Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Drugie ja [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:34, 01 Sie 2008    Temat postu:

Dzięk Narenika. Na prawde to dla mnie duużo ^^


I przepraszam za ten rozdział. Musiałam. Dialogi nie są moją mocną stroną...
Ale co tam xD

***
Obiad, kłótnia, wypadek, pogrzeb. Tak minął mu ostatni tydzień. Szybko, boleśnie. Wiedział, że to głupie obwiniać się za to wszystko. Za śmierć matki, bo ojca nie było mu żal. Nienawidził go. Ale matka… ona dawała mu ostatnią nadzieje, gdy zaczynał wątpić we wszystko. Gapił się w okno i roztrząsał każde słowo, które zostały wczoraj skierowane do Alison. Głównie:”Nie boisz się zmarnowanego życia?” Myślał o tym w kółko. Zaburzyło to jego równowagę, o którą tak długo i ciężko walczył. Według niego, wszystko się rozsypało, a nie miał już siły niczego składać na nowo.


Wróciła z pracy nadal nieco przygaszona po pogrzebie. Praktycznie ich nie znała, ale cóż mogła poradzić na swoją wrażliwość. Zastała go w salonie. Siedział na kanapie i wpatrywał się w jakąś kartkę papieru.

-Cześć kochanie.-rzuciła- Zaraz coś ugotuje tylko wezmę szybki prysznic.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
-Nie rozumiem…
-Przyszły dziś twoje wyniki badania krwi. Od kiedy wiedziałaś?
-Od początku, po prostu chciałam się upewnić i wtedy cokolwiek ci mówić. Poza tym miałeś trudny okres…
-Jasne! Gdyby mój trudny okres trwał dłużej, to sam bym się domyślił, że jesteś w ciąży!
-Gdyby nie to, że czytasz to, czego nie powinieneś to dowiedziałbyś się dziś, ode mnie!
-Alison nie rozumiem. Brałaś tabletki!
-Jesteś lekarzem i wiesz, że są możliwe takie przypadki.
-A, jeśli to NIE przypadek?
-Jak możesz?! Nigdy, przenigdy nie łapałabym cię na dziecko! Nigdy!
-Dobra nie ważne. Ważne jest to, co z tym zrobisz?
-Jak to CO?
-Potrafię wymienić ze trzy, zgodne z prawem, rozwiązania tej sprawy. W tym jedno najlepsze.
-Co masz na myśli.
-Mam na myśli to, że ja nie chce dziecka. Ty widocznie też, bo brałaś pigułki. Usuń ciąże i żyjmy dalej.
-Żyjmy dalej? House, naćpałeś się?
-Nie stwierdzam fakt.
-Świetnie. Ale to ja decyduje i nie usunę dziecka tylko dlatego, że nie było planowane. Nie zrobię tego też, z powodu twojego cholernego tchórzostwa.
-Więc chyba nie mamy, o czym rozmawiać.
-Też tak uważam.
Patrzyła na niego jak ojciec, oczami pełnymi zawodu i rozgoryczenia. Wyszedł by nie patrzeć jak wynosi się z jego życia. To było trudne, ale jedyne rozwiązanie. Jedyne wyjście, które uratuje resztę jej życia.


Nie, nie łatwo wygnać miłość z ciemnej duszy,
Choćby był jedną lampą, jedną świeczką
Lecz jeżeli, lecz jeżeli człowiek musi
To salwuje się szklaneczka i ucieczką.
(Nie, nie łatwo. / Seweryn Krajewski)



***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Couvert de Neige dnia Pią 14:57, 01 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:02, 01 Sie 2008    Temat postu:

Teraz to nawet jakbym miała czekoladę w poczwórnym sejfie, to bym się do niej dostała...

Couvert, za co?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:30, 01 Sie 2008    Temat postu:

powiem tyle WHY?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:43, 01 Sie 2008    Temat postu:

lolok usunę Cię z forum, załóż sobie konto na gmail i zarejestrujesz się na ten sam nick na innym mailu, oki?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jen dnia Pią 17:46, 01 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 21:02, 01 Sie 2008    Temat postu:

Ja mam coś ostatnio farta. To kolejny fik z aktualnie przeze mnie czytanych, w którym Cam wpada z Housem i wszystko się komplikuje. Same Hameronkowe dzidziusie mnie prześladują.. zaczynam się przywiązywać do tej wizji

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:15, 02 Sie 2008    Temat postu:

***

Była tylko jedna osoba, do której mogła się zwrócić o pomoc. Znali się wcześniej, ale jej związek z House zbliżył ich do siebie. Nawiązała się między nimi zażyłość, której nie potrafiła opisać. Reprezentowali różne poglądy, mimo to rozumieli się bez słów. Mogła na niego liczyć w każdej sytuacji, nie narażając się na nie wygodne pytania. Dlatego dzisiejszego wieczoru zapukała w drzwi Wilsona.
-Dobry wieczór James.
-Alison?- spojrzał badawczo na małą, opasłą, podróżną torbę.
-Mogłabym się zatrzymać u ciebie na noc?
-Jasne, wejdź. Zrobi ci herbaty.

Położyła rzeczy obok kanapy. Rozglądnęła się po mieszkaniu i usiadła. Łzy bardzo wolno spływały po jej policzkach. Starała się nie rozklejać za bardzo. Jeśli chciała sobie poradzić, musiała być twarda od początku.

-W sypialni masz pościel i ręczniki.- wręczył jej ostrożnie parujący kubek aromatycznego naparu.- Gdybyś czegoś potrzebowała będę w kuchni.
-Rozstaliśmy się.
-…
-To definitywny koniec.
-…
-Różnica priorytetów.
-Ludzie się przez to nie rozstają. Szło wam świetnie, a u House’owi nie zdarzają się świetne związki. Ba! U niego w ogóle nie zdarzają się związki.
-Ten był marnym wyjątkiem.
-Ale coś musiało się stać. Spowodować tą całą wyprow…
-Jestem w ciąży.
-Aha. I to nie jest dziecko House’a?
-Och! Oczywiście, że jest! Tyle tylko, że… niechciane.- spuściła głowę.
-No wiesz… jest pięćdziesięciolatkiem z różnymi przejściami… Mozę nie chcieć dzieci, ale to nie od razu oznacza rozstanie. Oswoi się z tym prędzej czy później.- ujął jej dłoń w geście pocieszenia. Ale nie ujrzał go.
-Dał mi ultimatum. Albo usunę ciąże, albo nie mamy, o czym rozmawiać. Wybrałam to drugie.
Patrzył na nią zaskoczony. House to… skomplikowany człowiek. Nigdy nie wiadomo, co w danej chwili przewija mu się przez myśli, ale nigdy, nawet w najstraszniejszym śnie nie spodziewał się czegoś takiego. W głowie Willsona pojawiło się mnóstwo pytań teorii. To wszystko nie pasowało. Był pewien, patrząc na nich, ze się kochają, że przetrwają. I tak bardzo się mylił.
-Jutro znajdę sobie jakiś tymczasowy pokój, potem zacznę budować swoje życie na nowo. Ponownie.
-Możesz mieszkać u mnie. U mnie nie zapowiadają się żadne rewolucje.
-Nie. House nie dałby ci żyć. I mnie przy okazji.
-A, co z pracą?
-Dalej na ER. W tym wymiarze nic się nie zmieniło.
-Idź się połóż. Musisz być zmęczona.-Zanim wyszła, ucałował ją w czoło jak małą dziewczynkę i przytulił mocno do siebie.

Nie spał prawie całą noc. Snuł wyjaśnienia i wymyślał argumenty na wszelki wypadek rozmowy z House, która była nieunikniona.

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:47, 02 Sie 2008    Temat postu:

Yellow_Light_Colorz_PDT_33

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Przywrócony_id:(3000)
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 01 Lip 2008
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:11, 02 Sie 2008    Temat postu:

tak nie może być! protestuję!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:35, 02 Sie 2008    Temat postu:

smutne... tak nie może być
cieszę się jedynie, że nie czytałam tego w tym zatłoczonym pociągu, bo bym znów się rozbeczała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MartaOSB
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia/Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:39, 02 Sie 2008    Temat postu:

No więc mam za sobą wielką bomboniere, nie mogłam w domu znaleźć żadnej szafki na zamek, więc poprosiłam mamę ,żeby gdzieś schowała słodycze, ale w chwili załamania znalazłam wielgachną bomboniere.
Cóż, nie zawsze musi być kolorowo, rozumiem.
Dialogi- spoko ( chciałabym mieć takie słabe strony...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:23, 02 Sie 2008    Temat postu:

Cudeńko. Czytam tylko trzy Hamerony, więc jest to dla mnie pierwsze z wpadką House'a i Cameron, dlatego czyta mi się baaardzo przyjemnie i mam szczerą nadzieję, że nie wymyślisz jakiegoś ckliwego rozwiązania. Typu że Cameron była o krok od utraty dziecka i House zmądrzał i inne pierdoły. Wtedy byś popsuła bardzo ten smaczek jaki jest teraz . Czekam na więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brandy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:40, 02 Sie 2008    Temat postu:

Fajna część I fajnie, że taka długa :smt003
Biedny House i jego mama :smt010
Czekam na więcej :smt001


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:18, 03 Sie 2008    Temat postu:

Jeej - ależ mnie tu dawno nie było!
Jest fantastycznie! Nigdy w Ciebie nie wątpiłam Dramat też jest fantastyczny, a półsłówkami wyjaśniona motywacja House'a... bardzo House'owa i realna
Czekam, czekam!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:06, 04 Sie 2008    Temat postu:

Dziękuje wszystkim.
szczerze powiem, ze lubię ten rozdział.


Piosenka
"Motorek" M.Grechuta
***

Z samego rana wykonała kilka telefonów i udało się jej znaleźć małe, tymczasowe lokum. Zostawiła rzeczy i od razy ruszyła do pracy, bo pager nie dawał jej żyć. Stanęła przed drzwiami Priston Plainsboro Teaching Hospital i wzięła naprawdę, naprawdę głęboki oddech.
Spojrzała na swój brzuch i uśmiechnęła się w duchu. Ta mała, kiełkująca fasolka była dla niej czymś najcudowniejszym pod słońcem. Sprawiała, że łatwiej było zapomnieć o tej całej, przykrej sprawie z Gregiem.


Zmrużył oczy zaraz po tym, jak otwarły się drzwi jego gabinetu. Zdziwił się, że nie ujrzał furii i tłuczonego szkła. Po tym jak nie oddzwaniał i nie odpisywał na sms-y, wywnioskował, ze zna całą historie i Alison jest u niego. Delikatny uśmiech na jego twarzy wróżył najgorsze.
-House, mam piękną, czystą, niczym nie podważalną teorie.
-Cholera, wiedziałem. Przepraszam! Mój pacjent umiera!
-Czekaj, czekaj. Będzie fajnie.
-Jak teraz wyjdę, to będziesz mnie szukał do upadłego, aż wygłosisz te swoje głupoty?
-Oczywiście.
-To szybko i zwięźle.
-Na wstępie powinieneś mi podziękować, że nie straciłem wiary w ciebie. Nawet w obliczu tego, co zrobiłeś Alison.
-Mówiłem coś mniej więcej w stylu- „szybko i zwięźle”? Jeśli nie to mówię teraz.
-Na początku, byłem zszokowany. Jesteś dupkiem, sukinsynem i dopisz sobie tam kilka innych, brzydkich epitetów, ale mimo tego zawsze, zawsze gdzieś tam byłeś człowiekiem. I udowodniłeś to kilka razy.
-Mój pacjent zaraz zacznie krwawić z odbytu! SZYBCIEJ!
-Ok. Więc by udowodnić po raz kolejny swoje człowieczeństwo zraniłeś Cameron do granic możliwości…
-Taa… Rzeczywiście, to ma sens!
-Nie przerywaj. Zraniłeś ją, tydzień po tym jak odwiedził was twój ojciec, jak zadawał nie wygodne pytania. Nie przejmujesz się nikim oprócz swojego ojca. Każde jego słowo traktujesz do tej pory jak osobistą porażkę. Zraniłeś ją po to by ją chronić. Zraniłeś ją też po to by chronić dziecko. Boisz się, że będziesz takim ojcem, z jakim ty musiałeś się wychowywać. Unieszczęśliwiasz siebie dla innych. House, to jest… piękne.
-Taa. Rzeczywiście bardzo do mnie podobne. Musisz jeszcze popracować nad teoriami Willson. Wiesz, one mają to do siebie, ze muszą mieć sens. Na razie.
-Na razie House.


Pacjent rzeczywiście umierał, tyle tylko, że na oddziale Cameron. Była z siebie dumna, gdy z pomocą Foremana udało się jej go wyciągnąć z tak ciężkiego stanu. To było miłe zakończenie, bardzo ciężkiego dyżuru. Z samego rana głupie uśmieszki pielęgniarek. Samotny lunch. Łapanie się, na szukaniu wzroku House’a, opartego o ścianę. Mijali się kilka razy. Czuła się wtedy jak w podstawówce, gdy pokłóciła się z koleżanką i nie rozmawiały ze sobą. Tu było tak samo. Traktowali się jak powietrze. Jakby nigdy, nic między nimi nie było.
„Widocznie nie było” pomyślała zamykając za sobą drzwi. Nie płakała. Już nigdy nie będzie przez niego płakać.


Żyjesz i jesteś meteorem
Lata całe tętni ciepła krew.
Rytmy wystukuje maleńki w piersiach motorek.
Od mózgu do ręki, biegnie drucik, nie nerw.
Jak na mechanizm przystało
Myśli masz ryte w metalu
Krążą pod dziwnych kółkach
Nigdy nie wyjdą z tych kółek.
Jesteś system mechanicznie doskonały.
Jesteś system mechanicznie dokonały.

I nagle coś się zepsuło


Wszedł do mieszkania z impetem. Ból tak bardzo dawał mu się we znaki ze vicodinu nie starczał. Stanął na krześle i sięgną na najwyższą półkę regału. Miał tam strzykawkę z morfiną. Jedyny ratunek.

Oto płaczesz
Po kątach trudno znaleźć przeszły tydzień
Linie proste falują.
Zamiast kwadratów
Romby w każdym głosie słychać
W całym bezwstydzie
Ostatecznego dnia trąby.
Otworzyły się oczy niebieskie…

Archanioły i ludzie.
Chmurne morze, faluje prze ląd
Ulicami wskroś tramwaje w poprzek.
Suną mgliste rydwany
Suną mgliste rydwany…
Pod mostami różowe błyskawice, choć grudzień.

Otworzyły się oczy niebieskie.


***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:00, 04 Sie 2008    Temat postu:

Ta piosenka jest genialna, bardzo podoba mi się wykonanie Turnaua.
A rozdział jakiś taki... dziwny
I nie wiem czemu, ale ostatni fragment przypomniał mi scenę z serialu, kiedy House uderza Wilsona laską i pyta: "ooo, you miss stacy too?" xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:07, 04 Sie 2008    Temat postu:

miłe

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 11:16, 05 Sie 2008    Temat postu:

unikają się, och

bardzo ładnie dobrane słowa piosenki do tekstu

czekam na kolejną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:11, 08 Sie 2008    Temat postu:

jeee - moja teoria się sprawdziła

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:36, 08 Sie 2008    Temat postu:

Ostrzegam jak ktoś liczy na House'a w Housie to lepiej nie czytać. I nie płące na jakiekolwiek straty psychiczne czy coś.


***

Mijały miesiące. Sytuacja między nimi się nie zmieniała. Rozmawiali ze sobą kilka razy, na stricte medyczne tematy. Czasem mijali się w gabinecie Wilsona. Cała ich znajomość umarła.



Była silniejsza, pewniejsza siebie, zdecydowana i bardziej zimna niż kiedyś. To przygotowywało ją na dalsze życie. Prawdopodobnie samotne, bo nie wielu mężczyzn zwiążę się z kobietą z dzieckiem. Pracowała dużo i ciężko, mimo gróźb Cuddy. Takim postępowaniem, tłumaczyła sobie jak świetnie jej idzie.

Nigdy się nie przyznał, ale schodził na Er i obserwował ją, codziennie, po kilka sekund, zza filaru. Przyglądał się temu jak się zmienia. Jak on ją zmienił. Nawet ten rosnący pod różowym fartuchem brzuch, był jego zasługą. Czasem przyłapywał się na myśli, co by było gdyby, jednak szybko dopisywał jakiś ponury scenariusz. Miał trochę satysfakcji z tego, że nie jest już tak naiwna i głupiutka jak wcześniej. Cieszył się również, że nie przeżywa tak bardzo krzywdy, jaką jej wyrządził.



I nagle nastąpił przełom. Spotkali się na lunchu. Oboje nabierali sobie sałatki. Na początku stali obok siebie, niewinnie wysyłając sobie króciutkie, ukradkowe spojrzenia. W końcu Cameron odważnie podniosła głowę i przeszyły go te jej, zielonoszare, oczęta. Przypomniała mu, jak bardzo lubił w nie patrzeć.
-Jak leci?- rzuciła, jakby od niechcenia.
-Świetnie. Jak zwykle. A… co u ciebie?
-Siedzę na Er i wypełniam twoje karty. Cuddy nie pozwala mi na prace i zastanawiam się czy to ma jakiś związek z moim 9 miesiącem.-odparła z uśmiechem zbijając go tym samym z tropu.
-Dlaczego wypełniasz moje karty na Er, a nie u mnie?
-Mój instynkt macierzyński nie mógłby słuchać jak krzyczysz na tych biedaków.
-Ok. Rozumiem. Więc jak z… dzieckiem?
W drodze do stolika usłyszał, że to będzie dziewczynka. Ciąża przebiega bez komplikacji i świat jest cudowny i kolorowy. Potem, gdy patrzył jak pochłania swoją sałatkę dowiedział się jeszcze, że nie wiele przytyła i nie ma na razie rozstępów.
-Jestem na granicy szczęścia, ale dlaczego MI to wszystko mówisz?
-Bo chce żebyś wiedział, co tracisz. Żebyś…miał jasność czy postąpiłeś dobrze czy źle. Przepraszam, mój pager. Musze iść. Dzięki za miłą pogawędkę House…

Gapił się na nią z otwartymi ustami, gdy odnosiła swój talerz. Zastanawiał się, co ją napadło, tak nagle i nie oczekiwanie. Sam był zdziwiony, że ta rozmowa sprawiła mu nie małą przyjemność. Słuchanie tych macierzyńskich bzdur było czymś nowym… czymś miłym. Z zamyślenia wyrwał go głuchy odgłos upadku. Kiedy spojrzał na ziemie, ujrzał tylko brązowe kosmyki jej włosów, a wokół nich tłum ludzi. Po chwili kucał obok niej sprawdzając puls i oddech.

Sprawa nie okazała się zbyt poważna, wiec nie zlecono badań. Zwykłe omdlenie. Ot, za szybko wstała…

-Co ty tutaj robisz?- wychrypiała.
-Oglądam. Lepiej stąd widać recepcje. Świeże newsy na bieżąco.
-Wiem wszystko…
-O czym?
-O tym, o czym powiedział mi Jimmi.
-Wierzysz komuś, kto zdradza swoje żony na prawo i lewo?
-Skoro ty mu wierzysz… Znam jego całą teorie na temat ciebie, na temat tego, co się wydarzyło. Powiedział mi wczoraj…-zamyśliła się- dopiero wczoraj.
-Uwierzyłaś w te bzdury?!
-Oczywiście! To wszystko łączy się w perfekcyjną całość. To, co zrobiłeś nabrało nareszcie sensu. Trochę zbyt późno, ale jednak. To, dlatego dziś z tobą rozmawiałam, pomyślałam…
-Że zaczniemy ponownie, a potem ponownie i jeszcze ponowniej. Nie uważasz, że to głupie?
-Coś jest w tym, ze wciąż do siebie wracamy. Gdybyśmy nic do siebie nie czuli, dali byśmy sobie spokój za pierwszym razem, ale wciąż któreś z nas walczyło. Tylko ja teraz chce wiedzieć, czy jest jeszcze, o co walczyć Greg?- patrzyła na niego wyczekująco.
Zmieszał się. Nie za bardzo wiedział, co i jak ma powiedzieć.
-Zawsze możemy się rozstać.-rzucił w końcu w podłogę.
-Tak. W tym mamy wprawę. Boże, musiało minąć całe 9 miesięcy żebyśmy zaczęli ze sobą rozmawiać.
Była uśmiechnięta, chciała usiąść i go pocałować, jak dawniej, jednak poczuła, że dzieje się coś nie dobrego. Nagły skurcz, który przeszył jej brzuch. Wiedziała, że nie wróży nic dobrego. Ścisnęła mocno jego rękę i jeszcze słabo wyszeptała:
-Kocham … cię…

Gorączkowo wyczytywał informacje, które podawały piszczące urządzenia. Instynktownie odsłonił brzuch i zobaczył fioletowe plamy. Wiedział, że to krwawienie. Od razu zabrali ja na sale operacyjną.

Nie za bardzo wiedział, co ma robić. Zwykle po prostu działał, nie myślał, co potem, ale teraz był inny. Nie poznawał sam siebie. Był przerażony jak mały króliczek, ukrywający się przed wilkiem. Skierował się do Willsona.


Nie wszedł radośnie, z plotkami na ustach. Nie wszedł wściekły o jakiś nowy spisek. Wszedł, po cichu, rozglądając się po gabinecie, jakby był tam po raz pierwszy. Usadowił się na kanapie, wspierając się rękoma.
-Alison… jest na operacyjnej. Ma wewnętrzne krwawienie.
-Więc, co ty TUTAJ robisz?- James patrzył na niego szeroko otwartymi oczami.
-Nie wiem.
-Rozmawialiście, prawda?
-Tak.
-Chodź. Może się czegoś dowiemy. Spokojnie… jest duża szansa, że ich uratują.- poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Procentowo to…
-House! Zapomnij o liczbach!


Siedzieli w poczekalni. Nie zamienili nawet słowa. Nie musieli. House’owi wystarczyło nerwowe stukanie laską w ziemie, a Wilsonowi baczne przyglądanie się przyjacielowi.
Siedział w poczekalni. Mógł iść do pokoju widokowego, wrzeszczeć na Foremana i resztę, ale siedział w poczekalni. Był normalnym bliskim, troszczącym się o zdrowie tej jedynej, najbliższej osoby. James nie widział poczucia winy, które w nim siedziało. Nie widział tych kłębiących się myśli o tym, co by się stało gdyby postąpił inaczej. Gdyby nigdy się z nią nie związał. Jak wiele nieszczęść mogło by ją ominąć. Przyrzekł sobie, że jeśli przeżyje, to zrobi wszystko, co w jego cholernej mocy, żeby była szczęśliwa. Wszystko, nawet gdyby miało go to doszczętnie zmienić. Dlatego gdy tylko Foreman wyszedł z bloku, wbił w niego mordercze, błękitno-niebieskie spojrzenie.


-House.
-Obecny. Mów jak poszło?
-Nie udało nam się. Straciła za dużo krwi, serce nie wytrzymało. House, tak mi przykro…
Uderzył pięścią w ścianę jakby chciał zabić tą bezsilność. Oprócz bólu nie przyniosło większych rezultatów, ale przypomniał sobie coś ważnego.
-A, co z dzieckiem?
-Z dzieckiem w porządku. Ale musi zostać na obserwacji. Wiesz objawy mogą pojawić się później.

Kiwnął głową i wszedł na sale. Nie wiedział, dlaczego. Kierował nim impuls. Wyprosił wszystkich. Sam przysunął sobie krzesło i usiadł. Mógł wpaść, z zestawem noży do autopsji i gorączkowo szukać przyczyny, ale tym razem jego obsesja nie działała. Siedział tylko wlepiając w nią smutny wzrok. Zawsze tyle chciał je powiedzieć, ale nie potrafił. Teraz też chciał, ale ona już nie słuchała. Nie śmiała się, nawet nie płakała. Jej już nie było…
-Kocham cię. – wyszeptał w powietrze i zamknął oczy. Spod powieki leniwie wypłynęła łza. Jedna z tych, schowanych gdzieś głęboko na czarną godzinę. Potem popłynęło jeszcze kilka kolejnych, a on nadal siedział w tym samym miejscu.

Wyciągnął go stamtąd James. Wyciągnął innego człowieka. Nieobecnego, osowiałego i z wilgotnymi oczami. Bez ciętych uwag, cynizmu i ironii. Długo rozmawiali w kafeterii, wypili kawę. Greg musiał zebrać się w sobie, by wykonać następny, wieli krok.


Stał przy maleńkim łóżeczku. W środku, ułożone było maleństwo, otulone mnóstwem białych kołderek i kocyków. Spało. Tak spokojne, nieświadome niczego. Niewinne i kruche. Samiuteńkie. Wziął ją ostrożnie na ręce. Patrzył w delikatne rysy, miękko zadarty nosek, malutkie różowe usteczka. Jakby patrzył w jej lustrzane odbicie. Oprócz oczu. Oczy były żywo niebieskie. Błagał w duchu, by była to jedyna cecha, która po nim odziedziczyła.

Położna nie wytrzymała i podeszła do niego.
-Ma pan śliczną córeczkę. Dobrze, że pan przy niej jest, gdy mamusia odpoczywa. Jak ma na imię?
-Alison…


K O N I E C


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:49, 08 Sie 2008    Temat postu:

Ja po prostu zaniemówiłam.

Zakończyłaś to najpiękniej jak tylko mogłaś!
Trochę pachnie jednym z odcinków serialu, ale walić to. Niesamowite! Przeżuwałam w ustach śliwkę i kiedy doszłam do momentu "Nie udało nam się", przestałam żuć. Ciarki mnie przeszły i otworzyłam usta.
G - E - N - I - A - L - N - I - E !
Kocham takie zakończenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:54, 08 Sie 2008    Temat postu:

Bo jesteś równie zboczona na tym punkcie jak ja. xD
A zakończenie miało być inne ale jednak. tak jest chyba lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
m90
Łyżka Lifepaka
Łyżka Lifepaka


Dołączył: 23 Lip 2008
Posty: 1855
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakamarki opolszczyzny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:56, 08 Sie 2008    Temat postu:

Lepszego nie ma, tylko tak tragiczne jest wspaniałe i tylko tak tragiczne będzie targać naszymi emocjami.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:31, 08 Sie 2008    Temat postu:

Szkoda mi Cameron. Lubię ją, mimo całej swojej przesadnej wrażliwości i empatii.

Zakończenie - rewelacyjne, dobre proporcje smutku i radości

Teraz aktywnie odpoczywaj i szybko wracaj do nas z czymś nowym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuczek
Lucky& Lovely
Lucky& Lovely


Dołączył: 09 Maj 2008
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:59, 08 Sie 2008    Temat postu:

O matko!!! Cudowne, smutne, ale świetne.
Miałam łzy w oczach jak to czytałam. Couvert, jesteś cudowna. Świetne zakończenie, szkoda trochę Cam, ale takie jest życie...
Ten fik był genialny mam nadzieję, że kolejny już się tworzy :smt036


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:56, 09 Sie 2008    Temat postu:

zakończenie tragiczne, ale piękne

szkoda mi oczywiście Cameron, bo bądź co bądź bardzo ją lubię

a te ostatnie zdania z dzieckiem : słodkie

teraz życzę ci dużo wypoczynku i weny na nowego Hamerona


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin