Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Paradoks House'a - Hameronkowa Saga [NZ, 51]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:00, 21 Lis 2008    Temat postu:

Pisałaś, ale to nie oznacza, ze nie miałaś napisać znowu
WOW ale super koszyczek!
*bierze lampkę wina i pogryzaczka, resztę zostawiając wspaniałomyślnie dla innych*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:06, 21 Lis 2008    Temat postu:

kropka_35 napisał:
Czy już pisałam, że was bardzo lubię

My Ciebie też

*jako że lampka wirtualnego wina nie zaszkodzi, łapie czerwone, parę migdałów i wraca do lektury*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:10, 21 Lis 2008    Temat postu:

To ja białe poproszę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:07, 21 Lis 2008    Temat postu:

super część czekam na cd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:22, 21 Lis 2008    Temat postu:

a ja wezmę tylko czerwone winko i powiem, że ta część była rewelacyjna i na prawdę świetnie zrozumiałam twoje myślenie na temat House'a.
a że Alli zaprosiła go na koncert, to dla mnie lekki szok o_0
a on jak zwykle ironiczny... a my i tak wszyscy wiemy, że i tak ją kocha, o !
czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:41, 21 Lis 2008    Temat postu:

Tak, Kropko my też Cię bardzo lubimy.
Kolejny odcinek fika przeczytałam z ogromną radością celebrując chwilę. Piękne dialogi i ta scena kiedy House nachyla się i rozmawia z Cameron... *westchnęła bardzo głęboko*
Można się rozpłynąć...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eithne dnia Pią 22:42, 21 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana12
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 1168
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:06, 23 Lis 2008    Temat postu:

lubimy i wielbimy
świetny pomysł z tym koncertem
czekam z niecierpliwością


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:13, 26 Lis 2008    Temat postu:

Dobry wieczór czytacze!
Coś dla was. Mam nadzieję, że wprawię wszystkich w dobry nastrój

6: Odkrywanie

Dopiero po kilku minutach doszło do niej co tak naprawdę zrobiła. Przystanęła i otwartą dłonią dotknęła czoła.
Nie, to jakiś sen... – myślała – co ja narobiłam?
To było pod wpływem chwili. Pewnie gdyby stał tam z nią Wilson, zaprosiłaby Wilsona.
Ale House....?
Poczuła jak nagle staje się pośmiewiskiem ironii losu.
To tylko koncert. Nic więcej. Przecież właśnie tak mu powiedziała... Taaaaak... koncert....

Tylko dlaczego teraz była przerażona tą perspektywą spędzenia z nim wieczoru?
Westchnęła... Trudno, stało się. Trzeba będzie wziąć się w garść i jakoś przeżyć ten wieczór. W końcu poradziła sobie z wieloma rzeczami dotyczącymi House’a. Wiedziała też, że jej serce nie szaleje na jego widok.
Nagle poczuła się bezpiecznie: przecież on wyraźnie dał jej do zrozumienia, że ona go nie interesuje. Na pewno nie będzie chciał nic zaczynać, tym bardziej – po ostatnich wydarzeniach – prowadzić jakiejś uczuciowej gry. Lubił muzykę. To wystarczy.
Ta myśl ją przekonała. Ruszyła raźniej korytarzem uśmiechając się szeroko do siebie samej.


Przyglądał się jak odchodzi. Dziwny uśmiech plątał mu się po ustach. Sam nie wiedział czy ma się cieszyć, czy też zrobił z siebie idiotę dając się zaprosić na ten koncert. Zaskoczyła go. Najpierw tym niesamowicie kobiecym wyglądem z brązową kiecką w tle. Potem swobodnym zachowaniem i pewnością siebie.
Kiedy obserwował ją z daleka przez chwilę chciał mieć ją w swoich rękach. Krótka, ale wyraźna chwila. To dlatego chciał ją potem speszyć nachylając się do jej szyi, żeby nie zdołała tego wyczytać z jego wzroku... Teraz już sam nie wiedział czy niebezpiecznie pochylając się ku jej szyi naprawdę chciał ją speszyć, czy też zrobił to, bo chciał poczuć jej zapach i przypomnieć sobie, że jest idiotą większego formatu.
Ok. Działała na niego. Ale na jakiego faceta nie działała? Chase swego czasu polował na nią. Działała – no, może nie na Wilsona, dla którego nie była zbyt rzewliwa i potrzebująca.
To tylko koncert. Nie może wypić więcej jak trzy, cztery drinki, bo jego język się rozwiąże i zrobi coś czego naprawdę będzie żałował. A żałować nienawidził bardziej niż być bezradnym.



Mimo wszystko była lekko zestresowana.
Musiała to przyznać przed sobą kiedy otwierała szafę i próbowała znaleźć w niej coś idealnego na koncertowy wieczór. Nie chciała przesadzić ze szpilkami, a jednocześnie miało być kobieco i wygodnie.
Naprawdę ucieszył ją telefon od Dave’a. Nie słyszeli się od blisko roku. Studiował z jej najstarszym bratem, mieszkali razem w akademiku. Po trzech latach Dave zawiesił studia i rozpoczął karierę muzyka. Do tej pory jednak on i jej brat byli serdecznymi przyjaciółmi. Kiedy Dave po raz pierwszy zawitał do ich domu miała czternaście lat. Do dziś pamiętała wspólne studenckie wieczory, kiedy zjeżdżali do domów na święta lub wakacje. Odwiedzali się często, muzykowali na tyłach domu ku niezadowoleniu sąsiadów. Dave nazywał ją „perełką” i śmiał się, że kiedyś jak dorośnie wyrwie ją na randkę. Ostatni raz była na ich koncercie trzy lata temu. Poszli z Davem na niezobowiązującego drinka. On wyjeżdżał w trasę, ona kończyła staż i rozpoczynała poszukiwania stałego miejsca pracy, ale kontakt został. Czasami dzwoniła ona, czasami on. Lubiła go za jego niesamowicie pogodne podejście do życia i za to, że można było z nim pogadać dosłownie o wszystkim. Ot, taka przyjaźń na odległość...
Zdecydowała. Ciemne jeansy doskonale opinające sylwetkę. Żadnych szpilek czy obcasów - tylko miękkie, na wpół sportowe buty od nike, lekko wycięty top i bluza. Mimo sierpniowych upałów w ciągu dnia, wieczorami robiło się chłodno. Jeszcze makijaż podkreślający jej oczy, lekka dawka perfum i można iść.
Tuż przed drzwiami zatrzymała się. Położyła rękę na klamce i westchnęła... Odwagi - to nie może takie trudne jak się jej wydaje.....


Otworzył jej drzwi. Przywitał ją nieokreślonym machnięciem ręki. Jego czerwony t-shirt z błękitnymi wstawkami odbijał czeluść jego tęczówek. Można się w nich zatopić i nie zostanie po tobie żaden ślad – pomyślała.
- Gotowy? – zapytała od progu.
- Na odkrywanie prawdy o twoim talencie muzycznym? Zawsze. Mam sprzęt i nagram to.
Wzruszyła ramionami.
- A co będzie jak cię zaskoczę?
- Upiję się oddam ci honor

Zaśmiała się.
- Chodź zanim zmienię zdanie i będziesz mógł tylko pomarzyć o tym widowisku.

Całą drogę przekomarzał się z nią i testował na niej wszystkie możliwe i niemożliwe słowne sztuczki i skojarzenia. Dzielnie odpierała jego teksty, bo nic nie było w stanie rozwiać jej radosnego nastroju.

Można powiedzieć, że rozczarował się. Ale pozytywnie. Myślał, że tłum nie pozwoli mu skupić się na muzyce. Tymczasem okazało się, że impreza była bardzo kameralna, wręcz klubowa. Koncert dla przyjaciół i ich znajomych. W sumie około setka ludzi. Duży koncert – na kilkadziesiąt tysięcy ludzi - miał się odbyć następnego dnia.
Przyglądał się jak Cameron wita się z bohaterem wydarzenia. Była odprężona i radosna. Nie miał pojęcia, że znała się z wokalistą zespołu. Co więcej – ich zachowanie wskazywało na dużą zażyłość pomiędzy nimi. I gdyby nie serdeczny dystans, który mimo wszystko był widoczny między nimi, uznałby, że dziewczyna podoba mu się bardziej niż to widać.

- Leci na ciebie – powiedział do Cameron, gdy zajmowali swoje miejsca.
- Dave? Nie – znów się roześmiała – twoja relacyjna psychoanaliza kładzie mnie na łopatki
- Nie brzmi gorzej niż twoje freudowskie dziwadła -
odparł – swoją droga położenie ciebie na łopatki poprawiłoby mi humor.
Zrobił jedną ze swoich chłopięcych min i wyjął z kieszeni dużego lizaka.
Wbiła w niego swoje do niemożliwości trójkolorowe oczy, w których przebijały się iskierki zwiastujące katastrofę. Na pewno dla niego. Siedzący seks obok mnie – pomyślał. I niewiele myśląc wyjął z kieszeni drugiego lizaka.
- To dla ciebie. Żebyś się na mnie nie rzuciła jak zgaśnie światło
Roześmiała się. To staje się chorobliwe, ten jej radosny nastrój ... pomyślał. Sam nie wiedział jak to się stało, ale poddał się temu nastrojowi. Miał ochotę zrobić jej jakiegoś psikusa i przekomarzać się ile wlezie.
Ale na razie musiał dać jej spokój. Koncert się rozpoczął. Popłynęły pierwsze takty i… odpłynął w przestrzeń muzyki. Tak zwyczajnie. To było to co lubił w koncertach: brzmienie, instrumentarium, granie na żywo, wokalistyka, świetnie reagująca publika, teksty…
Poczuł dłoń Cameron na swojej.
- Czy wiesz, że traktujesz moje ramię jak fortepian? – zapytała. Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem. Miała te same iskry w oczach. Nic tylko zanurzyć ręce w jej włosach i przyciągnąć jednym ruchem do siebie.
Co u licha? Myślał jednocześnie. Rzeczywiście. Zrobił to nieświadomie. Muzyka tak na niego działała. Teraz siedział rozparty na fotelu z ręką przerzuconą przez poręcz fotela Cameron i wystukiwał w jej ramię nuty granego właśnie „When the world ends”. Nie zabrał ręki.
- To dla twoich koleżanek. Żebyś nie musiała się tłumaczyć, że przyszłaś z facetem, a on cię nie obejmował – oświadczył zakonspirowanym szeptem.
Powinien był przewidzieć, że zrobi coś niestandardowego. Mówiły mu to jej oczy strzelające iskrami, od których można było zapłonąć. Odwróciła się w jego stronę, pochyliła się i dotknęła dłonią jego twarzy. Poczuł delikatną pieszczotę na policzku i poczuł jej usta na swoich. Ciepłe i chętne. Delikatne i czułe. Ta niespodziewana i cudowna pieszczota zelektryzowala go. Nie zdążył zareagować jak poczuł muśnięcie jej warg tuż przy kąciku ust, na policzku i tuż przy skroni.
- Wiesz. To dla twoich kolegów. Żebyś nie musiał się tłumaczyć, że nie całowałeś się po koncercie z dziewczyną – usłyszał nagle szept skierowany wprost do jego ucha.

Zaskoczyła go. Wszystkim. Całą sobą. Pomysłem. Odpowiedzią na jego zachowanie. Pocałunkiem. Dokonała tego. Do końca koncertu nie mógł się skupić. Ale jedna z piosenek sprawiła, że przez chwilę powróciły wątpliwości….

Where are you going
With the long face pulling down
Dont hide away like an ocean
But you can see, but you can smell and the sound
Of your waves coming down
I am no superman not at all
But I have no answers for you
I am no hero, and thats for sure
But I do know one thing
Where you go, is where I want to be
Where are you going?
Where do you go?


Nagle dno serca wypełniło się bliżej nieokreśloną refleksją i wątpliwościami. Odepchnął je od siebie. Nie teraz i nie jutro. Pewnie nigdy.


Potem odbyła się część benefisowa. Był tort, życzenia dla muzyków i mnóstwo muzyki w rozmaitym wykonaniu. Cameron znów go zaskoczyła, kiedy w towarzystwie kilku osób zaśpiewali wokaliście jeden z jego utworów - nienajłatwiejszy.
Świetnie jej poszło. Przyszło mu na myśl że powinien się upić i oddać jej honor. Tymczasem mógł ją obserwować do woli. Wyglądała świetnie w tych nowych włosach, w tym innym niż zwykle ubraniu, w tych innych niż szpitalne okolicznościach. Jeszcze czuł jej usta na swojej twarzy. Jak bardzo jej nie znał szufladkując ją jako dziewczynkę zafascynowaną jego osobowością kaleki.
Odkrywał ją na nowo. I nie chciał się przyznać sam przed sobą, że ten wieczór zrobił na nim wrażenie.
Wypił tylko cztery małe szklaneczki whisky. Wypicie większej ich ilości tego wieczoru z nią w tle groziło katastrofą. Po czwartym drinku usiadł do stojącego samotnie fortepianu i zaczął improwizować. Łagodne dźwięki sprowadziły na niego wzrok uczestników wieczoru. Kilka osób zaklaskało, kiedy skończył. Odnalazł w tłumie wzrok Cameron. Szła w jego stronę uśmiechając się. Podeszła do fortepianu.
- To było świetne. Wybaczam ci wątpliwości dotyczące mojego śpiewu. Nie musisz się upijać i oddawać mi honoru.
- Nie pochlebiaj sobie – odpowiedział z nieokreślonym uśmiechem błąkającym się po twarzy – mam wszystko nagrane. Zamierzam to kiedyś wykorzystać przeciw tobie.
Pochyliła się nad nim
- Uważaj, żebyś nie wpadł we własne sidła. Kto pod kim dołki kopie…. – zawiesiła głos – może w nie wpaść po uszy.
------------------------------------------------



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Śro 18:32, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:29, 26 Lis 2008    Temat postu:

nareszcie
zabieram się za czytanie

EDIT: Kropeczko no oczywiście, że napiszę
Długo czekałam i dlatego napisałam szybciutko

Świętna częśc a ten całus i pianino ramieniowe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ania dnia Śro 18:51, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:39, 26 Lis 2008    Temat postu:

ania napisał:
nareszcie
zabieram się za czytanie


Nieźle,
komentarz przed przeczytaniem
Ania - napiszesz coś jak przeczytasz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:47, 26 Lis 2008    Temat postu:

Kropeczko - mistrzostwo świata!
Tak mi się zdawało, jakbym siedziała za nimi w rzędzie i wszystko widziała na własne oczy. Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:53, 26 Lis 2008    Temat postu:

Takie Hameronkowe dzieła doskonale robią na późnojesienno-wczesnozimową chandrę

Nie mogę się doczekać kolejnej części!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:53, 26 Lis 2008    Temat postu:

Przeczytałam jednym tchem. Tego mi było trzeba na zbolałe serce:)
Naprawdę świetna część a Cam mi się tu bardzo podoba. A House... jest Housem. I takiego go lubię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:02, 26 Lis 2008    Temat postu:

corazón napisał:
Kropeczko - mistrzostwo świata!
Tak mi się zdawało, jakbym siedziała za nimi w rzędzie i wszystko widziała na własne oczy. Super!


Dzięki!
dobre słowa.

DA, Nefrytowa
Tacy czytacze sprawiają, że chce mi się pisać i pisać


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Śro 19:03, 26 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:37, 26 Lis 2008    Temat postu:

Świetne, nie mogłam oderwać oczu od tekstu (ku niezadowoleniu brata, który właśnie ciągnął mnie za rękę pórbując złapać ze mną kontakt).
Pięknie napisane, ślicznie...
Tu nawet brakuje określeń żeby wyrazić klimat tego fika.

Wielkie pokłony w stronę Kropki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:22, 27 Lis 2008    Temat postu:

śliczne, wspaniałe tego mi było trzeba! czekam na więcej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dyla
Torakochirurg
Torakochirurg


Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 2854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z boiska.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:02, 28 Lis 2008    Temat postu:

Jest świetnie. Jest bosko. Jest super. Jest cudnie. I tak dalej..
Kocham To! Ale Ty to wiesz..

I odliczam do kolejnego parta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
corazón
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:55, 28 Lis 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podoba Twoja wizja Kropeczko.
Czytałam z zapartym tchem, końcówka cudna, nastrój mi się momentalnie poprawił, chyba zaraz sobie włączę ten odcinek
Dzięki


Edit: Jakie to dziwne! Część opowiadanka pojawia się i znika! ten komentarz ma być pod częścią 7 fika Kropeczki


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez corazón dnia Pią 21:20, 28 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kropka
Litel Wrajter


Dołączył: 11 Maj 2008
Posty: 3765
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:58, 28 Lis 2008    Temat postu:

Co za dziwadła! Co za masakra! Od blisko godziny próbuję to wrzucić i nie mogę! Jakiś pomór padł na Forum? Raz mi pokazuje że jest. Potem że nie ma! Nosz

No dobra. Może teraz się uda....

Wybaczcie mi wałęsanie sie po spojlerach, ale nie mogłam sobie odmówić powrotu do TEGO wydarzenia...... i nie mogłam sobie odmówić przedstawienia swojej wizji.
Będzie długo i mam nadzieję, że wciągnie was ta historia.

7: Sondowanie

To był horror.
Strzelanina na diagnostyce i półprzytomny House, który trafił bezpośrednio do niej na ER-kę.
Jeszcze teraz czuła drżenie rąk, kiedy próbowała zatamować krwawienie z tętnicy szyjnej. Prawie natychmiast trafił na stół operacyjny. Zanim stracił przytomność powtarzał jedno słowo: ketamina


Jeszcze w sobotę była z nim na koncercie. Pół nocy nie mogła spać, bo widziała jego oczy wpatrujące się w nią z dziwnym błyskiem. Analizowała każde słowo wypowiedziane do niej i każdy gest. Znów w niej coś poruszył. Przestraszyła się i chciała uciekać jak najdalej. Przecież to House. Odepchnie ją, bo myśli o niej na swój pokręcony sposób. Już ją zaszufladkował i choćby stanęła na rzęsach – nie jest tak łatwo zmienić tok jego myślenia.
To musiałoby być wydarzenie na miarę trzęsienia ziemi...
Ale z drugiej strony.... jego wzrok, gdy go pocałowała podczas koncertu mówił sam za siebie. Nie był w stanie tego ukryć. Nie mogła się mylić: podobała mu się, a on robił wszystko, żeby jej tego nie powiedzieć..

Ty głupi chodzący paradoksie.... myślała przyglądając się zza szyby sali operacyjnej. Mocniej zacisnęła palce na skrzyżowanych ramionach
...ty ciężki idioto, który kamuflujesz się tak, że trzeba poruszać się na pograniczu sztucznej inteligencji żeby ciebie zrozumieć. I nie waż mi się umrzeć na tym stole, bo będziesz miał ze mną do czynienia. O ludzie... o czym ja myślę – zbeształa samą siebie. Patrzyła w napięciu na monitory, które wskazywały ledwo wyczuwalne życie. Oparła czoło o chłodną taflę szkła.

... ty ciężki idioto...

Przepychanki pomiędzy życiem a śmiercią trwały blisko 2 doby. Pogrążony w śpiączce farmakologicznej mężczyzna był obiektem odwiedzin i ciekawskich spojrzeń prawie połowy szpitala. Okazało sie, że organizm House’a był silny i radził sobie, a on sam tuż po wybudzeniu stał się niesfornym dzieckiem i nie zamierzał wylegiwać się w szpitalnym łóżku ponad to co przykazali mu lekarze.
Przekonała się o tym Cameron, kiedy wpadła do niego zaledwie kilka godzin po wybudzeniu ze śpiączki.
Zatrzymał ją przy drzwiach teatralnym gestem ręki i podejrzliwym spojrzeniem.
- Stój!
Zaskoczona zatrzymała się przy drzwiach.
- Możesz wejść.
- Dzięki łaskawco –
uśmiechnęła się do niego – przyniosłam twojego IPoda żebyś sie nie nudził.
Podeszła do łóżka i wyciągnęła w jego stronę rękę z małym urządzeniem. Miał dziwny, niecodziennie świdrujący wzrok. Na pograniczu niedowierzania i sondowania. Kiedy odbierał z jej ręki IPoda zdecydowanie przytrzymał jej dłoń zaglądając w oczy. Spojrzała na niego pytająco. Było to ze wszech miar najdziwniejsze zachowanie House’a jakiego doświadczyła w stosunku do siebie.
- Dziwnie wyglądam? Mam jakąś brodę o której nie wiem? – zapytała delikatnie zdezorientowana.
- Całowałaś się ze mną na ostatnim koncercie? – zapytał nieoczekiwanie
Spojrzała na niego zdziwiona.
- To twoje ostatnie wspomnienie sprzed wypadku?
- Odpowiedz –
zażądał
- Nie – odpowiedziała ze śmiechem – nie całowaliśmy się. Mówiąc precyzyjniej: dostałeś jeden, malutki złośliwy całus.
Odetchnął.
- Ok. W porządku – powiedział zabierając z jej dłoni IPoda – wiesz co się dzieje u mnie w diagnostyce?
- Powiedzmy, że panuje tam chwilowy brak pacjentów. Cuddy rozdysponowała chłopaków do pracy w klinice i wszędzie tam, gdzie okazują się potrzebni.
- A ty?
– zapytał nagle
- Ja mam przerwę. Pomyślałam, że zobaczę jak się czujesz i podrzucę ci twoja muzykę
- Nie – znów zaczął się dziwnie zachowywać – my nie pracujemy razem?
- House?! Co się dzieje?
- Po prostu odpowiedz –
poprosił
- Nie pracujemy razem. Powiedzmy: współpracujemy. Od kilku miesięcy jestem na immunologii. Co się dzieje? – zapytała.
Popatrzył na nią przeciągle.
- Balansuję na pewnej granicy... – zaczął – Muszę złapać rzeczywistość...

Ketamina – pomyślała – jej skutki uboczne... Patrzyła jak opada na poduszki i zamyka oczy. Za chwilę jego klatka piersiowa zaczęła poruszać się równym rytmem. Spał. Wyciągnęła rękę i ostrożnie dotknęła jego zarośniętego policzka.

Ty idioto... – myślała – czy musiałam trafić akurat na ciebie? Na największego popaprańca galaktyki? Co ty ze mną robisz?

Przesunęła rękę na jego skroń delikatnie gładząc kciukiem czoło
Jesteś niemożliwy... powiedz jak mam pokonać moją słabość do ciebie?


Kolejne tygodnie były szalone. Ketamina działała. House poddał się rehabilitacji. Diagnostyka zamarła na dwa miesiące.
Dla niej były to najdłuższe dwa miesiące życia. Najtrudniej było przyjąć i zaakceptować prawdę, że za nim tęskni.
To jeszcze nic nie znaczy – myślała bezradnie nad ledwo napoczętą kanapką w stołówce. Była zmęczona. Praca na dwóch oddziałach dawała się we znaki. W szybkim czasie musiała nadrobić wiele rzeczy: badania, artykuły, literatura, pacjenci... Popatrzyła z niechęcią na jedzenie. Chciała wstać, wyjść i nigdy tu nie wrócić.

Przestań – zbeształa sama siebie – przecież nie umiesz już bez tego żyć, bez tej pracy, bez tej poprzeczki ustawionej wysoko, bez tego szpitala, bez.. nie wymieniła imienia, choć samo cisnęło się jej na usta. Uśmiechnęła się do siebie.... potrzebuję czasu, dużo czasu... więcej niż myślałam…

Wtedy go zobaczyła. To był jego pierwszy dzień po tej koszmarnej strzelaninie na diagnostyce. Szedł pewnie, sprężystym krokiem, z plecakiem zarzuconym przez jedno ramię, w nowym garniturze i uprasowanej koszuli. Miał w twarzy nieokreśloną radość pomieszaną z szelmowskim uśmiechem.
Nigdy go takim nie widziała.
W całej postawie zobaczyła odprężenie i pewność siebie. I tylko ona wiedziała jak bardzo chciała, żeby właśnie teraz przytuliły go jego pewne i mocne ramiona i jak jednocześnie bardzo cieszyła się, że pracuje dwa piętra nad nim, bo nie będzie musiała się z nim widzieć....

Niepoprawna romantyczka – skarciła siebie – dosyć!




To były szalone dni. Wolne od bólu, wolne od prochów, wolne od pociągania nogą, wolne od znienawidzonego kalectwa. Korzystał z tego jak mógł. Na wszystkie znane sobie osoby. Tak... Przestał być kaleką. Mógł biegać, szaleć, wygłupiać się. Jedynym przypomnieniem starego życia była dziura w nodze, pudełko z tabletkami stojące w łazienkowej półce i laska upchana w kąt szafy.

Tylko raz obudził się zlany potem, bo przyśniło mu się, że ktoś za wszelką cenę chce mu odpiłować nogę. Wtedy zdał sobie sprawę, że w jego podświadomości pozostał lęk, że ketaminowa kuracja może przestać działać, że ból powróci.

Nie mógł wtedy zasnąć aż do rana. Ciągnęła mu się przez głowę niechciana refleksja na temat bólu. Nagle zdał sobie sprawę, że tak naprawdę dopiero teraz rozumie chorych, w których życie wpisany jest ból. Wcześniej unikał identyfikowania się z nimi. Teraz zaglądając na oddział Wilsona miał wrażenie, że ból innych krzyczy do niego, i że nie muszą nic mówić, bo rozumie ich oddechy...

Szaleństwo – myślał wracając z kliniki z teczką pacjenta pod pachą, którą dała mu Cuddy przy drzwiach. Balansował z dwoma kubkami kawy w rękach i zastanawiał się dokąd go zaprowadzą ostatnie wydarzenia. Nie było racjonalności w tym co przeżywał. Przecież on nic nie przeżywa. Przewija fakty, dopasowuje układanki... Trudno zrozumieć siebie, jeśli rzeczy, które cię doświadczyły nagle zaskakują twój racjonalnie wytłumaczalny świat i trzeba pewne rzeczy na nowo uzasadnić. Tymczasem szedł z kawą do laboratorium, bo chciał zobaczyć się z Cameron. Tak po prostu. Od pamiętnej soboty i dziwnego świata podświadomości i halucynacji przeżytego w czasie ketaminowej kuracji chodziła za nim krok w krok. Chciał to przeczekać i jak zwykle zracjonalizować. Podświadomość mówiła mu co innego. To dlatego postanowił się z nią zmierzyć.

Stanął przed szklanymi drzwiami laboratorium. Wiedział, że ją tu znajdzie. Podniósł kubki z kawą do góry i kiwną głową żeby do niego wyszła. Podniosła dwa palce do góry. Ok. 2 minuty.

Usiadł przy pobliskim stoliku i zaczął przeglądać kartę pacjenta. Guzy i mięśniaki na przedramionach i udach, zbyt duża krzepliwość, ogromne wahania ciśnienia, krwotoki trudne do zatamowania, nagłe utraty przytomności… Klucz, wspólny klucz… - myślał

- Hej – usłyszał nagle gdzieś ponad swoja głową.
- Przyniosłem ci kawę – powiedział podsuwając w jej stronę papierowy kubek z moccą – chciałem żebyś to zobaczyła.
Odwrócił kartę i podsunął jej granatową teczkę.
- Nie masz konsultantów? – zapytała rozsiadając się naprzeciwko niego i sięgając po kawę.
- Mam. Ale myślę, że to powinno cię zainteresować. Należy do dziedziny twoich badań -
Uśmiechnął się znacząco.
- Skąd wiesz? Czytasz moje artykuły? – sięgnęła po teczkę.
- Interesują mnie losy moich byłych pracowników – powoli sączył swoją kawę wlepiając w nią swoje oczy.
- Tak – mruknęła – a ja zostałam niechcący królową Egiptu.
Wpatrywała się w kartę pacjenta. Rzeczywiście. To była jej działka badań. Podniosła głowę i zamarła.
Zobaczyła wpatrujące się w siebie wielkie oczy. Ten wzrok mówił o wiele więcej niż powinien.
- Drink. Dziś wieczorem – usłyszała.
Otworzyła usta ze zdziwienia. Uśmiechał się do niej szelmowsko.
- Przyszedłeś mnie zaprosić na drinka? – wykrztusiła
- Nie. Najpierw podrzuciłem ci kolejnego pacjenta do twoich badań.
- Ale.. –
zaczęła – Ok. Kończę o 20.30


Posłał jej kolejny szelmowski uśmiech i wstał. Za chwilę zobaczyła jego równy krok. Podparła się na łokciach i westchnęła.


Bar do którego ją zabrał wybrał drobiazgowo. Wiedział, że lubiła takie klimaty. Prawie bez papierosowego dymu, rewelacyjna muzyka grana na żywo…
Zanim zaprowadził ją do stolika szepnął coś barmanowi. Za chwilę otrzymali dwa zestawy napojów.
- Spróbuj – uprzedził jej pytanie – kiedy cię tu zapraszałem pomyślałem, że powinnaś właśnie tego spróbować.
- Dzięki – odpowiedziała. To było niesamowite. House odgadujący ja samą.


On sam siebie też próbował odgadnąć. Mierzył się z czymś w jego mniemaniu szalonym. Ona naprzeciw niego z tym swoim błyskiem w twarzy, delikatnością ruchów. Czy wiedziała, że jej oczy są jak znaki, które można było z łatwością odczytać. Kiedy się na niego wściekała robiły się brązowe, kiedy okazywała choć trochę słabości, przechodziły w niemożliwą do ogarnięcia zieleń pomieszaną z delikatnym brązem. Szarość wybijała się teraz. Wiedział że oznacza to ostrożność i sondowanie. Pewnie gdyby mogła zasypałaby go pytaniami. Ale milczała. Nie dziwił się. Nie raz wystawił ją do wiatru.
- Jak ci jest u Richardsa? – przerwał ciszę
- Dobrze – odpowiedziała z rozmysłem
- A ER-ka? – dopytywał
- ER-ka jest moją szkołą życia – odpowiedziała – była mi potrzebna jak powietrze. Zaczęłam rozumieć tok twego myślenia i działania dotyczącego pacjentów – przyznała.
Uśmiechnął się. W rękach mielił szklankę. Miał ten swój wyraz twarzy i już wiedziała, że zaraz o coś ją zapyta, albo coś powie, co zwali ją z nóg.
- Dlaczego odeszłaś?
Spojrzała mu w oczy. Nie wykręci się. Zaczęła ostrożnie.
– To było dla mnie wielką szansą i wyzwaniem…
- Uciekłaś ode mnie –
zaskoczył ją.
Jak mu wytłumaczyć, że to nie była ucieczka w ucieczce…? Myślała
Badał jej oczy. Robiły się coraz większe i smutniejsze. Oznaczały, że będzie przy nim zmagać się z problemem i nie ucieknie. Gdyby okazała złość….
- To nie tak. Nie do końca. Zapędziłam się w kozi róg. Byłam idiotką. – przyznała ciszej - Mój popaprany pomysł z randką, powrót Stacy, twoje zachowanie wobec mnie… Musiałam to poukładać i przemyśleć. Nie szukałam wyjścia z diagnostyki. Propozycja Richarda była moim wybawieniem. Nowe zajęcie, nowe wymagania, gdzieś z dala od ciebie pomogło mi nabrać dystansu i poukładać sporo spraw. Myślałam, że ostatni miesiąc w diagnostyce będzie najtrudniejszym miesiącem mojego życia. Myślałam, że nie dasz mi spokoju, będziesz komentował, zniechęcał, wyśmiewał. Nie zrobiłeś nic z tych rzeczy. Dziękuję.

Była szczera. Do bólu prawdziwa. Nie analizowała i nie stosowała pokrętnych wyjaśnień.

- Wróciłabyś gdybym…? - zaczął
- Nie – odpowiedziała – tak jest dobrze.
Patrzył na nią. Była spokojna. Pierwszy stres spotkania z nim minął. Można zacząć rozmowę o rzeczach z pozoru błahych. Zauważył, ze jej oczy przybierają na intensywności. Znów to wiedział. Przemykało mu przez mózg z siłą wodospadu. Jeden gest i będzie to jego katastrofa. Chciał wyciągnąć rękę i położyć jej na policzku, przygarnąć ją do siebie…
Wyrwała go z jego niedokończonych myśli. Zapytała o nogę, rehabilitację, samopoczucie. On dopytywał o jej najbliższe plany zawodowe. Wspominali ostatni koncert i dowiedział się skąd znała się z Dave’m. Ot. Zwykła rozmowa ludzi znających się na tyle, że mogą siedzieć przy jednym stoliku i sączyć drinki.
Kiedy ją odprowadzał do domu nie mógł się oprzeć myśli, że katastrofa o której myśli nadciąga szybszymi krokami.
- Dziękuję za sympatyczny wieczór – powiedziała mu już przy swoich drzwiach.
Nie odpowiedział. Patrzył na nią po raz kolejny tego wieczoru i odkrył zagadkę, którą podrzucała mu podświadomość.
Katastrofa – myślał, kiedy nagle wyciągnął rękę i zanurzał dłoń w jej szyi. Kciukiem odkrywał gładkość policzka i pochylał się do jej twarzy. Smakował delikatność łuku brwiowego, jej cudownie błyszczących oczu. Powoli przesuwał się niżej, by zasmakować jej warg. Poczuł jak dwie drobne dłonie próbują go nieporadnie opleść. To ona pokazała mu drogę do jej ust. Odszukała go. Pozwoliła się ogarnąć. Kiedy zabrakło im oddechu poczuł jak przywiera do niego całą sobą.
Przytulił ją do siebie smakując jej zapach. Pochylił się do jej ucha.
- Witaj moja katastrofo - wyszeptał

----------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kropka dnia Sob 8:24, 29 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Angel
Nocny Marek
Nocny Marek


Dołączył: 10 Paź 2008
Posty: 5291
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 69 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:08, 28 Lis 2008    Temat postu:

Wow, kropeczko, jakie to długie I jakie piękne! Radość wypełnia moją Hameronkową duszę

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eithne
Szalony Filmowiec


Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 4040
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z planu filmowego :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:49, 28 Lis 2008    Temat postu:

Radość i zachwyt, tak tak... to wypełnia i moją Hameronkową duszę. Prześliczne... Takie... subtelne.
Powinnam popracować nad doborem słów do komentrarzy Twoich fików, bo coś zawsze się powtarzam ;P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xsanti
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:26, 28 Lis 2008    Temat postu:

wbrew pozorom chciałabym zostać nazwana katastrofą super fik

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 318
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z daleka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:26, 29 Lis 2008    Temat postu:

Xsanti wydaje mi się, ze ja też ; z takich ust....takiego faceta....

kropeczko jak zwykle pięknie. Twoje fiki sprawiają, że nie chcę odchodzic od monitora


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nefrytowakotka
Lara Croft


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 3196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:57, 29 Lis 2008    Temat postu:

Achhhhhh.... długie. I śliczne. I pełne emocji. Pięknych emocji i jak świetnie pokazanych. No balsam na moja hameronkową duszę. Przeczytałam dwa razy. A co

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
annniczka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:10, 29 Lis 2008    Temat postu:

jejku jakie to śliczne! tyle emocji....wow! piękne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hameron Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 3 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin