Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podarunek [Z]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:56, 24 Lis 2008    Temat postu: Podarunek [Z]

Wen się na chwilę ocknął, ale z braku czasu stwierdził, że tym razem nie machnie całości w jeden wieczór i będzie pisał w miarę przypływu natchnienia. Podobno ogólnie już wie, co chce naskrobać, ale jeszcze nie ubrał tego w słowa. No cóż, wrzucam, co mi dał, na resztę kazał poczekać. Za to łaskawie zezwolil na dłuższe kawałki. mam nadzieję, że się wyrobi do końca tygodnia, bo ja mało cierpliwa jestem






PODARUNEK

1.
Siedział ewidentnie znudzony. Obie dłonie i brodę oparł na lasce i patrzył na kolejnego pacjenta siedzącego na kozetce z gabinecie przychodni. Kaszel. Rozcięty palec. Skręcona kostka. Kaszel. Gardło. Angina. Nuda. Ile można! Osłuchiwał, opukiwał, oglądał, wypisywał recepty… Już tak chyba ze dwie godziny? A tak mu dobrze szło, myślał, że Cuddy znów da się nabrać. Tym razem zaszył się na fotelu w szatni lekarzy, naiwnie założył, że skoro tam się schował ostatnio, to teraz nie będzie go tam szukała. Guzik prawda, dopadła go po piętnastu minutach. Musiała mieć taką tryumfującą minę? Musiała? Przez nią człowiek nie ma chwili spokoju, gania za tobą po całym szpitalu i tylko: House to, House tamto. Już nie wiadomo, gdzie się przed nią ukryć, jak uciec?...

- Ty wcale nie uciekasz, młody człowieku…
Poderwał głowę zaskoczony i go zamurowało. Staruszka, której właśnie wypisywał receptę, pogłaskała go po głowie i uśmiechnęła się ciepło.
- Matko jedyna, gadałem na głos?
- Ty nie uciekasz. Ty ją cały czas gonisz, tylko jeszcze tego nie wiesz. Obudź się i złap ją wreszcie, bo nie zauważysz jak minie wam młodość.
- Młodość? Skończyłem czterdziestkę już dawno – wykrzywił się, nadal zdumiony słowami staruszki. Własne słowa też go zaskoczyły, nie miał w zwyczaju wywewnętrzać się nikomu. – I dobrze mi tak, jak jest… Poza tym, nie wszyscy się nadają…
Jej ciepły śmiech przerwał jego obronę.
- Nadajesz się dziecko, nadajesz. Bardzo tego potrzebujesz, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
- Ale..
Znów go pogłaskała po głowie.
- Nie bój się i jej zaufaj. Sobie zaufaj. Za chwilę Walentynki… Nawet nie wiesz, jaki szczęściarz z ciebie…. – Wyjęła łagodnie receptę z jego ręki, uśmiechnęła się jeszcze raz. – I nie, nie mówiłeś na głos. – dodała przed wyjściem.
Siedział ogłupiały dłuższą chwilę. To niemożliwe, musiał coś głośno powiedzieć, a babcia to podchwyciła i zaczęła mu wciskać te swoje mądrości! Cholera, już kompletnie głupieje w tej przychodni. Może i jego jakaś zaraza łapie, a przynajmniej przyzwoite, normalne przeziębienie?
Wyszedł z gabinetu i rzucił na blat recepcji karty pacjentów. Spojrzał na pielęgniarkę, chciał zapytać o tę starsza kobietę. Otworzył nawet usta, ale po chwili rozmyślił się. Nie, to wariactwo… I jeszcze to szczucie Walentynami! Kolejna hipokryzja, kolejne kłamstwo!

- House! Wejdź do mnie na chwilę, proszę.
Oczywiście, że musiała pojawić się w najmniej odpowiednim momencie! Czy ona nie ma co robić, tylko go pilnować?! Powinna latać na miotle po szpitalu, a nie jego prześladować! Złap ją, też mi coś! Raczej nie daj się złapać, cholera jasna! Po chwili wahania, z nieodgadnionym wyrazem twarzy, pokuśtykał do gabinetu Cuddy.

- Wiem, wiem. – jęknął, wbijając wzrok w sufit, wykrzywił się niemiłosiernie. Stanął na środku pomieszczenia, opierając się obiema rękami na lasce – niedługo Walentynki i chcesz mnie zaprosić na miły, romantyczny wieczór przy świecach. Przed chwilą twoja kumpela z Łysej Góry mnie ostrzegła. – Spojrzał na nią spode łba. - Nie pójdzie ci tak łatwo, wiedźmo, będę się bronił! Żywcem mnie nie weźmiesz!...
- House, sprawdź czy nie masz gorączki. To może być niebezpieczne, skoro już bredzisz… - Dotknęła wierzchem dłoni jego czoła, przesunęła niżej, w okolice ucha. Chciała tylko się z nim podroczyć, ale on chwycił mocno jej rękę i zdecydowanie odsunął.
- Wiem, co zamierzasz czarownico. Tylko bez takich sztuczek. Nie dam się na to nabrać…
- House, gorzej ci? - uśmiechnęła się niepewnie.
Powiesił laskę na oparciu krzesła i wolną rękę położył jej na czubku głowy, przymierzył do siebie. Spojrzał z niechęcią na jej nogi.
- Gdyby nie te obcasy, to byś mi raptem do brody sięgała. Zdejmij buty.
- Oszalałeś?!
- Buty! Nie bieliznę! O czym ty myślisz, kobieto?! Chcesz mnie na złą drogę sprowadzić?! Zdejmuj.
- Ale po co? – usiłowała się odsunąć, ale nadal trzymał jej rękę w swojej.
- No co? – Wzruszył ramionami, - już teraz mogę patrzeć na ciebie z góry, wiesz co będzie, jak zdejmiesz buty?
- Marzyciel! – próby uwolnienia ręki i zajęcia strategicznego miejsca za biurkiem, nie na wiele się zdały. – Twoje rozbuchane ego… - przerwała, gdy poczuła jego wargi na swoich palcach – Co…, co?...
- Oswajam czarownicę…. – uśmiechnął się z tryumfem. Uniósł jedną brew i spojrzał porozumiewawczo – Lecisz na mnie, Cuddy! To dlatego łazisz za mną i łazisz, i udajesz, że to jakichś pacjentów chodzi! Ty po prostu chcesz na mnie popatrzeć, co? Dotknąć?.... Trzeba było powiedzieć, ze mną jak z dzieckiem, za rękę i do …
- Zamknij się, House! Twoje żarty są co raz mniej śmieszne! Myślisz, że w ten sposób uda ci się unikać wykonywania swoich obowiązków? Że jak znów zaczniesz te swoje seksistowskie kawałki, to ci odpuszczę? – Uśmiechnęła się delikatnie, by złagodzić własne słowa. Wolała jednak zaatakować, niż narazić się na niebezpieczeństwo utraty kontroli sytuacji, a te jego oczy, uśmiech,... dotyk,... zdecydowanie ją rozpraszały.
- Przez dwie godziny przyjmowałem pacjentów w przychodni, czego ty jeszcze chcesz, niewdzięcznico?! – kciukiem pogładził jej dłoń, co zdecydowanie złagodziło jego oburzenie, ale u niej znów wywołało niechciane reakcje. Zdecydowanie zabrała mu swoją rękę i stanęła dwa kroki od niego.
- Wiem, faktycznie dziś byłeś w przychodni, ale, nie wypominając, dopiero po tym, jak cię tam zagoniłam. I wiem także, że jutro, pojutrze, znów będziesz się chował po kątach, żeby tylko uniknąć chorych. Mam więc rozwiązanie, House. – Zdołała w końcu opanować to ciepło, które rozchodziło się po jej ciele. Uśmiechnęła się szeroko. - Odpoczniesz od przychodni i tej całej nudy. Od jutra weźmiesz zastępstwo za dr Bell i będziesz prowadził zajęcia ze studentami.
- Zapomnij. – chwycił laskę i odwrócił się do drzwi, by wyjść stąd jak najprędzej. Co za cwana bestia… Myśli, że jak go pogłaszcze po twarzy, to on zgłupieje do reszty? No dobra, trochę głupieje. Ale tylko trochę. Cholera…
- House!
- Zapomnij!
Podbiegła do drzwi i zatarasowała mu drogę.
- Żadne zapomnij! Od jutra masz studentów!
- Kocham przychodnię. – wycedził dobitnie prosto w jej twarz. Obrócił się i wrócił do jej biurka. Jak chce, to niech za nim gania po gabinecie, proszę bardzo. – Kocham pacjentów, żyć bez nich nie mogę!
- To ty zapomnij, House! Jutro zaczynasz!
- Mowy nie ma, w żadnym wypadku!
- Na szczęście to ja jestem szefem i to ja wydaję polecenia!…
- Tak?! – warknął już naprawdę wkurzony. Chwycił krzesło za oparcie i postawił je przed nią – Wejdź tu i powiedz mi to prosto w oczy!!!
Wytrzymując jego spojrzenie, zadarła brodę jeszcze wyżej, zdjęła buty, podciągnęła wąską spódnicę i weszła na krzesło. Podparła się obiema rękami pod boki, nachyliła się tak, że prawie dotknęła czołem jego czoła i wycedziła jadowicie:
- Jutro rano o dziewiątej w auli. Doktorku! – wyprostowała się, zdmuchnęła niesforne włosy z czoła i z dumnie zadartą głową zeszła z krzesła. Odstawiła je na miejsce, i posyłając House’owi szeroki uśmiech satysfakcji, oparła się o biurko.
- W czymś jeszcze mogę pomóc?
Usiłował zachować poważną minę. O rany, ale z niej numer.. Wbrew wszystkiemu wcale nie czuł złości, raczej coś na kształt… rozczulenia? Wiedział, że ona nie da mu się zastraszyć, choć próbował już wielokrotnie. Podszedł do niej powoli, lekko przeciągnął palcem po jej wargach.
- Znalazłoby się parę rzeczy, w których mogłabyś mi pomóc, kotku – powiedział przeciągle, patrząc jej w oczy. Wytrzymała jego spojrzenie, nie odsunęła się. Miał wrażenie, że wręcz…
- Dobrze się bawicie? Zaraz zaczną przyjmować zakłady, kto komu pierwszy przyłoży – Wilson zamknął za sobą szklane drzwi i wskazał na nie kciukiem. – Trzeba było przynajmniej opuścić żaluzje, wasze wrzaski zwabiły tu pół szpitala. O tej gimnastyce na krześle będą mówić następnym pokoleniom…
Jeszcze raz delikatnie obrysował kciukiem jej wargi i spojrzał przez ramię na Wilsona.
- O jej podwiniętej spódnicy też?
Dopiero teraz zauważyła, że spódnica niebezpiecznie wysoko odsłaniała uda. Zarumieniona, szybko ją poprawiła.
- Wy dwaj, wynocha!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Czw 22:19, 27 Lis 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ladyxy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Lis 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:47, 25 Lis 2008    Temat postu:

Nie no... genialne
Uśmiałam się jaki nigdy w życiu.
mam nadzieję, ze wen cię nie opuści, bo ten fik jest boski i błagam o kontynuację


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:36, 25 Lis 2008    Temat postu:

hehehe, fantastyczne

Zauwazyłam, że masz wyjatkowy dar do opisywania czułości. Te sceny sa w Twoim wykonaniu takie...nie wiem nawet jak to ująć. Jak to czytam to mi coś sie w środku ściska. Bardzo mi sie podoba, ta wsciekłość Housa, ta jego walka z własnymi uczuciami. Jednym słowem niecieprliwie czekam na wiecej!

Ściskam Ciepło


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:20, 25 Lis 2008    Temat postu:

Świetne, genialna ta staruszka z przychodni, scena w gabinecie cudowna.
Cytat:
Ty ją cały czas gonisz, tylko jeszcze tego nie wiesz. Obudź się i złap ją wreszcie, bo nie zauważysz jak minie wam młodość.

Lepiej tego nie można było ująć

Czekam na cd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:07, 25 Lis 2008    Temat postu:

OMG! Ja chcę dalej!
Staruszka w przychodni, boska. Sama siedziałam zdezorientowana, a co dopiero taki House.
Cała ta sytuacja w jej gabinecie - bezcenna. To ich dotykanie Zgadzam się zdecydowanie z T.. Masz niesamowity dar opisywania takich małych czułości, tak, że sprawiają, że czuje taką gulę w żołądku
Ta akcja z jej butami - genialna. Mało co się nie zaszłam ze śmiechu przed komputerem, a co w moim stanie jest bardzo bolesne
Cytat:
Wejdź tu i powiedz mi to prosto w oczy!!!

Ómarłam. Skąd ty masz tyle świetnych pomysłów? Toż to boskie jest!
Cuddy to mistrz
Ja chcę dalej! Prooszę
Pozdrawiam gorąco Ciebie i Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
katka1819
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 24 Maj 2008
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 12:46, 25 Lis 2008    Temat postu:

świetne!!!
kiedy cdn?
pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 31 Lip 2008
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz wiedzieć. ; D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:12, 25 Lis 2008    Temat postu:

jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam!
Poprostu rewelacja.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:21, 25 Lis 2008    Temat postu:

haha! świetnie, bardzo fajnie
Czekam na więcej i Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:23, 25 Lis 2008    Temat postu:

aaa.. to jest znakomite.a akcja z krzeslem przebija wszystko czekam na dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuss
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1633
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:26, 25 Lis 2008    Temat postu:

Lizbona ty poprstu świetnie piszesz
Cytat:
- No co? – Wzruszył ramionami, - już teraz mogę patrzeć na ciebie z góry, wiesz co będzie, jak zdejmiesz buty?

Ile ja bym dała żeby on na mnie spojrzał nawet z góry
Cytat:
- Kocham przychodnię.

Cytat:
- Dobrze się bawicie? Zaraz zaczną przyjmować zakłady, kto komu pierwszy przyłoży – Wilson zamknął za sobą szklane drzwi i wskazał na nie kciukiem. – Trzeba było przynajmniej opuścić żaluzje, wasze wrzaski zwabiły tu pół szpitala. O tej gimnastyce na krześle będą mówić następnym pokoleniom…


Czekam na next


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:32, 25 Lis 2008    Temat postu:

ten fik mnie powalił
uśmiała się przy nim jak nigdy
pozdrawiam
i czekam na jakiś cd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:17, 25 Lis 2008    Temat postu:

Mój Wen jest ciut wredny - gdy jestem w pracy i przewalam tony papierów na biurku, łasi się jak kot, przymila i kusi : rzuć w cholerę robotę i myśl tylko o mnie. Zagląda w oczy, mruczy przymilnie, podejrzewam, że to również on zawiesił mi dziś program, gdy wklepywałam kolejne pozycje do rozliczenia. Dopadł mnie nawet w przychodni, gdy czekałam na badanie rtg. Ale gdy wracam do domu, pooporządzam co niezbędne i siadam z laptopem na kolanach, to odwraca się tyłem obrażony. Na nic moje prośby i groźby, brodę zadziera wyżej własnego nosa i mamrocze po cichu: nie chciałaś, to teraz sobie poczekaj....

Bardzo dziękuję za czytanie tych wypocin i za miłe słowa, Wen ciekawski, zagląda mi przez ramię i mile połechtany pochwałami, pewnie niedługo coś mi da. Negocjujemy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Wto 19:19, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LicenceToKill
Bond's Girl


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 1243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedziba MI6
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:02, 25 Lis 2008    Temat postu:

Nie no, rewelacja kompletna
Świetne to jest, uśmiałam się jak nie wiem co
Pisz pisz i słuchaj się WENa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:36, 25 Lis 2008    Temat postu:

Dziewczyno, jesteś po prostu maszyną do tworzenia fików Jeden skończysz i już zaczynasz drugi...
A co jeden to lepszy
Bardzo mi się podoba, a jeszcze bardziej będzie mi się podobać, jak kolejną część wrzucisz
Pozdrawiam i życzę dużo weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:14, 25 Lis 2008    Temat postu:

Wen okazał się być przekupny i pozwolił mi coś tam potworzyć





2.
- O co chodzi w tym wszystkim, House? Czy wy w końcu przestaniecie?... – Wilson szedł obok przyjaciela i kręcił głową z niedowierzaniem.
- Ona zaczęła, tatusiu! – przerwał House radośnie.
- … Przestaniecie udawać, że nic między wami…
- Naprawdę! Ja byłem grzeczny!
- … Że nic między wami…
- Nic między nami! – uciął krótko.
- House, daj spokój, przecież to widać! Niedługo naprawdę zaczną obstawiać…
- Jeszcze nie zaczęli? – zatrzymał się gwałtownie, Wilson musiał się cofnąć kilka kroków.
- House, za chwilę są Walentynki..
- Ej! – spojrzał na przyjaciela z namysłem – znasz może taką babcię? W chustce?
- Babcia w chustce... - Wilson spojrzał na Housa z politowaniem, musiał go dogonić, bo ten znów gnał przed siebie - oczywiście! Trzymam takie cztery w szafie…
- Mówię poważnie! Dobrze po siedemdziesiątce, była dziś w przychodni.
- Całymi latami chodzicie naokoło siebie, podpuszczając się nawzajem i nie dopuszczając do siebie za blisko. Niedługo znudzi ją już ta wasza gierka i spróbuje ułożyć sobie życie. Bez ciebie! Co ty sobie myślisz? Że tak będzie przez następne dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat? Że w końcu dwoje ledwo zipiących siwowłosych i bezzębnych staruszków będzie się nadal ganiać po korytarzach szpitala? Człowieku!
- …
- House, chodzisz jak kot własnymi drogami, robisz co chcesz i kiedy chcesz, nie ufasz ludziom i nie pozwalasz im zbliżyć się do ciebie, chyba, że na twoich warunkach. Wiesz jak myśli kot? Karmią mnie, głaszczą, przytulają, nawet jak jestem wredny i kogoś podrapię, ciągle wołają i lubią brać mnie na kolana: na pewno jestem dla nich bogiem! Jesteś jak kot, House! Zejdź czasami z piedestału, na który się wdrapałeś i zajrzyj do świata nas, maluczkich… Cholera, zacznij żyć jak człowiek!
- ….
- Zrób jej jakąś miłą niespodziankę na te Walentynki, Greg. – Wilson westchnął zrezygnowany. – Podkreślam, miłą! Znaczenie tego słowa znajdziesz w encyklopedii.
- Babci? Niespodziankę? James, nie znam jej aż tak dobrze!
Wilson otworzył drzwi swojego gabinetu
- Sam jesteś idiotą, House….


Stała przy recepcji, w pobliżu wejścia. Zamierzała przypilnować, by jej najlepszy diagnosta nigdzie nie zabłądził w drodze na wykłady. Dobrze wiedziała, że zrobi wszystko, byle tylko nie spotkać się ze studentami. Ani z pacjentami. Po co go w ogóle zatrudniła?! Jest jak wielki wrzód na tyłku, a na dodatek wykorzystuje każdą okazję, by ją publicznie zawstydzić. Mogła się założyć, że wczorajsza scena w jej gabinecie została dokładnie zaplanowana i że doskonale wiedział o obserwujących ich ludziach. I o tej nieszczęsnej, podwiniętej spódnicy! Że też ciągle daje mu się wpuszczać w maliny… O nie, doktorku, przegiąłeś! Żeby pół szpitala mogło gapić się na jej bieliznę? No, prawie, ale mało brakowało! Jeszcze ma trzydzieści minut, niech no tylko spróbuje się spóźnić. Już on popamięta, cwaniaczek jeden.
Zerkała co chwila na zegarek, witała się z przychodzącymi do pracy podwładnymi, pielęgniarki podtykały jej dokumenty do podpisania, jakaś pacjentka zawracała czymś głowę… Przyszedł. Zmarznięty, obsypany śniegiem, przytupywał na wycieraczce przy wejściu i spoglądał na nią tak… smutno. Jak zbity pies. Zmarznięty, kulawy, zbity pies… Jezu, chyba nic się nie stało? Podchodził do niej wolno, a im był bliżej, tym ona bardziej traciła rezon. Stało się coś? W końcu do niej dokuśtykał i nie zwracając uwagi na otoczenie, wtulił głowę w zagłębienie jej szyi. Ogarnęły ją złe przeczucia. Mimo że jego płaszcz i czapka oblepione były mokrym śniegiem, odruchowo przygarnęła go do siebie… On objął ją ramionami i wtulił się jeszcze bardziej. Stało się coś! To nic, że będzie cała mokra…. Coś mamrotał wtulony w jej szyję, nic nie rozumiała, ramiona mu drżały, odnosiła tylko wrażenie, że … płacze?! Chwyciła go za płaszcz i gwałtownie odsunęła od siebie. Ani śladu łez… Przeczuwała, że tego pożałuje, ale musiała zapytać.
- Greg, co się stało?!
- Nie przytuliłaś mnie dzisiaj rano! – ryknął rozpaczliwie. – Wyszłaś i zostawiłaś samego!
- Ty draniu! – warknęła, rozłoszczona do granic możliwości. – Dlaczego ja ciebie jeszcze znoszę?!
- Bo mnie kochasz? – zapytał na pół żartobliwie i puścił oko. - Miłego dnia, szefowo…
A niech go jasna cholera! Oczywiście, znów dała się wyrolować i oczywiście znowu publicznie! Do diabła rogatego! Jak on to robi?! I jeszcze idzie dumnie wyprostowany, jakby nie wiadomo co! Pajac! Cholera, no….


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:29, 25 Lis 2008    Temat postu:

Super opowiadano. I House wtulający głowę w szyję Cuddy...
Czekam już na c.d. ;d;d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:30, 25 Lis 2008    Temat postu:

*padła*
*smierć przez zakwik*



Boszszsz!!! To było piekne. Uwielbiam to co piszesz. Wdarłaś sie na Huddy wprost do mego serca.

Fragment jak go przytula jest uroczy, przewspaniały i cudowny absolutnie. Rozpłynełam sie. Mam nadzieję że w koncu przytuli sie tak do niej na serio, a nie dla jaj

Królestwo za taki opis w Twoim wykonaniu. Tak mi teraz przyszło do głowy... skoro tak cudownie wychodza Ci takie fragmenty... może pomysl o czymś +18

Ściskam mocno

Ps. kiedy dalej? *patrzy błagalnie oczami zbitego psiaka Housa*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez T. dnia Wto 21:32, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cave
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 1411
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:34, 25 Lis 2008    Temat postu:

warto bylo czekac nie moge sie doczekac do House wykobinuje dla Cuddy..jesli wogle cos zrobi

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:48, 25 Lis 2008    Temat postu:

Pochowają mnie w jednym grobie z T.
Borze szumiący! Boli mnie żebro, ale warto było! House wtulający sie w Cuddy - piękny, ale to, co się potem stało - genialne
Czym przekupiłaś Wena? Jak podeślę mu jakiś prezent, to bedzie szybko?
*patrzy błagalnie*
Całuję mocno i czekam na dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jarii007
Kardiochirurg
Kardiochirurg


Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 2951
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:58, 25 Lis 2008    Temat postu:

Aaaa !
Ołł noł nie zdążyłam na pierwszą część !
Co to będzie ?
Haha napisze komentarz do dwóch części

Cz.1

Cytat:
Kaszel. Rozcięty palec. Skręcona kostka. Kaszel. Gardło. Angina.


Ojj masakraa xD
Łączę się w bólu

Cytat:
- Matko jedyna, gadałem na głos?


Haha *turla się po podłodze i śmieje się do czerwoności*

Cytat:
- Nadajesz się dziecko, nadajesz. Bardzo tego potrzebujesz, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
- Ale...


No jasne że się nadaje !
Tylko jeszcze o tym nie wie
Trzeba będzie mu to uświadomić
Ja się już tym zajmę ...

Cytat:
Powinna latać na miotle po szpitalu, a nie jego prześladować!


Haha wizja Cuddy na miotle i z takim śmiechem :
"Hahahahaaaaaaaaa"
Tylko takim głosem Baby-Jagi [?]

Cytat:
Przed chwilą twoja kumpela z Łysej Góry mnie ostrzegła.


UWAGA ! UWAGA !
Z ostatniej chwili !
Na Grega House'a napadło kilka czarownic z Łysej Góry , prawdopodobnie znajome Lisy Cuddy ! Przekazały mu wiadomości tajne/poufne o których niestety nie wiemy

Cytat:
- Wiem, co zamierzasz czarownico. Tylko bez takich sztuczek. Nie dam się na to nabrać…


Alee tatoooooooo
Czemu ?

Cytat:
- Buty! Nie bieliznę! O czym ty myślisz, kobieto?! Chcesz mnie na złą drogę sprowadzić?!


Ejj ona chce zgorszyć House'a !!!
Na nią !!!


Cytat:
- Marzyciel!


Zawsze można sobie pomarzyć

Cytat:
Wytrzymując jego spojrzenie, zadarła brodę jeszcze wyżej, zdjęła buty, podciągnęła wąską spódnicę i weszła na krzesło. Podparła się obiema rękami pod boki, nachyliła się tak, że prawie dotknęła czołem jego czoła i wycedziła jadowicie:
- Jutro rano o dziewiątej w auli. Doktorku! – wyprostowała się, zdmuchnęła niesforne włosy z czoła i z dumnie zadartą głową zeszła z krzesła. Odstawiła je na miejsce, i posyłając House’owi szeroki uśmiech satysfakcji, oparła się o biurko.


Ołłłłłłłł jes xD
Powalił mnie ten kawałek
Ale tak powalająco mnie powalił
Haha Doktorku

Cytat:
- W czymś jeszcze mogę pomóc?


Nie dzięki
Ja wychodzę ...

Cytat:
Zaraz zaczną przyjmować zakłady, kto komu pierwszy przyłoży


Albo nie. Jednak zostanę
Stawiam na kissa xD

Cytat:
- Wy dwaj, wynocha!


Auć ...

Cz.2

Cytat:
- Ej! – spojrzał na przyjaciela z namysłem – znasz może taką babcię? W chustce?


No ja widziałam
Była w sklepie z taką sweet zieloną chustką na głowie xDD
Krzywo się na mnie popatrzyła ...

Cytat:
Trzymam takie cztery w szafie…


A jakie mają chustki ?

Cytat:
- Całymi latami chodzicie naokoło siebie, podpuszczając się nawzajem i nie dopuszczając do siebie za blisko. Niedługo znudzi ją już ta wasza gierka i spróbuje ułożyć sobie życie. Bez ciebie! Co ty sobie myślisz? Że tak będzie przez następne dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat? Że w końcu dwoje ledwo zipiących siwowłosych i bezzębnych staruszków będzie się nadal ganiać po korytarzach szpitala? Człowieku!
- …
- House, chodzisz jak kot własnymi drogami, robisz co chcesz i kiedy chcesz, nie ufasz ludziom i nie pozwalasz im zbliżyć się do ciebie, chyba, że na twoich warunkach. Wiesz jak myśli kot? Karmią mnie, głaszczą, przytulają, nawet jak jestem wredny i kogoś podrapię, ciągle wołają i lubią brać mnie na kolana: na pewno jestem dla nich bogiem! Jesteś jak kot, House! Zejdź czasami z piedestału, na który się wdrapałeś i zajrzyj do świata nas, maluczkich… Cholera, zacznij żyć jak człowiek!
- ….
- Zrób jej jakąś miłą niespodziankę na te Walentynki, Greg. – Wilson westchnął zrezygnowany. – Podkreślam, miłą! Znaczenie tego słowa znajdziesz w encyklopedii.


Ale Wilson dał wykład xD
Tylko on to potrafi
Ale ja bym mogła takich wykładów słuchać całymi dniami

Cytat:
Po co go w ogóle zatrudniła?!


Trudne pytanie
No zastanówmy się ...

Cytat:
Zmarznięty, obsypany śniegiem, przytupywał na wycieraczce przy wejściu i spoglądał na nią tak… smutno. Jak zbity pies. Zmarznięty, kulawy, zbity pies…


Obraz nędzy i rozpaczy
*patrzy z łzami w oczach*


Cytat:
W końcu do niej dokuśtykał i nie zwracając uwagi na otoczenie, wtulił głowę w zagłębienie jej szyi. Ogarnęły ją złe przeczucia. Mimo że jego płaszcz i czapka oblepione były mokrym śniegiem, odruchowo przygarnęła go do siebie… On objął ją ramionami i wtulił się jeszcze bardziej.


Prowokator xD
Haha ale to był widok
Ja też taki chcę !!!


Cytat:
Coś mamrotał wtulony w jej szyję, nic nie rozumiała, ramiona mu drżały, odnosiła tylko wrażenie, że … płacze?! Chwyciła go za płaszcz i gwałtownie odsunęła od siebie. Ani śladu łez…


Haha
On ? I płacz ?
Niemożliwe !!!


Cytat:
- Nie przytuliłaś mnie dzisiaj rano! – ryknął rozpaczliwie. – Wyszłaś i zostawiłaś samego!
- Ty draniu!


*leży i kwiczy*

Ale jak ona mogła go nie przytulić ?
No jak ?!


Cytat:
- Bo mnie kochasz? – zapytał na pół żartobliwie i puścił oko.


Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak

Cytat:
Do diabła rogatego! Jak on to robi?! I jeszcze idzie dumnie wyprostowany, jakby nie wiadomo co! Pajac! Cholera, no….


Świetne zakończenie
Magia House'a

Ale się rozpisałam

No to kończę

Pozdrowienia
I czekam na cd z meeeega niecierpliwością



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jarii007 dnia Wto 22:02, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:26, 25 Lis 2008    Temat postu:

Bardzo fajnie, że dzisiaj znowu kolejna część
Świetne
Achhh ten House
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kremówka
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 2623
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:28, 25 Lis 2008    Temat postu:

Wykład Wilsona cudowny, scena przytulenia House'a przecudowna... Taka... Czuła, urocza... Ten biedny, zaśnieżony House *rozczula się*...
Uszczęśliwiłaś mnie, naprawdę
I myślę, że powinnaś się zastanowić bardzo poważnie nad sugestią T. dotyczącą tego +18... Ja bym baaardzo chętnie to przeczytała...
Życzę dużo, dużo wena, bo coś widzę, że powstanie przecudny ficzek Huddy... I już się na niego cieszę...
Czekam na kolejne części z narastającą niecierpliwością...
Pozdrawiam gorąco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rocket queen
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 08 Kwi 2008
Posty: 3955
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:14, 25 Lis 2008    Temat postu:

Czemu ja przeczytałam ten tekst dopiero teraz? Gdybym zrobiła to z samego rana, z pewnością cały wtorek chichrałabym się jak wariatka! Więcej nie popełnię podobnego błędu!

Pozdrawiam serdecznie i tradycyjnie "wena życzę"!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lizbona
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:45, 26 Lis 2008    Temat postu:

T. napisał:

Tak mi teraz przyszło do głowy... skoro tak cudownie wychodza Ci takie fragmenty... może pomysl o czymś +18


kremówka napisał:

I myślę, że powinnaś się zastanowić bardzo poważnie nad sugestią T. dotyczącą tego +18... Ja bym baaardzo chętnie to przeczytała...



Usiłowałam wyciągnąć z Wena sposób, jak to się stało, że się zbiesił, ale wyraźnie plątał się w zeznaniach. Nie wiem więc jakim cudem, ani w jaki sposób, ale wiem przez kogo: mój Wen został podstępnie przekupiony!! Zamiast grzecznie spać w nocy, marudził, wiercił, aż musiałam zapalić światło i znów włączyć laptopa! Całe szczęście, że dziś mam dzień wolny, to nie musiałam zrywać się rano o jakiejś koszmarnej godzinie, ale drogie panie, tak się nie robi!! To wcale nie jest śmieszne!!
Przez Wasze niecne manewry, zamiast dalszego ciągu, napisałam zakończenie!!! Może nie jest to aż TAKIE +18, ale jednak.. Na dodatek wcale nie wiem kiedy je opublikuję i czy w takiej formie, bo prawdę mówiąc wolę niedopowiedzenia. No i jeszcze brakuje czegoś po drodze, prawda?! Jestem absolutnie oburzona!!.
Pojadę teraz nabyć drogą kupna jakieś leki uspokajające, odstresowujące i w ogóle „-jące”, i będę negocjować z upartym Wenem, by raczył wrócić do pierwotnej wersji wydarzeń. Mam nadzieję, że go obłaskawię na tyle, by wieczorkiem znów coś wrzucić…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lizbona dnia Śro 11:50, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
T.
Anestezjolog
Anestezjolog


Dołączył: 23 Cze 2008
Posty: 1340
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: KRK
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:00, 26 Lis 2008    Temat postu:

OMG! JA CHCE TO JUZ!!!! Kocham Twego Wena i Ciebie

PIsz Ja Ci zrobie obiad , posprzatam w mieszkaniu i zrobie zakupy a TY pisz Zanim Ómre z niecierpliwosci...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin