Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Słowa, których będziesz żałować (5/...)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:07, 28 Sty 2009    Temat postu: Słowa, których będziesz żałować (5/...)

Cytat:
Miałam już nie pisać. Miałam się uczyć do matury! Ale mi jakoś nie wychodzi
Pierwszy raz napisałam coś, co prawie od początku do końca jest poważne i, szczerze mówiąc, jestem z tego średnio zadowolona. Ale ocenę tych wypocin już pozostawiam Wam


<img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/4-1.jpg">
Zweryfikowane przez Annie

Słowa, których będziesz żałować

Cytat:
Jeśli będziesz przemawiać w gniewie, będą to słowa, których zawsze będziesz żałować.
Ambrose Bierce


- Nie, nie i jeszcze raz nie! Chyba wyraziłam się jasno – nie pójdziesz na żadną imprezę!
- Ale mamo! – Rachel Cuddy biegła korytarzem, próbując dotrzymać matce kroku. – Wiesz, jak mi na tym zależy, wszyscy moi znajomi tam będą!
- I właśnie to mnie martwi. Wiem, co się dzieje na takich imprezach.
- Czyli po prostu mi nie ufasz? – nastolatka stanęła przed matką z rękoma na biodrach.
Lisa uśmiechnęła się lekko.
- Oczywiście, że ci ufam, córeczko. Po prostu nie mam zaufania do twoich znajomych.
- Nie jestem już dzieckiem! – Rachel żachnęła się. – Mam siedemnaście lat, potrafię się o siebie zatroszczyć.
- Jeszcze masz czas na takie imprezy, całe życie przed tobą. – Cuddy była nieugięta. – Nie pozwalam ci tam iść. Skończmy ten temat, mam masę pracy – powiedziała i ruszyła w stronę swojego gabinetu.
- A Greg mi pozwolił!
Lisa aż przystanęła.
- To nie jest żaden argument. Rachel, znając jego, pozwoliłby ci też wyprowadzić się z domu w wieku czternastu lat…
- …co wcale nie byłoby takie złe.
- A poza tym, na jakiej podstawie Greg ma decydować, co ci wolno, a czego nie? Nie jest twoim ojcem! Fakt, że nauczył cię grać na gitarze i wykorzystywać Wilsona nie daje mu prawa do wychowywania cię. – Cuddy powoli traciła cierpliwość. – Ja jestem twoją matką i mnie masz słuchać!
- Nie jesteś moją matką! Moja mama nie żyje! I tak się złożyło, że nie mam też ojca, głównie dzięki tobie!
Sekundę później Rachel poczuła, że przegięła. Poniosło ją, zupełnie bez powodu.
- Mamo, przepraszam! Nie chciałam tak powiedzieć, to nie tak…
Lisa Cuddy patrzyła na córkę z wyrazem szoku na twarzy.
- Mamo, powiedz coś! Przepraszam cię, naprawdę przepraszam! – Rachel wolałaby, żeby matka na nią krzyczała, nie mogła znieść tego spojrzenia.
Cuddy obróciła się na pięcie i bez słowa ruszyła korytarzem.
- Mamo…
Przez kilka minut stała bez ruchu, nie wiedząc, co zrobić, a potem pobiegła do gabinetu matki.

***

„Przepraszam, nie miałam prawa tak powiedzieć. Bardzo cię przepraszam, nie miałam prawa tak powiedzieć…”
Rachel patrzyła na Lisę przez przeszklone drzwi jej biura, nie mogąc się zdobyć, żeby wejść do środka. Co najmniej czterdzieści razy powtórzyła sobie w myślach to, co chciała jej powiedzieć. Nie był to może tekst najwyższych lotów, ale nic mądrzejszego nie przychodziło jej do głowy. Zresztą, właśnie tak myślała – nie miała żadnego prawa, żeby zrobić matce taką przykrość, nie po tych wszystkich latach, które poświęciła, by Rachel wyszła na ludzi. Naprawdę nie chciała jej zranić, kochała ją najbardziej na świecie i jedyne, czego pragnęła, to jej szczęście. Palnęła piramidalne głupstwo i było jej zwyczajnie przykro. Przeklinając w duchu kompletny brak talentu krasomówczego pchnęła szklane drzwi.
Lisa podniosła głowę i spojrzała na córkę.
- Ty jeszcze tutaj? Myślałam, że pojechałaś do domu.
- Mamusiu… Bardzo cię przepraszam, nie miałam prawa tak powiedzieć – wyrecytowała na jednym oddechu, dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak idiotycznie to brzmi.
Lisa uśmiechnęła się blado.
- Uświadomiłam sobie, że masz rację. Tylko ty sama możesz o sobie decydować, nie powinnam mieszać się w twoje sprawy. To ja nie mam prawa ci czegokolwiek zabraniać. Nie jestem twoją matką…
- Mamo, przestań! Nawet tak nie mów!
- Ale to są twoje słowa. I jest w nich sporo prawdy. Sądowy papierek mówi tylko, że mam cię utrzymywać i zapewnić ci godziwe warunki życia. Ani słowa o imprezach.
- Mamo, błagam cię, przestań! Nawet tak nie mów!
Lisa spojrzała na zegarek.
- Jedź już do domu. Jeśli masz zdążyć na tę balangę, to zostało ci niewiele czasu.
Rachel obróciła się na pięcie i, walcząc z napływającymi jej do oczu łzami, wyszła bez słowa.

***

Zawsze, kiedy którejś z pań Cuddy coś się w życiu sypało, jedynym ratunkiem był Wilson – z wykształcenia onkolog, z zamiłowania domorosły psycholog. Specjalizacja wymuszała na nim obcowanie z beznadziejnymi przypadkami, więc z rodzinną awanturą też powinien sobie poradzić. Modląc się, żeby nie miał pacjenta, Rachel skierowała się prosto do jego gabinetu.
Zapukała i po uprzejmym „Proszę!” weszła do środka.
- Zajęty?
- Nie, właśnie skończyłem, chodź. Coś się stało czy przyszłaś towarzysko? – zapytał onkolog, chociaż od początku wiedział, jaka będzie odpowiedź.
- Potrzebuję pomocy. Zrobiłam coś koszmarnie głupiego i nie wiem, jak to odkręcić.
Wilson westchnął ciężko. Takie zdanie zawsze zwiastowało kłopoty.
- Komu tym razem podpadłaś?
- Mamie. Wykrzyczałam jej, że nie jest moją matką, i że przez nią nie mam ojca. Wszystko dlatego, że nie chciała mnie puścić na jakąś głupią imprezę. Zupełnie nie wiem, co we mnie wstąpiło…
Usiadła na kanapie i zaczęła się bawić leżącym tam stetoskopem.
- Faktycznie, nieźle namieszałaś. Musisz ją przeprosić, i to jak najszybciej.
- Już to zrobiłam. Bez efektu zresztą. Boże, co ja najlepszego narobiłam… - Rachel ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się jak mała dziewczynka.

***

Lisa Cuddy też płakała. Stała przed lustrem w łazience, pozwalając, by jej perfekcyjny makijaż kompletnie się rozpłynął. Nie zwracała uwagi na takie drobiazgi, jak ślady tuszu na beżowej marynarce czy fakt, że jej kosmetyczka została w domu.
Kiedy siedemnaście lat temu przywiozła Rachel ze szpitala do domu, zdawała sobie sprawę, że będzie ciężko. Podejmowała się arcytrudnego zadania jej wychowania z pełną świadomością. Wtedy też postanowiła sobie, że nigdy, przenigdy nie dopuści, by z ust jej córki padły słowa „Nie jesteś moją matką”. Cóż, zawiodła, zawiodła na całej linii.
Nigdy nie ukrywała przed Rachel, że jest adoptowana, ale też nigdy przesadnie tego nie podkreślała. Wydawało jej się, że mimo braku „więzów krwi” całkiem nieźle się dogadują. Aż do dzisiaj.
Doskonale pamiętała dzień, w którym przeprowadziła z sześcioletnią wówczas Rachel „poważną rozmowę”. Zabrała ja na spacer, a później w jej ulubionym parku długo tłumaczyła, dlaczego w ich rodzinie nie ma taty i że, chociaż to nie ona ją urodziła, kocha córeczkę najbardziej na świecie i nigdy się to nie zmieni.
Wtedy wydawało jej się, że mała zrozumiała. Nigdy nie miała jej za złe, że są tylko we dwie. Niczego jej nie brakowało i Cuddy była pewna, że jest szczęśliwa. Teraz wracała pamięcią do tamtych chwil i zastanawiała się, gdzie popełniła błąd.
Drzwi jej gabinetu otworzyły się. Lisa szybko starła z twarzy ślady łez i wyszła na spotkanie nieproszonemu gościowi.
- House. – Któż by inny? – Nigdy nie nauczysz się pukać?
- Nie rozumiem twojego zniecierpliwienia. Przecież zawsze pukam!
Cuddy uniosła brwi.
- A laska to co? Stuka przy każdym kroku, to chyba wystarczające ostrzeżenie, że się zbliżam?
- Nawet alarm pożarowy nie byłby wystarczający. Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu, czy tak po prostu mnie podenerwować? – Cuddy usiadła za biurkiem i spojrzała na diagnostę pytająco.
- Potrzebuję twojego podpisu na tym świstku. – Podał jej zgodę na badania.
- Chodzi o tego pacjenta z marskością wątroby? – Sięgnęła po pióro i złożyła zamaszysty podpis na dole kartki.
- To nie marskość i zamierzam to udowodnić tym badaniem. Coś się stało? – zapytał, patrząc na nią uważnie.
- A co się miało stać?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Podpisałaś bez czytania, a to ci się nigdy nie zdarza.
- Po prostu jestem zmęczona. Nie mam siły się z tobą kłócić.
- Zmęczona? Czym?
- Papierkową robotą. – Machnęła ręką w stronę sterty dokumentów piętrzących się obok. – Wiesz, to ta rzecz, którą zwykle zwalasz na Cameron.
- Ach tak, rzeczywiście! Ostatnio nie mogłem sobie przypomnieć, jak to się nazywa…
- Wykorzystywanie innych – podpowiedziała.
- Pokłóciłaś się z młodą gniewną?
- Nie… Tak.
Streściła mu swoją rozmowę z córką, pomijając fragment o gitarze i wykorzystywaniu Wilsona.
- Nie wiedziałem, że ona to weźmie na serio – stwierdził House, kiedy skończyła. – Przecież ja nie mam nic do powiedzenia w kwestii jej imprez czy czegokolwiek innego. To mniej więcej tak, jakbyś ty zapytała mnie, czy możesz kupić nowy tomograf za pieniądze zebrane na balu charytatywnym. Myślałem, że to jasne, ale widać twoja córka nie poznała się na mojej błyskotliwej ironii.
- To nie jest śmieszne.
- Nie miało być. Chciałem się tylko wytłumaczyć. Biorąc pod uwagę, że od siedemnastu lat Wilson karmi ją tym brazylijskim wyciskaczem łez, „Złamane serce Isaury”…
- „Zranione uczucia Esmeraldy” – poprawiła Cuddy automatycznie.
- … to albo położy się teraz na torach, niezrozumiana przez świat, albo ucieknie z domu i nie znajdziesz jej przez najbliższe dziesięć lat.
- Jezu. Nie masz jakichś bardziej optymistycznych scenariuszy w zanadrzu?
- Jest też szansa, że po prostu przez kolejne dwa dni będzie chodziła ze spuszczoną głową i przepraszała cię co dwie minuty. W sumie nie wiem, co gorsze.
Cuddy parsknęła śmiechem.
- Dzięki. Ale ciągle zastanawiam się, co zrobiłam źle.
- Nic. Przestań się zadręczać, palnęła pierwszą rzecz, która przyszła jej do głowy, bo wiedziała, że jesteś przewrażliwiona w tej kwestii. Celowała w twój najczulszy punkt. Była wściekła i chciała, żeby cię zabolało, mimo że wcale tak nie myślała. To jest instynktowne, bardziej zwierzęce niż ludzkie – powiedział, chociaż nie bardzo wiedział, czy tłumaczy zachowanie Rachel, czy swoje sprzed prawie dwudziestu lat.

TBC.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Śro 18:57, 02 Wrz 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:20, 28 Sty 2009    Temat postu:

Świetnie napisane

mam tylko jedno ale... skoro rachel ma 17 lat to oni muszą byc już naprawdę starzy .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muniashek
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a stąd <-
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:08, 28 Sty 2009    Temat postu:

tysiaaa, w sumie fakt. House ma... 66 lat! O, fu... Dziadziuś xD

Co do opowiadania, to faktycznie super napisane. Głupia Rachel, głupia... Ale fajnie, że podeszłaś do dorosłej Rachel, to pierwsze takie opowiadanie, które czytam. Łiiii ^^ Ale... Może two kwestia wieku, ale House tłumaczący Cuddy na spokojnie, co się stało? Taki inny ten nasz Greg...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gadabout
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 26 Wrz 2008
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:22, 28 Sty 2009    Temat postu:

minęło 17 lat a Cuddy nadal nie jest z Housem- kurcze to niedobrze

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 19:59, 28 Sty 2009    Temat postu:

Okej, komentarz gadabout mnie wykończył

Tekst, jaki palnęła Rachel był mocny i natychmiast wciągnąl mnie w fika. teraz będę czekała na więcej. Co prawda nie rozumiem Cuddy, że tak łatwo się poddaje. Ale to w sumie nic nowego, ja jej zwykle nie rozumiem Odruchowo również przeliczyłam sobie wiek postaci i wizja Cuddy z rozpłyniętym makijażem z lekka mnie przeraziła. House nie zauważył od razu? Aaa.. wzrok mu się dalej pogarsza, ok. I teraz mam wizję siwiutkiego, jak gołąbek Wilsona.. awww


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:37, 28 Sty 2009    Temat postu:

Komentarz Nareniki,
godny wystąpienia laureata na uroczystości rozdania GG.

Sam tekst Annie mnie wciągnął. Z cyklu:20 lat później. Tego jeszcze nie było...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
moniia2311
Patolog
Patolog


Dołączył: 27 Wrz 2008
Posty: 3279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wołomin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:40, 28 Sty 2009    Temat postu:

cudnie... jak to czytałam to od razu pomyślałam że "młoda gniewna" spędza za dużo czasu z Gregiem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:42, 28 Sty 2009    Temat postu:

Bardzo fajne
Za dużo czasu z House'm
Czekam na cd i Wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:48, 29 Sty 2009    Temat postu:

Wariatki Oczywiście, że House będzie miał 66 lat! Doszłam do wniosku, że pominę ten szczegół... Przyjmijmy, że dorośli tylko mentalnie, dobrze? Albo że czas był dla nich łaskawy Po Waszych komentarzach chodzi za mną wizja siwej Cuddy i House'a z laseczką... Stop. House ma laseczkę.
Tak czy tak, przez Was nie mogę pisać dalej, o! Jak mi przejdzie głupawka, to może dotworzę cedeka
I dziękuję za wszystkie komentarze, zawsze miło wiedzieć, że jednak ktoś to czyta Aha, zajrzyjcie do drabbli, cos dla Was zostawiłam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:45, 29 Sty 2009    Temat postu:

Annie napisał:
Wariatki Oczywiście, że House będzie miał 66 lat! Doszłam do wniosku, że pominę ten szczegół... Przyjmijmy, że dorośli tylko mentalnie, dobrze? Albo że czas był dla nich łaskawy Po Waszych komentarzach chodzi za mną wizja siwej Cuddy i House'a z laseczką... Stop. House ma laseczkę.
Tak czy tak, przez Was nie mogę pisać dalej, o! Jak mi przejdzie głupawka, to może dotworzę cedeka
I dziękuję za wszystkie komentarze, zawsze miło wiedzieć, że jednak ktoś to czyta Aha, zajrzyjcie do drabbli, cos dla Was zostawiłam

W tym wieku to naszemu Gregowi trzeba pewnie już ze 2 laski

A w ogóle to mi sie nmie chciało nawet liczyć ile dokładnie mają ale za te siedemnaście lat to jednak już troche jest


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:38, 02 Lut 2009    Temat postu:

Wizja Cuddy, House i Wilsona za siedemnaście lat...mimo wszystko chciałabym to zobaczyć, tak jak spływający po beżowej garsonce makijaż Cuddy.
Rachel chyba dużo przebywa z Housem i zdobywa wszystkie umiejętności niezbędne do przetrwania (czyt. umie grać na gitarze i wykorzystywać Wilsona). Warto pamiętać, że trzeba uważać na to co się mówi, bo powiedzieć jest łatwo, a odrkęcić to potem trudniej. Niestety do mnie się ta rada też odnosi.
Wilson w dalszym ciągu dobry przyjaciel. „Zranione uczucia Esmeraldy” kształtują charakter.
House... to on jeszcze żyje! Myślałam, że do tego czasu to spokojnie odwali kitę. Ma dalej specyficzne poczucie humoru, tylko jest trochę bardziej szczery wobec Cuddy, czyżby zmądrzał na starość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:13, 03 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Baaardzo dziękuję za wszystie komentarze. Przynajmniej wiem, że komuś się chce to czytać
Opuściła mnie juz wizja Cuddy i House'a jako dziadków i udało mi się napisać cd:


Rozmowa z Wilsonem, mimo że bardzo podniosła Rachel na duchu (ten facet miał jakieś dobre fluidy, nic dziwnego, że pacjenci tak się do niego garnęli), nie przyniosła żadnego genialnego rozwiązania. Sytuacja była wyjątkowa i wymagała wyjątkowych rozwiązań, ale nic mądrego nie przychodziło jej do głowy. Wracała do domu, przyglądając się ludziom w autobusie i nucąc ukochaną piosenkę, Sorry seems to be the hardest word. Proszę, pomyślała, jakie prawdziwe. Elton John wiedział, co mówi… to znaczy śpiewa.
Kiedy Rachel była mała i narozrabiała, zawsze przynosiła mamie jej ukochane kwiaty, herbaciane róże z krzewu w ogrodzie. Zależnie od skali wykroczenia, bukiecik składał się z jednej, dwóch lub nawet (w skrajnych przypadkach) dziesięciu róż. Mówiły więcej niż słowa.
Niestety, w tym wypadku różane przeprosiny odpadały. Rachel ogołociła krzew dwa tygodnie wcześniej, kiedy zapomniała powiedzieć mamie, że nie wraca na noc do domu, a komórkę zostawiła na kuchennym stole. Kiedy pojawiła się następnego ranka, cała w skowronkach, Cuddy odchodziła od zmysłów. Rachel pamiętała przerażone oczy matki aż do dzisiaj. Wtedy postanowiła sobie, że będzie zachowywać się dojrzale i odpowiedzialnie.
Cóż, tego, co zrobiła dzisiejszego popołudnia, nie dało się nazwać ani dojrzałym, ani odpowiedzialnym, ale było już za późno na refleksje. Musiała wymyślić coś mądrego, i to jak najszybciej. Wyskoczyła z autobusu w ostatniej chwili i skierowała się w stronę kwiaciarni. Od czegoś trzeba było zacząć, a te róże nie były takim głupim pomysłem.

***

„Wcale tak nie myślała…” Słowa House’a cały czas chodziły Cuddy po głowie. Skoro Rachel nawet przez myśl nie przeszło, że jest złą matką, to dlaczego tak powiedziała? Bo podświadomie tak uważa. Te słowa wcale nie wzięły się znikąd. Tkwiły gdzieś głęboko, może nawet sama Rachel nie miała o tym pojęcia, a dziś po prostu wykrzyczała je nieświadomie, najpierw mówiąc, a dopiero potem myśląc.
Od pół godziny siedziała w swoim gabinecie, przy zgaszonych światłach, i rozmyślała. Wcale nie czuła się od tego lepiej. Wręcz przeciwnie, pogrążała się coraz bardziej. Nie była już zła na córkę, była zła na siebie. Coś zaniedbała, czegoś nie dopilnowała. Tylko czego?
Westchnęła ciężko i spojrzała na zegarek. Wpół do siódmej. Najwyższy czas wracać do domu, pomyślała, ale nie ruszyła się z miejsca. Nie była gotowa na rozmowę z Rachel, a House z pewnością miał rację, córka będzie próbowała przepraszać ją co dziesięć sekund. Po kolejnych dziesięciu minutach bezruchu zdecydowała, że dłużej nie może uciekać. Wzięła torebkę i, pustymi o tej porze korytarzami, skierowała się do wyjścia.

***

- Jestem! – krzyknęła Cuddy od progu, rzucając torebkę na szafkę. Odpowiedziała jej cisza. Zdziwiona, weszła do salonu. Wszystkie światła były zgaszone, na kanapie leżał plecak Rachel, ale jej samej nie było. Czyli jednak poszła na tę imprezę… - Cuddy poczuła ukłucie żalu. Nagle przypomniała sobie czarne scenariusze House’a. Boże, proszę, niech on nie ma racji…
Zapaliła wszystkie światła w salonie i natychmiast zauważyła stojący na stole wazon z herbacianymi różami. Podeszła bliżej, zdziwiona wielkością bukietu. Uważnie przeliczyła kwiaty – trzydzieści. Wyglądały pięknie. Obok leżała wyrwana z zeszytu kartka, zapisana równym pismem Rachel.

Mamuś, musiałam wyjść, będę po siódmej. Kolacja jest w lodówce, możesz sobie odgrzać.

Czyli jednak nie uciekła ani nie położyła się na torach. Cuddy odetchnęła z ulgą, a potem spojrzała na zegarek. Piętnaście po. Spóźnia się, pomyślała, i w tej samej chwili usłyszała trzaśnięcie drzwi frontowych.
- Mamo? Jesteś?
- Jestem. – Lisa wyszła córce na spotkanie.
Rachel uśmiechnęła się.
- Chciałam wrócić przed tobą – westchnęła.
- Prawie ci się udało, przed chwilą weszłam.
- Czyli nie jadłaś jeszcze kolacji?
- Nie.
- To ja podgrzeję, zjemy razem. A potem porozmawiamy, dobrze? – zapytała i spojrzała na matkę z niepokojem.
- Dobrze. Jak impreza?
- Impreza? – w pierwszej chwili nie zrozumiała. Nagle ją olśniło. – Myślałaś, że ja… Nie, no coś ty! Byłam u Johnsonów, Peter ma jutro jakiś test.
Rachel w wolnych chwilach pomagała synowi sąsiadów w angielskim. Dzieciak był bardzo sympatyczny, ale wyjątkowo oporny na wiedzę. Czasami, kiedy przychodził do nich, Cuddy słuchała, jak córka tłumaczy mu to samo zagadnienie dziesięć razy, i podziwiała jej anielską cierpliwość.
Przez cały posiłek nie zamieniły ani słowa. Rachel nie bardzo wiedziała, o czym mówić, a Lisa specjalnie jej nie zachęcała. Nie miała ochoty na rozmowy, ale po kolacji córka z pewnością nie odpuści.
- Mamusiu… - zaczęła niepewnie, kiedy zebrała talerze i wstawiła je do zmywarki. – Strasznie głupio dzisiaj wyszło, przepraszam cię. Naprawdę nie chciałam zrobić ci takiej przykrości, to jakoś tak… samo wyszło.
Samo wyszło. Czyli jednak podświadomie.
- Nie wiem, co mi odbiło, zachowałam się jak kretynka. Niewdzięczna, rozpieszczona kretynka. Wybaczysz mi? – zapytała i w napięciu czekała na odpowiedź matki.
Cuddy objęła ją ramieniem.
- Oczywiście, córeczko. Wszyscy popełniamy błędy, a mamy są od tego, żeby wybaczać.
Przy ostatnich słowach matki Rachel rozpłakała się.
- Mamuś, strasznie cię przepraszam, ja naprawdę nie chciałam, wcale tak nie myślę, zachowałam się okropnie…
- Daj już spokój, przecież widzę, że jest ci przykro. Zapomnijmy o tym, dobrze? – powiedziała Cuddy i potargała ciemne włosy córki. – Nie było sprawy.
- Dzię… Dziękuję. Jesteś kochana… - wymamrotała Rachel przez łzy.
- Nie rycz już, bo będziesz miała oczy jak królik. A te róże to dla mnie? – zapytała.
- O Jezu, zapomniałam! – dziewczyna zerwała się z kanapy. – Oczywiście, że dla ciebie, na przeprosiny. Tak jak kiedyś, pamiętasz?
- Pamiętam, pamiętam… Im więcej ich było, tym bardziej nabroiłaś – roześmiała się. – Tym razem chyba pobiłaś rekord.
Rachel zarumieniła się.
- Może obejrzymy jakiś film? – zapytała, żeby zmienić temat. – „Notting Hill” czy „Pretty woman”?
Obie uwielbiały komedie romantyczne, były lekiem na całe zło.
- Wszystko jedno, jeden i drugi znamy na pamięć – Cuddy uśmiechnęła się.
Ostatecznie włączyły „Notting Hill”. Podczas gdy Hugh Grant wypytywał Julię Roberts o konie i psy, Lisa pogrążyła się w rozmyślaniach. „Nie było sprawy”, powiedziała Rachel, chociaż to nie była prawda. Słowa córki zasiały w jej sercu niepokój. Nie winiła jej, to oczywiste, ale nie mogła pozbyć się wrażenia, że Rachel ją oszukuje. Że tylko udaje, że jest szczęśliwa. Że w głębi duszy ma żal do Lisy, że ułożyło się im tak, a nie inaczej…
- Halo, ziemia!
Cuddy drgnęła.
- Mówiłaś coś? – zapytała córkę nieprzytomnym głosem.
- Owszem. Co najmniej siedem razy powtórzyłam, że film się skończył. Nie wiem, jak ty, ale ja idę spać. – Rachel wstała z kanapy, pocałowała matkę w policzek i poszła do siebie.
Cuddy przeciągnęła się leniwie i postanowiła wziąć przykład z córki. Kiedy weszła do sypialni, pierwszą rzeczą, która rzuciła jej się w oczy, był ogromny bukiet herbacianych róż. Zmarszczyła brwi i cofnęła się do salonu. Wazon stał na swoim miejscu. Zajrzała jeszcze raz do sypialni. Albo te kwiaty przemieszczały się z prędkością światła, albo młoda gniewna wydała dzisiaj całe swoje kieszonkowe z ostatnich trzech miesięcy. Cuddy uśmiechnęła się. Tak jak House, jej córka wszystko robiła z rozmachem. Z ciekawości zajrzała jeszcze do łazienki. Cały blat usłany był różami. Efekciara. Cel osiągnięty, pomyślała Lisa. Cała złość jej przeszła.
Zanim położyła się spać, zajrzała jeszcze do pokoju Rachel. Nie mogła pozbyć się tego nadopiekuńczego nawyku, co wieczór sprawdzała, czy wszystko jest w porządku. Jak zwykle, kołdra leżała na podłodze, a córka spała w poprzek łóżka. Cuddy uśmiechnęła się i nakryła ją, tak jak to robiła co wieczór od siedemnastu lat. Rachel poruszyła się i, nie otwierając oczu, złapała matkę za rękę.
- Kocham cię, mamusiu – wymamrotała przez sen, tuląc jej dłoń do swojego policzka.
Serce Cuddy stopniało w jednej chwili. Teraz Rachel z pewnością nie udawała, nie oszukiwała jej. Wszystkie wątpliwości, które męczyły ją od feralnej kłótni, ulotniły się.
Dla takich chwil warto było się starać, pomyślała, uśmiechając się leciutko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Nie 19:51, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opole
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:44, 03 Lut 2009    Temat postu:

Świetna część! Przemieszczające się kwiaty... to by musiało być niezłe Takiego fika jeszcze w życiu nie czytałam. Masz talent... pisz dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:46, 03 Lut 2009    Temat postu:

Świetne! Jakie wzruszające. Ale pewnie dużo wydała na te kwiaty ;D Młoda gniewna się spisała ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:46, 03 Lut 2009    Temat postu:

Fik szalenie mi się spodobał. Mam nadzieję, że napiszesz więcej części, hm...?
Uwielbiam takie opowiadania, gdzie coś rozgrywa się kilkanaście lat później, a temat relacji między Cuddy, a Rachel jest wprost intrygujący.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:18, 03 Lut 2009    Temat postu:

Młoda gniewna rzeczywiście się postarała z tymi kwiatami, a Cuddy taka inteligentna kobieta, a takie głupoty o podświadomości wymyśla. Wiadomo, że Rachel chciałaby, żeby mama była szczęśliwa.
Przyjemnie się czyta takie fiki, czekam na kontynuację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JigSaw
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Doliny Gumisiów ;)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:24, 05 Lut 2009    Temat postu:

Jak zwykle świetne

Chyba zostanę Twoim fanem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ginger_42
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z fabryki kredek
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:37, 06 Lut 2009    Temat postu:

O jeju, jakie to sliczneee...
Przepraszam za komentarz na poziomie przedszkolaka, ale zwyczajnie nie wiem co napisać.
Narenika napisał:
I teraz mam wizję siwiutkiego, jak gołąbek Wilsona.. awww

Ooo tak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
superstitious<33 girl.
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:02, 08 Lut 2009    Temat postu:

Bardzo mi się podoba twój fik . czekam na cd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:34, 05 Mar 2009    Temat postu:

Cytat:
Wreszcie się zmobilizowałam i przepisałam kolejną część. Jak zawsze, jestem średnio zadowolona. Nie ma co, reklamować to ja się umiem


Następnego ranka Lisę obudził brzęk talerzy. Przeciągnęła się i spojrzała na zegarek. Wpół do ósmej. Zdziwiona narzuciła szlafrok i poszła do kuchni.
Rachel jednocześnie smażyła jajecznicę, smarowała tosty i parzyła herbatę.
- O, już nie śpisz? – Uśmiechnęła się na widok matki.
- Chciałam cię zapytać o to samo. Po raz pierwszy, odkąd zaczęłaś chodzić do szkoły, z własnej woli wstałaś przed ósmą.
- Nie do pomyślenia, prawda? Możesz nie jeść, jeśli jesteś w takim szoku.
- Aż tak źle nie jest – roześmiała się Cuddy i przyciągnęła do siebie talerz z gorącą jajecznicą.
– Masz jakieś plany na wieczór? – zapytała córkę, kiedy skończyły jeść.
- Jeszcze nie, a czemu pytasz? Możemy skoczyć na zakupy jeśli masz ochotę – odpowiedziała Rachel szybko.
Zapamiętać: odwołać pizzę z Carlą.
- Doceniam propozycję, ale nie o to mi chodziło. Po południu przyjeżdża babcia*, chciałam, żebyś była w domu.
- Ekstra, dawno jej u nas nie było. Ostatnio widziałyśmy się chyba na święta, Kurczę, to było pół roku temu! – Pokręciła głową z niedowierzaniem.
Margaret Cuddy była niezwykle ciepłą, serdeczną osobą, ale także surową i sprawiedliwą. Najczęściej jednak ta surowość przejawiała się w stosunku do córki, bo Rachel rozpieszczała do granic wytrzymałości. Zawsze powtarzała, że bycie babcią to świetna sprawa – nie odpowiada za wychowanie wnuczki, a jej jedynym obowiązkiem jest pieczenie ciasteczek i opowiadanie historii z młodości. W dodatku była babcią nowoczesną – nauczyła Rachel jeździć na rolkach, chodziła z nią do kina, a na szesnaste urodziny, ku przerażeniu Lisy, kupiła jej skuter. Nic dziwnego, że każde spotkanie z babcią było dla Rachel świętem.
- Na długo przyjeżdża?
- Nie, tylko u nas przenocuje. Jutro przed południem leci do Europy, postanowiła spędzić lato w Toskanii.
- Będzie miała wakacje życia i mnie nie zabiera?! – Rachel udała święte oburzenie. – Dobrze, że chociaż do nas wpadnie raz na pół roku. Kończę dzisiaj o trzeciej, potem wrócę i pomogę ci z obiadem. A może trzeba zrobić zakupy, posprzątać, skosić trawnik?
- Zakupy zrobię sama, ale pomocą w sprzątaniu nie pogardzę. Trzeba zetrzeć kurze w pokoju gościnnym, zmienić pościel, wyszorować łazienkę…
- Oczywiście, mamusiu, zajmę się tym, jak tylko wrócę, możesz być spokojna. Lecę, bo spóźnię się do szkoły. Chyba że jeszcze w czymś mogę ci pomóc?
- Właściwie to mam jedną prośbę…
- Tak?
- Przestań być taka ugrzeczniona, to jest nie do zniesienia – roześmiała się Lisa. – Przyjmijmy, że już odkupiłaś swoje winy, okej?
- Jasne. Ale nie powiesz mi, że śniadanko ci nie smakowało.
- Było pyszne. Ale teraz naprawdę leć, widzimy się po południu.

***

Pierwszą osobą, którą Cuddy spotkała po przyjściu do pracy, był House. Zastąpił jej drogę, zanim zdążyła dojść do swojego gabinetu.
- Mogę cię prosić o autograf? – zapytał, podtykając jej pod nos kartkę papieru. – Wiesz, jesteś moim największym idolem, z twojego zdjęcia i serwetki, którą wytarłaś wczoraj usta, zrobiłem ołtarzyk.
Cuddy uniosła brwi i spojrzała na kartkę.
- Znowu zgoda na badania? Zamęczycie tego faceta. A właśnie, masz już jakiś pomysł, co mu jest?
- To nie ten, to już następny.
- A z tamtym co zrobiliście? – zapytała zaniepokojona.
- Wyszedł dziś rano.
- Wyszedł czy zszedł? – Popatrzyła na niego nieufnie.
- Też byłem zdziwiony, ale Drużyna Pierścienia zdołała go poprawnie zdiagnozować, wyleczyć i wypisać do domu. A jak tam konflikt na szczycie, pogodziłaś się z młodą?
- Doszłyśmy do porozumienia. – Uśmiechnęła się. Podpisała zgodę i podała ją House’owi.
- Przyjeżdża twoja matka czy siostra? – zapytał, biorąc od niej kartkę.
- Mama – odpowiedziała automatycznie. – Zaraz… A ty skąd wiesz?
- Znowu podpisałaś bez czytania, ale tym razem się uśmiechasz, a sądząc po twoim dekolcie i makijażu, spędziłaś dzisiaj przed lustrem co najmniej dwie godziny. Wniosek: jesteś w dobrym humorze, więc albo spodziewasz się gościa, albo miałaś go nocy. Druga możliwość odpada, bo młoda już by mi powiedziała, że kogoś masz. Zostaje matka albo Marie.
- Istny Sherlock Holmes. Nie chciałbyś użyć swoich nadprzyrodzonych zdolności i ulżyć tym wszystkim biedakom w przychodni?
- Dziękuję za propozycję, ale raczej nie skorzystam. Mam pacjenta, zapomniałaś? Pozdrów matkę. Chociaż, szczerze mówiąc, wolałbym, żeby przyjechała Marie.
- Tak, oczywiście. A ja musiałabym potem odmalować salon, tak jak poprzednio.

***

- Nienawidzę tej głupiej baby!
Cuddy uśmiechnęła się. Ten dramatyczny okrzyk, w połączeniu z donośnym trzaśnięciem drzwiami, mógł oznaczać tylko jedno: Rachel wróciła ze szkoły. Chwilę później córka weszła do kuchni, rzucając torbę na podłogę.
- Której baby?
- Wilkinson.
Cuddy zdziwiła się.
- Przecież tak lubisz angielski. Zawsze ją ubóstwiałaś.
- Bo nie wiedziałam, że jest taka ograniczona. Wiesz, co dzisiaj powiedziała? Że Agahta Christie była naciągaczką i oszustką, a jej książki to nie literatura, tylko w najlepszym razie rozpałka do kominka!
- Trafiła w twój czuły punkt?
Rachel była zafascynowana angielską pisarką, w każdym kącie pokoju miała porozkładane kryminały, a „Śmierć na Nilu” mogła recytować z pamięci.
- Daj spokój, to, że lubicie inne książki, to jeszcze nie dramat. De gustibus i tak dalej.
- Mamuś, ale mieć odmienne zdanie, a obrażać kogoś, to dwie różne sprawy! Ona mi dała do zrozumienia, że skoro podoba mi się taka literatura, to jestem niegodna, żeby z nią dyskutować!
- Przesadzasz.
- Ani trochę. O której przyjedzie babcia?
- Około czwartej.
- To idę do siebie, jeszcze pół godziny się powściekam.
Rachel podniosła torbę z podłogi i poszła na górę.
- A obiad? – krzyknęła za nią Lisa.
- Zjem z babcią.
Cuddy westchnęła i schowała pieczeń do lodówki. Tyle w kwestii uprzedzająco grzecznej córeczki.

***

Godzinę później rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę!
Rachel zbiegła po schodach do holu, a dwie sekundy później do uszu Lisy dobiegły jej radosne okrzyki.
- Młoda, proszę w tej chwili przestać dusić babcię – Cuddy też wyszła przywitać się z matką. – Cieszę się, że jesteś. Jak podróż?
- Całkiem nieźle, tylko umieram z głodu.
- Trafiłaś idealnie na obiad – roześmiała się najmłodsza z pań Cuddy. – Rozgość się, a my nakryjemy do stołu – powiedziała i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.
- Ależ ona urosła… - Margaret z podziwem pokręciła głową.
_____________

* Tak, wiem, gdybyśmy się trzymali chronologii, babcia Cuddy miałaby co najmniej sto lat. Ale się nie trzymamy, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
JigSaw
Ortopeda
Ortopeda


Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 2349
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Doliny Gumisiów ;)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:38, 05 Mar 2009    Temat postu:

Cudeńko

Cytat:
Margaret Cuddy była niezwykle ciepłą, serdeczną osobą, ale także surową i sprawiedliwą. Najczęściej jednak ta surowość przejawiała się w stosunku do córki, bo Rachel rozpieszczała do granic wytrzymałości. Zawsze powtarzała, że bycie babcią to świetna sprawa – nie odpowiada za wychowanie wnuczki, a jej jedynym obowiązkiem jest pieczenie ciasteczek i opowiadanie historii z młodości. W dodatku była babcią nowoczesną – nauczyła Rachel jeździć na rolkach, chodziła z nią do kina, a na szesnaste urodziny, ku przerażeniu Lisy, kupiła jej skuter. Nic dziwnego, że każde spotkanie z babcią było dla Rachel świętem.


Ja też chcę mieć taką "nowoczesną" babcię

Cytat:
- Mogę cię prosić o autograf? – zapytał, podtykając jej pod nos kartkę papieru. – Wiesz, jesteś moim największym idolem, z twojego zdjęcia i serwetki, którą wytarłaś wczoraj usta, zrobiłem ołtarzyk.


Pewnie Hałs już dawno zrobił sobie taki Cuddy ołtarzyk i modli się codziennie do jej zdjęcia


Cytat:
Istny Sherlock Holmes. Nie chciałbyś użyć swoich nadprzyrodzonych zdolności i ulżyć tym wszystkim biedakom w przychodni?
- Dziękuję za propozycję, ale raczej nie skorzystam. Mam pacjenta, zapomniałaś? Pozdrów matkę. Chociaż, szczerze mówiąc, wolałbym, żeby przyjechała Marie.
- Tak, oczywiście. A ja musiałabym potem odmalować salon, tak jak poprzednio.


Kiedy tak czytam o tym odnawianiu to też wolałbym żeby przyjechała Marie

Świetny fik, ciepły i rodzinny- bardzo przyjemnie się czyta, także nie ociągaj się i twórz dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:22, 08 Mar 2009    Temat postu:

Ta część podoba mi się tak samo jak poprzednie, dialogi są świetne, babcię Cuddy polubiłam zanim się pojawiła .
Czyta się lekko i przyjemnie, czekam na cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:16, 11 Kwi 2009    Temat postu:

Piękne

Cytat:
Nie jest twoim ojcem! Fakt, że nauczył cię grać na gitarze i wykorzystywać Wilsona nie daje mu prawa do wychowywania cię.

Jak wiemy, z długoletniego doświadczenie House'a, umiejętność wykorzystywania Wilsona jest bardzo przydatna

Cytat:
Wilson – z wykształcenia onkolog, z zamiłowania domorosły psycholog. Specjalizacja wymuszała na nim obcowanie z beznadziejnymi przypadkami, więc z rodzinną awanturą też powinien sobie poradzić.

Doskonała charakterystyka

Cytat:
Wtedy też postanowiła sobie, że nigdy, przenigdy nie dopuści, by z ust jej córki padły słowa „Nie jesteś moją matką”.

Biedna Cuddy... Ale dzieci są okrutne. I zawsze w końcu powiedzą to, czego najbardziej nie chcemy usłyszeć. Najczęściej nienaumyślnie ale jednak.

Cytat:
- Jest też szansa, że po prostu przez kolejne dwa dni będzie chodziła ze spuszczoną głową i przepraszała cię co dwie minuty. W sumie nie wiem, co gorsze.

Skąd ja to znam Sama tak miałam w tym wieku

Cytat:
ten facet miał jakieś dobre fluidy, nic dziwnego, że pacjenci tak się do niego garnęli

Pacjenci, House, kobiety z rodziny Cuddy, House, generalnie kobiety (czy ja wspominałam o House'ia? )

Cytat:
Cuddy słuchała, jak córka tłumaczy mu to samo zagadnienie dziesięć razy, i podziwiała jej anielską cierpliwość.

Ma to po mamusi... House, Wilson i cała reszta ferajny i Cuddy jeszcze nikogo nie zabiła... Kobieta-anioł normalnie

Cytat:
bycie babcią to świetna sprawa – nie odpowiada za wychowanie wnuczki, a jej jedynym obowiązkiem jest pieczenie ciasteczek i opowiadanie historii z młodości.

Babcie są the best

Cytat:
- Też byłem zdziwiony, ale Drużyna Pierścienia zdołała go poprawnie zdiagnozować, wyleczyć i wypisać do domu.

Drużyna Pierścienia? Tego jeszcze nie było

Piękne Kiedy kolejne części?

Pozdrawiam
g


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amii
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Kwi 2009
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:19, 22 Kwi 2009    Temat postu:

- To nie ten, to już następny.
- A z tamtym co zrobiliście? – zapytała zaniepokojona.
- Wyszedł dziś rano.
- Wyszedł czy zszedł? – Popatrzyła na niego nieufnie.


Lol xD. Co ona sobie myśli?? Chociaż... przy Housie wszystko jest mozliwe xD
To mój ulubiony fragment xD

- Mogę cię prosić o autograf? – zapytał, podtykając jej pod nos kartkę papieru. – Wiesz, jesteś moim największym idolem, z twojego zdjęcia i serwetki, którą wytarłaś wczoraj usta, zrobiłem ołtarzyk.

Ta założe się że taki ołtarzyk ma od lat .


- Nienawidzę tej głupiej baby!
Cuddy uśmiechnęła się. Ten dramatyczny okrzyk, w połączeniu z donośnym trzaśnięciem drzwiami, mógł oznaczać tylko jedno: Rachel wróciła ze szkoły.


Oooo tak, ja mam podobnie xD

Ogółem : świetny fik, nie mogę się doczekać dalszej części.
Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amii dnia Śro 10:24, 22 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulina_14
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:12, 08 Maj 2009    Temat postu:

Bardzo fajnie i lekko się czyta.
Podoba mi się to, że jest to z cyklu: 20 lat później ;-)
Czekam na kolejną część i pana Wena życzę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin