Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Ryzyko [3/3]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:42, 11 Sie 2008    Temat postu: Ryzyko [3/3]

Kategoria: love


Zweryfikowane przez Richie117


Ha! Witajcie ponownie, zjawiam się, by znów Was pomęczyć swoimi wypocinami. Życzę miłego czytania :smt003

Ryzyko

część 1

- To aż 60% skuteczności!
- Tylko 60%! A co, jeśli on znajdzie się w tych 40%? A znajdzie się na pewno, on zawsze jest niereformowalny.
- Dajmy mu szansę na normalne życie, James.
- On żyje normalnie! Jakbyś nie zauważyła, to ostatnio to życie naprawdę się zmieniło.
Gdyby ktoś przechodził obok gabinetu dr Lisy Cuddy, z pewnością usłyszałby jej kłótnię z najlepszym onkologiem w szpitalu. Sprzeczali się o nową, przełomową terapie umożliwiającą Gregory’emu House’owi powrót do tzw. „normalnego życia”. Firma farmaceutyczna dawała 60% pewności, że po 2 tygodniach łykania cudownych pigułek Whiples, martwe nerwy w ciele człowieka zaczną się regenerować.
- On by się na to nie zgodził. Czytałaś o możliwych skutkach ubocznych? Trwałe uszkodzenie mózgu. To może go zmienić w roślinę. Kto mądry by na to poszedł?
- Dajmy mu szansę. Jeśli coś będzie się zmieniać, to to zauważymy. Szkodliwe zmiany również. Wtedy natychmiast odstawimy te pigułki.
- On mnie zabije! Może po prostu powiemy mu o tej terapii? Niech sam zadecyduje.
- House się nie zgodzi, wie, że ryzykując swoim zdrowiem, ryzykuje życiem pacjentów. Ale gdyby chodziło tu o kogokolwiek innego, on nie bałby się podjąć ryzyka. Znasz Hose’a. Gdy tylko widz szansę na wyleczenie kogoś, chwyta się jej, nieważne, jak niebezpieczna by była. A teraz ktoś musi podjąć za niego te decyzję. Ty go kochasz, James. Chcesz jego szczęścia i wiesz, że zdrowa noga jest kluczem do osiągnięcia jego pełni.
- Ale trwałe uszkodzenia w mózgu…on by mi tego nie darował…-Wilson wyraźnie zaczynał mięknąć. – No dobrze…Ale jak tylko zobaczymy jakieś zmiany, koniec z terapią. I będziesz czuła się winna do końca życia.
- Ok. Więc twoja w tym głowa, by Greg przy śniadaniu pochłaniał 3 małe tableteczki.
Wilson westchnął. Cos mu mówiło, że to będą ciężkie 2 tygodnie.

Przytaszczył do mieszkania stertę książek kucharskich.
- Zwariowałeś, prawda? – spytał zdziwiony Greg, którego do przedpokoju zwabił huk upuszczanych tomów.
- Nie, po prostu biorę się za nasze żołądki. Od jutra zaczynamy pysznie żreć.
- Dobrze wiesz, że dla mnie o tak zawsze będziesz najpyszniejszy – rzekł House rozpinając Jamesowi koszulę. –Mmm…wymruczał całując go i schodząc ustami coraz niżej. – Jesteś taaki smaczny…
Tej nocy długo nie poszli spać.

Plan dnia Wilsona nieco się zmienił. Wstawał godzinę wcześniej niż zwykle (czyli 2 godziny wcześniej niż House) i szykował wymyślne śniadanie. To raki w sosie słodko – kwaśnym, to sałatka z kurczaka z koperkiem… Wszystko, co tylko mogło zasmakować partnerowi. Potem miażdżył 3 beżowe tabletki z wyrytą w nich literą W i wsypywał proszek do talerza House’a mieszając z posiłkiem, jednocześnie modląc się, by Gregowi nie przyszło do głowy wyjść z domu z pustym żołądkiem lub by nie uznał, że śniadanie mu nie smakuje i nie będzie go jadł.
W szpitalu oboje z Cuddy starali się o możliwość jak najczęstszego obserwowania House’a w czasie pracy. Wszystko po to, by wychwycić choćby najmniejsze wychylenie od normy w jego zachowaniu. Mowa tu, oczywiście, o normie przeznaczonej tylko i wyłącznie dla House’a – czyli żadnych uprzejmości, kulturalnego zachowania – bo to mogło świadczyć o tym, że z lekarzem dzieje się coś niedobrego. Nie można też było wykluczyć (choć to trudniej byłoby wychwycić i zarejestrować jako objaw) tego, że diagnosta stanie się jeszcze bardziej wredny i sarkastyczny niż zazwyczaj.
Obojga, z szczególnie Wilsona zżerał lęk House’a. James bał się również, co będzie, gdy przyjaciel poważniej zainteresuje się jego manią gotowania. Wiedział, że wtedy nie dałby rady kłamać, przyznałby się do wszystkiego.
Gniew House’a byłby ogromny. Może nawet nigdy by mu nie wybaczył tego, że ryzykował jego zdrowiem psychicznym, by móc polepszyć to fizyczne. Wilson był chory ze strachu i poczucia winy. I tylko widziana w wyobraźni mina przyjaciela, idącego pewnie, bez laski szpitalnym korytarzem, dodawała mu odwagi.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Śro 7:34, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 9:40, 11 Sie 2008    Temat postu:

Kolejny twój fik . No cóż, Cuddy jest bardzo ZUA . Myślę, że mają rację, House nie zawahałby się, gdyby miał podać lek któremuś ze swoich pacjentów, ale już w 2x24, kiedy miał halucynację pokazał, co myśli na temat czegoś takiego, uderzając Wilsona. Mam wrażenie, że to się źle skończy. Ale czekam niecierpliwie na ciąg dalszy .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:43, 11 Sie 2008    Temat postu:

Ciąg dalszy będzie chyba jutro, bo jest już przygotowany, a ja chcę się nim jak najszybciej podzielić...co do ZUEGO zakończenia - nie wypowiem się

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ceone
Tygrysek Bengalski
Tygrysek Bengalski


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 1766
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:08, 11 Sie 2008    Temat postu:

brzydka Cuddy. fu fu ;<.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:11, 11 Sie 2008    Temat postu:

Co Wy żeście się tak na nią uparli? Cuddy chce mu pomóc ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
unblessed
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:49, 11 Sie 2008    Temat postu:

Ciekawie się zaczyna. Ładnie wszystko przedstawiłaś, wzbudzając tym moją ciekawość. Najpierw podarowałaś House'owi Wilsona, teraz próbujesz mu podarować nogę... Zaczynam Cię coraz bardziej lubić W ogóle masz świetne pomysły - najpierw listy, teraz gotowanie Wilsona. A wszystko przedstawiasz zachowując styl bycia postaci.

Przyjemnie się czyta, z błędów - ten co w poprzednim ficku. Po myślniku w dialogach zawsze jest spacja.

Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Weny!
u.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:57, 11 Sie 2008    Temat postu:

Unblessed, podziękowałam Ci w poprzednim temacie, w tym też to zrobię - wielkie dzięki,że mi powiedziałaś o tych spacjach, już to zmieniłam, przynajmniej tutaj, bo w tamtym fiku juz mi się nie chciało.
I w ogóle jeszcze dziękuję, po tych Twoich słowach aż się uśmiechnęłam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:36, 11 Sie 2008    Temat postu:

Ciekawie się zapowiada. :smt002
ZUA Cuddy! I niegrzeczny Jimmy. :smt003

Kiedy ciąg dalszy?? :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:52, 11 Sie 2008    Temat postu:

Jutro rano mam go już w pliku, więc nie mogę się powstrzymać,żeby szybko tego nie wrzucić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:17, 11 Sie 2008    Temat postu:

Słusznie, słusznie, nie powstrzymuj się. :smt040

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:22, 11 Sie 2008    Temat postu:

Nie mam zamiaru
Dziś wieczorkiem na kartce pojawi się ostatnia część, którą umieszczę tu pojutrze, tak dla wszelkiej informacji.
Zaraz, zaraz...czy my przypadkiem nie offtopujemy? ;p Lepiej już się zamknąć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:16, 12 Sie 2008    Temat postu:

No i jest druga część Ostatnią wrzucę najprawdopodobniej jutro rano.
Miłego czytania.

część 2

Przez pierwszy tydzień wszystko szło gładko. Wilson wszem i wobec rozgłaszał o swojej miłości do gotowania, niektóre potrawy przynosił do szpitala. Wyjątkowo zapracowany House uwierzył, że to tylko nieszkodliwa mania. Ufał Jamesowi. Poza tym zauważył, że ból w nodze jakby nieco się zmniejszył. Zredukował na próbę dawkę Vicodinu i uznał, że czuje się znośnie. Był na swój sposób zadowolony i może dlatego nie zauważał badawczych spojrzeń Wilsona i Cuddy.
Ponadto, jego związek w Jamesem kwitł. Czuł się całkowicie akceptowany, kochał i był bezwarunkowo kochany. W szpitalu już o tym wiedziano i również akceptowano to uczucie. Jedynie kilka pielęgniarek z radiologii było zawiedzionych.
House uwielbiał momenty, gdy szedł korytarzem, a z męskiej toalety wysuwało się ramię wciągające go do środka. Wychodzili z Wilsonem stamtąd po 20 minutach, uśmiechnięci jak dziesięciolatki po jakiejś psocie, i wracali do swoich zajęć. Jedynie ich zmierzwione czupryny mogłyby ich zdradzić.
James był szczęśliwy.
8 dnia kuracji wyruszył na poszukiwanie przyjaciela, by chociaż skraść mu buziaka – wiedział, że na więcej raczej nie może liczyć, ponieważ Greg był teraz zapracowany od świtu do nocy. Zajmował się wyjątkowo ciężkimi przypadkami – 3 osoby z podobnymi objawami, które nawet się nie znały. Bano się, czy ta sytuacja nie przerodzi się w epidemię. Za rogiem korytarza natknął się na Hose’a z kubkiem kawy w ręce.
- Nie piłeś nic jeszcze, Może ci się przydać – to mówiąc, House wręczył mu kubek i pokuśtykał w stronę windy.
Wilson się zaniepokoił. Coś takiego dawno się nie zdarzyło. Oczywiście to mógł byś tylko przypadek, ale…
Jego lęk wzrósł następnego dnia, gdy sytuacja się powtórzyła.
Po trzecim razie wpadł w panikę. Pobiegł do pokoju drużyny przyjaciela, gdzie zastał Cameron pochyloną nad jakimiś papierami.
- Czy House nie wydawał ci się ostatnio dziwny? – rzucił prosto z mostu.
- Ee…dziwniejszy niż zwykle?
- Tak. To znaczy nie. To znaczy tak, ale nie w tę stronę. Milszy.
- Chyba żartujesz, pewnie, że nie. Skąd takie przypuszczenie?
- Od 3 dni przynosi mi kawę, nigdy tego nie robił – Wilson postanowił być szczery.
- A nie przyszło ci do głowy, że on cię po prostu kocha i to jego sposób okazywania troski?
- Nie, to nie jego styl – odpowiedział stanowczo Wilson.
Oczy Cameron nagle zrobiły się okrągłe.
- Oooch. Ojej. Już wiem. Kilka dni temu House założył się z Foremanem, że Cuddy przez 3 dni będzie nosić ten sam stanik i przegrał. Trzeciego dnia założyła czarny. I karą miało być bycie dla kogoś miłym przez tydzień. Więc ta kawa to stąd. Tylko…
Wilson, któremu przed chwilą spadł z serca kamień wielkości szpitala, znów się zaniepokoił.
- Tylko co?
- Bo wiesz…-dziewczyna zarumieniła się. – Od 3 dni on rozgniata po pigułce Viagry. Myślałam, że to może dla niego – zrobiła się jeszcze bardziej czerwona – ale on by dla nikogo nie był miły tak bezinteresownie, więc może lepiej nie pij tej kawy…
- Tak, to bardzo podobne do House’a. Dziękuję ci, Cam – uśmiechnął się onkolog.
Wrócił do swojego gabinetu i spojrzał badawczo na kubek po dzisiejszej kawie.
- Mogłem się tego spodziewać – mruknął, gdy dostrzegł na ściankach błękitny osad.

Tego dnia, gdy dorwał House’a nie chciał słyszeć wymówek związanych z pracą. Z łazienki ni wychodzili przez półtorej godziny.
Po powrocie do domu, Wilson postanowił się zemścić. Skoro już dostał Viagrę, to chciał zrobić z niej użytek. Po kilku godzinach wyjątkowo intensywnego działania, House padł bez tchu i niemal natychmiast zasnął. James już miał iść w jego ślady, gdy nagle coś niesamowitego przykuło jego wzrok. Greg leżał na prawym boku! Nigdy tego nie robił, ból był wtedy nie do wytrzymania, a teraz śpi w ten sposób w najlepsze, na dodatek pochrapując. Czyżby leczenie działało?
Pełen szczęścia, zadzwonił do Cuddy, zapominając, że jest 1:30. Zorientował się dopiero, gdy usłyszał jej zaspany głos.
- Halo…
- Lisa, nie masz pojęcia, co się stało! 4 godziny seksu z Gregiem…
- Och, to naprawdę fascynujące – przerwała mu ze złością Cuddy – ale mógłbyś się podzielić swoim szczęściem kilka godzin później, w pracy.
- Ale słuchaj! – Wilson nie dał się zbić z tropu, tak był podekscytowany. – On od tej pory nie wziął Vicodinu, a teraz śpi na prawym boku!
- I co z te…ojej. O rany! Widzisz?! Mówiłam ci, że musimy zaryzykować – Cuddy mówiła pełnym radości głosem.
- Tak. Już prawie w to wierzę. Za 4 dni zrobimy generalną próbę jego nogi. Już nawet mam plan – uśmiechnął się chytrze. – Ale o tym pogadamy kiedy indziej. Przepraszam za telefon o tej porze. Dobranoc, Lisa.
- Nie ma problemu. Dla takiej wiadomości, warto było się wyrwać ze snu. Dobranoc, James.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Wto 20:00, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 9:36, 12 Sie 2008    Temat postu:

Jestem prawie pewna, że House nie śpi. Wszystko usłyszał i teraz nastąpi ta raniąca część, po której żaden z nich się nie pozbiera. Do boju, Inka! Nie wiem dlaczego, ale naprawdę marzę o nieszczęśliwym zakończeniu w tym wypadku. Bo w końcu House bezgranicznie zaufał Wilsonowi, a on wszystko spieprzył. I nie ważne, że zrobił to dla niego.

Z żalem dochodzę do wniosku, że to i tak skończy się szczęśliwie. Ale ponieważ w ciągu pisania tego komentarza cztery razy zmieniałam treść, pozostaje mi tylko szczerze pogratulować. Twój fik jest świetny .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Em. dnia Wto 9:37, 12 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:41, 12 Sie 2008    Temat postu:

Zależy jeszcze, kto co uważa za szczęśliwe zakończenie ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chocoeyed
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:47, 12 Sie 2008    Temat postu:

Piękny fic...........ponieważ mój Wilson zachował się jak w ficu 3 i nawet gorzej,bo odinstalował mnie z twardego dysku swojego serca mam nadzieję,ze to będzie piękna, house'owa końcówka.bez zerwań i zgonów.
House cos musi wiedziec............to dosypywanie viagry do kawy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eletariel
Elf łotrzyk


Dołączył: 24 Mar 2008
Posty: 1877
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:13, 12 Sie 2008    Temat postu:

Ja szczerze wierzę w szczęśliwie zakończenie:) Bo fuiczek jest cudo, to z humorem to z nutką powagi.
Ach, nie mogę się doczekać ostatniej części:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:35, 13 Sie 2008    Temat postu:

Zgodnie z zapowiedzią jest ostatnia część.
Miłego czytania.

część 3

Przez następne 3 dni stan nogi House’a nie polepszał się, ale był znośny – jak sam twierdził. A skoro mówił znośny, wszyscy odczytywali to jako tak dobry jak nigdy. Mimo to Wilson ze smutkiem patrzył na przyjaciela, który nawet poruszając się po mieszkaniu, używał laski. Liczył, że będzie jeszcze lepiej.
Cuddy była innego zdania. Uważała, że House używa laski tylko z przyzwyczajenia, że doskonale by sobie bez niej poradził, ale po prostu nie wyobraża już sobie życia bez tego kawałka drewna. Wierzyła, że poniedziałkowa próba, którą dokładnie omówiła z Wilsonem, da pozytywne rezultaty.
Wreszcie nadszedł poniedziałkowy wieczór – 14 dzień kuracji.
James wrócił do domu później niż House, zastał przyjaciela drzemiącego na kanapie. Przebrał się, zjadł resztki obiadu, które raczył zostawić mu Greg i usiadł koło śpiącego. Delikatnym pocałunkiem zmusił go do otwarcia oczu.
- Litości, nie możesz się powstrzymać, człowiek chce się przespać…chociaż tak właściwie już mi się odechciało spać – dodał, gdy ręka Jamesa zaczęła wędrować po jego ciele.
- To świetnie. Rusz się, idziemy do parku. Nie możemy tu ciągle przesiadywać – rzekł dziarsko Wilson, wstając.
- Do parku, oszalałeś? Mało ci w szpitalu starych, ględzących babek?!
- Wiesz…tam za stawem są takie rozłożyste krzaki – chytrze zasugerował Wilson.
- Tu cię mam! Znudziło już ci się nasze mieszkanie? Zawsze możesz spać za oknem, tam nie jest nudno, ciągle ktoś przechodzi, samochody tak miło mruczą. No i będę miał całe łóżko dla siebie – powiedział rozmarzonym głosem House.
- Nie zrzędź, tylko się rusz. Czekam przed domem, masz 4 minuty – to mówiąc, Wilson wyszedł na zewnątrz.
Po kwadransie z mieszkania wylazł też marudzący, rozespany House.
- Po co ty mnie tam ciągniesz…
- Jak nie przestaniesz ględzić, to wylądujesz w stawie. Ostatnio non stop pracujesz, przyda ci się trochę świeżego powietrza – przerwał mu przyjaciel.
- Och taak, to wspaniałe, przesycone odorem psich kup, powietrze w naszym parku na pewno świetnie mi zrobi.
- Albo masz wyjątkowo dobry humor albo się starzejesz. – mruknął Wilson.
Szedł, trzymając ręce w kieszeniach płaszcza. Nagle poczuł, że House wsuwa mu rękę do kieszeni i chwyta jego dłoń. Gdy tak szli wolnym krokiem alejkami ze splecionymi palcami, James czuł się najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Dopiero widok starszej kobiety w bordowym płaszczu uprzytomnił mu, dlaczego tu są.
Czas działać.
Usiedli na ławce, kilka minut posprzeczali się o wynik wieczornego meczu, gdy Wilson poprosił House’a o laskę.
- Po co ci? Chcesz sobie nią zrobić dobrze? Ja już ci nie wystarczam? – House zrobił przerażono – zawiedzioną minę.
- Spójrz, temu chłopcu wpadła piłka o stawu. W ten sposób szybciej ją wyciągnę.
- Bierz, ale jeśli ją uszkodzisz, ja zrobię to samo z twoją laską.
Wilson schwycił laskę i pobiegł w kierunku stawu, modląc się, by kobieta w bordowym płaszczu – Jane, to zauważyła.
Zauważyła. Wilson kątem oka dostrzegł, jak Jane widowiskowo osuwa się na trawę. House odruchowo zerwał się z ławki, zrobił kilka kroków, ale nie dał rady biec dalej. Blady z wyrazem ogromnego bólu na twarzy, opadł na ziemię.
Więc to wszystko na nic…to nic nie dało…- myślał James, dzwoniąc po ambulans, mający przewieźć Jane do szpitala, gdzie ta miała zdać relację z przebiegu wydarzeń Cuddy i odebrać 100 dolców zapłaty za udawanie mdlejącej.
Pomógł House’owi się podnieść, podał mu laskę i, jakby nigdy nic, zaproponował powrót do domu. Tam zrobił przyjacielowi herbatę i wyskoczył do sklepu po piwo. Czuł, że powinien zadzwonić do Cuddy, ale nie chciał. Przez 2 tygodnie żył nadzieją, teraz ta nadzieja prysła. A ponadto oszukał Grega. Czuł się podle.
Po powrocie do domu wyczuł zmianę atmosfery. Telewizor był wyłączony, House stał przy oknie, a na jego twarzy malowała się złość.
- Nie wyszło ci, Wilson, nie? Nie chciałeś mieć kochanka – kaleki, więc postanowiłeś zrobić z niego królika doświadczalnego! Przetestować jakąś kretyńską terapię! Myślisz, że o niej nie słyszałem? Ale wiedziałem, że to na dłuższą metę nic nie da, więc nawet nie próbowałem. Ale ty zrobiłeś to za mnie! 40% szans, że skończę jak warzywo! Ty nie bałeś się o ryzyko, nie? Oddałbyś mnie do psychiatryka i miałbyś spokój! Wiesz, jeśli aż tak zależy ci na tym, by to zakończyć, to po prostu powiedz, bierz rzeczy i spieprzaj, a nie narażaj mojego życia! I taka rada na przyszłość – gdy chcesz przed kimś coś ukryć, to nie zostawiaj opakowań po tabletkach w swojej szafce nocnej. I nie zachowuj się jak nie ty, bo każdy się zorientuje, że coś jest nie tak. Prawdziwy Wilson po tej sytuacji w parku skakałby koło mnie jak koło umierającego, a ty wyszedłeś po piwo! Komu się wypłakałeś w rękaw, że musisz nadal łazić z inwalidą?!
- Boże, Greg, to nie tak! Naprawdę myślisz, że pozwoliłbym, żeby stało ci się coś złego? Obserwowałem cię przez cały czas. Jeden objaw, a z tabletkami koniec. Nie narażałbym cię. Byłeś pod stałą obserwacją.
- Jasne. A kawa?
- Kawa plus viagra. To też wiem. Proszę cię, nie gniewaj się. Chodziło mi tylko i wyłącznie o twoje zdrowie i szczęście. Wierzyłem, że to może zadziałać, ale jednocześnie cholernie się bałem, że coś nie wypali. Przepraszam cię, naprawdę! Dobrze wiesz, że kocham i będę cię kochał niezależnie od tego, czy kulejesz, czy nie, czy masz jedną nogę, czy nie masz ich w ogóle!
House spojrzał na niego groźnie. Chyba mu uwierzył.
- Ale pamiętaj, to był ostatni raz, kiedy próbowałeś pomóc mojej nodze.
- No tak…
- I jeszcze jedno – nie wierzę, że kochałbyś mnie, gdybym nie miał ptaszka. Twoje żony go nie miały i marnie skończyły.
Wilson uśmiechnął się z ulgą. Wiedział, że odzyskanie zaufania Grega będzie wymagało czasu, ale wiedział też, że przyjaciel mu wybaczył. I to było najważniejsze.
- Jeszcze raz przepraszam…
House przerwał mu.
- Słuchaj, zamiast mnie zanudzać gadaniem, może przenieśmy te przeprosiny na inną płaszczyznę. Jest szansa, że w ten sposób może nie zasnę.
- Hm…mówisz, że jesteś śpiący? To co powiesz na pobudzający, chłodny prysznic na początek tej długiej nocy?

the end


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poziomka
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowieś
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:54, 13 Sie 2008    Temat postu:

Gorzko-słodkie zakończenie. :smt001 Podoba mi się. :smt003
A najbardziej ta kawa z viagrą. :smt005
Gratuluję po raz kolejny (tu Ci jeszcze nie gratulowałam :smt002)
Inka teraz to już jesteś skazana na pisanie dla nas. :smt040


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Poziomka dnia Śro 10:55, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:25, 13 Sie 2008    Temat postu:

Poziomka napisał:

Gratuluję po raz kolejny (tu Ci jeszcze nie gratulowałam :smt002)
Inka teraz to już jesteś skazana na pisanie dla nas. :smt040

Dziękuję, dziękuję :smt003
Ale to nie ja jestem skazana na pisanie, bo robię to z przyjemnością. To Wy jesteście skazani na czytanie :smt002


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:31, 13 Sie 2008    Temat postu:

Że też się tu jeszcze nie wypowiadałam!
Chyba wiem czemu - zatkało mnie z zachwytu. Tak jak teraz. Świetny fik!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:41, 13 Sie 2008    Temat postu:

Mhm... Ładnie. Ładnie, chociaż wolałabym, zeby było Bardzo Złe Zakończenie. XD Taak, jestem Królową Angstu. XD Ale mimo to - bardzo ładnie. Z całego fika chyba najbardziej podobała mi się Jane w bordowym płaszczu, malowniczo osuwająca się na ziemię. XD Powinna dostać Oskara. XD

Bardzo ładnie. Gratuluję.
Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:59, 13 Sie 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
Z całego fika chyba najbardziej podobała mi się Jane w bordowym płaszczu, malowniczo osuwająca się na ziemię. XD Powinna dostać Oskara. XD

Jakby Tobie mieli zapłacić 100$ za malownicze osuwanie się na ziemi, to też byś to zrobiła oskarowo :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:12, 13 Sie 2008    Temat postu:

100$ za wsadzenie się do karetki...? Ja bym i za 1000$ tego nie zrobiła. Nie cierpię lekarzy (którzy stanowią połowę mojej rodziny, interesujące). XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:27, 13 Sie 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
100$ za wsadzenie się do karetki...? Ja bym i za 1000$ tego nie zrobiła. Nie cierpię lekarzy (którzy stanowią połowę mojej rodziny, interesujące). XD

Aa no, chyba, że tak
A lekarzy nie cierpisz pewnie dlatego, że w przyrodzie musi być zachowana zdrowa równowaga - Twoja niechęć równoważy ilość lekarzy w Twojej rodzinie :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:38, 13 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
lekarzy nie cierpisz pewnie dlatego, że w przyrodzie musi być zachowana zdrowa równowaga - Twoja niechęć równoważy ilość lekarzy w Twojej rodzinie

Dobre, o tym nigdy nie myślałam. XD Niemniej jednak - podziwiam Jane. I już ją lubię. Będzie więcej...? XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin