Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:04, 16 Lut 2009    Temat postu:

Richie napisał:
czemu zawsze na gorsze??

Tak, Richie, też Cię kocham.

Richie napisał:
no dobra, to niezupełnie łamanie kołem

Przyjemność odczuwana przy tych dwóch czynnościach jest porównywalna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:21, 16 Lut 2009    Temat postu:

any napisał:
Tak, Richie, też Cię kocham.

w końcu sama zmieniłam się na goUsze... ta cała mpreg-thing...

any napisał:
Przyjemność odczuwana przy tych dwóch czynnościach jest porównywalna.

jeszcze ewentualnie zadbam, żeby Jimmy wbił Cuddy łokieć w wątrobę, kiedy będzie się podnosił...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:23, 16 Lut 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
problem tylko w tym, że any zabiła moją erową wenę, więc może się okazać, że libido Jimmy'ego będzie musiało ustąpić miejsca strachowi o dzieci...

*Bierze spluwę i idzie pomścić wenę Richie*

Richie117 napisał:
i jeszcze cierpliwość... 4 dni klecenia tego czegoś zdanie po zdaniu...

Żebym to ja potrafiła jakiekolwiek zdanie sklecić

Richie117 napisał:
zawsze możesz zostawić wykropkowane miejsce, a kontrowersyjne słowo wpiszę ja

A potem to ja będę miała wyrzuty sumienia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady Makbeth dnia Pon 16:24, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:23, 16 Lut 2009    Temat postu:

A może Jimmy'emu wysunie się w tedy z rękawa nóż i dziwny zbieg okoliczności sprawi, iż zostanie on wbity w serce Cuddy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:32, 16 Lut 2009    Temat postu:

dzięki, Lady M.
i naprawdę, naprawdę jesteś w stanie to napisać, tylko się odważ

***

any - Wilson nie jest na tyle nieodpowiedzialny, żeby przy dziecku biegać z nożem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:38, 21 Lut 2009    Temat postu:

O Jasna Cholera... O.o

Tak jak obiecałam przeczytałam. I padłam. Richie ja nie wiem co Ty dajesz swoim korniczkom ale ja też chcę trochę

Co prawda fazę na slashe miałam we wczesnym liceum, potem mi przeszło i już nie wróciło i teraz średnio je toleruje to po "Serii herbacianej" jestem w stanie przeczytać wszystko P Wiec dałam radę P I nawet, nawet mi się podobało P

I absolutnie nie zgadzam się ani na przerywanie ciąży ani na śmierć Jimmy'iego ani na śmierć któregokolwiek z dzieci!! O!! Możesz ich męczyć ale wszyscy mają przeżyć!! P

A na koniec napiszę o chorej wizji jaka nawiedziła mnie a propos porodu Cameron:

Cameron rodząca i krzycząca z bólu, przerażony Chase trzymający ją za rączkę i House siedzący z popcornem przy drzwiach i czekający na to aż "słodka Cameron zacznie wyklinać Chase'a za to co jej zrobił

I czekam na dalsze części
Pozdrawiam
g


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:49, 21 Lut 2009    Temat postu:

*cenzura* zeżarło mi komentarz!!! *wnerw* Dobra, jeszcze raz. Wciąż mało mondrze.

25a
"Troska" House'a ładnie opakowana, kupuję, nawet bez wyprzedaży. Chase świetnie przedstawiony, choć za:
Cytat:
- Czekaj! - House pokuśtykał za nim, po drodze wyciągając z kieszeni garść drobnych. - Gdy będziesz wracał, przynieś mi czekoladę z automatu – powiedział, wręczając mu pieniądze.

mam ochotę Cię zjeść. Jak tak można traktować mojego Chase'a! *tuli Chase'a*

Cytat:
- To nie jest rak, House – stwierdził, odkładając zdjęcie na biurko.

- Oczywiście, że nie. Masz mnie za idiotę? - House wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Pff. Nikt chyba nigdy nie myślał, że to rak. xD

Cytat:
W porządku, moja wina. - Diagnosta uniósł ręce w obronnym geście. - Jeśli się pospieszysz, może uda ci się złapać pana Chyba-umieram-niech-mnie-ktoś-przytuli i wysłuchać do końca jego użalania się nad swoim losem. Tylko nie licz na moje współczucie, jeśli dopadnie cię kolejna migrena...

Wyraz twarzy Wilsona natychmiast złagodniał. - Zrobiłeś to... dla mnie? - zapytał niepewnie.

... A kiedyś miałam cię za mądrego faceta, Wilson, you idjit...

Cytat:
Dla ciebie. - House z rozbrajającym uśmiechem podał mu napój. - Nie chcę, żeby dzieci utonęły w morzu zielonej herbaty.

Co House ma do zielonej herbaty...? *biegnie do kuchni, by schować swój zapas w niedostępnym dla oka miejscu*

No i rozmowa z Kaczątkami. Wyobrażam sobie te miny, kiedy zdali sobie sprawę, że House nie żartuje... ^^

25b
Kocham Twoją Cuddy. W każdym wydaniu, choc angry!- i evil!Cuddy to chyba moje ulubione wersje.

Cytat:
- Skoro cywile uciekli z pola walki, może się dowiem, co was do mnie sprowadza? - Głos administratorki na nowo ociekał jadem.

evil!Cuddy strikes again!

Cytat:
- Rozumiesz... Nie chcę, żeby przeze mnie szpital był miejscem budzącym niezdrową sensację, a nie da się tego uniknąć, kiedy... zacznie być widać... - Ostatnie słowa były ledwie słyszalnym szeptem.

scared!Wilson i evil!Cuddy = FTW

Cytat:
a twarzy Cuddy przez mgnienie oka gościł grymas: ”Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć!”,



Cytat:
Na te słowa usta Cuddy zastygły na dłuższą chwilę, tworząc idealne 'O'.

*tuli Cuddy*

Cytat:
- Jak to... jak to ”bliźniaki”?! - wyjąkała, mając nadzieję, że Wilson odwoła swoje wcześniejsze słowa.

*tuli mocniej*

Cytat:
Cuddy parsknęła śmiechem. - Jeśli chcecie znać moje zdanie, to maczała w tym palce jakaś miłosierna siła wyższa, która chciała oszczędzić wam ewentualną walkę o prawa do opieki rodzicielskiej

Cuddy - Mistrzyni Ciętej Riposty i Logicznego Myślenia. (Będzie rozwód i walka o dzieci? xDD)

Cytat:
- Poza tym Cameron nie musiała pracować w klinice – dorzucił.

- Owszem, nie musiała – zgodziła się Cuddy. - Ale Chase odpracował większość jej godzin. Myślisz, że w tym wypadku też można liczyć na coś takiego?

House skrzywił się w duchu na samą myśl. - Sądzę, że gdybym odpowiednio zmotywował Chase'a... - odparował, wywołując tym jęk frustracji u administratorki.

*ómarła na zakwik*

Cytat:
Tym razem House naprawdę się skrzywił. - Jesteś wcielonym złem, Cuddy. Na miejscu Księcia Ciemności zacząłbym pakować walizki i przeglądać foldery biur podróży, bo...

BUAHAHAHA! Prawie, jak Addison w GA! "I prefer to be called The Ruler of All That Is Evil, but I will answer to Satan.". XDDD

Cytat:
Neurolog spojrzał na niego z niedowierzaniem. - Ale przecież to niemożliwe! - zaprotestował. - Nie możesz być... - Reszta zdania nie chciała mu przejść przez usta.

Foreman, rozumiem twój ból. Ja mam z tym problemy od początku tego fika.

Cytat:
I House się na to zgodził?! - wyrzucił z siebie osłupiały Foreman.

”Tak, to o wiele dziwniejsze, niż męska ciąża”, pomyślał Wilson, kręcąc głową.

...
Jakby się nad tym zastanowić...

26a
Przede wszystkim wielkie brawa dla Browna, ze potrafi z tym wszystkim ŻYĆ.

Przyjazd House'a - squee! Natomiast
Cytat:
Powiedziała, cytuję: ”Skoro większość czasu spędzicie na obściskiwaniu się po kątach, możecie równie dobrze robić to z dala od Princeton.”

to totalny iLove.

Cytat:
Ostatnia spójna myśl, jaka pojawiła się w głowie onkologa, dotyczyła tego, ile vicodinów musiał połknąć House, że był zdolny do czegoś takiego,

*dziki ryk* Umieeeraaam! xDDDD *turla się*

Cytat:
Jego palce zataczały coraz mniejsze kręgi, aż skupiły się na miejscu, gdzie wbrew naturze i - zdaniem diagnosty - zdrowemu rozsądkowi, rozwijało się nowe życie.

House, *5*. Zgadzamy się w 100%.

Cytat:
Nagle poczuł spoconą dłoń, zaciskającą się na jego ramieniu i usłyszał zachrypnięty głos diagnosty: - Sprawdź w lewej kieszeni.

Upłynęło kilka sekund, zanim dotarło do niego, że House ma na myśli swoje spodnie. Sięgnął ręką do ich lewej kieszeni i wydobył jednorazową tubkę emulsji nawilżającej.

Jak to szło? "Przezorny zawsze ubezpieczony"? xD I yay for uke!Wilson.

...
*zazdraszcza umiejętności pisania ery*

No i chłopcy mają wolne... xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:17, 21 Lut 2009    Temat postu:

Gora! Nie spodziewałam się tutaj Ciebie tak szybko

Gora napisał:
O Jasna Cholera... O.o


...


Gora napisał:
Richie ja nie wiem co Ty dajesz swoim korniczkom ale ja też chcę trochę

w jadłospisie korników jest głównie era... no i patyki, które mój owczar znosi do domu

Gora napisał:
Co prawda fazę na slashe miałam we wczesnym liceum

ja w liceum nawet nie wiedziałam o istnieniu pojęcia "slash" Na szczęście, jak to mówią, lepiej później, niż wcześniej

Gora napisał:
Wiec dałam radę P

brave girl!

Gora napisał:
I nawet, nawet mi się podobało P

*jupi*

Gora napisał:
Możesz ich męczyć ale wszyscy mają przeżyć!! P

wszyscy przeżyją do końca, słowo! bo przecież muszę mieć kogo męczyć w sequelu

Gora napisał:
Cameron rodząca i krzycząca z bólu, przerażony Chase trzymający ją za rączkę i House siedzący z popcornem przy drzwiach

cute
*zastanawia się, czy nie dałoby się jeszcze tego wykorzystać*


Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kolejna część pojawi się jutro lub w poniedziałek

Dzięki

****

Aaaaaaaa... Katuś się pojawiła

Katty napisał:
Jak tak można traktować mojego Chase'a!

ej! przynajmniej House dał mu kasę! a przecież mógł nie dać

Katty napisał:
Pff. Nikt chyba nigdy nie myślał, że to rak. xD

Wilson myślał. Przez chwilę, gdy Chase poprosił go na konsultację

Katty napisał:
... A kiedyś miałam cię za mądrego faceta, Wilson, you idjit...

każdy mądry głupieje, gdy House pokazuje swoje troskliwe oblicze

Katty napisał:
Co House ma do zielonej herbaty...?

House ma ogólnie awersję do zdrowej żywności. Więc jeśli masz w lodówce mleko sojowe, lepiej też je schowaj

Katty napisał:
Wyobrażam sobie te miny, kiedy zdali sobie sprawę, że House nie żartuje... ^^

przerażające, prawda? To teraz poczekaj na reakcję Cameron...

Katty napisał:
Kocham Twoją Cuddy. W każdym wydaniu, choc angry!- i evil!Cuddy to chyba moje ulubione wersje.

dziękować bardzo *kłania się nisko*
może jeszcze uda mi się ją gdzieś wepchnąć

Katty napisał:
(Będzie rozwód i walka o dzieci? xDD)

żeby był rozwód, to najpierw musiałby być ślub... no i po co House'owi dzieci?

Katty napisał:
*ómarła na zakwik*


(ale już rzyjesz, prawda?? )

Katty napisał:
BUAHAHAHA! Prawie, jak Addison w GA! "I prefer to be called The Ruler of All That Is Evil, but I will answer to Satan.". XDDD

nie pamiętałam tego. Może to sprawka podświadomości?
...
A poważnie, to w tym momencie miałam przed oczami Księcia Półmroku z "Dilberta" by Scott Adams


Katty napisał:
Przede wszystkim wielkie brawa dla Browna, ze potrafi z tym wszystkim ŻYĆ.

a jaką będzie miał z tego kasę, kiedy jego metoda będzie popularna...

Katty napisał:
*dziki ryk* Umieeeraaam! xDDDD *turla się*


...
Żyyyyyyyj, Katty, żyyyyyyj...

Katty napisał:
Jak to szło? "Przezorny zawsze ubezpieczony"?

oraz "Better safe than sorry"
A poza tym House to planował

Katty napisał:
*zazdraszcza umiejętności pisania ery*

*wciąż czeka, aż przepiszesz swoją erę*

Katty napisał:
No i chłopcy mają wolne... xD

oj, mają... I wolne, i szybkie - tak dla urozmaicenia


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 14:11, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:11, 21 Lut 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
Gora! Nie spodziewałam się tutaj Ciebie tak szybko

Wczoraj skończyły mi się friendshipowe więc przypomniałam sobie, że tego mi polecałaś i znalazłam... i padłam

Cytat:

ja w liceum nawet nie wiedziałam o istnieniu pojęcia "slash" Na szczęście, jak to mówią, lepiej później, niż wcześniej


Pierwszego mojego slasha przeczytałam w trzeciej gimnazjum... i był to zarazem najostrzejszy pornos jaki kiedykolwiek czytałam... O.o Może dlatego mam teraz do nich taki uraz?

Cytat:
wszyscy przeżyją do końca, słowo! bo przecież muszę mieć kogo męczyć w sequelu


Tak!!

Cytat:
Gora napisał:
Cameron rodząca i krzycząca z bólu, przerażony Chase trzymający ją za rączkę i House siedzący z popcornem przy drzwiach

cute
*zastanawia się, czy nie dałoby się jeszcze tego wykorzystać*


Całą przyjemność po mojej straonie ;PP


Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kolejna część pojawi się jutro lub w poniedziałek

Cudownie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:44, 22 Lut 2009    Temat postu:

Gora napisał:
Wczoraj skończyły mi się friendshipowe więc przypomniałam sobie, że tego mi polecałaś i znalazłam... i padłam

tak właśnie pomyślałam, że to z nudów
całe szczęście, że jednak powstałaś może przeczytasz resztę zuych fików

Gora napisał:
Pierwszego mojego slasha przeczytałam w trzeciej gimnazjum... i był to zarazem najostrzejszy pornos jaki kiedykolwiek czytałam... O.o Może dlatego mam teraz do nich taki uraz?

a moim pierwszym tłumaczeniem była "Kwestia Zaufania". Zaraz po jej zakończeniu stwierdziłam definitywnie: Nigdy więcej takich fików! (jeśli chodzi o tłumaczenie)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:55, 22 Lut 2009    Temat postu:

I jak długo potrwało to "nigdy więcej"? :PPP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:04, 22 Lut 2009    Temat postu:

Musiałabym się przekopać przez forum, żeby podać dokładną datę, ale kilka miesięcy chyba upłynęło

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:38, 22 Lut 2009    Temat postu:

Richie napisał:
Aaaaaaaa... Katuś się pojawiła

Komęt byłby dłuższy, ale gópie forum go zeżarło.

Richie napisał:
ej! przynajmniej House dał mu kasę! a przecież mógł nie dać

Mógł wysłać Foremana, Foreman jest czarny!

Richie napisał:
Wilson myślał. Przez chwilę, gdy Chase poprosił go na konsultację

Doświadczenie powinno mu było podpowiedzieć, że to pewnie ściema. xD

Richie napisał:
każdy mądry głupieje, gdy House pokazuje swoje troskliwe oblicze

Still you idjit.

Richie napisał:
House ma ogólnie awersję do zdrowej żywności. Więc jeśli masz w lodówce mleko sojowe, lepiej też je schowaj

Nie, tylko herbatka. Herbatka jest mrrrau.

Richie napisał:
przerażające, prawda? To teraz poczekaj na reakcję Cameron...

To bezpieczne jej teraz mówić? Gdy hormony po ciąży wciąż buzują? xD

Richie napisał:
dziękować bardzo *kłania się nisko*
może jeszcze uda mi się ją gdzieś wepchnąć

Yes pliz.

Katty napisał:
żeby był rozwód, to najpierw musiałby być ślub... no i po co House'owi dzieci?

Bo nic. Ale biologicznie jego, a biologia ponad sentymentem w sądzie jest. xD

Richie napisał:

(ale już rzyjesz, prawda?? <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/przytula.gif"> )

Na potrzeby komentarza. xD

Katty napisał:
nie pamiętałam tego. Może to sprawka podświadomości?

Jeden z pierwszy odcinków z Addie.

Richie napisał:
A poważnie, to w tym momencie miałam przed oczami Księcia Półmroku z "Dilberta" by Scott Adams

Nie, ja Addie.

Richie napisał:
a jaką będzie miał z tego kasę, kiedy jego metoda będzie popularna...

... JEŚLI będzie popularna.

Richie napisał:
*wciąż czeka, aż przepiszesz swoją erę*

*to jeszcze poczeka, bo Kat ostatnio odzyskała zmysły i stwierdziła, że to coś to gówno jest, a nie fik*

Richie napisał:
oj, mają... I wolne, i szybkie - tak dla urozmaicenia

... I SO didn't mean THAT. You're confusing reality and porn again, dude.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:37, 22 Lut 2009    Temat postu:

Katty napisał:
Komęt byłby dłuższy, ale gópie forum go zeżarło.

*tuli Katty*
gópie, gópie forum...

Katty napisał:
Mógł wysłać Foremana, Foreman jest czarny!

właśnie - House nie chce, żeby jego dzieci miały ojca-rasistę
no i Foremana akurat nie było, a Wilson potrzebował natychmiastowego ratunku

Katty napisał:
Doświadczenie powinno mu było podpowiedzieć, że to pewnie ściema. xD

doświadczenie nie było jednoznaczne - w końcu od czasu do czasu to BYŁ rak...

Katty napisał:
To bezpieczne jej teraz mówić? Gdy hormony po ciąży wciąż buzują? xD

to będzie miało miejce już jakiś miesiąc po porodzie... A poza tym Wilson musi się pospieszyć, żeby załapać się na opiekunkę do dziecka

Katty napisał:
Na potrzeby komentarza. xD

uff...

Katty napisał:
... JEŚLI będzie popularna.

oj będzie, będzie... Nawet do PPTH trafi...

Katty napisał:
*to jeszcze poczeka, bo Kat ostatnio odzyskała zmysły i stwierdziła, że to coś to gówno jest, a nie fik*

a buuu...

Katty napisał:
... I SO didn't mean THAT. You're confusing reality and porn again, dude.

yes, it's my another BIG problem
(czy ktoś ma numer do Anonimowych Eroholików? )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:21, 23 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Kornikom chyba coś zaszkodziło, bo zamiast House'a i Wilsona wyszedł im Wilson i Wilson... (pewnie za dużo czytałam im fików autorstwa hilsonlover ) Możemy tylko mieć nadzieję, że ten House się w końcu opamięta, bo przecież nie może być cały czas tak słodko

Poza tym chciałam dodać, że wymieniony poniżej hotel rzeczywiście istnieje, a przynajmniej ma [link widoczny dla zalogowanych] Tylko wystrój pokoju jest dziełem korniczkowej wyobraźni

Enjoy!



Part 26 'b'


Gregory House nienawidził się mylić. Ale pomylił się, zakładając, że Wilson będzie zadowolony z pokoju, który dla nich wynajął.

Z drugiej strony to, co Wilson zobaczył, gdy House otworzył przed nim drzwi, trudno było nazwać pokojem. Na widok wnętrza apartamentu na przedostatnim piętrze The Westin Chicago River North w czekoladowych oczach zabłysnęły iskierki zachwytu, jak gdyby onkolog nagle zmienił się w kilkuletniego chłopca, który zobaczył pod choinką wymarzony prezent. Z niedowierzaniem wodził wzrokiem od panoramicznego okna, za którym widać było ciemniejące niebo do stojącej przed kominkiem ogromnej kanapy i z powrotem. W końcu jego spojrzenie zatrzymało się na uchylonych drzwiach po drugiej stronie pokoju i majaczącym w półmroku łóżku przykrytym kremową narzutą, i Wilson poczuł rozchodzące się po jego ciele przyjemne ciepło, którego źródło znajdowało się w dolnych partiach jego ciała...

Gregory House nienawidził się mylić, ale gdy został popchnięty na ścianę, a namiętny pocałunek pozbawił go tchu, przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie.

- Jak... jak udało ci się wynająć taki pokój, kiedy wszystkie luksusowe hotele w mieście mają komplet gości? - zapytał, odsunąwszy się od diagnosty na tyle, żeby mogli zaczerpnąć powietrza.

- Jedno ocalone życie tu, drugie tam... - mruknął beztrosko House, przeczesując palcami wilgotne od śniegu włosy swojego przyjaciela.

- To jest absolutnie... - Wilson pokręcił głową, bezskutecznie próbując znaleźć odpowiednie słowa. - WOW!

- A w łazience jest przestronna kabina prysznicowa i wanna dorównująca rozmiarami łóżku – dodał sugestywnie House i po chwili znów walczył o oddech, zaatakowany przez zachłanne usta młodszego mężczyzny. ”Czasem drobne pomyłki potrafią być nadzwyczaj przyjemne”, pomyślał, pozwalając Wilsonowi się całować.

- Jestem przekonany o istnieniu twardych dowodów na to, że masz ochotę od razu wypróbować atrakcje naszego nowego lokum, ale skoro powitalny numerek mamy już za sobą, a całkiem niedawno obaj braliśmy prysznic, proponuję, żebyśmy najpierw zeszli na dół na kolację – powiedział House, gdy tylko Wilson dał mu możliwość odezwania się.

Na wzmiankę o ”dowodach” onkolog zarumienił się lekko, zastanawiając się, czy jego przyjaciel rzeczywiście był w stanie poczuć cokolwiek, chociaż mieli na sobie swoje płaszcze. Następnie dotarł do niego sens wypowiedzianych właśnie słów i westchnął rozczarowany. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że jego żołądek już od jakiegoś czasu przypominał mu dobitnie o swoim istnieniu oraz o prawdziwości słów, że nie samą miłością żyje człowiek. Z rezygnacją cofnął się o krok i przytaknął skinieniem głowy.

- Ale wiedz, że gdyby chodziło tylko o mnie, nie pozwoliłbym ci się tak łatwo wykręcić – zaznaczył. - I mam nadzieję, że krawaty nie są obowiązkowe, bo nie zabrałem ze sobą żadnego.

- Nie są – zapewnił go diagnosta, stając za nim i otaczając ramionami jego talię. - Ale na wszelki wypadek przywiozłem kilka. Pomyślałem, że mogą się przydać. - Wilson bardziej poczuł, niż usłyszał chichot swojego kochanka.

- Hej, wydawało mi się, że chcesz iść na kolację! - wykrzyknął, zwinnie uwalniając się z objęć House'a. - Nie mam zamiaru przez cały czas wiercić się na krześle, próbując znaleźć wygodną pozycję! - Podniósł swoją torbę z podłogi, gdzie upuścił ją z wrażenia tuż po przekroczeniu progu pokoju i ruszył do sypialni.

- Uwielbiam, kiedy się wiercisz! - zawołał za nim House, rozpinając płaszcz.

<center>***</center>

Wilson był zaskoczony zachowaniem swojego przyjaciela w czasie kolacji. Spodziewał się, że House wykorzysta pierwszą okazję, żeby zrazić do siebie ich kelnera i co najmniej kilka razy sprowokuje otaczających ich ludzi do posłania zdegustowanych spojrzeń w ich kierunku, ale diagnosta zachowywał się nad wyraz poprawnie. Zaskoczenie stopniowo przeszło w rozbawienie, gdy House zaczął od niechcenia wypytywać go o badania – Wilson odpowiadał z równą obojętnością, powoli zastanawiając się nad sposobami odkrycia, co stoi za tą metamorfozą jego przyjaciela. W istocie – brakowało tylko zapalonych świec, żeby uznać tę kolację za fragment romantycznej randki.

Gdy przyniesiono ich deser, onkolog uznał, że House definitywnie zasługuje na nagrodę za zorganizowanie tego wszystkiego. Nabrał łyżeczką odrobinę wiśniowych lodów i zlizał ją czubkiem języka, przywołując na twarz uśmiech zadowolenia.

- Doskonałe! - stwierdził z uznaniem. - Ale smakowałyby lepiej, gdyby zostały inaczej podane...

Ręka House'a zastygła w połowie drogi do jego ust. - Tak...?

- Trochę trudno to opisać... Zdecydowanie prostsza będzie... demonstracja - odparł, podkreślając ostatnie słowo. - Może jeśli jutro zamówimy deser do pokoju...

- Dlaczego dopiero jutro? - Brwi House'a przesunęły się w górę.

- Bo dziś mam już tylko ochotę na coś gorącego... na coś, co zdecydowanie nie rozpuszcza się w ustach... - Drugą część wypowiedzi Wilson praktycznie wyszeptał, po czym zdjął wargami kolejną porcję lodów ze swojej łyżeczki.

House wpatrywał się w niego jak zahipnotyzowany. Jego oczy przybrały kolor nieba przed burzą, a Wilson był przekonany, że w tym momencie krew diagnosty falami spływa na południe.

- Albo...

- Przepraszam, możemy się dosiąść?

Wilson gwałtownie odwrócił głowę i z osłupieniem zapatrzył się na dwie młode kobiety, które niezauważone podeszły do ich stolika. Przełknął ślinę, starając się wymyślić, co powinien odpowiedzieć. Nagle nie mógł skupić się na niczym innym, poza tym, że właśnie przyłapano go na flirtowaniu z mężczyzną, co było niedorzeczne, bo gdyby kobiety to dostrzegły, z pewnością nie proponowałyby im swojego towarzystwa.

- Przykro nam, jesteśmy zajęci. - Usłyszał głos House'a i natychmiast spojrzał na niego. Ku jego zdumieniu, House nie sprawiał już wrażenia, że ma ochotę się na niego rzucić, lecz zachowuje się, jakby właśnie skończył rozmowę z nudnym pacjentem.

- Myślałyśmy... - zaczęła kobieta, zerkając na swoją przyjaciółkę, a następnie na stół, na którym znajdowały się tylko dwa nakrycia, ale House jej przerwał:

- Jesteśmy zajęci sobą! - powiedział, równocześnie sięgając lewą ręką ponad stołem i ścisnął dłoń Wilsona w sposób niepozostawiający wątpliwości, co takiego miał na myśli. - A poza tym musimy już iść.

Obie kobiety oraz kilka siedzących w pobliżu osób gapiło się na niego z otwartymi ustami, kiedy chwycił swoją laskę, do tej pory opartą o brzeg stolika, i poderwał się ze swojego miejsca, ciągnąc Wilsona za sobą w kierunku wyjścia.

Onkolog uśmiechnął się szeroko, kątem oka zauważając zszokowane twarze hotelowych gości. ”A jednak wciąż ma ochotę się na mnie rzucić”, pomyślał, dorównując kroku swojemu kochankowi.

<center>***</center>

Kolejne cztery dni były do tego stopnia spełnieniem marzeń Wilsona, że nawet udało mu się zapomnieć o poczuciu winy z powodu pozostawienia oddziału pod opieką innych lekarzy.

Spali do południa (chociaż młodszy mężczyzna wstawał na chwilę kilka godzin wcześniej, żeby zażyć poranną dawkę tabletek i uciszyć niespokojny żołądek kubkiem jogurtu i kilkoma herbatnikami), zamawiali śniadanie do pokoju i – pomimo protestów Wilsona – zjadali je w łóżku (przy czym morelowa marmolada, zamiast na toście House'a niezmiennie lądowała na klatce piersiowej onkologa, bo House uważał, że podana w ten sposób smakuje o wiele lepiej), a po wspólnym prysznicu przenosili się na kanapę, gdzie więcej uwagi poświęcali sobie, niż powtórkom powtórek świątecznych filmów, lecących w telewizji, i Wilson nie krył uśmiechu zadowolenia, gdy diagnosta – pod pozorem medycznej ciekawości – wypytywał go o minione trzy miesiące ciąży. Tylko raz musiał stłumić bolesny grymas, kiedy House zapytał, czy metoda Browna jest stuprocentowo skuteczna. Nie chciał mu mówić - ani teraz, ani nigdy - że pierwsza próba, którą podjął, zakończyła się porażką. Zamiast odpowiedzieć na pytanie House'a, przycisnął jego rękę do swojego brzucha i składając delikatne pocałunki wzdłuż szczęki diagnosty, szepnął, że jedyne, co go w tej chwili obchodzi, to zdrowie tych dwóch istotek, które za pół roku mają pojawić się na świecie.

Ponieważ Wilson czerwienił się na samą myśl o powrocie do hotelowej restauracji, przez dwa kolejne wieczory włóczyli się po okolicznych knajpkach, w żadnej nie zostając na tyle długo, by ktoś mógł zauważyć, że starszy mężczyzna zawsze wypija oba zamówione drinki, a młodszy poprzestaje na wodzie mineralnej lub soku. Trzeciego wieczoru Wilson postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i oznajmił House'owi, że zarezerwował dla nich stolik w oddalonej o kilka przecznic restauracji. Spodziewał się zrzędliwych protestów swojego przyjaciela, lecz diagnosta zaskoczył go po raz kolejny, zgadzając się nie tylko na kolejną w ciągu kilku dni uroczystą kolację, ale również na to, by Wilson zawiązał mu na szyi krawat. Zaskoczenie onkologa sięgnęło zenitu, gdy po kolacji House kazał taksówkarzowi zawieźć ich nie do hotelu, tylko do pobliskiego parku, tłumacząc się tym, że jego noga potrzebuje ruchu.

Szli wolno po opustoszałych alejkach, otoczeni ciszą i wirującymi płatkami śniegu. Wilson trzymał się blisko House'a, gotów podtrzymać go, gdyby poślizgnął się na przysypanym białym puchem lodzie. Zaczął się nawet zastanawiać, czy House nie zdzieli go laską, jeżeli spróbuje wziąć go za rękę, gdy palce diagnosty zacisnęły się na jego nadgarstku i został pociągnięty poza krąg światła latarni.

- House, co ty... - Tyle zdołał wykrztusić, zanim poczuł zęby kochanka, muskające jego dolną wargę i ochoczo rozchylił usta do pocałunku.

Diagnosta nie spieszył się, dając upust frustracji, nagromadzonej przez blisko godzinę całkowicie poprawnego zachowania przy kolacji. Przeklinając fakt, że jedną ręką musi podpierać się na lasce, puścił nadgarstek Wilsona i zanurzył dłoń w jego włosach, masując skórę czaszki opuszkami palców. Po minucie dłonie onkologa znalazły się na jego plecach, zmuszając go, by przysunął się bliżej. House pogłębił pocałunek, chociaż jeszcze chwilę temu wydawało mu się to niemożliwe. W końcu wykorzystali całe rezerwy powietrza i jęknęli jednocześnie, odrywając się od siebie. Przez kilka sekund patrzyli sobie w oczy, nie mogąc powiedzieć ani słowa, a białe mgiełki ich oddechów mieszały się ze sobą.

Wreszcie Wilson poddał się zalewającej go fali emocji i oparł głowę na ramieniu House'a, czując jak pod jego rozpalonym policzkiem topnieje śnieg, który zdążył pokryć płaszcz diagnosty.

- Boże, czuję się, jakbym znów miał dwadzieścia lat – westchnął, przymykając oczy.

- Wtedy też całowałeś się po parkach z podstarzałymi kalekami? - zakpił House, ale z czułością oparł podbródek na czubku głowy młodszego mężczyzny i przesunął ręką po jego plecach.

Onkolog zachichotał. - Nie, ale była wtedy taka dziewczyna...

- Nie chcę słuchać o twoich podbojach z młodości! - przerwał mu diagnosta. W jego głosie słychać było nutkę urazy i Wilson odsunął się od niego na tyle, żeby spojrzeć na jego twarz.

- A ja nie chcę o nich mówić – powiedział przepraszająco. - Chcę się z tobą kochać – dodał szeptem, przyciskając biodra do bioder swojego kochanka.

House przewrócił oczami, wyraźnie udobruchany. - Jimmy... twój romantyzm zabija moje libido! - jęknął żałośnie, ale kąciki jego ust uniosły się lekko.

Wilson otoczył go ramionami jeszcze mocniej i, stając na palcach, delikatnie zacisnął zęby na płatku jego ucha. - Więc co powiesz na to, żebyśmy wrócili do pokoju i przywrócili je do życia?


<center>***</center>

part 26 'c' jak tylko się napisze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aaandziaa
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Sty 2009
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:19, 23 Lut 2009    Temat postu:

Łaaa, nowa częśc Lece czytac

Richie, toż to House jest nawet gorszy niż Wilson


Cytat:
podana w ten sposób smakuje o wiele lepiej


Oooooch.... *wyobraża sobie Wilsona z marmoladą na klacie*


Cytat:
- Wtedy też całowałeś się po parkach z podstarzałymi kalekami?


Ja chce takiego 'podstarzałego kalekę'


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aaandziaa dnia Pon 17:37, 23 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:42, 23 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Kornikom chyba coś zaszkodziło, bo zamiast House'a i Wilsona wyszedł im Wilson i Wilson...

I chwała im za to. Poczęstuj Korniki dużym i smacznym patykiem w nagrodę Ostatnio przez zbyt duże stężenie *wiadomo-kogo* w serialu, tylko takie romantyczne i fluffowe fiki podtrzymują mnie przy życiu No to zasiadam do czytania.

Cytat:
- To jest absolutnie... - Wilson pokręcił głową, bezskutecznie próbując znaleźć odpowiednie słowa. - WOW!

Wilson jako ciele ze szczękozwisem, wpatrujące sie w malowane wrota Boskie.

Cytat:
Nie mógł jednak zaprzeczyć, że jego żołądek już od jakiegoś czasu przypominał mu dobitnie o swoim istnieniu oraz o prawdziwości słów, że nie samą miłością żyje człowiek.

Czytałam kiedyś, że sperma z jednego wytrysku ma wartość energetyczną około 12 kcal. Więc jakby Wilson się mocno postarał, to chyba House nie dałby mu umrzeć z głodu

Cytat:
- I mam nadzieję, że krawaty nie są obowiązkowe (...)
- Nie są. Ale na wszelki wypadek przywiozłem kilka. Pomyślałem, że mogą się przydać.

Jupi Krawaty to to co wombaty lubią najbardziej *zaczyna mieć zue myśli*

Cytat:
W istocie – brakowało tylko zapalonych świec, żeby uznać tę kolację za fragment romantycznej randki.

Richie, jak to bez świec? *domaga się zapalonych świec, których blask pięknie odbijałby się w oczach chłopaków *

Cytat:
- Bo dziś mam już tylko ochotę na coś gorącego... na coś, co zdecydowanie nie rozpuszcza się w ustach... - Drugą część wypowiedzi Wilson praktycznie wyszeptał, po czym zdjął wargami kolejną porcję lodów ze swojej łyżeczki.

*poszła po chusteczki, żeby wytrzeć klawiaturę, bo dostała ślinotoku* A taka z niego cicha woda...

Cytat:
- Przepraszam, możemy się dosiąść?

NIE!

Cytat:
Nagle nie mógł skupić się na niczym innym, poza tym, że właśnie przyłapano go na flirtowaniu z mężczyzną, co było niedorzeczne, bo gdyby kobiety to dostrzegły, z pewnością nie proponowałyby im swojego towarzystwa.

Richie, powiedz, że one mają przynajmniej po -12 dioptrii i nie noszą okularów? Bo przecież między chłopakami atmosfera była tak przesycona seksem, że można by ją kroić nożem. To nawet ślepego biłoby po oczach!

Cytat:
- Myślałyśmy...

Nie zauważyłam...

Cytat:
- Jesteśmy zajęci sobą! - powiedział, równocześnie sięgając lewą ręką ponad stołem i ścisnął dłoń Wilsona w sposób niepozostawiający wątpliwości, co takiego miał na myśli.

Ciekawe co ściskał prawą ręką...

Cytat:
Kolejne cztery dni były do tego stopnia spełnieniem marzeń Wilsona, że nawet udało mu się zapomnieć o poczuciu winy z powodu pozostawienia oddziału pod opieką innych lekarzy.

Jimmi, nie dobijaj mnie. Ciekawe co zrobi, kiedy dotrze do niego, że już całkiem niedługo będzie musiał na dobre porzucić odział i zająć się "matkowaniem"

Cytat:
morelowa marmolada, zamiast na toście House'a niezmiennie lądowała na klatce piersiowej onkologa, bo House uważał, że podana w ten sposób smakuje o wiele lepiej

A gdzie lody wiśniowe?

Cytat:
diagnosta zaskoczył go po raz kolejny, zgadzając się nie tylko na kolejną w ciągu kilku dni uroczystą kolację, ale również na to, by Wilson zawiązał mu na szyi krawat.

Pewnie tylko dlatego, że po kolacji Wilson zgodził się zawiązać ten krawat gdzie indziej

Cytat:
- House, co ty...

No zgadnij, Wilson

Cytat:
- Chcę się z tobą kochać

Nareszcie powiedziałeś coś mądrego


Cały fragment uroczy Opisy bardzo plastyczne, House i Wilson tacy, jakich sobie wyobrażam. Jak zwykle świetnie Richie Pozdrów Korniki i zagoń do pracy, żebyśmy się szybko doczekali na kolejną część.

Pozdrówka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:51, 23 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
- Jimmy... twój romantyzm zabija moje libido! - jęknął żałośnie, ale kąciki jego ust uniosły się lekko.

No, to podsumowuje rozdział. Fluff, fluff, więcej fluffu i... o! Czyżby fluff? Moja Cola Light zaprostestowała dziko przed takim nawałem słodkości i rozgazowała w ramach buntu. Foch na Cię, Richie.

Masz rację, że House zupełnie niehouse'owy wyszedł. Mam ochotę biegać i wrzeszczeć "Gdzie schowałaś prawdziwego House'a!", ale jest późno i bachory na górze chyba śpią. W końcu i dla odmiany.

Co nie zmienia faktu, ze te dwie dziewczyny śmiechowe były i widać, że nie fanki slashu, bo inaczej od razu by się dosiadły. xD No i scena w parku. Pierwsza myśl: dark alley!sex? Druga myśl: *facepalm*. No. xD

Czekam na "c".
Katuś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:09, 24 Lut 2009    Temat postu:

Kolejna część, dzięki Ci Richie

Część cudowna, że aż słodka. Słodycz się przelewa, a ja słodycze lubię

Już nie mogę doczekać się części "c" Korniczki do boju!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:42, 24 Lut 2009    Temat postu:

aaandziaa napisał:
Richie, toż to House jest nawet gorszy niż Wilson

cóż, uprzedzałam (a korniki mi mówią, że nie wiedzą, jak to wyprostować )

aaandziaa napisał:
Oooooch.... *wyobraża sobie Wilsona z marmoladą na klacie*

*wyobraża sobie House'a przy śniadaniu i zmywaniu naczyń*

aaandziaa napisał:
Ja chce takiego 'podstarzałego kalekę'

przykro mi, ostatni egzemplarz należy do Jimmy'ego

***

Este napisał:
I chwała im za to. Poczęstuj Korniki dużym i smacznym patykiem w nagrodę

korniki obżarły się patykiem i poszły spać - co jest dobre, bo dzisiejszy ep House'a mógłby je do końca zniechęcić

Este napisał:
Ostatnio przez zbyt duże stężenie *wiadomo-kogo* w serialu, tylko takie romantyczne i fluffowe fiki podtrzymują mnie przy życiu

a jak Ci się wydaje - czemu to wszystko jest takie... jakie jest? No dobra, taki plan istniał od dawna, ale przez *wiadomo-kogo* wszystko jest jeszcze bardziejsze
*nie może się doczekać, żeby się dorwać do ficzków z PW*

Este napisał:
Wilson jako ciele ze szczękozwisem, wpatrujące sie w malowane wrota Boskie.

na szczęście odzyskał kontrolę nad szczęką

Este napisał:
Czytałam kiedyś, że sperma z jednego wytrysku ma wartość energetyczną około 12 kcal. Więc jakby Wilson się mocno postarał, to chyba House nie dałby mu umrzeć z głodu

taaa, też o tym czytałam, ale wyleciało mi z głowy
...
Wilson może by z głodu nie umarł, tylko co z dziećmi? No i... w tym wypadku to raczej House musiałby się postarać

Este napisał:
Krawaty to to co wombaty lubią najbardziej *zaczyna mieć zue myśli*

pewnie (dobrze, że Jimmy nie zatęsknił za swoim ochraniaczem na kieszeń )
*ma zue myśli all the time*

Este napisał:
Richie, jak to bez świec? *domaga się zapalonych świec, których blask pięknie odbijałby się w oczach chłopaków *

przepisy przeciwpożarowe I nic się nie bój, jeszcze będzie się co miało odbijać w ich oczach

Este napisał:
A taka z niego cicha woda...


cicha woda? gdzie?? *rozgląda się*

Este napisał:
NIE!

aż mi w uszach zadzwoniło od tego okrzyku

Este napisał:
Richie, powiedz, że one mają przynajmniej po -12 dioptrii i nie noszą okularów? Bo przecież między chłopakami atmosfera była tak przesycona seksem, że można by ją kroić nożem. To nawet ślepego biłoby po oczach!


*a sama nosi okulary -5 i nie do końca widzi na jedno oko*
nie no, mówiąc poważnie, to to były kobiety w rozdzaju wielbicielek *wiadomo-czego*, które nie widzą rzeczy oczywistych

Este napisał:
Ciekawe co ściskał prawą ręką...

może gdyby to był inny fik...

Este napisał:
Ciekawe co zrobi, kiedy dotrze do niego, że już całkiem niedługo będzie musiał na dobre porzucić odział i zająć się "matkowaniem"

no właśnie - kiedy to do niego dotrze, to już będzie wporzo, bo się do tego mentalnie przygotuje. A tym razem to było zupełnie niespodziewane!
i coś mi mówi, że jak tylko Jimmy stanie na nogi po cesarce, zmusi House'a do wzięcia urlopu tacierzyńskiego, a sam wróci do pracy

Este napisał:
A gdzie lody wiśniowe?

no jak? na śniadanie?

Este napisał:
Pewnie tylko dlatego, że po kolacji Wilson zgodził się zawiązać ten krawat gdzie indziej

to więcej, niż pewne


Dziękować bardzo w imieniu swoim i korników Korniczki wezmą się do pracy, jak tylko przetwawią w/w patyk A poza tym część kolejnej części już powstała...
*urwała się z porannego wykładu i wcale się nie wstydzi*

***

Katty napisał:
No, to podsumowuje rozdział. Fluff, fluff, więcej fluffu i... o! Czyżby fluff?

jaki fluff? gdzie Ty widzisz fluff? to był ANGST w przebraniu
House robił to wszystko, żeby uśpić czujność Wilsona, bo w międzyczasie zamienił jego tabletki na tik-taki i później będzie mu bardzo współczuł z powodu "poronienia"

Katty napisał:
Moja Cola Light zaprostestowała dziko przed takim nawałem słodkości i rozgazowała w ramach buntu. Foch na Cię, Richie.

*odkupuje Colę Light*
nie fochaj, Katuś
*myzia*

Katty napisał:
Masz rację, że House zupełnie niehouse'owy wyszedł. Mam ochotę biegać i wrzeszczeć "Gdzie schowałaś prawdziwego House'a!", ale jest późno i bachory na górze chyba śpią. W końcu i dla odmiany.

dobrze, że się opanowałaś, bo słyszałam, że dzieci są jak psy - jak się je obudzi, stają się jeszcze bardziej nieznośne
nie wiem, co się stało z House'em i mam nadzieję, że jeszcze się opanuje... Ale, jak pisałam na gg (powtórzę, na wypadek, gdyby ktoś jeszcze chciał przeczytać) dopiero dziś wieczorem do mnie dotarło, że zachowanie House'a można uznać za część większego zuego planu... szczegóły w kolejnej części

Katty napisał:
Co nie zmienia faktu, ze te dwie dziewczyny śmiechowe były i widać, że nie fanki slashu, bo inaczej od razu by się dosiadły. xD

tak naprawdę przestraszyły się wszechmocnej laski House'a i wolały zapytać

Katty napisał:
No i scena w parku. Pierwsza myśl: dark alley!sex?

kusząca opcja, muszę przyznać Nawet niedawno czytałam fika, w którym bitwa na śnieżki (sic!) skończyła się ręką Wilsona w spodniach House'a (niestety nie podam linka, bo fik zawieruszył się w czeluściach mojego kompa )

And part 'c' will be ASAP

Dzięki

***

Sukebe - dziękować bardzo
Wprawdzie ja ze słodyczy najbardziej lubię śledzie, ale dla Hilsona zawsze zrobię wyjątek


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 1:44, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:44, 24 Lut 2009    Temat postu:

o raju pojawiła się barrrrrrrro bardzo słodka część

lllubie takiego romantycznego House.


Nie chce bbbbbardzo w kolejnej części złego House.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:59, 24 Lut 2009    Temat postu:

nie martw się, motylku, House będzie zUy - w dobrym znaczeniu tego słowa
(to w końcu będzie sylwestrowa noc, no )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:28, 24 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Wilson może by z głodu nie umarł, tylko co z dziećmi? No i... w tym wypadku to raczej House musiałby się postarać

Tylko zapewne na jednej porcji Wilson by długo nie pożył. Przecież to tyle, co 6 tic-tac'ów No a jakby zgłodniał, to przyszłaby pora na odpowiednie zmotywowanie House'a do jeszcze jednej rundki. No bo takie kucharzenie, to musi być na dłuższą metę dość męczące

Cytat:
I nic się nie bój, jeszcze będzie się co miało odbijać w ich oczach

Proszę, Richie, powiedz, że to będze błysk sztucznych ogni w Sylwestrową Noc. A najlepiej, gdyby to był blask połyskujących obrączek *rozmarzyła się*

Cytat:
cicha woda? gdzie?? *rozgląda się*

No gdzieś tu była niedawno Ale to chyba nie w tym fiku

Cytat:
*a sama nosi okulary -5 i nie do końca widzi na jedno oko*

*znam ten ból: -3 dioptrie w każdym oku się kłania *

Cytat:
i coś mi mówi, że jak tylko Jimmy stanie na nogi po cesarce, zmusi House'a do wzięcia urlopu tacierzyńskiego, a sam wróci do pracy

House sam w domu z dwójką dzieci Nie uwierzę, jak nie przeczytam

Cytat:
no jak? na śniadanie?

No ba! Lody wiśniowe podane na Wilsonie - wszędzie i o każdej porze

Podaj Kornikom coś na dobre trawienie i pogoń do roboty.
Pozdrówka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:45, 24 Lut 2009    Temat postu:

Este napisał:
Proszę, Richie, powiedz,

ale co mam powiedzieć? w końcu mają kominek w pokoju...

Este napisał:
Ale to chyba nie w tym fiku

racja, to na pewno było w fiku any

Este napisał:
*znam ten ból: -3 dioptrie w każdym oku się kłania *

najważniejsze, że wciąż dostrzegamy slash

Este napisał:
House sam w domu z dwójką dzieci Nie uwierzę, jak nie przeczytam

o nie, w to mnie nikt nie wrobi akcja sequela będzie się zaczynać, kiedy bliźnięta będą miały dwa lata i przynajmniej na część dnia będzie je można wysłaś do żłobka, przedszkola lub obozu pracy, whatever

Este napisał:
No ba! Lody wiśniowe podane na Wilsonie - wszędzie i o każdej porze

a gdyby się przeziębił?


Korniczki zostały powiadomione, że mają się pospieszyć, a ja się w między czasie zajmę kolejną częścią tego fika o napastowanym Wilsonie...
Buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:59, 24 Lut 2009    Temat postu:

Cytat:
Este napisał:
Proszę, Richie, powiedz,

ale co mam powiedzieć? w końcu mają kominek w pokoju...

Chodziło mi o tą kwestię, którą zaznaczyłam w swojej wypowiedzi na biało. Ale dopiero teraz się zorientowałam, że można ją przeoczyć To jak, rozwiejesz, czy potwierdzisz moje wątpliwości?

Cytat:
najważniejsze, że wciąż dostrzegamy slash

Dobrze mówi, polać jej

Cytat:
a gdyby się przeziębił?

House na pewno nie pozwoliłby, żeby lody pozostały na Jimmy'm tak długo, aż zacząłby marznąć Ewentualnie później szybko by go rozgrzał, np. zawiązując krawat na najbardziej zmarźniętych częściach ciała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 27, 28, 29 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 28 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin