Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:46, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
a ja nadal się upieram, że to był very happy end...
W standardowym rozumieniu wyrażenia "happy end" dobrzy bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Natomiast zakończenie "happy end for some and not-so-happy for others" to już jest wariacja na temat happy endu, a nie wszyscy takie wariacje nadal określają mianem happy endu xD. (Czyżbym się zaplątała?)

***
Cytat:
A batoniki były ze sklepu ze zdrową żywnością, nie jakieś puste kalorie, tylko pełnowartościowy posiłek! (fuck, chyba oglądam za dużo reklam )
Wiesz, jaka ja jestem głodna po takim pełnowartościowym posiłku?

Cytat:
W zasadzie to nawet większe ryzyko, bo jak House się dowie, że Jimmy go wykorzystał, to może być...
...a potem pójdą do sądu i prawa rodzicielskie dostanie House.

Cytat:
Pewnie nie zamknął, bo wszyscy już się nauczyli, że kiedy żaluzje są zasłonięte, to lepiej trzymać się z daleka
Zwłaszcza gdy z gabinetu dochodzą podejrzane odgłosy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:50, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Cytat:
Zwłaszcza gdy z gabinetu dochodzą podejrzane odgłosy...

Współczuję tylko pacjentom przechadzającym się po korytarzu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:08, 27 Wrz 2008    Temat postu:

Pacjenci, słysząc... różne odgłosy, będą uciekać w popłochu! Ale przynajmniej House będzie miał spokój.

Tak się zastanawiam... Czy tam nie ma przypadkiem szklanych drzwi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:33, 27 Wrz 2008    Temat postu:

anyway napisał:
a ja nadal się upieram, że to był very happy end...

upieraj się dalej

anyway napisał:
On by chyba tego nie przeżył...

to może dla pewości dorzucę jeszcze jedno???

anyway napisał:
Więc Jimmy kupuje nowe krawaty, równie wieśniackie, jak te poprzednie, House je zanieczyszcza i tak w kółko...

wieśniackie krawaty (ja tam do nich nic nie mam )
cóż... może w tym szaleństwie jest metoda?

*****

marengo napisał:
W standardowym rozumieniu wyrażenia "happy end" dobrzy bohaterowie żyją długo i szczęśliwie. Natomiast zakończenie "happy end for some and not-so-happy for others" to już jest wariacja na temat happy endu, a nie wszyscy takie wariacje nadal określają mianem happy endu xD. (Czyżbym się zaplątała?)

nie zaplątałaś się Ja skumałam Twój wywód i się pod nim podpisuję obiema ręcami

marengo napisał:
...a potem pójdą do sądu i prawa rodzicielskie dostanie House.

tiaaa... akurat by chciał

marengo napisał:
Tak się zastanawiam... Czy tam nie ma przypadkiem szklanych drzwi?

są, ale też mają żaluzje


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Madziula*
Pulmonolog
Pulmonolog


Dołączył: 20 Kwi 2008
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 23:25, 28 Wrz 2008    Temat postu:

aaaaaaaaaaaaa super nadrobiłam moje zaległości (jakie 4 odcinki...) i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało ...tylko House mógłby wiedzieć a nie tak za jego plecami...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:46, 29 Wrz 2008    Temat postu:

korniczki i ja cieszymy się, że Ci się podobało
Em. też mnie męczyła, że House powinien wiedzieć, ale to by zabiło połowę fabuły...

No, ale jeśli nic nie strzeli kornikom do głowy, to w 18. części House sie dowie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:47, 29 Wrz 2008    Temat postu:

Richie - będę się upierać do śmierci

I tak nie dorzucisz! Za bardzo kochasz Jimmy'ego

Tak, Wilson specjalnie kupuje takie krawaty, żeby nie było mu żal jak zostaną już zniszczone


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:33, 01 Paź 2008    Temat postu:

*rozgląda się tupiąc nogą* ekhem... GDZIE jest <b>MÓJ</b> dalszy ciąg?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:48, 01 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Jak zwykle miało być wcześniej i jak zwykle nie wyszło ale przynajmniej w końcu jest

Korniki dziękują za natchnienie chocoeyed, która uparcie twierdzi, że House zna prawdę oraz yourico, która podsunęła niejako pomysł sytuacji na lotnisku (w prawdzie początkowo miało to wyglądać inaczej, ale wyszło jak wyszło i to się liczy).

Enjoy!



Part 16


Wilson westchnął z ulgą kiedy taksówka zatrzymała się przy krawężniku. Zapłacił kierowcy, pozbierał swoje rzeczy z tylnego siedzenia i wysiadł z samochodu. Przez chwilę stał na chodniku, oddychając chłodnym nocnym powietrzem, szczęśliwy, że w końcu udało mu się dotrzeć do domu. Kilka godzin wcześniej przerażała go myśl o spędzeniu kolejnej nocy w hotelowym pokoju w Chicago, a wizja ta stawała się coraz bardziej realna wraz z każdą kolejną godziną opóźnienia jego samolotu.

Zerknął w stronę ciemnych okien mieszkania i z mieszaniną zawodu i ulgi stwierdził, że House pewnie poszedł już spać. Spojrzał na zegarek i zobaczył, że kilka minut temu minęła północ. „Może właśnie zaczął się pierwszy dzień reszty mojego życia”, pomyślał, szukając w kieszeni kluczy do drzwi.

Wszedł do środka najciszej jak to było możliwe. Nie zapalając światła, postawił torbę na podłodze pod ścianą, zdjął marynarkę i rzucił ją na kanapę. Rozpinając koszulę, ruszył do łazienki. Od chwili lądowania samolotu marzył tylko o krótkim, ciepłym prysznicu i o tym, by jak najszybciej znaleźć się w łóżku.

To była z całą pewnością najgorsza podróż jego życia. Lotnisko w Chicago było bardziej zatłoczone, niż być powinno i szybko dowiedział się z zasłyszanych rozmów, że z powodu kłopotów technicznych kilka lotów jest opóźnionych. Niestety – jego lot również. Po godzinie stania wśród rozszalałego tłumu, który gotów był zrównać z ziemią stanowisko linii lotniczych, stwierdził, że ma tego dosyć – odprawił bagaż, poszedł kupić kawę i gazetę, i zajął jedno z ostatnich wolnych niewygodnych plastikowych krzeseł. Dwie godziny później nic się nie mieniło – oprócz tego, że trzymał w dłoni pusty kubek, a gazeta leżała zapomniana na jego kolanach. Rozglądał się bezmyślnie po hali odlotów, aż jego wzrok padł na młodą kobietę, która spacerowała niedaleko niego, trzymając na rękach swojego półtorarocznego synka. Dziecko płakało, a jego matka za wszelką cenę starała się je uspokoić. Wilson skinął na nią ręką, a kiedy podeszła ustąpił jej swoje miejsce. Kobieta spojrzała na niego z wdzięcznością, a on odpowiedział jej przyjaznym uśmiechem.

- Jeśli mógłbym w czymś pomóc... - zaczął, ale kobieta pokręciła lekko głową.

- Zawsze się tak zachowuje, kiedy jest zmęczony, a nie mogę położyć go do łóżka – powiedziała. - Miałam nadzieję, że zaśnie w samolocie, ale wygląda na to, że będziemy tkwić tu jeszcze jakiś czas.

- Jeżeli rzeczywiście tak będzie, to chyba sam się rozpłaczę – stwierdził kategorycznie Wilson, wywołując uśmiech rozbawienia na twarzy kobiety. - Ale mam nadzieję, że to aż tak długo nie potrwa – dodał pocieszająco i odszedł, zostawiając młodą matkę i jej odrobinę uspokojone dziecko.

Odszukał automat z napojami. Tym razem wybrał gorącą czekoladę – żegnając się z Brownem obiecał sobie, że ograniczy wszystkie czynniki, które mogłyby zaszkodzić dziecku, a nadmiar kofeiny był niestety jednym z nich. Zabrał swój napój i udał się w jakieś zaciszne miejsce, żeby zadzwonić do House'a. Nie umawiali się, że diagnosta po niego przyjedzie, ale wolał go uprzedzić o opóźnieniu, na wypadek gdyby House chciał mu zrobić niespodziankę. Rozczarował się lekko, kiedy zamiast głosu przyjaciela usłyszał komunikat, że abonent jest czasowo niedostępny. Wybrał numer do domu, ale zanim zdążył wcisnąć klawisz połączenia, z lotniskowych głośnikach popłynęło długo wyczekiwane wezwanie do odprawy. Wyłączył komórkę, wrzucił ją do kieszeni i ruszył w stronę formującej się szybko kolejki pasażerów.

Gdy zajął swoje miejsce, zauważył, że przed nim stoi kobieta, z którą rozmawiał wcześniej. Jej dziecko wciąż płakało, i Wilson skrzywił się w duchu, myśląc o tym, że wkrótce właśnie tak może wyglądać jego codzienność. „Boże, House chyba by mnie zabił”, przemknęło mu przez myśl.

Kolejka posuwała się wolno, ale w miarę sprawnie i po kilkunastu minutach Wilson znajdował się niemal przy stanowisku odprawy. Zobaczył, że kobieta przed nim stara się utrzymać dziecko jedną ręką, a drugą bezowocnie próbuje znaleźć w torebce kartę pokładową.

- Może pomogę?... - zapytał, nachylając się do niej.

Kobieta podała mu swojego synka, mamrocząc słowa podziękowania i zaczęła przetrząsać zawartość torebki. Wilson ułożył dziecko wygodniej w swoich ramionach i ze zdziwieniem stwierdził, że niemal od razu się uspokoiło, zaciekawione widokiem nowej twarzy. Onkolog nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy głaskał delikatne włosy na główce dziecka. W tym momencie oddałby wszystko za wiedzę, że jego ciąża będzie miała szczęśliwy finał – i że za dziewięć miesięcy będzie mógł tulić w ramionach własne maleństwo.

- Znalazłam! - niemal zawołała matka chłopca, tryumfalnie trzymając w dłoni zagubione dokumenty. - O mój Boże, jak się to panu udało? - zapytała, widząc, że jej dziecko wreszcie przestało płakać. - Jest pan niesamowity!

Wilson zaczerwienił się lekko. - To nic takiego... Jestem lekarzem i czasem muszę sobie radzić z małymi pacjentami...

Kobieta skinęła z uznaniem głową. - Ja czasem mam wrażenie, że nie nadaję się na matkę – przyznała niechętnie. - A pan ma dzieci? - Zanim Wilson zdążył zastanowić się nad odpowiedzią, kobieta powiedziała: - Przepraszam, to nie moja sprawa.

- Nic nie szkodzi – zapewnił ją. - Po prostu... Są szanse, że za kilka miesięcy zostanę ojcem. – „Właściwie matką”, poprawił się w myślach. – Ale wolę nie zapeszać...

- Rozumiem – kobieta pokiwała głową. - Też bałam się niemal do ostatniej chwili. Tyle się teraz mówi o wadach genetycznych i powikłaniach przy porodzie... Ale pan, jako lekarz, pewnie patrzy na te sprawy z innej strony?

- Lekarze też czasem się boją – odpowiedział Wilson. - Czasami nawet bardziej, niż pacjenci... - rozmowa zaczynała zbaczać w niebezpiecznym kierunku i Wilson z ulgą stwierdził, że wreszcie nadeszła ich kolej na odprawę. - Teraz pani – powiedział, wskazując głową w stronę bramki i uśmiechniętej stewardessy.

Kobieta odwróciła się i podała swoją kartę pokładową. Kiedy dostała ją z powrotem, odebrała z rąk Wilsona swojego syna, który prawie zdążył zasnąć.

- Bardzo dziękuję za pomoc – powiedziała, uśmiechając się z wdzięcznością. - Jestem pewna, że wszystko pójdzie świetnie i będzie pan doskonałym ojcem – dodała, ruszając korytarzem.

Wilson powtarzał sobie jej słowa, stojąc przed lustrem w łazience. Chciał w nie wierzyć i wiedział, że powinien, ale nie potrafił zapomnieć o pierwszym niepowodzeniu. „Tym razem muszę bardziej na siebie uważać” - pomyślał z determinacją. - „Przecież tym razem chodzi o dziecko House'a...”

Wrzucił swoje ubrania do kosza na brudy i wszedł pod prysznic. Podejrzewał, że kąpiel sprawiłaby mu większą przyjemność, ale ostatecznie wolał zasnąć w ciepłym łóżku, niż w wannie pełnej stygnącej wody. Jednak nawet ciepłe strumienie spływające po jego skórze rozluźniały napięte mięśnie i Wilson poczuł ogarniającą go falę senności. Zakręcił wodę i sięgnął po ręcznik. Wytarł włosy, a potem owinął puszysty materiał wokół bioder i poszedł do sypialni.

Nie tracąc czasu na szukanie czystej bielizny, podszedł do swojej strony łóżka, upuścił ręcznik na podłogę i ostrożnie wsunął się pod koc. Ledwie ułożył się na boku, ciesząc się, że udało mu się nie obudzić House'a, kiedy poczuł, jak ramię jego kochanka obejmuje go w pasie i przewraca go na plecy.

- House? - jęknął bezsilnie. - Myślałem, że śpisz...

- Nie było cię cały weekend, w dodatku spóźniłeś się cztery godziny, a ja miałbym spać? - zapytał zbolałym głosem House. - Chociaż z drugiej strony ja chętnie bym zasnął, ale mały Greg postanowił na ciebie zaczekać... - diagnosta przysunął się bliżej, i Wilson poczuł, że twarda wypukłość ukryta w bokserkach House'a naciska na jego udo.

Wilson westchnął. - House, naprawdę... Jestem ledwo żywy...

- Może potrzebne ci sztuczne oddychanie? - zapytał przekornie diagnosta, pochylając się na swoim kochankiem.

Wilson poczuł, jak jego głowa zapada się głębiej w poduszkę, kiedy usta House'a przylgnęły do jego ust. Chwilę później ręka diagnosty, która spoczywała na brzuchu Wilsona przesunęła się w dół i wargi House'a rozciągnęły się w uśmiechu.

- Widzę, że pomogło – mruknął diagnosta, odsuwając się lekko od Wilsona.

- Tak, zawsze znajdujesz odpowiednią kurację... - odparł nieco zdyszanym głosem onkolog. - Chyba teraz powinienem zająć się twoją dolegliwością... - dodał szeptem i z lekkim uśmiechem wsunął dłoń w bokserki swojego kochanka.

Przez kolejny kwadrans sypialnię wypełniały szelest pościeli oraz stłumione jęki i pomruki zadowolenia.

- Tęskniłem za tobą – wydyszał Wilson, kiedy obaj niemal bez tchu opadli na plecy po swoich stronach łóżka.

- Yeah... - wymruczał House.

„... ja za tobą też”, Wilson dokończył za niego w myślach, zastanawiając się, czy w mózgu diagnosty znajduje się jakaś specjalne blokada, która uniemożliwia mu wypowiedzenie tych kilku prostych słów. Ale w tym samym momencie House objął ramieniem barki Wilsona i onkolog nie miał już powodów do niezadowolenia – jego kochanek potrafił okazywać uczucia i nie potrzebował do tego słów.

Leżeli przez moment, słuchając swoich przyspieszonych oddechów, zadowoleni ze swojej obecności. W końcu Wilson, tknięty dziwnym impulsem, zdecydował się odezwać.

- Chciałeś kiedyś mieć dziecko? No wiesz, kiedy byłeś ze Stacy... - zapytał siląc się na obojętny ton.

House usiadł niespodziewanie i zapalił lampkę stojącą na szafce nocnej.

Wilson zamrugał, oślepiony światłem. - House, co ty, u diabła, wyprawiasz?!

- Chciałem się upewnić, że nie wpuściłem do swojej sypialni jakiegoś obcego faceta – odparł, wpatrując się uważnie w twarz onkologa. - Co miało znaczyć to pytanie?

Wilson potarł dłonią twarz, żeby ukryć lekki rumieniec. - Nic, House. Czy wszystko musi mieć jakiś powód? Pytałem tak po prostu, z ciekawości...

- Takich pytań nie zadaje się „z ciekawości” - powiedział wolno diagnosta, nie odrywając wzroku od Wilsona. - Takie pytania zadają zwykle kobiety, które spodziewają się dziecka i próbują wybadać, czy ich mąż się ucieszy, czy raczej się wścieknie.

- Jak pewnie zauważyłeś, nie jestem kobietą! - Wilson wyrzucił z siebie pierwszą odpowiedź, jaka przyszła mu do głowy, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego przyjaciel już wie.

- Czasem mam w tej kwestii wątpliwości – zachichotał House, a Wilson z trudem powstrzymał westchnienie ulgi. - Tak czy inaczej pytania o dziecko zwykle mają drugie dno...

Onkolog przewrócił oczami. - Zwykle, ale nie zawsze, House. Po prostu zastanawiałem się nad tym w czasie lotu, to wszystko – wzruszył ramionami.

- Zastanawiałeś się, czy JA chciałem mieć dziecko? - brwi House'a uniosły się ze zdziwienia. - Czuję, że nie jesteś ze mną szczery, Jimmy... Czy ta twoja przyjaciółka nie jest przypadkiem matką nieślubnego dzieciaka, który teraz będzie potrzebował zastępczych rodziców?

Wilson prychnął, ciesząc się w duchu, że House coraz bardziej oddala się od sedna. - Nie. A nawet gdyby miała, to nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby nam prawa do opieki nad dzieckiem – powiedział wbrew sobie, żeby tylko ostatecznie zażegnać chwilowy kryzys.

- I całe szczęście – mruknął diagnosta. - Strach pomyśleć, co wyrosłoby z dziecka, które MY mielibyśmy wychować...

„Mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle”, pomyślał Wilson, a głośno powiedział: - Chodźmy już spać. Cuddy się wścieknie, jeśli obaj się spóźnimy.

- Wścieknie się na ciebie. Do moich spóźnień już przywykła – House uśmiechnął się z wyższością, ale posłusznie zgasił lampę i położył się po swojej stronie łóżka.

Tym razem to Wilson przysunął się do swojego kochanka i jak zwykle objął go ramieniem, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. - Dobranoc, House – szepnął.

- Dobranoc, Jimmy – wymamrotał w odpowiedzi House, znajdując się już w połowie drogi do swojej krainy snów.

Wilson odetchnął głęboko. Miał złe przeczucia, że tej nocy nie uda mu się zasnąć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:02, 02 Paź 2008    Temat postu:

Nowa część wspaniale!

Cytat:
„Właściwie matką

A ponoć Wilson nie ma macicy?

Nie wiem o co by się tu jeszcze zahaczyć...

Cytat:
Chociaż z drugiej strony ja chętnie bym zasnął, ale mały Greg postanowił na ciebie zaczekać...

Brzydki "mały Greg", daj Wilsonowi spać (ale przyznam, że to miłe z jego strony).

Cytat:
- Jak pewnie zauważyłeś, nie jestem kobietą!

To dlaczego Wilson chce zostać "właściwie matką"?


A tak z innej beczki, czytając tego fika przypomina mi się serial Queer as Folk. Można znaleźć kilka porównań bohaterów. Jej, kiedy następna część?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sukebe dnia Czw 0:08, 02 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:23, 02 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
„Boże, House chyba by mnie zabił”, przemknęło mu przez myśl.

Właśnie. Jimmy, ty się zastanów jeszcze, czy to dobry pomysł z tym dzieckiem...
Cytat:
niemal od razu się uspokoiło, zaciekawione widokiem nowej twarzy

Też bym się uspokoiła Natychmiast
Cytat:
Jest pan niesamowity!

W końcu to James Wilson!
Cytat:
Jestem pewna, że wszystko pójdzie świetnie i będzie pan doskonałym ojcem

"...o ile nie zabije pana drugi ojciec tego dziecka."
Cytat:
Takie pytania zadają zwykle kobiety, które spodziewają się dziecka i próbują wybadać, czy ich mąż się ucieszy, czy raczej się wścieknie.

House się domyśla, House się domyśla
Cytat:
Strach pomyśleć, co wyrosłoby z dziecka, które MY mielibyśmy wychować...

Zaczynam współczuć ich przyszłemu dziecku..

Całą tę część czytałam z wielkim bananem na twarzy
Bardzo przyjemnie się czyta.
Richie, spójrz jacy oni są ze sobą szczęśliwi, naprawdę miałabyś serce niszczyć ten związek ukatrupiając Jimmy'ego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:54, 02 Paź 2008    Temat postu:

OMG! dostałam własny kawałek dedykacji! Łiiii!

Cytat:
- Jeżeli rzeczywiście tak będzie, to chyba sam się rozpłaczę

Rozumiem ból Jimma... Po paru godzinach spędzonych na lotnisku we Frankfurcie a potem po 9h czekania aż się uporają z 'problemami' na Newarku myślałam, że jak już mi przejdzie depresja to zadźgam kogoś z obsługi kolczykiem.. bo inne 'ostre' przedmioty mi zabrali ==

Cytat:
„Boże, House chyba by mnie zabił”, przemknęło mu przez myśl.

*mruczy radośnie* może na początku... *puszcza wodze wyobraźni* hehe już widzę jak potem będzie 'warczał' na każdego kto będzie chciał się zając "jego maleństwem" zamiast niego

Cytat:
Wilson ułożył dziecko wygodniej w swoich ramionach i ze zdziwieniem stwierdził, że niemal od razu się uspokoiło, zaciekawione widokiem nowej twarzy.

Tu popieram <b>anyway</b>. Też od razu bym się uspokoiła
Poza tym.. W wyobraźni widzę go z tym dzieciaczkiem na ramionach i.. awwwwwwww...


Cytat:
„Tym razem muszę bardziej na siebie uważać” - pomyślał z determinacją. - „Przecież tym razem chodzi o dziecko House'a...”

Wiem, że już to mówiłam ale... <b>RICHIE NORMALNIE CIĘ KOCHAM!!</B> OMG! Zrobiłaś to! *prawie umiera z radości* W nagrodę zaraz ci wyślę link za który będziesz mnie uwielbiać

Cytat:
Chociaż z drugiej strony ja chętnie bym zasnął, ale mały Greg postanowił na ciebie zaczekać...

Po pierwsze.. JA i tak wiem, że czekał i nie spał bo się martwił...
Po drugie.. Czy Gregg SAM powiedział... "MAŁY" Greg?

Cytat:
- Może potrzebne ci sztuczne oddychanie? - zapytał przekornie diagnosta, pochylając się na swoim kochankiem.

OMG! Wiem, że po wizualizacji która mnie uderzyła w tym momencie MI by się przydało!

Cytat:
Takie pytania zadają zwykle kobiety, które spodziewają się dziecka i próbują wybadać, czy ich mąż się ucieszy, czy raczej się wścieknie.

Nu.. i jakie wnioski Jimmy? Ucieszy się czy wścieknie?

Cytat:
- Nie. A nawet gdyby miała, to nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby nam prawa do opieki nad dzieckiem

Hmpf.. jestem pewna, że nie powinien był tak mówić... *mruczy* na pewno Greggowi było przykro... hmpf...

Cytat:
- Dobranoc, House – szepnął.

- Dobranoc, Jimmy

Po pierwsze... UWIELBIAM to ich 'rytualne pożegnanie'
Po drugie. Powiedział JIMMY! Awwwww... SO CUTE!


Cytat:
Richie, spójrz jacy oni są ze sobą szczęśliwi, naprawdę miałabyś serce niszczyć ten związek ukatrupiając Jimmy'ego?

I KTO TO MÓWI <B>ANYWAY</B>?!?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:39, 02 Paź 2008    Temat postu:

no prosze . Wilson ma za sobą pierwszy raz trzymania dziecka i uspakajania go. Nawet już nie pije kawy i zaczyna myśleć co mógł by myśleć House o ich dziecku, super część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:51, 02 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
I KTO TO MÓWI ANYWAY?!?!

Ale ona chce ukatrupić Jimmy'ego tylko dlatego, żeby się na mnie zemścić! Ja House'a zabiłam zupełnie z innych powodów ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:00, 02 Paź 2008    Temat postu:

*wyciąga nieśmiało transparent* Noo, to ja tutaj z ramienia Stowarzyszenia Angstowców Polskich. Chciałam (zakneblować any) powiedzieć, że my supportujemy śmierć i rozpacz, o!

*idzie czytać nową część, później zedytuje komentarz*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:24, 02 Paź 2008    Temat postu:

*odkneblowuje <b>any</b> i skrada się ze strzykawką pełną podejrzanego płynu za <b>Katty</b>*
Umm.. przepraszam ktoś tu z SAP jest? mam prezent...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:16, 03 Paź 2008    Temat postu:

Och, jak miło odkneblowano mnie
yourico, dziękuję
Kat, policzymy się później..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:51, 03 Paź 2008    Temat postu:

A niby za co, powiedziałam, że CHCĘ Cię zakneblować a nie, że to robię/zrobię.
...
Nic człowiek nie robi, a tu już mu zgrożą...
...
Ja Cię NIE zakneblowałam. Koniec. "."

Richie, reakcja House'a na pytanie Wilsona świetna. XD Spodziewałam się czegoś takiego, a teraz węszę jakieś house'owe mini-śledztwo. Będzie ciekawie. XD Bachorek na lotniksu to ZUO, nienawidzę dzieci, a przemyślenia Wilsona wysłały mnie na psychoterapię grupową.

Śmiechowo jest. XD
Kat in waiting.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chocoeyed
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:45, 03 Paź 2008    Temat postu:

Richie dzięki Tobie poczułam się prawdziwą Hilsonką-dziękuję ogromnie korniczkom za dedykację :-)).
Mam nadzieję,ze do narodzin Hilsonowego potomka pojawi się na rynku seria kornikowych gadżetów dla dzieci-maskotka do łózeczka, kornikowa karuzela, pościel w kornikowy wzorek.....mogłybyśmy wtedy zrobić zrzutę na forum i wysłać zestaw szczęsliwym rodzicom- na pewno House uważa,ze misie są passe.
Wiem,ze House nie wie...wiem...ale...trudno mi to sobie wyobrazić...dobrze,ze korniczki robią to za mnie

„Tym razem muszę bardziej na siebie uważać” - pomyślał z determinacją. - „Przecież tym razem chodzi o dziecko House'a...” - och, Jimmy, osiołku!!!!

" House? - jęknął bezsilnie. - Myślałem, że śpisz..."- James zabrzmiał tu jak zmęczona życiem matka trojga małych dzieci po całym dniu prania,sprzątania i wycierania zakatarzonych nosków....oj, zabrzmiało jak BARDZO szara rzeczywistość....oj... oj...
Czy planujesz jakąś część z życia codziennego po narodzinach maleństwa?Czy jest szansa,ze dziecko będzie miało oczy w kolorze czekolady Dove?
Świetna część.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez chocoeyed dnia Pią 19:49, 03 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:51, 04 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
pościel w kornikowy wzorek.....

Muszę to zobaczyć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:27, 04 Paź 2008    Temat postu:

omg... wreszcie znalazłam czas, żeby odpisać na komenty

to lecimy

Sukebe napisał:
A ponoć Wilson nie ma macicy?

żadne "ponoć" - to fakt potwierdzony naukowo

Sukebe napisał:
Brzydki "mały Greg", daj Wilsonowi spać (ale przyznam, że to miłe z jego strony).

a ciekawe, co na to "mały Jimmy"

Sukebe napisał:
To dlaczego Wilson chce zostać "właściwie matką"?

hmm... może to skryte marzenie każdego faceta??

Sukebe napisał:
A tak z innej beczki, czytając tego fika przypomina mi się serial Queer as Folk. Można znaleźć kilka porównań bohaterów.

niestety - nie znam tego serialu ale mam nadzieję, że bohaterowie Gimme przypominają również tych z "House MD"

***

anyway napisał:
Właśnie. Jimmy, ty się zastanów jeszcze, czy to dobry pomysł z tym dzieckiem...

a jeśli dojdzie do wniosku, że to jednak zły pomysł, to co ma zrobić?? Aborcja jest zła

anyway napisał:
Też bym się uspokoiła Natychmiast

ale tylko wtedy, gdybyś miała 1,5 roku i była chłopcem W innym wypadku pewnie nie byłabyś spokojna

anyway napisał:
"...o ile nie zabije pana drugi ojciec tego dziecka."

(albo korniczki )

anyway napisał:
House się domyśla, House się domyśla

a wcale, że nieee

anyway napisał:
Richie, spójrz jacy oni są ze sobą szczęśliwi, naprawdę miałabyś serce niszczyć ten związek ukatrupiając Jimmy'ego?

ale jeszcze przez dziewięć miesięcy będą się cieszyć tym szczęściem...

***

yourico napisał:
OMG! dostałam własny kawałek dedykacji! Łiiii!

kiedyś dostaniesz całą

yourico napisał:
już widzę jak potem będzie 'warczał' na każdego kto będzie chciał się zając "jego maleństwem" zamiast niego

czy przez "jego maleństwo" masz na myśli Jimmy'ego??

yourico napisał:
Też od razu bym się uspokoiła

jaaasne... już widzę ile melisy trzeba by wypić, żeby być spokojnym w ramionach Wilsona

yourico napisał:
Wiem, że już to mówiłam ale... RICHIE NORMALNIE CIĘ KOCHAM!! OMG! Zrobiłaś to! *prawie umiera z radości*

dobrze, że tylko "prawie" umarłaś
ale... ale JA nic nie zrobiłam - to korniki, które mają zuy plan

yourico napisał:
Po pierwsze.. JA i tak wiem, że czekał i nie spał bo się martwił...
Po drugie.. Czy Gregg SAM powiedział... "MAŁY" Greg?

tiaaa... martwił się, że będzie musiał... ee... sam zająć się małym Gregiem
A po drugie: masz na myśli... rozmiar, czy jego potomka??

yourico napisał:
Nu.. i jakie wnioski Jimmy? Ucieszy się czy wścieknie?

no i z czego się śmiejesz? on ma problem, poważny problem

yourico napisał:
Hmpf.. jestem pewna, że nie powinien był tak mówić... *mruczy* na pewno Greggowi było przykro... hmpf...

tak, uraził uczucia Grega-Wzoru-Cnót-Wszelakich

yourico napisał:
I KTO TO MÓWI ANYWAY?!?!

no właśnie

***

motylek - Wilson wie, że to już nie jest zabawa i musi się postarać, żeby spełnić swoje marzenie

***

anyway napisał:
Ale ona chce ukatrupić Jimmy'ego tylko dlatego, żeby się na mnie zemścić! Ja House'a zabiłam zupełnie z innych powodów ^^

a co, jeśli przekonały mnie Twoje argumenty? tesh bym chciała, żeby "Gimme" miało głębsze znaczenie, niż tylko fluff

***

Katty, mam nadzieję, że trafiłaś na fajną grupę do psychoterapii
i... cóż... chyba będę musiała Cię rozczarować, bo korniczki nie wpominały nic o żadnym śledztwie House po prostu nie dopuszcza do siebie myśli, że jego Jimmy mógłby wykręcić mu taki numer...
Besides, po części 18. wszystkie śledztwa stracą sens

***

chocoeyed, cała przyjemność po stronie korniczków
korniczkowe gadżety to doskonały pomysł... ale House pewnie wolałby Monster Trucki
Wcześniej nie planowałam posuwać się dalej, niż do szczęśliwego "rozwiązania" Ale być może pojawi się jakiś epilog czy coś...
A szansa na czekoladowe oczy jest, ale czy warto z niej korzystać, skoro wiadomo, że to nie będzie oryginalna czekolada Dove?

***

A kolejna część będzie jak tylko się napisze


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Sob 13:28, 04 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:36, 04 Paź 2008    Temat postu:

:cries: Srsly? Żadnego śledztwa? Buu, a mogło być tak śmiesznie!
...
Mam nadzieję, że House dowie się w jakiś pokręcony sposób (od Cam, od Cam!) i zacznie się obrażać i będzie aaangssst. XD

*nadal liczy na głęboki pogrzeb*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:56, 04 Paź 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
a jeśli dojdzie do wniosku, że to jednak zły pomysł, to co ma zrobić?? Aborcja jest zła

Ale lepsza od rozwalenia tego związku, co może się stać, gdy House dowie się o dziecku.
Richie117 napisał:
W innym wypadku pewnie nie byłabyś spokojna

Racja, racja...
Richie117 napisał:
albo korniczki

Albo korniczki (czyt. kaprys Richie)
Richie117 napisał:
a wcale, że nieee

Właśnie, że taaak Tylko że Ty jeszcze o tym nie wiesz
Richie117 napisał:
ale jeszcze przez dziewięć miesięcy będą się cieszyć tym szczęściem...

Czym jest 9 miesięcy wobec perspektywy kilkudziesięciu wspólnych lat?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:59, 04 Paź 2008    Temat postu:

any, gdzie Ty masz kilkadziesiąt? Wątroba mu pewnie już za dziesięć wysiądzie. XD

any napisał:
Ale lepsza od rozwalenia tego związku, co może się stać, gdy House dowie się o dziecku.

I będzie deprecha. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:07, 04 Paź 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Wątroba mu pewnie już za dziesięć wysiądzie. XD

Wyczuwam subtelną iluzję?

Będzie deprecha ^^ Będzie angst.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 16 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin