Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dziesięć kroków
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:37, 11 Maj 2009    Temat postu:

Już z 20 pomysłów na to pierwsze zdanie mojego komentarza odrzuciłam, żadne nie wydaje mi się odpowiednie... Bo to, co napisałaś jest naprawdę poruszające... Nie spotkałam się nigdy z takim opisem bólu... I czytając go pomyślałam, że musiał go napisać ktoś, kto sam tego doświadczył... Ale sama myśl o tym mnie przeraziła i szybko ją wyrzuciłam z głowy... A tu jednak... Dobrze, że to już za Tobą...

Trafiłam kiedyś na fika - zabijcie mnie, nie wiem gdzie - o Housie chorym na raka... Wilson go zostawia (tzn. wcześniej - nie wie, że House jest chory, choć zostawia go po próbie samobójczej w powodu jego odejścia... - maksymalnie dołujący ten fik, jak widać) i opiekuje się nim Chase... Postacie w sumie niezbyt wierne swym serialowym pierwowzorom, ale ogólnie napisane w sposób bardzo wciągający... No i nie mogłam się oderwać... Może ktoś kojarzy, gdzie można ten fik znaleźć? Bo on był niedokończony i bardzo jestem ciekawa, czy powstała dalsza część... Ale do rzeczy - piszę o nim, bo w tymże fiku z kolei był bardzo sugestywny opis chemioterapii... Naprawdę porażający... Długi i męczący... Szczegółowy... Wnikliwy... Przerażający... Też chyba musiał być pisany przez kogoś, kto tego doświadczył lub przynamniej był naocznym świadkiem... Czytałam go już kilka miesięcy temu, a do tej pory prześladują mnie te sceny...

A jeśli chodzi o House'a i jego ból... Wyrażałam już swe rozważania w tej kwestii w komentarzu do odcinka 3x09... Zastanawiam się po prostu czy Wilson, Cuddy i reszta naprawdę sądzą, że on bierze ten Vicodin dla zabawy...? Istnieje niby taka ewentualność, ale według mnie jednak ewidentnie go ta noga boli - mniej lub bardziej, ale jednak boli... Przecież w 3x01 był taki szczęsliwy bez bólu, a potem ile go kosztował powrót do laski i tabletek, nie mogli tego nie zauważyć... Uzależnienie uzależnieniem, które w takich przypadkach faktycznie występuje, i na które House jest może szczególnie podatny, ale w przypadku bólu przewlekłego nie można po prostu pójść na odwyk i odstawić leków... A wszyscy dookoła House'a zachowują się tak, jakby problemu nie było, jakby on brał pigułki tylko po to, żeby zrobić im na złość... A gdy pojawia się Tritter i robi się groźnie, stwierdzają, że wystarczy House'owi Vicodin zabrać, trochę przeczekać i wszystko się ułoży... Ta niewiara C, W & reszty w ból House'a jest jakaś niedorzeczna... Ale "nakręca" akcję w serialu, a jak wiadomo, ten motyw bywa ważniejszy od realizmu przedstawianych zdarzeń...

W każdym razie "fajnie", że rozwinęłaś temat bólu House'a... Niby mnóstwo zdarzeń w serialu na nim się właśnie opiera, ale sam House niewiele o tym mówi, reszta sprawę ignoruje - nie licząc współczujących spojrzeń Cameron, Wilsona co jakiś czas odmawiającego wypisywania recept i nie odnoszących skutku żadań Cuddy, by "coś z tym zrobił", ale to jest raczej powierzchowne potraktowanie tematu i tak naprawdę głębiej istota sprawy nie zostaje spenetrowana... A tu mamy niezwykle poruszające studium problemu, dla wielu ludzi tak bardzo realnego... Dobra robota, jeśli mogę tak prozaicznie to określić.

A jeśli chodzi o to zachowanie osób z otoczenia House'a - być może ono nie jest tak do końca absurdalne i bezpodstawne, jak sądziłam...? Być może pokazuje ono jak ludzie reagują w obliczu sytuacji trudnych? Może to, co robią Cuddy, Wilson i Kaczuchy to jest uciekanie od problemu, z którym nie umieją sobie poradzić, wobec którego czują się bezradni? Łatwiej jest wierzyć, że to uzależnienie, z którym można zerwać, albo przekorna natura House'a, a nie niewyobrażalny, nieuleczalny ból ich przyjaciela..? Robią rzeczy, które robią - gesty bez znaczenia, które nie przyniosą żadnych widocznych rezultatów, po to, by zrobić cokolwiek, by choć trochę uspokoić sumienie... A stanięcie oko w oko z problemem odsuwają od siebie, jako walkę z góry skazaną na porażkę... Dopiero przy "okazji" Trittera są zmuszeni do autentycznego działania - Cuddy postanawia osobiście dawkować House'owi Vicodin, aż w końcu odcina mu do niego dostęp, co jak wiemy okazuje się niezbyt dobrym pomysłem - ból + detoks podczas pracy... Czy ona naprawdę sądziła, że on nie odczuje odstawienia tabletek? Nie, to nie było przemyślane działanie. To była desperacja... Podobnie przyparty do muru powagą sytuacji poczuł się Wilson, choć jego decyzja miała więcej wewnętrznej logiki...
No właśnie - wewnętrzna logika - gdzieś tu mi jej brak... Bo - po pierwsze - House nie może zupełnie odstawić środków przeciwbólowych i zmuszanie go do tego w jakikolwiek sposób to zwykła tortura, po drugie - przyjmowanie ich nie wiąże się z niezdolnością do wykonywania obowiązków lekarza i automatycznym zwolnieniem z pracy, więc Tritter g**** może, po trzecie - problem bólu przewlekłego jest medycynie znany, są na niego różne sposoby, Wilson jako onkolog powinien mieć na ten temat sporą wiedzę, a jak nie on, to jeszcze paru lekarzy czy fizjoterapeutów w Princeton-Plainsboro by się znalazło i powinni jakoś temu zaradzić... Temu - czyli i bólowi, i uzależnianiu się od jednego leku... Z drugiej strony rozumiem, że Tritter pojawił się, gdy House brał już trochę za dużo i miał w domu trochę za dużo - bądź co bądź - środka narkotycznego... I to fałszowanie recept... No tak, gdy Tritter zaczął działać było już nieco za późno... Może można było jeszcze zrobić wtedy coś sensownego, ale wszystkim zaczął się palić grunt pod nogami i stracili głowę... A przed pojawieniem się pana detektywa... House nie ułatwiał przyjaciołom sprawy - nie umiał porozmawiać o swoim problemie... Choć znając House'a nikt nie mógł tego on niego oczekiwać, Wilson i Cuddy powinni byli sami coś z tym zrobić... Do Wilsona zresztą House przyszedł, a ten go odprawił z kwitkiem... Stąd te sfałszowane recepty... No tak... Dużo spraw się nawarstwiło, pogmatwało... Jak to w prawdziwym życiu... Nieszczęśliwe zbiegi okoliczności, wredność urzędników i bezduszność przepisów... Może z tym brakiem logiki jednak nie mam racji...? Sama nie wiem...

Tak - to, co tu napisałam w pewnej części pkrywa się z tym, co wystukałam w komentarzu do 3x09, ale nie mogłam się powstrzymać... Refleksje mnie ponachodziły i o...

Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że zajmuję swoimi wywodami tak duże przestrzenie;) Gaduła jestem i nic na to nie poradzę


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czerwono-Zielona dnia Pon 9:46, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:43, 11 Maj 2009    Temat postu:

Dziękuję.
Tak, napisane pod wpływem własnego doświadczenia, niestety. Dlatego wiem jak to jest. I dlatego niedorzeczności serialowe pod tytułem: noga wcale go tak nie boli, bierze bo jest uzależniony doprowadzają mnie do szału. Kocham lekarzy, którzy sami nie przeszli bólu i stwierdzają beztrosko: przecież to zą tak nie boli. Ciekawe skad o tym wiedzą???

A fik którego szukasz nazywa się Walking away, Juliibohemian a tłumaczony świetnie przez Elfchicka, znajduje sie w dziale Inne. Ma więcej rozdziałow, ale nadal nie zakończony, niestety.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cocorito
Internista
Internista


Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:14, 11 Maj 2009    Temat postu:

nefryt, zobaczyłam Cię w Hilsonie i od razu poleciałam czytać.

Piękne i smutne.
Cała prawda o bólu House'a.
Ból, który nigdy nie ustąpi.

I całkowicie bezradny Wilson, który ma dylemat, czy dać mu przyzwolenie
na bycie narkomanem.

A idioci-scenarzyści, trywializują problem.

Tym bardziej poruszyło mnie, gdy napisałaś,
że na podstawie własnego doświadczenia...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez cocorito dnia Pon 9:21, 11 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czerwono-Zielona
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from unbroken virgin realities
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:32, 11 Maj 2009    Temat postu:

Nefrytowakotko, dziękuję za namiary na tego fika - lecę przeczytać dalszy ciąg, choć przygnębiający był wyjątkowo... Ale, jak pisałam, sceny z tego opowiadania prześladują mnie nieustająco, więc może poznanie dalszego ciągu, a ostatecznie kiedyś - mam nadzieję - i zakończenia, przyniesie pewną ulgę...? Choć zapewne te obrazy mnie nie opuszczą, były wyjątkowo sugestywne i poruszające... Podobnie zresztą, jak i te stworzone przez Ciebie...

A ignorowanie bólu czy też innych dolegliwości przez lekarzy to smutna "klasyka". Bólu, mrowienia, pieczenia czy kłucia nie da się żadną metodą zmierzyć, więc klasyfikują cię jako upierdliwego hipochondryka... Choć - podobno - obecnie medycyna potrafi świetnie radzić sobie z bólem...

Ja, nie wiedząc o Twojej odpowiedzi, dopisywałam do mojego komentarza różne dziwne rzeczy i trochę rozwinęłam temat bólu w "Housie"... Nie pamiętam już co tam było przed edytowaniem, ale chyba dostukałam coś nowego, więc jakby Cię to interesowało, możesz looknąć... Nie wiem, czy to się trzyma tzw. "kupy", ale jak mnie czasem najdzie, to się muszę uzewnętrznić... Choć rozumiem, że długość musi odstraszać

Pozdrawiam serdecznie:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaandziaa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:15, 11 Maj 2009    Temat postu:

anyway napisał:
Boże.


Dokładnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cudna :D
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 11 Sie 2009
Posty: 119
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:03, 31 Sie 2009    Temat postu:

Biedny House. Trudno mi powiedzieć coś innego, za dużo wrażeń jak dla mnie. Muszę się doprowadzić do porządku.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cudna :D dnia Pon 12:04, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin