Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:02, 15 Gru 2008    Temat postu:

No i w końcu mnie też przywialodo "Gimme...". I muszę przyznać, że nie mam zielonego pojęcia. dlaczego tak późno. Kajam się i obievuję poprawę. XD

Gawd, Richie, uwielbiam to, toż to jest cudowne. Humor serialowy, zachopwane real;ia, cytaty jakby żywcem wyjęte z serialu, srsly!

I zupenie nowa sytuacja. Jimmy w ciąży? Z House'em? I do tego to bd bliźniaki? No, po prostu idealnie.

Ogólnie bardzo (bardzobardzo) przyjemnie się czyta. Jeswt dlugie (ale dobrego fika nigdy za wiele) i... no, cóż. Nie zdobędę się na nic bardizej konstruktywnego. Mogę Cię jedynie zapewnić, że od dizś bed tu częściej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:31, 15 Gru 2008    Temat postu:

Że tak będzie mało inteligentnie na początek:
SQUUUUUEEEEEEEE!!!!!!!!
*uspokaja się* *bierze parę głębokich wdechów*
Och Richie! Normalnie jak się dowiedziałam o wypadku to na chwilę przestałam oddychać. Na szczęście nic poważnego się nie stało *ociera spocone ze stresu czoło*
Ale że bliźniaki? Ty na serio chcesz tego biednego Wilsona zamęczyć. Nie będzie jadł za dwóch, a za trzech Chyba będą musieli kupić drugą lodówkę XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:47, 15 Gru 2008    Temat postu:

no , po tak długiej nieobecności znów pokazałaś piękny love story z kawałkiem i nie tak drastycznym ani dramatycznym momentem

pogodzenie ich piękne a wiadomość o bliźniakach super



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:58, 15 Gru 2008    Temat postu:

No i jednak będą chłopiec i dziewczynka, jestem tego pewna Proponuję teraz zrobić konkurs na imiona dla dzieciątek

Co do House'a, to facet ma szczęście, że się tak szybko opamiętał, inaczej miałby ze mną do czynienia, a ja nie znam litości (ehh, czemu akurat TERAZ pan J. musiał sobie wyjechać na urlop )

Richie to było piękne, tak piękne, że aż normalnie żałuję, że nie potrafię tak pisać i mi sam groch z kapustą na razie wychodzi

Matko, jak ja się nie mogę doczekać następnej części, chyba poszperam trochę w czarach voodoo, może jest coś na wenę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karola
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Lip 2008
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:11, 17 Gru 2008    Temat postu:

Mialam nic nie pisac, bo na biezaco wiesz co mysle, ale napisze za komentarz wystarczy jedno slowo: piekne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:28, 18 Gru 2008    Temat postu:

Obiecałam, że napiszę po egzaminach, więc piszę. XD Część strasznie fluffowa. Zęby bolą, ale pozytywnie. Cuddy zaskakująco dobrze przyjęła wiadomość o całej sprawie, mam nadzieję na jakąś ciekawszą reakcję w części 23. I chyba za szybko pochwaliłam się postępami, ale nie martw się, popracuję nad nimi w święta. XD

Uroczo. Ciepło. Słodziutko.
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 3:06, 19 Gru 2008    Temat postu:

taaak, any, specjalnie ze względu na Ciebie pozwoliłam kornikom na te bliźniaki - a nie dlatego, że nie mogłam sobie odpuścić sceny, w której House informuje Wilsona o "dwóch serduszkach"

i szczerze mówiąc mam nadzieję, że uda mi się zapanować nad tą cute-spiralą, zanim House zacznie ciągać Wilsona po sklepach, przygotowując wyprawkę dla swoich dzieci

ukłony przekazane - Korniczki ściskają mocno


***

Sukebe - chyba już zawsze będę wrzucać kolejne części w środku nocy, żeby osłodzić niektórym ból wstawania (tylko proszę mnie nie przeklinać, kiedy kolejna część się długo nie pojawia... wen bywa taki kapryśny )
Sukebe napisał:
House ma dobrą dubeltówkę

a może to wcale nie była wina/zasługa House'a (a przynajmniej jego... dubeltówki)? może zarodek postanowił się podzielić kiedy House rzucił się na Wilsona tuż po powrocie z Chicago?...

Sukebe napisał:
Richie, proszę cię na mleko czekoladowe i rybę wędzoną! Nie uśmiercaj, nie zabijaj maleństw!

chętnie przyjmę zaproszenie, pod warunkiem, że pomiędzy rybką i mlekiem będzie chwila przerwy - taką zabójczą mieszankę mógłby przetrwać tylko żołądek Wilsona
ani ja, ani korniczki nie mamy zamiaru zabijać maluchów Najwyżej House to zrobi, jak nie będą mu dawały spać po nocach

***

vic - miło mi Cię widzieć u siebie
(i tak na marginesie powiem, że czytam wszystkie twoje dziełka, ale nie mam czasu sklecić komenta, który by mnie satysfakcjonował, więc... No cóż, nawet już nie obiecuję poprawy, ale wiedz, że mi się podoba to, co piszesz )

Korniczki i ja staramy się ze wszystkich sił zachować maximum realizmu w tym... naciąganym fiku, więc cieszymy się, że Ci się podoba

vicodin_addict napisał:
I zupenie nowa sytuacja. Jimmy w ciąży? Z House'em?

no, w sumie nie taka nowa, bo jak się okazuje różne dziwactwa ludzie wypisują na LJcie i FFN
i... chyba lepiej, że Jimmy jest w ciąży z House'm, niż z Cuddy, co? chociaż gdyby nie to, że Wilson widział zdjęcie dawczyni jajeczka, to można by było trochę namieszać...

***

Foxglove - ja po prostu kocham "mało inteligentne", emocjonalne reakcje
Foxglove napisał:
Na szczęście nic poważnego się nie stało

nie wiem, czy ten granatowy kartofel na środku twarzy Wilsona to takie nic...

Foxglove napisał:
Ty na serio chcesz tego biednego Wilsona zamęczyć. Nie będzie jadł za dwóch, a za trzech Chyba będą musieli kupić drugą lodówkę XD

pewnie, że chcę - taka okazja do męczenia już mi się nie powtórzy
yeah... Jimmy będzie jadł za troje i House będzie miał mnóstwo ciałka do kochania I wystarczy ta lodówka, którą mają - najwyżej Wilson zawiesi na niej wielką kłódkę

***

motylek - dziękuję
niech się jeszcze chłopaki tak do końca pogodzą i House znów będzie mógł być sobą

***

Lady M. - nie, będą albo dziewczynki, albo chłopcy - prawa genetyki są nieubłagane, nawet w tym AU (ale w sequelu, o ile taki powstanie, zostanie przywrócona równowaga mniej-więcej)
Konkursu na imiona nie będzie, bo moja zaginiona supporterka yourico tak głęboko wpoiła mi dwa ładne imionka, że chyba nie mogłabym się przyzwyczaić do innych

Też się nie mogę doczekać kolejnej części, bo korniki póki co tworzą jakieś wyrwane z kontekstu fragmenty, które trzeba będzie połączyć w końcu w całość... Nie wiem, jak to wypadnie, ale mam nadzieję, że efekt pojawi się jeszcze przed świętami...



***

Katty, mam nadzieję, że egzaminy dobrze poszły
angst już był więc nadeszła era fluffu i ery... Dopóki House się nie opamięta
Cuddy była w szoku po wiadomości, że Wilson miał wypadek i to wszystko napewno dlatego (a w ogóle jeszcze nie do końca oswoiła się z myślą, że House i Wilson są razem... ) W zasadzie "wejście Cuddy" było planowane w zupełnie innym celu, ale skoro korniki muszą czymś zapełnić dziurę między porą okołolunchową a wieczorem, więc Cuddy wpadnie do Wilsona na pogawędkę

(Zdradzę w sekrecie, że na święta planuję tłumaczonko jakiegoś angścika, ale nie wiem, czy to wypali, bo chyba znów będę musiała oddać kompa w ręce fachowców... damn... kiedy skończy się ta moja coroczna przedświąteczna parada nieszczęść??? )

Buziaczki, Katuś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vicodin_addict
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 4562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: I share my world with no one else.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:52, 19 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
vic - miło mi Cię widzieć u siebie
(i tak na marginesie powiem, że czytam wszystkie twoje dziełka, ale nie mam czasu sklecić komenta, który by mnie satysfakcjonował, więc... No cóż, nawet już nie obiecuję poprawy, ale wiedz, że mi się podoba to, co piszesz )


No to teraz przesaqdzilaś, aż się rumienię. Miło, że komuś to się podoba, naporawdę. A komentarze... well, fajnie, jeśli są, ale mi wystarczy sam widok zwiększającej się liczby czytających, srsly. Dziękuję bardzi Mi też się podoba to, co piszesz

Cytat:
Korniczki i ja staramy się ze wszystkich sił zachować maximum realizmu w tym... naciąganym fiku, więc cieszymy się, że Ci się podoba


No i udaje się wam znakomicie. ;3
Oczywiście, że mi się podoba, jest cudownie

Cytat:
no, w sumie nie taka nowa, bo jak się okazuje różne dziwactwa ludzie wypisują na LJcie i FFN


Haha, na FFN jeszcze mnie nie było, a LJa nie przeglądam tak dogłębnie, żeby o tym wiedzieć. Ale pomysł oryginalny. A wykonanie cudowne, więc oby tak dalej

Cytat:
i... chyba lepiej, że Jimmy jest w ciąży z House'm, niż z Cuddy, co? chociaż gdyby nie to, że Wilson widział zdjęcie dawczyni jajeczka, to można by było trochę namieszać...


No oczywiście, że tak. House + Wilson + ciąża = Wilson + Cuddy + ciąża = no-no! XD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez vicodin_addict dnia Pią 7:54, 19 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:41, 19 Gru 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:

ani ja, ani korniczki nie mamy zamiaru zabijać maluchów




Richie117 napisał:
Najwyżej House to zrobi, jak nie będą mu dawały spać po nocach

to już wtedy będzie musiał się ze mną skonfrontować


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:57, 19 Gru 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
będą albo dziewczynki, albo chłopcy - prawa genetyki są nieubłagane, nawet w tym AU

No, a ja tak liczyłam na to wyrównanie szans Ale z dwojga złego, to wolę dziewczynki, ich już i tak jest dwóch, to po co jeszcze powiększać populację

Richie117 napisał:
ale w sequelu, o ile taki powstanie, zostanie przywrócona równowaga mniej-więcej

O, no to się cieszę Jedyne, co mnie martwi, to to "o ile" Ale i tak mocno wierzę w twoje zdolności twórcze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarlaSinger
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Robię lazgi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:44, 19 Gru 2008    Temat postu:

Richie, przyprawiasz mnie o nerwice natręctw. Co pięć minut sprawdzam, czy już coś jest:)
Zdecydowanie jestem forumową Hilsonką.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 19:21, 20 Gru 2008    Temat postu:

Tak jak obiecałam, jestem . Co prawda mam dużo więcej do powiedzenia na temat wszystkiego, co mnie ominęło, ale postarałam ograniczyć się do minimum . Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się za bardzo.


Część 19

Nie!!! Richie, co ty zrobiłaś biednemu House'owi?! Absolutnie się z tym wszystkim nie zgadzam. To znaczy, owszem, ma racje we wszystkim, co myślał, ale mam wrażenie, że zapomniał (albo ty pominęłaś to celowo ) o jednym. Wilson go oszukał. To było prawie niewybaczalne, dlatego, że trzymał to w tajemnicy tak długo - zdecydował się na dziecko nie pytając House'a, którego rzekomo kocha i o którym wie, że dla niego najważniejsza na świecie jest prawda. Oszukał go w imię swojej zachcianki posiadania dziecka - ot tak. Muszę ochłonąć, przypomniały mi się nasze wspólne rozmowy na ten temat dawno, dawno temu .


Część 20

Wilson, który przekonuje sam siebie, że nie może nic zrobić, żeby poprawić sytuację. Wie, że House nigdy przenigdy nie wybaczyłby mu, nawet gdyby usunął ciążę. I to irracjonalne rozumowanie o stracie resztek szacunku w oczach House'a. No i ten koc. Od tej chwili wszystko będzie Wilsonowi przypominać jego byłego przyjaciela - niedojedzone frytki, softballowa piłka, rozrzucone w nieładzie ubrania. Wystarczy moment, żeby z opanowanego mężczyzny zmienił się w przerażonego, samotnego człowieka, który najbardziej na świecie potrzebuje tylko akceptacji osoby, którą kocha. Szczerze? Ruszyło mnie to, ale cały czas pamiętam, że Wilson sam się w to wkopał, oszukując House'a.


Część 21

Żal mi Wilsona. Z powodu tego, co zrobił House'owi i z powodu tego, co zrobił sobie. Ale może tak właśnie powinno być. Bo nie mógł spodziewać się niczego innego, a i tak pozwolił, żeby absurdalna nadzieja na zrozumienie ze strony Grega pozwoliła mu to ciągnąć. A wszystko dlatego, że CHCIAŁ dziecko. No cóż, okazuje się, że James Wilson jest koszmarnym egoistą.


Część 22

Hmm... Szczerze mówiąc, jestem trochę zawiedziona. Chociaż może House rzeczywiście tak bardzo kocha Wilsona, żeby mu to wybaczyć? Nie wiem. Było trochę cukierkowo, ale na szczęście we wtorek idę do dentysty, więc może nic nie stało się mojej próchnicy . Mam nadzieję na szybki ciąg dalszy, żebym mogła ponarzekać na House'a albo Wilsona .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pattyczak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:28, 21 Gru 2008    Temat postu:

O_O
Nic więcej nie umiem wydusić.....
Bliźniaki....
O_O


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarlaSinger
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Robię lazgi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:42, 22 Gru 2008    Temat postu:

Czeeeekaaaammm
I wchodzę co 15 minut, a tu pusto
Richie, raaatuuuuj!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:36, 22 Gru 2008    Temat postu:

Spokojnie wszyscy, proszę się nie martwić. Następna część będzie wkrótce (I hope ), a jak nie, to uprzejmie informuję, iż pan J. wrócił z urlopu i jakby co, to z chęcią załatwię posiłki, gdyby korniki się zmęczyły

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 2:38, 25 Gru 2008    Temat postu:

Lady M. napisał:
Ale z dwojga złego, to wolę dziewczynki, ich już i tak jest dwóch, to po co jeszcze powiększać populację

z tego, co mi wiadomo, kobiety mają przewagę liczebną nad mężczyznami w skali świata...

***

MarlaSinger napisał:
Richie, przyprawiasz mnie o nerwice natręctw. Co pięć minut sprawdzam, czy już coś jest:)
Zdecydowanie jestem forumową Hilsonką.

tylko forumową? cóż, lepsze to, niż nic Witam serdecznie w naszych szeregach
Też bym chciała wrzucać kolejne rozdziały częściej, niż w przybliżeniu raz na tydzień, ale niestety Kornikom ostatnio podupadła wena, a mnie komp świruje...
Ale robię co się da, żeby nowe części pojawiały się jak najszybciej

***

Em., nie musisz się ograniczać... możesz lać wodę strumieniami
Skoro coś napisałaś, to jakże mogłebym czuć się zawiedziona?


Em. napisał:
To znaczy, owszem, ma racje we wszystkim, co myślał, ale mam wrażenie, że zapomniał (albo ty pominęłaś to celowo ) o jednym. Wilson go oszukał.

no dobra, zapomniałam Kornikom wytłumaczyć, jak bardzo House ceni sobie prawdę... Ale w sumie okoliczności są tak niezwykłe, że House mógłby zapomnieć o swojej kardynalnej zasadzie i zamiast skupiać się na wątku oszustwa, zająć się jedynie tym, że Wilson spodziewa się jego dziecka
w końcu Everybody lies, a House nie należy do gatunku Family man

Em. napisał:
Oszukał go w imię swojej zachcianki posiadania dziecka - ot tak.

oszukał go - zgoda, ale nie "ot tak". W końcu cały czas zadręczał się myślami o tym, co zrobi House, kiedy się dowie, i jak ma mu o tym w ogóle powiedzieć... *hugs Wilson*

Em. napisał:
I to irracjonalne rozumowanie o stracie resztek szacunku w oczach House'a.

czemu "irracjonalne"? myślisz, że to był rodzaj jakiegoś mechanizmu obronnego, żeby usprawiedliwić chęć posiadania dziecka mimo wszystko?

Em. napisał:
No i ten koc.

słodkie, prawda?


Em. napisał:
Ruszyło mnie to, ale cały czas pamiętam, że Wilson sam się w to wkopał, oszukując House'a.

całe szczęście, że coś Cię jednak rusza w końcu wszyscy kochamy Wilsona
ale nie bądź taka pamiętliwa przecież każdy popełnia błędy, a Wilson nie jest wyjątkiem - wręcz przeciwnie: znajduje się daleko w tyle za czołówką ludzi pretendujących do miana Ideału

Em. napisał:
No cóż, okazuje się, że James Wilson jest koszmarnym egoistą.

ależ oczywiście, że tak właśnie jest Nawet w serialu egoizm kazał mu porzucić pacjentów i zrujnować House'owi życie tylko po to, żeby mógł się cieszyć złudnym komfortem, że dzięki temu nie będzie cierpiał z powodu straty najważniejszej osoby w swoim życiu...

Em. napisał:
Było trochę cukierkowo, ale na szczęście we wtorek idę do dentysty, więc może nic nie stało się mojej próchnicy .

i jak ząbki? zdrowe? nie wypadły?
wiem, że korniki przesłodziły, a numer z wypadkiem jest ograny, ale cóż zrobić
ale znowu - czy gdyby House nie kochał Wilsona (tak po bratersku, bo w tej chwili mam na myśli serial), byłby w stanie tak po prostu zapomnieć o tym, że Wilson przekreślił ich przyjaźń i w ogóle zakwestionował jej istnienie? A może House również kieruje się egoizmem, bo wie, że bez Wilsona jego życie straciłoby sens? hmm... House poświęcający się z powodu egoizmu... Ależ to głupie

***

Pattyczak - czy to była dla Ciebie pozytywna czy negatywna niespodzianka? Bo trudno mi wywnioskować...

***

Lady M., dzięki za opanowanie tego szalejącego tłumu Może powinnaś się zatrudnić w czasie wyprzedaży w MediaMarkcie? (to był komplement )
I może naprawdę kolejna część pojawi się w ciągu najbliżsszych godzin... Sama bardzo bym tego chciała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harriet
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:34, 25 Gru 2008    Temat postu:

To już jest mania! Za każdym razem jak wchodzę w internet muszę tu zerknąć, żeby sprawdzić czy jest kolejna część pomysł świetny, szalony i tylko czekam na bliźniaki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pattyczak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:16, 26 Gru 2008    Temat postu:

Richie, nie wiem! Ogólnie to nienawidzę dzięci, ale ok, na użytek Hilsona zniosę wszystko, ale bliźniaki? Na początku zapewne szok, a teraz myślę, że to pozytywne zaskoczenie, bo można tyle ciekawych sytuacji stworzyć między ich rodzicami, że aż już się napalam na to hehe.
Chociaż ciężo mi sobie wyobrazić House'a jak bierze dziecko na rękę i go tuli, uśmiecha się itd... Wilson będzie miał jeszcze duuużo pracy nad wychowaniem swego ukochanego ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:59, 26 Gru 2008    Temat postu:

Harriet - bardzo mi miło
A bliźniaki (czy też bliźniaczki) pojawią się w ostatnim rozdziale Ale dużo wcześniej dadzą się chłopakom we znaki

***

Pattyczak - również nie przepadam za dziećmi I dlatego tak mnie przeraża myśl o ewentualnym sequelu, bo musiałabym pisać o dwuletnich potworkach... A na Gimme zdecydowałam się właśnie dlatego, że ciąża Wilsona to OGROMNA kopalnia pomysłów
Hmm... A może Wilson nie będzie musiał wkładać tak wiele pracy w to wychowywanie House'a? Wszystko wyjdzie w praniu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:00, 26 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Taaak, wiem, że długo to trwało, ale korniki zajęły się świątecznymi przygotowaniami i nie miały głowy do pisania I pewnie dlatego ostatecznie nie przyłożyły się do swojego dzieła, więc znów wyszło, jak wyszło

Przekazałam kornikom sugestię, że Cuddy powinna się jeszcze pojawić, więc się pojawia... Chociaż podejrzewam, że spodziewaliście się czegoś innego

Korniczki dziękują anyway – ona już wie, za co

Enjoy




Part 23


- James? Mogę wejść?

Wilson rozważał przez chwilę, czy w ogóle powinien otwierać oczy. Znajdował się właśnie w cudownym miejscu pomiędzy snem a jawą - gdzie nie czuł tego tętniącego bólu głowy, który towarzyszył mu od kiedy obudził się w szpitalnym łóżku - powoli oswajając się z myślą, że nosi w sobie nie jedno, ale dwoje dzieci. Jednak – o ile słuch go nie mylił – pytanie, które do niego dotarło, padło z ust Cuddy, więc jak mógłby je zignorować?

Uniósł powieki i jego oczom ukazała się postać dyrektorki PPTH z niepewnym uśmiechem na ustach i tacą z kafeterii w rękach.

- Jasne – odpowiedział i podciągnął się na łóżku do pozycji siedzącej. – Czyżbyś zwolniła tyle personelu, że sama musisz przynosić pacjentom jedzenie?

Cuddy prychnęła, podchodząc bliżej. – Pomyślałam, że to będzie lepsze od szpitalnego posiłku dla kogoś... w twoim stanie – powiedziała, stawiając tacę na stoliku przy łóżku.

Wilson rzucił okiem na jej zawartość: ryż z kurczakiem i warzywami, sok, dwa kawałki szarlotki z bitą śmietaną. Uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, kiedy ostatnio jadł coś normalnego oraz że jest potwornie głodny.

- Dzięki, Cuddy. To miło z twojej strony – powiedział, kładąc sobie tacę na kolanach.

Cuddy przyjęła podziękowanie skinieniem głowy. - To żaden kłopot. Poza tym widziałam, że House wyszedł i pomyślałam, że możesz potrzebować towarzystwa.

- Chciałaś powiedzieć: „Czekałam, aż House sobie pójdzie, żeby z tobą pogadać.”... - poprawił ją, nabijając na widelec kawałek kurczaka.

Cuddy uśmiechnęła się przepraszająco.

- Siadaj, czuj się jak u siebie. - Wilson klepnął dłonią w materac, dając jej do zrozumienia, że to małe kłamstewko wcale mu nie przeszkadza.

Administratorka wolała jednak usiąść na krześle, stojącym przy łóżku. Przez kilka chwil obserwowała w milczeniu, jak Wilson pochłania przyniesiony przez nią lunch.

- Więc?... - zagadnął Wilson, gdy cisza zaczęła być przytłaczająca.

- Więc?... - powtórzyła Cuddy. Nie spodziewała się, że Wilson będzie się zachowywał tak zwyczajnie i nagle nabrała wątpliwości, czy powinna to psuć kazaniem, które sobie przygotowała.

- O czy chciałaś porozmawiać? - podsunął onkolog.

Kobieta chrząknęła niepewnie. - Jak się czujesz?

- Świetnie, tylko nie mów o tym House'owi – odparł konspiracyjnym szeptem. - Cuddy, daj spokój! Znamy się od lat, po co te podchody?

Cuddy odetchnęła głęboko. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, James? Mogłabym ci pomóc...

- Nie chciałem, żeby House się dowiedział – wpadł jej w słowo, przerywając litanię tego, co jego przyjaciółka „mogłaby zrobić”.

- Nie powiedziałabym mu...

- Owszem, powiedziałabyś.

- James... - Cuddy chciała ponownie zaprzeczyć, ale Wilson znów jej przerwał:

- ... powiedziałabyś mu tuż po tym, jak nie udałoby ci się mnie przekonać, że to co robię jest głupie i niebezpieczne.

Cuddy spojrzała gdzieś w bok. - Masz rację – przyznała po chwili. - Ale zrobiłabym to tylko dlatego, że jestem twoją przyjaciółką i martwię się o ciebie... To, co zrobiłeś jest bardzo ryzykowne...

- Setki kobiet każdego dnia podejmują to ryzyko, zachodząc w ciążę – odparł kąśliwie onkolog. Cuddy skrzywiła się nieznacznie na tę aluzję, do jej własnych poczynań i Wilson poczuł, że przesadził. - Posłuchaj... - zaczął pojednawczym tonem. - Nie jestem jedynym facetem, który się na to zdecydował, a Brown, lekarz, który kieruje badaniami, sprawia wrażenie, że wie, co robi. - Wilson westchnął. - No a ja... chyba w końcu dorosłem do założenia rodziny... sama rozumiesz...

Cuddy uśmiechnęła się ciepło. - Oczywiście, że rozumiem. Ale... są przecież inne sposoby... Adopcja, zastępcza matka...

Wilson przewrócił oczami. - Wiem, ale do tego musiałbym najpierw przekonać House'a. A potem znaleźć kogoś na tyle niezrównoważonego, żeby zgodził się nam oddać dziecko pod opiekę – zauważył. - Poza tym... chciałem, żeby to dziecko było nasze, moje i House'a... Myślałem, że to niemożliwe i wtedy... wtedy znalazłem tamto ogłoszenie. Nie mogłem zmarnować jakiej okazji...

- James, mimo wszystko...

- I to jest kolejna sprawa. - Wilson wycelował palec w jej kierunku.

Cuddy uniosła brew. - Co takiego?

- W ciągu tej rozmowy zwróciłaś się do mnie po imieniu więcej razy, niż przez cały ubiegły rok – stwierdził, odkładając na bok opróżnioną tacę. Nawet nie zauważył, kiedy zdążył skończyć lunch. - Nie chcę, żebyś z powodu ciąży traktowała mnie inaczej. To ja, WILSON! Pod tym względem nic się nie zmieniło...

- W porządku... Wilson. - Cuddy obdarzyła go odrobinę wymuszonym uśmiechem i wstała z krzesła. - Muszę wracać do pracy. Daj znać, gdybyś czegoś potrzebował.

- Dzięki, że wpadłaś, Cuddy. - Wilson ułożył się na poduszce. - I nie martw się o mnie.

Administratorka była już w drodze do drzwi, ale zawróciła i ponownie stanęła przy łóżku. - Postaram się – powiedziała, całując go w policzek.

Onkolog uśmiechnął się z wdzięcznością i zamknął oczy. Stukanie obcasów Cuddy było ostatnim dźwiękiem, jaki usłyszał, zanim zapadł w sen.

***

Wilson przespał resztę dnia – tak przynajmniej myślał House, który cały ten czas spędził siedząc w fotelu podprowadzonym ze stanowiska pielęgniarek, z nogami opartymi na łóżku Wilsona, i czytając gazetę. Jednak świadomość onkologa kilka razy wypływała na tyle blisko powierzchni sennej otchłani, że gdyby ktoś zapytał go później, czy coś pamięta, Wilson bez namysłu odpowiedziałby, że wie, iż jego przyjaciel nie opuścił go ani na chwilę.

Gdy się obudził, za oknem już od kilku godzin było ciemno, a jego szpitalną salę spowijał przyjemny mrok, rozpraszany światłem dochodzącym z korytarza. Na widok House'a drzemiącego z gazetą na kolanach i słuchawkami iPoda w uszach, zastanawiał się przez moment, jakim cudem nie oszalał, gdy istniała możliwość, że już nigdy nie zobaczy swojego kochanka w takim stanie. „Może cały czas wiedziałem, że do tego nie dojdzie?”, pomyślał, uśmiechając się w duchu.

Poruszył głową na boki, starając się rozciągnąć bolące mięśnie szyi, wciąż otoczonej unieruchamiającym kołnierzem i zauważył, że na szafce przy łóżku stoi opakowanie jego tabletek i butelka wody mineralnej. Sięgnął ręką po tabletki i wysypał dwie wieczorne pigułki na dłoń. Nagle opanował go strach, że z powodu pominiętych tego dnia dawek leku znów coś może pójść źle, ale zdecydował, że nie będzie myślał o tym w tej chwili – czasu i tak nie mógł cofnąć, a mając House'a u boku, byłby nawet gotów podjąć trzecią próbę, gdyby zaszła taka potrzeba.

Łóżko zatrzeszczało cicho, gdy Wilson odkładał tabletki i wodę na szafkę i ten dźwięk wyrwał House'a z płytkiego snu. Diagnosta zamrugał, po czym spojrzał na swojego przyjaciela.

- Nie śpisz już... - stwierdził z ledwie słyszalną nutą ulgi. Przytomny pacjent zawsze jest lepszy od śpiącego pacjenta, szczególnie gdy nie wiadomo do końca, jaki jest jego stan. A tym razem dodatkowo chodziło o Wilsona...

- Owszem... I zastanawiam się, co ty tu jeszcze robisz? Jest już... - Wilson odruchowo spojrzał na swój nadgarstek, żeby sprawdzić, która godzina, ale wcześniej pielęgniarka zdjęła mu zegarek. - Na pewno jest późno, powinieneś pojechać do domu.

House odłożył gazetę i iPoda i przeciągnął się w fotelu. - Masz rację, czas spać – mruknął, podnosząc się ze swojego miejsca. - Przesuń się i zrób mi miejsce.

Onkolog uniósł brwi w wyrazie czystego zdziwienia. - Co?! House, chyba nie zamierzasz...

House obdarzył swojego przyjaciela uśmiechem, który w dziewięciu przypadkach na dziesięć zwiastował kłopoty. - Wilson, gdzie twoje serce? Chcesz, żebym spał na tym fotelu? Zresztą, już mi tyłek ścierpnął od siedzenia na nim przez cały dzień.

Wilson przewrócił oczami. - W razie gdybyś nie dosłyszał – powiedziałem, że powinieneś pojechać do domu. Nic mi nie jest, nie potrzebuję całonocnej opieki...

House pogroził mu palcem, przybierając minę ojca, którego dziecko zbyt wcześnie domaga się samodzielności. - A jeśli w nocy coś się stanie? - zapytał. - Nie chcesz chyba, żeby ktoś nafaszerował cię lekami, o ile nie będzie to absolutnie konieczne? Jestem za ciebie, za was, odpowiedzialny. Zostaję! - powiedział stanowczo, ucinając wszelkie dyskusje.

Wilson wypuścił wolno powietrze z płuc, widząc, jak House kuśtyka w kąt pokoju, połykając po drodze vicodin, i zasłania żaluzje.

W pokoju zrobiło się ciemniej, ale onkolog nadal mógł dostrzec, jak jego przyjaciel rozpina koszulę i rzuca ją na fotel. Po chwili dołączył do niej również pasek od spodni. Widząc, że House mówił poważnie, Wilson przesunął się w lewą stronę, tak że tylko kilka centymetrów dzieliło go od brzegu materaca.

Rozległ się głuchy odgłos adidasów, upadających na podłogę, a po chwili diagnosta wspiął się na łóżko i położył się na boku, tuż obok swojego kochanka, jedną ręką obejmując go w pasie, a drugą kładąc na poduszce ponad głową Wilsona.

- Prawda, że wygodnie? - zapytał, przeczesując czubkami palców miękkie włosy swojego przyjaciela.

Onkolog narzucił na House'a drugą połowę koca i roześmiał się cicho.

- Co cię tak śmieszy? - spytał podejrzliwie House.

- Pomyślałeś, co będzie, jeżeli ktoś wejdzie tu w nocy? - odpowiedział pytaniem Wilson.

- Nikt nie wejdzie – wywiesiłem na zewnątrz tabliczkę: „Nie przeszkadzać” - powiedział śmiertelnie poważnie House.

Wilson znów zachichotał, ale kiedy umilkł, blask rozbawienia nie zniknął z jego oczu.

- Wciąż się uśmiechasz... - mruknął z wyrzutem House.

- Bo gdyby jednak ktoś wszedł i nas zobaczył... Pomyślałby, że naprawdę ci na mnie zależy...

House nie odpowiedział.

Leżeli kilka minut w ciszy, diagnosta – przyglądając się wirującym płatkom śniegu na tle szaro-granatowego nieba, Wilson – wpatrując się w skupioną twarz swojego przyjaciela i bezskutecznie starając się odgadnąć jego myśli. W zasadzie było mu obojętne, czy dowie się, czego dotyczą. Jedyne, co chciał wiedzieć – i co wiedział - to że nie jest to ostatni raz, gdy leży w łóżku, otulony ciepłem promieniującym od ciała jego kochanka.

Gdy House się odezwał, jego głos był cichy, a oddech łaskotał Wilsona w ucho i policzek.

- Jesteś integralną częścią mojego życia – powiedział diagnosta, a onkolog zobaczył, że niebieskie oczy, które tak uwielbiał, skupiły się nagle na jego twarzy. - Od kiedy cię poznałem, wypełniłeś wszystkie puste miejsca, o których wiedziałem oraz te, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Czasem mam wrażenie, że wiesz lepiej ode mnie, czego potrzebuję, więc jeśli naprawdę tego chcesz... - Dłoń House'a przesunęła się ku miejscu, gdzie wcześniej odnalazł dwa bijące serca, a Wilson bezwiednie skinął głową. - Być może okaże się, że ja również tego właśnie pragnąłem.

House zamilkł. Wilson odwrócił wzrok i zapatrzył się w przestrzeń, obawiając się, że jeśli spojrzy teraz na swojego przyjaciela, ten pożałuje wypowiedzianych słów i obróci wszystko w żart. Wiedział, ile kosztowała House'a ta chwila szczerości i całym sercem pragnął, żeby nie poszło to na marne. Nagle, tknięty gwałtownym impulsem, złapał swojego kochanka za ramię i przyciągnął go do siebie.

W niebieskich oczach House'a pojawiło się zaskoczenie, gdy poczuł, jak palce onkologa zanurzają się w jego włosach, delikatnie, lecz stanowczo zmuszając go, by zbliżył twarz do twarzy swojego kochanka. Zawahał się przed pocałunkiem, nie chcąc urazić pokiereszowanej wargi Wilsona, jednak Wilson sprawiał wrażenie, że w ogóle o tym zapomniał – przylgnął do ust House'a, gardłowymi pomrukami ponaglając go, żeby wpuścił jego język do środka. Diagnosta uległ, oddając mu pełną kontrolę nad sytuacją.

Gdyby w tym momencie House był w stanie zebrać myśli, musiałby przyznać, że jest to najbardziej namiętny pocałunek w całej historii ich związku. Jedno nad czym House nie musiał się zastanawiać, to że ten pocałunek cholernie mu się podoba i że nie chce go przerywać tylko dlatego, że Wilson zaspokoił już swoje pożądanie.

Pozwoliwszy swojemu kochankowi zaczerpnąć krótki oddech, nakrył jego usta swoimi, jednocześnie głaszcząc kciukiem jego policzek. Wilson jęknął, zaskoczony – i zachwycony – delikatnością tej pieszczoty, a House skorzystał z okazji i wsunął język między rozchylone wargi onkologa, rozkoszując się gorącym wnętrzem jego ust.

Pocałunek diagnosty był powolny i pełen czułości, i być może trwałby w nieskończoność, gdyby z powodu braku tlenu House'owi nie zaczęło kręcić się w głowie. Z żalem oderwał się od ust swego kochanka i musnął wargami jego policzek, zanim opadł ciężko na swój kawałek łóżka. Zamknął oczy, czekając, aż jego oddech wróci do normy. Słyszał, że obok niego Wilson robi dokładnie to samo.

Po minucie czy dwóch diagnosta doszedł do siebie i oblizał usta. Skrzywił się, czując na nich metaliczny smak krwi. Spojrzał na Wilsona i zobaczył, że jego przyjaciel ostrożnie przesuwa czubkiem języka po dolnej wardze, sprawdzając swoje najnowsze obrażenia.

- Boli? - spytał, sięgając po chusteczkę.

- Jak cholera – przyznał Wilson. - Ale było warto – dodał, pozwalając House'owi zetrzeć krew ze swoich ust. - House... Greg... cieszę się, że jesteś ze mną.

- Muszę przyznać, że ja też – odparł diagnosta, całując go lekko. - Ale musimy ustalić pewne zasady – powiedział, wpadając w zwykły, house'owy ton. - Nie wrobisz mnie w zmienianie pieluch, szkolne wywiadówki i rozwiązywanie ich sercowych problemów, kiedy dorosną na tyle, żeby się w nie wpakować. Ja mogę się zająć kupowaniem absurdalnie drogich zabawek i podważaniem twojego rodzicielskiego autorytetu.

Wilson zachichotał, przysunął się bliżej do swojego przyjaciela i owinął jego ramię wokół swojego pasa. - Co tylko zechcesz, House.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 19:01, 26 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Harriet
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:32, 26 Gru 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale musimy ustalić pewne zasady – powiedział, wpadając w zwykły, house'owy ton. - Nie wrobisz mnie w zmienianie pieluch, szkolne wywiadówki i rozwiązywanie ich sercowych problemów, kiedy dorosną na tyle, żeby się w nie wpakować. Ja mogę się zająć kupowaniem absurdalnie drogich zabawek i podważaniem twojego rodzicielskiego autorytetu.


To mnie zabiło Już nie mogę się doczekać, kiedy maluchy się urodzą!
A z drugiej strony...dzięki Bogu, że to nie trojaczki chłopcy padli by ze zmęczenia przed końcem fika

Cytat:
A może Wilson nie będzie musiał wkładać tak wiele pracy w to wychowywanie House'a?


tak, tak, edukacja House zakończona. Pora na nowe pokolenie

Kończąc moją wypowiedz - mi również jest miło, Richie. Dalej jestem pełna podziwu za przetłumaczenie One Step A Gimme jest świetnym tworem twojego hilsonowego umysłu i po prostu nie moge się już reszty doczekać!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:45, 26 Gru 2008    Temat postu:

Matko, Richie, jak ja cię kocham Moja cierpliwość została nagrodzona, wreszcie A Cuddy to się powinno przypomnieć, że facet w ciąży wie najlepiej, bo ona tylko chodzi narzuca ludziom swoje zdanie Jeszcze chwila i zacznie na Wilsona mówić Jane

Cytat:
Jestem za ciebie, za was, odpowiedzialny. Zostaję! - powiedział stanowczo, ucinając wszelkie dyskusje.

Tak House, pokaż, że ty tu jesteś prawdziwym ojcem rodziny i jak ci na nich zależy

Cytat:
- Jesteś integralną częścią mojego życia – powiedział diagnosta, a onkolog zobaczył, że niebieskie oczy, które tak uwielbiał, skupiły się nagle na jego twarzy. - Od kiedy cię poznałem, wypełniłeś wszystkie puste miejsca, o których wiedziałem oraz te, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Czasem mam wrażenie, że wiesz lepiej ode mnie, czego potrzebuję, więc jeśli naprawdę tego chcesz... - Dłoń House'a przesunęła się ku miejscu, gdzie wcześniej odnalazł dwa bijące serca, a Wilson bezwiednie skinął głową. - Być może okaże się, że ja również tego właśnie pragnąłem.

Umarłam. Pogrzeb we wtorek. Przynieście kwiaty

Cytat:
Jedno nad czym House nie musiał się zastanawiać, to że ten pocałunek cholernie mu się podoba i że nie chce go przerywać tylko dlatego, że Wilson zaspokoił już swoje pożądanie.

Jednym pocałunkiem zaspokoił?! Matko, Jimmy, a ja myślałam, że w ciąży to się jest "more horny", że tak powiem

Cytat:
Ja mogę się zająć kupowaniem absurdalnie drogich zabawek i podważaniem twojego rodzicielskiego autorytetu.

No tak, cały House. On będzie dzieciaki rozpieszczał, a całą resztą niech się zajmie "mamusia"

Jest cudnie, jest pięknie i ja już przygotowuję się na poród No i kiedy ja się doczekam czegoś więcej, niż tylko "namiętne całowanie" Niech się chłopcy nieco bardziej postarają, w końcu Wilson w ciąży ma swoje potrzeby


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MarlaSinger
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Robię lazgi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:26, 26 Gru 2008    Temat postu:

Richie, mówiłam Ci już, że Cię kocham!
Znowu mnie rozwaliłaś, idę pozbierać swoje członki po pokoju.
Wróciłam.
Cytat:
- Jesteś integralną częścią mojego życia – powiedział diagnosta, a onkolog zobaczył, że niebieskie oczy, które tak uwielbiał, skupiły się nagle na jego twarzy. - Od kiedy cię poznałem, wypełniłeś wszystkie puste miejsca, o których wiedziałem oraz te, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Czasem mam wrażenie, że wiesz lepiej ode mnie, czego potrzebuję, więc jeśli naprawdę tego chcesz... - Dłoń House'a przesunęła się ku miejscu, gdzie wcześniej odnalazł dwa bijące serca, a Wilson bezwiednie skinął głową. - Być może okaże się, że ja również tego właśnie pragnąłem.

O Boże! Dajcie mi chusteczkę. *szlocha*

Cytat:
W pokoju zrobiło się ciemniej, ale onkolog nadal mógł dostrzec, jak jego przyjaciel rozpina koszulę i rzuca ją na fotel. Po chwili dołączył do niej również pasek od spodni. Widząc, że House mówił poważnie, Wilson przesunął się w lewą stronę, tak że tylko kilka centymetrów dzieliło go od brzegu materaca.

Zrobiło mi się gorąco! Dajcie mi klimatyzację!

Richie znowu będę zdychała czekając na dalszą cześć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foxglove
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod biurka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:27, 26 Gru 2008    Temat postu:

Dzisiaj się zastanawiałam kiedy kolejna część. No i proszę
Ja już widzę jak obaj rano będą połamani i niewyspani po takiej nocy na małym łóżku szpitalnym. Ja raz tak miałam i rano myślałam, że mój kark dał mi wymówienie XD
House postawił bardzo logiczne zasady, iście "house'owe" Tak trzymać. Moja Mama zawsze powtarzała, że wywiadówki to koszmarna nuda i strata czasu. Ale z drugiej strony House na wywiadówce mogłby zrobić fuforę. Ja bym go na miejscu Wilsona raz wrobiła XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:30, 27 Gru 2008    Temat postu:

-. To ja, WILSON! Pod tym względem nic się nie zmieniło...


Nadal jestem pod wrażeniem tej części. Zaczyna być ciekawie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez motylek dnia Sob 0:31, 27 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 24 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin