. Przeczuwając, iż musi coś wymyślić, żeby go powstrzymać od ucieczki, ponownie złapała go za ramię.
- Kłamiesz! Widziałam jak przed chwilą medytowałeś nad listem!
Przewrócił oczami. Chamski tekst powinien przecież wystarczyć, żeby ją zniechęcić. Jest najwyraźniej albo bardzo zdesperowana, aby udowodnić mu swoją rację, lub bardzo się nudzi. Starał się wyglądać jak najbardziej naturalnie.
- To była taka zmyła. Tak naprawdę, to się zastanawiałem, jak wpadłaś na pomysł wyłudzania pieniędzy od obcych facetów. Sprytne, ale na mnie nie działa.
Podniósł swój kask z ziemi, czując jednocześnie na sobie wzrok dziewczyny. Nie chciał więcej na nią patrzeć. Przynajmniej nie teraz.
- Musisz mi pomóc!
Desperacja w jej głosie była coraz bardziej wyczuwalna. House ze spokojem otrzepywał swój kask z pyłu. Rysa od uderzenia o asfalt ciągnęła się od płata ciemieniowego, aż do płata potylicznego. Chyba rzeczywiście rozważy ciągłą jazdę w tej "skorupie".
- Jesteś chora?
- Nie- odpowiedziała zaskoczona Melanie. Od razu pożałowała tej decyzji.
- Więc Ci nie pomogę- będąc w połowie naciskania kasku na głowę, dodał.- Lepiej wracaj do domu.
- Nie mam domu. Mieszkam w sierocińcu- uniósł jedną brew do góry, a ręce zamarły w trakcie zapinania pasków pod brodą. Melanie widząc, że zainteresowała go, postanowiła pociągnąć temat- Uciekłam z niego i mam gdzieś dzień, może dwa, zanim mnie znajdą. Wtedy możliwe, iż trafię do poprawczaka, a nie mam zamiaru tam iść, nie wiedząc przedtem, czy mój ojciec a nuż żyje. Chcę tylko poznać prawdę.
Zmusił się, aby jednak na nią spojrzeć. Przynajmniej mowa ciała zgadzała się z tym, co mówiła.
- Dlaczego uważasz, że jestem twoim ojcem? Pomijając oczywiście zdjęcie, list oraz wiarę w to, iż świat jest dobry?
Wzruszyła ramionami, a to co powiedziała wywołało miniaturowy uśmiech na twarzy mężczyzny.
- Przeczucie, tak myślę.
Nie spuszczając wzroku z młodej, ściągnął kask i sięgnął po laskę. W głowie zrodził mu się pewien plan, który może uwolni go od tej dziewczyny. Wredny, bo wredny, ale… hej? Kto powiedział, że Gregory House jest miły?
- To zanim trafisz do tego poprawczaka, zaspokoimy twoją ciekawość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:46, 27 Sty 2009    Temat postu:

Dorwałam się z samego rana.
Jednym haustem przeczytałam.
House tak brutalny, jak w ostatnim sezonie. Melanie - tu idzie w stronę ckliwości (pewnie to się zmieni; mam taką nadzieję), ale nadal moja ulubiona wymyślona (obok Kropkowej Beth) bohaterka.
Cała sytuacja, sprawy wokół House'a Ś W I E T N E .

Rzuć kolejną część jak naszybciej. Zapowiada się wieloodcinkowa powieść komediowo-fanstastyczna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:07, 27 Sty 2009    Temat postu:

Fajnie pomyślane i ciekawie oddawane.
Styl pisania podoba mi się bardzo.


eigle - Beth była nefrytowej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:25, 27 Sty 2009    Temat postu:

O, żesz.
Widzisz Kropko jak przywiązalam się do twoich fików!
Nefrytowa,
sorry. Ale to dlatego, że za rzadko publikujesz swoje świetne teksty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mycha
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 31 Paź 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ratusz z koziołkami
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:07, 27 Sty 2009    Temat postu:

Dobrze, że zaczęła się mała krytyka, bo ona jednak daje mi obraz nad czym powinnam popracować. Mogę zdradzić, że House później bardzo pożałuje swojego planu i będzie musiał ciężko harować, aby odzyskać zaufanie Melanie :-)
Postaram się wrzucić następną część jak najprędzej, ale nie obiecuję, ponieważ koło z makroekonomii nade mną wisi niczym House'owa laska.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin