Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Operacja: Party Pants - Fikofeta [Z]
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:44, 06 Paź 2009    Temat postu: Operacja: Party Pants - Fikofeta [Z]

Witam!

Poniżej przedstawiam harmonogram zabawy. Na zakończenie każdego odcinka naszej fikonoweli Autor poda od trzech do pięciu możliwych rozwiązań fabularnych, które następnie zostaną poddane głosowaniu. Uczestnicy (nie tylko autorzy, czytelnicy też) głosują na jedno rozwiązanie w temacie z ankietą. Ankieta zostaje przez Moderatora podsumowana, a jej wyniki wędrują do kolenego Autora.

Schemat wklejania:
Czas wklejenia odcinka: 15.00-21.00
Rozpoczęcie ankiety: tuż po wklejeniu
Zakończenie ankiety: 21.00 dwa dni później

Po zakończeniu ankiety Autor dostaje 5 dni, w trakcie których ma napisać kolejny odcinek.



Przypominam tylko, że pomysł nie jest mój; powstał na Forum Mirriel.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Wto 12:39, 31 Sie 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:41, 18 Paź 2009    Temat postu:

Tytuł: Operacja: Party Pants
Gatunek: opowiadanie komediowe z wątkiem kryminalno-detektywistyczno-romansowym
Długość odcinka: około 3 stron w Wordzie (Arial 11)


Kategoria wiekowa może jednak ulec zmianie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:52, 18 Paź 2009    Temat postu:

Agent Specjalny to pseudonim operacyjny aż trzech osób (w tym wklejającej), bez których odcinek by nie powstał. Dziękuję więc Karoli i Tannis, które wspierały, poprawiały (Karola), proponowały (Karola) i próbowały wyperswadować (Tannis, nie udało się). Dziękuję!

Operacja: Part Pants, odcinek I

Maxwell Broyle jeszcze raz przeciągnął grzebieniem po swoich złoto blond włosach, po czym spojrzał w lustro. Zobaczył przystojnego, uśmiechającego się trzydziestokilkulatka, który kołnierzyk jedwabnej koszuli od Armaniego miał uwalony pastą do zębów. Żesz ty kurwa. Max pośpiesznie wyszedł z łazienki i zaczął szukać czystego ubrania. Nie ma to jak optymistyczny początek dnia. Nie dość, że najlepszy ciuch musi zostawić w domu, to jeszcze spóźni się do pracy. Pierwszego dnia. Max zaklął szpetnie. Właściwie przyjął tę posadę na prośbę przyjaciela, który z kolei wisiał przysługę komuś innemu… Dłuższa historia. Max jednak chciał to wszystko traktować poważnie. W końcu był profesjonalistą, a takie oferty nie co dzień się otrzymywało, nawet będąc niezwykle mądrym i wykształconym człowiekiem. Z tą myślą Max narzucił marynarkę na zwykłą, bawełnianą koszulę, wziął klucze do ręki i wyszedł z mieszkania.

***

Tajemniczy Osobnik spojrzał z zadowoleniem na treść e-maila, którego kilka minut wcześniej otrzymał od swojego wspólnika. Wszystko szło zgodnie z planem, dokładnie tak, jak chcieli. Wszystkie elementy tej przygotowywanej od dawna układanki powoli zaczęły trafiać na swoje miejsce. Tajemniczy Osobnik uśmiechnął się pod nosem. Niech rozpocznie się show.

***

House spojrzał na zegarek. Było dopiero po dwunastej, co oznaczało, że był spóźniony tylko nieco ponad trzy godziny. Mężczyzna postukał laską w podłogę windy. Nie, tak nie mogło być. Będzie musiał przestawić dzisiaj budzik, kto to widział, by przychodzić do pracy przed nowym odcinkiem General Hospital (który leciał o drugiej, gdybyście nie wiedzieli). House miał w planach udanie się na oddział dziecięcy, zabarykadowanie się w pokoju zabaw i oglądanie telewizji tak do szesnastej, kiedy to będzie mógł iść do Cuddy, powiedzieć, że źle się czuje i wrócić do domu. Gdzie kontynuowałby oglądanie telewizji, ale tym razem bez patrzących na niego, smutnych dzieci, które uważają, że Disney Channel jest lepsze. (Co jest głupim stwierdzeniem, skoro ABC należy do Disneya. Czyli de facto na jedno wychodzi.)
- House! Szukaliśmy cię od rana.
House zgrzytną zębami, ale nie mógł udać, że nie zna tej irytującej brunetki. Tak, czasami – a ostatnio nawet za często, w szczególności, gdy przestała być nim zainteresowania i przez co przestała być śmieszna – zastanawiał się, czemu w ogóle zatrudnił Cameron i co najważniejsze, czemu jej jeszcze nie zwolnił.
- A nie przyszło wam do głów, że może ja nie chciałem być znaleziony?
Cameron zamrugała. Definitywnie, nie przyszło. House westchnął. Jego drużyna składała się z idiotów. Można było tylko współczuć przyszłym pokoleniom, które kiedyś ta trójka będzie leczyć.
- Wciąż mamy pacjentkę, zapomniałeś?
House zacmokał.
- Nie. Ale miałem nadzieję, że ona zapomniała o nas. Wiesz, tak to jest, gdy pacjent ma poważny uraz mózgu.
Cameron zacisnęła usta; wyglądała jak chodząca alegoria świętego oburzenia.
- To nie jest śmieszne – wycedziła. House spojrzał na nią z powątpiewaniem.
- Trochę jest.
Dziewczyna wyglądała, jakby miała przemożną chęć zripostowania wypowiedzi szefa; powstrzymała się jednak i jedynie – obróciwszy się szybko na pięcie - ruszyła w stronę gabinetu diagnostycznego. House pokręcił głową, ale poszedł za nią. Cameron wyraźnie wpadła w swój typowy trans zbawcy wszechświata i należało jej pilnować, by przypadkiem nie uratowała zbyt dużej ilości biednych potrzebujących. Bo jeśli to zrobi, nikt jej do ratowania nie zostanie, a wtedy pogrąży się w depresji i popełni samobójstwo, przez co Chase popełni samobójstwo, co doprowadzi do poważnych braków kadrowych i Cuddy będzie mu kazała rozmawiać z aplikantami, a tego naprawdę nie chciał. Dlatego tak, opcja pójścia za Cameron była opcją dobrą.
- Zamierzamy coś z tą pacjentką robić? – spytał Chase, gdy tylko House wszedł do gabinetu. Co było dość imponujące, zważywszy na fakt, że stał tyłem do drzwi (robił kawę, bądź to coś, co tutaj za kawę uchodziło).
- Możemy ją pokroić i zobaczyć, co ma w środku – zaproponował diagnosta. – Albo odprawić czarną mszę z jej udziałem, jeśli Foreman skrzyknie kilku swoich kolegów.
Foreman nie uznał tego za zabawne. Miał beznadziejne poczucie humoru.
- Nie ma powodu, by przeprowadzać jakąkolwiek operację – powiedział, brzmiąc na wyraźnie naburmuszonego.
- Nudzi nam się?
- To wciąż będzie nielegalne.
House westchnął teatralnie. Chyba jednak rozważy to rendez vous z aplikantami, bo swojej drużyny zaczynał mieć powoli serdecznie dość.
- Możesz poprosić o pozwolenie Cuddy – zaproponował Australijczyk. – Powiedzieć, że to ważne z medycznego punktu widzenia, bla, bla, a ona na pewno pozwolenie da.
House pokiwał z aprobatą głową.
- Przypomnij mi, żebym dał ci podwyżkę – powiedział, po czym wyszedł z gabinetu.

***

- Cuddy, potrzebuję… - House urwał w pół zdania. Zza biurka Cuddy uśmiechał się – rodzaj męski i to jest chyba najbardziej przerażające – przystojny, na oko trzydziestoletni blondyn.
- Doktor House, jak mniemam? – spytał blondyn i wyszczerzył garnitur śnieżnobiałych zębów jak z kiepskiej reklamy. – Jestem Maxwell Broyle, zastępuję doktor Cuddy.
- Nie wiedziałem, że Cuddles potrzebuje zastępcy. Ani że w ogóle wie, czym jest urlop.
Broyle zaśmiał się wesoło. Było to koszmarne. Cuddy nigdy się tak nie śmiała.
- Doktor Cuddy nie wzięła urlopu. Jej sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, pozwolę sobie to tak ująć. Może pan siądzie, wtedy wszystko lepiej wytłumaczę…
- Nie, raczej mi się śpieszy. – House rozejrzał się po gabinecie. Wszystkie rzeczy Cuddy wciąż tu były, Bogu dzięki. – Chciałbym pokroić moją pacjentkę, oczywiście dla dobra medycyny, nie dlatego, że tak naprawdę ma tylko grypę, a moi ludzie tego nie wiedzą, a mnie się nudzi. Skądże.
Broyle westchnął. To też było koszmarne, choć Cuddy również wzdychała. Ale nie… no, nie tak.
- Wydaje mi się, że właśnie tego typu pomysły są w połowie odpowiedzialne za problemy doktor Cuddy. – Blondyn wskazał ręką krzesło naprzeciw siebie. – Myślę, że naprawdę powinien pan usiąść.
- A ja myślę, że naprawdę powinienem już iść.
House wycofał się szybko z gabinetu i zatrzasnął za sobą drzwi. Kilka pielęgniarek w holu podniosło głowy, gdyż wyraźnym było, że to trzaśnięcie jest inne od tego, jakim House zwykł raczyć Lisę Cuddy.

***

- Gdzie jest Cuddy? Potrzebuję Cuddy, teraz, zaraz, już.
Wilson przewrócił oczyma.
- Dzień dobry, Greg, tak proszę, wejdź, dawno się nie widzieliśmy, co u ciebie? – ironizował, ale przyjaciela z gabinetu nie wyrzucił. O wadze problemu wiele powiedział mu fakt, że House nie rozłożył się na kanapie, jak to miał w zwyczaju. – Co jest?
- Cuddy – przypomniał House. Wilson westchnął. Dobra, jak by to teraz powiedzieć…
- Rada nadzorcza zawiesiła Cuddy w obowiązkach, w głównej mierze dlatego, że zgadzała się na wszystkie twoje szalone pomysły – oznajmił w końcu, z niewiadomych powodów tryskając optymizmem. – Maxwell Broyle został zatrudniony jako jej zastępstwo, do czasu, kiedy cała sytuacja się nie wyjaśni.
- To jest chore – stwierdził po chwili namysłu House. „Mnie to mówisz”, pomyślał Wilson, ale nic nie powiedział. Czekał, aż przyjaciel dojdzie do odpowiednich wniosków, może przeprosi Cuddy za swoje pomysły, obieca poprawę, może nawet wykaże się odrobiną romantyzmu i kupi jej czekoladki…?
- Muszę znaleźć Cuddy. – Na twarzy House’a pojawiło się zacięcie. Wilson przełknął ślinę. To nigdy nie wróżyło niczego dobrego. – Zamienię życie tego faceta w piekło i przywrócę jedyny słuszny ład we wszechświecie.
Z tym postanowieniem House wyszedł z gabinetu. Onkolog musiał użyć całej swojej silnej woli, by nie uderzyć głową w biurko. Już nigdy, przenigdy nie będzie na nic liczył, bo w przypadku House’a zawsze trzeba było wziąć poprawkę na błąd statystyczny.

CDN

Ankieta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:15, 18 Paź 2009    Temat postu:

No więc jeśli nikt mnie nie uprzedzi będę pierwsza
Coś nowego, coś świeżego mam na myśli
Jest intrygująco, momentami zabawnie jest jakaś tajemnica, bo do jasnej chol...kim jest ten Broyle Swoją drogą fajna postać, tzn. fajna, bo na pewno będzie nas drażnić

Chyba najbardziej podobał mi się opis rozmowy House'a z Cuddy nie Cuddy czyli z tym bubkiem

Czuję, że będzie fajnie, ba, jestem tego pewna.
Wena dla szanownych naszych twórców


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 21:20, 18 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:19, 18 Paź 2009    Temat postu:

Ja jakoś tak najpierw przeczytałam post z ankietą a potem posta z fikiem I też się zastanawiałam kim jest ten Broyle? Nawet go w wpisałam i się nawet zdążyłam zdenerwować że nic nie mogę znaleźć

Dopiero jak przeczytałam fika to się z lekka opanowałam ale to pewnie te lekki przeciwgrypne

Podoba mi się taki sposób pisania fika sami decydujemy o dalszym wariancie

pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:22, 18 Paź 2009    Temat postu:

No to zabieram się za ten 'konstruktywny' komentarz.

Cuddy nie Cuddy - ten bubek, jak to ujęła lisek od samego początku mnie drażni. Zapewne będzie mnie irytować w dalszym ciągu.

Ogólnie podobało mi się. Napisane ładnie i bez błędów (przynajmniej ja ich nie zauważyłam).

Życzę weny szanownym twórcom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:15, 18 Paź 2009    Temat postu:

Kurcze, a jak ja czytałam fika, nie był jeszcze żadnych komentarzy

Ogółem nie będę się czepiać do treści ( w końcu ma być zabawa ) , fik ładnie napisany, z możliwościami, można powiedzieć, że "wiekopomne dzieło"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:29, 19 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Zobaczył przystojnego, uśmiechającego się trzydziestokilkulatka, który kołnierzyk jedwabnej koszuli od Armaniego miał uwalony pastą do zębów. Żesz ty kurwa.

Cytat:
Tak, czasami – a ostatnio nawet za często, w szczególności, gdy przestała być nim zainteresowania i przez co przestała być śmieszna

Cytat:
Broyle zaśmiał się wesoło. Było to koszmarne. Cuddy nigdy się tak nie śmiała.

Hahaha.
Napisane zgrabnie i z humorem, zapowiada się naprawdę interesująco. ^^
Będzie walka z Broyle'm, taak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soft
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tu te truskawki?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:17, 25 Paź 2009    Temat postu:

Hej.
Wiem, nie wyszło najlepiej, ale Wen stwierdził, że zrobi sobie wagary i ani Foo Fighters, ani karny jeżyk nic poradzić nie mogły. Praktycznie pisane na ostatnią chwilę... Przepraszam.
Pisane bez bety, więc proszę - nie bijcie. I ostrzegam, że możecie spodziewać się wszystkiego.


Opercaja "Party Pants", odcinek 2

Musiał znaleźć Cuddy. Z tym postanowieniem House przemierzał korytarze, gabinety i sale Princeton - Plainsboro Teaching Hospital, strasząc pacjentów i klnąc pod nosem. Gdzie ta kobieta mogła się ukrywać? Minął kolejną dyżurkę pielęgniarek. Siedząca za biurkiem młoda dziewczyna spojrzała na niego pytająco. Jej postawa mówiła jedno - nowa.

- Przepraszam, szuka pan czegoś? - zapytała. Cichy, lekko piskliwy głos idealnie pasujący do dużych, błękitnych oczu i złotych loków okalających promienną twarz w kształcie serca. Dzieciak. Mógł się założyć, że gdyby tylko się postarało mogłaby zostać idealną kopią Cameron.

Minął ją bez słowa, co wywołało oburzone spojrzenie młodej pielęgniarki, która wstała by go zatrzymać. Ona chyba naprawdę nie wiedziała z kim ma doczynienia. Chyba było ją trzeba oświecić.

- Nie wiem jak wysoki jest twój iloraz inteligencji, ale widocznie niski, skoro nie wiesz, że jestem lekarzem i tu pracuję. Tak więc z łaski swojej idź posadź swój mały święty tyłeczek na fotelu i nadal udawaj kogoś bardzo ważnego, kim nigdy nie będziesz - powiedział, odwracając się gwałtownie. Dziewczyna spojrzała na niego z nutą strachu i powróciła na swoje miejsce. Chyba ją zranił. Powinien czuć wyrzuty sumienia, nie? Hahaha, bardzo śmieszne. W najgorszym wypadku dzieciak rzuci się z dachu...

Stanął w miejscu, z miną, która zawsze świadczyła, że nagle dokonał odkrycia, za które należy mu się poprostu nagroda Nobla. Dach! Jaki on był głupi. Na tyle szybko na ile pozwalała mu chora noga, ruszył korytarzem w kierunku windy prowadzącej na miejsce, w którym był pewien, że znajduje się Cuddy. Gdy tam dotarł, okazało się, że jego przewidywania całkowicie się spełniły. Kobieta stała tyłem do niego, lekko wychylając się za barierkę i spoglądając w dół. Burza ciemnych loków powiewała na wietrze. Poczuł nagłą potrzebę dotknięcia jednego z tych cudownych kosmyków.... Zaraz, zaraz, House, opanuj się idioto! Czy ona nie chciała przypadkiem...?

- Wiesz, że to nie jest tego warte?

Odwróciła się nagle, przestraszona. Gdy go zobaczyła jej twarz przybrała zaciętego wyrazu, choć w oczach miała jakiś nieopisany smutek i tęsknotę.

- House, nie mam zamiaru teraz z tobą dyskutować... - powiedziała, opierając się plecami o metalową rurkę i zakładając ręce na piersi.

- Nie? Jaka szkoda... - zrobił zawiedzioną minę. - Wiesz, że to nie jest tego warte? - zapytał ponownie po chwili milczenia.

- Nie jest?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nic to nie zmieni. I jest wiele innych powodów.

- Jakich?

- Hmm... Wilson miałby żałobę przez następne dziesięć tysięcy lat i nie byłoby z niego żadnego pożytku. Kto by mi kupował jedzenie? - wyjaśnił z udawanie przerażonym spojrzeniem. - No i jestem kaleką, więc nie chciałoby mi się lecieć i zdrapywać twojego wielkiego tyłka z chodnika przed szpitalem.

Zamrugała kilkakrotnie.

- House, o czym ty mówisz? - zapytała, zdziwiona. Diagnosta spojrzał na nią uważnie.

- Nie masz zamiaru skakać?

- Nieeee... - odpowiedziała. Zapadła kłopotliwa cisza, przerwana przez nagły atak śmiechu kobiety. Po chwili dołączył do niej House. Boże, on się śmiał! Nie z kogoś, niedrwiąco, niesarkatycznie. Śmiał się jak każdy inny człowiek, naturalnie, bez przymusu.

- Naprawdę myślałeś, że ja chce... - spytała, robiąc wymowny ruch ręką. Diagnosta wzruszył ramionami. - Dziękuje - dodała.

- Za co niby? - zapytał nagle oburzony. Jemu się nie dziękowało! Gdy jednak ktoś wypowiadał to przeklęte słowo w jego kierunku, oznaczało to, że zrobił coś dobrego, a to był pierwszy krok ku Apokalipsie.

- Wiesz, nawet jeśli nie miałam zamiaru skakać, to chciałeś mnie do tego zniechęcić. Mały powód do dziękowania?

Znów wzruszył ramionami.

- Skoro nie chciałaś skakać to co chciałaś zrobić?

- Wybić Broyle'owi szybę, ale nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. W końcu jeśli by mnie odwiesili to wciąż by było moje okno... W każdym razie, muszę już się zbierać - Cuddy minęła stojącego w miejscu diagnostę, który usilnie się nad czymś zastanawiał. Para wściekle błękitnych tęczówek wpatrywała się w widoczny tylko dla niego punkt na bezchmurnym niebie. Niebie dokładnie tego samego koloru co jego oczy. Musiała przyznać, że w tym momencie wyglądał cholernie przystojnie. Skupiony wyraz twarzy, wymięta koszula łopocząca na wyjątkowo silnym wietrze. Westchnęła, wiedząc, że jak bardzo by nie chciała, on wciąż był zbyt daleko by mogła go dosięgnąć i chociaż odrobinę rozbić mur, którym siebie otoczył.

- Zaczekaj - zatrzymał ją nagle jego głos. Stanęła z jedną ręką na klamce drzwi. - Pomogę ci z Broyle'm.

- Naprawdę? - zapytała, z radością w oczach.

- Hej, ale nie myśl, że robię to dla ciebie - powiedział z swoim tradycyjnym, łobuzerskim uśmieszkiem. - Ta chodząca reklama pasty do zębów i lakieru do włosów już działa mi na nerwy.

Cuddy uśmiechnęła się.

- Okej.

- No. Zaczynamy operację "Party Pants" - powiedział zacierając ręce. - Bądź u mnie o dwudziestej. Z chińszczyzną.

- Czy ja wyglądam na Wilsona?

- Wiesz jak zmrużyć oczy i zrobić tak - przekrzywił głowę o dziewięćdziesiąt stopni i zakrył oczy palcami - to jesteście całkiem podobni.

Kobieta przewróciła oczami i zostawiła diagnostę samego z głupawym uśmieszkiem na twarzy. Na najbliższy czas rozrywkę miał zapewnioną. Super.

- I pamiętaj o piwie! - krzyknął za nią jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez soft dnia Nie 16:18, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:40, 25 Paź 2009    Temat postu:

To jest pisane kiedy wen poszedł sobie na wagary?
Ja tak dobrze nie piszę nawet wtedy kiedy mam 100% weny...
Genialne! serio!
A błędów nie zauważyłam, skupiłam się na czytaniu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:11, 25 Paź 2009    Temat postu:

Hehe nic tak nie zbliża ludzi jak wspólny wróg Akcja rozkręca się powoli i to jest dobre mamy przed sobą jeszcze parę odcinków
Ja chcę dużo dialogów i chcę Wilsona więcej Cuddy-House-Wilson zobaczymy czy moje modlitwy zostaną wysłuchane

Podoba mi się ta zabawa grzecznie zagłosowałam w ankiecie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:54, 25 Paź 2009    Temat postu:

Tak, tak generalnie bosko i z humorem, jak mi tego brakuje No to będzie huddy w najlepszym wydaniu, już nie mogę się doczekać co będzie dalej, ale jeśli House ma plan, to..... Boże ratujcie tego biednego Broyle'a. Albo nie niech dzieci patrz house i Cuddy mają trochę zabawy może wciągną w to i Wilsona
Życze Weny i gratuluje idzie Wam super


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Nie 18:55, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:08, 26 Paź 2009    Temat postu:

Cytat:
Wybić Broyle'owi szybę, ale nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. W końcu jeśli by mnie odwiesili to wciąż by było moje okno...

Och Lisa, jak zwykle rozsądna i przewidująca. xD Część przyjemna. Kilka literówek było, ale to nic, czego dobra beta by nie była w stanie poprawić. Nie było jednak nic o Tajemniczym Osobniku, szkoda - choć ten wątek spokojnie można poruszyć kiedy indziej. Ogólnie - podobało mi się! Teraz biegnę zagłosować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_cappella
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 25 Wrz 2009
Posty: 842
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:35, 26 Paź 2009    Temat postu:

soft napisał:
Jemu się nie dziękowało! Gdy jednak ktoś wypowiadał to przeklęte słowo w jego kierunku, oznaczało to, że zrobił coś dobrego, a to był pierwszy krok ku Apokalipsie.

Hahaha. Apokalipsa to teraz czeka Broyle'a, prawdaaa? ;>

soft napisał:
- Wiesz jak zmrużyć oczy i zrobić tak - przekrzywił głowę o dziewięćdziesiąt stopni i zakrył oczy palcami - to jesteście całkiem podobni.

No nie. Padłam!

Tak, taaak, House i Cuddy będą spiskować i zgładzą "chodzącą reklamę pasty do zębów i lakieru do włosów" w jakiś brutalny sposób!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:20, 01 Lis 2009    Temat postu:

Dla Liska za boski epilog i za całokształt. Pisane bez bety i weny, aż chcę się rzec pomiędzy nagrobkami. Zdecydowanie wolę czytać i komentować niż pisać Pozdrawiam

House przygotowywał się do pierwszej bitwy w największej wojnie, jaką kiedykolwiek PPTH miał okazje oglądać. Pozbawienie tronu tego plastikowego palanta miało być świetną zabawą, ale też pewnego rodzaju rzezią, w każdym razie Maxwell Broyle nie miał z tego wyjść cało. Diagnosta chciał zapewnić sobie miejsce w historii nie tylko jako ponadprzeciętnie inteligentny lekarz, ale również jako wykfalifikowany terminator. Cuddy niedługo miała się u niego zjawić. Wprawdzie obawiał się, że jego niecne uczynki nie spodobają się wspólniczce, która wszystkie sprawy wolała załatwiać dyplomatycznie, ale w końcu chodziło o jej tyłek - ogromny tyłek.

- House...
- Gdzie się podziewasz? Miałaś być pół godziny temu. Spóżnianie się to mój biznes... - Greg był zaskoczony. Taka pedantka jak Cuddy nie odpuściłaby sobei nawet minuty.

- House... - powtórzyła. - Nie mogę przyjść. Zresztą nie chcę. Rachel źle się czuje. Odpuśćmy to sobie. Do zobaczenia. - Cuddy odłożyła słuchawkę. House nie mógł tak tego tak zostawić. Jego była szefowa skapitulowała przed rozpoczęciem walki. Albo naprawdę Rachel była chora albo po prostu nie miała ochoty wracać na swoje stanowisko? Szczerze mówiąc, druga opcja była całkiem prawdopodobna. Od kiedy nie zarządza już szpitalem ma więcej czasu dla siebie jak i dla córki. Przed Housem staneła wizja męczarni pod dowództwem tego czegoś egzystującego w gabinecie Cuddy. W PPTH było miejsce tylko dla jednego z nich... Nie, House nie miał zamiaru niczego odpuszczać. Postanowił zmusić Lisę do współpracy. Jeżeli nie ona, to Wilson. W ostateczności sam się tym zajmie ...Wolał jednak mieć kogoś po swojej stronie.

Lisa Cuddy siedziała obok łóżeczka córeczki. Mała gorączkowała, ale wydaję się, że już jej lepiej. Temperatura spadła, mała w końcu zasnęła. Wydawać się mogło, że tej nocy nic już nie zakłóci spokoju Cuddy. Musiała przyznać, że od kiedy nie wykonuje już swoich obowiązków szefowej szpitala czuje się jakoś szczęśliwsza. Nie spędza już wiele godzin w pracy, nie denerwuje się budżetem szpitala, nie musi się użerać z House'm... Chociaż to ostatnie nie było jej wielkim utrapieniem. Czasami łapała się na tym, że wręcz przeciwnie - było tym co najbardziej lubiła w swej pracy. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk dzwonka...

- House, co ty tutaj robisz?! - Cuddy była autentycznie wściekła na House'a. Jej złość uległa podwojeniu, gdy Gregory House bezczelnie wszedł do jej domu, po czym jak gdyby nigdy nic udał się do salonu, gdzie rozłożył się na kanapie.

- Tak tylko wpadłem... Jak tam twój mały bachor? - House uśmiechnął się szelmosko.

- House! Proszę cię, wyjdź stąd. Co ty w ogóle sobie wyorażasz?

- Oj, tak łatwo się mnie pozbędziesz. - na twarzy diagnosty pojawił się jeszcze większy uśmiech.

- Powiedz mi, dlaczego nie chcesz ze mną wykopać tego debila z naszego szpitala? Nie zdążyłaś jeszcze odkryć, że bycie wredną wiedźmą jest twoim przeznaczeniem...

- Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy?

- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie...

Po prostu... Teraz myślę, że... Jakoś tak lepiej się czuję. Nie wiem, House, jestem bardziej szczęśliwa niż przedtem...

- Okłamujesz samą siebie. Myślisz, że im więcej siedzisz w domu, im więcej przewijasz pieluch tym lepsze masz życie? Żałożę się, że dwa miesiące zaczniesz tęsknić za twoim dawnym zajęciem i żaden dzieciak tego nie zastąpi.

- House, możesz być kim zachcesz, ale ekspertem od szczęścia nigdy. - Cuddy nie miała siły na żadne słowne gierki czy długie kłótnie. Chciała po prostu odpocząć. - Idż już proszę. - wskazała diagonoście wyjście.

- Nic z tego. Nie wyjdę stąd, dopóki nie zrozumiesz pewnych rzeczy. Jesteś skazana na moją obecność. - zadeklarował House. Wkurzyła go postawa Cuddy, mimo tego, iż była do przewidzenia. Zdążył już zauważyć, że bycie matką naprawdę jej się podoba, jednak nie wyobrażał sobie, aby Cuddy miała się temu poświęci w pełni, ingnorując swoje dawne życie. Nie chciał się przyznać, że nie wyobrażał sobie, aby mógł dalej pracować, nie mając z nią dużego kontaktu. Spójrzmy prawdzie w oczy, ale to dzięki Cuddy jego praca przynosiła mu tyle ... radości. Nie, nie radości, lecz satysfakcji. Co jak co, ale Cuddy potrafiła z nim pracować. Zgadzała się na jego irracjonalne pomysły, być może zbyt często jak sądził zarząd, jednak umiała też odmówić, gdy była ku temu potrzeba. Można stwierdzić, że po części dzięki niej odnosił sukcesy.
Nie można również pominąć innych aspektów pracy z Cuddy. Jej wielki tyłek,na który mógł sobie bezkararnie popatrzeć i bluzki z dużym dekoltem, dzięki którym również mógł bezkarnie podziwiac jej biust.
- Chcesz tu zostać, tak? W porządku. Kanapa jest twoja i tylko ona rozumiemy się? - Cuddy posłała Housowi wymowne spojrzenie. Nie miała siły z nim dłużej rozmawiać, postanowiła przystać na jego szalony pomysł. House był zdziwiony jej uległością, ale na pewno nie miał zamiaru odpuścić. Ułożył się wygodnie i postanowił zasnąć.
W tym samym czasie Cuddy rozważała słowa House'a. Wiedziała, że po części miał rację, jednak tylko po części. Nie miała pojęcia jak rozwiązać te sprawę. Postanowiła, że się z tym prześpi.
Nazajutrz o zabójczej jak dla House'a porze a mianowicie 8:00 poczuł całkiem silne szarpnięcie o ramię.
- Wstawaj, opiekunka już przyszła, wracaj do domu. - Cuddy wyglądała o wiele piękniej niż wczorajszej nocy, jednak jej słowa nie były już takie piękne.
- Ok. Ok. - odparł ziewając.
- Zaraz zaraz... Już jedziesz, czekaj na mnie! - House szybko zerwał się z kanapy, porwał kurtkę i wyszedł z Cuddy.
- Chyba nie masz zamiaru ze mną jechać?? - Cuddy nie za bardzo wiedziała o co chodzi... - Tak, właśnie to zamierzem. - Jak już wspomniałeś, jesteś na mnie skazana. - w tym miejscu na twarzy House'a pojawił się mały uśmieszek.
- Nie licz na to, że ulegnę. - Cuddy nie zamierzała ustąpić. - Myślę, że tak jest lepiej. Będziesz musiał nauczyć się jakoś żyć z Maxwell'e Broyle'm.
- To może skończyć się tragicznie, chyba nie chcesz mieć go na sumieniu.
- Idziemy House.

Pół godziny później była administratorka PPTH i główny wrzód tegoż szpitala razem przekroczyli jego próg. O dziwo nie kłócili się, jednak byli zazwyczaj spokojni, wręcz nie odzywali się do siebie. Po krótkim czasie maszyna donosicielstwa i plotkowania szpitala ustawiła co następuje:
- House i Cuddy przyjechali RAZEM do szpitala, jej samochodem;
- nie rozmawiają ze sobą - co wskazuje na kłótnie lub inny poważny problem między nimi;
Wnioski:
- spędzili ze sobą noc, która okazała się pomyłką.

Nie trudno było się domyślić, że główna "para" PPTH stała się naczelnym tematem plotek tego dnia. Rozmawiali o nich wszyscy zarówno lekarze i pielęgniarki, jak i sprzątacze. Do dr Wilsona również dotarły interesujące wieści. Postanowił sprawdzić je u źródła. Zdecydował się na rozmowę ze swoim najlepszym przyjacielem. Niestety wiadomo, że człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie samym. [/img]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 01 Lis 2009    Temat postu:

justykacz napisał:
Zdecydowanie wolę czytać i komentować niż pisać

Nie rozumiem dlaczego. Pisane wychodzi ci genialnie.
Podobało mi się


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:28, 01 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Wnioski:
- spędzili ze sobą noc, która okazała się pomyłką.


Ci ludzie w tym szpitalu maja niezłe pomysły
Fajnie napisałaś tą część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:52, 01 Lis 2009    Temat postu:

Justykacz dla mnie O jej!!! lisek jest wzruszony Boże, a już myślałam, że nigdy nie napisze czegoś, co Ci się spodoba Ale z tym drukowaniem to przesadziłaś
Dobra koniec prywaty
Jak dla mnie masz potencjał i to spory Błędów się nie czepiam, bo wszyscy wiedzą, że sama je popełniam poza tym ja zawsze skupiam się na treści, a ta naprawdę fajna. Liczyłam na nieco więcej akcji ale wszystko tak poukładałaś, że ładnie łączy się w całość. Wszystko wywarzone, nic na siłę, bez zbędnego kolorowania, czyli w twoim stylu
Gratuluję
Ps. Może napiszesz coś jeszcze? Chętnie przeczytam
Nie uwierzysz, ale kilka godzin wcześniej też Ci coś zadedykowałam, ale chyba Ci się nie spodoba


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:32, 01 Lis 2009    Temat postu:

A mnie się nie podobało. Za dużo błędów, jak na tak mały kawałek tekstu. I nie da się nie zauważyć, że brak jest ciągłości rozpoczętych wcześniej wątków. Każdy autor dopisuje coś nowego, nie próbując zebrać tego, co mamy. Szkoda. Ankieta w całości też nie napawa optymizmem, w szczególności opcja #3 - jak Broyle teraz zrezygnuje, co będzie intrygą w sześciu następnych odcinkach? Feta jest pod hasłem kryminalno-detektywistyczno-romansowym, nie można po prostu wyrzucić pierwszych dwóch przymiotników.

Kat.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Katty B. dnia Nie 21:45, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:48, 01 Lis 2009    Temat postu:

Jacy Wy jesteście kochani Wszystko Wam się spodoba Niby powinnam się bronić, ale nie chcę, wiem, że mogłam lepiej napisać, ale kit z tym


Katty B tak jak mówię, pisałam po na ostatnią chwilę i tak wyszło A może przez te mroczne święto jakie dzisiaj mamy?

Lisek Ojej Nawet stwierdziłam, że pisanie nie jest takie złe jak ma się Wenę Idę poszukać dedykacji Dziękuję

Martusia i Jakaśtam Dzięki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez justykacz dnia Nie 21:49, 01 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Coccinella
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 939
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szpital Psychiatryczny
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:35, 02 Lis 2009    Temat postu:

Justykacz!
Naprawdę fajnie piszesz! Co prawda są błędy i zgadzam się po części z wypowiedzią Katty, co nie zmienia faktu że mi się podobało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:03, 03 Lis 2009    Temat postu:

Miło mi to słyszeć Też się zgadzam z wypowiedzią Katty B

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:14, 08 Lis 2009    Temat postu:

O matulu, w życiu nie napisałam takiej głupoty No, ale ok Pisane bez polotu i weny, więc się nie dziwić, że bzdury

Opercaja "Party Pants", odcinek IV.

Szyderczy uśmieszek rozjaśnił twarz diagnosty, gdy przypadkowo, oczywiście, jeżeli wierzymy w takowe przypadki, podsłuchał rozmowę naczelnych plotkarek szpitala. Wieść, jakoby przespał się z Cuddy wydawała mu się wyjątkowo zabawna i był stanowczo przekonany, że jeszcze zabawniejsze byłoby uświadomienie w tej kwestii Wilsona. Marszcząc więc brwi i mrużąc oczy niczym kot, gotujący się do skoku na swą ofiarę, powolnym i dystyngowanym krokiem ruszył w stronę gabinetu onkologa.

***

Przyciemniona czerwonym materiałem, a szczerze mówiąc jakąś obskurną szmatą, biurowa lampka, rzucała różowawe światło na gabinet, tworząc aurę żywcem wyjętą z podrzędnego burdelu. Tajemniczy Osobnik uśmiechnął się tryumfująco. Uwielbiał podrzędne burdele. Z rozmarzeniem wlepił wzrok w punkt na ścianie oblezionej zielonkawym grzybem z klasy workowców, a na grzybach Tajemniczy Osobnik znał się jak nikt inny! Mamusia często gotowała mu zupkę z grzybów.
Pokręcił zamaszyście głową, próbując powrócić do rzeczywistości. Najpierw praca, potem przyjemności! Spojrzał, więc na ekran laptopa i z niechęcią wyłączył przegranego przed chwilą pasjansa, by wydrukować otrzymany niedawno od wspólnika list. Drukarka skrzypiąc i jęcząc, niczym kopany szczeniak, po kilku minutach mąk wypluła z siebie pożółkłą kartkę i zamilkła w błogości. Mężczyzna uśmiechnął się przebiegle i składając papier na kilka, wyjątkowo nierównych, części włożył go do białej, niczym śnieg, koperty, która jednak okazała się być uwalona w rogu sosem do spaghetti. Tajemniczy Osobnik zaklął cicho, ale po chwili zastanowienia jego twarz rozjaśniła się, jakby nad jego głową zapaliła się pomysłowa żarówka. Wygrzebując z szuflady znaczek z Kubusiem Puchatkiem, którego mieli używać jako znak rozpoznawczy, obślinił go dokładnie i z zachwytem nakleił na róg koperty. Sos bolognese i ślina zrobiły swoje – znaczek przylepił się na amen. Teraz zostało tylko dostarczenie listu pod wskazany adres.

***

Gregory House uśmiechnął się niczym aniołek. A niech go szlag trafi! James Wilson zmarszczył brwi, patrząc z niedowierzaniem, na siedzące na jego kanapie uosobienie niewinności. Onkolog chrząknął i mrużąc oczy, wlepił podejrzliwy wzrok w przyjaciela.
- Więc spałeś z Cuddy?
Diagnosta skinął kilkakrotnie głową, niczym samochodowy piesek podczas jazdy po wertepach.
- I?
- Nic. – Wzruszył ramionami, oglądając z zainteresowaniem swoje paznokcie. – Wiesz, ona… - zaczął, uśmiechając się sugestywnie.
- Nie! – krzyknął, zasłaniając sobie dłońmi uszy. – Nie chce wiedzieć – jęknął, krzywiąc się z niesmakiem.
Diagnosta wzniósł oczy ku niebu, wzdychając ciężko.
- Co teraz będzie? – zapytał niepewnie onkolog.
- Nic ciekawego – mruknął z udawanym znudzeniem. – Jakieś nagie czwartki, czy coś w tym stylu. – Ziewnął, przeciągając się na kanapie. – A teraz wybacz, pójdę się zdrzemnąć. Ta kobieta jest niewyżyta – rzucił, znikając za drzwiami.
Wilson zacmokał kilka razy i podrapawszy się po głowie, wybrał w komórce numer Cuddy.
- Cześć – jęknął, gdy odebrała. – Masz chwilę czasu?

Zamrugała kilkakrotnie, patrząc jak przyjaciel bębnił paznokciami w blat stołówkowego stoliczka.
- James?
Potrząsnął głową, przenosząc nieobecny wzrok na towarzyszkę.
- Wszystko w porządku? – zapytała, marszcząc brwi.
- A tak, tak. – Uśmiechnął się lekko. – A co u Ciebie?
- Oprócz tego, że mnie zawiesili, a na moim miejscu siedzi jakiś bubek, którego blask zębów może oślepić, a na włosach można się zaciąć, to wszystko w najlepszym porządku – wydusiła na jednym oddechu, uśmiechając się szeroko. Zbyt szeroko, co było bardzo podejrzane.
- I nie masz zamiaru nic z tym zrobić?
Wzruszyła ramionami, upijając łyk kawy.
- Niekoniecznie – odpowiedziała. – Odkąd nie jestem już dyrektorką szpitala, mam więcej czasu dla Rachel. Pewnie, że mi brakuje tego całego administracyjnego bałaganu, ale tak też nie jest źle. Nie narzekam, w przeciwieństwie do House’a, który cały wczorajszy wieczór próbował mi wyperswadować pogodzenie się z sytuacją.
Oczy onkologa rozbłysły. Rozglądając się wokół, nachylił się nad stolikiem.
- A więc widziałaś się wczoraj z House’em? – zapytał, konspiracyjnym szeptem.
Cuddy uniosła brwi, patrząc na przyjaciela ze zdziwieniem, które mieszało się z dozą rozbawienia.
- No tak, właśnie to powiedziałam – odparła równie spiskowo. – Wpadł do mnie wczoraj i jakoś tak wyszło, że został do rana. Dlatego też przyjechaliśmy dziś razem – wyjaśniła, wzruszając ramionami.
- Czyli nie zaprzeczasz, że spędził u ciebie noc? – jęknął, a administratorka skrzywiła się, słysząc jak piskliwe tony przyjął jego głos.
- Na litość boską, Wilson! – rzuciła, poirytowana. – Nie zaprzeczam, po raz trzeci, zresztą! Czy ty się dobrze dzisiaj czujesz? Wyglądasz, jakby ci cegła na głowę spadła.
- Jesteś bardzo blisko – mruknął pod nosem, przełykając głośno ślinę.
No to się porobiło!

***
Maxwell Broyle spojrzał w podręczne lusterko, uśmiechając się zalotnie do swojego odbicia. Po raz kolejny w ciągu ostatnich dziesięciu minut przeczesał włosy małym, pomarańczowym grzebyczkiem. Odkładając przybory toaletowe do szuflady biurka, wyprostował się na fotelu i poprawił krawat. Rozglądając się po pomieszczeniu i rzucają ukradkowo spojrzeniem przez szklane drzwi na korytarz, sięgnął do najniższej szuflady, wyjmując z niej niewielki magazyn. Oczy rozbłysły mu momentalnie, a na twarz wypełzł szeroki uśmiech. Nowy numer Kaczora Donalda powodował szybsze bicie serca, a dołączona do niego mała, szpiegowska lupka doprowadziła go niemalże do ekstazy.
Zaczytując się bardzo interesującym komiksem, w którym tytułowy bohater właśnie dostawał kosza od ponętnej Daisy, nie zauważył jak do jego gabinetu cicho weszła sekretarka.
- Panie Broyle – rzuciła niepewnie.
Mężczyzna podskoczył, szybko ukrywając komiks pod stosem dokumentów.
- Panie dyrektorze! – warknął, upominając. – Nie wiem, jakie warunki panowały tutaj za rządów doktor Cuddy, ale wchodząc do mojego gabinetu, proszę pukać!
- Pukałam – jęknęła przestraszona dziewczyna. – Ale pan był czymś zajęty.
- Czymś, czymś… - przedrzeźnił, naburmuszając się jeszcze bardziej. – Przecież ktoś tu musi pracować! O co chodzi?
- Przyszedł do pana list – mruknęła, oblewając się szkarłatnym rumieńcem i kładąc go na biurku, szybko odwróciła się na pięcie, niemalże wybiegając z gabinetu.
Broyle uśmiechnął się pod nosem i rzuciwszy okiem na kopertę, zamarł. Kubuś Puchatek i sos bolognese mogło oznaczać tylko jedno! Mężczyzna przełknął ślinę i rozrywając kopertę, przeleciał wzrokiem po krótkim tekście. Odetchnął głęboko i składając list, wsunął go pomiędzy dokumenty. Zajmie się nim później, a tymczasem umówiony był na maseczkę z alg i peeling całego ciała.

***

Właśnie na taką chwilę czyhał, ukryty za filarem, Gregory House. Odczekując aż Darmowa-reklama-pasty-do-zębów-i-lakieru-do-włosów, odjedzie spod szpitala i rozglądając się wokół, niczym Różowa Pantera zakradł się i wślizgnął do pustego gabinetu. Nie przejmując się pozostawianym po sobie bałaganem, przetrząsał biurko Broyle’a. Natknąwszy się na gazetkę Kaczora Donalda, skrzywił się z niesmakiem, ale po chwili wzruszając ramionami, zwinął magazyn i wsunął go za pasek spodni.
- Przyda się na później – mruknął, uśmiechając się pod nosem.
Przerzucając kolejne dokumenty, zauważył jak z jednej z teczek wypadła biała, ubrudzona koperta. Marszcząc brwi, podniósł przesyłkę. Widząc nietypowy znaczek, wzniósł oczy ku niebu.
- Temu facetowi potrzebny jest psychiatra! – mruknął, otwierając kopertę i przelatując wzrokiem po liście.
- Nieee… - wychrypiał, siadając na biurowym krześle. – Nosz kurwa, no to się doigrał – szepnął, patrząc w przestrzeń oczami, w których igrały iskierki mordu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:30, 08 Lis 2009    Temat postu:

Kika dobre
Jezzz, przy Kaczorze Donaldzie padłam
Wiem, powiecie, że jestem inna, ale po Twojej części lubię Maxwell'a
Wilsona oddałaś super bez dwóch zdań cały nasz kochany serialowy onkolog
Część zdecydowanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:31, 08 Lis 2009    Temat postu:

no Wilson to tu kosi

taka ciapa pocieszna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin