Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dzwonek do drzwi [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:13, 19 Lip 2008    Temat postu:

nawet nie wiem co napisać, ale straaasznie mi się podoba (ja zawsze tak mam, że nie wiem co napisać jak jestem pod wrażeniem, dopiero jak zachwyt troszkę opadnie, to mogę sformułować jakiś sensowniejszy komentarz)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aga_92
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Lut 2008
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:54, 20 Lip 2008    Temat postu:

mi również piekielnie się podoba ta Alex to diabeł w ludzkiej skórze... będzie dalsza część ;> *prosi*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madlen
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 575
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:17, 20 Lip 2008    Temat postu:

Krytykować nie będę bo po pierwsze sama nie jestem geniuszem w pisaniu , a po drugie i chyba najważniejsze miałaś świetny pomysł z wprowadzeniem ''córki'' Cuddy.
unblessed napisał:
Postać córki sympatyczna, bardzo przypomina mi filmy z Lindsey Lohan z jej dzieciństwa.


To samo przyszlo mi na myśli podczas czytania. Tak właśnie wyobrażam sobie Alex. Lindsay często grała w filmach niepokorne panny :smt047


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madlen dnia Nie 19:18, 20 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:06, 22 Lip 2008    Temat postu:

Rozdział 6

Ponieważ zmiana panującego nastroju była ostatnią rzeczą, której się spodziewali, nie bardzo wiedzieli co zrobić. Cuddy postanowiła po prostu rozładować napięcie śmiechem. A jako, że śmiech jest zaraźliwy, House już po chwili robił to samo. Żadne z nich nie wiedziało też, co powiedzieć. Diagnostyk z głupia rzucił pierwszy pomysł, który przyszedł mu do głowy.
- Przejdziemy się gdzieś? – zaproponował.
- Najpierw taniec, teraz spacer… Ty chcesz wykończyć tą swoją nogę! – westchnęła Cuddy, ale radość malująca się na jej twarzy mówiła sama za siebie. Wzięli płaszcze i wyszli – House po raz pierwszy nie trzaskając drzwiami.

Po około piętnastu minutach drogi diagnostyk zastygł w miejscu. Potem podał Cuddy laskę i sam zaczął energicznie przeszukiwać kieszenie.
- Zgubiłeś coś? – zapytała zaniepokojona.
- Chyba zostawiłem u Ciebie vicodin.. – mruknął, sprawdzając wewnętrzne części płaszcza.
- Daj spokój, przeżyjesz bez niego do jutra.
- Problemu by nie było, gdybym miał jakiś zapas w domu. Niestety, musimy się wrócić.. – westchnął. – Wiesz jaki się robię, kiedy nie mam vicodinu pod ręką.
- Wiem. Popracujemy nad tym później.
House uśmiechnął się do tej deklaracji. Gdy chciał, potrafił być miły i szarmancki, ale życie bez vicodinu go przerastało. Z powrotem nie szli już tempem spacerowym, więc po około pięciu minutach byli w ogrodzie przed domem.

- Poczekam tutaj… - szepnęła Cuddy, podnosząc głowę ku gwiazdom.
House kiwnął głową i wszedł do środka. Drzwi były otwarte i z impetem wpadł do środka. Zatrzymał się zaraz za wycieraczką, prawie, że telemarkiem. Kiedy się wyprostował, zobaczył nikogo innego jak… Alex.
Stała na środku przedpokoju, patrząc na niego wielkimi oczami. House mrugnął kilka razy, ale Alex wciąż tam stała. Wycofał się przed drzwi, żeby sprawdzić czy wszedł do dobrego mieszkania. Alex wykorzystała chwilę jego nieuwagi i wślizgnęła się do schowka pod schodami. Kiedy diagnostyk upewnił się, że na pewno jest w domu Cuddy, znów spojrzał w głąb mieszkania. Ale tam nikogo nie było. Skrzywił minę w grymasie, którego bliżej nie da się opisać i pokuśtykał do salonu, gdzie jak sądził, zostawił vicodin. Śladu po kolacji nie było, naczynia zostały zebrane, a świece zgaszone i schowane.
Ona na serio ma jakieś pieprzone skrzaty…, pomyślał.
- Hej, skrzaty! – powiedział głośno. – Oddawać mi mój vicodin!
Zwariowałem… Gadam do siebie…
Zrezygnowany, odwrócił się na pięcie i pokuśtykał do wyjścia. Zwyczajowo patrzył pod nogi, teraz jednak rozglądał się po wnętrzu mieszkania. Wolną rękę wyciągnął ku drzwiom, kiedy jego uwagę zwrócił jakiś dziwny odgłos. Jakby kopnął coś plastikowego z drażami w środku. Albo…
- Vicodin! – szepnął triumfalnie. Schylił się po fiolkę i rozglądnął dookoła. – W tym domu straaaaszy – dodał złowieszczym głosem. Wzruszył ramionami i wyszedł.
- Znalazłeś? – zapytała Cuddy.
- Tak. Twoje skrzaty dzielnie pracują – po naszej kolacji nie ma już śladu – odparł.
Spojrzała na niego jakby właśnie spadł z księżyca, był zielony i miał czółka na czubku głowy.

- Dzisiaj nici ze spaceru. Wracajmy do domu, musimy porozmawiać – westchnęła. Wiedziała, że jeżeli chce zbudować coś z Housem, będzie to musiało być zbudowane na szczerości.
- Dobrze – odparł, widząc stanowczość w jej oczach. – Ale jesteś mi winna spacer.
- Chodź.
- Nie sądzisz, że jak na lato, to jest trochę zimno?
- House, żyjemy w New Jersey. To, że w dzień jest ponad 20 stopni, nie znaczy, że wieczorem będzie ciepło… W ramach rekompensaty dostaniesz teraz cieplutką kawę.
- Dziękuję, mamusiu! – odparł z odrobiną sarkazmu.
Cuddy uśmiechnęła się szeroko – to był House, jakiego podświadomie kochała. Zamknęła na chwilę oczy, próbując ułożyć sobie wszystko, co miała do powiedzenia diagnostykowi. Nagle poczuła mocne szarpnięcie za rękę i z głuchym łoskotem spadła na trawnik.
- Mamo, pooglądajmy razem gwiazdy! – poprosił House, robiąc słodkie oczka.
- Nie mogłeś po prostu powiedzieć? – mruknęła, otrzepując się z trawy.
- No już się nie złość.
- Nie złoszczę się. Ten wieczór jest tak cudowny, że gdyby dzisiaj w nocy potrącił mnie samochód, umarłabym szczęśliwa.
- Równie dobrze możesz wstać szczęśliwa i mieć więcej takich wieczorów… - szepnął House. Patrzył na gwiazdy. Nie żartował. Cuddy zastanawiało, co go tak interesuje w tym niebie. Również spojrzała do góry i zobaczyła kilka spadających gwiazd.

- Gdy widzisz spadającą gwiazdę, to czas na życzenie.
- Żeby całe życie było jak ten wieczór… - szepnęła. – Albo chociażby w 50%... – dodała.
- Daa się zrobić, szefowo – zaśmiał się House. Objął ją ramieniem i pociągnął na trawę. Leżeli na środku ogrodu, gapiąc się na gwiazdy, przytuleni do siebie.
- Tego chciałaś?
Podniosła się z ziemi i wbiła spojrzenie w swoje buty.
- Zrobiłeś to po to, żeby mnie uszczęśliwić?
House również się podniósł, ale tym razem nie śmiał jej obejmować.
- To źle? – odparł tylko.
- Nie. To cudownie – szepnęła, wtulając się w niego mocno. Na policzku zalśniła jej pojedyncza łza, którą szybko otarła rękawem. Nie chciała, żeby House ją zauważył. – Muszę ci coś powiedzieć.
- Oho. Ploteczki. Jak ja to kocham! – skomentował, parodiując głos podekscytowanej pielęgniarki.
- Wejdźmy jednak do domu. Wolałabym mówić o tym w bardziej komfortowych warunkach – odparła, nie reagując na jego dowcip.
- Więc chodźmy – oboje wstali z trawnika, otrzepali się i nareszcie weszli do domu.

- Alex! – krzyknęła Cuddy już od progu. – Alex!
- Wołasz… klona? – House zastygł w bezruchu już na wejściu.
- Poczekaj chwilę – mruknęła i ruszyła schodami na poddasze, gdzie Alex miała swój pokój.
- Postawię wodę na kawę! – krzyknął za nią i pokuśtykał do kuchni. Tym razem również nie zawracał sobie głowy patrzeniem pod nogi – oglądał zdjęcia na ścianach. Szedł powoli, zatrzymując się i oglądając dokładnie każde zdjęcie. Nie zauważył dotąd ani jednego z Chrisem – Cuddy pewnie wraz z rozwodem starała się wyrzucić go również z pamięci.
W pewnej chwili uderzył go sapach spalenizny i ulatniającego się gazu. Zastanawiał się co było jego źródłem – kolacja była wyśmienita, nic nie było spalone… Jedynym wyjściem było sprawdzenie tego. Gdy wszedł do kuchni, zamurowało go.

- Cuddy! – krzyknął. – Szybko! – jego ton był śmiertelnie poważny.
Nie bez powodu.
Alex leżała na ziemi zaraz obok kuchenki. Kuchenki, na którą Cuddy narzekała. House cisnął swoją laskę gdzieś w głąb kuchni i klęknął przy nieprzytomnym klonie. Jej prawa ręka pokryła się ohydnymi bąblami, skóra aż do łokcia była czerwona i poparzona. Na jej szyi leżała ścierka. House sięgnął po nią dłonią, ale cofnął rękę.
- Cholera, to parzy! – warknął. Zacisnął zęby i szarpnął ścierkę jakby była plastrem, który trzeba jak najszybciej zedrzeć. Sprawdził funkcje życiowe. Puls i oddech były, źrenice reagowały. Alex jednak leżała bez ruchu.
Wysłał wiadomość Cameron i Wilsonowi – „szpital. już!”.
Cuddy przybiegła do kuchni na tyle szybko, na ile pozwalały jej szpilki.
- Boże, co tu się stało? – jęknęła, klękając przy córce.
- Klon rozwalił ci kuchnię – odparł House, którego nagle naszła ochota na wisielczy humor.
- Daj już spokój z tym klonem, Greg! – krzyknęła na niego. – To moja córka, przestań w końcu nazywać ją jakby była jakimś eksperymentem genetycznym!
- To… twoja… córka?
- Tak, Alex! Dzwoniłeś po karetkę?
- Ty dzwoń, ja w międzyczasie zrobię jej okłady z czegoś zimnego na te oparzenia – wskazał szyję i rękę.
- O matko… - załkała, sięgając po telefon.

*

Opatrywaniem ran w szpitalu zajęła się Cameron. Cuddy była zbyt roztrzęsiona, Wilson zbyt zajęty pocieszaniem jej, a House zbyt nieufny wobec kogokolwiek innego.
- Co się stało? – zapytała immunolog, kiedy przyszedł sprawdzić postępy.
- Nie wiem. Wyszliśmy z Cuddy na góra dwadzieścia minut. Kiedy wróciliśmy, znaleźliśmy ją w takim stanie.
Cameron mimowolnie się uśmiechnęła, zakładając plastry na rozcięcia na twarzy.
- Z czego się śmiejesz? – burknął, wyjątkowo nie w nastroju House.
- Spójrz jak wyglądasz – wskazała na niego nożyczkami. – W dodatku mówisz o sobie i Cuddy jako „my”. Po raz pierwszy, odkąd z tobą pracuję.
- To ze zdenerwowania – mruknął.
- Tak, a ja jestem Święta Teresa.
- To by się zgadzało!
- Zjeżdżaj… Kiedy się obudzi?
- Póki co trzymamy ją pod narkozą, oparzenia są zbyt świeże, a Cuddy chce żeby…
- Obudźcie ją.
- Co?
- Obudźcie ją.
- Ale Cuddy…
- Cuddy jest rodziną. Nie może być lekarzem prowadzącym, występuje konflikt interesów. Nie o to ciągle toczyliśmy kłótnie, kiedy jeszcze razem pracowaliśmy? – sparował.
- Niech ci będzie. Ale nie mam zamiaru kłamać.
- Nikt cię o to nie prosi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Wto 20:59, 22 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:20, 22 Lip 2008    Temat postu:

House trochę na początku zbyt słodki, ale wrócił do siebie xD

Nagle poczuła mocne szarpnięcie za rękę i z głuchym łoskotem spadła na trawnik.
- Mamo, pooglądajmy razem gwiazdy! – poprosił House, robiąc słodkie oczka.
- Nie mogłeś po prostu powiedzieć? – mruknęła, otrzepując się z trawy.

Piękne :smt005


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madeline
Waniliowy Miś


Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 5613
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:32, 22 Lip 2008    Temat postu:

Jakby to powiedzieć...nic tylko żałuję, że nie zobaczyłam tego wcześniej...świetne i genialne, czekam już na następne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladybird
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:38, 22 Lip 2008    Temat postu:

cudownee i to romantyczne wspólne oglądanie gwiazd.. mhm
uwielbiam tego fika czekam na c.d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:02, 23 Lip 2008    Temat postu:

......................................pip pip pip..................... *akcja serca zatrzymana*

CUDOWNE !!!!!!!! ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hilda
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 12 Cze 2008
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miłości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:17, 23 Lip 2008    Temat postu:

Więcej, więcej, więcej! Moje Hudzinkowe serce chce jeszcze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:32, 25 Lip 2008    Temat postu:

najpierw romantyzm, potem akcja i to urwana w takim miejscu, że nie można wytrzymać do kolejnego odcinka...
właśnie tak się pisze dobrego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisa
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 7:41, 31 Lip 2008    Temat postu:

Nagle poczuła mocne szarpnięcie za rękę i z głuchym łoskotem spadła na trawnik.
- Mamo, pooglądajmy razem gwiazdy! – poprosił House, robiąc słodkie oczka.
- Nie mogłeś po prostu powiedzieć? – mruknęła, otrzepując się z trawy.
- No już się nie złość.

super fragment, romantyzm w stylu house'a :smt003


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ave
Dzida Kutnera


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 7239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z sypialni Wilsona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:23, 05 Sie 2008    Temat postu:

Kiedy możemy się spodziewać dalszego ciągu ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:58, 05 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Dzięki za te wszystkie pozytywne komentarze!
Ave - mówisz, masz!


Rozdział 7

Diagnostyk siedział przy jej łóżku, czekając aż się obudzi. Cameron, mimo, że już dla niego nie pracowała, wykonała jego polecenie. Alex przestała być utrzymywana w śpiączce farmakologicznej.
- House! – Cuddy wparowała do sali z niemałym impetem. Machnęła ręką do tyłu, jednak przecięła tylko powietrze.
- Wiesz, że drzwiami rozsuwanymi nie da się trzasnąć? – zauważył z ironicznym uśmiechem.
- Zamknij się, albo ja cię zaraz trzasnę! – krzyknęła.
Romantyzm ostatniego wieczoru zniknął. W żadnym z nich nie było już ani cienia uczucia, które wtedy mogło eksplodować.
- Jakim prawem chcesz ją wybudzić? – ryknęła na niego. Stanęła w niewielkim rozkroku, opierając ręce na biodrach.
- Wyglądasz seksownie, kiedy się denerwujesz, wiesz? – House zdawał się ignorować jej okrzyki. - Cameron?
- Nie, pielęgniarka. Cameron kryła by twój pieprzony tyłek, nawet wtedy, kiedy jej byłby zagrożony. Pytam jeszcze raz – jakim prawem, chcesz ją wybudzić?
- Jestem lekarzem prowadzącym.
- Ale…
- Jesteś jej matką, Cuddy! To sprawia, że nie myślisz racjonalnie!
- A ty jesteś diagnostą! W tym przypadku nie ma nic do diagnozowania! Po prostu zżera cię ciekawość!
- A ciebie nie?
- Nie pomyślałeś o tym, na jaki ból ją wystawiasz?! Ona nie połknie vicodinu i nie poczuje się miło naćpana!
- Zamknijcie się wreszcie… - jęknęła Alex.
Powoli się budziła, a krzyki bliskich jej osób wcale nie pomagały.
- Nic mnie teraz nie boli bardziej, niż bębenki..
House uśmiechnął się tryumfująco. Wcisnął przycisk przy łóżku i zagłówek podjechał do góry. Cuddy sprawiała wrażenie, że zaraz użyje swoich zadbanych paznokci do wydłubania diagnostykowi oczu.
- Mamo, daj spokój… - wychrypiała.
Cuddy rozglądnęła się wokół za szklanką wody, jednak nigdzie nie było. Popatrzyła prosząco na Housa – on jednak jednoznacznie spojrzał na swoją laskę. Proszący wzrok szybko ustąpił miejsca piorunującemu. Pani dziekan poszła do swojego gabinetu po coś normalnego do picia.
- Pytaj, póki jej nie ma – szepnęła Alex, na tyle cicho, żeby jej głos brzmiał jak najmniej skrzecząco.
- Skąd wiesz, że chcę pytać?
- Inaczej byś mnie nie budził. A tym bardziej nie siedział przy łóżku. Zastanawia mnie tylko, co to za pytanie, że nie możesz go zadać przy mojej mamie…
- Zrobiłaś to specjalnie? – wtrącił.
- Masz na myśli kolację, czy to? – próbowała podnieść prawą rękę do góry, ale jej twarz przeciął jedynie grymas bólu.
- Jedno i drugie.
- Tak i nie.
- Możesz jaśniej?
- To „do zobaczenia wieczorem” było do mnie.
- Teraz wiem. Miałyście się zobaczyć po tym, jak Cuddy wróci z pracy do domu..
- No tak. Ale to twoje pytanie nasunęło mi szatański pomysł.
- Kolacja?
-Tak. Było przy tym pracy od cholery, ale słyszałam wasz śmiech zanim wyszliście. Czyli warto było. A gdybyś mógł zobaczyć swoją minę jak wróciłeś się do domu po vicodin! – Alex się zaśmiała, jednak zabrzmiało to złowieszczo – jakby śmiał się jakiś stary pirat.
- Twoja nie była lepsza – odgryzł się. – Oczy miałaś takie, jakbyś przyłapała razem Chasa i Foremana na robieniu wiadomej rzeczy.
- Chcesz żebym zwymiotowała?
- W sumie racja..
- Wracając do wyjaśnień. Kiedy już wyszedłeś z tabletkami, stwierdziłam, że pierwszego wieczoru raczej nie będziecie mieć po co wracać.
- A będą następne? – zapytał, przewiercając jej głowę spojrzeniem.
- Mam nadzieję… - szepnęła ciszej niż dotychczas, odwracając głowę. Kaszlnęła i wróciła do wczorajszego wieczoru. – Było dosyć późno, lodówkę opustoszyłam robiąc kolację dla was. Z kurczaka oczywiście nic nie zostawiliście, obżartuchy jedne. Z sałatki też.
- W końcu było darmowe – House wzruszył ramionami. – Szkoda, żeby się marnowało.
- Jedynym, co znalazłam w szafkach były płatki po terminie ważności i popcorn. Wrzuciłam więc kukurydzę na patelnię, przykryłam i czekałam. Nie przewidziałam tylko jednego – że palnik eksploduje, powodując oparzenia na ręce. Leżąca nieopodal ścierka zajęła się ogniem. Siła podmuchu musiała zrzucić ją na moją szyję… Nie wiem tylko skąd te nacięcia na twarzy…
- Przykrywka była ze szkła. Dziwne, że palnik eksplodował dopiero po kolacji… Chociaż w sumie chyba nie przygotowywałaś nic na kuchence - pieczeń była przecież z piekarnika, a sałatka była w 100% surowa.
Alex kiwnęła potakująco głową. Jego tok myślenia był właściwy, nie musiała już nic wyjaśniać.
Housowi to jednak nie wystarczyło.
- Dlaczego?
- Co dlaczego?
- Dlaczego zaaranżowałaś tą kolację?
- Wiesz co House… Sam sobie odpowiedz na to pytanie. Idź do swojego gabinetu, włącz „The Who” i wróć myślami do wczorajszego wieczoru. Zastanów się jak się czułeś do momentu powrotu po vicodin. Bo uczuć mamy jestem pewna. Tylko ty pozostajesz niewiadomą w tym równaniu.
- Czy Cuddy… - zaczął, ale właśnie weszła do sali. Spuścił tylko głowę i usunął się w przysłowiowy cień – wyszedł bez słowa.
- Co mu się stało?
- Pytaj się mnie, a ja ciebie. To ty go znasz od dwudziestu lat. Ja od jakiś… kilku minut.


- Która godzina? - Tak, jestem szczęśliwa,
i brak mi tylko dzwoneczka u szyi,
który by brzęczał nad tobą, gdy śpisz.
- Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr,
wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą
na skrzypiących zawiasach.
- Jak to, zapomniałeś?
Miałam na sobie zwykłą szarą suknię
Spinaną na ramieniu. - I natychmiast potem
niebo pękło w stubłysku.
- Jakże mogłam wejść,
przecież nie byłeś sam. - Ujrzałem nagle
kolory sprzed istnienia wzroku.
- Szkoda,
że nie możesz mi przyrzec. - Masz słuszność,
widocznie to był sen.
- Dlaczego kłamiesz,
dlaczego mówisz do mnie jej imieniem,
kochasz ją jeszcze? - O tak, chciałbym,
żebyś została ze mną.
- Nie mam żalu,
powinnam była domyślić się tego.
- Wciąż myślisz o nim? - Ależ ja nie płaczę.
- I to już wszystko? - Nikogo jak ciebie.
- Przynajmniej jesteś szczera. - Bądź spokojny,
wyjadę z tego miasta. - Bądź spokojna,
odjadę stąd.
- Masz takie piękne ręce.
- To stare dzieje, ostrze przeszło
nie naruszając kości.
- Nie ma za co,
mój drogi, nie ma za co. - Nie wiem
i nie chcę wiedzieć, która to godzina.


Wisława Szymborska – Na wieży Babel


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:13, 05 Sie 2008    Temat postu:

wiersz znam bardzo dobrze, z gimnazjum i z ogólniaka
tak to jest, jak ludzie mówią do siebie, słyszą siebie, ale się nie słuchają...

bardzo mi się podoba no i mam nadzieję, że House sobie w końcu TO uświadomi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:44, 05 Sie 2008    Temat postu:

omg... cudne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 8:45, 06 Sie 2008    Temat postu:

wróć myślami do wczorajszego wieczoru. Zastanów się jak się czułeś do momentu powrotu po vicodin. Bo uczuć mamy jestem pewna. Tylko ty pozostajesz niewiadomą w tym równaniu. ----> cunie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:49, 06 Sie 2008    Temat postu:

och, och...
świetne po prostu, no...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:52, 15 Sie 2008    Temat postu:

Opowiedziałam po krótce o mamie o czym jest ten fik, chyba jej się podoba!.

Alex jest genialna ! podoba mi się jak House mówił do niej 'klon' i to zdziwienie jak sie dowiedział że to jej córka .
jak leżeli na ziemi to tak myślałam 'No come on !!' a tu lipa ;P. Dojdzie do czegoś ? ale taniec był piękny.

świetny fik !

1700 ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez madziax dnia Pią 13:54, 15 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:10, 15 Sie 2008    Temat postu:

Opowiadanie chwilowo zawieszam.
Powód: w niedzielę z samego rana wyruszam na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy
Między 17, a 26 będę modlić się m.in. o natchnienie dla siebie i innych autorek
Po powrocie postaram się wrzucić ciąg dalszy!

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez freelance dnia Pią 21:10, 15 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:48, 16 Sie 2008    Temat postu:

Ja cierpliwie poczkeam, bo warto^^
Pozdrawiam Ciebie i resztę pątników No i całą Jasną Górę, którą uwielbiam, cóż za wspaniałe miejsce *,*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
freelance
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Cze 2008
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju :P
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:28, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
dzisiaj krótko, bo sama nie wiem jak dalej poprowadzić akcję. miłego czytania!


Rozdział 8

House siedział w swoim gabinecie i miarowo odbijał piłką od ściany. Raz czerwony punkcik, raz czerwona smuga.
W uszach wciąż dzwoniły mu słowa Alex, żeby wrócił do gabinetu i zastanowił się nad tym, co czuje. Był wściekły, nie musiał nad tym myśleć. Wczorajszy wieczór uświadomił mu wszystko i jeszcze więcej..

So when you're near me, darling can't you hear me
SOS
And the love you gave me, nothing else can save me
SOS
When you're gone
How can I even try to go on
When you're gone
Though I try how can I carry on
When you're gone
How can I even try to go on
When you're gone
Though I try how can I carry on


Czuł się głupio. Czuł się jak nastolatek, który boi powiedzieć się prawdę dziewczynie, która wpadła mu w oko. Na jego nieszczęście, to nie liceum. Wtedy wszystkie dziewczyny leciały na niego – w końcu był muzykiem, sportowcem i bohaterem wszystkich szkolnych afer.
Im był starczy, tym życie było bardziej beznadziejne. Co z tego, że jego nazwisko było znane szeroko w świecie? Jeżeli w słownikach byłyby podawane przykłady, to pod hasłem „dupek” dołączyliby jego zdjęcie.. Chociaż po krótkim namyśle miał to gdzieś i na liście jego priorytetów znajdowała się tylko jedna pozycja: wyjaśnić sprawę z Cuddy.
Nie, nigdy nie powie jej co czuje. Samotność jest prosta i żaden człowiek o zdrowych zmysłach z niej nie zrezygnuje.. Chociaż.. on już zdrowy nie jest. Miłość to jedyna choroba, która dwoje kompletnie zdrowych ludzi potrafi powalić do łóżka. A on był w jej stadium początkowym… Albo i mniej zaawansowanym. W każdym razie nie był na tyle dziecinny, żeby spuszczać się na widok Cuddy w spodnie, tak jak to robił Chase ilekroć widział Cameron.

House byłby pewnie długo tak siedział, pluł sobie w brodę, że jest niepełnosprawny uczuciowo (oczywiście bez najmniejszego zamiaru zmienienia tego), gdyby nie wpadła Cuddy.
- Powinnam teraz zwyczajowo krzyknąć: „twój tyłek w moim biurze”, ale nie mam na to siły.. – westchnęła, opadając na kanapę.
House już miał rzucić jakąś kąśliwą uwagę pod jej adresem, ale uznał, że to nie ma sensu.
- Zmęczyło cię siedzenie przy łóżku Alex? – zapytał, po raz ostatni odbijając piłkę. Chwilę później czerwona kulka do softballu wylądowała na ozdobnej podstawce.
- Życie mnie boli.. – jęknęła, ale chwilę później się uśmiechnęła. Wymuszenie, ale zawsze coś. – Alex przyjechała i cały mój świat od razu stanął na głowie. Jak tak dalej pójdzie to zacznie skakać na rzęsach i klaskać uszami..
- Daj znać, takiego widowiska nie chciałbym odpuścić.
- Greg.. – westchnęła.
Poderwał nagle głowę, usłyszawszy, że zwróciła się do niego po imieniu.
- Użyłaś mojego imienia.
- Jestem zmęczona ciągłym mówieniem „House”. Znamy się już tyle lat, że chyba mogę się tak do ciebie zwracać..?
- Nie widzę przeszkód Cu… Lisa. Swoją drogą to chyba pomyliły ci się drzwi – pocieszenia powinnaś szukać po drugiej stronie tego balkonu.
- Przyszłam tutaj z zamiarem opieprzenia cię, ale sama już nie pamiętam za co..
- Powinnaś się przespać.. – mruknął House, wstając z fotela.
Początkowo Cuddy myślała, że podejdzie do drzwi i otwierając je, da tym wymowny znak, że powinna wyjść. On jednak zamiast tego usiadł obok niej na kanapie i poklepał swoje ramię. Pani dziekan chwilę się wahała, ale chwilę później oparła głowę o wskazaną część ciała.
Na początku było dziwnie.
A potem przyszedł Morfeusz..


House nie sądził, że Cuddy potrafi tak szybko zasypiać. Nie zdążył jeszcze poruszyć kolejnego tematu, jak słyszał jej spokojny oddech. Przecież ani ta kanapa, ani jego ramię nie były komfortowe, jak więc tu spać? Najgorsze było to, że jego noga domagała się zmiany pozycji. Niestety, było to niemożliwe.
House wolał poświęcić nogę dla tych kilku chwil obserwowania Cuddy. Tak cichej, tak spokojnej, tak.. normalnej? Nie miała kurwików w oczach, nie patrzyła na niego współczująco. Nie emanowała gniewem, wręcz przeciwnie – spokojem.
Po około dwóch godzinach studiowania jej twarzy, którą i tak doskonale znał, liczeniu zmarszczek i innych niedoskonałości, postanowił ją obudzić.
Odważył się na to po raz pierwszy od dwudziestu lat – odpiął jej guziki od garsonki, włożył dłoń pod jej materiał i.. połaskotał ją po żebrach. Delikatnie, acz znacząco. Cuddy powoli się obudziła, ku jego satysfakcji – z uśmiechem na twarzy.

- Wybacz, udo przypomina o sobie.
- Ile tak siedzieliśmy?
- Dwie godziny.
- Coo?! Muszę iść do Alex!
- Spokojnie, śpi. Cameron zdaje mi relacje co pół godziny. Była tu chwilkę temu.
- Nie mogłeś mnie obudzić?! – burknęła.
- Chyba wolałem cię kiedy spałaś… - westchnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:06, 01 Wrz 2008    Temat postu:

W każdym razie nie był na tyle dziecinny, żeby spuszczać się na widok Cuddy w spodnie, tak jak to robił Chase ilekroć widział Cameron. hahaha

House nie sądził, że Cuddy potrafi tak szybko zasypiać. Nie zdążył jeszcze poruszyć kolejnego tematu, jak słyszał jej spokojny oddech. Przecież ani ta kanapa, ani jego ramię nie były komfortowe, jak więc tu spać? Najgorsze było to, że jego noga domagała się zmiany pozycji. Niestety, było to niemożliwe.
House wolał poświęcić nogę dla tych kilku chwil obserwowania Cuddy. Tak cichej, tak spokojnej, tak.. normalnej? Nie miała kurwików w oczach, nie patrzyła na niego współczująco. Nie emanowała gniewem, wręcz przeciwnie – spokojem.
Po około dwóch godzinach studiowania jej twarzy, którą i tak doskonale znał, liczeniu zmarszczek i innych niedoskonałości, postanowił ją obudzić.
Odważył się na to po raz pierwszy od dwudziestu lat – odpiął jej guziki od garsonki, włożył dłoń pod jej materiał i.. połaskotał ją po żebrach. Delikatnie, acz znacząco. Cuddy powoli się obudziła, ku jego satysfakcji – z uśmiechem na twarzy.
ohhh ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:17, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
W każdym razie nie był na tyle dziecinny, żeby spuszczać się na widok Cuddy w spodnie, tak jak to robił Chase ilekroć widział Cameron.

Umarłam :smt005
Cytat:
Odważył się na to po raz pierwszy od dwudziestu lat – odpiął jej guziki od garsonki, włożył dłoń pod jej materiał i.. połaskotał ją po żebrach.

osz kurde.... :smt005 Można powiedzieć, ze gwałcił ją podczas snu :smt005
Cytat:
- Chyba wolałem cię kiedy spałaś… - westchnął.

Biednyyy... Może Cuddy zna jakieś specjalne techniki pocieszania? :smt005
Czekam na dalej ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jeanne dnia Pon 15:20, 01 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewel
Reumatolog
Reumatolog


Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1499
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:20, 01 Wrz 2008    Temat postu:

welcome back i jakże wspaniała ta nowa część
normalnie brak mi słów na jakiś bardziej konstruktywny komentarz, daj mi się nacieszyć
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:15, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Samotność jest prosta i żaden człowiek o zdrowych zmysłach z niej nie zrezygnuje.. Chociaż.. on już zdrowy nie jest. Miłość to jedyna choroba, która dwoje kompletnie zdrowych ludzi potrafi powalić do łóżka. A on był w jej stadium początkowym…


Bardzo podobał mi sie ten fragment.
Lubie Twoje dialogi i lubie jak "rozważasz". I jedno i drugie wychodzi Ci świetnie:d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin