Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

5x01 - "Dying changes everything"
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 5
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
1%
 1%  [ 1 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
0%
 0%  [ 0 ]
5
3%
 3%  [ 2 ]
6
7%
 7%  [ 4 ]
7
7%
 7%  [ 4 ]
8
29%
 29%  [ 15 ]
9
21%
 21%  [ 11 ]
10
27%
 27%  [ 14 ]
Wszystkich Głosów : 51

Autor Wiadomość
Peter Wiggin
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 28 Kwi 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 4:24, 17 Wrz 2008    Temat postu: 5x01 - "Dying changes everything"

Eh... smutne zakończenie...

Szkoda że oglądałem bez napisów (bojeszcze nie ma), zrozumiałem ok 67% tekstu, dalszych 23% się domyśliłem, 10% za cholere nie skumałem.

Ale smutne zakończenie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
morfo
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Wrz 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:12, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Odcinek bardzo dobry, proba zatrzymania na sile Wilsona jednak nie przyniosla skutku, ja jednak w 100 % zgadam sie z jego decyzja, moze kiedys powroci
Do Housa po ostatniej rozmowie z Wilsonem chyba dotarlo ze jest przysłowiowym "draniem". Ciekawe co z tego wyniknie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:18, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Niby OK, niby nie spieprzyli, nie przeszli lekko nad zakończeniem 4 serii, nie zachwiali proporcji, ale... jednak czegoś mi brakuje, coś nie gra... Poczekam na więcej komentarzy - może mi się rozjaśni co to.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katarzyna
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 24 Kwi 2008
Posty: 1871
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Kluczbork

PostWysłany: Śro 9:33, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Właśnie obejrzałam i po prostu brak mi słów. Cały odcinek był szczerze mówiąc taki sobie, nie licząc poszczególnych scen (np. terapii dla par), jednak końcówka... po prostu mnie powaliła. Monolog Wilsona na temat House'a, który zaraża nieszczęściem i który nigdy nie był jego przyjacielem... załapało mnie za serce. Kolejnym pulsem odcinka była Cuddy - naprawdę podobała mi się. Te jej pomysły i z kablówką, i z terapią, no i oczywiście zatrzaśnięcie drzwi przed jej nosem. Podsumowując: warto było czekać tyle czasu. Teraz całe szczęście pójdzie już z górki... mam nadzieję, że następny odcinek będzie jeszcze lepszy, a następny jeszcze i jeszcze. Tyle na szybko - czas ochłonąć .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dzio
Moderator


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 628
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 9:37, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Holy crap... To było mocne. Zakończenie, pomimo tego, że widziałam tonę spoilerów, wgniotło mnie w fotel. Dawka pierwszorzędnego angstu porównywalna moim zdaniem z "Wilson's Heart". Czyli generalnie miód na moje pokręcone serduszko. ;]

No i, przy całej mojej niezmiernej miłości do Wilsona, mam go w tym momencie wielką ochotę zdzielić czymś ciężkim po głowie. Jeżeli faktycznie jest zdecydowany odejść, odciąć się od House'a i od PPTH, zacząć od nowa, to czy naprawdę nie mógł tego zrobić czysto? Skoro nie obwinia House'a za śmierć Amber, to czemu niby miała służyć ta cała przemowa z "powinieneś być sam w tym autobusie" i "nigdy nie byliśmy przyjaciółmi"? Przecież w tej scenie House wygląda, jakby mu się nagle cały świat rozsypał, a Wilson wbija nóż i przekręca. Chryste, nie mam pojęcia, co scenarzyści wymyślą, żeby chłopaków jakoś pogodzić, ale przynajmniej z mojego punktu widzenia to Wilson ma teraz cholernie dużo pracy przed sobą, żeby na tę przyjaźń zasłużyć, a nie House.

A tytułowa kwestia to jest chyba mój ulubiony moment odcinka. Nie wiem, pewnie nadinterpretuję i wymyślam jakieś dziwne rzeczy, ale mam takie wrażenie, jakby przy tym "almost dying changes nothing, dying changes everything" House myślał o tym, że fakt, że próbując uratować Amber bez mała się przekręcił ze trzy razy, nie ma absolutnie żadnego znaczenia i żadnej wartości - przynajmniej dla Wilsona. I to jest po prostu cholernie smutne.

Co do reszty odcinka, to bardzo mi się podobała w tym wszystkim Cuddy - ta jej przemowa, kiedy idzie wyciągnąć House'a z domu, jest po prostu fenomenalna. I moim zdaniem znaczący jest fakt, że House jej posłuchał, pomimo tego, że jej rady dla niego były totalnie sprzeczne z jego charakterem i normalnym zachowaniem.

Podobała mi się scena z Cameron - widać, że scenarzyści dalej planują pociągnąć tę postać w tym kierunku, co w sezonie 4. Cameron sprzed trzech lat najpierw by się rozsypała, a potem z poczuciem misji ruszyłaby naprawiać potrzaskanego House'a i potrzaskanego Wilsona, zaduszając ich obu przy okazji namolnym troszczeniem się i serią naiwnych "wszystko będzie dobrze". A teraz? Ma swoje zdanie, nie ulega żadnemu z nich, a jednocześnie dalej jest tą samą ciepłą i przejmującą się innymi Cameron.

Chase mnie osobiście nieco zirytował - zwłaszcza w tej scenie, kiedy Nowe Kaczuszki próbują go przekonać do przeprowadzenia drugiej operacji. Nie wiem, jakiś taki po Foremanowemu arogancki mi się w tym momencie wydał.

Z nowej ekipy oczywiście na pierwszym planie Trzynastka - i bardzo dobrze, podoba mi się to, co się dzieje z tą postacią, dobrze, że ma więcej czasu ekranowego. Nie jestem tylko do samego końca przekonana grą aktorską Olivii, ale może to tylko takie moje pierwsze wrażenie. Taub i Kutner na razie trochę bardziej w tle, ale czuję, że będzie ciekawie.

Sam przypadek medyczny mnie jakoś specjalnie nie wciągnął, pomimo tego, że był zdecydowanie ciekawy i fajnie poplątany z wątkami personalnymi głównych bohaterów. Moim zdaniem niespecjalnie im w tym odcinku wyszło wyważenie tych dwóch głównych elementów - sceny House-Wilson były na tyle dramatyczne i emocjonalne, że reszta wypadała na ich tle dosyć płasko...

Huh. Po objętości tego, co napisałam, chyba widać, że odcinek zrobił wrażenie, co? ;]

Lecę oglądać drugi raz. ;]


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bluebell
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Lis 2007
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:39, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Nie wiem czemu ale wydawało mi się, że po dość ckliwym zakończeniu 4 sezonu house złagodnieje, zacznie doceniać to, co ma... a jednak cały odcinek był gburowatym chamem - co na początku mnie raziło, ale przecież to jest typowe zachowanie Grega. Więc może i dobrze, że nie zaczął nagle uzewnętrzniać swoich uczuć i łkać w poduszkę.
Dużo Cuddy w starym dobrym stylu Nie ma to jak mały szantażyk albo dwa
I biedny Wilson. Nie czytałam żadnych spojlerów, więc autentycznie boję się, że odejdzie ze szpitala i hmm... "rzuci" House'a.

A scena z poradami małżeńskimi cuddy była boska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nisia
Killer Queen


Dołączył: 16 Maj 2008
Posty: 11641
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 97 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:37, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Zdecydowanie odcinek skoncentrowany nie na pacjencie, ale na sprawach prywatnych bohaterów- imho pomijając finał sezonu 4- bardziej niż we wszystkich odcinkach. Mam nadzieję, że się to naprostuje, bo się nam telenowela zrobi.

Część postaci bardzo fajnie poprowadzona (Trzynastka i jej walka, Kutner zmężniały), część natomiast mnie męczy (np Chase-wiecznie-skrzywiony). Wilson swoimi słowami potwierdza moje czterosezonowe przemyślenia. A sam Laurie wygląda na dziesięc lat starszego i uroczo ukrywają jego łysinę.
To tak w skrócie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bemagda
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:41, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Spodziewałam się czegoś innego po tym odcinku. Trochę mnie rozczarował chociaż jeszcze za wcześnie żeby powiedzieć dlaczego. Chyba przez długi czas oczekiwania. Zbyt dużo uwagi poświęcili relacjom bohaterów, a zbyt mało przypadkowi.

Trzynastka jako główna postać? Mam nadzieję że tylko w tym odcinku. Jak dla mnie była irytująca, w ogóle nie wyczuła pacjentki, podeszła do tego zbyt osobiście (?). Nie uporała się z własną diagnozą, wydawała mi się jakaś 'wewnętrznie stłamszona', chłodne racjonalne myślenie schowane gdzieś głęboko. Takiej 13 mówię stanowczo NIE

Podobał mi się Chase. Jasna sytuacja - uważa że pacjentka nie jest w stanie znieść kolejnej (i jeszcze kolejnej) operacji, więc odmawia jej wykonania. Jeśli miałby ryzykować to tylko dla kogoś z prawdziwym autorytetem medycznym :smt002 a nie dla usilnie i w ciemno szukających diagnozy.

A po ostatniej scenie to miałam ochotę rozszarpać Wilsona na strzępy :smt013. Swoim zachowaniem tylko potwierdził to, że być może nigdy nie byli z Housem prawdziwymi przyjaciółmi.

dzio podzielam Twoją 'nadinterpretacje' "almost dying changes nothing, dying changes everything" . Moim zdaniem te słowa to najlepszy fragment odcinka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:14, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Obejrzałam. I piszę.

Więc może zacznę od tego, że Wilson'a jak go kocham i uwielbiam, to mam ochotę rozszarpać. To "We're not friends House. I'm not sure, we ever were" było niemożliwe. Pominę fakt, że zakończyli może i dobrze, może i należałosię House'owi, za bycie draniem, ale House tak potrafi, tak umie, tak się chroni. A Wilson robbi mu monolog o "spreading misery" Hellou?

Ogólnie odcinek bardzo mi się podobał. Zgadzam się co do przypadku medycznego - też mnie nie wciągnął zbytnio. I mean, może i był ciekawy, ale spodziewałam się czegoś innego.

Za to Cuddy. Ahh szantażyk, porady, taka Cuddy jest świetna.

Ogólnie odcinek świetny. I ja chce już 2.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Śro 12:21, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:33, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Obejrzalam i mimo,że zrozumiałam jakieś 50% odcinka to musze powiedzieć ,że ostatnia scena była tragiczna. A ich rozmowa u Caddy zabawana.
A rozmowa Cameron z House'm ,że podobnie postąpiła jak Wilson .
13 chce pokazać ,żę potrafi walczyć z swoją chorobą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Becia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 8375
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 46 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:09, 17 Wrz 2008    Temat postu:

ANGIELSKIE NAPISY
[link widoczny dla zalogowanych]

o odcinku napiszę później, bo właśnie skończyłam oglądać i płaczę (chyba mają rację, że jestem przerwrażliwiona).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M@rcin
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:22, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Odcinek moim zdanie głównie skupiał się na różnego rodzaju zmaganiach z losem ludzkim:
- Wilson chce się wynieść jak najdalej od House-a (scena końcowa bardzo mocna, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw)
- 13 zmaga się ze świadomością, że ma Huntingtona - próbuje nadać znaczenie swojemu życiu po tej wiadomości

Pacjentka w tym odcinku pełniła rolę spajającą te twa wątki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rocket queen
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:28, 17 Wrz 2008    Temat postu:

They know drama.

Odcinek mocny i poruszający jednocześnie. Przez 41 minut nie mogłam odlepić oczu od ekranu, po zobaczeniu dwóch ostatnich - miałam ochotę wyrzucić komputer przez okno.

House w tym swoim milczeniu straszliwie mocny i wymowny. Podobnie z resztą jak Wilson w roli zimnego sk***. Mam nadzieję, że scenarzyści znajdą ciekawy sposób na rozwiązanie tego wątku [rozwiązanie, nie rozwinięcie!], bo nie chcę ich dłużej oglądać w takim stanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lebron
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:29, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Odcinek trzyma poziom końcówki 4 sezonu. 13 faktycznie była troche irytująca w tej swojej przemianie ale mam nadzieje, ze to się zmieni poźniej. Najbardziej ucieszył mnie fakt ze House ma takie same buty jak ja^^.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lebron dnia Śro 13:30, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rocket queen
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:40, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Lebron napisał:
Odcinek trzyma poziom końcówki 4 sezonu. 13 faktycznie była troche irytująca w tej swojej przemianie ale mam nadzieje, ze to się zmieni poźniej. Najbardziej ucieszył mnie fakt ze House ma takie same buty jak ja^^.
A moim zdaniem "ta cała przemiana" 13 jest jak najbardziej na miejscu. Jakby nie było, Rena jest przecież jedną z głównych bohaterek serialu, a jak do tej pory grała jedynie "szare tło". Już najwyższa pora na to, abyśmy poznali prawdziwą 13.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rocket queen dnia Śro 13:40, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:05, 17 Wrz 2008    Temat postu:

okej... (Apricotko, wybacz zdradę stanu, ale tak mi się przypadkiem kliknęło na epa i już nie mogłam się oderwać...)
obejrzałam.
i sama nie wiem. (widziałam zdecydowanie zbyt wiele spoilerów, i teraz to się mści...)
...
...
oczywiście, jak to ja, sceny Hilsonowe/Wilsonowe oglądałam po dwa razy, a na inne patrzyłam jednym okiem :smt016
płaczu nie było, tylko powtarzane w odpowiednich momentach "omg" i odpalanie papierosa od papierosa... (dzieci - palenie jest złe!!! )
cóż...
Cuddy robi co może, ale zabiera się do tego, jak pies do jeża... Bo takie zmuszanie chłopaków do konfrontacji, kiedy oni nie chcą, kiedy nie są do nich gotowi, moim zdaniem do niczego nie doprowadzi :smt009 [chociaż - tylko nie wiem, czy dokładnie zrozumiałam - pomysł zamknięcia ich w jednym pokoju, dopóki nie porozmawiają ze sobą wydał mi sie cute :smt007 I powinna być opcja: albo wyjdą obaj, albo nie wyjdzie nikt :smt077 )
Zdecydowanie podobało mi się to, co powiedziała Cameron - że w każdym miejscu znajdzie się coś, co będzie Wilsonowi przypominało o Amber i ucieczka niczego nie zmieni...
Foreman mnie wkurzył tym swoim "Powinieneś wyjechać". Miałam wrażenie, że nie chodzi mu wcale o Wilsona, tylko o ukaranie House'a (skoro sam nie mógł rzucić PPTH, to niech House straci osobę, na której mu zależy) Ale z drugiej strony myślałam (i myślę), że to właśnie to, co powiedział Foreman może ostatecznie sprawić, że Wilson zostanie (byłoby miło, gdyby został od razu, ale przecież show must go on...)

Najpiękniejsze zdanie tego epa: "Your friendship matters more to me than this patient." House mówił szczerze no i wiadomo, że pacjenci zawsze byli dla niego najważniejsi... (Chociaż wpędzanie cierpiącego Wilsona w poczucie winy to na mój nos zły sposób, by go zatrzymać :smt009 )

Ostatnia scena...
Nie potrafię się wściec na Wilsona - zwyczajmnie mi smutno z powodu tego, co powiedział :smt010 Moje Hilsonowe serduszko wierzy, że Wilson nie mówił tego poważnie, tylko dlatego, żeby łatwiej było mu zostawić wszytko za sobą (i może żeby House mniej cierpiał :smt090 )

A na koniec:
"almost dying changes nothing, dying changes everything"
strasznie podoba mi się interpretacja dzio :smt007 (po tak długiej przerwie zapomniałam, że w wypowiedzi House'a znaczą więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka...)
Btw - do identycznego wniosku nt umierania i zmian doszłam wczoraj wieczorem na własny temat... Może nadaję się na scenarzystę House MD??? :smt005


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 14:07, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madlen
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:08, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Dokładnie zgadzam się z nadinterpretacją , którą zauważyły dziewczyny! Jak dla mnie to właśnie w tych słowach House pokazuje jak bardzo zależy mu na przyjaźni i ,że po mimo swojego poświęcenia na nic się to praktycznie zdało. Bardzo podobała mi sie ta scena...
Co do 13 to muszę przyznać ,że nieco mnie irytowała. Fajnie ,że jej postać się rozwija ,ale jednak wolałabym coś w innym stylu. Mam nadzieję ,że nastepne odcinki pokażą lepsze jej wydanie.
Super wypadła za to Cam ,cieszę się że w końcu nie jest matką miłoseirdzia! Niech pokaże dziewczyna pazur ;P
I tak jak wszyscy jestem zachwcona końcówką. Bardzo wzruszająca i dająca sporo do myślenia.
Cóz to narazie tyle , czekam na następne odcinki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:10, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Na początku miałam mieszane uczucia. Wszystko było takie niemrawe. Zwłaszcza Wilson. Nie przekonywało mnie. Ale z czasem , zwłaszcza od momentu, kiedy House’a użył szantażu i poszedł do domu , zrobił się świetny odcinek.

Cuddy odłączająca House’owi kablówkę. Rewelacyjna scena terapii. Zaczęłam się śmiać na głos, jak „terapeutka” warknęła do Wilsona: „Go to hell”. I znane ze spoilerów „Same time next week?” :smt003 Chyba moja ulubiona scena odcinka.

Coraz bardziej lubię 13. Interesująco rozwijają tę postać. Z jednej strony próby radzenia sobie z chorobą, a z drugiej nadal dobre ironiczne teksty i tajemniczość.
House: „Lubię cię bardziej teraz, kiedy umierasz”.
Nie mam pytań.
No i Kutner, który nie wdaje się w słowne przepychanki, tylko po prostu ogląda kasetę i coś widzi. Nadal nie mogę się przekonać do Tauba.

Bardzo podobała mi się rozmowa House’a i Cameron. Potem Cameron i Wilsona. Cam nie traci tej swojej wrażliwości, ale teraz jest mądrzejsza. To ona służy radą, a nie, jak kiedyś, potrzebuje kierowania.

Zakończenie... Cuddy miała rację, że House bał się poznać powód. House miał rację, że się bał. Wydaję mi się, że końcówkę troszeczkę „przesoapowano”. Zbyt ckliwa. Mimo to Wilson ma dużo racji. Z tym nieszczęściem i koniecznością zajęcia się sobą. Za to myli się w kwestii tego, że nigdy nie byli przyjaciółmi. Okropne jest to, że Wilson uświadomił sobie takie przykre rzeczy po wydarzeniach, które tak naprawdę nie były winą House’a (po tylu wcześniejszych, które były jego winą, a nie wywołały takich skutków).

Odcinek mocno przygnębiający, ale z typowymi dla „House’a” błyskotliwymi, dowcipnymi tekstami. Całość trzyma poziom.

EDIT: 8/10


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kama dnia Pią 23:35, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:29, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Więc...

Już od początku chciało mi się śmiać. House w pokoju z pacjętem w śpiączce do tego włożył mu kubek z piciem do ręki i grał w grę xD

Wilson nie może odejść!!! Jak mógł o tym nawet pomyśleć!!!

Śmieszna była też scena z Foremanem, 13-stką, Taubem i Kutnerem co zrobił tą minę z brwiami xD

Dziwne, prawie za każdym razem, gdy House rozmawiał z Wilsonem ktoś musiał wejść, albo im jakoś przeszkodzić...

Ale się wśćiekłam na Foremana jak powiedział Wilsonowi, że powinien odejść!

Haha, jak się Wilson patrzył na tą komurkę, gdy dzwoniła xD

Albo jak House siedział z Wilsonem na tej kanapie heh xD Cuddy oczywiśćie wszystko nadzorowała. Pierwsze dwa zdania w rozmowie Hilsona:
House: How you doing? God? xD
Wilson: Fine, thanks. xD
I ucieczka xD To wyglądało jak terapia małżeńska xD Potem:
Wilson: Nobody at this hospitaleven liked Amber.
I wyszedł. To było smutne.....

Okropne było jak zaczęli robić babie operacje a ona nie była uśpiona.

Ostatnia scena żeczywiście była smutna *płacze*. Jimmy był już spakowany i ta romowa...
Wilson: We're not friends anymore, House.
To było najsmutniejsze...

Odcinek super, ale mam nadzieję, że w następnych odcinkach Wilson wróci i pogodzi się z Housem. Hilson musi przetrwać! Nie mogę sobie wyobrazić, że niema w serialu Wilsona. House niemiał by już przyjaciół. W następnym odcinku pewnie będzie bardzo smutny....... *płacze*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:30, 17 Wrz 2008    Temat postu:

To to.. z jednej strony...
Fajny odcinek... i na nowo pokochałam Cuddy...
ale... ale... JAK TAK MOOOOOŻNA?! Moje małe czarne serduszko na chwilkę zamarło... jak Jimmy MÓGŁ?! A jeszcze wyraz twarzy House'a na końcu... :smt089


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriss
Queen of the Szafa


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 5595
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:51, 17 Wrz 2008    Temat postu:

odcinek dooooobry. nawet bardzo.
mam jednak nadzieje, że następne odcinki będą troche bardziej "medyczne", bo tu wątek pacjentki był jednak zbyt przytłoczony przez sprawy osobiste bohaterów jak dla mnie

nieco wkurzył mnie Chase, ale to raczej u mnie normalne ;p
Cuddy po prostu kocham i wielbie XD
podobała mi się też w tym odcinku Cameron i to bardzo.
a zachowanie 13 wydało mi się w sumie odpowiednie do jej sytuacji i jej charakteru.

mam nadzieje, że nie spie... zepsują wątku House'a i Wilsona i ze rozwiązą go w jakiś hepi sposób bo jednak, House bez Wilsona nie będzie już tym samym Housem.
jeśli chodzi o ta końcowa scene to... szok no. jak dla mnie Wilson się zdecydowanie jeszcze nie pozbierał (nie ma się co dziwić) i wyrzucił z siebie wszystko co miał do Grega ze zwiększoną siłą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anagda
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 797
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:54, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Okey, obejrzałam, ochłonęłam więc pora na konstruktywną opinię.

Na plus:
- terapia dla par (rozmowa między Wilsonem a Housem "How you doing? Fine, thanks" była świetna)
- rozmowa Cameron z Wilsonem. tak na prawdę ona jedyna może przypuszczać co czuje James
- rozmowa Cameron z Housem (a właściwie odpowiedź House'a na pytanie pacjenta czy byli razem "She dumped me when I lost the 85 pounds. Said there was less of me to love" mnie powaliła xD)
- House sięga po pilota pielęgniarek jak Cuddy stała po drugiej stronie kontuaru :smt003
- próba rozwikłania "przypadku" przez kaczuszki, zaaplikowanie chemii, House wchodzi, zastrzyk i kaczuchy zostały sprowadzone na ziemię (choć to mi się wydało lekko naciągane. raz był u pacjentki, nawet nie widział że ma te "siniaki" i niby tak sobie wydedukował co jej jest? najbardziej naciągany przypadek w całej historii serialu)
- końcowy monolog Wilsona. świetny. w końcu przemówiło coś House'owi do głowy. chociaż kto to wie. House is House.
- Trzynastka - postać się bardzo rozwinęła. przypadek tej kobiety wzięła bardzo osobiście.
- House i końcowa rozmowa z Trzynastką, że dobrze zaryzykowała się działać w sprawie leczenia pacjentki.
- szantaż. oryginalne i przy okazji pokazało jak House'owi zależy na Wilsonie. w końcu puzzle są dla niego najważniejsze, ale jednak przełożył przyjaźń z Wilsonem nad nimi.

Na minus:
- przypadek medyczny nawet nie na drugim, a na trzecim planie
- Foreman. Foreman. Foreman. Zaczyna mnie wkurzać.
- dużo nieścisłości (House mówi że nie wróci do szpitala, a tu jednak wraca, ale i tak nie do końca...)
- House i tekst do Trzynastki przy wszystkich że ma huntingtona. to było chamskie. nawet jak na House'a.
- zatrzaśnięcie drzwi przed nosem Cuddy. też wkurzające. i już znane z poprzednich odcinków.
- ogólnie Cuddy jakoś mnie wkurzała. jakby nie potrafiła się opowiedzieć czy jest po "stronie" Wilsona czy House'a. Niech się zdecyduje.

Ogólnie odcinek dobry. Na poziomie. Jednak czegoś mi zabrakło. Tak jakby wszystko było po łebkach, wszystko takie nie realne. Jak na początek serii całkiem niezłe. Ale do genialnego odcinka trochę mu brakuje. Zobaczymy jak się rozwinie seria. Odcinek dostaje ode mnie dobrą czwórkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evi
Messi Oosom Łajf
Messi Oosom Łajf


Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 8577
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skądinąd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:56, 17 Wrz 2008    Temat postu:

właśnie skończyłam oglądać odcinek. łzy zakręciły mi się w oczach. ale po kolei...

przypadek medyczny - jak to w House'ie, pojawić się musi. nawet interesujący sam w sobie, aczkolwiek odgrywał w tym odcinku rolę, mogę śmiało stwierdzić, nawet nie drugo- a trzecioplanową.

Cameron - kobieta już nie ta, którą pamiętamy z pierwszych trzech serii. nie jest już zagubiona, przytłoczona tym, co się dzieje w szpitalu. stała się silniejsza i taki obrót sprawy bardzo mi się podoba.

Chase - jego zachowanie w stosunku do kaczuszek było takie "nieczejsowate". wydaje mi się, że fakt, iż uwolnił się od szefa, jakim był House, spowodował, że nieco wody sodowej uderzyło mu do głowy. teraz on jest sobie szefem (prawie).

Foreman - ani chłodzi, ani parzy w tym odcinku. jak zawsze byłam do niego bardzo uprzedzona, tak tutaj prawie był dla mnie niewidoczny.

Trzynastka - jak stwierdził Taub po wyjściu House'a z pokoju pacjentki, Trzynastka wolałaby, żeby to jej diagnoza była tą właściwą. już widać wpływ wiedzy o chorobie na zachowanie lekarki. nie jest tą samą 13, co w czwartej serii. wydaje mi się, że teraz wszystko musi mieć dla niej jakieś znaczenie. zobaczymy, co będzie dalej, bo ta kreacja nie do końca przypadła mi do gustu. to znaczy: wydawała mi się silną kobietą, która nie pozwoli, by jej choroba zaczęła nad nią dominować. zobaczymy...

Taub i Kutner - rozpatruję ich "razem", bowiem po tym odcinku mam ich niedosyt. ale rozumiem, że tutaj najważniejsi byli House i Wilson, a także Trzynastka. także na "chwile" Tauba i Kutnera jeszcze czekam. a! i chociaż Tauba było mało, to mi się to, co było, podobało

Cuddy - ten odcinek to ogromny plus dla tej postaci. jej zachowanie, reprymenda dla House'a, później spotkanie z Wilsonem i Gregiem w jej gabinecie. widać, że jej bardzo zależy na obu panach. to jest prawdziwa przyjaciółka.

wątek House i Wilson - tu mogłabym pisać i pisać, i jeszcze by mi słów nie zabrakło, by opowiedzieć, co o tym myślę. w telegraficznym skrócie mogę stwierdzić, że Wilson miał rację... między House'm i Wilsonem nigdy nie było prawdziwej przyjaźni. przynajmniej ze strony tego drugiego. taki obraz wyłania się z monologu Wilsona. jeżeli nie obwinia on Grega za śmierć Amber, to po co powiedział mu takie rzeczy na koniec? wydaje mi się, że to Wilson psuje/zepsuł wszystko i to ON powinien walczyć o przyjaźń, a najpierw zrozumieć swój błąd. ale boję się, że to jednak House będzie motorem napędowym, że to on będzie starał się, by Wilson poukładał sobie życie od nowa i wrócił do PPTH. lubiłam Wilsona, ale sympatia powoli zaczyna wyparowywać...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez evi dnia Śro 14:58, 17 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huge ego, sorry
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: bocian mnie przyniósł ;-)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:27, 17 Wrz 2008    Temat postu:

Ja krótko:

- rozumiem zarówno House'a, jak i Wilsona.

Z życia, z doświadczenia, z autopsji.
Wyjaśniać nie chcę i nie muszę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
joko2323
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 20 Cze 2008
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:48, 17 Wrz 2008    Temat postu:

wow szybko sie watek rozkrecil:D co do moich wrazen to spodziewalam sie wekszych fajerwerek ale nie bylo zle..
na kanapie u Cuddy->swietne!
a zakonczenie sluszne mysle ze bardzo dobre bo trzyma w napieciu(szansa ze wroci czy wszystko przepadlo) no i cala prawda o House wreszcie zostala wypowiedziana... i znow tydz czekania i meczarni.... chlip


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 5 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin