Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

I hate the way you love
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:12, 01 Cze 2008    Temat postu:

ej no Richie, czemu sie nie starasz? ;pp
nie mam w ogole motywacji ;D

Lolok, dedykacja dla Ciebie



I know it won't last and look it's over already over


Cameron pochyliła się nad kartą pacjenta i złożyła podpis na dole arkusza. Westchnęła ciężko i rzuciła akta na stos dokumentów, które uzupełniała. Przeciągnęła się na niewygodnym, drewnianym krześle. Spojrzała na Wilsona, który drgnął niespokojnie.

Tak jest. Teraz się zacznie. To jest ten moment, w którym rozpoczyna się kolejna Rozmowa. Muszę wyglądać normalnie. Udawać, że jestem rozluźniony i szczęśliwy. Pokazać jej, że dochodzę do siebie, że potrafię ułożyć sobie życie bez niego.

Usiadła bokiem na krześle i położyła prawą rękę na oparciu. Uniosła lekko brwi, czekając aż zacznie jęczeć, usprawiedliwiać się, krzyczeć. Czekała na wybuch szału, okazanie uczuć, których brakowało w nim od tygodni. Tkwiła w oczekiwaniu na jakąkolwiek oznakę tego, że jest człowiekiem.

-Ile jeszcze zamierzasz go karać? – spytała w końcu.

Kamienna twarz. Jego puste oczy wpatrywały się w nią w milczeniu. Wiedziała, że układa odpowiedź w swojej głowie. Żałowała, że nie ma już dostępu do jego myśli i serca po wydarzeniu na balkonie.

Nie mogę Ci zaufać. Nie mogę Ci uwierzyć, gdy mówisz, że jesteś przy mnie i chcesz mi pomóc. Jesteś już dla mnie nikim. Bzdurną młodą Cameron, która nie wie nic o życiu i tkwi w tym swoim idiotycznym przekonaniu, że miłość i przyjaźń są najważniejsze, niezbędne do życia. Czy nie widzisz, że oddycham bez tego?

-To koniec.

Usiadła prosto na krześle i wytrzeszczyła oczy, czekając na jakiekolwiek uzasadnienie. On jednak siedział i wpatrywał się w swoje dłonie. Nie odrywając od nich wzroku wyszeptał:

-To koniec. Nie jesteś mi już potrzebna.
-James… - wyjąkała.

Cameron otworzyła usta, ale nie potrafiła wydusić nic więcej. Czuła łzy napływające do jej oczu, ale zignorowała je i czekała, mając nadzieję, że Wilson zaraz wstanie i krzyknie „Żartowałem! Bardzo cię potrzebuję!”.

Już jej nie potrzebuję. Ona mnie nie potrzebuje. Opiekuje się mną, bo jest chora. Przez to całe pragnienie naprawienia świata. Jestem zepsuty, jak House. Chce mnie zmienić. Chce mi pomóc. Ja nie mogę nic zrobić dla niej.

-Mówię poważnie – powiedział głośno.
-James…
-Wyjdź – przerwał jej dobitnie.

Cameron jednym ruchem zgarnęła wszystkie papiery z kuchennego stołu i wstała z krzesła, rozpaczliwie starając się utrzymać akta w rękach. Próbowała zwrócić uwagę Wilsona na siebie, ale ten odwrócił wzrok.

Już dla mnie nie istniejesz. Nigdy nie istniałaś. Jesteś jak on. Pragniesz go. Chcesz mu pomóc. Robisz wszystko dla niego. Nigdy dla mnie. Nigdy o mnie nie dbałaś. Odejdź. Zniszczyłaś mi życie.


Cameron próbowała odgadnąć jego myśli. Podeszła ostrożnie bliżej, myśląc „spójrz na mnie, spójrz, proszę”, ale on był nieugięty. Dziewczyna zebrała się na odwagę i stała uparcie przed nim, przyrzekając sobie w duchu, że nie odejdzie dopóki na nią nie spojrzy.

W końcu gwałtownie uniósł głowę do góry i wstał, a Cameron odskoczyła przerażona, widząc jego wściekłe spojrzenie. Furia wylewała się z niego strumieniami, uderzając w nią całą swoją siłą. Ręce Allison zadrżały, a karty pacjentów wysypały się na drewnianą podłogę. Otworzyła usta, próbując zaczerpnąć powietrza, ale jego nienawiść przytłoczyła ją.

Nienawidzę Cię. Widzisz? Czy potrafisz to zrozumieć? Odejdź zanim stanie Ci się krzywda. Już nigdy nie wracaj. Nigdy Ci nie ufałem. Jak mogłem być taki głupi. Agentka House’a. Zawsze dla niego. Nikt nigdy nie troszczył się o mnie.

Bez słowa odwróciła się na pięcie, zostawiając karty na jego podłodze. Trzymała się dzielnie aż do samochodu. Otworzyła drzwi i usiadła za kierownicą. Ze złością rzuciła akta na fotelu obok i uderzyła wściekła w okno.

-Kurwa… - wysyczała.

Uświadomiła sobie, że cała przyjaźń, w którą wkładała całą swoją energię i wysiłek roztrzaskała się w ułamku sekundy przez niego i jego chore urojenia. Czuła łzy płynące po jej policzkach. Niecierpliwym ruchem otarła je i zapaliła silnik myśląc o jednej osobie, z którą chce teraz być.


***


Wpadła do pokoju lekarzy i zatrzymała się gwałtownie, przenosząc spojrzenie z Chase’a na House’. Zacisnęła dłonie w pięści, opanowując ich drżenie i chrząknęła, by jej głos zabrzmiał pewnie.

Mężczyźni przerwali grę i odsunęli się powoli od stołu do piłkarzyków. House spojrzał na nią badawczo, starając się odgadnąć jej myśli. W milczeniu obserwował, jak z jej twarzy powoli znikają czerwone plamy. Zmrużył brwi i dostrzegł ślady łez.

Wilson Ty idioto, jak mogłeś doprowadzić ją do takiego stanu. Jak mogłeś wyżyć się na niej… To wszystko moja wina. Gdybyś tylko mógł zachować się dojrzale i wykrzyczeć mnie wszystko w twarz, zostawiając niewinne osoby w spokoju.

-Co się stało? – zapytał Chase, podchodząc do niej.

Przytulił ją delikatnie i kołysał lekko w ramionach, starając się ją uspokoić. Jednak Cameron czuła teraz tylko bezgraniczny smutek i żal. Do niego i do samej siebie. Nie mogła uwierzyć w to, że znów zaangażowała się tak mocno.

House wciąż stał w milczeniu, nawiązując z nią kontakt wzrokowy, gdy Chase trzymał ją w uścisku. Gdy mężczyzna odsunął się od niej, Greg natychmiast otworzył usta i spojrzał na nią badawczo.

-Co zrobił?

Od razu wiedział, że zadał właściwe pytanie. Cameron rozpaczliwie starała się nie zerwać z nim kontaktu wzrokowego. Chrząknęła parę razy, walcząc z kolejną falą łez. Westchnęła i wyprostowała się.

-Nie mam pojęcia.
-Cameron… - wyszeptał rozgoryczony House.

Zrobił krok do przodu, pragnąc podejść do niej, wziąć ją w swe ramiona, szeptać jej do ucha słowa otuchy, ignorując wszystko, pomóc jej, naprawić swoje błędy, spłacić swój dług, odpokutować.

W porę przypomniał sobie o obecności Chase’a i natychmiast się zatrzymał. Spojrzał na niego niepewnie i ugiął się pod ciężarem jego wściekłego wzroku. Robert Chase bronił teraz wiernie swojej własności, która spuściła głowę.

Mój Boże, co się ze mną dzieje. To nie tak miało być. Zbyt dużo… uczuć. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nigdy sobie z tym nie poradzę. On traci wszystkich… Przeze mnie. Nie jestem godny życia.

-Poradzisz sobie?

Podniósł głowę i spojrzał na Cameron, która podeszła do niego bliżej. Tuż za nią stał Chase. Dotknął lekko jej dłoni, przypominając jej o swojej obecności w tym pokoju. Drgnęła i wbiła wzrok w niebieskie oczy House’a, który otworzył lekko usta.

-Ja…
-Muszę stąd uciec – szepnęła – na chwilę. Nie mam siły.
-Przepraszam – wyjąkał.
-To nie twoja wina – odpowiedziała automatycznie.
-Został bez nikogo…
-Wiem – odparła nerwowo – wiem…

Bez słowa odsunęła się lekko i zamknęła na chwilę oczy. Gdy je otworzyła, jej wzrok był zdecydowany. Nabrała powietrza do ust i spojrzała na Chase’a, który natychmiast uśmiechnął się do niej.

Podeszła do niego i spięła się na palcach, by pocałować go lekko w usta. Greg House zadrżał niespokojnie, zamykając oczy i uwalniając się od tego przerażającego obrazu, który wypalał mu wnętrzności i łamał serce.

Dlaczego chociaż raz w moim pieprzonym życiu nie mogę mieć spokoju. Dlaczego zawsze to ja cierpię, to ja wszystko niszczę, to ja jestem sprawcą każdego nieszczęścia i nieporozumień. Dlaczego ludzie łamią mi serce na każdym kroku…

Chase chwycił swoją skórzaną kurtkę i podszedł do House’a. Ścisnął jego rękę i kiwnął lekko głową. Greg starał się wyglądać na opanowanego i poważnego. Odprowadził ich wzrokiem, skupiając się na blond włosach Cameron i jej oczach pełnych bólu i smutku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evay dnia Nie 16:14, 01 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:12, 01 Cze 2008    Temat postu:

Jak się nie staram???
Cytat:
evay 16:33:06
dobra, o tym pogadamy za jakies 30 minut gdy sie uporam z tym rozdzialem ;D
evay 16:33:09
ciiiiiiiiicho

No i co??? Uciszasz mnie
A poza tym jest taaak gorąco... *uff*

******

Za mało Hilsona w Hilsonie :!: :!: :!:

Taa, wiem, że to konieczne. Ale aż mnie serce boli, że oni tak osobno...

*wyrusza na poszukiwanie Ery* :wink:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:19, 01 Cze 2008    Temat postu:

Era będzie w Deep
i tu już niebawem, no nie martw się ;*
daj im trochę pocierpieć i zrozumieć, że nie mogą bez siebie żyć ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:26, 01 Cze 2008    Temat postu:

No wiem, wiem... Ale i tak mi smuuutno

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:29, 01 Cze 2008    Temat postu:

*przytula*
no dobra, masz jakies konkretne zyczenia ? ;D
oprocz tego ze ma byc era?
ech, ale narzekasz ;pp
ja tu sie staram, a ta... ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:38, 01 Cze 2008    Temat postu:

*czuje się przytulona*
ja NIE narzekam... tylko mówię, że mi smutno...
nie mam życzeń... Oprócz oczywistych


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:06, 01 Cze 2008    Temat postu:

I znów rozmowa tylko między Evay i Richie w tym temacie

Fik rzeczywiście troszkę mało Hilsonowy w tej części. Ale nie tracę wiary.
I tak strasznie fajnie jest, smutno i przygniatająco, ale fajnie.

Evay, Twój opis na GG dotyczy TEGO działu, prawda?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:08, 01 Cze 2008    Temat postu:

uno - a przeszkadzają te rozmowy *kuli się ze strachu* to przestaniemy...

dos - w ogóle zastanawiałam się czy to nie powinno być w dziale "inne", bo miałam przez pewiem okres czasu pomysl na zakonczenie zupelnie NIE hilsonowe, ale w koncu wena mnie dopadła.

tres - ależ naturalnie, że o tym dziale ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:25, 01 Cze 2008    Temat postu:

Uno - Niet niet są świetne! Rozmawiajcie tak dalej, bo to wciąga prawie jak Wasze fiki
dos - Wena! Nie wiem kto to ale już ją kocham
tres - Wiedziałam! I nie pytaj skąd mam Twój numer GG i dlaczego, mając go, nie piszę do Ciebie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:28, 01 Cze 2008    Temat postu:

właśnie to mnie interesowało...
spoko, poganiajcie mnie na gg jesli chcecie ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evay dnia Nie 18:29, 01 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:43, 01 Cze 2008    Temat postu:

Dziękuję za dedykację ::

Boże Evay, to jest więcej niż boskie.

Nabrała powietrza do ust i spojrzała na Chase’a, który natychmiast uśmiechnął się do niej.

Podeszła do niego i spięła się na palcach, by pocałować go lekko w usta.


*rozpływa się*

nie ma słów żeby to określić, ten mój zachwyt. wystarczy rafaello.

ogromnie mi się podobało.

Mam nadzieję że w Hilsonie będzie już wszystko ok.

I ten Chaseronowy wątek.

Evay, ty wiesz jak zadowolić ludzi.

To jest więcej niż piękne.

To dzieło sztuki normalnie.

Moje dwa najukochańsze shippy Hilson i Chaseron razem

na dodatek w jednym fiku.

PIĘKNE!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 21:20, 01 Cze 2008    Temat postu:

Wilson udaje House'a, bo dzięki temu czuje się, jakby ten nadal przy nim był. House dokonuje projekcji swoich uczuć do Wilsona na Cameron. A Cam ma przechlapane, dobrze, że Chase zachowuje się tak, jak należy Cuddy włączy się w to wszystko, czy fik poradzi sobie bez niej?
Magia słów, jak zwykle mnie zauroczyła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:33, 04 Cze 2008    Temat postu:

Evay, wiem że Cię prześladuję, ale kiedy następny part?
ja chcę wwwwiiiięęęęęccccceeeejjjjjjj!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 13:44, 04 Cze 2008    Temat postu:

Przyłączam się do lolok z transparentem "Żądamy nowego odcinka!"
Evay, czujesz się na siłach, czy grypa Cię zmogła za bardzo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:58, 04 Cze 2008    Temat postu:

nie grypa.
zapalenie zatok. ropne.
fuj fuj fuj
no ale piszę, tak się dla Was poświęcam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lolok
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 5568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pit Lane :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:59, 04 Cze 2008    Temat postu:

zdrowiej Evay *pociesza*

i czekam na next part...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:05, 04 Cze 2008    Temat postu:

i dlatego Cię, evay kochamy za Twoją gotowość do poświęceń

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:12, 04 Cze 2008    Temat postu:

tylko za to?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:29, 04 Cze 2008    Temat postu:

tak naprawdę, to TYLKO za erowe fiki, ale to by było niegrzeczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:43, 04 Cze 2008    Temat postu:

PFFFFF
nie kocham Was już!
tzn Ciebie ;pp
koniec z fikami dla Ciebie, o!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:47, 04 Cze 2008    Temat postu:


no to... koniec z One Step


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:53, 04 Cze 2008    Temat postu:

wiedziałam, że to był zły pomysł i to napiszesz.
ale dobra. ja po angielskiemu potrafię czytać ;pp
a tak w ogóle to mi offtopicujesz w moim temacie.
(za około 30 minut będzie fik)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:04, 04 Cze 2008    Temat postu:


my się znamy jak łyse konie
wiem, że umiesz czytać, ale skoro do tej pory się przed tym powstrzymałaś, to zakładam, że jesteś ciekawa mojej interpretacji
a tak w ogóle, to sama offtopicujesz w swoim temacie - zawsze można to usunąć, ale jakaś dobra dusza napisała, że nasze kłótnie są równie dobre jak fiki Jakby co, to możemy się kłócić na gg
(ustawiłam sobie budzik na 30 minut *czeka z zapartym tchem - i z zapasem chusteczek, bo znów pewnie będzie smutno* )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:10, 04 Cze 2008    Temat postu:

cholera!
budzik?!
muszę lecieć pisać!
to będzie TWOJA wina, gdy znów pomylę brwi z drzwiami ;D

BTW, jest piękne miejsce na nasze kłótnie:
http://www.housemd.fora.pl/podziemie,13/wykrzycz-sie-hyde-park,1528.html


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:45, 04 Cze 2008    Temat postu:

no, Lolok, ruszyłam wreszcie swoje leniwe dupsko ;D
i Narenika.
i Richie.
To dla Waszej trójki dedykacja ;*
mam nadzieję, że nie będziecie mnie kojarzyć TYLKO z fikami
no i tym razem zmartwię dwie pierwsze - żadnego Hameronu ani Chaseronu.



And I did not have the heart


Krople deszczu uderzały rytmicznie o jego okno. Prawą dłonią sięgnął w górę i wymacał białą poduszkę, leżącą na jego twarzy. Szybkim ruchem ściągnął ją z głowy i zamrugał parę razy oczami.

Nagle uderzyło go to. W sam środek. Jedna myśl. Usiadł gwałtownie na łóżku, rozglądając się po pokoju. Przygryzł wargi, zamknął oczy i ukrył twarz w dłoniach, oddychając głęboko.

Mój Boże, Wilson, co Ty najlepszego zrobiłeś…

Nie czekając na nic wyplątał się z pościeli i koców. Ruszył do łazienki i odkręcił wodę w wannie. Stanął bez ruchu i pokręcił niecierpliwie głową. Wsadził dłonie pod zimną wodę i ochlapał nią twarz. Otworzył szerzej oczy i ruszył do pokoju.

Szybko naciągnął na siebie czarny sweter i założył spodnie. Drżącymi dłońmi zawiązał buty i wybiegł z mieszkania, nie zamykając za sobą drzwi na klucz.

Gdy wybiegł na ulicę zaklnął w duchu. Przez sekundę stał w miejscu, a krople deszczu kapały na jego brązową czuprynę. Przymknął czekoladowe oczy, chroniąc się przez wiatrem.

Tylko jeden cel. Mój Boże, muszę tam dotrzeć. Powstrzymać go. Jak mogłem… zniszczyć tyle osób. Zranić. Cameron… Boże, Cameron…

Wiedział, że to, co robi, jest głupotą. Wiedział, że zaraz wpadnie pod samochód, a mieszkanie House’a jest w innej dzielnicy miasta. Mimo wszystko biegł dalej, czując ból w prawym boku. Rozpaczliwie łapał powietrze do płuc, ignorując ból i chłód.

Gdy zobaczył autobus podjeżdżający na przystanek, przyśpieszył. Zatrzymał się przed drzwiami i zadrżał lekko. Wziął głęboki oddech i wsiadł do pojazdu. Usiadł na krześle i złapał się kurczowo metalowej rurki.

Oh, przestań, Jimmy, to było dawno. Nie, nie powinienem już o niej zapominać… Jimmy, daj wreszcie spokój, to Twój najlepszy przyjaciel. Kto jest ważniejszy? On nie chciał. On żałuje każdego dnia. Tak samo, jak Ty…

Przymknął oczy i jęknął cicho, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, że jest przemoczony, obolały i wykończony. Otrząsnął się i spojrzał na kobietę siedzącą niedaleko. Wpatrywała się w niego, wytrzeszczając zielone oczy.

Ugh, muszę wyglądać fatalnie. Co ja w ogóle robię…? Na jego miejscu natychmiast zatrzasnąłbym drzwi przed nosem. Tak, on to zrobi. Wyrzuci mnie. Wykrzyczy obelgi. Powie, że nie mam już szans, że wszystko zniszczyłem. Ale jeśli tego nie zrobię do końca życia będę się zastanawiał, co by było gdyby…


Drgnął i zeskoczył z siedzenia, gdy autobus zatrzymał się na właściwym przystanku. Przypadkowo otarł się o kobietę, która prychnęła ze złością i posłała mu mordercze spojrzenie. Wilson wymamrotał coś pod nosem i wyskoczył z pojazdu.

Deszcz padał coraz mocniej. Mimo wszystko Jimmy nie przyśpieszył kroku. Szedł spokojnie, czując przenikliwe zimno. Schował ręce do kieszeni i zacisnął je w pięści. Krople deszcze skapywały z jego mokrej grzywki na nos.

Zaczął drżeć, ale nie z powodu chłodu. Nagle uświadomił sobie, co zamierza zrobić. Nagle dotarło do niego to, że jeśli House go odrzuci, to będzie koniec. Definitywny. I już na zawsze.

Przecież nie potrafię bez niego żyć. Co ja zrobię, jeśli powie mi, żebym spieprzał z jego wycieraczki? Jak mam zareagować, gdy zacznie krzyczeć. Jak przeprosić? Jak powiedzieć mu to, co czuję?

Na chwilę zamknął oczy, walcząc z łzami. Skarcił się w duchu, myśląc, że zachowuje się jak dziewczyna. Szedł powoli, ignorując bezdomnych, siedzących w ciemnych uliczkach. Doszedł do wniosku, że to był naprawdę głupi pomysł.

Nie przemyślałem tego. Działam tak niesamowicie spontanicznie. Spontanicznie… Nigdy nie byłem spontaniczny. Zawsze wszystko poukładane… Widocznie taki jest związek z Housem. Wymaga poświęceń…

W końcu zatrzymał się przed kamienicą, w której mieszkał jego przyjaciel. Dreszcz przeszedł przez jego ciało. Przez chwilę zastanawiał się czy to z powodu strachu przed tym, co go czeka, czy przez mróz.

Chrząknął cicho i wyprostował się. Przygładził włosy i prychnął, gdy zobaczył swoje odbicie w szybie. Wyglądał okropnie, był blady i przemoczony. Próbował się uśmiechnąć, ale na jego twarzy wciąż widniał ten sam straszny grymas pełen strachu i odrazy do siebie.

Zerknął w okna House’a i zauważył słabą poświatę światła. Wiedział, że Greg jest w środku, wiedział, że musi coś zrobić, przełamać się i powiedzieć „przepraszam”. Musi odpokutować.

Powoli wszedł do klatki schodowej i stanął przed zielonymi drzwiami House’a. Oparł o nie głowę i zamknął oczy. Usłyszał przytłumione dźwięki pianina. Uśmiechnął się lekko, wyobrażając sobie swojego przyjaciela, popijającego szkocką i grającego powolną, piękną melodię.

Tak bardzo go kocham…

Otworzył szeroko oczy i odbił się od drzwi. Zatoczył się i złapał kurczowo stolik na pocztę, stojący w korytarzu. Wziął głęboki oddech, ale wydawało mu się, że nie potrafi oddychać, a tlen nie dociera do jego mózgu.

Zaczęło kręcić mu się głowie, zamknął oczy i runął na podłogę, przewracając ze sobą stolik. Wazon pełen kwiatów, który stał na nim roztrzaskał się, a woda zalała listy, które posypały się na podłogę.

Wilson otrząsnął się, gdy gra została przerwana. Zamarł i natychmiast zerwał się z podłogi. Stanął przed drzwiami i spojrzał na bałagan, który zrobił.

O mój Boże… O mój Boże… Co? Kocham? Tak, ja… ja go kocham. Oczywiście. Jest moim najlepszym przyjacielem. Jest dla mnie, jak BRAT. Tak, właśnie tak – jak BRAT. Nie mam nikogo innego i oczywiste jest, że go kocham, bo kocham. Ale nie TAK. Jak brata. Tak, tak, ale nie… Nie w tamten sposób. Boże…

Drzwi otworzyły się. House zamarł z lekko otwartymi ustami. Wychylił się lekko na korytarz, jak gdyby sprawdzał, czy Cuddy nie przywlekła go tu siłą. Potem jego spojrzenie trafiło na roztrzaskany wazon, listy i stolik, który leżał na podłodze.

Wilson otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie mógł wydusić słowa. House czekał, milcząc. James czuł spojrzenie silne niczym rentgen na swoim ciele. Spojrzenie to paliło go, sprawiało, że oblał się rumieńcem, gdy przypomniał sobie swoje niedojrzałe zachowanie.

Teraz jest ten moment, gdy otworzę się, a on mnie odrzuci. Teraz będę zwijał się z bólu do końca moich dni. Będę żałował do końca życia tego, co zrobiłem i jak się zachowałem. Teraz stracę mojego najlepszego przyjaciela. Osobę, którą…

Wiedział, że nadszedł ten czas i on musi wreszcie wypowiedzieć te słowa, paść na kolana i błagać o przebaczenie, chociaż wciąż uważał, że to również była wina House’a. To przez niego Amber zginęła.

Nie miałem żadnego prawa… Nie powinienem go karać. Nigdy. Chciał mnie wspierać. A ja tylko sprawiłem, że czuł wyrzuty sumienia, stał się wrakiem człowieka, opuścili go wszyscy… Nie, nieprawda… To mnie opuścili przez moje zachowanie. A teraz zostawi mnie i on.

Otworzył usta i łapał powietrze jak rybka. Przymknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, dostrzegł na twarzy swojego przyjaciela troskę i zdziwienie. House przekrzywił lekko głowę i przepuścił powietrze z jednego policzka do drugiego.

-Greg – wyjąkał jego imię – ja przyszedłem tu bez zastanowienia i nie potrafię ubrać tego wszystkiego w słowa…
-Wilson – przerwał mu spokojnie House.
-Nie, nie, daj mi… daj mi to powiedzieć – powiedział głośniej Jimmy.

House skinął głową i zrobił nieśmiały krok w tył i w bok, jak gdyby zapraszał Wilsona do środka. Ten jednak stał wciąż w miejscu, myśląc, że w razie czego będzie mógł natychmiast uciec.

-I wiem, że cokolwiek teraz powiem – James spojrzał w niebieskie oczy – będzie źle i nie będzie wystarczająco… dobre, byś do mnie wrócił… I wiem, że teraz mnie zostawisz, ale ja… ja nie chcę sprawiać, że potem będziesz czuł wyrzuty sumienia i powrócisz do mnie z żalu…
-Jimmy – powiedział łagodnie House.
-…ja przepraszam, ale…

House spojrzał wymownie w sufit i westchnął ciężko. Wilson otworzył usta, ale wtedy uświadomił sobie, że nie ma już nic do powiedzenia. Rzucił tęsknie spojrzenie na ulicę i zrobił krok w tył, jak gdyby marzył o ucieczce.

Greg zrobił szybki wypad w przód i złapał swojego przyjaciela za przód mokrego swetra. Pociągnął go stanowczo do środka swojego mieszkania. Lewą ręką zatrzasnął drzwi, ignorując jęki Wilsona.

Co on robi… House, co ty do cholery robisz? Czy on… on mnie… on chce mnie zabić? Poddać torturom? Powie mi, co mam zrobić, bo inaczej do mnie nie wróci? A może teraz odda mi wszystkie moje rzeczy, które są w jego mieszkaniu, albo odda te wszystkie prezenty urodzinowe…

House kulał mocno i wciąż ciągnął za sobą Wilsona, który próbował się wyrwać. W końcu znaleźli się w salonie, obok pianina. Greg spojrzał spokojnie na swojego przyjaciela i szybkim ruchem ściągnął z niego czarny sweter.

-House – wydyszał Jimmy.
-Jesteś kompletnie przemoczony – wymamrotał Greg – jak się tu dostałeś? Na nogach?
-Też…
-Wilson, ty idioto – westchnął – rozbieraj się, dam Ci jakieś ubranie.

Jimmy otworzył usta i wytrzeszczył oczy, ale House już zniknął w swojej sypialni. Po kilku minutach wrócił z kocem i poduszką. Rzucił przyjacielowi luźną bluzę i spodnie. Wilson stał bez ruchu, patrząc na swojego przyjaciela, który bez słowa położył wszystko na skórzanej kanapie.

-House…

Wilson chrząknął lekko i stanął prosto, nagle uświadamiając sobie, że jest prawie nagi. Dyskretnie przykrył się ubraniami i spojrzał w niebieskie oczy, które przyglądały mu się z troską.

-Porozmawiamy jutro – odpowiedział spokojnie House i ruszył w kierunku swojej sypialni – dobranoc, Wilson.
-Dobranoc House – odpowiedział automatycznie Wilson.

Kilka minut później leżał już na niewygodnej kanapie. Przybrał „swoją”, dobrze znaną mu już pozę, w której za każdym razem spał na tej sofie. Uśmiechnął się pod nosem, czując zapach House’a na bluzie i poduszce.

Zapadając w słodki, spokojny sen czuł, że wreszcie wrócił do domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evay dnia Śro 15:59, 04 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin