Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Little Hope [Z]
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:25, 12 Lis 2009    Temat postu: Little Hope [Z]

Ok, więc tak. To jest mój następny fik, który was skromnie oczaruje No wiem, jestem taka skromna
Podoba mi się to co napisałam i mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu.
"Mam nadzieję" - Taa, już niedługo się przekonacie, że nadzieja to nie wszystko
Dedykuję go... oczywiście memu słońcu Marysiii.
Ale chcę go zadedykować jeszcze Kice za to, że napisała piękny rozdział ;* , Monad, bo zabiła mnie, wklejając mój fragment do podpisu i Wszystkim czytającym !!! Dzięki


<i>Zweryfikowane przez HuddyFan</i>


Prolog

Był mroźny zimowy wieczór. Drogi, zaśnieżone były białym puchem, który nie oszczędził żadnego skrawka. Ludzi na ulicy widywano sporadycznie. Wychodzili albo na nocną zmianę, albo coś musiało się stać. Żaden normalny człowiek nie opuszczałby swojego cieplutkiego mieszkania tylko dla frajdy. Normalni ludzie spędzali takie wieczory w obecności ukochanej osoby. Tak jak ona. Lisa Cuddy. Miała dzisiaj wolne i w ogóle nie marzyła, aby ruszyć się z miejsca. Siedziała na kanapie i wsłuchując się w zakłócające dźwięki ciszę, starego fortepianu, patrzyła jak płomienie w kominku tańczą w takt muzyki. Co chwilę zerkała na sprawcę, który zabijał tą ciszę ćwierćnutami i dziękowała Bogu, że to właśnie ona może tu z nim siedzieć. Była szczęśliwa jak nigdy dotąd. Miała wspaniałą córkę, która mroźną porę roku spędzała z babcią na Hawajach ze względu na jej skłonności do przewlekłych przeziębień. I miała w końcu kogoś kto jej słuchał, pocieszał w skrajnie trudnych chwilach. Kogoś kto kochał ją do granic możliwości. I pomyśleć, że gdyby ktoś powiedział jej piętnaście lat temu, że zwiąże się z najbardziej chamskim i pozbawionym uczuć dupkiem, wyśmiałaby go i kazała spadać. Jak bardzo los może płatać figle, nie sądzicie ?. Trzy lata temu była całkiem sama. Bez dziecka, bez wiary na życie w miłości. Potem nieudana adopcja Joy, jego pocałunek który zasądził o ich dalszych losach. A teraz ? Sama chwilami nie wierzyła, że jej się uda. Gdy kojące dźwięki biało-czarnych powoli zlewały się z ciszą, jej wzrok powędrował na jego twarz. Siedział cicho, jakby nie chcąc jej obudzić. Odwrócił się i napotkał jej wzrok. Ogniste płomienie odbijały się w jej oczach dając niezapomniany efekt.
Bał się. Bał się tego, że to co zaraz nadejdzie zniszczy go od środka, a co gorsza zabije ten blask. Ostatnią rzeczą której by chciał to ją skrzywdzić. Właśnie dlatego, będzie musiał jej powiedzieć. Wolnym krokiem podszedł do kanapy i siadając, przytulił ją do piersi.
- Jesteś najlepszą rzeczą jak mi się w życiu przytrafiła – wyszeptała cicho, obejmując go w pasie chudą niczym gałązka ręką. Te słowa sprawiły, że to co ma powiedzieć będzie jeszcze bardziej trudniejsze. Uśmiechnął się i pocałował ją czule w głowę. Chciał jak najdalej uciec od nieuniknionego, ale ileż można ?.
- Muszę wyjechać – powiedział, zadając pierwszy cios w jej delikatne serce.
- Co ? Czemu ? – nie rozumiała, a może nie chciała rozumieć.
- Kochasz mnie ? – zapytał.
- Co to za pytanie ?! – z oburzeniem w głosie, podniosła się na wysokość jego twarzy.
Chciała dowiedzieć się o co mu chodzi. – Oczywiście, że Cię kocham!
- To musisz mi zaufać. Bez wyjaśnień – uciekał od jej wzroku. Gdyby teraz na nią spojrzał, zabolałoby go to bardzie niż mógł sobie wyobrazić.
- Nie rozumiem. Możesz mi to jakoś wytłumaczyć ? – wyszeptała szczerze.
- To dla twojego dobra – mówił, trzymając wzrok, na tylko dla niego widocznym, punkcie.
- Co ?! Najpierw mówisz, że mnie zostawiasz, potem, żądasz ode mnie zrozumienia, a teraz próbujesz mi w mówić, że to dla mojego dobra ?! Wiesz jak teraz cholernie się boje !? – krzyknęła i wyrwała się z jego uścisku. Wraz z momentem, gdy ją puścił poczuł, że ją traci. On też się bał.
- Możemy się nie kłócić ? Chociaż ten jeden raz ?! Ja też się boję ! – odpowiedział szybko i wstał chcąc ją zatrzymać. Spojrzał w jej oczy. Po raz pierwszy tego wieczoru były przepełnione tak wielką ilością żalu, bólu i cierpienia. Rozrywał jej serce na małe kawałki.
A on wcale tego nie chciał, właśnie tego chciał uniknąć. Wbił swój wzrok w ziemię. Co ma robić ? Po raz pierwszy w życiu czuł się tak beznadziejnie bezradny. – Ostatnią rzeczą na świecie byłoby zostawienie Cię, ale muszę. Tylko na dwa miesiące – dokończył. Tak bardzo chciał żeby zrozumiała. Ona podeszła do niego i położyła swoją ciepłą dłoń na jego policzku.
Bardzo bolały ją jego słowa, ale były prawdą. Nie chciał się z nią rozstawać, a skoro musiał, był ku temu ważniejszy powód.
- Nie powiesz mi czemu wyjeżdżasz, prawda ? – uśmiechnęła się blado. Po poliku spłynęła jej samotna łza. Ona niedługo miała być jak ta łza. Samotna, bezużyteczna bez niego. Nawet jeżeli miało by to trwać tylko dwa miesiące.
- Zrozum. Chcę oszczędzić ci bólu. – spojrzał na nią błagalnie.
- Rozumiem. – wyszeptała i pociągnęła nosem poczym starła niedbale słoną kroplę i przytuliła się do niego. Jego równomierny oddech powoli ją uspokajał.
- Ale czy ty mnie kochasz ? – zapytała samą siebie.
- Śmiesz w to wątpić ? – udał oburzenie. Powoli wszystko nabierało dawnego rytmu.
Ciszę przeszył jej cichy śmiech. A on kochał ten dźwięk. Był najsłodszym dźwiękiem jaki mógł sobie wyobrazić. Jej oczy były tymi najpiękniejszymi, w których mógł się zatracać.
Liczył się z tym, że może ich więcej nie zobaczyć.
- Kiedy wyjeżdżasz ? – zapytała, siedzieli już tak jak dawniej. Wtuleni we własne ciała, słuchając łomotu własnych serc.
- Za trzy tygodnie – powiedział i z powrotem zajął się ”przeglądem” jej włosów. Każdy kosmyk układał się w zwariowaną spiralkę, która nadawała Lisie tego urzekającego uroku osobistego. Kochał każdy jej kosmyk, każdy lok, każdy pojedynczy włos.
- Wrócisz ? – spytała, w jej głosie czuć było nutkę strachu.
- Najszybciej jak to będzie możliwe. – uśmiechnął się. Cuddy podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Tak głęboko, jak tylko ona umiała. Wydawało mu się wtedy, że czyta jego myśli.
- Obiecaj… - głos jej się złamał. Gdy czuła go pod palcami, czuła się bezpieczna. Co będzie jak odejdzie i… nie wróci ? – Przyrzeknij mi, że wrócisz.
- Przyrzekam – uśmiechnął się ciepło i delikatnie ją pocałował. Dla takich chwil właśnie żyli. Gdzie mogli stanąć przed sobą, ogołoceni z jakichkolwiek lęków i ukrywanych uczuć. Nie mieli przed sobą sekretów. Niczego nie dało się wtedy ukryć. Odkrywali przed sobą karty, bez żadnych zahamowań czy wahań. Dostrzegali, iż miłość tak jak ta, była warta ranienia, bo wtedy doceniali, że nie mogą przerwać minuty bez siebie nawzajem. A co teraz ? Mieli się rozstać na dwa, długie miesiące. Oczywistym było to, że ich związek został poddany próbie. Wierzyli, że się uda. Nadzieję dawało im uczucie, które rozpalało ich ciała prawie każdego wieczoru. Gdy powiedział, że wyjeżdża, miał nadzieję, że go zrozumie. Zrozumiała. Ona miała nadzieję, że wróci za dwa miesiące i wszystko się ułoży. Niestety na ich drodze pojawiły się pewne przeszkody, które w brutalny sposób pozwoliły im zrozumieć, że nadzieja to jednak nie wszystko …

c.n.d
P.S Dość krótkie, ale jutro next part


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Nie 17:23, 20 Gru 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
baby
Neurochirurg
Neurochirurg


Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 3013
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szafy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:31, 12 Lis 2009    Temat postu:

śliczne, ale takie smutne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:32, 12 Lis 2009    Temat postu:

Moje Słoneczko, dziękuję

baardzo fajne stylistycznie, no i wreszcie coś dłuższegooo

GDZIE JEDZIE?! JAK MOŻE?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:56, 12 Lis 2009    Temat postu:

Fantastyczne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:02, 12 Lis 2009    Temat postu:

Widzę, że mi się udało Dziękuje Ci Baby Wiedziałam, że twój komentarz pojawi się jako jeden z pierwszych
Marysiaaa ja zwykle zajrzała i skomentowała, za co jestem dozgonnie wdzięczna
O. Widzę, że rośnie nowa przyjaźń !!!Martusiu14 dziękuję za "wyczerpujący" , a jakże miły komentarz. Aż chce się żyć


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Czw 17:04, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:12, 12 Lis 2009    Temat postu:

HuddyFan przy następnej okazji będzie bardziej wyczerpujący komentarz,ponieważ bark czasu i dużo problemów mi nie pozwalają na więcej.
Obiecuje,że się poprawie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:25, 12 Lis 2009    Temat postu: Re: Little Hope [NZ]

Wstęp zniewalający. Ten opis, ja bardzo lubię zimę, bo tak mi się kojarzy właśnie, na dworze śnieg, w domu cicho i spokojnie sącząca się muzyka, blask świec, lampka wina i ktoś właściwy obok. Magia. I opisałaś to niesamowicie. Widziałam to co opisałaś oczami wyobraźni.

HuddyFan napisał:

I pomyśleć, że gdyby ktoś powiedział jej piętnaście lat temu, że zwiąże się z najbardziej chamskim i pozbawionym uczuć dupkiem, wyśmiałaby go i kazała spadać. Jak bardzo los może płatać figle, nie sądzicie ?

Po tym kawałku uśmiechnęłam się cichuteńko do monitora.

Potem ta rozmowa. Powoli po rozpoczęciu 6 sezonu zaczynam się przyzwyczajać do innego House’a. Jeszcze nie wiem czy mi to pasuje ale jakby nie mam wyjścia. U Ciebie House jest taki spokojny, opanowany. Znikła gdzieś zgorzkniałość i ironia. Taka kolej rzeczy, chyba w dobrym kierunku to zmierza. Ludzie się zmieniają, czasami na lepsze...
I Cuddy, czuje się to co jest między nimi. Dobrze dobrane słowa. Dobrze opisane. Brak nadmiaru cukru

HuddyFan napisał:

Ciszę przeszył jej cichy śmiech. A on kochał ten dźwięk. Był najsłodszym dźwiękiem jaki mógł sobie wyobrazić. Jej oczy były tymi najpiękniejszymi, w których mógł się zatracać.

Ja też uwielbiam jej śmiech to tak trochę bez związku

Końcowy akapit... coś niedobrego nam tu planujesz.. się czuje w kościach Ale niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. Coraz bardziej podoba mi się Twój styl pisania. Nie przesłodziłaś mi bohaterów. Jest to o czym wszyscy skrycie marzą ale nie ma tendencyjnych i łzawych tekstów. Jest w sam raz. Idealnie wyważona relacja. Nie mam żadnego ale


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:30, 12 Lis 2009    Temat postu:

I oto stała się jasność, a z nieba zstąpiła Monad i wzniosła mnie na wyżyny szczęścia.
Beczę jak głupi pięciolatek !!!
Mam cichą nadzieję, że cie nie zawiodę. Następny rozdział będzie dla ciebie !!!
Dziękuję
P.S. I do tego doszło, że będę musiała w ciąż powtarzać, iż "nadzieja to jednak za mało" Smutne, ale jakie prawdziwe. *chlip*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monad
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 04 Paź 2009
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:35, 12 Lis 2009    Temat postu:

W życiu nie zawsze jest różowo. I nie wszystkie fiki muszą mieć to wielkie Happy na końcu. Równowaga w przyrodzie musi być. Grunt żeby się dobrze czytało. Wtedy się przetrawi każde zakończenie. Nawet wyjątkowo smutne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:38, 12 Lis 2009    Temat postu:

HuddyFan
Po pierwsze dziękuję za dedykację!
A teraz przejdziemy do samego tekstu
Eee... no... tak... No to ogólnie rzecz biorąc to jest ślicznie! Spokojnie, ciepło, zimowo i tak melancholijnie. Zapowiada się bardzo ciekawe opowiadanie, choć na pewno będzie też bardzo smutne
Nie wiem, czy taki był zamiar, czy też nie, ale sama treść skojarzyła mi się z pewnym polskim serialem, którego notabene uwielbiałam Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy

Co do uwag:
Cytat:
- Możemy się nie kłócić ? Chociaż ten jeden raz ?! Ja też się boję !

Nie stawiamy spacji przed znakami interpunkcyjnymi
No i zauważyłam kilka powtórzeń, ale nie mają one większego znaczenia

Pozdrawiam, Kika


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:50, 12 Lis 2009    Temat postu:

Brawo !!!
Wreszcie ktoś nadszedł z myślą, że przypomina pewien on serial, bo tak jest. Będzie dość podobny, ale jednak inny Nie powiem jaki serial. To zostanie moją i kochanej Kiki słodką tajemnicą
I dziękuję Ci !!! Marzyłam o tym abyś przeczytała mojego fika, a ty jeszcze napisałaś komentarz !!!
Po stokroć całuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:59, 12 Lis 2009    Temat postu:

HuddyFan napisał:
Brawo !!!
Wreszcie ktoś nadszedł z myślą, że przypomina pewien on serial, bo tak jest. Będzie dość podobny, ale jednak inny Nie powiem jaki serial. To zostanie moją i kochanej Kiki słodką tajemnicą


Aaa! Zgadłam To tym bardziej czekam na dalsze części, bo jestem strasznie ciekawa, jak to rozegrasz!

HuddyFan napisał:
I dziękuję Ci !!! Marzyłam o tym abyś przeczytała mojego fika, a ty jeszcze napisałaś komentarz !!!
Po stokroć całuję


Kooochana, ja przeczytałam wszystkie Twoje fiki, ale że jestem leniwa bestia, to śladu niestety po sobie nie zostawiłam, ale obiecuję, że nadrobię


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:02, 12 Lis 2009    Temat postu:

Dobra to ja jednak zebrałam się i napisze coś bo jednak nie daje mi to spokoju.
Zaczęło się miło,ciepło i romantycznie.Następnie House powiedział,że musi wyjechać.Pojawiła się niepewność,lęk oraz strach.Lecz ona jednak mu zaufała,zaryzykowała i nie pytała się gdzie,po co wyjeżdża.Wystarczyło jej tylko to,że zapewnił ją,że wróci.Pod koniec znowu zrobiło się ciepło oraz romantycznie.

Cytat:
Niestety na ich drodze pojawiły się pewne przeszkody, które w brutalny sposób pozwoliły im zrozumieć, że nadzieja to jednak nie wszystko …


Kurcze pomału się boje co będzie dalej po tym ostatnim zdaniu.

GENIALNE

P.S.Przepraszam,że od razu tego nie napisała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klecza
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:51, 12 Lis 2009    Temat postu:

HuddyFan, mam ochotę Ci łeb ukręcić. Przeczytałam chyba wszystkie Twoje fiki i bardzo je polubiłam, ale, kurczę, tego Ci już nie daruję.

Rany, dlaczego, skoro tak ładnie piszesz, mam potencjał, czas i pomysły, nie możesz znaleźć jakiejś dobrej bety? Albo przynajmniej starać się nie popełniać tych samych błędów kilkakrotnie? Bo, naprawdę, Twoje opowiadania byłyby dużo lepsze, gdyby nie zawierały tylu błędów.

Po pierwsze, pytajniki, wykrzykniki itp. Dlaczego robisz przed nimi odstęp? Widzisz? Kiedy zapisuję pytanie, od razu po słowie daję pytajnik, dopiero po nim spację. To samo tyczy się wykrzykników. A po pytajnikach nie dajemy już kropki.

Po drugie, "Cię", "Tobie", "Wam" nie piszemy wielką literą. To nie jest list, ale opowiadanie, tutaj nie używamy wielkiej litery, zwaracając siędo kogoś. Miałaś tam gdzieś "Kocham Cię".

Kolejne, literówki. Znalazłam chyba trzy, ale nie jestem pewna. No, kurczę, coś takiego Word wyłapuje. Czy choćby nawet gadu-gadu.

I kolejne, prawdopodobnie ostanie, przecinki. Rzadko ich używasz, dużo za rzadko. W wielu miejscach ich brakuje, czasem, kiedy już są, bywają źle postawione.

Ach, jednak jeszcze jedno.
Cytat:
Siedziała na kanapie i wsłuchując się w zakłócające dźwięki ciszę, starego fortepianu, patrzyła jak płomienie w kominku tańczą w takt muzyki.

?!

Teraz mogę spokojnie przejść do treści, chociaż naprawdę ciężko mi się było na niej skupić, bo co chwilę pisownia strajkowała.
Zapowiada się nieźle. Zaciekawiłaś, cholernie zaciekawiłąś, pozostawiając zagadki - dokąd jedzie House?! I dlaczego tam jedzie? Dlaczego nie może powiedzieć Cuddy?

Także, reasumując, czekam na kolejne części, ale, błagam, bez takich błędów.

Pozdrawiam i Wena życzę,
klecza


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dioda14
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Sie 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:03, 12 Lis 2009    Temat postu:

wow to było świetne...pisz dalej...tyle pytań czeka na odpowiedź....życzę wena:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:33, 12 Lis 2009    Temat postu:

Auć! Klecza zrównała mnie z ziemią Muszę się pozbierać i odpowiedzieć *zbiera kończyny i skleja wszystko do kupy*
No więc tak :
Po prostu nienawidzę pomijać spacji przed znakami interpunkcyjnymi, takim jak "?" lub "!". Nie to, żebym coś do ciebie miała , ale to wygląda dla mnie nieestetycznie !!! Skoro piszemy zdanie, dlaczego nie robimy spacji przed takim znakami przystankowymi jak kropka ?!
Bo to by beznadziejnie wyglądało !!! Dlatego też, ja nie robię tak z wykrzyknikiem czy znakiem zapytania. Spróbuję się poprawić, bo jestem osobą skłonną do zmian, ale jeżeli jeszcze zauważysz brak spacji to to olej
Zwroty grzecznościowe. Co do tego nie byłam pewna, ale skoro Klecza mówi, że tak nie powinno być to pewnie nie powinno.
Dostałam porządnego kopa, ale pewnie się należało !!! W każdym razie dziękuje Ci za subiektywną krytykę.
Nie jestem pewna o co chodzi z tym co zacytowałaś, więc pozostawię to bez komentarza.
Diodo14 lejesz miód na me pęknięte, za sprawą Kleczy serce Dziękuję
No. I to by było na tyle, a teraz spadam obejrzeć chamskiego diagnostę i seksowną panią administrator w akcji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
neko.md
Epidemiolog
Epidemiolog


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 1231
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:19, 12 Lis 2009    Temat postu:

piękne...

wonderful:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez neko.md dnia Wto 21:10, 17 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klecza
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:38, 12 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Po prostu nienawidzę pomijać spacji przed znakami interpunkcyjnymi, takim jak "?" lub "!". Nie to, żebym coś do ciebie miała , ale to wygląda dla mnie nieestetycznie !!! Skoro piszemy zdanie, dlaczego nie robimy spacji przed takim znakami przystankowymi jak kropka ?!
Bo to by beznadziejnie wyglądało !!!

A właśnie, że nie Odstępów przed kropkami nie robimy, bo to jest niepoprawne. A to, że brzydko by wyglądało, to swoją drogą
Dlatego na jadu-jadu, czy gdziekolwiek indziej możesz sobie dawać te swoje spacje, ale tu mamy literaturę, więc trzymajmy sięw miarę zasad poprawnej polszczyzny.
I w żadnym wypadku się nie gniewam. Mam nadzieję, że Ty też, bo ja nie chcę być złośliwa, wręcz przeciwnie, bo wydajesz się być fajną osobą, ja zawsze taka okrutna w komentarzach jestem, możesz przywyknąć
Cytat:
Zwroty grzecznościowe. Co do tego nie byłam pewna, ale skoro Klecza mówi, że tak nie powinno być to pewnie nie powinno.

Taa, klecza ma zawsze rację xI znów - wielkie "Cię", "Tobie" możesz pisać na jadu-jadu lub w listach. Lub jeśli to ma jakieś zastosowanie (jak niektórzy piszą wielkie "On", czy "Ona"), ale nie, kiedy w zwyczajnym dialogu masz jakże piękne wyznanie miłosne
Cytat:

Siedziała na kanapie i wsłuchując się w zakłócające dźwięki ciszę, starego fortepianu, patrzyła jak płomienie w kominku tańczą w takt muzyki.

To zdanie i gramatyka języka polskiego niewiele mają z sobą wspólnego, dlatego je przytoczyłam
Z niego wynika, że to cisza zakłóca dźwięki, a stary fortepian jest źródłem tej ciszy. Mniej więcej.

Ale wspomniałam, że opowiadanie mi sięgeneralnie podoba? Bo ja tu sięczepiam tylko poprawności, sama fabuła się prosi o ciąg dalszy i to jak najdłuższy i jak najszybciej!

Pozdrawiam,
klecz, okrutna


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justykacz
Groke's smile
Groke's smile


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 1856
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 47 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:02, 13 Lis 2009    Temat postu:

House nie house'owy, Cuddy nie cuddy'owa, ale patrząc na 6 sezon, już nie wiem co to znaczy house'owy. Czy słodki misiek może być Housem czy też nie? O to jest pytanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:02, 13 Lis 2009    Temat postu:

Ta da!!! I tak oto powstał nowy rozdział. Nie powiem, co o nim myślę, ale sądzę, że się spodoba. Jest on przeznaczony bardziej dla Wilson'owej części publiczności
Nie muszę oczywiście przypominać, że dedykuję go Marysiii
I teraz uwaga : Dedykuję go Kleczy za to, że postawiła mnie do pionu. Oczywiście tekst nie jest idealny, ale pracuję nad sobą
Dziękuję też Martusi14 która miło mnie zaskoczyła
I wspaniałej pisarce o nicku Kika którą uwielbiam


Rozdział 1

Cztery miesiące później.


Siedziała przed biurkiem i wypełniała ważne papiery. Pogoda chciała wygonić ją z dusznego pomieszczenia, przygrzewając coraz mocniej. W ciąż tylko pracowała i pracowała. Od dwóch tygodni prawie nie wychodziła ze szpitala. Tłumaczyła swojej mamie, gdy ta opiekowała się małą Maddie, że musi przekonać sponsorów do szpitala. Mama jak to mama, sprzeczała się, że w jej stanie powinna jak najdłużej wypoczywać. W końcu nie narażała tylko siebie.

<i>- Mamo, jeżeli zostanę w domu, nie będzie nikogo kto mógłby się zająć szpitalem –
marudziła, szukając kluczyków od samochodu.
- A ten twój kolega? Wilson? – zapytała wciąż nie tracąc nadziei, że uda jej się przekonać córkę. Podeszła do niej z Madeline na rękach i pogładziła ją z czułością po głowie – On jest bardzo porządnym człowiekiem.
- Wiem mamo. – wyszeptała i sięgnęła po płaszcz. – Wrócę wieczorem. – dokończyła stanowczym tonem, dając córce słodkiego buziaka. Babcia dziewczynki chciała jeszcze ją przekonać, ale dźwięk zamykających się drzwi dał jej do zrozumienia, że jest to bezsensowne.</i>

Zdjęła niewygodne obcasy, czując ulgę w nogach. Musiała zrobić sobie chwilę przerwy, bo inaczej nie wytrzymałaby ani chwili dłużej w słońcu, które bezczelnie przedzierało się poprzez żaluzje. Odsunęła się od biurka i wyciągnęła w fotelu. Nagle poczuła małe kopnięcie. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. Tak. Nosiła pod sercem ludzkie stworzenie. Cud. To było jej dziecko. Oczywiście nie tylko jej. Nosiło nazwisko sławnego, zapomnianego przez wszystkich diagnosty. Było jej nadzieją, że on jednak kiedyś wróci. Minęły cztery równe miesiące od kiedy wyjechał. Od tamtego czasu nie dał znaku życia. Bała się, że coś mu się stało. A może po prostu już jej nie kochał? Ta myśl przychodziła do niej z największym trudem. Wszyscy w około chcieli jej wytłumaczyć, że powinna zapomnieć, ale to niebyło takie proste. Jak niby miał go zapomnieć? Przecież nosiła w macicy jego dziecko. Wciąż miała nadzieje, że wróci. Weźmie ją w ramiona i powie, że wszystko będzie dobrze, a ona bez zawahania mu przebaczy. Po to jest miłość, aby nauczyć się przebaczać. Tylko, że ona już nie była pewna czy on ją kocha. Co do własnych uczuć nie miała wątpliwości. Kochała go zawsze, i zawsze będzie. Od czterech miesięcy żyła, żywiąc się nadzieją. Łapała ją uparcie w ręce i usilne jej wierzyła. Chciała znów poczuć jego zapach, smak jego ust, poczuć znów, że jest kochana. Choć on nie mówił tego za często, jej wystarczała tylko jego obecność. Nic więcej. Znów kopnięcie. Maluch zwracał na siebie uwagę, w chwilach, gdy tracił zainteresowanie ze strony mamy. ‘Zupełnie jak House’ – uśmiechnęła się, a po policzku spłynęła jej łza. Szybko starła ją, gdy usłyszała pukanie do drzwi. W progu stał Wilson. Podszedł do niej i wyciągając coś z kieszeni, szybko schował za siebie.
- Z której ręki? – zapytał z uśmiechem. Był dla niej osobistym poprawiaczem humoru. Gdy tylko jej myśli zaczęły krążyć wokół smutnych wspomnień, on jakby to wyczuwając, wpadał do gabinetu i poprawiał samopoczucie. Jak promyk słońca w pochmurny dzień.
- Z prawej – uśmiechnęła się i oparła głowę na ręce. Onkolog wyjął zza pleców batona oblanego w mlecznej czekoladzie i rzucił na stół.
- Jimmi, ty wiesz czego mi trzeba – zaśmiała się i otworzyła batona.
- Wiesz czego ci jeszcze potrzeba? – zapytał i ruszył do okna – Świeżego powietrza.
Spojrzał na zatopiony w słońcu park. Ludzie spacerowali w tą i z powrotem, ciesząc się z każdego momentu życia. Zerknął na Lise. Widać, że była zmęczona. Pracą, życiem, wszystkim. Najgorsze, że jedyny człowiek który mógłby sprawić, że wróci tamta Cuddy, był oddalony o setki lub tysiące kilometrów. I choć Wilson starał się jak mógł by ją uszczęśliwić, wiedział, że nie zrobi tego tak jak House. Wciągając powietrze przez nozdrza zabił kojącą ciszę.
- Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz. – powiedziała, gdy zauważyła, że wychodzi. Onkolog odwrócił się i obdarzył ją pięknym uśmiechem.
- Nie troszczę się tylko i ciebie! Nie zapominaj o tym terroryście w twoim brzuchu – odpowiedział i zrobił unik, aby nie oberwać plikiem karteczek samoprzylepnych.
- Po pierwsze, jak śmiesz?! – żartowała – a po drugie, skąd wiesz, że to chłopczyk, a nie dziewczynka?
- Daj spokój, przecież to dziecko… - urwał. Od pewnego czasu wymawianie jego imienia wydawało się być trudnością.
- … Grega? To chciałeś powiedzieć? – zauważyła jego zakłopotanie. Wilson podszedł, usiadł przed jej biurkiem i popatrzył w oczy.
- Jak cię czujesz ? – zapytał z troską.
- Oprócz tego, że bolą mnie wszystkie mięśnie, wciąż tyje i mam huś…
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi – przerwał jej. – Wierzysz, że on wróci?
- Tak – odparła bez zawahania. – mam taką nadzieję.
- Nadzieja czasami nie wystarcza. – dodał ze smutkiem, chowając twarz w dłoniach.
- Od czterech miesięcy żyje nadzieją. Nie zabieraj mi jej – wyszeptała, powstrzymując łzy.
James ciężko westchnął i znów się uśmiechnął.
- Nie zabiorę, nie martw się. Chcę cię tylko uświadomić, że życie to nie bajka. Złe zakończenia zdarzają się częściej niż dobre. – mówił, ale ona już nie słuchała. Może i zdarzają się rzadziej niż złe, ale ona chciała być tym wyjątkiem. Znów zobaczyła przed oczyma obraz, który tak często przywoływała. Dzień w którym dane im było poznać smak miłości.

<i>Siedziała w świeżo pomalowanym pokoju i co chwilę wycierała cieknące łzy. Znów jej się nie udało. Jej marzenie miało się w końcu ziścić. W końcu miała mieć córkę którą będzie kochała najbardziej na świecie. Niestety marzenie to, prysło jak bańka mydlana zanim mogła poczuć jego smak. Siedział teraz sama, ze swoimi myślami, wdychając zapach schnącej farby.
Nagle ciszę zakłóciło pukanie do drzwi. Z niechęcią wstała i ruszyła do wyjścia. Nie miała ochoty z nikim się widzieć, a zwłaszcza słuchać, że wszystko będzie dobrze. Przecież dobrze wiedziała, że nie będzie. Postać którą zobaczyła w progu swojego domu dobiła ją jeszcze bardziej. Tylko tego jej brakowało, głupich tekstów House’a.
- To nie najlepsza chwila na parady triumfu – powiedziała i zostawiła drzwi otwarte. Łudziła się, że może sobie pójdzie, ale to był Gregory House, człowiek nieprzewidywalny. Gdy usłyszała, że drzwi się zamykają odwróciła się. Zobaczyła jak stoi i myśli co powiedzieć. Oparła się plecami o ścianę i czekała aż błyśnie jakimś inteligentnym komentarzem.
- W morzu pływa więcej dzieci. Świat jest pełen chłopaków paradujących bez gumki – powiedział.
- Nie. To już koniec. – odpowiedziała zmęczona – Nie mogłabym przejść tego jeszcze raz.
- Rezygnujesz? Ta jak zrezygnowałaś z in-vitro? – zapytał.
- Dokładnie tak.
- Właśnie znowu to zrobiłaś. – powiedział i wywołał na jej twarzy lekki uśmiech. Teraz mogło być tylko lepiej. Pomyślał, że zdobędzie się na jakiś przejaw człowieczeństwa i powie coś co powinno sprawić, że poczuje się lepiej. Tego właśnie chciał, aby była szczęśliwa.
- Szkoda – wyszeptał – Byłabyś wspaniałą matką.
Lisa nie wierzyła własnym uszom. Jak mógł być takim draniem?! Sprawiać, że wszystko stało się jeszcze trudniejsze do przełknięcia? Ale nie był by sobą, gdyby czegoś nie spieprzył.
- Ty sukinsynu! Gdy miałam dostać dziecko, mówiłeś, że byłabym okropną matką. Teraz, kiedy je straciłam, mówisz, że byłabym świetną. – podeszła do niego. – Dlaczego musisz wszystko negować?!
Spojrzał w jej oczy. Coś było nie tak. Jej ból sprawiał, że jego też bolało. Lecz on nie mógł inaczej, taki już był i tyle. Co ma teraz zrobić? Była jedna wspaniała odpowiedź, która pasowała do każdego pytania. Czemu by jej nie użyć?
- Nie wiem. – odpowiedział i nie wytrzymując dłużej pocałował ją.. Ku jego zdziwieniu ona oddała pocałunek. A co jeżeli to był tylko ten jeden raz? Potem, gdy już będzie lepiej powie, że to była chwila słabości? Nie chciał tego. On coś do niej czuł, a skoro ona nie czuła nic do niego, to pocałunek nie wart był zachodu. Odsunął się od niej. Ona trzymała się jego skórzanej kurtki z taką siłą, jakby bała się upaść. I co ma zrobić teraz? Najlepszym rozwiązaniem byłoby wyjście, i choć wcale nie chciał jej zostawiać to musiał. Tak było lepiej dla ich obojga.
- Dobranoc – rzucił i chciał wyjść, ale ona wciąż kurczowo się go trzymała. Palce zbielały jej z wysiłku.
- Nie odchodź. Potrzebuję kogoś. – wyszeptała nie otwierając oczu.
- Kogoś? – zapytał. Debil łudził się, że potrzebuje jego. Właśnie takie były skutki, gdy zaczynał komuś ufać. Ten ktoś ranił go szybciej niż myślał. Skoro potrzebowała ‘kogoś’ mogła zadzwonić do Wilsona.
- Ciebie – powiedziała i otworzyła oczy. Widział w nich ten sam strach jaki on odczuwał.
Ten sam ból i to samo czucie jakim ją darzył. Przytulił ją mocno i pocałował w głowę. Od tamtego czasu radykalnie się zmienił. Był inny tylko w jej otoczeniu. Gdy pracował wciąż był zimnym dupkiem i cholernie dobrym lekarzem.</i>

Po policzku Cuddy spłynęło kilka łez. Nie chciała, aby onkolog zobaczył, że sobie nie radzi więc szybko wytarła policzki. Myliła się. James zauważył słone krople. Wstał, obszedł biurko i kucnął przy niej.
- Jedziemy do domu – powiedział.
- Nie! W domu jest mi najtrudniej. Wszystko mi go przypomina, a tu przynajmniej mogę się czym zająć.
- Zajmij się w końcu sobą – nalegał.
- Nie mam czasu – powiedziała zmęczona.
- Właśnie dlatego jedziemy do domu. – rzucił i pociągnął ją za rękę. – Nie możesz spędzić tu całego swojego życia.
- Wilson, ja już nie mam życia – powiedziała. Nagle poczuła ostry ból w okolicy macicy. Szybko wyrwała rękę z uścisku przyjaciela i złapała się za brzuch szybko oddychając.
- Co się dzieje?! – zapytał przestraszony Jimmi.
- Nie czuję się za dobrze – stęknęła. Poczuła, że zaczyna jej brakować powietrza. Zachłysnęła się płytkimi dawkami i próbowała coś zrobić, ale nie mogła. Jedyne o co się teraz martwiła, było dziecko. Nie mogła pozwolić aby coś mu się stało. Świat zakręcił się wokół, a ona upadła na podłogę. Przez chwilę jeszcze słyszała krzyki Wilsona, które po pewnym czasie zaczęły blaknąć jak farby, aż w końcu zniknęły. Zemdlała. I choć wiedziała, że to było nie możliwe, chciała zostać tak dotąd aż wszystko będzie dobrze, że obudzi się bez obawy przed jutrem. Cóż, nie zawsze można mieć to czego się chce…

c.d.n
P.S. Podobało się?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marysiaaa
Proktolog
Proktolog


Dołączył: 08 Paź 2009
Posty: 3329
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:22, 13 Lis 2009    Temat postu:

jejciu jejciu?! znowu dla mnieeee

baton oblany w mlecznej czekoladzie przyszła mi ochota na milky waya...

masz śliczny styl, strasznie mi się podoba. tylko czemu... jest taki depresyjnie?

kochamciemnormalnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martusia14
Internista
Internista


Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:16, 13 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Dziękuję też Martusi14 która miło mnie zaskoczyła


Dziękuje bardzo za dedykacje,lecz nie wiem czym cie tak zaskoczyłam.

Biedna Cuddy żyje nadzieją a nadzieja nie zawsze pomaga,ponieważ później można się bardzo rozczarować i zostanie pustka.Dobrze,że ma przy sobie Wilsona,który jak zawsze pomoże,doradzi i zaopiekuje się w najbardziej odpowiednim momencie.Wilson jest prawdziwym przyjacielem.Tylko ten House cztery miesiące już go nie ma.Nie daje żadnych oznak życia i nie wiadomo co się z nim dzieje.
Ciekawe co będzie z dzieckiem.Mam nadzieję,że Cuddy go nie straci,ponieważ wtedy kompletnie już się złamie.
Podoba mi się to,że wrzuciłaś fragment z odcinka 6 sezonu 5,ponieważ to jeden z moich ulubionych a poza tym w tym odcinku House pokazuje Cuddy,że on też ma uczucia.Dobrze tylko,że u ciebie on nie zwiał tak ja w rzeczywistości

Dziękuje jeszcze raz za dedykację.Piszesz świetnie
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klecza
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 06 Lis 2009
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:25, 13 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
I teraz uwaga : Dedykuję go Kleczy za to, że postawiła mnie do pionu. Oczywiście tekst nie jest idealny, ale pracuję nad sobą

Dziękuję za dedykację Nie spodziewałam się tego od osoby, której napisałam kilometrowy komentarz, wytykając paluchem, co było nie tak

Ale tu już było dużo, dużo mniej rzeczy nie tak. I to, co było nie tak nie przeszkadzało w zobaczeniu wszystkiego, co było jak najbardziej tak
Błędy zdarzały się sporadycznie - jakieś przecinki i literówki.
I... skończę później, bo muszę jechać xDD


Jeszcze tu wrócę,
klecz


Dobra, wróciłam, edit:
Nie było jednak tych błędów wiele i dobrze się czytało. Ale nie byłabym sobą, gdybym się nie czepnęła któregoś
Cytat:
Ludzie spacerowali w i z powrotem, ciesząc się z każdego momentu życia. Zerknął na Lise.

Jeden z najczęściej popełnianych błędów. Tę. tę stronę, tę książkę, tę kobietę, tę ulicę. W tę i z powrotem. I brakuje ogonka u Lisy

Dobra, ale porzućmy ten niekoniecznie przyjemny temat błędów. Naprawdę bardzo podoba mi się Twój styl. Ładnie opisujesz uczucia, otoczenie, nie masz problemów z dialogami, a akcja nie jest ani za szybka, ani za wolna. Jest w sam raz. Potratki,z zainteresować, wplatając nowe wątki, ukazując różne emocje i kończąc w paskudnych momentach xD
Lubię Twoje opowiadania. I dobrze się je czyta

No i wracając do treści. Cholera, gdzie ten House?! Naprawdę lubię Wilsona, ale on mi go nie zastąpi Mógłby już wrócić, co? I mogłoby być już dobrze, prawda? Bo będzie, tak? Ale będzie? Bo ja nie lubię nie happy endów. Ja lubię jak mi wszystko ocieka słodyczą, jak jest dobrze i tak już będzie. Bo ja już tak mam. Wróci, prawda? I dowie się o małym terroryście (swoją drogą, kochane ) i już nie wyjedzie, tak?
No i powracają pytania - dlaczego on, kurna chata, wyjechał? I kiedy wróci? I gdzie on jest?

HuddyFan, nie każ długo czekać na odpowiedzi

To, co teraz się dzieje w tym fiku przypomina mi trochę drugą część Twilightu. Gdy Edward wyjechał. Czułam się tak samo - książka wciąż była ciekawa, ale czułam taką pustkę po nim, a Jake go nie mógł zastąpić. I to samo mam tu. House'a nie ma, ale opowiadanie wciąż mi siębardzo podoba, ale czuję taką pustkę, której Wilson nie potrafi załatać. Nie wiem, czy czytałąś serię twilightową, ale powinnaś załapać

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy,
klecz, już mniej brutalna


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez klecza dnia Pią 17:27, 13 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:58, 14 Lis 2009    Temat postu:

Marysiuuu Oczywiście, że dla ciebie. Musisz teraz pamiętać, iż każdy fik i miniaturka będzie dla ciebie, bo ty jao pierwsza mnie doceniłaś Dzięki Kochanie
Martusiu14Dla fanów Huddy, odcinek szósty z piątego sezonu to z pewnością jeden z ulubionych. Jak dobrze ujęłaś, House pokazuje w nim swoje uczucia, a poza tym ten pocałunek! Mmmm....
A zaskoczyłaś mnie tym, że skomentowałaś i to na plus!!! Dzięki
OMG! Klecza tyle pytań w jednym komentarzu!?
I nie trzeba dziękować za dedykejszon. Skoro go dostałaś to oznacza, że cię szanuję Nie można nie lubić ludzi za to, że próbują poprawiać.
Na początku napisałam "Lisę", a później uznałam, że jest źle, więc usunęłam ogonek. Jak widać, warto wierzyć pierwszej myśli
A teraz pytania:
Nie powiem gdzie jest nasz ukochany diagnosta! Przynajmniej na razie
Nie powiem czy będzie dobrze Uciecha z końcówki opowiadania jest taka, że się go nie spodziewamy!
Jeżeli wróci to na pewno się dowie o... ( I tu mogę uchylić rąbek tajemnicy, iż będzie to mała terrorystka. ) terrorystce, bo trudno by nie zauważyć tak pięknej kobiety w ciąży
Chyba kpisz?! Ten kto nie czytał sagi "Twilight" jest fujarą! ( bez obrazy, tym co nie czytali )
Cieszę się, że jesteś mniej brutalna i dziękuję za piękny i długaśny komentarz Przynajmniej się niektórym podobało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HuddyFan dnia Sob 10:59, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_Cuddy
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 03 Sty 2009
Posty: 149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:06, 14 Lis 2009    Temat postu:

No no, super
Fik pierwsza klasa
Po prostu cuddo
Jak zawsze niecierpliwie, czekam na c.d


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin