Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

6x22 - "Help Me" - finał serii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz odcinek?
1
3%
 3%  [ 8 ]
2
0%
 0%  [ 2 ]
3
0%
 0%  [ 2 ]
4
0%
 0%  [ 2 ]
5
2%
 2%  [ 7 ]
6
1%
 1%  [ 4 ]
7
1%
 1%  [ 3 ]
8
2%
 2%  [ 7 ]
9
7%
 7%  [ 19 ]
10
77%
 77%  [ 189 ]
Wszystkich Głosów : 243

Autor Wiadomość
DJWero
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 07 Cze 2008
Posty: 3422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:10, 18 Maj 2010    Temat postu:

OMFG!

Co do ostatniej sceny, jestem w stanie wydusić tylko to:


Już myślałam, że House będzie za słaby i jednak weźmie ten Vicodin. No cóż, myliłam się. To nawet dobrze.

13 umiera!? Powinni bardziej rozwinąć ten wątek. Namieszali mi tylko w głowie. Teraz, to ja już w ogóle nie wiem co się dzieje...

Mam nadzieje, że jeśli ją uśmiercą, to w ostatnim odcinku serialu...

10/10

Boże, jak ja wytrzymam te wakacje!? Muszę zobaczyć jak będzie wyglądał związek Housa z Cuddy, reakcję Wilsona i Housa w roli ojca!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cud na kiju
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z chlewika
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:16, 18 Maj 2010    Temat postu:

House nie będzie rozświergolonym, łagodnym doktorkiem, choćby Cuddy łyżkami jadł. Jego podejście do innych też nie zmieni się znaczenie - ta zmiana, którą już znamy, to "uwrażliwienie" to naprawdę spora rzecz, więcej sam House nie byłby w stanie przyswoić.

Dziwią mnie głosy, że powienien zostać taki, jaki był, że jego postać staje się komuś obca, że powinien ciągle tkwić w nieszczęściu. Ludzie, naprawdę chcecie zosbaczyć ostatni odcinek ostatniego seoznu z Housem samotnym, pogruchotanym emocjonalnie, nieszczęśliwym, tylko dlatego, że wam wyobraźni nie starcza, by widzieć go spokojnieszym? Jaki to ma sens, żeby człowiek z trudnym charakterem i toporny w obejściu nie pasował do wielkich zmian i happy endu tylko dlatego, że ma ostre krawędzie?

Co do "słodkości" ostatniej sceny: chcecie powiedzieć, że jeśli człowiek przez całe swoje życie prezentuje kosmicznie pogmatwany sposób komunikacji z ludźmi, w chwili, gdy dzieje się rzecz dla niego najważniejsza jest niewiarygodny, bo używa najprostszych środków?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 14:23, 18 Maj 2010    Temat postu:

Właśnie skończyłam oglądanie. I tak naprawdę... W tejże chwili chce mi się śmiać!
Uważam, że cała ostatnia scena jest za bajkowa! O mamusiu i smok nie pożarł księżniczki, bo znalazł się Dratewka! Tylko wersja żeńska. Sama sytuacja z Hanną też trochę zabarwiona czymś czego nie lubię czyli nagle trzeba pokazać, że House ma wieeeelkie serce! Nie, nie, nie...
Ja osobiście uważam, że ten ostatni odcinek jest zbyt wymuszony, zbyt plastyczny, zbyt mało w nim House'a jak na Hosue'a.
Dla mnie zepsuta końcówka sezonu. Zastanawiam się nad oglądaniem kolejnej serii...

5/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yarpennus
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kopalni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:35, 18 Maj 2010    Temat postu:

10/10. Wymiotło, pozamiatało, wymasterzyło, wyroxowało, zmieliło i wypluło szczęśliwego Dawno mi się tak japa nie cieszyła


Cieszę się Twoim cieszeniem, ale miło byłoby poznać Twoją opinię nt odcinka "Help me". / pozdrawiam, m-c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Joolka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:39, 18 Maj 2010    Temat postu:

cud na kiju napisał:
Dziwią mnie głosy, że powienien zostać taki, jaki był, że jego postać staje się komuś obca, że powinien ciągle tkwić w nieszczęściu. Ludzie, naprawdę chcecie zobaczyć ostatni odcinek ostatniego sezonu z Housem samotnym, pogruchotanym emocjonalnie, nieszczęśliwym, tylko dlatego, że wam wyobraźni nie starcza, by widzieć go spokojniejszym? Jaki to ma sens, żeby człowiek z trudnym charakterem i toporny w obejściu nie pasował do wielkich zmian i happy endu tylko dlatego, że ma ostre krawędzie?

Sama lepiej bym tego ująć nie mogła. Ludzie się zmieniają. Fakt, może nie cały sezon był udany i wszystko było w dobrym tonie, ale pod koniec sezonu sytuacja zaczęła się klarować. Taki jest właśnie problem z serialami, które trwają parę sezonów, scenarzyści próbują rozwijać fabułę, nie wszystkim się to podoba i ok. Ja sama narzekałam na parę rzeczy, ale nie uważam, żeby ostatnia scena była przesłodzona.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:52, 18 Maj 2010    Temat postu:

Och tak. Jestem docelowym targetem scenarzystów. Trzynastka odchodzi, Huddy się staje. I w sumie nic więcej nie chcę. Tylko jeszcze żeby coś zrobić Sam. Potrzebuję bliskiej hilsonowej przyjaźni i to bardzo. Teraz tylko boję się, jak będzie wyglądał siódmy sezon. Borze, jak on będzie wyglądał o.O

Dobrze więc: cały odcinek był świetny. I podobało mi się zakończenie z pacjentką. W sumie, kto z nas nigdy nie przeżywał sytuacji, w której zrobiliśmy wszystko dobrze, a skończyło się jak zwykle? (cytat z Wesela: "Chciałem dobrze. Wyszło jak zawsze.") To trochę niesamowite, że przez wszystkie sześć sezonów kibicowałam Huddy, uważałam, że ich związek jest tak bardzo oczywisty, a teraz... hm. To łapanie się za ręce na końcu po prostu nie było realistyczne. Za to cieszę się, że House nie odpowiedział 'ja ciebie też'. To byłby koniec absolutny.

Odcinek był świetny, ale nie wiem, co pisać. Coś mi jednak nie. Coś jest źle. Pewnie to dlatego, że to House - czyli Huddy nie ma prawa istnieć na ekranie dłużej, niż sześć odcinków, chociaż tak naprawdę istniało przez wszystkie sześć sezonów, tak samo jak Hilson. W siódmym sezonie wszystko się spieprzy i House prawdopodobnie umrze albo coś. Ale cieszmy się chwilą.

10/10

e:
Cytat:
Jaki to ma sens, żeby człowiek z trudnym charakterem i toporny w obejściu nie pasował do wielkich zmian i happy endu tylko dlatego, że ma ostre krawędzie?

No proszę cię. Happy end po prostu tu nie pasuje. Jest zbyt naciągany i nierealny.

e2: Jeśli znowu zrobią z tego halucynacje, to będzie bardzo żałosne. Ile można? Zastanawia mnie jednak laska, którą House zostawił, kiedy wsiadał do karetki. Nie wiem, po co zwrócono na nią uwagę. Może tak naprawdę Greg umarł pod gruzami i siódmy sezon będzie pośmiertny? To w sumie najgłupszy pomysł, na jaki wpadłam ostatnio, ale...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Wto 14:58, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cud na kiju
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z chlewika
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:01, 18 Maj 2010    Temat postu:

gehnn napisał:
e:
Cytat:
Jaki to ma sens, żeby człowiek z trudnym charakterem i toporny w obejściu nie pasował do wielkich zmian i happy endu tylko dlatego, że ma ostre krawędzie?

No proszę cię. Happy end po prostu tu nie pasuje. Jest zbyt naciągany i nierealny.

Yhm. Po 1: nie pasuje, bo? Ciekawa jestem konkretów, ale nie z beczki: "bo to House".
Po 2: taki "zupełny" happy end na pewno się nie wyłoni, bo obcowanie z Housem łatwe nie jest, myślę więc, że będzie on tylko ogólny - Greg pójdzie na kompromis z ludzkością i nie będzie samotny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
makaron
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Maj 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:08, 18 Maj 2010    Temat postu:

Ale mam zapowietrzenie. Cały odcinek to ogólnie szok i oczywiście 10/10, ale rozwinę to bardziej. Poryczałam się i to nie dlatego, że Cuddy mu powiedziała, że go nie kocha, nie z powodu przemowy House'a, raczej dlatego, że dochodziły mnie myśli, że ten człowiek ma zwyczajnie dosyć. Wszystkiego, a najbardziej swojego życia i bólu, który się z nim wiąże. Liczyłam na zakończenie typu : "House bierze vicodin, zamyka oczy i ekran gaśnie", ale nie ! Była Huddy !

Jak już tu ktoś wspomniał ja również się boję, że to spieprzą, ale tak czy owak - mam radochę, bo doszło do Huddy ku mojemu zdziwieniu. Uwielbiam zakończenia, gdy spodziewam się jednego, a za chwilę całkowity zwrot akcji .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:12, 18 Maj 2010    Temat postu:

Nie pasuje, bo przez pięć sezonów byliśmy przyzwyczajani do House'a nieszczęśliwego, wojującego z całym światem, pogrążonego w bólu i nałogu - jeśli z tego ma wyjść coś dobrego, to ja bardzo dziękuję za taki realizm. Rozumiem, że on się ciągle zmienia, ale przecież scenarzyści zwracają na to uwagę bez przerwy 'zrobiłem wszystko jak należy, a ona i tak umarła'. Albo koniec przedostatniego odcinka. Poza tym ludzie pokochali ten serial przez to, jaki jest główny bohater - nagła jego zmiana nie skończy się dobrze dla twórców, nawet tutaj to widać. No i coraz więcej ludzi lubi 'bitter endy' - to się opłaca scenarzystom (patrz House's head i Wilson's heart - uważane za najlepsze odcinki w historii House'a, a nic w nich szczęśliwego nie było).

e: Jestem strasznym człowiekiem, ale:
Cytat:
Liczyłam na zakończenie typu : "House bierze vicodin, zamyka oczy i ekran gaśnie"

Boruu... to by było cudowne. Albo, gdyby skończyło się na tym, że ktoś staje w drzwiach i bum - ciemno.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehnn dnia Wto 15:16, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cud na kiju
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z chlewika
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:22, 18 Maj 2010    Temat postu:

jeśli z tego ma wyjść coś dobrego, to ja bardzo dziękuję za taki realizm.
Padłam. Realizm jest wtedy tylko, kiedy wszystko się pieprzy, ludzie umierają, latami walczą z chorobą (i przegrywają, bo inaczej byłoby nieralistycznie!) no i nie zmieniają się diametralnie.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
McHottie
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: i Dokąd ?

PostWysłany: Wto 15:27, 18 Maj 2010    Temat postu:

To miał być finał, a wyszła gorsza beznadzieja niż flaki z olejem.
Tego się nawet oglądać nie dało. W ogóle żałuje, że ściągnęłam ten odcinek. Co prawda ściągam z przyzwyczajenia, ale wiem jedno to był ostatni odcinek jaki ściągnęłam.

House/Cuddy tak nagle jak z bajki... trele morele jasne ;]
13 death? Niech umiera, nie ma już wątków dla niej.
Kobieta, amputacja, śmierć eee dziwne.

Telenowela pomału przypominająca B&B

Czekam na finał Chirurgów i mam nadzieje, że tam przynajmniej będzie git. Na razie zapowiada się o wiele, wiele lepiej niż ten finał.

1/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehnn
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 743
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:31, 18 Maj 2010    Temat postu:

Chodziło mi o to, że jeśli buduje się długo jakiś wizerunek, to nie można go nagle psuć jakimś słiciachnym życiem rodzinnym, czy 'łuhuu, wszystkie problemy nagle zniknęły, uleczyłaś moją nogę miłością, teraz możemy biec ku zachodzącemu słońcu radośnie'. To się nazywa niekonsekwencja. Jeśli cały serial jest nastawiony w stronę cierpienia i przygnębienia, to chyba nie uważasz za realistyczne, żeby robić z tego happy end? Poza tym, tylko tyle z mojej wypowiedzi wywnioskowałaś? To po co ja się produkowałam? Wyjaśniłam przecież na końcu, że 'bitter endy' są w cenie, na to też pewnie zwracają uwagę scenarzyści, prawda?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sourness
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z północy ;]
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:34, 18 Maj 2010    Temat postu:

Nie mogę powiedzieć, o niczym innym oprócz końcówce
Miło, że Cuddy zerwała z Lucasem ;p
Po pytaniu "Skąd mogę mieć pewność, że to nie są kolejne halucynacje?" jestem za tym, że nie są A te złączone ręce to trochę przesada:P
House bardzo się poświęcił w tym odcinku dla pacjentki. Na początku wszedł do szczeliny - to dopiero odwaga Mimo, że strażacy nic nie znaleźli, poszedł jej szukać
Rozbroiła mnie sytuacja z maszyną do napojów Gada sobie z Wilsonem i "maszyna do napojów upadła"
Ogólnie odcinek fajny. Dałabym 9,5 . W ankiecie dałam jako 50 osoba 10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_kieliszek_
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Gru 2009
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:35, 18 Maj 2010    Temat postu:

Huddy....

Powiem tylko .... O NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ja chcę Hameron albo Hilsona!!!!!!!!!!!!!

Huddy to najgorsza z możliwych opcji. :"(((((((((((((((((((
I jeszcze mało WIlsona w odcinku, jak dla mnie porażka.

1/10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
[H]ospital Queen
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 11 Gru 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:38, 18 Maj 2010    Temat postu:

Odcinek rewelacyjny! Nie spodziewałam się tak świetnego zakończenia sezonu, który wg mnie był przeciętny.

Ostatnie scena zaskoczyła mnie, ale jednocześnie baaardzo się podobała Byleby nie okazało się to halucynacjami.

Cały odcinek trzymał mnie w napięciu. Szkoda, że pacjentka zmarła, bo House bardzo się dla niej poświęcił.

Zachowanie 13 było niepokojące. Pewnie jej choroba postępuje, niestety.

Foreman zachował się po prostu po ludzku. Często mnie wkurzał, ale akurat dzisiaj był w porządku.

Na razie nie jestem w stanie nic więcej napisać. 10/10 zasłużone. Najlepszy odcinek 6. sezonu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cud na kiju
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Lut 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z chlewika
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:40, 18 Maj 2010    Temat postu:

Już, już dojaśniam, bez nerwów.
Moja rzecz jest w tym, że przecenia się końcową scenę. Wyróżnia się w konwencji serii, odstaje, pewnie nawet bardzo nie pasuje.
W książkach czy w życiu też jest tak, że zachodzi moment niemal idealny, bajkowy, księżniczka całuje żabę i pojawia się Tom Welling a nie chudzina z warzywnego. Ale to, co dzieje się potem, jest właściwym rozwiązaniem wątku. Teraz jest słodko, ale "w praniu", w codzienności wyjdzie właśnie to słodko-gorzkie, to, co jest realne do bólu.
Innymi słowy, zakładam może naiwnie, że Huddy może być związkiem trudnym, skomplikowanym, ale Związkiem.


Przypominam, że spekulacje o tym, co będzie dalej, można wygłaszać w wątku dotyczącym spekulacji nt 7 sezonu. / pozdrawiam, m-c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jessica
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:42, 18 Maj 2010    Temat postu:

OMG! nareszcie jest jest! cuddy i house:)
doczekałam się tego wspaniałego pocałunku:)
ostatnia scena z Huddy była przepiękna aż mi się łezka w oku zakręciła, tyle na to czekałam, ale było warto:) OMG! jestem najszczęśliwsza na świecie!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Telepek
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu...

PostWysłany: Wto 15:45, 18 Maj 2010    Temat postu:

Nie, nie i jeszcze raz nie.

Sam finał fajny. Ładna sytuacja z wypadkiem, podobało mi się podejście do pacjentki. Cuddy wypominająca House'owi jego postępowanie w życiu, a potem ta ekspresja twarzy House'a jak tego słuchał - zdecydowanie najlepsza scena w sezonie.

A końcówka... [tu można wstawić dowolne przekleństwo jakie sobie tam wymyślicie]

Wszystko było dobrze. Widać, że House "przywiązał" się do pacjentki, która umarła na jego rękach, co odbiło się wyraźnie na jego psychice. Już był idealny materiał na sezon siódmy, ale nie. Z nieba musiała zstąpić cudowna wróżka, z wielkimi skrzydłami, wielką różdzką, która ni z gruchy ni z pietruchy wali tekstem że go kocha, przez co wszystkie poprzednie sytuacje idą w niepamięć. Widać, że chciano uszczęśliwić fanów Huddy, ale mi [jako człowieka neutralnego], bardzo o mi się nie podobało. I nie chodzi mi o to, że łaaaaaa House i Cuddy. Codzi też o to, że przez całe sześć sezonów, kreowali idealną House&Cuddy. Kręcili się wokół tego, kręcili i kręcili, idealnie wpasowując to w fabułę serialu. I po prostu dając tą końcówkę, zrąbali [dla mnie] te całe lata pracy.

Wątek 13... czyżby Huntington zaczął coraz bardziej mieszać? Mam nadzieję, że to bardziej rozwiną.


Ocena?
Cały odcinek niezły, lecz ostatnia scena całkowicie go popsuła.

5/10


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Telepek dnia Wto 15:49, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chloe
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:55, 18 Maj 2010    Temat postu:

O mój Boże.
To było straszne. Mam na myśli oczywiście sytuację z pacjentką. Nie wytrzymywałam, najpierw kiedy House jej opowiadał jak uparte ratowanie nogi spie*rzyło mu życie, a potem gdy się okazało, że to właśnie ta amputacja ją zabiła... To był potworny cios w plecy. I tak naprawdę wcale nie dziwiłabym się House'owi, gdyby wrócił do vicodinu, właściwie to było dla mnie nawet oczywiste... Osobiście z tego miejsca, w którym siedzę miałam ochotę na jakieś prochy, chociaż to tylko fikcja, a na jego miejscu...

I potem... Kiedy Cuddy powiedziała 'kocham cię'... to tak strasznie cicho szeptałam 'nie odpowiadaj, nie mów tego’... Ale cóż poradzić, przecież już dawno musiałam pogodzić się z wizją Huddy, żeby móc dalej normalnie oglądać ten serial. Tylko teraz tak naprawdę, ostatecznie doszło do mnie, że to już koniec wszystkich głupich nadziei...
Przynajmniej twórcy nie zawiedli po raz kolejny fanów Huddy

Ach, no i 13. Szkoda, że akurat teraz, kiedy spodziewałam się jej związku z Chase'em. Jeśli w 7 sezonie Cameron do niego wróci, to chyba po prostu coś sobie zrobię.

Więc witaj 3-miesięczne oczekiwanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pozytyw.nie93
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 19 Lip 2009
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:07, 18 Maj 2010    Temat postu:

MASAKRA!!! O ile ja jestem osobą bardzo spokojną i raczej nie wzruszającą się (w granicach "bez serca" jak to żartobliwie określają znajomi), to ryczałam jak cholera. Spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego. Domyśliłam się, że dziewczyna umrze. Sądziłam, że "I don't love you" Cuddy to prowokacja, przedsmak czegoś. Byłam pewna, że finał skończy się dwuznacznie, że znowu pojawią się domysły, niedopowiedzienia. A tu nagle takie zaskoczenie! Myślę, że była to osłoda po jakże smutnym zakończeniu 5 sezonu. Mam coraz większy apetyt na 7 sezon, miejmy nadzieję, że będzie on tego wart.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tahtimittari
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 04 Maj 2010
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:08, 18 Maj 2010    Temat postu:

Cytat:
Liczyłam na zakończenie typu : "House bierze vicodin, zamyka oczy i ekran gaśnie"

byłam pewna, że tak się skończy, a tu proszę!

Ogólnie rzecz biorąc - czy z zakończeniem takim jakie myślałam, że będzie,czy z takim jak było - rewelacja. Dałam 10/10.

House na początku był taki jak być powinien - jego sposób zachowania "a co mnie to obchodzi" gdy się dowiedział o tragedii, potem sposób rozmowy z pacjentami. Dociekanie, co dolegało operatorowi dźwigu (tak na marginesie, to chyba nie dokończyli tego wątku, albo coś mi umknęło..).
Potem ta nagła zmiana, kiedy zaczął nakłaniać przygniecioną dziewczynę do amputacji. Strasznie mnie zaskoczyły te jego wyznania.
No i jak umarła, miałam wrażenie, że ma żal do siebie, że nie upierał się przy decyzji wcześniejszej, jak to zwykle ma w zwyczaju.
13.. Martwi mnie jej sytuacja. Lubię tą postać, nie chciałabym, żeby zniknęła w kolejnym sezonie.

Iii scena finałowa. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Jakoś wielką fanką tego związku nie byłam, ale ładnie rozegrane. Ale mam nadzieję, że jeszcze trochę Lucasa pooglądamy, bo go lubię


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez tahtimittari dnia Wto 16:11, 18 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:08, 18 Maj 2010    Temat postu:

gehnn napisał:
Jeśli znowu zrobią z tego halucynacje, to będzie bardzo żałosne. Ile można? Zastanawia mnie jednak laska, którą House zostawił, kiedy wsiadał do karetki. Nie wiem, po co zwrócono na nią uwagę. Może tak naprawdę Greg umarł pod gruzami i siódmy sezon będzie pośmiertny? To w sumie najgłupszy pomysł, na jaki wpadłam ostatnio, ale...


Halucynacje byłyby bardziej niż żałosne! Nie powtórzą czegoś takiego, to się mija w ogóle ze wszystkim.

Zakładam, że scenarzyści są wykształceni w swoim fachu; wiedza, ze opowieść nie może sie ciągnąc bez ani chwili szczęścia, nawet w takim serialu jak ten, i przy takim charakterze jak House. Dadzą Huddy szansę, a potem to zakończą. I to będzie brutalny koniec. Koniec najlepiej z inicjatywy House’a – dalej musi być dupkiem i ranić wszystkich dookoła.
To ma sens, przynajmniej moim skromnym zdaniem.

Scenariuszy nie pisze się od tak, trzeba mieć przecież chociaż ogólny zarys, stawiam własną rękę, że od początku wiedzieli jak chcą zakończyć i co chcą zrobić dalej, nie można zacząć czegoś pisać bez wizji dalszych wydarzeń...
Jeśli miałaby być śmierć House’a to na pewno nie w pierwszych odcinkach siódmej serii.

Laska też mnie zastanawia, nie robi się zbliżeń bez żadnego powodu. Co chcieli zaakcentować? Może, to, że House bez laski jest normalnym człowiekiem? Bo laska w jakim stopniu, znaczy noga – czyni z niego drania.

O, właśnie. Uleczył ból Cuddy, nie vicodinem. Tak mi wpadło teraz do głowy.

Umarł pod gruzami i 7 sezon pośmiertny? Przez 20 odcinków nie można kręcić pogrzebu...

Musi być smutno, happy end nie wchodzi w grę.


Przypominam, że spekulacje o tym, co będzie dalej, można wygłaszać w wątku dotyczącym spekulacji nt 7 sezonu. / pozdrawiam, m-c


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ave
Dzida Kutnera


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 7239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z sypialni Wilsona
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:25, 18 Maj 2010    Temat postu:

10/10

Od finału 4 sezonu żadnemu odcinkowi nie dałam tej najwyższej noty.
Przed finałem sobie troszkę żartowaliśmy w Spoilerach na temat stanu House'a, w jakim go nigdy nie widzieliśmy ( czy to może chodziło o stan... modlitwy? ), niespełnionego Huddy i takich tam innych rzeczy.

A tu proszę. Odcinek zdecydowanie z tej najwyższej półki. Wzruszył mnie. Naprawdę. Wstrząsnął trochę i zadziwił.
Jedyny minus jest taki, że 2 godziny przed obejrzeniem przypadkiem dowiedziałam się, że Cuddy wyzna miłość House'owi.(szkoda, że zakaz spoilerowania nie obejmuje miejsc publicznych )

Co do samego Huddy, to powiem tak : z shippowania wyrosłam w trakcie 5 sezonu. Szumne zapowiedzi stały się halunami, więc po 5 sezonie oczekiwań względem Huddy nie miałam żadnych. Jednak po ponad roku na nowo rozbudzono moje nadzieje.
Oczywiście shippowanie nie jest głównym powodem oglądania serialu. Jednak miło było to zobaczyć.
Może faktycznie pokazane tak "cukierkowo", że aż wydawać by się mogło to nierealne.

Przyznam się bez bicia, że kiedy Cuddy miała tę swoją przykrą gadkę, to sobie pomyślałam : Co za sz***a.

Ależ mi było szkoda House'a, kiedy Hanna zmarła. Widać było, że wytworzyła się między nimi jakaś więź. Bo kto widział, żeby House trzymał pacjentkę za rękę?

Panu reżyserowi G. Yaitanesowi naprawdę wychodzą dobrze takie dramatyczne odcinki z katastrofą jako motywem przewodnim. (patrz 4x15)

Problem "13" był tak jakby obok serialu. Bo wszystko skupiło się na akcji ratowniczej, relacji House-Hanna, a później wszystko przyćmiła scena House-Cuddy.

Mega pozytywne zaskoczenie, jeśli chodzi o ten odcinek. Jak chcą, to potrafią stworzyć coś, co ucieszy widza, wzbudzi emocje itd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Wto 16:32, 18 Maj 2010    Temat postu:

Obejrzałam bez pierwszych 10 minut i chyba już nie będę nadrabiać. W każdym razie wynika z tego, że opuściłam rozmowę z Wilsonem i pewnie dlatego przez cały odcinek zastanawiałam się, gdzie ów jest i co robi.

Ładnie zagrane i wzruszające. Pani H. okazała się na tyle dobra, że faktycznie widziałam w niej młodą umierającą kobietę, a House, który okazał jej nie tylko zainteresowanie jako lekarz, ale i jako człowiek wypadł bardzo przekonująco. W sumie, mnie akurat nie trzeba było przekonywać, że House jest „ludzki”, wrażliwy i potrafi walczyć o pacjenta, ale mimo wszystko dobrze było to jeszcze raz zobaczyć. Dramatyczna akcja w ruinach przeplatana diagnozą w PPTH, która miała swoje odstresowująco-śmieszne momenty, choć na tle działań House wypadła blado i miałam wrażenie, że rozwiązanie (też zresztą tragiczne) przyszło na zasadzie deux-ex-machina. Ale niech tam będzie. Przy okazji dodam, że ponieważ nie oglądałam początku, nie wiem o co chodziło z 13. Domyślam się, że o kolejną odsłonę Huntingtona. Niemniej jednak, oglądając, prześladowało mnie irracjonalne wrażenie, że 13 przespała się z Taubem i stąd to odejście. Zapewne skrzywili mnie scenarzyści poprzednimi epami o Taubie, a gra OW jest dla mnie ogólnie zagadką i bez wyraźnego kontekstu „w niej nie czytam”. Gdyby 13. miała odejść na dobre, to byłaby to dobra informacja dla serialu, bo przynajmniej zdjęłoby z barków scenarzystów kolejne co raz dziwniejsze pomysły obliczone na to, żeby „widzowie wreszcie pokochali tą postać”, co zawsze było niepotrzebną stratą sił i energii zważywszy mizerne umiejętności aktorskie Olivii Wilde oraz jej lodowo-arktyczne emploi, ale raczej przychylam się do oczekiwania, że 13. jeszcze wróci i jej odejście to tylko pretekst do kolejnych odsłon historii z jej udziałem.

No i wreszcie House: pacjentka stoi przed dylematem odjęcia nogi, czyli mamy powrót do źródeł Housowej tragedii. House robi to, co sam zrobił – nie chce się na to zgodzić. Dlaczego? Cuddy wyrzuca mu, że nie potrafi iść na przód. Jest uwięziony we własnej przeszłości, nieszczęśliwy, nie potrafi się wyrwać z matni, którą sobie sam skonstruował. „Wisi” na innych zamiast zacząć żyć samodzielnie. House co prawda wyciąga pewne racjonalne argumenty i fakt, że woli powalczyć, zanim ktoś coś komuś odetnie, akurat mnie nastraja wobec niego pozytywnie, ale wygląda na to, że to prawda. House nie może tkwić we własnej przeszłości i wiecznie opłakiwać fakt, że stał się kaleką. Decyduje się więc przekonać Hannę do odcięcia nogi i jest wobec niej szczery i troskliwy (wzruszam się) i odcina w końcu nogę (brr, przerażająca scena). Wygląda na to, że historia House otrzymuje rozwiązanie.

Ale to jednak nie koniec. W karetce Hanna umiera, bo odcięcie nogi spowodowało skrzep fragmentu szpiku. Takie ryzyko odcinania kończyn, czy to w szpitalu czy w warunkach polowych zawsze istnieje i House, choć zrobił to, co bardziej słuszne – przegrał. Chciał uratować jej życie, ale ją stracił. Jak mówi Foreman, nie jest temu winny, ale faktem jest teraz tylko to, że pacjentka umiera.

To otwiera historię House na nowo. Bo czy w takim razie źle zrobił House walcząc kiedyś o własną nogę? Które rozwiązanie było lepsze? Już nie ma takiej prostej odpowiedzi i to, że House nie potrafi tak po prostu „pójść na przód” nabiera nowego znaczenia.

Najpiękniejsza scena tego odcinka, to właśnie ta, gdy przybiega Foreman, otwierają się drzwi karetki i po całym zgiełku następuje cisza. I potem kolejna scena, gdy House powłócząc nogą sunie korytarzem (symbolicznie laska została w ruinach, ale to nie zmienia faktu, że House jej nadal potrzebuje) i wreszcie mam to na co czekałam przez całe S6: Foreman jak ten dawny Foreman z poprzednich serii chce pomóc Housowi tak, jak chce się pomóc drugiemu człowiekowi. A House, jak to dawny House, wybucha, odtrąca go (i w dodatku przypomina mu się, że on nadal jest szefem diagnostyki).

I tu następuje finał, który oceniam, jak jakąś osobną historię bez szczególnego związku z tym, co się działo poprzednio. House wraca do domu i szuka Vicodinu. Gdyby po prostu go wziął, zakładam, że znowu nastąpiłby kolejny upadek i seria kończyłaby się Housem leżącym we własnych wymiocinach, który czeka, aż ktoś w końcu odwiezie go ponownie do Mayfield. Realistyczne, ale niestety zbyt smutne. Zbyt smutne, jak na coś, co ma widzów jednak rozerwać we poniedziałek wieczorem, dlatego rozumiem, że tak się nie dzieje i sama nie chcę by się tak nie stało.

Mój wymarzony finał, to House, który jednak znajduje w sobie siły. Nie bierze Vicodinu, kuśtyka do pianina i sezon kończy się Housem, który jest znowu sobą, kimś niezależnym, kimś w pół drogi pomiędzy szczęściem a nieszczęściem, kimś skomplikowanym, okropnym, a zarazem fascynującym.

Ale następuje finał inny: z odmętów huddy wyobraźni pojawia się Cuddy, która, jak się okazuje przeżywa swój wydumany problem z Lucasem (choć wiadomo, że raz, że Cuddy leci na House, a dwa, że ma kilka bardziej solidnych powodów, aby obawiać się związku z nim, np. fakt, że od 20 lat stanowią bardziej parę wrogów niż przyjaciół, Rachel, swoje stanowisko w szpitalu) i w roli wybawicielki podaje linę ratunkową swojej ogromnej miłości. I jakby było tego mało, House, leżąc na podłodze u stóp Cuddy, nie może uwierzyć własnemu szczęściu. Jak to? Taki ktoś marny i popieprzony jak House ma doświadczyć zaszczytu związku z cudowną dr Cuddy? Jeszcze się waha, niedowierza…

I tak to właśnie genialny diagnosta ginie w objęciach Huddy. Jego skomplikowane problemy, zostają strywializowane, dostając cudowne rozwiązanie pt. miłość jako cudowne lekarstwo. Hurra, hurra, House będzie teraz szczęśliwy! Co prawda jest teraz nie bardzo wiadomo kim, kto zostaje przełożony z objęć Wilsona w objęcia Cuddy, ale… no właśnie.

Miłego oglądania S7.
Powrót do góry
Szatan
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:33, 18 Maj 2010    Temat postu:

O_O - tyle. Zawiodłem się totalnie.
Ale może po kolei - wątek pacjentki. O ile sam pomysł czegoś takiego był dobry, wrażliwy i ludzki House był kompletnie idiotycznym pomysłem. W normalnej sytuacji, do końca próbował by walczyć o swoje i obejść się bez amputacji - w końcu patrząc na tą dziewczynę, widział siebie, swój problem i nie chęć amputacji. Ostatecznie jednak namawia dziewczynę do amputacji?! No, WTF?! W sumie to, miało nam zapewne pokazać jak bardzo House się zmienił - ale sorry, nie kupuję tego. Za to strasznie podobał mi się moment gdy tak siedzieli w dwójkę pod tymi gruzami i rozmawiali. Sama aktorka, która odgrywała pacjentkę, też spisała się na medal, tak jak i Hugh Laurie.

Teraz sobie po kolei ocenię, poszczególne postaci, a na końcu zakończenie :
Cuddy - koniec. Koniec tego czegoś, tego napięcia i atmosfery wytwarzanej między nią a House'm. Końcówka nam to udowodniła. W pewnym sensie scenarzyści właśnie otworzyli sobie drogę do wielu wątków w 7 sezonie.
Foreman - ta troska Housem, była bardzo ciekawa. Mimo, iż obydwoje za sobą nie przepadali, mimo wszystko p tych latach pracy wytworzyła się pewna więź(to troszkę złe słowo). Zawsze miałem wrażenie, że House darzył pewnym szacunkiem Foremana i na odwrót.
Taub - miło, że mimo cynizmu wykazał zainteresowanie 13. Fajnie, że nie było nic o jego żonie, pod koniec odcinka bo by mnie chyba cholera trafiła.
Chase - kompletnie bezbarwna postać w tym odcinku. A coraz częściej i w serialu.
13 - cholera, szkoda. Mam nadzieję, że faktycznie odeszła na 'urlop', a nie na stałe i powróci w 7 sezonie. Zapewne choroba zaczęła postępować. Szkoda, bo zaczynałem ją lubić. Ten jej styl bycia.. jeśli odejdzie, serial dla mnie wiele straci - nie wiem czemu, po prostu każdy aktor nadaje temu serialowi barw i ktokolwiek by odszedł, nie wyszłoby to na dobre. Mam nadzieję, że wróci.
Wilson - wygląda na to, że relacje W/H się nie zmieniły. Na plus.

Końcówka odcinka - dno. Więcej nie mam do powiedzenia. Sweet? =O.

3/10(za parę ciekawych scen)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 3 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin