Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Podróż życia [NZ]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:22, 06 Lut 2010    Temat postu:

I znów!!!! W takim momencie!!!!
Gosiaczku powiedz, że żartowałaś mówiąc o tym tygodniu czekania
Kurcze, ale mam dziś humor
Ja zaliczam się do tych co czekali i nadal czekają na ciąg dalszy
Boże, to Twoje poczucie humoru I tak fajnie wszystko oddane, na chwilę przeniosłam się na ta nie-bezludną wyspę widziałam House'a i Cuddy przemierzających ten busz i dogryzających sobie
Urocze

Oby jednak wen i czas znalazły Cię szybciej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:27, 13 Lut 2010    Temat postu:

Ta część dedykowana liskowi za wytrwałość

Cz.12
- Może byś coś wreszcie zrobił? Aaa...!
- Uspokój się to nic groźnego. Masz szczęście, że powiedziałaś wtedy "nie", bo gdybyś powiedziała "tak", zostawiłbym Cię tu teraz.
- Po pierwsze nie zostawiłbyś mnie, bo jesteś lekarzem, a po drugie... - Ścisnęła usta i syknęła z bólu. Po czym wypowiedziała końcówkę zdania - mało Cię obchodzi co kto do Ciebie czuje, co w ogóle czuje, więc i to by Cię mało obeszło. Nawet jakbym powiedziała, że Cię nienawidzę.
- Po pierwsze, gdybyś powiedziała, że mnie nienawidzisz, wiedziałbym, że kłamiesz. - Zabolało go ale postanowił nie dać tego po sobie poznać. - Po drugie MAŁO to mnie może obchodzi... ale to, że jestem lekarzem. Wiesz, że nie lubię jęczących pacjentów.
- Bardzo śmieszneee....!!! - Każda jej wypowiedź kończyła się krzykiem.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co ktoś mógłby sobie pomyśleć, gdyby usłyszał twoje jęki? - zapytał retorycznie.
Odpowiedziało mu tylko mordercze spojrzenie pełne niepokoju i wyczekiwania.
- Patrzysz na mnie jakbym ja ci to zrobił, a to tylko niewinna Bothrops insularis. Żararaka wyspowa, której zastąpiłaś drogę. Musisz być bardzo wredna, bo zazwyczaj te węże nie tykają ludzi. Dobra wiadomość jest taka, że wiem gdzie jesteśmy, chociaż nie wiem jakim cudem się tu znaleźliśmy, a zła... - Podszedł i uklęknął - że, żararaka wyspowa jest jadowita - to powiedziawszy ściągnął koszulę, podarł ją i zawiązał nad raną, mocno ściskając.
- Zrób coś. Szybko. - Słowa administratorki zabrzmiały jak rozkaz.
- Ok. Tylko mnie nie pobij - rzucił i zbliżył swoje usta do jej stopy. Wysysał jad i wypluwał na bok. Cuddy przymknęła oczy. Nie sądziła, że House zdolny jest się tak poświęcić dla drugiego człowieka.
- Dzięki - powiedziała nieśmiało, gdy mężczyzna skończył.
- I co teraz? Zaraz zajdzie słońce nad piękną wyspą Queimada Grande*, położoną 30 km od wybrzeży stanu Sao Paulo w Brazylii - oświadczył i usiadł dumny pod drzewem obok Cuddy.
- Skąd wiesz?
- Że zajdzie słońce? Myślałem, że takie rzeczy tłumaczą w szkole. Ciekawe gdzie byłaś, gdy...
- Oh, zamknij się.
- Bothrops insularis żyje tylko na tej jedynej wyspie - odpowiedział już niepytany. Tak, to było zdecydowanie w jego stylu. Mówić po ludzku dopiero, gdy doprowadzi drugiego człowieka do rezygnacji. Chwilę ciszy przerwał znowu głos diagnosty.
- Dwie kaleki w lesie. Cool. Robi się ciekawie. - Uśmiechnęła się mimowolnie na wypowiedziane przez niego słowa.
- Chyba będziemy musieli spać RAZEM pod gołym niebem. - House poruszał znacząco brwiami. Uśmiech zniknął z twarzy kobiety szybciej niż się tam pojawił. To co powiedział musiało podziałać, bo postanowiła spróbować się podnieść. Robiła to jednak dosyć nieporadnie i po kilkunastu sekundach znalazła się na kolanach diagnosty.
- Auć! Opanuj się niewyżyta kobieto. Zaczynam się bać. - Zrobił przerażone oczy.
- Bardzo śmieszne. Może byś mi łaskawie pomógł.
- Bardzo cię boli? - zapytał już na poważnie, instensywnie nad czymś rozmyślając. Nachylił się i posadził administratorkę z powrotem na miejsce obok.
- Trochę, ale nie potrafię na niej stanąć.
- House, wymyśl coś. Podobno jesteś geniuszem - kontynuowała, gdy ten od dwóch minut wpatrywał się, w bliżej nie określony punkt przed sobą.
- Kulawym geniuszem.
- Dobra - rzucił po kilku minutach, wstając i wyciągając do niej rękę, by zrobiła to samo. - Wstajemy - dodał, gdyż patrzyła na niego pytająco.
- Nie dam rady.
- Jedyną osobą, która może teraz marudzić jestem ja, bo będę musiał dźwigać ten wielki administratorski tyłek. No, dalej. - Cuddy chwyciła dłoń diagnosty i stając na jednej nodze, oparła się na jego ramieniu.
- I co teraz? - Pani dziekan coraz bardziej wątpiła w to, że plan podwładnego jest przemyślany.
- Wskakuj - powiedział krótko, odwracając się do niej tyłem.
- Przestań. Nie dasz rady wziąść mnie na barana.
- Nie pomagasz. Jak chcesz to mogę cię tu zostawić - powiedział i wyciągnął z kieszeni spodni pomarańczowe plastikowe opakowanie.
- Zrobimy inaczej. - Połknął trzy vicodiny i obrócił się przodem. Chwycił zaskoczoną Lisę w pasie.
- Trzymaj się - uprzedził i podniósł ją za uda, które umieścił na swoich biodrach. Cuddy posłusznie założyła ręce za szyję swojego wybawcy. Zacisnął szczękę.
- Ale... twoja noga... i...
- Trzymaj się i nie gadaj. - Wszedł jej w słowo. - Im szybciej dojdziemy tym szybciej przestanie mnie boleć.
Po takiej odpowiedzi zamilkła. Była wdzięczna. Tak Lisa Cuddy była wdzięczna House'owi. Za to, że się tak poświęcił. Teraz dopiero zdała sobie sprawę z całej tej sytuacji. Oplatała nogami w pasie, a rękami na szyi główną przyczynę ucieczki z Jersey. Wciągnęła głęboko tak upragniony zapach - jego zapach. Czuła pod swoją cienką koszulką każdy jego mięsień. Każdy jego ruch przyprawiał ją o dreszcze. Starała się opanować i nie myśleć o tym. Przylgnęła do niego mocniej i zamknęła oczy. Szli tak przez las, zbliżając się do plaży. Nie spodziewali się, że tam oprócz Max'a czeka na nich ktoś jeszcze.

*Naprawdę jest taka wyspa, ale za dużo o niej nie wiem Przeczytałam, że te węże tylko tam żyją i tak napisałam Więc tylko realna jest nazwa, a nie to co się tam na niej znajduje. Więc nie czepiać się, że na tej wyspie nie ma takiej roślinki, czy takiego zwierzątka To fikcja przypominam Równie dobrze mogłam sobie wyspę wymyślić
link do zdjęcia wyspy: [link widoczny dla zalogowanych] (jak widać niewielka, ale mi się podoba)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GosiaczeQ_17 dnia Sob 10:39, 13 Lut 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ala
Tooth Fairy


Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:30, 13 Lut 2010    Temat postu:

A u Ciebie jak zawsze akcja pierwszorzędna:D Serio, jestem pod wrażeniem... Masz pomysły.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:17, 13 Lut 2010    Temat postu:

Zgadzam się z Alą Masz pierwszorzędne pomysły Tak wszystko oddajesz, że po prostu przenosisz nas w to miejsce, czytelnik stoi z boku, gdziesz między drzewami i zanosi się śmiechem słuchając i przyglądając się tej dwójce A do tego ta wizualizacja Piękna wyspa
Oni są the best House i 100% House, z tymi swoimi tekstami i zagrywkami, zrobi wszystko, by ją wkurzyć, a ona jak zwykle daje się podejść, to właśnie kocham w Huddy i za to właśnie uwielbiam ten fik Masz talent i mega pomysły, a plus Twoje poczucie humoru to już całkiem nic dodać i nic ująć
Teraz mam już humor zapewniony na cały dzień, a jak zobaczyłam spojlery to już całkiem
Jej, mam nadzieję, że nie każesz nam za długo czekać to naprawdę jeden z najlepszych fików jakie czytałam Strasznie wciąga
Więc wena, wena, wena...
A i dziękuję za dedyk taka piękna, Huddystyczna częśc dla mnie *lisek zmienia się w mokrą plamę* Dzięki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:36, 23 Lut 2010    Temat postu:

Ala, lisku dzięki wam Pomysły może i mam, lecz gorzej z wykonaniem. Przepraszam, że tak długo ale lenia mam I mi się na kompa nie chciało przepisywać



Cz. 13
- Dr. House? - zapytał mężczyzna około trzydziestki. Stał tam razem z kobietą, która była mniej więcej w tym samym wieku.
- Ale twarz! Miałeś spięcie w inkubatorze? - rzucił Greg, udając zainteresowanie.
- House! - odezwała się Lisa, która cały czas znajdowała się w jego objęciach.
- O co chodzi? - Odwróciła się w kierunku nieznajomych. - Lisa Cuddy, miło mi, a to Gregory House. Oboje jesteśmy lekarzami.
- Lisa lubi bawić się w szpital. - House wywrócił oczami.
- Ja jestem Pheobe, a to mój mąż John. - Blondynka uśmiechnęła się, po czym dodała - pasujecie państwo do siebie. Musicie być zgranym małżeństwem.
- Nie! - Poruszyła się Lisa.
- O tak! - krzyknął w tym samym momencie House.
- A macie państwo dzieci?
House nieźle się bawił, widząc skrępowanie Lisy, która w tym momencie postanowiła przerwać tą farsę.
- Przepraszam, ale czego od nas chcieliście?
- Aha tak, chcieliśmy bardzo podziękować. Pasażerowie powiedzieli nam, że widzieli jak doktor House zajmuje się naszym dzieckiem.
- Słucham? Że niby House? Ale zaraz, ma pani na myśli Maxa?
- Cuddy była centralnie zaskoczona, za to rozbawienie House'a sięgało zenitu. Nawet jak nic nie robił, przypisywało mu się wszystkie zasługi. No i nareszcie pozbędzie się bachorka.
- Ale gdzie państwo cały czas byli? Przylecieliście tym samym samolotem?
- Oczywiście.
- Przepraszam, ale czy mogę z panią porozmawiać?
- A co robimy? - Parsknięcie House'a. Już polubił tą blondynkę.
- Na osobności - wytłumaczyła spokojnie Cuddy i uśmiechnęła się, widząc że jej rozmówczyni nie jest zbytnio rozgarnięta.
- Aha, no tak, dobrze - odpowiedziała kobieta i wymownie spojrzała na diagnostę. Lisa, widząc to, przypomniała sobie, w jakiej sytuacji się znajduje.
- House... - Ten udawał, że nic nie słyszy, kładąc jednocześnie dłoń na jej pośladku i podnosząc oczy ku niebu jakby nigdy nic.
- House! - powtórzyła już nieco głośniej. - Mógłbyś posadzić mnie na tym kocu? - Wskazała na upatrzone przez siebie miejsce.
- Oczywiście KOCHANIE. - Specjalnie podkreślił drugie słowo.
- John, kotku... - House, słysząc to, wzdrygnął się teatralnie, za co Cuddy zgromiła go wzrokiem. Blondynka trochę zdezorientowana, patrząc niepewnie na diagnostę kątem oka, kontynuowała - idźcie się przejść.
Gdy zostały same, Pheobe usiadła koło Lisy.
- O Boże! Co się stało pani w nogę? Teraz dopiero zauważyłam.
- To nic takiego. Zwykłe ukąszenie. Aha i mówmy sobie na "ty". - Cuddy chciała skończyć ten temat, tak samo szybko jak się zaczął.
- A gdzie jest Max?
- Tam, bawi się w piasku. - Kobieta wskazała palcem w jego kierunku.
- Czyli to jest twój syn? - Cuddy powiedziała bardziej do siebie. - Ale jakim cudem...
- Nieważne, ale muszę coś powiedzieć. Masz wspaniałego męża.
- Ale... - Cuddy chciała znowu zaprzeczyć, ale rozmówczyni nie dała sobie przerwać. Administratorka zmieszana słuchała dalej.
- Nic nie mów. Może dla ciebie to normalne, ale uwierz, że nie każdy by się tak poświęcił, a doktor House na dodatek jest kaleką. Napewno go bardzo bolało, ale wytrzymał. Musi Cię baaardzo kochać. - Blondynka rozmarzyła się, a do Cuddy coś właśnie dotarło. Jak ona mogła być taka ślepa. Pomogły takie proste słowa, lecz jednocześnie takie prawdziwe.
- Dzięki Pheobe, tylko my nie jesteśmy małżeństwem i... - Cuddy postanowiła wrócić do świata realnego.
- Oj, to koniecznie musicie się pobrać! - pisknęła rozentuzjazmowana kobieta. - Drugiego takiego ze świecą szukać. Przecież widzę jak na ciebie patrzy i w ogóle.... WIEM! - Nie przerywała swojego monologu. Widać było, że jest niepoprawną romantyczką. Cuddy nie mogła uwierzyć, jakie dla tej kobiety wszystko było proste. W pewien sposób jej zazdrościła.
- Urządzimy wam ślub tutaj, co ty na to? - zakomunikowała na koniec, a szczęka Cuddy niebezpiecznie zbliżyła się do ziemi.
- Co?! - No tak, inteligentna odpowiedź. Tylko na tyle ją było teraz stać, po wyobrażeniu siebie i House'a, składających sobie przysięgę przed księdzem. Teraz w jej głowie szok zastąpił śmiech.
"House i ksiądz? Ha! House i przysięga? Ha, ha! House i JA? Ha, ha, ha! NIEDORZECZNOŚĆ!"
- Więc jak? Ksiądz jest, leciał naszym samolotem. - Nie czekając na odpowiedź, kontunuowała - Już to sobie wyobrażam. W świetle księżyca, na złocistym piasku...
- Stop! - Przerwała ostro Lisa i potrząsnęła głową. Zareagowała tak, bo miała zamiar przerwać swoje myśli, które cały czas niebezpiecznie wirowały wokół osoby diagnosty. Nie chciała wystraszyć Pheobe, która niestety teraz właśnie na taką wyglądała.
- Przepraszam, ale po pierwsze, House nie jest wierzący, a...
- No to może być problem, ale mam pomysł... - Blondynka zachowywała się jakby nie docierały do niej słowa Lisy.
- Nie! Słuchaj Pheobe, doceniam twoje starania, ale to na nic - dodała już spokojniej.
Zaskutkowało. Na twarzy Pheobe można było dostrzec zrezygnowanie.
- No to szkoda - rzuciła po chwili. - A o czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- Już o niczym... - Cuddy już nie miała wątpliwości, że da się zgubić dziecko. Jak jest się takim nieogarniętym. Zakręcona romantyczka. Tak określiła ją w myślach. Postanowiła dłużej nie ciągnąć tej rozmowy, bo znowu zaczęłaby gadać o jej "związku" z House'm. Chociaż wizja przez nią podsunięta, była niezwykle kusząca. Ale przecież znała House'a...
"STOP! O czym ja do cholery w ogóle myślę? Przecież nawet z nim nie jestem."

W tym samym czasie...

Mężczyźni przemierzali plażę już 10 minut, nie odzywając się do siebie. Mąż Pheobe przerwał ciszę.
- Hej, jestem John. - Wyciągnął rękę w kierunku diagnosty.
- John pantoflarz - dodał w myślach House i tylko spojrzał na towarzysza jak na przybysza z kosmosu.
- Wiesz, lubię pojedynki na inteligencję, ale nigdy nie atakuję bezbronnych, więc nie masz się czego bać, możesz się odezwać. - John postanowił zażartować. Właśnie dochodzili z powrotem do kobiet.
- Zamknąłbyś się, jakbyś wiedział jaka to dla ciebie przyjemność. - Odburknął lekarz, spoglądając na Lisę. Kobiety widocznie nie usłyszały ich rozmowy.
- I jak tam? Pogadaliście sobie? - rzuciła radośnie Pheobe na widok mężczyzn.
- Tiaa... - odpowiedział niechętnie House. John jednak nie zamierzał mu tak łatwo odpuścić. Nienawidził przegrywać w walkach słownych. Niestety nie był świadomy kogo, wybrał sobie tym razem na rywala.
- Widzę, że jedyna pozytywna rzecz w twoim życiu to wynik testu na AIDS. - Uśmiechnął się tryumfalnie. Kobiety spojrzały na niego zdziwione. Nie miały pojęcia co się dzieje. Jednak House dobrze wiedział i odpowiedział - a twoje zdjęcie możnaby wykorzystywać zamiast lewatywy.
- No to rzeczywiście się dogadaliście - podsumowała Lisa, patrząc z wyrzutem na diagnostę.
- Ale maaaamo. To ON zaczął. - Wskazał palecem na John'a i wykrzywił usta w podkówkę.
- Co się dzieje? - krzyki dorosłych przyciągnęły Maxa.
- Nic. Jesteś z patologicznej rodziny... matka cię nie kocha, a ojciec tylko w nocy.
- House, przesadziłeś. - W tym momencie Cuddy odeszłaby oburzona. Jednak tym razem utrudniała jej to noga. House dumny nie ruszył się z miejsca. Nastała niezręczna cisza, którą przerwała Pheobe.
- To my już pójdziemy. - Mrugnęła do Lisy jakby nigdy nic, wzięła dłoń Maxa i pociągnęła go za sobą. Chłopczyk, odwracając głowę pomachał jeszcze do Cuddy. John zgaszony, ruszył śladami żony i syna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GosiaczeQ_17 dnia Nie 21:15, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:37, 23 Lut 2010    Temat postu:

Fajne, fajne, fajne!
Podoba mi się pomysł ze ślubem
Czekam na ciąg dalszy!
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mazeltov
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 28 Paź 2009
Posty: 1656
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z poczekalni
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:54, 24 Lut 2010    Temat postu:

House to umi kontakty nawiazywac nie mozna powiedziew
dziwne ze Cuddy nigdy nie dostrzega ze House ja kocha
a teraz maja nowego Wilsona w postaci Pheobe
czekam na cd mam nadzieje ze szybko cos skrobniesz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:19, 24 Lut 2010    Temat postu:

Yes, yes, yes...!!!! Kolejna część
Nie wiem, co ten fik w sobie ma, że tak mnie wciąga
Może odrobinę nierealności, klimat, idealnie oddanych bohaterów, zarąbiste dialogi, humor i ogólnie fajną historię

Znaleźli się rodzice Max'a i to jacy
Łoo Boziu Co tu jeszcze może stać
Tak, chcę wiedzieć i to jak najszybciej
Wena, mnóstwo wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MAGARA
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:29, 24 Lut 2010    Temat postu:

Tak dla jasności to SAMOLOT NIE WYSTARTUJE BEZ DRUGIEGO PILOTA!!!!!!!!!
Bardziej tego nie mogłaś spaprać./ Mogłaś napisać że pilot wyskoczył z samolotu a drugi dostał zawału bo zobaczył wściekłą Cuddy.Choć to by było zabawne./
Reszta może być w ostateczności


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:53, 24 Lut 2010    Temat postu:

Hihihi.!
Czekałam tak na te 2 czesci,ze hoho.!
Teraz to juz chyba nie bede mogla zasnac jak juz pojde spac,bo bede tylko myslala o House'ie
Podoba mi sie oczywiscie i czekam na cd

Pozdrawiam i wena zycze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:48, 25 Lut 2010    Temat postu:

AAAAAaaaaaaaaa!!!!
Zostaje fikową blondynką!!!



PS. Czy na wyspie jest urzędnik stanu cywilnego???

CZekamNaCiągDalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:16, 25 Lut 2010    Temat postu:

MAGARA napisał:
Tak dla jasności to SAMOLOT NIE WYSTARTUJE BEZ DRUGIEGO PILOTA!!!!!!!!!
Bardziej tego nie mogłaś spaprać./ Mogłaś napisać że pilot wyskoczył z samolotu a drugi dostał zawału bo zobaczył wściekłą Cuddy.Choć to by było zabawne./
Reszta może być w ostateczności


Na miłość boską. Wybaczcie offtop, ale jestem zadziwiona. Rozumiem, że opowiadanie ci się bardzo nie podoba, masz do tego pełne prawo i faktem jest, że mi również do gustu nie przypadło. Ale jeśli już postanawiasz być panią krytyk, to radziłabym przedstawiać poziom wypowiedzi przynajmniej taki, na jakim jest autorka, żeby się nie ośmieszać i krytykować konstruktywnie, to znaczy tak, żeby ten twój post coś dał. Bo parę średnio dobrze zbudowanych zdań, które wyrażają niechęć każdy może sobie napisać. A w j. polskim dopuszczalne są tylko jeden lub trzy znaki przystankowe pod rząd.

Żeby nie denerwować nikogo - opowiadanie, jak już nadmieniłam wyżej, niezbyt przypadło mi do gustu. Nie jest napisane źle, po prostu tematyka nie moja, trochę to taki pomysł niezbyt odkrywczy, przynajmniej moim zdaniem. Poza tym średnio to spójne, ale powtarzam - po prostu nie lubię tego typu fików, dlatego rzadko komentuję ^_^

Pozdrawiam,
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiEtYkAlNa
Dermatolog
Dermatolog


Dołączył: 27 Paź 2009
Posty: 1519
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Houseland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:33, 25 Lut 2010    Temat postu:

MAGARA napisał:
Tak dla jasności to SAMOLOT NIE WYSTARTUJE BEZ DRUGIEGO PILOTA!!!!!!!!!
Bardziej tego nie mogłaś spaprać./ Mogłaś napisać że pilot wyskoczył z samolotu a drugi dostał zawału bo zobaczył wściekłą Cuddy.Choć to by było zabawne./
Reszta może być w ostateczności


Dżisasss, dziewięć postów i w tym siedem: ordynarnych, prostackich, aroganckich, prymitywnych, nieuprzejmych, wulgarnych i opryskliwych.
Wybierz sobie, które z określeń najlepiej pasuje do Twoich wypowiedzi. Nie wiem, co próbujesz osiągnąć, ale nie zaistniejesz u nas, szydząc z fikopisarzy. Tak, jak wspomniała gehnn, nie musi Ci się podobać, ale taki rodzaj wypowiedzi, jaki nam prezentujesz nie czyni Cię dobrym krytykiem, lecz zwykłym prostakiem.

Nie zgodzę się z każda Twoją wypowiedzią, a już na pewno nie w temacie, gdzie obrażasz innych kosztem Sarusi.

Napisz nam coś, chętnie Cię ocenimy. Dokładnie i konstruktywnie

GosiaczeQ_17 Damn, przepraszam! Że offtop pojawia się u Ciebie, wiem jakie to nieprzyjemne...

Znam Twój tekst i wiem, ze piszesz poprawnie, więc do tego nie można się przyczepić. Do reszty... tez nie zamierzam ponieważ mi pomysł odpowiada

A fic, bosh [obiecałam wcześniej] skomentuję osobno, zajmę się każdą częścią

Pozdrawiam,
Nitka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez NiEtYkAlNa dnia Czw 18:35, 25 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mru kasia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:27, 25 Lut 2010    Temat postu:

O jaki fajny fik
Jakbym wyrwany z "lost" /fanka Zagubionych/
Bardzo mi się podoba czekam na dalszy ciąg^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:53, 28 Lut 2010    Temat postu:

Kiedy ciąg dalszy
Jak tam wen
Ja chcem wiedzieć co dalej?
Czy House i Cuddy się pozabijają? Czy House zabije Johna
Czy Pheobe zabawi się w swatkę Wilsona Czy między Hudy do czegoś dojedzie, oczywiście jak się nie pozabijają Czy ktoś ich uratuje oby nie prędko I w ogóle, tak tu sobie czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
adept_vicodin
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: In My And Joker World Without Our Rules.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:09, 28 Lut 2010    Temat postu:

Fajnie napisany fik!
Ciekawe co będzie dalej...
Mam kilka teorii, ale żadnej nie przedstawię, bo są zbytnio.... nie ogarnięte ;]


;P

Czekam na następny [!]

Wchodźcie na mojego fika 'Requiem dla snów [NZ]'


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez adept_vicodin dnia Nie 13:14, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:43, 28 Lut 2010    Temat postu:

Dzięki za wszystkie komentarze
Fajnie, że komuś chce się to jeszcze czytać. Gorzej, że wen nie przychodzi Tyle wolnego miałam i nie odwiedził mnie
Obiecuję coś skrobnąć tylko teraz będzie trudniej, bo jutro do school niestety Ale może na jakiejś nudnej lekcji coś skrobnę

Gorzata
No mi ze ślubem niekoniecznie, ale "wszystko się może zdarzyć"

mazeltov
Też miałam nadzieję, że szybko coś skrobnę. Ale nadzieja matką głupich jak mówią Nie no przepraszam ale jakoś się nie udało

lisek
Dzięki :*Lecz speszyłaś trochę mojego wena tym komentarzem Nie no ten fick nie jest żaden wyjątkowy. Ot taka historyjka

MAGARA
Miałam nie odpisywać, ale nie mogłam się powstrzymać
Strasznie rozbawił mnie Twój komentarz
I mówią, że to ja mam poczucie humoru
Mam nadzieję, że nie pisałaś tego na poważnie, bo jeśli tak to strasznie mi Ciebie żal
Nie wiesz co to jest fantazja? Ja swoich bohaterów mogłabym zamienić w konie lub wysłać w kosmos w ciągu 2 sekund. A wiesz dlaczego? Bo to moja wyobraźnia, to mój wymyślony świat i moje zasady A mnie na prawdę w całej tej historii mało obchodzi ile pilotów ma lecieć...
A ty to podkreśliłaś... tak jakby to była najważniejsza rzecz... a to jeden maluteńki szczegół w całym opowiadaniu...
I dlatego mnie rozśmieszyła Twoja wypowiedź I wiedz, że nie czuję się obrażona. Nie mogłabym się obrażać na osobę, która poprawiła mi humor

daritta
Fajnie, że Ci się podoba i że cię trochę wciągnęło to opowiadanie Takie było zamierzenie

Zuu
Obawiam się, że nie ma Ale nie martw się, coś na to zaradzimy (czyt. ja i mój nieposłuszny wen)

gehnn
Doskonale Cię rozumiem Ja też najlepiej albo nie czytam albo nie komentuję czegoś co wiem, że mi się nie podoba i nie chodzi tu o styl i umiejętności pisarza tylko o tematykę...

NiEtYkAlNa
Nie musisz komentować Jak przeczytasz będzie mi miło
A takimi ludźmi jak MAGARA nie ma co się przejmować. Są to najczęściej sfrustrowani ludzie, którzy mają ubogie życie (i nie mówię tutaj o pieniądzach). Jednym słowem nudzi im się i muszą kogoś pogrążyć. A najlepiej anonimowo w necie

Mru kasia
To fajnie, że fajny No ja też oglądałam "zagubionych" kiedyś.
Może coś mi z tego zostało?

adept_vicodin
Też jestem ciekawa
A myślisz, że moje pomysły są ogarnięte? Właśnie wykorzystuję te najbardziej chore pomysły i o dziwo się podoba niektórym

Podsumowując:
Wszyscy niestety liczą na to, że rodzice Maxa namieszają
Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru już ich pokazywać No może gdzieś przy końcu Ale zobaczę...

Jeszcze raz wszystkim dziękuję
W ramach rekompensaty za brak kolejnej części powiem, że nikt nikogo nie zabije (przynajmniej narazie nic takiego mi się w głowie nie uroiło)


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
adept_vicodin
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Wrz 2009
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: In My And Joker World Without Our Rules.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:30, 28 Lut 2010    Temat postu:

GosiaczeQ_17

A myślisz, że moje pomysły są ogarnięte? Właśnie wykorzystuję te najbardziej chore pomysły i o dziwo się podoba niektórym.
No i tak trzymać [!] Właśnie te chore i nie ogarnięte pomysły są najlepsze. xP .

Wszyscy niestety liczą na to, że rodzice Maxa namieszają.
Też tak myślałam i troszkę na to liczyłam, ale bez nich tez będzie fajnie

Życzę weny i pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mru kasia
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:46, 12 Mar 2010    Temat postu:

GosiaczeQ_17
Żyjesz???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:41, 07 Kwi 2010    Temat postu:

Właśnie Gosiaczek, żyjesz?
Kiedy ciąg dalszy?
Wymolestuj tego swojego wena
Potrzebna mi dawka humoru w Twoim stylu
Taki świetny ten fik, nie możesz go tak zaniedbywać
Jakby co, ja czekam
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:18, 07 Kwi 2010    Temat postu:

Właśnie GosiaQ
W pełni zgadzam się z Liskiem
Zgwałć normalnie tego swojego wena albo komuś ukradnij i pisz szybciutko.!
Czekam na cd

Pozdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:34, 07 Kwi 2010    Temat postu:

Oj i po co to odgrzebałyście?
Powiem tak Wena to ja bym może i zmolestowała ale nie za bardzo mam kiedy tak na spokojnie usiąść i napisać
A potrzebuję spokoju do tego... a głowę cały czas mam zapchaną wszystkim tylko nie fickiem Ale obiecuję, że na pewno dokończę tego ficka (kiedyś na pewno )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:13, 07 Kwi 2010    Temat postu:

mam nadzieję, że to 'kiedyś' nadejdzie szybko
tzn. nie chce jeszcze końca ficku, chcę kolejną część!!!
rozumiem, że brak czasu, ale i tak czekam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marguerite.
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Debrzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:16, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Ja podłączam się do próśb.
Oby to "kiedyś" nadeszło jak najszybciej.

Czekam... I życzę weny.

marguerite.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GosiaczeQ_17
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 3357
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina wiecznej młodości
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:57, 13 Cze 2010    Temat postu:

Właśnie nadeszło to "kiedyś"
Wiem, szybka jestem... Tylko nie bijcie.
Ciekawe czy ktoś to jesio pamięta.
Wczorajsza burza natchnęła mnie i powstało to coś dalej

betowała House_addict

Cz.14
- Odezwiesz się w końcu? - Diagnosta postanowił przerwać kilkugodzinną ciszę.
- Od kiedy cię obchodzi to, czy ktoś się do ciebie odezwie czy nie?
- Od zachodu słońca. - Uśmiechnął się, kiedy na niego spojrzała. Znowu był górą. Rzeczywiście nie zauważyła, że jest już tak późno.
- Ale jak mogłeś...- Nie dane jej było dokończyć.
- Dobra. Możemy przeanalizować teraz moje zachowanie i po kilku godzinach dojść do wniosku, że jestem dupkiem lub stwierdzić to teraz i zająć się myśleniem o szałasie, którego nie mamy z czego zrobić. Twój wybór.
- Ok. Najpierw szałas. - Uśmiechnął się, słysząc te słowa. - Ale do tej rozmowy i tak wrócimy. - Zastrzegła, jakby czytała mu w myślach i wyciągnęła w jego kierunku palec wskazujący. Diagnosta wywrócił oczami.
- Obiecuję - powiedział i skrzyżował przed jej oczami dwa palce. Westchnęła. Nie miała już siły na konwersację z tym człowiekiem. Doszła też do wniosku, że już wcale się tak na niego nie gniewa. Oczywiście nie miała zamiaru mu o tym wspominać. Zamiast tego zapytała:
- I co teraz?
- Rozpalimy ognisko z tego, co mamy. Na szałas i tak nie wystarczy. Zjemy coś i pomyślimy, co dalej.
- Zgoda.
House ruszył po drewienka. Cuddy dostrzegła z daleka Pheobe z podłużnym workiem.
- Mam coś dla was - rzekła, gdy już znalazła się przy administratorce. - Nie ma za co i miłej nocy - dodała szybko, uśmiechnęła się i odeszła, zanim Cuddy zdążyła cokolwiek powiedzieć.
- Dziękuję - wykrztusiła w końcu brunetka, obserwując, jak plecy Pheobe znikają z jej pola widzenia.
W tej chwili podszedł House z drewnem w rękach.
- Czego chciała szalona blondyna? - Cuddy w odpowiedzi spojrzała w kierunku worka. House również skierował tam swój wzrok.
- No to problem załatwiony.
- Na to wygląda - odpowiedziała Lisa, zastanawiając się skąd Pheobe wytrzasnęła namiot.
- Jak noga? - zapytał.
- Moja już nie boli - odpowiedziała i spojrzała wymownie na nogę House'a, a następnie w jego oczy.
- Nic mi nie będzie - odburknął i odwrócił wzrok w drugą stronę. Nienawidził litości.
- Rozpalmy to ognisko - rzekł zniecierpliwiony i ruszył do roboty. To samo zrobiła Cuddy. Poszło sprawnie. Na szczęście House miał przy sobie zapalniczkę, którą zwinął w samolocie jednemu dzieciakowi, który usilnie próbował podpalić włosy swojej mamie. Po 20 minutach siedzieli już na pniu, przy wielkim ogniu. Diagnosta wyciągnął ze swojego plecaka pianki i nabił je na dwa, wcześniej wystrugane patyki. Wręczył jeden towarzyszce.
- Masz. Smacznego.
- Dziękuję. - Musiała przyznać, że zrobiło się przyjemnie. Może była głupia, ale nie żałowała, że tu jest. Nie wiedziała, że House miał podobne odczucia. Obserwował jak próbowała poradzić sobie ze zjedzeniem gorącej pianki i w tym momencie nie zamieniłby się z nikim miejscami. Siedział i myślał nad prawdziwą przyczyną wtargnięcia do tego samolotu. Czy na prawdę chciał jej zrobić na złość? Zdenerwował się własnymi wewnętrznymi rozterkami. Doszedł do wniosku, że za dużo czasu spędza z Wilsonem. Nie zauważył, kiedy Cuddy usiadła bliżej i oparła głowę na jego ramieniu.
- Dobra. - Postanowił przerwać tę sielankę.
- Pojedliśmy, to stawiamy namiot. - Wstał gwałtownie, co wybudziło Cuddy. Otworzyła oczy, które cały czas lekko przymykała.
- Mmm... Teeraaz? - Zapytała z przeciąganiem i ziewnęła. Nie za bardzo miała ochotę się ruszać.
- Nie, jutro. Możesz też spać na piasku - powiedział i wysypał zawartość worka na koc. Porozdzielał części i wziął się za składanie. Cuddy "pomagała", jak umiała.
- Wiesz co? - House nie wytrzymał, gdy po raz kolejny zobaczył źle złożone rurki. - Usiądź sobie. Ja to zrobię. - Popatrzyła na niego zdziwiona. Po chwili jej zdziwienie zamieniło się w triumf.
- No co się tak szczerzysz?
- Jesteś miły! - prawie krzyknęła tonem odkrywcy.
- Uwierz, nie jestem. Po prostu doszedłem do wniosku, że szybciej pójdzie jeśli mi nie będziesz przeszkadzała. Z twarzy kobiety zniknął uśmiech i zastąpił go śmieszny grymas. Usiadła i patrzyła beznamiętnie na falującą wodę. Co jakiś czas spoglądała na mężczyznę. Zauważyła, że często przestawał pracować, aby rozmasować udo. Po kilku minutach postanowiła się przejść.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GosiaczeQ_17 dnia Nie 16:03, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin