Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Prawdziwe kłamstwa [T][Z?]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:31, 22 Sie 2011    Temat postu:

Yaaay, MissCuddles I'm so glad you're here I think you've heard that before, but we all love your story. That's the real Huddy! Please, keep writing, so Pirania could translate more of your fanfiction for us. Thanks for visiting our forum.
Love, Alice


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MissCuddles
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 28 Kwi 2011
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:41, 23 Sie 2011    Temat postu:

alcusia napisał:
Yaaay, MissCuddles I'm so glad you're here I think you've heard that before, but we all love your story. That's the real Huddy! Please, keep writing, so Pirania could translate more of your fanfiction for us. Thanks for visiting our forum.
Love, Alice


Thanks Alice. I am still looking for inspiration since it was single-handedly destroyed by David Shore and the stupid arcs of Season 6 and 7. Most probably I would have to rewatch Seasons 1-5 to catch the Huddy chemistry and the banter but first I need to find time for that. Right now I am not shipping anyone and that's just sad

Keep enjoying True Lies and Indecent Proposal I am so happy you like it

Kisses to you


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:30, 23 Sie 2011    Temat postu:

God, God, God, God!!!!!

AAAAA!!!!

oszalałam na punkcie tego opowiadania! Ja nie mogę

Po prostu kocham cię, Piranio!
I MissCuddles! I love your story, MissCuddles!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:19, 27 Sie 2011    Temat postu:

ŁaaaaŁ----> mój komentarz na te części.

Nie wiem czemu, ale ten fick odbiera mi mowę, zdolność mądrego pisanie (jeżeli w ogóle kiedyś to robiłam), oddychania, myślenia. Czyli jak zabieram się za ten fick, jestem w euforii, ale to dobrze. Po prostu to co zrobiła MissCuddles, a ty nam to przetłumaczyłaś, pobija wszelką wspaniałość. Jestem waszą wierną fanką, bo taki duet, to czysty skarb

Co do tego porno ficka, to jestem ciekawa tych ludzkich problemów więc jeśli się zdecydujesz tłumaczyć, wiedz, że będę TO czytać

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:38, 30 Sie 2011    Temat postu:

Pirania, proszę, napisz już następną część Nie mogę się doczekać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:52, 30 Sie 2011    Temat postu:

LissLady napisał:
Cytat:
Pirania, proszę, napisz już następną część Nie mogę się doczekać

Nie ty jedna kochana! Ja jak tu tylko zajrzę, sprawdzam czy aby nikt nie dodał nowej części fanfiku Huddy. W tym m.in. Pirania.

Weny życzę i czekam z ogromną niecierpliwością na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:36, 02 Wrz 2011    Temat postu:

Cytat:
No dobra, dobra, trochę daję ciała, ale po 40 częściach każdy może być trochę zmęczony ;D


Rozdział XXXIX. Niech nadejdzie ranek.

Sobota, 7 kwietnia, 6.30 rano
Cuddy leniwie otworzyła oczy. Jej zegar biologiczny był nieomylny, obudził ją kilka minut wcześniej, by mogła wziąć się za swoje administratorskie obowiązki. Musiała się pojawić na konferencji. I strasznie się jej nie chciało. Nadal leżała na klatce piersiowej House'a, który opiekuńczo obejmował ją w talii. Zerknęła na jego spokojną twarz i stwierdziła, że on nadal śpi. Nie miała ochoty jeszcze wstawać, więc ziewnęła i wtuliła się mocniej, jakby próbując wchłonąć ostatni moment intymności ze śpiącym diagnostą. Nie zamierzała go budzić – znając go, potrzebował snu o wiele bardziej niż ona. Nie cierpiała siebie za to, że musi iść. Łamanie delikatnej, świeżo odkrytej więzi między nimi wydało się jej złe, niemal bluźniercze.
Cuddy pocałowała mężczyznę leciutko i podniosła się powoli, na tyle ostrożnie, by go nie obudzić. Na palcach przeszła się po mieszkaniu, zbierając swoje rzeczy i zastanawiając się, co robić.
Rzuciła ukochanemu mężczyźnie ostatnie spojrzenie i delikatnie położyła jego spodnie od dresu i t-shirt z Rolling Stonesami na leżącej obok niego pomiętej poduszce. Uśmiechnęła się. To był uśmiech miłości, ale i desperacji. Nie była pewna, jak on zareaguje, gdy obudzi się w pustym łóżku i to ją martwiło. Ale musiała iść, obowiązki wzywały. O 7.15 zamknęła za sobą drzwi jego apartamentu i pospieszyła do Princeton.

Gdy House godzinę później otworzył oczy, poczuł, że serce mu staje. Naprawdę poczuł, jak zatrzymuje się na moment. Obudził się sam, co oznaczało tylko jedno - miał halucynacje albo śnił. Lisa Cuddy nie była prawdziwa. Nie kochali się całą noc. Nie uratowała go od niego samego.
- Czemu wciąż jestem w Nowym Jorku? - zapytał sam siebie i przekręcił się na bok, gdzie kobieta powinna była leżeć. Zbadał pościel, wąchając ją. Zapach Cuddy jeszcze się nie ulotnił z białej bawełny, cieszył jego nozdrza i serce. A więc jednak tam była.
- Cuddy... - zawołał House w głąb pustego mieszkania, unosząc się na łokciu. Gdy żadna odpowiedź nie nadeszła, zamknął oczy, odetchnął głęboko i rzucił się z powrotem na poduszkę. „A więc tak smakuje zdrada”- pomyślał, chwytając udo i masując je gwałtownie. Jego noga nie dawała mu spokoju zwłaszcza wtedy, gdy odczuwał ból psychiczny. W poszukiwaniu Vicodinu przesunął się na stronę łóżka, na której leżała kobieta. Nie chciał jeszcze tracić kontaktu z pościelą, która otulała jej ciało. To wspomnienie wydawało się najsłodszym snem, zaś ranek był tylko koszmarem. Zanim jednak zdążył się na nią wściec i wycofać się za swoje mury obronne, zauważył jej – a tak naprawdę jego – ubrania porządnie złożone na poduszce. Na nich leżała mała karteczka. Rzucił się po nią, zdesperowany, i zaczął czytać. W ciągu kilku sekund jego twarz rozpogodziła się. Uśmiechnął się na myśl o tym, jak dobrze Cuddy go zna. Wyciągnął się na łóżku. Uśmiech nie opuszczał jego twarzy, gdy czytał liścik raz za razem.
„House, spokojnie. Nie opuściłam cię. Mam o jedenastej wykład i muszę się jeszcze przebrać – chociaż wielu by się ucieszyło, widząc mnie w satynowo-jedwabnej sukience – i oddać Wilsonowi jego samochód. Dzięki za spodnie i t-shirt do spania, chociaż specjalnie się nie przydały. Pożyczyłam sobie od Ciebie tę bluzę z obrazkiem dziewczyny na rurze i spodnie od dresu, żeby mieć coś ciepłego na drogę. Co do bluzy – to urocze, że tak popierasz „samotne matki”*. Teraz wszyscy będą myśleć, że jestem lesbijką (tak, już widzę Twój zachwyt). W kuchni jest kawa – obawiam się, że jak wstaniesz, już nie będzie świeża.
No więc... czy powinnam przygotować największy gabinet na czwartym piętrze w szpitalu i zapowiedzieć moim prawnikom, że znów będą zapieprzać jak potłuczeni?
Zadzwoń, jeśli chcesz odzyskać swoją społecznie zaangażowaną bluzę. Lisa”

Cuddy prowadziła przez godzinę w ciszy, rozmyślając o wydarzeniach poprzedniej nocy. Co pięć minut zerkała na komórkę, upewniając się, że dzwonek jest włączony. Desperacko chciała, żeby zadzwonił, żeby potwierdził, że noc, którą spędzili razem, nie była pomyłką. Kochała go. Głęboko, do szaleństwa, bezsensownie, a ostatnie wydarzenia tylko to potwierdziły.
W głowie przeżywała na nowo każdy jego pocałunek i dotyk. Zadrżała, napięła mięśnie. Miała wrażenie, że jej kobiecość zbija się w cudownie pulsujący węzeł. Nagle skupienie się na drodze okazało się bardzo trudne.
- Cholerna konferencja...- syknęła Cuddy przez zęby i uderzyła obiema rękami w kierownicę. Irytował ją korek i fakt, że jej telefon nie dzwoni. Przygryzła wargę i rytmicznie zaczęła postukiwać palcami o uda, czekając, wzdychając, klnąc. A jednak był to najlepszy ranek w jej życiu. Uśmiechnęła się na wspomnienie jego nocnych przeprosin i wyciągnęła z torebki dwie tabletki Valium. Szybko je połknęła. Nie zamierzała pozwolić, by ruch w New Jersey zepsuł jej nastrój. Z tym postanowieniem włączyła radio i zaczęła szukać piosenki, która podtrzymałaby jej energię.
Gdy nie znalazła nic odpowiedniego w najpopularniejszych stacjach radiowych, włączyła Sirius XM, na którym leciała poranna audycja Rosie Radio, prowadzona przez Rosie O'Donnell. Był to talk show, w którym łączono dowcip, pop kulturę i poważne rozmowy z gwiazdami i słuchaczami. Dzięki działaniu Valium i dowcipom Rosie Cuddy zaczęła chichotać.
Kilka sekund później ruch się zmniejszył i Cuddy radośnie skierowała się w stronę Princeton, nucąc pod nosem w rytm piosenki, która się właśnie zaczynała – „Man! I Feel like a woman!”** Shani Twain.
- Co ty powiesz...- mruknęła między wersami. Po raz pierwszy od lat naprawdę czuła się kobietą. Podskoczyła, gdy usłyszała dzwonek telefonu i niemal nacisnęła hamulec. Nagły, choć bardzo wyczekiwany dźwięk prawie przyprawił ją o zawał serca. Usiłując złapać komórkę, upuściła ją dwa razy na podłogę. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy wreszcie usłyszała jego głos.
- Kawa jest wciąż gorąca – powiedział House leniwie, nalewając do ulubionego kubka parujący płyn.
- No proszę – odparła, czując, jak szybko zaczyna bić jej serce. Znajomy głos ucieszył ją bardziej, niż mogłaby przypuszczać. - Fajnie by było, gdybyś tak punktualnie przychodził do pracy.
- Zimno mi było – udał oburzenie. - Pewne seksowne ciało pozbawiło mnie kołdry i sobie poszło. Jeśli umrę na zapalenie płuc, to będzie twoja wina.
- Biorę na siebie to ryzyko – zaśmiała się, wyobrażając sobie jego uśmiech. - Czyli niepotrzebnie chodziłam na palcach, żeby cię nie obudzić? - zapytała, przekrzykując piosenkę. House jednak usłyszał tekst i uśmiechnął się do siebie. Uwielbiał, gdy Cuddy miała dobry nastrój – zwłaszcza, gdy się do tego przyczynił.
- Czujesz się kobietą, co? Chyba mam z tym coś wspólnego – ogłosił zaczepnie, przekonany, że Cuddy się rumieni. Miał rację. Zawsze miał rację. House z zadowoleniem wziął łyk kawy.
- Nagle zacząłeś strasznie dużo gadać – prychnęła Cuddy, rumieniąc się, gdy przypomniała sobie ich seks. Nie tylko sprawiał, że czuła się kobietą. Sprawiał, że czuła się żywa. Oddychanie nagle tało się dużo prostsze.
- No wiesz, tylko słowa mnie dziś przywitały – mruknął, mając na myśli liścik. Potem, zupełnie ją zaskakując, dodał – Naprawdę musiałaś iść?
- Zaryzykuję połechtanie twojego przerośniętego ego i przyznam, że gdyby nie ta pieprzona konferencja, z trudem byśmy się teraz odrywali od siebie – powiedziała. Myślała o nocy, którą spędzili w swoich ramionach i o tym, że nie chciała wracać do prawdziwego świata – pozostanie w jego objęciach było znacznie lepszą opcją.
- Nie marudziłaś na temat mojego przerośniętego... - zażartował, wiedząc, jak dwuznaczne uwagi działają na Cuddy.
- House! - Cuddy lekko uniosła głos, udając oburzenie. Wyobraziła sobie jego nagie ciało i z trudem przełknęła ślinę. Znów czuła podniecenie.
- No co? Powinnaś była mnie obudzić. Nie cierpię parzystych liczb – rzucił, sugerując, że kochanie się z nią tylko dwa razy stanowczo nie wystarczyło. Mówił prawdę, gdy stwierdził, że nie może się nią nasycić. Czuł to niemożliwe do zaspokojenia pragnienie od kilku... cholera, od kilkudziesięciu lat.
- Nie odważyłam się. Zrobiłeś tę słodką minkę. Była po prostu zbyt urocza – zachichotała Cuddy.
- Którą minkę? - spytał z ciekawością. Wienie bardzo na niego działało.
- Ten wredny uśmieszek, który nigdy nie śpi. Nawet, gdy śpisz ty. Poza tym wyglądałeś na wykończonego. Stwierdziłam, że potrzebny ci odpoczynek – powiedziała uczciwie. Teraz żałowała, że go nie obudziła, choćby po to, by jeszcze raz poczuć jego wargi na swoich.
- Zapamiętaj, dziewczyno, są pewne rzeczy, których nigdy nie mam dość... - zaczął House, ale Cuddy szybko mu przerwała:
- Vicodin, monster trucki, zakłady z Wilsonem, zagadki, strojenie żartów ze swojego zespołu...
- ...i kochanie się z tobą – dodał niemal szeptem. Zadrżała. To zdanie w jego ustach brzmiało tak cudownie.
- Chcesz, żebym rozwaliła samochód Wilsona?- westchnęła głośno, usiłując wyciągnąć obcas z dziury w gumowym dywaniku leżącym pod hamulcem.
House roześmiał się, oparł o blat w kuchni i napił się jeszcze kawy.
- Przepraszam, po prostu uświadamiam ci, co straciłaś przez tę idiotyczną konferencję.
- Uwielbiam twój romantyzm. Szkoda, ze ujawnia się tak rzadko. - Teraz to ona się roześmiała. Doskonale się bawiła: ta rozmowa była niezobowiązująca, a jednocześnie bardzo osobista.
- Ale bywa zaraźliwy – odparł House. Uprzytomnił sobie, jak bardzo brakuje mu życia w Princeton i dodał – Nie miałem wcześniej okazji spytać, jak tam mój chłopiec Jimmy?
- Szuka nowego najlepszego przyjaciela. Znudziło mu się czekanie na twój powrót – zażartowała Cuddy. Słysząc tęsknotę w głosie House'a, zdecydowała się na lekkie potraktowanie tematu.
- E tam. Zbyt mnie kocha. Dałem mu doskonałą okazję, by wyleczył się ze swojego uzależnienia od ludzi, którzy go potrzebują, ale założę się, że to nic nie dało. - House nie do końca wiedział, jakiej odpowiedzi się spodziewa.
- Nie mógł się wyleczyć, ja go potrzebowałam. - Jej bezmyślnie uczciwa odpowiedź sprawiła, że natychmiast zamilkł. Usłyszała jego westchnięcie i szybko dodała – A teraz kryje mnie na konferencji. Przy pomocy Laury – zmieniła temat, nie pozwalając mu roztrząsać jej wyznania. Jego milczenie udowadniało, że jeszcze wiele musieli przepracować. Na przykład zaufanie do siebie nawzajem i skuteczną komunikację.
- Wiedziałem, że to ona w końcu mnie wyda – rzucił House sarkastycznie i ruszył do sypialni. Wyciągnął się wygodnie na łóżku. Rozmawianie z nią było relaksujące. Teraz, gdy wiedział, że mu wybaczyła, czuł się niezwyciężony.
- Tak jakbyś mógł na to narzekać – Cuddy udała, że jego uwaga ją zraniła.
- Mam podrapane plecy i kilka siniaków... - zaprotestował żartem. Oddałby wszystko, by czuć teraz jej usta na swojej skórze.
- …a na moim tyłku jest ślad po ugryzieniu. - Cuddy przypomniała sobie, co zobaczyła rano w lustrze. Rozbawiło ją to, ale była tez zaskoczona jego zaborczością.
- Hej, masz farta, że nie jestem specjalistą od tatuażu, bo miałbym sporo miejsca, żeby zostawić ostrzeżenie o prawach autorskich. - House wspominał jej pośladki pod swoimi palcami i ustami. Same myśli go nakręcały. - Ja tylko zostawiłem znaczek, żeby pamiętać, gdzie skończyłem.
Cuddy roześmiała się tak gwałtownie, że upuściła telefon na kolana. Ludzie mijający ją w samochodach musieli pomyśleć, że jest świrnięta. Gdy wreszcie znów przyłożyła telefon do ucha, House zapytał z podekscytowaniem:
- Hej, czekaj, naprawdę zostawiłaś Laurę i Cudownego Onkologa samych sobie?
- No tak, bo co? - spytała Cuddy z zaskoczeniem. Nie miała pojęcia, co mu chodzi po głowie.
- Ohohoho, ależ mały Jimmy sobie poszalał w nocy! - triumfalnie ogłosił House.
- Ach, to słodkie! Ty sobie poszalałeś, więc życzysz tego samego swojemu kumplowi! To takie dziecinne. W twoim wieku już nie uchodzi.
- Przestań podkradać mi żarty. Wymyśl własne – zaprotestował. Uśmiechnęła się lekko. Gdy chciał, umiał być bardzo zabawny. I zdeterminowany. - I niczego nie życzę. Ja wiem. Ludzie myślą, że to on jest ten miły, ale tylko ja wiem, do czego Robin bywa zdolny. Daję pięćdziesiąt dolców, że ją przeleciał.
- Laura dała kosza prawie wszystkim futbolistom w liceum. Nie jest taką osobą. I chyba nie jest w jego typie. Daję stówkę, że James spędził noc na cyberseksie. - Zakładanie się z Housem miało swoje zalety. On uwielbiał wyzwania, ona uwielbiała rzucanie mu wyzwań. Zarabianie przy tym pieniędzy było dodatkową korzyścią.
- Moja dziewczynka ma jaja, chociaż nie mam pojęcia, gdzie je chowa. Niech będzie stówa. - Jej serce zatrzymało się na moment, gdy uświadomiła sobie, jak ją nazwał. Swoją dziewczynką.
- Przegrasz z kretesem. Stoi. - Nagle zdała sobie sprawę, że przegrana nie będzie bolesna, jeśli dzięki temu się zbliżą. Na tyle, by zostać razem, na tyle, by zawsze być „jego”.
- I chcę z powrotem moją bluzę. - Wyobraził sobie, jak Cuddy w niej wygląda. A raczej, jak ją zdejmuje, tak jak zeszłej nocy zdjęła t-shirt z Rolling Stonesami prosząc, by ją dotknął.
- Musisz przyjechać i sam ją zabrać – odparła, testując granice ich świeżo naprawionej więzi. Musiała wiedzieć, jak bardzo chciał ciągnąć to, co zaczęli zeszłej nocy.
- Tylko jeśli będziesz ją miała na sobie – House podjął grę, nie mogąc się odgonić od swojej wizji. Dla nagiej Cuddy warto było żyć.
- Zobaczę, co da się zrobić. Muszę lecieć. Mam gliny na ogonie, zaraz mnie zaaresztują – powiedziała szybko, z nutką niepokoju w głosie. Nie mogła ryzykować kłopotów przez rozmowę w trakcie jazdy i przekraczanie prędkości na autostradzie. Miałaby z głowy konferencję, a wymykanie się z łóżka House'a rano okazałoby się bezsensowne.
- Masz ochotę na kajdanki? - zasugerował House, wiedząc, że to ją zirytuje. A zirytowana Cuddy była najseksowniejszą istotą na świecie.
- Zamknij się, House. Zadzwonię później – zakomunikowała Cuddy, gotowa, by się rozłączyć i odłożyć telefon. Gdy usłyszała jego głos, znów przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Hej, Lisku – zawołał House.
- Tak?- mruknęła, oglądając się, by zorientować się, jak blisko są policjanci.
- Powiedz Jimmy'emu, że go przepraszam. Że wyjaśnię później. - Jego głos nagle wydał się jej bardzo odległy, jakby oddzielały ich od siebie morza i oceany. House ukrzyżował się między wyrzutami sumienia za przeszłość i strachem przed przyszłością.
- Jasne – zapewniła Cuddy, chcąc go uspokoić. Żałowała, że nie może go teraz objąć.
-...i, Lisku...
- Tak?
- Dziękuję. - Chyba tylko w taki sposób mógł ją pocałować przez telefon. Naprawdę był jej wdzięczny – za uratowanie jego duszy i umysłu. W Sudanie na pewno by zwariował, choć nie przez pracę i depresyjne otoczenie. Zwariowałby bez niej.
- Bardzo proszę. - Jego wdzięczność wypełniła ją całą. Uśmiechnęła się, zjeżdżając z autostrady i kierując się w stronę domu.


*istnieje sobie taki internetowy sklep t-shirt hell, który sprzedaje podkoszulki ze śmiesznymi nadrukami, z reguły o kontrowersyjnej treści. Jeśli ktoś chce zobaczyć bluzę House'a, obejrzeć można ją [link widoczny dla zalogowanych].
** „Człowieku, czuję się kobietą!”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pirania dnia Sob 9:12, 03 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:59, 02 Wrz 2011    Temat postu:

PIRANIO , wielkie dzięki za nową część, nie mogłam się już doczekać!

Właśnie, no co to jest!? Tak się nie zostawia ukochanego mężczyzny! W pełni zdezorientowanego Cieszę się z tego, że Cuddy to ejdnak nie byłą ułuda, nie było żadnym marzeniem sennym ani halucynacją House'a, naprawdę

Cytat:
Nie chciał jeszcze tracić kontaktu z pościelą, która otulała jej ciało. To wspomnienie wydawało się najsłodszym snem, zaś ranek był tylko koszmarem.
- piękny cytat! na razie doczytałam do tego fragmentu, ale wciąż idę dalej

Cytat:
„House, spokojnie. Nie opuściłam cię. Mam o jedenastej wykład i muszę się jeszcze przebrać – chociaż wielu by się ucieszyło, widząc mnie w satynowo-jedwabnej sukience – i oddać Wilsonowi jego samochód. Dzięki za spodnie i t-shirt do spania, chociaż specjalnie się nie przydały. Pożyczyłam sobie od Ciebie tę bluzę z obrazkiem dziewczyny na rurze i spodnie od dresu, żeby mieć coś ciepłego na drogę. Co do bluzy – to urocze, że tak popierasz „samotne matki”*. Teraz wszyscy będą myśleć, że jestem lesbijką (tak, już widzę Twój zachwyt). W kuchni jest kawa – obawiam się, że jak wstaniesz, już nie będzie świeża.
No więc... czy powinnam przygotować największy gabinet na czwartym piętrze w szpitalu i zapowiedzieć moim prawnikom, że znów będą zapieprzać jak potłuczeni?
Zadzwoń, jeśli chcesz odzyskać swoją społecznie zaangażowaną bluzę. Lisa”
- Autentycznie. kocham ten list jak nic innego w tej części fiku

Cytat:
- Pewne seksowne ciało pozbawiło mnie kołdry i sobie poszło. Jeśli umrę na zapalenie płuc, to będzie twoja wina.
- tylko to mi pozostało

Ta część jest stanowczo za bardzo porywcza. Działa na mnie jak dobry narkotyk A może to Huddy tak na mnie działa, któż wie Uwielbiam te ich słowne utarczki.
Cytat:
- ...i kochanie się z tobą – dodał niemal szeptem. Zadrżała. To zdanie w jego ustach brzmiało tak cudownie.
- Chcesz, żebym rozwaliła samochód Wilsona?- westchnęła głośno, usiłując wyciągnąć obcas z dziury w gumowym dywaniku leżącym pod hamulcem.
- zachwycające

Cytat:
- ...i, Lisku...
- Tak?
- Dziękuję. - Chyba tylko w taki sposób mógł ją pocałować przez telefon. Naprawdę był jej wdzięczny – za uratowanie jego duszy i umysłu. W Sudanie na pewno by zwariował, choć nie przez pracę i depresyjne otoczenie. Zwariowałby bez niej.
- A to moja odpowiedź na tą część! DZIĘKUJĘ Piranio z całego serducha! przepiękne

Z pozdrowieniami i życzeniami większych zasobów czasu
An


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:06, 03 Wrz 2011    Temat postu:

Pirania Miło cię znów widzieć i to jeszcze z nową częścią
Dobrze, że nie porzuciłaś ficka , tylko dzielnie walczysz do końca

Nie wiem, ale miałam złe myśli, kiedy czytałam tę część. Miałam wizję, iż Cuddy zaraz spowoduje wypadek, bo House ją tak rozprasza itp. o.O
Wiedziałam, wiedziałam, że Greg będzie miał takie myśli, kiedy obudzi się sam w łóżku. Podobał mi się strasznie, liścik napisany przez Lisę. Był taki uroczy

Jestem niezmiernie ciekawa zakończenie. Tłumaczenie cud, miód i orzeszki
Czekam i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LissLady
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: R-sko
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:35, 03 Wrz 2011    Temat postu:

Jesteś!

Od czego by tu zacząć?
No tak, Cuddy jak zwykle punktualna, nie może spóźnić się do pracy A później o mało się nie zabija przy telefonicznej rozmowie z Housem Trzeba było go obudzić! Byłoby ciekawie!

Liścikiem Cuddy jeszcze raz udowodniła, jak dobrze go zna!

Cytat:
Kilka sekund później ruch się zmniejszył i Cuddy radośnie skierowała się w stronę Princeton, nucąc pod nosem w rytm piosenki, która się właśnie zaczynała – „Man! I Feel like a woman!”** Shani Twain.


Kocham tę piosenkę! Znam ją na pamięć i zawsze mnie podbudowuje Całkowicie rozumiem Lisę


No to teraz czekam na kolejną część.! A tu tylko dwie zostały A tak dobrze mi się to czyta


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
revolnosilwxesuoh
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 3:37, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Bardzo ładne! Ale nie sądzicie, że troche brak w tym wiarygodności a całe Huddy to tylko zagranie pod publikę? Myślę, że House zdecydowanie powinien być z Wilsonem - Wytrzymali ze sobą w końcu tyle lat! Po za tym, w końcu Wilson jest jedną z dwóch głównych postaci. Przytoczę na to przekonujący dowód: M.D - Gdyby odwrócić te literki, wyszłoby - Dear Wilson! To wszakże mówi samo za siebie! Twórcy od początku wiedzieli co tak naprawdę chcę przekazać widzom - Jedynie schlebianie gustowi mas sprawiło, że serial zszedł ze swojego głównego toru, ale wierze, że w nadchodzących odcinkach to zostanie naprawione!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:33, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Ooo, wreszcie, Pirania wsawiła nową część.

Czy tylko mi się wydaje, czy kobiety są punktualniejsze od mężczyzn? Na pewno, bo House mając do wyboru ranek z Cuddy i konferencje, nawet nie rozważyłby tego drugiego.
Całe szczęście, że Lisa zostawiła karteczkę, bo się Greg poważnie przestraszył...
Oddział diagnostyczny powraca! Hip hip, hura!
Prowadzić auto i rozmawiać przez telefon... Więc nie tylko w Polsce jest za to mandat. Ale Cuddy ma farta i go uniknęła...
Gratuluję Greg'owi za słowa '' przepraszam'' i ''dziękuje'', które na pewno, ąz tak łatwo nie przeszły mu przez gardło.
Oraz załączam podzienkowania dla Pirani za kolejną, wspaniale przetłumaczoną cześć i czekam na kolejne.

Piłeczka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:44, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Housewilsonlover - dziękuję za pochwałę, ale to naprawdę nie jest najlepsze miejsce na dyskusje "Z kim House powinien być". Przekonywanie na podforum dla Huddzinek, że "Huddy jest pod publiczkę" jest cokolwiek jałowe i niekoniecznie grzeczne. Nie przepadam za prowokacjami.
Niemniej pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Pirania dnia Nie 15:45, 04 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
revolnosilwxesuoh
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:36, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Pirania napisał:
Housewilsonlover - dziękuję za pochwałę, ale to naprawdę nie jest najlepsze miejsce na dyskusje "Z kim House powinien być". Przekonywanie na podforum dla Huddzinek, że "Huddy jest pod publiczkę" jest cokolwiek jałowe i niekoniecznie grzeczne. Nie przepadam za prowokacjami.
Niemniej pozdrawiam


Witaj Piranio!

Ależ dlaczego uważasz, że była to prowokacja? Wyraziłem jedynie swoje zdanie, acz przyznam, że nie było to najlepsze miejsce dla podobnych wynurzeń. Niedługo funkcjonuję na tym forum i czasem ciężko się połapać w labiryncie działów i tematów.

Daj mi nieco czasu, a przyrzekam, że zamienię się w przykładnego i szanowanego użytkownika forum!

W końcowej wzmiance zaznaczę, że w dalszym ciągu uważam, iż Hilson jest gwiazdą i światłem tego serialu, którego nie przyćmi żadna elektryczna żarówka!

PS: Z uwagi na tematykę nie kwalifikuję się na fana Twojego ffika, jednak myślę, że gdybyś stworzyła Hilsona to bez wątpienia znalazłbym dla niego zaszczytne miejsce w moim folderze "Hilson"!

Pozdrawiam,

Matt


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez revolnosilwxesuoh dnia Nie 16:40, 04 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:01, 05 Wrz 2011    Temat postu:

Ach, Piranio, nareszcie wróciłaś
Kurczę, nie wiem dlaczego, ale podobnie jak noway_ przez całą ich rozmowę miałam niepokojące przeczucie, że Cuddy się zagada podczas jazdy i gdzieś się rozwali na drzewie całe szczęście, że tak się nie stało, bo oczekuję na mój happy end dobrze, że Lisa zostawiła chociaż liścik, chociaż osobiście uważam, że House nie miałby nic przeciwko porządnej pobudce wróć szybko z kolejnym rodziałem!
P.S. Bardzo mi się podoba bluza House'a


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:57, 05 Wrz 2011    Temat postu:

Piranio, cóż mam powiedzieć, pewnie moje zachwyty już nie robią na Tobie większego wrażenia, choć powinny Bo bardzo bym chciała, znaczy, żebyś wiedziała, jak doceniam Twoją pracę. Fakt, nie łatwe zadanie sobie wybrałaś 42 części, które przy Twoich zdolnościach przeczytałaś pewnie raz dwa, a dla nas pracujesz tak wytrwale nad każdym dorbiazgiem, nad każdym słówkiem, ale wierz mi to widać. Widać pasję i to jak dbasz o czytelnika, o jego odbiór, czyta się wyśmienicie, człowiek zapomina, że to tłumaczenie, ani przez moment przez te 39 części nie miałam wrażenia, że to tłumaczenie. Pochłaniam każdą część, chyba z tak wielką pasją, z jaką Ty tłumaczysz. W Huddy jest jakaś niesamowitość, niezwykłość... ta dwójka, plus Ty i MissCuddles zawsze potraficie przypomnieć mi za co ich uwielbiam
Dziękuję za kolejną fantastyczną część
Życzę Ci wytrwałości i tego, żeby nigdy nie znudziło Ci się rozpieszczanie nas takimi cudeńkami


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:21, 13 Wrz 2011    Temat postu:

Piranjo! kom bak, pliiiiis

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:08, 18 Wrz 2011    Temat postu:

Rozdział XL. Alea iacta est.

PPTH, 10.30 rano, gabinet Cuddy


Cuddy była w swoim gabinecie już o dziesiątej, przeglądając notatki do wykładu i wykonując ostatnie telefony. Czuła motyle w brzuchu, gdy myślała o zeszłej nocy, ale i o tym, co ją teraz czekało. Zamierzała sprawić, by ta konferencja stała się jej wielkim zawodowym sukcesem. Gregory House dał jej motywację i siłę.
Pół godziny później do gabinetu wpadli Laura i James, oboje zarumienieni i podekscytowani. Cuddy siedziała ze słuchawką przy uchu, ołówkiem w ustach i okularami na nosie. Gestem poprosiła, by usiedli i dokończyła rozmowę. Wkrótce przeniosła swoją uwagę na przyjaciół. Jej uśmiech był promienny jak słońce.
- No więc jak wczoraj poszło? - spytała Cuddy, patrząc na Laurę, szczerzącą się jak pięciolatek, który właśnie dostał nową zabawkę.
- W kulki sobie lecisz? - Głos Wilsona był pełen niedowierzania. - Naprawdę myślisz, że będziemy marnować czas na konferencję, zanim nam powiesz, jak twoje nowojorskie spotkanie z wygnańcem?
- James, nie martw się. Znam tę minę. - Laura położyła dłoń na ramieniu Wilsona, nie przestając się uśmiechać.
- Jaką minę? - Cuddy uniosła brwi, patrząc na Laurę z ciekawością. Doskonale jednak wiedziała, co przyjaciółka miała na myśli. Powstrzymała chichot tylko ze względu na obecność Wilsona.
- Tę samą, którą robiłaś, gdy pocałowałaś się po raz pierwszy i przyleciałaś do mnie, żeby o tym opowiedzieć, gaduło jedna. - Wilson odwrócił się w stronę Laury i wbił w nią pytający wzrok. Nie miał pojęcia, co kobieta ma na myśli. Laura zerknęła na niego i ogłosiła triumfalnie – Dziki seks przez całą noc!
Cuddy podskoczyła i wydała z siebie okrzyk udanego oburzenia. Tak naprawdę wcale nie była zaskoczona, znała swoją przyjaciółkę na wylot.
- Laura!
- No dalej, zaprzecz, Lisa – rzuciła wyzywająco Laura.
- Okej, ja... - Zacięła się Cuddy. Zdała sobie sprawę, że zapędzono ją w kozi róg, więc dokończyła – Uprawialiśmy seks, ale wy też!
- Co? Kto ci tak powiedział? - Tym razem to Laura drgnęła i spuściła oczy, próbując zebrać się w sobie. Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec.
Wilson z kolei był tak zaskoczony, że aż zerwał się na nogi, próbując bronić to, co zostało z ich godności.
- Ja nie... My... My nie...
Cuddy uśmiechnęła się na widok ich zakłopotanych min i stanowczo zapytała Laurę:
- To czemu mówisz do niego James?
- Bo Wilson wczoraj wieczorem zaprosił mnie na kolację i zgodziliśmy się, że przejdziemy na ty – wyjaśniła Laura, zerkając na Wilsona po wsparcie. Wilson zrozumiał niemą prośbę:
- Było późno i umieraliśmy z głodu, więc wziąłem ją do Mediterry.
- Na konferencji było żarcie. – Cuddy nie dała się tak łatwo zbić z tropu. Atak był najlepszą obroną.
- Wiesz, że mam alergię na owoce morza. Podali krewetki.
Cuddy uznała argument Laury i wbiła przenikliwy wzrok w Wilsona. Zmierzyła oboje badawczym spojrzeniem i wreszcie spytała onkologa:
- Więc wziąłeś ją do Mediterry, tak? - Gdy Wilson potwierdził skinieniem głowy, Cuddy zwróciła się do Laury i obojętnym tonem zauważyła – Ależ chciał się do ciebie dobrać.
- Nie dobierałem się do niej! - zaprotestował Wilson, a jego twarz zrobiła się cała czerwona. Zauważył pytające spojrzenie Laury i dodał – Martwiłem się o ciebie i House'a. A Laura nie wiedziała, co jest grane. Zasługiwała na kolację po tym, jak pomogła mi z mową na zakończenie wieczoru, gdy ratowaliśmy...
- Gdy ratowaliście mój tyłek, rozumiem – dokończyła Cuddy, uśmiechając się na widok skrępowania Wilsona.
Laura i Wilson wyglądali jak dwójka dzieciaków przyłapanych z rękami w słoiku z ciasteczkami i Cuddy szybko zadecydowała, że ta sytuacja może stać się jeszcze ciekawsza. Chwyciła telefon i wybrała numer znanego diagnosty w Nowym Jorku. Zaskakując swoich przyjaciół, ze śmiechem powiedziała do słuchawki:
- Wisisz mi stówę, House. Nic nie robili.
- Naprawdę? Cholera, co jest z nim nie tak? Zabrał ją gdzieś?
- Tak, na kolację do Mediterry – wyjaśniła Cuddy. Nie była w stanie nie przewrócić oczami.
House prychnął. Nie mógł powstrzymać zdumionej miny.
- Do Mediterry? I dała mu kosza? Rany, ale z niej góra lodowa.
Cuddy roześmiała się, usiadła wygodnie i przebiegła palcami po nieujarzmionych lokach.
- Twój kumpel zdecydował się zabawić ją naszą historią, rezygnując z zabawy innego typu.
Wilson rozszerzył w szoku strony. Nie znał Lisy Cuddy w tak bezpośrednim wydaniu. Szepnął do Laury, która świetnie bawiła się wraz z administratorką:
- Czy ona właśnie wyśmiewa moje życie seksualne przed tobą?
- Jego brak - odparła okrutnie Laura.
- Słucham? - wydukał Wilson. Ta kobieta fascynowała go coraz bardziej.
- Brak życia seksualnego. Tak gwoli ścisłości – wyjaśniła administratorka z Mount Sinai, uśmiechając się uwodzicielsko.
- Gdy tylko go zobaczę, wyzwę go od ciot - powiedział telefon głosem House'a, co jeszcze bardziej rozbawiło Cuddy. Bycie w środku ich przyjacielskich docinków bardzo ją cieszyło. Dzięki temu czuła, że bierze udział w jego niegdyś niedostępnym dla niej życiu.
- On tutaj jest. Oboje są. Zdumieni naszymi wnioskami dotyczącymi ich relacji. Przełączyć cię na głośnomówiący?- spytała, doskonale wiedząc, co odpowie. Nie straci szansy ochrzanienia Wilsona.
- Jasne. Ty idioto! Przynosisz mi wstyd przed moją szefową! Cześć, Laura – zaczął typowo dla siebie House.
- Cześć, Greg – odpowiedziała Laura.
- Kiedy go poznałem, był zupełnie inny. Nie mam pojęcia co się z nim stało przez ostatnie miesiące - wyjaśnił House swojej obecnej szefowej, z pełną świadomością ignorując najlepszego przyjaciela. Chciał go sprowokować i nie musiał długo czekać.
- Nie odzywałeś się do mnie od czterech miesięcy i wszystko, co masz mi do powiedzenia to „Ty idioto”? - odpalił Wilson. Udając zranionego, dodał – Dlaczego my nadal się przyjaźnimy?
- Nie mam pojęcia. Miałem cię za bohatera, bo pożyczyłeś Cuddy samochód, żeby do mnie przyjechała, a ty to zrujnowałeś. Wybaczę ci, jeśli zapłacisz Cuddy sto dolarów, które jestem jej winny, co ty na to?
- Chwila, chwila. Jakie były warunki zakładu? - zapytała wesoło Laura.
- House postawił stówę na to, że Wilson cię w nocy przeleciał, a ja byłam za tym, że tego nie zrobił – wyjaśniła Cuddy, rozbawiona wyraźnym niedowierzaniem Wilsona. Och, Boże, jak cudownie się bawiła – pierwszy raz od wielu, wielu miesięcy. Nie wiedziała, czy to z powodu Valium, czy House'a, czy też nabijania się z Laury i Wilsona. To nie miało znaczenia. Była szczęśliwa.
- Hm, że mnie przeleciał? To nienajszczęśliwszy dobór słów – podkreśliła Laura, uśmiechając się znacząco. Kiedy chciała, umiała być wcieleniem figlarności.
- Laura... - jęknął Wilson błagalnie, żeby ją powstrzymać. Katastrofa wydawała się nieunikniona.
- Mam pomysł, jak to rozwiązać sprawiedliwie – spojrzała na Wilsona.- James, daj jej pięćdziesiąt dolców.
- Wow, Jimmy! Wiedziałem! Zuch chłopak! - zawołał House wesoło. Bardzo chciałby być razem z nimi, a nie sam w Nowym Jorku.
Cuddy spojrzała na Laurę, niemal upuszczając telefon. Powinna była się tego nauczyć bardzo dawno temu: House nigdy się nie myli. Uniosła brwi i zapytała:
- Hej, kto tu kogo przeleciał?
- Liso Cuddy, kiedyś byłaś bardziej dyskretna! - wykrzyknęła Laura piskliwie.
- Muszę wiedzieć – odparła Cuddy oficjalnym głosem, udając, że jest poważna. - Bo skąd mam wiedzieć, że dostałam należny mi procent?
- O Boże, to się nie dzieje naprawdę... - wymamrotał do siebie Wilson, opuszczając głowę i pocierając czoło palcami. Ta trójka straszliwie go zawstydzała. Gdyby House mógł zobaczyć jego rumieniec, Wilson nigdy nie uwolniłby się od docinków.
- Jimmy, nie bądź taki skromny. Zdradź swoje sekreciki, a ja się odwdzięczę moimi! - Ton House;a był dla niego tak typowy, że wydawało się, iż mężczyzna stoi razem z nimi w pokoju.
- Gregory House'ie, nawet o tym nie myśl! - Cuddy uniosła głos, mówiąc prosto do słuchawki. Nerwowo zastukała palcami w biurko, spojrzała na drugą kobietę i powiedziała podstępnie - No już, Laura, nie będziemy tu siedzieć cały dzień. Opowiadaj.
- Kiedy usłyszałam waszą historię, bardzo się zdenerwowałam. Miałam wziąć tabletkę, ale James się mną zajął, prawda? - przyznała Laura (ku wielkiemu szokowi Wilsona), ujmując jego twarz w dłonie. Onkolog tylko na nią patrzył, niezdolny wydusić z siebie słowa. Cuddy i House uśmiechali się złośliwie.
- Bogu dzięki, życie znów nabiera sensu. Wilson, wypłać jej dwadzieścia dolców, chociaż nie zasługuje nawet na centa – House udał ulgę.
Chwilę później rozłączył się, śmiejąc się do siebie, a Wilson wymknął się z gabinetu Cuddy, wciąż kręcąc głową z niedowierzaniem. Czy dwie pewne siebie kobiety naprawdę były w stanie pogrążyć go w takim zawstydzeniu? Uśmiechnął się, właściwie bardzo zadowolony. Znał odpowiedź. Ruszył w stronę swojego gabinetu. Jak House powiedział – życie znów nabierało sensu.
Cuddy wstała z krzesła, podeszła do drugiej administratorki i przytuliła ją. Wesoło wyszeptała jej do ucha:
- Nie pamiętam, żebyś była taka puszczalska.
Laura odwzajemniła uścisk, uśmiechnęła się i powiedziała szczerze:
- To twoja wina. Ty nas sobie przedstawiłaś. Nie wiedziałam, że onkolodzy bywają tak użyteczni. - Gdy odsunęły się od siebie, Laura rozejrzała się i spytała – Gdzie się podział James?
Jednocześnie zaczęły chichotać. Cuddy położyła dłoń na plecach Laury.
- Jestem pewna, że znajdziesz go całego w rumieńcach w jego gabinecie. Chodźmy, bo spóźnię się na wykład.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pirania dnia Pon 15:54, 19 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
noway_
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 269
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:31, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Laura! Zakochałam się, serioo. Chcę mieć taką kobietę Jeśli zdecyduję się, jaką mam orientację ^^ Jest genialna. Jako przyjaciółka no i kochanka Wilsona W ogóle świetny team : Wilson&Laura. Obydwoje chyba dążyli do tego, aby nam się Huddy udało
Rozmowa przez telefon to mistrzostwo. House w swoim żywiole, Cuddy powróciła do swojego dawnego JA i każdy jest szczęśliwy
Nie mogę się doczekać zakończenia, bo jestem niezmiernie ciekawa, co wymyśliła MissCuddles
Życzę weny i czasu do przetłumaczenia ficka i pomyśleniu nad nowym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:54, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Cytat:
Piranio! wróciłaś! Jedna z moich forumowych fikowych miłości powróciła! Ależ się cieszę. Kochana, życzę ci już teraz więcej czasu na tłumaczenie, więcej czasu na sen i na cokolwiek innego I duuużo weny. Całuję


Wolę Huddy, ale i tak cieszę się, że Wilson i Laura wrócili. Już zdążyłam się za nimi stęsknić
A to akurat było słodkie jak cukierek:
Cytat:
- Jaką minę? - Cuddy uniosła brwi, patrząc na Laurę z ciekawością. Doskonale jednak wiedziała, co przyjaciółka miała na myśli. Powstrzymała chichot tylko ze względu na obecność Wilsona.
- Tę samą, którą robiłaś, gdy pocałowałaś się po raz pierwszy i przyleciałaś do mnie, żeby o tym opowiedzieć, gaduło jedna.
Mniam mniam

Laura i James - nowy ship? Nazwę go ze swojej strony Wura, choć to głupio brzmi! Brawo. Popatrz kochana, dwa związki za jednym zamachem! Lepiej niż w bajce! Podoba mi się nutka zawstydzenia zarówno i Jamesa, jak i u przyjaciółki Cuddy. I myślę, ze oboje pasują do siebie

Mówiłam już, że uwielbiam Cuddy? to bardzo w house'owskim stylu
Cytat:
Laura i Wilson wyglądali jak dwójka dzieciaków przyłapanych z rękami w słoiku z ciasteczkami i Cuddy szybko zadecydowała, że ta sytuacja może stać się jeszcze ciekawsza.


Oj, chyba coś kiepsko z naszym Dżimim
Cytat:
- Czy ona właśnie wyśmiewa moje życie seksualne przed tobą?
Jejku, Cuddy stała się tutaj bardzo bezpośrednia osobą. Dzięki House'owi nabrałą dużej dawki pewności siebie i mnie się to podoba!
No ale zabawa dopiero się rozpoczyna. House na głośniku mówi dużo I cieszę się niezmiernie, że Cuddy powróciła do żywych. Może znów być szczęśliwa

Cytat:
Jak House powiedział – życie znów nabierało sensu.
I tego się trzymajmy!

Przepięknie! A płaczę ze śmiechu i ze szczęścia, bo ta część była warta więcej niż to nieszczęsne 100 dolców Dużo więcej! Dziękuję Piranio


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blackzone dnia Pon 20:00, 19 Wrz 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:08, 20 Wrz 2011    Temat postu:

Blackzone, lol! Wura rządzi!
Piranio, jak dobrze, że wróciłaś! Nie spodziewałam się takich podchodów ze strony House'a i Cuddy chociaż byłam pewna, że między Wilsonem, a Laurą coś się pojawi ^^ i uwielbiam zawstydzonego Jimmiego!
Szkoda, że w tej części mieliśmy tylko telefoniczne Huddy, ale i tak było świetnie nawet nie wiesz Piranio, jak bardzo żałuję, że to już prawie koniec tego absolutnie świetnego ficka ale liczę, że jeszcze uszczęśliwisz nas jakimś opowiadaniem, bo wszystkie Twoje tłumaczenia to prawdziwe perełki w tym dziale życzę dużo weny i dużo czasu! pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:54, 20 Wrz 2011    Temat postu:

Missy Były już różne szipy. Takiego jeszcze nie było Podoba mi się to, jak zachowują się Laura i James wobec siebie i jak przy najbliższych osobach. Troszkę się wstydzą, ale to właśnie jest takie... słodkie.

Piranio Uwielbiam cię jako tłumaczkę tego fiku! Powinnaś o tym wiedzieć! Jestem zakochana w nim i w "Niemoralnej propozycji" i tak już chyba na zawsze zostanie! mam też ogromną nadzieję, tak, jak Missy, że powrócisz do nas jeszcze nie raz z czymś nowym, pięknym, tak samo błyskotliwym jeśli chodzi o nasz ulubiony Huddy ship! Pozdrowienia i uśmiechy Piranio


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pirania
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 23 Gru 2009
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:27, 22 Wrz 2011    Temat postu:

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie absolutnie kochane komentarze Nawet nie wiecie, jakiego to daje kopa i chęci do pracy, sama świadomość, że pokazuję Wam coś, co się Wam podoba i co lubicie jest absolutnie fantastyczna!
Co do następnej części: w sobotę wybywam na tydzień do ojczyzny Szekspira i Hugh i nie zdążę już przetłumaczyć rozdziału. Postaram się to zrobić najszybciej jak to możliwe, ale w grę wchodzi dopiero pierwszy tydzień października. Do zobaczenia wtedy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
piłeczka Haus'a
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 17 Sty 2010
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:05, 23 Wrz 2011    Temat postu:

Zamilkłam, lecz znowu przmówie. I pewnie znów się powtórzę.
To było po prostu niewiarygodnie boskie! Uwielbiam twoje tłumaczenia, Piranio jesteś wielka!
Opowiadanie dobiega końca, a ja cieszę się, że mogłam być tą, która to czytała.
Chciałabym móc coś zacytować, lecz nie mam zamiaru wklejać całego tekstu. Talent MissCuddles i twój jest ogromny, brawa!
Więc czekam, na kolejną, ostatnią już część przesycona pozytywną energią ostatnich części i wielkim uczuciem niedoczekania.

Piłeczka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:06, 02 Lis 2011    Temat postu:

Mam nadzieję Piranio, że nie porzuciłaś tego fika i szybko pojawisz się u nas z ostatnią częścią! wszyscy czekamy na ostateczne dopełnienie tej pięknej historii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin