Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Tylko w nocy oddycham [NZ/P, prolog + 3/?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:42, 11 Lip 2010    Temat postu:

Mazel, ty wiesz, że ja kocham twoje komentarze, więc przejdźmy dalej. Jeśli chodzi o Lucasa, dla mnie wrzucili go niekonsekwentnie. To było bardzo nie w stylu Cuddy, żeby po tym, jak House ewidentnie wyznał jej, że jej potrzebuje, ona nie mogła wyczekać dwóch miesięcy i związała się z innym facetem. Jedną z rzeczy, których się podjęłam wraz z rozpoczęciem tego fika, jest wyjaśnienie tego niuansu. Jak mi się to uda? Ocenę pozostawiam wam.
Podoba mi się twój odbiór Cuddy. Jest jak najbardziej mój, jaki chciałam przekazać w tym fiku. Nie wyobrażam sobie Huddy bez Hilsona (chyba to już nawet gdzieś pisałam). Dla mnie, jakby się nie burzyli ci, którzy nie lubią jednego z paringów, a są wyznawcami drugiego, one są nierozłączne.
Wiesz, że ty nigdy nie bełkoczesz? Dziękuję ci bardzo ;*
Neko, dziękuję ;* Nie byłam do końca przekonana, jeśli chodzi o monolog House'a. Wplotłam tam dość "niebezpieczne" kwestie i cieszę się, że jakoś się prześliznęły xd Dzięki za komentarz ^^ Btw. świetne ubranie ;3
Ach, Czerwono-Zielona. Naprawdę odbieramy na tych samych falach. Myslovitz kocham, Alexander to moja ulubiona piosenka, a do tego tak mi pasuje do Huddy, że napisałam fika właśnie opartego na tej piosence xD Nazywa się Nieczas i nie jestem z niego bardzo zadowolona, ale sprawdź, jeśli będziesz miała kiedyś ochotę. Ja uwielbiam to, jak zwracasz uwagę na szczegóły, jak doceniasz wszystko, jak czujesz wszystko. Uwierz mi, nigdy nie chodzi tylko o pisarza, ale też o podejście czytelnika. A ty jesteś czytelnikiem idealnym. Dziękuję ci bardzo za tyle słów pochwał i mam nadzieję, że nie zawiodę cię w następnych częściach ;*
A_c, zawsze miło cię widzieć pod fikami xd Nie martw się, moje jutro następuje po miesiącu, więc naprawdę twoje tempo nie jest złe ^^ Komentujesz, jak zwykle, cudownie i nie mów mi, że nie. Wilsona również kocham i staram się wpychać, gdzie tylko się da. Dziękuję ci bardzo za komentarz ;*
Szpilka, ja piszę w nocy xD To musi mieć jakiś związek. Dziękuję ;* To samo mam z odpowiadaniem na komentarze - wszystkie jesteście takie cudowne, że już nie wiem, co pisać i pozostaje mi tylko takie mizerne "dziękuję"... Rozumiem cię xd
Marguerite, dziękuję tobie też ;* To spory komplement, wiesz? Nie wiem, czy na niego zasługuję.
Gorzata, dziękuję bardzo ;*
Agnes, dziękuję ;*
Czerwono-Zielona (znowu xD), "O matko, nie sądziłam, że można napisać taki długi komentarz, nie przeczytawszy nawet fika" - ja również xD Uwielbiam cię za to ^^
Ania, tfu, gdzieżby okropna! A klep sobie, kiedy chcesz pode mną klep, wiesz, że to dla mnie zawsze zaszczyt ^^ Dzięękuuję ;* Drukuj, będąc na twojej kartce to niezrównana przyjemność, wierz mi ;3
GosiaQ, dzięki ;*

(niedobrze mi się robi na widok emotek-buziaczków, ale naprawdę nie wiem, jak inaczej wyrażać ogromną wdzięczność za tyle cudnych komentarzy, które napisałyście; dziękuję wam wszystkim baaaaaaardzo!)

Powracam z częścią trzecią. Po pierwsze i najważniejsze, była inspirowana paroma rzeczami:
- Amicus Certus Czerwono-Zielonej, bo ten fik z góry miał być takimi "trudnymi rozmowami";
- muzyką The Kills, zwłaszcza coverem Patsy Cline, "Crazy"; ta piosenka jest cudowna, wyobrażam ją sobie jako taką, którą będę puszczała w samotne, sobotnie wieczory; niesamowicie klimatyczna (no i głos Alison);
- filmem "Babel", który nie podobał mi się zbytnio, ale miał jeden niesamowity wątek z Bradem Pittem i Cate Blanchett - kiedy ich widziałam, miałam przed oczami moich rodziców; niesamowita rzecz;
- filmem "Rozmowy z innymi kobietami", który również podoba mi się średnio, ale zamysł jest świetny, aktorstwo zresztą też - bezbłędna i przepiękna Helena Bonham Carter i świetny Aaron Eckhart w rolach głównych; i ogólnie bardzo fajnie inspiruje;
I to chyba byłoby na tyle, jeśli chodzi o wstęp.
(Btw. godzina jest koszmarna - planowałam położyć się około trzeciej, zasiedziałam się, a kiedy włączyłam worda, była już trzecia; mój borze).





Noc trzecia


- Udało ci się.

Ten wieczór Cuddy spędzała w domu, jak większość zresztą. Z małą Rachel i Lucasem zapominała o porażkach minionego dnia, świętowała sukcesy albo po prostu była, tylko raz dziennie mogła ograniczyć swoje działania do zwykłego istnienia. Dzisiaj mieli powód do otworzenia butelki wina i uprawiania seksu całą noc niczym para nastolatków, bo wszystko poszło po jej myśli. Była z siebie dumna. Lubiła te chwile tryumfu, osobliwą woń wygranej. Namiastkę wolności i pewności, że może wszystko. Zamiast tego ona, Lucas i Rachel tylko leżeli na łóżku, razem, w niezmąconej ciszy, spokoju, jak w raju. Ich własnym. Idealnym. A potem usłyszeli dzwonek do drzwi.

Lucas westchnął.

- Ja otworzę – poinformowała Lisa i podniosła się, uważając na śpiącą obok niej Rachel. Narzuciła na siebie szlafrok i ruszyła w korytarzem. Sprawdziła, kim jest intruz, chociaż podświadomie wiedziała już od początku.

- House – mruknęła, mając nadzieję, że Lucas nie usłyszał. Otworzyła drzwi.

- Udało ci się – powiedział od progu i zmierzył ją wzrokiem. Lisa westchnęła.

- Kto to? – zawołał z pokoju Lucas.

- Nikt – odkrzyknęła Cuddy. – Muszę na chwilę wyjść.

Założyła buty do biegania, popchnęła lekko diagnostę, wyszła na zewnątrz i delikatnie zamknęła drzwi. House przyglądał się temu w milczeniu, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

- Po co przyszedłeś? – zapytała w końcu.

- On wie, że to ja – stwierdził, wskazując drzwi i ignorując jej pytanie.

- Wiem – odparła Lisa. – Po co przyszedłeś?

- Żeby pogratulować ci sukcesów – wyjaśnił, wzruszając ramionami. Lekki uśmiech plątał mu się na ustach. Cuddy westchnęła.

- Dzięki. To wszystko?

- Nie jesteś ciekawa jak się tu dostałem?

- Nie – stwierdziła i zwróciła się do drzwi.

- Zaparkowałem motor parę przecznic stąd, żeby nie niepokoić Lucasa – wyjaśnił House.

- Nie sądzę, żeby miał powód do niepokoju.

- Nie przyszłaś. – House spoważniał.

- Kiedy?

- Ostatnio – odparł już luźniej. – Spodziewałem się, że wrócisz.

- Potrafię cię jeszcze zaskoczyć – powiedziała i uśmiechnęła się. Odwzajemnił gest. – To wszystko?

- To ładny wieczór. – House popatrzył na niebo. – Nie chciałabyś na chwilę zostawić swoich dzieci i przejść się?

- Nie. Jaki masz w tym interes?

- Zupełnie żadnego.

- Nie wierzę.

- Chciałem cię o coś zapytać.

- Pytaj. – Cuddy oparła się o drzwi.

House zastanawiał się, jakby wyglądało ich życie bez tych ciągłych gierek. Nie w tej chwili, oczywiście. Teraz przemknęło mu to tylko przez myśl, ale naprawdę zajęty był wymianą zdań z szefową. Faktycznie przyjechał tam z dwóch powodów. Po pierwsze, zaskoczyła go i nie przyszła, kiedy jej się spodziewał. Był pewny, że po jej ostatniej wizycie trochę odczeka, a potem będzie kontynuowała brnięcie w niewygodne tematy, żeby znaleźć dla siebie usprawiedliwienie. Ku jego (i Wilsona) bezgranicznemu zdziwieniu, zapanowały cisza i spokój. Tryumf Cuddy uznał za świetną okazję na kontynuację ich małego przedstawienia. Małej gry. Po drugie, naprawdę chciał zapytać. Nie cierpiał, kiedy nadchodził ten etap w przypadku, w którym miał zbyt mało informacji i musiał wysłać kogoś, żeby porozmawiał z bliskimi pacjenta. Musiał zaufać ludzkim kłamstwom, żeby potem przekonać się, że tylko przeszkodziły mu w rozwiązywaniu zagadki.

Mała gra. Prowadzona przez nich codziennie. Każde spojrzenie. Każde słowo. Każdy ruch się liczył. Nie wiedzieli tylko, jaka była nagroda. I czy w ogóle istniała.

House odwrócił się i powoli odszedł. Czekał na reakcję. Wkrótce dołączyła do niego Cuddy. Uśmiechnął się pod nosem.

- Czemu nie przyjęłaś biletów? – zapytał po chwili milczenia. Nie odpowiedziała. – Wiesz, że najlepiej rozmawia się z nieznajomymi? – House nie dawał za wygraną.

Wreszcie zwrócił jej uwagę.

- A to niby czemu?

Wzruszył ramionami.

- Są najszczersi. Zmuszają do szczerości. Przecież i tak się już więcej nie spotkacie, więc co wam zależy?

Cuddy roześmiała się cicho. Szli powoli alejką, ściemniło się już, a chłodny wiatr delikatnie wprawiał liście w magiczny tan*.

- To prawda – stwierdził z przekonaniem diagnosta.

- Masz do mnie jeszcze jakieś pytania?

- Udawajmy nieznajomych. – House zignorował jej wypowiedź.

Popatrzyła na niego zdziwiona.

- Słucham?

- Będzie ci łatwiej odpowiadać na pytania – odparł z prostotą. Cuddy pokręciła głową z powątpieniem. – Ja zacznę.

Czekał na jej aprobatę. Nie słyszał sprzeciwu, więc postanowił postawić pierwszy krok.

- Chcę się przeprowadzić – rzucił.

Lisa zdziwiła się, ale najwyraźniej chciała spróbować nowej gry.

- Ach, naprawdę? – zainteresowała się. – Nie podoba ci się mieszkanie?

- Nie o to chodzi – wyjaśnił House. Uśmiechnął się pod nosem. – Mieszkam teraz z przyjacielem, ma na imię Wilson.

- Pokłóciliście się?

- Nie, wręcz przeciwnie. Po prostu… chciałbym sobie coś udowodnić.

- Rozpocząć coś nowego?

- Raczej powrócić do czegoś niezbyt przyjemnego. Stare mieszkanie. Nie najlepsze wspomnienia.

Cuddy zamilkła. Nie chciał, żeby teraz się wycofała.

- Związane z kimś bliskim? – zapytała po chwili. Wiedziała, że stąpa po cienkim lodzie, ale sam się o to prosił.

Tym razem House zamilkł.

- Tak – powiedział w końcu. – Z kimś, kogo potrzebowałem.

- Potrzebowałeś?

- Teraz to już… nieaktualne.

- Dlaczego?

- Ona kogoś ma. I chyba jest szczęśliwa.

Lisa poczuła suchość w gardle. Przełknęła ślinę i wbiła wzrok w swoje buty. Ta gra od początku miała sprawiać ból.

- Jesteś szczęśliwa? – zapytał po chwili.

Musiała zastanowić się nad odpowiedzią. Grać nieczysto? Jak na razie, on cały czas był szczery. Nie mogła mu powiedzieć prawdy. To wszystko zrujnuje. Da bezsensowną nadzieję. Oni nie potrzebowali nadziei. Potrzebowali końca.

- Tak – powiedziała. House nie zareagował. Opanował ukrywanie emocji do perfekcji. – Mam córkę. I mężczyznę, którego kocham.

- Był pójściem na łatwiznę? – zapytał diagnosta. Oszukiwał. No jasne. Wyczuł jej kłamstwo.

- Nie. Po prostu go kocham.

House popatrzył przed siebie w zamyśleniu. Lisa bezskutecznie próbowała przewidzieć jego następny ruch.

- To niesprawiedliwe – mruknęła. – Zasłoń jedno oko ręką. Widzisz, co myślę, a przecież już nie chcesz**.

Zignorował ją. Być może nie usłyszał, chociaż w to wątpiła.

- Powiedziałem jej, że jej potrzebuję. A teraz jest za późno. I nie mogę tego zrozumieć.

Lisa westchnęła.

- Być może nie chciała już się tobą opiekować.

- Nie wymagałem tego – przerwał jej.

- Miała dość zaczepek. Dość gry wstępnej, która tylko raniła ją i ciebie. I kiedy już postawiłeś pierwszy krok, było za późno. A potem znalazł się ten trzeci…

- To nie jest ten typ kobiety – przerwał jej ponownie. Cuddy pokręciła głową, patrząc uważnie na chodnik.

- Skąd wiesz, jakim jest „typem kobiety”?

- Nie zakryłem oka.

Zapadła cisza. Szli spokojnie pomiędzy domami. Już dawno na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, teraz mrugające do nich pogodnie. Powietrze było rześkie.

- Pogodziłem się z tym – poinformował House. – Ale ona nadal nie daje za wygraną.

- Nie ufa ci?

- Nie. – Diagnosta spojrzał na nią. Nadal wbijała wzrok w chodnik. Stanął.

- Myślę, że zawiodłeś jej zaufanie zbyt dużo razy.

- To dlatego nie przyjęła biletów? – Ona też przystanęła i popatrzyła mu w oczy.

- Muszę już iść. Wiesz, w domu czeka na mnie Rachel, moja córka. I Lucas.

House powoli pokiwał głową. Wiedział, że jeśli teraz powie coś, co tyczyłoby się jej adoptowanej córki, zrani ją bardzo. Przez chwilę zastanawiał się nawet, czy tego chciał. Potem przypomniał sobie słowa Cuddy i zrezygnował.

- Czy oprócz nich jest w twoim życiu ktoś wyjątkowy?

Cóż za idiotyczne pytanie, Greg. Teraz albo nigdy.

- Wolałabym nie – powiedziała Cuddy. – Muszę już iść.

Odwróciła się i ruszyła w stronę swojego domu. House westchnął i poszedł przed siebie w celu znalezienia uliczki, w której postawił motor.

cdn.

_______________
*To niesamowite jak czasami pewne zwroty równocześnie pasują i nie pasują w danym zdaniu. Musiałam użyć "magicznego tanu". To, jak się możecie domyślić, również tytuł jednego z opowiadań Neila Gaimana. Napisane w formie wiersza. Neil napisał, że fajnie się go czyta na głos. Ja nigdy nie przeczytałam go w żaden sposób. "Magiczny tan" możecie znaleźć w zbiorze opowiadań Gaimana, "Rzeczy Ulotne".
**To cytat, nieumiejętnie przełożony z języka angielskiego na polski. Z piosenki, którą ostatnio bardzo, bardzo kocham. Nazywa się Gypsy Death & You, autorstwa The Kills.
Oryginalny tekst:
But now when she looks at you she
Covers one eye 'cause she can see into your mind
She no longer wants to.

Piękny jest. Jedną z rzeczy, które zwróciły moją uwagę na piosenkę, jest uroczy i cudowny śmiech Alison pod koniec. Tu, jakby ktoś był zainteresowany.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Nie 3:45, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:24, 11 Lip 2010    Temat postu:

Jej jakie to dziwne....
Ale podobało mi się
Rzeczywiście sprytnie to House rozegrał
Zmusił ją do mówienia... tylko czy ona mówiła prawdę?

Podoba mi się motyw z tym zamykaniem oka I związany z tym ten fragment

"- Miała dość zaczepek. Dość gry wstępnej, która tylko raniła ją i ciebie. I kiedy już postawiłeś pierwszy krok, było za późno. A potem znalazł się ten trzeci…
- To nie jest ten typ kobiety – przerwał jej ponownie. Cuddy pokręciła głową, patrząc uważnie na chodnik.
- Skąd wiesz, jakim jest „typem kobiety”?
- Nie zakryłem oka."


Czekam ze zniecierpliwieniem na cd
Pzdr
GosiaQ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:47, 11 Lip 2010    Temat postu:

Powinnam robić coś innego, ale nie mogłam się powstrzymać i przeczytałam. Przezornie nie zrobiłam tego w nocy. Ale powiem Ci, że mnie przebijasz. Lubię noce, ale bez przesady. Mój mózg funkcjonuje najwyżej do 3.30. Choć nie sprawdzałam jak pracuje później

Zawsze się zastanawiam czy czytać to co napiszesz. Z jednej strony wiem, że będzie to coś niezwykłego, coś na pewnym poziomie, coś co znajdę tylko u Ciebie. Z drugiej strony wiem, że i tak nie będę umiała się do tego jakoś porządnie ustosunkować i będę pisała coś takiego jak teraz. Wszystko i nic.

Dobrze, przejdę może do samej treści, bo to ona jest tutaj istotna. Bardzo podoba mi się rozmowa, którą prowadzą House i Cuddy. House proponuje Cuddy niebezpieczną dla siebie grę. Bo w końcu on przez całe życie chce być szczery we wszystkich kwestiach z wyjątkiem tego co czuje, prawda? A jednak się na to decyduje, co więcej sam wychodzi z inicjatywą rozmowy. Już samo to powinno dać Cuddy do myślenia. Pokazuje jak House się stara, jak się zmienia, mimo że nie ma przy sobie nikogo kto by tego od niego oczekiwał. No i oboje wciągają się w tę grę, która, jak sama zaznaczyłaś, od początku miała sprawiać ból. A House jest szczery, od początku do końca mówi co myśli maskując przy tym emocje. Wtedy jak Cuddy pierwszy raz skłamała, jak przyznała, że jest szczęśliwa, żeby nie robić House'owi niepotrzebnej nadziei... nie wiem, kogo ona oszukuje bardziej: siebie czy jego. Niby chce dobrze, ale niepotrzebnie wszystkich rani, bo nieważne co zrobi a i tak wszyscy będą niezadowoleni. W tym układzie tak niestety będzie. Dobra, koniec tej nudnawej analizy zachowań w moim wykonaniu.

Podoba mi się pomysł House'a na udawanie nieznajomych i to, że rzeczywiście tak później postępują. No i oczywiście śliczny motyw z zakrywaniem oka

Czekam na kolejną noc w ich wykonaniu i na taką, w czasie której postanowisz nie tracić czasu na sen.

Pozdrawiam
Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:55, 11 Lip 2010    Temat postu:

Gehenn, jak ja czekałam na kolejną część... Dzięki Ci wielkie, że nas nią uraczyłaś!

Ojej, aż trzy razy zostałam wspomniana we wstępie! Bardzo mi miło... Ale nie zasługuję na takie wyróżnienie. Co najwyżej mogę się cieszyć i być dumna, że mój dziwny tforek stanowił dla Ciebie inspirację...
A z piosenką Myslovitzów... tak, to naprawdę niesamowite Nieczas oczywiście koniecznie muszę przeczytać!

Filmu "Babel" niestety nie widziałam, ale napisałaś, że bohaterowie przypominają Ci Twoich Rodziców... Ja natomiast już jakiś czas temu wpadałam na to, że mi moich rodziców przypominają House i Stacy. To może wyjaśniać moje zainteresowanie ich wątkiem...

Godzina wysłania posta jest rewelacyjna Ja też, jak mogłaś już pewnie zaobserwować, prowadzę nocny tryb życia Niestety zauważyłam, że z wiekiem mój organizm staje się coraz mniej odporny na późne pory i ostatnimi czasy nauczyłam się pisać i czytac nawet w środku dnia z grającym nad mą głową radiem i zagadującymi o drobiazgi członkami rodziny Ale i tak noc jest najlepsza...


No ale przejdźmy do głównego przedmiotu niniejszego komentarza

Nie wiem, jak Ty to robisz, ale potrafisz budować taki niezwykły klimat... Nie serwujesz nam tu przecież długaśnych opisów, pełnym jakichś dziwacznych, wyszukanych zwrotów itp., ale dwoma-trzema trafnie dobranymi słowami potrafisz stworzyć odpowiedni nastrój... Gdy czytam to, co piszesz, widzę wszystko w takiej mgiełce, jakby poświacie, wewnątrz której czas płynie dużo wolniej i można przyjrzeć się wszystkim opisywanym przez Ciebie szczegółom...

Ten spacer, na który House zaprosił Cuddy - to takie odrobinę niehouse'owe, ale to przecież był "podstęp", by przeprowadzić z nią tę grę - a to już jest typowe dla naszego doktorka No i ja lubię House'a w takich pozornie niehouse'owych sytuacjach, i wiem, że sama umieszczam go w moich fikach w podobnych okolicznościach... Bo House może zrobić chyba wszystko, jeśli tylko znajdzie odpowiedni powód... No i ta wizja - spacer z Housem wieczorem po pustych ulicach - czy można chcieć czegoś więcej...? Poza tym klimat tego spaceru - jest niezwykły... Idę z nimi przez opustoszałe miasto, cisza, słychać tylko szuranie ich butów po chodniku... I ten rytm ich kroków wprowadza taki psychodeliczny klimat...


Podoba mi się, to, jak Cuddy z Lucasem i małą Rachel leżą na ogromnym łóżku w niezmąconej niczym ciszy... W atłasowej pościeli, jej włosy rozsypane na poduszce, między nimi słodka, spokojnie śpiąca kruszynka... I spokój spowijający powietrze...
(To od Ciebie nauczyłam się pisać o tym, co "widzę", gdy czytam ).

Potem przerwanie tego nastrojowego obrazu pukaniem do drzwi i:
Cytat:
- Kto to? – zawołał z pokoju Lucas.
- Nikt

Tak się chyba czasem mówi w podobnych sytuacjach... Ale tutaj to mnie uderzyło, to podskórne znaczenie tego słowa - żeby Lucas nie wiedział, że to jednak przyszedł Ktoś, i tak jakby chciała samą siebie przekonać, że to nikt, podczas gdy coś w środku mówi jej, że to właśnie ważny Ktoś, bardzo ważny...

Cytat:
- Udało ci się – powiedział od progu i zmierzył ją wzrokiem.

I znów - zmierzył ją wzrokiem - tak jak spojrzał spode łba - niby zwycajne sformułowanie, ale ono sprawiło, że przypomniało mi się, jak to House potrafi zmierzyć kogoś wzrokiem i mi dreszcz po plecach przeszedł...

Podoba mi się, jak po stwierdzeniu Cuddy: "Pytaj" przerywasz ich dialog i człowiek czeka w napięciu na ciąg dalszy - Zapyta? Nie zapyta? O co? Jednocześnie jest to oczywiście świetny moment, by wprowadzić house'owe rozważania...
Podoba mi się, że Cuddy zaskoczyła House'a i Wilsona tym swoim nieprzyjściem... Tak jak napisałam pod poprzednią częścią - to wyjście Cuddy bez słowa stanowiło fajną "furtkę" i Ty ją umiejętnie wykorzystałaś... Niesamowite jest też to, że House nie wytrzymał i przyszedł do Cuddy... A może raczej to, że ona tak sprytnie z nim zagrała...? Chciała tego - podświadomie chciała, by przyszedł, by przychodził tak długo, aż ją przekona...
I to, że uznał ich rozmowy za grę - niby nie ma w tym nic dziwnego - oni wiecznie prowadzą te swoje gierki, ale tu ujawnia się to, że on nie potrafi potraktować relacji z drugim człowiekiem zwyczajnie - dla niego to jest zawsze jakiś wyścig, w którym trzeba wygrać... Chociaż już samo to, że przyjechał porozmawiać, to już dużo, to z jego strony pewna brawura nawet, bym powiedziała... Ale to oczywiście jest jakies takie urocze - naprawdę chce z Cuddy szczerze porozmawiać, ale potrafi to zrobić tylko pod taką przykrywką - że będzie to gra...
A porównanie jej do przypadku medycznego - genialne... Cały House i ta jego pokręcona logika...

Cytat:
Nie wiedzieli tylko, jaka była nagroda. I czy w ogóle istniała.

Piękne. Jakże trafne.

Pomysł na grę - rozmowa jak pomiedzy nieznajomymi... Majstersztyk. To tak naprawdę była chyba nie tyle pułapka na Cuddy, co na samego House'a. I pozwolił się sobie w nią złapać... Taki szczery House zawsze mnie wzrusza... I ten moment, w którym Cuddy się waha, czy powiedzieć mu prawdę... Wie, że może i powinna, ale to spowodowałoby tyle zmian. A życiowe rewolucje z udziałem House'a muszą chyba napawać pewnym lękiem... Człowiek w ogóle najbardziej obawia się tego, co nieznane. Dlatego czasem woli tkwić w jakimś bagnie niż podjąć ryzyko zmian. I Cuddy jest dokładnie w takiej sytuacji. Zbudowała sobie w miarę bezpieczną rzeczywistość i boi się wystawić poza nią nos, chociaż podświadomie wie, że to nie to, czego pragnie...

Cytat:
ma na imię Wilson

Z tego, co wiem, na imię ma James

Cytat:
A teraz jest za późno. I nie mogę tego zrozumieć.

Z tego, co zauważyłam, chyba wielu oglądająych nie może tego zrozumieć...

Cytat:
Lisa bezskutecznie próbowała przewidzieć jego następny ruch.

Nie umiem tego wyjaśnić, ale podoba mi się to zdanie... Pokazuje, jak bardzo można zabrnąć w taką grę, że już się sami w tym gubimy... I że kłamstwa nie popłacają... I że oni naprawdę prowadzą grę. Że zabrnęli w taki poplątany układ. I zapewne nie tylko oni. Ile z naszych własnych relacji z innymi jest właśnie taką grą...?

Podoba mi się, jak umiejętnie wplotłaś fragment piosenki i jakim ciekawym motywem się on stał, jak go interesująco wykorzyatałaś.

I na koniec Cuddy znów używa Rachel i Lucasa jako wymówki, by zakończyć tę trudną rozmowę, która skręciła na niebezpieczne dla niej tory...

Jestem bardzo ciekawa, jak to wszystko potoczy się dalej, jak to rozwiążesz

Fajnie, że to był w większości dialog, ja też mam teraz "fazę" na pisanie dialogów, wczoraj nie byłam w stanie w siebie wykrzesać prawie żadnego opisu Bo próbuję dokończyć tego długaśnego fika... Dlatego z uwagą poczytałam rozmowy Twojego autorstwa... Natchnęły mnie one optymistyczne, bo pokazujesz, że rozmowy o uczuciach mogą być ciekawe, niebanalne i dobrze poprowadzone... Jak tak nie umiem, ale na Twoją cześć - będę się starać

Dalszej weny na tego fika Ci życzę, bo w Twoim wykonaniu Huddy jest cudowne

Pozdrawiam serdecznie

Czerwono-Zielona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Nie 22:33, 11 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:52, 20 Lip 2010    Temat postu:

Ojej.
Jak zwykle jestem zauroczona Twoim opowiadaniem.

I szczerze nie wiem, co napisać. Nie potrafię pisać takich komentarzy, jak na przykład Czerwono-Zielona, ale mam wielką nadzieję, że będziesz wiedziała, co chcę Ci przekazać i za co pragnę podziękować.
Tak, podziękować.
Dziękuję Ci za to, co napisałaś. Pozwoliło mi to inaczej spojrzeć za związek Lisy i House'a. Zawsze uważałam, że oni powinni być ze sobą tak po prostu, że do siebie pasują, ale dzięki Tobie przejrzałam na oczy. Zrozumiałam, że między nimi wytworzyła się jakaś bariera, którą muszą, albo będą musieli przełamać, że jednocześnie coś ich do siebie ciągnie i odpycha.

Część jak zwykle pięknie napisana i mimo pewnego fragmentu, w którym zupełnie nie wiedziałam o co chodzi, jest doskonała!

Pozdrawiam,
marg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:10, 06 Paź 2010    Temat postu:

Um... porzucam fika. I, uwierzcie, to nie przez moje ostatnie uprzedzenie do Huddy, bo myślę, że pociągnęłabym to jeszcze w kierunku, w którym chciałam ciągnąć. Przyczyną porzucenia jest to, że aktualnie pracuję nad czymś większym i bezfandomowym i chcę być szczera w stosunku do tych, którzy jeszcze o tym fiku pamiętają - nie spodziewajcie się nowej części przez najbliższe kilka miesięcy.
Dziękuję za wszystkie komentarze, jesteście naprawdę, naprawdę cudowni, kiedyś na nie odpowiem bardzo, bardzo wylewnie.
Dziękuję jeszcze raz!
Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:05, 06 Paź 2010    Temat postu:

Wielka szkoda, fik naprawdę wciągający i piękny... Dzięki za szczerość Pozdrawiam!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin