Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nigdy nie jest za późno [10/? NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:02, 18 Kwi 2009    Temat postu:

cudnie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Couvert de Neige
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 27 Mar 2008
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:23, 18 Kwi 2009    Temat postu:

HA! Wiedziałam, że się nie rozczaruje, a retrospekcje, to coś na co baaardzo czkam. Interesujące co ty tam wymyślisz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:14, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Oto następna część. Może będziecie rozczarowani...
A to miał być krótki fik...
Enjoy.



Wilson praktycznie uciekł z biura Cuddy, najpierw do swojego gabinetu, potem do auli, gdzie był świadkiem wybryku House'a. Pomimo kompletnego rozkojarzenia, spowodowanego powrotem House'a (z synem! On ma syna!) zauważył ze zdumieniem obecność Chase'a i Foremana. Siedzieli obok siebie, wpatrując się w postać swojego eks-szefa z trudnym do zdefiniowania wyrazem na twarzach. A potem House wyłowił Cameron z tłumu i obydwoje wyszli. Wilson, ostrożnie podążył za nimi. House, tak zawsze upiornie spostrzegawczy, był tak skoncentrowany na Cameron, że zdawał się nie zauważać niczego wokół siebie. Wilson wolał myśleć, że to przez Cam, House go nie zauważył. Przyjęcie innego wytłumaczenia bolałoby za bardzo. Sam, przed sobą, przyznawał, że boi się podejść do swojego przyjaciela. Byłego przyjaciela, poprawił się w myślach. Nie wiedział czego bardziej się boi: odrzucenia, chłodnego wzroku, pogardy, żalu...
Obserwował bacznie Cam i House'a podczas wizyty w żłobku, ukryty bezpiecznie w bocznym korytarzu. Zobaczył z jaką czułością House traktuje syna i jak przy okazji patrzy na Cameron.
Poddał się.
Opadł na kanapę i zaczął myśleć jak bardzo dziwnie układa się czasem życie. To przecież House był tym nieszczęśliwym wrzodem na dupie. Aspołecznym typem, który miał gdzieś wszystkie zasady i reguły. Kaleką i narkomanem, uwielbiającym swoje nieszczęście tak bardzo, że nie chciał niczyjej pomocy. Mężczyzną, który tak głęboko ukrył swoje uczucia, że wszyscy myśleli iż nie posiada ich w ogóle. To on, Wilson, był tym normalnym w ich przyjaźni.
A teraz?
A teraz House ma dobrą pracę, wydaną książkę, serię świetnych artykułów, które rozsławiły go jeszcze bardziej, syna i wszystko wskazuje, że będzie miał Cameron.
A co on ma?
Trzy kompletnie nieudane małżeństwa. Romans z umierającą pacjentką niezliczone romanse z pielęgniarkami... i romans z Cuddy. Aż wzdrygnął się na to wspomnienie. Totalna pomyłka. On nie mógł się pozbierać po zniknięciu House'a, a ona szukała ojca dla swojego dziecka. I chciała widzieć w nim House'a, ale on był sobą. Wilsonem. Puszczalskim onkologiem. Niczym więcej.
Bilans życiowy: mniej niż zero. Wiedział, że jest niesprawiedliwy wobec samego siebie i wpada w samo użalanie się, ale w tej chwili było to silniejsze od niego. Był niesprawiedliwy w stosunku do House'a też. Zazdrościł mu po raz pierwszy w życiu.
Naprawdę, Jimmy, jesteś wspaniałym przyjacielem. Zamiast się cieszyć zazdrościsz mu... pomyślał gorzko. Rusz swoją leniwą i zazdrosna dupę i idź z nim porozmawiać, bo on do ciebie na pewni nie przyjdzie...
Jego żałosne rozmyślania przerwała osoba, której nie spodziewał się tutaj zobaczyć.
Profesor Henry Walker.
Szef House'a.
- Mogę się dosiąść? Chyba musimy porozmawiać – Walker, nie czekając na odpowiedź, klapnął na kanapę obok Wilsona i splótł ręce na okrągłym brzuszku, uśmiechając się miło.
- Oczywiście... - wyjąkał speszony Wilson i jego ręka automatycznie powędrowała na jego kark. - A o czym mamy rozmawiać?
- O Housie, oczywiście. - Walker wydawał się być zdziwiony pytaniem Wilsona.
- Ummm.. tak. - Wilson naprawdę nie wiedział do czego dąży Walker. Ale postanowił przejąć inicjatywę. Może wtedy dowie się czegoś. - Jak sobie pan z nim radzi, profesorze Walker?
- Mam na imię Henry i nie znoszę „profesorowania” - powiedział Walker. - Jak sobie radzę? Zawarłem z nim układ i traktuję go jak dorosłego człowieka, w którym siedzi nadal radosny ośmioletni chłopiec. I nie narzekam – dodał widząc zdumienie na twarzy Wilsona. Westchnął w duchu. Wilsonowi należy się trochę wiadomości oraz kubeł zimnej wody. A potem deser. Uśmiechnął się przebiegle. Manipulacje i gry to było to co lubił najbardziej. - Doktorze Wilson, jesteś przyjacielem House'a od... dziesięciu lat, prawda?
Wilson skinął głową w milczeniu, ciekaw dalszego ciągu.
- Ja znam go dłużej. To u mnie robił swoja pierwszą specjalizację. Mój najlepszy student. Zrobił specjalizację w przeciągu trzech lat zamiast czterech. Mógłby szybciej, ale uznałem, że potrzebuje nie tylko wiedzy ale doświadczenia. Pamiętam go doskonale z tego czasu. Wysoki, wysportowany, interesujący, młody mężczyzna. Zawsze otoczony pięknymi kobietami. Biegały za nim całymi stadami. A on trzymał się na dystans, miewał dziewczyny, ale nigdy na dłużej. Kilka spotkań i koniec. I nigdy nie jeździł do domu. To mnie zastanowiło. Obserwowałem go i zauważyłem, jak bardzo jest zamknięty w sobie. I zraniony. Claire, moja żona, powiedziała, że ma typowe objawy tego, że znęcano się nad nim w dzieciństwie. Ona... wiedziała co mówi. - Walker odetchnął głęboko. -
Nie przyjął mojego zaproszenia na Święto Dziękczynienia... wykręcił się jakimś banałem. Ale nie pozwoliłem mu na wykręcenie się od przyjścia na wigilię. Kupiliśmy mu prezent... „szaraka”. I kilka gier. Kiedy zdumiony rozpakował prezent, przez długą chwile nic nie mówił, tylko wpatrywał się w pudełko. Wymamrotał coś, że nigdy nie dostał prezentu pod choinkę. Zatkało mnie. Ale nie pytałem. Nie miałem prawa. Za to znienawidziłem jego rodziców. Nie wiedziałeś nic o tym prawda?
Wilson pokręcił głową oszołomiony. Rodziców House'a widział kilka razy. Matka wydawała się być miłą i spokojna kobietą,a ojciec jak każdy żołnierz, miał w sobie coś... innego. Oczywiście, wiedział, że przyjaciel z jakiś tam powodów nie cierpi swojego ojca. Ale nie znał przyczyn.
- House jest bardzo skryty. A jego dzieciństwo i ojciec to temat tabu – stwierdził Walker. - Wiesz, że przez te ponad dwa lata nie powiadomił rodziców gdzie jest, ani, że mają wnuka? O czymś to świadczy, prawda?
- Tak – tylko tyle był w stanie wydobyć z siebie Wilson.
- Po skończeniu specjalizacji House postanowił zrobić drugą. Wyjechał, ale ja zawsze miałem na niego oko. Śledziłem jego karierę, artykuły, nieliczne wykłady. Poznałem nawet tę kobietę... Stacy. Nie pasowała do niego. - W głosie Walkera pojawił się ton dziwnej niechęci.
- Dlaczego? Zawsze byłem przekonany, że pasują do siebie idealnie – zdziwił się Wilson.
- Czyżby? On był zakochany, ale ona myślała tylko o sobie tak naprawdę. Tuż przed tym zawałem mięśnia, miałem wykład na uniwersytecie i poszedłem z nimi na kolację. Gregory zwichnął sobie fatalnie nadgarstek prawej ręki i miał ją usztywnioną, co strasznie utrudniało mu życie. Wiesz, co powiedziała Stacy jak wybieraliśmy potrawy? „Wybierz coś, co nie wymaga krojenia, bo nie będę się bawić w mamusię”. Gregory jakby tego nie usłyszał, ale do końca wieczoru nie odezwał się do niej ani słowem.
Wilson pomyślał, że to była cała Stacy: chłodna i wyniosła, tylko czasem zdobywała się na czułość. Pamiętał doskonale, jak bezlitośnie nabijała się z nienawiści House'a do pikli i jak często powtarzała mu, żeby nie był dzieckiem. A potem dziwiła się, że House jest odległy i nie zauważający jej osoby...
- Stacy go kochała, naprawdę. - Wilson teraz wcale nie był tego taki pewny.
- Och, naprawdę? I dlatego, będąc prawnikiem, podjęła medyczną decyzję, która uczyniła go kaleką do końca życia? Tak bardzo go kochała i ufała mu, że podważyła jego medyczną opinię i wiedzę! Był w comie i można było poczekać na efekty, nic nie zagrażało jego zdrowiu. Ale nie... lepiej było usunąć część mięśnia. Nie rozumiesz tego? Gregoremu potem nie chodziło już tę nieszczęsną decyzję, ale o brak zaufania do niego jako lekarza. A na koniec zostawiła go samego. - Walker był zły.
- Ja to wszystko wiem! Byłem przy tym jak przez pięć cholernych lat nie mógł się pozbierać! Widziałem, jak zamyka się w skorupie i odsuwa się od wszystkich. - Wspomnienia z tego okresu zalały Wilsona z siłą tsunami.
- Tak, wiem doktorze Wilson. Gregory pozbierał się w końcu i czuł się bezpieczny w Princeton. Jedna decyzja zniszczyła cały jego poukładany świat. Choć przyczyn tego, że zdecydował się szukać pracy z daleka od PPTH było więcej: postrzelenie go, Vogler, ketamina, Tritter. To spowodowało między innymi, że podjął ryzyko wyjazdu i rozpoczęcia życia z dala od trującej atmosfery w PPTH.
- Trującej atmosfery? - Powtórzył Wilson niepewnie.
Walker wpatrywał się w niego w milczeniu. Tak, jakby na coś czekał, albo poddawał go testowi. I nagle Wilson zrozumiał, że Walker ma rację. Owszem, House miał swój team, Wilsona, Cuddy... ale była też klinika, której nienawidził, była bardzo zła przeszłość, niechęć innych lekarzy, nienawidzących go za to, że jest lepszy od nich, był Wilson, który go zdradził i Cuddy, która go wywaliła z pracy.
Każdy by miał dość i tak wytrzymał długo... pomyślał Wilson i skinął głową w kierunku Walkera godząc się ostatecznie na jego oceną.
Walker zatarł ręce z zadowoleniem i powiedział:
- Chyba zdajesz sobie sprawę, że Gregory nie wróci do Princeton?
- Tak – onkologowi zrobiło się wręcz niedobrze na tę myśl.
- Mam dla ciebie propozycję. Otóż, wcześniej niż myślałem, skończyły się rozmowy na temat przekształcenia mojego szpitala w szpital kliniczny. Właściwie już nim jest. A to oznacza pieniądze na granty, możliwość badań... zresztą sam wiesz. Mój oddział onkologii jest tylko niezły. I tak jest lepiej niż było... potrzebuję ordynatora, który zrobi mi onkologię z prawdziwego zdarzenia, który prowadzić będzie własne badania i jest naprawdę dobry w tym co robi. Czyli ciebie. Tak więc, proponuję ci posadę szefa oddziału onkologi u mnie. Pensja i profity do ustalenia, ale zapewniam, że kasa będzie większa niż tutaj. Zastanów się nad moja propozycją, ale proszę o zachowanie tego w tajemnicy, przynajmniej przez chwilę.
Wilson patrzył na Walkera w oszołomieniu i z lekkim niedowierzaniem. Oczywiście, że znał swoją wartość, ale lubił pracować w PPTH.
Naprawdę?
A może lubił, bo był tutaj House? Teraz, miał szansę na pracę ze swoim przyjacielem i na odbudowanie tego, co się zawaliło pomiędzy nimi.
- Profesorze Walker... zastanowię się nad propozycją. - Na razie na tyle było go stać.
- Świetnie. A czy teraz nie moglibyśmy iść na lunch? Umieram z głodu – Henry zrobił najbardziej prosząca minę, na jaką było go stać, co wyglądało naprawdę komicznie.
- Oczywiście. Zaraz naprzeciw szpitala jest doskonała ormiańska knajpka.
- To wspaniale! Chodźmy! - Walker był pełen entuzjazmu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:29, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Pokochałam Walkera od pierwszego opisu jego osoby, potem tekstu, który wypowiedział.

Tak świetnie oddałaś atmosferę pracy w PPTH, że wybaczam nawet brak wyjaśnienia (tymczasowy brak, mam nadzieję) sprawy Susan.

Wilson, jak trzeba. Jemu czasem trzeba coś wtłuc do głowy, by mu się przejaśniło. A kiedy napisałaś: "wyjąkał speszony Wilson i jego ręka automatycznie powędrowała na jego kark", zobaczyłam go niczym na filmie.

I rozłożenie związku ze Stacy na czynniki pierwsze też mi się spodobało. To oczywiście interpretacja i propozycja, ale tak jakoś mi pasuje jej opis.

"House, tak zawsze upiornie spostrzegawczy, był tak skoncentrowany na Cameron, że zdawał się nie zauważać niczego wokół siebie".
Za to zdanie mogę cię nawet wielbić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sonea
The Dark Lady of Medicine


Dołączył: 01 Mar 2009
Posty: 2103
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szmaragdowa Wyspa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:33, 19 Kwi 2009    Temat postu:

I znowu świetnie.
Tylko mało Hameronka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciacho
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2009
Posty: 968
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Princeton :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:34, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Nefrytowa, co ty mówisz, że ci się ta część nie udała??? Jeste świetna! I oby tak dalej
Na zachętę daję buziaczka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agii
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 21 Gru 2008
Posty: 538
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kiedy?

PostWysłany: Nie 15:39, 19 Kwi 2009    Temat postu:

o Ty! w takim momencie!

Ormiańska knajpka brzmi znajomo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzatuunZiioom_
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów (W sercu Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:49, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Boska część . Coś wydaję mi się, ze bd spotkanie w tej knajpce . ; DD . Czekam na kolejną część . Mam nadzieję, że szybko się pojawi . .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DiamondB*tch
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1017
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:31, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Ach jak ja bym chciała pisać, tak jak ty!
Kolejna część i kolejna świetna. Fajnie by było gdyby Wilson przyjął propozycję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:31, 19 Kwi 2009    Temat postu:

nefyrytowa, zjem Cię za brak informacji o Susan

Przemyślenia Wilsona mnie powaliły... Puszczalski onkolog No i okrągły brzuszek Walkera... To mi przypomniało kawał (z życia wzięty): student odpowiada na ocenę z kryminalistyki. Został spytany o pędzle, więc mówi "taki, śmaki, owaki i z piór marabuta". Wykładowca pyta, co to marabut, a student radośnie, że to małe zwierzę podobne do chomika. "A gdzie ten marabut ma pióra?" - pyta wykładowca. A student robiąc kółka w okolicy żołądka: "Tu, na brzuszku".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:50, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Wcale nie byłam rozczarowana... no może trochę, że nic nie wiem o Susan, ale może dobrze, ze tak trzymasz w napięciu?

W końcu w serialu też tak było (do pewnego momentu).

Podoba mi się streszczenie House'owego życia
i utwierdzenie mnie w przekonaniu, że nie cierpię Stacy.

Jak dla mnie lepiej, że ten fick nie jest krótki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:24, 19 Kwi 2009    Temat postu:

dlaczego nie wspomniałaś ani sółowem o Susan ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:27, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Ona ma na imię Suzana!
Nie wspomniałam, bo to opowieść House'a A jak o niej napisze to fik się skończy
Teraz będzie przymusowa przerwa... nie wiem jak długo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:38, 19 Kwi 2009    Temat postu:

aha, egzamin gimnazjalny ? czy może matura ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:56, 19 Kwi 2009    Temat postu:

O rany!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:Lol:

Jen... nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale mam dorosłą córkę. I zięcia (straszne )
Nie, przez kilka dni będę w szpitalu a potem nie wiem co i jak. Ale jak znam siebie na pewno zajrzę I może coś napisze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:19, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Suzana?
Jak u Leonarda Cohena ...

Wydawało mi się, że pisałaś o niej "Susan".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:23, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Albo jak u Adriano Celentano,
bądź Art Company

Pasowałoby w tym miejscu
"Susanna, I'm crazy loving you"
chociaż może do fabuły nie pasuje, tego jeszcze nie wiem

Chociaż tam jest przez s i dwa n...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez cocorito dnia Nie 20:23, 19 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:08, 19 Kwi 2009    Temat postu:

No to teraz macie nad czym myśleć
Obiecuję, że historia będzie ciekawa i.. smutna. Czasem potrafię dowalić ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:11, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Oj, potrafisz.
Dowalić i zastrzelić. Nawet wysadzić i dać kopa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tysiaaa
Troll Horumowy
Troll Horumowy


Dołączył: 29 Gru 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Dukla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:41, 20 Kwi 2009    Temat postu:

Fajne streszczenie życia House'a. Podoba mi się bardzo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mroczny kiciuś
Tasak Ockhama
Tasak Ockhama


Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:31, 20 Kwi 2009    Temat postu:

nefrytowa - wielbię Cię! Niech Ci to szpitalenie szybko i bezboleśnie minie!! A potem wracaj do nas i pisz pisz pisz!

eigle - u Cohena jest Suzanne Jak ja uwielbiam tego pana... Mrrr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eigle
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 01 Lis 2008
Posty: 13421
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:55, 20 Kwi 2009    Temat postu:

No tak, tak z francuska.

Też go lubię słuchać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:56, 21 Kwi 2009    Temat postu:

ojej, przepraszam cię
wiesz, bo ja przebywam ostatnio z ludźmi, którzy mają egzaminy gimnazjalne lub matury, albo sesje na studiach i naprawdę nie wiedziałam o tym, że jesteś już aż tak dojrzałą osobą
przepraszam, jeśli cię uraziłam, bo to naprawdę nie było celowe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:10, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Jen, nie uraziłaś mnie!! Mnie to rozśmieszyło
Ja wiem że robię tutaj za matuzalema forumowego
I posiadam poczucie humoru


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:18, 25 Kwi 2009    Temat postu:

"matuzalema forumowego" to jest boskie xD
ojć, cieszę się, ze cię nie uraziłam, bo źle mi z tym było
kiedy napiszesz kolejną część ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin