Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 54, 55, 56 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:11, 15 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
prawie jak latający dywan
tylko bez ryzyka, że poobcierają sobie tyłki o szorstką wełnę

Anai napisał:
my to wiemy, tylko spróbuj nauczycielowi wytłumaczyć, jak można używać czegoś takiego jak logiczne myślenie, kiedy wszystko powinno być podstawione do jakiegoś wzoru i najlepiej wg metody, która nauczycielowi odpowiada, bo inne są be
myślę, że ilość seksu w Wilsonie dałoby się obliczyć jakąś proporcją

Anai napisał:
to niech to będzie ukryta kamera
boję się, że jak ukryję telefon, to potem zapomnę, co z nim zrobiłam

Anai napisał:
W sumie, to byłyby dobre ćwiczenia praktyczne dla przyszłych strażaków
tjaaa, lekcja przetrwania w starciu z zazdrosnym House'em

Anai napisał:
ja zapisuje w Notatniku i wszystko działa, ale mam sony ericssona, więc możliwe że nokie po prostu takich plików nie odczytują. Jakby można było zapisać chociaż te tysiąc znaków, to już byłoby dobrze, tylko trochę roboty z tym by było przy przeciętnej długości fiku. Żadnych ograniczeń długości moja komórka chyba nie ma, ale ja dla wygody dzielę sobie książki i dłuższe fiki na kilka części
też zapisywałam w notatniku, ale po zrzuceniu na komórkę okazywało się, że plik ma tylko 1000 znaków Ale wszystkie osoby, które mówiły mi o takim zapisywaniu fików miały właśnie Sony Ericssona, więc chyba w tym rzecz. Cóż, na upartego mogę wysłać sobie fika na maila, albo zapisać sobie na komórce skrót do stronki z fikiem na FFN

Anai napisał:
a mi jest. Wszystko zniosę, ale sukienki? Może jeszcze obcasy, makijaż i cała reszta?
well... yeah [link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:15, 16 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
myślę, że ilość seksu w Wilsonie dałoby się obliczyć jakąś proporcją
niby jak ułożyć proporcję, jeśli w Wilsonie jest tylko jeden składnik (seks)?

Richie117 napisał:
boję się, że jak ukryję telefon, to potem zapomnę, co z nim zrobiłam
to chyba uzasadnione obawy u kogoś ze sklerozą

Richie117 napisał:
tjaaa, lekcja przetrwania w starciu z zazdrosnym House'em
szkoła przetrwania, wydanie specjalne: Jak przeżyć w buszu

Richie117 napisał:
Ale wszystkie osoby, które mówiły mi o takim zapisywaniu fików miały właśnie Sony Ericssona, więc chyba w tym rzecz.
o, miło wiedzieć, że ten mój telefon ma dla odmiany jakąś zaletę A ja i tak tęsknię za moją niezniszczalną nokiową cegiełką, którą dostałam na komunię... Tylko ona miała takiego fajnego snake'a

Richie117 napisał:
Cóż, na upartego mogę wysłać sobie fika na maila, albo zapisać sobie na komórce skrót do stronki z fikiem na FFN
możesz, ale wtedy musisz płacić. A chodzi o to, żeby mieć za darmo

Richie117 napisał:
well... yeah [link widoczny dla zalogowanych]
boję się to przeczytać

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:25, 18 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
niby jak ułożyć proporcję, jeśli w Wilsonie jest tylko jeden składnik (seks)?
nie wiem, ale teoretyk chemii pewnie by wiedział

Anai napisał:
szkoła przetrwania, wydanie specjalne: Jak przeżyć w buszu
ale do tego wydania trzeba by było zaprosić Cuddy, a nie chłopaków

Anai napisał:
o, miło wiedzieć, że ten mój telefon ma dla odmiany jakąś zaletę
i teraz już nie powiesz, że jedyną wadą Twojego telefonu jest brak zalet

Anai napisał:
A ja i tak tęsknię za moją niezniszczalną nokiową cegiełką, którą dostałam na komunię... Tylko ona miała takiego fajnego snake'a
indeed, Snake w nowych modelach jest do bani Nowe nokie też nie są już takie niezniszczalne - moją starą [nokię ] zabił dopiero upadek z 4. piętra na beton

Anai napisał:
możesz, ale wtedy musisz płacić. A chodzi o to, żeby mieć za darmo
uh, kiedyś wykorzystałam 60 zł na przeglądanie neta w komórce Teraz za 6 zł mam tyle transferu, że nawet połowy nie zużyję w ciągu miesiąca

Anai napisał:
boję się to przeczytać
i słusznie, bo to fik z elementami horroru

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:26, 18 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
ale do tego wydania trzeba by było zaprosić Cuddy, a nie chłopaków
chyba nawet omawiałyśmy już kiedyś ten typ poradników

Richie117 napisał:
i teraz już nie powiesz, że jedyną wadą Twojego telefonu jest brak zalet
telefon idealny - jedna zaleta, zero wad

Richie117 napisał:
indeed, Snake w nowych modelach jest do bani
to co powiesz na to, że w Soniaku nie ma go w ogóle?

Richie117 napisał:
Nowe nokie też nie są już takie niezniszczalne - moją starą [nokię ] zabił dopiero upadek z 4. piętra na beton
dobrze, że napisałaś 'nokię', bo miałabym wątpliwości To były telefony... można je było wyprać, zrzucić z okna i nic, a mój obecny odstawia sceny już jak upadnie na podłogę

Richie117 napisał:
uh, kiedyś wykorzystałam 60 zł na przeglądanie neta w komórce Teraz za 6 zł mam tyle transferu, że nawet połowy nie zużyję w ciągu miesiąca
to pewnie chomikujesz kasę na telefonie tak jak ja? Ale ja w ogóle mam problem z wydawaniem pieniędzy, chociaż w moim wieku to pewnie jest dziwne

Richie117 napisał:
i słusznie, bo to fik z elementami horroru
akurat horroru boję się najmniej; najbardziej przeraża mnie Wilson w damskich ciuszkach

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:38, 19 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
chyba nawet omawiałyśmy już kiedyś ten typ poradników
chyba na pewno tak było

Anai napisał:
to co powiesz na to, że w Soniaku nie ma go w ogóle?
a nie można skądś ściągnąć? Ewentualnie pograj w [link widoczny dla zalogowanych], tak za stare dobre czasy

Anai napisał:
To były telefony... można je było wyprać, zrzucić z okna i nic, a mój obecny odstawia sceny już jak upadnie na podłogę
well, moja nokia sprzed 3 lat miała mi mocno za złe, że wpadła do szklanki z herbatą

Anai napisał:
to pewnie chomikujesz kasę na telefonie tak jak ja?
nie robię tego z własnej woli Muszę doładowywać co miesiąc, bo mam MixPlusa, ale nie mam co robić z tą kasą - net, 'darmowe' minuty i smsy to tylko 16 zł, więc mi się już prawie 200 nazbierało na karcie

Anai napisał:
Ale ja w ogóle mam problem z wydawaniem pieniędzy, chociaż w moim wieku to pewnie jest dziwne
problemy z wydawaniem kasy są normalne w każdym wieku - jedni wydają za dużo, a inni za mało

Anai napisał:
akurat horroru boję się najmniej; najbardziej przeraża mnie Wilson w damskich ciuszkach
plusem damskich ciuszków (chociaż nie w tym fiku) jest to, że Wilson z podciągniętą spódnicą ma większą swobodę ruchów, niż z opuszczonymi spodniami

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:22, 19 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
chyba na pewno tak było
ale się powtarzamy

Richie117 napisał:
a nie można skądś ściągnąć?
właściwie to nawet nie wiem

Richie117 napisał:
Ewentualnie pograj w [link widoczny dla zalogowanych], tak za stare dobre czasy
...
OMG, ten czaarny!! *_*
*is in heaven*
Dziękuuuuję, nawet nie wiesz, jaką miałam radochę!

Richie117 napisał:
well, moja nokia sprzed 3 lat miała mi mocno za złe, że wpadła do szklanki z herbatą
serio? A co mówiła?

Richie117 napisał:
Muszę doładowywać co miesiąc, bo mam MixPlusa, ale nie mam co robić z tą kasą - net, 'darmowe' minuty i smsy to tylko 16 zł, więc mi się już prawie 200 nazbierało na karcie
to ja miałam chyba ze 170 zł na komórce, ale w końcu - z wieelkim trudem - się przełamałam i doszłam do wniosku, że bez sensu tak doładowywać konto tylko po to, żeby ta kasa się zmarnowała Boosh, ja chyba cierpię na patologiczne oszczędzanie ^^

Richie117 napisał:
problemy z wydawaniem kasy są normalne w każdym wieku - jedni wydają za dużo, a inni za mało
tjaa, tylko chyba częściej jednak ludzie wydają za dużo

Richie117 napisał:
plusem damskich ciuszków (chociaż nie w tym fiku) jest to, że Wilson z podciągniętą spódnicą ma większą swobodę ruchów, niż z opuszczonymi spodniami
e tam, największą swobodę ruchów daje totalny brak ubrania, o

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:42, 21 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
ale się powtarzamy
nie nasza wina, że Cuddy nie jest taką niewyczerpaną kopalnią tematów do rozmów jak chłopaki

Anai napisał:
OMG, ten czaarny!! *_*
*is in heaven*
Dziękuuuuję, nawet nie wiesz, jaką miałam radochę!
Cała przyjemność po mojej stronie

Anai napisał:
serio? A co mówiła?
well... na jej wyświetlaczu pojawił się komunikat "Urządzenie [czyli herbata] niekompatybilne" (bo komórka wpadła do szklanki tym końcem, gdzie się podłączało kabelek), a jak ją wysuszyłam, to się okazało, że podświetlanie trafił szlag

Anai napisał:
e tam, największą swobodę ruchów daje totalny brak ubrania, o
ale wtedy nie można się pobawić w 'zgadnij, kotku, co mam w środku'
Przestań się wykręcać i przeczytaj tego fika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:36, 22 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
nie nasza wina, że Cuddy nie jest taką niewyczerpaną kopalnią tematów do rozmów jak chłopaki
tjaa, tylko rozmowy o nich i tak się kończą zawsze na tym samym (nawet jak zaczynamy od tasiemca ).

Richie117 napisał:
wcale nie jestem niezrównoważona emocjonalnie, to tylko pozory xD

Richie117 napisał:
well... na jej wyświetlaczu pojawił się komunikat "Urządzenie [czyli herbata] niekompatybilne" (bo komórka wpadła do szklanki tym końcem, gdzie się podłączało kabelek), a jak ją wysuszyłam, to się okazało, że podświetlanie trafił szlag
no widzisz, ale się nie zepsuła, poza tym wyświetlaczem? Jaka dzisiejsza komórka wyszłaby z tego z takimi lekkimi "obrażeniami"?

Richie117 napisał:
ale wtedy nie można się pobawić w 'zgadnij, kotku, co mam w środku'
U mean, w Małego Chirurga?

Richie117 napisał:
Przestań się wykręcać i przeczytaj tego fika
um... no dobra. A dostanę jakąś nagrodę za TAKIE poświęcenie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:53, 23 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
tjaa, tylko rozmowy o nich i tak się kończą zawsze na tym samym (nawet jak zaczynamy od tasiemca ).
zaczynałyśmy jakąś rozmowę od tasiemca? anyway, rozmowy o Cuddy są takie same od początku do końca, a o chłopakach przynajmniej początek i środek bywają odmienne

Anai napisał:
wcale nie jestem niezrównoważona emocjonalnie, to tylko pozory xD
wspaniale udajesz

Anai napisał:
no widzisz, ale się nie zepsuła, poza tym wyświetlaczem? Jaka dzisiejsza komórka wyszłaby z tego z takimi lekkimi "obrażeniami"?
ano w zasadzie nie, ale za próby naprawy podświetlania zapłaciłam prawie 200 zł... a potem jakimś cudem samo się naprawiło
nową komórkę przezornie kładę zawsze poniżej poziomu szklanki, za to jestem zaskoczona, że ona ciągle jeszcze żyje, chociaż tyle razy mi spadła na beton

Anai napisał:
U mean, w Małego Chirurga?
a propos, czytam wreszcie "In my darkest dreams" i powalił mnie kawałek o Cuddy obdzierającej Wilsona ze skóry

Anai napisał:
um... no dobra. A dostanę jakąś nagrodę za TAKIE poświęcenie?
Wilson-mdlejący-ze-strachu może być?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:39, 23 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
zaczynałyśmy jakąś rozmowę od tasiemca?
właściwie to trochę pokręciłam - tasiemiec był gdzieś w środku. Ale i tak... nie zadawaj takich pytań komuś, kto ma za dużo wolnego czasu...

Cytat:
Anai napisał:
Albo "Who Fucks Cuddy MD"?
Lub "Sex Life of Lisa Cuddy"
Richie napisał:
albo... "Poradnik ogrodnika w weekend: Jak się uporać z zaniedbanym dzikim buszem"
Anai napisał:
No chyba nie tylko w weekend Trzeba by to było zmienić na: "Poradnik ogrodnika na każdy dzień roku, czyli jak dbać o busz w zależności od warunków klimatycznych ( I tak z nim nie wygrasz, odpuść sobie)"
Richie napisał:
U know, to tak jak z tą całą serią poradników, np Nauka gry w golfa w weekend
House to jednak ma talent, że pół roku obcowania z buszem przypłacił jedynie lekkim pomieszaniem zmysłów. O, a może było go stać na pobyt w hotelu, bo dostał od wydawcy zaliczkę za powieść "Podróż do wnętrza buszu"?
Anai napisał:
Kurde, to on jednak jest większym hardkorem niż Bear Grylls. Może też powinien mieć program "Szkoła przetrwania"
Richie napisał:
o lolz No w zasadzie... w końcu wyciągał tasiemca gołymi rękami Tylko nie wiem, czy ktoś odważyłby się oglądać taki program
Anai napisał:
I jeszcze go wywalił... po tygodniu na jakiejś pustyni by się z nim przeprosił
Richie napisał:
bosh, jestem dziwna do tego stopnia, że nawet w przypadku tasiemca najpierw przyszła mi do głowy era
Anai napisał:
Jak tasiemiec może się kojarzyć z erą? Ale jak, że tasiemiec z House'em? Czy z Bearem? bosh, mój biedny musk
Richie napisał:
mnie nie pytaj Może to wyjątkowo duży i dobrze wyposażony tasiemiec? pójdźmy na kompromis - trójkącik House/Bear/tasiemiec
Anai napisał:
Jak tak się już bawimy, to dorzućmy jeszcze kilka robali (które Bear później zje )
Richie napisał:
rozumiem, że House będzie się musiał zadowolić "ptasim mleczkiem" Bosh, ależ się z tego orgia zrobiła



Richie117 napisał:
wspaniale udajesz
yyy... to był komplement?

Richie117 napisał:
ano w zasadzie nie, ale za próby naprawy podświetlania zapłaciłam prawie 200 zł... a potem jakimś cudem samo się naprawiło
skąd ja to znam Większość "zepsutych" przedmiotów naprawia się, gdy tylko zostawię je w spokoju xD Szkoda tylko tej kasy, którą wydałaś

Richie117 napisał:
nową komórkę przezornie kładę zawsze poniżej poziomu szklanki, za to jestem zaskoczona, że ona ciągle jeszcze żyje, chociaż tyle razy mi spadła na beton
noki nie zabijesz upuszczeniem jej na beton

Richie117 napisał:
a propos, czytam wreszcie "In my darkest dreams" i powalił mnie kawałek o Cuddy obdzierającej Wilsona ze skóry
świetnia dobrana rola dla Cuddy, nie ma co Pamiętam, że byłam pod wrażeniem tego fika i wyobraźni autora; mimo, że tyle tych snów było, każdy był inny (a niektóre z nich stanowiłyby świetny materiał na scenariusze do horrorów) I jak, i jak, podoba Ci się?

Richie117 napisał:
Wilson-mdlejący-ze-strachu może być?
jeszcze nie przeczytałam ( przeczytam, jak tylko odpiszę na komenty, przysięgam! ), ale przypuszczam, że może być

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:24, 27 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
właściwie to trochę pokręciłam - tasiemiec był gdzieś w środku. Ale i tak... nie zadawaj takich pytań komuś, kto ma za dużo wolnego czasu...
omatko *me jest pod wrażeniem, że to wygrzebałaś, bo me zupełnie o tym zapomniała*

Anai napisał:
yyy... to był komplement?
if you prefer it that way

Anai napisał:
Większość "zepsutych" przedmiotów naprawia się, gdy tylko zostawię je w spokoju xD
a większość dolegliwości znika w poczekalni u lekarza

Anai napisał:
noki nie zabijesz upuszczeniem jej na beton
jakoś nie mogę przywyknąć do tej myśli... I mean, te nowe nokie wydają się takie delikatne and all

Anai napisał:
świetnia dobrana rola dla Cuddy, nie ma co Pamiętam, że byłam pod wrażeniem tego fika i wyobraźni autora; mimo, że tyle tych snów było, każdy był inny (a niektóre z nich stanowiłyby świetny materiał na scenariusze do horrorów) I jak, i jak, podoba Ci się?
indeed. Tylko zamiast skalpela mogła użyć szponów i kłów
hmm... chyba większe wrażenie jako horror wywarł na mnie [link widoczny dla zalogowanych]
W "IMDD" sny były faktycznie świetne i dopiero pod koniec przestałam się 'nabierać', że coś się dzieje naprawdę, ale reszta fika średnio mi się podobała. I mean, bez jaj, że Wilson tak długo biernie pozwalałby House'owi się wykańczać i "grał w jego grę" zgadzając się na własne CT czy przywiązywanie do łóżka, i że dopiero na koniec zorientował się, co jest nie tak z House'em (czemu, do cholery, nie zapytał, po co House zabił Steve'a???) House raczej też nie doprowadziłby się do takiego stanu i przyznał, że potrzebuje pomocy, a nawet jeśli nie, to jego zespół i Cuddy nie pozwoliliby mu pracować w takim stanie. Kawałek, jak Wilson spuścił się do wanny z House'em w środku, był hot, ale obiektywnie patrząc to to było bardzo chore. Szkoda, że sequel jest nieskończony, bo może podniósłby moją ocenę tego fika

Anai napisał:
( przeczytam, jak tylko odpiszę na komenty, przysięgam! )
no i? Bardzo było strasznie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:30, 27 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
*me jest pod wrażeniem, że to wygrzebałaś, bo me zupełnie o tym zapomniała*
A jaki normalny człowiek pamiętałby takie głupoty? (Ja się nie liczę, bo nie jestem normalna )

Richie117 napisał:
if you prefer it that way
Czyli nie

Richie117 napisał:
a większość dolegliwości znika w poczekalni u lekarza
Tych wiecznie chorych babci chyba ta zasada nie dotyczy

Richie117 napisał:
jakoś nie mogę przywyknąć do tej myśli... I mean, te nowe nokie wydają się takie delikatne and all
Zawsze możesz parę razy je upuścić, żeby się przekonać

Richie117 napisał:
indeed. Tylko zamiast skalpela mogła użyć szponów i kłów
Może akurat obcięła paznokcie?

Richie117 napisał:
hmm... chyba większe wrażenie jako horror wywarł na mnie [link widoczny dla zalogowanych]
Dziękować Btw, nie było przypadkiem horroru o takim tytule?

Richie117 napisał:
W "IMDD" sny były faktycznie świetne i dopiero pod koniec przestałam się 'nabierać', że coś się dzieje naprawdę, ale reszta fika średnio mi się podobała. I mean, bez jaj, że Wilson tak długo biernie pozwalałby House'owi się wykańczać i "grał w jego grę" zgadzając się na własne CT czy przywiązywanie do łóżka, i że dopiero na koniec zorientował się, co jest nie tak z House'em (czemu, do cholery, nie zapytał, po co House zabił Steve'a???) House raczej też nie doprowadziłby się do takiego stanu i przyznał, że potrzebuje pomocy, a nawet jeśli nie, to jego zespół i Cuddy nie pozwoliliby mu pracować w takim stanie. Kawałek, jak Wilson spuścił się do wanny z House'em w środku, był hot, ale obiektywnie patrząc to to było bardzo chore. Szkoda, że sequel jest nieskończony, bo może podniósłby moją ocenę tego fika
Sny były zarąbiste! A co do reszty, trudno się nie zgodzić, ale mi to akurat nie przeszkadzało. I mean, w horrorach ostatniej rzeczą jakiej szukam, jest wiarygodne zachowanie postaci. I wiesz, jakby to wszystko "wyszło" wcześniej, to fik byłby chyba o połowę krótszy, jak nie lepiej A może tak tego fika usprawiedliwiam, bo moja sadystyczna natura cieszyła się z cierpienia House'a
Uh, szkoda, że sequel nieskończony, bo jestem pewna, że by Ci bardziej się spodobał. Znaczy, jeśli lubisz psychologiczne fiki i wgłębianie się w dzieciństwo House'a (I Wilson bardziej caring jest, o ile pamiętam )

Richie117 napisał:
no i? Bardzo było strasznie?
Podtrzymuję swoją opinię, że najstraszniejszy w tym fiku był Wilson w gorsecie i kolczykach
Chociaż... no dobra, potem też było troszkę strasznie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:09, 29 Cze 2011    Temat postu:

Anai napisał:
A jaki normalny człowiek pamiętałby takie głupoty? (Ja się nie liczę, bo nie jestem normalna )
ja zwykle pamiętam... ale przecież też normalna nie jestem

Anai napisał:
Czyli nie
żartowałam

Anai napisał:
Tych wiecznie chorych babci chyba ta zasada nie dotyczy
bo one nie są chore, tylko to sobie wmawiają, a na wmawiane choroby lekarskie poczekalnie nie działają

Anai napisał:
Dziękować Btw, nie było przypadkiem horroru o takim tytule?
niemazaco wiem tylko o filmie pod takim tytułem z Samem Neillem. Może nawet to był horror

Anai napisał:
A co do reszty, trudno się nie zgodzić, ale mi to akurat nie przeszkadzało. I mean, w horrorach ostatniej rzeczą jakiej szukam, jest wiarygodne zachowanie postaci. I wiesz, jakby to wszystko "wyszło" wcześniej, to fik byłby chyba o połowę krótszy, jak nie lepiej A może tak tego fika usprawiedliwiam, bo moja sadystyczna natura cieszyła się z cierpienia House'a
to Twojej sadystycznej naturze spodoba się fik DIY Sheep
Mnie z wiadomych powodów nie podoba się taka destrukcyjna OOCness, dlatego się czepiam A gdyby wszystko wyszło wcześniej, to resztę dałoby się rozegrać jakoś inaczej (np Wilson wie, o co chodzi, dlatego chce pomóc House'owi samodzielnie), albo mogłoby być jak jest, tylko bez podawania Wilsonowi tak wcześnie wskazówek, których on bóg wie czemu nie zebrał do kupy

Anai napisał:
Uh, szkoda, że sequel nieskończony, bo jestem pewna, że by Ci bardziej się spodobał. Znaczy, jeśli lubisz psychologiczne fiki i wgłębianie się w dzieciństwo House'a (I Wilson bardziej caring jest, o ile pamiętam )
awww, jeszcze bardziej caring? To to w ogóle możliwe?
a psychologiczne fiki lubię i... ich nie cierpię, bo z jednej strony są ciekawe, a z drugiej albo powtarzają wątki z innych fików, albo są z innymi sprzeczne, jednak i tak nie można się nie zgodzić z przeciwstawnymi tezami, bo taka jest psychologia

Anai napisał:
Podtrzymuję swoją opinię, że najstraszniejszy w tym fiku był Wilson w gorsecie i kolczykach
Chociaż... no dobra, potem też było troszkę strasznie...
kiedy House prawie się udusił pod jego sukienką?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:42, 30 Cze 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
ja zwykle pamiętam... ale przecież też normalna nie jestem
przynajmniej w grupie raźniej

Richie117 napisał:
żartowałam
ahh... spoko. Nie przejmuj się mną, może to pms czy coś

Richie117 napisał:
bo one nie są chore, tylko to sobie wmawiają, a na wmawiane choroby lekarskie poczekalnie nie działają
Ale jak już są chore to też im nie przechodzi Może dlatego, że informują o wszystkich szczegółach ludzi z poczekalni?

Richie117 napisał:
wiem tylko o filmie pod takim tytułem z Samem Neillem. Może nawet to był horror
yeah, dokładnie o tym filmie mówię ^^ Jak tak teraz na niego patrzę, to nie jest jakiś przerażający, ale jak byłam mała to był...

Richie1417 napisał:
to Twojej sadystycznej naturze spodoba się fik DIY Sheep
*sadystyczna natura zaciera z radością łapy i zabiera się do czytania*

Richie117 napisał:
Mnie z wiadomych powodów nie podoba się taka destrukcyjna OOCness, dlatego się czepiam A gdyby wszystko wyszło wcześniej, to resztę dałoby się rozegrać jakoś inaczej (np Wilson wie, o co chodzi, dlatego chce pomóc House'owi samodzielnie), albo mogłoby być jak jest, tylko bez podawania Wilsonowi tak wcześnie wskazówek, których on bóg wie czemu nie zebrał do kupy
Wychodzi na to, że masz większe wymagania niż ja. Coś musi być baardzo porąbane, żebym się czepiała

Richie117 napisał:
awww, jeszcze bardziej caring? To to w ogóle możliwe?
jak to mówią, wszystko jest możliwe (Ale za caring!Wilsona nie dam głowy, bo za dobrze nie pamiętam tego sequela )

Richie117 napisał:
a psychologiczne fiki lubię i... ich nie cierpię, bo z jednej strony są ciekawe, a z drugiej albo powtarzają wątki z innych fików, albo są z innymi sprzeczne, jednak i tak nie można się nie zgodzić z przeciwstawnymi tezami, bo taka jest psychologia
Ja lubię te sprzeczności, przynajmniej mam nad czym myśleć

Richie117 napisał:
kiedy House prawie się udusił pod jego sukienką?
chociażby... Chyba wiesz, co myślę o Wilsonie w sukience

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:46, 02 Lip 2011    Temat postu:

Anai napisał:
przynajmniej w grupie raźniej
a w ostateczności - przyjemniej
[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]

Anai napisał:
ahh... spoko. Nie przejmuj się mną, może to pms czy coś
pms - Potwornie Mało Seksu?

Anai napisał:
Ale jak już są chore to też im nie przechodzi Może dlatego, że informują o wszystkich szczegółach ludzi z poczekalni?
yeah, tam musi działać mechanizm samospełniającej się przepowiedni

Anai napisał:
yeah, dokładnie o tym filmie mówię ^^ Jak tak teraz na niego patrzę, to nie jest jakiś przerażający, ale jak byłam mała to był...
kurcze, straciłam tyle mocnych wrażeń, oglądając ten film dopiero w liceum Za to ten psychiatryk przypominał Mayfield

Anai napisał:
*sadystyczna natura zaciera z radością łapy i zabiera się do czytania*
tylko podziel się wrażeniami!

Anai napisał:
jak to mówią, wszystko jest możliwe (Ale za caring!Wilsona nie dam głowy, bo za dobrze nie pamiętam tego sequela )
Wilson zrobił się taki troskliwy, że opanował technikę samo-przywiązywania się do łóżka i samo-gwałtu, żeby House poczuł się lepiej
ech, nevermind; tyle jest skończonych fików, że po niedokończone raczej nie sięgam

Anai napisał:
Ja lubię te sprzeczności, przynajmniej mam nad czym myśleć
tzn jak już Ci się znudzi myślenie o erze?

Anai napisał:
chociażby... Chyba wiesz, co myślę o Wilsonie w sukience
death-trap na House'a

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 0:48, 02 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:42, 04 Lip 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
a w ostateczności - przyjemniej
okeej

Richie117 napisał:
pms - Potwornie Mało Seksu?
A właściwie czemu nie Potwornie Mnóstwo? Chociaż... to głupio brzmi

Richie117 napisał:
kurcze, straciłam tyle mocnych wrażeń, oglądając ten film dopiero w liceum Za to ten psychiatryk przypominał Mayfield
Tjaa, najlepiej mi się oglądało horrory jak miałam 8 lat ^^ A czy ten psychiatryk z filmu przypominał ten fikowy? Jeśli tak, to się zgadzam, bo filmu nie pamiętam

Richie117 napisał:
tylko podziel się wrażeniami!
No więc... podobało mi się. Tak bardzo, że przeczytałam całość za jednym zamachem, mimo że takie długie. A Wilson w końcówce był psem - ba! - rottweilerem obronnym Chociaż ten "happy" end nie bardzo mi tam pasował. Zapsuł mi klimat No ale dobra, nie będę już marudzić. Albo... jeszcze troszeczkę Co do technicznej strony fika - strasznie irytowały mnie te dziwnie postawione znaki interpunkcyjne. Myślałam, że może to ja się nie znam, ale w komentarzach też ktoś o tym napisał. Nawet literówki znalazłam

Jeszcze a propos moich wszędobylskich skojarzeń:
Cytat:
Wilson came because Wilson always comes. No matter what, Wilson always comes.
*nie mieć zuych myśli, me nie mieć zuych myśli*

Richie117 napisał:
Wilson zrobił się taki troskliwy, że opanował technikę samo-przywiązywania się do łóżka i samo-gwałtu, żeby House poczuł się lepiej
A potem się jeszcze sam zabił, żeby House nie musiał się o to martwić

Richie117 napisał:
ech, nevermind; tyle jest skończonych fików, że po niedokończone raczej nie sięgam
Ja też raczej nie; zacznę, jak przeczytam wszystkie zakończone

Richie117 napisał:
tzn jak już Ci się znudzi myślenie o erze?
Yeah, tak w międzyczasie

Richie117 napisał:
death-trap na House'a
O, właśnie, też mam dla Ciebie "prezencik" [link widoczny dla zalogowanych]
Sama nie mogę się zdecydować, czy to było bardziej chore czy śmieszne i potrzebuję drugiej opinii


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 0:45, 06 Lip 2011    Temat postu:

Anai napisał:
A właściwie czemu nie Potwornie Mnóstwo? Chociaż... to głupio brzmi
głupio czy nie, ale w takim razie interpretowałabyś świat w pozytywnych barwach

Anai napisał:
Tjaa, najlepiej mi się oglądało horrory jak miałam 8 lat ^^
mnie w tamtych czasach (i wcześniejszych) przerażały tylko 2 horrory tak czy siak - "Ptaki" Hiczkoka i "Candyman"

Anai napisał:
A czy ten psychiatryk z filmu przypominał ten fikowy?
ten fikowy był bardziej pojechany w mroczniejszą stronę

Anai napisał:
No więc... podobało mi się. Tak bardzo, że przeczytałam całość za jednym zamachem, mimo że takie długie. A Wilson w końcówce był psem - ba! - rottweilerem obronnym Chociaż ten "happy" end nie bardzo mi tam pasował. Zapsuł mi klimat No ale dobra, nie będę już marudzić. Albo... jeszcze troszeczkę Co do technicznej strony fika - strasznie irytowały mnie te dziwnie postawione znaki interpunkcyjne. Myślałam, że może to ja się nie znam, ale w komentarzach też ktoś o tym napisał. Nawet literówki znalazłam
yup, interpunkcja i literówki były słabą stroną tego fika. I jeszcze na miejscu autorki zaznaczyłabym kursywą czy jakoś te kawałki, które były halunami House'a, a które się działy w realu... chociaż nie wiem, czy to by spełniło swoje zadanie.
Zakończenie jak dla mnie było prawie idealne - góra cukru dla House'a po tym wszystkim, co wycierpiał (przynajmniej z punktu widzenia nieznającego prawdy House'a) Tylko ery zabrakło. No i Wilson - Big Bad Possessive Książę Ciemności, który się wkurzył, że ktoś inny bawił się jego zabawką Straaaasznie mi do niego pasuje taka druga, ukryta natura (tylko nie kumam, czemu się wcześniej nie połapał, o co biega)

Anai napisał:
Jeszcze a propos moich wszędobylskich skojarzeń:
Wilson came because Wilson always comes. No matter what, Wilson always comes.
*nie mieć zuych myśli, me nie mieć zuych myśli*
haaahahaha... *me też nie miała zuych myśli*

Btw skojarzeń - coś z zupełnie innej beczki:
There was that word again: sorry. The one word he would never have uttered in a million years. Now it comes rolling off his tongue every day.
He was always sorry for something.
He was sorry for being too slow. He was sorry for not making his bed properly. He was sorry for eating too fast or eating too slowly. He was sorry for not obeying fast enough. He was sorry for being clumsy. He was sorry for not giving the right answer.
He was always sorry because he did everything wrong. Every single thing he did was wrong because addicts did everything wrong.

Aż mi się całe Huddy przy tym fragmencie przypomniało

Anai napisał:
A potem się jeszcze sam zabił, żeby House nie musiał się o to martwić
uh, koszmarna wizja, brrrr
czytałam za to fika, w którym Wilsonowi odwaliło po śmierci Amber, więc uwięził House'a w piwnicy w koszmarnych warunkach, żeby "zapewnić mu bezpieczeństwo" Chyba tymczasowo mam dosyć dark!Wilsona.

Anai napisał:
O, właśnie, też mam dla Ciebie "prezencik" KLIK
Sama nie mogę się zdecydować, czy to było bardziej chore czy śmieszne i potrzebuję drugiej opinii
pytasz o opinię taką zuą perwerkę jak ja?
No dopsz, doczytałam dopiero do połowy i przez większość czasu śmiałam się jak opętana Już pierwsza scena była powalająca, a dalej było tylko śmieszniej i/lub słitaśniej Nie powiem, żeby ten fik był bardziej chory, niż inne parodie czegokolwiek, ale miejscami autorka IMO zdecydowanie przesadziła - jak w kawałku, gdy Wilson chciał się odlać na zwłoki Cameron Nie mogę siem doczekać, żeby doczytać resztę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:21, 06 Lip 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
głupio czy nie, ale w takim razie interpretowałabyś świat w pozytywnych barwach
Aha! Sekret optymistów odkryty I nie wiem, czy to takie oczywiste, ostatecznie wszystko zalezy od jakości, nie ilości. Chyba

Richie117 napisał:
mnie w tamtych czasach (i wcześniejszych) przerażały tylko 2 horrory tak czy siak - "Ptaki" Hiczkoka i "Candyman"
A myślałam, że to mnie trudno jest przestraszyć Jak byłam mała, to praktycznie każdy horror mógł mnie przerazić (tak, Candyman też ). Za to teraz jest na odwrót - mało który mnie rusza -.-

Richie117 napisał:
yup, interpunkcja i literówki były słabą stroną tego fika. I jeszcze na miejscu autorki zaznaczyłabym kursywą czy jakoś te kawałki, które były halunami House'a, a które się działy w realu... chociaż nie wiem, czy to by spełniło swoje zadanie.
O, właśnie! Można się było w tym trochę pogubić.

Richie117 napisał:
Zakończenie jak dla mnie było prawie idealne - góra cukru dla House'a po tym wszystkim, co wycierpiał (przynajmniej z punktu widzenia nieznającego prawdy House'a) Tylko ery zabrakło.
A mnie nie przekonało. Może dlatego, że nie szukałam tam Hilsona; historia miała być creepy and all, a do takich nie pasuje szczęśliwe zakończenie. Prędzej taki pozorny happy end (jak w filmie: wydaje się, że wszystko już jest dobrze, a tu BUM i napisy ). Ale... era, srsly? Nienienie! Ech, nie wierzę, że to mówię, ale nie chciałabym tam ery

Richie117 napisał:
No i Wilson - Big Bad Possessive Książę Ciemności, który się wkurzył, że ktoś inny bawił się jego zabawką Straaaasznie mi do niego pasuje taka druga, ukryta natura (tylko nie kumam, czemu się wcześniej nie połapał, o co biega)
Gdyby nie fiki, to w życiu nie pomyślałabym, że Wilson może się tak zachować A nie połapał się, bo był ciężko myślącym kretynem, as always.

Richie117 napisał:
haaahahaha... *me też nie miała zuych myśli*
How nice... Znowu jesteśmy na etapie zaprzeczania

Richie117 napisał:
Btw skojarzeń - coś z zupełnie innej beczki:
(...)
Aż mi się całe Huddy przy tym fragmencie przypomniało
A wiesz, że mi też? Jakby już nie był wystarczająco dołujący ten fragment I jeszcze ten (chociaż bez Huddy-skojarzeń, uff):

Brutal takes away his meal.
He stares down at the place where the tray used to be for a few seconds in shock. He still has the spoon in his hand.

It's useless now. He drops the spoon on the table. He's losing it. It's the little things that wear him down. Being sent to bed early for an eye roll; having to hand over his jumper and socks for a smart remark; being made to keep his hands on his head all day; staring at bloody floors and walls all the time; and now they have taken his slush away again.

The tears come. He really wanted that slush. He was actually looking forward to it. How pathetic was that? He'd spent the entire afternoon thinking about it. He'd been planning how to get to the front of the line so for once he might get hot slush. And although he hadn't tasted it he was sure it had been warmish. This was going to be the highlight of his fucking day. And now it was gone.


Richie117 napisał:
czytałam za to fika, w którym Wilsonowi odwaliło po śmierci Amber, więc uwięził House'a w piwnicy w koszmarnych warunkach, żeby "zapewnić mu bezpieczeństwo" Chyba tymczasowo mam dosyć dark!Wilsona.
Jeśli masz ochotę na coś weselszego, to parę dni temu czytałam to --> [link widoczny dla zalogowanych]

Richie117 napisał:
pytasz o opinię taką zuą perwerkę jak ja?
No dopsz, doczytałam dopiero do połowy i przez większość czasu śmiałam się jak opętana Już pierwsza scena była powalająca, a dalej było tylko śmieszniej i/lub słitaśniej Nie powiem, żeby ten fik był bardziej chory, niż inne parodie czegokolwiek, ale miejscami autorka IMO zdecydowanie przesadziła - jak w kawałku, gdy Wilson chciał się odlać na zwłoki Cameron Nie mogę siem doczekać, żeby doczytać resztę
Właśnie dlatego Ciebie pytam, żeby skonfrontować opinię z drugim perwerem
Yeah, też się śmiałam na pierwszych kilku scenach. Co nie było dobrym pomysłem, zważywszy na to, że znajdowałam się w miejscu publicznym A kawałek, o którym mówisz, to nic, w porównaniu z tym co będzie potem, trust me (Wilson gwałcony rpzez Trittera i Voglera? WTF?!! )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anai dnia Śro 21:09, 06 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:09, 09 Lip 2011    Temat postu:

Anai napisał:
I nie wiem, czy to takie oczywiste, ostatecznie wszystko zalezy od jakości, nie ilości. Chyba
ogólna opinia jest taka, że jakość życia erotycznego zależy od ilości

Anai napisał:
Jak byłam mała, to praktycznie każdy horror mógł mnie przerazić (tak, Candyman też ). Za to teraz jest na odwrót - mało który mnie rusza -.-
mnie też teraz na odwrót - nawet na niektórych epach "Supernaturala" zamykam oczy

Anai napisał:
A mnie nie przekonało. Może dlatego, że nie szukałam tam Hilsona; historia miała być creepy and all, a do takich nie pasuje szczęśliwe zakończenie. Prędzej taki pozorny happy end (jak w filmie: wydaje się, że wszystko już jest dobrze, a tu BUM i napisy ). Ale... era, srsly? Nienienie! Ech, nie wierzę, że to mówię, ale nie chciałabym tam ery
a ja się Hilsona wprost nie mogłam doczekać - aż zerkałam na nagłówek strony, czy to aby na pewno fik H/W A zakończenie odebrałam właśnie jako taki pozorny happy end - House zasnął happy na kolanach Wilsona, nie zdając sobie sprawy, że Wilson to Samo Zło i że wyrwał go ze szponów złego psychiatry tylko po to, żeby mieć na wyłączność swoje źródło cierpienia i bólu

Anai napisał:
A nie połapał się, bo był ciężko myślącym kretynem, as always.
tylko jak Pan Ciemności może być kretynem? Wiedział, co się wyrabia w tym psychiatryku, a nie wiedział, że House został tamtejszym pacjentem i nie domyślił się przyczyn dziwnego zachowania House'a? Ah well, mniejsza o to, skoro fabuła była tak przyjemnie zaskakująca

Anai napisał:
A wiesz, że mi też? Jakby już nie był wystarczająco dołujący ten fragment I jeszcze ten (chociaż bez Huddy-skojarzeń, uff):
my jesteśmy chyba jakimiś umysłowymi bliźniaczkami czy coś
yeah, ten fragment też był dobijający. Pełno tam było takich wyciskających-łzy-z-oczu kawałków Mam nadzieję, że Autorka pisała to tylko na podstawie wyobraźni, a nie że wyładowywała w ten sposób swoją depresję. Bleh, przez te wszystkie smutne fiki samą mnie ciągnie do podłubania przy czymś very depresyjnym

Anai napisał:
Jeśli masz ochotę na coś weselszego, to parę dni temu czytałam to --> Communication Skills
na coś weselszego zawsze mam ochotę *ślini się*
... some time later ...
oł bosh, to było...

Anai napisał:
Właśnie dlatego Ciebie pytam, żeby skonfrontować opinię z drugim perwerem
Yeah, też się śmiałam na pierwszych kilku scenach. Co nie było dobrym pomysłem, zważywszy na to, że znajdowałam się w miejscu publicznym A kawałek, o którym mówisz, to nic, w porównaniu z tym co będzie potem, trust me (Wilson gwałcony przez Trittera i Voglera? WTF?!! )
uff, bo już się bałam, że chcesz konstruktywnej opinii
heh, przez większość fika ja się śmiałam co drugie zdanie; strach pomyśleć, co sobie pomyśleli sąsiedzi, że się tak śmiałam w łazience
wspomniany gwałt właściwie też mnie rozśmieszył U know, "oślepnięty" House, Wilson's tits i to, że Wilson dał się zgwałcić Cuddy i Brownowi za swoje stanowisko, i jeszcze podkład muzyczny w postaci "Closer" (widziałaś na YT Hilsonowe Closer? klik )
końcowka fika mnie niestety trochę rozczarowała, jakby autorce już się nie bardzo chciało wysilać. Foreman jako Jigsaw? srsly?
jeszcze to mnie powaliło:
CHASE: one time I was going to run some tests on a patient, and you were standing in the hallway, and when I tried to walk around you, I got lost!
WILSON: (unsteadily) That's probably because you're an idiot.

I ofkors to, jak Wilson się napalił, że przeleci House'a
W każdym razie, zarąbisty fik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:55, 09 Lip 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
ogólna opinia jest taka, że jakość życia erotycznego zależy od ilości
dobrze, że "ogólna opinia" niekoniecznie musi być prawdziwa

Richie117 napisał:
mnie też teraz na odwrót - nawet na niektórych epach "Supernaturala" zamykam oczy
e tam, nie jest tak źle. Jak zaczniesz się bać na Plebanii, to wiedz, że coś się dzieje

Richie117 napisał:
a ja się Hilsona wprost nie mogłam doczekać - aż zerkałam na nagłówek strony, czy to aby na pewno fik H/W A zakończenie odebrałam właśnie jako taki pozorny happy end - House zasnął happy na kolanach Wilsona, nie zdając sobie sprawy, że Wilson to Samo Zło i że wyrwał go ze szponów złego psychiatry tylko po to, żeby mieć na wyłączność swoje źródło cierpienia i bólu
To ja się zastanawiałam, co to robi w kategorii H/W, bo Hilson jest przecież dopiero na końcu Niee, dla mnie to był raczej happy end, niż pozorny happy end

Richie117 napisał:
tylko jak Pan Ciemności może być kretynem? Wiedział, co się wyrabia w tym psychiatryku, a nie wiedział, że House został tamtejszym pacjentem i nie domyślił się przyczyn dziwnego zachowania House'a? Ah well, mniejsza o to, skoro fabuła była tak przyjemnie zaskakująca
Oh god, Wilson jest naprawdę tępy Widocznie bycie tym "panem ciemności" nic w tym względzie nie zmienia.

Richie117 napisał:
my jesteśmy chyba jakimiś umysłowymi bliźniaczkami czy coś
Może jesteśmy połówkami jednego... mózgu???

Richie117 napisał:
yeah, ten fragment też był dobijający. Pełno tam było takich wyciskających-łzy-z-oczu kawałków Mam nadzieję, że Autorka pisała to tylko na podstawie wyobraźni, a nie że wyładowywała w ten sposób swoją depresję.
Ja myślę, że żeby tak pisać to trzeba albo doświadczyć danych uczuć na własnej skórze, albo posiadać sporą dozę empatii. Albo jedno i drugie, bo to się przecież nie wyklucza.

Richie117 napisał:
Bleh, przez te wszystkie smutne fiki samą mnie ciągnie do podłubania przy czymś very depresyjnym
Poczekaj, aż Ci przejdzie

Richie117 napisał:
na coś weselszego zawsze mam ochotę *ślini się*
... some time later ...
oł bosh, to było...
yeah (Tylko mam nadzieję, że myślimy o tym samym )

Richie117 napisał:
uff, bo już się bałam, że chcesz konstruktywnej opinii
heh, przez większość fika ja się śmiałam co drugie zdanie; strach pomyśleć, co sobie pomyśleli sąsiedzi, że się tak śmiałam w łazience
wspomniany gwałt właściwie też mnie rozśmieszył U know, "oślepnięty" House, Wilson's tits i to, że Wilson dał się zgwałcić Cuddy i Brownowi za swoje stanowisko, i jeszcze podkład muzyczny w postaci "Closer" (widziałaś na YT Hilsonowe Closer? klik )
końcowka fika mnie niestety trochę rozczarowała, jakby autorce już się nie bardzo chciało wysilać. Foreman jako Jigsaw? srsly?
jeszcze to mnie powaliło:
CHASE: one time I was going to run some tests on a patient, and you were standing in the hallway, and when I tried to walk around you, I got lost!
WILSON: (unsteadily) That's probably because you're an idiot.

I ofkors to, jak Wilson się napalił, że przeleci House'a
W każdym razie, zarąbisty fik
Konstruktywna opinia? A co to takiego?
Um, a to jakaś różnica, czy śmiałaś się w łazience, czy w pokoju? A ja z tymi pierwszymi scenami miałam na myśli, że resztę przeczytałam już w domu, bo głupio mi było tak brechtać się przy ludziach (Muszę sobie zgrać na komórkę jakieś deathfiki, bo w końcu mnie zabiorą na oddział zamknięty ==')
Okej, Wilson robiący karierę przez łóżko był śmieszny Co do tego gwałtu to może trochę przesadziłam, w końcu to parodia... (widziałam Hilsonowe Closer, widziałam :>)
Taa, też myślę, że końcówka mogła być lepsza. Może autorka przestraszyła się własnej wyobraźni i chciała mieć to z głowy? ^^
Mnie też to rozwaliło Poor Wilson, tak się z niego nabijali, on wcale nie jest gruby (btw, pamiętasz fragment o pulchnym tyłku Wilsona na początku)? Chase jest głupią blondynką, o! Nic dziwnego, że Cameron wolała spermę zmarłego męża od niego
Napalony Wilson był so sweeet (Pierwszy raz miał okazję być on top, czy co?)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:14, 26 Lip 2011    Temat postu:

Anai napisał:
dobrze, że "ogólna opinia" niekoniecznie musi być prawdziwa
ofkors ale tym wypadku jadnak chyba trochę prawdy w tym jest, bo taki na przykład House chyba nie byłby zadowolony z mega-fantastycznego seksu, gdyby Wilson miał ochotę na baraszkowanie tylko raz w miesiącu (a jeśli wierzyć serialowi, to House potrafił się cieszyć z darmowego i częstego, ale wątpliwej jakości seksu z Cuddy)
Btw, trafiłam w krzyżówce na hasło "człowiek, który ciągle myśli o seksie" - odpowiedź brzmiała oczywiście 'erotoman', ale patrząc po ilości liter, można by też było wpisać 'Hilsonka'

Anai napisał:
e tam, nie jest tak źle. Jak zaczniesz się bać na Plebanii, to wiedz, że coś się dzieje
uh-huh, tak źle to chyba ze mną nie będzie, a przynajmniej nie w najbliższym czasie

Anai napisał:
To ja się zastanawiałam, co to robi w kategorii H/W, bo Hilson jest przecież dopiero na końcu
nooo... wcześniej była jeszcze ta House'owa tęsknota za Wilsonem i nikim poza nim W każdym razie, na końcu czy nie, ale Hilson był, a bywają i takie fiki, że Hilsona to nawet z lupą trudno by się było dopatrzeć

Anai napisał:
Niee, dla mnie to był raczej happy end, niż pozorny happy end
kwestia gustu a mój house'owy gust stał się ostatnio wybitnie pesymistyczny

Anai napisał:
Oh god, Wilson jest naprawdę tępy Widocznie bycie tym "panem ciemności" nic w tym względzie nie zmienia.
a może autorce chodziło o ciemność... tzn ciemnotę umysłową?

Anai napisał:
Może jesteśmy połówkami jednego... mózgu???
możliwe przynajmniej mózg jest lepszy do dzielenia na połowy, niż bananek

Anai napisał:
Ja myślę, że żeby tak pisać to trzeba albo doświadczyć danych uczuć na własnej skórze, albo posiadać sporą dozę empatii. Albo jedno i drugie, bo to się przecież nie wyklucza.
A jak ktoś pozbawiony empatii pisze o czymś, o czym nie ma pojęcia, to powstają takie (po)twory jak "Broken" albo "Help me"

Anai napisał:
Poczekaj, aż Ci przejdzie
po przeczytaniu najnowszych spoilerów obawiam się, że to nieprędko nastąpi

Anai napisał:
yeah (Tylko mam nadzieję, że myślimy o tym samym )
jeśli myślisz np o tym utyskiwaniu Wilsona, że House mu wszystko pozjadał, albo o tym, jak House umyślnie włożył ręce do kieszeni i spojrzał wymownie na Wilsona podczas sesji o mowie ciała, to jak najbardziej tak

Anai napisał:
Konstruktywna opinia? A co to takiego?
no tak, większość osób, które się w tym specjalizowały, jakoś wyparowała z horum, więc możesz tego nie wiedzieć

Anai napisał:
Um, a to jakaś różnica, czy śmiałaś się w łazience, czy w pokoju?
um... um... "normalni" ludzie nie znajdują w łazience zbyt wielu powodów do śmiechu

Anai napisał:
(Muszę sobie zgrać na komórkę jakieś deathfiki, bo w końcu mnie zabiorą na oddział zamknięty ==')
hmm, ja już chyba wolę się śmiać w miejscu publicznym, niż płakać przy deathfikach U know, gdyby tak powiedzieć komuś, że się ryczy jak bóbr, bo właśnie House umarł w fiku, to by nas odwieziono na sygnale do psychiatryka

Anai napisał:
Poor Wilson, tak się z niego nabijali, on wcale nie jest gruby (btw, pamiętasz fragment o pulchnym tyłku Wilsona na początku)?
oł yeah! I jak House się wystraszył, że Wilson krwawi
(ale w Gimme to już będą realne powody, żeby się pośmiać z "nadwagi" Wilsona Tylko korniczki muszą wymyślić coś niecnego )

Anai napisał:
Chase jest głupią blondynką, o! Nic dziwnego, że Cameron wolała spermę zmarłego męża od niego
okeeej, rozumiem, że Cam mogła woleć spermę ze względu na zalety intelektualne, ale w łóżku to chyba z Czesia miała więcej pożytku niż z mrożonych plemników

Anai napisał:
(Pierwszy raz miał okazję być on top, czy co?)
z tego, co zrozumiałam, to tak. Poor Wilson

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:27, 05 Sie 2011    Temat postu:

Cytat:
Gdzie się podziewa moja wena, skoro nie ma jej przy mnie?
Dokładnie dziś Gimme kończy trzy lata ( ), a w tym tempie dociągnie i do czwartych, i do piątych urodzin

Anyway, gościem specjalnym tej części Gimme jest Janice Morgan – siejąca postrach, nieprzystępna zastępczyni Wilsona

Enjoy!



Part 35 'a'


House przeciągnął się, siedząc za swoim biurkiem, i przetarł dłońmi oczy. Nie zbliżała się jeszcze pora lunchu, a on był już niewyobrażalnie zmęczony i znudzony papierkową robotą, nad którą siedział od samego rana. Dopił resztkę zimnej kawy, po czym odwrócił się w stronę okna, żeby choć przez chwilę nie patrzeć na dokumenty zaścielające jego biurko. Tylko nowy pacjent mógł go uratować przed spędzenia reszty dnia nad papierami – cóż, pacjent albo dyżur w klinice – więc House miał nadzieję, że jego podwładni znajdą mu jakiś ciekawy przypadek, zanim on – tym czy innym sposobem – zanudzi się na śmierć.

Tego dnia właśnie mijały dwa miesiące, odkąd Wilson rozpoczął swój “urlop zdrowotny” i House nie mógł uwierzyć, że ten czas tak szybko mu zleciał. Zawdzięczał to tylko temu, że szczęśliwym trafem owe dwa miesiące okazały się bardzo pracowite dla jego małego oddziału, więc rzadko zdarzały się takie dni jak ten, żeby House szczególnie dotkliwie odczuwał nieobecność swojego przyjaciela. Ostatecznie istniały jeszcze telefony, jednak słowne potyczki z Wilsonem nie były wcale takie przyjemne, kiedy nie mógł na własne oczy oglądać jego zaskoczonej lub poirytowanej miny, która wcześniej czy później przechodziła w rozbawienie z nutką czułości w czekoladowych oczach...

- Kiedy stałeś się jakim cholernym, sentymentalnym idiotą, House?... - mruknął pod nosem, bo nie po raz pierwszy przyłapał się na podobnych rozważaniach. To pytanie zadawał sobie również za każdym razem, gdy brał do ręki swoje klucze, do których, z jakiegoś niezrozumiałego powodu, doczepił z powrotem wygrzebany ze schowka w samochodzie breloczek wykonany własnoręcznie przez Wilsona. Gdyby na dodatek uległ pokusie postawienia na biurku oprawionego w ramkę zdjęcia swojego kochanka, miałby zagwarantowane dożywotnie pierwsze miejsce w konkursie na największego ckliwego kretyna, jakim nigdy przecież nie zamierzał zostać.

“Tylko tak dalej i zacznę się zachowywać gorzej niż Wilson, a on przynajmniej ma ciążę i hormony na swoje usprawiedliwienie”, pomyślał z kpiącym prychnięciem. “Jakby on kiedykolwiek potrzebował jakiegoś usprawiedliwienia...”

Okręcił się w fotelu i na ułamek sekundy jego wzrok zatrzymał się na telefonie komórkowym. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie, żeby zadzwonił do Wilsona i oderwał go od szydełkowania, oglądania któregoś z magazynów na temat jak być piękną w ciąży czy czegokolwiek, na co jego przyjaciel marnował akurat swój wolny czas... Nic z wyjątkiem tego, że zaledwie cztery godziny wcześniej pożegnał się z Wilsonem na progu swojego mieszkania i jeśli by teraz zadzwonił zupełnie bez powodu, przez kilka kolejnych dni Wilson nieprzerwanie zachwycałby się tym, jakie to słodkie, że House tak bardzo za nim tęskni.

Całe to myślenie o Wilsonie w najmniejszym stopniu nie pomogło House'owi odzyskać zapału do pracy, uznał więc, że jedynym słusznym wyjściem będzie zrobienie sobie przerwy przed przerwą na lunch, z możliwością krótkiej drzemki po lunchu, jeśli do tego czasu nie wydarzy się nic godnego uwagi. Podniósł się z fotela i pokuśtykał po nowy kubek kawy, a następnie – po chwili wahania, czy wrócić za biurko, czy wybrać wygodniejszy fotel z podnóżkiem – zdecydował, że oprócz kawy dobrze by mu zrobił łyk świeżego powietrza, i wyszedł na balkon.

Było to prawie niewiarygodne, jak dokładnie House “zapomniał” o istnieniu swojego balkonu oraz gabinetu szefa onkologii, odkąd Wilson przestał przychodzić do pracy. Równie dziwne wydawało się to, że nagle niemal we wszystkich przypadkach potrafił sam osądzić, czy jego pacjentowi potrzebna jest opieka onkologiczna, chociaż wcześniej nie mógł się obyć bez konsultacji z Wilsonem, by rozwiać swoje wątpliwości. Dwa czy trzy razy, gdy wyniki badań nie były wystarczająco klarowne, wysłał Foremana, żeby zapytał o opinię Janice Morgan. Jego własne kontakty z zastępczynią Wilsona ograniczały się do sporadycznego mijania jej na korytarzu i nie planował tego zmieniać. Gdyby ktoś go zapytał o przyczynę ustania kontaktów między Diagnostyką i Onkologią (na co szanse równały się niemalże zeru), House odparłby bez wahania, że nie widzi powodu zawierania bliższej znajomości z doktor Morgan, skoro już wkrótce wróci ona pomiędzy szeregowych pracowników oddziału onkologicznego (gdzie jest jej miejsce!) i zniknie na dobre z jego horyzontu. Prawda – której House za nic by nikomu nie wyjawił – była jednak taka, że wolał unikać konfliktów, o których z pewnością dowiedziałby się Wilson, co przyczyniłoby się do nadmiernego, niepotrzebnego i niewskazanego w jego stanie stresu.

Tak więc teraz, mrużąc oczy w oślepiających promieniach słońca, które przywodziły na myśl bardziej środek lata niż połowę kwietnia, House pokuśtykał do murku oddzielającego jego część balkonu od części należącej do Wilsona, i usiadł na nim zwrócony plecami do biura tymczasowo zajmowanego przez Janice Morgan, nawet ukradkiem nie zerkając do znajomego, przytulnego wnętrza. Zadowolony, że nikt go nie widzi, przymknął oczy i wystawił twarz do słońca, myśląc o tym, że za dwa miesiące balkon stanie się dla niego jedyną kryjówką przed natarczywymi, ciekawskimi spojrzeniami, gdy cały szpital dowie się, że on i Wilson zostali rodzicami.

Cuddy oczywiście zgodziła się przyjąć ekipę Browna i udzielić im wszelkiej potrzebnej pomocy, upewniwszy się najpierw, że Brown wspomni o PPTH w raporcie ze swoich badań. House był w pewnym sensie zadowolony, że wszystko odbędzie się na “jego terenie”, a nie w Chicago, gdzie byłby traktowany jedynie jako partner Wilsona i nie miałby żadnych szczególnych przywilejów. Ciągle nie mógł się natomiast pogodzić z pomysłem przyjaciela, by dziewczynki przyszły na świat jedenastego czerwca. Jeszcze będąc w Chicago, House dąsał się i wściekał, usiłując odwieść go od planowania “porodu” na dzień jego urodzin, lecz Wilson niewiele sobie z tego nie robił, prawdopodobnie pochłonięty myślami o zorganizowaniu za rok wspaniałego potrójnego przyjęcia urodzinowego, z którego House – jako ojciec – nie będzie mógł się żadnym sposobem wykręcić. Kiedy sprzeciwom House'a nie było końca, Wilson – pragnąc mimo wszystko jego aprobaty – sięgnął wreszcie po swój najmocniejszy argument. I to dosłownie sięgnął... do bokserek House'a, bez wysiłku zjednując sobie sprzymierzeńca w osobie małego Grega. House, przegłosowany dwa do jednego, nie miał innego wyjścia, jak ustąpić, z czego Wilson ucieszył się tak bardzo, że o mały włos nie spóźnili się na swój powrotny samolot...

Z zamyślenia wyrwał House'a odgłos otwieranych drzwi balkonowych i ciche stukanie obcasów za jego plecami. Niech to szlag!, zaklął w duchu, ale nie dał po sobie poznać, że wie o obecności doktor Morgan, licząc, że zniechęci ją tym do nawiązania rozmowy, o ile w ogóle miała taki zamiar. Przez chwilę sądził nawet, że mu się udało, chociaż kobieta stanęła tak blisko niego, że słyszał szelest jej lekarskiego fartucha, gdy odgarniała z czoła kosmyk włosów. Wtedy jednak Janice Morgan przerwała ciszę najbardziej banalnymi słowami, od jakich można rozpocząć rozmowę:

- Mamy dziś bardzo ładny dzień, nie uważa pan, doktorze House?

- Jeżeli liczysz na to, że powiem coś w stylu “każdy dzień staje się ładny w pięknym towarzystwie”, to trafiłaś na nie tego faceta – odparł bez zastanowienia House tonem tak nieuprzejmym, że każdy przy zdrowych zmysłach odwróciłby się na pięcie i wrócił tam, skąd przyszedł. Ale Janice nie miała w zwyczaju łatwo rezygnować.

- Wcale na to nie liczyłam – zaprzeczyła z pozornie swobodną obojętnością, która miała ukryć zaskoczenie impertynencją diagnosty.

House uśmiechnął się kpiąco, podnosząc do ust kubek z kawą. “Najwyraźniej w plotkach o Żelaznej Janice tkwi ziarno prawdy”, pomyślał. “Przynajmniej będę mógł powiedzieć Wilsonowi, że oddałem strzał ostrzegawczy przed wytoczeniem ciężkiej artylerii...”

- Wobec tego – odezwał się, odwracając się wreszcie w jej stronę – skoro nie interesują cię pogawędki o pogodzie i komplementach, może powiesz po prostu, o co ci chodzi albo jeszcze lepiej zostawisz mnie w spokoju?

Doktor Morgan zamrugała, lekko wstrząśnięta – nie na tyle jednak, by pozwolić House'owi cieszyć się chwilą prywatności w to piękne przedpołudnie.

- Racja, zapomniałam, że od bezcelowych pogaduszek bardziej ceni pan konkrety – przyznała, dając mu do zrozumienia, że kiedy chce, może bez trudu być równie arogancka co on. - Chciałam zapytać, jak się miewa doktor Wilson.

Zacięta do tej pory mina House'a wbrew jego woli trochę złagodniała.
- Wilson ma się doskonale. Odpoczynek od szpitalnych obowiązków bardzo mu służy i nie planuje wcześniejszego powrotu do pracy, jeśli tego się obawiasz.

Morgan prychnęła z oburzeniem. - Sugeruje pan, że cieszą mnie problemy zdrowotne doktora Wilsona, bo dzięki temu mogłam przez kilka miesięcy zajmować jego stanowisko? To niedorzeczne!

- Cóż, to dość powszechny sposób robienia kariery – odparł wymijająco House. - Nie byłabyś pierwsza...

- Moja kariera to efekt sumiennej pracy, a nie wykorzystywania okazji. Poza tym, to nie pański interes – syknęła, poważnie zirytowana, z czego House się w duchu ucieszył. - Pytałam o samopoczucie doktora Wilsona, bo chciałabym go odwiedzić i pokazać mu karty kilku jego pacjentów. Opiekował się nimi od samego początku, więc ucieszyłby się, słysząc o poprawie ich stanu zdrowia.

House znów podniósł do ust kubek z kawą, tym razem ukrywając uśmiech zadowolenia. Spodziewał się, że wcześniej czy później ktoś ze szpitala wpadnie na pomysł złożenia wizyty Wilsonowi i od dawna miał przygotowaną wymówkę na taką okazję.

- To miło z twojej strony – powiedział, nie starając się nawet, żeby zabrzmiało to szczerze – ale Wilsona nie ma w mieście. Wyjechał na kilka tygodni do rodziców, a potem planował odwiedziny u brata i paru kolegów ze studiów. - Nie dodał “przykro mi”, bo żadne z nich by nie uwierzyło, że może być mu przykro z powodu jej pokrzyżowanych planów.

- Och.. - Janice wyglądała na rozczarowaną. - Może w takim razie mogłabym do niego zadzwonić?

“Wow, nagle zostałem sekretarką Wilsona, która decyduje o tym, kto może do niego dzwonić, a kto nie”, pomyślał House. Ale skoro okazja cisnęła mu się w ręce...

- Nawet o tym nie myśl. I to nie jest sugestia, której możesz posłuchać albo nie – powiedział, patrząc na nią groźnie, żeby dotarło do niej, że zignorowanie zakazu będzie oznaczać wojnę, jeśli nie oficjalną, to z pewnością prywatną. - Za to możesz zapisać mi nazwiska tych pacjentów, żebym sam mu przekazał, że czują się lepiej, skoro to takie ważne.

Janice skinęła głową, ale po chwili namysłu zmieniła zdanie.
- To chyba nie będzie konieczne. Ma pan rację; doktor Wilson powinien odetchnąć od pacjentów i pracy, żeby w pełni wrócić do zdrowia. Naprawdę się cieszę, doktorze House, że doktor Wilson ma kogoś, kto tak się o niego troszczy. On sam tak bardzo dba o swoich podopiecznych, że o sobie najczęściej zupełnie zapomina...

House wzruszył ramionami, chociaż nagła zmiana w zachowaniu młodej lekarki nieco go zdezorientowała. Widocznie dla Wilsona nawet Żelazna Janice jest gotowa wyskoczyć z majtek, doszedł do wniosku, lecz jakiś cichy, egoistyczny głosik podszeptywał mu równocześnie, że doktor Morgan próbowała zdobyć jego sympatię, a Wilson jedynie posłużył jej jako pretekst.

- Kiedy będzie pan rozmawiał z doktorem Wilsonem – ciągnęła Morgan, gdy House się nie odezwał – proszę mu przekazać pozdrowienia od całego oddziału i powiedzieć, że personel oraz pacjenci bardzo za nim tęsknią i że naprawdę bardzo nam go tutaj brakuje.

- W porządku... o ile nie zapomnę – mruknął House, gdy Janice ruszyła już w stronę swojego gabinetu. Był zadowolony, że udało mu się nareszcie spławić natrętną lekarkę, na dodatek unikając ofiar śmiertelnych, lecz z drugiej strony odechciało mu się przebywać na balkonie. Zsunął się z murka, zbierając się do powrotu do siebie, gdy znów usłyszał za sobą głos Morgan:

- Ale pan przecież wie o tym lepiej niż ktokolwiek, prawda?

- Hm? - House natychmiast przeklął się w duchu, że nie zignorował uwagi kobiety, która już zmierzała w jego kierunku, ale zupełnie nie wiedział, o czym ona mówiła.

- Jako przyjaciel i... partner doktora Wilsona musi panu bardziej niż nam doskwierać jego nieobecność – wyjaśniła, stając jeszcze bliżej House'a niż wcześniej. - Proszę mi wybaczyć moją wcześniejszą niedelikatność... Powinnam była zapytać, jak pan sobie radzi w tej sytuacji...

House prychnął lekceważąco. - Jestem już dużym chłopcem. Potrafię sam zasznurować buty, podetrzeć sobie tyłek, a nawet znaleźć darmowe porno w internecie, gdybym poczuł się samotny, więc niepotrzebna mi niańka, kiedy Wilsona nie ma w domu – wyrzucił z siebie jednym tchem, mając nadzieję, że tym razem rzeczywiście zniechęci Janice do wtrącania się w jego prywatne sprawy. Niestety, jego starania zdawały się odnieść odwrotny skutek.

- Rozumiem więc, że doskonale daje pan sobie radę. - Doktor Morgan wyglądała bardziej na rozbawioną niż zgorszoną jego wybuchem, co zdecydowanie bardziej pasowałoby do opiekuńczej Cameron niż do Żelaznej Janice. - Gdyby jednak kiedyś miał pan ochotę na przykład na... kolację lub drinka w towarzystwie ciekawszym od internetowego porno, to wie pan, gdzie mnie znaleźć – powiedziała, uśmiechając się przy tym tak czarująco, że House'owi zebrało się na wymioty. Co gorsza, doktor Morgan sprawiała wrażenie, że chętnie poprawiłaby mu krawat lub strzepnęła nieistniejący pyłek z jego marynarki, gdyby tylko House miał je na sobie zamiast pogniecionego czerwonego t-shirta.

Pierwszy raz od początku tej rozmowy House'a autentycznie zamurowało. Czy to możliwe, że Żelazna Janice właśnie próbowała go PODERWAĆ i to za plecami Wilsona?! Jeszcze przed momentem House zamierzał puścić w niepamięć cały ten incydent i nie zawracać nim głowy Wilsonowi, ale po czymś takim nie mógł się wprost doczekać, by zobaczyć minę przyjaciela, gdy mu opowie, jakim tak naprawdę niewiniątkiem jest jego protegowana.

Zanim zdążył się otrząsnąć na tyle, żeby nie przebierając w słowach zapytać ją, czy zawsze podrywa słomianych wdowców, czy tylko od dawna leciała na niego i teraz korzysta z okazji, by się do niego dobrać, doktor Morgan mrugnęła do niego porozumiewawczo i z tryumfalnym uśmiechem wróciła do gabinetu szefa onkologii, życząc mu przez ramię:

- Miłego dnia, doktorze House.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 5:30, 07 Sie 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anai
Lekarz Rodzinny
Lekarz Rodzinny


Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 834
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:58, 06 Sie 2011    Temat postu:

Richie117 napisał:
(a jeśli wierzyć serialowi, to House potrafił się cieszyć z darmowego i częstego, ale wątpliwej jakości seksu z Cuddy)[/size]
jeśli wierzyć serialowi, to na brak połowy mięśnia uda pomoże zwykły ibuprofen (chociaż tak właściwie to wcale nie boli, trzeba tylko przestać sobie wmawiać )

Richie117 napisał:
Btw, trafiłam w krzyżówce na hasło "człowiek, który ciągle myśli o seksie" - odpowiedź brzmiała oczywiście 'erotoman', ale patrząc po ilości liter, można by też było wpisać 'Hilsonka'
ja bym wpisała "hilsonka"

Richie117 napisał:
kwestia gustu a mój house'owy gust stał się ostatnio wybitnie pesymistyczny
ostatnio? Myślałam, że stał się "wybitnie pesymistyczny" już jakiś czas temu

Richie117 napisał:
a może autorce chodziło o ciemność... tzn ciemnotę umysłową?
jestem skłonna w to uwierzyć

Richie117 napisał:
możliwe przynajmniej mózg jest lepszy do dzielenia na połowy, niż bananek
Ciekawe, którą połowę dostałam. Prawa to ta "głupsza", nie?

Richie117 napisał:
A jak ktoś pozbawiony empatii pisze o czymś, o czym nie ma pojęcia, to powstają takie (po)twory jak "Broken" albo "Help me"
może DS i spółka to zombie, pozbawione ludzkich uczuć?

Richie117 napisał:
jeśli myślisz np o tym utyskiwaniu Wilsona, że House mu wszystko pozjadał, albo o tym, jak House umyślnie włożył ręce do kieszeni i spojrzał wymownie na Wilsona podczas sesji o mowie ciała, to jak najbardziej tak
oh yeah! I jeszcze to: "I figured you were down there for something else"

Richie117 napisał:
um... um... "normalni" ludzie nie znajdują w łazience zbyt wielu powodów do śmiechu
ale Ty nie znajdowałaś powodów w łazience, tylko w fiku

Richie117 napisał:
hmm, ja już chyba wolę się śmiać w miejscu publicznym, niż płakać przy deathfikach U know, gdyby tak powiedzieć komuś, że się ryczy jak bóbr, bo właśnie House umarł w fiku, to by nas odwieziono na sygnale do psychiatryka
w sumie racja, tylko, że jak się zacznie płakać to można powiedzieć, że ma się katar, albo, że coś do oka wpadło. A śmiechu nie da się tak usprawiedliwić

Richie117 napisał:

(ale w Gimme to już będą realne powody, żeby się pośmiać z "nadwagi" Wilsona Tylko korniczki muszą wymyślić coś niecnego )
*rzuca korniczkom deskę na zachętę oraz swój przydługi i przynudnawy komentarz*

Part 1

Cytat:
- Wykonuję tylko to, co do mnie należy – Wilson zwalczył pokusę, by wypchnąć ją na korytarz.
Czeemu? Chciałabym to zobaczyć, tzn, przeczytać!

Cytat:
Obrzucił jeszcze wzrokiem swój gabinet, jakby sprawdzał, czy gdzieś nie czai się kolejna pacjentka
poor Wilson, już sobie wyobrażam te stada pacjentek chowające się po kątach w jego gabinecie… Pewnie nawet z szuflad mu wyskakują

Cytat:
House siedział na murku, machając nogami i obracając w dłoniach swoją laskę.
nie byłabym sobą, gdybym nie spytała – którą laskę?

Cytat:
Zastanawiał się, czy kiedykolwiek będzie zdolny podjąć tę grę House'a, nie wyglądając przy tym jak uczennica ze szkółki niedzielnej.
o taak, tylko tego mi brakowało do szczęścia – wyobrażenia sobie Wilsona w spódniczce w kratkę, pończochach i szpilkach

Cytat:
Oprócz tego byłbyś blisko mnie – mówiąc to, House przyciągnął Wilsona bliżej do siebie. - No i nie wyskoczysz nagle z urlopem macierzyńskim.
gdyby House wiedział wtedy, co się święci, szybko zacząłby szukać niemalowanego drewna, żeby odpukać swoje słowa

Cytat:
Mimowolnie zaczął myśleć, jakie jest prawdopodobieństwo, że ta rozmowa skończy się na kanapie w jego biurze..
Niech Wilson wyrzuci ze swojego słownika słowo „prawdopodobieństwo” i zastąpi je słowem „pewność”

Part 2

Cytat:
House wyjątkowo wcześnie zniknął tego dnia ze szpitala. To mogło oznaczać tylko jedno. Wilson już od progu czuł, że ma rację, że to będzie jeden z tych wieczorów.
wieczór z maratonem Teletubisiów?

Uh, biedny Wilson, że musiał tego wszystkiego słuchać. Ja wiem, że House wcale tak nie myślał, ale to i tak było okrutne z jego strony :<

Part 3

Cytat:
- Housssse!... - warknął Wilson, próbując zamaskować irytacją swoje zmieszanie. - Ile razy mam powtarzać?! Mogłem mieć pacjenta!
Ej, to w końcu House! Jego nie dotyczą jakieś głupie zasady dobrego wychowania

Cytat:
- Co to jest tym razem? Data twojego pierwszego ślubu? Drugiego? Któregoś z rozwodów? - zapytał kpiąco House. - A może data, kiedy pierwszy raz, oszołomiony orgazmem, wykrzyczałeś, jak bardzo mnie kochasz?
stawiam na datę urodzenia

Cytat:
Z ust Wilsona wyrwało się prychnięcie. - Nie muszę uciekać się do tanich sztuczek, żeby dostać to, czego chcę!
wierzę, że nie musi

Cytat:
- Masz na myśli te różowe uszy i puszysty ogonek, które SAM podrzuciłeś mi DO GABINETU?!? - Wilson najchętniej zacząłby krzyczeć, ale jego gabinet nie był dźwiękoszczelny. - I MUSIAŁEŚ położyć to na biurku, gdzie KAŻDY mógł je zobaczyć?!?
wyluzuj, Wilson i zamień poroże łosia na królicze uszy (i ogonek, ogonek!)

Cytat:
Zastanawiał się, czy gdyby poszukał dokładniej, znalazłby również oferty handlu dziećmi...
A słyszał on kiedyś o allegro?

Part 4

Cytat:
- Jak przypadek? - powtórzył Wilson i skrzywił się, słysząc głośną muzykę, dobiegającą ze słuchawek. - Jeśli będziesz tak katował swoje uszy, niedługo nie będziesz słyszał, co ci szepczę, kiedy leżymy razem zaraz po.
Może to i lepiej? I mean, Wilson będzie mógł w spokoju wygłaszać te swoje ckliwe przemowy

Cytat:
- Czy gdybym teraz rzucił się na ciebie, powiedziałbyś, że przesadzam z seksem?
Istnieje w ogóle coś takiego jak „za dużo seksu” w odniesieniu do chłopaków?

Part 5

Cytat:
- Teraz typowa żona wrzuca mrożone hamburgery do mikrofalówki i wraca do oglądania Jerry'ego Springera.
matko, mam nadzieję, że Wilson jednak tego nie ogląda. Jerry Springer to najbardziej lasujący musk program ever

Cytat:
Wrócił po minucie, niosąc resztę swojego wina, piwo dla House'a i talerz, który diagnosta obrzucił podejrzliwym spojrzeniem.
- Co to jest?
- Właściwie to nie wiem, znalazłem lodówce. Chciało uciec, ale udało mi się to złapać. Super, nie?

Part 6

Cytat:
Przypomniał sobie, że nie jest pod prysznicem w hotelowym pokoju i że nie robi tego dla przyjemności. Zsunął z siebie bokserki i wziął do ręki swojego twardego penisa.
nie mam pojęcia czemu przeczytałam: „do ust” zamiast „do ręki” o.OO (… głodnemu chleb na myśli? )

Part 7

Cytat:
Marzył o tym, żeby to wszystko mogło być prostsze – żeby na jego sugestię o posiadaniu dziecka, House uśmiechnął się i powiedział: „Jasne, Jimmy. Nie chcę, żebyś był sam, kiedy mnie w końcu zabraknie.”.
tjaa, może jeszcze: „Oczywiście, Jimmy, nie ma sprawy. Kupmy jeszcze fretkę, kota i dwa pekińczyki do pełni szczęścia”

Cytat:
Jeden jedyny raz zabrał House'a ze sobą na konferencję – przez dwa dni niemal nie wychodzili z łóżka, a potem Wilson musiał udawać, że nagle złapał anginę, bo zupełnie nie przygotował się do referatu.
um… ja tam myślę, że mogło go boleć gardło, nawet jeśli nie z powodu anginy

Part 8
No to Wilson… zaciążył?

Part 9
Eraeraeraeraera…

Cytat:
- To będzie trudne, biorąc pod uwagę to, gdzie się znajdujemy... - House starał się nie tracić zimnej krwi, ale bliskość Wilsona i jego gorący oddech na szyi sprawiły, że musiał włożyć sporo silnej woli w zapanowanie nad swoim ciałem. - Nie wiem, czy ktoś robił ci jakieś brzydkie rzeczy podczas konferencji, ale może byś już przestał zachowywać się jak napalony nastolatek... Ludzie patrzą...
Killjoy :< Od czego są lotniskowe toalety? A kwestia „ludzie patrzą” należy tylko i wyłącznie do Wilsona

Cytat:
Gdy tylko silnik umilkł, Wilson odłożył na bok laskę i odpiął swój pas. Sekundę później House poczuł jego ciepły oddech na swoim brzuchu i czułe pocałunki na uwolnionej z bokserek erekcji.
wcześnie na niego zadziałały te ciążowe hormony

Odkładając na chwilę na bok moje uwielbienie do ery, to House dostał to, na co zasłużył! To była kara za stawianie jakiegoś meczu nad Wilsonem. (Chociaż… Wilson też pewnie tak ma, tylko z telenowelami ) Btw, pewnie wiesz, że według niektórych fików do uprawiania seksu wystarczy, by jeden z partnerów był świadomy

Part 10

Cytat:
Właściwie to na niemal całej jej powierzchni, bo jego członek znajdował się w gorących ustach Wilsona. Znowu. Spojrzał w dół i zobaczył potargane włosy swojego kochanka, bez pośpiechu poruszające się w dół i w górę, ponad swoimi udami.
Haa! Wilson-napalona-mamuśka-w-akcji

Cytat:
Diagnosta drgnął gwałtownie, starając się strącić z siebie dłonie kochanka. - Przestań... to... robić... - wydyszał. - Albo...sobie... pójdę...
Lepiej, żeby jednak nigdzie nie szedł… to by się mogło źle skończyć dla małego Grega

Cytat:
- Dlaczego nie obudziłeś najpierw mnie, tylko jego?
bo on tyle nie marudzi?

Cytat:
Przy odrobinie dobrej woli można było zauważyć podobieństwo do skradającego się kota, który wciąż ma resztki śmietanki na wargach.
”śmietanki”, no dokładnie

Part 11

Cytat:
Może nie wyglądam w tym oświetleniu na zbyt inteligentnego
Richie, powiesz mi może, w jakim oświetleniu człowiek wygląda na inteligentnego? Zaraz sobie takie kupię

Cytat:
- Kto jak kto, ale ty chyba powinieneś wiedzieć, że nie wypada dziewczynce kupować łóżeczka w niebieskie samochody...
a tu mamy książkowy przykład stereotypowego myślenia

Part 12
Cytat:
- Na początku był w szoku... Wiesz, on uważa, że za kilka lat bylibyśmy lepiej przygotowani... Większe mieszkanie, lepsza posada... - kobieta zerknęła na Wilsona i widać było, że chciałaby cofnąć ostatnie słowa.
… i Chase’owi urosłyby włosy, więc mógłby je sprzedać za większą kasę jakby co

Cytat:
. - Zresztą urlop z Housem byłby bardziej męczący niż praca...
Tak to jest, jak się spędza całe dnie w łóżku, i to w celu innym niż spanie

Part 13 ‘a’
Cytat:
Wilson uwielbiał przytulać się do House'a. Tego brakowało mu w kontaktach z kobietami. W szpitalu musiał być silny, musiał wspierać swoich pacjentów, ale w domu pragnął odmiany, chciał mieć możliwość okazania od czasu do czasu swojej słabości, a tego żadna kobieta nie mogła mu dać.
serialowy House ma na to sposób – wystarczy sobie znaleźć bardziej męską od siebie kobietę

Cytat:
Wilson wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze. Wokół nic się nie działo, niczego niepokojącego nie słyszał. „Pewnie coś mi się przyśniło”, pomyślał w końcu. Podniósł głowę z poduszki tylko po to, by pocałować swojego kochanka tuż za uchem.

Cytat:
- Kocham cię, Greg – wyszeptał, czując powracającą senność.
*_*

( Niech żyją konstruktywne komentarze )

Cytat:
- Kobieta, 34 lata, zaburzenia mowy, halucynacje, problemy z koordynacją ruchową, skóra pokryta pęcherzami... Masz pomysł, co to może być?
um … pacjentka jest folią bąbelkową? Nie? To nie wiem

Part 13 ‘b’

Cytat:
potem poleży na kanapie, czytając książkę, której House z całą pewnością nie powinien widzieć w jego rękach
Zmierzch? Harry Potter? Ania z Zielonego Wzgórza?

Cytat:
Wilson zaniósł zakupy do kuchni i poszedł przebrać się w wygodniejsze ciuchy – stare jeansy House'a z podwiniętymi nogawkami i rozciągnięty t-shirt.
Wilson w T-shircie *_*



Part 14

Cytat:
House zaśmiał się cicho i zaczął popychać Wilsona do tyłu, aż obaj opadli na materac.
Zamiast „do tyłu” przeczytało mi się „od tyłu” A kysz, perwerze!

Cytat:
House zwlekał chwilę, ale w końcu objął Wilsona ramieniem i przyciągnął do siebie. Onkolog zawahał się krótko, zanim otoczył go ręką w pasie i położył głowę na piersi swojego kochanka. Gdy poczuł palce House'a zanurzające się w jego włosach, uśmiechnął się nieświadomie. Zasypiając, myślał tylko o tym, że póki House jest przy nim, będzie w stanie ze wszystkim sobie poradzić.
*rozpływa się*

Part 15
Cytat:
Zastanawiał się, co by było, gdyby jego wymarzone dziecko miało geny ich obu – być może wyrosłoby na naprawdę wspaniałego lekarza: błyskotliwego geniusza, który na dodatek troszczy się o swoich pacjentów... „I pewnie miałoby jedno oko niebieskie, a drugie brązowe – zupełnie jak psy husky”, z głębin jego umysłu odzywał się głos House'a, i Wilson uśmiechał się gorzko.
Mam nadzieję, że z tymi różnokolorowymi oczami to tylko żart


Cytat:
- Spróbuj tylko, a po powrocie znajdziesz w piekarniku zapiekankę z własnych krawatów – odparł śmiertelnie poważnie House.
Hell yeah Doprawioną Wilsonowym kremem na zmarszczki!

O-M-G, niecne wykorzystanie krawatów rlz! Właściwie, to mogłoby być ich jedyne zastosowanie Aczkolwiek ten zapasowy krawat budzi podejrzenia, że to nie była pierwsza taka akcja w szpitalu (I nie mów mi, że Wilson trzymał go z takich prozaicznych względów jak ewentualne oblanie się kawą czy coś. Ja wiem lepiej )


Part 16

Cytat:
Onkolog nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy głaskał delikatne włosy na główce dziecka. W tym momencie oddałby wszystko za wiedzę, że jego ciąża będzie miała szczęśliwy finał – i że za dziewięć miesięcy będzie mógł tulić w ramionach własne maleństwo.
Tjaa, szkoda tylko, że nie zawsze są takie słodkie… Btw, jesteś pewna, że to nie była dziewczynka? Tylko kobieta mogła się tak szybko uspokoić przy Wilsonie

Part 17 ‘a’

Nie uważam, żeby Wilson dobrze zrobił, podejmując taką ważną decyzję bez wiedzy House’a, ale i tak było mi go szkoda. Musiało mu być ciężko, radzić sobie samemu z taką odpowiedzialnością.

Part 17 ‘b’
Cytat:
- A nie wolałbyś zająć się czymś innym? - House teatralnie zatrzepotał rzęsami i położył dłoń na udzie Wilsona.
Wyrażenie „zatrzepotać teatralnie rzęsami” zawsze budzi w mojej głowie mnie więcej [link widoczny dla zalogowanych] wyobrażenie co do wyglądu owych rzęs

Cytat:
Za to Cuddy chętniej zobaczy bilans tego miesiąca, niż sprawozdanie z tego, co robimy po godzinach...
House postukał się z namysłem w brodę. - Nie byłbym tego taki pewien... Widziałeś, jak czasem na nas patrzy?... Może powinniśmy ją kiedyś zaprosić? - zapytał z diabelskim uśmieszkiem.
A skąd pewność, że już się nie wprosiła? Ja tam bym sprawdziła mieszkanie w poszukiwaniu ukrytej kamery (albo Cuddy pod łóżkiem)

Cytat:
House spojrzał spod przymkniętych powiek na onkologa, a potem otoczył jego barki ramieniem i przyciągnął go bliżej do siebie. Głowa Wilsona opadła na poduszkę House'a. Diagnosta podniósł się odrobinę, żeby musnąć wargami czoło swojego kochanka, a wtedy ręka Wilsona niemal sama powędrowała na plecy diagnosty i Wilson wtulił się w niego najmocniej jak umiał. Onkolog nie mógł tego widzieć, ale czuł, że jego kochanek się uśmiecha.


Chyba się powtarzam, wybacz

Part 18

Cytat:
Wilson krzątał się po mieszkaniu, zbierając brudne ubrania House'a, które ten rozrzucał z upodobaniem, pomimo godzin, które onkolog poświęcił na upominanie go, żeby tego nie robił. A przynajmniej nie bez powodu.
No pewnie, że nie bez powodu. To świetna wymówka, żeby sobie popatrzeć na tyłeczek Wilsona

Cytat:
- Jeśli masz ochotę na szybki numerek z samego rana, lepiej idź na kanapę i sam się obsłuż – głos House'a zabrzmiał tak, jakby dochodził z innego wymiaru.
Onkolog prychnął cicho i musnął wargami kark swojego kochanka. - Jeśli nie masz ochoty na samobójczą jazdę motorem po ośnieżonych ulicach, lepiej żebyś nie spał, kiedy wyjdę z łazienki.
Haa! Zemsta jest słodka

Oh god. Wilson to idiota. Lepszego momentu na powiedzenie prawdy wybrać nie mógł. I w ogóle to nie dziwię się House’owi, też bym się na jego miejscu zdenerwowała, delikatnie mówiąc. Ma za swoje, tak to jest jak się robi coś za plecami House’a. *ma niejasne przeczucie, że mówienie takich rzeczy przypomina trochę zabawę odbezpieczonym granatem *

Part 19

Cytat:
To na nowo obudziło w nim wściekłość. Zamachnął się gwałtownie laską i jednym ruchem posłał oba talerze na ziemię.
Oł je, dawaj House, dawaj! Tłumienie złości jest niezdrowe! (To musi być fajne uczucie, tak sobie porzucać talerzami )
Cytat:
„Racja. Jedynie SOBIE! Kto przy zdrowych zmysłach zdecydowałby się postąpić wbrew naturze i wyhodować w swoim ciele obcą istotę?!”
To Wilson jest przy zdrowych zmysłach? To dopiero nowość ;p

Part 20

Cytat:
Nie mógł uwierzyć, że jego wyznanie wymazało całą tę czułość i łagodne rozbawienie, które widział w ukochanych niebieskich oczach, gdy kilka godzin wcześniej całowali się w szpitalnym holu.
To co oni, z otwartymi oczami się całowali?

Part 21
Wilson dramatyzuje. Czy on naprawdę uważa, że House długo bez niego wytrzyma? Ja nie zwątpiłam w niego ani na chwilę!

Part 22
Cytat:
„Wtedy nie pozwolę, żeby stamtąd wyszedł. No, chyba że po piwo”, postanowił twardo
Soooo House-like!

Rozmowa House & Cuddy – genialna! Dziwię się, że Cuddy nie zeszła na zawał

Cytat:
- Tylko tym, które ko... korzystają z mojej sypialni – dokończył, sprawiając, że Wilson prychnął kpiąco.


Cytat:
Odwrócił ekran tak, by Wilson mógł zobaczyć, co na nim jest, i nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy oczy onkologa rozszerzyły się ze zdumienia na widok dwóch pulsujących punktów w centrum monitora.
Poor Wilson, jak on sobie poradzi z opieką nad trójką dzieci?!

Eej, Twój loving! House wcale nie jest nie-House’owy! Jest uroooczy! *zastanawia się, czy słowa „uroczy” i House się nawzajem nie wykluczają* *uznaje, że tak, ale nie kiedy chodzi o Wilsona*
Part 23

Cytat:
- Jesteś integralną częścią mojego życia – powiedział diagnosta, a onkolog zobaczył, że niebieskie oczy, które tak uwielbiał, skupiły się nagle na jego twarzy. - Od kiedy cię poznałem, wypełniłeś wszystkie puste miejsca, o których wiedziałem oraz te, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Czasem mam wrażenie, że wiesz lepiej ode mnie, czego potrzebuję, więc jeśli naprawdę tego chcesz... - Dłoń House'a przesunęła się ku miejscu, gdzie wcześniej odnalazł dwa bijące serca, a Wilson bezwiednie skinął głową. - Być może okaże się, że ja również tego właśnie pragnąłem.
(Czy to nie dziwne, że TAKĄ dawkę lukru toleruję jedynie w Hilsonowych fikach? )

Part 24

Cytat:
Gdyby Cameron wciąż była w pracy, to na nią spadłby obowiązek wyciągnięcia House'a z pokoju Wilsona.
Srsly, Cameron? Taka niewinna dziewczynka jak ona nie powinna wchodzić do świątyni zua

Cytat:
„Może teraz powinnam poprosić, żeby donosił jedno dla mnie?”, pomyślała i zaniosła się głośnym, ironicznym śmiechem, podczas gdy jej rozsądek cieszył się, że Cuddy mieszka sama w domu, otoczonym sporym ogrodem, więc hałas w środku nocy nie obudzi sąsiadów.
Oh God, Wilson-surykatka

Cytat:
- Jeśli zaraz nie wyjdziesz, twoje dzieci zamienią się w małe syrenki...

I znowu zaczęłam się zastanawiać, GDZIE tak właściwie się rozwijają dzieci Wilsona? Teraz nie będę mogła zasnąć…

Cytat:
(Wilson przeczuwał, że prędzej czy później diagnosta spróbuje się do niego dobrać, więc po co miał mu to utrudniać?)
Um… jeśli Wilson jest taki pobłażliwy, to może powinien przestać w ogóle nosić ubrania (a przynajmniej na czas swojego pobytu w domu)?

Cytat:
albo po prostu był wirtuozem pewnego instrumentu o brązowych oczach?
Chyba nie tego instrumentu był wirtuozem

Era, najwyższa pora
Part 25 ‘a’
Cytat:
- Czekaj! - House pokuśtykał za nim, po drodze wyciągając z kieszeni garść drobnych. - Gdy będziesz wracał, przynieś mi czekoladę z automatu – powiedział, wręczając mu pieniądze.
AHA! A więc już wiemy, czym zajmuje się Chase. W końcu jest blondynką! (czytaj: jego IQ jest akurat na tyle wysokie, żeby mógł być dziewcz… to znaczy, chłopcem na posyłki House’a)

Cytat:
House zamruczał, gdy poczuł smak czekolady i pozwolił Wilsonowi penetrować wnętrze swoich ust, dopóki nie zabrakło im powietrza.
Czekoladowe oczy + czekoladowe usta = I’m in looove

Cytat:
Po drugie... - urwał, udając, że się zastanawia. – Nie, to już wszystko. A teraz słuchajcie uważnie, bo powiem to tylko raz: Wilson jest w ciąży.
KOCHAM bezpośredniość House’a w informowaniu ludzi, że Wilson jest w ciąży, no!

Part 25 ‘b’

Cytat:
Wkręcanie Cuddy jeszcze do niedawna nie było jego ulubioną rozrywką, ale kto z House'em przestaje...
… ten się House’em staje. (Ewentualnie: coś mu staje )

Cytat:
- Może DNA House'a nie mogło ze sobą wytrzymać i próbowało się rozdzielić?


Cytat:
Wilson nie mógł pozbyć się wrażenia, że pracownicy szpitala wciąż ich obserwują, po cichu licząc, że będą świadkami jakiejś sceny.
*wyobraża sobie scenę z House’em i Wilsonem w rolach głównych, na środku kafeterii *

Dręczenie Foremana niecnymi wizjami - I like it

Part 26

Cytat:
Bez względu na powód, Wilson wiedział w głębi duszy, że House nie zgodziłby się na ponowną próbę, a działanie w tajemnicy przed nim nie wchodziło w grę.
Right, szkoda spaghetti
Cytat:
Upłynęło kilka sekund, zanim Wilson odetchnął i ukrył twarz w dłoniach, czując pod powiekami łzy szczęścia.
O matko, zaczyna się…

Cytat:
- Powiedziała, cytuję: ”Skoro większość czasu spędzicie na obściskiwaniu się po kątach, możecie równie dobrze robić to z dala od Princeton.”
yyy… czy to jakiś niecny Polub-Cuddy plan?

Cytat:
- Jeśli Brown rzeczywiście jest tak dobry, to powinien ci już powiedzieć... - odezwał się, nie przerywając pieszczoty.
Na te słowa głowa otoczona potarganymi włosami poderwała się do góry, a para zamglonych czekoladowych oczu starała się skupić na twarzy starszego mężczyzny. - O czym?
- Czy mamy się spodziewać chłopców czy dziewczynek – dokończył House, unosząc pytająco brwi.
Co się stało z less talking, more fucking?

Cytat:
Lekko oszołomiony tym, że nawet w takiej sytuacji jego przyjaciel potrafił czytać w nim, jak w otwartej książce
Ee… przychodzi mi na myśl inne określenie, niż „czytać jak w otwartej książce”
***
Jeszcze zanim do części - ten hotel… *ómarła* (Urządzasz może w przyszłości tam jakąś wycieczkę? )

Cytat:
- Jestem przekonany o istnieniu twardych dowodów
Przez tą gópią reklamę, twarde dowody mi się teraz źle kojarzą

Cytat:
- I mam nadzieję, że krawaty nie są obowiązkowe, bo nie zabrałem ze sobą żadnego.
Z tego, co wiem, nie ma jeszcze roku 2012

Cytat:
Nagle nie mógł skupić się na niczym innym, poza tym, że właśnie przyłapano go na flirtowaniu z mężczyzną, co było niedorzeczne, bo gdyby kobiety to dostrzegły, z pewnością nie proponowałyby im swojego towarzystwa.
Ale jak można tego nie dostrzec? Ale towarzystwo to też bym im z chęcią zaproponowała ^^
***


Cytat:
Gdy opuszki palców młodszego mężczyzny przypadkowo musnęły wewnętrzną część uda jego kochanka […]
przypadkowo, jaaaasne … Aż TAK naiwna to ja nie jestem

Cytat:
- Onkolog przewrócił oczami: Jasne, bo do facetów w ciąży ustawiają się kolejki adoratorek.
um… to ja lepiej będę cicho tym razem

***

Cytat:
Na czole House'a pojawiła się niewielka pionowa zmarszczka, gdy zmrużonymi oczyma wpatrywał się w proste litery, układające się w jeszcze prostsze słowa:. Bez względu na wszystko*. Nie miał pojęcia, czy Wilsonowi chodziło o to, że będzie go kochał bez względu na wszystko, czy może była to prośba, żeby bez względu na wszystko House go nie porzucił... ”Właściwie, co to za różnica?”, House wzruszył w duchu ramionami.

(um, a może chodziło o coś takiego: bez względu na wszystko uprawiajmy seks? Jestem straszna, I know… )

Brak mi słów, żeby skomentować erę i epilog, więc sobie odpuszczę

Part 27

Cytat:
- Zatrudniłem was, żebyście zauważali rzeczy, które wszyscy inni przegapili. I nawet nie miałbym wam za złe, gdyby umknęła wam obrączka na palcu Wilsona - sam czasem myślę, że on już się w niej urodził... Ale to, że nie zauważyliście pierścionka na moim palcu, stawia wasze umiejętności pod wielkim znakiem zapytania.


Cytat:
Postanowiliśmy sobie tego oszczędzić i zaraz po zaręczynach przeszliśmy do nocy poślubnej.


Cytat:
- Raczej w "jedynce" albo w "dwójce" – sprostował House, ignorując wściekłe spojrzenie swojego przyjaciela. - W "trojce" skończyły się darmowe prezerwatywy dla pacjentów.

- House! - głos Cuddy kipiał oburzeniem – jak sam zauważyłeś, one są dla pacjentów, a nie dla... dla...

House przybrał minę zbitego psa. - Ależ Cuddy, okaż odrobinę wyrozumiałości! Nie możemy szastać pieniędzmi na prawo i lewo, kiedy spodziewamy się dwójki dzieci!


Cytat:
- Słyszałam to! - zawołała Cuddy, ale House i Wilson ruszyli już każdy w swoją stronę i nie zwrócili na to uwagi.
jedyna prawidłowa reakcja na Cud… I mean, wredne babska

Part 28 ‘a’

Cytat:
„Ciekawe, jak blisko stadium merdania ogonem jest House?” - z tą myślą Wilson ziewnął i przeciągnął się teatralnie, zmuszając swojego przyjaciela, żeby się odsunął.
*Ogon to przenośnia, nie mieć zuych myśli, absolutnie nie mieć zuych myśli*

Cytat:
- Jestem pewien, że znajdzie się kilka uroczych rzeczy, które możemy robić tutaj... - wymamrotał, próbując jedną ręką zsunąć bokserki z bioder kochanka.
słowo „urocze” właśnie nabrało dla mnie zupełnie nowego znaczenia

Part 28 ‘b’

Cytat:
- To... koala? - Pytanie było całkowicie zbędne, ale onkolog nie mógł się powstrzymać. - Kupiłeś synkowi Cameron i Chase'a KOALĘ?!
Wilson przesadza. Chociaż osobiście uważam, że lepszy byłby pluszowy kangur

Part 28 ‘c’
Cytat:
(…) Gabe'em, który zupełnie niezrażony zażenowaniem tymczasowego opiekuna, radośnie wierzgał pulchnymi nóżkami i próbował wepchnąć sobie do ust swoją maleńką piąstkę.
bueh. Takie opisy bynajmniej nie działają na mnie rozczulająco. Wolę psy,czy jakiekolwiek inne zwierzaki, srsly

Cytat:
Miny House'a, kiedy dowie się o konieczności przeprowadzki onkolog wolał sobie nie wyobrażać, ale już słyszał podyktowane niechęcią do zmian słowa: ”Po moim trupie! Możesz zabrać swoje dzieci i wynieść się choćby natychmiast. Ja zostaję tutaj!”
Niee, House nie skazałby się na dobrowolną śmierć z głodu

Cytat:
Teraz okazywało się, że najlepszym wyjściem dla wszystkich byłoby, gdyby Chase uwiódł House'a, a Cameron i Wilson zajęli się wychowywaniem gromadki dzieci.
Brzmi jak materiał na jakiś crack!fik

Cytat:
Mamy teraz wiele nowych wspólnych tematów – powiedziała, spoglądając na lekko zaokrąglony brzuch mężczyzny.
Nie wiem, co zrobię, gdy Wilson i Cam zaczną umawiać się na pogaduchy o kupkach, kolkach i rodzajach kaszek

Part 29 ‘a’
Haha, konieczność kupienia większych spodni zawsze doprowadza kob… ludzi do płaczu

Part 29 ‘b’

Cytat:
- Mam przez to rozumieć, że podoba ci się pokaz? - zapytał Wilson, kręcąc biodrami z gracją zawodowego striptizera.
O, to już wiemy, czym zajmował się Wilson w wakacje za młodu, kiedy chciał sobie dorobić do kieszonkowego

Part 29 ‘c’

Poor Wilson – przecież dziewczynki będą mu kosmetyki podbierać!

Cytat:
- Chcę paść przed tobą na kolana, wziąć cię do ust, a potem bawić się tobą, aż będziesz błagał, żebym pozwolił ci dojść... - Gdy to mówił, przesunął palcami wzdłuż rozporka jeansów, nie zamierzając go jeszcze rozpinać.


Part 30 ‘a’

Cytat:
- Ja wiem, o co chodzi! - zawołał Jack. - Wujek Jimmy będzie miał dzidziusia!
bystry jest, skubaniec ;]

Cytat:
Nie doczekawszy się żadnej reakcji, mówił dalej: - Oczywiście możecie zostać i popatrzeć, ale bilety na to przedstawienie są wyjątkowo kosztowne...
Zapłacę każdą cenę! Milion! Ktoś da więcej?

Part 30 ‘b’

Cytat:
- Dobrze wiesz, co myślę o takich żartach! - burknął Wilson. Jego zdławiony głos nie pozostawiał wątpliwości, jak wiele wysiłku wkłada w to, żeby się nie rozpłakać.


Cytat:
(…) które przypominały mu, że jego przyjaciel przechodzi teraz trudny okres i na pewno nie powiedział tego wszystkiego, bo rzeczywiście tak uważa.
uff, jak dobrze, że Wilson jest w ciąży i nie muszę się zastanawiać o jaki okres chodziło

Cytat:
Nie zdawał sobie sprawy, że z jego oczu popłynęły łzy, dopóki nie poczuł, jak dłoń House'a dotyka z czułością jego policzka, a kciuk przesuwa się wzdłuż kości policzkowej, rozmazując wilgotne ślady.
matko… ile razy Wilson może płakać w jednym rozdziale?

Part 30 ‘c’

Cytat:
Onkolog uśmiechnął się prowokacyjnie i jeszcze raz sięgnął do talerza House'a. - Ależ kochanie! Odmawiasz swoim dzieciom kilku frytek?!
”Bo to dla dzieci”, jasne, jasne. Wszystkie matki tak mówią, a tyłek rośnie

Cytat:
Żeby nie pogarszać sytuacji, wolał nie pytać, czy Wilson naprawdę zamierza wychodzić gdziekolwiek, kiedy jego brzuch zacznie przypominać swoim rozmiarem piłkę do koszykówki.
też mnie to ciekawi ^^

Cytat:
House tylko wzruszył ramionami. - Nie dziw się tak - prychnął lekko zirytowany. - Tuż przed wizytą u Cuddy nawet viagra przestałaby działać.
Ale w takim razie co brał House w „Now What?”?

Part 31 ‘a’

Cytat:
Nie mając pojęcia, co innego mógłby zrobić (poza zdzieleniem go laską po głowie, lecz to wydawało mu się w tych warunkach nieodpowiednie), usiadł na brzegu kanapy i położył dłoń na przedramieniu onkologa.
podbić oko żółwikiem??

Cytat:
Nawet jeśli przez to muszę być częścią jego szalonego marzenia – powiedział i, na wypadek gdyby Wilson miał wątpliwości, o jakie szalone marzenie chodzi, zabrał rękę z przedramienia mężczyzny i położył ją na jego zaokrąglonym brzuchu.
Szalonym marzeniem byłoby, gdyby Wilson chciał zostać sławną piosenkarką

Part 31 ‘b’

Cytat:
- Spokojnie, Jimmy, nie zamierzałem proponować ci pożegnalnego numerka na moim biurku. Chyba że sam masz ochotę?...
House nie może tak długo stać, więc będzie pożegnalny numerek na kanapie. Albo na fotelu

Part 31 ‘c’

(Bardzobardzobardzo mi się podobała ta “przydługa” I “nudnawa” część, srsly. )

Part 31 ‘d’

Ehhh, moja zdolność składania zdań wzięła sobie wolne

Part 32 ‘a’

Cytat:
Szybko jednak zrezygnował, wyobrażając sobie, jak przez kolejny tydzień Wilson będzie z uporem maniaka powtarzał, jakie to słodkie, że House się za nim stęsknił.


Cytat:
- To chyba nie sprawka Chase'a, co? - zapytał, starając się brzmieć żartobliwie.
Chase nie zaryzykowałby możliwością zniszczenia swojej fryzury

Part 32 ‘b’

Boże, jeden gorszy od drugiego… Chociaż nie, Wilson gorszy – zachowuje się jak jakaś jędzowata żona

Part 32 ‘c’

Cytat:
- Oooch, nie bądź takim czarnowidzem, Foreman – prychnął House. - Od czego są środki uspokajające i zatyczki do uszu?
Proste rozwiązania są najlepsze!

Cytat:
“Nie dosyć, że raz chciałem zrobić dla niego coś miłego, to jeszcze teraz będę się musiał postarać, żeby mi na to pozwolił! A to wszystko przez głupie ciążowe hormony!”
pomyślałby kto, że jedną z zalet bycia gejem jest brak konieczności znoszenia babskich humorów

Part 32 ‘d’

Biedny House! Jak mogłaś mu (i mi!) to zrobić?

Cytat:
Ale Wilson ani myślał tak łatwo odpuszczać. Podskoczył kilka razy na swoim kochanku, naśladując podekscytowanego pięciolatka na koniku w wesołym miasteczku.
hał słit
Ile lukru w tym rozdziale! *_* I love it!
(Tylko… Wilson naprawdę jest dziwny. Serio, gadka o dzieciach w takim momencie? Podnieca go to, czy co? )

Part 33 ‘a’
Wilson nie ma przypadkiem nerwicy natręctw? Takie sprzątanie nie jest normalne!

Part 33 ‘b’

Cytat:
- Czy ty potrafisz myśleć wyłącznie o jedzeniu?

Oczy House'a jak na komendę powędrowały w dół i na krótką chwilę zatrzymały się na przodzie spodni onkologa.

- Hm. To zależy, jak szerokie pojęcie słowa jedzenie masz na myśli... - odpowiedział diagnosta, chrząkając przy tym znacząco, zanim jego rozbawione spojrzenie nie wróciło na twarz lekko wytrąconego z równowagi przyjaciela.


Aż ma się ochotę kliknąć: „Lubię to!”

Cytat:
(…) Wilsona, który w dalszym ciągu wpatrywał się w podłogę i z miną nikt-mnie-nie-kocha gładził swój zaokrąglony brzuch.
przynajmniej nie bujał się w tył i przód jak dziecko z chorobą sierocą

Szydełkowe buty rozłożyły mnie na łopatki

Part 33 ‘c’

Cytat:
“Jeśli Wilson również zacznie po powrocie całować wszystkie pielęgniarki na swoim oddziale, to osobiście go zabiję”, przyrzekł sobie w duchu i przyjrzał się uważniej Cameron, która tymczasem rozglądała się stęsknionym spojrzeniem po jego gabinecie.
A nie lepiej zabić pielęgniarki?

Cytat:
Kiedy się odwrócił, zobaczył, że neurolog trzyma w ręku jego klucze. Z. Różowym. Wełnianym. Breloczkiem. CHOLERA! Musiały mu wypaść z kieszeni, a wykładzina stłumiła ich brzęk.
… I jego reputacja zimnego drania legła w gruzach

Cytat:
- A nie mógłbyś... zostać tu ze mną? Proszę?...
House pokręcił głową, dziwiąc się sobie, że tak łatwo daje sobą manipulować, i uśmiechnął się, dotykając dłonią policzka kochanka. - Jeśli chcesz...
*_*

Part 34 ‘a’

Cytat:
- Nic takiego się nie stanie, Jimmy – powiedział spokojnie z pewnością w głosie. - Będziesz równie bezpieczny co teraz, siedząc tu ze mną na kanapie.
- Skąd... skąd możesz to wiedzieć?... - wykrztusił przez ściśnięte gardło onkolog i zamrugał gwałtownie, bo pieczenie pod powiekami stało się niemal nie do zniesienia.
Żaden samolot nie odważy się sprzeciwić woli House’a! Jak Wilson może tego nie wiedzieć?
Uwielbiam, kiedy House robi coś, czego nie ma najmniejszej ochoty robić, tylko ze względu na Wilsona!

Part 34 ‘b’
Cytat:
- Chcesz powiedzieć, że... chcesz gdzieś ze mną wyjść? Między ludzi?!
um… nie, to będzie [link widoczny dla zalogowanych]; small steps, Wilson, small steps

Cytat:
- Trzecią rękę?... - powtórzył z namysłem House. - To mogłoby być nawet przydatne w niektórych pozy... sytuacjach...
*wyobraziła sobie kilka ciekawych zastosowań trzeciej ręki*

Part 34 ‘c’

Cytat:

- House! Nie o taką próbkę prosiła doktor Whitmore! - oburzył się Wilson i odepchnął rękę przyjaciela, po czym odsunął się od niego na bezpieczną odległość.

- I tak mógłbym ci pomóc! - zawołał za nim radośnie House, aż echo poniosło się po korytarzu, czym ściągnął na siebie karcące spojrzenie pielęgniarki, która właśnie ich mijała.
Głupi Wilson, nigdy nie chce dać sobie pomóc

Part 34 ‘d’
Cytat:
Piosenka, która właśnie sączyła się z głośników dobiegła końca i zanim Wilson zdążył otoczyć ramionami talię starszego mężczyzny, rozpoznał pierwsze takty kolejnej - I swear.
(…)
- Taa... chyba masz rację – przytaknął. - Ale gdybyśmy mieli wybrać ”naszą” piosenkę, z pewnością bardziej pasowałoby Closer.
Na litość boską, Richie! A już prawie udało mi się rozmarzyć…

Cytat:
- Taaa... Szkoda, że nie mamy żadnych szans na bajkę o rycerzu i pięknym królewiczu. To ma być równouprawnienie? - prychnął z oburzeniem House. - Powinniśmy kiedyś napisać taką historię i wysłać do wytwórni Disney'a, co ty na to?
Tak, proszę!


Nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę mogła obejrzeć Shreka

Part 34 ‘e’

Cytat:
Wilson prychnął, skrzywił się i ukrył twarz w dłoniach, zastanawiając się, czy gdyby zamordował swojego przyjaciela tu i teraz, uznano by to za morderstwo w afekcie.
Raczej za działanie z pożytkiem dla społeczeństwa, zasługujące na nagrodę

Cytat:
House uśmiechnął się szeroko. - Skądże znowu. Obiecuję, że dojdziemy... to znaczy dojedziemy na spotkanie w samą porę.
zuoooo…

Cytat:
House pokiwał głową z namysłem. - Czyli, technicznie rzecz biorąc, gdyby umieścić taką zmodyfikowaną komórkę z pojemniku wypełnionym płynem fizjologicznym o odpowiednim składzie oraz z dopływem tlenu, efekt byłby taki sam?
Może w akwarium?

Nie będę Cię jeszcze raz męczyć komentowaniem partów 34 ‘f’ i ‘g’

Part 35 ‘a’

Cytat:
“Tylko tak dalej i zacznę się zachowywać gorzej niż Wilson, a on przynajmniej ma ciążę i hormony na swoje usprawiedliwienie”, pomyślał z kpiącym prychnięciem. “Jakby on kiedykolwiek potrzebował jakiegoś usprawiedliwienia...”
Jak House chce mieć wymówkę na ckliwe zachowanie, to też może zajść w ciążę


Cytat:
Jeszcze będąc w Chicago, House dąsał się i wściekał, usiłując odwieść go od planowania “porodu” na dzień jego urodzin, lecz Wilson niewiele sobie z tego nie robił, prawdopodobnie pochłonięty myślami o zorganizowaniu za rok wspaniałego potrójnego przyjęcia urodzinowego, z którego House – jako ojciec – nie będzie mógł się żadnym sposobem wykręcić.
Właśnie sobie wyobraziłam całą trójkę w urodzinowych czapeczkach na głowach

Czyżbyś postanowiła wprowadzić w życie plan uzupełnienia "deficytu" wrogów w Gimme? Niech będzie; mam nadzieję, że Wilson pośle to babsko na Księżyc!

No to tradycyjnie, weny!

Btw, wszystkiego najlepszego, Gimme! *pije za zdrowie korników i Richie*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
advantage
Otorynolaryngolog
Otorynolaryngolog


Dołączył: 16 Lut 2010
Posty: 2095
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:55, 09 Sie 2011    Temat postu:

Normalnie jak ma się urodziny, to życzyłabym stu lat, ale sto lat dla Gimme?! Chyba trochę za dużo. Anyway, podziw dla Ciebie że niezmiennie od tylu lat piszesz i Ci się nie znudziło ani nic

Cytat:
jeśli by teraz zadzwonił zupełnie bez powodu, przez kilka kolejnych dni Wilson nieprzerwanie zachwycałby się tym, jakie to słodkie, że House tak bardzo za nim tęskni.
oczywiście, że słodkie, ale House dziwne ma poczucie słodkości xd

Cytat:
House “zapomniał” o istnieniu swojego balkonu oraz gabinetu szefa onkologii, odkąd Wilson przestał przychodzić do pracy.
no a co, z kim miałby tam się spotykać na szybkie numerki?

Cytat:
gdy cały szpital dowie się, że on i Wilson zostali rodzicami.
a to dowie się? ludzie będą zaszokowani mamusią Wilson

Cytat:
House dąsał się i wściekał, usiłując odwieść go od planowania “porodu” na dzień jego urodzin
to można samemu ustalić konkretny termin porodu?

Cytat:
- Jeżeli liczysz na to, że powiem coś w stylu “każdy dzień staje się ładny w pięknym towarzystwie”, to trafiłaś na nie tego faceta
dobre, muszę zapamietać

Cytat:
doktor Morgan sprawiała wrażenie, że chętnie poprawiłaby mu krawat lub strzepnęła nieistniejący pyłek z jego marynarki, gdyby tylko House miał je na sobie zamiast pogniecionego czerwonego t-shirta.
zawsze mogła strzepnąć zbłąkanego włosa Wilsona

Cytat:
Czy to możliwe, że Żelazna Janice właśnie próbowała go PODERWAĆ i to za plecami Wilsona?!
przyzwyczaiłby sie wreszcie, że jego też chcą podrywać


weny, weny, weny i żeby się szybko dziewczynki urodziły


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:11, 10 Sie 2011    Temat postu:

Anai napisał:
jeśli wierzyć serialowi, to na brak połowy mięśnia uda pomoże zwykły ibuprofen (chociaż tak właściwie to wcale nie boli, trzeba tylko przestać sobie wmawiać )
dammit, czy cokolwiek w tym serialu opierało się na rzeczywistości? Kiedyś wyczytałam, że nawet z przygody House'a z cewnikiem zrobili niepotrzebnie dramat, bo np. dla ludzi sparaliżowanych zakładanie samym sobie cewnika jest tak normalne, jak zastrzyki z insuliny dla diabetyków.

Anai napisał:
ja bym wpisała "hilsonka"
ja też, ale krzyżówka by wtedy nie wyszła

Anai napisał:
ostatnio? Myślałam, że stał się "wybitnie pesymistyczny" już jakiś czas temu
jakiś czas temu mój pesymizm był całkiem zwyczajny w porównaniu z obecnym

Anai napisał:
Ciekawe, którą połowę dostałam. Prawa to ta "głupsza", nie?
obie połowy są mądre, tylko w różnych dziedzinach (Ale nie wiem, która jest która - na teście na studiach strzelałam )

Anai napisał:
może DS i spółka to zombie, pozbawione ludzkich uczuć?
zombie mogłyby się poczuć urażone takim porównaniem Wilson-zombie na pewno nie był pozbawiony uczuć
Ale co do braku ludzkich uczuć u DSa&co nie mam najmniejszych wątpliwości

Anai napisał:
oh yeah! I jeszcze to: "I figured you were down there for something else"
i jeszcze "I'm a flan! Don't eat me!"

Anai napisał:
ale Ty nie znajdowałaś powodów w łazience, tylko w fiku
ale fik znajdował się w łazience, czego mało kto by się domyślił

Anai napisał:
A śmiechu nie da się tak usprawiedliwić
można by powiedzieć, że nas tasiemiec połaskotał w jelito

Anai napisał:
*rzuca korniczkom deskę na zachętę oraz swój przydługi i przynudnawy komentarz*
*korniczki are confused, bo nie wiedzą, czy najpierw się rzucić na deskę, czy na koment*


Uh-huh... OMG...

#1
Anai napisał:
Czeemu? Chciałabym to zobaczyć, tzn, przeczytać!
Wilson wykopujący starsze panie za drzwi? nieee, tego się po prostu nie da zrobić

Anai napisał:
Pewnie nawet z szuflad mu wyskakują
to nie pacjentki, tylko gumowe lalki napompowane helem - sprawka House'a

Anai napisał:
nie byłabym sobą, gdybym nie spytała – którą laskę?
tą drewnianą! Obracanie tej... drugiej laski w taki sposób mogłoby się skończyć trwałym uszczerbkiem na zdrowiu

Anai napisał:
o taak, tylko tego mi brakowało do szczęścia – wyobrażenia sobie Wilsona w spódniczce w kratkę, pończochach i szpilkach
uczennice szkółki niedzielnej w szpilkach? Chyba tylko na redtube!

Anai napisał:
gdyby House wiedział wtedy, co się święci, szybko zacząłby szukać niemalowanego drewna, żeby odpukać swoje słowa
w takim razie przydałaby mu się Trzynastka

#2
Anai napisał:
wieczór z maratonem Teletubisiów?
taka perspektywa przestanie być zabawna, kiedy dzieci chłopaków osiągną teletubisiowy wiek

Anai napisał:
Uh, biedny Wilson, że musiał tego wszystkiego słuchać. Ja wiem, że House wcale tak nie myślał, ale to i tak było okrutne z jego strony :<
jeszcze przyjdzie czas, że role się odwrócą

#3
Anai napisał:
stawiam na datę urodzenia
tjaaa... tego nawet House by się nie domyślił

Anai napisał:
wyluzuj, Wilson i zamień poroże łosia na królicze uszy (i ogonek, ogonek!)
poor Wilson, każdy chce go przerobić na zwierzątko futerkowe (who knows, co Wilson ukrywa pod swoim kitlem )

Anai napisał:
A słyszał on kiedyś o allegro?
allegro to ściema - kupisz dziecko, a przyślą worek ziemniaków

#4
Anai napisał:
Może to i lepiej? I mean, Wilson będzie mógł w spokoju wygłaszać te swoje ckliwe przemowy
taaa... dopóki Wilson nie zacząłby przelewać tych ckliwości na papier. Co wtedy? House miałby wydłubać sobie oczy?

Anai napisał:
Istnieje w ogóle coś takiego jak „za dużo seksu” w odniesieniu do chłopaków?
na pewno nie dla nas

#5
Anai napisał:
matko, mam nadzieję, że Wilson jednak tego nie ogląda. Jerry Springer to najbardziej lasujący musk program ever
ogląda razem z House'em - lesbians' cat-fights rulz!

Anai napisał:
- Właściwie to nie wiem, znalazłem lodówce. Chciało uciec, ale udało mi się to złapać. Super, nie?
Wilson-Superhero! Miesiące gonienia za uciekającymi z kosza z brudami skarpetkami House'a na coś mu się przydały

#6
Anai napisał:
nie mam pojęcia czemu przeczytałam: „do ust” zamiast „do ręki” o.OO (… głodnemu chleb na myśli? )
byle byś się tylko kiedyś w piekarni nie pomyliła... Poproszę dwa pszenne penisy

#7
Anai napisał:
um… ja tam myślę, że mogło go boleć gardło, nawet jeśli nie z powodu anginy
nieee, House by do tego nie dopuścił - "po pierwsze nie szkodzić" and all that stuff

#9
Anai napisał:
Eraeraeraeraera…
T-mobile!

Anai napisał:
wcześnie na niego zadziałały te ciążowe hormony
yeah, sądząc po jego zachowaniu, był pod ich wpływem odkąd zaczął sypiać z House'em

Anai napisał:
Btw, pewnie wiesz, że według niektórych fików do uprawiania seksu wystarczy, by jeden z partnerów był świadomy
wiem, wiem... I gdyby Wilson nie obsłużył House'a wcześniej, to kto wie, jak by się ten wieczór posunął... tzn potoczył

#10
Anai napisał:
Lepiej, żeby jednak nigdzie nie szedł… to by się mogło źle skończyć dla małego Grega
no, mogłoby go przewiać i by się biedaczek przeziębił

Anai napisał:
bo on tyle nie marudzi?
good for House, że Wilson nie może po prostu zabrać małego Grega i wynieść się do innego miasta

#11
Anai napisał:
Richie, powiesz mi może, w jakim oświetleniu człowiek wygląda na inteligentnego? Zaraz sobie takie kupię
wymagany efekt można osiągnąć za pomocą odpowiednio rozmieszczonych żarówek Osram

Anai napisał:
a tu mamy książkowy przykład stereotypowego myślenia
spoko, House jeszcze zdąży pozbyć się stereotypów w praktyce

#12
Anai napisał:
Tak to jest, jak się spędza całe dnie w łóżku, i to w celu innym niż spanie
za to jaką kondycję człowiek może sobie wyrobić bez wstawania z łóżka

#13a
Anai napisał:
serialowy House ma na to sposób – wystarczy sobie znaleźć bardziej męską od siebie kobietę
ale serialowy House przedobrzył i o żadnym przytulaniu nie było mowy (and good for us )

Anai napisał:
um … pacjentka jest folią bąbelkową?

Este stwierdziła, że 34letnia folia bąbelkowa byłaby już cała wypstrykana

#13b
Anai napisał:
Zmierzch? Harry Potter? Ania z Zielonego Wzgórza?
um... Harry Potter o zmierzchu na Zielonym Wzgórzu

Anai napisał:
Wilson w T-shircie *_*
a jakiś czas później: Wilson, nie było t-shirtów w twoim rozmiarze, więc kupiłem ci 2-osobowy namiot

#14
Anai napisał:
*rozpływa się*
*podaje mopa i wiaderko*

#15
Anai napisał:
Mam nadzieję, że z tymi różnokolorowymi oczami to tylko żart
w tym wypadku tak - bo jak chłopaki mieliby zmiksować swoje geny?, ale chyba takie rzeczy są generalnie możliwe

Anai napisał:
Doprawioną Wilsonowym kremem na zmarszczki!
Wilson NIE używa kremu na zmarszczki!!! On ma z natury taką chłopięcą cerę (na szczęście bez pryszczy)

Anai napisał:
Aczkolwiek ten zapasowy krawat budzi podejrzenia, że to nie była pierwsza taka akcja w szpitalu (I nie mów mi, że Wilson trzymał go z takich prozaicznych względów jak ewentualne oblanie się kawą czy coś. Ja wiem lepiej )
ofkors, że to nie był pierwszy blow job w szpitalu Well, wypadki z kawą chodzą po ludziach, ale Wilson mógłby się bardziej obawiać zachlapania krawata... śmietanką

#16
Anai napisał:
Btw, jesteś pewna, że to nie była dziewczynka? Tylko kobieta mogła się tak szybko uspokoić przy Wilsonie
um... last time I checked, byłam kobietą, a się przy Wilsonie nie uspokajam Z drugiej strony House (po erze) bywa bardzo spokojny... Może przeznaczeniem tego dzieciaka z lotniska było zostać gejem?

#17a
Anai napisał:
Nie uważam, żeby Wilson dobrze zrobił, podejmując taką ważną decyzję bez wiedzy House’a, ale i tak było mi go szkoda. Musiało mu być ciężko, radzić sobie samemu z taką odpowiedzialnością.
yeah, tylko Wilson nie miał wyboru - mógł podjąć decyzję sam albo wcale. A oprócz odpowiedzialności musiał jeszcze żyć w ciągłym strachu, że House pozna jego tajemnicę... *hugs poor Wilson*

#17b
Anai napisał:
Wyrażenie „zatrzepotać teatralnie rzęsami” zawsze budzi w mojej głowie mnie więcej takie wyobrażenie co do wyglądu owych rzęs
pretty much o to chodzi House pewnie sobie dokleja sztuczne rzęsy, zanim zacznie trzepotać

Anai napisał:
Ja tam bym sprawdziła mieszkanie w poszukiwaniu ukrytej kamery (albo Cuddy pod łóżkiem)
House dwa razy w tygodniu sprawdza, czy w domu nie ma żadnych kamer i podsłuchów A pod łóżkiem rozsypuje pinezki

Anai napisał:
Chyba się powtarzam, wybacz
ja się powtarzam w treści fika... co za żenada

#18
Anai napisał:
Haa! Zemsta jest słodka
...słodka, gorąca, klejąca i ciężko ją zmyć

Anai napisał:
Ma za swoje, tak to jest jak się robi coś za plecami House’a. *ma niejasne przeczucie, że mówienie takich rzeczy przypomina trochę zabawę odbezpieczonym granatem *
niektóre rzeczy robione za plecami House'a mogą mu się właściwie spodobać

#19
Anai napisał:
(To musi być fajne uczucie, tak sobie porzucać talerzami )
talerzami nie rzucałam, ale butelkami i książką do fizyki owszem. Mmmm, super było

Anai napisał:
To Wilson jest przy zdrowych zmysłach? To dopiero nowość ;p
dotyk, smak i takie tam zmysły na pewno ma zdrowe

#20
Anai napisał:
To co oni, z otwartymi oczami się całowali?
a co, nie da się tak?

#21
Anai napisał:
Wilson dramatyzuje. Czy on naprawdę uważa, że House długo bez niego wytrzyma? Ja nie zwątpiłam w niego ani na chwilę!
opierałaś się na niewłaściwych przesłankach... To JA nie wytrzymałabym długo, trzymając chłopaków z dala od siebie
anyway, w serialu era nierozłącznych chłopaków najwyraźniej się skończyła i nawet fiki zaczynają krążyć wokół tego tematu

#22
Anai napisał:
Rozmowa House & Cuddy – genialna! Dziwię się, że Cuddy nie zeszła na zawał
dzięki well, kusiło mnie to, ale Cuddy jest tu zbyt potrzebna, żeby ją zabić

Anai napisał:
Poor Wilson, jak on sobie poradzi z opieką nad trójką dzieci?!
w dwóch rękach będzie trzymał dwie butelki dla dwóch córek, a trzecie dziecko samo znajdzie sobie coś do ssania

Anai napisał:
*zastanawia się, czy słowa „uroczy” i House się nawzajem nie wykluczają* *uznaje, że tak, ale nie kiedy chodzi o Wilsona*
it's one and only right point of view!

#23
Anai napisał:
(Czy to nie dziwne, że TAKĄ dawkę lukru toleruję jedynie w Hilsonowych fikach? )
ja nie widzę w tym nic dziwnego

#24
Anai napisał:
Srsly, Cameron? Taka niewinna dziewczynka jak ona nie powinna wchodzić do świątyni zua
to spisek Foremana i Chase'a, żeby ją zdemoralizować

Anai napisał:
I znowu zaczęłam się zastanawiać, GDZIE tak właściwie się rozwijają dzieci Wilsona? Teraz nie będę mogła zasnąć…
jak to gdzie? Jak wszystkie dzieci, dzieci Wilsona rozwijają się pod sercem

Anai napisał:
Um… jeśli Wilson jest taki pobłażliwy, to może powinien przestać w ogóle nosić ubrania (a przynajmniej na czas swojego pobytu w domu)?
Mrrrr... ale nope, nie mógłby tego zrobić, bo a) byłoby mu zimno i b) rozbieranie to taka przyjemna część gry wstępnej

Anai napisał:
Chyba nie tego instrumentu był wirtuozem
yeah... jak to było z tymi instrumentami o fallicznych kształtach?

#25a
Anai napisał:
Czekoladowe oczy + czekoladowe usta = I’m in looove
you're too easy! nic sobie nie zostawiłaś na okazję, gdy pojawi się więcej czekoladowych elementów

Anai napisał:
KOCHAM bezpośredniość House’a w informowaniu ludzi, że Wilson jest w ciąży, no!
good for U, że jeszcze kilka osób będzie trzeba poinformować

#25b
Anai napisał:
… ten się House’em staje. (Ewentualnie: coś mu staje )
i stać nie przestaje

#26
Anai napisał:
O matko, zaczyna się…
nie udawaj, że Ci się to nie podoba

Anai napisał:
yyy… czy to jakiś niecny Polub-Cuddy plan?
hell NO!

Anai napisał:
Ee… przychodzi mi na myśl inne określenie, niż „czytać jak w otwartej książce”
taaak? A jakie?

Anai napisał:
(Urządzasz może w przyszłości tam jakąś wycieczkę? )
chyba tylko wirtualną

Anai napisał:
Przez tą gópią reklamę, twarde dowody mi się teraz źle kojarzą
gópia reklama I "takie rzeczy tylko w erze" też nam nieodwołalnie zabrali

Anai napisał:
Z tego, co wiem, nie ma jeszcze roku 2012
Gimme to future-fik

Anai napisał:
przypadkowo, jaaaasne … Aż TAK naiwna to ja nie jestem
a właśnie że przypadkowo, bo celowały w coś innego

Anai napisał:
um… to ja lepiej będę cicho tym razem
i dopsz

Anai napisał:
(um, a może chodziło o coś takiego: bez względu na wszystko uprawiajmy seks? Jestem straszna, I know… )
nieee, to nie w stylu Wilsona... On by użył określenia "uprawiać miłość"

#27
Anai napisał:
jedyna prawidłowa reakcja na Cud… I mean, wredne babska
a poszczucie psem nie będzie już prawidłowe?

#28a
Anai napisał:
*Ogon to przenośnia, nie mieć zuych myśli, absolutnie nie mieć zuych myśli*
łaj? zue myśli tutaj byłyby bardzo na miejscu

Anai napisał:
słowo „urocze” właśnie nabrało dla mnie zupełnie nowego znaczenia
tak jak "zebra" w zoo i na jezdni?

#28c
Anai napisał:
bueh. Takie opisy bynajmniej nie działają na mnie rozczulająco. Wolę psy,czy jakiekolwiek inne zwierzaki, srsly
ja też pisanie mpregów jest ekstra, ale byłoby more ekstra, gdyby można było pominąć wątek niemowlaków

Anai napisał:
Niee, House nie skazałby się na dobrowolną śmierć z głodu
nikt nie twierdzi, że House nie robiłby nalotów na lodówkę Wilsona (i samego Wilsona )

Anai napisał:
Brzmi jak materiał na jakiś crack!fik
albo na spin-offa House'a Ale ciiii, lepiej nie podsuwać DSowi pomysłów

Anai napisał:
Nie wiem, co zrobię, gdy Wilson i Cam zaczną umawiać się na pogaduchy o kupkach, kolkach i rodzajach kaszek
pociesz się, że Ty mogłabyś ominąć fragment takiego tekstu, a House będzie musiał z tym żyć

#29a
Anai napisał:
Haha, konieczność kupienia większych spodni zawsze doprowadza kob… ludzi do płaczu
dlatego Wilson wziął ze sobą House'a - żeby mieć współczujące ramię, na którym będzie mógł się wypłakać

#29b
Anai napisał:
O, to już wiemy, czym zajmował się Wilson w wakacje za młodu, kiedy chciał sobie dorobić do kieszonkowego


#29c
Anai napisał:
Poor Wilson – przecież dziewczynki będą mu kosmetyki podbierać!
mniejsza o kosmetyki - to będzie III wojna światowa o suszarkę i w ogóle o dostęp do łazienki!

#30a
Anai napisał:
bystry jest, skubaniec ;]
dzieci są STRASZNE pod tym względem! tym bardziej, że niewtajemniczonym wydają się takie niegroźne

Anai napisał:
Zapłacę każdą cenę! Milion! Ktoś da więcej?
JA, JA!!! tylko najpierw zgarnę kumulację w lotto

#30b
o LOOOOOLZ!!! Żółwik wymiata! *zastanawia się, jak by wyglądał zafochany żółwik House'a*

Anai napisał:
uff, jak dobrze, że Wilson jest w ciąży i nie muszę się zastanawiać o jaki okres chodziło
jak dobrze, że Wilson nie jest kobietą, więc ten problem go nie dotyczy ani w ciąży, ani nie-w-ciąży

Anai napisał:
matko… ile razy Wilson może płakać w jednym rozdziale?
to nie jego wina, to hormony

#30c
Anai napisał:
”Bo to dla dzieci”, jasne, jasne. Wszystkie matki tak mówią, a tyłek rośnie
za to nie wszystkie matki mają obok siebie House'a, który zadba o błyskawiczny powrót tyłka do normalnych rozmiarów

Anai napisał:
też mnie to ciekawi ^^
no jak nie, jak tak? codzienny spacer to podstawa, a kiszone ogórki i czekolada same się ze sklepu nie przyniosą

Anai napisał:
Ale w takim razie co brał House w „Now What?”?
korzeń żeń-szenia! (i mocno go przywiązywał w odpowiednim miejscu ) Za to Hju pewnie nie musiał brać żadnych tabletek anty-viagrowych, które zwykle biorą aktorzy, żeby uniknąć "wypadków" na planie

#31a
Anai napisał:
podbić oko żółwikiem??
wojowniczy żółwik ninja

Anai napisał:
Szalonym marzeniem byłoby, gdyby Wilson chciał zostać sławną piosenkarką
taką, która nosi skąpe sukienki i szpilki?

#31b
Anai napisał:
House nie może tak długo stać, więc będzie pożegnalny numerek na kanapie. Albo na fotelu
myślisz, że długie stanie byłoby oBcją w takiej sytuacji? besides, to House mógłby wskoczyć na biurko

#31c
Anai napisał:
(Bardzobardzobardzo mi się podobała ta “przydługa” I “nudnawa” część, srsly. )
dzięki

#31d
Anai napisał:
Ehhh, moja zdolność składania zdań wzięła sobie wolne
a myślałam, że to się przytrafia tylko chłopakom you-know-when

#32a
Anai napisał:
Cytat:
Szybko jednak zrezygnował, wyobrażając sobie, jak przez kolejny tydzień Wilson będzie z uporem maniaka powtarzał, jakie to słodkie, że House się za nim stęsknił.
um... FUUUUUCK! muszę wreszcie skończyć to Gimme, bo już zaczynam się powtarzać

#32b
Anai napisał:
Boże, jeden gorszy od drugiego… Chociaż nie, Wilson gorszy – zachowuje się jak jakaś jędzowata żona

pffft, jędzowata żona? to jak określić zachowanie Cuddy w Huddy?

#32c
Anai napisał:
pomyślałby kto, że jedną z zalet bycia gejem jest brak konieczności znoszenia babskich humorów
to chyba taki nie do końca prawdziwy stereotyp Ale looks like geje potrafią jakoś prędzej dojść do porozumienia

#32d
Anai napisał:
Biedny House! Jak mogłaś mu (i mi!) to zrobić?
bo jestem zuaaa bwahaha

Anai napisał:
Wilson naprawdę jest dziwny. Serio, gadka o dzieciach w takim momencie? Podnieca go to, czy co?
... *rozmarzyła się nad tym, co podnieca Wilsona* ... Um, chyba Wilsona podnieca czuły House, a gadka o dzieciach to tylko środek do celu

#33a
Anai napisał:
Wilson nie ma przypadkiem nerwicy natręctw? Takie sprzątanie nie jest normalne!
ja tam uważam, że generalnie sprzątanie nie jest normalne A Wilson teraz to jeszcze nic... później trzeba go będzie przywiązać do łóżka, żeby na dzień przed "porodem" nie zaczął myć okien

#33b
Anai napisał:
Aż ma się ochotę kliknąć: „Lubię to!”
ja bym wolała "kliknąć" w coś innego

Anai napisał:
przynajmniej nie bujał się w tył i przód jak dziecko z chorobą sierocą
Wilson zostawia sobie bujanie na inne okazje

#33c
Anai napisał:
A nie lepiej zabić pielęgniarki?
jasne, że lepiej, tylko House miałby problem z ukryciem tylu zwłok

Anai napisał:
… I jego reputacja zimnego drania legła w gruzach
next time House powiesi przy kluczach zakrwawioną ludzką czaszkę i wszystko wróci do normy

#34a
Anai napisał:
Uwielbiam, kiedy House robi coś, czego nie ma najmniejszej ochoty robić, tylko ze względu na Wilsona!
mmm, me too

#34b
Anai napisał:
um… nie, to będzie restauracja dla psów; small steps, Wilson, small steps
nieee, House by tam Wilsona nie zabrał - za duże ryzyko, że zanim on zdążyłby zanurkować pod stół, żeby obwąchać Wilsona, to już stado psów obskoczyłoby jego nogę or something
btw, trochę offtopowo [link widoczny dla zalogowanych]

#34c
Anai napisał:
Głupi Wilson, nigdy nie chce dać sobie pomóc
nigdy nie mów nigdy Jak wilsonowy brzuszek jeszcze trochę urośnie, to pomocna dłoń House'a okaże się niezbędna

#34d
Anai napisał:
Na litość boską, Richie! A już prawie udało mi się rozmarzyć…
musisz być szybsza w przyszłości A ja się ostatnio rozmarzyłam przy tym

Anai napisał:
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę mogła obejrzeć Shreka
why not?

#34e
Anai napisał:
Może w akwarium?
pewnie
- O, Wilson, co to? Chcesz hodować rybki?
- Nie, House, to nasze dzieci. Super, nie?


Anai napisał:
Nie będę Cię jeszcze raz męczyć komentowaniem partów 34 ‘f’ i ‘g’
okeeej

#35a
Anai napisał:
Jak House chce mieć wymówkę na ckliwe zachowanie, to też może zajść w ciążę
um... Jak GeeLady onegdaj napisała: A pregnant House is a bigger pain in the ass. - imo tak by to raczej wyglądało

Anai napisał:
Właśnie sobie wyobraziłam całą trójkę w urodzinowych czapeczkach na głowach
i rzucającą w Wilsona tortem?

Anai napisał:
Czyżbyś postanowiła wprowadzić w życie plan uzupełnienia "deficytu" wrogów w Gimme? Niech będzie; mam nadzieję, że Wilson pośle to babsko na Księżyc!
yup, coś w tym rodzaju
hmm... a jeżeli Wilson "pośle na księżyc" (nie, nie w erowym sensie!) House'a?

Tradycyjnie, dziękować And w imieniu Gimme i korniczków tesh


***
***

advantage napisał:
Normalnie jak ma się urodziny, to życzyłabym stu lat, ale sto lat dla Gimme?! Chyba trochę za dużo.
nooo... jak już będzie skończone, to można by życzyć Gimme stu lat pozostawania w pamięci Hilsonek

advantage napisał:
Anyway, podziw dla Ciebie że niezmiennie od tylu lat piszesz i Ci się nie znudziło ani nic
miałoby mi się znudzić dręczenie chłopaków? No way! wtedy musiałyby mi się znudzić fiki w ogóle Ale dzięki
Za to mam nadzieję, że chociaż Ty z Anai wytrwacie ze mną do końca, bo innym przed Wami najwyraźniej się znudziło

advantage napisał:
oczywiście, że słodkie, ale House dziwne ma poczucie słodkości xd
House się po prostu wstydzi nazywać rzeczy po imieniu

advantage napisał:
no a co, z kim miałby tam się spotykać na szybkie numerki?
ze swoją ręką?

advantage napisał:
a to dowie się? ludzie będą zaszokowani mamusią Wilson
dowie się, dowie - utrzymanie w tajemnicy pobytu Wilsona na porodówce PPTH byłoby wysoce niemożliwe
heh, "mamusia" Wilson nie wywoła nawet w połowie takiego szoku, jak tatuś House

advantage napisał:
to można samemu ustalić konkretny termin porodu?
w realnym świecie, jeśli komuś bardzo zależy, to można - oczywiście tylko w granicach rozsądku, czyli kilku dni przed terminem, i jeżeli 'natura' nie pokrzyżuje planów swoim pośpiechem - od czegoś w końcu są leki wywołujące poród Ale IMO takie planowanie jest średnio rozsądne, ryzykowne i rujnuje całą zabawę
No a jeśli kobieta z góry wie, że chce cesarskiego cięcia (wszędzie ta komercja i wygodnictwo ) albo poród naturalny nie wchodzi w grę, to termin trzeba ustalić, żeby uniknąć komplikacji. Przynajmniej tak słyszałam

advantage napisał:
zawsze mogła strzepnąć zbłąkanego włosa Wilsona
albo poślinić palec i wytrzeć mu z policzka białą plamkę wiadomego pochodzenia

advantage napisał:
przyzwyczaiłby sie wreszcie, że jego też chcą podrywać
byle tylko mu się to nie spodobało, bo jeszcze zostawi Wilsona

dziękować bardzo Uh, korniczki mają takie tempo pisania, że to jeszcze dłuuuugo potrwa


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 5:24, 20 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 54, 55, 56 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 55 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin