Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: Odliczanie [post 7x12; Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:55, 11 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
Jedynie jej ciuchy mnie dobijają - miniówki, czerwone rajstopy i bluzki jak z szafy mojej babci... bleh ("Filmy o jeansach"? wtf? )


Taa, jej garderoba jest tragiczna.
'film o jeansach' - myślę, ze chodzi o "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów".

advantage napisał:
Cały czas mi się kojarzy z dziwną dziewczyną z tych filmów o jeansach xd


Też mi się ta bohaterka przypomniała, jak pierwszy raz zobaczyłam ją w Housie. Teraz to sprawdziłam i faktycznie, to ta sama aktorka - Amber Tamblyn.


Mnie tam Masters działa na nerwy tą swoją świętoszkowatością i zasadami moralnymi. Jest trochę taką przesadzoną wersją Cameron - tyle, że Cam jakoś zawsze lubiłam. Tęsknię za Trzynastką, ale podobno ona wraca do serialu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:59, 11 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
nie znam się na aktorstwie, więc co do tego się nie wypowiadam. Jako postać jest fajna, bo IMO ma wyrazisty charakter w porównaniu do reszty obecnych Kaczuszek, no i jest nowa, więc nie zdążyła mi się znudzić. Jedynie jej ciuchy mnie dobijają - miniówki, czerwone rajstopy i bluzki jak z szafy mojej babci... bleh ("Filmy o jeansach"? wtf? )
znudzić się nie zdązyła, ale zdązyła mnie podenerwować. Nie lubię ludzi, którzy czegokolwiek by nie robili, zawsze działają bardzo grzecznie, zgodnie z moralnością i są mili dla wszystkich. Ciuchy ma beznadziejne, a te krótkie spódniczki tylko eksponują jej nogi, które bądz co bądz najlepsze nie są I tak, chodziło mi o 'Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów', Anai mnie uprzedziła w odpowiedzi. Fasynujący film

Richie117 napisał:
no, miałam takie same odczucia I ten moment grozy, kiedy się okazało, że House mógł skończyć jak prawdziwy Curt
z chęcią bym przetłumaczyła tego fika, ale jak sobie wyobrażam te sceny seksu po polsku to jakoś mi się odechciewa. A poza tym nie wiem, czy to momentami nie podchodziłoby pod porno i łamanie regulaminu

Richie117 napisał:
Cały czas mam nadzieję, że zostanie to powiedziane/pokazane w serialu - że to House'owe szczęście to było tylko udawanie - ale TPTB chyba nie podziela mojego punktu widzenia.
chyba nie... mnie się wydaje, że on naprawdę chciał być szcześliwym, a że mu nie wyszło to już wina Cuddy. Zawsze szuka dziury w całym i błahych powodów, by tylko upewnić sie w przekonaniu, że House naprawdę jest gnojkiem.

Richie117 napisał:
IMO ta utrata uroku House'a jest spowodowana głównie grą Hju. Kiedyś on się przykładał i angażował w rolę, a teraz (cytując za ninką): "Gra chłopina jakby się na pociąg spieszył i jeszcze cały czas myślał, czy bilety kupił." A to, że nie kłamie i nie kręci jak dawniej - bo KIEDY on ma to robić, skoro więcej go nie ma w odcinkach niż jest? A jak jest, to albo diagnozuje, albo pokornie słucha Wilsona, albo nadskakuje Cuddy.
good point - nie dzieje, a przynajmniej nie działo, się nic innego. Ciągle tylko Huddy i ich perypetie. Pisałam już tu gdzieś chyba, że jakoś nie dostrzegam, żeby Hju grał gorzej niż wcześniej. Ale możliwe. A może to też po części wina scenariusza? Ileż może robić maślane oczy do LE?

Richie117 napisał:
Dla mnie morał jest taki, że aby być szczęśliwym, nie można być indywidualistą. Bo na moje oko, House pod wpływem "miłości" się zmienił - na tyle, na ile może się zmienić 50-cioletni stary kawaler - a do tego zgłupiał, i absolutnie nie przekonuje mnie to, w jaki sposób scenarzyści chcą go postawić w złym świetle.
o, dobry morał imo chcą go przedstawić tak, by Cuddy sobie uzmysłowiła, że miała rację - House nie może się zmienić. Głupia jest lekko mówiąc. Wcześniej mu mówiła jak to go akceptuje i w ogóle jak to jest niesamowity, a teraz nagle już o tym zapomniała?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:40, 12 Mar 2011    Temat postu:

Anai napisał:
'film o jeansach' - myślę, ze chodzi o "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów".
advantage napisał:
Fasynujący film
dzięki za wyjaśnienie, Anai
uh, to brzmi tak fascynująco i ambitnie, że chyba sobie odpuszczę

Anai napisał:
Mnie tam Masters działa na nerwy tą swoją świętoszkowatością i zasadami moralnymi. Jest trochę taką przesadzoną wersją Cameron - tyle, że Cam jakoś zawsze lubiłam. Tęsknię za Trzynastką, ale podobno ona wraca do serialu?
mhm, Masters trochę wkurzająca jest. Dla mnie tym się ona różni od Cam (i dlatego bardziej wkurza), że jako młoda osoba niewiele w życiu przeszła - o ile wiemy - więc te jej zasady mornalne i pouczanie innych opiera się wyłącznie na teorii. Liczyłam na to, że jej poglądy trochę się stonują dzięki obcowaniu z House'em, ale skoro 13 wraca niebawem, to chyba się tej zmiany u Masters nie doczekam.

***

advantage napisał:
Nie lubię ludzi, którzy czegokolwiek by nie robili, zawsze działają bardzo grzecznie, zgodnie z moralnością i są mili dla wszystkich.
taaa... znam nawet kilka takich osób na Horum

advantage napisał:
z chęcią bym przetłumaczyła tego fika, ale jak sobie wyobrażam te sceny seksu po polsku to jakoś mi się odechciewa. A poza tym nie wiem, czy to momentami nie podchodziłoby pod porno i łamanie regulaminu
pierwsza moja myśl - Jakie porno?! A potem przypomniałam sobie tę ewwww!scenkę z kelnerką (Nie wiem czemu, ale nawet bardzo dosadnie opisane sceny erotyczne m/m rzadko kiedy wydają mi się wulgarne, w przeciwieństwie do większości scen k/m )
a serio, to ten fik by nie łamał regulaminu, bo jak by nie patrzeć, to ma on fabułę i zdecydowanie nie jest wyłącznie prymitywną i grafomańską sceną erotyczną. Ale mam tak samo jak Ty - chciałabym go przetłumaczyć, ale zrobienie tego ładnie po polsku jest chyba niemożliwe

advantage napisał:
mnie się wydaje, że on naprawdę chciał być szcześliwym, a że mu nie wyszło to już wina Cuddy.
Ja w tym winy Cuddy (takiej umyślnej) nie widzę - Cuddy jest jaka jest i ma takie a nie inne wyobrażenia na temat związku. Już prędzej House "zawinił" swoją naiwną wiarą, że to się może udać, że może być szczęśliwy podporządkowując się Cuddy nie tylko w pracy, ale też w domu (bo chyba aż taki głupi nie jest, by sądzić, że Cuddy podporządkuje się jemu), a do tego jest jeszcze Rachel - a przecież House do bycia ojcem nigdy się nie palił.
Zresztą, nikt mnie nie przekona, że House był/będzie szczęśliwy z Cuddy - za dużo wyrzeczeń go to kosztowało, przy zbyt małej gratyfikacji za jego wysiłki. On co najwyżej mógł być zadowolony, że nareszcie 'ma kogoś i nie jest już sam'. A jego nieszczęśliwość po zerwaniu wynika dla mnie tylko z tego, że uświadomił sobie, iż jego starania poszły na marne - i za to Cuddy ponosi winę.

advantage napisał:
Pisałam już tu gdzieś chyba, że jakoś nie dostrzegam, żeby Hju grał gorzej niż wcześniej. Ale możliwe. A może to też po części wina scenariusza? Ileż może robić maślane oczy do LE?
mniejsza o 'maślane oczy do LE' - Hju kiedyś jeszcze potrafił gapić się na jej tyłek czy dekolt, a teraz nie robi nawet tego (chyba że nie ma wyjścia) Nie wydaje mi się, żeby za grę odpowiadał scenariusz - już raczej 'znudzenie' rolą, tyle że Hju nie wygląda mi na kogoś, kto przestałby się przykładać z takiego powodu. I, jak już mówiłam, specjalistką od gry aktorskiej nie jestem i kieruję się tylko odczuciami, ale patrząc chociażby na stare vidki na YT dostrzegam w House'ie charyzmę, której teraz - poza niektórymi scenami Hilsonowymi - nie ma w nim za grosz.

advantage napisał:
imo chcą go przedstawić tak, by Cuddy sobie uzmysłowiła, że miała rację - House nie może się zmienić.
jaaasne, skoro wszystko, co on robi, uzasadnia się jego egoizmem Przecież jego medyczny geniusz też się na egoizmie opiera - nie liczy się pacjent, tylko postawienie diagnozy - a to nikomu nie przeszkadza. W ogóle uważam, że - abstrahując już od House'a - wszystko, co robimy, wynika z egoizmu (altruizm de facto nie istnieje), a rzecz w tym, by zaspokajać swój egoizm robiąc coś dla innych (np gdy House próbował załatwić Rachel przedszkole, czy wziął Vicodin, żeby przyjść do Cuddy), a nie ich krzywdząc.

advantage napisał:
Wcześniej mu mówiła jak to go akceptuje i w ogóle jak to jest niesamowity, a teraz nagle już o tym zapomniała?
imo to nie Cuddy, a scenarzyści zapomnieli (lub nigdy nie się nie dowiedzieli), co zostało powiedziane w 6x22 ("I don't want you to change") czy w 7x01.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:52, 13 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
pierwsza moja myśl - Jakie porno?! A potem przypomniałam sobie tę ewwww!scenkę z kelnerką
akurat chodziło mi o to, gdy House 'wykorzystuje' usta tego kolesia

Richie117 napisał:
a serio, to ten fik by nie łamał regulaminu, bo jak by nie patrzeć, to ma on fabułę i zdecydowanie nie jest wyłącznie prymitywną i grafomańską sceną erotyczną. Ale mam tak samo jak Ty - chciałabym go przetłumaczyć, ale zrobienie tego ładnie po polsku jest chyba niemożliwe
ok, to mnie uspokoiłaś. Chociaż moze faktycznie przesadziłam porównujac fika do porno bez fabuły. Po polsku wszystko brzmi jakoś tak bardziej wulgarnie. Mogłabym spróbować przetłumaczyć, zobaczymy co mi z tego wyjdzie. Of course jeśli nie masz nic przeciwko

Richie117 napisał:
On co najwyżej mógł być zadowolony, że nareszcie 'ma kogoś i nie jest już sam'. A jego nieszczęśliwość po zerwaniu wynika dla mnie tylko z tego, że uświadomił sobie, iż jego starania poszły na marne - i za to Cuddy ponosi winę.
yeah, Ty zawsze tak ładnie ujmiesz moje myśli Cuddy trochę jakby go nie doceniała, bo ma jakieś dziwne, wygórowane wyobrażenie o tym, jaki powinien być House w związku. A to się nie pokrywa z jego zachowaniem. I żegnaj piękny związku.

Richie117 napisał:
Nie wydaje mi się, żeby za grę odpowiadał scenariusz - już raczej 'znudzenie' rolą, tyle że Hju nie wygląda mi na kogoś, kto przestałby się przykładać z takiego powodu. I, jak już mówiłam, specjalistką od gry aktorskiej nie jestem i kieruję się tylko odczuciami, ale patrząc chociażby na stare vidki na YT dostrzegam w House'ie charyzmę, której teraz - poza niektórymi scenami Hilsonowymi - nie ma w nim za grosz.
Też mi na takiego nie wygląda, ale z drugiej strony jak długo można grać jednego doktorka? Już wiem o czym mówisz, obejrzałam dzisiaj ze cztery stare odcinki i faktycznie brak mu jakiegoś entuzjazmu. Teraz jest taki trochę ponury. Albo coś w stym stylu.

Richie117 napisał:
W ogóle uważam, że - abstrahując już od House'a - wszystko, co robimy, wynika z egoizmu (altruizm de facto nie istnieje), a rzecz w tym, by zaspokajać swój egoizm robiąc coś dla innych (np gdy House próbował załatwić Rachel przedszkole, czy wziął Vicodin, żeby przyjść do Cuddy), a nie ich krzywdząc.
o, ciekawy pogląd. I w gruncie rzeczy to się z tym zgadzam;) tak samo można do tego odnieść to, że ktoś robi coś totalnie bezinteresownie. Zawsze jest w tym czymś trochę korzyści dla samego siebie, nawet jeśli nie jest materialna.

Richie117 napisał:
imo to nie Cuddy, a scenarzyści zapomnieli (lub nigdy nie się nie dowiedzieli), co zostało powiedziane w 6x22 ("I don't want you to change") czy w 7x01.
mniej więcej o to mi chodziło... chyba zapomniałam, że LE mówi jako Cuddy to co jej napiszą anyway, jak nie chce zeby sie zmieniał, to wychodzi na to, że go akceptuje. Ale nie może przeciez akceptować go tylko czasami, no sorry.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 5:37, 14 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
akurat chodziło mi o to, gdy House 'wykorzystuje' usta tego kolesia
aaa, o to... Bosh, ależ to było hot
...
pewnie, że nie mam nic przeciwko - wręcz bardzo chętnie wykręślę z listy potencjalnych fików do tłumaczenia tę jedną pozycję

advantage napisał:
yeah, Ty zawsze tak ładnie ujmiesz moje myśli
dzięki

advantage napisał:
Cuddy trochę jakby go nie doceniała, bo ma jakieś dziwne, wygórowane wyobrażenie o tym, jaki powinien być House w związku.
"trochę jakby"? ja bym się wyraziła bardziej zdecydowanie Mam wrażenie, że wyobrażenia Cuddy nie odnoszą się tylko do House'a, ale generalnie do mężczyzn. Lucasowi odpowiadała rola podnóżka, więc się doskonale dogadywali na dłuższą metę. Szkoda, że ludzie - bo nie tylko Cuddy - nie potrafią się cieszyć tym, co mają, tylko dążą do czegoś, co najczęściej jest nieosiągalne.

advantage napisał:
I żegnaj piękny związku.
domyślam się, że mówisz ogólnie, bo Huddy było pięknym związkiem chyba tylko w chwilach HuSu, kiedy oboje zapominali o całym świecie, a przez resztę czasu każde z nich borykało się z takimi czy innymi wątpliwościami. Ugh, jak ja bym bardzobardzo chciała, żeby do Huddy już nie wracano - nie wiem, jak trzeba być ślepym, żeby uważać to co było za piękny i idealny związek, skoro nie było ani jednego odcinka, żeby House, Cuddy lub oboje nie okazywali tego, jacy są nieusatysfakcjonowani

advantage napisał:
jak długo można grać jednego doktorka?
oj można bardzo długo grać jedną postać i nie popadać w bylejakość - chociażby Gillian Anderson grała Scully przez 200 epów i cały czas trzymała ten sam poziom. W ogóle "House" jest pod tym względem ewenementem: podczas gdy ekipy innych seriali z biegiem lat zżywają się ze sobą, coraz lepiej się rozumieją, bawią się na planie i stawiają się w komplecie na różnych uroczystościach, w "House'ie" wszystko się rozpieprzyło już jakiś czas temu, co widać po braku bloopersów, anegdotek z planu w wywiadach czy po tym, jak większość ekipy unika uczestnictwa w telewizyjnych eventach, a zaraz po skończeniu sezonu odcinają się od wszystkiego, co związane z "House'em", chyba że kontrakty zmuszają ich do udzielania się w promocji

advantage napisał:
Zawsze jest w tym czymś trochę korzyści dla samego siebie, nawet jeśli nie jest materialna.
tjaaa, miałam to dopisać, ale już mi się edytować posta nie chciało - znaczy się to, że kwestia altruizmu powinna się ograniczać tylko do tego, gdzie w grę wchodzą wymierne korzyści lub ich brak, bo jeżeli takich korzyści nie ma, to zawsze jest jakieś poczucie dumy czy zadowolenie ze spełnienia dobrego uczynku.

advantage napisał:
mniej więcej o to mi chodziło... chyba zapomniałam, że LE mówi jako Cuddy to co jej napiszą
skoro interesy Cuddy i LE są zbliżone do siebie, czasem można się pomylić Sama LE (jak i TPTB) zresztą też często gada w wywiadach sprzeczne ze sobą rzeczy

advantage napisał:
anyway, jak nie chce zeby sie zmieniał, to wychodzi na to, że go akceptuje. Ale nie może przeciez akceptować go tylko czasami, no sorry.
ano, nie można. Może - zakładając, że w poczynaniach TFUrców jest jakaś logika - Cuddy po prostu akceptowała nie House'a, ale to wyobrażenie, jakie o nim miała? Bo w końcu ona o tym, jaki House jest 'w domowych warunkach' wiedziała i nadal wie bardzo niewiele. I tu mogłabym zrozumieć jej fochy o śmieci czy szczoteczkę, ale już nie czaję, czemu zaczęła się czepiać tych cech House'a, których powinna być świadoma od samego początku i pomimo których - a może: dzięki którym - "nie mogła przestać go kochać".

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pon 5:52, 14 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:00, 14 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
aaa, o to... Bosh, ależ to było hot
ogólnie to większość scen z tego fika była hot!

Richie117 napisał:
pewnie, że nie mam nic przeciwko - wręcz bardzo chętnie wykręślę z listy potencjalnych fików do tłumaczenia tę jedną pozycję
ok, dzięki. Zrobiłam już mały postęp - przetłumaczyłam tytuł pierwszego rozdziału

Richie117 napisał:
Mam wrażenie, że wyobrażenia Cuddy nie odnoszą się tylko do House'a, ale generalnie do mężczyzn. Lucasowi odpowiadała rola podnóżka, więc się doskonale dogadywali na dłuższą metę. Szkoda, że ludzie - bo nie tylko Cuddy - nie potrafią się cieszyć tym, co mają, tylko dążą do czegoś, co najczęściej jest nieosiągalne.
taka już ludzka natura... Często się na tym łapie, aż po jakimś czasie wmawiam sobie, że to jednak musi pozostać marzeniem. W zwiazku Lucasa i Cuddy, zdecydowanie to ona nosiła spodnie. A ten aktor akurat pasował do roli, bo cały czas mi się kojarzył z kimś, kto po trzydziestce ciągle mieszka z mamą xd Hugh chyba kiedyś powiedzał, że widzi House'a w związku z silną kobietą. Dobra, mnie to nawet też pasuje, ale niekoniecznie to ma być Cuddy;)

Richie117 napisał:
Ugh, jak ja bym bardzobardzo chciała, żeby do Huddy już nie wracano - nie wiem, jak trzeba być ślepym, żeby uważać to co było za piękny i idealny związek, skoro nie było ani jednego odcinka, żeby House, Cuddy lub oboje nie okazywali tego, jacy są nieusatysfakcjonowani
teraz bym chciała. I chciałabym, żeby House zaczął robić jej na złość, a nie do niej wracał. To byłoby ciekawsze, przynajmniej w sposób, w jaki ja to widzę

Richie117 napisał:
oj można bardzo długo grać jedną postać i nie popadać w bylejakość - chociażby Gillian Anderson grała Scully przez 200 epów i cały czas trzymała ten sam poziom. W ogóle "House" jest pod tym względem ewenementem: podczas gdy ekipy innych seriali z biegiem lat zżywają się ze sobą, coraz lepiej się rozumieją, bawią się na planie i stawiają się w komplecie na różnych uroczystościach, w "House'ie" wszystko się rozpieprzyło już jakiś czas temu, co widać po braku bloopersów, anegdotek z planu w wywiadach czy po tym, jak większość ekipy unika uczestnictwa w telewizyjnych eventach, a zaraz po skończeniu sezonu odcinają się od wszystkiego, co związane z "House'em", chyba że kontrakty zmuszają ich do udzielania się w promocji
nigdy nie widziałam ani jednego odcinka 'Z archiwum X', ani pełnometrażówek, więc się nie wypowiem;)
To akurat zauważyłam, niby każdy o każdym dobrze się wypowiada i wszyscy pokazują jak to się lubią, ale chyba tylko pokazują pod publiczkę. Hugh podobno gada tylko z RSLem, co jest dziwne. No i ta cała reszta... właściwie to nie potrafię sobie wyobrazić jak LE plotkuje z Omarem Eppsem w przerwach między zdjęciami. I przesadzili, jak nikt poza LE nie pojawił się na gali nagród People. A ona zaprezentowała jakże profesjonalne zachowanie;p

Richie117 napisał:
kwestia altruizmu powinna się ograniczać tylko do tego, gdzie w grę wchodzą wymierne korzyści lub ich brak, bo jeżeli takich korzyści nie ma, to zawsze jest jakieś poczucie dumy czy zadowolenie ze spełnienia dobrego uczynku.
mnie np dobre uczynki nie przekonują... przejechałam się kilka razy robiąc coś dla kogoś bez korzyści dla siebie i dziękuje bardzo. Znaczy bez tej materialnej... muszę być nieczuła, skoro sam fakt, że komuś pomogłam na mnie nie działa

Richie117 napisał:
skoro interesy Cuddy i LE są zbliżone do siebie, czasem można się pomylić
one się mylą... czasami nie wiem czy to Cuddy chce zdobyć House’a, czy LE Hju

Richie117 napisał:
Bo w końcu ona o tym, jaki House jest 'w domowych warunkach' wiedziała i nadal wie bardzo niewiele. I tu mogłabym zrozumieć jej fochy o śmieci czy szczoteczkę, ale już nie czaję, czemu zaczęła się czepiać tych cech House'a, których powinna być świadoma od samego początku i pomimo których - a może: dzięki którym - "nie mogła przestać go kochać".
widocznie jego charakter ją przerósł i nie podołała. W sumie to głupie, rezygnować z miłości z błahych powodów. Dobra, ćpanie może nie jest takie błahe, ale nawet nie próbowała stawić temu czoła, tylko od razu 'sorry, House, to koniec'.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:26, 15 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
Zrobiłam już mały postęp - przetłumaczyłam tytuł pierwszego rozdziału
wow szalejesz, dziewczyno!

advantage napisał:
Hugh chyba kiedyś powiedzał, że widzi House'a w związku z silną kobietą. Dobra, mnie to nawet też pasuje, ale niekoniecznie to ma być Cuddy;)
z silną kobietą, tak, ale IMO równocześnie z taką, która byłaby zdolna do kompromisów, żeby trzymała House'a w ryzach, dorównywała mu kroku, ale nie wchodziła mu na głowę - czyli jednym słowem kimś takim jak Stacy (albo Wilson ). Pytanie (retoryczne): czy Cuddy nadaje się do związku z silnym mężczyzną?...

advantage napisał:
I chciałabym, żeby House zaczął robić jej na złość, a nie do niej wracał. To byłoby ciekawsze, przynajmniej w sposób, w jaki ja to widzę
ze spoilerów wynika, że tak może to wyglądać. But still, kto się czubi, ten się lubi i hmm... pewne doniesienia wskazują, że TPTB pójdzie tą ścieżką, jak w "Help me"

advantage napisał:
nigdy nie widziałam ani jednego odcinka 'Z archiwum X', ani pełnometrażówek, więc się nie wypowiem;)
to jakikolwiek inny serial można rozważyć Taki na przykład "Klan" kręcony od 13 lat, czy MnS... ci aktorzy to dopiero mają powody do znudzenia, a jednak grają na tym samym poziomie Albo A. Grabowski w roli Ferdka Kiepskiego - oglądam to tylko na wyrywki, ale tym bardziej nie widzę różnicy między nowymi a starymi odcinkami.

advantage napisał:
I przesadzili, jak nikt poza LE nie pojawił się na gali nagród People. A ona zaprezentowała jakże profesjonalne zachowanie;p
ja tam się im nie dziwię - skoro LE ma teatrzyk pod swoje dyktando, to niech sobie odbiera nagrodę, którą pewnie w 90% zawdzięcza huddystkom Filmiku z podziękowaniem za PCA nie miałam serca oglądać, tylko jedno zdjęcie widziałam - miny wszystkich jakby stali nad trumną, a RSL dodatkowo sprawiał wrażenie, że miał ochotę zrobić komuś dotkliwą krzywdę tymi statuetkami

advantage napisał:
mnie np dobre uczynki nie przekonują... przejechałam się kilka razy robiąc coś dla kogoś bez korzyści dla siebie i dziękuje bardzo.
yeah... też tak mam, że większość dobrych uczynków kończy się dla mnie stratą. Muszę popracować nad moją asertywnością

advantage napisał:
czasami nie wiem czy to Cuddy chce zdobyć House’a, czy LE Hju
stawiam na drugą możliwość, bleeeh

advantage napisał:
widocznie jego charakter ją przerósł i nie podołała. W sumie to głupie, rezygnować z miłości z błahych powodów. Dobra, ćpanie może nie jest takie błahe, ale nawet nie próbowała stawić temu czoła, tylko od razu 'sorry, House, to koniec'.
ją przerasta nawet charakter Rachel, tylko że dziecka nie można tak łatwo oddać
ech, żeby tam w ogóle można było mówić o miłości (poza miłością własną Cuddy) Jeżeli to coś w Huddy to miłość, to nie wiem, jak określić uczucie łączące Hilsona, bo Wilson nie taki crap ze strony House'a znosił. A ćpanie? Cuddy, for fucks sake, wiedziała, że wiąże się z "ćpunem" i jako lekarka musi być świadoma całej otoczki ćpania, łącznie z tym, jak trudno jest być w związku z osobą uzależnioną. Całe to zerwanie było do bólu żałosne i Cuddy powinna po czymś takim stracić w oczach wszystkich, którzy choć odrobinę znają się na temacie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:11, 15 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
wow szalejesz, dziewczyno! <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/klaszcze.gif">
hahaha. na dzień dzisiejszy jestem już trochę dalej;)

Richie117 napisał:
z silną kobietą, tak, ale IMO równocześnie z taką, która byłaby zdolna do kompromisów, żeby trzymała House'a w ryzach, dorównywała mu kroku, ale nie wchodziła mu na głowę - czyli jednym słowem kimś takim jak Stacy (albo Wilson ). Pytanie (retoryczne): czy Cuddy nadaje się do związku z silnym mężczyzną?...
tak samo sobie wyobrażam kobietę dla House'a. W ostatnim odcinku powiedział do Cuddy chyba 'get out of my way' więc to już jakiś krok naprzód xd byle tylko znów nie zachowywał się w stylu 'nie mogę tego zrobić, bo Cuddy to i tamto’. Stacy pasowała, no i Wilson...

Richie117 napisał:
ze spoilerów wynika, że tak może to wyglądać. But still, kto się czubi, ten się lubi i hmm... pewne doniesienia wskazują, że TPTB pójdzie tą ścieżką, jak w "Help me"
kto się czubi, ten się lubi sprawdza się chyba tylko w podstawówce... przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń chociaz do Huddy też chyba można to odnieść. A przecież mogliby przedstawiać dalej House'a w takiej hedonistycznej odsłonie jak w 7x16.

Richie117 napisał:
Albo A. Grabowski w roli Ferdka Kiepskiego - oglądam to tylko na wyrywki, ale tym bardziej nie widzę różnicy między nowymi a starymi odcinkami.
ja nawet nie odróżniam starych odcinków od nowych... no chyba, że te gdzie nie ma Waldusia co prawda nie oglądam, ale z Ferdkiem to chyba jest taka sprawa, że to w miarę płaska postać – przez cały czas jest taki sam, siedzi z piwem przed tv i generalnie nie robi nic. House jest już bardziej rozbudowany i ewoluuje, nabywa niektóre cechy a inne traci przez wydarzenia w jego życiu. Generalnie jest taki sam, ale imo drobne szczegóły się pozmieniały. I to chyba wpływa na całokształt.

Richie117 napisał:
ja tam się im nie dziwię - skoro LE ma teatrzyk pod swoje dyktando, to niech sobie odbiera nagrodę, którą pewnie w 90% zawdzięcza huddystkom Filmiku z podziękowaniem za PCA nie miałam serca oglądać, tylko jedno zdjęcie widziałam - miny wszystkich jakby stali nad trumną, a RSL dodatkowo sprawiał wrażenie, że miał ochotę zrobić komuś dotkliwą krzywdę tymi statuetkami
nie pamietam kto tam był jeszcze nominowany, ale nie chce mi sie wierzyć, ze LE miałaby być najlepsza. Poza tym to nagroda od widzów, czyli w porównaniu np ze Złotym Globem to marna nagroda. Ten filmik z podziękowań był beznadziejny... ja go zrozumiałam tak, jakby RSL miał za złe Hugh, że zgarnia wszystkie nagrody. A pewnie nie o to im chodziło

Richie117 napisał:
też tak mam, że większość dobrych uczynków kończy się dla mnie stratą.
no i po co robić dobre uczynki? egoistyczne podejście

Richie117 napisał:
stawiam na drugą możliwość, bleeeh
jasne, że bleh, ale jej zazdroszcze... ona ma chociaż możliwość go dotknąć

Richie117 napisał:
Cuddy, for fucks sake, wiedziała, że wiąże się z "ćpunem" i jako lekarka musi być świadoma całej otoczki ćpania, łącznie z tym, jak trudno jest być w związku z osobą uzależnioną. Całe to zerwanie było do bólu żałosne i Cuddy powinna po czymś takim stracić w oczach wszystkich, którzy choć odrobinę znają się na temacie.
taaa... bo wyobrażenie o Housie jakie ma Cuddy przysłoniło jej rzeczywistość. Za dużo wymaga, a powinna wiedzieć, że się nie zmieni. Tak to walczy z wiatrakami

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:21, 16 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
W ostatnim odcinku powiedział do Cuddy chyba 'get out of my way' więc to już jakiś krok naprzód xd
uh, jak mi się strasznie nie podobał ten ep Scena H/Cu również. Niby okej, anty-Huddy, ale tak w ogóle to WTF?! Było źle, gdy House nadskakiwał Cuddy, ale jeszcze gorzej to wygląda, kiedy ona ustępuje jemu z powodu - jak się wydawało - poczucia winy. Jakby teraz House zyskał sobie autonomię i będzie robił, co mu przyjdzie do głowy. Nie sądzę, żeby to miało długo potrwać i nawet jeśli to krok naprzód, to nie wydaje mi się, żeby ten krok miał prowadzić w jakimś pozytywnym kierunku.

advantage napisał:
chociaz do Huddy też chyba można to odnieść.
do Hilsona przecież też, nawet bardziej niż do Huddy *stara się nie myśleć o Hilsonowym rozczarowaniu ostatnim epem*

advantage napisał:
A przecież mogliby przedstawiać dalej House'a w takiej hedonistycznej odsłonie jak w 7x16.
i w międzyczasie nakręcić scenę z House'em napadającym na bank
Ale poważnie - nieeee, bosh, tylko nie w TAKIEJ!!! Owszem, House najczęściej nie ma oporów przed niestosownymi zachowaniami, ale to w tym epie to dla mnie była gruuuba przesada

advantage napisał:
z Ferdkiem to chyba jest taka sprawa, że to w miarę płaska postać – przez cały czas jest taki sam, siedzi z piwem przed tv i generalnie nie robi nic.
to prawda (dlatego mnie ten serial nudzi i wkurza, zamiast śmieszyć), ale chyba przez to taką postać trudniej się gra przez wiele lat, nie dając po sobie poznać znużenia. Hju niemal w każdym epie staje przed jakimiś nowymi wyzwaniami i dawniej dostrzegałam w nim pasję i ekscytację z tego powodu, a teraz tego nie widzę

advantage napisał:
nie pamietam kto tam był jeszcze nominowany, ale nie chce mi sie wierzyć, ze LE miałaby być najlepsza. Poza tym to nagroda od widzów, czyli w porównaniu np ze Złotym Globem to marna nagroda.
U know, zależy kto jak ocenia prestiż takiej nagrody - dla jednych liczy się uznanie profesjonalnych krytyków, a dla innych uznanie fanów Wątpię na przykład, żeby koleś ze "Zmierzchu" bardzo się przejmował tym, że gra w wielkiej szmirze, skoro miliony nastolatek sikają w majty na jego widok
LE wygraną zawdzięcza zapewne temu, że w PCA jedna osoba może oddać nieskończenie wiele głosów, a Huddystki mają bardzo rozwiniętą determinację i zdolności mobilizacyjne

advantage napisał:
ja go zrozumiałam tak, jakby RSL miał za złe Hugh, że zgarnia wszystkie nagrody. A pewnie nie o to im chodziło
wg ludzi na LJcie, panowie tylko się jak zwykle przekomarzali Chociaż ja bym się nie dziwiła, gdyby RSL czuł frustrację z powodu bycia ciągle w cieniu Hju, szczególnie że teraz postać Wilsona jest pisana tak koszmarnie, że nie ma szans na przebicie się na szczyt

advantage napisał:
ale jej zazdroszcze... ona ma chociaż możliwość go dotknąć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:47, 17 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
Jakby teraz House zyskał sobie autonomię i będzie robił, co mu przyjdzie do głowy. Nie sądzę, żeby to miało długo potrwać i nawet jeśli to krok naprzód, to nie wydaje mi się, żeby ten krok miał prowadzić w jakimś pozytywnym kierunku.
Tak, tak się zachowywał, ale podobało mi się to mieszkanie w hotelu, te dziwki i szastanie forsą na prawo i lewo. Może chciał poczuć, że żyje bez żadnych zobowiązań? Pokazać Cuddy, że teraz już go nie ogranicza i może sobie robić co chce? Pozytywnych kierunków też nie widzę, ale wydaje mi się, że na tym się skończy i za tydzień House wróci do normalności.

Richie117 napisał:
*stara się nie myśleć o Hilsonowym rozczarowaniu ostatnim epem*
czy ja wiem, czy to było takie rozczarowujące? Raczej odrobinę zaskakujące. Poprosił go o wspólne mieszkanie? Pewnie po to, by móc go pilnować, ale może Wilson czuje się samotny i szuka uwagi House'a?

Richie117 napisał:
Ale poważnie - nieeee, bosh, tylko nie w TAKIEJ!!! Owszem, House najczęściej nie ma oporów przed niestosownymi zachowaniami, ale to w tym epie to dla mnie była gruuuba przesada
zgodzę się, że momentami było przesadzone, ale mi się podobało... Hosue chyba szukał rozrywki, albo adrenaliny, albo i tego i tego, czegoś co go ruszy, że mógł coś poczuć. Więc może za słabo odczuł stratę Cuddy? I tak dobrze, że nie pokazali tego tak, że sie załamał, zamknął w mieszkaniu i zaćpał.

Richie117 napisał:
to prawda (dlatego mnie ten serial nudzi i wkurza, zamiast śmieszyć), ale chyba przez to taką postać trudniej się gra przez wiele lat, nie dając po sobie poznać znużenia. Hju niemal w każdym epie staje przed jakimiś nowymi wyzwaniami i dawniej dostrzegałam w nim pasję i ekscytację z tego powodu, a teraz tego nie widzę
też o tym pomyślałam, ale już nie wymyśliłam rozwiązania;/ biorąc pod uwagę kraj produkcji, prestiż serialu i aktorskie gaże, to Hju powinno iść lepiej.

Richie117 napisał:
U know, zależy kto jak ocenia prestiż takiej nagrody - dla jednych liczy się uznanie profesjonalnych krytyków, a dla innych uznanie fanów Wątpię na przykład, żeby koleś ze "Zmierzchu" bardzo się przejmował tym, że gra w wielkiej szmirze, skoro miliony nastolatek sikają w majty na jego widok
ten koleś wybitny nie jest, wiec musi się cieszyć tym, co ma dla mnie jako kogoś kto wciąż ma chorą nadzieje na zostanie krytykiem filmowym, nagrody za uznanie fanów stoją półkę niżej. Można przecież bym beznadziejnym, a i tak osiągnąć sławę. Zawsze znajdzie się jakieś wielbiące grono fanów. Może to trochę inny przykład, ale jedyny jaki przychodzi mi do głowy - filmy gore. Nie niosą żadnego przesłania, nie święcą triumfów na festiwalach, a pokaźna liczba ludzi na całym świecie to lubi i ogląda, co jest dla mnie niepojęte.

Richie117 napisał:
wg ludzi na LJcie, panowie tylko się jak zwykle przekomarzali Chociaż ja bym się nie dziwiła, gdyby RSL czuł frustrację z powodu bycia ciągle w cieniu Hju, szczególnie że teraz postać Wilsona jest pisana tak koszmarnie, że nie ma szans na przebicie się na szczyt
na pewno w tym trochę prawdy, bo pratycznie ani razu nie grał jeszcze pierwszych skrzypieć. Może tylko za wyjątkiem odcinka Wilsona, ale 40 minut na 7 sezonów to prawie nic. Pewnie trochę też dlatego przyjął tą rolę na Brodwayu czy gdzie to tam;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 4:59, 18 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
Może chciał poczuć, że żyje bez żadnych zobowiązań? Pokazać Cuddy, że teraz już go nie ogranicza i może sobie robić co chce?
Nope, nie sądzę, żeby chodziło o pokazywanie Cuddy czegokolwiek - gdyby tak było, to House by się postarał, żeby Cuddy dowiedziała się szczegółowo o jego wybrykach. Życie bez zobowiązań to chyba też nie to, bo do tego House nie musiałby wychodzić z własnego mieszkania Wszystko wskazuje na to, że House chciał zaszaleć, żeby udowodnić samemu sobie, że nie potrzebuje Cuddy do bycia szczęśliwym i/lub oszukać samego siebie, że zerwanie z nią nie wywarło na niego aż takiego wpływu (mówię tylko, co dla mnie wynikało z epa, bo nie wierząc w OTP Huddy, nie wierzę też w całą resztę )

advantage napisał:
Poprosił go o wspólne mieszkanie? Pewnie po to, by móc go pilnować, ale może Wilson czuje się samotny i szuka uwagi House'a?
akurat ta scena była w miarę w porządku (stąd moja nadzieja obudziła się na widok tego sneak peeka). Ale większość całej reszty? Te pełne dezaprobaty i politowania dla House'a miny Wilsona, to że Wilson zdawał się bardziej wspierać w tym wszystkim Cuddy niż House'a... Nawet ta końcówka rozmowy chłopaków na balkonie, kiedy House stwierdza, że "to obraźliwe i irytujące, że Wilson kończy na głos swoje rozważania, licząc na to, że House myśli to samo, co on" - niby nic, ale zrobiło mi się przykro. I to powiedział House, który ma w zwyczaju doznawać olśnienia i wychodzić w połowie rozmowy...

advantage napisał:
House chyba szukał rozrywki, albo adrenaliny, albo i tego i tego, czegoś co go ruszy, że mógł coś poczuć. Więc może za słabo odczuł stratę Cuddy?
wręcz przeciwnie - skoro musiał się posuwać tak daleko, żeby znaleźć coś, co go ruszy, to znaczy, że odczucia po stracie Cuddy przysłoniły mu wszystko inne (bosh, to naprawdę jest plagiat "Zmierzchu" )

advantage napisał:
I tak dobrze, że nie pokazali tego tak, że sie załamał, zamknął w mieszkaniu i zaćpał.
pokazali, tylko ograniczyli to do jednej sceny - w pokoju chlew i pustka, a House siedzi na łóżku i łyka Vicodin. Rozciągnięcie załamanego House'a na całego epa byłoby zbyt mało widowiskowe

advantage napisał:
biorąc pod uwagę kraj produkcji, prestiż serialu i aktorskie gaże, to Hju powinno iść lepiej.
nie zapominajmy o tym, że Hju jest Brytyjczykiem, kasy ma już jak lodu, a serial wyraźnie przestał go obchodzić, odkąd zaczęło dziać się źle, a DS mimo uwag Hju nic z tym nie robi

advantage napisał:
dla mnie jako kogoś kto wciąż ma chorą nadzieje na zostanie krytykiem filmowym, nagrody za uznanie fanów stoją półkę niżej.
tak się ogólnie przyjęło (i dlatego brak znaczących nagród dla "House'a" ostatnimi czasy tak bardzo mnie raduje ), ale aktorzy czy ogólnie artyści wszelacy patrzą na to zapewne przez pryzmat swoich priorytetów. Gdyby o mnie chodziło, to wolałabym wiedzieć, że miliony ludzi idą na mój film, żeby się rozerwać, niż mieć świadomość, że moja wybitna produkcja jest aż tak wybitna, że obejrzała ją tylko garstka koneserów z Akademii Filmowej i postanowiła nagrodzić mnie Oscarem.

advantage napisał:
filmy gore. Nie niosą żadnego przesłania, nie święcą triumfów na festiwalach, a pokaźna liczba ludzi na całym świecie to lubi i ogląda, co jest dla mnie niepojęte.
hahaha, jestem jednym z tych niepojętych ludzi (tylko czemu wikipedia podaje "Piłę" za przykład filmu gore? Przecież tam było przesłanie, a flaki to tylko widowiskowy dodatek ) A popularność tych filmów wynika z tego, że większość ludzi (o ile nie wszyscy) ma swojego "mrocznego pasażera", a oglądanie krwawych filmów to lepszy sposób na zaspokojenie sadyzmu i niezdrowej ciekawości, niż rozbebeszenie swojego kota czy psa

advantage napisał:
na pewno w tym trochę prawdy, bo praktycznie ani razu nie grał jeszcze pierwszych skrzypiec. Może tylko za wyjątkiem odcinka Wilsona, ale 40 minut na 7 sezonów to prawie nic. Pewnie trochę też dlatego przyjął tą rolę na Brodwayu czy gdzie to tam;)
noł, to nie tak. RSL kocha teatr i nie przepada za pracą przed kamerą, dlatego stara się wyrwać ze studia kiedy tylko ma okazję, a ep "Wilson" - jak powiedział w wywiadzie - był dla niego koszmarem, bo wymagał od niego zbyt wiele pracy. Z tym "byciem w cieniu", to miałam na myśli, że kiedy widzowie mają wybrać ulubionego lekarza z tv, to większość wybierze House'a przed Wilsonem itp

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:09, 19 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
Nope, nie sądzę, żeby chodziło o pokazywanie Cuddy czegokolwiek - gdyby tak było, to House by się postarał, żeby Cuddy dowiedziała się szczegółowo o jego wybrykach. Życie bez zobowiązań to chyba też nie to, bo do tego House nie musiałby wychodzić z własnego mieszkania Wszystko wskazuje na to, że House chciał zaszaleć, żeby udowodnić samemu sobie, że nie potrzebuje Cuddy do bycia szczęśliwym i/lub oszukać samego siebie, że zerwanie z nią nie wywarło na niego aż takiego wpływu (mówię tylko, co dla mnie wynikało z epa, bo nie wierząc w OTP Huddy, nie wierzę też w całą resztę )
im bardziej się staram kogoś jakoś psychologicznie zrozumieć, tym mniej mi wychodzi. Może już lepiej przestanę próbować Dobra, to co mówisz ma sens. Jak zawsze Śmieszne tylko, że jak rozstał się ze Stacy wystarczyła mu jedna panienka, a po Cuddy cały tuzin Nigdy nie patrzyłam na Huddy jako OTP, już prędzej jako jedyny ship, który tak widzą twórcy.

Richie117 napisał:
Nawet ta końcówka rozmowy chłopaków na balkonie, kiedy House stwierdza, że "to obraźliwe i irytujące, że Wilson kończy na głos swoje rozważania, licząc na to, że House myśli to samo, co on" - niby nic, ale zrobiło mi się przykro. I to powiedział House, który ma w zwyczaju doznawać olśnienia i wychodzić w połowie rozmowy...
nie wiem czemu, ale nie pamiętam o czym rozmawiali... Czemu przykro? Olśnienia House’a zazwyczaj dotyczyły tylko pacjenta.

Richie117 napisał:
wręcz przeciwnie - skoro musiał się posuwać tak daleko, żeby znaleźć coś, co go ruszy, to znaczy, że odczucia po stracie Cuddy przysłoniły mu wszystko inne (bosh, to naprawdę jest plagiat "Zmierzchu" )
brzmi mądrzej... naprawdę kompletnie nie znam się na psychologii na 'Zmierzchu' też nie;p

Richie117 napisał:
Rozciągnięcie załamanego House'a na całego epa byłoby zbyt mało widowiskowe
no tak... a poza tym, to nie byłoby coś, czego nigdy nie widzieliśmy.

Richie117 napisał:
nie zapominajmy o tym, że Hju jest Brytyjczykiem, kasy ma już jak lodu, a serial wyraźnie przestał go obchodzić, odkąd zaczęło dziać się źle, a DS mimo uwag Hju nic z tym nie robi
Brytyjczykiem w dodatku z tym różnymi depresyjnymi dziwactwami. Co do kasy, to jednak zawsze miałam wrażenie, że Hju traktuje to jako ‘efekt uboczny’ grania w serialu. I właściwie robienia wszystkiego innego, jak np. nagrywania płyty. Wydaje mi się, że więcej frajdy miał z samego nagrywania niż płynącej z tego kasy. No ale to tylko moje odczucie;)

Richie117 napisał:
Gdyby o mnie chodziło, to wolałabym wiedzieć, że miliony ludzi idą na mój film, żeby się rozerwać, niż mieć świadomość, że moja wybitna produkcja jest aż tak wybitna, że obejrzała ją tylko garstka koneserów z Akademii Filmowej i postanowiła nagrodzić mnie Oscarem.
no to już chyba zależy od konkretnej ‘gwiazdy’.
Z tego co zauważyłam, część widzów traktuje wybory Akademii jako swego rodzaju wyznacznik i ogląda filmy dopiero po rozdaniu nagród. I oczywiście zawsze wtedy ogłaszają jaki to genialny film, czasami nawet nie rozumiejąc przesłania... chyba, że tylko ja tak maniakalnie się doszukuję w filmach czegoś głębszego. A zazwyczaj znajdę to w tych oscarowych. Nie wiem. W każdym razie próbuje powiedzieć, że Oscary i miliony widzów mogą iść ze sobą w parze

Richie117 napisał:
A popularność tych filmów wynika z tego, że większość ludzi (o ile nie wszyscy) ma swojego "mrocznego pasażera", a oglądanie krwawych filmów to lepszy sposób na zaspokojenie sadyzmu i niezdrowej ciekawości, niż rozbebeszenie swojego kota czy psa
jasne, że tak, ale i tak mnie to nie przekonuje jak można to nałogowo oglądać. Mój 'mroczny pasażer' też czasami mi się objawia, ale nigdy nie mam wtedy ochoty na takie kino. Ale może to ja jestem dziwna, who knows?

Richie117 napisał:
RSL kocha teatr i nie przepada za pracą przed kamerą, dlatego stara się wyrwać ze studia kiedy tylko ma okazję, a ep "Wilson" - jak powiedział w wywiadzie - był dla niego koszmarem, bo wymagał od niego zbyt wiele pracy. Z tym "byciem w cieniu", to miałam na myśli, że kiedy widzowie mają wybrać ulubionego lekarza z tv, to większość wybierze House'a przed Wilsonem itp
a, to prawda z wyborem ulubionego lekarza. Ale jak zwykle na to nie wpadłam A o samym RSLu to zbyt wiele nie wiem. Chyba czas najwyższy dowiedzieć się wiecej xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:30, 19 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
im bardziej się staram kogoś jakoś psychologicznie zrozumieć, tym mniej mi wychodzi. Może już lepiej przestanę próbować
nieee, nie przestawaj próbować!! Cała psychologia opiera się na próbowaniu i - co najważniejsze - jeszcze żadna psychologiczna teoria nie została na dobre obalona

advantage napisał:
Śmieszne tylko, że jak rozstał się ze Stacy wystarczyła mu jedna panienka, a po Cuddy cały tuzin
cytując za jakimś fikiem: I need something to get that taste out of my mouth. - jak powiedział House po swoim pierwszym w życiu blow-jobie

advantage napisał:
nie wiem czemu, ale nie pamiętam o czym rozmawiali... Czemu przykro?
oni rozmawiali tam właśnie o tym - a raczej Wilson mówił - że House jest przerażony tym, że wszystko przestało go ekscytować i że to normalne, że wszystko przez pewien czas będzie "smakować nieco gorzej".
A przykro mi się zrobiło, bo dwa sezony temu taki tekst House'a byłby bez dwóch zdań zabawny (teraz pewnie też miał taki być w zamierzeniu), ale teraz - biorąc pod uwagę zmiany w Hilsonie - to miałam wrażenie, że House nie powiedział tego żartobliwie, lecz całkiem szczerze, bo ma dosyć Wilsona i jego przemądrzałych wykładów

advantage napisał:
na 'Zmierzchu' też nie;p
niewielka strata for U

advantage napisał:
Co do kasy, to jednak zawsze miałam wrażenie, że Hju traktuje to jako ‘efekt uboczny’ grania w serialu.
Też tak uważam. Słyszałam nawet od kogoś (tzn czytałam), że Hju zgodził się podpisać kontrakt na kolejne sezony (4 do 8 albo 5 do 8.), nie tyle ze względu na podwyżkę gaży, co dzięki propozycji, że DS zrobi go jednym z producentów, co wiązało się posiadaniem wpływu na serial. Niestety dla Hju, zdobył prawo głosu, ale DS nie zamierzał go słuchać - tylko że kontrakt był już podpisany

advantage napisał:
Z tego co zauważyłam, część widzów traktuje wybory Akademii jako swego rodzaju wyznacznik i ogląda filmy dopiero po rozdaniu nagród. I oczywiście zawsze wtedy ogłaszają jaki to genialny film, czasami nawet nie rozumiejąc przesłania... chyba, że tylko ja tak maniakalnie się doszukuję w filmach czegoś głębszego. A zazwyczaj znajdę to w tych oscarowych. Nie wiem. W każdym razie próbuje powiedzieć, że Oscary i miliony widzów mogą iść ze sobą w parze
tjaaa, wiem, że te dwa czynniki się nie wykluczają, a nawet jeden wpływa na drugi - trudno tylko orzec, czy gdyby jakiś film nie dostał Oscara, to miałby tylu widzów. I zauważyłam to samo - że wiele osób twierdzi później, że film był genialny, chociaż tak naprawdę wcale im się nie podobał, bo wstydzą się wyrazić swoje zdanie. Mnie się najczęściej filmy oscarowe nie podobają - może mam zbyt prosty musk i potrzebuję wyłącznie prostej rozrywki

advantage napisał:
jasne, że tak, ale i tak mnie to nie przekonuje jak można to nałogowo oglądać. Mój 'mroczny pasażer' też czasami mi się objawia, ale nigdy nie mam wtedy ochoty na takie kino. Ale może to ja jestem dziwna, who knows?
zależy... Czy w Twojej okolicy giną wówczas tragicznie psy i koty? A poważnie, to każdy ma swojego bzika (np nałogowe czytanie ery). I widziałam ostatnio kilka "horrorów", po których zachodziłam w głowę, jakim trzeba być idiotą, żeby taki film napisać, wydać kasę na jego kręcenie i co za debile oglądają takie rzeczy

advantage napisał:
A o samym RSLu to zbyt wiele nie wiem. Chyba czas najwyższy dowiedzieć się wiecej xd
Wiele więcej się nie dowiesz - informacje o nim w necie są tak skąpe, jak ciuchy Cuddy, w porównaniu do tego, co można znaleźć o innych

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 5:32, 19 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:34, 20 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
nieee, nie przestawaj próbować!! Cała psychologia opiera się na próbowaniu i - co najważniejsze - jeszcze żadna psychologiczna teoria nie została na dobre obalona
nie? Nigdy do końca nie kumałam psychologii... jak jakiś fizyk ułoży sobie teorię to jestem w stanie pojąć, ze te cząstki zachowują się zawsze tak samo. Ale ze ludzie mieliby się zachowywać tak samo? No nie znam się na tym, ale nie wykluczam, ze to możliwe. Mam chyba zbyt ograniczony umysł w kwestiach psychologii;)

Richie117 napisał:
cytując za jakimś fikiem: I need something to get that taste out of my mouth. - jak powiedział House po swoim pierwszym w życiu blow-jobie
no cóz, rozczarował się smakiem

Richie117 napisał:
A przykro mi się zrobiło, bo dwa sezony temu taki tekst House'a byłby bez dwóch zdań zabawny (teraz pewnie też miał taki być w zamierzeniu), ale teraz - biorąc pod uwagę zmiany w Hilsonie - to miałam wrażenie, że House nie powiedział tego żartobliwie, lecz całkiem szczerze, bo ma dosyć Wilsona i jego przemądrzałych wykładów
nie no, ta rozmowa nie wyglądała na żartobliwą. A jeśli miała taka być, to im kompletnie nie wyszło. Ostatnio czytałam, że fani Hilsona mają być z czegoś baaardzo zadowoleni, ale na razie to nie ma zbyt wielu powodów do radości.

Richie117 napisał:
niewielka strata for U
yeah, jakoś bardzo nie żałuję xd

Richie117 napisał:
Też tak uważam. Słyszałam nawet od kogoś (tzn czytałam), że Hju zgodził się podpisać kontrakt na kolejne sezony (4 do 8 albo 5 do 8.), nie tyle ze względu na podwyżkę gaży, co dzięki propozycji, że DS zrobi go jednym z producentów, co wiązało się posiadaniem wpływu na serial. Niestety dla Hju, zdobył prawo głosu, ale DS nie zamierzał go słuchać - tylko że kontrakt był już podpisany
chyba tego nie słyszałam... znaczy tego, że dlatego podpisał kontrakt. Jak dla mnie powinni choć trochę się z nim liczyć, bo powiedzmy sobie szczerze – bez niego serialu nie ma.

Richie117 napisał:
tjaaa, wiem, że te dwa czynniki się nie wykluczają, a nawet jeden wpływa na drugi - trudno tylko orzec, czy gdyby jakiś film nie dostał Oscara, to miałby tylu widzów.
muszę to bliżej zbadać, bo właśnie poczułam się zaintrygowana;) szkoda, ze sama nie wpadłam na to wcześniej, bo minął już termin nadsyłania tekstów w konkursie, w którym chciałam znów wziąć udział... no najwyżej w przyszłym roku.

Richie117 napisał:
I zauważyłam to samo - że wiele osób twierdzi później, że film był genialny, chociaż tak naprawdę wcale im się nie podobał, bo wstydzą się wyrazić swoje zdanie. Mnie się najczęściej filmy oscarowe nie podobają - może mam zbyt prosty musk i potrzebuję wyłącznie prostej rozrywki
niektóre oscarowe filmy są do dupy. Avatara nie widziałam do tej pory i nawet się za to nie zabieram... nominowali to chyba tylko za te wszystkie przełomowe efekty. Nie wnikam xd Ale cała masa innych... Lubię je, bo wiem, że mogę coś w nich znaleźć. Tak samo w filmach Allena. I nienawidzę siebie za każdym razem, gdy odczuwam potrzebę ‘prostej rozrywki’ i oglądam głupie komedie. Ale czasami potrzebuje

Richie117 napisał:
zależy... Czy w Twojej okolicy giną wówczas tragicznie psy i koty? A poważnie, to każdy ma swojego bzika (np nałogowe czytanie ery). I widziałam ostatnio kilka "horrorów", po których zachodziłam w głowę, jakim trzeba być idiotą, żeby taki film napisać, wydać kasę na jego kręcenie i co za debile oglądają takie rzeczy
ja tak myśle jak tylko słyszę słowo ‘horror’ hmm... koty ani psy nie giną xd mój mroczny pasażer zazwyczaj objawia się na treningach jak trafiam na słabszego przeciwnika więc nikt zazwyczaj jakoś bardzo nie cierpi. Chociaż dzisiaj cierpiałam ja, bo dostałam sierpa w ucho, a nie wyjęłam kolczyków i mi spływała krew po całej szyi

Richie117 napisał:
Wiele więcej się nie dowiesz - informacje o nim w necie są tak skąpe, jak ciuchy Cuddy, w porównaniu do tego, co można znaleźć o innych
no właśnie przed chwilą się przekonałam... oprócz kilku fotek z jego wcześniejszych filmów i jakichś gali, jego opisów na filmowych portalach i pojedynczych stronkach, facet w internecie prawie nie istnieje. A jeśli już, to chyba najczęśniej jest Wilsonem, a nie sobą.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:54, 20 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
Ale ze ludzie mieliby się zachowywać tak samo? No nie znam się na tym, ale nie wykluczam, ze to możliwe.
może nie tak samo, ale w sposób wystarczająco zbliżony, żeby sformułować ogólną zasadę A jeżeli coś nie pasuje, to zawsze można to uznać za wyjątek potwierdzający regułę

advantage napisał:
Ostatnio czytałam, że fani Hilsona mają być z czegoś baaardzo zadowoleni, ale na razie to nie ma zbyt wielu powodów do radości.
cóż, niektórym "fanom" Hilsona poprzedni ep się bardzo podobał A mnie już zawczasu przeszły ciarki, kiedy czytałam tego spoilera

advantage napisał:
Jak dla mnie powinni choć trochę się z nim liczyć, bo powiedzmy sobie szczerze – bez niego serialu nie ma.
gdyby Hju był Amerykaninem albo miał amerykański temperament, to by się liczyli. Niestety Hju ze swoją mentalnością brytyjskiego dżentelmena woli się podporządkować DS zamiast walczyć o swoje racje...

advantage napisał:
niektóre oscarowe filmy są do dupy. Avatara nie widziałam do tej pory i nawet się za to nie zabieram...
"Avatar" to taka "Pocahontas" dla dorosłych jeżeli chodzi o fabułę. Nie wiem, czy wysiedziałabym na tym w kinie, ale w domu oglądałam to na dwie raty, bo zaczęłam zdychać z nudów

advantage napisał:
Lubię je, bo wiem, że mogę coś w nich znaleźć. Tak samo w filmach Allena. I nienawidzę siebie za każdym razem, gdy odczuwam potrzebę ‘prostej rozrywki’ i oglądam głupie komedie. Ale czasami potrzebuje
to ze mną jest odwrotnie - czasem mnie nachodzi ochota na coś 'głębokiego' I chyba nie widziałam żadnego filmu Allena (albo nic o tym nie wiem). Jako głupią komedię polecam "Due Date" - już nawet nie pamiętam, jaka była myśl przewodnia tego filmu, ale momentami śmiałam się jak głupia

advantage napisał:
ja tak myśle jak tylko słyszę słowo ‘horror’
Niektóre horrory są fajne - takie "Descent" na przykład. Może się po prostu starzeję, ale to pierwszy horror od lat, którego nie mogłam dooglądać do końca za pierwszym podejściem, bo myślałam, że zejdę na zawał. Ale już "Cabin Fever" nawet nie nazwałabym horrorem, bo tam tylko krew się leje, co nie jest straszne, tylko obrzydliwe, a fabuła była tak durna, że dylematy Huddy w porównaniu z nią to prawdziwy dramat psychologiczny

advantage napisał:
mój mroczny pasażer zazwyczaj objawia się na treningach jak trafiam na słabszego przeciwnika
uuuh, to dopiero zóy mroczny pasażer

advantage napisał:
facet w internecie prawie nie istnieje. A jeśli już, to chyba najczęśniej jest Wilsonem, a nie sobą.
sad but true To godne podziwu, że ceni sobie swoją prywatność, ale kurcze... mógł pokazać klatę Wilsona, kiedy miał okazję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:26, 21 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
A jeżeli coś nie pasuje, to zawsze można to uznać za wyjątek potwierdzający regułę
nie znoszę wyjątków... przypomniają mi naukę francuskiego, a tam mi się zawsze wydawało, że od każdej reguły było więcej wyjątków niż rzeczy zgodnie z regułą

Richie117 napisał:
cóż, niektórym "fanom" Hilsona poprzedni ep się bardzo podobał A mnie już zawczasu przeszły ciarki, kiedy czytałam tego spoilera
zazwyczaj wyznaję zasadę nie ciesz się zbyt wcześnie... W tym wypadku może być nie rozpaczaj zbyt wcześnie. Pytanie tylko czy mamy podstawy do tego, by wierzyć, że będzie dobrze.

Richie117 napisał:
Niestety Hju ze swoją mentalnością brytyjskiego dżentelmena woli się podporządkować DS zamiast walczyć o swoje racje...
zawsze mnie dziwiło jak może być taki uległy i zgadzać się, nawet jeśli nie chce czegoś zrobić;p

Richie117 napisał:
Avatar" to taka "Pocahontas" dla dorosłych jeżeli chodzi o fabułę. Nie wiem, czy wysiedziałabym na tym w kinie, ale w domu oglądałam to na dwie raty, bo zaczęłam zdychać z nudów
właśnie dlatego nawet nie próbuje tego ogladać... jeszcze mi się filmy na dobre obrzydzą

Richie117 napisał:
I chyba nie widziałam żadnego filmu Allena (albo nic o tym nie wiem). Jako głupią komedię polecam "Due Date" - już nawet nie pamiętam, jaka była myśl przewodnia tego filmu, ale momentami śmiałam się jak głupia
Allena uwielbiam, ale przede wszystkim jego stare filmy. Te nowe są jakieś 'inne', zwłaszcza trzy ostatnie, bo 'Sen Kasandry' jest znakomity Obejrzyj sobie np 'Purpurową rózę z Kairu'. Fabuła jest trochę durna, ale że to dzieło Allena to jest specyficzne i całkiem inaczej mi się na to patrzy. 'Due Date' planuję obejrzeć od dnia premiery i jeszcze mi się nie udało xd

Richie117 napisał:
Niektóre horrory są fajne - takie "Descent" na przykład. Może się po prostu starzeję, ale to pierwszy horror od lat, którego nie mogłam dooglądać do końca za pierwszym podejściem, bo myślałam, że zejdę na zawał. Ale już "Cabin Fever" nawet nie nazwałabym horrorem, bo tam tylko krew się leje, co nie jest straszne, tylko obrzydliwe, a fabuła była tak durna, że dylematy Huddy w porównaniu z nią to prawdziwy dramat psychologiczny
na 'Decent' się nie odważę, bo potem będę świrować Za dużo horrorów to nie ogladam, właściwie w ogóle, ale podobał mi się 'Sierociniec'. Zakrywałam oczy i przenosiłam się z kąta w kąt podczas oglądania, no ale był niezły. Od długiego czasu mam też na liście do obejrzenia filmy Dario Argento, tylko są dość stare i nigdzie nie mogę ich znaleźć. Kiedyś

Richie117 napisał:
uuuh, to dopiero zóy mroczny pasażer
czasami przejmuje nade mną kontrolę... szczególnie gdy słyszę 'ale nie bij mnie tak mocno'

Richie117 napisał:
To godne podziwu, że ceni sobie swoją prywatność, ale kurcze... mógł pokazać klatę Wilsona, kiedy miał okazję
pokazał dwadzieścia lat temu, może teraz sie już wstydzi?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 5:38, 22 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
zazwyczaj wyznaję zasadę nie ciesz się zbyt wcześnie... W tym wypadku może być nie rozpaczaj zbyt wcześnie.
bosh, już nie pamiętam, kiedy ostatni raz się cieszyłam na oglądanie House'a Za to rozpacz mnie dopada za każdym razem, kiedy teraz natknę się na cokolwiek House-related

advantage napisał:
'Due Date' planuję obejrzeć od dnia premiery i jeszcze mi się nie udało xd
nieładnie Ja czekałam jak LE na HuS, aż to wydadzą na dvd, żeby zassać z neta przyzwoitą wersję
Jak się kiedyś potknę w tv o te filmy Allena, to będę pamiętać, że mam obejrzeć. Póki co nadal leży mi na kompie "no country for old men" i nie mam natchnienia, żeby to oblookać
...
thx za przypomnienie mi o "Sierocińcu" Miałam to zobaczyć, ale wyleciało mi z głowy

advantage napisał:
pokazał dwadzieścia lat temu, może teraz sie już wstydzi?
niby czego? Wielkiego tatuażu "I luv Hju"?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:23, 22 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
bosh, już nie pamiętam, kiedy ostatni raz się cieszyłam na oglądanie House'a Za to rozpacz mnie dopada za każdym razem, kiedy teraz natknę się na cokolwiek House-related
ja już jakoś tak mechanicznie oglądam. Z przyzwyczajenia - wtorek, no to nowy House. Rozpacz to mnie nie dopada, czasami wręcz nawet ciekawość Cieszyłam się jak oglądałam na TVP2, bo jeszcze wtedy nie wiedziałam, ze istnieją odcinki w necie xd

Richie117 napisał:
Póki co nadal leży mi na kompie "no country for old men" i nie mam natchnienia, żeby to oblookać
kocham ten film, weź go obejrzyj to jeden z tych filmów, które moge polecić z czystym sumieniem;p

Richie117 napisał:
thx za przypomnienie mi o "Sierocińcu" Miałam to zobaczyć, ale wyleciało mi z głowy
Luzik często mi się to zdarza. A jak już mi się przypomni, to i tak masa czasu mija zanim to coś obejrze;)

Richie117 napisał:
niby czego? Wielkiego tatuażu "I luv Hju"?
sama bym sobie taki zrobiła... i dumnie go nosiła

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:31, 23 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
ja już jakoś tak mechanicznie oglądam. Z przyzwyczajenia - wtorek, no to nowy House.
tak miałam przy 5. sezonie. A później było i jest do teraz: K**wa, znowu wtorek i House
Na szczęście teraz dłuuuga przeeerwa

advantage napisał:
kocham ten film, weź go obejrzyj
no dopsz, może jutro mi się uda.

advantage napisał:
sama bym sobie taki zrobiła... i dumnie go nosiła
a ja myślałam, że włożenie koszulki z Hilsonowym kissem to był odważny ruch z mojej strony

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:26, 24 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
tak miałam przy 5. sezonie. A później było i jest do teraz: K**wa, znowu wtorek i House
Na szczęście teraz dłuuuga przeeerwa
haha, ja przy piątym sezonie nie miałam jeszcze tak daleko rozwiniętej obsesji na punkcie House'a i Hju, więc ogladałam jak zwyczajny serial. A teraz w sumie po ostatnim odcinku, przyznaje, że ciekawi mnie co się stanie z tą całą 'żoną'. Dlatego nie cierpię tych przerw.

Richie117 napisał:
no dopsz, może jutro mi się uda.
i co, widziałaś?

Richie117 napisał:
a ja myślałam, że włożenie koszulki z Hilsonowym kissem to był odważny ruch z mojej strony
no póki co nie mam takiego tatuażu, więc Twój hilsonowy kiss mnie przebija

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:00, 25 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
ja przy piątym sezonie nie miałam jeszcze tak daleko rozwiniętej obsesji na punkcie House'a i Hju, więc ogladałam jak zwyczajny serial.
jeśli o to chodzi, to się cieszę, że popadłam w House'o-holizm już od pierwszego odcinka - czy dokładniej od pierwszej wizyty na Horum (wówczas po prostu "forum House'a" ) i pierwszego kontaktu trzeciego stopnia z Hilsonem Przynajmniej miałam rok z kawałkiem na cieszenie się świetnym serialem, bo bez tego byśmy tu teraz nie gadały...

advantage napisał:
A teraz w sumie po ostatnim odcinku, przyznaje, że ciekawi mnie co się stanie z tą całą 'żoną'. Dlatego nie cierpię tych przerw.
Pewnie czytałaś o spoilerach od Ausiello? Od siebie dodam, że [zachowanie House'a pod koniec epa utwierdza mnie w przekonaniu, że takim czy innym sposobem House będzie teraz usiłował odzyskać Cuddy albo zwyczajnie będzie się dąsał do końca sezonu. Koniec końców Cuddy zda sobie sprawę, że jednak bez House'a nie ma dla niej życia i poleci do niego, a House w tym samym momencie uzna swoje sadystyczne praktyki za bezcelowe i poleci do niej... spotkają się w połowie drogi, będą HuKi i HuSy, i tęcze, i jednorożce... ewwwwwww!] Dlatego przerwa mnie cieszy, bo nie umieram z niecierpliwości, żeby to zobaczyć.

advantage napisał:
i co, widziałaś?
widziałam dzisiaj, bo wczoraj traciłam czas na "Transsiberian"
well... NCFOM nie był może najgorszy (duży plus za to, że bad guy był naprawdę creepy), ale to jeden z tych filmów, które IMO o wiele bardziej nadają się na materiał do pracy maturalnej niż na wieczorną rozrywkę. Zakładam też, że książka jest bardziej wymowna od filmowej adaptacji
W każdym razie, film ma tę całą artystyczno-filozoficzną głębię, co sprawia, że jest bardziej wartościowy od gównianych horrorów, jednak jak dla mnie pomysł nakręcenia go jest mało ambitnym pójściem na łatwiznę, bo chyba jedynym, co wymagało tutaj wysiłku było dobranie odpowiednich aktorów, a reszta już była z górki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:45, 25 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
jeśli o to chodzi, to się cieszę, że popadłam w House'o-holizm już od pierwszego odcinka - czy dokładniej od pierwszej wizyty na Horum (wówczas po prostu "forum House'a" ) i pierwszego kontaktu trzeciego stopnia z Hilsonem Przynajmniej miałam rok z kawałkiem na cieszenie się świetnym serialem, bo bez tego byśmy tu teraz nie gadały...
ja też, a przynajmniej od pierwszego odcinka, który widziałam. W dodatku przypadkiem... i się dziwiłam jak mogłam być na tyle glupia, że wcześniej myślałam, że House to zwykły, głupi serial medyczny. A przez długi czas odwiedzałam horum, aż stwierdziłam, ze moze by się w końcu zarejestrować xd Nie pamiętałam tylko jak zaczęłam swoją fascynację Hilsonem... pewnie ma to coś wspólnego z tym, że jestem 'gejolubna'

Richie117 napisał:
Pewnie czytałaś o spoilerach od Ausiello? Od siebie dodam, że [zachowanie House'a pod koniec epa utwierdza mnie w przekonaniu, że takim czy innym sposobem House będzie teraz usiłował odzyskać Cuddy albo zwyczajnie będzie się dąsał do końca sezonu. Koniec końców Cuddy zda sobie sprawę, że jednak bez House'a nie ma dla niej życia i poleci do niego, a House w tym samym momencie uzna swoje sadystyczne praktyki za bezcelowe i poleci do niej... spotkają się w połowie drogi, będą HuKi i HuSy, i tęcze, i jednorożce... ewwwwwww!] Dlatego przerwa mnie cieszy, bo nie umieram z niecierpliwości, żeby to zobaczyć
zapewne stanie się tak, jak mówisz. Mnie tylko ciekawi jak wybrną z sytuacji z obecnym stanem cywilnym House'a. Chociaż pewnie po prostu to oleją, choć można przecież stworzyć kilka całkiem innych sytuacji. Jaaa, zero kreatywności w tych twórcach.

Richie117 napisał:
well... NCFOM nie był może najgorszy (duży plus za to, że bad guy był naprawdę creepy), ale to jeden z tych filmów, które IMO o wiele bardziej nadają się na materiał do pracy maturalnej niż na wieczorną rozrywkę. Zakładam też, że książka jest bardziej wymowna od filmowej adaptacji
jesteś chyba pierwszą osobą, która tak uważa Spędziłam z tym filmem długie godziny i na maturze wyszło mi to tylko na plus. Jednak wcale nie uważam, ze jest typowo maturalny, bo znacznie odstaje od tych wszystkich durnych lektur. Raczej bym powiedziała, że jest wieczorną rozrywką. Przynajmniej dla mnie, bo cięzko mi to porównać z komediami, które ogólnie uznaje się za rozrywkę. A czy książka jest bardziej wymowna? Ym, nie wiem. Ale wydaje mi się, że gdybym nie widziała filmu, a jedynie czytała, to nie zrozumiałabym o co w ogóle chodzi. Tylko, że to akurat dla mnie żadna niespodzianka, bo z filmu zazwyczaj 'wyczytam' o wiele więcej.

Richie117 napisał:
W każdym razie, film ma tę całą artystyczno-filozoficzną głębię, co sprawia, że jest bardziej wartościowy od gównianych horrorów, jednak jak dla mnie pomysł nakręcenia go jest mało ambitnym pójściem na łatwiznę, bo chyba jedynym, co wymagało tutaj wysiłku było dobranie odpowiednich aktorów, a reszta już była z górki
Z przekładaniem ksiązki na film jest trochę jak z tłumaczeniem - fabuła jest stworzona, bohaterowie też, pomija się więc tę 'twórczą' częśc pracy. Tylko każdy robi to inaczej, bo każdy inaczej postrzega różne rzeczy. Coenowie wyzbyli się swoich własnych udoskonaleń i przedstawili wszystko zgodnie z powieścia. Przynajmniej do takiego wniosku doprowadził mój research. Z tego co pamiętam, to nawet niektóre kwestie aktorów są identyczne co dialogi w ksiażce. Wyszperałam w necie scenariusz;) Poza tym wiesz, jak jest się dobrym i czuje się to, co się robi, albo jak jest się braćmi Coen, to bywa z górki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 2:33, 26 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
i się dziwiłam jak mogłam być na tyle głupia, że wcześniej myślałam, że House to zwykły, głupi serial medyczny.
yeah... "House" nigdy nie był zwykłym, głupim serialem medycznym. Kiedyś był to niezwykły serial medyczny, a teraz to po prostu niezwykle głupi serial

advantage napisał:
Nie pamiętałam tylko jak zaczęłam swoją fascynację Hilsonem...
mnie moja niezdrowa ciekawość zgubiła Pierwszym miejscem, gdzie polazłam na Horum było Shippers-Hilson, a tam znalazłam niecne obrazki i przepadłam (strach się bać, co by było, gdybym najpierw zajrzała do Huddy )

advantage napisał:
Mnie tylko ciekawi jak wybrną z sytuacji z obecnym stanem cywilnym House'a. Chociaż pewnie po prostu to oleją, choć można przecież stworzyć kilka całkiem innych sytuacji. Jaaa, zero kreatywności w tych twórcach.
U mean, sytuacje typu: House morduje Dominikę i zakopuje zwłoki na plaży, a tam znajduje go Cuddy (good pretekst, żeby wykorzystać materiały z niedoszłego 7x01)?
Ech, chciałabym wierzyć, że to jednak zbyt znaczący wątek, żeby tak po prostu go olać, ale po scenarzystach spodziewam się wszystkiego. Still, rozwód Hamerona odbył się tak szybko, że co za problem załatwić to tak samo? ["Oooh, I'm so so sorry, ale koffam Cuddy, więc musimy się rozwieść. Ale Wilson zgodził się z tobą ożenić, żebyś mimo wszystko dostała zieloną kartę". A byłoby nawet bardziej dramatycznie, gdyby inicjatywa rozwodu wyszła od Dominiki, bo z niej taka porządna dziewczyna i nie chce stać na drodze do szczęścia Huddy z całą huddystyczną chemią (to by było serialowo IC, bo ciągle ktoś musi przypominać na głos, jak House i Cuddy się kochają )]

advantage napisał:
jesteś chyba pierwszą osobą, która tak uważa Spędziłam z tym filmem długie godziny i na maturze wyszło mi to tylko na plus. Jednak wcale nie uważam, ze jest typowo maturalny, bo znacznie odstaje od tych wszystkich durnych lektur. Raczej bym powiedziała, że jest wieczorną rozrywką. Przynajmniej dla mnie, bo cięzko mi to porównać z komediami, które ogólnie uznaje się za rozrywkę. A czy książka jest bardziej wymowna? Ym, nie wiem. Ale wydaje mi się, że gdybym nie widziała filmu, a jedynie czytała, to nie zrozumiałabym o co w ogóle chodzi. Tylko, że to akurat dla mnie żadna niespodzianka, bo z filmu zazwyczaj 'wyczytam' o wiele więcej.
bo ja zawsze uważam inaczej niż inni
trudno mi wyjaśnić, skąd to moje skojarzenie z lekturami (ale z tymi egzystencjonalnymi, typu "Dżuma" czy "Mistrz i Małgorzata" ). Może to przez ten wyczuwalny "ciężki" klimat - takie brnięcie do przodu, bez normalnych dla zwykłych filmów zwrotów akcji i chwil na wytchnienie, a bohaterowie sprawiają wrażenie "istnieć poza rzeczywistością" (strzelanina na ulicy/w hotelu w środku nocy i nikt tego nie zauważa? ). No i ten brak zamkniętego zakończenia - aż się prosi o napisanie wypracowania
Na książkę nieprędko się skuszę, bo poza fikami prawie nic nie czytuję, ale zdania bym chyba nie zmieniła, bo dla mnie z kolei książki są zawsze bardziej wymowne

advantage napisał:
Z przekładaniem ksiązki na film jest trochę jak z tłumaczeniem - fabuła jest stworzona, bohaterowie też, pomija się więc tę 'twórczą' częśc pracy. Tylko każdy robi to inaczej, bo każdy inaczej postrzega różne rzeczy.
uff, całe szczęście, że generalnie rzadko kiedy powstaje kilka wersji filmowych jednej książki
Twórcy filmów mają się o tyle lepiej od tłumaczy, że są bardziej "zauważalni", np. wiadomo, kto wyreżyserował Władcę Pierścieni, a już mało kto umiałby podać nazwiska autorów 3 polskich przekładów (co jest nie fair, bo tłumaczenie w całości spoczywa na barkach tłumacza, a reżyser odpowiada głównie za "wizję", podczas gdy robota spada na aktorów i ekipę [plus filmując rodzimą twóczość, ma się już gotową część - jak nie wszystkie - dialogi])


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:44, 26 Mar 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
yeah... "House" nigdy nie był zwykłym, głupim serialem medycznym. Kiedyś był to niezwykły serial medyczny, a teraz to po prostu niezwykle głupi serial
taa, a mimo to ze wszystkich seriali dla mnie wciąż jest numerem jeden

Richie117 napisał:
mnie moja niezdrowa ciekawość zgubiła Pierwszym miejscem, gdzie polazłam na Horum było Shippers-Hilson, a tam znalazłam niecne obrazki i przepadłam (strach się bać, co by było, gdybym najpierw zajrzała do Huddy )
najprawdopodobniej teraz byś rozpaczała, ze Huddy się rozpadło

Richie117 napisał:
U mean, sytuacje typu: House morduje Dominikę i zakopuje zwłoki na plaży, a tam znajduje go Cuddy (good pretekst, żeby wykorzystać materiały z niedoszłego 7x01)?
mniej więcej o to mi chodzi albo oszustwo mogłoby wyjść na jaw, Dominika wrócić do Rosji, czy skąd ona tam niby jest, a House do więzienia;)

Richie117 napisał:
Ech, chciałabym wierzyć, że to jednak zbyt znaczący wątek, żeby tak po prostu go olać, ale po scenarzystach spodziewam się wszystkiego. Still, rozwód Hamerona odbył się tak szybko, że co za problem załatwić to tak samo? ["Oooh, I'm so so sorry, ale koffam Cuddy, więc musimy się rozwieść. Ale Wilson zgodził się z tobą ożenić, żebyś mimo wszystko dostała zieloną kartę". A byłoby nawet bardziej dramatycznie, gdyby inicjatywa rozwodu wyszła od Dominiki, bo z niej taka porządna dziewczyna i nie chce stać na drodze do szczęścia Huddy z całą huddystyczną chemią (to by było serialowo IC, bo ciągle ktoś musi przypominać na głos, jak House i Cuddy się kochają )]
Hameron to jednak sprawy drugoplanowe (na szczęście). A wszystko wciąz powinno się kręcić wokół House'a, więc mam nadzieje, ze nie zapomną o tym ślubie. Jeśli widzimy, że to znaczący wątek, to scenarzyści chyba wręcz muszą?
poświęciłaby zieloną kartę w imię szcześcia swojego 'męża' xd

Richie117 napisał:
trudno mi wyjaśnić, skąd to moje skojarzenie z lekturami (ale z tymi egzystencjonalnymi, typu "Dżuma" czy "Mistrz i Małgorzata" ). Może to przez ten wyczuwalny "ciężki" klimat - takie brnięcie do przodu, bez normalnych dla zwykłych filmów zwrotów akcji i chwil na wytchnienie, a bohaterowie sprawiają wrażenie "istnieć poza rzeczywistością" (strzelanina na ulicy/w hotelu w środku nocy i nikt tego nie zauważa? ). No i ten brak zamkniętego zakończenia - aż się prosi o napisanie wypracowania
I 'Zbrodnia i kara' jeszcze mi się nasuwa, chociaż to było chyba z wiek przed Camusem i tym drugim gościem. Lubię te ksiązki, one tak odstają od całej reszty nudnych lektur, że czytałam je, bo chciałam, a nie z przymusu;)

Richie117 napisał:
Twórcy filmów mają się o tyle lepiej od tłumaczy, że są bardziej "zauważalni", np. wiadomo, kto wyreżyserował Władcę Pierścieni, a już mało kto umiałby podać nazwiska autorów 3 polskich przekładów (co jest nie fair, bo tłumaczenie w całości spoczywa na barkach tłumacza, a reżyser odpowiada głównie za "wizję", podczas gdy robota spada na aktorów i ekipę [plus filmując rodzimą twóczość, ma się już gotową część - jak nie wszystkie - dialogi])
reżysera znam, ale oczywiście nie wiem kto przetłumaczył... ale nie miałam nawet nigdy ksiązki w ręce dość często spotykam sie ze stwierdzieniem, że tłumaczenie to odwalanie czarnej roboty. I nie wymyśliłam jak mam reagować. Widzę w tym jakiś urok, ale ciężko mi sprecyzować dlaczego. Jakby nie można czegoś lubić ot, po prostu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:18, 27 Mar 2011    Temat postu:

advantage napisał:
taa, a mimo to ze wszystkich seriali dla mnie wciąż jest numerem jeden
co mi przypomniało, że tęsknię już za Dexterem

advantage napisał:
najprawdopodobniej teraz byś rozpaczała, ze Huddy się rozpadło
możliwe Mam jednak cichą nadzieję, że upodobania shipowe nie odebrałyby mi zdrowego rozsądku (i teoretycznie uważam, że gdyby Hilsona pokazali tak, jak Huddy, to miałabym dokładnie takie samo zdanie o tym crapie, jakie mam teraz )

advantage napisał:
A wszystko wciąz powinno się kręcić wokół House'a, więc mam nadzieje, ze nie zapomną o tym ślubie. Jeśli widzimy, że to znaczący wątek, to scenarzyści chyba wręcz muszą?
taaa, scenarzyści muszą... O tym, że House brał Vicodin na ból nogi i nie przeszkadzało mu to w pracy najwyraźniej zapomnieli, skoro Masters usłyszała jedynie, że House jest vicodin-addict O tym, ile razy nie wykorzystano okazji, by nawiązać do trudnego dzieciństwa House'a już nie wspomnę...

advantage napisał:
I 'Zbrodnia i kara' jeszcze mi się nasuwa, chociaż to było chyba z wiek przed Camusem i tym drugim gościem. Lubię te ksiązki, one tak odstają od całej reszty nudnych lektur, że czytałam je, bo chciałam, a nie z przymusu;)
"Proces" Kafki jeszcze można dorzucić Taaa, te książki były inne od większości lektur, ale jakoś nie pałam do nich sympatią i przy czytaniu czułam się jak na torturach

advantage napisał:
dość często spotykam sie ze stwierdzieniem, że tłumaczenie to odwalanie czarnej roboty. I nie wymyśliłam jak mam reagować. Widzę w tym jakiś urok, ale ciężko mi sprecyzować dlaczego. Jakby nie można czegoś lubić ot, po prostu.
hm. Może to czarna robota, ale wykonywana w białych rękawiczkach
Ja lubię tłumaczyć, bo przy okazji dowiaduję się nowych rzeczy, które przy samym czytaniu nie zapadłyby mi w pamięć (np o amerykańskiej popkulturze czy o praktykach erowych ), do tego uczę się kreatywności (przy idiomach i słownych gierkach), no i - nie musząc skupiać się na wymyślaniu fabuły - mogę poświęcić całą uwagę doprowadzaniu do perfekcji cudzego dzieła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin