Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dyskusja nad sezonem 6.
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile punktów oceniasz 6. sezon?
1
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
4
6%
 6%  [ 1 ]
5
0%
 0%  [ 0 ]
6
6%
 6%  [ 1 ]
7
20%
 20%  [ 3 ]
8
26%
 26%  [ 4 ]
9
20%
 20%  [ 3 ]
10
20%
 20%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 15

Autor Wiadomość
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pon 21:31, 09 Lis 2009    Temat postu: Dyskusja nad sezonem 6.

Ponieważ coraz częściej w wątku spoilerowym pojawia się dyskusja nad całym sezonem 6., zakładam nowy wątek, w którym można powymieniać się przemyśleniami bardziej ogólnej natury (niż tylko fabuła poszczególnych odcinków). Uwaga: w tym wątku nie piszemy o spoilerach. Koncentrujmy się raczej na tym, co już było.

No cóż zainicjowałam, to może się wypowiem. Po wielkich sezonach (Wielkich Sezonach ) nastąpił w moim odczuciu niski sezon 5 (Historycznie Niski Sezon 5. ). Wiele już na ten temat na Horum napisano, co się mnie i nie tylko mnie w tym sezonie się nie podobało i nie będę szczegółowo wracać. Powiem tylko, że krytykowano przede wszystkim 1) niekorzystne zmiany w postaci House, które uczyniły go postacią niemiłą i nudnawą; 2) kiepskie postacie Tauba i Trzynastki i ich nudne storyline, z najbardziej chyba nie-chemicznym shipem Foreman/Trzynastka w historii TV; 3) nadmiar wątków prywatnych i zanik tematu pacjenci i medycyna; 4) dialogi wyjęte z telenowel i maniera, w której postronne postacie komentują stany psychiczne bohaterów (wpływ Bolywood, czy co? ); 5) zanik lubianych przez wielu widzów postaci Chase i Cameron; 6) dyskusyjnie (oględnie mówiąc) rozegrane Huddy; 7) dziwną zmianę charakterów takich postaci jak Cuddy czy Wilson. W dodatku wielu odcinkom brakowało dramaturgii, wątki pojawiały się w zaskakujący sposób (np. śmierć Kutnera, szybki ślub Chaserona), a ponadto wiele odcinków miało „dziury scenariuszowe” („spermeron” i wychodzenie Chase w trakcie operacji, żeby porozmawiać z Cameron, zniknięcie Wilsona w chwili, gdy jego przyjaciel House pogrążał się w halucynacjach…).
Wydawało mi się, że twórcy House zdawali sobie sprawę z tych niedociągnięć i obiecali poprawę. Miał być powrót do House jako serialu medycznego (wątki prywatne miały przestać dominować), po latach obietnic miała wrócić stara ekipa, wątki romansowe miały być mądrzej rozgrywane, a House miał przejść przemianę (rozumiałam, że w kierunku tej postaci, którą tak bardzo lubiliśmy).
Tymczasem co obecnie (po 6x07) mamy:
- Wróciła stara ekipa. To, jak stare kaczuszki funkcjonują ze sobą, z Housem i z Cuddy pokazuje wyraźnie, jakim błędem była ich zamiana na nowe kaczuszki. Niestety, spoilery nie napawają mnie optymizmem na przyszłość…
- Odeszli sobie Trzynastka i Taub. Na serio wam ich brakuje? Bo mi nie! I na dodatek ze zdziwieniem dowiedziałam się, że Trzynastka jest super-ważną postacią w życiu House (powiedział mi to Wilson, bo za nic w świecie nie domyśliłabym się tego po obejrzeniu pięciu poprzednich serii). Bez obaw – zapewne jednak wrócą…
- Scenarzyści przypomnieli sobie, że Cuddy oprócz tego, że może mieć romans z Housem, kieruje szpitalem - i dobrze. Podobnie jak to, że przypomniano sobie o tym, że adaptowała Rachel w połowie poprzedniego sezonu. Szkoda, że niestety postać Wilsona jest nadal podmieniona przez kosmitów: Wilson ewidentnie nie lubi teraz House, męczy się z nim i w dodatku skradziono mu rozum (w 6x07 Wilson musi iść porozmawiać z Cuddy na temat tego, dlaczego Cuddy odczuwa jakiś opór przed „chodzeniem” z Housem...).
- Wątki prywatnie miały nie przysłaniać medycyny. Dość dziwnie to rozwiązano, bo… usunięto praktycznie w ogóle temat medycyny. Postacie serialowe zajmują się teraz pacjentami od czasu do czasu i z reguły niechętnie (jakieś masowe wypalenie zawodowe, czy co?). Co więcej wątki z pacjentami coraz częściej służą jako rozśmieszacz – przerywnik w „dramatycznych” historiach czysto prywatnych.
- Dialogi z telenowel kwitną bujnym kwieciem (chyba jeszcze gorzej niż w S5), a ta dziwna maniera, w której różne postacie z tła komentują, co czują bohaterowie staje się znakiem firmowym tego serialu (drodzy scenarzyści, niech ci pacjenci zaczną wreszcie śpiewać, o tym czuje House – przynajmniej będzie zabawnie, bo operetkowo już jest!).
- Temat Huddy wrócił – praktycznie od drugiego odcinka - i co dziwne – a może niedziwne – sposób jego rozgrywania nie cieszy nawet wielu fanów Huddy. To co mają myśleć fani Hamerona, Hilsona oraz fani nie-shipowi, którzy po prostu lubią House jako geniusza medycyny???
- No i najważniejsza rzecz na koniec: postać House zmieniła się w sposób dramatyczny! House przestał być geniuszem, nie interesuje się medycyną. W moim odczuciu stał się płaski i nijaki. W cudowny sposób uleczyła mu się noga, nie bierze też środków przeciwbólowych. Cały urok, dramatyzm, złożoność tej postaci gdzieś się rozpłynęła, a serial… wraz z nim.
- Nadal też jak diabeł z pudełka wyskakują wątki (np. Lucas), scenarzyści wierzą, że widzowie nie myślą lub mają problemy z pamięcią (temat tego z ilu uczelni wyrzucano House na wątku 6x07; „kluczowość” postaci Trzynastki w życiu House…). Odcinki są nierówne – niektóre nawet zbyt dramatyczne, jak Tyrand, niektóre nudne do bólu, jak „KnownUnknown”.
Podsumowując, nie jest tak, że nic mi się nie podoba - nadal są zabawne/wielkie/dramatyczne momenty. Nadal widzę ciekawe wątki. Ale mimo to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że serial się stacza. Jest jeszcze gorszy niż S5. Quo vadis, House?


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pon 13:36, 16 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Joolka
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 17 Paź 2009
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:17, 12 Lis 2009    Temat postu:

Pozwolę sobie (bardzo spostrzegawczo! ) zauważyć, że chyba jeszcze żaden odcinek, tak jak ostatni nie podzielił nas, widzów. Jeszcze nigdy nie było tak wielkiej rozbieżności w ankiecie. Jednym się "nowy House" podoba innym nie. Jedni jakoś tę niezręcznie poprowadzoną "przemianę House'a przełykają, inni nie.
Co mnie trochę martwi - bo oznacza to, że serial zniechęca i traci widzów. Przyczyną jest, jak ktoś napisał "pisanie scenariusza pod publikę". W efekcie dostaliśmy jakiś pokraczny odcinek naładowany relacjami osobistymi lekarzy.
Mój brat zapytany jak mu się odcinek podobał stwierdził, że był po prostu nudny. Stąd wniosek, (ale to tez już ktoś wcześniej powiedział), że przypadki medyczne, które stanowiły tylko punkt wybicia dla relacji między House'm i resztą w dużej mierze nakręcał ten serial. Nie powiem, że obserwowane słownych potyczek Huddy było nudne i nie podkręcało atmosfery, ale działo się gdzieś w tle, nie miałam więc wrażenia, że dostaje jakiś zalatujący "Na dobre i na złe" obraz ich relacji.. Teraz wyciąganie wątków osobistych na pierwszy plan po prostu ten serial spowolni.

Mam nadzieję, że scenarzyści, skoro już piszą pod publikę, to czytają też opinie bardziej dojrzałych widzów, którzy oczekują czegoś więcej, niż tylko rozrywki dotyczącej życia osobistego House'a i świty.

Wciąż mam nadzieję, że coś się zmieni - scenarzyści zobaczą swój błędy, przestaną działać tak chaotycznie. Czas pokarze. Amen.


ps. 5 dobrych sezonów to i tak ładnie w dziejach serialowej rzeczywistości, nie sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:37, 12 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
1) niekorzystne zmiany w postaci House, które uczyniły go postacią niemiłą i nudnawą;


Nie sądzę. Może to wynikać z faktu mamnożenia się faków w życiu House'a, ogólenie sytuacji, w których go postawiono, ale po 5 sezonie byłam pewna - Wilson stał się beznadziejny, Cuddy jeszcze gorsza, ale House na wieki wieków pozostał sobą. Teraz, w 6 sezonie, rozumiem i akceptuję zmianę, do której doszło. Uważam, że bohater nam się pogorszył, ale dalej jest wspaniały!

Cytat:
2) kiepskie postacie Tauba i Trzynastki i ich nudne storyline, z najbardziej chyba nie-chemicznym shipem Foreman/Trzynastka w historii TV;


13 nigdy nie lubiłam, oczywistym dla mnie jest, że to sposób na zapewnienie Olivii Wilde (chociaż ją bardzo lubię!) roli i przyciągnięcie młodszej widowni. Najgorsza pomyłka w dziejach serialu.
Tauba lubię, dopełnia humor pod względem humorystycznym i to była dobra alternatywa dla starego teamu.

Cytat:
3) nadmiar wątków prywatnych i zanik tematu pacjenci i medycyna;


Ten zarzut, połączony z TYM

Cytat:
5) zanik lubianych przez wielu widzów postaci Chase i Cameron;


mnie strasznie denerwuje. Ludzie, zdecydujcie się. Chciecie Chase'a i Cameron, czy chcecie medycynę?! Sorry, nie można mieć wszystkiego. To, co mi się podobało w wątku Foreman / 13, to to, że rzeczywiście się obracał w gronie medycznym i to trochę łagodziło nadmiar 13. Tylko do czasu, co prawda, ale zawsze...

Cytat:
4) dialogi wyjęte z telenowel i maniera, w której postronne postacie komentują stany psychiczne bohaterów (wpływ Bolywood, czy co?


To mi mignęło dopiero w ostatnich dwóch odcinkach i mnie strasznie zdenerwowało. To trochę brak szacunku do widza, robienie z nas idiotów, żeby tylko można było sobie coś pisnąć przed telewizorem.


Oglądałam wywiad z Lisą Edelstein na temat wątku Cuddy-dziecko i tego, że w Joy chciano dać House'owi i Cuddy ładną wspólną scenę, do której by prowadziło Birthmarks i właśnie Joy. Miało pokazać ich straty bliskich osób, nawet jeśli House nie do końca tą stratę akceptował. ZUPEŁNIE tego nie wyłapałam!
Takie rzeczy powinny być lepiej zaznaczane w serialu, prawda, że to coś fajnego? A nam umyka... Zamiast tego mamy "it's not hate, it's foreplay!" które nie ma dla mnie większego sensu.

Cytat:
6) dyskusyjnie (oględnie mówiąc) rozegrane Huddy;


Myślę, że scenarzyści o tym wiedzieli i dlatego zdecydowali się na halucynacje. Chcieli przekreślić to i rozpocząć wątek od nowa, bo, powiedzmy sobie szczerze, nawet jako fanka Huddy jestem zdania, że był rozegrany beznadziejnie.

Cytat:
7) dziwną zmianę charakterów takich postaci jak Cuddy czy Wilson.


Oraz to, o czym mówisz potem. To jak dla mnie największe minusy sezonu piątego. Ale serial dalej mi się podobał, tylko było mi przykro, ze się tak stoczył.
Co do dramatycznych, pustawych wątków - cieszy mnie przynajmniej to, że aktorzy mieli okazję się wykazać.

Cytat:
I na dodatek ze zdziwieniem dowiedziałam się, że Trzynastka jest super-ważną postacią w życiu House (powiedział mi to Wilson, bo za nic w świecie nie domyśliłabym się tego po obejrzeniu pięciu poprzednich serii).


Tego najbardziej nie cierpię - czynienie z 13 kogoś wyjątkowego. Nie jest wyjątkowa, w dodatku dla mnie nigdy nie pasowała do świata House'a. Najgorzej wali po oczach to, że nie popełniła błędów, które na nią wpłynęły, a jak już, to tylko w efekcie Huntingtona. Nie popełniła własnych pomyłek. Pisałam o tym dokładnie i kilkupostowo w wątku o 13.
BTW - pisałam, że przynajmniej była ta medycyna, ale zawsze mi się zdawało, że Huntington dopada ludzi dopiero w późniejszym wieku, albo tak całkiem od dziecka... A potem niby zaczęło się jej polepszać. Oj, niedobrze.

Cytat:
- Wątki prywatnie miały nie przysłaniać medycyny. Dość dziwnie to rozwiązano, bo… usunięto praktycznie w ogóle temat medycyny. Postacie serialowe zajmują się teraz pacjentami od czasu do czasu i z reguły niechętnie (jakieś masowe wypalenie zawodowe, czy co?). Co więcej wątki z pacjentami coraz częściej służą jako rozśmieszacz – przerywnik w „dramatycznych” historiach czysto prywatnych.


Miejsce trzeba dobrze rozplanować. Jak w tym odcinku mają być sprawy prywatne, to odcinek też trzeba dobrze rozłożyć. Podobało mi się bardzo poprowadzenie wątku w ostatnim odcinku, ale wolałabym, żeby to było raz, a dobrze, a nie, żeby już zawsze tak miało być. Wszak to medycyna mnie tutaj urzekła.

Cytat:
- No i najważniejsza rzecz na koniec: postać House zmieniła się w sposób dramatyczny! House przestał być geniuszem, nie interesuje się medycyną. W moim odczuciu stał się płaski i nijaki. W cudowny sposób uleczyła mu się noga, nie bierze też środków przeciwbólowych. Cały urok, dramatyzm, złożoność tej postaci gdzieś się rozpłynęła, a serial… wraz z nim.


Moim zdaniem ewolucja to dobra rzecz, i póki co, została tu odegrana dobrze. Ten House nie podoba mi się tak bardzo jak oryginalny, ale dalej go uwielbiam. Jedna rzecz mnie tylko irytuje: jak już ma gdzieś medycynę, to niech nie wpada na rozwiązanie. Niech uporządkuje swoje sprawy a potem wróci w wielkim stylu.

Dla mnie najwazniejsze jest zrozumienie idei scenarzystów i sama rozrywka w odbiorze. Rozumiem tę ideę i to, co chcą nam przekazać w Known Unknowns, ale sama nie wiem, czy powinnam się aż tak starać to zrozumieć? Czy to nie powinno przyjść samo, dla wszystkich?
Moim zdaniem scenarzyści umieją, i zawsze umieli, ale ostatnio skupiają się na złych sprawach i spłaszczają temat.
Serial mam zamiar oglądać dalej, bo dalej mi się podoba, mimo wszystko - a jak sie komuś nie podoba, to nie wiem, po co ogląda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Czw 15:39, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vesna
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:33, 12 Lis 2009    Temat postu:

Rozumiem, że tu teraz ogólnie o Housie - więc się przywlekłam )... Ogólnie widzę, że dużo osób ma dużo zarzutów - słuchajcie zawsze krytykowac jest niestety najłatwiej, gorzej coś fajnego stworzyć... więc ja bym tak nie "psioczyła" )

Ja mam do tego (krytycznego) inne nastawienie. Tzn. nastawienie - to dużo powiedziane, bo raczej tak dużo nie oczekuję. Ma mi zapewniać rozrywkę i jak tak jest - jest dobrze.

No więc po kolei:

- sezony 1-4 nie podlegają dyskusji bo były przecudne! Piąty był rzeczywiście już naznaczony trochę wątkami prywatnymi, ale było tyle zmian akcji, że ujął mnie - przypadki faktycznie może trochę mniej ciekawe. Poza tym byłam szalenie ciekawa jak właśnie poprowadzą House'a po wątkach prywatnych - i nie zawiodłam się - halucynacje do niego pasowały. Psychiatryk - niezłe, bo jeszcze w żadnym serialu długodystansowym tego nie widziałam - wiec uznałam za ciekawe.
- no i 6 sezon. DZiewczyny, no więc ja mam do tego stosunek taki - muszą teraz trochę pokazać House'a , który próbuje sobie radzić z emocjami, życiem prywatnym, bo inaczej, po co był wątek MAyfield??? To jest logiczną konsekwencją. !! (w tym odcinku pokazali i już - przecież we wczesniejszych nie było)
- to że wątek Huddy poprowadzono jak z opery mydlanej - moim zdaniem, to złe określenie - JA bym użyła raczej "Nieporadnie" - ale wiecie co - moim zdaniem oni to tak poprowadzili, bo cały House w stosunkach prywatnych jest jak dla mnie - zupełnie nieporadny, taka trochę "ciapa" jeśli chodzi o radzenie sobie z emocjami (jak dziecko, które dopiero się ich uczy) - więc moim zdaniem właśnie dlatego ta scena z Cuddy była taka nieporadna.
-- Ale rzeczywście przyznam, że Huddy była lepiej prowadzona wcześniej, teraz zniknął gdzieś ten przytup, charakter - to się zgadzam, ale jestem optymistką )
-- No i teksty rzeczywiście były płytkie - ale przez to się na nich nie skupiałam - trudno, mogło coś nie wyjść - wyjdzie innym razem To, co mnie akurat denerwuje bardziej - to ciagłe te teksty o cyckach i tyłku - np. to mi się przejadło, coś nowego potrzeba.. A poza tym niektóre nie wychodzą nawet w dobrym stylu housowym.
- wątek Lucasa - no może rzeczywiście wprowadzony ni z gruszki ni z pietruszki, no ale jak ten chłopczyk z podmalowanymi oczami mnie rozbawił przy stole - jak gadał te wszystkie rzeczy o Housie a potem zaproponował mu napój imbirowy i miny Wilsona przy tym - wyglądało jak jakas parodia komedii romantycznej - i rozbawiło mnie to
- wątek Chase'a i Cameron - no coś w końcu u nich ruszyło, Chase zabił Dibalę, Cam nie wybaczy i odejdzie - no coś drgnęło, aczkolwiek ten wątek moim zdaniem mógłby być bardziej "małogrzeczny" ze strony Cam. A ona dopiero niedawno pokazała pazurki (ostatnio np ) A i Chase nam dojrzał
- Wilson - wielu zarzuca mu rozmemłanie - nie wiem, dla mnie jego miny są świetne. A rozmemłany - moim zdaniem zawsze był - np. jak był z Amber to w ogóle wydawał mi się taki mięczakowaty - ale mimo to go uwielbiam
- Tauba lubię - niektóre teksty są fajne, poza tym cała jego fizjonomia i podejście do niektórych spraw nadają też specyficznego charakteru
- wątku 13 faktycznie nie rozumiem, a tym bardziej 14 , ale jak wa każdym serialu coś się podba, coś nie , idealnie to oni nie mogą w każdego wycelować.

Ja więc tu nie wiedzę jeszcze jakiejś tragedii, bawi mnie serial nadal, dobrze, że pokazują z róznych stron, a nieraz to wygląda jak parodia - ALE moim ZDANIEm takie jest zamierzenie, bo House jest ogólnie taki PARODIOWY z deczka.

A jak się mi się przestanie podobać - no to wiadomo, że wtedy już tu nie będę pisac, tylko powoli zapomne o serialu i nie będę oglądać znowu TV, bo to smieszne ale właśnie jednego House'a sobie w swojej historii upodobałam - ujął mnie po prostu

A tak ogólnie - zgadzam się w b.wielu sprawach z Pietruszką - tak dla ścisłości, jakby mi dzisiejsze rozważania nie wyszły, bo paskudnie się czuję...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vesna dnia Czw 17:29, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:50, 12 Lis 2009    Temat postu:

Nie oglądając się na innych postanowiłam napisać własne spostrzeżenia. Czy trafne, to już od was zależy

Po pierwsze, House. House się zmienia, co moim zdaniem jest naturalną koleją rzeczy. W końcu musiało to nastąpić. Nie mógł on przecież do końca pozostać uzależnionym od leków i nieszczęśliwym facetem. Nie można się staczać w nieskończoność. W końcu bohater musi się odbić i jakoś poukładać swoje życie. Inna sprawa to to, że takie wyjście postaci na prostą zwykle wymaga od scenarzystów ostrożnego bardziej podejścia. Jakkolwiek lubię "dzisiejszego" House'a, to jednak cała przemiana zaszła za szybko i raczej nieporadnie, co sprawia wrażenie, że House zwyczajnie podupadł jako postać i stracił na mocy.

Sprawa druga. House i Cuddy. Ten pairing również ewoluował. W pierwszych trzech seriach jego istotą były wzajemne zaczepki postaci i ich jednoczesne przyciąganie, to, że mimo kłótni i docinek potrafili się mimo wszystko do siebie uśmiechnąć.
W tej chwili twórcy widocznie postawili na pogłębieniu relacji między nimi. Wzrósł przez to poziom romantyzmu pomiędzy tymi dwoma postaciami. Niestety znowu, nastąpiło to zbyt szybko i zbyt chaotycznie i, co gorsze, nikt nie ma pojęcia w jakim to kierunku powinno iść. Scenarzyści znowu popełnili błąd i rozmemłali kolejny dobry wątek. Zaczynam nawet podejrzewać, że po to House przeszedł swoistą metamorfozę aby w móc dopasować go do Cuddy, która również próbuje się odnaleźć w nowej roli - matki. Niestety, cała ich relacja bardzo przez to traci, staje się nudna i przewidywalna. Bo jak długo można się nawzajem zwodzić? Obawiam się, że niedługo się to skończy. Raz to House będzie uciekał od Cuddy, raz ona od niego, aż w końcu dotrzemy do ostatniego odcinka i scenarzyści zaserwują nam końcówkę 'z prawdziwego zdarzenia'

Dochodzimy do bodajże najważniejszego problemu. Zmiana charakteru całego serialu. Od początku akcenty były postawione na medycynie i sprawach z nią związanych. Relacje międzyludzkie były dodatkiem i potrzebnym tłem. Teraz sprawy wyraźnie się odwróciły. Wątki osobiste przeszły na pierwszy plan, sprawy medyczne zostawiając w tyle. Można by nawet stwierdzić, że oto House 'shipami stoi'. Gdyż wspominane już relacje międzyludzkie sprowadzają się do ukazywania promowanych przez twórców par. Scenarzyści jakby próbują nam na siłę promować pairingi, które według nich powinny się podobać. Długi czas męczono nas Forteen, a Chaseron jest po prostu nudny. Chase i Cameron zwyczajnie marnują się w tym związku.
A najgorsze jest to, że Huddy również wciskają nam jako 'tą jedyną, właściwą opcję', a to produkując coraz więcej zbednych scenech pomiędzy Housem a Cuddy, a to podstawiając im coś w rodzaju 'chóru greckiego', które zadaniem niedługo będzie pewnie wyśpiewywanie peanów na cześć tych dwoje.
I broń Boże łączmy House'a z kimś innym! Nawet staremu, dobremu Hilsonowi się przez to oberwało. Jakby bano się, że ktoś mógłby pomyśleć o nich jako o parze. Funduje się nam za to wszechwiedzącego Wilsona, który niczym Mojżesz stara się naprowadzić House'a na tą jedną, jedyną miłość. Samo stwierdzenie, że Cuddy jest House'a kobietą marzeń wybitnie do mnie nie przemawia. Zapewne pod koniec przyjdzie nam zobaczyć ślub House'a i Cuddy z Wilsonem rozsypującym za nimi kwiatki i ostentacyjnie ocierającym sobie łzy z oczu. Wybaczcie, nie chciałam być złośliwa

Na koniec poruszę jeszcze sprawę 'konkurencji' Cameron i Cuddy do serca House'a. Całkiem jeszcze niedawnej. Ktoś, kiedyś napisał, że Cuddy pragnie House'a ale w innej, lepszej wersji. Inna sprawa, że teraz, kiedy może się okazać, że go dostała, ona ucieka. Cameron z kolei chyba nigdy nie zależało na zmianie House'a. Wolała go takim, jakim był. Teraz też, jakoś nie widać po niej pretensji, że się zmienił.

Nie wiem jak zakończy się ten sezon i, szczerze powiedziawszy, wolę nie wiedzieć. Ale bardzo obawiam się jak daleko jeszcze scenarzyści i producent mogą posunąć się w 'przemeblowywaniu' tego serialu. I choć, mimo wszystko, House nadal pozostaje moim ulubionym serialem, to jednak nie wiem jaki to dalsze majstrowanie na ślepo będzie miało na tę produkcję wpływ.

PS. Jak zwykle, jestem przygotowana na wszelką krytykę i przepraszam również za powypisywane powyżej bzdury


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 20:21, 12 Lis 2009    Temat postu:

Pietruszka napisał:
Serial mam zamiar oglądać dalej, bo dalej mi się podoba, mimo wszystko - a jak sie komuś nie podoba, to nie wiem, po co ogląda.


Wyjaśniam: serial zaczynam oglądać, podoba mi się - kontynuuję. Zaczynają mi się różne rzeczy nie podobać - krytykuję, ale jeszcze oglądam, bo mam w pamięci dobry serial i mam nadzieję, że zły okres serialu przeminie. Nadal mi się nie podoba - w którymś tygodniu następuje przesyt - przestaję oglądać, w konsekwencji - przestaję udzielać się na forum internetowym serialu. Prosta sprawa - na razie jestem na etapie drugim z obawami, że za niedługi czas przejdę do trzeciego.

Wyjaśnienie nr 2.

Pietruszka napisał:
Cytat:
3) nadmiar wątków prywatnych i zanik tematu pacjenci i medycyna;


Ten zarzut, połączony z TYM

Cytat:
5) zanik lubianych przez wielu widzów postaci Chase i Cameron;


mnie strasznie denerwuje. Ludzie, zdecydujcie się. Chciecie Chase'a i Cameron, czy chcecie medycynę?!


Medycyna jest tematem, a Chase i Cameron - postaciami. Wolę ich zamiast 13. i Tauba, bo są w moim odczuciu lepiej napisani i lepiej zagrani. W dodatku ich charaktery dobrze wpisują się w case'y medyczne (zagadki medyczne): Cam jest zaangażowana i wyczulona na kwestie etyczne, Chase - ambitny, wrażliwy, ale czasem zbyt cyniczny. To ładnie grało w pierwszych seriach. Ale naturalnie, jeżeli oni mają się pojawiać na ekranie po to, żeby rozważać kwestie typu spermeron lub małżeństwo/rozwód- to nie chcę ich oglądać.

Pietruszka napisał:
Cytat:
1) niekorzystne zmiany w postaci House, które uczyniły go postacią niemiłą i nudnawą;


Nie sądzę. Może to wynikać z faktu mamnożenia się faków w życiu House'a, ogólenie sytuacji, w których go postawiono, ale po 5 sezonie byłam pewna - Wilson stał się beznadziejny, Cuddy jeszcze gorsza, ale House na wieki wieków pozostał sobą. Teraz, w 6 sezonie, rozumiem i akceptuję zmianę, do której doszło. Uważam, że bohater nam się pogorszył, ale dalej jest wspaniały!


Nie zgadzam się. To był od początku wybór scenarzystów, a nie jakaś naturalna ewolucja postaci. Postać fikcyjna, serialowa jest z konieczności uproszczona i manipulowanie przy niej jest zwyczajnie niebezpieczne (zamiast ewolucji jest OOC). Zmiana House w serialu jest rozpisana w następujący sposób: pogrąża się obłędzie-ma halucynacje-halucynacje są wyjaśnianie uzależnieniem od vicodynu (jak tłumaczyła obszernie Nefrytowa vicodin nie powoduje w rzeczywistości halucynacji)-trafia do Mayfield, gdzie zostaje uleczony (przy okazji z bolącej nogi...; tym razem ja powiem - tak nie wygląda pobyt w psychiatryku ani żadna ze skutecznych form psychoterapii)- zmienia się. Dlaczego się zmienia? Zgadzam się w pełni z Lady Makbeth - bo to jedyny sposób, żeby wepchnąć House kolanem do realizowanego na ekranie shipu pt. Huddy.

House był kiedyś:
- genialnym, super-inteligentnym lekarzem
- wrażliwym człowiekiem (muzyka, relacje z innymi postaciami, pacjentami), skrywającym się pod maską ironii, niechętnie okazującym to, co czuje
- buntownikiem i nonkonformistą, który stosował niekonwencjonalne metody, zachowywał się prowokacyjnie (ostentacyjnie oglądał seriale, bawił się gameboyem itp.) i bywał okrutnie szczery, ale zarazem błyskał humorem
- człowiekiem cierpiącym (kalectwo, przeszłość z ojcem, ze Stacy, wyrzucenie z uczelni)
- upartym i wytrwałym człowiekiem, co na polu medycyny powodowało, że niezależnie od wszystkiego dążył do rozwiązania zagadki.

A co jest teraz? Dlaczego House'a nie interesuje już medycyna? Czy to jest potrzebne w ukazaniu, jak bardzo House'a interesuje teraz Cuddy? Czy on już nawet musi gorzej tańczyć niż Cuddy (na Boga! To był człowiek o talentach muzycznych)??? (no i w ogóle - gdzie House i tańczenie z wyznaniami miłosnymi??? Na trzeźwo??? )....

Sama, Pietruszko uważasz, że w poprzednim sezonie wykonano OOC Cuddy i Wilsona. Dlaczego? Bo Cuddy była pokazana jako "cała lecę na House", a Wilson - zredukowany do roli swatki. Po co to było? Bo grano Huddy! Teraz też gra się Huddy i tym razem dorzucono OOC House. Rozgrywaniu wątku Huddy przeszkadza też najwyraźniej wątek zagadek medycznych, przeszkadzają inne postacie, przeszkadza realizm, przeszkadza subtelne ukazywanie psychologii postaci (studentki mówiące o grze wstępnej; z poprzedniej serii, np: dowódca SWAT zajęty tuleniem Cuddy i prowadzeniu z nią rozmów o miłości do House zamiast odbijania zakładników...). Tak - to, co mi się nie podoba w tej chwili to to, że olano schemat "procedural drama" (apropos wywiadów, czytałam latem, że to nigdy nie był ten gatunek, zdaniem na przykład LE - dziwne - IMO - House, MD to dość typowy przykład tego gatunku), który ma swoje wady (jest schematyczny... ) i na potrzeby rozegrania Huddy sięgnięto po telenowelę.

Bo cechą telenoweli (w jej "brazylijskim" wydaniu) jest to, że jej tematem jest nierealistyczna psychologicznie mityczna Wielka Odwieczna Miłość, a fabuła jest tylko pretekstem do dostarczania widzom marzeń na ten temat.
Powrót do góry
Pietruszka
Truskawkowa Blondynka


Dołączył: 17 Wrz 2008
Posty: 1832
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:36, 12 Lis 2009    Temat postu:

Jednak przy tym całym osądzaniu serialu wszystko się upraszcza do schematu - Huddy nie mogło zaistnieć na warunkach takich, jakich było, więc trzeba było wszystkich dookoła zmienić, żeby uszczęśliwić publikę. A to wcale nie prawda. To atakowanie shippa.
Dało się to rozegrać o wiele lepiej, ale scenarzyści nie stanęli na wysokości zadania i zrobili scenkę pod publiczkę. Tego zaprzeczyć się nie da.

Nie podoba mi się też atakowanie całej storyline serialu od końca 3 sezonu - prawda jest taka, że wszystko, co się działo w Housie, było bardzo fajne, ale po prostu, jak ktoś już mówił, zrobione za szybko i zbyt chaotycznie.

Atakowanie halucynacji też jest niezbyt, bo to atakowanie ich trayfy ratunkowej, i z dwojga złego to lepsze wyjście. W ogóle moim zdaniem sprzeczanie się z medycyną w serialu nie ma sensu, wiadomo, że wszystko jest naciągane, i po prostu trzeba się dostosować do norm jakie się nam serwuje. Mi to zbytniej różnicy nie robi, co by nie oznaczało, ze pisząc ficka z wątkiem medycznym nie chciałabym, żeby był wiarygodny.

Cytat:
House był kiedyś:
- genialnym, super-inteligentnym lekarzem
- wrażliwym człowiekiem (muzyka, relacje z innymi postaciami, pacjentami), skrywającym się pod maską ironii, niechętnie okazującym to, co czuje
- buntownikiem i nonkonformistą, który stosował niekonwencjonalne metody, zachowywał się prowokacyjnie (ostentacyjnie oglądał seriale, bawił się gameboyem itp.) i bywał okrutnie szczery, ale zarazem błyskał humorem
- człowiekiem cierpiącym (kalectwo, przeszłość z ojcem, ze Stacy, wyrzucenie z uczelni)
- upartym i wytrwałym człowiekiem, co na polu medycyny powodowało, że niezależnie od wszystkiego dążył do rozwiązania zagadki.


Yeah, to był House, którego kochałam. Mimo to ciągle uważam, że to ten sam House, tylko trochę obdarty ze swoich masek, mający cele (w życiu prywatnym), do których zmierza, a potem skupi się ponownie na medycynie... Nie wiem. Ciągle go widziałam za mało, żeby ocenić. Jak sama mówiłaś - postać w serialu jest uproszczona.

(a do mojego zaznaczania faktów nikt nic nie skomentował, a byłam tak dumna z tego fragmentu )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pietruszka dnia Czw 20:37, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 21:03, 12 Lis 2009    Temat postu:

Pietruszka napisał:
Jednak przy tym całym osądzaniu serialu wszystko się upraszcza do schematu - Huddy nie mogło zaistnieć na warunkach takich, jakich było, więc trzeba było wszystkich dookoła zmienić, żeby uszczęśliwić publikę. A to wcale nie prawda. To atakowanie shippa.


Nie atakuję shipa w sensie istnienia relacje między tymi dwoma postaciami. Atakuję natomiast sposób realizacji tego shipa, który, w moim odczuciu, przejeżdża jak walec po świecie "House, MD" i wysadza ten serial w powietrze. I rangę, jaką mu się teraz nadaje (to JEST teraz najaważniejszy wątek serialu). Lubiłam Hosue i Cuddy (razem i oddzielnie), gdzieś tak do czwartej serii. Nie zaprzeczam, że jest między nimi atrakcyjność seksualna. Czy nie można więc było "wsadzić ich do łóżka"? Niechże mają romans i rozgrywa się to z uwzględniem tego, jakie te postacie w tym serialu są! Może i niech ten romans rozwinie się do miłości, ale wiarygodnie poproszę. A nie, że teraz okazuje się, że zawsze się na "zabój" kochali i teraz House się odkrył. To mam sobie wyrestować z głowy poprzednie serie?

Każa fikcja jest uproszczeniem i nagięciem rzeczywistości. Każda i przeciw temu nie protestuję. Ba, ja to lubię Ale są pewne granice tego nagięcia, po przekroczeniu których wpadamy w parodię i nonsens. House i Cuddy tańczą na balu przebierańców? (na konferencji naukowej dla lekarzy!) I wyznają sobie miłość w trakcie tańca? To jakaś impreza na koloniach jest?
To może jeszcze wkrótce wpadną ludzie z Marsa i porwą małego Tauba? Albo Trzynastka po kuracji u tybetańskich mnichów pozbędzie się genetycznego Huntingtona???

Pietruszka napisał:
(a do mojego zaznaczania faktów nikt nic nie skomentował, a byłam tak dumna z tego fragmentu )


Chodzi ci o 13.? Ja się z tym zgadzam.
Powrót do góry
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:12, 12 Lis 2009    Temat postu:

Scenarzyści robią sceny pod publiczkę, gdyż, podpierając się zapewne względami oglądalności, ta publiczka jest, przynajmniej według nich, najbardziej liczna. I tak, chodzi mi o Huddy. Jestem ignorantką, wiem

Eksperymentowanie na polu dramaturgicznym serialu trwa. A to oznacza więcej nieprawdopodobnych scen, popsutych wątków, oraz więcej rozczarowanej widowni. Gdybym była prawdziwą pesymistką, powiedziałabym, że serial lata w kółko, chcąc dogonić oczekiwania widowni ale jednocześnie się od nich oddalając. A i tak według części tejże widowni wszystko jest w najlepszym porządku. Albo lepsze.

Na razie można powiedzieć tak; z House'a odchodzi medycyna. Na jej miejsce przychodzi natomiast romans. Niezbyt to chwalebne przybycie, i niezbyt chwalebny sposób w jaki dokonuje się ta zamiana. Ale, jak już wspomniałam, w końcu z większością seriali tak się dzieje. Bardziej lub mniej, ale się dzieje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:13, 12 Lis 2009    Temat postu:

Pietruszka napisał:

Cytat:
Atakowanie halucynacji też jest niezbyt, bo to atakowanie ich trayfy ratunkowej, i z dwojga złego to lepsze wyjście.


Bardzo przepraszam, ale ta tratwa ratunkowa była wyjątkowo zła i głupia. Serial jest niesłychanie popularny, a większość osób łyka wszelakie prawdy jak gęś kluski. Obwinianie vicodinu za wszystko spowoduje, że ludzie cierpiący na chroniczny ból i biorący opioidy, zaczną być postrzegani jako narkomani z tendencją do omamów i halucynacje. I to jest złe.

Mieli dwa perfekcyjne wyjścia tłumaczące halucynacje: fizyczny uraz powstały po głębokiej stymulacji mózgu i napadzie częściowo złożonym, kiedy to igła tkwiła nadal w mózgu (nikt mnie nie przekona, że to nie spowodowało silnych, fizycznych obrażeń) oraz PTSD (syndrom powypadkowy), który może powodować halucynacje. To są dwa dobre i logiczne wyjścia. Ale nie, postawili na vicodin i Nolana jasnowidza, który bez badań wiedział, że House ma depresję, ba! nawet znał stopień tej depresji, co spowodowało zamknięcie go na oddziale zamkniętym.

Następna sprawa, która mnie denerwuje maksymalnie to ból, którego właściwie nie ma! I omg! House prawie nie kuleje, wręcz chodzi bez laski oraz tańczy!!!
House kuleje nie tylko dlatego, że go boli noga (a jak przestaje to chodzi normalnie, jasne, a krowy zaczęły fruwać), ale przede wszystkim dlatego, że usunięto mu POŁOWĘ MIĘŚNIA UDA! Do tego zewnętrzną część. Nie jest w stanie nie kuleć i chodzić normalnie, ponieważ noga jest osłabiona i nie utrzyma ciężaru jego ciała. Znam ludzi z mniejszymi uszkodzeniami/brakami mięśnia i kuleją jak cholera.

House był doskonale określony i wcale nie taki nieszczęśliwy. Jest emocjonalnie niedojrzały? A to niby dlaczego? Jakoś ze Stacy świetnie sobie radził. On po prostu nie cierpi mówić o uczuciach i je okazywać. Są tacy ludzie skryci, ale wrażliwi. To takie cholernie amerykańskie, nie pokazywać, że się jest nieszczęśliwym, za to okazywać fałszywe uczucia, mimo, że właśnie wylali cie z pracy, dom spłonął, żona puszcza się z mleczarzem, syn siedzi za prochy a córka przystapiła do sekty. Ale przecież wszystko jest cool, w porządku i kocham mojego szefa, który mnie wywali, żonę i psa sąsiada, który mnie pogryzł.

House'a zaczęto zmieniać w 5 sezonie, robiąc z niego okrutnego, ponurego chama. Teraz go naprawili. I oto mamy wykastrowanego House'a, jego nędzną podróbkę.
Zniknęła tablica, lizaki, gameboy, motocykl, poczucie humoru (bo teraz to jest namiastka) i dążenie do rozwiązywania zagadek medycznych. A przecież medycyna i zagadki były ukochane przez niego ponad wszystko.
Ponadto, w poprzednich sezonach, fabuła odcinka była na tyle fascynująca, że przymykałam oczy na mielizny i nieprawdopodobieństwa scenariuszowe. Teraz fabuła zaczyna być nudna, a głupota goni głupotę, ze nawet Sunset Beach wysiada. Nieprawdopodobieństwa mnożą się jak muchy plujki na padlinie.
Ten serial mnie uwiódł, jak żaden dotąd. Dlatego z żalem patrzę jak go mordują.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maryś
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:14, 12 Lis 2009    Temat postu:

Niestety, muszę się podpisać pod właściwie wszystkimi zarzutami ninki_m.

Byłam pełna wątpliwości już na początku sezonu 4; no bo jak, House bez Cam, Chase'a i Foremana?, ale szybko mi przeszło - scenarzyści stanęli na wysokości zadania i udało im się wykonać przekonującą, chociaż mocno drastyczną zmianę. 4 sezon kończył się dwoma genialnymi odcinkami. Myślałam sobie, że jeśli nadal będą szli w tę stronę, 5. sezon będzie czymś świetnym. Trzeba przyznać, że 4. zostawił nas z dużymi oczekiwaniami.

5. sezon ich nie spełnił. House MD to zawsze był serial medyczny, a teraz możnaby obciąć słowo MD z nazwy - troszkę zalatuje mi to Na dobre i na złe, medycyna na dalekim planie, mająca być tylko dopełnieniem bohaterów. Zastanawiam się, jak do tego doszlo - przecież to był serial, który był najwspanialszy w tym, że mimo że zawsze główną bohaterką była medycyna, to pokazywała w świetny sposób głównego bohatera i jego interakcje z innymi. Subtelnie. Przekonująco. A tu nagle.. BUM. Głównym motywem staje się miłość House'a do Cuddy. Naprawdę, nie mam nic przeciwko, ale mogliby jakoś to sensownie uwarunkować, a nie po kilku sezonach docinania sobie, ot tak rodzi się między nimi wielkie, romantyczne uczucie. Postać Cuddy została naprawdę kompletnie zrujnowana - jakaś nagła przemiana z silnej kobiety w zakochaną nastolatkę? Wilson zachowuje się, jakby House był denerwującym przybłędą, od którego bardzo chciałby się uwolnić. Relacje House'a z Cameron znikają. I mnożą się bardzo zabawne błędy w stylu: Chase zostawia na stole otwartego pacjenta, żeby pogadać z Cameron.
(chociaż, w 5 sezonie były perełki: świetne Birthmarks, niezłe Itch, Big Baby)

6 sezon, niestety, kontynuuje te tendencję. O ile Broken, mimo kompletnego oderwania od House'a, nie było złe, to potem jedyną rzeczą, jaka mi się podoba to wreszcie powiew świeżości w Chaseronie. Było kilka zabawnych momentów, ale jak na House'a to jest zdecydowanie poniżej poziomu. Nowiny o odejściu jednej z moich ulubionych postaci nie nastrajają mnie pozytywnie na resztę sezonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 21:23, 12 Lis 2009    Temat postu:

Jak ujął to Pavulon scenarzyści "wolą skoczyć na jednego", niż przysiąść i solidnie przemyśleć, o czym chcą nam opowiedzieć. Kiedyś bywało w tym serialu tak, że nawet 5 minut nie było w nim nudne. Teraz: jakby proporcje się odwróciły. Chyba im się już nie chce pisać po prostu.

Lady Makbeth napisał:

Na razie można powiedzieć tak; z House'a odchodzi medycyna. Na jej miejsce przychodzi natomiast romans. Niezbyt to chwalebne przybycie, i niezbyt chwalebny sposób w jaki dokonuje się ta zamiana. Ale, jak już wspomniałam, w końcu z większością seriali tak się dzieje. Bardziej lub mniej, ale się dzieje.


Protestuję Wcale nie musi odchodzić medycyna. W ogóle może się obyć bez rewolucji. Jest masę przykładów seriali, które w starej i sprawdzonej konwencji grają 7., 8. i bywa, że 10. serię. Trochę to rutyniarskie, ale widzowie, tak, jak dzieci, które lubią słuchać po raz 10. tej samej bajki, lubią 100. historię na temat swoich ulubionych bohaterów.

ps. Aha, żeby było jasne: i jest i było w tym serialu masę miejsca na wątki prywatne i koncentracje na niektórych postaciach: czy Euforia I i II nie były boskie? Czy Wilson's Heart i House's Head były złe? W 1. i 2. serii mieliśmy: Voglera-demonicznego szefa, romantyczny wątek z Cameron, przyjście i wyjście Stacy, kwestię artykułu (Cameron-Foreman), rozwód Wilsona i mieszkanie u House, chorobę Foremana, fakty z życia Chase (chyba wszystko wymieniłam?). I co? I było masę, masę ciekawych przypadków, które do dziś się pamięta. To jest kwestia pisania. To jest kwestia założeń (co świadomie czyni się osią serialu).

Wiem, że temat dla fanów Huddy może być niewygodny i mogą myśleć: a to sobie nie oglądajcie, jak wam się nie podoba. Należy sobie jednak uświadomić, że serial adresowany tylko do fanów huddy nie wytrzyma w ratingach i skończy się rychłym cancelem. (oglądalność ostatnich epów: 6x06 - 10 mln, 6x07 - 12,75 mln; dla porównania druga, trzecie i czwarta seria z reguły miały publiczość w graniacach 20-25 mln)


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Czw 21:48, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:51, 12 Lis 2009    Temat postu:

ninka_m napisał:
Protestuję Wcale nie musi odchodzić medycyna. W ogóle może się obyć bez rewolucji. Jest masę przykładów seriali, które w starej i sprawdzonej konwencji grają 7., 8. i bywa, że 10. serię. Trochę to rutyniarskie, ale widzowie, tak, jak dzieci, które lubią słuchać po raz 10. tej samej bajki, lubią 100. historię na temat swoich ulubionych bohaterów.

Wiem, wybacz, za mocno poszłam z moją fatalną retoryką do przodu i z kilku zrobiła się większość Bo seriale są różne, o różnych rzeczach i różnie napisane, więc łączyć je jako całość nie wypada.
House to tylko jeden z wielu typów i podgatunków. Ale i tak od początku był schematyczny. Jednak wtedy po części stanowiło to jedną z jego zalet, że tak powiem. A teraz nagle jakby przestraszono się tej schematyczności i scenarzyści próbują rozwiązań z księżyca (lub z najnowszego odcinka "Mody na sukces" ).

I ja nie chcę żeby odchodziła medycyna. Medycyna ma zostać. Ale powiedz to szanownym twórcom. Oni z braku pomysłów chyba mają zamiar niedługo wysłać House'a w kosmos

PS.
ninka, ale to już są czarne scenariusze z tym cancelem. Z drugiej strony jednak, patrząc na tą wtórną ślepotę pana Shora (albo to przeświadczenie, że on zna się lepiej, zresztą, na jedno wychodzi ) to faktycznie nawet tego nie zauważy, a serial zwyczajnie mu tąpnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady Makbeth dnia Czw 21:55, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Czw 22:15, 12 Lis 2009    Temat postu:

Lady Makbeth super i mądrze piszesz i nie mam Ci co wybaczać

Lady Makbeth napisał:

ninka, ale to już są czarne scenariusze z tym cancelem. Z drugiej strony jednak, patrząc na tą wtórną ślepotę pana Shora (albo to przeświadczenie, że on zna się lepiej, zresztą, na jedno wychodzi ) to faktycznie nawet tego nie zauważy, a serial zwyczajnie mu tąpnie.


Może. Ale oglądalność spada, recenzje - drastyczne. Takie dyskusje, jak nasza przewalaja się też przez angielskojęzyczne fora. Odejście Cam (bo to już chyba nie spoiler?) na pewno nie pomoże serialowi. Czas pokaże.


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Czw 22:17, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Lady Makbeth
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 29 Paź 2008
Posty: 2464
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płaszczyk Bena ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:29, 12 Lis 2009    Temat postu:

Wiecie, jak na to spojrzeć, to nam się prawdziwy rozdział państwa od kościoła zrobił (że mogę użyć takiego porównania), bo producent swoje, widzowie swoje, a serial tonie, a tratwy nie widać. Tylko jeszcze bardziej się go pogrąża.

A o odejściu Cam to już się tylu niestworzonych rzeczy naczytałam, że sama już nie wiem, czy azaliż na zawsze ona znika, czy ino na trochę. Śmiem nawet twierdzić, że cała obsada łącznie z samą zainteresowaną również zbyt wiele nie wiedzą w tej kwestii.
Ale rację masz, ninka. Czas pokaże.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vesna
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:49, 12 Lis 2009    Temat postu:

no martwi mnie to wszystko - bo mój ulubiony serial i jak widzę - traci fanów a tego baardzo bym nie chciała - te gorące dyskusje musiałyby wygasnąc itp...

rozumiem, że - nawet stając na głowie - nie mogę tchnąc w was trochę optymizmu?

Moim zdaniem, oni ten odcinek poświęcili faktycznie Huddy (no trudno, albo wcale nie trudno - parodiując komedię romantyczną - wątkowi prywatnemu - ale myślę, że teraz bardzo szybko wrócą do medycyny - po to jest - moim zdaniem LUCAS - teraz House musi się zająć pracą, a LUCAS (polska wersja - Łukasz )) zostanie z nami dlugo, więc i House contra Cuddy - ten wątek będzie musiał zostać zawieszony i trochę odejdę w stronę samego szpitala

poza tym teraz H. odzyska licencję - zbuduje zespół, wszystko to zapowiada powrót MEDYCYNY przecież ! a im dalej od Mayfield, tym House stanie się weselszy (czyt. powoli wróci do swojego poczucia humoru, jedzenia w prosektorium , walki o tv itp.)

ja jeszcze wcale nie tracę nadziei.... - poza tym liczę na następny odcinek i leczenie GWIAZDY PORNO !!!!!
hehe
a no i jeszczez czekam na to, aż Housowi włosy odrosną ... bo jak na razie ta estetyka mnie kłuje w nocy


I jeszcze jedna złota myśl
- za dużo ogólnie tej całej produkcji promosów moim zdaniem - sami są sobie winni. Jeśli by tych promo-filmików nie wrzucali tyle, to dla widzów zaskakujące byłyby takie rzeczy, jak ubiór House'a na dyskotece, to, że w ogóle tańczył, to, że wyjechał gdzies (oprócz CIA ) itd.... a tu - wszystko co lepsze wcześniej pokazano i wszyscy skupiają się na tym, co poza tym zostanie dodane, a tego już zostaje mało, albo jest płytkie (tak jak teksty) - więc scenarzyści sami chyba tego nie rozumieją, że dla nich lepiej nie pokazywać całego tyłka - nawiązując do powiedzenia naszych babek )


ps. I nie zgadzam się z nawiązaniami do telenoweli brazylijskiej - widzieliście kiedyś kultowy "Niewolnica Isaura"???? ehhh, to były czasy... uwierzcie mi, tam akcja takiej rozmowy H. i C. rozciągnięta została by na cały sezon )) aaa. - chociaż nie - teraz tak pomyślałam, że może te ich akcje w stylu Leoncio-Isaura by miały ten przytup - House don Pedro przywiązałby Cuddy do drzewa i straszył batem.... no dobra za dużo chyba dziś już wina...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 22:52, 12 Lis 2009    Temat postu:

Czas ukarze

Po Broken miałam nadzieję na swoisty "reset" serialu. Z tym, że ja miałam nadzieję na powrót do świetnego schematu z pierwszych sezonów, a twórcy kurcgalopkiem lecą w zupełnie inną stronę. Zastanawia mnie, dla kogo oni aktualnie tworzą ten serial. Bo, że robią to dla samych siebie, też już mam watpliwości. Patrząc na niektóre sceny/dialogi oraz grę aktorów, odnoszę wrażenie, że wszyscy są już tym serialem serdecznie znudzeni i po prostu go sabotują.

Taki proszę uprzejmie wątek Lucasa. OK, wyciągnięty z kapelusza, ale jakiś jest. Tylko, że LE już go na wstępie zabija. Dosłownie morduje go w scenie, w której patrzy wyłącznie na Hugh. No to gdzie tu jakiś dramatyzm, skoro nawet upośledzony widz widzi, że Lucas jest tylko rekwizytem? Gdyby House był sobą, prawdopodobnie skomentowałby rolę Lucasa, jako skrzyżowanie automatycznej niani z wibratorem.

Albo taki wątek Trzynastki. Odchodzi, ale i tak nawet idiota wie, że wkrótce powróci. W końcu Wilson powiedział, że House jej potrzebuje. I znowu cały potencjalny dramatyzm diabli biorą. Już pomijam fakt, że większość widzów z przyjemnością rozstałoby się z tą postacią na zawsze.

Właściwie jedynym dramatycznym w sensie gatunku wątkiem jest Chaseron, ale pod warunkiem, że się jakimś cudem udało się danemu widzowi uniknąć spoilerów.

Kolejną sprawą, której nie pojmuję, jest kwestia potrzeby zmiany House'a. OK, przyjmuję do wiadomości, że się go próbuje dopasować do Huddy, ale tego nie kupuję. Kastracja jeszcze żadnemu facetowi nie wyszła na dobre. W dodatku House nadal w Cuddy widzi biust i pupę. Teksty podczas tańca traktuję, jak zmywanie naczyń u Stacy - drogę na skróty do łóżka Cuddy. Piszecie, że przydałaby się odmiana. Owszem, mógłby dla odmiany dostrzec w niej, bo ja wiem, intelekt i ciekawą osobowość? To mnie znowu sprowadza do pytania, dla kogo jest to pisane. Jakie to kobiety chcą być postrzegane wyłącznie, jako obiekt seksualny? Nic, ino sabotaż wykonany przez Doris Egan... Ale kurczę ktoś to puścił...

Generalnie akceptuję fakt, że wypadłam z grupy docelowej serialu. Przykro mi, bo ten serial stał się ważną częścią mojego życia, ale w końcu życie toczy się dalej. Nie będę się uwsteczniać do stadium rybki akwariowej, która na wszystko, co jej się pokaże reaguje rozdziawioną gębą. Nie dam sobie wmówić, że obniżanie poziomu, upraszczanie charakterów, chaotyczność i brak konsekwencji to progres. Twardo jestem z Cameron, która już na początku 3 sezonu pytała Cuddy i Wilsona, po grzyba House ma się zmieniać. Dlaczego House ma być taki, jak inni, skoro miliony widzów pokochały go właśnie za to, że jest inny?


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vesna
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 28 Lip 2009
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:22, 12 Lis 2009    Temat postu:

"Nie będę się uwsteczniać do stadium rybki akwariowej, która na wszystko, co jej się pokaże reaguje rozdziawioną gębą" -

dobre! aczkolwiek rybkę ktoś tam zamknął - nie ma wyjścia. A jak widzę, że wy już tak jesteście tym rozgoryczone, że mogę- mimo że boleję nad tym, iż House traci fanów - podpowiedzieć wam, iż my nie w akwarium - czas wypłynąć na inne nieznane wody w takim razie....

i protestuję by nazywać dużą część fanów tego forum (którym się jeszcze House'a podoba) rybami ! Kim byśmy mogli wtedy nazwać zwolenników Tańca z gwiazdami???


i żeby podgrzać atmosferę:

"Nie dam sobie wmówić, że obniżanie poziomu, upraszczanie charakterów, chaotyczność i brak konsekwencji to progres".

- no brak konsekwencji to też jest wtedy, gdy mamy odejście Cameron (która nie wybacza Cześkowi) a potem jej powrót (nawet jeśli chodzi o wątki), który widać, że wiele osób by chciało - a toż dopiero by była niekonsekwencja

Ale ja tylko do wypowiedzi piję, bo Narenika - do Ciebie z całą sympatią

A do wcześniejszych wypowiedzi, że to nie ten sam House - no to ja uważam, ze ten sam (widzieliście to "Hi", gdy wchodził do pacjentki??) - tylko chłopak po spychiatryku musi dojśc do siebie - dajmy mu czas, poza tym hmm.. każdy się zmienia, ale to nadal ten sam House! - ... no możwe tylko coraz bardziej siwszy i łysy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:34, 12 Lis 2009    Temat postu:

nefrytowakotka napisał:

House'a zaczęto zmieniać w 5 sezonie, robiąc z niego okrutnego, ponurego chama. Teraz go naprawili. I oto mamy wykastrowanego House'a, jego nędzną podróbkę.
Zniknęła tablica, lizaki, gameboy, motocykl, poczucie humoru (bo teraz to jest namiastka) i dążenie do rozwiązywania zagadek medycznych. A przecież medycyna i zagadki były ukochane przez niego ponad wszystko.


dokładnie! Postać House'a została pozbawiona polotu i tej przewrotności, którą wszyscy kochali. Nagle z faceta, który był diablo inteligentny, przenikliwy i cyniczny do granic możliwości, zrobił się smętny kochanek zawodzący nad nieudanym związkiem z niejaką Cuddy.
(Swoją drogą, to nie bardzo widzę House'a, w roli ojca Rachel. Gdyby postawić go w scenie z 6x07 zamiast Lucas'a, to wyszłaby jakaś ciepła klucha.)

Cuddy... starciła swój 'pazur'. Teraz mamy do czynienia z rozchwianą emocjonalnie kobietą, która nie wie czego chce. Z Cuddy wyparował cały jej urok i zadziorność. Stała się kwoką (pardon za kolokwialne określenie).

Cameron? Cóż, od początku 4 sezonu scenarzyści sukcesywnie zmniejszali jej 'ilość'. Teraz ją wyrzucają. Okay, o tym juz się rozpisywałam, jak ten fakt mi się nie podoba...
Wątek Hameronu? Jak dla mnie jedyny 'prawy' związek. Ale jak to już gdzieś pisała ninka, starciła nadzieję. Otóż ja też Szczególnie, po finale 5s. Ostatnie 3 minuty, były zakończeniem 'związku House-Cameron'. Ona wychodzi szczęśliwa spod altanki już jako żona Chase'a, pusta twarz House'a przed Mayfield, twarz Cameron 'która odnalazła swoje szczęście', załąmany House, Cameron i Chase, House... samotna Cuddy. Czyli Cameron ma już swojego księcia z bajki, a na polu bitwy pozostała samotna Cuddy i samotny House. Nie pozostaje nic innego jak połączyć tę oto parę

Tylko jeszcze w związku z odejściem Cam, nie rozumiem jednego. Przez 5 sezonów stała się przyjaciółką House'a. Jak dla mnie nawet większą niż Cuddy (pewnie opinia sporna, ale wzajemna troska była), i tu Cam zostaje skrzywdzona, chce odejść, a House (już ten dobry, uczuciowy, odmieniony), niespecjalnie się tym przejmuje i wręcz popycha ją do odejścia (wtf?).

Taub i 13. Nie lubię Taub'a i pewnie nic tego nie zmieni. Jest lizusem i figurantem. Mogłam go znieść jedynie w duecie z Kutner'em ( nie będę w spominać o tym idiotycznym rozwiązaniu jego wątku), a tak to on, ani szczególnie bystry nie jest, ani medyczny geniusz z niego żaden.
13-nie rozumiem. Przede wszystkim postać jest nierówna. Związek z Foreman'em? Kpina... Ich rozstanie? jeszcze większa.

House'a zaczęłam oglądać ze względu na ciekawe przypadki medyczne, oraz niezwykłą postać diagnosty. Zanim pokochałam Hameron itd., to moją pierwszą miłością były cięte riposty House'a. Jego relacja z Wilsonem. Wzajemne żarty i dokazywanie.
Teraz mam dmuchanie i chuchanie na biednego House'a, przypadki medyczne zajmujące około 10 minut, Huddy, Huddy, Huddy, zanik ukochanych postaci (tudzież ich przemiana w rozgotowany makaron)...

Ech... Chociaż soundtrack fajny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pią 0:11, 13 Lis 2009    Temat postu:

Kejti napisał:

Tylko jeszcze w związku z odejściem Cam, nie rozumiem jednego. Przez 5 sezonów stała się przyjaciółką House'a.


Kejti ja też tego nie rozumiem. Najwyraźniej w S6 te dwie postacie dostały jakiś ban na patrzenie się na siebie (napisałam nawet crack!fic o tym zdumiewającym zagadnieniu ). Przyjaźń była fajna! Mogliby się tak przyjaźnić nawet do końca serialu, jak dla mnie. A tu co? Lodowa pustynia. Nie wiem, czy House w poniedziałek nie będzie jednak jakoś Cameron zatrzymywał, ale faktem jest, że z (spoiler) opisu odcinka wynika... że właśnie w tym czasie jedzie odzyskać Trzynastkę. No tak.

Mam podobną, jak Ty historię z Housem, tzn. najpierw w ogóle spodobał mi się serial, a sam Hameron z dwóch pierwszych serii budził we mnie mieszane uczucia, poza tym, że bardzo przykuwał uwagę i był magiczny. W tym sensie jest "prawym" shipem, bo ja go widzę, jako coś bardzo wiarygodnego: dwoje ludzie się spotyka, jest sobą zainteresowanych, ale im jakoś nie wychodzi. Do czwartej serii włącznie postrzegałam wątek huddy jako możliwy i byłam widzem "do przekonania". Teraz już się przekonać nie dam. Mam żal do tego wątku, że "pożera" wszystko co lubię w tym serialu i widzę, że to nie działa.

A jeszcze o Cameron - po kilku latach, kiedy nie przekonywał mnie zupełnie wątek Cameron i Chase w S6 zaczęło mi się to podobać nawet. Może to wyboisty pomysł, ale IMO - mógł się kontynuwać. Ale nie - niestety w tym serialu musi być jak w dowcipie: - Adamie, kochasz Ewę? - A mam, do diabła, jakiś wybór? - Cam musi udać się do miasta x. (Moim zdaniem powinna dołączyć do Psychiatry Cate z Bieguna - to jest kobieta, która zafascynowała House!)
Powrót do góry
Kejti
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 18 Paź 2009
Posty: 383
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:33, 13 Lis 2009    Temat postu:

ninka_m napisał:
Kejti napisał:

Tylko jeszcze w związku z odejściem Cam, nie rozumiem jednego. Przez 5 sezonów stała się przyjaciółką House'a.


Kejti ja też tego nie rozumiem. Najwyraźniej w S6 te dwie postacie dostały jakiś ban na patrzenie się na siebie (napisałam nawet crack!fic o tym zdumiewającym zagadnieniu ).

Oj tak! Twój crack, to crack najlepszej jakości. Nie dość, że pokazuje jak sami aktorzy nie rozumieją całej sytuacji ( bo niby kto inny może to pojąć, jak nie chory umysł Shore'a), to jeszcze ukazuje DS jako nadętego bufona, któremu nie da się wyperswadować urojonych pomysłów.

ninka_m napisał:

A jeszcze o Cameron - po kilku latach, kiedy nie przekonywał mnie zupełnie wątek Cameron i Chase w S6 zaczęło mi się to podobać nawet. Może to wyboisty pomysł, ale IMO - mógł się kontynuwać. Ale nie - niestety w tym serialu musi być jak w dowcipie: - Adamie, kochasz Ewę? - A mam, do diabła, jakiś wybór? - Cam musi udać się do miasta x. (Moim zdaniem powinna dołączyć do Psychiatry Cate z Bieguna - to jest kobieta, która zafascynowała House!)


Nie wspominając już o tym, że Chaseron był budowany na tej zasadzie, że to Chase wiecznie gonił za Cameron. Spełniał jej zachcianki, tolerował wydumane problemy itp. Aż tu nagle kiedy sam zawinił pozwala jej wyjechać. 'A co tam... nie se jedzie dziewczyna'. Niestety nie rozumiem. Cześkowi przestaje zależeć i pozwala jej odejść? spoiler: (ale House'owi, to oko podbija)
Co do pomysłu zesłania Cam na biegun. Podpisuję się wszelkimi posiadanymi kończynami. Może i jestem przeważliwiona, ale np. w 5x13 House był oczarowany!(Kropka bardzo fajny fic o tym napisała, tak na marginesie) i zupełnie ignorował Cuddy. 'Nowa' Cameron wydała mu się hmmm... intrygująca?

Btw. zauważyliście, że Cameron jest 'obrzydzana', w stosunku do Cuddy, która lepiej się ubiera i zmienia fryzurę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ninka_m
Gość





PostWysłany: Pią 0:49, 13 Lis 2009    Temat postu:

Kejti jeśli już musisz spoilerować - zakrywaj


Kejti napisał:
Może i jestem przeważliwiona, ale np. w 5x13
House był oczarowany!(Kropka bardzo fajny fic o tym napisała, tak na marginesie) i zupełnie ignorował Cuddy. 'Nowa' Cameron wydała mu się hmmm... intrygująca?


Chyba był, chociaż interakcje z Cuddy były i to dość sympatyczne zresztą.

Kejti napisał:
Btw. zauważyliście, że Cameron jest 'obrzydzana', w stosunku do Cuddy, która lepiej się ubiera i zmienia fryzurę?


Akurat uczciwie powiem, że Cam wreszcie obrzydzana nie jest. Wreszcie nie chodzi w tym różowych workach pokutnych i wygląda super. Ale fakt - Cuddy wydaje się mieć najwięcej strojów. Richie już ubolewała, że biedny Wilson ma dwie koszule na krzyż i jedną bluzę (od pięciu lat!). Na konferencji nie miał nawet zapasowych spodni. A krawat, ktory miał na sobie House - już "grał" chyba przy wątku z Tritterem. No i biedny House - gdzie są jego śliczne t-shirty! (zostawił razem z płaszczem w szatni szpitala Mayfield? ). Teraz chłopak ma dwa białe t-shirty, niebieską koszulę i jedne spodnie od piżamy...

ps. No i dzięki za miłe słowa o cracku Moja wyobraźnia już zresztą "siada". DS pisze lepsze cracki! (Ja bym na przykład na pomysł wyznań miłosnych w trakcie balu przebierańców chyba nie wpadła)


Ostatnio zmieniony przez ninka_m dnia Pią 0:55, 13 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Narenika
Forumowy Vicodin
Forumowy Vicodin


Dołączył: 28 Sty 2008
Posty: 6167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 105 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 7:34, 13 Lis 2009    Temat postu:

Vesna napisał:
dobre! aczkolwiek rybkę ktoś tam zamknął - nie ma wyjścia. A jak widzę, że wy już tak jesteście tym rozgoryczone, że mogę- mimo że boleję nad tym, iż House traci fanów - podpowiedzieć wam, iż my nie w akwarium - czas wypłynąć na inne nieznane wody w takim razie....


Już w poprzednim sezonie wypłynęłam. Dlatego napisałam, że nie zamierzam się uwsteczniać.

Vesna napisał:
i protestuję by nazywać dużą część fanów tego forum (którym się jeszcze House'a podoba) rybami ! Kim byśmy mogli wtedy nazwać zwolenników Tańca z gwiazdami???


Po pierwsze oczekiwania widzów Tańca z Gwiazdami znacząco różnią się od oczekiwań widzów House'a. Po drugie widzowie Tańca z Gwiazdami mają kluczowy wpływ na program. Natomiast rybki i widzowie House'a głosu nie mają. Gdybyśmy mogli głosować SMSami, 13 wyleciałaby jeszcze w 4 sezonie. W dodatku co chwilę w Odcinkach ktoś poucza mnię, niezadowolonego widza, że mam nie narzekać. Znaczy się mam być akwariową rybką...


Vesna napisał:
- no brak konsekwencji to też jest wtedy, gdy mamy odejście Cameron (która nie wybacza Cześkowi) a potem jej powrót (nawet jeśli chodzi o wątki), który widać, że wiele osób by chciało - a toż dopiero by była niekonsekwencja


Ciężko mi to skomentować, bo Cameron jeszcze nie zdążyła odejść z serialu i nie wiadomo, w jaki sposób zostanie to dokładnie rozegrane i czy można by w jej odejściu jakoś umocować logicznie i przekonywująco jej powrót. Za to samo jej odejście jest... Chase morduje Dibalę, a konsekwencje jego czynu ponosi Cameron. Jakież to spójne i logiczne..

Vesna napisał:
Ale ja tylko do wypowiedzi piję, bo Narenika - do Ciebie z całą sympatią


Zupełnie nie odebrałam tego, jako wycieczki osobistej

Vesna napisał:
A do wcześniejszych wypowiedzi, że to nie ten sam House - no to ja uważam, ze ten sam (widzieliście to "Hi", gdy wchodził do pacjentki??) - tylko chłopak po spychiatryku musi dojśc do siebie - dajmy mu czas, poza tym hmm.. każdy się zmienia, ale to nadal ten sam House! - ... no możwe tylko coraz bardziej siwszy i łysy


Ten sam, tylko już się go cytować jakoś nie chce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LisaCuddy
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 10:26, 13 Lis 2009    Temat postu:

ja natomiast myslalam,ze ten 6 sezon rozkwitnie!!!!!!
w 6 odcinku jak House chcial popilnowac Cudd dzieko,a ta powiedziala,ze jest pod opieka hotelu, to mialam nadzieje ze rzuci sie na nia i zedrze z niej ubranie!!!!!!!!!! a tu jakis chlystek siedzi na dywanie i bawi sie z coreczka Cuddy. To ona dala ciala uciekajac z disco pd House'a!!!!!!!!!!!

drodzy scenarzysci,rezyserzy-zmiencie cos wreszcie bo robi sie nudno!!!!!!!!!!!

Ok, ponieważ opcja PW nie jest wystarczająca, pytam cię publicznie: co znaczy zdanie: "To ona dala ciala uciekajac z disco pd House'a!!!!!!!!!!!"
Twoja wypowiedz dotyczy odcinka, a nie dyskusji nad serią 6. Nie musisz w każdym zdaniu krzyczeć. Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spację. Znaki polskie są mile widziane. - ninka_m


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madziax
Fasolka


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 3188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: puszka Pandory
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:05, 15 Lis 2009    Temat postu:

Dr House został okrzyknięty przez The Times najlepszym serialem od czasów OStrego Dyżuru. To można przeczytać wszędzie.
Fajnie. Został nim okrzyknięty jakieś 2-3 lata temu. Dzięki Bogu wtedy.

Na 4 sezonie zakończyła się jego fajnosć. Pamiętam jak z zapartym tchem czekałam na 4x16. Wtedy fabuła serialu była bardzo ciekawa, serio wciągnęło mnie.
Przywiązałam się do Cameron, Chase'a i Foremana, ale uznałam, że zmiany wyjdą serialowi na dobre. Może i tak było, ale tylko do pierwszych kilku odcinków 5 sezonu. Potem tylko wiało nudą.

6 sezon. Rozczarowałam się. "Broken" był bardzo fajny. Szczerze mówiąc myślałam, że trochę pociągną znajomości House'a z psychiatryka.
Ech. Musiałam się naprawdę zmusić do oglądania ostatnich 2 odcinków. Ale obejrzałam... wszystko jest na siłę.
Wiem, zawsze tak można mówić. Ale serial się w moim mniemaniu wypalił. Oglądać nadal będę, bo House pomimo wszystko jest moim namber łan. Może scenarzystom się jeszcze odmieni i będą znowu tworzyć coś ciekawszego.
W końcu każdy ma gorsze dni, prawda?


(moja dygresja: Hju nie jest bardziej siwy ani łysy. W Broken kręcono go kilka razy 'od tyłu'. Włosy cudownie odrosły.

i czy to napewno Hałsowi, mówiąc krótko, odwalało pod koniec 5s? )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Sezon 6 Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin