Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
Este
Bad Wolf
Bad Wolf


Dołączył: 31 Maj 2008
Posty: 426
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:25, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Jupi Nareszcie kolejna część "Gimme..." *myzia korniki po główkach w nagrodę* I jeszcze dostałam dedykację Dziękuję Richie

*skończyła skakać po pokoju z radości nad nowym rozdziałem i usiadła do czytania*

Cytat:
policzki młodszego mężczyzny pokrywał ciemny rumieniec, a jego oczy spoglądały gdzieś w bok i House był pewien, że gdyby Wilson miał jeszcze jedną rękę, to pocierałby nią teraz swój kark, jak zawsze, gdy sytuacja, w jakiej się znajdował, wprawiała go w zakłopotanie.

Uwielbiam tak zawstydzonego Wilsona

Cytat:
- Hej, masz minę, jakbyś kupił mi spinkę do krawata i dopiero teraz uświadomił sobie, że ich nie noszę!

Jak to, "nie nosi"? Może nie koniecznie na szyi, ale chyba wykorzystuje je w bardziej kreatywny sposób? No ale w takim wypadku rzeczywiście i tak nie miałby ich "do czego" przypinać

Cytat:
Nie mieściło mu się w głowie, że człowiek, który zaryzykował rozpad ich związku z powodu pragnienia posiadania potomstwa, jednocześnie myślał, że coś tak trywialnego jak sugestia założenia obrączki mogłaby spłoszyć jego kochanka

Cały Wilson

Cytat:
House przewrócił oczami, zastanawiając się, jakim cudem Wilson zdołał oświadczyć się trzykrotnie, nie mdlejąc przy tym ze zdenerwowania.

Bo to było niczym, w porównaniu do wyzwania, jakim jest oświadczenie się House'owi

Cytat:
Bez względu na wszystko*. Nie miał pojęcia, czy Wilsonowi chodziło o to, że będzie go kochał bez względu na wszystko, czy może była to prośba, żeby bez względu na wszystko House go nie porzucił... ”Właściwie, co to za różnica?”

Piękne

Cytat:
(...)House manipulował przy zapięciu łańcuszka, zdejmował z niego srebrny krążek i wsuwał go na serdeczny palec lewej dłoni.

- Pasuje

Już mnie skręca z ciekawości, jak zareagują na widok pierścionków na palcach chłopaków, znajomi z PPTH?
*zaczyna obstawiać zakłady: kto padnie trupem, kto zemdleje, a kto w trybie pilnym się nawróci, z obawy przed nadchodzącym końcem Świata*

Cytat:
gdy sięgnął rękami do paska szlafroka swojego kochanka, do jego uszu dotarł charakterystyczny odgłos, którego źródłem był pusty żołądek młodszego mężczyzny i jęk frustracji, który wyrwał się z ust onkologa.

Richie, akurat w takiej chwili?!

Cytat:
- Wygląda na to, że dwa pasożyty, odpowiedzialne za to, że za kilka tygodni twoje rozmiary ulegną znacznej zmianie, proszą o uwagę(...)

- Taa, masz rację – przyznał onkolog, kiedy czarne plamki przestały tańczyć przed jego oczami. - Z wyjątkiem tej części o pasożytach.

- Poczekaj, aż nauczą się słowa ”daj” - wtedy zmienisz zdanie.

- Nie zdziwi mnie, jeśli się postarasz, żeby to było ich pierwsze słowo...

- Nieee... - House pokręcił głową. - Myślę, że prędzej nauczą się mówić ”Mamusia Jimmy”.

Zaplułam monitor Jak dobrze wiedzieć, że mimo zaręczyn-nie_zaręczyn i dwójki dzieciaków w drodze, House pozostał Housem "Daj" i "Mamusia Jimmy" są boskie. Mam nadzięję, że Greg nie nauczy dzieciaków takich wierszyków, jak te w fiku, który ci wczoraj podrzuciłam

Cytat:
- Jeżeli jeszcze raz zasugerujesz, że jestem kobietą, twój ciasny tyłek będzie musiał zadowolić się zabawkami na baterie

Coś czuję, że niedługo Wilson będzie i tak zmuszony kupić mu taką zabawkę, z zapasem baterii zapakowanych hurtem

Cytat:
- Wydaje mi się, że skoro zaszliśmy tak daleko, to może powinniśmy... zalegalizować nasz związek?

Killjoy

Cytat:
- Z drugiej strony... - odezwał się House, a Wilson usłyszał w jego głosie szyderczy uśmieszek – byłoby całkiem zabawnie, gdyby na drzwiach twojego gabinetu widniał napis ”James Wilson-House”...

Przypomniałam sobie fika, w którym na obrączkach wygrawerowane było: James House i Greg Wilson Apropo - jakie nazwisko będą nosiły dzieciaki? Bo teoretycznie nosi się nazwisko po ojcu i tutaj pojawia się "mały" problem... Pewnie o to też stoczą niejedną kłótnię.

Cytat:
- Nie tak szybko, Jimmy. Zbliża się północ, a ja zapłaciłem dodatkową stówę za pokój, z którego można oglądać pokaz sztucznych ogni organizowany przez hotel i nie zamierzam zmarnować tych pieniędzy...

Ale z niego romantyk I duże dziecko jednocześnie

Ery nie będę komentować, bo musiałabym zacytować cały fragment. Napiszę tylko, że jeśli jeszcze raz powiesz mi, że twoja wena do ery zafochała się i gdzieś uciekła, to znajdę cię i pobiję pluszowym Vicodinem

Świetne dialogi, House drażniący się z Wilsonem, a jednocześnie opiekuńczy i troskliwy:
("- House... - jęknął niecierpliwie.
- Jestem tu, Jimmy, jestem tuż za tobą... - Diagnosta nie mógł się powstrzymać i musnął ustami łopatkę młodszego mężczyzny.
" - to chyba mój ulubiony fragment ),
Wilson niecierpliwy, uroczo sfrustrowany i spragniony House'a - mistrzostwo świata Naprawdę warto było czekać

Korniki zasłużyły na nagrodę *rozgląda się po pokoju, odstawia laptop na podłodze i podaje kornikom drewniane krzesełko* Smacznego i na zdrowie! A dla ciebie wirtualne uściski, gratulacje świetnego tekstu i oby tak dalej

Pozdrawiam
Este


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:05, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Boskie
Cytat:

House był pewien, że gdyby Wilson miał jeszcze jedną rękę, to pocierałby nią teraz swój kark, jak zawsze, gdy sytuacja, w jakiej się znajdował, wprawiała go w zakłopotanie.

Ja też jestem tego pewna

Cytat:
House przewrócił oczami, zastanawiając się, jakim cudem Wilson zdołał oświadczyć się trzykrotnie, nie mdlejąc przy tym ze zdenerwowania.

Może dlatego, że dopiero tym razem naprawdę kocha...

Cytat:
- Taa, masz rację – przyznał onkolog, kiedy czarne plamki przestały tańczyć przed jego oczami. - Z wyjątkiem tej części o pasożytach.
- Poczekaj, aż nauczą się słowa ”daj” - wtedy zmienisz zdanie.

Tak mi się przypomniało: "kochane pieniążki przyślijcie rodzice"

Cytat:

- Nie zdziwi mnie, jeśli się postarasz, żeby to było ich pierwsze słowo...
- Nieee... - House pokręcił głową. - Myślę, że prędzej nauczą się mówić ”Mamusia Jimmy”.

Taaaak... On to zrobi ;DD

Cytat:
- Wilson... jesteś idiotą.

Jest kobietą

A zabrudzona szybka mnie rozłożyła

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:13, 03 Kwi 2009    Temat postu:

POczątek zaczełam czytać i znów się zachwyciłam nim

że dwa pasożyty-uroczy epitet w ustach House

Po prostu super cześć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:30, 04 Kwi 2009    Temat postu:

Richie, nawet nie masz pojęcia, jak boję się tego wyjątkowego zakończenia *szczęka zębami*
Ale co ma być, to będzie. Czytam.


Cytat:
(...)wyjmuje w niego srebrny łańcuszek z zawieszonym na nim pierścionkiem i unosi go na wysokość oczu

Ja natomiast byłabym bardziej skłonna przypuszczać, że House założy pierścionek na palec (zawsze może tłumaczyć, że to sygnet starożytnych Majów chroniący przed demonami), niż będzie nosić go na szyi.

Cytat:
Nie mieściło mu się w głowie, że człowiek, który zaryzykował rozpad ich związku z powodu pragnienia posiadania potomstwa, jednocześnie myślał, że coś tak trywialnego jak sugestia założenia obrączki mogłaby spłoszyć jego kochanka.

...
W sumie racja, mnie też nie mieści się to w głowie. Czyżby dla Jimmy'ego instynkt macierzyński znaczył więcej niż związek z House'em?
(Richie, nie gniewaj się, przecież wiesz, że nie byłabym sobą, gdybym nie pomarudziła...)

Cytat:
(...)które za sprawą blasku ognia przybrały kolor płynnej czekolady...

*rozpuściła się i spłynęła na dywan*


Cytat:
- I co, to wszystko? Żadnych wielkich słów czy głębokich wyznań o nieśmiertelnej miłości?...

Przyznaj się, że na to czekasz!!

Cytat:
Nie miał pojęcia, czy Wilsonowi chodziło o to, że będzie go kochał bez względu na wszystko, czy może była to prośba, żeby bez względu na wszystko House go nie porzucił...

Głowę daję, że to pierwsze. W końcu Jimmy nie stracił jeszcze doszczętnie poczucia humoru.

Cytat:
- Wygląda na to, że dwa pasożyty, odpowiedzialne za to, że za kilka tygodni twoje rozmiary ulegną znacznej zmianie, proszą o uwagę

*chrząka znacząco*

Cytat:
Pogrążony w przypadkowych myślach na temat tego, że po kilkunastu latach przyjaźni z House'em wystarczył niecały rok, by z kochanków zmienili się w oficjalną parę, która za sześć miesięcy miała stać się rodziną z dwójką dzieci

Rany. Jimmy, zdajesz sobie sprawę z tego, że to brzmi co najmniej dziwnie?
*współczuje po cichu dzieciom*

Cytat:
(...)co można uznać za dowód, że chcemy być razem na dobre i złe(...)

Już widzę minę House'a, kiedy to wypowiadał.

Cytat:
- Wydaje mi się, że skoro zaszliśmy tak daleko, to może powinniśmy... zalegalizować nasz związek?

Chryste. Jimmy, idź się do diaska prześpij, bo zaraz zaproponujesz, że zmienisz płeć, byście stali się normalną rodziną, jakich na świecie miliony.

Cytat:
- Naprawdę uważasz, że jest nam to potrzebne?

Nieeee!! Nie uważa, jest zamroczony chińszczyzną i wymianą pierścionków, poza tym kob...ludzie w ciąży zazwyczaj gadają od rzeczy, nie słuchaj go!!!

Cytat:
- House, przepraszam... to było głupie... - wymamrotał

Się zorientował.

Cytat:
Poczuł pieczenie pod powiekami i zamrugał, próbując przezwyciężyć działanie hormonów, które doprowadzały go do łez, ilekroć coś szło nie tak.

Błagam, niech on urodzi, jak najszybciej.

Cytat:
- Więc... nie jesteś na mnie zły?... - spytał nieśmiało, przecierając rękawem policzki.

Ja naprawdę nie chciałem, mamusiu... Nie gniewasz się? Będę mógł po obiedzie iść pobawić się na podwórku, prawda?

Cytat:
[wersja dla anyway]

*czyni ukradkiem znak krzyża*

Cytat:
[koniec wersji dla anyway]

Richie, jesteś taaaka wredna!!!
Ale skoro to był koniec wersji dla mnie, to ja już nie mam tu nic do roboty, nieprawdaż?

Wiedz więc, że mi się podobało, jak zwykle, bardzo. I że liczę na to, iż następna część pojawi się przed długim weekendem majowym.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:18, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Matko, gdzie ja znowu byłam? Ale skoro już jestem, to pora wziąć się za komentarz

Cytat:
...House był pewien, że gdyby Wilson miał jeszcze jedną rękę, to pocierałby nią teraz swój kark, jak zawsze, gdy sytuacja, w jakiej się znajdował, wprawiała go w zakłopotanie.

Jestem pewna, że taka dodatkowa ręka na pewno przydałaby się jeszcze do czegoś

Cytat:
A poza tym w tym momencie Wilson wyglądał niezwykle uroczo z potarganymi włosami, zaróżowionymi policzkami i niepewnością w oczach, które za sprawą blasku ognia przybrały kolor płynnej czekolady...

Właśnie nabrałam ochoty na coś słodkiego

Cytat:
- Miałem mnóstwo czasu, żeby poznać wszystkie twoje wymiary

Czyżby House odtąd miał nosić wszystko na miarę łącznie z prezerwatywami?

Cytat:
- Wygląda na to, że dwa pasożyty, odpowiedzialne za to, że za kilka tygodni twoje rozmiary ulegną znacznej zmianie, proszą o uwagę

Wnioskuję, że rzeczone pasożyty będą równie elokwentne, co ich dorosła wersja

Cytat:
- Poczekaj, aż nauczą się słowa ”daj” - wtedy zmienisz zdanie.

Wtedy liczba "pasożytów" wzrośnie do trzech

Cytat:
- Nie zdziwi mnie, jeśli się postarasz, żeby to było ich pierwsze słowo...

- Nieee... - House pokręcił głową. - Myślę, że prędzej nauczą się mówić ”Mamusia Jimmy”.

Nazywać "mamusią" faceta, co to nawet piersią nie może karmić? Toż to dyskryminacja.

Cytat:
- Okej, może po prostu zajmijmy się kolacją, żebyśmy mogli wrócić do tego, na czym stanęliśmy?

- Mów za siebie, ja dopiero zaczynałem się podnosić.

To dziwne, bo ja zaczęłam się ślinić

Cytat:
- Boże, skąd się wzięła opinia, że kobiety w ciąży nie potrafią rozsądnie myśleć?!

To ci patriarchalni mężczyźni, którzy zazdroszczą nam możliwości posiadania własnych pasożytów

Cytat:
- Jeżeli jeszcze raz zasugerujesz, że jestem kobietą, twój ciasny tyłek będzie musiał zadowolić się zabawkami na baterie

Mój kolega właśnie sprawił sobie najnowszy model zdalnie sterowanego samochodu wyścigowego

Cytat:
Chińszczyzna zdążyła już wystygnąć, ale nadal nie straciła swojego aromatu i Wilson musiał przyznać, że House spisał się doskonale, zamawiając dla niego delikatnie przyprawiony ryż z kawałkami kurczaka i warzywami gotowanymi na parze.

Nie ma co, pora na obiad. Umieram z głodu.

Cytat:
- Zastanawiam się, czy twój brak zainteresowania moim posiłkiem może być oznaką jakiejś choroby...

Ewentualnie przejścia na ostrą dietę.

Cytat:
...Tak czy inaczej, wymieniliśmy się pierścionkami, co można uznać za dowód, że chcemy być razem na dobre i złe, więc chyba bliżej zaręczyn się już nie znajdziemy

*wybiega z gigantycznym transparentem "Zbieram fundusze na ślub Grega i Jimmiego"*

Cytat:
...Jeżeli jest jeszcze jakaś sprawa, która wymagałaby wzajemnego upoważnienia, jestem pewien, że można ją załatwić bez wchodzenia w związek małżeński...

Cóż, trzeba będzie użyć "mocniejszych" argumentów. *wyciąga bejsbola*

Cytat:
- Z drugiej strony... - odezwał się House, a Wilson usłyszał w jego głosie szyderczy uśmieszek – byłoby całkiem zabawnie, gdyby na drzwiach twojego gabinetu widniał napis ”James Wilson-House”...

To chyba jeden z twoich najbardziej genialnych pomysłów, House.

Cytat:
Co powiesz na to, żebyśmy przenieśli się teraz do sypialni? Mam ochotę sprawdzić, czy seks po prawie-zaręczynach jest tak samo dobry, jak ten po prawdziwych...

A moim marzeniem i tak pozostaje zobaczyć ich noc poślubną

Och, Richie, mi naprawdę przydałoby się chociaż parę takich utalentowanych kurniczków, szczególnie przy pisaniu ery Póki co, ja nadal pozostaję w fazie zastoju, a tak bardzo chciałabym napisać kiedyś, że zainspirował mnie w pisaniu jeden z twoich fików. Póki co, pozostaje mi tylko wiara w ciebie i korniki i w to, że wkrótce będę mogła z radością przeczytać następną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:24, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Pino napisał:
Czemu wydaje mi się, że House wcale nie żartuje? On już się o to postara xD

albo zrobi to zupełnie mimochodem

Pino napisał:
Ten napis i pielgrzymki ustawiające się na korytarzu żeby go zobaczyć

a dwa razy dziennie korytarzem przejeżdżałby spychacz, żeby uprzątnąć z drogi zwłoki ludzi, którzy dostali zawału na sam widok tego napisu

Pino napisał:
Korniczki mają niepokojący talent do opisywania takich scen ^^

aż sama się ich boję... *boi się*

***

Este napisał:
*myzia korniki po główkach w nagrodę*

*korniczki czują się pomyziane*

Este napisał:
Może nie koniecznie na szyi, ale chyba wykorzystuje je w bardziej kreatywny sposób?

taaa... House jest znany ze swojej kreatywności

Este napisał:
*zaczyna obstawiać zakłady: kto padnie trupem, kto zemdleje, a kto w trybie pilnym się nawróci, z obawy przed nadchodzącym końcem Świata*

stawiam stówę, że Chase się nawróci i pięćdziesiąt na to, że wszystkie pielęgniarki popełnią rytualne samobójstwo
A Wilson zemdleje, kiedy House pocałuje go do utraty tchu na środku izby przyjęć *just kidding*

Este napisał:
Richie, akurat w takiej chwili?!

no co "Richie"? to Wilson powinien zadbać o to, żeby zjeść coś przed kolacją wtedy uniknąłby takiej sytuacji

Este napisał:
Zaplułam monitor

*podaje ścierkę*

Este napisał:
Jak dobrze wiedzieć, że mimo zaręczyn-nie_zaręczyn i dwójki dzieciaków w drodze, House pozostał Housem (...) Mam nadzięję, że Greg nie nauczy dzieciaków takich wierszyków, jak te w fiku, który ci wczoraj podrzuciłam

House musi być House'em, bo inaczej nie byłoby zabawy
i cóż... podejrzewam, że dzieciaki chłopców będą mogły wiele nauczyć osobę, która poprowadzi w ich szkole "edukację seksualną"

Este napisał:
Coś czuję, że niedługo Wilson będzie i tak zmuszony kupić mu taką zabawkę, z zapasem baterii zapakowanych hurtem

albo wykazać się kreatywnością dorównującą tej House'owej

Este napisał:
Killjoy

nieee Helpless romantic

Este napisał:
Przypomniałam sobie fika, w którym na obrączkach wygrawerowane było: James House i Greg Wilson

a pamiętasz, co to był za fik? bo niby nie ma wiele "ślubnych" fików, ale i tak mi się mylą

Este napisał:
Apropo - jakie nazwisko będą nosiły dzieciaki? :mysli:

korniczki coś wspominały, że dzieciaki otrzymają nazwisko "Wilson-House"... ale czy chłopaki uzgodnią to pokojowo, czy nie... tego jeszcze nie wiadomo

Este napisał:
Napiszę tylko, że jeśli jeszcze raz powiesz mi, że twoja wena do ery zafochała się i gdzieś uciekła, to znajdę cię i pobiję pluszowym Vicodinem

*zasłania się ręcami*
ale... ale... ale wena naprawdę gdzieś zwiała... bo inaczej to by było napisane duuuuużo wcześniej

Korniczki dziękują bardzo za krzesełko Ale ja się martwię, na czym będziesz siedzieć/trzymać lapka? :mysli:

Dzięki za słowa zachwytu

***

Gora napisał:
Boskie

*w imieniu korników oblewa się rumieńcem*

Gora napisał:
Może dlatego, że dopiero tym razem naprawdę kocha...

...albo boi się, że zostanie sam z dziećmi
nie no, okej, oczywiście, że kocha

Gora napisał:
Jest kobietą

nawet jeśli nie ma macicy?

Buziaki

***

motylek -dziękuję Cieszę się, że Ci się podobało

***

any napisał:
Richie, nawet nie masz pojęcia, jak boję się tego wyjątkowego zakończenia *szczęka zębami*

ojej... Mnie i moich zakończeń nie trzeba się bać

any napisał:
Ja natomiast byłabym bardziej skłonna przypuszczać, że House założy pierścionek na palec (zawsze może tłumaczyć, że to sygnet starożytnych Majów chroniący przed demonami), niż będzie nosić go na szyi.

albo by powiedział, że to magiczny pierścień, znaleziony w pudełku płatków śniadaniowych
...
well... mógłby go nosić na szyi - pod golfem (a kiedy zima dobiegłaby końca, pierścionek by się przypadkiem zgubił

any napisał:
Czyżby dla Jimmy'ego instynkt macierzyński znaczył więcej niż związek z House'em?

nie gniewam się, nie gniewam Już mi kiedyś Em. zmyła głowę za to samo...
I - dla jasności - związek z House'em jest dla Jimmy'ego najważniejszy! Gdyby nie wiedział, że przekona House'a, że dzieci to świetna sprawa, nigdy by się w to nie pakował.

any napisał:
*rozpuściła się i spłynęła na dywan*

*zbiera any gąbeczką do wiaderka*


any napisał:
Przyznaj się, że na to czekasz!!

...
żeby mieć powód do kpin na kolejny rok (aż do romantycznej pierwszej rocznicy...)

any napisał:
Rany. Jimmy, zdajesz sobie sprawę z tego, że to brzmi co najmniej dziwnie?

taaa... takie przyspieszenie... NIESAMOWITE

any napisał:
*współczuje po cichu dzieciom*

chyba nie będzie im tak źle...

any napisał:
Już widzę minę House'a, kiedy to wypowiadał.

ja też wygląda jak znudzony oczywistym procesem prokurator na mowie końcowej

any napisał:
Chryste. Jimmy, idź się do diaska prześpij, bo zaraz zaproponujesz, że zmienisz płeć, byście stali się normalną rodziną, jakich na świecie miliony.

Jimmy nigdy by tego nie zaproponował! w końcu wie, CO House lubi w nim najbardziej i za żadne skarby by się tego nie pozbył

any napisał:
Nieeee!! Nie uważa, jest zamroczony chińszczyzną i wymianą pierścionków, poza tym kob...ludzie w ciąży zazwyczaj gadają od rzeczy, nie słuchaj go!!!


i skąd u Ciebie to przeświadczenie na temat kob...ludzi w ciąży?

any napisał:
Błagam, niech on urodzi, jak najszybciej.


...
tylko... czy pisząc "urodzi" miałaś dosłownie to na myśli? *looks suspicious*

any napisał:
Richie, jesteś taaaka wredna!!!
Ale skoro to był koniec wersji dla mnie, to ja już nie mam tu nic do roboty, nieprawdaż?

no co znowu JA??? Sama się prosiłaś kiedyś na gg
...
damn... wiedziałam, że to się w jakiś sposób na mnie zemści...

any napisał:
I że liczę na to, iż następna część pojawi się przed długim weekendem majowym.

biorąc pod uwagę, że w tym roku weekend majowy wcale nie jest długi (*sniff, sniff, sniff*), a najbliższy 4-dniowy wypada w 2011, myślę, że się jakoś wyrobię



***

Lady M. napisał:
Jestem pewna, że taka dodatkowa ręka na pewno przydałaby się jeszcze do czegoś

aż się boję myśleć, co Ci przyszło do głowy...
...
o, wiem gdyby miał trzecią rękę, mógłby się podrapać po nosie, równocześnie trzymając w ramionach swoją dwójkę dzieci

Lady M. napisał:
Właśnie nabrałam ochoty na coś słodkiego

*podsuwa pudełko cukru w kostkach*

Lady M. napisał:
Czyżby House odtąd miał nosić wszystko na miarę łącznie z prezerwatywami?

gdyby w ogóle je nosił... w końcu to tylko "Gimme", a nie "The Condition"

Lady M. napisał:
Wnioskuję, że rzeczone pasożyty będą równie elokwentne, co ich dorosła wersja

z tego, co mówiła mi yourico to będą czyste zua wcielone

Lady M. napisał:
Wtedy liczba "pasożytów" wzrośnie do trzech

poor poor Jimmy *hugs him* taka liczba pasożytów może go wykończyć

Lady M. napisał:
Nazywać "mamusią" faceta, co to nawet piersią nie może karmić? Toż to dyskryminacja.

a skąd wiesz, że nie może? hmm? no dobra, żartowałam
ale może House kupi mu sztuczne piersi do karmienia, żeby nie pozbawiać dzieci tego cennego doświadczenia?

Lady M. napisał:
Mój kolega właśnie sprawił sobie najnowszy model zdalnie sterowanego samochodu wyścigowego

aha... więc teraz TO jest nazywane "samochodem wyścigowym"?
...
zresztą... House nie miałby nic przeciwko zdalnie sterowanemu wibratorowi - czytałam nawet, że wykorzystał taki jeden przeciwko Jimmy'emu

Lady M. napisał:
A moim marzeniem i tak pozostaje zobaczyć ich noc poślubną

nie mam aż tak wygórowanych marzeń... noc przedślubna, czy jakakolwiek inna zupełnie mi wystarczy

*łapie kilka korników i wysyła do Lady*
Będzie dobrze... każdy miewa okresy zastoju
...
nie wiem, jak bardzo wkrótce pojawi się kolejna część... ale skoro nie będzie w niej ery, to może uda się ją poskładać do kupy w jakimś rozsądnym czasie



.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:37, 05 Kwi 2009    Temat postu:

N/T to bardzo dobra inspiracja, m'dear. xD *evul grin*

Wilson z hormonami jest STRASZNY. Zaręczny-nie-zaręczyny-prawie-zaręczyny też są straszne. *wzdryg* Fluff mnie topi, ratunku.

Cytat:
- Jeżeli jeszcze raz zasugerujesz, że jestem kobietą, twój ciasny tyłek będzie musiał zadowolić się zabawkami na baterie

Mwahahahahaha! xDDDD

Cytat:
Wilson zachichotał. - Taaa... twoje nazwisko podziałałoby na nie jak woda święcona na wampiry.

Woda święcona działa na demony. *zna się*

Cytat:
Weź mnie! Natychmiast!

Nie wiem dlaczego, ale to skojarzyło mi się ze słynnym grejsowym "Pick me, choose me, love ME".

Cytat:
kiedy dwa palce House'a równocześnie sforsowały jego zwieracz,

... Ekhm. Nic tak nie psuje nastroju i chwili jak BIOLOGIA. Richie, serio?!

A do pełni szczęścia Katusiowi brakowały tylko SKRZYDEŁ... I wiem, że to nie ten fandom.

Ładna część. Boli jej fluffowatość, ale cóż. *shrug* Wersja dla any wymiata, a epilog śmieszy. xD Ogólnie optymistycznie. I Misha się zgadza. *samokochanie ikonki*

Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:05, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
nawet jeśli nie ma macicy?

Lakieruje sobie paznokcie u stóp, używa suszarki, jest w ciąży, ma jazdy hormonalne zawierające płacz, euforię i szarże na lodówkę, marzy o pojawieniu się z House'm przed ołtarzem.... JEST kobietą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:22, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Goa napisał:
JEST kobietą

Cieszę się, że ktoś się ze mną zgadza. Od początku powtarzam, że Wilson w tym związku jest kobieta i teraz są na to dowody. Ale kto mnie tu słucha. *bounces*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:38, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Katty napisał:
N/T to bardzo dobra inspiracja, m'dear. xD *evul grin*

hmm... może powinnam więcej z niego zaczerpnąć? ale nie, nie wezmę za przykład tej dziewczyny Matta, która okazała się być w przeszłości facetem

Katty napisał:
Wilson z hormonami jest STRASZNY. Zaręczny-nie-zaręczyny-prawie-zaręczyny też są straszne. *wzdryg* Fluff mnie topi, ratunku.

Wilson z hormonami jest CUTE a zaręczyny-itd zaczął House. Może jemu też się udziela burza hormonów?
*rzuca Katty koło ratunkowe* (zapewne jeszcze się przyda)

Katty napisał:
Woda święcona działa na demony. *zna się*

wampiry, demony... co za różnica? kobiety uganiające się za Jimmym to czyste zŁo

Katty napisał:
Nie wiem dlaczego, ale to skojarzyło mi się ze słynnym grejsowym "Pick me, choose me, love ME".

ładne powiedzonko takie... gejowskie
ale muszę się przyznać, że go nie znałam - człowiek uczy się całe życie

Katty napisał:
... Ekhm. Nic tak nie psuje nastroju i chwili jak BIOLOGIA. Richie, serio?!

*wstydzi się*
(miało być szybko, więc ta chwila biologii pasowała bardziej niż poetyckie "dwa palce House'a przedostały się przez zaciśnięty pierścień mięśni do jego ciasnego, gorącego tunelu..." )

Katty napisał:
A do pełni szczęścia Katusiowi brakowały tylko SKRZYDEŁ... I wiem, że to nie ten fandom.

a jeśli powiem, że mam na oku coś ze skrzydłami, tylko - niestety - bez ery? *kusi*

Obiecuję, że będzie mniej fluffowato, kiedy chłopaki wrócą do szarej rzeczywistości... przynajmniej mam taką nadzieję
Dzięki, Katuś

**************************************

Gora napisał:
Lakieruje sobie paznokcie u stóp, używa suszarki, jest w ciąży, ma jazdy hormonalne zawierające płacz, euforię i szarże na lodówkę, marzy o pojawieniu się z House'm przed ołtarzem.... JEST kobietą.

na lakierowanie nie ma dowodów, poza słowami House'a, napędzanej hormonami euforii ani szarż na lodówkę nie było, a ten "ślub"... no cóż, to nie było żadne marzenie, tylko zabezpieczenie na przyszłość - bo formalnie, to House ma wszystkie prawa do dzieci, a Wilson nie ma żadnych...

***

Katty napisał:
Cieszę się, że ktoś się ze mną zgadza. Od początku powtarzam, że Wilson w tym związku jest kobietą i teraz są na to dowody.

okej, teraz Wilson jest kobietą. A w (ewentualnym) sequelu kobietą będzie House. I stworzą związek lesbijski. O.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:24, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Richie napisał:
o, wiem gdyby miał trzecią rękę, mógłby się podrapać po nosie, równocześnie trzymając w ramionach swoją dwójkę dzieci

Albo jednocześnie trzymając dzieci trzecią ręką karmiłby House'a

Richie napisał:
z tego, co mówiła mi yourico to będą czyste zua wcielone

I dlatego mam cichą nadzieję, że to będą dziewczynki. Wyobrażasz sobie co będzie, jak wyrosną na wielkiej urody pannice?

Richie napisał:
poor poor Jimmy *hugs him* taka liczba pasożytów może go wykończyć

I właśnie dlatego przydałaby mu się dodatkowa ręka

Richie napisał:
ale może House kupi mu sztuczne piersi do karmienia, żeby nie pozbawiać dzieci tego cennego doświadczenia?

Pamiętam, w jednym odcinku "Tak, kochanie" główny bohater, chcąc odzwyczaić dziecko od piersi przyczepia sobie butelkę, żeby dzieciak myślał, że to pierś

Richie napisał:
zresztą... House nie miałby nic przeciwko zdalnie sterowanemu wibratorowi - czytałam nawet, że wykorzystał taki jeden przeciwko Jimmy'emu

To zdaje się, że chyba czytałyśmy tego samego fika

Richie napisał:
nie mam aż tak wygórowanych marzeń... noc przedślubna, czy jakakolwiek inna zupełnie mi wystarczy

A ja wręcz uwielbiam, kiedy bohaterowie biorą ślub. To sprawia, że resztę potem lepiej się czyta

Dzięki za korniki Richie. Mam nadzieję, że jakoś mi pomogą


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:14, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
okej, teraz Wilson jest kobietą. A w (ewentualnym) sequelu kobietą będzie House. I stworzą związek lesbijski. O.

Richie przerażasz mnie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:52, 06 Kwi 2009    Temat postu:

Lady M. napisał:
Albo jednocześnie trzymając dzieci trzecią ręką karmiłby House'a

... lub wykorzystał tę rękę, żeby zaspokoić inny głód House'a

Lady M. napisał:
I dlatego mam cichą nadzieję, że to będą dziewczynki. Wyobrażasz sobie co będzie, jak wyrosną na wielkiej urody pannice?

już niedługo się przekonacie, co wymyśliły korniki
...
moja wyobraźnia podpowiada mi tylko Jeźdźców Apokalipsy, którzy stoją u bram PPTH

Lady M. napisał:
I właśnie dlatego przydałaby mu się dodatkowa ręka

albo chociaż kajdanki i dwie smycze

Lady M. napisał:
To zdaje się, że chyba czytałyśmy tego samego fika

jestem o tym przekonana (fajny był ten kawałek z wysyłaniem MMSów kaczątkom, co nie? )

Lady M. napisał:
A ja wręcz uwielbiam, kiedy bohaterowie biorą ślub. To sprawia, że resztę potem lepiej się czyta

a ja po ślubie bohaterów zaczynam się zastanawiać, kiedy zacznie się sprawa rozwodowa

***

Gora napisał:
Richie przerażasz mnie...

przerażam też samą siebie całkiem często...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:49, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Richie napisał:
hmm... może powinnam więcej z niego zaczerpnąć? ale nie, nie wezmę za przykład tej dziewczyny Matta, która okazała się być w przeszłości facetem

A zamierzasz brać przykład z tej drugiej dziewczyny Matta, która okazała się być rąbnięta rasistką? xD *wyobraża sobie ew. córkę, która przychodzi kiedyś do domu i pokazuje się Wilsonowi w ćwiekach, z tatuażami i trzema kolczykami w wardze*

Richie napisał:
Wilson z hormonami jest CUTE a zaręczyny-itd zaczął House. Może jemu też się udziela burza hormonów?
*rzuca Katty koło ratunkowe* (zapewne jeszcze się przyda)

Nie. Nie jest CUTE. Płaczący faceci NIE SĄ CUTE. ... Anioły może i. xD A House'owi pewnie po prostu już palma odbija od całego tego interesu. *bierze koło* Dzięki.

Richie napisał:
wampiry, demony... co za różnica? kobiety uganiające się za Jimmym to czyste zŁo

No różnica! Bo nie wszystkie wampiry, wbrew pozorom, są złe! *coughAngelcoughcough*

Richie napisał:
ładne powiedzonko takie... gejowskie
ale muszę się przyznać, że go nie znałam - człowiek uczy się całe życie

... Czemu "gejowskie"? GA to nie o gejach jest... I Meredith NA PEWNO nie jest lesbijką. xD

Richie napisał:
*wstydzi się*
(miało być szybko, więc ta chwila biologii pasowała bardziej niż poetyckie "dwa palce House'a przedostały się przez zaciśnięty pierścień mięśni do jego ciasnego, gorącego tunelu..." )

Dobrze ci, wstydź się. I sorri, ale lepiej już dłużej niż zasunąć takim nieklimatycznym tekstem, który kojarzy się tylko z zajęciami z anatomii i z wydalaniem.

Richie napisał:
a jeśli powiem, że mam na oku coś ze skrzydłami, tylko - niestety - bez ery? *kusi*

No dobra, dobra. *kusi się* I wiesz co? Ty powinnaś kiedyś Spna obejrzeć. xD

Richie napisał:
Obiecuję, że będzie mniej fluffowato, kiedy chłopaki wrócą do szarej rzeczywistości... przynajmniej mam taką nadzieję

Będzie wielki come back evil!Cuddy, więc na pewno bedzie ciekawie. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:46, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Katty napisał:
A zamierzasz brać przykład z tej drugiej dziewczyny Matta, która okazała się być rąbnięta rasistką? xD *wyobraża sobie ew. córkę, która przychodzi kiedyś do domu i pokazuje się Wilsonowi w ćwiekach, z tatuażami i trzema kolczykami w wardze*

o takie rzeczy to należy pytać moją osobistą Supporterkę, która miała się pojawić, a zamiast tego trwale zniknęła...
*martwi się o yourico*
bo ja w sequelu dotrę najwyżej do momentu, kiedy pociechy chłopców skończą 3 lata

Katty napisał:
Nie. Nie jest CUTE. Płaczący faceci NIE SĄ CUTE. ... Anioły może i. xD A House'owi pewnie po prostu już palma odbija od całego tego interesu.

hej, w końcu Wilson aż tyle nie płacze - przynajmniej "na wizji" u hilsonlover to dopiero jest...
...
a czy skoro Wilson ma taką cherubinkową twarz, to nie można go podciągnąć pod kategorię aniołów?
...
...
House'owi odbija, mówisz? To po co ja&korniczki knujemy intrygę, żeby zapłodnić House'a? Może on sam zechce spróbować?

Katty napisał:
No różnica! Bo nie wszystkie wampiry, wbrew pozorom, są złe! *coughAngelcoughcough*

no pewnie, że nie wszystkie!!! np Wilson jako wampir... Poza tym podejrzewam, że Angel nie miałby ochoty odebrać Wilsona House'owi

Katty napisał:
... Czemu "gejowskie"? GA to nie o gejach jest... I Meredith NA PEWNO nie jest lesbijką. xD

łaj not? może od początku twórcom serialu chodziło o "Gay's Anatomy", tylko autokorekta w wordzie wszystko zepsuła? Co do Meredith też nie jestem przekonana... jakoś nie miała poprów, kiedy Cristina weszła jej do łóżka...

Katty napisał:
I sorri, ale lepiej już dłużej niż zasunąć takim nieklimatycznym tekstem, który kojarzy się tylko z zajęciami z anatomii i z wydalaniem.

dobra, już dobra... korniczki nie przewidują kolejnej kinky!ery, tylko same slow-and-gentle-and-loving-and-sweet kawałki, więc anatomii już być nie powinno
...
co nie zmienia faktu, że gdybym się porwała na tłumaczenie takiej naprawdę ostrej ery, to większość terminów byłaby zaczerpnięta z Ang-pol słownika anatomii...

Katty napisał:
No dobra, dobra. *kusi się* I wiesz co? Ty powinnaś kiedyś Spna obejrzeć. xD

*zaczyna się bać, że upatrzony fik nie sprosta wymaganiom Kat*
...
powinnam. i pewnie kiedyś obejrzę (ale na chwilę obecną na samą myśl o oglądaniu czegokolwiek na kompie przewracają mi się wnętrzności, bo 4 miesiące po kompletnej reinstalce mój lap znów wariuje, co głównie odbija się na odtwarzaniu filmów )

Katty napisał:
Będzie wielki come back evil!Cuddy, więc na pewno będzie ciekawie. ^^

w kolejnej odsłonie będzie Wameronek. a potem się zobaczy, czy będzie trzeba zapchać jakąś dziurę w fabule evil!Cuddy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:42, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
Katty napisał:
I sorri, ale lepiej już dłużej niż zasunąć takim nieklimatycznym tekstem, który kojarzy się tylko z zajęciami z anatomii i z wydalaniem.

dobra, już dobra... korniczki nie przewidują kolejnej kinky!ery, tylko same slow-and-gentle-and-loving-and-sweet kawałki, więc anatomii już być nie powinno

I bardzo dobrze... Ten "zwieracz" naprawdę był zabójczy Dla nastroju

Richie napisał:
co nie zmienia faktu, że gdybym się porwała na tłumaczenie takiej naprawdę ostrej ery, to większość terminów byłaby zaczerpnięta z Ang-pol słownika anatomii...

Zrób to!


Richie napisał:
w kolejnej odsłonie będzie Wameronek. a potem się zobaczy, czy będzie trzeba zapchać jakąś dziurę w fabule evil!Cuddy

Nieee... ja nie kce wameronków... Już wolę evil!Cuddy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HannahLove
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mieszkanko wśród własnych gwiazd :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:09, 08 Kwi 2009    Temat postu:

I LOVE IT!!!!
UWIELBIAM TEZ CIEBIE
CZEKAM NA NASTĘPNĄ CZĘŚĆ!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:26, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Gora napisał:
I bardzo dobrze... Ten "zwieracz" naprawdę był zabójczy Dla nastroju

najważniejsze, że nastrój chłopaków przetrwał i miał się dobrze

Gora napisał:
Zrób to!

może kiedyś...

Gora napisał:
Nieee... ja nie kce wameronków... Już wolę evil!Cuddy!

cóż... ale evil!Cuddy nie posiada potomstwa (i dobrze), a Wilson potrzebuje się dowiedzieć, co go czeka...

*************

HannahLove - love you two


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:54, 09 Kwi 2009    Temat postu:

to już nie jest zwykłe zainteresowanie, to już jest jakieś opętanie tym opowiadaniem, bo jak inaczej wytłumaczyc fakt, że postanowiłam przeczytac wszystkie odcinki do końca, mimo że strasznie mi się chce spac i już cały kręgosłup mam zesztywniały? To jest chyba najbardziej oryginalne opowiadanie jakie kiedykolwiek przeczytałam. I tyle na ten temat. Więcej się nie rozpisuję, bo już nie mam sił xd czekam na następną część : D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:06, 09 Kwi 2009    Temat postu:

it's sooo sweet, Sovereign.
I szczerze podziwiam, bo sama nie jestem w stanie przeczytać tego wszystkiego za jednym zamachem

następna część się tworzy... ale zanim przeleję korniczkową twórczość na kompa, najpierw jakieś tłumaczonko wrzucę... albo dwa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:22, 09 Kwi 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
it's sooo sweet, Sovereign.
I szczerze podziwiam, bo sama nie jestem w stanie przeczytać tego wszystkiego za jednym zamachem


po prostu jak coś jest dla mnie interesujące to nie daruję sobie jak od razu nie przeczytam wszytskiego : D a to opowiadanie ma w sobie 'to coś' ; ) jeszcze nigdy nie spotkałam się z opisywaniem faceta w ciąży : D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:38, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
Korniczki złapały w żagle wiatr weny po najnowszym rozdziale „Family Life” by hilsonlover z Jlta i oto jest kolejna część I po raz pierwszy od dawna muszę przyznać, że jestem zadowolona z tego, co powstało

Tylko muszę wyjaśnić, że jednak nie będzie wspomnianego wcześniej Wameronka. Este chciała wiedzieć, jak zareagowali ludzie w szpitalu na prawie-ślub chłopaków i oto efekt

Enjoy



Part 27


House wkroczył do swojego gabinetu, rzucił plecak na podłogę, zdjął płaszcz i powiesił go na wieszaku. Kiedy jego wzrok na moment zatrzymał się na srebrnym krążku, znajdującym się na jego palcu, po raz kolejny tego ranka poczuł się jak skończony idiota. Nie miał przecież pięciu lat, żeby z samego rana biec do kolegów na podwórku, by pochwalić się nową zabawką. Na tę myśl skrzywił się w duchu – nawet jako pięciolatek tak się nie zachowywał, po pierwsze dlatego, że nigdy nie miał kolegów, a po drugie dlatego, że nie miał również niczego, czym mógłby się chwalić.

Szybko otrząsnął się z nieprzyjemnych wspomnień i usiadł za biurkiem. Czuł na placach zaintrygowane spojrzenia Chase'a i Foremana i to przywołało nieznaczny uśmieszek na jego twarz. To powinno być naprawdę zabawne. Diagnosta sięgnął po stos korespondencji, która nazbierała się podczas jego nieobecności. Odkąd Cameron poszła na urlop, był zmuszony sam zajmować się swoją pocztą, a tego dnia miało mu to dać odpowiednio dużo czasu, by jego wejście do pokoju konferencyjnego nie wzbudzało żadnych podejrzeń.

Przeglądał koperty, większość z nich bez otwierania wyrzucając do kosza pod biurkiem, a pozostałe rzucając na blat, gdzie miały leżeć zapomniane, do momentu aż ktoś – najprawdopodobniej Cuddy – uzmysłowi mu, że ich zawartość była istotna z jakiegoś powodu. Kiedy skończył z tradycyjną pocztą, dla pewności przejrzał jeszcze skrzynkę mailową i dopiero wtedy podniósł się i ruszył do pokoju konferencyjnego.

Chase natychmiast spuścił wzrok, wypełniając rubryczki karty z pilnością stażysty, ale Foreman śledził każdy ruch House'a, kiedy ten szedł do ekspresu do kawy i napełniał swój czerwony kubek.

- Wakacje się udały?

House spojrzał na neurologa z błyskiem w oku i podniósł kubek do ust w taki sposób, żeby Foreman mógł zauważyć obrączkę na jego palcu. - Czemu miałyby się nie udać? Żadnych pacjentów, mnóstwo seksu... Gdybyście wiedzieli, co ciąża potrafi zrobić z facetem...

Chase jeszcze bardziej pochylił się nad papierami i Foreman spojrzał na niego z wyższością, wyraźnie zadowolony, że z powodu koloru skóry nawet najbardziej prowokacyjne słowa House'a nie mogą wywołać rumieńca na jego twarzy.

- Korzystaj, póki możesz, House – odezwał się do swojego szefa. - Będziesz miał co wspominać, kiedy uwaga Wilsona skupi się na przygotowywaniu butelek i zmienianiu pieluch.

House posłał Foremanowi wściekłe spojrzenie, ale neurolog wrócił już do swojej sterty dokumentów i nawet jeśli dostrzegł je kątem oka, nie zamierzał na nie zareagować. ”Niech to...”, pomyślał House, stukając laską w podłogę. Spodziewał się, że podwładni od razu zauważą nowy element jego wyglądu, ale najwyraźniej przeceniał ich spostrzegawczość. To było naprawdę frustrujące... Sięgnął jeszcze raz po dzbanek z kawą i uzupełnił zawartość swojego kubka, po czym usiadł na swoim zwyczajowym miejscu za szklanym stołem - skoro nie miał nic innego do roboty, a niecierpliwość nie była jedną z jego wad, mógł zwyczajnie zaczekać, aż jego podwładni okażą mu należyte zainteresowanie.

Siedział tak od jakichś pięciu minut, opierając podbródek na prawej dłoni i wpatrując się w przestrzeń, a jego lewa ręka - jakby obdarzona własną świadomością - nie przestawała bawić się kubkiem, co chwilę błyskając pierścionkiem w kierunku dwójki mężczyzn, znajdujących się po przeciwnej stronie stołu. Udawanie obojętności w tej sytuacji było trudniejsze, niż House przypuszczał. Powoli zaczynał zbliżać się do krawędzi swojej wytrzymałości, kiedy Foreman nie wytrzymał panującego w pokoju napięcia i gwałtownie podniósł głowę znad swoich papierków.

- House, my tu próbujemy pracować. Nie mógłbyś pójść gdzieś indziej i wkurzać kogoś innego? Co ty tu tak właściwie robisz?

- Zastanawiam się, czy powinienem was wylać od razu, czy dać wam jeszcze jedną szansę. - House wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu.

Na wzmiankę o zwolnieniu Chase również włączył się do rozmowy: - Wylać?! Niby czemu miałbyś to zrobić?

- Zatrudniłem was, żebyście zauważali rzeczy, które wszyscy inni przegapili. I nawet nie miałbym wam za złe, gdyby umknęła wam obrączka na palcu Wilsona - sam czasem myślę, że on już się w niej urodził... Ale to, że nie zauważyliście pierścionka na moim palcu, stawia wasze umiejętności pod wielkim znakiem zapytania. - Mówiąc ostatnie zdanie, House zamachał lewą dłonią przed twarzami swoich podwładnych na dowód, że pierścionek rzeczywiście znajduje się we wspomnianym miejscu.

Foreman prychnął i wzruszył ramionami, najwyraźniej nie traktując poważnie aluzji starszego mężczyzny. - Okej, House, zawaliliśmy twój test. Możemy już wracać do pra...

- Czy to znaczy, że ty i Wilson wzięliście ślub?! - Chase przerwał Foremanowi w pół słowa. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, a w głosie słychać było nutkę zazdrości - on sam nie zdobył się jeszcze na odwagę, żeby poprosić Cameron o rękę.

Słysząc pytanie Chase'a, neurolog prychnął kpiąco, nie mogąc uwierzyć, że jego kolega tak naiwnie dał się nabrać.

Diagnosta zignorował prychnięcie i posłał Australijczykowi spojrzenie "jesteś idiotą". - Oczywiście, że nie. Jeśli w równaniu pojawiają się Wilson i ślub, można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że jedną ze składowych wyniku będą papiery rozwodowe. Postanowiliśmy sobie tego oszczędzić i zaraz po zaręczynach przeszliśmy do nocy poślubnej.

Foreman zakrztusił się kawą, kiedy dotarło do niego, że House mówił poważnie. Spojrzał w twarz swojego szefa, niechętnie zauważając, że w hipnotyzujących błękitnych oczach pojawiły się iskierki, nad których pochodzeniem wolał się nie zastanawiać, po czym przeniósł wzrok na srebrny pierścionek, który nagle przestał wyglądać na tanią błyskotkę ze sklepu z pamiątkami. Świat stanął na głowie!...

Chase, z drugiej strony, sprawiał wrażenie, że nie widzi nic dziwnego w tym, że jego aspołeczny szef postanowił przypieczętować, choćby i nieoficjalnie, swój związek z Wilsonem.

- Nie ma ślubu - nie ma rozwodu, to brzmi całkiem logicznie. Chociaż nieporozumienia związane z tym, o którego doktora House'a chodzi mogłyby być zabawne...

House spojrzał z naganą na Australijczyka, choć w duchu czuł się mile połechtany, że jego pracownik nie miał wątpliwości, kto zmieniłby nazwisko, gdyby sprawy zaszły tak daleko.

- Jeśli chcesz mi się podlizać, nie łącz pochlebstwa z wyobrażeniem tabunów łysych ludzi dobijających się do mojego gabinetu – powiedział i podniósł się ze swojego miejsca.

Foreman uniósł brew, patrząc jak diagnosta zmierza w kierunku drzwi. - Dokąd idziesz?

- Wyruszam szlakiem zapłakanych pielęgniarek, żeby znaleźć moją drugą połówkę - oświadczył radośnie House i zanim któryś z młodszych mężczyzn zdążył zareagować, zniknął na korytarzu.


<center>***</center>


Warkot motocykla przejeżdżającego pod oknem sypialni wyrwał Wilsona ze snu. A potem kilka rzeczy wydarzyło się równocześnie - onkolog usiadł gwałtownie i spojrzał na budzik, by natychmiast opaść z powrotem na poduszkę, kiedy jego zerwanie się z łóżka zostało nagrodzone przyprawiającym o mdłości zawrotem głowy, podczas gdy spanikowany głos, dochodzący z głębin jego umysłu krzyczał: Kurwa, zaspaliśmy!...

Leżąc z zamkniętymi oczami odczekał kilka chwil, dopóki nie przestał mieć wrażenia, że znalazł się na rozpędzonej karuzeli. Dopiero kiedy wszystko się uspokoiło, uniósł powieki i ostrożnie odwrócił głowę, żeby zerknąć na sąsiednią poduszkę. Zdziwił się widząc, że druga połowa łóżka jest pusta, a kiedy wyciągnął rękę i dotknął prześcieradła, stwierdził, że jest zimne, co znaczyło, że House musiał wstać już jakiś czas temu.

- House?! - zawołał, wygrzebując się ze zmiętej pościeli. Nie otrzymał odpowiedzi, ale w tej chwili jego myśli były bardziej zajęte jego przepełnionym pęcherzem, niż tajemniczym zniknięciem diagnosty.

Powłócząc nogami, skierował się do łazienki, po drodze przecierając zaspane oczy. Przezornie unikając spojrzenia w lustro, załatwił swoją potrzebę i wrócił do przedpokoju, żeby sprawdzić, gdzie podział się jego przyjaciel. Kiedy stwierdził, że spod drzwi zniknął plecak diagnosty, a na wieszaku nie było jego płaszcza, uznał, że dalsze poszukiwania nie mają sensu. Jakkolwiek dziwne by to nie było, House najwyraźniej pojechał już do szpitala.

Wilson dał sobie chwilę na zebranie myśli. Dochodziła dziewiąta, a on nie miał tego dnia umówionych żadnych pacjentów (pogratulował sobie w duchu, że gdy House powiedział mu, że zostają w Chicago aż do Nowego Roku, zadzwonił do szpitala i przełożył wszystkie umówione spotkania), jedynie dyżur w klinice i zaległe papierki do wypełnienia, nie było więc sensu gnać na złamanie karku do pracy.

Zastanawiał się przez moment, czy zacząć dzień od śniadania, czy od ciepłego prysznica i zdecydował się na to drugie. Wrócił do łazienki i tym razem potknął się o rozrzucone po podłodze ubrania. Niewyraźnie przypominał sobie, że był tak wykończony podróżą, że nie miał głowy, by je pozbierać i wrzucić do kosza na brudną bieliznę. Drugie niewyraźne wspomnienie przywołało uśmiech na jego twarz – kiedy po błyskawicznym prysznicu dowlókł się do sypialni, na szafce po swojej stronie łóżka znalazł szklankę ciepłego mleka i talerz czekoladowych ciastek; balansując na granicy między snem a jawą, w kilka minut pochłonął prowizoryczną kolację, na koniec mamrocząc ciche ”dzięki, House”, gdy przyjaciel otulał go kocem.

Wilson postarał się, żeby tym razem jego poranna toaleta zajęła o połowę mniej czasu niż zazwyczaj i po dwudziestu minutach był gotowy do kolejnego punktu programu.

Minęło już kilka miesięcy, od kiedy onkolog przestał się dziwić, że kuchnia po wizycie House'a wyglądała tak, jakby wtargnęło tam stado dzikich zwierząt. Teraz nie było inaczej. Na stole leżało rozerwane opakowanie chleba tostowego (po bliższej inspekcji okazało się, że właśnie mijała jego data przydatności do spożycia), odkręcony słoik z resztkami masła orzechowego oraz brudny nóż, talerz pełen okruchów i kubek po kawie. Wilson przewrócił oczami, czując, że takiej reakcji oczekiwałby House, gdyby widział go w tym momencie, po czym westchnął i uśmiechnął się do siebie - przypuszczenie, że House zostawił wszystko na na stole, żeby zaoszczędzić mu wyjmowania tego od nowa, było znacznie przyjemniejsze niż myśl, że House'owi zwyczajnie nie chciało się sprzątać po śniadaniu.

Z czystego przyzwyczajenia onkolog otworzył lodówkę, ale znalazł tam tylko napoczęty karton mleka i zabłąkaną butelkę piwa – przez święta House postarał się, żeby w mieszkaniu nie pozostało nic, co nadawałoby się na zdrowe śniadanie, w związku z czym Wilson musiał się zadowolić kanapkami z masłem orzechowym. Mimo iż nie przepadał za takim jedzeniem, smarując drugą kromkę chleba miał wrażenie, że jego żołądek podskakuje niecierpliwie, skandując: ”Jeść, jeść, jeść!”

- Wygląda na to, że po pracy czekają mnie spore zakupy – mruknął pod nosem.

Pierwsza kanapka zniknęła w czterech kęsach, którym towarzyszyły cztery łyki zimnego mleka. Drugą Wilson zjadł na tyle wolno, że przynajmniej udało mu się poczuć jej smak. Zaczynając trzecią, zerknął na zegarek i stwierdził, że jeśli chce dotrzeć do szpitala o jakiejś rozsądnej godzinie, będzie musiał dokończyć śniadanie po drodze. Pozbierał jeszcze brudne naczynia i wrzucił je do zlewu, a minutę później stał pod drzwiami, bezskutecznie próbując założyć płaszcz bez wypuszczania kanapki z ręki. Gdy wreszcie chwycił kanapkę w zęby i skończył się ubierać, przyrzekając sobie, że od jutra zacznie się wysypiać i odpowiednio odżywiać, dla dobra swoich dzieci.

Służby porządkowe oczyściły ulice ze śniegu i Wilson bez problemu dotarł na parking PPTH. Wchodząc do holu, miał nadzieję, że zdoła przemknąć się do kliniki, nie ściągając na siebie uwagi Cuddy. Czuł, że administratorka nadal nie ma pozytywnej opinii na temat jego ciąży i nie chciał podsuwać jej argumentów, dlaczego jego decyzja była zła. Niemal mu się udało.

- Wilson!

Zaklął pod nosem i odwrócił się, czekając, aż Cuddy do niego podejdzie. Nagle znikąd u jego boku pojawił się House i zarzucił mu lewą rękę na ramiona, opierając dłoń na jego piersi. Cuddy zmrużyła oczy z dezaprobatą na widok gestu, który niemal przekraczał granice przyzwoitości, jeśli chodzi o okazywanie wyłącznie przyjacielskich uczuć.

House odwzajemnił się takim samym spojrzeniem. - Twoje zachowanie jest wysoce niestosowne, doktor Cuddy! Nie wiesz, że zakradanie się i straszenie przyszłej matki może się odbić na zdrowiu dziecka?

Słysząc to, Wilson próbował dźgnąć House'a łokciem w żebra, ale obejmujące go ramię diagnosty poważnie ograniczyło jego ruchy, więc odpuścił. Zamiast tego zerknął w dół, podświadomie sprawdzając, czy House mimo wszystko nie zdjął obrączki przed pojawieniem się w pracy. Na widok srebrnego krążka jego serce przyspieszyło. Diagnosta najwidoczniej wyczuł tę zmianę, bo obdarzył onkologa jednym ze swoich specjalnych uśmiechów i mrugnął do niego znacząco. Wilson odpowiedział uśmiechem, z trudem opanowując chęć pocałowania swojego kochanka i obaj równocześnie spojrzeli na Cuddy, która z niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy wprost gapiła się na pierścionek na palcu House'a.

- Czy to... Czy to obrączka?! … - wykrztusiła, spoglądając to na House'a, to na Wilsona.

Diagnosta uśmiechnął się od ucha do ucha. - Albo obrączka, albo kółko od kluczy, którego nie udało mi się zdjąć od dwóch dni – wybieraj!

Cuddy przez moment przypominała rybę wyrzuconą na brzeg, zanim udało jej się ponownie wydobyć głos: - Wy... wy... wzięliście ślub?!

Wilson znał House'a aż za dobrze, by wiedzieć, że jego przyjaciel zamierza jeszcze kilka minut wkręcać Cuddy, zanim wszystko odwoła i wolał przerwać to od razu.

- Cuddy... to nic oficjalnego – powiedział. - My tylko... no wiesz... - Wzruszył ramionami, nie mając pojęcia, jak to wszystko wyjaśnić.

- Taa, chyba wiem... - wymamrotała Cuddy, po czym chrząknęła, otrząsając się z chwilowego szoku. - W każdym razie nie skradałam się Wilsona – zwróciła się do House'a. - Chciałam mu tylko powiedzieć, że od dzisiaj zamiast w klinice, będzie dyżurował na izbie przyjęć. I wygląda na to, że podjęłam tę decyzją w samą porę - w przeciwnym wypadku pewnie urządzilibyście sobie miodowy miesiąc w gabinecie numer trzy.

- Raczej w "jedynce" albo w "dwójce" – sprostował House, ignorując wściekłe spojrzenie swojego przyjaciela. - W "trojce" skończyły się darmowe prezerwatywy dla pacjentów.

- House! - głos Cuddy kipiał oburzeniem – jak sam zauważyłeś, one są dla pacjentów, a nie dla... dla...

House przybrał minę zbitego psa. - Ależ Cuddy, okaż odrobinę wyrozumiałości! Nie możemy szastać pieniędzmi na prawo i lewo, kiedy spodziewamy się dwójki dzieci!

- Jeśli potrzebujecie więcej pieniędzy, nie krępuj się i weź kilka dodatkowych dyżurów w przychodni. Wiesz, że zimą brakuje tam rąk do pracy – rzuciła sarkastycznie Cuddy. - Oczywiście najpierw musisz odrobić obowiązkowe godziny, a z tego, co widzę – zerknęła ostentacyjnie na zegarek – od dziesięciu minut powinieneś zajmować się wycieraniem zakatarzonych nosów.

- Ale mamooo – jęknął diagnosta. - Mogę przynajmniej odprowadzić Wilsona?

- Wilson jest dużym chłopcem, sam trafi – stwierdziła Cuddy. - A jeśli za pięć minut nie znajdziecie się obaj na swoich stanowiskach, zatrzymam was po godzinach.

- Myślisz, że mówiła poważnie? - House zwrócił się do Wilsona.

- Nie wiem, ale wolę nie sprawdzać. - Onkolog wyswobodził się z półuścisku House'a. - Widzimy się później?

- Nawet gdybym musiał rozbić sobie głowę i zjawić się ma izbie przyjęć jako twój pacjent.

- Słyszałam to! - zawołała Cuddy, ale House i Wilson ruszyli już każdy w swoją stronę i nie zwrócili na to uwagi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 22:26, 22 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gora
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 20 Sty 2009
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:08, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
- Nie ma ślubu - nie ma rozwodu, to brzmi całkiem logicznie. Chociaż nieporozumienia związane z tym, o którego doktora House'a chodzi mogłyby być zabawne...

To mogłoby być naprawdę zabawne

Cytat:
- Twoje zachowanie jest wysoce niestosowne, doktor Cuddy! Nie wiesz, że zakradanie się i straszenie przyszłej matki może się odbić na zdrowiu dziecka?

Padłam

Cytat:
- Chciałam mu tylko powiedzieć, że od dzisiaj zamiast w klinice, będzie dyżurował na izbie przyjęć. I wygląda na to, że podjęłam tę decyzją w samą porę - w przeciwnym wypadku pewnie urządzilibyście sobie miodowy miesiąc w gabinecie numer trzy.

Tak! Tak! Tak! Ja chcę miodowy miesiąc w gabinecie numer trzy! I kolejną część jak najszybciej

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pino
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 369
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:09, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Cytat:
I nawet nie miałbym wam za złe, gdyby umknęła wam obrączka na palcu Wilsona - sam czasem myślę, że on już się w niej urodził...


Cytat:
- Nie ma ślubu - nie ma rozwodu, to brzmi całkiem logicznie. Chociaż nieporozumienia związane z tym, o którego doktora House'a chodzi mogłyby być zabawne...


Cała ta poranna wymiana zdań jest po prostu rozbrajająca (nawet Chase wydaje się być sympatyczny xD).
Nadal nie mogę uwierzyć to, że House tak ostentacyjnie obnosi się z obrączką. Wiem, że po części robi to żeby zszokować innych... ale to i tak słodkie z jego strony

Cytat:
Cuddy przez moment przypominała rybę wyrzuconą na brzeg.



To, że ten opis tak mnie śmieszy, nie ma z pewnością nic wspólnego z moją dziwną niechęcią do Cuddy. Nic, a nic... xD

Cytat:
I wygląda na to, że podjęłam tę decyzją w samą porę - w przeciwnym wypadku pewnie urządzilibyście sobie miodowy miesiąc w gabinecie numer trzy.


Jakoś nie mam nic przeciwko xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sovereign. ;)
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 16 Mar 2009
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:16, 19 Kwi 2009    Temat postu:

Richie117 napisał:
Żadnych pacjentów, mnóstwo seksu... Gdybyście wiedzieli, co ciąża potrafi zrobić z facetem...

musiałam zrobic chwilę przerwy w czytaniu bo nie mogłam się przestać śmiać. xd

Richie117 napisał:
I nawet nie miałbym wam za złe, gdyby umknęła wam obrączka na palcu Wilsona - sam czasem myślę, że on już się w niej urodził... Ale to, że nie zauważyliście pierścionka na moim palcu, stawia wasze umiejętności pod wielkim znakiem zapytania.

House popisujący się swoim pierścionkiem? xd chciałabym to zobaczyć : D

Richie117 napisał:
Słysząc pytanie Chase'a, neurolog prychnął kpiąco, nie mogąc uwierzyć, że jego kolega tak naiwnie dał się nabrać.

taka natura Chase'a xd

Richie117 napisał:
Postanowiliśmy sobie tego oszczędzić i zaraz po zaręczynach przeszliśmy do nocy poślubnej.

rozwalił mnie ten ten tekst

Richie117 napisał:
Twoje zachowanie jest wysoce niestosowne, doktor Cuddy! Nie wiesz, że zakradanie się i straszenie przyszłej matki może się odbić na zdrowiu dziecka?

Wilson matka.... wciąż nie mogę sobie tego wyobrazić xd

Richie117 napisał:
Diagnosta uśmiechnął się od ucha do ucha. - Albo obrączka, albo kółko od kluczy, którego nie udało mi się zdjąć od dwóch dni – wybieraj!

lejeeee xd po prostu już nie moge xd

Richie117 napisał:
- Raczej w "jedynce" albo w "dwójce" – sprostował House, ignorując wściekłe spojrzenie swojego przyjaciela. - W "trojce" skończyły się darmowe prezerwatywy dla pacjentów.

taaa, tylko seks mu w głowie xd

ogółem to chyba jeden z najlepszych odcinków : D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 30 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin