Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

House + Wilson (Hilson)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Shippers
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy House ma (będzie mieć) romans z Wilsonem?
Nie inaczej
23%
 23%  [ 107 ]
Niekoniecznie
20%
 20%  [ 94 ]
Nie wiem
4%
 4%  [ 18 ]
Absolutnie nie
51%
 51%  [ 230 ]
Wszystkich Głosów : 449

Autor Wiadomość
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:10, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Mnie nie poprawia. Nie mam nic przeciwko temu pairingowi, ale dla mnie f-ship PRZEDE WSZYSTKIM! XD


Kat podpisuję się pod Twoją wypowiedzią. Ja tam też wizę ich w serialu jako przyjaciół, a fiki to insza inszość - tam wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna... Hilsona!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:52, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Obejrzałam wreszcie ten odcinek.
Nie mogę się pozbierać.
Nie obchodzi mnie to, że w końcu się pogodzą.
Obchodzi mnie to, co powiedział Wilson.
Że nie są już przyjaciółmi, możliwe, że nigdy nie byli.
Wszystkiego się odechciewa.

Wilson zaczyna patrzeć na siebie, przestaje chronić House'a.
Ale przecież nie tylko tak było!
Czy House nie chronił Wilsona?!
Przecież te piwa, telefony w środku nocy mówiły, jak dużo Wilson dla niego znaczy!
Czemu on teraz samnie może uwierzyć, że House ma serce, skoro przez 4 sezony przekonywał o tym innych?
Rozumiem, że cierpi z powodu Amber, ale sam przyznaje, że to nie ona była powodem jego odejścia!
Jimmy...opamiętaj się.. Odszczekaj to, proszę cię...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:46, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Myślę, że Wilson spróbuje to - w końcu! - odwołać. I myślę też, że House nie będzie chciał tego słuchać. Będzie próbował zachować pozory, udawać, że wcale Wilsonowi nie uwierzył, że to wcale nie bolało.

Cytat:
Przecież te piwa, telefony w środku nocy mówiły, jak dużo Wilson dla niego znaczy!

Nad tym można by debatować. W sumie, Wilson ma trochę racji. Te telefony w środku nocy to było egoistyczne przegięcie ze strony House'a. Z drugiej strony, Wilson nigdy nie wyznaczył żadnych granic w ich związku, House szukał ich na ślepo, metodą prób i błędów. (I niestety ten jeden błąd okazał się być fatalny.)

Cytat:
Czy House nie chronił Wilsona?!

Przyznam szczerze, że nad tym musiałam się chwilę zastanowić. Po kilku sekundach załapałam i muszę przyznać Ci rację, any. House chronił Wilsona, w o wiele trudniejszych i cięższych sytuacjach, niż Wilson chronił House'a. Bo, w sumie, jak można porównać usprawiedliwianie przed Cuddy do zmuszania do wyjścia z pokoju, by przypadkiem cię nie powiązali jakoś ze sprawą dot. samobójstwa?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:24, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
W sumie, Richie, to nie do końca logiczne. Spójrzmy choćby na fora o zagranicznych książkach. Wybielone jest przed oficjalną premierą - jako spojler - oraz jeszcze przed polską premierą - dalej jako spojler. My mieliśmy wybielone przed amerykańską premierą odcinka. Teoretycznie powinniśmy dalej mieć wybielone, ale kiedy ta polska premiera nastąpi? W tej chwili można sobie ten odcinek skądś wytrzasnąć, ergo - nie jest to już spojler. ^^

Cytat:
kocha House'a najbardziej na świecie (bynajmniej nie bratersko ) i teraz zachowuje się dokładnie tak, jak w One Step

A świstak siedzi, bo Milkę dalej pakują w sreberka... XD Ty masz odgięcie, Richie.

Z tymi spoilerami to jest tak (a przynajmniej było, kiedy byłam nowa na tym forum), że spoilerami jest wszystko, niezależnie od tego, czy światowa/polska premiera już była, czy nie - ze względu na nowych House'o-maniaków właśnie Bo wyobraź sobie kogoś, kto dopiero teraz zabłąkał się na to forum, jest na etapie tego, co serwuje TVP2 i nagle czyta, że Hilsonową przyjaźń szlag trafił...
Cóż, może ta zasada już nie obowiązuje...

Kat, nie mów, że dziwi Cię moje "odgięcie" Ja zawsze, wszędzie i ze wszystkiego potrafię wysnuć Hilsonową teorię (wiedzą to ci, którzy znają mnie bliżej )

**

anyway napisał:
Nie żadne odgięcie, tylko po prostu stwierdzenie faktu. Po kilku odcinkach przekonacie się, że ona miała rację

Lejesz miód na moje skołatane serduszko (ale chyba obie w taki obrót wypadków nie wierzymy )

**

Katty, Kasinka... Bywają chwile, kiedy również uznaję przede wszystkim f-ship
Tak jak w fiku, z którego pochodzi ten fragment:
"House had consistently referred to it as a deep friendship (and Wilson grinned sheepishly every time, knowing both of them had naughty connotations to the word deep)".
Ergo: f-ship with benefits rulz

**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:35, 19 Wrz 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
Myślę, że Wilson spróbuje to - w końcu! - odwołać. I myślę też, że House nie będzie chciał tego słuchać. Będzie próbował zachować pozory, udawać, że wcale Wilsonowi nie uwierzył, że to wcale nie bolało.
Zanim Wilson będzie próbował to odwołać, House się sporo natrudzi... Bo że House będzie udawał, że to go nie bolało - cóż, to w jego stylu.

Richie117 napisał:
"House had consistently referred to it as a deep friendship (and Wilson grinned sheepishly every time, knowing both of them had naughty connotations to the word deep)".
o tak, ja tu widzę przyjaźń w najczystszej postaci i nic ponadto xD

Odnośnie spojlerów: mozna na początku każdego posta pisać "Spojlery sezonu 4 i 5" i będzie z głowy xD. Bo [to wybielanie mnie trochę denerwuje].


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasinka
Endokrynolog
Endokrynolog


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a kto to wie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:08, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Kat, nie mów, że dziwi Cię moje "odgięcie" Ja zawsze, wszędzie i ze wszystkiego potrafię wysnuć Hilsonową teorię (wiedzą to ci, którzy znają mnie bliżej )


Kat
, ja nie znam Richie zbyt dobrze, a i tak wiem, że potrafi wysnuć Hilsona ze wszystkiego
Widzi go w chmurach, w zardzewiałych rurkach a teraz tutaj

Richie, ja nic nie mówię, że f-szip z dodatkami jest błeee, ja tylko chcę powiedzieć, że jeśli nie będzie f-shipa, nie będzie dodatków

Mnie tam wybielanie nawet nie wnerwia, pamiętam jak sama nie miałam odcinków i unikałam jak ognia wszystkiego, co mogło zawierać spoiler.

marengo napisał:

Katty B. napisał:

Myślę, że Wilson spróbuje to - w końcu! - odwołać. I myślę też, że House nie będzie chciał tego słuchać. Będzie próbował zachować pozory, udawać, że wcale Wilsonowi nie uwierzył, że to wcale nie bolało.

Zanim Wilson będzie próbował to odwołać, House się sporo natrudzi... Bo że House będzie udawał, że to go nie bolało - cóż, to w jego stylu.

Mam nadzieję, że będzie na odwrót i że to Wilson namęczy się, żeby przekonać House'a, że to odwołuje. Bo należy mu się! Tak zranić House'a. Nie wiem, jak innym, ale mnie się straszliwie żal zrobiło House'a, jak przyszedł go przeprosić. To co zrobił Wilson było tak nie fair, że...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:09, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Kasinka napisał:
Nie wiem, jak innym, ale mnie się straszliwie żal zrobiło House'a, jak przyszedł go przeprosić. To co zrobił Wilson było tak nie fair, że...

A mnie nie żal. Właśnie nie żal. Ja go w tym momencie zaczęłam podziwiać. Przecież nie jest winny śmierci Amber, co sam ładnie Cuddy wyjaśnił. Nie jest przesadnie uczuciową osobą, nie ma za co przepraszać. A jednak! Przyszedł, zdjął na chwilę swoją lśniącą "jestem twardy i nic mnie nie rusza" zbroję, przeprosił. Nie musiał. Nikt tego nie oczekiwał, wbrew uprzednim zapewnieniom. I wtedy zaparło mi dech w piersiach. Bo oto Wielki House się przed kimś ukorzył. Bo oto House po raz kolejny pokazał Wilsonowi, jak wiele jest w stanie zrobić dla tej przyjaźni. A Wilson to zignorował. Albo nie zrozumiał przekazu. (Co, niestety, dowodziłoby, że kiepsko House'a zna i że, w gruncie rzeczy, ma rację co do tej przyjaźni. Bo jak można się z kimś przyjaźnić od lat i nie umieć powiedzieć, co ta druga osoba ci udowadnia?) Którakolwiek z odpowiedzi jest poprawna, źle świadczy o osobie Wilsona. Wbrew pozorom on wcale nie jest "tym lepszym".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:22, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Kasinka napisał:
Kat[/b], ja nie znam Richie zbyt dobrze, a i tak wiem, że potrafi wysnuć Hilsona ze wszystkiego
Widzi go w chmurach, w zardzewiałych rurkach a teraz tutaj

Richie, ja nic nie mówię, że f-szip z dodatkami jest błeee, ja tylko chcę powiedzieć, że jeśli nie będzie f-shipa, nie będzie dodatków


Cóż... z chmurek pada deszcz, a era w deszczu jest przesweet
Z zardzewiałymi rurkami gorzej, ale same rurki... Wilson na ich widok mógłby poczuć nieodpartą chęć zatańczenia dla House'a

Kasinko, nawet nie myśl, że nie będzie f-shipa Negatywne myślenie źle działa na rzeczywistość

***

Kat... A może Wilson przygotował sobie wcześniej swoją mowę i wygłosiłby ją niezależnie od tego, co House powiedział? Może gdyby House po raz kolejny powiedział: "Jesteś idiotą, że rujnujesz swoje życie z powodu Amber.", odpowiedzią Wilsona byłoby, że "Amber nigdy nie była powodem jego odejścia..."? Jak zwykle daleko mi do myślenia, że Wilson jest "tym gorszym" i myślę, że jego przemowa miała jakiś głęboki powód (i lepiej, żeby scenarzyści wymyślili coś dobrego, bo nie chcę przez kolejne sezony czuć, że ta przyjaźń jest nieszczera )
A House'a podziwiam nie tyle za to, co powiedział (bo wydaje mi się, że Wilson jest /a przynajmniej był, kiedy tam szedł/ dla niego jak - wybaczcie porównanie - ksiądz w konfesjonale: można powiedzieć wszystko, wiedząc, że nie zostanie się wyśmianym i że pozostanie to tajemnicą), ale za to, że po tym, co usłyszał nie zrezygnował z walki o Wilsona... Przecież gdyby uwierzył w jego słowa, to nie pchałby się dalej w jego życie (chyba że byłby na skraju desperacji i wywalił całą swoją dumę do kosza...)... - no, pocieszyłam sama siebie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:55, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Nie sądzę, by Wilson miał przygotowana przemowę, jak to ujęłaś. Mówił to, co przyszło mu na myśl. A ponieważ aktualnie znajduje się w stanie, w którym najchętniej obwiniałby House'a o całe zło na świecie, nie były to miłe słowa. Wilson chce, by House cierpiał. Uważa, że House sobie na to zasłużył. Wywód Wilsona był spontaniczny, ale miał na celu zranić. Udało się.

Cytat:
A House'a podziwiam nie tyle za to, co powiedział (...), ale za to, że po tym, co usłyszał nie zrezygnował z walki o Wilsona...

Kolejny wyznacznik prawdziwej przyjaźni. Nie rezygnujesz tak po prostu.
..
Kolejny dostarczony przez House'a dowód na to, że przyjaźń Wilsona jest dla niego ważniejsza od wszystkiego innego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:32, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
W sumie, Wilson ma trochę racji.

No w sumie tak. To było ze strony House'a trochę egoistyczne. Ale, jak sama później napisałaś, Kat:
Wilson nigdy nie wyznaczył żadnych granic w ich związku.
Jedyną poważną awanturę między nimi spowodowało podrobienie przez House'a podpisu Wilsona i tutaj, bez dwóch zdań, House ostro przegiął i Wilson miał święte prawo do pretensji.
Nie przypominam sobie jednak, żeby Wilson kiedyś jasno i wyraźnie powiedział House'owi, że nie życzy sobie tych telefonów. Więc House korzystał z tego prawa... nie wiedząc, że Wilsonowi to przeszkadza.

Cytat:
Bo, w sumie, jak można porównać usprawiedliwianie przed Cuddy do zmuszania do wyjścia z pokoju, by przypadkiem cię nie powiązali jakoś ze sprawą dot. samobójstwa?

Właśnie.
Wilson już tego nie pamięta?!
Ja rozumiem, że on cierpi.. ale minęły już dwa miesiące...mógłby troszkę trzeźwiej spojrzeć na całą sytuację.

Cytat:
Lejesz miód na moje skołatane serduszko. (ale chyba obie w taki obrót wypadków nie wierzymy )

Wierzymy, czy nie, to nie ma znaczenia

Wracając do sprawy.
Cytat:
Myślę, że Wilson spróbuje to - w końcu! - odwołać.

Żeby wskrzesić ich przyjaźń, będzie to bez wątpienia konieczne.
Cytat:
I myślę też, że House nie będzie chciał tego słuchać. Będzie próbował zachować pozory, udawać, że wcale Wilsonowi nie uwierzył, że to wcale nie bolało.

Z pierwszym zdaniem całkowicie się zgadzam. Ale co do drugiego, można by spekulować. Możliwe jest też, że House'a zabolało to tak, że przez pewien czas sam może nawet nie chcieć słyszeć o możliwości powrotu do ich "związku".
Cytat:
Wbrew pozorom on wcale nie jest "tym lepszym".

Zupełnie mi się to nie podoba, ale muszę się z tym zdaniem zgodzić. Rozwiały się moje poprzednie mrzonki o tym, że Wilson jest przyjacielem idealnym. Nie jest.
Cytat:
Wywód Wilsona był spontaniczny, ale miał na celu zranić. Udało się.

Udało się. Wystarczy spojrzeć na twarz House'a w ostatnich kilku sekundach odcinka.
Nie wiem, dlaczego Wilsonowi tak bardzo zależało na tym, by zranić House'a, skoro sam wcześniej powiedział, że nie wini go za śmierć Amber. Czy musiał wyładować na kimś swój cały ból skumulowany przez te 2 miesiące i wybrał sobie akurat House'a?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:53, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Tyle czasu trwałam w błędnym przekonaniu i nikt mnie nie oświecił . Bo Wilson nie życzy House'owi niczego złego, uważa jedynie, że skoro House się upił, to jego sprawa i nie powinien wymagać od nikogo, żeby mu potem pomagał. Sam się upił, niech sam sobie radzi i nie angażuje w swoje sprawy nikogo, ani Wilsona, ani Amber.

I Wilson wierzy w to, co mówi. Jeśli mówi, że nie obwinia House'a, to go nie obwinia - świadomie. Podświadomie - możliwe, nie wiem.

Wilson miał w rozmowie z House'em moment szczerości i powiedział, co czuje, nie zważając na to, że rani House'a. Gdyby więc świadomie obwiniał House'a, powiedziałby mu to bez szczególnych oporów, tak jak powiedział kilka innych niemiłych rzeczy.
Po prostu ma dosyć House'a i wszystkiego, co z nim związane, i chce wyjechać.

Ale szkoda, że stwierdził, że może nigdy nie byli przyjaciółmi. Były w ich związku momenty złe, momenty dobre - a on o tych dobrych zapomniał. Nie mówię, że ma rzucać się House'owi w ramiona czy udawać, że nic się nie stało. Ale nie powinien przekreślać wszystkiego.

Cytat:
Możliwe jest też, że House'a zabolało to tak, że przez pewien czas sam może nawet nie chcieć słyszeć o możliwości powrotu do ich "związku".
Zabolało. Ale to House będzie zabiegał o odbudowanie ich związku, będzie chciał z powrotem zbliżyć się do Wilsona, a nie się od niego odciąć.

Cytat:
Więc House korzystał z tego prawa... nie wiedząc, że Wilsonowi to przeszkadza.
Myślę, że House wiedział, że telefony w środku nocy to nie jest coś, co uszczęśliwia Wilsona. Wilsonowi to przeszkadzało, ale to akceptował, i może to był błąd. Gdyby powiedział, że ma tego dosyć, albo odkładał słuchawkę, przekaz byłby jasny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:03, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale to House będzie zabiegał o odbudowanie ich związku, będzie chciał z powrotem zbliżyć się do Wilsona, a nie się od niego odciąć.

No właśnie nie jestem tego pewna. Czy on przejdzie do prządku dziennego nad zdaniem, że nigdy nie byli przyjaciółmi i zacznie dalej zabiegać o tę przyjaźń?
Cytat:
Gdyby powiedział, że ma tego dosyć, albo odkładał słuchawkę, przekaz byłby jasny.

Ale nie powiedział. Dlatego nie możemy za to winić w 100% House'a..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:15, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale nie powiedział. Dlatego nie możemy za to winić w 100% House'a..
Właśnie o to mi chodziło, że Wilson nie zareagował (albo ja o tym nie wiem), a potem to House'owi wyrzuca. Powinien wiedzieć, że House to taki człowiek, któremu trzeba jasno przedstawić sprawę. Nie chciał telefonów, powinien był mu powiedzieć.

Jeśliby powiedział, a House nadal by dzwonił w środku nocy - no, wtedy Wilson by miał pełne prawo mieć o to pretensje.

Cytat:
No właśnie nie jestem tego pewna. Czy on przejdzie do prządku dziennego nad zdaniem, że nigdy nie byli przyjaciółmi i zacznie dalej zabiegać o tę przyjaźń?
Myślę, że weźmie poprawkę na to, że Wilson najwidoczniej nadal się nie otrząsnął. I że skoro Wilson zapomniał o tym, co ich łączyło, po prostu trzeba mu o tym przypomnieć.
A poza tym, to Wilson. On sobie da przypomnieć .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:17, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Jeśliby powiedział, a House nadal by dzwonił w środku nocy - no, wtedy Wilson by miał pełne prawo mieć o to pretensje.

No tak.

Cytat:
Myślę, że weźmie poprawkę na to, że Wilson najwidoczniej nadal się nie otrząsnął.

Może jestem nieobiektywna, ale nawet to, przez co Wilson przechodził całkowicie go nie usprawiedliwia... No ale zobaczymy, co na to House.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:46, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
Nie sądzę, by Wilson miał przygotowana przemowę, jak to ujęłaś. Mówił to, co przyszło mu na myśl. A ponieważ aktualnie znajduje się w stanie, w którym najchętniej obwiniałby House'a o całe zło na świecie, nie były to miłe słowa. Wilson chce, by House cierpiał. Uważa, że House sobie na to zasłużył. Wywód Wilsona był spontaniczny, ale miał na celu zranić. Udało się.

Ja po prostu szukam na siłę czegoś, od czego można by zacząć odbudowywanie tej przyjaźni... Wolę myśleć, że Wilson zrobił to z premedytacją w sobie tylko wiadomym celu, niż że mówił prosto z serca Z drugiej strony, dlaczego Wilson czekał ze swoją przemową aż do ostatniego dnia (poza oczywistą kwestią, że tak było w scenariuszu )? Przecież już wcześniej House wspominał o możliwości przeprosin i wtedy Wilson sobie żartował... W sumie mógł się spodziewać, że House w końcu przyjdzie go przeprosić, więc za wczasu mógł przygotować sobie odpowiedź (ależ ja jestem naiwna )

***

anyway napisał:
Ja rozumiem, że on cierpi.. ale minęły już dwa miesiące...mógłby troszkę trzeźwiej spojrzeć na całą sytuację.

Z psychologicznego punktu widzenia dwa miesiące nie są wystarczające, żeby zacząć trzeźwo patrzeć na cokolwiek... Gdyby po pół roku Wilson nadal nie był sobą, można zacząć się martwić... Mam nadzieję, że House wyciągnie go z tego wcześniej

anyway napisał:
Możliwe jest też, że House'a zabolało to tak, że przez pewien czas sam może nawet nie chcieć słyszeć o możliwości powrotu do ich "związku".

spoiler [przez pewien czas, czyli do kolejnego odcinka ]

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
unblessed
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:57, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Katty B. napisał:
Nie sądzę, by Wilson miał przygotowana przemowę, jak to ujęłaś. Mówił to, co przyszło mu na myśl. A ponieważ aktualnie znajduje się w stanie, w którym najchętniej obwiniałby House'a o całe zło na świecie, nie były to miłe słowa. Wilson chce, by House cierpiał. Uważa, że House sobie na to zasłużył. Wywód Wilsona był spontaniczny, ale miał na celu zranić. Udało się.

Ja też tak uważam. Ale nie wydaje mi się, żeby to były słowa nieuzasadnione. Sądzę, że to żal nagromadzony w ciągu całej przyjaźni, frustracja spowodowana tyloma jego wybrykami, sytuacjami typu tego znaczącego dialogu (cytat z pamięci):
- Może ja chce po prostu o tym porozmawiać?
- To wybrałeś złego przyjaciela...
House wiele razy przeginał, nigdy nie mówi wprost, że ktoś dla niego coś znaczy. I jakkolwiek normalnie można się z tym pogodzić, to bywają chwile, że chcemy zapewnienia, albo chociaż oznaki, że ktoś cokolwiek rozumie. House mu tego nie dał i przekroczył, tak łatwą do przekroczenia wobec rozżalonego Wilsona, czerwoną linię.

Ale powiem Wam, że jakkolwiek uważałam RSL za bardzo dobrego aktora, w tej scenie jest genialny. I słowom Wilsona do House'a też trudno odmówić pewnej racji bytu... Dla dobra tej przyjaźni, dobrze że House usłyszał choć raz takie słowa i dobrze, że Wilson choć raz okazał się na tyle brutalny by je powiedzieć. A House mógłby chociaż raz w życiu udowodnić, że mu zależy (ratowanie Amber można na upartego tłumaczyć poczuciem winy). Może to zrobić po Housowemu, ale do cholery niech to zrobi tak, żeby normalni ludzie zrozumieli.

Chyba nie muszę tłumaczyć, że w tym odcinku jestem całym sercem za Wilsonem

marengo napisał:
Jeśliby powiedział, a House nadal by dzwonił w środku nocy - no, wtedy Wilson by miał pełne prawo mieć o to pretensje.
Wierzysz, że House przestałby to robić? No way...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez unblessed dnia Pon 2:00, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:19, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Richie, a może on naprawdę sobie nic nie planował...? Wiesz przecież, że House nie należy do przewidywalnych ludzi. Po prostu był już wkurzony tym, że i on i Cuddy cały czas namawiają go do powrotu i gdy w końcu House przyszedł do niego wieczorem (rany, jak to brzmi:D) wyrzucił wszystko, co kiedykolwiek tłukło mu się po głowie - że jest ochroniarzem House'a, że ma już dość takiego związku że nigdy nie byli przyjaciółmi. Złość mogła spotęgować te słowa...
Cytat:
Z psychologicznego punktu widzenia dwa miesiące nie są wystarczające, żeby zacząć trzeźwo patrzeć na cokolwiek...

Ok, całkowicie trzeźwo nie. Ale chociaż troszkę bardziej niż dzień po śmierci Amber - tak.
Poza tym nie był już widocznie tak strasznie załamany jej śmiercią, skoro miał czas przemyśleć sobie, jak to bardzo House'a nie lubi
Cytat:
Sądzę, że to żal nagromadzony w ciągu całej przyjaźni, frustracja spowodowana tyloma jego wybrykami, sytuacjami typu tego znaczącego dialogu

unblessed, właśnie to samo chciałam powiedzieć w pierwszym akapicie swojej wypowiedzi (nie czytając Twojego posta) - jak my się zgadzamy
Cytat:
Chyba nie muszę tłumaczyć, że w tym odcinku jestem całym sercem za Wilsonem

A ja nie mogę tego tak jednoznacznie ocenić. Jestem na obu wściekła i jednocześnie obu mi żal...
Cytat:
Wierzysz, że House przestałby to robić? No way...

A ja myślę, że przestałby.
Gdyby Wilson jasno i wyraźnie kilka razy powiedział mu, że sobie tego nie życzy, nie dzwoniłby. Przecież House liczył się ze zdaniem Wilsona - chociaż trochę.
Pytanie tylko, czy w takiej sytuacji nie uznałby, że Wilson nie zasługuje na miano jego przyjaciela. No bo jak to można się z kimś przyjaźnić i nie odbierać od niego telefonów..
pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Any dnia Pon 6:20, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:21, 22 Wrz 2008    Temat postu:

No bez przesady, House nie jest też aż tak niewykształcony społecznie... Tak, uważam, że przestałby dzwonić, choćby z tego powodu, który wymieniła any: liczy się ze zdaniem Wilsona. Może niekoniecznie się z nim zgadza, ale się liczy.
...
Mhm, to mi przypomina relację Henry/Thomas w "The Tudors". Henry zawsze pytał się Thomasa, co ten sądzi o jego najnowszym pomyśle. Thomas mówił, że mu się nie podoba. Henry przyjmował to do wiadomości i pomysłu nie zmieniał. Ha. Liczył zdanie przyjaciela, choć się z nim nie zgadzał. ^^

I nie uważam, że mógłby się kiedykolwiek na Wilsona obrazić. House czasami zachowuje się jak dziecko, co ładnie ludzie mu wypominają. Więc idźmy tym tropem dalej - jeśli dziecko bardzobardzo kogoś lubi, ufa mu. W zasadzie bez zastrzeżeń. W sumie... House miałby mnóstwo powodów, by Wilsonowi nie ufać całkowicie. Przecież w tej przyjaźni Wilson również kłamał, bazował na półprawdach... Nie tylko House ma w czymś takim doświadczenie.

Dalej, House udowadnia, że mu zależy. W dziwaczny, może niepojęty dla Cam czy Chase'a sposób, ale udowadnia. I Wilson to akurat powinien zrozumieć. Przez tyle lat to powinien mieć już coś na kształt instrukcji obsługi Grega House'a, patrząc na te wszystkie rzeczy, których House pozwolił mu się o sobie dowiedzieć.

Cytat:
Chyba nie muszę tłumaczyć, że w tym odcinku jestem całym sercem za Wilsonem.

Wyrwę się i - po raz kolejny - powtórzę, że kodeks moralny Wilsona coraz bardziej uważam za pogięty. I czuję coraz mniej i mniej bezwzględnej sympatii do Cudownego Chłopca. Ja jestem za House'm, bez dwóch zdań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:14, 22 Wrz 2008    Temat postu:

anyway napisał:
Richie, a może on naprawdę sobie nic nie planował...? Wiesz przecież, że House nie należy do przewidywalnych ludzi. Po prostu był już wkurzony tym, że i on i Cuddy cały czas namawiają go do powrotu i gdy w końcu House przyszedł do niego wieczorem (rany, jak to brzmi:D) wyrzucił wszystko, co kiedykolwiek tłukło mu się po głowie - że jest ochroniarzem House'a, że ma już dość takiego związku że nigdy nie byli przyjaciółmi. Złość mogła spotęgować te słowa...
Cytat:
Z psychologicznego punktu widzenia dwa miesiące nie są wystarczające, żeby zacząć trzeźwo patrzeć na cokolwiek...

Ok, całkowicie trzeźwo nie. Ale chociaż troszkę bardziej niż dzień po śmierci Amber - tak.
Poza tym nie był już widocznie tak strasznie załamany jej śmiercią, skoro miał czas przemyśleć sobie, jak to bardzo House'a nie lubi


any, mam nadzieję, że wyjaśni się czarno na białym, jak to było z tą przemową... (chętnie dopisałabym ten kawałek scenariusza ) Ale jeśli Wilson mówił szczerze, to lepiej byłoby tego nie rozgrzebywać, bo wtedy skończą się szanse na przyjaźń
Wilson spojrzał trochę trzeźwiej - w końcu powiedział, że nie obwinia House'a... A przemyślenia mogłby być nakręcane załamaniem po śmierci Amber


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:50, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Dorzucę swoje 3 grosze. Może sie powtórzę.
Po pierwsze jest powazny kiks w scenariuszu w scenie w barze, gdzie komórka House'a jest wyładowana i on prosi barmana o telefon. Wilsin pyta: do kogo dzwonisz? a House pokazujewyswietlacz, na którym pisze call Wilson. I ok... to jakim cudem zadzwonił do domu Amber?
Teraz na temat kto ponosi winę. Tak po mojemu, to akurat House w sumie najmniej. Dlaczego? Miał prawo upić się, że nie w domu? A może miał ochotę nawet anonimowo być wśród ludzi a nie samemu w domu. Zadzwonił po Wilsona? Normalne. Nie był to środek nocy a 20. Może miał nadzieję że ukradnie choc troche czasu żeby przyjaciel pobył z nim. A co robi Amber? Amber podejmuję grę pt jaka ja jestem dobra a House zły. Po jaka cholere jedzie po niego? Wystarczyło zadzwonić do Wisona... alebo poczekać na niego aż wróci do domu, co musiało nastąpić szybko, ponieważ Amber zostawia kartke informujaca co robi. Czyli spodziewała sie że Wilson szybko wróci. Ona robiła wszystko, żeby Wilsona odciąć od House'a. A Wilson nie zrobił nic żeby to jakoś ustawić. Wyłgał się zwalił na Cuddy... czyli tym samy zezwolił na przeciąganie liny pomiedzy Amber a Housem. A ona wykorzystywała każda okazje.
Przy tym wszystkim, przecież Wilson był TRZY razy zonaty i jakos ich przyjaźń trwała.
W świetle powyższego postepowanie Wilsona jest niezrozumiałe. I słowa Kate o tym, że Wilson wcale nie jest taki wspaniały nabieraja sensu. Och, on chce zranić przyjaciela i robi to w sumie na zimno. Przekreśla 15 lat przyjaźni. Przez tyle lat był, wspierał, bawił się a teraz stwierdza że było mu z tym źle. No bez jaj... Ktos napisał że on nie zakreślił granic tej przyjaźni. I to jest prawda. W którymś z odcinków 1 sez. oni sie kłócą i w pewnym momencie Wilson zyskuje przewage ale rezygnuje.. a House wściekły mowi mu: masz przewage, wiec negocjuj ze mną! Wykorzystaj ją! Ale Wilson odpuszcza.
Czy przypadkiem Wilsonowi nie było dobrze w tym związku (bez podtekstów, proszę) bo przecież przy Housie wypadał tak fantastycznie dobrze? Czasem mam wrażenie, że przemowa Cuddy do Wilsona, ostrzegająca go przed Amber miała racje bytu. Amber zmieniła Wilsona, ale na gorsze.
Jak dla mnie to Wilson powinien sie postarać a nie House...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
unblessed
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 03 Lip 2008
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:30, 22 Wrz 2008    Temat postu:

kira napisał:

Teraz na temat kto ponosi winę. Tak po mojemu, to akurat House w sumie najmniej. Dlaczego? Miał prawo upić się, że nie w domu? A może miał ochotę nawet anonimowo być wśród ludzi a nie samemu w domu. Zadzwonił po Wilsona? Normalne. Nie był to środek nocy a 20. Może miał nadzieję że ukradnie choc troche czasu żeby przyjaciel pobył z nim. A co robi Amber? Amber podejmuję grę pt jaka ja jestem dobra a House zły. Po jaka cholere jedzie po niego? Wystarczyło zadzwonić do Wisona... alebo poczekać na niego aż wróci do domu, co musiało nastąpić szybko, ponieważ Amber zostawia kartke informujaca co robi. Czyli spodziewała sie że Wilson szybko wróci. Ona robiła wszystko, żeby Wilsona odciąć od House'a.
(...)
Amber zmieniła Wilsona, ale na gorsze.
Jak dla mnie to Wilson powinien sie postarać a nie House...

Kira, wydaje mi się, że jesteś trochę niesprawiedliwa, w dodatku w Twoje rozumowanie wdarło się kilka poważnych błędów. Po pierwsze, to że Amber po niego pojechała spowodowane było tym, że Wilson miał dyżur. A może zostawiła kartkę, bo nie wiedziała ile ten dyżur będzie trwać, a z tego co pamiętam, gdy House przyjechał z wypadku, Wilson był w szpitalu. No ale w każdym razie był na dyżurze. I jakkolwiek wzruszająco opisałaś, że House zadzwonił po niego z tęsknoty, to prawda jest taka, że nie miał wyjścia, bo zabrali mi kluczyki, a on nie jest typem osoby,która szasta na taksówkę. Może i faktycznie Amber chciała wykorzystać tę okazję na próbę sił, ale nie była tak wredna jak to opisałaś. Jej zależało na Wilsonie.

Zmieniła go na gorsze?
Kto, ale tak z ręką na sercu, choć raz nie pomyślał, że House nie zasługuje na przyjaźń takiej osoby jak Wilson? Może w tym trójkącie to nie Amber była modliszką, tylko House posożytem żerującym na Wilsonie? Pytam, bo nie przesądzam tej kwestii. Chodzi mi tylko o to, że fakt, iż Amber nauczyła Wilsona, że on też zasługuje na spełnienie własnych potrzeb (patrz: materac) jest argumentem świadczącym przeciwko tezie Cuddy, że z Jamesa zostanie cień na podłodze.
u.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:57, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Unblessed, ja juz chyba zawsze, będe sie nie zgadzać z Toba:D
W tym wszystkim czas ma znaczenie. House wyjeżdża ze szpitala o 17 z minutami. O godzinie 20.50 jest już w szpitalu. Wilson jest w szpitalu jeszcze, bo wydarzył sie wypadek i jest potrzebny. Ordynator onkologii nie miewa takich normalnych dyżurów, zapewniam:P Gdyby nie wypadek, prawdopodobnie pojechałby juz do domu (dyzury tego typu sa do 20, info od znajomka, który był na praktykach w szpitalu w USA). Co do kluczyków oczywiscie racja. Co do dalszego postępowania, niekoniecznie. House jest nieprzewidywalny, choc wychodzi z załozenia że przyjaciół ma sie po coś. Oczywiście, ze Amber zależało na Wilsonie. I jeszcze bardziej zależało jej na tym żeby House był od niego jak najdalej.
Ja jakoś nie myślałam o Housie, jako o pasozycie. Raczej o tym że oni w pewien pokretny sposób uzupełniają. I owszem House miewał wyskoki typu fałszowanie recepty... ale Wilson też potrafił swoje namieszać vide "Detox" czy zabranianie powiedzenia House'owi że miał rację ze sparaliżowanym pacjentem.
Wilson jest onkologiem. Śmierć to dla niego prawie ze norma. On jest tki akuratny, poukładany, empatyczny i w ogóle.. I w to jego zycie wdziera się zwariowany przyjaciel, odciągajacy od sztywnego i przygnebiającego zycia.
A to ze Wilson jest taki empatyczny i współczujący, powoduje że jak juz chce zadać cios, zadaje go ze skutkiem śmiertelnym (metafora oczywiście).
Czasami zastanawiam się, czy ci wszyscy którze chca zmienic House'a, byliby zadowoleni gdyby on sie rzeczywiscie zmienił?
I czy to byłby dalej House?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:08, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
chętnie dopisałabym ten kawałek scenariusza

A ja Ci chętnie pomogę!!! (Na pewno na koniec wylądują w łóżku )
Cytat:
Ale jeśli Wilson mówił szczerze, to lepiej byłoby tego nie rozgrzebywać, bo wtedy skończą się szanse na przyjaźń

Ale z drugiej strony pominąć to milczeniem? Wilson powiedział za dużo, by przejść nad tym do porządku dziennego.
Cytat:
Wilson spojrzał trochę trzeźwiej - w końcu powiedział, że nie obwinia House'a...

No tak, z tym masz rację.
Cytat:
I jeszcze bardziej zależało jej na tym żeby House był od niego jak najdalej.

I za to między innymi nienawidzę Zdziry.
Cytat:
Czasami zastanawiam się, czy ci wszyscy którze chca zmienic House'a, byliby zadowoleni gdyby on sie rzeczywiscie zmienił?

A ja się zastanawiam, czy Wilson naprawdę by tego chciał.
pozdrawiam, any.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:52, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Ale z drugiej strony pominąć to milczeniem? Wilson powiedział za dużo, by przejść nad tym do porządku dziennego.

Na pewno nie milczeniem. Za dużo zostało powiedziane, prawdziwie czy nieprawdziwie, ja nie wnikam. Ale za dużo.

Cytat:
Cytat:
Wilson spojrzał trochę trzeźwiej - w końcu powiedział, że nie obwinia House'a...

No tak, z tym masz rację.

Czy ja wiem, czy trzeźwiej... Ja tę część słynnego przemówienia odebrałam raczej jak pogodzenie się z faktem, że to NIE BYŁA wina House'a. Przecież Wilson mówi, że przeglądał kartę Amber wielokrotnie - chciał winić House'a, ale nie był w stanie i DLATEGO już go nie wini.

Cytat:
Kto, ale tak z ręką na sercu, choć raz nie pomyślał, że House nie zasługuje na przyjaźń takiej osoby jak Wilson?

Pomyślałam. Raz czy dwa. Prawdę mówiąc, częściej zastanawiałam się, czy Wilson zasługuje na przyjaźn takiej osoby jak House.

Amber i House mają (mieli?) podobne charaktety. Obydwoje chcieli Wilsona dla siebie na jak najdłuższy czas. I zgadzam się z unblessed, Amber zmieniła Wilsona i to zmieniła na lepsze (w ogólnym rozrachunku, bo scenarzyści jakoś tak to ustawili, że pozytywne zmiany przedstawione zostały w negatywnym świetle, np. rozważanie własnych pragnień/potrzeb/priorytetów -> poproszenie House'a o stymulację). Ale z kolei Wilson zmienił też Amber - spójrzmy prawdzie w oczy, Amber z 4x02 NIGDY by po House'a nie pojechała. Panna Volakis , z drugiej strony, zaczęła patrzeć również na pragnienia/potrzeby/priorytety innych ludzi. O, obopólna korzyść. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:56, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Złość mogła spotęgować te słowa...
Wypadek skłonił Wilsona do przemyślenia przyjaźni z House'em, wzięcia pod uwagę faktów - inna sprawa, że fakty potraktował wybiórczo - a co mu z przemyśleń wyszło, powiedział House'owi. I myślę, że na jego słowa nie miała wpływu złość. Patrzył ze złej perspektywy.

Cytat:
Amber podejmuję grę pt jaka ja jestem dobra a House zły. Po jaka cholere jedzie po niego?
Amber chciała odciążyć Wilsona. Był w szpitalu, miał dyżur, i nie wnikając już w to, kiedy kończył, zapewne byłby po dyżurze zmęczony. A Amber miała czas, więc postanowiła zastąpić Wilsona i pojechać po House'a. Nie dopatrywałabym się tu żadnej próby sił czy też chęci odcięcia House'a od Wilsona. Przez doprowadzenie go do domu?

Cytat:
Kto, ale tak z ręką na sercu, choć raz nie pomyślał, że House nie zasługuje na przyjaźń takiej osoby jak Wilson?
Ja na przykład przyjęłam tę przyjaźń z całym dobrodziejstwem inwentarza, ale jeśli już, byłabym skłonna zastanawiać się, czy House zasługuje na przyjaźń Wilsona, a nie odwrotnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Shippers Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 14 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin