Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Gimme more of your love [35 A / 44] s. 55
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 67, 68, 69  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Pytam tak z ciekawości... Co miałoby być?
chłopiec
49%
 49%  [ 37 ]
dziewczynka
50%
 50%  [ 38 ]
Wszystkich Głosów : 75

Autor Wiadomość
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:27, 04 Paź 2008    Temat postu:

Żaluzja? Ode mnie? Niee, w żyyyciuu. XDDDD

Deprecha => angst => happy!Kat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:55, 04 Paź 2008    Temat postu:

Katty, a zadowoli Cię napomknienie o małej paranoi Wilsona? (pytam, bo masz zupełnie inne poczucie humoru, niż ja ) Zresztą postaram się, żeby korniki napisały jeszcze wiele śmiesznych rzeczy...
Nie zdradzę, jak się House dowie, ale z pewnością zareaguje po House'owemu (nie chcę powtarzać tego, co było we wszystkich Hilsonowych mpreg'ach jakie czytałam )

*zastanawia się, czy 6 stóp to za mało*

***

anyway napisał:
Ale lepsza od rozwalenia tego związku, co może się stać, gdy House dowie się o dziecku.

a gdzie wiara w czystą miłość House'a do Wilsona???

anyway napisał:
Właśnie, że taaak Tylko że Ty jeszcze o tym nie wiesz

opieram swoje wnioski na kompletnym zaskoczeniu House'a kiedy się dowie

anyway napisał:
Czym jest 9 miesięcy wobec perspektywy kilkudziesięciu wspólnych lat?

moim zdaniem jest porównywalne do 6 lat...

***

Katty, była "depresja gangstera", więc ja mam napisać "depresję onkologa"?? I like it

*****

Z innej beczki

Pamiętacie ten kawałek o oczach jak u psa husky?? Bo znalazłam coś takiego:
Everyone--except Chase--peered closely at Allison's eyes. Chase was right--her eyes weren't the same color. Her left was the same shade of blue as her mom's, while her right was as brown as her dad's.

Cytat pochodzi z fika [link widoczny dla zalogowanych] (moim skromnym zdaniem pomysł na fika świetny, wykonanie koszmarne i niestaranne, ale cóż... House mpreg )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chocoeyed
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 02 Sie 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:17, 04 Paź 2008    Temat postu:

"A szansa na czekoladowe oczy jest, ale czy warto z niej korzystać, skoro wiadomo, że to nie będzie oryginalna czekolada Dove"

Racja, wyrobom czekoladopodobnym mówimy stanowcze NIE!!!


Ale maleńki, tyciusieńki epilog..byłby bardzo, bardzo wskazany....jakieś małe przewijanie czy coś...

Richie, pewnie House pogna do sklepu i pierwsze co kupi,to pościel w Monster Trucki, karuzelę Monster Trucków, łóżeczko w kształcie Monster Trucka, tapetę w Monster Trucki i śpiochy w Monster Trucki..a, i pampersy z przylepcami w Monster Trucki....nawet jeśli to będzie córeczka a w soboty będą chodzić na zloty...
oj, rozmarzyłam się...
A zestaw korniczkowy będzie od nas...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez chocoeyed dnia Sob 15:25, 04 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yourico
Richie Supporter
Richie Supporter


Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:13, 05 Paź 2008    Temat postu:

oj <b>Richie</b> kochana już zdradzasz tłumom Wilsonową paranoję i House'ową reakcję na ciążę?


Cytat:
a gdzie wiara w czystą miłość House'a do Wilsona???

JA wierze! W miłość i w ogóle... ale w zdrowy rozsądek Gregga to już mniej...

Cytat:
moim zdaniem jest porównywalne do 6 lat...

No wiesz... pomyśl o tym z perspektywy Jimma... ciąża+jej objawy+HOUSE... TYLKO 6 lat?

Cytat:
Pamiętacie ten kawałek o oczach jak u psa husky?? Bo znalazłam coś takiego:
Everyone--except Chase--peered closely at Allison's eyes. Chase was right--her eyes weren't the same color. Her left was the same shade of blue as her mom's, while her right was as brown as her dad's.

ja jestem w stanie zrozumieć WSZYSTKO! Ale... na litość wszystkich Bogów i Demonów! Allison?!?! I Gregg jako MAMA!?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:19, 05 Paź 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
a gdzie wiara w czystą miłość House'a do Wilsona???

Do zwykłego, normalnego Wilsona - ta wiara jest we mnie głęboko zakorzeniona. Ale do Wilsona w ciąży - przemilczę ^^
Richie117 napisał:
moim zdaniem jest porównywalne do 6 lat...

Oho, zaczyna się...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:26, 05 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Jej dziecko wciąż płakało, i Wilson skrzywił się w duchu, myśląc o tym, że wkrótce właśnie tak może wyglądać jego codzienność.
I dlaczego tyle osób chce miec dzieci? Bo nie mają się z kim użerać? xD

Cytat:
Kobieta podała mu swojego synka,
...a mnie przemknęło przez myśl, że zaraz będzie miał na koszuli niespodziankę... A jednak nie. Szkoda, miałby przedsmak tego, co go czeka xD.

Cytat:
- Lekarze też czasem się boją – odpowiedział Wilson. - Czasami nawet bardziej, niż pacjenci...
Już widzę chrurga, który trzyma skalpel w trzęsącej się ręce i próbuje trafić w odpowiednie miejsce...

Cytat:
Takie pytania zadają zwykle kobiety, które spodziewają się dziecka i próbują wybadać, czy ich mąż się ucieszy, czy raczej się wścieknie.
Dalej, House, dalej! Użyj potęgi swego umysłu i odkryj, co się naprawdę kryje pod niewinnym pytaniem Wilsona!

Cytat:
Strach pomyśleć, co wyrosłoby z dziecka, które MY mielibyśmy wychować...
Wyrosłaby urocza, inteligentna dziewczynka z wysokim poziomem sarkazmu...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:27, 05 Paź 2008    Temat postu:

chocoeyed - do rzeczonego Epilogu jest jeszcze mnóstwo czasu, więc postaram się coś wymyślić... A kto wie, czy mi nie odbije i zrobię z tego - wzorem evay - MnS... Tylko najpierw musiałabym pozbyć się wpływów "Kociego Fika", bo tam już była codzienność Hilsonowej rodzinki

***

yourico, a Ty zdradzasz, że wiesz więcej od innych Przecież nic takiego nie powiedziałam, no

yourico napisał:
ale w zdrowy rozsądek Gregga to już mniej...

hmm... ale przecież to będzie zdrowo-House'owo-rozsądkowa reakcja

yourico napisał:
No wiesz... pomyśl o tym z perspektywy Jimma... ciąża+jej objawy+HOUSE... TYLKO 6 lat?

tak, w takim kontekście, można to porównać do wieczności (z perspektywy House'a to będzie wieczność i jeszcze kilka dni ) Ale napisałam "6 lat", bo nawiązywałam do "BP" by any

yourico napisał:
I Gregg jako MAMA!?!

*w zakamarkach korniczkowych umysłów plącze się pomysł sequela do Gimme...*
omg... TO by było odjechane

***

anyway napisał:
Do zwykłego, normalnego Wilsona - ta wiara jest we mnie głęboko zakorzeniona. Ale do Wilsona w ciąży - przemilczę ^^


uważasz, że Wilson w ciąży jest NIENORMALNY??? (możesz nieodpowiedać )
no i Wilson w odmiennym stanie ma wiele zalet... Pamiętasz te "pobudki"? Besides, skoro Wilson kocha House'a bezwarunkowo, to House też powinien pójść na małe ustępstwa

anyway napisał:
Oho, zaczyna się...




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:39, 05 Paź 2008    Temat postu:

marengo napisał:
I dlaczego tyle osób chce miec dzieci? Bo nie mają się z kim użerać? xD

ja na przykład nie chcę i nigdy nie chciałam... Ale podejrzewam, że przyszli rodzice mają nadzieję, że ich dziecko będzie chodzącym ideałem i nie będzie sprawiało żadnych takich kłopotów... NAIWNIACY

marengo napisał:
...a mnie przemknęło przez myśl, że zaraz będzie miał na koszuli niespodziankę... A jednak nie. Szkoda, miałby przedsmak tego, co go czeka xD.

aaaaaa... Zabiłaś mnie
właśnie TAKI był plan na początku, ale skoro Wilsonowi udało się uspokoić to dziecko, to nie chciałam robić mu przykrości, że na koniec dziciak puści pawia na jego koszulę... Niech się cieszy złudzeniami

marengo napisał:
Już widzę chrurga, który trzyma skalpel w trzęsącej się ręce i próbuje trafić w odpowiednie miejsce...

-Hej, stary, czemu nie zgodziłeś się na operację? Przecież pielęgniarka mówiła, że to prosty zabieg...
- Tak, ale ona to mówiła do chirurga...

any questions???
chociaż pewnie wiesz, mari, że Wilson miał na myśli lekarzy, którzy nagle stają się pacjentami...

marengo napisał:
Dalej, House, dalej! Użyj potęgi swego umysłu i odkryj, co się naprawdę kryje pod niewinnym pytaniem Wilsona!


na szczęście to, co działo się wcześniej osłabiło nieco potęgę umysłu House'a Na szczęście dla Wilsona


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Nie 12:40, 05 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:05, 05 Paź 2008    Temat postu:

Richie, Ty już zawsze anyśce bedziesz BP wypominać, tak? *myśli* Czyli jeśli ja napiszę coś urokliwego to też będziesz mnie to wypominać, tak? *myśli*
...
*dalej myśli*
...
*nie umie wymyślać nic urokliwego*

Dzieci są fajne, ale... Nie. Cofnij. Dzieci NIE są fajne. W ogóle. NIGDY. NIE. Nienawidzę dzieci. Małe, różowe, wrzeszczą i się ślinią i żadnego pożytku z nich nie ma. (Poza satysfakcją z opisywania facetów, których rozkłada na łopatki wielkość zadania, jakim jest uspokojenie bachorka.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:56, 05 Paź 2008    Temat postu:

Bo ja, Katty, to strasznie pamiętliwa jestem (pozdrowienia dla Michała B., który w pierwszej klasie SP zwinął mi z plecaka ćwiczenia do matmy ) Ale może any jakoś w końcu mnie udobrucha
Jeśli chodzi o Ciebie, to mogłabym Ci wypominać całokształt Twojego zabijania Ale skoro wyraźnie stoisz po Ciemnej Stronie Mocy, więc szkoda marnować wysiłku... Ale może uda mi się jeszcze ocalić any

Katty B. napisał:
i żadnego pożytku z nich nie ma. (Poza satysfakcją z opisywania facetów, których rozkłada na łopatki wielkość zadania, jakim jest uspokojenie bachorka.)

albo doskonałą zabawą, jaką jest pisanie o Wilsonie w ciąży


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:38, 05 Paź 2008    Temat postu:

Richie napisał:
Ale podejrzewam, że przyszli rodzice mają nadzieję, że ich dziecko będzie chodzącym ideałem i nie będzie sprawiało żadnych takich kłopotów... NAIWNIACY
Niech obejrzą kilka odcinków "Superniani" i może im przejdzie... I nie mogę się nie zgodzić: naiwniacy

Cytat:
chociaż pewnie wiesz, mari, że Wilson miał na myśli lekarzy, którzy nagle stają się pacjentami...
Coś jak piloci, którzy czują się niepewnie, gdy to nie oni pilotują. Ale to i tak niepokojące, że wątpią w kolegów po fachu . W każdym razie oni mogą się jeszcze wtrącić, a z takim zielonym, nieuświadomionym pacjentem można wyprawiać, co się chce .

Cytat:
Ale może any jakoś w końcu mnie udobrucha
np. napisze epilog do BP z elementami fantastyki, w którym wskrzesi House'a i będą żyć długo i szczęśliwie? xD

Kat napisał:
Czyli jeśli ja napiszę coś urokliwego to też będziesz mnie to wypominać, tak?
Ale przecież "urokliwe" nie równa się "kończące się czystym angstem"... (czy o czymś nie wiem?). Urokliwe jak najbardziej! xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:10, 05 Paź 2008    Temat postu:

Richie117 napisał:
Ale może any jakoś w końcu mnie udobrucha

Wow. Mam szansę!
Richie117 napisał:
Ale może uda mi się jeszcze ocalić any

Ja stoję jedną nogą po każdej stronie mocy. I nikt nie zdoła mnie przeciągnąć konkretnie na jedną ^^
marengo napisał:
napisze epilog do BP z elementami fantastyki, w którym wskrzesi House'a i będą żyć długo i szczęśliwie? xD

Nie ma szans, nie wrobicie mnie w to!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:15, 05 Paź 2008    Temat postu:

mari napisał:
Ale przecież "urokliwe" nie równa się "kończące się czystym angstem"... (czy o czymś nie wiem?). Urokliwe jak najbardziej! xD

Ale wiesz, Richie wypomina anyśce angsta, bo anyśka angstów nie pisze. Mnie by się pewnie fluffy wypominało, bo ja fluffów nie umiem. XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marengo
Pediatra
Pediatra


Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:58, 05 Paź 2008    Temat postu:

Kat napisał:
Mnie by się pewnie fluffy wypominało, bo ja fluffów nie umiem. XD
No chyba żartujesz. Tobie by ktoś wypominał fluffy? Niechby tylko spróbował...
I nie wierzę, że nie umiesz (a poza tym, zawsze można się naumieć ).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:06, 05 Paź 2008    Temat postu:

marengo napisał:
np. napisze epilog do BP z elementami fantastyki, w którym wskrzesi House'a i będą żyć długo i szczęśliwie? xD

nieee, takie coś na mnie nie podziała Jak już się kogoś zabiło, to nie można go wskrzeszać

***
anyway napisał:
Ja stoję jedną nogą po każdej stronie mocy. I nikt nie zdoła mnie przeciągnąć konkretnie na jedną ^^

Twoja szansa maleje

***
Katty B. napisał:
Ale wiesz, Richie wypomina anyśce angsta, bo anyśka angstów nie pisze. Mnie by się pewnie fluffy wypominało, bo ja fluffów nie umiem. XD

Wypomnę każdemu każdego angsta, czy pisze je nałogowo, czy nie A fluffów, nawet najgorszych, nie wypominam (chyba że to fluffy Huddy w Hilsonowym fiku )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katty B.
Chodzący Deathfik


Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 1819
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bunkier Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:26, 05 Paź 2008    Temat postu:

Hilsonowym F-SHIPOWYM fiku, Chica. XD I ostrzeżenia o romansach na horyzoncie były, ja jestem Huddzinką, więc cichaj. XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:50, 05 Paź 2008    Temat postu:

no wiem, Katty
co nie przeszkadza mi narzekać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:30, 06 Paź 2008    Temat postu:

Richie napisał:
Twoja szansa maleje

Aj tam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pattyczak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:28, 06 Paź 2008    Temat postu:

Dziękuję za tego fika. Po całym dniu męczarni na uczelni, to prawdziwa rozkosz go czytać po raz drugi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Richie117
Onkolog
Onkolog


Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 5994
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w niektórych tyle hipokryzji?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:48, 10 Paź 2008    Temat postu:

Cytat:
Długo błąkająca się po zakamarkach korniczych umysłów, 17. część – odsłona pierwsza



Part 17 'a' (bo znów się korniki rozpisały)


Wilson zwykle nie lubił listopada. Uważał go za niekończący-się-poniedziałek wśród dwunastu miesięcy w roku. Trzydzieści monotonnych deszczowych dni, które musiał spędzać nad piętrzącymi się w zawrotnym tempie kartami pacjentów, ponieważ z powodu obniżonego nastroju nawet ci z jego podopiecznych, których choroba była w remisji czuli się gorzej i na wszelki wypadek przychodzili na wizytę kontrolną, żeby się upewnić, że rak nie zaatakował ponownie. Wilson z anielską cierpliwością tłumaczył zjawisko objawów psychosomatycznych, marząc w duchu, by jak najszybciej móc odwiesić na wieszak swój fartuch i udać się z powrotem do żony nr 1/hotelu/żony nr 2/ hotelu/żony nr 3/hotelu. Najchętniej spędzał listopadowe wieczory na kanapie u House'a, pijąc piwo i oglądając kiepskie filmy, ale to zdarzało się rzadko, bo właśnie wtedy noga diagnosty dawała mu się we znaki bardziej niż zwykle, odbierając mu ochotę na towarzystwo kogokolwiek.

Wilson z nostalgią wspominał jeden z tych nielicznych wieczorów – gdzieś pomiędzy jego rozwodem z Bonnie a małżeństwem z Julie – kiedy po raz pierwszy się całowali. Nie był to efekt nagłego przypływu namiętności – bardziej próba znalezienia odpowiedzi na od dawna nurtujące ich pytanie – przynajmniej do takiego wniosku doszedł Wilson, gdy siedzieli potem w milczeniu na kanapie przez ponad godzinę, aż w końcu House poszedł do sypialni, rzucając przez ramię krótkie „Dobranoc”. Nie wrócili do tego ani następnego ranka, ani przez kolejne kilka lat, aż do dnia, gdy zrobili to ponownie, tylko że tym razem nie poprzestali na pocałunku. Biorąc pod uwagę to, jak wszystko się między nimi ułożyło, Wilson nie żałował tych lat oczekiwania.

Teraz Wilson wiedział, że po skończonym dyżurze jedyną dostępną opcją jest wieczór spędzony na kanapie w salonie House'a. Tylko że w jego obecnej sytuacji wieczór z Housem bardziej przerażał Wilsona, niż cieszył. Nadal nie miał pojęcia, jak ma powiedzieć swojemu przyjacielowi, że spodziewa się dziecka, a z każdym dniem coraz bardziej obawiał się, że House może sam coś zauważyć – Wilson czuł stróżki zimnego potu na plecach, gdy przypominała mu się jedna z ubiegłych nocy, kiedy jego kochanek złapał go niemal boleśnie za biodra i muskając wargami jego kark szeptał z rozbawieniem, że powinien przejść na dietę, bo przybyło mu kilka zbędnych kilogramów...

Wilson odłożył długopis na biurko i zagłębił się w swój skórzany fotel, pocierając dłońmi twarz. Nie było sensu wpatrywać się w kartę pacjenta, skoro nie potrafił się na niej skupić. Zamknął oczy i odetchnął głęboko. Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek w życiu był tak zmęczony. Oddałby prawie wszystko za kubek mocnej kawy, jednak wykorzystał już swój dzienny limit spożycia kofeiny, wypijając do śniadania filiżankę czegoś, co kawą było jedynie z nazwy i teraz musiał zadowolić się zieloną herbatą, której pobudzające działanie było mocno przereklamowane.

Otworzył oczy i z niechęcią spojrzał na zawalone dokumentami biurko. Skrzywił się, myśląc, ile papierkowej roboty będzie musiał wziąć do domu. Znowu. Całe szczęście, że House przypisywał jego zapracowanie jesiennemu nawałowi pacjentów – Wilson wolał się nie zastanawiać, jak zareagowałby jego przyjaciel, gdyby dowiedział się, że wszyscy nowi pacjenci trafili do innych onkologów z oddziału, a zaległości w wypełnianiu papierków wynikały z popołudniowych drzemek, które Wilson ucinał sobie w czasie, gdy diagnosta był w klinice. Tylko one pomagały onkologowi funkcjonować przez resztę dnia, więc jak nigdy dotąd cieszył się, że urządzając swój gabinet wstawił do niego odpowiednio dużą kanapę.

Wilson sięgnął po styropianowy kubek i wypił resztę zimnej herbaty. Tego dnia nie miał umówionych żadnych pacjentów, ani przydzielonego dyżuru w klinice – oznaczało to, że tylko House mógł przeszkodzić mu w przebywaniu przez resztę dnia sam na sam z własnymi myślami.

Wyrzucił kubek do kosza pod biurkiem i splótł dłonie na brzuchu, tuż po sprzączką skórzanego paska. Kupił go zaledwie dwa dni wcześniej, gdy stwierdził, że musi zapinać pasek o jedną dziurkę dalej i House mógłby zauważyć zagniecenia od klamry na gładkiej powierzchni. „To droga donikąd, ty idioto”, karcił się w duchu. „Jeśli House sam się wszystkiego domyśli, będziesz skończony!” „A jeśli powiem mu o tym w nieodpowiedni sposób, finał może być taki sam”, starał się uspokoić własne sumienie, zwykle jednak z mizernym skutkiem.

Na szczęście była jedna rzecz, która poprawiała nastrój onkologa - od drugiego zabiegu minęło już siedem tygodni i nic nie wskazywało na to, że wystąpią jakieś komplikacje. Wilson nie potrafił przyznać się do tego, z jak wielkim lękiem czekał, aż minie pierwsze sześć tygodni – zupełnie jakby był to ściśle wyznaczony termin, po upływie którego wszystko musiało się udać. Świadomie wiedział, że coś może pójść źle w każdej chwili, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli. Ciągłe zamartwianie się w niczym nie mogło mu pomóc, więc ze wszystkich sił starał się podtrzymać pozytywne nastawienie.

Wilson obrzucił przelotnym spojrzeniem swoje biurko, a potem przeniósł wzrok na drzwi balkonowe i ich balkon, moknący w strugach deszczu. Z miejsca, w którym siedział, nie mógł widzieć gabinetu House'a, ale miał nadzieję, że diagnosta jest u siebie i chociaż ułamek swojej uwagi poświęca na myślenie o swoim kochanku. Wilson żałował, że na zewnątrz panuje przenikliwy chłód – gdyby było choć trochę cieplej, wyciągnąłby House'a na balkon i...

Wstał i przeciągnął się ostrożnie. Czuł, że kilka minut spędzonych z Housem pomoże mu znaleźć motywację do zajęcia się dokumentami zalegającymi na jego biurku. Wyszedł ze swojego gabinetu i ruszył korytarzem w stronę Diagnostyki.

Na widok pustego pokoju konferencyjnego Wilson uśmiechnął się do siebie. Obecność zespołu House'a mu nie przeszkadzała, ale odrobina prywatności zawsze była miła. Chwilę później uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc, że jego przyjaciel śpi, wyciągnięty na fotelu. Ostatecznie nie było w tym nic dziwnego – z powodu bólu nogi House nie spał przez pół nocy i grał cicho na fortepianie, żeby nie budzić Wilsona, ale onkolog i tak wiedział, że jego kochanek wstał z łóżka w środku nocy, a położył się dopiero nad ranem.

Wszedł cicho do gabinetu i usiadł na podłodze, opierając się plecami o fotel. House nawet się nie poruszył. Wilson sięgnął za siebie i położył dłoń na dłoni House'a. Poczuł, że fotel drga lekko, kiedy diagnosta się obudził.

- Cholera, Wilson, musisz mnie tak straszyć? - gniewne pytanie przerwało głośne ziewnięcie. - Już się bałem, że to Cameron!...

Wilson zachichotał. - Myślałem, że już sobie odpuściła...

- Nigdy nie wiadomo, co może przyjść do głowy kobiecie w ciąży – mruknął House, zanurzając palce we włosach onkologa. Wilson poczuł ukłucie paniki, słysząc słowo „ciąża”, ale miał nadzieję, że House niczego nie zauważył. - A czy ty przypadkiem nie miałeś cały dzień siedzieć nad papierami?...

Wilson westchnął cicho. - Miałem taki zamiar, ale rozbolała mnie głowa – odpowiedział zbolałym głosem.

- Migrena?! - spytał pośpiesznie House.

Wilson przewrócił oczami. - Na razie tylko zwykły ból głowy... Ta pogoda tak na mnie działa...

- Yeah... - westchnął House, bezmyślnie przeczesując palcami włosy onkologa. Wilsona przeszedł dreszcz pod wpływem tej pieszczoty i pomyślał, że mógłby tak siedzieć przez całą wieczność. Jednak w czasie dyżuru wieczność miała swoje granice.

- Co z twoją nogą? - spytał w końcu Wilson.

Ręka House'a znieruchomiała i onkolog zobaczył w wyobraźni kpiący uśmieszek diagnosty, jaki pojawiał się na jego ustach, gdy słyszał troskę i zaniepokojenie w głosie swojego przyjaciela.

- Już lepiej – odpowiedział House. - Kilka dodatkowych tabletek załatwiło sprawę. A skoro o tym mowa – potrzebna mi nowa recepta.

Ku zaskoczeniu diagnosty, Wilson sięgnął do kieszeni spodni i bez słowa podał mu wypełniony druczek, otrzymując w zamian wymamrotane słowa podziękowania. Dłoń House'a znów zaczęła delikatnie przesuwać się po jego włosach. Wilson przymknął powieki. W tej sytuacji nawet deszcz uderzający o szyby brzmiał przyjemnie.

- Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać – szepnął ledwie słyszalnie House.

Wilson uśmiechnął się lekko. - Nawet się nie domyślasz... - mruknął w odpowiedzi i... niemal zerwał się z podłogi. „Niech to szlag! Naprawdę powiedziałem to NA GŁOS???”, wrzeszczało coś w jego głowie. „Wilson, ty przeklęty kretynie!...”

Ale onkolog starał się nie słuchać obelg, które podsuwał mu jego własny umysł. Powoli odwrócił się i spojrzał za siebie. Jego przyjaciel wciąż miał zamknięte oczy o zrelaksowaną minę, jak gdyby niczego nie usłyszał. Wilson poczuł zalewającą go falę ulgi i nieodpartą chęć jak najszybszego wydostania się z gabinetu diagnosty. Mimo wszystko opanował się, wolno wstał z podłogi i odruchowo otrzepał spodnie.

- Chyba muszę wracać do siebie – powiedział.

House uniósł jedną powiekę i spojrzał na niego pytająco.

- Wiesz... papierki same się nie wypełnią – dodał wyjaśniająco. - Chociaż... TEGO możesz akurat nie wiedzieć.

Diagnosta zachichotał cicho.

- Kiedy Cameron pójdzie na urlop, nie będzie ci tak wesoło – powiedział poważnie i z satysfakcją usłyszał, że chichot diagnosty urywa się gwałtownie. Pochylił się i szybko musnął wargami usta House'a, nie pozwalając mu się wciągnąć w głębszy pocałunek, a potem ignorując niezadowolone pomruki House'a, ruszył w stronę drzwi. - Zobaczymy się później – rzucił przez ramię.

Był już niemal za drzwiami, kiedy usłyszał za sobą głos House'a: - Mam nadzieję, że wieczorem też mnie czymś zaskoczysz...

Wilson nawet się nie obejrzał, obawiając się, że House zauważy winę jasno wypisaną na jego twarzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Richie117 dnia Pią 9:14, 10 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Any
Czekoladowy Miś


Dołączył: 28 Cze 2008
Posty: 6990
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza zakrętu ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:14, 10 Paź 2008    Temat postu:

ładnie, tak listopadowo, spokojnie...
(ja się z Jimmym nie zgadzam, uwielbiam takie szarugi)
Wilson naprawdę musi wreszcie powiedzieć House'owi... bo jeśli H się sam domyśli, to może być nieciekawie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
motylek
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 30 Mar 2008
Posty: 1053
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Capri
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:17, 10 Paź 2008    Temat postu:

otelu/żony nr 2/ hotelu/żony nr 3/hotelu.Najchętniej spędzał listopadowe wieczory na kanapie u House'a, pijąc piwo i oglądając kiepskie filmy.

Miłe i ciekawi w jaki sposób powie mu o ciąży.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pattyczak
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 19 Sie 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:52, 10 Paź 2008    Temat postu:

Właśnie, niech Jimmy powie doktorkowi, bo już mnie skręca, a brzuszek rośnie i rośnie xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sukebe
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 07 Maj 2008
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:26, 10 Paź 2008    Temat postu:

No i kolejna część, jak fajnie

Cytat:
(...) kiedy jego kochanek złapał go niemal boleśnie za biodra i muskając wargami jego kark szeptał z rozbawieniem, że powinien przejść na dietę, bo przybyło mu kilka zbędnych kilogramów...

to są fałdki miłości House! jest więcej do kochania ot, co!

zgadzam się z resztą, niech mu Wilson wkońcu powie, że spodziewa się dzieca, no i tego, że House jest ojcem

czekam na kolejny part


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Em.
The Dead Terrorist
The Dead Terrorist


Dołączył: 06 Gru 2007
Posty: 5112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pią 18:10, 10 Paź 2008    Temat postu:

Bardzo mi się podobało. Z odcinka na odcinek jestem pod coraz większym wrażeniem. Bez obrazy, sądziłam, że to będzie jakiś cukierkowy koszmar. Na początku...

Scena w gabinecie... Była smutna. Chodzi mi o to, że to było jakby takie zawieszenie między tym co było, a tym, co się stanie. Czyli przed tym jak House wywali Wilsona na zbity pysk, bo tylko takiej reakcji się spodziewam. Ostatnia chwila, w której Wilsonowi było naprawdę błogo i dobrze, a mimo wszystko na samą myśl, że House mógłby się dowiedzieć, był przerażony. Pozwolił, by strach zastąpił niemal wszystko, co mógł w tej chwili przeżyć. Mógł zapamiętać na resztę życia błogi wyraz twarzy House'a, to, jak jego dłoń leniwie przeczesywała jego włosy, sposób, w jaki był ułożony w fotelu. Niby to tylko nieistotne drobiazgi, ale kiedy to się skończy, nic więcej mu nie zostanie.



Dobra, rozpędziłam się trochę . Richie, nigdy więcej nie chcę pisać komentarzy, wychodzę na jakąś przesadnie przejmującą nie osobą, nawet jeśli ja chcę tylko podejść do wszystkiego poważnie .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Hilson Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 67, 68, 69  Następny
Strona 17 z 69

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin