Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fic: To jest niebezpieczna gra [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kama
She-Devil


Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 2194
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:32, 25 Kwi 2008    Temat postu:

Też czekam na następny odcinek, chociaż znam oryginał.
Key, nigdy mnie zamiany ciał nie bawiły, więc jak to zaczynałam jakiś tydzień temu czytać, to w pewnym momencie chciałam zrezygnować. No bo co to za pomysł, żeby...? A potem doszłam do kawałka: "She stared at her former breasts, “Are my shirts always that revealing?” i uznałam, że ktoś ma rewelacyjne poczucie humoru, więc czytałabym fika do końca nawet, gdyby był o podróży Huddy w kosmos.
A, Richie, dzięki za dedykację. Zapomniałam podziękować wczoraj.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eriss
Queen of the Szafa


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 5595
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:33, 26 Kwi 2008    Temat postu:

o lol, zapowiada sie ciekawie
czekam na kolejny odcinek

a tłumaczenie swietne ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:04, 26 Kwi 2008    Temat postu:

Cytat:
Jezu, to jakiś koszmar! Jak można TAK namieszać z rodzajami??? Mam nadzieję, że nigdzie się nie pamyliłam... Jeśli tak, to dajcie znać
Enjoy


Rozdział 2.
Poranek



Cuddy obudziła się z powodu bólu, koncentrującego się w jej prawym udzie. Ciągle w półśnie, sięgnęła ręką w dół i poczuła uszkodzony mięsień pod grubą tkaniną jeansów. Cuddy otworzyła oczy ze świadomością, że leży w łóżku, które nie należy do niej. Jęknęła z frustracji i bólu, wciąż nie mogąc uwierzyć, że jest w ciele House'a. Nie przebrała się i poszła prosto do łóżka, kiedy przyjechała do mieszkania House'a, mając nadzieję, że im szybciej zaśnie, tym szybciej obudzi się z tego koszmaru. Najwyraźniej myliła się, co do swojej teorii.

Ból się nasilał, aż Cuddy zupełnie się rozbudziła. Mimo to zamknęła oczy i masowała mięsień, mając nadzieję, że to złagodzi trochę napięcie. Nie podziałało i na jej brwiach pojawiły się kropelki potu. Zaklęła cicho, ciało House'a zaczęło przechodzić etapy odstawienia vicodinu. Zaczęła żałować, że zawarła z House'em układ, że nie będzie brać leków. Cuddy była pewna, że powstrzymanie House'a przed molestowaniem jej ciała, nie było warte takiego bólu.

Ale z drugiej strony, Cuddy chciała udowodnić House'owi, że vicodin jest mu niepotrzebny. Odrzuciła koc i zmusiła się, by wstać z łóżka. Prawie upadła na podłogę. Chwyciła się szafki nocnej i sięgnęła po laskę. Wstając, Cuddy walczyła z nagłym atakiem nudności i zastanawiała się, czy House zawsze odczuwał tak niesamowity ból, czy tylko pogorszyły go objawy odstawienia. Cuddy zdecydowała się wziąć gorący prysznic, połknąć kilka aspiryn i wypić herbatę, w nadziei, że to pomoże złagodzić chociaż ułamek bólu.

----------------------------------------------------------------------

House przeciągnął się, obejmując rękami potargane włosy. Przekręcił się, zadowolony z wygodnego łóżka Cuddy i dlatego, że obudził się, nie czując bólu. Usiadł i przetarł oczy. Zsunął się z łóżka i poszedł do łazienki. Po długim namyśle, czy iść do łóżka nago, House zdecydował jednak, że założy czarną, zwiewną koszulę nocną Cuddy, i teraz cieszył się odbiciem, które zobaczył w łazienkowym lustrze.

House stłumił chęć, by się wysikać, stwierdzając, że siadanie na toalecie w czasie tej fizjologicznej funkcji jest zbyt żenujące. Wciąż nie przyzwyczaił się do posiadania waginy, a układ o nie "dotykaniu", odebrał mu całą przyjemność z sikania. Wpatrzył się w odbicie, zastanawiając się, jak Cuddy może nakładać rano cały ten makijaż. Zastanawiał się również dlaczego. House zdecydował pominąć malowanie się i po prostu zostawić rozmazane pozostałości z poprzedniej nocy.

House skupił się na włosach i zaczął szukać szczotki. Znalazł ją na jednej z półek szafki w łazience. Zabrał szczotkę i wrócił do lustra. Szybkimi pociągnięciami przesuwał szczotką po splątanych włosach. Gdy skończył, pożałował swojego działania. Włosy były rozczesane, ale nadal zupełnie nieoswojone. House zmarszczył brwi i zdjął gumkę z rączki szczotki. Musiał próbować kilka razy, ale w końcu udało mu się związać je w niezgrabny kucyk z kilkoma odstającymi kosmykami.

Opuszczając łazienkę, House był wystarczająco zadowolony, by udać się do szafy w sypialni. Otworzył drzwi na oścież, przejrzał garderobę Cuddy i uśmiechnął się. To będzie wspaniały dzień.

-----------------------------------------------------------------------

Cuddy weszła do szpitala. Miała rumieńce na twarzy, a pot spływał po jej zmarszczonych brwiach. Kuśtykała, żując aspirynę. Zdała sobie sprawę, że House miał wysoką tolerancję na leki i nie zastanawiała się nad podwojeniem (czy potrojeniem) dawki aspiryny. Kiwnęła nisko głową, pozdrawiając kilka osób personelu i ruszyła do windy.

Drzwi windy rozsunęły się gładko i Cuddy weszła do niej z niepokojem, w pełni świadoma, że kiedy ostatnio wsiadła do tej windy, stała się utykającym, uzależnionym od leków mizantropem. Brwi Cuddy złączyły się w jedną kreskę, z powodu mieszaniny niepokoju i irytacji, kiedy Wilson wszedł do windy. Wyglądał na zadowolonego.

- Jesteś dzisiaj punktualnie - powiedział, stając obok osoby, którą wziął za House'a. - Jakaś specjalna okazja?

- Nie, uh... - Cuddy zdała sobie sprawę, że z powodu jej zdenerwowania głos House'a stał się wyższy niż zwykle. Chrząknęła i obniżyła ton: - Nie ma żadnej okazji.

Cuddy skrzywiła się z powodu bólu, który przeszył jej udo, gdy drzwi się zamykały. Wilson spojrzał na nią, lekko zaskoczony.

- Jesteś... spocony? - spytał Wilson, pochylając się ku niej. - Mamy październik.

- Taaa, cóż... - Cuddy wysiliła swój rozum, próbując wymyślić coś, co na jej miejscu powiedziałby House. - Rozwiodłeś się... trzy razy.

- Tak - zgodził się Wilson i pociągnął łyk kawy, którą trzymał w ręce. - A ty wyglądasz, jakbyś był w trakcie detoksu. Brałeś dzisiaj swój vicodin?

Cuddy wstrzymała oddech, potrząsnęła głową i najlepiej jak umiała przywołała na twarz minę: House-jest-dumny-jak-arogancji-dupek.
- Nie.

Wilson cofnął się o krok. - Dlaczego? To kolejny układ między tobą a Cuddy? Na co tym razem ci pozwoli?

Drzwi windy rozsunęły się i Cuddy ruszyła do biura House'a. Wilson poszedł za nią i dogonił ją.

- Nie, poważnie, House - zaczął Wilson, niemal się uśmiechając. - Co będziesz z tego mieć?

- Nic - Cuddy wyrwała się Wilsonowi i wpadła do gabinetu House'a i zasłoniła żaluzje. Obejrzała się i zobaczyła, że zespół House'a siedzi wokół stołu konferencyjnego i gapi się na nią.

Cuddy podeszła do biurka House'a i zatrzymała się, zastanawiając się, co House robi rano, po wejściu do biura. Odczekała chwilę, niepewna, a potem odwróciła się i weszła do pokoju konferencyjnego. Zespół House'a wciąż się w nią wpatrywał.

- Co? - zadrwiła Cuddy, głównie z powodu złego nastroju, wywołanego bólem.

- Chyba jeszcze nigdy nie zjawiłeś się tak wcześnie - powiedział Foreman, patrząc podejrzliwie na szefa.

- Dobrze się czujesz? - spytała z zainteresowaniem Cameron. - Nie wyglądasz zbyt dobrze.

- Nic mi nie jest - odparła Cuddy, opierając się na lasce. - Co mamy na dzisiaj?

Chase pchnął kartę przez stół. Cuddy wyciągnęła rękę i podniosła ją. Znała ten przypadek, ponieważ poprzedniego dnia, gdy szła korytarzem, człowiek, który najwyraźniej odwiedzał swoją żonę, dostał drgawek. Cuddy przejrzała kartę i zrozumiała, czemu był to przypadek dla House'a. Wszystkie wyniki badań tego człowieka były podwyższone i nie wyjaśniały napadu.

Cuddy spojrzała ponownie na swój zespół, zakłopotana tym, że nie wie, co powinna teraz zrobić i jednocześnie starając się zrozumieć sarkastyczne spojrzenia. Cameron wyglądała na zmartwioną, gdy Cuddy nic nie powiedziała. Cameron spojrzała na Foremana i Chase'a, zanim znów przeniosła wzrok na spoconego, bladego i niecodziennie wyglądającego House'a, który stał przed nimi.

Cuddy doszła do wniosku, że powinna coś zrobić. Podeszła do tablicy i otwarła marker. Rzuciła kartę na stół i nagryzmoliła swoim zwykłym, pochyłym pismem: "Edward Fuller, Symptomy, drgawki, drętwienie kończyn, dezorientacja. Cuddy zamknęła marker i odwróciła się twarzą do zespołu, dostrzegając, że Chase i Cameron wymieniają spojrzenia, a Foreman przyciska jedną dłoń do ust i podejrzliwie unosi brew.

- Jakiś problem? - Cuddy pochyliła się, tak jak często robił to House, gdy był zirytowany.

- Jesteś pewny, że nie jesteś chory? - spytała Cameron. - Zachowujesz się dziwnie, napisałeś na górze nazwisko pacjenta, jakby cię to obchodziło, a twój charakter pisma jest... inny.

- Raczej babski - mruknął Chase.

Foreman rzucił Chase'owi spojrzenie. - Babski?

- Jest pochyły i krzywy - odparł Chase.

- Wystarczy! - zawołała Cuddy. - Dlaczego po prostu nie skupimy się na pacjencie?

Zespół House'a patrzył z niedowierzaniem. Nie co dzień słyszeli takie słowa, wychodzące z ust House'a.

- Co może wywoływać takie symptomy? - spytała Cuddy, wpadając w swój autorytatywny ton. - Byłoby świetnie, gdybyście odpowiedzieli, zanim ten człowiek dostanie kolejnego napadu.

Cameron, Chase i Foreman rzucili się na papiery leżące na stole, przygotowując się od wyklepania możliwych odpowiedzi, które pozwoliłyby im pójść przeprowadzić badania. Cuddy westchnęła, starając się zignorować ból, który niemal sprawiał, że zginała się w pół, i zdecydowała się włożyć energię w rozwiązywanie przypadku.

-----------------------------------------------------------------------

House wiedział doskonale, że jest już dwie godziny spóźniony, ale miał to gdzieś, ponieważ nie było nikogo, kto zbeształby go za spóźnienie. On był osobą, która może besztać ludzi za spóźnienia. House wszedł spacerowym krokiem do szpitala, uśmiechając się z zachwytem na myśl o swoim dziele. Pokręcił głową w ciele Cuddy i cieszył się każdą minutą minutą, włożoną w przygotowania.

House ubierał się ponad godzinę, poświęcając dodatkowy czas na przymierzanie wszystkich staników Cuddy, ale starał się nie "dotykać" za bardzo, żeby nie złamać umowy. Z drugiej strony - upewnił się, że patrzył przez długi dodatkowy czas. Normalnie, w każdej innej sytuacji, House złamałby umowę i skłamał o tym, ale ta szczególna sytuacja była dziwna, a on zawarł układ właśnie z Cuddy. House przyłapał się na myśli, że być może gdyby to on miał waginę, pewnie zaproponowałby taką samą umowę. House wiedział, że większości kobiet, również Cuddy, zależy na nietykalności swoich wagin, kiedy faceci całkiem dużo by... cóż, każde wytłumaczenie jest dobre.

Wszystkie oczy skupiły się na House'ie, jedni ewidentnie się gapili, inni zerkali co kilka sekund, udając, że nie patrzą. House uśmiechnął się szerzej. Na początek wybrał czarną bieliznę, czerwoną koszulkę z rękawem niebezpiecznie uciętym w jednej czwartej długości i czarną spódnicę, która kończyła się około sześć cali ponad kolanem. House dopełnił strój czarnymi, lśniącymi, sięgającymi do kolan kozakami na wysokich obcasach. Potem House poświęcił kolejną godzinę, żeby nauczyć się w nich chodzić. Całe to chodzenie i prawie zwichnięta kostka zostały wynagrodzone przez zabawę, jaką miał w tym momencie.

W końcu House poszedł do biura Cuddy i, pogwizdując, otworzył drzwi na oścież. Zatrzymał się i prawie krzyknął z zaskoczenia, gdy zobaczył samego siebie, stojącego tam i wyglądającego jak nieszczęście. Uśmiechnął się i zatrzasnął drzwi, gdy osoba w jego ciele patrzyła na niego z ustami otwartymi z przerażenia.

- Wyglądam jak dziwka! - krzyknęła Cuddy, kuśtykając do House'a i oglądając ubrania, które wybrał. - I jesteś spóźniony.

- Cóż, ja wyglądam, jakbym został przejechany przez samochód - odparł House, unosząc perfekcyjnie wyskubane brwi.

Cuddy zwiesiła ręce wzdłuż boków, laska ciężko stuknęła o ziemię.
- I spójrz na moje włosy. Coś ty zrobił?

House wzruszył ramionami i skierował się do krzesła Cuddy. Usiadł, rozłożył nogi i oparł się. Cuddy spojrzała na niego z wściekłością i skinęła głową w stronę jego rozchylonych nóg.

- Jesteś w spódnicy - przypomniała mu.

- A ty jesteś spocona - odparł, patrząc na nią z odrazą.

- Ponieważ przechodzę detoks, dzięki twojemu uzależnieniu od leków - odgryzła się Cuddy. - Nawet nie widzę wyraźnie. Naprawimy to teraz, House.

- Chciałbym, Cuddy, ale nie mogę nic zrobić - House skinął głową w kierunku drzwi. - Mam spotkanie z Wilsonem.

Cuddy znów pozwoliła opaść swojej szczęce i spojrzała na drzwi, by zobaczyć Wilsona czekającego na zewnątrz. House uniósł w górę palec, pokazując Wilsonowi, żeby poczekał chwilę. Cuddy odwróciła się do House'a, który wciąż nie złożył swoich nóg i popatrzyła na niego groźnie.

- Wracam na górę, pracować z twoim kretyńskim zespołem - powiedziała Cuddy.

- Kretyńskim? - zadrwił rozbawiony House.

- A kiedy skończysz rozmawiać z Wilsonem, oczekuj kolejnej mojej wizyty, ponieważ dziś to naprawimy - oczy Cuddy się zwęziły. - Zrozumiałeś?

House skinął na Wilsona. Drzwi biura się otwarły i Cuddy wyprostowała się, a jej dłoń mocno zacisnęła się na rączce laski. Spojrzała House'owi w oczy, a potem odwróciła się i wykuśtykała z pokoju, mijając po drodze zaciekawionego Wilsona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Sob 19:14, 26 Kwi 2008    Temat postu:

Buhuhuha! Jakoś nietrudno wyobrazić sobie House'a, który wygląda "jakby go coś przejechało" . I wreszcie Cuddy wie, przez co przechodzi Greg, kiedy jest na detoxie. Niewyraźnie widzi? Niech postąpi jak House - powie, że jest chora i niech ucieka do domu .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Becia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 8375
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 46 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:38, 26 Kwi 2008    Temat postu:

cały czas wyobrażam sobie house w damskich ciuszkach, z owłosionymi nogami i zarostem oraz z czerwoną szminką (jak georgina) a cuddy w powyciąganych, za dużych rzeczach house bardzo mi się podoba, zwłaszcza te części w których house jest bohaterem i stara się zachowywać ja dżentelmen nie obmacując siebie/cuddy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eye_roller
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 1064
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: deep whole

PostWysłany: Sob 20:18, 26 Kwi 2008    Temat postu:

popłakałam się ze śmiechu. genialna ta część!
House ubierający się w ciuchy Cuddy mnie poskladał. wyobrażam sobie jak się odstawil LOL
koniecznie szybciutko kolejną część proszę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisa
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 942
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 20:28, 26 Kwi 2008    Temat postu:

własnie tylko na to czekałam az House zacznie przygotowywać się do pracy w ciele Cuddy, opłacało sie czekać po prostu uśmiałam się jak nigdy, ale przynajmniej sie starał to mu trzeba przyznać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:14, 26 Kwi 2008    Temat postu:

buahhahaha niesamowity jest ten fik, naprawdę ;D
nie potrafię nic inteligentnego napisać, po prostu mogę się teraz śmiać ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:08, 26 Kwi 2008    Temat postu:

Hahahaha genialny fick! Ogólnie poranna toaleta House'a/Cuddy była rozbrajająca. Brak mi słów, jestem zachwycona

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Sob 22:46, 26 Kwi 2008    Temat postu:

Okej, przy pierwszej części tego fika byłam ubawiona jak diabli, teraz jestem PRZERAŻONA! Biedna Cuddy! Z obawą czekam na następne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno
Lekarz w trakcie specjalizacji
Lekarz w trakcie specjalizacji


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Nie 12:35, 27 Kwi 2008    Temat postu:

jeski ale mieszadło ale mieszadło
super się uśmiałam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosiaaa
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:37, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Nie no taki fik !!!!!!!!! - to nie ma rady żeby się nie zaśmiać, a ja się właściwie non stop zaśmiewałam

Takie dialogi mnie powalają, mama przez cały czas pytała się z czego się śmieje, a ja nie mogłam przestać.

Cuddy się zjeżyła: - Chcesz, żebym żyła jako ty? Z twoim... penisem?
- Ja się nie skarżę, że będę żył z twoją waginą - odparł House.


- Taaa, chciałabym zobaczyć, jak biegasz na szpilkach, House.
:arrow: z powagą na twarzy ja też bym chciała to zobaczyć, i jak się ubrał House i jaką musiał mieć minę jak przymierzał staniki i ciuszki Cuddy i te jego komentarze - musiały być bezbłędne. Jednym słowem WIELKIE HAHHAHAHAHHAHA

I niezwykle rozbawiona czekam na c.d.n


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:20, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Cytat:
To NAPRAWDĘ miało być wczoraj, ale pół dnia spędziłam w poczekalni u lekarza i nie udało mi się tego dokończyć :? Ale już jest, więc się cieszcie A szczególnie Hilsonki
Głównie z powodu tego fika (i przede wszystkim – z powodu forum ) zrezygnowałam z majowego wyjazdu, więc pojutrze, a może nawet jutro – kolejny rozdział
Aha – anglojęzyczni mają się fajnie, bo w pierwszej osobie nie rozróżnia się rodzajów... Po przetłumaczeniu to wygląda o wiele mniej zabawnie



Rozdział 3.
Przyjacielska zabawa



Wilson usiadł na krześle na przeciwko biurka Cuddy. Uśmiechnął się do niej, a House odpowiedział uśmiechem. Jego szatański plan rozgościł się w jego umyśle. Naprawdę będzie miał z tego ubaw.

- Więc... jaki układ zawarłaś z House'em, żeby trzymać go z dala od vicodinu? - spytał Wilson, opierając się na krześle. - I muszę ci pogratulować, bo wygląda na to, że to działa.

- Nie chcę o tym rozmawiać - powiedział House, opierając łokieć na biurku, a podbródek na dłoni i całkiem nieźle odsłaniając biust Cuddy.

- Um, okay - odparł Wilson. - A o czym chciałaś rozmawiać?

- O tobie - powiedział House do Wilsona, starając się brzmieć uwodzicielsko.

House wstał z krzesła i obszedł dookoła biurko Cuddy. Usiadł na brzegu, zakładając nogę na nogę. Wilson patrzył, niepewny, co powinien zrobić. House musiał ugryźć się w język, żeby powstrzymać się od śmiechu.

Brwi Wilsona ściągnęły się w zakłopotaniu. - O mnie?

- Tak, o tobie, James - House był pełen energii. To było zbyt zabawne. - Obserwowałam cię od jakiegoś czasu. Twoje rozwody działają na mnie... podniecająco. Kocham człowieka, który nie potrafi się zaangażować.

Wilson uniósł brwi i otworzył usta, niewiedząc, co powiedzieć. Odsunął się razem z krzesłem, podnosząc ręce w obronnym geście.
- Ja, uh... doktor Cuddy...

- Zawsze zakładałam te krótkie bluzeczki, mając nadzieję, że zwrócę twoją uwagę - House nachylał się w jego stronę od kiedy Wilson się cofnął.

Wilson wstał i zaczął nerwowo przechadzać się za krzesłem, na którym przed chwilą siedział. House ponownie musiał ugryźć się w język, żeby powstrzymać śmiech. Wilson wydawał się być nieźle wytrącony z równowagi.

- Ja, um, nie miałem pojęcia - Wilson zatrzymał się i spojrzał na prowokacyjnie ubraną Cuddy. - Chwileczkę. Czy House nakłonił cię do tego? To część umowy z vicodinem?

- Gdyby tak było, czy House nie zostałby, żeby popatrzeć? - House zsunął się z biurka Cuddy i ruszył w kierunku Wilsona.

- Nie wiem - Wilson spojrzał na House'a ze zdziwieniem i zanim House zdołał się do niego zbliżyć, odwrócił się i wybiegł w biura Cuddy.

House wybuchnął śmiechem. To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Nie czuł bólu, był administratorem szpitala i mógł romansować z Wilsonem jak mu się podobało. Prawie nie martwiło go to, w jaki sposób znalazł się w ciele Cuddy. I prawie nie martwił się tym, że nie ma najdrobniejszego pomysłu, jak to naprawić.

----------------------------------------------------------------------

Cuddy pochyliła się, siedząc na krześle House'a. Ukryła twarz w dłoniach i modliła się o jakiś cud, który sprawiłby, że ból zniknie. Zastanawiała się, czy House skończył już rozmawiać z Wilsonem. Przyszło jej do głowy, że z jakiegokolwiek powodu House się z nim spotkał, prawdopodobnie nie było to nic dobrego. Pociągając nosem i wycierając łzy z oczu, Cuddy wyprostowała się. Odwróciła się na krześle i zobaczyła, że Cameron stoi w jej biurze.

- Jesteś pewien, że nic ci nie jest? - spytała nieśmiało Cameron.

- Nic mi nie dolega - odparła z naciskiem Cuddy i sięgnęła po kubek House'a, który godzinę temu napełniła wodą. Wypiła łyk.

Cameron podeszła bliżej do biurka House'a. - Nie wyglądasz najlepiej.

Cuddy odstawiła kubek na biurko. - Czy my kiedykolwiek uprawialiśmy seks?

Cameron zatrzymała się w miejscu. - Co?

- Ty i ja - powiedziała Cuddy. - Czy my kiedykolwiek uprawialiśmy seks?

- Nie! - Cameron potrząsnęła głową. - House, co się z tobą dzieje? Może powinieneś zobaczyć się z Cuddy albo...

- To jest doktor Cuddy, dla twojej wiadomości - przerwała jej Cuddy. Cameron sprawiła, łomotanie w jej głowie przybrało na sile.

- Widzisz, o to właśnie chodzi - Cameron była wyraźnie zaniepokojona. - Bronisz Cuddy. To znaczy, doktor Cuddy. Zmusiła cię, żebyś odstawił vicodin? Nie możesz się na to zgodzić. Nie potrafisz funkcjonować bez vicodinu, House. Mam zamiar z nią porozmawiać.

Cameron odwróciła się, przygotowując się na spotkanie z Cuddy. Cuddy podniosła się na nogi z laską w ręce.

- Cameron - zaczęła Cuddy, jej ton spowodował, że Cameron zatrzymała się i odwróciła. - Jesteś tutaj, żeby troszczyć się o pacjentów, nie o mnie. Teraz wróć do laboratorium i sprawdź wyniki. Przyjdź do mnie, kiedy coś znajdziesz.

Cameron spojrzała Cuddy w oczy, a potem odwróciła się i odeszła. Cuddy westchnęła i pokuśtykała z powrotem do krzesła House'a. Jej siła woli malała z każdą mijającą minutą. Była gotowa, by zerwać umowę. Nie mogła już dłużej znieść bólu.

Gdy tylko Cuddy usiadła, Wilson wszedł do biura. Natychmiast zaczął kroczyć nerwowo, patrząc to na osobę House'a, to na podłogę, próbując wymyślić, co ma najpierw powiedzieć. Czekał, aż drzwi się zamkną, zanim się odezwał.

- Ty ją do tego zmusiłeś? - spytał Wilson, zatrzymując się w końcu i zwracając się w stronę kogoś, kogo brał za swojego przyjaciela.

- Zmusiłem kogo do czego? - odpowiedziała pytaniem Cuddy. Jej serce waliło tak mocno, że zapomniała, iż Wilson przed chwilą był w jej biurze i rozmawiał z House'em.

- Zmusiłeś Cuddy, żeby mnie poderwała, żebyś ty przestał brać vicodin? - Wilson byłby pod wrażeniem, gdyby miał rację.

Chwilę trwało, zanim Cuddy przetworzyła tą informację. Jej sens uderzył ją w twarz i wstała szybko, niemal upadając.
- CO on ZROBIŁ?

Wilson, który zaczynał myśleć, że wie o co chodzi, nagle się zmieszał.
- On? - Wilson potrząsnął głową. - Odwyk naprawdę daje ci się we znaki.

- Zabiję go - Cuddy pokuśtykała do drzwi gabinetu.

- House, może powinieneś wyluzować - zasugerował Wilson. Ta reakcja zaniepokoiła go i zaczął się bać, że jego przyjaciel może mieć urojenia.

Cuddy pognała w dół korytarza, kilkakrotnie prawie upadając, kiedy zapominała o swojej uszkodzonej nodze. Wilson poszedł za nią i złapał ramię House'a, powstrzymując Cuddy przed pójściem dalej. Odwróciła się twarzą do Wilsona.

- Muszę się zobaczyć z Hou... Cuddy - Cuddy wyrwała rękę z uścisku Wilsona i nacisnęła przycisk windy.

- Uderzyłeś się w głowę, House? - spytał Wilson. - Zaczynam się martwić.

- Nic mi nie jest, naprawdę - syknęła Cuddy w kierunku Wilsona i weszła do windy, wciskając przycisk, by zjechać na dół.

Cuddy zaczęła chodzić po windzie, jak tylko drzwi się zamknęły. Nie mogłaby uwierzyć House'owi. Jej krew praktycznie wrzała. Prawie obawiała się, że może zrobić mu krzywdę, jeśli znajdzie się z nim sama w jednym pokoju. Drzwi windy się otwarły i Cuddy pośpieszyła do swojego biura.

House siedział przy biurku Cuddy, ściągając na jej komputer tak dużo pornosów, jak tylko mógł. Zanim zaczął, przejrzał wszystkie jej pliki, w nadziei, że najdzie coś nieprzyzwoitego, ale niczego takiego nie było. Miał nadzieję, że Cuddy nie wpadła na pomysł przejrzeć pliki w jego komputerze.

Spojrzał na drzwi w samą porę, by zobaczyć, jak jego ciało kuśtyka i, ledwie zdolne, by utrzymać się na nogach, zmierza w kierunku biura. House zamknął wszystkie pornosy położył złożone dłonie na biurku Cuddy.

Cuddy otworzyła drzwi szarpnięciem i zamknęła je z trzaskiem. Zaczęła iść przez biuro.

- House! - wrzasnęła na niego Cuddy. - Co ty, do cholery, wyprawiasz, bawiąc się Wilsonem w taki sposób? Jeśli będziesz chciał grać w takie gry, zapewniam cię, że naprawdę pójdę z nim do łóżka!

Cuddy uderzyła dłonią w biurko. House patrzył na nią.

- Śmiało - odparł tylko.

Cuddy potrząsnęła głową, była tak rozzłoszczona, że ledwo mogła oddychać.
- To się musi skończyć. Pójdziemy do windy i dowiemy się, jak to naprawić.

House wstał. - Świetnie.

House ruszył do drzwi. Cuddy myślała, że House będzie się opierał, i przez chwilę stała zaskoczona. Odwróciła się i pokuśtykała za House'em. Dogoniła go już poza swoim gabinetem.

- Dlaczego mu to zrobiłeś? - spytała Cuddy, wpatrując się w House'a.

- Komu? - odparł House, jakby wcale nie wiedział.

- Wilsonowi - Cuddy wciąż była wkurzona.

- A, racja - House uniósł brwi. - Niczego mu nie zrobiłem. Uciekł, przerażony, zanim w ogóle miałem szansę.

Cuddy skinęła głową i wypuściła oddech.
- Dobrze. To... dobrze.

House wcisnął przycisk windy. Gdy drzwi się rozsunęły, oboje się zawahali. Cuddy przejęła inicjatywę i weszła jako pierwsza. House podążył za nią. Przycisnął guzik najwyższego piętra. Cuddy spojrzała na niego. House wzruszył ramionami.

- Co? - spytał. - Im dłużej pojedziemy, tym większa szansa, że wystąpi kolejna usterka.

- Jakbyś w ogóle wiedział, o czym mówisz - zgasiła go Cuddy.

- Kto zamknął twoje króliczki do klatki?* - spytał House, krzyżując ręce na piersi.

Cuddy jęknęła. - Zamknij się.

- Założę się, że chciałabyś mieć jedną z nich - House podniósł pojemnik z tabletkami i potrząsnął nim, a jego zawartość zagrzechotała.

Oczy Cuddy natychmiast powędrowały do pojemniczka tabletek. Patrzyła na niego z utęsknieniem. Naprawdę chciała, żeby ból zniknął i wiedziała, że pojemnik zawiera vicodin. Cuddy rzuciła House'owi uporczywe spojrzenie.

- Ja cię nigdy nie zadręczyłam - powiedziała i zamachnęła się na pojemnik, ale chybiła, bo House go odsunął.

- Au contraire** - odparł House, myśląc o czasach, kiedy zadręczano go, dogadywano i dokuczano mu z powodu jego nadużywania vicodinu.

- Niech ci będzie - powiedziała Cuddy i zesztywniała, zwracając się przodem do drzwi.

Drzwi windy otwarły się na ostatnim piętrze. House nacisnął przycisk parteru. Winda ruszyła w dół, a potem zatrzymała się i otwarła na czwartym piętrze. Cuddy wysunęła laskę w poprzek otwartych drzwi, zagradzając przejście dla lekarza i dwóch pielęgniarek.

- Nie - potrząsnęła głową, patrząc na nich.

Lekarz spojrzał na osobę Cuddy, oczekując, że administratorka szpitala wtrąci się i pozwoli im wejść do windy. House wzruszył ramionami i drzwi się zasunęły.

- Nie wydaje mi się, że to zadziała - zauważył House, gdy winda zjeżdżała w dół.

- Musimy to naprawić - odparła Cuddy, patrząc na House'a z ukosa.

- Wciąż to powtarzasz - powiedział.

- House! - Cuddy odwróciła się do niego. - Nie będę przez kolejny dzień żyć jako ty. Nie mogę tego zrobić. Nie chcę.

- Okay - odparł House.

- Nie zamierzasz się ze mną kłócić ani wygłosić żadnego złośliwego komentarza, o tym, jak nie umiem sobie "poradzić"? - spytała Cuddy.

- Nie - odpowiedział House. - Ale, powtarzam, nie wiem, jak to się stało ani jak to naprawić. I naprawdę nie wydaje mi się, żeby jeżdżenie windą przez cały dzień mogło w czymś pomóc.

Cuddy spojrzała na niego wściekle. - A więc wymyśl coś innego!

- Uspokój się, Cuddy - House uniósł obronnie ręce. - Stajesz się bardziej złośliwą suką jako ja - odezwał się ponownie, zniżając głos.

- A ty stałeś się dziwką - odcięła się Cuddy.

- Touche.***

Drzwi windy rozsunęły się na parterze. House wyszedł pierwszy, a Cuddy za nim. Zatrzymała się i House zdał sobie sprawę, że nie idzie za nim. Odwrócił się i spojrzał na nią.

- Idź pracować ze swoim zespołem - powiedział do niej. - Spróbuję coś wymyślić.

House patrzył przez chwilę w oczy Cuddy, a potem odwrócił się i ruszył w kierunku jej biura. Cuddy poczuła, że jej kieszeń wibruje. Wzywano ją. Westchnęła i cofnęła się do windy, na chwilę przed tym, jak drzwi się zamknęły.


Cytat:

* - przyznaję - to jest totalny strzał/improwizacja
** (franc.) Przeciwnie - niech żyje ling.pl
*** (franc.) Trafiłaś.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Wto 16:21, 29 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evay
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 09 Gru 2007
Posty: 3045
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:36, 29 Kwi 2008    Temat postu:

buahahaha House rzeczywiscie zostal i zobaczyl!
ach, hilsonowa scena *_*
ale się ucieszyłam!

achhhh biedna Cameron!
piekne pytanie "czy my kiedys ze soba spalismy?"
ale Cuddy taka nieprzyjemna byla, o!
zazdrosna?

Wombacik jest cudowny w tym rozdziale, taki zazenowany i w ogole cudnie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:39, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Aaaaa... Dawno sie tak nie śmiałam przy jakimś fiku Zwłaszcza kiedy House/ Cuddy podrywał Wilsona... i jak Cameron martwiła się o "House'a" bo bronił Cuddy... Cudo !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Wto 16:51, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Mój niepokój narasta, jak to się skończy?! Dwuznaczność sytuacji między Wilsonem i Housem w ciele Cuddy wprostu cudowna buhahaha!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 18:06, 29 Kwi 2008    Temat postu:

Mam wrażenie, że w scenie z Cameron jest drugie dno - Cuddy musiała wiedzieć, czy House z nią spał, bo była zazdrosna . A fik genialny, tłumaczenie genialne i ogólnie cud, miód i orzeszki .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vajoj
Marker House'a
Marker House'a


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:26, 02 Maj 2008    Temat postu:

swietne, swietne, swietne ale jakby Cuddy zaczela podrywac Wilsona to by dopiero bylo jak zwykle ofiara zostalby Jimmy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:10, 02 Maj 2008    Temat postu:

Cytat:
Wiem, że to trwało i trwało... Ale przestało być śmiesznie, zaczęło być poważnie i o wiele ciężej mi się tlumaczyło :? No i strasznie długi ten rozdział... Ale już jest



Rozdział 4.
Konfrontacja



Cuddy przechadzała się po gabinecie House'a, próbując zająć swój umysł na tyle, by powstrzymać mdłości. Trzęsła się już tak, że inni mogli to dostrzec. Nie mogła już dłużej tego znieść. Cuddy pokuśtykała do biurka House'a i zaczęła szperać na nim, rozrzucając wszystko, co nie było pojemniczkiem tabletek.

Po minucie poszukiwań dłoń Cuddy zacisnęła się na małym pomarańczowym pojemniczku. Szybkim ruchem z trzaskiem zerwała nakrętkę i wytrząsnęła dwie tabletki na dłoń. Zerkając ostrożnie na drzwi, włożyła pigułki do ust i połknęła je. Podniosła kubek wody z biurka i popiła tabletki.

Cuddy usiadła na krześle House'a i odstawiła kubek. Miała mieszane uczucia po tym, co zrobiła. Po części nienawidziła siebie za to, że uległa bólowi, ale jej druga połowa uspokoiła się, świadoma, że w końcu poczuje ulgę. I wreszcie - mała cząstka Cuddy próbowała wymyślić najlepszy sposób, by skłamać House'owi w sprawie tabletek. Była pewna, że on się dowie, iż wzięła vicodin.

Drzwi gabinetu się otwarły i wpadła przez nie Cameron, prowadząc za sobą Chase'a i Foremena. Cameron trzymała kartę pacjenta, a Chase i Foreman - wyniki badań.

- Myślimy, że to TTP - powiedział Foreman i pokazał wyniki swoich badań.

Cuddy podniosła się z krzesła, pomagając sobie laską i obeszła biurko. Wzięła dokumenty od Foremana i przejrzała je.

- Choroba Moschowitza - wyjaśniła Cameron.

Cuddy rzuciła jej zirytowane spojrzenie. - Wiem, co to TTP.

- Nie jesteś sobą, więc myślałam... - zaczęła Cameron, wzruszając ramionami.

- Uszkodzenia nerek? - Cuddy zwróciła się do Case'a i Foremana.

- Jeszcze nie - odpowiedział Chase. - Ale poziom płytek jest niski, CBC wskazuje na anemię...

Cuddy wzięła wyniki od Chase'a i również je przejrzała.

- Ma wysoki poziom kreatyniny i wysoki poziom białka w moczu - dodała Cameron.

Zespół czekał na odpowiedź Cuddy. Po minucie spojrzała na nich.

- Okay - zgodziła się. - Więc zacznijcie dializę i plazmaferezę. I monitorujcie jego stan.

- Nie zamierzasz... kłócić się z nami o to? - spytał Chase, unosząc brwi.

- Nie, wszystko się zgadza - odparła Cuddy, oddając im wyniki testów.

- Ale to właściwie nie wyjaśnia napadów - zwrócił uwagę Foreman.

Cuddy spojrzała na niego. Nie była pewna, co powinna powiedzieć. Z drugiej strony, zauważyła, że ból zaczął słabnąć.

- House? - spytała Cameron.

- Racja - Cuddy potrząsnęła głową, odrywając się od swoich myśli. - Zróbcie więcej badań. Wywołajcie u faceta napad. To właśnie bym powiedział, prawda? - Cuddy kiwnęła głową. - Taa, zabijcie tego faceta czy cokolwiek. Idźcie.

Foreman potrząsnął głową, zirytowany ostatnią zmianą House'a, i wyszedł z biura. Chase poszedł za Foremanem. Cameron czekała przez chwilę, patrząc na Cuddy i dopiero potem wyszła. Cuddy oparła się o biurko House'a i westchnęła.

----------------------------------------------------------------------

House opadł na krzesło Cuddy, wyciągnął nogi i skrzyżował je, wygodnie opierając kozaki na wysokich obcasach na blacie biurka. Podpisywał czeki i formularze, wiedząc doskonale, że podpis Cuddy w jego wykonaniu był zupełnie inny, niż oryginał. Doszedł jednak do wniosku, że Cuddy będzie wściekła, jeżeli spędzi cały dzień, nie wykonując żadnej pracy. House uśmiechnął się kpiąco.

Ktoś zapukał do biura Cuddy. House zdjął nogi z biurka i wyprostował się na krześle. Odłożył formularze, które podpisywał i skinął na pielęgniarkę. Weszła ostrożnie, nerwowo, z pochyloną głową. Usiadła ostrożnie na krześle naprzeciwko biurka. Dopiero wtedy podniosła głowę.

- Mogę w czymś pomóc? - spytał House, zirytowany z powodu samego pojawienia się tej kobiety.

- Mam nadzieję, że nie jest pani zajęta, doktor Cuddy - powiedziała kobieta. - Pani sekretarki nie było, więc pomyślałam, że po prostu zapukam.

- Wszystko w porządku - odparł House, starając się nie przewracać oczami. - Czego chcesz?

- Nazywam się Julia Monty - przedstawiła się kobieta. - Nie wiem, czy mnie pani pamięta, bo pewnie spotyka pani tak wielu ludzi... W każdym razie, pracuję na pediatrii oraz w klinice. Dwa tygodnie temu złożyłam skargę na... doktora Simmonsa. Często mamy razem dyżur w klinice. Zwróciłam się z tym problemem do kadr, ale nie wydaje mi się, żeby w ogóle coś zrobili. Jeden z pracowników kadr jest przyjacielem doktora Simmonsa, więc... Pomyślałam, że powinnam przyjść bezpośrednio do pani.

House wpatrzył się w nią. - ...okay. Więc na czym polega twój problem, Julio?

- Dr Simmons molestuje mnie zawsze, kiedy pracujemy razem w klinice - Julia spuściła wzrok.

House uniósł brwi. - Molestuje cię... jak?

Julia na powrót podniosła wzrok. - On mnie niewłaściwie dotyka... i mówi do mnie wulgarne rzeczy. Nie mogę z nim pracować.

- Przypisujesz to sobie? - spytał House. - Mam na myśli, czy go prowokujesz?

Usta Julii otwarły się szeroko. - Nie! Nic mu nie zrobiłam. Dr Cuddy, myślałam, że właśnie pani nie będzie taka szybka w osądzeniu mnie.

- Co to miało znaczyć? - House wziął słowa Julii za osobistą obrazę.

- Cóż, proszę spojrzeć, jak jest pani ubrana - odparowała Julia. - Nie rozumiem, jak może się pani ubierać w taki sposób i oczekiwać, że mężczyźni niczego pani nie powiedzą. Chyba, że uważa pani, że jest na tak wysokim stanowisku, iż uważa pani, że żaden mężczyzna nie będzie pani molestował, bo zostanie zwolniony. Być może ma pani szczęście, że ma pani taką dobrą pracę. Może się pani ubierać w ten sposób i nic nie robić, kiedy pani pracownicy są molestowani seksualnie.

- Możesz już przestać skakać mi do gardła - odparł House na tyradę Julii, ponownie zdenerwowany.

- Przepraszam - wyrzuciła Julia i wstała. - Proszę zapomnieć, że w ogóle tutaj przyszłam, doktor Cuddy.

Julia ruszyła do drzwi. House westchnął i wstał.

- Zaczekaj - zawołał za nią, aż się zatrzymała. - Porozmawiam z doktorem Simmonsem. Ja... zrobię wszystko, co w mojej mocy.

Julia odwróciła się, rzuciła House'owi niepewne spojrzenie i dopiero wtedy podeszła do drzwi. House zmarszczył brwi i usiadł z powrotem na krześle.

- Dziwka - wymamrotał i podniósł słuchawkę, zamierzając wezwać doktora Simmonsa do swojego biura, by przekonać się, jaki on jest naprawdę.

-----------------------------------------------------------------------

Cuddy otwarła szarpnięciem drzwi swojego biura, nie czekając, aż House poprosi ją, by weszła. House podniósł wzrok znad karty, która leżała na biurku.

- Mam spotkanie - powiedział do niej.

- Kogo chcesz uwieść tym razem? - Cuddy nie mogła powstrzymać tych słów przed wymknięciem się z jej ust.

- Doktora Simmonsa - odpowiedział House.

- Czy ty w ogóle wiesz, kim jest dr Simmons? - Cuddy była pod wrażeniem tego, jak House się nią bawił.

- Brałaś vicodin? - House zignorował jej pytanie, dostrzegając jaka Cuddy wydaje się być przytomna.

- Nie - skłamała szybko Cuddy.

House rozsiadł się na krześle, patrząc na nią podejrzliwie. - Przestałaś się pocić.

- Ja... - Cuddy próbowała wymyślić przekonujące usprawiedliwienie.

- ...wzięłam vicodin - dokończył za nią House i wstał z krzesła.

- House - zaczęła Cuddy, próbując wymyślić jakiś sposób, by go przekonać.

House obszedł biurko, zmierzając w stronę Cuddy. - Złamałaś umowę.

- Wiedziałeś, przez co przechodzę - Cuddy zaczęła przechadzać się, zachowując niewielki dystans od House'a. - Nie mogłeś ode mnie oczekiwać, że przejdę przez odwyk. Wiesz, że masz poważny problem z prochami i wiedziałeś, że pęknę.

- Zgodziłaś się na to - zaznaczył House. - Wiesz, co to oznacza, prawda?

To zatrzymało Cuddy w pół kroku. Trzasnęła mocno w podłogę końcem laski. - House, jeżeli zrobisz cokolwiek seksualnego z moim ciałem, upewnię się, że załatwiłam tobie jakąś chorobę weneryczną.

House zamyślił się. - W porządku... Nie "dotknę cię". Ale skoro złamałaś umowę...

- Co? - Cuddy cofnęła się, przerażona.

- Dyżur w klinice - House wrócił na drugą stronę biurka i ponownie usiadł.

Cuddy, utykając, zbliżyła się do biurka. - Właściwie przyszłam tutaj, żeby porozmawiać z tobą o twoim pacjencie.

- Poprawka: to twój pacjent - podkreślił House. - I nie wykręcisz się od kliniki.

- Dobrze więc - zaczęła Cuddy - wygląda na to, że mój cierpi na TTP, ale miał napad drgawkowy. To się nie wiąże z TTP. Nie miał również skłonności do napadów. Nie miał nigdy żadnego, żadnej epilepsji czy czegoś takiego w wywiadzie.

House nie był pewien, czy chce zająć się medycznym problemem i pomóc Cuddy, ale tajemnica go zaintrygowała. - Czy on w ogóle chorował? Przed napadem?

- Nie wydaje mi się - Cuddy nie miała pewności.

House potrząsnął głową. - To nie jest odpowiedź.

- Nie wiem - Cuddy wzruszyła ramionami, rozdrażniona.

- To także nie jest odpowiedź - stwierdził House. - Odpowiedź powinna brzmieć "tak" albo "nie". Idź i spytaj go o przebyte choroby. Właściwie, to poślij Cameron, żeby go spytała. Ty musisz odpracować kilka godzin w klinice.

- Ten człowiek może umrzeć - Cuddy nachyliła się bliżej biurka.

- Nie dbam o to - powiedział opryskliwie House. - Od tego masz zespół.

Cuddy spojrzała na House'a. - Dobra.

- Dobrze - House przekrzywił głowę z aprobatą. Jego wzrok padł na kogoś, kto właśnie stał za drzwiami. - O, jest już dr Simmons, więc musisz mi wybaczyć.

Cuddy obejrzała się na drzwi i rozpoznała doktora. Odwróciła się do House'a. - Mówiłeś poważnie?

- Nie zamierzam go pobić, Cuddy - House powiedział to z czystej irytacji, ale potraktował to jako sposób na zapewnienie jej, że nie ma się czym martwić.

- House, dr Simmons... - zaczęła Cuddy, chcąc powiedzieć House'owi, że powinien być ostrożny, skoro kilka skarg, które nia niego złożono, zostały wycofane.

- Zajmuję się problemem administracyjnym szpitala - powiedział powoli House, pochylając się ku niej, upewniając się, że go zrozumiała. - Teraz, jeśli mógłbym cię przeprosić...

- W porządku, idę! - Cuddy już kierowała się do drzwi. - Załatw to jak chcesz, House!

Cuddy otworzyła gwałtownie drzwi i zignorowała doktora Simmonsa, kiedy pozdrowił ją, wchodząc do biura. Dr Simmons zatrzasnął drzwi za sobą i z uśmiechem ruszył przez pokój.

- Ah, dr Cuddy - Simmons uśmiechnął się szerzej. - Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?

Dr Simmons wyciągnął dłoń, zanim usiadł. Potrząsając jego ręką, House zmierzy go wzrokiem. Dr Simmons rozsiadł się wygodnie na krześle naprzeciwko biurka. House usadowił się na krześle Cuddy.

- To tylko mała pogawędka - House wzruszył nieznacznie ramionami, decydując, którą drogę ma teraz wybrać.

- Wiesz, doktor Cuddy, ta bluzka świetnie na pani wygląda - pochwalił dr Simmons, a jego oczy przeskakiwały z twarzy House'a na krótką bluzkę i z powrotem.

House zawahał się. Poczuł się zgwałcony. Jego ubraniowa gra wydawała się zabawniejsza, kiedy czuł, że wszystkie karty są w jego ręku.
- Dziękuję, doktorze Simmons. przejdźmy do rzeczy, wezwałam cię tutaj, żeby porozmawiać o małym problemie. Członek mojego zespołu złożył na ciebie skargę.

- Nakładam im za wiele godzin, wiem - dr Simmons zaśmiał się serdecznie, i House zmarszczył brwi. Nie mógł ufać temu facetowi.

- Nie chodziło o to - House potrząsnął głową. - Właściwie skarga dotyczyła molestowania seksualnego jednej z pracownic.

- Kto to był? - dr Simmons skrzyżował ręce na piersi. Dla House'a był to jasny znak, że zajmował pozycję obronną.

- Więc to prawda? - House pochylił się, zapominając, że przez to bardziej eksponuje swoje piersi. Czasami zapominał, że w ogóle je ma.

- Nie, oczywiście, że nie - odparł dr Simmons, jakby został oskarżony o najbardziej idiotyczną rzecz na świecie.

- A ja powinnam uwierzyć tobie, a nie jej? - spytał House.

Dr Simmons wzruszył ramionami, wciąż krzyżując ręce. - Będziesz musiała.

- To nie jest takie proste - House wyprostował się, opierając z powrotem na krześle.

- To jakieś szaleństwo - odparł dr Simmons. - Nie mogę nic na to poradzić, że kobiety w tym szpitalu myślą, że mogą ubierać się tak prowokacyjnie. One pragną uwagi, dr Cuddy. Same są sobie winne.

- Myślę dokładnie tak samo - House skinął krótko głową.

- Co? - zgoda House'a wprawiła Simmonsa w zakłopotanie.

- Popatrz na mnie - House uniósł ręce, wystawiając na pokaz ubiór, który wybrał rano. - Z jakiego innego powodu ubrałabym się w taki sposób?

Dr Simmons przerwał na chwilę, niepewny, co ma powiedzieć. - Uh, dokładnie dlatego?

- Mylisz się - House trzasnął w biurko wypielęgnowaną dłonią. - Ubrałam się w ten sposób, ponieważ to jest zrozumiała część kobiecego ubioru i to jest wygodne. Może ja powinnam założyć nieco więcej ubrań, ale dzięki temu wyszło na jaw, że oskarżycielka nawet nie zbliżyła się do ujawnienia tego, co ja odkryłam w tej chwili.

- Oskarżycielka? Jesteśmy w sądzie? - dr Simmons spojrzał w dół, nie chcąc utrzymywać kontaktu wzrokowego z bardzo wściekłą kobietą.

- Przestań się gapić na moje piersi, Simmons - surowy ton House'a sprawił, że dr Simmons znów spojrzał jej w twarz. - Sugeruję, żebyś przestał robić to, co robisz kobietom w tym szpitalu, cokolwiek to jest. One nie są tutaj, żeby cieszyć twoje oczy. I jeśli usłyszę jeszcze raz chociaż cień skargi na ciebie, będziesz zwolniony - House pstryknął palcami - właśnie tak. Wyrażam się jasno?

Dr Simmons skinął głową. - Tak, dr Cuddy.

- Precz mi z oczu - House machnął ręką, co miało oznaczać, że chce, by dr Simmons odszedł.

Dr Simmons podniósł się z krzesła, przestraszony myślą, że dr Cuddy ewidentnie się z nim zabawiła. Wyszedł szybko, a gdy tylko drzwi się za nim zatrzasnęły, House podniósł się i zaczął chodzić dookoła biurka Cuddy.

To, co House powiedział doktorowi Simmonsowi było nieco obłudne, biorąc pod uwagę sposób, w jaki sam odnosił się do Cuddy i Cameron. Jednakże, gdy dr Simmons gapił się na niego, czuł kompletne obrzydzenie. House zawsze myślał, że jego komentarze są przeważnie dobrą zabawą, i nagle zaczął się zastanawiać, czy nie posuwał się za daleko.

House westchnął i podniósł czarny sweter, który wisiał na wieszaku, stojącym w kące bura Cuddy. Założył go i zapiął. Sweter nie zakrywał wszystkiego, ale House był pewien, że to pomogło. Wrócił za biurko i usiadł, wytężając umysł, by odkryć sposób, by on i Cuddy mogli powrócić do swoich ciał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Huragius
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 11 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: oddział zamknięty

PostWysłany: Pią 14:25, 02 Maj 2008    Temat postu:

Bojam się! Strasznie się bojam i chcę już wiedzieć, co z tego wszystkiego wyniknie. W ogóle bardzo podoba mi się to, że House zastanowił się nad swoimi komentarzami, nie ma to jak edukacja przez terapię szokową xD Tłumaczenie jak zawsze, bardzo udane czekam na więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vajoj
Marker House'a
Marker House'a


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 4309
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:41, 02 Maj 2008    Temat postu:

myslalam, ze House nie znajdzie zadnego minusa bycia w ciele Cuddy, a jednak udało sie, mimo swojej ignorancji stara sie szanowac ciało Lisy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:21, 02 Maj 2008    Temat postu:

House czuł się zgwałcony
Ciekawe co Greg wymyśli, żeby wrócić do swojego boskiego ciała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Becia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 10 Lut 2008
Posty: 8375
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 46 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:24, 02 Maj 2008    Temat postu:

kolejna część jak zawsze świetna podobało mi się jak house nagadał simmons'owi ciekawe czemu cuddy nie zaszantażuje grega, że będzie obmacywać jego cudowną klatę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Saph
McAczkolwiek


Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 16229
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 71 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:28, 02 Maj 2008    Temat postu:

becia18, pewnie dlatego, że to by go tylko zachęciło

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madzia
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 12 Mar 2008
Posty: 7715
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:33, 02 Maj 2008    Temat postu:

haha. masz rację Saphira182 xDDDDDDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin