Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Agusss & coolness: Indianin w Paryżu [NZ][11/~35]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ma być sequel do Indianina?
Tak
100%
 100%  [ 14 ]
Nie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 14

Autor Wiadomość
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:01, 31 Gru 2009    Temat postu:

Cytat:
no...tego... ja zwróciłam uwagę. I dlatego tu jestem (ale nie będę wyjaśniać pokręconej logiki, jaka się za tym kryje)

*jakastam drapie się w głowę*
pokręcona logika? Nie... dla mnie jak najbardziej normalna

Cytat:
„Tak, musimy kupić laskę. Będzie bezpieczniej.”
...a może by tak zrobić zamiast kupować?

Hmmm... to też jest pomysł ale to już dużo później...

Cytat:
taaak, House - wyssij z niego informacje A potem możecie się poprzytulać, to w końcu Paryż <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/zestaw/mruga.gif">

Tylko przytulać?

Cytat:
boosh, jest już tak późno (wcześnie?), że nie mam siły się wściekać, że taki krótki ten rozdział. Ale następnym razem już nie będę taka wyrozumiała

Słyszysz Agusss? Masz przepisywać dłuższe części


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Czw 16:02, 31 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 5:51, 02 Sty 2010    Temat postu:

jakastam napisał:
pokręcona logika? Nie... dla mnie jak najbardziej normalna

no dooobra, to powiem - mam wielką awersję do wszystkiego, co nosi tytuł w stylu "Ktoś gdzieś-tam", więc chciałam sprawdzić, jaki badziew kryje się pod takim tytułem tym razem Na szczęście zamiast badziewia znalazłam Waszego fika

jakastam napisał:
Tylko przytulać?

no jak już wyssie z niego, co trzeba, to dużo więcej poza przytulaniem im nie zostanie przynajmniej dopóki nie nabiorą sił na drugą rundę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 12:59, 07 Lip 2010    Temat postu:

Uuu... Ja wolę nie patrzeć na ostatnią datę aktualizacji Ale ok... Postanowiłam w końcu to zrobić xD [pewnie mają związek z tym dwie dziewoje Ness i Is^^]
So żeby nie przedłużać. Miłego czytana

Edit by ness: Tak ode mnie. Przepraszamy, że tyle to trawało. Obie przeżyłyśmy problemy z komputerami. Agusss coś się z jej stało, a u mnie spalia się ładowarka, rozwalając komputer. Tak więc ogólnie parę rozdziałów straciłyśmy i niektóre sceny będziemy musiały napisać od nowa. Ale damy radę! *pełna optymizmu*

Rozdział 8

<i>Chciał już coś powiedzieć, gdy jego zainteresowanie przykuła…</i>

... kobieta ubrana w strój świętego Mikołaja. "Co do licha?" zaczął się zastanawiać. Przecież we Francji święta obchodzono w grudniu, zresztą jak wszędzie. Ten fakt dał mu do myślenia.

- Wilson? Czy ty widzisz to co ja?

- Zależy <i>co</i> widzisz - odparł mu ponuro mężczyzna.

- No tę babkę, w tym śmiesznym stroju świętego Mikołaja. - Wilson spojrzał na niego z przerażoną miną. Gwałtownie zatrzymał się, co spowodowało ich zderzenie.

- Czyś ty na mózg upadł? Tutaj nie ma nikogo takiego!

- Jak to nie ma? Przecież stoi tam! - House wskazał palcem puste miejsce. Onkolog przyjrzał się uważniej swojemu przyjacielowi. "Czyżby halucynacje wróciły?".

- House, spójrz mi w oczy! - Jego źrenice były niebezpiecznie zwężone.

- Kołuje mi się w głowie - rzekł diagnosta przyciszonym głosem.

- Chodź, tu jest ławka. - "Błagam! Niech da radę do niej dojść!" pomyślał, prowadząc ostrożnie przyjaciela do wypatrzonego miejsca. Jednak niestety nie było im to dane. House, który przytrzymywał się ramienia Wilsona, nagle zemdlał i przeniósł cały swój ciężar ciała na przyjaciela. Obaj wylądowali na podłodze Galerii.

Po ocknięciu się House zwrócił uwagę, że ich twarze dzielą zaledwie centymetry. Czuł oddech Wilsona , a onkolog modlił się w duchu, by leżący na nim przyjaciel nie wyczuł wypukłości w jego spodniach.

- Co... Co się stało? - rzekł błękotnooki, nie będąc pewny nawet własnego głosu.

- Zemdlałeś. Ot, cała sprawa - udzielił mu odpowiedź, leżący pod nim mężczyzna.

Wilson lekko, lecz stanowczo, zrzucił z siebie House'a, aby wstać. Musiał to uczynić, by uniknąć czegoś, czego mógłby później żałować. Nie chciał stracić swojego najlepszego przyjaciela!

House jeszcze przez chwilę nie podnosił się z podłogi, ale kiedy ludzie zaczęli rzucać im dziwne spojrzenia, postanowił pójść w ślady przyjaciela.

"Wilson jest Wilsonem, ale nie zachowuje się jak Wilson!".
To była zagadka, na której obiecał sobie, skupić wszystkie siły. Najlepszym sposobem na dojście do sedna jest obserwacja, która prowadzi do źródła problemu. Tylko, że tym problemem był Wilson. A to komplikowało sprawę. Zazwyczaj mógł z niego czytać jak z otwartej księgi, a teraz? W ogóle.

James zmusił go, aby usiadł na ławce. Jego argumentem "za", był strach przed kolejnym upadkiem.

- Tym razem mogę cię nie złapać. A wtedy może stać się niebezpiecznie.

- Marudzisz. - Mimo wszystko dał się zaprowadzić na miejsce i posadzić. Został sam, podczas gdy onkolog poszedł kupić kawę.

Zamiast martwić się swoimi halucynacjami i omdleniem, on wciąż zastanawiał się co jest onkologowi. Wilson nie zachowywał się dziwnie... On zachowywał się jak nie on! Jego rozmyślania przewał przyjaciel podając mu kawę. "Czy on myśli, że tym mnie przekupi?" spojrzał na przyjaciela. Naprawdę miał dość. Zastanawiał się jak zacząć rozmowę, by nie skończyła się kłótnią. Podrapał się w głowę i tym samym, przez przypadek, wytrącił Wilsonowi napój z ręki. Nie ma jak to miłe rozpoczęcie rozmowy.

- Houseeee! - onkolog wydarł sie na przyjaciela. Martwił się o jego drowie, ale i tak miał już go dosyć.

Miarka się przebrała Greg odstawił swój napój, mówiąc:

- Przepraszam! Nie chciałem! Co się z tobą dzieje? Jesteś strasznie nerwowy.

Wilson nie wiedział co odpowiedzieć. Jeżeli skłamie - House się domyśli. A jeśli powie prawdę - straci przyjaciela. Zamknął oczy i zaczął powoli mówić:

- Czy moglibyśmy o tym teraz nie rozmawiać? - Normalne pytanie, zadane normalnym głosem.

- Jak nie teraz, to kiedy? Wciąż unikasz odpowiedzi na moje pytania.

- Proszę, House. Porozmawiamy o tym kiedy indziej. Obiecuję. Teraz nie jestem w stanie udzielić satysfakcjonującej cię odpowiedzi. - Starał się brzmieć naturalnie.

- Ok - odparł diagnosta.

- Ok?

- No przecież mówię, że ok. - House zdenerwował się całą tą rozmową. - Porozmawiamy o tym kiedy indziej.

Wilson nie mógł uwierzyć, że House dał za wygraną. Zwykle nie odpuszczał.

W tym czasie, w głowie błękitnookiego szalał huragan myśli. Były one rożne. Począwszy od "Czy Wilson oszalał?", aż po "Jak mogłyby mnie nie usatysfakcjonować odpowiedzi? Przecież to rozwiązałoby zagadkę!". Wbrew pozorom House nie dał za wygraną. Po prostu chciał uśpić czujność przyjaciela. Postanowił go obserwować. Teraz jest większe prawdopodobieństwo, że onkolog popełni błąd i wyda sie co mu leży na sercu.

Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo się myli. Albowiem James postanowił kontrolować każde swoje słowo i gest. Musi się skupić, by nie stracić tego co dla niego najważniejsze. By nie stracić Gregorego House'a. Swojego najlepszego i ukochanego przyjaciela.

Obaj milczeli przez chwilę, każdy pogrążony w swoich myślach.

- Wiec gdzie idziemy? Podobno chciałeś się zabawić - powiedział James, chcąc brzmieć entuzjastycznie. Kiedy błękitne oczy spojrzały na niego z zainteresowaniem , zorientował się, ze popełnił błąd juz na samym początku. No cóż... Zawsze musiało wszystko mu nie wychodzić.

- Co powiesz na kręgle? - rzucił House.

Z wielką chęcią przystał na tę propozycję.



PS. Obiecuję oficjalnie, że kolejna część nie będzie czekała tak długo na pojawienie się tutaj xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Śro 13:23, 07 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:35, 08 Lip 2010    Temat postu:

Poor you both & wasze niedysponowane kompy
Ale lepiej późno niż wcale (szczególnie że ani mnie, ani Este nie chciało się sprzątać fików do Przechowalni ) i najważniejsze, że nie straciłyście chęci do pisania

**

onkolog modlił się w duchu, by leżący na nim przyjaciel nie wyczuł wypukłości w jego spodniach.
no... wolałabym nie być w skórze Wilsona, gdyby House się zorientował, że Jimmy ma przy sobie portfel wypchany pieniędzmi

Zazwyczaj mógł z niego czytać jak z otwartej księgi, a teraz? W ogóle.
to może niech na zachętę pogłaszcze okładkę?

Oł jeah!!! kręgle to wspaniały pomysł te wszystkie BALLS i twarde, podłużne... kręgle
Richie domaga się ery!!! Na początek może być pojedynczo, nie będę wybrzydzać

Weny for you!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:43, 09 Lip 2010    Temat postu:

Richie117 napisał:
Poor you both & wasze niedysponowane kompy <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/przytula.gif">
Ale lepiej późno niż wcale (szczególnie że ani mnie, ani Este nie chciało się sprzątać fików do Przechowalni ) i najważniejsze, że nie straciłyście chęci do pisania <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/DAlike/klaszcze.gif">

Ah, Richie, aż dziw, że jeszcze tego ficka ktoś pamięta Chęci do pisania nie straciłyśmy, na szczęście. Czy mi się wydaje, czy ten fick już dawno powinien być w Przechowalni? Coś zwlekałyście z wsadzeniem go tam xD Ale dobra nasza, rozdział sie pojawił xD

Richie117 napisał:
onkolog modlił się w duchu, by leżący na nim przyjaciel nie wyczuł wypukłości w jego spodniach.
no... wolałabym nie być w skórze Wilsona, gdyby House się zorientował, że Jimmy ma przy sobie portfel wypchany pieniędzmi

Ah, te portfele

Richie117 napisał:
to może niech na zachętę pogłaszcze okładkę? <img src="http://i247.photobucket.com/albums/gg156/kasiat88/emotki/housewilson.gif">

Ej, to jak w Harry Potterze bodajże w trzeciej części xD

Richie117 napisał:
Oł jeah!!! kręgle to wspaniały pomysł te wszystkie BALLS i twarde, podłużne... kręgle
Richie domaga się ery!!! Na początek może być pojedynczo, nie będę wybrzydzać

To jeszcze nie będzie era, ale jedne z moich (i Agusss chyba też) scen xD

Richie117 napisał:
Weny for you!

W imieniu Agusss i swoim własnym, dziękuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 3:00, 10 Lip 2010    Temat postu:

Ness napisał:
Ah, Richie, aż dziw, że jeszcze tego ficka ktoś pamięta

sama się dziwię, że moja skleroza jeszcze się tak bardzo nie zdążyła posunąć Za to chyba sobie odświeżę tego ficzka, bo klimat mi się gdzieś zapodział...

Ness napisał:
Ej, to jak w Harry Potterze bodajże w trzeciej części xD

o, a o tym nie pamiętałam Ale kto by pamiętał po ośmiu latach...

Ness napisał:
To jeszcze nie będzie era, ale jedne z moich (i Agusss chyba też) scen xD

brzmi tajemniczo

*uzbrojona w cierpliwość, zabiera się za czekanie na kolejną część*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:01, 10 Lip 2010    Temat postu:

Richie napisał:
sama się dziwię, że moja skleroza jeszcze się tak bardzo nie zdążyła posunąć Za to chyba sobie odświeżę tego ficzka, bo klimat mi się gdzieś zapodział...

*rozgląda się, szukając klimatu*

Richie napisał:
o, a o tym nie pamiętałam Ale kto by pamiętał po ośmiu latach...

Ja pamiętam po paru latach, tak jakoś książka a la Hagrid zapadła mi w pamięć

Cytat:
="Richie"]brzmi tajemniczo

To chyba dobrze, nie?

Richie napisał:
*uzbrojona w cierpliwość, zabiera się za czekanie na kolejną część*

To musisz kopnąć Agusss, bo ona kolejną trzyma u siebie i musi ją, jak znajdzie czas, przepisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:15, 13 Lip 2010    Temat postu:

Ness napisał:
*rozgląda się, szukając klimatu*

tak mi się skojarzyło...


Ness napisał:
To chyba dobrze, nie?

no jasne, że dobrze

Ness napisał:
To musisz kopnąć Agusss, bo ona kolejną trzyma u siebie i musi ją, jak znajdzie czas, przepisać

*kopie Agusss (niezbyt mocno) i zbiera grupę poszukiwawczą straconego czasu*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 9:19, 13 Lip 2010    Temat postu:

Hmm... To według tej mapki u mnie ch*jowo, więc jak taa pogoda to nic się nie chce

Rchie117 napisał:
*kopie Agusss (niezbyt mocno) i zbiera grupę poszukiwawczą straconego czasu*

Auł! Moja najdroższa pupa! Czas powoli sie znajduję... Więc do końca tygodnia powinnam się uporać^^ [I komentarze w końcu napisać! ]

Cierpliwie czekać xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agusss dnia Wto 9:20, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
333bulletproof
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:11, 27 Lip 2010    Temat postu:

Cytat:
Po ocknięciu się House zwrócił uwagę, że ich twarze dzielą zaledwie centymetry. Czuł oddech Wilsona , a onkolog modlił się w duchu, by leżący na nim przyjaciel nie wyczuł wypukłości w jego spodniach.


To brzmi, jakby Wilson czekał co najmniej kilka minut i z radością pozwalał się przygnieść House'owi Co wcale nie jest dziwne i nieprawdopodobne, ja na jego miejscu zrobiłabym dokładnie[/i[ to samo
Właściwie, to House mógłby zacząć udawać, że mdleje - to szybko rozwiązałoby zagadkę Wilsona :>

Kręgle brzmią nieźle, ale, Richie, pomyśl o [i]billardzie
... Te wszystkie długie kije, i wyciąganie bili z worków na końcu uz (to ma taką nazwę? ) i sam stół :> W80ODŚ: Billard w Brukseli (To już zboczenie )

Mam nadzieję, że uporacie się z następnymi częściami i jak wrócę to chłopcy dojdą do jakiś... konstruktywnych wniosków
Weny!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:11, 28 Lip 2010    Temat postu:

333bulletproof napisał:
Kręgle brzmią nieźle, ale, Richie, pomyśl o billardzie... Te wszystkie długie kije, i wyciąganie bili z worków na końcu uz (to ma taką nazwę? ) i sam stół :> W80ODŚ: Billard w Brukseli (To już zboczenie )

OMFJC!!! I stukanie kijem w balls... to znaczy w bile *heart-attack*
Mam nadzieję, że spisujesz gdzieś te pomysły
(a tamto, to się chyba łuzy nazywa, ale pewna nie jestem )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Śro 7:17, 28 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Śro 17:54, 28 Lip 2010    Temat postu:

Tak w bilardzie są łuzy [jako, że mam koleżankę grającą w ten sport to wiem ]
Ej, że nie wpadłyśmy na ten pomysł^^ I tak oto część miała być... w zeszłym tygodniu? Przepraszam za poślizg, ale obiecuję, że do soboty się pojawi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 15:55, 22 Lut 2011    Temat postu:

Wow, wow, wow. Któż to postanowił w końcu wstawić nową cześć? No kto? Ja xD Przepraszam za "malutki" poślizg w czasie. Niestety złośliwość rzeczy martwych miała tutaj wiele do powiedzenia. Ale mimo wszystko może ktoś przeczyta?
Aaa! No i ta część powstała już ponad rok temu, więc nie ma nic do rzeczy serial! xD Znaczy no...

Viel Spass!


Rozdział 9

Kręgielnia w Galerii de la France.
Wydawać się mogło, że praktycznie taka jak w USA. A jednak miała swój specyficzny klimat. Opary dymu unoszące się nad głowami graczy nadawały miejscu niepowtarzalny wygląd. Były tak i dzieci i młodzież i ludzie dorośli. Gdzieniegdzie można było nawet dostrzec ludzi starszych.

House poczuł jak z jego barków uciekają kłopoty. Jakby odjął ręką to, iż niedawno zemdlał. Spojrzał na swojego przyjaciela, który stał z niezdecydowaną miną.

- Chodź James! Będzie zabawa! – House klepnął go w ramię.

Wilson spojrzał na niego zaskoczony. Diagnosta nigdy nie zwracał się do niego „James”. Najwidoczniej przez chęć zabawy zaczęło mu odbijać. A może to on stał się nadwrażliwy? Musiał jednak przerwać te swoje rozmyślania widząc jak diagnosta przewraca oczami. Ruszył się z miejsca i poszedł grzecznie za przyjacielem. Miał dziwne uczucie. Jakby stawał mu się posłuszny niczym pies. A jak wiadomo – pies to symbol wierności. Może w tym coś jest?

- James, weź nie rób tych swoich min. Zagrajmy w kręgle! – House zachowywał się jak mały chłopiec. Onkolog jedynie przewrócił oczami. Po chwili każdy z nich trzymał w ręku kulę. Pierwszy do toru podszedł House.

Wilson przekrzywił lekko głowę i patrzył jak zahipnotyzowany na każdy ruch towarzysza. Tamten napiął mięśnie, które były idealnie widoczne przez materiał koszulki. Skupiona mina podczas rzutu, a potem zadowolony uśmiech zwycięzcy.

- Zobaczymy na co ciebie stać – powiedział, poklepując przyjaciela w ramię.

Kiedy Wilson podszedł do toru, aby oddać rzut, wciąż widziała przed oczami wręcz idealną sylwetkę House’a. Nic dziwnego, że nic nie trafił. Był zbyt rozkojarzony.

- Coś ci nie idzie, paniusiu – parsknął diagnosta. Tamten wysłał mu tylko wściekłe spojrzenia. „Ciekawe czy ty byś potrafił się skupić na moim miejscu” pomyślał. W tym czasie błękitnooki po raz drugi rzucał kulą. Nie był to jednak udany rzut. Strącił tylko trzy kręgle.

- Czyżbyś się rozkojarzył? – ironiczny uśmiech Jamesa mówił wszystko.

- Nie. Chciałem ci dać tylko fory. – Onkolog uniósł sceptycznie brew.

- Doprawdy?

Teraz to diagnosta zmrużył groźnie oczy i posłał mu wściekłe spojrzenia. Wilson zaśmiał się. Wbrew sobie zaczynał się dobrze bawić. Podszedł do toru i rzucił kulą. Tym razem rzut był perfekcyjny. Zbił wszystkie kręgle.

- Wow! – wyrwało się House’owi.

- Widzisz. Nigdy nie ignoruj przeciwnika.

House podszedł do niego. – Ja cię nigdy nie ignoruję – wyszeptał mu do ucha, po czym spojrzał mu głęboko w oczy i uśmiechnął się jak to tylko on potrafi. Ta cała sytuacja stawała się czymś w rodzaju flirtu…

Jamesowi zrobiło się nagle gorąco. Miał wrażenie, że płonie na twarzy. Czuł oddech House’a na swojej twarzy. Ich usta dzieliła niebezpiecznie małą odległość. Jeden malutki krok w przód i pocałowaliby się. Wilson zaczął rozważać wszystkie za i przeciw. Nim jednak cokolwiek zrobił, House odszedł aby oddać kolejny rzut. Po raz drugi jego rzut był słaby. Odwrócił się.

- No i co teraz zrobisz? – Ton jego głosu wciąż się nie zmienił. Jakby specjalnie chciał wyprowadzić przyjaciela z równowagi. Wilson wstrzymał powietrze. House patrzył na niego pytająco. W końcu onkolog odetchnął… Wdech, wydech, wdech, wydech… Podszedł powoli do toru, wycelował i rzucił. Kula potoczył się powoli. Można wręcz rzecz ślimaczym tempem, jednak po chwili dotarła do kręgli i z impotentem w nie uderzyła.

Poczuł się wspaniale. Radość rozpierała go od środka. Triumfował w grze. Nie tylko w tej w kręgle. Ale też w tej ich osobistej grze. Bez jakichkolwiek zasad. Niedługo jednak cieszył się triumfem. House bowiem podszedł do niego najszybciej jak tylko pozwalała mu na to noga. Zbliżył twarz do twarzy Wilsona i chwycił go za podbródek zmuszając do spojrzenia mu w oczy.

- Myślisz, ze wygrasz? – wyszeptał. Po całym ciele Wilsona przeszły ciarki. Jakby w jednej chwili opuściła go ta pewność. Nie poddał się jednak. W grę wchodziła zbyt wysoka stawka. Mimo, że nie zostało nic powiedziane na głos wiedział, że idzie tutaj o coś więcej niż zwykłe kręgle. Przełamał się:

- A myślisz, że ty potrafisz wygrać?

Spojrzenie, które posłał mu House potwierdziło jego przypuszczenie. Diagnosta myślał, że to on wygra nadchodzącą wojnę. „Przykro mi. Rozczarujesz się House” pomyślał Wilson. Ta chwila będzie należeć do niego.

Kiedy House oddał kolejny słaby rzut miał już pewność. Tę bitwę wygra, co nie oznaczało, że cała wojna należeć będzie do niego. Diagnosta znów stanął koło niego.

- Widzisz jak na mnie działasz? – Ta słodycz w jego głosie. James nie wiedział co powiedzieć. Postanowił więc wejść w grę House’a.

- A wiesz jak ty na mnie? – Uśmiechnął się prowokująco. Chwilę później oddał bardzo udany rzut. Przesunął palcem po podbródku przyjaciela. – Widzisz jak to się robi, kochaniutki?

Tym razem wprowadził swojego przyjaciela w osłupienie. Po pierwsze House nie zdawał sobie sprawy, ze Wilson tak dobrze gra w kręgle. Po drugie nie podejrzewał, iż potrafi tak świetnie manipulować jego uczuciami. Pierwszy dzień wyjazdu, a już zdążył odkryć dwa nowe, dotąd nieznane, oblicza przyjaciela. Aż strach pomyśleć co będzie później. Jednak House nie zamierzał poddawać się tak łatwo. Nie bez walki.

- Słońce, ja ci daję fory. Teraz rzucę jak zwykle.

I chyba powiedział prawdę. Tak bardzo był zaskoczony, że nie potrafił się skupić i tym razem kula nawet nie drasnęła kręgli. James wciąż stał w miejscu, w którym go zostawił. Zaśmiał się pod nosem i podszedł do diagnosty. Przytulił go i rzekł:

- Kochanie, chyba coś ci nie wyszło… Nauczyć cię?

Dla innych osób mogli na spokojnie uchodzić za parę.

- Tak, poproszę. – House uśmiechnął się ujmująco. To było to. James złapał jego dłoń w swoją.

- Najważniejsze są ruchy. Płynne i zdecydowane. Nie, nie takie… Musisz się rozluźnić. Teraz o wiele lepiej. Widzisz? Jak chcesz to potrafisz, kotku. – Wilson mówił powoli i zmysłowo. Chciał pobudzić tym każdą komórkę ciała diagnosty. Sam obawiał się, ze nie wytrzyma. Reakcja House’a przeszła jego najśmielsze oczekiwania. Diagnosta zaczął dyszeć i mruczeć. W końcu rzucił kulą i znów nie trafił. Był zbyt rozkojarzony. Spojrzał na Wilsona i zmysłowo przejechał palcem po jego ustach.

- Zaiste, dobrze pan uczy, panie Wilson.

- Niestety, uczeń się nie postarał – powiedział niby to ze smutkiem.

- To może spróbujemy jeszcze raz? – House’owi zaczęło się to podobać. – Proszęęęęęęęęęęęęę!!- Ten głos. Lekko musnął szczękę onkologa. Włożył swoją rękę w jego.

Wilson przełknął głośno ślinę. Podszedł bliżej do przyjaciela. Stanął za nim i oplótł go ręką od tyłu, tak że wyglądało to jakby go przytulał. Trzymając go za rękę zaczął tłumaczyć jak ma rzucać. Muskał przy tym jego dłoń tak, że House nie mógł się skupić. Onkolog doszedł do wniosku, ze musi go jeszcze bardziej zdekoncentrować. Pochylił się [] więc i ugryzł go lekko w ucho. House zastygł w bezruchu. Jego serce biło z niewiarygodną szybkością. Na chybił trafił rzucił kulą. I odniósł sukces. Wszystkie kręgle zostały zmiecione. Wciąż czuł rękę Jamesa w pasie. Wysunął się z uścisku i obrócił się na pięcie.

- Czy tak, panie profesorze? – spytał z diabelskim uśmieszkiem.

- Idealnie – dobiegła go odpowiedź. House zobaczył jak Wilson promienieje. Odniósł sukces! Czegoś nauczył House’a!

Diagnosta spojrzał w czekoladowe oczy przyjaciela i wpadł na diabelski plan.

- Chodźmy na czekoladę!

- Ok., ale ty stawiasz.

- Chyba sobie śnisz! – Nie miał się co kłócić. Wiedział, że i tak Wilson zapłaci. Przyjaciel natomiast przytaknął i puścił w jego stronę całusa.

House uśmiechnął się i w genialnych nastrojach wyszli z kręgielni. Czekolada wzywała!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:01, 24 Lut 2011    Temat postu:

No, Agusss, chyba pobiłaś rekord poślizgów czasowych Ale lepiej późno, niż wcale


A jak wiadomo – pies to symbol wierności. Może w tym coś jest?
oprócz tego psy mają słodkie, merdające ogonki Czy Jimmy posiada merdający ogonek? Jeśli tak, to NA PEWNO coś w tym jest

Wilson zaczął rozważać wszystkie za i przeciw.
hmm... chyba jedynym argumentem 'przeciw' byłaby możliwość oberwania kulą do kręgli

Diagnosta znów stanął koło niego.
- Widzisz jak na mnie działasz?

jaka szkoda, że to kręgielnia, a nie plaża nudystów

Postanowił więc wejść w grę House’a.
um... czy słowo "grę" jest aby na pewno potrzebne w tym miejscu?

Kochanie, chyba coś ci nie wyszło…
nooo... gdyby mu coś wyszło, to mogliby skończyć w areszcie za niemoralne zachowanie w miejscu publicznym

Pochylił się więc i ugryzł go lekko w ucho.
wow, Wilson rzeczywiście wczuwa się w bycie psem

Ok., ale ty stawiasz.
jasne, tylko że nie czekoladę


awwwwwww... flirt na kręgielni Chłopaki mają niesamowitą samokontrolę, jeżeli udało im się nie rzucić na siebie nawzajem po tym wszystkim. No, chyba ze diabelski plan House'a zakłada wstąpienie do toalety po drodze na tę czekoladę

Weny i czasu do pisania!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Czw 6:02, 24 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:58, 28 Lut 2011    Temat postu:

Agusss, coolness... tak to ja. Bójcie się, jestem Choć może to ja powinnam się bać, pakując się do Waszego działu w swoim Hudżersowym ubranku
Całe wieki mnie tu nie było. Musiałam zacząć od poczatku, ale nie żałuję

Część 3
Bardzo ładnie oddany Wilson. O, i lubi błękitne koszule, zupełnie jak ja. Ciekawe z jakiego powodu Ogólnie fajne macie opisy. Naprawdę miło się czyta. Wasz Hilson jest taki przyjemny, o!

Część 4
Ej, no House, nie masz wyczucia Biedny James
"Rakotwórcze tajemnice" - widzę, ze House koniecznie chce się dowiedzieć co w trawie piszczy

Część 5
Robi się niebezpiecznie dla liska
Hilsonowe małżeńskie łoże, co dalej się pytam?
Ok, mam odpowiedź. House'owy striptiz bokserkowy nawet uroczy, tylko Jimmi znów ma przekichane Ogólnie tak inaczej mi się czyta, bo jeśli już miałabym sobie wyobrażać Hilsona, to zawsze wydawało mi się, że to House byłby tym bardziej zainteresowanym. Tutaj podoba mi się to, że skupiacie się na onkologu. Tak oryginalnie.

Część 6
Hilsonek pełną para. Fajna rozmówka w ich stylu + wyraźna troska i oddanie Wilsona.

Część 7
Czyżbyśmy zaczynali coś dostrzegać? Teraz szkoda mi ich obu.

Część 8
I robi się niebezpiecznie. Wy wiecie, że ja kocham Hilsonka całym sercem, ale w wersji friend, może być bardzo bliska wersja, ale friend Jednak tutaj czytam z dziwnym uśmieszkiem, może dlatego, że wszystko jest dość subtelne, nie wiem? Ale podoba mi się i jest dużo analiz zwłaszcza Wilsona i jego obaw. Tego, co czuje. No i House w takiej wersji zaniepokojeonej o przyjaciela. Urocze.

Część 9
Widzę, że Hilson wkracza na tą mniej dla mnie akceptowalną ścieżkę, ale jak sobie tak czytałam i wyłączałam sobie te seksualne podteksty to mi się podoba i to bardzo. Fajne byłoby coś takiego w serialu zobaczyć. Nawet z takimi mini podtekstami, u Was to one mini już dawno nie są ale takie subtelne, myślę, że fajnie by się oglądało.

Co ja mam powiedzieć? Lubię Waszego Hilsonka. Jest taki cieły, szczery, widać, że czujecie to, co piszecie Nie wiem dokąd to zmierza, ale cokolwiek planujecie pamiętajcie, że niewinny lisek zamierza to czytać do samego końca Ale to Wasz dział, w końcu, gdzie jak nie tu macie szaleć. Prawdziwe Hilsonki już tam pewnie odpowiednio Was zmotywują do właściwego poprowadzenia tego fika

Pozdrawiam Was obie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Wto 19:42, 01 Mar 2011    Temat postu:

Richie czyli rekord pobiłam? xD No cóż małe problemy techniczne, ale gdyby rodzeństwo mnie na kręgle nie wzięło chyba długo by tego nie było jeszce xD
Richie117 napisał:

oprócz tego psy mają słodkie, merdające ogonki Czy Jimmy posiada merdający ogonek?
Jeśli tak, to NA PEWNO coś w tym jest

No wiesz myślę jednak, że ma xD I to nawet taki <i>ładny</i> xD

Richie117 napisał:
hmm... chyba jedynym argumentem 'przeciw' byłaby możliwość oberwania kulą do kręgli

Jesteś pewna? Zawsze mógł przejechać sie po torze xD

Richie117 napisał:
jaka szkoda, że to kręgielnia, a nie plaża nudystów

DOBREEE! Może właśnie wpadłam na pomysł xD

Richie117 napisał:
um... czy słowo "grę" jest aby na pewno potrzebne w tym miejscu?

Ja wiem Richie, że Ty tego chcesz, ale chwilowo <i>TO</i> nie nastąpi xD

Richie117 napisał:
nooo... gdyby mu coś wyszło, to mogliby skończyć w areszcie za niemoralne zachowanie w miejscu publicznym

To znaczy za jakie? Możesz rozwinąć myśl?

Richie117 napisał:
wow, Wilson rzeczywiście wczuwa się w bycie psem

No przecież mówię xD On poczuł się niczym pies xD Ogonek ma jak juz wyjaśniłam ;p

Richie117 napisał:
jasne, tylko że nie czekoladę

Jesteś niemożliwa! xD Chwilowo niistety czekoladę xD

No kochana xD Nie rzucili, bo to tylko Wilson jest w takim stanie xD Biedny, bo House wystawia go na ciężką próbę



Lisek xD No witaj
Mnie by sie nie chciało od początku o.O Chociaż^^

Dziękujemy za miły komentarz I przede wszystkim za słowa, że czujemy. Przynajmniej ja dziękuję. To ważne. Naprawdę. Bo samemu można sobie czuć, ale jeżeli ktoś tak mówi, to musi być coś na rzeczy, nie?
Dokładnie jak potoczą się losy tych dwóch panów nie jest powiedziane, choć dokładnie wiemy gdzie zdążamy Trochę części poginęło, ale jednak kilka ważnych sie zachowało
Mamy nadzieję, że dotrwasz z nami do końca!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:04, 02 Mar 2011    Temat postu:

Agusss napisał:
Richie czyli rekord pobiłam? xD
przynajmniej na razie Ale kiedyś nadejdzie dzień, że wrzucę kolejną część "Pluszowych opowieści" i rekord będzie należał do mnie

Agusss napisał:
gdyby rodzeństwo mnie na kręgle nie wzięło chyba długo by tego nie było jeszce xD
uh-huh, to musimy chyba postawić rodzeństwu piwo

Agusss napisał:
I to nawet taki ładny xD


Agusss napisał:
Zawsze mógł przejechać sie po torze xD
i uważasz, że znalezienie się w pozycji horyzontalnej to argument "przeciw"?

Agusss napisał:
Może właśnie wpadłam na pomysł xD
cieszę się, że mogłam pomóc

Agusss napisał:
Ja wiem Richie, że Ty tego chcesz, ale chwilowo TO nie nastąpi xD
sadystka! Nie tylko JA tego chcę, chłopaki też... No ale dopsz... *Richie koncentruje się na słowie "chwilowo"*

Agusss napisał:
To znaczy za jakie? Możesz rozwinąć myśl?
hmm... co najmniej za ekshibicjonizm Ale znając poryte prawa w różnych krajach, to może we Francji mają jakiś szczególny zakaz uprawiania ery w kręgielni...

Agusss napisał:
Ogonek ma jak juz wyjaśniłam ;p
to może omówimy teraz kwestię merdania?

Agusss napisał:
Jesteś niemożliwa! xD Chwilowo niistety czekoladę xD
dziękuję I nawzajem

Agusss napisał:
Nie rzucili, bo to tylko Wilson jest w takim stanie xD Biedny, bo House wystawia go na ciężką próbę
żartujesz, prawda? House ma genetycznie zaprogramowany Wilsono-seksualizm. Z naturą nie wygrasz Chyba że House specjalnie nałykał się vicodinu, żeby zapanować nad fizyczną manifestacją popędów



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
coolness
Jazda Próbna
Jazda Próbna


Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 4481
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krainy Marzeń Sennych, w które i tak nie wierzę
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:54, 17 Cze 2011    Temat postu:

Okej, wstawiam. I ciekawa jestem, czy ktoś jeszcze tego fika pamięta. Ten rozdział był pisany jeszcze w 2009 roku (pod koniec 2009), czyli ponad rok temu.


Rozdział 10


James nie wiedział na jaką czekoladę ciągnął go przyjaciel. Podejrzewał, że najprawdopodobniej kupią po prostu w sklepie spożywczym tabliczkę czekolady i voil&agrave;.
A jednak nie.
House potrafił go zaskoczyć w każdej sytuacji. Ale teraz Wilson z całą pewnością mógł stwierdzić, że był to rewanż za kręgielnię.

James spojrzał na twarz swojego przyjaciela. Malowała się na niej satysfakcja. House wyglądał, jakby chciał powiedzieć: To, że raz wygrałeś, nic nie znaczy.

Po chwili weszli do kawiarenki położonej niedaleko kręgielni. Była to maleńka kafejka, gdzie można było się napić gorącej czekolady z bitą śmietaną.

Zapach świeżo parzonej kawy mieszał się z oparami czekolady. Wilson głośno wciągnął powietrze. Cichy śmiech z jego prawej strony przywrócił go do rzeczywistości.

— Uznam to za przejaw zadowolenia — powiedział jego przyjaciel.

Onkolog posłał mu wściekle spojrzenie. Tę bitwę najwyraźniej House miał ochotę wygrać. I miał na to spore szanse. Jednak Wilson nie zamierzał się poddawać bez walki. Co to, to nie. Lata kontaktów z przyjacielem oduczyły go składania broni na samym początku bitwy.

Mierzyli się wzrokiem. Żaden z nich nie chciał odpuścić. W końcu brązowooki poczuł zdradliwy rumieniec wypływający na jego policzki. Do jego uszu doleciał dobrze znany chichot diagnosty.

Niestety, jak widać, dwa zwycięstwa pod rząd nie były mu pisane.
House pociągnął przyjaciela w stronę stolika położonego w ustronnym miejscu. Idąc objął go w pewien sposób ramieniem. James poznał po tym, że gra, którą zaczęli w kręgielni, toczy się dalej. Nie pozostało mu nic innego jak dalej grać.

Kiedy usiedli, Wilson przysunął swoje krzesło bliżej swojego towarzysza. Żadnej reakcji.

To będzie trudniejsza partia, pomyślał.

W tej chwili do ich stolika podszedł kelner. Uprzejmym głosem spytał, co im podać.

— Czekoladę — odezwał się House. — Tylko niech będzie tak brązowa, jak jego oczy — dorzucil niespodziewanie.

Wilson już zupełnie nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Czy to kolejne zagranie diagnosty, czy może...

Potrzasnął głowa. Musiał się skoncentrować jeśli chciał zwyciężyć tę partię.

Kiedy kelner odszedł, uśmiechnął się ujmująco do House’a i rzekł:

— A później pójdziemy na dwór, popatrzeć na niebo. Niebieskie jak twoje przeszywające spojrzenie.

Diagnosta spojrzał na niego zaskoczony. Wiedział, że Wilson się zripostuje, ale nie myślał że aż tak. Czyżby próbował być romantyczny?

Nawet dla niego ta gra zaczęła już obierać dziwne tory. Chciał coś powiedzieć, coś zrobić, ale został uprzedzony. Onkolog nakrył jego dłoń lezącą na stoliku swoją.

— Coś się stało? Coś zbladłeś — powiedział.

House miał ochotę zakończyć ta grę zanim przybierze ona już całkowicie inny wymiar. Jednak musiał wymyślić, w jaki sposób ma to zrobić. Bądź, co bądź nie mógł powiedzieć po prostu: James koniec gry! Potrzebował jakiegoś planu.

Gwałtownym ruchem uwolnił dłoń. Był to komunikat jednoznaczny. Zdawał sobie doskonale z tego sprawę, że przegrał.

Siedział w ciszy, unikając jakiegokolwiek kontaktu z Jamesem.

Aktualny stan wygranych bitew wynosił 2:1. Dla Wilsona.

Narastająca cisza stawała się powoli irytująca. Ten moment wybrał kelner, aby przynieść im czekoladę. I on zauważył, że ich nastrój uległ diametralnej zmianie. Czym prędzej więc odszedł od ich stolika, nie pytając nawet, czy nie przynieść im czegoś jeszcze.

Napój stal przed nimi i parował. Żaden z nich nie miał odwagi pierwszy sięgnąć po swoją filiżankę.

W końcu House nie wytrzymał i chwycił jedną z nich, tą stojącą bliżej Wilsona. Jednak był to zbyt nerwowy ruch, co spowodowało wylanie większości napoju. Na Jamesa.

Wilson przeklął. Całą bluzkę miał w gorącej czekoladzie i na dodatek się oparzył.

— House! — krzyknął.

Cały czar – o ile jeszcze jakiś pozostał – prysł.

— Przepraszam. — Ledwo dosłyszał to słowo.

Pokręcił głową na znak bezradności.

— Dopijmy to i wracamy do hotelu.

House przystał na to w milczeniu. Wypili i diagnosta zapłacił za obie czekolady. Wilson poznał po tym, że on naprawdę żałuje. Zazwyczaj to on musiał płacić za nich obu.

W ponurych nastrojach opuścili mury Galerii de la France. Wilson żałował, że nastrój, który stworzyli, runął bezpowrotnie. Westchnął. Musiał teraz wrócić do szarej rzeczywistości. Zrozumiał, że nie będzie miał już okazji być tak blisko obiektu swojego pożądania.

House natomiast zastanawiał się kiedy ta gra przestała być tylko grą. Bo tak się stało. Po chwili jednak porzucił te myśli i zajął się czymś ciekawszym. Zaczął nucić piosenkę pod nosem. Nie zamierzał mieć złego nastroju przez cały wyjazd.

Padło na utwór „I feel good” Jamesa Browna. Może nie był to najtrafniejszy dobór repertuaru na tę chwilę, ale tylko to przychodziło mu teraz do głowy. Dostrzegł lekko uniesioną brew przyjaciela.

House wciąż miał do rozwiązania zagadkę.

Wilson idąc zasłuchał się w nuconą przez przyjaciela piosenkę. Kochał sposób, w jaki House śpiewał. Jego śpiew był taki house’owski. Taki swojski. Cóż tu mówić, James kochał wszystko w nim. Poczynając od niebieskich oczu, po sposób, w jaki się poruszał, mówił i śpiewał.

Nie zdawał sobie sprawy, że wciąż jest bardzo uważnie obserwowany. Rozluźnił się i zatopił w swoich myślach i marzeniach. Po prostu szedł ulicą głupio szczerząc się.

Diagnosta, nie przestając śpiewać, przypatrywał się onkologowi. Wilsonowi jakby w chwile wrócił świetny humor. A on dalej nie zbliżył się do rozwiązania zagadki.

Co to wszystko miało oznaczać? Co się stało z jego przyjacielem? Dlaczego zachowywał się od pewnego czasu tak dziwnie?

Pytania bez odpowiedzi ciągnęły się, przeistaczając się w niezwykle długą lista. Jak zdobyć odpowiedz na nie, tego House na razie nie wiedział. A rozwiązanie tej zagadki było to jego priorytetem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez coolness dnia Pią 12:01, 17 Cze 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:23, 18 Cze 2011    Temat postu:

ja pamiętam

bosh, takie długie ukrywanie rozdziałów fika przed światem powinno być karalne


James nie wiedział na jaką czekoladę ciągnął go przyjaciel.
ofkors na czekoladową polewę podawaną w sypialni na brzuchu pewnego onkologa

Była to maleńka kafejka, gdzie można było się napić gorącej czekolady z bitą śmietaną.
a podawali tam bitą śmietanę również na wynos?

— Uznam to za przejaw zadowolenia — powiedział jego przyjaciel.
gdyby House spojrzał trochę niżej, miałby pewność, czy Wilson jest zadowolony, czy nie

Onkolog nakrył jego dłoń lezącą na stoliku swoją.
— Coś się stało? Coś zbladłeś — powiedział.

zbladł, bo cała krew odpłynęła z północy na południe, gdzie znajdowała się druga ręka Wilsona

Wilson przeklął. Całą bluzkę miał w gorącej czekoladzie i na dodatek się oparzył.
House powinien za karę zlizać z niego tę czekoladę

Cały czar – o ile jeszcze jakiś pozostał – prysł.
a wystarczyłoby, żeby Wilson zdjął koszulę, i czar byłby z powrotem

Musiał teraz wrócić do szarej rzeczywistości. Zrozumiał, że nie będzie miał już okazji być tak blisko obiektu swojego pożądania.
może niech pożyczy od House'a czyste ciuchy?


ech, chłopaki, chłopaki... powinno ich się zamknąć w ciasnym pokoju i nie wypuszczać, dopóki nie dojdą do porozumienia. Albo do czegoś innego

Weny na kolejne rozdziały!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:01, 19 Cze 2011    Temat postu:

ja też pamiętam

Jeszcze mnie tu nie było, więc od początku

Świetny pomysł z tym wyjazdem do Paryża. Nie od dziś wiadomo, że w innym niż zwykle otoczeniu łatwiej wrzucić na luz A to, że chłopaki jeszcze nie są parą tylko dodaje fikowi smaczku (o ile nie będzie się przedłużać w nieskończoność, ofkors ) i stanowi pole do popisu dla wielu aww scenek

Cytat:
Lata kontaktów z przyjacielem oduczyły go składania broni na samym początku bitwy.
to dobrze, że się oduczył! Jedyną słuszną taktyką jest wyciąganie broni

Cytat:
— Tylko niech będzie tak brązowa, jak jego oczy — dorzucil niespodziewanie.
bluźnierca!!! przecież nie ma takiej czekolady, no

Cytat:
Onkolog nakrył jego dłoń lezącą na stoliku swoją.
zaczyna się od nakrywania dłoni, kończy na...

Cytat:
Całą bluzkę miał w gorącej czekoladzie i na dodatek się oparzył.
i ktoś mi powie, że on nie jest kobietą?

Cytat:
Cały czar – o ile jeszcze jakiś pozostał – prysł.
zniszczenie bluzki Wilsona to zbrodnia niewybaczalna

Ahh, no i scenka w kręgielni z poprzedniego rozdziału była boska, cudowna i absolutnie mrauuu

Richie117 napisał:
ech, chłopaki, chłopaki... powinno ich się zamknąć w ciasnym pokoju i nie wypuszczać, dopóki nie dojdą do porozumienia. Albo do czegoś innego
pokój to za duża przestrzeń, głosuję za wyłożoną pluszem klatką rozmiarów łóżka dla dwóch osób

weny for you!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:02, 19 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
pokój to za duża przestrzeń, głosuję za wyłożoną pluszem klatką rozmiarów łóżka dla dwóch osób
też mi taka klatka przyszła do głowy, ale z drugiej strony nie chciałabym, żeby chłopaki poczuli się jak w pułapce z "Piły". Niech się im wydaje, że mają swobodę wyboru (która koniec końców sprowadzi się do wyboru pozycji )

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:31, 19 Cze 2011    Temat postu:

A czy to nie TY przypadkiem mówiłaś, że w niebezpiecznych sytuacjach uaktywnia się popęd seksualny?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:59, 21 Cze 2011    Temat postu:

yup, to byłam ja
Dodam więc tylko, że chciałabym, żeby związek chłopaków opierał się na dobrowolnym wyborze (nawet jeśli to byłoby tylko ich złudzenie ), a nie wyłącznie na popędzie seksualnym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agusss
Członek Anbu
Członek Anbu


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 2867
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: bierze się głupota?

PostWysłany: Pon 10:31, 18 Lip 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
ja pamiętam

W takim razie podziwiam, bo ja juz prawie zapomniałam xD

Richie117 napisał:
bosh, takie długie ukrywanie rozdziałów fika przed światem powinno być karalne

Szyyyy! Boi w ogóle reszty nie zobaczysz majac na wzgledzie, że już niewiele zostało!



Richie117 napisał:
ofkors na czekoladową polewę podawaną w sypialni na brzuchu pewnego onkologa

Ja wiem, Richie, jakie Ty masz poglądy, ale House jeszcze niekoniecznie


Richie117 napisał:
a podawali tam bitą śmietanę również na wynos? <img src="http://i111.photobucket.com/albums/n152/saphira182/Obraz1.gif">

Perwersję odnajduję w tej wypowiedzi Ale myslę, że po dłuższych konwersacjach, House potrafiłby ją uzyskać xD


Richie117 napisał:
gdyby House spojrzał trochę niżej, miałby pewność, czy Wilson jest zadowolony, czy nie

No tak! jakże by inaczej? xD Tam jest cała tajemnica


Richie117 napisał:
zbladł, bo cała krew odpłynęła z północy na południe, gdzie znajdowała się druga ręka Wilsona

*idzie wertować stos kartek, aby znaleźć ten fragment* No niestety to nie tutaj xD Chyba ficki Ci się pomyliły


Richie117 napisał:
House powinien za karę zlizać z niego tę czekoladę

Wiesz co... To chyba jednak nie byłby głupi pomysł xD


Richie117 napisał:
a wystarczyłoby, żeby Wilson zdjął koszulę, i czar byłby z powrotem

Myślisz, że to tak łatwo? xD Aż taki łatwy jest House? xD


Richie117 napisał:
może niech pożyczy od House'a czyste ciuchy?

No wiesz.. Może i James by tak zrobił, gdyby House nie zadawał głupich pytań "po co jesli ma swoje" xD House potrafi być wredny! xD


Richie117 napisał:
ech, chłopaki, chłopaki... powinno ich się zamknąć w ciasnym pokoju i nie wypuszczać, dopóki nie dojdą do porozumienia. Albo do czegoś innego

Hmmmm.... No i to jest jakaś myśl! xD I to kusząca xD ale nie wiem czy pasująca do tego opowiadania

Dzięki



Anai napisał:
ja też pamiętam

Przede wszystkim witam w naszym małym chorym świecie! Miło mieć nowego-starego czytelnika Miło, ze ktoś pamięta, naprawdę!

Anai napisał:
o ile nie będzie się przedłużać w nieskończoność

*khym, khym* przepraszam musiałam odkaszlnąć xD No wieeeesz... Może nie nieskończoność, ale...

Anai napisał:
to dobrze, że się oduczył! Jedyną słuszną taktyką jest wyciąganie broni

O nie, naprawdę nie wiem czemu, ale to mi sie skojarzyło bardzo <i>źle</i>

Anai napisał:
bluźnierca!!! przecież nie ma takiej czekolady, no

*chylę głowy* Przepraszam! Zapomniało się, ale w sumie to House powinien pamiętać!

Anai napisał:
zaczyna się od nakrywania dłoni, kończy na...

Jak już zaczynamy coś mówić to kończymy. Czyżby Cię tego nie uczyli? xD

Anai napisał:
i ktoś mi powie, że on nie jest kobietą?

Ja Ci powiem! On nie ejst kobietą! On jedynie czasami przejawia dość kobiece cechy^^

Anai napisał:
zniszczenie bluzki Wilsona to zbrodnia niewybaczalna

Tak, masz całkowitą rację *próbuje utrzymać powagę*

Anai napisał:
Ahh, no i scenka w kręgielni z poprzedniego rozdziału była boska, cudowna i absolutnie mrauuu

Dziękujemy za taką opinię! Uważam, że to rozdział który mnie porwał [ależ jestem egoistką xD ] Tak mnie też się podobało xD

Dziękujemy!


Ach, tak, tak kolejny rozdział ja mam? Hmmm... W takim razie myślę, że jednak można się go spodziewać gdzieś na tygodniu xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:22, 19 Lip 2011    Temat postu:

Agusss napisał:
Przede wszystkim witam w naszym małym chorym świecie! Miło mieć nowego-starego czytelnika Miło, ze ktoś pamięta, naprawdę!
Cała przyjemność po mojej stronie

Agusss napisał:
*khym, khym* przepraszam musiałam odkaszlnąć xD No wieeeesz... Może nie nieskończoność, ale...
I TY mi mówisz, że jak się coś zaczyna mówić, to trzeba skończyć? Przyganiał kocioł garnkowi

Agusss napisał:
O nie, naprawdę nie wiem czemu, ale to mi sie skojarzyło bardzo <i>źle</i>
I prawidłowo, bo moje intencje w czasie pisania tego zdania też były zue!

Agusss napisał:
*chylę głowy* Przepraszam! Zapomniało się, ale w sumie to House powinien pamiętać!
Okej, to House za karę nie dostanie teraz ani jednej, ani drugiej czekolady

Agusss napisał:

Jak już zaczynamy coś mówić to kończymy. Czyżby Cię tego nie uczyli? xD
Musiałam być nieobecna na tej lekcji

Agusss napisał:

Ja Ci powiem! On nie ejst kobietą! On jedynie czasami przejawia dość kobiece cechy^^
Czasami? On cały jest jak jedna wielka kobieca cecha

Agusss napisał:

Tak, masz całkowitą rację *próbuje utrzymać powagę*
*i jej się nie udaje *

Agusss napisał:

Dziękujemy za taką opinię! Uważam, że to rozdział który mnie porwał [ależ jestem egoistką xD ] Tak mnie też się podobało xD
Porwał? Za okup czy jak? A tak na serio - skromność jest przereklamowana, o

Agusss napisał:
Ach, tak, tak kolejny rozdział ja mam? Hmmm... W takim razie myślę, że jednak można się go spodziewać gdzieś na tygodniu xD
Trzymam Cię za słowo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin