Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Niezdecydowanie zabija. [NZ/P]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
greg_lover
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:44, 01 Paź 2009    Temat postu: Niezdecydowanie zabija. [NZ/P]



Dziękuję T. za całą pomoc przy tym ficku. Przepraszam Cię za spacje... I dziękuję za to, że Twoje ciepłe słowa są pokarmem mojego wena.

To opowiadanie zostało przeze mnie zamieszczone na innym forum, jednak chciałam poznać również Wasze opinie.
Smacznego !


Gregory House, światowej sławy diagnosta.
Lisa Cuddy, niezwykle szanowana pani dziekan znanego w całych Stanach szpitala.
House, arogancki, chamski, niezadbany.
Cuddy, kulturalna, uprzejma, zadbana.

Część pierwsza.

Gregory House siedział w swoim gabinecie odbijając czerwono – szarą piłkę o ścianę. Odkąd pamiętał, był to jego sposób na uporządkowanie myśli. Tym razem myśli House’a krążyły wokół piętnastoletniej pacjentki. Pacjentka umierała, a On nie miał żadnego pomysłu poza podaniem morfiny. Ogarniała go coraz większa frustracja. Czuł się podle, gdyż obwiniał siebie za stan pacjentki. Bał się, że to jego problemy prywatne mają wpływ na pustkę w głowie. Dopiero niedawno odzyskał swoją licencję, którą utracił na czas pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Wstyd było mu to przyznać przed samym sobą, ale… czuł się samotny. Owszem, miał Wilsona, ale to ciągle nie było to, czego szukał. Za każdym razem gdy widział szczęśliwych Cameron i Chase’a, Trzynastkę i Foremana lub Wilsona i kolejną panią Wilson odczuwał pustkę. Może w końcu dojrzał do związku ? W końcu od odejścia Stacy minęło już dużo czasu. Ale kto? Kto mógłby go znieść? Jego chamstwo, arogancję, niezdolność do okazywania uczuć . Przychodziła mu na myśl tylko jedna kobieta. Cuddy. Czuł, że jej mógłby zaufać, mógłby otworzyć się przed nią. Gdy myśli Grega całkowicie odpłynęły od pacjentki, do jego gabinetu wpadł Taub.
- Rozmawialiśmy z Wilsonem.
- Ja też. Jeśli chciałeś mi tym zaimponować, to wyjdź – powiedział House i wrócił do zabawy piłką.
Taub zignorował swojego przełożonego i powiedział:
- Wilson uważa, że to białaczka. Według niego za część objawów odpowiada grypa, z którą się do nas zgłosiła, dlatego nie mogliśmy zdiagnozować białaczki.
- Zrób biopsję, żeby to potwierdzić. Każ Trzynastce zbadać rodziców.
- Ona jest adoptowana, to jej rodzice zastępczy.
- To każ jej znaleźć dawców w banku. I… przyślij mi tu Wilsona.
Taub posłusznie wyszedł, a za dwie minuty w drzwiach gabinetu diagnosty stanął James Wilson.
- House, wiem, że Tobie to jest obce, ale niektórzy przychodzą do szpitala, żeby pracować.
- Tak? A nie dla darmowej kablówki?
- Nie. O co ci chodzi ?
- O Cuddy.
- House, daj sobie spokój z nią. Mieszasz w jej życiu odkąd się poznaliście ponad 20 lat temu. Ona dużo przeszła. Długo czekała na adopcję, a rok temu jej córka zginęła.
House przebiegał dreszcz za każdym razem gdy to słyszał. Wiedział, że śmierć córeczki Cuddy to była po części jego wina. Gdyby nie był narkomanem, gdyby był w szpitalu… może by ją uratowali. Sekcja zwłok pokazała, że to zapalenie opon mózgowych. Tak ciężka choroba u tak małego dziecka…
- House – wtrącił się Wilson – słyszysz mnie?
- Nie chcę mieszać. Nie tym razem.
- Zaraz, czy ty chcesz mi powiedzieć, że coś do niej czujesz?
- Jesteś idiotą. Ja nic do niej nie czuje. Po prostu jej dom jest ładny.
- House, jeśli coś do niej czujesz, to idź i jej to powiedz. Tak robią ludzie dorośli.
- Przecież wiesz, że nie mogę tego zrobić. Jimmy jak długo mnie znasz?
- Najwyraźniej za krótko, żeby móc cię zrozumieć.
- Ale wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że ja nie mówię o uczuciach.
- To, że o nich nie mówisz, nie znaczy, że ich nie masz – powiedział Wilson i wrócił do swojego gabinetu.
Gregory siedział i zastanawiał się nad słowami przyjaciela. Może miał racje…. Może najwyższy czas powiedzieć Cuddy o wszystkim. Może to czas, żeby się ustatkować? Z rozmyślań wyrwał go telefon:
- To białaczka, znaleźliśmy dawcę. Wilson ma niedługo zacząć naświetlania. – powiedział Foreman.
-Dobrze, ja idę do domu. Jakbym był potrzebny, to nie dzwońcie.
House zabrał swoją kurtkę i pojechał do domu z zamiarem upicia się Bourbonem.
Wiadomo, co alkohol może zrobić z człowiekiem. Może go zmienić, skłonić do przemyśleń. Dokładnie to zrobił z Gregorym. Efektem ubocznym, który wystąpił dopiero z nastaniem poranka, był potężny kac. Czaszkę rozsadzał mu tępy ból, a oczy piekły niemiłosiernie. Tylko siłą woli zdołała zwlec się z łóżka i pojechać do szpitala.
- Potrzebuję Twojej rady – powiedział House wykradając Wilsonowi jego kanapkę i kawę.
- Dobrze, ale przestań mi kraść jedzenie!
- Oj, dobrze. Chcę zaprosić gdzieś Cuddy.
- Gdzie ? Na Monster Trucki?– spytał Wilson.
- Nie, ośle. Na kolację. Wiesz stoliki, obrusy, świece, wszyscy odwaleni jak na pogrzeb.
- To idź i ją zaproś.
- Nie wiem jak. – powiedział lekko speszony House.
- Hmm… Może zadaj pytanie… No nie wiem. „Hej! Cuddy, pójdziesz ze mną na kolację?” Tak, to może być dobre.
- Banalne, ale dobre.
- Pomóc ci z doborem restauracji, garnituru?
- Dziękuję, dam sobie radę. Ale parę piw na odwagę… Bądź u mnie o 18.
Wilson skinął głową i odszedł, zostawiając House’a samego.
Diagnosta dokończył kanapkę i poszedł do swojego gabinetu.
- Hej – przywitał współpracowników – jakiś pacjent, który potrzebuje uzdrowienia moim wzrokiem?
Pracownicy spojrzeli na siebie, lecz nikt nic nie powiedział .
- To ja się w nocy nawaliłem, nie wy, więc współpracujcie ze mną!
Pierwszy odezwał się Foreman.
- Cuddy, jadąc do pracy miała wypadek, jest źle.
Foreman coś dalej mówił, ale House go już nie słuchał. Nagle przed jego oczami zaczęło się robić coraz ciemniej.

Część druga
House stał zamroczony i patrzył na swój zespół. Jakby z oddali usłyszał głos Trzynastki:
- House, House! Słyszysz nas?
House zignorował ją i zwrócił się do Foremana.
- Jak źle z nią jest?
- Właściwie to już jest dobrze. Cameron ją pozszywała. Zrobiliśmy tomografię, jutro rano wyjdzie.
- Idiota! Dlaczego od tego nie zacząłeś?! – spytał wściekły House.
- Zacząłem. Tylko ty wyłączyłeś się po tym jak powiedziałem o wy… zaraz, zaraz… Czemu tak się tym przejąłeś ? – spytał lekko rozbawiony Eric.
-Oczywiście, że się przejąłem! Gdzie bym znalazł dziekana z tak wielkim tyłkiem? Idę sprawdzić czy jej jedyna zaleta nie ucierpiała.
Wyszedł, zostawiając pracowników w stanie lekkiego zdziwienia.
Swoje kroki od razu skierował w stronę sali Cuddy. Jednocześnie czuł się zdziwiony i lekko zażenowany. Tak niewiele brakowało, by pokazał swoje uczucia przed zespołem. Wiedział, że musi podjąć jakąś decyzję, gdyż niezdecydowanie zabijało. Mógł wybrać jedną z dwóch opcji. Próbę związku, szansę na kolejne zranienie, naukę życia z kimś lub wieczną samotność.
Gdy doszedł do sali Lisy w oczy diagnosty rzuciły się dwie rzeczy. Laptop na kolanach pani dziekan i Wilson trzymający ją za rękę. Choć James był jego przyjacielem i wiedział, że intencje onkologa są czyste, to poczuł nieprzyjemne ukłucie. To nie było w jego stylu. Gregory House czujący zazdrość? Gregory w ogóle coś czujący?! To było coś niepokojącego. Coś, co House musiał zwalczyć. Niepewnie otworzył drzwi do sali Lisy.
- Wilson, jeśli liczysz na numerek z kolejną pacjentką, to mam dwie złe wiadomości. Ona nie umiera i nie ma raka, czyli… „podpada” pode mnie. Wybacz.
- Może dla ciebie to dziwne. Przyszedłem wesprzeć Cuddy jako przyjaciel. Nie zawsze chodzi o seks.
- Ale zazwyczaj tak. Wyjdź i kup mi lunch.
Wilson tylko pokręcił głową i wyszedł.
- House, czy ty nawet w obliczu nieszczęścia jakie mnie spotkało, nie możesz wykrzesać z siebie choć odrobiny człowieczeństwa? – spytała lekko oburzona Lisa.
- Co ciebie spotkało?! A co jeśli ten wypadek uszkodził to co kocham?! – wykrzyknął House.
Ku zdziwieniu Lisy, zdjął jej laptopa z kolan, odłożył go, a samą panią dziekan przekręcił na bok.
-House, co ty do cholery robisz? - zapytała kompletnie zdezorientowana Cuddy.
- Cii…
Ręka diagnosty spoczęła na plecach administratorki. Zaczął nią zjeżdżać coraz niżej, aż dotarł do pośladków. Lekko je klepnął i z udawaną ulgą stwierdził:
- Uff… na szczęście całe. Gdyby ten wypadek je uszkodził… Musiałabyś odejść, bo twoja praca tu nie miałaby sensu.
Lisa próbowała się odezwać jednak House już wyszedł zostawiając ją z tysiącem myśli.
Dlaczego jego dotyk sprawił jej taką przyjemność? Przecież to był Gregory House. Zimny dupek, całkowicie wyprany z uczuć. Próbując odgonić myśli o diagnoście, sięgnęła po laptopa i wróciła do pracy. Jednak cały czas czuła na skórze jego dotyk.
Również Gregory nie mógł zaznać spokoju. Chciał ją tylko lekko klepnąć. To miał być żart. Kolejny wygłup. Taki jak codziennie. Dlaczego tym razem nie mógł się uspokoić? Ciągle czuł jak jej plecy napinają się pod wpływem jego dotyku. Nie był niczego pewien. Wiedział jednak, że nie jest już najmłodszy i jeśli ma się ustatkować to ma na to ostatni moment. Mimo to bał się. Bał się, że ona go odrzuci, wyśmieje jego uczucia. Nie mógł przecież wiedzieć, że po głowie przykutej do łóżka administratorki, chodzą dokładnie takie same myśli, jak po jego własnej.
Część trzecia.
Lisa Cuddy siedziała w swoim gabinecie, pomimo niezwykle późnej pory. Miała żal do siebie, że dała się namówić Wilsonowi na ten tygodniowy urlop. Owszem, odpoczęła po pobycie w szpitalu wywołanym przez wypadek samochodowy, ale narobiła sobie ogromnych zaległości w pracy. Była też zła z powodu wydarzenia, które miało miejsce trzeciego dnia jej urlopu. Była zła, że dała się podejść, wykorzystać. Teraz ten cham jedyne, co robił to chodził po szpitalu i opowiadał jaka pani dziekan jest w łóżku. Mimo całej złości na niego nie mogła zapomnieć jego ust, dotyku. Doskonale pamiętała wieczór, w którym usłyszała głośne pukanie laski do jej drzwi.
***
Cuddy siedziała na swojej kanapie i oglądała jakiś teleturniej. Zastanawiała się nad tym czy te pytania są tak proste, czy uczestnicy tak głupi. Piła herbatę cynamonowo-miętową, jadła ciasto. Cieszyła się wreszcie wolnością, której jako przykładna pracoholiczka dawno nie zaznała. Wieczór zdawałby się być idealny gdyby nie głośne pukanie do jej drzwi. Podniosła się i pełna najgorszych obaw otworzyła. Obawy pani dziekan spełniły się w stu procentach. W progu stał jej przysłowiowy ‘wrzód’, czyli światowej sławy diagnosta dr Gregory House. Cuddy nie miała ochoty na żadne potyczki, więc powiedziała od razu:
-House, daj mi ten dokument, podpiszę to, ty pojedziesz torturować pacjenta, którego potem w genialny sposób uratujesz, a ja zachowam szansę na miły wieczór.
-Nie przyjechałem z dokumentami.– odpowiedział diagnosta i bez słowa wszedł do domu.
-Oczywiście, że możesz wejść, po co pytasz?
-No właśnie, po co?– spytał ironicznie diagnosta i usiadł na fotelu.
Właściwie określenie „usiadł” można by uznać za wyjątkowo delikatne w tym przypadku. Otóż Greg właściwie „rozwalił” się na fotelu należącym do pani dziekan. Za pomocą laski przyciągnął do siebie kubek z herbatą Cuddy i nie pytając o nic po prostu napił się z niego .
-Fuuuj! Co ty za paskudztwo pijesz?
-House, to jest herbata. Cynamonowo-miętowa, dostałam w prezencie od Wilsona. I odłóż ten kubek! To moja herbata, mój fotel, mój dom, więc wyjaśnij łaskawie co w nim robisz albo wyjdź!
-Czyli jak wyjaśnię mogę zostać na dłużej?
-Nie przeciągaj struny...– ostrzegła go Lisa robiąc przy tym groźną minę.
-Ale mamoooo! Mi się jeszcze nie chcę spać-powiedział House robiąc minę małego pieska.
-Wyjdź.
-Dobra, Cuddy. Nerwowa się robisz przez tę ciążę!
-Nie jestem w ciąży!
-Jeszcze…- mruknął niedosłyszalnie Greg.
-Co powiedziałeś?
-Nic, nic.
Wyraz twarzy diagnosty nagle się zmienił. Spoważniał. „Cholera, chyba ją pocałuję”
„On mnie chyba nie pocałuje” Cuddy tak naprawdę nie wiedziała czy chce tego pocałunku czy nie. Jej wątpliwości zostały rozwiane gdy usta diagnosty delikatnie musnęły usta pani dziekan. Od tej pory żadne z nich nie myślało. Zostały im tylko myśli, uczucia, pożądanie. Pożądanie, które pchało ich w stronę sypialni. Pozbywając się kolejnych części garderoby kierowali się do łóżka, nawet na chwilę nie przerywając pocałunku.
-House, jesteś pewien?
-Pobawisz się w Wilsona następnym razem– powiedział House i delikatnie pchnął Cuddy na łóżko.
***
Obudziła się i z przerażeniem stwierdziła, że już po ósmej. Jednak przerażenie pani dziekan zamieniło się w radość gdy zobaczyła, że House ciągle leży obok.
-Dlaczego mnie nie obudziłeś– spytała z wyrzutem.
-Bo jakbyś wstała nie mógłbym już dłużej patrzeć bezkarnie na twój wielki tyłek.
-Jakoś w nocy jego rozmiar ci nie przeszkadzał.
-Potraktowałem to jako wyzwanie. Objąć obiema dłońmi choć jeden pośladek.– po tym stwierdzeniu House delikatnie pocałował Cuddy w ramię.
-House! Ty umiesz być delikatny!
-Oczywiście, że umiem. Jak sądzisz dlaczego Wilson jest już ze mną tyle czasu?
-Na pewno nie przez Twoją wrodzoną delikatność…
-Zdziwiłabyś się. Jednak teraz lepiej już wstawaj, bo Twój szpital na pewno zamieni się w ruinę jak spóźnisz się choćby chwilę.
-Nie zamieni się, bo jedyna osoba, która próbuje go w ruinę zamienić leży obok mnie.
House udał obrażonego i przekręcił się na bok tak, żeby leżeć plecami do Cuddy.
-Jak chcesz to się gniewaj, ja wstaję do pracy.
Nie usłyszała żadnej odpowiedzi.
Zgodnie z tym, co powiedziała wstała , przygotowała się do wyjścia. Gdy szła po aktówkę przypomniała sobie o Gregu, poszła do sypialni i zobaczyła najsłodszy obrazek jaki mogła sobie wyobrazić. House spał. Miał przy tym tak słodki wyraz twarzy, tak niewinny, że Lisa nie mogła sobie nawet wyobrazić, że to z jego ust usłyszała tyle przykrych słów, tyle złośliwych komentarzy.
Nie miała serca go budzić, więc na komodzie, na której leżały rzucone wczorajszej nocy bokserki House’a, położyła klucze i kartkę z napisem „ Układ mojego mieszkania znasz, więc gdzie jest kawa wiesz. Pamiętaj, że o 12 widzimy się w przychodni. L.” Tuż obok „L.” narysowała serce. Gdy spojrzała ostatni raz przed wyjściem na diagnostę wiedziała już, że serce nie jest zwykłym piktogramem, a czymś więcej…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:20, 01 Paź 2009    Temat postu:

Łał mi się baaardzo podoba
Już jestem ciekawa co będzie dalej. Fajnie piszesz, ale dialogi są po prostu the best

Cytat:
"Pozbywając się kolejnych części garderoby kierowali się do łóżka, nawet na chwilę nie przerywając pocałunku.
-House, jesteś pewien?
-Pobawisz się w Wilsona następnym razem– powiedział House i delikatnie pchnął Cuddy na łóżko."
A takich tekstów było mnóstwo

Scena z obmacywaniem tylka Cuddy
Chociaż jak napisałaś o tym wypadku, to, aż wstrzymałam oddech, ale masz szczeście, że tak to się skończyło
Wena na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Czw 17:47, 01 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
greg_lover
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:11, 01 Paź 2009    Temat postu:

wow, dzięki mam już zarys następnej części, ale musze to jeszcze dopracować.


Wen się karmi, karmi , moze coś z tego będzie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:56, 01 Paź 2009    Temat postu:

Zaznacz pogrubieniem, kiedy zaczynają się kolejne części, będzie czytelniej.

Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magdalenka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 24 Wrz 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:57, 01 Paź 2009    Temat postu:

Swietne dialogi, cały pomysł też niczego sobie.
ale błagam nie rób z tego ckliwego romansidła, bo za dobrze się zapowiada
jak najszybciej dalszą częśc plooooosie.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
laizly
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: London.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:47, 01 Paź 2009    Temat postu:

omg, babe, to jest niesamowite, gr!
połączyłaś wspaniały humor z odrobiną romantyczności.

tylko nie przesadzaj z romantycznością!
czekam aż House rozwali szpital w następnej części!
aż się prosi balkonowa scena! ;dd

"I slept with Lisa Cuddy"
]:->


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:00, 01 Paź 2009    Temat postu:


wow!
mi się bardzo podoba!
czekam co będzie dalej
wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin