Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

House sweet house [Z]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Klarense
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:45, 13 Lis 2010    Temat postu:

Pisz Zuu pisz... Ja już wiem, co się będzie działo (błahaha...) i nie mogę się doczekać kiedy wreszcie swojego wena przelejesz w kolejny odcinek tej historii...
Pamiętaj, co zaplanowałyśmy, aby było w następnym ficku
Weny weny i czasu czasu!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shattered
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Lis 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:57, 13 Lis 2010    Temat postu:

Jej! Świetnie piszesz! Po prostu turlam się ze śmiechu Kradzież lizaków, pierwsze słowo Rachel to "toczeń". Skad takie genialne pomysły? Naprawdę bardzo fajny styl! Brawo:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:37, 16 Lis 2010    Temat postu:

aśka171 - dzięki Postaram się jak najszybciej ...

Klarense - Ty beto przebrzydła!!!! Ty, ty... *zapowietrza się* jak mi jeszcze raz będziesz spojlerować i twierdzić, że kolejna część będzie nie wiadomo jaka ( a mi się średnio podoba ) to cię wybetuje! a co!

shattered - dziękuje, komentarze takie jak twój doprowadzają mnie do skurczu policzków A pomysły ... nie wiem ... mam nadpobudliwą wyobrażnię i dużo czytam

Do napisania, Hej ho!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinka11133
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:36, 16 Lis 2010    Temat postu:

A już miałam nadzieję, że to kolejna część.
Ale jak mówią "nadziej matką głupich"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:39, 17 Lis 2010    Temat postu:

Taak, nie ma to jak moja wczesność w komentowaniu fików. A nawet w znajdowaniu fików. Ale cóż poradzić, Agnes to Agnes i Agnes pozostanie. Ee... dobra, nie wchodźmy w szczegóły

Fik jest świetny, zabawny, słodki i - przede wszystkim - Huddy. I właśnie dlatego go uwielbiam.

Rachel mówiąca "toceń" jest taka... rachelowata Słodka, dziecięca, no i uparta.

Tak więc gratuluję pomysłu, życzę wena i czekam na więcej. Dużo więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinka11133
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:06, 24 Lis 2010    Temat postu:

Gdzie jest kolejna część?
Zgłaszam skargę za złe traktowanie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:19, 29 Lis 2010    Temat postu:

Przepraszam, biję się w piersi, że musieliście tak długo czekać.

Jak już zapowiadałam, zbliżamy się ku końcowi opowieści. Czas na ostatnie dedyki
Najbliższe fragmenty pisane są ze szczególną myślą o moich drogich czytelnikach,
tych anonimowych i tych, którzy rozradowali moje serce swoimi komentarzami No i
oczywiście mojej Bety bez której ortografia i stylistyka zarosłyby moją wenę. Dziękuję i
życzę miłego czytania. Dwóch – ostatnich już części. Jak będziecie grzeczni to może napiszę
epilog


XXIII Powiedz „tak”!

Mijały dni i jakiś czas później ślub państwa House (oh! Jak to brzmi!) odbył się bez zbędnych
ceregieli. Cywilny ślub nie trwał zbyt długo i przebiegał bez niespodzianek (z wyjątkiem
dowcipów o rzekomym zapomnieniu obrączek czy nagłego ataku chrypki przy najważniejszej
kwestii). Najciekawsze historie zaczęły się dopiero podczas wesela...


Po wielu latach oczekiwania, tygodniach przygotowań, godzinach radosnego napięcia i
minutach ostatnich poprawek, nastał dzień ślubu najoryginalniejszego lekarza i geniusza
Gregory'ego House’a i najseksowniejszej administratorki Lisy Cuddy. Takie wydarzenie nie
mogło pozostać bez echa. Tuż za sporych rozmiarów posiadłością państwa Cuddy rozciągał
się piękny ogród, w którym większość miejsca zajmowała cała zgraja gości. Bliższa oraz
dalsza rodzina panny młodej stanowiła zaledwie połowę z nich. W drugiej części znaleźli
się byli studenci medycyny, którzy bardziej lub mniej wtargnęli w życie nowożeńców.
Oczywiście zaproszenie nie widzianych od wielu lat ludzi było jednym z genialnych
pomysłów diagnosty, lecz Lisa nie miała mu tego za złe. Do grona jego najbliższych można
było zaliczyć jedynie ją, Wilsona oraz widywaną raz na kilka lat matkę Grega. Właściwie to
była zadowolona.
Tłumy ludzi tańczyły w rytm muzyki z czasów ich młodości, koledzy ze studiów spotykali się
i chwalili zawodowymi osiągnięciami. Z obecnego zespołu diagnostycznego zabrakło jedynie
Alison, być może dlatego, że nie została zaproszona, jednak nie to było teraz najważniejsze.

Gregory House stał oparty o przenośny barek i sączył ulubionego drinka. Nie w smak mu
było przyjmowanie gratulacji, prezentów i opowiadania nowej rodzinie o najdrobniejszych
szczegółach swojego życia. Zdecydowanie bardziej wolał w samotności rozkoszować
się następnym rozdziałem z księgi doświadczeń. Co się właściwie zmieni od kiedy są
małżeństwem? Nadal będą razem mieszkać, razem wychowywać Rachel, nadal będą głośno
wrzeszczeć podczas kłótni i godzić się bez słów. Jedno tylko się zmieni. Gdy nadejdą gorsze
dni, których na pewno będzie sporo, nie odwrócą się od siebie, nie trzasną drzwiami, nie
rozejdą się. Będą razem. Na zawsze...
W tym momencie przerwał rozmyślania. Zamrugał dwukrotnie i pomyślał, że chyba czas
ograniczyć alkohol i odstawić brazylijskie seriale. Robi się zbyt melodramatyczny.

Lisa rozejrzała się ponownie po tłumie gości. Dostrzegła kilka znajomych twarzy, lecz
nigdzie nie widziała House’a. Zdaje się, że mężowie uciekają przed ślubem, a nie po.
Postanowiła wyjaśnić mu tą kwestię jak tylko go znajdzie. Na razie zajęła się sobą. Poprawiła
swoją bardzo dopasowaną sukienkę i rozpuściła włosy tak, by ciemne loki układały się falami
na tle jasnego materiału. Uśmiechnęła się do paru przechodzących znajomych i już miała
podejść do roześmianej grupki laborantek z Alaski, gdy usłyszała za plecami dawno nie
słyszany głos.
- Ale się wpakowałaś młoda panno!

Już miała zacząć zaprzeczać, gdy nagle skojarzyła osobę, która była autorem tych słów. Obok
niej, podpierając się o parasolkę, stała starsza kobieta o zapadniętych policzkach i suchej,
pomarszczonej twarzy. Jej usta zdobiła wyrazista, malinowa szminka, a ubranie wyglądało
jak wycięte z magazynu mody z przed trzydziestu lat.
- Nie zaprzeczaj, kochaniutka. Dobrze pamiętam Grega, bo był z niego niezły cwaniak.
I z resztą nadal jest.
- Ale pani profesor, ja zdaję sobie z tego sprawę.
- Akurat – westchnęła jej była nauczycielka. – Naprawdę do tej pory nie wiem w jaki
sposób ściągał na egzaminie.
- Och, proszę pani, myślę, że ta informacja nie wpłynęłaby na nasze życie. Jeżeli
chodzi o ważniejsze kwestie to nie musi się pani martwić. Poza tym miło mi panią
znów spotkać. - Lisa uśmiechnęła się do swoich wspomnień z lat studenckich. - Nie
sądziłam, że się pani pojawi.
- A co, uważasz, że jestem za stara?
- Nie, nie to miałam na myśli – zaprzeczyła odruchowo Lisa, choć przez głowę jej
przeszło, że według wszelkich statystyk i badań ta kobieta powinna już dawno nie żyć.
Staruszka zaśmiała się piskliwym głosem.
- Mój syn, który jak wiesz również jest lekarzem, powtarza mi w kółko, że powinnam
zacząć korzystać z uroków emerytury i spędzać całe dnie przed telewizorem, ale to
stanowczo nie dla mnie. Ja mam w końcu dopiero 98 lat. Przynajmniej tak mówi mój
dowód osobisty. Ja jednak wiem, że tak naprawdę mam 113, szkoda, że nikt mi nie
wierzy. Ale cóż, to ja pędzę dalej. Haroldzie! – zwróciła się do wąsatego mężczyzny.
– Pomóż mi podejść w tamtą stronę. Muszę zamienić kilka słów z mamą tej pannicy.
Na pewno opowie mi coś ciekawego.
Ostatni raz odwróciła się do Lisy.
- Do zobaczenia, kochaniutka, mimo wszystko życzę ci wszystkiego najlepszego i
pamiętaj, żeby nie wypuszczać swojego chłopa zbyt daleko spod pantofla. Z niego jest
szczwany lis. – Puściła do niej perskie oko i zniknęła w tłumie.
Lisa pomyślała, że musi pogadać z kimś normalnym, bo zaraz oszaleje.
I gdzie, do cholery, podział się Greg?

-

Mogę się przyłączyć? – spytała Andrea i nie czekając na odpowiedź przysiadła się
do białego stolika. James Wilson podniósł wzrok. Zostali sobie przedstawieni, ale
zupełnie nie znał tej kobiety. Dziś spotkali się po raz drugi, obydwoje pełnili rolę
świadków młodej pary. James miał okazję przyjrzeć się jej podczas ceremonii. Miała
na sobie prostą ciemnozieloną sukienkę. Ciężkie okulary prawdopodobnie ustąpiły
miejsca soczewkom kontaktowym, tak więc nic nie przeszkadzało w podziwianiu jej
perfekcyjnego makijażu. Różnobarwne cienie do powiek układały się w niesamowity
wzór przywołujący na myśl skrzydła ważki. Wyglądała naprawdę olśniewająco.
Oczywiście. – Trochę poniewczasie wykonał zapraszający gest ręką. Rozpoczęli
rozmowę o wszystkim i o niczym. Rozmawiali o pogodzie, o pięknie przyrody, o
imprezach tego typu, siłą rzeczy temat zszedł na związki damsko-męskie. Te lepsze
i gorsze. Mogli rozmawiać na każdy temat i już po niedługim czasie czuli się jakby
znali się od dawna. Wieloletnie doświadczenie onkologa oraz ufny, pełen sympatii
wzrok Andrei tworzyły idealną podstawę do swobodnej rozmowy.

I właśnie w ten sposób zaczął realizować się geniastyczny plan...




XXIV Szczęśliwe szaleństwo


Na początku wesela Lisa miała diagnostę cały czas przy sobie, później znikał jej na
parę chwil, a teraz bez słowa zaszył się gdzieś, w jakimś niedostępnym miejscu. Chyba
naprawdę był dziwnym stworzeniem. Lisa rozglądała się za nim już trochę nerwowo.
Gdzieś w tłumie dostrzegła Formana, Tauba i jego żonę. Trzynastka dała się wciągnąć
w szalony taniec, a Chase wypróbowywał nową technikę podrywu na nowo poznanych
bliźniaczkach. Lisa obiecała sobie, że musi z nimi pogadać – tak dawno nie widziała Dorothy
i Margaret. Powoli przechadzała się wśród gości. Chwilę pogadała Agatą, Aśką i Sharon,
lecz jednym z najlepszych prezentów jakie dziś otrzymała było ponowne spotkanie się z
byłą współlokatorką. Clara była nie tylko jedną z koleżanek z roku, ale także przyjaciółką
Lisy. Bystry umysł, skrytość i uwielbienie ciężkiego brzmienia, drobna, lecz wysportowana
sylwetka stanowiąca wspaniały kontrast wobec wielkich, idealnie wypastowanych
glanów. Szczery uśmiech i lojalność. Mimo, że Lisa nigdy w pełni nie rozumiała jej
poglądów na życie, była w stanie poświęcić całe noce na niekończące się rozmowy. Clara
pozwalała poznać się też czasem z innej strony. Podczas studenckich imprez stawała się
duszą towarzystwa. Jedna z zabaw w jej towarzystwie o mały włos nie skończyłaby się
wytatuowaniem inicjałów ulubionego aktora na lewym pośladku Lisy. Wolała jednak
zapomnieć o takich incydentach. Minęło tyle lat od kiedy widziały się ostatnim razem, a ona
prawie nic się nie zmieniła. Porozmawiały jakiś czas i umówiwszy na spotkanie w najbliższej
przyszłości, rozstały się.
Administratorka szła tuż obok ciemnego ogrodu, który sąsiadował z ich działką.
Miała właśnie podejść do kolejnych gości, gdy poczuła niespodziewane szarpnięcie w tył.
Nikt nie zauważył jej nagłego zniknięcia wśród gęstych drzew...

O co chodziło Lisie? – pomyślała Andrea. - Przez ostatnie dni jej przyjaciółka wyjątkowo
często wspominała o Jamesie Wilsonie, zupełnie jakby to z nim miała brać ślub. Mówiła
o tym jaki z niego dobry lekarz, miły człowiek, uczciwy, lojalny. Wspominała o jego
umiłowaniu schludności i paru dziwnych przyzwyczajeniach. Raz wymsknęło jej się
nawet, że gdy jej związek z Housem nabiera nowej formy, Wilsonowi przydałaby się
dziewczyna taka jak Andrea. Czy ona próbowała ich umówić? Być może. Pannie Hansen nie
przeszkadzało to w najmniejszym stopniu. Polubiła Jamesa.

O co chodziło Gregowi? – zastanawiał się po cichu Wilson. Odkąd zaczął mu pomagać w
przygotowaniach do wielkiej imprezy, z pięć razy wspomniał coś o Andrei. Bynajmniej nie
mówił wyłącznie w pozytywach. Gadał coś o tym, że zawsze była jakaś dziwna. Tak jakby
House przedstawiał sobą wszystkie cnoty normalności. Podobno jest gadułą i wykazuje
pewnego rodzaju ignorancję wobec wyższej nauki. Ale właściwie po co to komu. Andrea
wywarła na nim jak najbardziej dobre wrażenie. Pamiętał jak House przestrzegł go, by nawet
nie próbował zacieśnić znajomości z tą oryginalną kobietą, bo jak zwykle skończy się to
porozstaniową depresją. A zresztą – pomyślał Wilson – czemu ja mam go zawsze słuchać? Ta
dziewczyna jest naprawdę wyjątkowa.
Tak jak to bywa z mężczyznami w stanie zauroczenia, zasady logiki wypadły mu z głowy i
zapomniał o podstawowej zasadzie, że słowa Housa należy zawsze czytać odwrotnie.

Lisa poczuła dłoń zaciśniętą na jej ustach oraz silne szarpnięcie w tył. Element zaskoczenia
spowodował, że nie umiała się współmiernie zachować. W pierwszym odruchu zaczęła
wyrywać się i kopać na oślep, lecz po chwili uścisk napastnika wyraźnie zelżał, a ona odważyła się otworzyć oczy. Spojrzała na rozbawioną twarz porywacza i gdy tylko uwolnił
jej usta skorzystała z okazji powiedzieć mu, co sądzi na tego typu wybryki. Część z jej słów
nie nadawała się raczej do druku.
- House! Ty chcesz żebym umarła na zawał?!
- Nie tak szybko, jesteś otoczona przez dziesiątki lekarzy z niespełnioną ambicją.
- Bardzo śmieszne... – westchnęła, a jej złość powoli opadała.
Gregory House patrzył na nią bez słowa.
Masz szczęście, że nie potrafię długo się na ciebie złościć – pomyślała Cuddy, a na
głos spytała – Jest jakiś sensowny powód dla którego mnie tu... porwałeś?
Wziął ją delikatnie za rękę i poprowadził jeszcze dalej między drzewa. Dobiegająca z oddali
muzyka brzmiała coraz ciszej, a wokoło nich robiło się coraz ciemniej. O nic nie pytała. Po
chwili jej oczom ukazała się trochę zaniedbana ogrodowa altanka. W około nie było nikogo,
tylko oni dwoje, cicha muzyka w tle i ciężar gorącego, letniego powietrza. Diagnosta usiadł
na ławce, a ona położyła się obok, kładąc głowę na jego kolanach. Od dziś byli formalnie
razem. Razem... to słowo pojawiałoby się bardzo często, gdyby ktoś próbował opisać ich
związek. Nie byli idealni, nie pływali codziennie w morzu endorfin. Jednak postanowili być
razem, nie dla chwilowego kaprysu, a z miłości, która łączyła ich jak przeznaczenie z bajek
o pięknych królewnach i dzielnych królewiczach. Czuli się ze sobą naprawdę szczęśliwi.
Nareszcie szczęśliwi...



Proszę o komentarze, dobranoc


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuu dnia Sob 19:34, 11 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klarense
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:30, 29 Lis 2010    Temat postu:

Taa... Te ostatnie części to jedne z moich ulubionych !
Piękny Happy End... Mam nadzieję, że ludzie od scenariusza Housa.M.D. wpadną przypadkiem na ten fick i postanowią kupić od Ciebie prawa autorskie do niego... Tego Ci życzę z całego serca

To jest dla mnie przyjemnością betować i pomagać w pisaniu Twoich ficków Zuu Staram się jak mogę

E: rozwinęłam wypowiedź


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Klarense dnia Pon 19:42, 29 Lis 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:32, 29 Lis 2010    Temat postu:

Powalasz mnie Klarense Komentujesz w tej samej minucie co wstawiam

Rozwiń wypowiedź


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:36, 30 Lis 2010    Temat postu:

Hey, ale pustki się w huddy zrobiły (lub tylko w moim fiku... Mam nadzieję, że się na mnie nie obraziliście )

Daritta, czekam na komentarz z niecierpliwością

I oczywiście czekam na komentarze od was wszystkich kto chce część 25 - ręka do góry!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Agnes
Immunolog
Immunolog


Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 1023
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:16, 04 Gru 2010    Temat postu:

*podnosi rękę w górę*

Chcę 25 część, oczywiście, że chcę. A co do części 24 to... no właśnie

Porwanie Cuddy przez House'a to miód polany na moje serce. Zaniedbana altanka, pastwo młodzi, letnie powietrze, cicha muzyka... Świat stworzony specjalnie to wszystkich wierzących w miłość romantyczek. Ślicznie.

No i Wilson i Andrea! House i Cuddy, jak to oni, muszą uszczęśliwić swoich przyjaciół. Naprawdę, mam nadzieję, że w kolejnej części będzie opis tego, jak zakończyła się ich znajomość (mam nadzieję, że dobrze).

I jeszcze tu jest taki fragment...


Cytat:
Z obecnego zespołu diagnostycznego zabrakło jedynie
Alison, być może dlatego, że nie została zaproszona, jednak nie to było teraz najważniejsze.


... przy którym Agnes i jej nienawiść do Cameron tańczą taniec zwycięstwa Dzięki ci za ten fragment, zuu!

Czekam na 25 część i pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:36, 04 Gru 2010    Temat postu:

Agnes - Dziękuje za komentarz Czuję, że odbieramy Huddy na podobnych falach

paulinka11133 - Dzięki za zaznaczenie swojej obecności i nie krępuj się Liczę na wasze opinie!

a część 25 ... no powstanie, tak naprwdę wiedziałm wcześniej, że będzie musiała powstać. Nie spodziewajcie się zbyt dużo i czekajcie cierpliwie. Moja wena wyznaczyła datę premiery na 2 stycznia - moją rocznicę pobytu na Horum

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinka11133
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:55, 04 Gru 2010    Temat postu:

Cytat:
2 stycznia

Chcesz mnie do grobu wpędzić
Nie chce umierać, jestem na to za młoda. Miej litość.
Będziesz mnie mieć na sumieniu!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:47, 05 Gru 2010    Temat postu:

nie wpędze was do grobu
klawiatura nie zacina mi się do nowego roku - zdradzę wam, że szykuje miniaturkę

Tymczasem bardzo proszę o komentarze - każda uwaga jest dla mnie ważna.

do napisania, drodzy czytelnicy
pozdrawiam,
Zuu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuu dnia Pon 22:04, 06 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aśka171
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 21 Lip 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:23, 09 Gru 2010    Temat postu:

Matko, 2 stycznia?
Nie wytrzymam ty zła Zuu!
Częśc świetna jak zwykle ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:17, 10 Gru 2010    Temat postu:

aśka171 - wytrzymasz, wytrzymasz... Pozatym dziękuje za komentarz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
daritta
Ginekolog
Ginekolog


Dołączył: 16 Gru 2009
Posty: 2185
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Leszno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:20, 13 Gru 2010    Temat postu:

Men. Sorki,że musiałaś tak długo czekać,ale nie ma czasu,ostatnio to jeszcze tylko lezałam,bo chora byłam i wgl.

No a co do ficka,to mi się podoba
Tak się słodko zrobiło na tym końcu... Prawdziwy happy end ;d
No i ta romantyczna końcóweczka
I jestem ciekawa, jak potoczy się znajomość Wilsona i Andrei

Cytat:
I właśnie w ten sposób zaczął realizować się geniastyczny plan...


No i to, to ja rozumiem.!

Czekam na kolejną część z niecierpliwością, proszę o dużo Rachel i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:27, 13 Gru 2010    Temat postu:

doczekałam się a katar przeszedł na mnie
dziękuje za miłe słowa. Jak będziesz cierpliwa do doczekasz się duuużo rachel

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:11, 02 Sty 2011    Temat postu:

Tadam! I jakoś wytrzymaliście
Przed wami kolejna i ostatnia już część. Życzę miłego czytania i proszę o komentarze (pamiętajcie, że to bądź co bądź wciąż mój debiut )


http://www.youtube.com/watch?v=7JVcbVeMnt8 - muzyka która tuczyła wena i rozbrzmiewała w uszach Rachel ...


XXV Fotografie, czyli wszystko się wyjaśnia

Poruszone przeciągiem drzwi głośno trzasnęły o framugę a w przedpokoju pojawił się średniego wzrostu bałwanek o opruszonej śniegiem grzywce i jasnobłękitnych oczach patrzących trochę niechętnie na zimową rzeczywistość.
- Mamo! Wróciłam. – krzyknęła po czym zaczęła rozplątywać zamarznięty szalik.
Ściągnęła kurtkę i przemoknięte buty a następnie, ciągnąc za sobą plecak, dotarła do swojego pokoju który znajdował się na końcu korytarza. Otworzyła szafę i zmieniła sztywny mundurek na wygodny, domowy dres. Przechodząc obok odtwarzacza nacisnęła największy przycisk „play” i położyła się na łóżku. Z głośników popłynęła muzyka. Na początku cicha, wyraźna perkusja, gitara i bas jakby w tle. Czuła jak wyraźny rytm ją odpręża. Gdy w dziesiątej sekundzie dołączył wokal, jej usta zaczęły poruszać się bezdźwięcznie a ręce poruszały się jak w dziwnym tańcu, grając na niewidzialnym instrumencie.
Do jej pokoju zapukała Lisa i nie czekając na zaproszenie weszła do środka.
- Rachel, przycisz trochę to dudnienie.
- Nie znacie się – mruknęła i usiadłszy na łóżku niechętnie przekręciła gałkę odtwarzacza.
- Zrobiłam ci herbatę. – powiedziała podając jej kubek i siadając ma obrotowym krześle, koło biurka.
- Dzięki, mamo – Rachel grzejąc dłonie o nagrzane naczynie, intensywnie nad czymś rozmyślała.
Tak jak mogła się spodziewać z ust jej mamy padło standardowe pytanie.
- Jak było w szkole?
- Nic ciekawego, jak zwykle ... – w tym miejscu zrobiła krótką pauzę – Denerwuje mnie pani Carnalbell.
Lisa milczała, pozwalając córce kontynuować.
- Bo ona jest strasznie głupia, wyobraź sobie, że kazała nam opisać jak najwięcej członków naszej rodziny.
- I w czym jest problem?
Rachel zrobiła zdziwioną minę.
- No jak to. Co ja mam napisać? Imię i nazwisko matki – to wszystko co wiem o mojej rodzinie.
- A nie pamiętasz co ci mówiłam, kochanie. Rodzina to nie tylko geny ale ...
- ... ludzie których kochasz. Tak, mamo, wiem. – dokończyła znudzonym tonem a w głębi duszy pomyślała, że to i tak nie rozwiązuje jej problemu. Jej powiązania rodzinne oraz charaktery osób z jakimi przyszło jej żyć były co najmniej różnorodne i dziwne.
Nagle Lisa wyszła z pokoju bez słowa, by po chwili wrócić z dużym, żeby nie powiedzieć ogromnym pudełkiem wyglądającym jak bardzo ozdobna książka z dziwnie grubymi kartkami. Otworzyła na pierwszej stronie i położyła na łóżku obok córki. Rachel przyglądała się z zaciekawieniem po czym przeniosła wzrok na matkę.
- Czy to jest nasz rodzinny album?
Co jak co, ale była to ostatnia rzecz jakiej mogła się spodziewać w takiej rodzinie jak ta. Zabiegana matka-administratorka, szalony ojciec - zapracowany geniusz. W jej domu nigdy nie było czasu na sentymenty a tu nagle okazuje się, że ma w domu kolekcje zdjęć godną królewskiej dynastii.
- Tak. Widzisz, odkąd pojawiłaś się w moim życiu, mój świat się zmienił. – Lisa odwróciła twarz do okna by ukryć łzy wzruszenia które zakołysały się w jej oczach. – Chciałam aby od tamtego dnia każde wydarzenie, każdy ważny dla mnie człowiek został w jakikolwiek sposób uwieczniony. Wtedy właśnie postanowiłam zrobić album ze zdjęciami. Mam nadzieję, że przyda ci się przy pracy.
- Oczywiście, że się przyda. – na twarzy dziewczyny zagościł przyjazny uśmiech. – I wiesz co, mamo? Tak sobie myślę, że przez te wszystkie lata nie wiedziałam o istnieniu tych zdjęć. – Jej palce delikatnie przekręcały kolejne strony. – Chociaż ... nie, widziałam ten album, stał na regale, koło kominka. A obok niego stał chyba podobny tylko, że w granatowej okładce. Co jest w tym drugim albumie?
- Nie trzymamy tam zdjęć. – Wydawać by się mogło, że jej twarz przybrała na chwilę dziwny wyraz. – To raczej coś w rodzaju schowka.
- Schowka?
- Ach, to długa historia. – odparła od niechcenia i pocałowawszy córkę w czoło, wyszła zostawiając ją przy pracy.

Zamknąwszy drzwi, przeszła do salonu i zdjęła z regału granatowy album. Wolała schować go w bezpieczniejsze miejsce. Wiązała się z tym skomplikowana historia.
Dokładnie pamiętała te dawne czasy gdy jej jeszcze-nie-mąż, wciąż uzależniony od leków przeciwbólowych potrafił wynajdować najwspanialsze skrytki na Vicodin. Od kubków w kuchni, przez buty w szafie, po supertajny schowek w książce medycznej. Później, nawet gdy potrafił radzić sobie bez magicznych tabletek, wciąż pozostała w nim zawodowa fascynacja wszelkiego rodzaju pigułkami, strzykawkami i innymi lekami. By dać upust swojemu innowacyjnemu hobby stworzył właśnie w starym albumie coś w rodzaju przenośnej supertajnej apteki. Wtedy Lisa była przeciwna trzymaniu czegoś takiego w domu, jednak pewnego dnia gdy jej ukochanej córeczce groziło niebezpieczeństwo, ten właśnie zestaw oraz opanowanie i racjonalność Gregorego House’a uratowały ją od najgorszego.

Rachel, zapominając o słowach mamy, znów podgłośniła muzykę i zaczęła dokładniej przeglądać zdjęcia. Na pierwszej stronie widać było Grega gdy trzymał ją na rękach jako małą dziewczynkę, w tle dostrzec można było też uśmiechniętą twarz Lisy. To było oczywiste, że najobszerniej opisze w swojej pracy przybranych, ale jakże wspaniałych rodziców. W albumie zaszeleściła kolejna kartka a jej oczom ukazała się kolejna scena. Tym razem zdjęcie z wesela rodziców. Z przodu ona sama, z rodzicami, obok wujek Wilson i ciocia Andrea którzy spoglądają na siebie z uśmiechem. Wtedy nie wiedzieli jeszcze, że zaledwie rok później to im będą robione zdjęcia ze ślubu. Rachel uśmiechnęła się i postanowiła, że im też poświęci część swojej pracy.
Na dalszych stronicach uwiecznieni byli, dla niej mniej znani, współpracownicy rodziców z PTTH. Mimo, że nie byli spokrewnieni, zawsze nazywała ich wujkami i ciociami. Na jednym zdjęciu wujek Robert na wakacjach w Australii podczas którego postanowił odwiedzić rodzinne miasto. Na fotografii obok ciocia Remy tańcząca na plaży na Karaibach. Podobno ciocia Hadley otrzymała od szpitala spore odszkodowanie za błędne wyniki badań lekarskich, czy coś takiego. Stać ją przez to było na roczny wyjazd do ciepłych krajów. Dziś jest już z powrotem w New Jersey i wciąż pracuje w PPTH pomagając szkolić nowy zespół diagnostyczny, wyrastający pod przywództwem słynnego dr House’a.
Wśród kolejnych zdjęć znalazły się także takie jak to, przedstawiające wujka Tauba i Formana na tle nowopowstałej kliniki chirurgii plastycznej w której oni zostali dyrektorami.
- Rzeczywiście, mama miała rację. – pomyślała Rachel. Mamy tak dużą i zwariowaną rodzinę, że można by o niej pisać książki.
Z ogromną dozą sympatii spojrzała też na zdjęcie zrobione zaledwie rok temu, gdy z okazji urodzin dostała od cioci Clary gitarę na której cały czas uczy się grać.
W albumie było jeszcze wiele fotografii, różni ludzie, uroczystości, święta ... Gdy Rachel spojrzała na swoją dziwną rodzinę z pewnego dystansu zrozumiała, że wszędzie dobrze, ale w domu państwa House, najlepiej.



KONIEC


PS. Mojej becie padł komuter. Proszę o chwilowe nie zwracanie uwagi na błędy. Przepraszam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zuu dnia Śro 22:07, 25 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
shattered
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 05 Lis 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:54, 02 Sty 2011    Temat postu:

Takie przyjemne ciepło bije z tej historii. Spokój, harmonia, wreszcie happy end Bardzo mi się podoba.

Rachel ma zwariowanych rodziców, nietypową rodzinę, a mimo to, a może właśnie dlatego jest szczęśliwa. Lisa i Greg na pewno też.
Aż miło się robi na sercu. W końcu odnaleźli siebie i to upragnione od zawsze szczęście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:01, 02 Sty 2011    Temat postu:

Dziękuje, shattered
Tak mnie jakoś nastroił świąteczny klimat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klarense
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:53, 06 Sty 2011    Temat postu:

Until it sleeps Cieszę się bardzo, że poprowadziłaś Rachel tą Jedyną Właściwą Drogą Gustu Muzycznego. Będą z niej ludzie!
Ta, gitara od cioci Clary... Dziękuję *kłania się*
Spróbuję ci to zbetować, ale powiem szczerze, że na razie nie chce mi się.. Zresztą za dużo do korekty to nie mam, więc mam nadzieję że Czytelnicy dadzą radę przeczytać
A sam fic, powiem, że uroczy Pełen rodzinnego ciepła i takie tam... Bardzo fajny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:19, 28 Sty 2011    Temat postu:

Och Klarense ty nie wypisuj mi tutaj o jakichkolwiek spóźnieniach *nieładnie*
Miło mi, że jesteś i dziękuje za miły komentarz

A was drodzy czytelnicy bardzo proszę o opinie i serdecznie pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinka11133
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 08 Gru 2008
Posty: 468
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:17, 29 Sty 2011    Temat postu:

Brak mi słów... cudowne

Fajny oryginalny pomysł, to się ceni.

No dobra, dosyć tych słodkości Kiedy mogę liczyć na epilog?
To chyba dobry pomysł, wiedz że mam duże poparcie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez paulinka11133 dnia Sob 18:17, 29 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuu
Internista
Internista


Dołączył: 02 Sty 2010
Posty: 657
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:13, 31 Sty 2011    Temat postu:

Oh... Dziękuje

A epilog ... hm, 25 część to miał być epilog i tak chyba pozostanie ...
Dla tych co (o ile istnieją) interesują się moim pisaniem zapraszam do czytania i komentowania miniaturek które napisałam i będe pisać

Pozdrowienia dla Huddzin


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin