Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I hate the way you love
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:58, 13 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:
to facet ;pp
on ma krótkie włosy.
suszy je w 10 minut ;

a Wilson to co??? taaa, wiadomo, to inna bajka :wink:
ale House mógłby po 10 minutach stwierdzić, że jakiś kosmyk mu odstaje, umyć włosy jeszcze raz... i tak przez godzinę
evay napisał:
umarłam...

umarłaś? ojej, szkoda...
ale już wszystko dobrze, prawda??? Bo bez Twoich komentów to JA umrę...
evay napisał:
oj, spokojnie ;D jeszcze trochę ;D

3mam za słowo z całych sił


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:31, 13 Cze 2008    Temat postu:

Dobra, dalszy ciąg nadrabiania zaległości w czytaniu fików.

Uśmiechnął się lekko, myśląc, że jeszcze chwila, a zacznie się golić, by nigdy nie opuścić tej małej łazienki.
Tutaj spadłam z krzesła ze śmiechu! House jest baaardzo zdesperowany, skoro miał zamiar się ogolić.
Kiedy, kiedy kiedy dokończą rozmowę!?!? Dedukuję, że rozmowa zakończy się conajmniej namiętnym pocałunkiem A potem do końca sama Era!

-Jasne – zgodził się Greg – to będzie największa plotka od czasów tej pamiętnej nocy, gdy utknęliśmy w…
Czy ktoś napisze fik o TEJ pamiętnej nocy? Bo mam baaardzo interesujące widoki w moim umyśle na ten temat:DD

Ai ja nie jestem zedukowana i nie znam „Beautiful Day”, kto mnie oświeci?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:27, 15 Cze 2008    Temat postu:

Evay, wiem że jestem upierdliwa i takie tam, ale kiedy będzie następna część?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:55, 16 Cze 2008    Temat postu:

Śledzę ten fik od samiuśkiego początku. Pryznam szczerze, że jestem złakniona fików post-4x16. Tak bardzo boję się o Hilson f-ship, że czytam wszystkie fiki dotyczące tego zagadnienia. Tak by podnieść się na duchu. By upewnić się, ze jest milion i jeden sposobó na rozplątanie tego bajzlu. Że jeszcze nie jest to stracone. Dlatego też: pisz, pisz, pisz dalej! Bo świetnie ci idzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:01, 17 Cze 2008    Temat postu:

dedykacja dla Karoliny. Lolok, to dla Ciebie ;*
bo gdyby nie to, że tak mnie poganiasz, pewnie nie byłoby w ogóle tego rozdziału...

a Hilsonkom powiem tylko - cierpliwości Na początku Chaseron special for Lolok.


I was coming apart


Allison Cameron uniosła głowę i prawą dłonią odgarnęła blond włosy z czoła. Chrząknęła lekko, czując potworny ból głowy. Usłyszała chrząknięcie po swojej lewej stronie i odwróciła się, a jej spojrzenie padło na blond czuprynę, która już chowała się pod kołdrą.

Chase. Kolejna noc razem. Czwartek. Złamany układ. Dlaczego nie jest mi przykro? Dlaczego chciałabym, by tak pozostało już… na zawsze? I jedyne, czego teraz pragnę to stabilizacja. Muszę wyrzucić te myśli z mojej głowy.

-Nie, Cam, nie… - mruknął niezadowolony Robert.

Uśmiechnęła się szeroko i oparła głowę na ręce. Spojrzała na niego z czułością, wzdychając cicho. Roześmiała się głośno, gdy nagle poczuła jego usta na swoim brzuchu, jego dłonie błądzące po jej ciele. Przygryzła wargę, wciąż się uśmiechając.

-Chase – roześmiała się, gdy jego język delikatnie dotknął jej pępka – mamy… pracę.
-Naprawdę chcesz iść do pracy? – zamruczał cicho – po tym wszystkim?

Pięknie. Wszystko pękło. Cała magia wczorajszej nocy i podniecenie z samego rana. Dlaczego wciąż drążysz temat i udajesz chłopaka idealnego. Boże, dlaczego Cię nie potrafię zaakceptować, docenić? Dlaczego Cię wtedy odrzuciłam…?


Lekko położyła dłonie na jego ramionach i starała się go odepchnąć, ale nos Chase’a wynurzył się z pościeli i jej wzrok padł na jego oczy, pełne smutku i rozgoryczenia. Westchnęła i spojrzała w bok, a wtedy Chase odnalazł jej usta i złożył na nich delikatny pocałunek.

-Kiedy musisz wyjść? – szepnął i uśmiechnął się łagodnie, a ona przytuliła go mocno.
-Za godzinę.
-Budzik jeszcze nie dzwonił – zauważył.
-Jeszcze… - spojrzała na tarczę zegara – dwanaście minut.

Odsunął się lekko i Cameron dostrzegła szatański, nieco arogancki, uśmieszek, który często gościł na jego twarzy, gdy byli sami. Uniosła brwi, a on zerknął w stronę budzika i chrząknął lekko. Otworzyła usta, by zapytać o co mu chodzi, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pocałował ją.

Oddała pocałunek, zatracając się w nim. Uwielbiała te delikatne, pełne wargi, ten język, który doprowadzał ją do szaleństwa za każdym razem, jego spokój, a potem namiętność i to, że zawsze wiedział, w którym momencie zwolnić, przestać.

-Dwanaście minut… - zamruczał Chase – co można zrobić w dwanaście minut….? Dwa razy…?
-Ambitny! – wydusiła, unosząc brwi.

Uchwyciła jego triumfujące spojrzenie, a chwilę później zniknęli pod kołdrą, całując się w ciemnościach, myśląc tylko o sobie.



***


James Wilson pomasował swój kark i westchnął głęboko, patrząc na stos kart pacjentów, piętrzący się na jego biurku. Wiedział, że będzie tego żałował, ale mimo wszystko wstał z wygodnego, skórzanego fotela i ruszył w kierunku drzwi.

Otworzyły się one gwałtownie, uderzając Wilsona w twarz. Krzyknął rozpaczliwie i złapał się za nos, czując promieniujący ból i ciepłą krew na dłoniach. Przez dłuższą chwilę nic nie widział, macając na oślep swoją twarz.

-Wilson! – usłyszał głos House’a – cholera…

Ktoś przytrzymał go, gdy zachwiał się gwałtownie. Poczuł silne ręce Grega na swoich ramionach. Pozwolił zaprowadzić się w kąt gabinetu i opadł na fotel. Otworzył usta, ale krew napłynęła do jego gardła, więc zacisnął zęby i mimowolnie przełknął lepką ciecz, krztusząc się.

Przez zamknięte powieki zobaczył światło, ale oczy wciąż miał szczelnie zamknięte. Poczuł ręce na jego twarzy, ale odepchnął je zdecydowanie, jęcząc cicho. Usłyszał prychnięcie House’a, ale zignorował to.

-Wilson… - wydusił House, starając się odciągnąć ręce Jamesa od jego twarzy – ty idioto… pozwól mi spojrzeć…
-House… spieprzaj!

W końcu otworzył oczy i spojrzał zatroskaną minę swojego przyjaciela. Wilson uniósł brwi, a kolejna fala bólu zalała jego twarz. Zacisnął zęby i pozwolił House’owi dotykać delikatnie jego nosa i policzków, gdy sprawdzał obrażenia.

Boże… Jaki to jest… Niesamowity… Ból… Cholera… Cholera… Nie wytrzymam. Po prostu nie wytrzymam. Co za idiota, jak mógł tak… wchodzić… gwałtownie… Jego dotyk… Na mojej twarz… Delikatny… Nie, on czuje po prostu wyrzuty sumienia. Co? Jakie wyrzuty sumienia…? Daj spokój… On… On przecież…

-To tylko stłuczenie – powiedział uspokajająco House.
-Tylko… - prychnął Wilson.
-Przepraszam…

Wilson przymknął na chwilę oczy i natychmiast te otworzył, gdy poczuł wodę na jego twarzy. W milczeniu obserwował House’a, który usiadł przed nim okrakiem i teraz zamoczonym wacikiem ścierał krew.

Tak niesamowicie blisko… Jest tak blisko. Zdecydowanie za blisko. Co ja mam zrobić. Jimmy, Ty kretynie, nie bądź dzieckiem, to Twój najlepszy przyjaciel, zawsze byliście razem, pamiętasz? Jak możesz teraz czuć się nieswojo…?

Serce Wilsona drgnęło zaczęło bić znacznie szybciej, gdy wbił wzrok w niebieskie oczy. Zacisnął dłonie w pięści, ukrywając ich drżenie. Przygryzł wargę, modląc się, by to niesamowite uczucie odeszło, odpłynęło. Przecież to jego przyjaciel.

-Już.

House odrzucił wacik do kosza i wpatrywał się w twarz Wilsona, przekrzywiając głowę i mrużąc lekko oczy. Ten poczuł falę gorąca, zalewającą go nieubłaganie. Poczuł, że jego spodnie zrobiły się nagle za ciasne. Zacisnął zęby, próbując się uspokoić.

Greg był tak niesamowicie blisko. I zachowywał się… inaczej. Jimmy zastanawiał się, czy to przez to, że House chce teraz być dobrym przyjacielem. Nie, przecież nie musiałby… Gregory przysunął się na sam skraj krzesła. Zastanawiał się nad czymś głęboko. Wilson dostrzegł znany mu błysk w błękitnych oczach House’a.

Uspokój się. To Twój przyjaciel. Pamiętasz? TYLKO przyjaciel. Nie możesz liczyć na nic więcej. Co? Co Ty w ogóle… Ty na nic innego nie liczysz! Jesteście przyjaciółmi, jasne? Tylko przyjaciółmi. Nie chcesz niczego innego. Wszystko musi być, jak dawniej. Nie potrzebujesz zmian. Nie, Jimmy, uspokój się… Nie możesz go znów stracić.


Wzrok House’a był dziwnie zamglony. Wilson głośno przełknął ślinę, a wtedy Greg powoli zaczął nachylać się w jego stronę. Fala ciepła ustąpiła fali chłodu, gdy zimny pot oblał przerażonego i zdezorientowanego Jamesa.

Drzwi otworzyły się z hukiem i do gabinetu wpadła Cuddy, niosąc jeszcze więcej kart pacjentów. Spojrzała na nich zdziwiona i powoli podeszła do biurka. Położyła powoli akta na kupce i spojrzała na mężczyzn, unosząc brwi.

-Witam doktor Cuddy – odezwał się w końcu House – gdyby pani nie zauważyła, przeszkadza nam pani.

Lisa przeniosła wzrok z House’a na Wilsona, otwierając szeroko usta i wytrzeszczając oczy. Wilson odetchnął z ulgą, gdy uświadomił sobie, że największym szokiem dla niej jest to, że siedzą w jednym pokoju razem, jak gdyby nic się nie stało.

-Wilson – rzuciła ostrożnie – czy on ci coś…
-Pogodziliśmy się – przerwał jej – to znaczy… rozmawiamy.

House rzucił jej znaczące spojrzenie, a Cuddy powoli zaczęła cofać się w kierunku drzwi. Przystanęła i zmrużyła oczy, wpatrując się w twarz Jimmy’ego. Ten zakrył się rękami, jęcząc pod nosem. Zauważył karcące spojrzenie Grega.

-Oh, przestań, wyglądasz normalnie.
-Naprawdę? – spytał z nadzieją Wilson.
-NIE! – krzyknęła Cuddy – co ci się stało?!

House obrócił się na krześle i skrzyżował ręce na piersiach. Prychnął głośno, a Cuddy zaskoczona spojrzała w jego oczy. Przez chwilę przepuszczał powietrze z prawego policzka do lewego, po czym chrząknął znacząco.

-Byliśmy właśnie w trakcie upojnego ostrego seksu… wiesz, taki sposób na pogodzenie się – rzucił – ale niestety nam przeszkodziłaś.

Wilson jęknął w duchu i spojrzał w bok. Kątem oka zauważył zbulwersowaną minę Cuddy, która natychmiast wyszła z gabinetu, trzaskając głośno drzwiami. Długo zwlekał, aż w końcu zmusił się do spojrzenia w jego błękitne oczy.

-Dlaczego wciąż tak żartujesz? – spytał Wilson.
-Zawsze żartuję z problemów, których nie mogę rozwiązać.
-Co? – James wytrzeszczył oczy.
-Lunch, tak? – spytał House wstając – dasz sobie radę? Nie chcesz Vicodinu?
-Nie! – odpowiedział Wilson niecierpliwie – o co chodzi? Problemy, których…

Było już za późno. House uśmiechnął się lekko i wyszedł z gabinetu, zamykając za sobą cicho drzwi, na których wciąż były ślady krwi Wilsona. Jimmy ukrył twarz w ramionach, a jego myśli biegały w jego umyśle, jak oszalałe.


***


House wpadł na ostry dyżur. Rozejrzał się wokoło w poszukiwaniu Cameron. Znalazł ją i natychmiast pokuśtykał w jej stronę, oddychając głęboko. Gdy go zauważyła przewróciła teatralnie oczami i wróciła do zszywania ręki jakieś nastolatki.

-Uuuu – jęknął House, nachylając się nad ciemnowłosą dziewczyną – kolejna próba samobójcza? Dziewczynko, tnie się inaczej.
-House, zjeżdżaj – powiedziała Cameron znudzonym głosem – poza tym teraz nie chodzi o to, by się zabić tylko o to, by robić… furorę na imprezach.

Dziewczyna nachmurzyła się jeszcze bardziej, a House uniósł wysoko brwi i spojrzał na Cameron, która wciąż uśmiechała się. Promieniała. Zmrużył oczy, wpatrując się wciąż w nią. Otworzył lekko usta.

-Uprawiałaś seks, prawda? – spytał nagle.

Nie, cholera, nie… Jak możesz pytać o coś takiego. Cameron, co się z Tobą dzieje? Dlaczego teraz zwracasz uwagę na to, co on mówi, o co pyta? Jesteś… dlaczego czujesz to, co czułaś kiedyś. Chase. On się teraz liczy. Nie nawal.

-To nie twoja sprawa – powiedziała ostro.
-Uprawiałaś seks – powiedział zamyślony – w dodatku czujesz wyrzuty sumienia. Dlaczego? Dajesz Chase’owi fałszywą nadzieję czy…
-House!

Ten odwrócił od niej wzrok i spojrzał na czarnowłosą dziewczynę. Nachylił się nad nią konspiracyjnie i powiedział teatralnym szeptem.

-Widzisz? Gdy dorośniesz nie baw się uczuciami innych. Seks nie da ci władzy.

Cameron zacisnęła zęby i przecięła ostatnią nić. Rzuciła mocno nożyczki i igłę na blaszaną podkładkę i odeszła od parawanu bez słowa. House natychmiast ścisnął swoją laskę i pokuśtykał za nią.

-Poczekaj – zawołał – mam… problem.

Cameron szła wciąż, przyśpieszając. Wiedział, że jeśli nie powie czegoś, co ją przekona, nigdy jej nie dogoni. Wziął głęboki wdech i zawołał:

-Mam problem… z Wilsonem.

Poskutkowało. Przystanęła i odwróciła się na pięcie, krzyżując ręce na piersiach. Zmrużyła groźnie oczy, a House wypuścił głośno powietrze, karcąc się w duchu. Zauważył niesamowitą zmianę, jaką przeszła dziewczyna stojąca przed nim. Z nieśmiałej i spokojnej stała się ostra i asertywna. Uśmiechnął się lekko.

-Z czego się śmiejesz? – spytała.
-Wolę cię taką, jaka jesteś teraz – powiedział szczerze.

Co to znaczy? Dlaczego nigdy nie potrafisz powiedzieć mi nic prosto w twarz. Powiedz wreszcie, co się dzieje. Nie ukrywaj przede mną niczego, proszę. Nie, Cameron, nie. Weź się w garść. Masz wspaniałego chłopaka. Nie psuj tego. Nie warto.

-Jaki problem? – spytała spokojnie.
-Ja… - wydusił – wydaje mi się, że… zaczynam… czuć… coś…
-Co? – naciskała, a jej serce biło coraz szybciej.

Przerwał i pokręcił głową, mrucząc coś pod nosem. Cameron podeszła bliżej, wiedząc, że nie może teraz pozwolić mu odejść. Wbiła w niego błagalne spojrzenie, próbując zmusić go do zwierzeń. On jednak powoli się obrócił.

-Nieważne – mruknął.

Szybkim krokiem wyszedł z izby przyjęć. Odprowadziła go wzrokiem i opadła na kozetkę, kryjąc twarz w ramionach, i oddychając płytko.

Dlaczego znów mi to robisz…? Dlaczego znowu sama się niszczę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolicita
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 5602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:13, 17 Cze 2008    Temat postu:

fajne, masz zamiar kontynuować Chaseronka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:16, 17 Cze 2008    Temat postu:

Dziękuję za dedykację!! ::
Część tak długo przeze mnie wyczekiwana i...
...taka piękna
Pierw ten wątek Chaseronkowy, potem sam uroczy Hilson
problemy których nie mogę rozwiązać [pomyślałam sobie coś, coś głupiego, nie ważne zresztą]
Bardzo bardzo mi się podobało.
Jeszcze raz dzięki za dedykację
[jak coś to kop w gotowości ]
Świetnie.
Czekam na ciąg dalszy,bo ten...
ten part był wspaniały,
nie tylko dla tego, że wyczekiwany,
miał sobie magię.
Przepiękny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 19:20, 17 Cze 2008    Temat postu:

Dam tylko znać, że czytam. Zgrzyta mi troszkę końcówka. House zatrzymał Cam wyznaniem, że ma problem z Wilsonem. A potem nagle Cam o tym zapomina?
To ja wracam pod koc..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:24, 17 Cze 2008    Temat postu:

Narenika napisał:
Dam tylko znać, że czytam. Zgrzyta mi troszkę końcówka. House zatrzymał Cam wyznaniem, że ma problem z Wilsonem. A potem nagle Cam o tym zapomina?
To ja wracam pod koc..


chodziło o to, że Cam jest strasznie zdezorientowana, czuje, że powinna być z Chasem, ale wracają dawne uczucia do House'a.
zatrzymał ją zdaniem o Wilsonie, który jest przecież jej przyjacielem i mimo, iż ją odrzucił, nie mogłą nie pomóc.
ale gdy House powiedział, że ma problemy z uczuciem, mimowolnie pomyślała, że jednak może chodzić też o nią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 19:32, 17 Cze 2008    Temat postu:

Evay, to Twój fik, a ja jestem marudna, bo mam gorączkę, a moje ulubione Hameronkowe fiki chwilowo nie mają kolejnych odcinków i nie mam się czym pocieszyć...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 17 Cze 2008    Temat postu:

*przytula*
dla każdego będzie coś dobrego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martuusia
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 14 Mar 2008
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:45, 17 Cze 2008    Temat postu:

Chaseron? yeah, tak ma być

Otworzyły się one gwałtownie, uderzając Wilsona w twarz. Krzyknął rozpaczliwie i złapał się za nos, czując promieniujący ból i ciepłą krew na dłoniach.
House! delikatniej proszę!

Zacisnął zęby i pozwolił House’owi dotykać delikatnie jego nosa i policzków, gdy sprawdzał obrażenia.
tak lepiej

widzę, że ponownie zaczynać Wielkie Mieszanie Uczuciami
I love it!
każdy zaczyna coś czuć, nie wie jeszcze o co chodzi, wręcz boi się tego (ehh te moje interpretacje )

Uspokój się. To Twój przyjaciel. Pamiętasz? TYLKO przyjaciel. Nie możesz liczyć na nic więcej. Co? Co Ty w ogóle… (...)
Nie możesz go znów stracić.


-Mam problem… z Wilsonem.

zaczyna się coś w nich i między nimi dziać, robi się cooooraz ciekawiej
czy muszę pisać kolejny raz "super (...) evay" ?
na pewno już to wiesz
czekam na więcej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:22, 17 Cze 2008    Temat postu:

co ma być ? Camron z House'm czy House z Wilsonem . Pogubiłam się dzis na tej części trochę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:24, 18 Cze 2008    Temat postu:

evay napisał:
a Hilsonkom powiem tylko - cierpliwości

ale mnie wystraszyłaś - już myślałam, że W OGÓLE nie będzie Hilsona w tym kawałku...

Otworzyły się one gwałtownie, uderzając Wilsona w twarz. Krzyknął rozpaczliwie i złapał się za nos, czując promieniujący ból i ciepłą krew na dłoniach. Przez dłuższą chwilę nic nie widział, macając na oślep swoją twarz.
*wybuch dzikiego śmiechu*
*strach w oczach*... ja chyba poważnie pomyślę nad jakąś czapeczką z folii aluminiowej...
No bo tak - przedwczoraj wpadłam na [link widoczny dla zalogowanych], w którym na dobry początek Wilson zjawia się u House'a tuż po tym, jak go napadli i pobili... I House się nim tak cudniecudnie zaopiekował (i dał swoją bluzę nawet ^_^ )... A potem Wilson rozwalił sobie głowę o stolik do kawy i House go na miejscu pozszywał... *_* (gdyby tan fik nie kończył się absurdalnie, to może bym się nim zajęła )
No i stąd te moje reakcje na cały ten kawałek fika

-Wilson! – usłyszał głos House’a – cholera…
Ahhhh... się rozpływam... Czy ja dobrze usłyszałam? W jego głosie była troska??? Mam nadzieję...

-Wilson… - wydusił House, starając się odciągnąć ręce Jamesa od jego twarzy – ty idioto… pozwól mi spojrzeć…
-House… spieprzaj!

W końcu otworzył oczy i spojrzał zatroskaną minę swojego przyjaciela. Wilson uniósł brwi, a kolejna fala bólu zalała jego twarz. Zacisnął zęby i pozwolił House’owi dotykać delikatnie jego nosa i policzków, gdy sprawdzał obrażenia.

Tak, tak, tak... Dokładnie jak w tamtym fiku (tylko bez "spieprzaj" :wink: )
Nie myśl, że cię posądzam o plagiat - po prostu tamten fik mi się bardzo spodobał, a Twój jeszcze bardziej
No i House - delikatny i opiekuńczy... dla Wilsona, a nie dla gupich pacjentów - loooooooveeeeeeeeeee it

-Przepraszam…
No, znów to usłyszałam
A teraz, Greg, daj już spokój i przytul go mocno, no!

Przygryzł wargę, modląc się, by to niesamowite uczucie odeszło, odpłynęło.
Uczucie!!! - ani mi się waż odchodzić!!! :wink:

Przecież to jego przyjaciel.
I po co się tak czepiać szczegółów, Jimmy???

House odrzucił wacik do kosza i wpatrywał się w twarz Wilsona, przekrzywiając głowę i mrużąc lekko oczy. Ten poczuł falę gorąca, zalewającą go nieubłaganie. Poczuł, że jego spodnie zrobiły się nagle za ciasne. Zacisnął zęby, próbując się uspokoić.
Osz fak, House, co ty się tak na tej twarzy skupiłeś, co??? Weź rzuć okiem na całokształt

Uspokój się. To Twój przyjaciel. Pamiętasz? TYLKO przyjaciel. Nie możesz liczyć na nic więcej. Co? Co Ty w ogóle… Ty na nic innego nie liczysz! Jesteście przyjaciółmi, jasne? Tylko przyjaciółmi. Nie chcesz niczego innego. Wszystko musi być, jak dawniej. Nie potrzebujesz zmian. Nie, Jimmy, uspokój się… Nie możesz go znów stracić.
Oj, evay... Powinnaś dostać rangę Sadystki, czy coś
Wygląda na to, że znów baaaaaaaardzo długo będziesz ich trzymać w niepewności... (nie żebym była bardzo przeciwna :wink: )

-Oh, przestań, wyglądasz normalnie.
-Naprawdę? – spytał z nadzieją Wilson.
-NIE! – krzyknęła Cuddy – co ci się stało?!


bosh... jakże plastycznie wyobraziłam sobie tą nadzieję... poor Jimmy

-Byliśmy właśnie w trakcie upojnego ostrego seksu… wiesz, taki sposób na pogodzenie się – rzucił – ale niestety nam przeszkodziłaś.
good old House...
a może Cuddy naprawdę im przeszkodziła?!?!?!

-Dlaczego wciąż tak żartujesz? – spytał Wilson.
-Zawsze żartuję z problemów, których nie mogę rozwiązać.
-Co? – James wytrzeszczył oczy.
-Lunch, tak? – spytał House wstając – dasz sobie radę? Nie chcesz Vicodinu?
-Nie! – odpowiedział Wilson niecierpliwie – o co chodzi? Problemy, których…

tak to oni sobie nigdy nie porozmawiają... evay, ty sadystko ;p
A Wilson powinien się domyślić, że coś się dzieje po tym, że House zaproponował mu vicodin... Gdyby zaproponował mu nerkę... Ale VICODIN??? to jak wyznanie miłości

-Poczekaj – zawołał – mam… problem.

Cameron szła wciąż, przyśpieszając. Wiedział, że jeśli nie powie czegoś, co ją przekona, nigdy jej nie dogoni. Wziął głęboki wdech i zawołał:

-Mam problem… z Wilsonem.

Gaaaaad, nooo! Jak ONA mu doradzi, to będzie kolejny pogrzeb :wink: (wiem, że to nie było śmieszne - chyba że House i Wilson odkryliby jej chytry plan i ją...)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 11:25, 18 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:16, 01 Lip 2008    Temat postu:

Evay, kiedy ciąg dalszy tego ficzka?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:42, 02 Lip 2008    Temat postu:

będzie.
ale nie napiszę kiedy dokładnie.
dziś na pewno się nie uwinę.
może jutro, pojutrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:30, 10 Lip 2008    Temat postu:

Evay... to kiedy dalszy ciąg co?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lolicita
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 5602
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:27, 08 Sie 2008    Temat postu:

czy będzie kontynuacja tego ficka, czy to już koniec?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:34, 09 Gru 2008    Temat postu:

evay, czy będą dalsze części ficka? jeżeli tak to kiedy można się ich spodziewać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:28, 09 Gru 2008    Temat postu:

jak mnie Richie pokopie w dupę ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:42, 09 Gru 2008    Temat postu:

Richie, do dzieła. xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:43, 09 Gru 2008    Temat postu:

*kopie evay w dupę* (z glana )
...
*i szczuje owczarkiem*


EDIT:
madzia - jakie zgranie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 20:44, 09 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:46, 09 Gru 2008    Temat postu:

Richie, no baa!

evay, teraz już nie masz wyjścia. ruszaj do pisania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madzia dnia Wto 21:12, 09 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minia1313
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 16:20, 22 Gru 2008    Temat postu:

Będzie ciąg dalszy??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:49, 05 Mar 2009    Temat postu:

Mam mieszane uczucia co do tego opowiadania.

Z jednej strony strasznie mi zgrzytają postacie:
Wilson który praktycznie sam łamie House'owi nogę i gówno go to obchodzi i odrzuca w ten sposób Cam.
Sama Cameron i jej stosunek do House'a. Dla mnie ona zdecydowała się na związek z Chase'm w momencie kiedy już była pewna, że tego chce. Jak już nie miała w głowie House'a. Sam Greg mi o dziwo zgrzyta najmniej.

A z drugiej strony strasznie mi się podobało - szczególnie scena powrotu Wilsona i zachowanie House'a w tym momencie. I naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego kawałka.

Pozdrawiam
g


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 6 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin