Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Sezon Szósty Życzeniowy [4/NZ]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agii
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kiedy?

PostWysłany: Nie 15:18, 17 Maj 2009    Temat postu: Sezon Szósty Życzeniowy [4/NZ]


<i>Zweryfikowane przez agii</i>

1. Fik powstał jako wyraz bezgranicznej frustracji sezonem 5 i jest moim życzeniem odnośnie sezonu 6.

2. Moje talenty pisarskie są marne, a i te marne zardzewiały od matury.

3. Punktem wyjścia jest 5x24, więc tych, którzy nie oglądali uprzedzam, że zawiera
MEGASPOJLERY.

Ok, obowiązek ostrzeżenia Was uważam za spełniony


Prolog

House siedział z nogami na biurku i z niesmakiem oglądał wiadomości. Wielka afera farmaceutyczna atakowała zewsząd - ogromne nagłówki gazet, specjalne serwisy informacyjne, ogłoszenia na drzwiach aptek. Odpowiedzialni za to zamieszanie mogą już pakować szczoteczki do zębów, pomyślał mściwie.

- House! Nie myśl, że się wywiniesz!

- Wilson, oficjalne zalecenie brzmi: nie narażać na stres. Wydaje ci się, że co teraz robisz? - House był w wyraźnie dobrym nastroju, a dobry w tym przypadku oznaczało bezlitośnie złośliwym. - Chcesz narazić te biedne ofiary lekarskiej arogancji i nieuctwa na...

- Naprawdę uważasz, że wszystko jest ok? Że nic się nie stało? Nie widzisz, że to był jakiś znak, żebyś przemyślał pewne sprawy? Nie wiem... uzależnienie? Cuddy? Kutner?

Diagnosta przewiercał przyjaciela wzrokiem, w którym cziła się kpina. Wzrok ten zapowiadał wszystko, oprócz przemyśleń.

- Taaaa, to był znak... debilizmu naszych czasów! Jakim innym znakiem jest dla ciebie zanieczyszczona narkotykami partia Vicodinu?! - łagodna kpina ustępowała miejsca zniecierpliwieniu, które wyraźnie zaczynało ewoluować we wściekłość - Nie wiem, jak mogłeś pozwolić, doktorze, żebym uwierzył, że jestem psychiczny. Byłem naćpany, do cholery! Nie chcę, oraz nie będę, do tego wracać.

House demonstracyjnie założył słuchawki i zamknął oczy. Wątpił, że to zniechęci onkologa do kontynuowania jego psychoanalizy, ale miał nadzieję, że przynajmniej zdegraduje jej pseudofreudowski, panikarski ton.

- Uratowałem twój tyłek i będziesz wracał tam, gdzie zechcę! - Wilsona ten dziecinny pokaz bynajmniej nie wytrącił z rytmu - Chyba, że wolisz wrócić do p-s-y-ch-i-a-t-r-y-ka.

Diagnosta przewrócił oczami i wyprostował się za biurkiem, jak uczeń skarcony za garbienie się na matematyce. Trzeba przez to przejść, im szybciej się wygada, tym szybciej będzie spokój, pomyślał. Poza tym, no cóż, był mu jednak winien chociaż to...

- Dobrze wiesz, że gdybyś nie przekraczał 10-krotnie zalecanej dawki, nie miałbyś aż takich objawów. Miałeś za swoje, więc nie będę Cię już dręczył. Nie będę też po tobie sprzątał. Tak, wiem, byłeś naćpany. - onkolog wyraźnie się rozkręcał, a jego gestykulacja wchodziła w fazę wiatraka - Ale ustaliliśmy chyba, że na własne życzenie? Sprzątanie więc radzę zacząć od wyjaśnienia tego i owego Cuddy. Jeżeli masz tu pracować, nie widzę innego wyjścia. Kręcisz się wokół niej, nie zaprzeczaj, i chyba pora, żebyś się zdecydował.

- Boże, czemu musisz wszystko tak komplikować? Było całkiem znośnie zanim tu nie wparowałeś, żeby mnie zestresować. - nie mógł sobie darować House, ale wiedział, że Pan Psychoanalityk ma niestety rację. - Nie za wszystkim kryją się ukryte intencje. Moje były oczywiste - chciałem się przekonać, czy na mnie leci. Leci. Misja zakończona.
Mogę się napawać swoim zwycięstwem, gratulacje przyjmuje mój majordomus. Nie myślałeś chyba, że mam ochotę na związek z kawusią na śniadanie i kąpaniem bachora na kolację? - wyraz twarzy Wilsona mówił, że właśnie tak myślał.

House roześmiał się.
- Ty romantyczny, stary durniu!

Onkolog usiłował być poważny i nieugięty, ale czuł, że też zaczyna się uśmiechać. Postanowił dać chwilowo spokój prostowaniu uczuć przyjaciela i po prostu cieszyć się jego obecnością. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo był zmęczony ogromnym strachem o niego i jak wielką poczuł ulgę, gdy po raz kolejny okazało się, że House jest niezatapialny. Nie, nie watro tego psuć...

- Jedno tylko nie daje mi spokoju. Co zrobiłeś mojemu balkonowemu występowi? Nikt mnie nawet nie spytał, w jakim procencie jej zderzaki składają się z push-upa... - tak, House zdecydowanie wracał do formy.

- Zakład. Użyłem swojego uroku, ażeby dostać się do jaskini lwic, pielęgniarek mam na myśli, i rozpuścić plotkę. Założyliśmy się, że uda ci się wywołać seksskandal, mimo, że twoja reputacja wyklucza zaszokowanie kogokolwiek.

- Ile?

- 500 dolców. Co za różnica?

- Wisisz mi 500 baksów zatem. - diagnosta uśmiechnął się przebiegle - Możesz oddać w nieoprocentowanych ratach. W alkoholu, jeśli nie masz gotówki. Termin spłaty raty pierwszej: dziś, godzina 21. Miejsce: zdezelowana kanapa w moim mieszkaniu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez agii dnia Pon 9:22, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:37, 17 Maj 2009    Temat postu:

Świetne, Agii!

Dialog błyskotliwy. House i Wilson w swoich rolach.

Wybrnęłaś z psychiatrycznego więzienia zgrabnie.

Już zacieram rączki na dialog House - Cuddy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:55, 17 Maj 2009    Temat postu:

Powracam do czynnego czytania ficków, zaczynając od twojego i od razu tak przyjemne powitanie. Bardzo lubię utarczki słowne Wilson - House, a twoje są niebywale zgrabne i nie czepiaj się już tak twojego warsztatu pisarskiego, dobry jest!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:26, 17 Maj 2009    Temat postu:

i dobre Ci życzenie wyszło.

Udało Ci się przywrócić serial na właściwe tory, czego kochani scenarzyści nie potrafią - a raczej nie chcą.

Czekam więc na kolejny ep Twojego 6-tego sezonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:38, 18 Maj 2009    Temat postu:

Świetne wyjaśnienie i wybrnięcie z problemu psychiatryka. No i halucynacji
A house jak to House, zawsze jego na wierzchu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:22, 18 Maj 2009    Temat postu: Re: Sezon Szósty Życzeniowy [1/NZ]

agii napisał:
House jest niezatapialny.

Tjaa... Są tacy, co tak myślą, więc piszą, co chcą
I ja chcę kanapę! Tj. scenę kanapową!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciacho
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Princeton :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:44, 18 Maj 2009    Temat postu:

Agii, swietnie wybrnęłaś z wątku szpitala psychiatrycznego, zeby tylko w serialu tak zrobili to byłabym szczęliwa.
Prolog bardzo fajny i pomysłowy, Hilsonek boski, tylko się zastanawiam nad tym dlaczego to jest w dziale Hameron, no nic, może potem to jakoś rozwiniesz.
Jestem ciekawa kolejnego parta!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agii
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kiedy?

PostWysłany: Śro 21:13, 20 Maj 2009    Temat postu:

Oki, wrzucam część kolejną terapii pofinałowej. Najchętniej ograniczyłabym wszystko do dialogów, ale wiem, że chyba bardzo ciężko by się czytało taki wytwór
Ciacho, Hameron będzie się rozwijał, bez obaw
Konfrontacja House'a z Cuddy jest następna w kolejce...prawdopodobnie.


2.

House od prawie tygodnia wiódł bezstresowe życie w PPTH. Zarówno życie, jak i bezstresowość zawdzięczał opieszałej ekipie remontującej Pediatrię - zaabsorbowała ona całkowicie uwagę Lisy Cuddy i wyciąganie konsekwencji w stosunku do chamskiego lekarza zostało przesunięte na liście priorytetów. Diagnosta siedział więc bezczynnie i budował skomplikowane konstrukcje z kart do gry.

- Dr Cameron przysyła pacjenta - zaaferowany stażysta wpadł do gabinetu.

- Słucham?

- Tu jest karta. Od dr Cameron z ER.

No pięknie. Cameron przysyła jakiegoś studencika z kartą i wydaje jej się, że tak po prostu pozbędzie się przypadku? O nie.
Proces rekrutacji na jego oddział jest znacznie bardziej skomplikowany. Przede wszystkim pacjentem musi zainteresować go jakiś przyzwoity lekarz. Albo Cuddy. Osobiście. Goniec z kartą nie wchodzi w grę.

- Przekaż szanownej dr Cameron, że jeżeli potrzebuje konsultacji, czekam w gabinecie. Do 13. Potem może mnie zastać w kafeterii, gdzie z chęcią przyjmę zaoferowany przez nią lunch.

Cameron. Czasy, kiedy tak beznadziejnie ukrywała swoje zauroczenie nim wydawały mu się tak odległe, jak świetność drużyny Chicago Bulls. Siedząc i obserwując „nowy” zespół pomyślał, że mimo wszystko były to jednak czasy całkiem interesujące. Takie...pozytywnie intensywne.

Wieża z kart dorosła do 6. piętra.

- House, nie mam czasu na wycieczki do Twojego gabinetu. - zirytowany głos Cam zatrzymał asa kier w jego palcach - Ty, jak widzę, jesteś bardzo zajęty. Tak bardzo, że nie mogłeś zjechać na dół, jeżeli już uparłeś się na rozmowę ze mną.

- Ja się uparłem na rozmowę? To ty mi próbujesz opchnąć pacjenta. Jeżeli masz za mało łóżek idź z tym do Cuddy, a nie wysyłasz nadprogramowych na mój oddział.

- Ok, zabieram go z powrotem, jak tylko wyjaśnisz mi takie wyniki testów. - rzuciła kartę na biurko i odwróciła się do wyjścia. Za tymi drzwiami wszystko jest constans, pomyślała gorzko.

- Cameron!...Mazel tov.

O, tego się nie spodziewała. Spodziewała się aluzji do ślubu prędzej czy później, ale na myśl przychodziła jej raczej złośliwa uwaga na temat nieszczęsnej spermy niż nawet najprostsze życzenia. A jednak...

Uśmiechnęła się szeroko w podziękowaniu i wyszła odprowadzana nieodgadnionym wzrokiem House’a.

- House, do tej karty się tak uśmiechasz? - Foreman ze zmarszczonym czołem przyglądał się szefowi - Mamy przypadek, czy mam iść do kliniki?

- Zostałeś wybawiony od towarzystwa hipochondryków przez Cameron. Przepuście pana y...panią Wayne przez wszystkie tradycyjne testy i wezwijcie mnie, jak pojawi się coś godnego uwagi. Idę jeść.

***

Cameron w tempie ekspresowym pakowała się w szatni. W końcu udało im się z Chasem zgrać grafiki, tak, że oboje wychodzą wcześniej. Czeka ją więc wieczorem dobre wino, świece, przyjemna restauracja i ramiona męża, które sprawiają, że czuje się taka…czyjaś.
Małżeństwo było jej stałym punktem, przeciwwagą dla pracy w szpitalu, dowodem na to, że czasem mimo wszystko coś się w życiu udaje. Poza tym raz na zawsze uciszyło niedorzeczne plotki o jej wielkiej, nieodwzajemnionej miłości do ex-szefa, które już dawno przecież były przeterminowane.

Wysłała do Chase’a wiadomość, że czeka i już miała zamykać szafkę, kiedy zauważyła świecący się pager. No tak, pacjent House’a…
Chase poczeka te 10 min, pomyślała i pobiegła na diagnostykę.

- Co się dzieje? Gdzie House?

- Nie mam pojęcia! Za to mogę ci powiedzieć, jak się ma twoja pacjentka: tragicznie!

Zirytowany Foreman usiłował uporządkować lawinę symptomów na tablicy. Wszystkie założenia lekarzy wzięły w łeb, kiedy 2 godziny temu ich leczenie zaczęło przynosić efekty zdecydowanie przeciwne od zamierzonych i zatrzymało serce pacjentki.

- Tak ją uspokoiliśmy, że rzeczywiście nie ma drgawek. Szkoda, że również jej serce i płuca przestały się ruszać… - Taub jak zwykle ze stoickim spokojem streścił ich dokonania – House wyszedł chwilę przed tym, jak zaczęły się kłopoty, a teraz nie odbiera naszych telefonów. Damy mu jeszcze 10 min i …

- I co? – House pojawił się znikąd i popatrzył na zamieszanie z dezaprobatą – Nie muszę odbierać telefonu, żeby wiedzieć, że coś schrzaniliście. Rany, nawet na tablicy zdążyliście zrobić burdel! Na chwilę nie można was spuścić z oka… Jedziemy! Co się popsuło w naszej zachwycającej diagnozie?

House zdążył według swojego systemu wypisać objawy, kilkakrotnie wyzwać swój zespół od idiotów i wysłać Wilsona po jedzenie, zanim zauważył Cameron.

- Co ty tu robisz? Nie kombinowałaś z grafikiem, żeby wyjść razem z pewnym blond chirurgiem?

- To moja pacjentka i…

- Nie, wcisnęłaś ją nam, pamiętasz? Teraz to moja pacjentka, nie dostaniesz jej z powrotem. Idź do domu.

- Twoja, co nie oznacza, że mnie nie obchodzi. Mogę pomóc, widzę przecież, że nie macie diagnozy…

- Cameron. Idź. Do. Domu.

Allison nie miała wyjścia, House niemal fizycznie wypchnął ją z gabinetu; kiedy zauważył, że przygląda mu się zza szyby, wymownym, zniecierpliwionym gestem pokazał windy. Rozczarowana wpadła na Wilsona chwilowo pełniącego rolę kelnera i na nim wyładowała złość na diagnostę.

- House mnie po prostu wyrzucił. Wywalił z pokoju przy wszystkich. Wnioskuję, że uważa, że nadaję się już tylko do zszywania rozbitych głów?!

Onkolog nie wyglądał na oburzonego zachowaniem przyjaciela, prezentował raczej rozbawienie, co już zupełnie zezłościło Cameron.

- To nie jest śmieszne, Wilson!

- Nie pomyślałaś, że może usiłuje uratować twój romantyczny wieczór z mężem?

- Uhm, pamiętam, że zawsze brał pod uwagę nasze prywatne plany... Skąd w ogóle wiedział..? Wilson!

Ale Wilson tylko pomachał jej z uśmiechem i zniknął za szklanymi drzwiami. Tam House wykreślił już przynajmniej połowę zasugerowanych schorzeń z tablicy i przeszedł do swojego gabinetu, skąd po chwili zaczął dochodzić głuchy dźwięk piłki odbijanej o szybę. Reszta zespołu wyszła z onkologiem przeprowadzać kolejne badania, testować kolejne próbki, zadawać kolejne pytania rodzinie chorej.

Cameron zdała sobie sprawę, że nie ma za co być na House’a wściekła; może iść do domu i spędzić noc w ciepłym łóżku z Chasem, zamiast ślęczeć nad mikroskopem do rana, co już dawno przestało należeć do jej obowiązków.
Jednak zaczynało jej brakować walki, łamigłówek, szalonych pomysłów, zagadek i ogromnej satysfakcji, jakie wiązały się z diagnostyką. ER dawał jej to wszystko, ale tylko w pewnym ograniczonym stopniu; w zamian oferował uporządkowany grafik, pracę na własny rachunek i określoną pozycję w szpitalu, więcej kontaktu z pacjentami, mniej seksistowskich uwag – zanim dojechała do domu doszła do wniosku, że jest to całkiem sprawiedliwe.

Chase popatrzył na żonę zimnym wzrokiem i ostentacyjnie odwrócił się do telewizora. Na stole walał się bordowy krawat i puste opakowanie po chińszczyźnie na wynos – jeśli wzrok męża nic Allison nie powiedział, ten obrazek to praktycznie wykrzyczał.

- Chase…

- Nawet z nim nie pracujesz, a jednak wolałaś zostać w szpitalu zamiast spędzić ten wieczór ze mną. Mogłabyś mi chociaż wyjaśnić, jak on to robi?

- Nie obrażaj się jak dziecko…

- Nie, w sumie nie chcę, żebyś wyjaśniała mi cokolwiek. Po prostu idź spać. Musisz być wykończona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:23, 20 Maj 2009    Temat postu:

Ja wiem, że nie można się cieszyć z cudzego nieszczęścia, ale jak Chase się zdenerwował, to taki uśmieszek złośliwy pojawił się na mojej twarzy... ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciacho
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Princeton :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:25, 20 Maj 2009    Temat postu:

Cytat:
House, do tej karty się tak uśmiechasz? - Foreman ze zmarszczonym czołem przyglądał się szefowi - Mamy przypadek, czy mam iść do kliniki?

Ómarłam, no tak a Foreman jak zwykle tylko się na przyziemnych sprawach skupia, co za człwoiek

Cytat:
Zirytowany Foreman usiłował uporządkować lawinę symptomów na tablicy.

Tak, a tutaj wyobraziłam sobie wszystki możliwe symptomy, które wylewaja się z tablicy.
Ujęłaś to pięknie i obrazowo

Czekam ofkorz na ciąg dalszy.
Weeena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:35, 20 Maj 2009    Temat postu:

Ooooch wredny zły Chase.. to jest to
House zachowuje się fair?? Nie do uwierzenia
Super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:41, 20 Maj 2009    Temat postu:

O tak, Chase zły!
Podoba mi się to.

agii, przywracasz moją wiarę w to, że serial odbije się od dna...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:25, 20 Maj 2009    Temat postu:

Twój fik już stał się moim stałym punktem fikowym.
Świetny do czytania.

Historia jest rozwijana stopniowo, wiarygodnie. A House jak nowo narodzony.

Cytat:
Cameron. Czasy, kiedy tak beznadziejnie ukrywała swoje zauroczenie nim wydawały mu się tak odległe, jak świetność drużyny Chicago Bulls.


Zwięźle i trafnie.

Cytat:
Małżeństwo było jej stałym punktem, przeciwwagą dla pracy w szpitalu, dowodem na to, że czasem mimo wszystko coś się w życiu udaje.


Wypisz, wymaluj, filmowy nudny Chaseron.

Cytat:
Chase popatrzył na żonę zimnym wzrokiem i ostentacyjnie odwrócił się do telewizora.


Może pobożne życzenia się spełniają?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:40, 21 Maj 2009    Temat postu:

Wow agii
Super fik.
Ale się Chase wściekł. No i dobrze
Czekam na C.D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuś
The Federerest
The Federerest


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 3362
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:29, 21 Maj 2009    Temat postu:

Agii, świetny fik. Ostatnio prawie żadnych nie czytałam i właśnie od tego zaczynam po dłuuugiej przerwie. Przyznam, że nie żałuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:34, 22 Maj 2009    Temat postu:

świetne ! czekam na następną część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agii
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kiedy?

PostWysłany: Pią 18:45, 22 Maj 2009    Temat postu:

- Dziękuje za wszystkie komentarze dodam tylko, że krytyczne też mile widziane

- Akcja się rozwija wolno, przynajmniej na razie, bo chcę przygotować sobie tło po tej masakrze, jaką w 5. sezonie zrobili

- Nie wiem, co zrobić z Cuddy, tzn odpuścić sobie ten wątek w ogóle, czy jeszcze ich pomęczyć...

- Złapałam się na tym, że myślę po angielsku i przekładam wszystko na polski. Wszelkie wpadki stylistyczne zwalam na te manewry


3.

Lisa Cuddy weszła do szpitala i wiedziała, że dziś nie uda jej się znaleźć nic, co by usprawiedliwiało dalsze unikanie House’a. Pozostawało jej tylko mieć nadzieję, że House zgodnie z tradycją postanowi kontynuować unikanie jej.

- Dr Cuddy! Cóż za cudowny poranek!

Aż podskoczyła widząc kogóż by innego, jak nie House'a na jej kanapie. Będzie musiała porozmawiać z ochroną - nie może być tak, że pod jej nieobecność ktoś sobie wchodzi do zamkniętego biura.

- Nawet nie będę pytać, kto cię tu wpuścił. Powiedz od razu, czego chcesz, żebym od razu mogła odmówić i zająć się ważniejszymi sprawami.

- O nie, nie. Wilson najwyraźniej robi specjalizację z psychologii i uważa, że mamy sobie dużo do wyjaśnienia. Postanowiłem być dobrym przyjacielem, więc oto jestem, gotowy do odrobienia zadania domowego. Będziemy rozmawiać.

- Dobrze. Zresztą chyba najwyższa pora na wyjaśnienie pewnych rzeczy.

Cuddy nie umknął dobry humor diagnosty, nie wiedziała jeszcze, czy spowodowany jest on tym , że ma w zanadrzu coś, co ją kompletnie pogrąży, czy może tym, że znowu jest naćpany. Modliła się o drugą ewentualność.


- Wiem o twoich halucynacjach, również o tych, które nie dotyczyły Amber. Przemyślałam to wszystko i nie chcę się z tobą wiązać. Mam dziecko, które potrzebuje kogoś stabilnego obok, mam szpital, który musi jakoś funkcjonować... Nie widzę nas razem i myliłam się, myśląc, że do czegoś to wszystko prowadzi. Przykro mi, House, będziesz musiał się z tym pogodzić. Daruje ci to wszystko, co zaplanowałam w zemście za ogłoszenie z balkonu, bo zwyczajnie nie mam siły się z tobą bawić.

Odetchnęła, powiedziała, co było do powiedzenia, reszta już nie zależy od niej. Niepokojąco złośliwie uśmiechał się jej pracownik, ale postanowiła nie dać się wyprowadzić z równowagi. Ostatecznie, House ma w kartotece szpital psychiatryczny i jeśli zostanie zmuszona użyje tego argumentu, żeby go zwolnić.

- Cuddy, czy ja dobrze rozumiem? Myślisz, że to ja chcę się wiązać? Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy!? Wywnioskowałaś to z chorych halucynacji po końskiej dawce DMT? Przewijały mi się tam tabuny kobiet, które spotkałem. W zasadzie, te których nie spotkałem, też się pojawiały...Nieważne.
Ustalmy to raz na zawsze: nie chcę żadnych związków, nie kocham cię ukrytą, nieprzytomną miłością...i jeszcze parę innych nie można by tu było wrzucić.

- Ok...

- Możemy więc wrócić do momentu, zanim prochy, których zwykle nie biorę spowodowały, że chciałaś wybierać ze mną zasłonki? A myślałem, że to ja byłem na haju...

Cuddy postanowiła się nie odzywać. Zdążyła wyczerpać swój limit upokorzenia na najbliższy rok, a nie było jeszcze południa.

- Super. Więc uważam, że ta spódnica jest wysoce niestosowna. Nawet nie jestem pewny czy jest dłuższa, czy szersza. - House zadowolony z siebie wyszedł i szerokim łukiem omijając czekające na niego karty pacjentów kliniki pokuśtykał do windy.

Cuddy była prawie pewna, że na jego twarzy widniał uśmieszek satysfakcji. Zdecydowanie nie tak miało się to potoczyć...niech tylko dopadnie Wilsona. Odechce mu się tych gierek, wzbudzania w niej poczucia winy, przekonywania, że House się zmienił. Akurat! Po prostu wrócił do swojego starego, prześmiewczego ja.

***

- House, czy ty...rozmawiałeś z Cuddy? - Wilson był ostrożny i zapobiegawczo przyszedł z jedzeniem. - gdzie twój zespół w ogóle?

- 13 z Foremanem się badają. Technicznie Foreman bada 13, i to nie jest metafora. Przynajmniej mam nadzieję, że nie jest... Taub...aaa, w klinice. Mam chyba dyżur dziś.

- Cuddy?

- Prawdopodobnie w swoim biurze mierzy długość...

- Wiesz, że mnie to już nawet nie bawi. Sam do niej poszedłeś? Ot tak? Pogadać o związkach? Na czym jedziesz tym razem?

- Na tym co zwykle. Stwierdziłem, że jak już odwalimy całą tę szopkę będziemy mogli wrócić na właściwe tory. Cuddy mówi jedno, ja robię drugie przy okazji serwując jej od czasu do czasu trochę upokorzenia, które każdemu się przydaje, nieprawdaż?

Nie no, nigdy tego nie zapomni? Ile to już lat? Wilson ciągle niezbyt dobrze wspominał nieszczęsny planu uczenia House’a pokory i w ogóle cały pomysł traktował jako osobistą porażkę, a przyjaciel wyraźnie wykorzystywał to na każdym kroku.

- House, tobie wcale nie chodziło o komentowanie dekoltów Cuddy, bo to i tak możesz robić zawsze. Ty naprawdę chciałeś wyprostować sytuację. - Wilson doznawał olśnienia, jego ręce powędrowały na biodra, a oczy przewiercały diagnostę na wylot - Coś się zmieniło. Dalej jesteś dupkiem, dalej wyzywasz ludzi i prześladujesz swoich lekarzy, dalej, obawiam się, jestes nieszczęśliwy. Ale coś się zmieniło. Porządkujesz swoje życie, starasz się postępować, tak jak trzeba, nawet jeśli to dla ciebie niewygodne...

- O czym ty w ogóle...

- Nie, nie przerywaj mi! Byłeś u Cuddy, pozwoliłeś wyjść 13 i Foremanowi w godzinach pracy załatwiać prywatne sprawy... wysłałeś Cameron do domu!

- Idź testować swoje chore teorie na kim innym, ja na dziś mam dosyć.

- To takie oczywiste! Ślub Cameron! Patrzysz na innych, bliskich ci ludzi, którzy układają sobie życie, jakoś wszystko prostują... Cuddy ma dziecko, 13 i Foreman pewnie niedługo się pobiorą, żona Tauba jest w ciąży i nawet Cameron, prawie tak pokręcona jak ty, w końcu jest szczęśliwa. Nie wierzyłeś, że wezmą ten ślub...Twoja ostatnia bratnia dusza przeszła na drugą stronę! Oczywiście!

- Jeśli to takie oczywiste, czemu nie zadbasz o swoją komórkę społeczną?

- Ja swój statystyczny przydział małżeństw wyrobiłem. Ba! Wyrobiłem go nawet za ciebie. Teraz rozmawiamy o tobie...

- Jeśli jeszcze raz usłyszę dziś słowo rozmowa, nie ręczę za siebie.

- House, to jest dobre. Naprawdę. Cieszę się.

Wilson pokazał osłupiałemu przyjacielowi jeszcze zaciśnięte kciuki na potwierdzenie swoich słów i pobiegł do pacjenta czekającego w gabinecie. Nie docenił siły rażenia Cameron, która dosięgła również jego samego chociaż w mniej depresyjny sposób. Wszystkim się udaje, uda się kiedyś i mnie, pomyślał radośnie wkraczając do gabinetu.

- Dzień dobry! Co my tu mamy?

- Dzień dobry...

- Uhm, rak płuca z przerzutami...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciacho
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Princeton :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:00, 22 Maj 2009    Temat postu:

XD Świetne zakończenie tej części fika!
Wszystkim się udaje...rak płuca z przerzutami. XD
Kolejna świetna część.
Co do krytyki, to jestem zupełnym przeciwieństwem osoby, która krytykuje fiki, więc moja rola polega na podziwianiu twojego fika jak się tylko da!
No więc Weeena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:02, 22 Maj 2009    Temat postu:

Agii,
jak zwykle świetnie manewrujesz wątkami, z którymi trzeba się rozprawić, by House MD miał jeszcze jakąś przyszłość.

Jest kilka cacuszek:
Cytat:
13 z Foremanem się badają. Technicznie Foreman bada 13, i to nie jest metafora.

Prosto i trafnie.

Cytat:
Coś się zmieniło. Dalej jesteś dupkiem, dalej wyzywasz ludzi i prześladujesz swoich lekarzy, dalej, obawiam się, jestes nieszczęśliwy. Ale coś się zmieniło. Porządkujesz swoje życie, starasz się postępować, tak jak trzeba, nawet jeśli to dla ciebie niewygodne...


A to najlepsza recepta dla DS w jaki sposób zrobić z cienia Grega dawnego House'a.

Cytat:
pomyślał radośnie wkraczając do gabinetu.

- Dzień dobry! Co my tu mamy?

- Dzień dobry...

- Uhm, rak płuca z przerzutami...


Oto radosne zakończenie części fika i jaki Wilson jest przy tym wzniebowzięty ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:34, 22 Maj 2009    Temat postu:

Super. S-U-P-E-R.

Ja szczerze mówiąc nie miałabym pomysłu jak wyprostować tą fabułę z 5 sezonu.
Tobie świetnie się udaje. Ciekawe, co wymyślisz następnym razem..?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:58, 23 Maj 2009    Temat postu:

Beznadziejne...
Oczywiście to żart.
Chciałaś trochę krytyki

Świetny fik.
Oby tak dalej.
Czekam na C.D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caellion
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:25, 23 Maj 2009    Temat postu:

świetne... podoba mi się ten fik... jakby tak sezon szósty wyglądał to byłbym happy... pod wpływem ślubu Cameron nawet House się zmienia, mimo iż w sumie nie do końca tego chce

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agii
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kiedy?

PostWysłany: Pon 9:21, 25 Maj 2009    Temat postu:

Jakaś rozlazła, krótka jest ta część, ale wrzucam, bo nie sądzę, żebym była w stanie jeszcze coś z niej wyciągnąć.
Przygotowywanie gruntu niniejszym oficjalnie uważam za zakończone, dalej będzie się już tylko spokojnie rozwijała akcja.

Zaznaczam jeszcze, że moim zamiarem nie było zrobienie z Chase'a czarnego charakteru. Jest po prostu mężem zazdrosnym o żonę, nie całkiem znowu bezpodstawnie

4.

House poświęcił wspaniałej teorii Wilsona nie więcej niż 5 minut swoich myśli. Oczywiście, że ślub go zaskoczył. W końcu Cameron wytoczyła ciężkie działa i naprawdę robiła wszystko żeby do niego nie doszło. Chyba jednak ją przecenił. Albo nie docenił determinacji Chase’a. Tak czy inaczej, szpital wzbogacił się o kolejne małżeństwo i on nie widział powodu, żeby się tym przejmować.
Ale, że Cameron uszczęśliwia związek z takim nudnym przeciętniakiem, facetem bez jaj, bez pasji…nawet bez żadnej nieuleczalnej choroby….

Zresztą, co go to w ogóle obchodzi?

Upierdliwy Wilson odwraca tylko jego uwagę od naprawdę ważnych rzeczy. Takich jak winyl Led Zeppelin, który miał dotrzeć wczoraj i ciągle go nie ma. Jeżeli dziś nie znajdzie płyty pod drzwiami urządzi tym kretynom z FedEx niezły armagedon…

***
Cameron stała w kolejce do kasy w towarzystwie niewesołych myśli. Jeżeli początek małżeństwa tak wygląda, to jak będzie za 5 lat? To zresztą jej wina. Bo jak mogła zawalić ich pierwszą randkę? Przecież jasnym było, że House poradzi sobie doskonale bez niej.

Wracała więc z winem i nadzieją, że jej mąż będzie miał dziś lepszy nastrój. W końcu nie może się dąsać w nieskończoność.

- Och, dzisiaj House nie potrzebował pilnej konsultacji?

No cóż, przynajmniej się do niej odzywał. Zawsze jakiś postęp…

- Robert, mam cię błagać, żebyś raczył ze mną porozmawiać normalnie? Urwałam się stamtąd najszybciej jak mogłam. Kto jak kto, ale ty chyba powinieneś zrozumieć…

- Zrozumiałbym, gdyby coś działo się z twoim pacjentem, ostatecznie może zrozumiałbym gdybyś została, bo House tradycyjnie miałby wszystko gdzieś i jego zespól musiałby radzić sobie sam. Ale był Wilson, był House! Czego on w ogóle do ciebie chciał? Nie pracujesz już dla niego, nigdy nie potrafi odpuścić?!

- House wcale nie chciał, żebym została. W zasadzie odesłał mnie do domu…To była moja pacjentka, lepiej znałam jej historię, nie mogłam ot tak zostawić ich bez diagnozy…

Chase patrzył na żonę z niedowierzaniem. Mogła wszystko zwalić na tego złośliwego palanta, ale nie, wzięła go w obronę. Wszystkie jego głupie i bezpodstawne obawy właśnie okazywały się całkiem sensowne.

- Zaraz, zaraz.Wyjaśnijmy to. Wiedząc, że na ciebie czekam, że mamy iść na kolację... ty wolałaś zostać z Housem?! I tylko jemu zawdzięczam to, że w ogóle pojawiłaś się w domu przed północą? Chyba muszę mu podziękować!

- Robert, chodziło o pacjentkę, nie o Housa. Masz obsesję...

- Czymś popartą, jak widać. Co się z tobą dzieje? Zapominasz o wszystkim, kiedy tylko ten cham pojawia się w pobliżu! Myślisz, że tego nie widać? Ignorował cię przez ponad 3 lata, czego jeszcze potrzebujesz?! Żeby wykrzyczał z balkonu, że cię nie chce?! Wtedy łaskawie mnie zauważysz?! Może być za późno. Nawet ja nie będę w nieskończoność znosił twoich emocjonalnych problemów!

- Nie wrzeszcz na mnie, Chase. - głos Cameron był zimny i opanowany - Twoje paranoje mnie przerastają i nie będę z nimi walczyć, jeśli ty nawet nie próbujesz. Wyszłam za ciebie...uważasz, że skrycie umieram z miłości do kogo innego? Masz mnie za...

- Allison.

- Najwyraźniej tak. Po co w ogóle się oświadczyłeś?!

Zostawiła Chase’a w salonie i zamknęła się w sypialni. Po chwili zatrzasnęła też drzwi od przylegającej do pokoju łazienki. Oddychała głęboko próbując się uspokoić. Jej mąż właśnie wykrzyczał jej, że jak głupia nastolatka ugania się za facetem, który zawsze miał i nadal ma ją gdzieś. Czuła jak jej policzki płoną z wściekłości i upokorzenia.
Kiedy usłyszała Roberta wychodzącego z mieszkania, stwierdziła, że nie ma sensu dłużej udawać. Płakała tak długo, aż zasnęła z wyczerpania na podłodze.

Świdrujący dzwonek telefonu obudził ją, kiedy słońce było już wysoko…zaspała. Postanowiła to chwilowo zignorować, bo co innego zwróciło jej uwagę. Z tego, co zapamiętała zasnęła w ubraniu gdzieś w sypialni. Tymczasem teraz leżała tylko w bieliźnie w łóżku, obok natomiast znalazła ogromny bukiet kwiatów i kawę w kubku termicznym.

- Halo?

- Tu Cuddy. Chase zgłosił, że jesteś chora, ale nie wiedział ile wolnego potrzebujesz. Jesteś w stanie określić na jak długo mam szukać zastępstwa?

- Yyy, nie, nie trzeba. To znaczy już wszystko w porządku, za godzinę będę w szpitalu.

- Na pewno?

- Na pewno. Chase niepotrzebnie robił zamieszanie. Już jadę.

Róże nie sprawią, że nasze problemy znikną, pomyślała. Jednak nabrała jednocześnie nadziei, że uda im się w końcu normalnie porozmawiać i przywrócić związek do równowagi.
Przynajmniej do momentu, kiedy znowu jakiś przypadek nie zaprowadzi jej do gabinetu House’a…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:48, 25 Maj 2009    Temat postu:

Ano właśnie,

Cytat:
Ale, że Cameron uszczęśliwia związek z takim nudnym przeciętniakiem, facetem bez jaj, bez pasji…nawet bez żadnej nieuleczalnej choroby….


wypisz, wymaluj Robert Chase. Ciągle się nad tym zastanawiam odkąd Cam związała się z nim. Jak to możliwe, żeby po miesiącach, latach obcowania z kimś tak bezbarwnym móc się w nim zakochać ...

Ciekawa analiza związku.

Jeszcze bardziej jestem ciekawa tego w jakich okolicznościach House zacznie zmieniać swój stosunek do Cam. I co z tego urośnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:57, 25 Maj 2009    Temat postu:

Dla mnie żadna tam rozlazła, nie pleć głupstw.

Cytat:
Ale, że Cameron uszczęśliwia związek z takim nudnym przeciętniakiem, facetem bez jaj, bez pasji…nawet bez żadnej nieuleczalnej choroby….

Cytat:
Upierdliwy Wilson odwraca tylko jego uwagę od naprawdę ważnych rzeczy. Takich jak winyl Led Zeppelin, który miał dotrzeć wczoraj i ciągle go nie ma. Jeżeli dziś nie znajdzie płyty pod drzwiami urządzi tym kretynom z FedEx niezły armagedon…


świetne przykłady mowy pozornie zależnej.

Abstrahując od mojej ogólnej (wiadomo) niechęci do Chaseronka,
uważam, że Chase zachował się prawidłowo po całej kłótni, co jest bardzo realistyczne, bo nie wyobrażam go sobie ot tak wychodzącego z domu i żądającego rozwodu.

Ale pierwsza kłótnia, pierwszy zwiastun problemów w małżeństwie Chase'ów.
O tak, akcja jak sprzed piątego sezonu.

Przetłumaczmy Twój fick, wydrukujmy,
pojedźmy do DS i ciśnijmy mu ten plik kartek w twarz.
Może się opamięta.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez cocorito dnia Pon 10:57, 25 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin