Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

N&J:Bo życie na kartce papieru jest łatwiejsze [5/?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:05, 30 Mar 2010    Temat postu:

Mówił mi kiedyś mój znajomy (pisarz), że każdy autor ma jakiś swój tekst z którym się utożsamia, który poprostu czuje. Dla mnie takim tekstem, jest właśnie ten, pisany do spółki z Nitką. Po prostu jest taki... nie wiem... czuję go i tyle. Być może utożsamiam się z nim.

Nitko, dziękuję Ci z całego serca za tę część. Część, która jest straszliwie przeładowana emocjami, tak, że je się aż czuje.
Osobiście Cię uwielbiam za tę część. Cóż więcej mam mówić, wiesz, że kocham Twoje teksty. Niech to Ci wsytarczy.

Tak i jestem małą cholerą, ale wcale, a wcale nie jest mi z tym źle.

Następną część piszemy razem, tak? ;p

Pozdrawiam,
J.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:33, 31 Mar 2010    Temat postu:

wow!
piękne!
tyle emocji, uczuć...
bardzo mi się podobała ta część
czekam na ciąg dalszy i Wena życzę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
House_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 26 Lut 2009
Posty: 4168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:48, 31 Mar 2010    Temat postu:

Powiem tak: piękny pomysł z wyimaginowanym światem Anthony'ego.
Trochę się gubię, ale może to dlatego, że czytam pierwszy raz i od razu wszystkie cztery części. Ładnie napisane, ostatni part taki trochę przygnębiający, zwłaszcza, jeśli się pomyśli, jak małe jest to dziecko.

Jedno mi psuje obraz. Trochę nie panujecie nad przecinkami (mówię wy, bo piszecie razem, choć teraz chyba osobno) i czasem znikają stamtąd, gdzie być powinny i pojawiają się w dziwnych miejscach.

Czekam na piątą część!
H_a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:24, 31 Mar 2010    Temat postu:

Nitka!

Po prostu piękna kontynuacja, pięknej historii. Pokochałam ją od początku, przede wszystkim za prawdziwość, nieprzekłamane emocje, których tu zresztą nie brakuje.

Za każdym razem, kiedy czytam takie hstorie, mówiąc takie mam na myśli te, w których dziecko cierpi, zawsze szkoda mi straszliwie tych maluchów. Oddałyby wszystko za to, żeby rodzice się pogodzili, aby przestali się kłócić, stara się, zabiega i nic nie wychodzi. Bo to jest w nich, w dorosłych właśnie, owo coś żyje w ich sercu, blokuje dobre kontakty, opuszcza na drugi plan dziecko. I czy oni w ogóle zdają sobie sprawę, jaką krzywdę wyrządzają dziecku? Wielką. Odbierają mu spokojne, szczęśliwe dzieciństwo, wypełniają życie cieniem mroku i może nawet niektórzy z nich o tym nie wiedzą...

Podoba mi się bardzo sposób, w jaki przedstawiłaś nam tę część. Na smutno, jak lubię. Pokazujesz, że z łatwością można zamienić prawdziwie szczęśliwe chwile w istny koszmar.

Mam nadzieję, iż się sprężycie i nie każecie długo czekać na kolejną część.

Pozdrawiam cieplutko,
czarodziejka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:15, 25 Maj 2010    Temat postu:

Z tą częścią Nitka nie ma nic wspólnego, znów nie wie, że się napisała... Nie napisałyśmy jej razem, bo złapać jej nie mogłam, a wcześniej mnie nie było, poza tym pewna panna zaczęła się dopominać o kolejną część...

Dedykowane czarodziejce (bo przypomniałaś mi o tym ficku ) oraz wszystkim tym, co jeszcze pamiętają tego ficka (jeszcze tacy są...?).

I tak, wiem, znowu krótko, ale na pocieszenie dodam, że bywały krótsze części i inaczej by się to dzisiaj już nie pojawiło, prędzej za paaaaaręęęęę miesięcy...

Za błędy przepraszam, poprawię, jak wskażecie, chwilowo padam i nie mam już na nic siły, a czeka mnie jeszcze napisanie choć kawałka ficka pojedynkowego na inne forum...

Mimo wszystko mam nadzieję, że nie jest aż tak źle...


5.

Czasami, gdy jesteśmy wściekli, życzymy rodzicom źle, życzymy im śmierci. Ale w podświadomości dalej ich kochamy i nie chcemy, by cokolwiek im się stało.

Jednakże bywa także i tak, że zdarza się coś przez, co zaczynamy się zastanawiać, czy nie lepiej by było gdyby oni by nie żyli. Stwierdzamy, że gdyby nie żyli, byłoby łatwiej. Wciąż ich kochamy, ale zaczynamy się od nich oddalać. Chcemy od nich uciec i nie widzieć ich już więcej.

W takiej sytuacji znajdował się ośmioletni Anthony House. Chłopiec, który nigdy nie zaznał szczęśliwego dzieciństwa. Odkąd pamiętał jego rodzice się kłócili. Tyle że… tyle że… nigdy nie było aż tak źle.

Antie doskonale wiedział co to jest rozwód i co się z tym wiąże. To pojęcie słyszał już niejednokrotnie. W klasie miał nawet kolegę, wręcz przyjaciela, którego rodzice się rozwiedli. Michael, bo tak nazywał się kolega, nie miał łatwo. Ciągłe przeprowadzki od taty do mamy i na odwrót oraz kłótnie rodziców o niego – to zdecydowanie nie był los, jakiego ktokolwiek pragnął. Antie wolałby żeby tak nie było, ani w przypadku Michaela, ani w jego. Chłopiec podejrzewał, że wkrótce do tego dojdzie. Rozwód… samo to słowo zwiastowało jedynie tragedię dla dziecka.

Anthony, siedząc przy biurku, postukiwał w nie ołówkiem. Nie miał siły na pisanie, nie dziś. Zabrakło mu radości, która dawała mu pewien sens, by mógł pisać. Brakowało mu też złości, która nieujarzmiona szalała w jego wnętrzu dopóki nie przelał jej na papier. Chłopiec czuł się po prostu pusty. Nawet łzy już nie chciały lecieć.

Ośmiolatek wstał, gniotąc niezapisaną kartkę w dłoni. Wyrzucił ją do kosza, tak po prostu, nie wiadomo w jakim celu. Już nie wiedział czego chce i czego potrzebuje. Chciał spokoju, teraz go miał, aż w nadmiarze, nie czuł już w ogóle nic.

Smutek go przytłaczał, stając się uczuciem, którego już nie pojmował, którego jakby już nie czuł.

Tata nie zawiózł go do szkoły, jak to miał w zwyczaju. A Antie nie podróżował wcześniej sam autobusem, nie mógł więc sam się do niej dostać. Siedział więc w zasadzie nic nie robiąc, nawet nie wściekając się z powodu bezradności, jaką odczuwał. Wszystko było już mu obojętne. Przecież nikt nie wysłucha ośmioletniego dziecka, prawda…?

Chłopiec otworzył oczy, które chwilę wcześniej zamknął, kiedy pewna myśl zaświtała mu w głowie. Istniał człowiek, który wysłucha dziecka, dokładnie wysłucha jego, Anthony’ego.

Antie podszedł na palcach do pokoju rodziców i ostrożnie uchylił drzwi. Jego ojciec siedział dokładnie w tym samym miejscu, co parę godzin wcześniej. Nie zauważył nawet syna, kiedy ten wsadził do środka głowę.

Chłopiec nie cieszył się z nastroju i problemów taty, ale odetchnął. Droga była wolna.

Już po chwili, zakładając w biegu kurtkę i czapkę, którą prawie, że zapomniał, szedł, a raczej biegł w stronę szpitala Princeton Plainsboro. Do tego miejsca drogę znał, szpital był stosunkowo blisko jego domu, Antie spodziewał się tam spotkać człowieka, z którym miał zamiar porozmawiać.

Kiedy wchodził do Princeton Plainsboro Teaching Hospital starał się pozostać jak najbardziej niezauważalny. Jeszcze tego mu teraz brakowało, żeby ktoś go rozpoznał i zawołał jego mamę. Zdecydowanie nie zamierzał mieć jeszcze więcej kłopotów na głowie.

W końcu wszedł do pomieszczenia, w którym chciał się znaleźć. Był cały przemoczony, bądź co bądź na zewnątrz padał deszcz, a on nawet nie wziął ze sobą parasolki.

- Antie, co ty tu robisz? – zapytał zdezorientowany Wilson.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Śro 15:04, 26 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:44, 26 Maj 2010    Temat postu:

to było świetne!
bardzo mi się podobało!
w ogóle strasznie mi się ten fick podoba, pisałam już? jak tak, to piszę jeszcze raz, a jak nie, to: strasznie mi się podoba ten fick i sam pomysł, a wykonanie jeszcze lepsze
jestem ciekawa, co wykombinują z Wilsonem
o następną część Nitkę trzeba molestować? żebym nie zapomniała... *dopisuje do listy 'Do wymolestowania u Nitki* (na serio już coś takiego mam ) jak widać na przykładzie czarodziejki, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, żeby nie czekać znów prawie 2 miesięcy na następną część...
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:46, 28 Maj 2010    Temat postu:

Rezerwacja ;d

Edit: Wspaniałe.!
Ale żal mi tego malucha
Czy oni musza się tak cały czas kłócić.?
I wiedziałam,że pójdzie do Wilsona,ale ciekawe co teraz wymyślą
Bardzo mi sie podoba ten fick i już nie mogę się dzoczekać kolejnej części ;d


Pozdrawiam i wena życzę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez daritta dnia Sob 11:42, 29 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Housetka
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland / Gdańsk

PostWysłany: Sob 21:18, 29 Maj 2010    Temat postu:

Powiedz mi kobieto jak Ty wpałdłaś na TAKI pomysł ?!
To jest więcej niż genialne ! To jest powalające ...
Naprawde. Chłopiec piszący opowiadania o tym jak by chciał żeby było, potem powrót do teraźniejszości ;o ... TO JEST COŚ!
zastanawia mnie jak bd wyglądać kolejna część ... wypadek, rozmowa z Wilsonem ^^

Życzę Wena!
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarodziejka
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelszczyzna ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:47, 04 Cze 2010    Temat postu:

Przepraszam ja zła. Najpierw się dopominam, a potem nie skomentuję, wybacz, ale czasu brakuje mi nieustannie. :<

Dziękuję bardzo za dedykację. ;*



To było coś, naprawdę, to było TO. Było TYM, dlatego, że jest prawdziwe i nieprzekłamane, opowiada o losach, które mogą toczyć się tuż obok nas, gdzie dziecko cierpi...

Ludzie walcząc w procesach o dziecko tak często nie pomyślą, jak wielką krzywdę wyrządzają temu dziecku, ciągle zmieniając jego miejsce zamieszkania, wprowadzając do życia wielki bałagan, sprawiając, iż to już nie jest życie. To już jedynie walka o przetrwanie, próba zrozumienia świata dorosłych, wszechogarniająca niemoc, niemożliwość połączenia rodziców na nowo, mimo tak szczerych chęci. I chociaż do tej pory tak często się kłócili, to właśnie teraz dociera do człowieka w pełni rozstanie, bo rozwód zmienia wszystko, w mgnieniu oka rozsypuje misternie budowany świat dziecka, dorośli tak zajęci sobą o dziecku zapominają. Ono siedzi w kącie, nie może nawet zapłakać, bo to łzy się buntują i nie chcą płynąć. Czuje się pusty, odtąd nie wie, co się z nim stanie, gdzie się podzieje, gdzie jego miejsce, czy ktoś go jeszcze kocha? Rodzice choćby byli najgorsi, zawsze będą rodzicami. Osobą, której ufamy, tak bardzo, nawet jeśli ma problemy - wierzymy w nią, a kiedy się kłócą, zasiewają pomiędzy sobą ziarno niezgody, aż serce nam się kraje, bo od teraz nie pewne jest już wszystko.

Podobało mi się, ponieważ mówi o prawdzie, o której tak często na codzień zapominamy, a może nie chcemy pamiętać? Stwarzamy sobie iluzję doskonałości i nie chcemy widzieć nic poza nią?

Ostatnia scena była taka... kochana? To małe dziecko znalazło osobę, której mogło wszystko powiedzieć, zaufać, powierzyć tajemnice i wiedzieć, że pomoże mu.

Wena moja Kochana, czasu i niezmiernie dużo cierpliwości.

Ściskam,
Czarodziejka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin