Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Uśmiechnij się - jutro może być na to za późno... [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:21, 12 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
- Czego chcę? Chcę ciebie

Rozpłynęłam się ^^
Strasznie słodkie i romantyczne
Czekam na dalej xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:31, 12 Paź 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podoba, śliczna scena.
Czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:04, 12 Paź 2008    Temat postu:

No i zbliżamy się ( w końcu ) do końca xD

Wszystko układało się dobrze. Diagnosta został wypisany ze szpitala w bardzo dobrym stanie. Ojciec House’a wyjechał, jego matka została w Jersey, on przeprowadził się do niej. Nikt nie mógł uwierzyć w to, że House oświadczył się Cuddy. On? I Ona? To przecież nie możliwe! Na początku myśleli, że to tylko plotki, ale sami zainteresowani oficjalnie potwierdzili tą wiadomość. Promienieli szczęściem. Oczywiście, te wszystkie wydarzenia w ogóle nie wpłynęły na zachowanie diagnosty, więc pozostał zgorzkniałym, chamskim, nie zważającym na niczyje uczucia, mendą. Nadal był kaleką. Tylko nie był samotny. Nie wracał wieczorami do swojego pustego mieszkania, nie upijał się do nieprzytomności, albo nie ćpał jak dawniej. Nie istniała już obawa, że ktoś go kiedyś znajdzie martwego w mieszkaniu. Zapitego, albo zaćpanego na śmierć.
Jedni się cieszyli ich szczęściem, inni byli zszokowani. Ale tylko Cameron nie chciała w to uwierzyć. Ona jedna miała do końca nadzieję, że diagnosta ją zauważy. Pokocha. Wybrał inną. Chodziła kilka dni z niezbyt wesołą miną. Widziała, jak on ją całuje. Jak przytula. Jak są szczęśliwi. Czy oni muszą się tak z tym obnosić?! Odwracała wzrok w inną stronę, albo po prostu kierowała się gdzieś indziej. Byleby ich nie spotkać.

- Victoria? – zwróciła się do matki House’a. Rozglądnęła się wokoło. Oprócz nich, nikogo innego tam nie było – możemy porozmawiać?
- Oczywiście. – uśmiechnęła się do przyszłej synowej
- Zapytam wprost. Czy wiesz, dlaczego Greg nienawidzi swojego ojca i odwrotnie?
- Nie. Oni się nie nienawidzą. Tylko tak wygląda z zewnątrz. Ale nie wiem dlaczego tak jest. Pytałam ich o to, ale nikt nie chce mi powiedzieć. Może to po prostu zwykłe głupoty.
- Muszę Ci to powiedzieć… Przepraszam. Nie chciałam się wtrącać do waszej rodziny. Ale nie chcę, byś obwiniała Grega za stan relacji między nim, a jego ojcem.
- No więc słucham. W końcu się dowiem. – popatrzyła Lisie prosto w oczy. Jeszcze bardziej utrudniało jej to poprowadzenie tej rozmowy
- Pani mąż bił Grega… Nie chciałam powiedzieć tego tak „prosto z mostu” ale nie chciałam pani okłamywać.
- O boże… To nie może być prawda! Kłamiesz! – nie chciała w to uwierzyć. Skryła swoją twarz w dłonie.
- Przykro mi. Nie mogłam tego dłużej wytrzymać. Przepraszam…

Nie chciała, aby to się tak potoczyło. Miała nadzieję, że nie rozpętała wojny w tej rodzinie. Ale kogo ona chciała oszukać? Siebie? I tak w to nie wierzyła. Mogła trzymać język za zębami! Uhh…! Teraz jest po niej!

- Greg! Czy to prawda?! – Z krzykiem do gabinetu House’a wparowała jego matka.
- O co Ci chodzi? – spytał poważnie. Nigdy nie widział jej w takim stanie.
- Czy… Czy ojciec Cię bił?! Czy to prawda?
- Że co? A… Ale skąd ty… Od kogo to usłyszałaś?
- Odpowiedz! Tak, czy nie?! – Podstawiła go pod ścianą. Odpowiedź wydawałaby się jest prosta. Albo tak, albo nie. Albo białe, albo czarne. Tylko co powiedzieć?
- Dobrze. Wysilę się, i będę szczery. Odpowiedź brzmi: tak. I co z tego? I kto Ci o tym powiedział?
- I co z tego? Dlaczego ja o tym nie wiedziałam?! Byłam złą matką! Jestem złą matką… Wybacz mi!
- Ty nic nie zrobiłaś! A teraz: Kto Ci o tym powiedział?! – zaczął ją przekrzykiwać.
- Kto mi o tym powiedział? Ahhh… Lisa. Lisa mi o tym powiedziała.

Po tych słowach diagnosta szybkim krokiem wyszedł ze swojego gabinetu, gdzie zostawił jego rozhisteryzowaną matkę. Jeszcze nikt w tym szpitalu nie widział, żeby House gdzieś tak pędził. Jak się okazało, kierował się do gabinetu jego narzeczonej.

- Lisa! Jak mogłaś?! Jakim prawem powiedziałaś to mojej matce?! Dlaczego? – wykrzyczał w jej stronę. Właśnie tego się spodziewała. Nie powiedziała nic. Nic jej nie usprawiedliwiało. Wiedziała, że zrobiła źle. Jedyne co zrobiła, to spuściła głowę w dół i wbiła wzrok w podłogę…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:20, 12 Paź 2008    Temat postu:

Świetny fragment, biedna Lisa, jednak mam nadzieję, że House jej wybaczy, ale i tak będzie miała poczucie winy. Ja na jej miejscu chyba bym nic nie powiedziała, bo po co wracać do przeszłości. Trochę mi się smutno zrobiło po tym fragmencie.
Jednak mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży, czekam na ciąg dalszy i przykro mi, że już niedługo koniec fika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:26, 12 Paź 2008    Temat postu:

Zła/biedna Lisa... Oj.. Nie powinna mówić tego matce Housa. Jeśli juz to powinna jego nakłonić, ale nie sama...
Cytat:
Widziała, jak on ją całuje. Jak przytula. Jak są szczęśliwi. Czy oni muszą się tak z tym obnosić?! Odwracała wzrok w inną stronę, albo po prostu kierowała się gdzieś indziej. Byleby ich nie spotkać.

*satysfakcjonujący uśmieszek *
Smutno tak jakoś...
Czekam na dalej... ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
whoopee
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:39, 12 Paź 2008    Temat postu:

No to namieszałaś.
Albo Cuddy namieszała.
Nieważne. Proszę natychmiast przywrócić ład i porządek
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bereśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:51, 13 Paź 2008    Temat postu:

Cudny fragment

Cytat:
- Lisa! Jak mogłaś?! Jakim prawem powiedziałaś to mojej matce?! Dlaczego? – wykrzyczał w jej stronę. Właśnie tego się spodziewała. Nie powiedziała nic. Nic jej nie usprawiedliwiało. Wiedziała, że zrobiła źle. Jedyne co zrobiła, to spuściła głowę w dół i wbiła wzrok w podłogę…

no ale wiadomo, za długo było pięknie i trzeba było namieszać

Podoba mi się

Pozdrawiam i weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:53, 13 Paź 2008    Temat postu:

uuuuu i sie porobiło
ale mi sie podoba i to bardzo
czekam na cd i wena zyczę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:47, 13 Paź 2008    Temat postu:

- Lisa! Jak mogłaś?! Jakim prawem powiedziałaś to mojej matce?! Dlaczego? – wykrzyczał w jej stronę. Właśnie tego się spodziewała. Nie powiedziała nic. Nic jej nie usprawiedliwiało. Wiedziała, że zrobiła źle. Jedyne co zrobiła, to spuściła głowę w dół i wbiła wzrok w podłogę…
- Ja… ja przepraszam. Nie chciałam, żeby tak było… - zaczęła cicho. Myśl, że wszystko zniszczyła, nie dawała jej spokoju.
- Nie chciałaś?! Ale to zrobiłaś! Jak ci o tym opowiadałem, to mi obiecałaś, że nikomu o tym nie powiesz! Jestem ciekaw, komu jeszcze o tym powiedziałaś!
- Nikomu nic nie powiedziałam! Tylko twojej matce. Ja myślałam, że… Że Victoria powinna o tym wiedzieć… - nie miała żadnego argumentu, aby poprzeć swój czyn. Wiedziała, że przyszłe chwile będą dla niej ciężkie. Jak nie najcięższe.
- Przestań mi się tłumaczyć! I tak już nic nie zrobisz! Nie naprawisz tego, co zniszczyłaś. A teraz idź i uspokój moją matkę. Wpadła w jakąś histerię…
- A ty? Gdzie idziesz? Dlaczego sam się nią nie zajmiesz? To w końcu twoja matka…
- Ja? Nieważne. Tak, to moja matka, ale to nie ja wprawiłem w ten stan emocjonalny, w którym teraz się znajduje… - nadzwyczaj szybko się uspokoił. Miał już wychodzić z jej gabinetu, ale przystanął na chwilkę. Popatrzył na jej dłoń. Pierścionek był tam, gdzie jego miejsce. Wyszedł z sali, i udał się w nikomu niewiadomym kierunku.

Miała straszne wyrzuty sumienia. I co najgorsze, nie miała do kogo pójść się poradzić. Wilson? Nie. Odpada. Zacznie coś gadać, ale nic znaczącego. Właściwie to dla niej nie ma żadnego wyjścia. „ Nie naprawisz tego, co zniszczyłaś”. Jego słowa tak bolesne, a jednocześnie tak prawdziwe, terroryzowały jej wszystkie myśli. Nie. Ona musi naprawić to, co zniszczyła. A jak jeszcze bardziej pogorszy sytuację? Tchórzy. Po prostu nie miała żadnego pomysłu na wyjście z tej sytuacji. Widziała, jak zatrzymał się na moment przed drzwiami. Widziała, jak jego stalowy wzrok skierował się na jej dłoń. Na pierścionek. Przeszył ją zimny dreszcz. Ona nie chce, żeby tak się to skończyło. Ona chce być szczęśliwa. Z nim. Przy nim. Zawsze przy nim. Bez wyjątków. Ale ona go zawiodła.

Gdzieś musiała być. Rozglądnęła się po korytarzach. Zajrzała do jego gabinetu. Nic. Nigdzie jej nie było. Tylko gdzie jej szukać? Skierowała się do gabinetu onkologa. Może jej pomoże. O dziwo, matka House’a wypłakiwała się u Wilsona. Nie ma co… Dobrze trafiła. Kto jak kto, ale to właśnie Wilson miał dar uspokajania, pocieszania. Widać było po twarzy Victorii, że zaczął ją już pocieszać.
Cicho weszła do gabinetu. Była winna. Gdyby nie ona, nie byłoby tego całego zamieszania. Zaczęli rozmawiać. Głównie o Housie i jego ojcu. No właśnie. Tylko gdzie diagnosta teraz się może podziewać?

W tej samej chwili, diagnosta był w swoim mieszkanku. Siedział na kanapie z dużym zapasem Burbonu. Chciał się upić. Albo zapić. Dla niego to było jedno i to samo. Chciał po prostu zapomnieć o swoim nieudanym dzieciństwie. A właściwie całe jego życie było do bani. Był żałosny. Może i był genialnym diagnostą, ale co poza tym? Chciał jak najszybciej o tym zapomnieć. Toteż pił z butelki. Z jego ruchów i postawy można by wywnioskować, że już się upił. Ale jego rozum jak na złość był trzeźwy jak nigdy. Nie wiedział co ma robić. Czuł się z tym wszystkim źle. Dużo lepiej było, jak nikt nie wiedział o jego tajemnicy. Ostatnio za dużo się działo wokół jego osoby. Może to przyczyniło się do niepowodzenia? Zaśmiał się gorzko. Teraz jest już naprawdę żałosny. Siedział na kanapie, chcąc się upić ( zresztą nieskutecznie ). Starał sobie jakoś to wszystko ułożyć, ale nic mu nie wychodziło, oprócz tego, że wszystko się zawaliło. I znów będzie chamski do granic możliwości. Jego niepowodzenia będą wpływały na jego coraz gorsze zachowanie. No cóż. Taki jest. I tyle.

Po godzinie, może dwóch, wyjaśnili sobie wszystko. Matka House’a była w dużo lepszym nastroju. Tylko Cuddy nie opuściło uczucie, że wszystko zniszczyła. Chciałaby zagłuszyć wyrzuty sumienia. Ale jak? Mogła by wypróbować sposób House’a. Zapić się do nieprzytomności. A tak właściwie gdzie on jest?

Przeszukała cały szpital. Łącznie z jego dziwnymi kryjówkami, gdzie chował się przed dyżurem w klinice. Nie było go też na dachu szpitala. Musiał z niego wyjść. Teraz czuła się jeszcze gorzej niż przedtem. A jeśli coś mu się stanie? Przez nią?

Wilson dotarł pod mieszkanie House’a. Cuddy go bardzo prosiła, aby zobaczył czy jego tu niema. Sama nie chciała mu się pokazywać na oczy. Wszedł po schodach, i znalazł się pod drzwiami do jego mieszkania. Mimo, że House wyprowadził się ze starego mieszkania do Cuddy, to nie sprzedał go. Tak więc Wilson zatrzymał do niego klucz. Z nim nigdy nie wiadomo. Lepiej być przygotowanym na wszystko. Powoli otworzył drzwi. W pierwszej chwili poczuł mocną woń alkoholu. No tak… Można się było tego domyślić.

- House? Jesteś tu? House? – wykrzykiwał Wilson starając się go znaleźć.

Wszedł do jego sypialni. Na łóżku leżał diagnosta. Kompletnie pijany. Dziwne. Musiał się jakoś przenieść do sypialni, bo widział w salonie puste butelki po alkoholu.

- Greg? Obudź się! Greg! – onkolog próbował ożywić House’a. Nic z tego. Najwyraźniej porządnie sobie wypił. A przecież jemu nie wolno. Idiota!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:50, 13 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Popatrzył na jej dłoń. Pierścionek był tam, gdzie jego miejsce

aż mnie ciarki przeszły...
Cytat:
Z jego ruchów i postawy można by wywnioskować, że już się upił. Ale jego rozum jak na złość był trzeźwy jak nigdy.

Poor House
Cytat:

- Greg? Obudź się! Greg! – onkolog próbował ożywić House’a. Nic z tego. Najwyraźniej porządnie sobie wypił. A przecież jemu nie wolno. Idiota!

House odwali kitę?
Nie żebym źle mu życzyła, ale śmierć jest taaaka romantyczna ^^
Nie mogę sie doczekać kolejnej części!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:21, 14 Paź 2008    Temat postu:

No i jak zwykle cos sie musialo skomplikowac
Super i czekan na cd
Wena życze naturalnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:14, 14 Paź 2008    Temat postu:

Żal mi Cuddy, mam nadzieję, że im się wszystko ułoży, House jak zwykle - jeden sposób na wszystkie problemy.
Ogólnie fajny fragment, szczególnie opis emocji Cuddy.
Czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
whoopee
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:15, 14 Paź 2008    Temat postu:

Yeah, walcz Cuddy, walcz! ()
Szkoda tylko, że House się musiał spić. Czy on jest alkoholikiem?
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:03, 14 Paź 2008    Temat postu:

- Greg? Obudź się! Greg! – onkolog próbował ożywić House’a. Nic z tego. Najwyraźniej porządnie sobie wypił. A przecież jemu nie wolno. Idiota!

Można się tego było spodziewać. Ale każdy miał swoje słabości. Nikt się nawet nie zastanawiał, czy diagnosta jest alkoholikiem… Całkiem możliwe. Ale dla niego to była pewnego rodzaju przyjemność. Pomagało mu to też w walce z bólem i z problemami.
Wilson odszedł pijanego przyjaciela. Nie mógł znieść zapachu alkoholu. Poszedł do salonu. O mało by się nie zabił, potykając się o jakąś część garderoby. No cóż. Jego przyjaciel miał skłonności do życia w chlewie. Nienawidził sprzątać. Do niedawna jego mieszkanie było czyste i schludne, za sprawą Cuddy. Gdy chciała znaleźć notes, porządnie wysprzątała jego mieszkanie. Nawet nie warto wspominać, ile jej to zeszło.
Kiedy bezpiecznie dotarł do kanapy, nie mógł uwierzyć w to, co tam widział. Całkiem spory stos przeróżnych butelek. Niektóre były puste, prawie puste, lub całkowicie zapełnione. Widać było, że szukał odpowiedniego trunku. Ale prawdopodobnie wybór padł na ukochany Burbon.
Przewietrzył nieco mieszkanie. Od razu było lepiej. Woń alkoholu nie była już tak mocna jak przedtem. Sięgnął po telefon. Wybrał numer Cuddy. Pokrótce opowiedział jej, w jakim stanie znajduje się House. Słychać było, że jeszcze bardziej czuła się winna. A co on mógł jej powiedzieć? Jak House nieco wytrzeźwieje, będzie musiał z nim pogadać. I łatwo nie odpuści…

- House! Idioto! Budź się! – Wilson aż krzyczał diagnoście do ucha. Aby wzmocnić efekt, szturchnął go z całej siły – Słyszysz mnie?!
- Co się tak drzesz? – z niemałą trudnością wypowiedział te słowa. Głowa bolała go tak, jakby ktoś porządnie czymś w nią przywalił. – Musisz się tak drzeć?
- Tak, muszę. Muszę, bo inaczej mnie nie zrozumiesz. I będę się tak darł, rozumiesz? Za to, co zrobiłeś Cuddy…
- Co ja zrobiłem Cuddy?! To ona mi zrobiła! – wykrzyknął, po czym złapał się za głowę. Miał całkiem sporego kaca. Prawie nic nie pamiętał z tamtego wieczora. Może to i dobrze?
- Dobrze. Może i ona postąpiła źle. Ale nie wiesz, co ona teraz przeżywa!
- Ciszej, do cholery… Nie widzisz, że cierpię? Nie wiem, i nie chcę wiedzieć, co z nią jest…
- Jak tak możesz? Przecież ją kochasz. Gdyby tak nie było, to byś się jej nie oświadczył. A ona cierpi. I żałuje. Chciała dobrze. Ale już nikt nie cofnie czasu – miał nadzieję, że jego słowa trafią do niego. Nie chciał, by znów oboje cierpieli. Wiedział, że dla diagnosty to wszystko było bardzo trudne. Za trudne. House odwrócił się od niego, pokazując mu, że rozmowa jest zakończona. A cóż on mógł zrobić? Może sobie strzępić język, ale on i tak go nie będzie słuchał. Wolał wyjść. Niech sobie sam to przemyśli. – Tylko nic więcej nie pij. Przecież wiesz, że Ci nie wolno. Jakbyś zapomniał, to bierzesz leki. Chyba, że chcesz się zabić. Ale lepiej tego nie rób. Jak będziesz chciał pogadać, to do mnie zadzwoń… - rzucił diagnoście na pożegnanie i wyszedł…

A Wilson jak zwykle był jego sumieniem. Mimo, że Cuddy go zawiodła, nadal ją kochał. Sam siebie nie poznaje po ostatnich wydarzeniach. Nawet on zauważył, że się zmienił. Jego otoczenie ucieszyło się z tych zmian. A on? Nawet o tym nie myślał. Nie miał czasu. Ale co teraz z jego matką? Powiedziała mu, że nienawidzi swojego męża po tym, co zrobił. Powiedziała, że odejdzie od niego. Że zostanie tutaj. Ale nie chciał, żeby to się tak potoczyło. Wiedział, że jego matka kocha jego oprawcę. Wiedział, że byli razem szczęśliwi. Może wyda wam się to okropne, ale chciał zostać sam z Cuddy. Bo nie wytrzyma bez niej. Kochał ją najbardziej ze wszystkich. Jego dawne uczucie do Stacy nie umywały się do tego, co teraz czuł do Cuddy. Nie posądzał się nigdy o to, że może się aż tak zaangażować. Udowodnił, że potrafi. Tylko co ma teraz zrobić? Wrócić do szpitala, pójść do jej gabinetu i od drzwi zawołać, że każdy może się wygadać, nawet w tak osobistej sprawie? Nie. To odpadało. Na pewno nie pojedzie do niej teraz. Wyglądał okropnie, a ból głowy był nie do wytrzymania… No cóż. Chciał zapomnieć o wszystkim. A to są skutki zapomnienia. Na razie nie miał ochoty wychodzić z jego mieszkania. Było mu tu dobrze. A do Wilsona nie miał zamiaru dzwonić. Po co? Żeby mu powiedział, co ma zrobić? Sam dobrze wie, co zrobi. Po raz pierwszy wie dobrze…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DisturbiA dnia Wto 20:07, 14 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:16, 14 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
No cóż. Jego przyjaciel miał skłonności do życia w chlewie.

*patrzy zawstydzona na swój burdelik*
Cytat:
Widać było, że szukał odpowiedniego trunku.

Poor House
Cytat:
Jak będziesz chciał pogadać, to do mnie zadzwoń… - rzucił diagnoście na pożegnanie i wyszedł…

Na to, to ja bym nie liczyła
Cytat:
Jego dawne uczucie do Stacy nie umywały się do tego, co teraz czuł do Cuddy.

Za to zdanie, masz ode mnie dużego buziaka
Cytat:
Sam dobrze wie, co zrobi. Po raz pierwszy wie dobrze…

A ja nie!
I czekam na cd xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:34, 14 Paź 2008    Temat postu:

Super! czekam na cd i wena życzę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bereśka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 13 Wrz 2008
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:36, 14 Paź 2008    Temat postu:

Super odcinek ale nie męcz ich dłużej i niech się już pogodzą

Czekam na ciąg dalszy

Pozdrawiam i weny życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:57, 15 Paź 2008    Temat postu:

ja cię kręcę, przez te wszystkie konkursy (pojutrze kolejny z chemii ), to ja przegapiłam tyle wspaniałych odcinków tylu wspaniałych fików! coś strasznego! Na szczęście - nadrobiłam . i bardzo się z tego cieszę . Świetny odcinek . House, masz wybaczyć Cuddy, albo z bliska zapoznasz się ze ścierką od podłóg (ewentualnie wałkiem do ciasta)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
runiu
Internista
Internista


Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 615
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów Wlkp.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:36, 15 Paź 2008    Temat postu:

Bardzo fajny fragment, mam nadzieję, że House naprawdę wie co zrobić, pogodzą się i nie bedzie już musiał żyć w chlewie, bo Cuddy posprząta.
Czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez runiu dnia Śro 18:42, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:10, 15 Paź 2008    Temat postu:

A do Wilsona nie miał zamiaru dzwonić. Po co? Żeby mu powiedział, co ma zrobić? Sam dobrze wie, co zrobi. Po raz pierwszy wie dobrze…

Położył się z powrotem na łóżko. Jedyne, czego na razie pragnął, była chwila snu. Na dobranoc połknął kilka Vicodinów i inne tabletki. Sam nie wiedział po co mu one. Uh. Myślenie ciężko mu szło. Chciał przypomnieć sobie po co mu te tabletki, ale nie dał rady. Zasnął natychmiast. Jego sen był tak głęboki, że nie słyszał, jak ktoś wchodzi do mieszkania.

A tym kimś była Lisa Cuddy. Słyszała, w jakim jest stanie. Wilson zdał jej sprawozdanie.
Nie mogła dłużej wytrzymać w szpitalu. Jakaś siła ciągnęła ją tutaj. Do niego. Może to była tęsknota? Jego mieszkanie wyglądało jak po przejściu przynajmniej tsunami. Wszystko, czego używał, leżało na podłodze. Poszła do jego sypialni. Widziała, jak spał spokojnie. Usiadła na skraju łóżka i wpatrywała się w jego twarz. O dziwo sama poczuła zmęczenie. Położyła się więc na łóżku, obok diagnosty. Tak bardzo chciała się do niego przytulić. Powiedzieć, że nie chciała tego wszystkiego. Myślała jeszcze trochę nad ich przyszłością, aż ona sama pogrążyła się w głębokim śnie.

Obudził się. Ze snu wyrwała go boląca noga. Usiadł na łóżku i zaczął masować udo. Wstał powoli z łóżka, podpierając się małego stoliczka, który znajdował się obok łóżka. Kilka kroków w przód. Ból był niemiłosierny. Przeklinając w myślach swój los, próbował iść dalej. Paraliżujący ból powoli mijał. Kiedy odwrócił się, był zaskoczony. Bardzo zaskoczony. Gdyby ktoś zrobił mu w tej chwili zdjęcie, mógłby go co najmniej szantażować. Nie spodziewał jej się. Po prostu. Ale gdy widział jej słodką twarz, nie mógł jej nic zrobić. Nie chciał jej budzić. Mógłby patrzeć na nią dniami i nocami. Całymi latami. Dopiero teraz sobie uświadomił, jak bardzo ją kocha. A gdyby się rozstali? Dzień stałby się podobny do nocy. Życie nie miałoby sensu. Siedziałby w szpitalu, leczyłby pacjentów, po czym uciekałby do mieszkania na samotny wieczór. Chociaż…? Nie do końca samotny. Z butelką Burbonu.
Poszedł do salonu. Nie chciał jej budzić. Widział jej zapuchnięte oczy. Płakała przez niego. Niech odpoczywa, póki może. Usiadł na kanapie. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Czy ma jej po prostu wybaczyć? Ot, tak? Czy ma ją jakoś ukarać? Nie. Nie chciał jej karać. To, co ona teraz przeżywała, wystarczało w zupełności. Nie chciał jej jeszcze bardziej ranić.

Dokuśtykał do fortepianu. Jego sposobem na okazywanie uczuć, był właśnie ten instrument. Usiadł przy nim, i delikatnie dotknął klawiszy. Chwilę później, można było usłyszeć znajomą melodię. Mógłby grać tak całymi godzinami, gdyby nie to, że za jego plecami stała Cuddy.
Przytuliła się do niego, przerywając mu granie.

- Wybaczysz mi? – wyszeptała do jego ucha. – Uwierz mi… nie chciałam, żeby tak wyszło.
- Zobaczymy… - powiedział głośniej. Wziął ją za rękę i pociągnął ją ku sobie. Usiadła na jego kolanach – Kocham Cię, Lisa – powiedział, patrząc w jej oczy. Jej oczy, które do tej pory ukazywały przejmujący smutek, teraz rozbłysły się. Uśmiechnęła się tak, jak tylko ona potrafi to robić. – Wiesz, że nie umiałbym się na ciebie gniewać, nawet jakbyś próbowała mnie zabić? – zaśmiał się. Wszystko co teraz mówił, to była prawda.
- Naprawdę? – udawała zdziwioną. – To chyba jasne, że wiedziałam.

Mogliby cały dzień tak siedzieć. Dobrze im było razem. Gdyby ktoś stał z boku, mógłby powiedzieć, że to największa miłość, jaką kiedykolwiek widział. To prawda. Ona miła, rozsądna, spokojna, On szalony, nieobliczalny, wybuchowy, odpychający. Będąc ze sobą, tworzyli niepowtarzalną mieszankę. Żeby nie powiedzieć wybuchową. Ona szukała „tego jedynego”. Spotykała się z wieloma, ale żaden nie spełniał jej wymagań. Tylko on. House. On był jej chodzącym ideałem. Czuła coś do niego już od studiów, czyli od ich pierwszego spotkania. A On? On nie szukał tej „drugiej połówki”. On odpychał od siebie. Lubił być sam. Ale jego nagła choroba zmieniła wszystko. Na nikogo nie zwracali uwagi. Liczyli się tylko oni. Aż dziw bierze, że nie słyszeli tych wszystkich plotek na ich temat. Jakby nie było, to obydwoje przyjaźnili się z Pierwszym Plotkarzem Princeton-Plainsboro Teaching Hospital… A House rozpowiadał przynajmniej połowę plotek będących w obiegu. To było jego hobby. Niszczenie ludziom życia. I właśnie dlatego miał pewne wątpliwości co do związku jego z Cuddy. Wiedział, że unieszczęśliwia ludzi. I nie chciał jej zranić. Ale czy to możliwe? Trzeba podjąć ryzyko.

Wszystko się układało bardzo dobrze. Jak nie wyśmienicie. House i Cuddy byli oficjalnie parą. Nikomu nie powiedzieli, jak się pogodzili. Wilson miał pewne obawy co do tego zdarzenia, ponieważ nie można się niczego dobrego spodziewać po diagnoście, ale potajemnie został uspokojony. Ale szczegóły były wielką tajemnicą. Nikt nie wiedział dlaczego. Onkolog był na jak najlepszej drodze z kolejną panią Wilson, a Victoria nawet nie chce myśleć o powrocie do męża. Który wcale się nie dawał znaków od wyjazdu z Jersey.

No cóż. Chyba wszystko musi się dobrze kończyć. Chociaż właściwie tu tak nie jest. Po kilku dniach, nawet nikt nie wie po ilu, zadzwonił telefon. Niby zwykła rozmowa telefoniczna. Ale wieści nie były już tak zwykłe. Otóż ojciec House’a zmarł. Zapytacie, jak do tego doszło? A jak myślicie? Zapił się na śmierć. Tak jak próbował tego wiele razy jego syn. Victoria przeprowadziła się na stałe do Jersey. A właściwie wprowadziła się do pustego mieszkania jej syna. Może wam się wyda to dziwne, ale Victoria wcale nie rozpaczała po śmierci męża. Owszem. Odczuwała jakąś stratę w sercu i smutek, ale nadal nie umiała mu wybaczyć za grzechy przeszłości…



UUuu... Czyżby "di end" ? xD Wiem, wiem. Rozczarowałam was tym zakończeniem. Sama się rozczarowałam.Zdecydowanie wolę dramatyczniejsze zakończenia xD
WIELKIE dzięki za komentowanie i czytanie tego dennego opowiadania. Całuski dla wszystkich


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minnie
Internista
Internista


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 663
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:26, 15 Paź 2008    Temat postu:

Świetne opowiadanko!
Czekan na następne i wcale mnie nie rozczrowało
Wena życzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jeanne
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 6080
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:33, 15 Paź 2008    Temat postu:

Jeanne powie tylko, że sie wzruszyła, a Jeanne prawie nigdy się nie wzrusza.
I jeszcze, że mi się bardzo podobało xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
amandi
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 954
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:01, 16 Paź 2008    Temat postu:

Nie rozczarowałam się, a to było NAPRAWDĘ piękne... czekam na kolejnego fika

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DisturbiA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Wrz 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ohohoho i jeszcze dalej xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:09, 16 Paź 2008    Temat postu:

Dziękuję wam Ale zapowiadam, że nie będę pisać opowiadań itd. xD ( przynajmniej na razie ) Teraz zajmuję się komentowaniem xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
whoopee
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Wrz 2008
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:39, 16 Paź 2008    Temat postu:


Nie, nie rozczarowałaś. Ja jestem zaskoczona uśmierceniem House'a seniora. Wydaje się, jakby śmierć mogła wszystko rozwiązać... Szkoda (a może nie?), że w prawdziwym życiu tak nie ma.
A wątek główny jak najbardziej znakomity


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin