Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Trying to understand [Z]
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Wto 16:10, 01 Wrz 2009    Temat postu: Trying to understand [Z]

Przepraszam za mojego ponurego i skrzywionego Wena, siedzącego obecnie w jakimś kącie Tak więc oddaję w Wasze ręce mojego drugiego fika, tym razem bardziej, niestety, smutnego...



1.

Ani autobusy, ani ciężarówki, ani jeżdżące pod jej oknami karetki nie były w stanie wyrwać jej z odrętwienia. Siedziała na podłodze, mocno przyciskając kolana do klatki piersiowej. Wyglądała jak mała dziewczynka, śmiertelnie przerażona tego, że ktoś może ją skrzywdzić. Zranić po raz kolejny. Jej serce, okaleczone ze wszystkich stron już by tego nie zniosło.
W mieszkaniu rozległ się cichy płacz dziecka. Drgnęła, poruszyła się po raz pierwszy od kilku godzin. Ale nie wstała z miejsca. Ledwo pamiętała, jak wtedy z trudem doszła tutaj i usiadła, nie czując zupełnie nic. A to było zaledwie wczoraj. Wczoraj wieczorem. Nie mogła podjąć wysiłku, nie mogła wstać, bo wtedy czas zacząłby się toczyć od nowa. A ona chciała tkwić w tym zawieszeniu, nie musząc o niczym myśleć i nad niczym się zastanawiać. Rozpaczliwie wierzyła, że póki nie zacznie żyć dalej, może udawać, że nic się nie stało. Zapomniała, że teraz nie chodziło tylko o nią. Miała pod opieką dziecko, istotę, która nie potrafiła przeżyć bez jej opiekuńczych ramion. I właśnie ta istota upominała się rozpaczliwym krzykiem o należną jej porcję uwagi i miłości. Nie była tylko pewna, czy jest w stanie jej to dać.
Musiała od nowa przewartościować swoje życie. Musiała uporządkować swoje uczucia, zamknąć je w dokładnie opisanych szufladkach. Musiała nauczyć się żyć w tym świecie, w tym nowym dla niej świecie. Świecie bez jej rodziny. Bez niego. I bez niej.
Nie umiała.
Płacz dziecka stawał się coraz głośniejszy. Jakaś karetka na sygnale kluczyła po wąskich uliczkach w pobliżu. W pustym mieszkaniu głośnym echem rozległo się natarczywe pukanie do drzwi.
Ożywiła się, złudna nadzieja nadała jej oczom dawny blask. On zawsze tak pukał… Może jeszcze będą się razem z tego śmiać…?
I nagle brutalny powrót do rzeczywistości. Nie zapukałby do swojego mieszkania. To ktoś inny, jedna z wielu osób pukających do jej drzwi od tamtego strasznego wieczoru. Nie otworzyła.
Nie musiała. Osoba dobijająca się do jej domu postanowiła dostać się do środka na własną rękę. Podniosła doniczkę i wyjętym z pod niej kluczem otworzyła drzwi.
Lisa urywkiem świadomości zarejestrowała, że płacz dziecka ucichł. Nagle poczuła oplatające ją opiekuńcze ramiona i cichy głos, mówiący łagodnie:
- Siostrzyczko… Lisa… Spójrz na mnie…
Opieka, którą ktoś wreszcie ją otoczył, zrobiła swoje. Kobieta wybuchła rozpaczliwym, urywanym płaczem. Po raz pierwszy od wielu godzin.
- Już dobrze… dobrze…
- Nic nie jest dobrze, nie rozumiesz?!- krzyknęła Lisa przez łzy. – Nie chcę… Nie mogę dalej żyć!
- Przestań – wysoka brunetka ze wszystkich sił starała się ją uspokoić. – Nie mów tak… Masz przecież dla kogo żyć!
- Miałam żyć dla nich – gorzko odparła jej siostra. – Dla mojej rodziny. Miałam żyć dla Joy. Miałam żyć dla mojej młodszej siostry. Wszyscy, których kochałam, odeszli! Nie rozumiesz tego, Joan?!
- Nie wszyscy! – gorąco zaoponowała Joan. – Twoja córeczka żyje, kocha cię i potrzebuje. Musisz walczyć, skarbie, dla niej!
- Nie rozumiesz – Lisa pokręciła głową. – Nie rozumiesz, jak to jest mieć w sercu ogromną dziurę, wyczuwalną przy każdym poruszeniu. Nie rozumiesz, jak to jest czekać na to, aż usłyszysz czyjś głos, wiedząc jednocześnie, że on już nigdy się nie rozlegnie – spojrzała siostrze prosto w oczy. – Nie rozumiesz, jak to jest patrzeć się w oczy swojego dziecka, widząc w nich odbicie swojej córki i męża – wzięła głęboki oddech. – Nie rozumiesz – szepnęła z rozpaczą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Pon 18:20, 05 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:00, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Mam wrażenie, że stało się coś złego
Nie lubię smutnych fików, bo są... smutne
Dobra to ja już czekam na dalszy ciąg może coś się wyjaśni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:05, 01 Wrz 2009    Temat postu:

A nawet lubię smutne ficki... Są takie.... smutne. Jak narazie mi się podoba, pisz dalej

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cralite dnia Wto 18:06, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżuczek
Wieczny Rezydent


Dołączył: 22 Wrz 2007
Posty: 862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd

PostWysłany: Wto 18:24, 01 Wrz 2009    Temat postu:

To nie wrażenie, to pewność, że stało się coś okropnego, katastrofalnego nawet. Bo jeśli Cuddy nie jest w stanie zając się dzieckiem, które poza pracą jest wszystkim czego pragnęła, to musiało stać się coś co najmniej przerażającego albo okropnie smutnego.

Pięknie opisane studium rozpaczy, aż boję się co będzie dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zraniona
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 352
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze Swojego Szczęśliwego Miejsca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:41, 01 Wrz 2009    Temat postu:

Skomentowałabym, ale mam w gardle gule od powstrzymywania płaczu

Cralite ja natomiast za to nie lubię smutnych fików

No nic Weeeenaaaa
Może nawet nie będzie, aż tak smutnawo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Śro 19:14, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Tym razem, w tym fiku nie będziemy iść po kolei. Następna część ku pokrzepieniu serc Dla Zranionej

Rok i 3 miesiące wcześniej

LISTOPAD


Mała dziewczynka szła spokojnie przez parkowy trawnik, oglądając uważnie kolejny napotkany na swej drodze liść. Lisa przyglądała się jej, przechylając lekko głowę. Jej dłoń spoczywała w bezpiecznym i ciepłym uścisku ręki House’a.
- Czemu się tak na nią patrzysz? – nie mógł zrozumieć diagnosta.
- Podziwiam – odparła z uśmiechem Cuddy. Widząc zdumione spojrzenie Grega, wzniosła oczy do góry.
- I tak nie zrozumiesz, mężu – powiedziała ciepło, delikatnie ściskając jego palce. House prychnął.
- Nie mów tak do mnie – zaoponował.
- Jak? Mężu? – zaczęła droczyć się z nim Lisa.
- Jeszcze się nie przyzwyczaiłem – pokręcił głową. – Żono – dodał zjadliwie. Cuddy roześmiała się.
- Rachel, chodź tutaj! Pójdziemy na placyk! – zawołała po chwili do odwróconej do nich plecami dziewczynki. Mała nie zareagowała, choć Lisa była pewna, że ją słyszała. Zadrżała. Przypomniały jej się te długie tygodnie, kiedy słowo „autyzm” było dla niej równoznaczne ze słowem „wyrok”. I wtedy przy jej boku pojawił się Greg. Nie poddając się, wyszukując coraz to lepszych specjalistów. Był zawsze w pobliżu. W jego ramionach mogła znaleźć tak potrzebne jej ukojenie i poczucie bezpieczeństwa.
Teraz Lisa wiedziała o chorobie córki bardzo dużo. Wiedziała też, że taki komunikat, jaki wypowiedziała przed chwilą, dla Rachel nic nie znaczy. Ale z całego serca pragnęła traktować swoje dziecko normalnie. Walczyć z przypadłością małej, bo walczyła o lepsze życie dla swojego ukochanego, jedynego dziecka.
Krzyk córki wyrwał ją z zamyślenia. Puściła rękę House’a i w kilka chwil znalazła się przy dziecku. Rachel stała naprzeciwko drzewa i wrzeszczała tak, jakby ją obdzierano ze skóry. Cuddy przykucnęła i obróciła ją do siebie tak, aby mogła spojrzeć jej w oczy.
- Nie krzycz – powiedziała powoli i wyraźnie, utrzymując kontakt wzrokowy z dziewczynką. Mała zaczęła się uspokajać, jej krzyk tracił na sile, aż w końcu całkowicie umilkł.
- Już dobrze – oznajmiła łagodnie Cuddy. – Idziemy się bawić? – zapytała, podnosząc się z kolan.
Rachel popatrzyła na jej twarz, po czym odwróciła się i biegiem wróciła na ścieżkę. Lisa podążyła za nią, otrzepując spodnie z listopadowych liści.
- Tym razem udało się wyjątkowo szybko – zauważył House, gdy kobieta znalazła się koło niego. Cuddy skinęła głową. Każdy napad Rachel wyczerpywał je obie.
- Już dobrze – powtórzył po niej Greg, z powrotem ujmując jej dłoń. Lisa odetchnęła głęboko. Jesienne powietrze wywiało z jej głowy zamęt i wciąż brzmiący w uszach krzyk córeczki. Przyjrzała się idącej przed nimi dziewczynce. Delikatnie wyjęła swoją dłoń z ręki House’a, przepraszając go spojrzeniem i przyspieszyła kroku. Teraz szła koło Rachel, która przekładała trzymane w rękach liście, mrucząc coś pod nosem.
- Ładne liście – zagaiła Lisa, nie licząc na odzew. Ku jej zdumieniu, córka spojrzała na nią i podniosła liście do góry.
- Dwa. Mama, dwa – powiedziała powoli, jakby zastanawiając się nad słowami.
- Dwa, skarbie. Dwa śliczne liście – odpowiedziała jej zdziwiona i do głębi wzruszona mama. Dziewczynka opuściła wzrok i powróciła do przerwanej czynności, jakby w międzyczasie nic się nie zdarzyło.
Po policzkach Lisy popłynęły łzy. Jednak nie były to takie same łzy jak wtedy, gdy dowiedziała się o chorobie małej. To były łzy szczerej radości, że jej wysiłki odnoszą efekty. To były łzy triumfu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Pią 17:26, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:15, 10 Wrz 2009    Temat postu:

Oł gasz!!
Jej nie zauważyłam tej części!
Ale jestem oczarowana
To takie piękne!
House i Cuddy małżeństwem
I do tego córeczka. Tylko, że chora...
Ale widać, że wszyscy razem są szczęśliwi.
Pięknie, cudownie.
Mam nadzieję, że ujrzę jeszcze kolejną część
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:54, 10 Wrz 2009    Temat postu:

Wow
Pogratulować pomysłu
Stało się coś złego, prawda?
Biedna Cuddy...

Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pią 18:12, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Ekhm, ekhm...

Rok i 2 miesiące wcześniej

GRUDZIEŃ


- Rachel, samochód, samochód, Rachel, samochód.
- Mhm…
- Rachel, samochód, samochód, samochód!
- Tak, samochód.
- Rachel, samochód!!!
- Chcesz iść do samochodu???
- Rachel, samochód!!! Nie, nie, nie, nie, nie, nie!!! NIE!!!
- Rachel, nie rozumiem o co ci chodzi!
- Rachel, samochód, mama, tata, Rachel, samochód!!! NIE, NIE, NIE!!!
- Jechałaś dzisiaj samochodem, tak?! O to ci chodzi?!
- Rachel, samochód.
- Tak, Rachel, samochód – zgodził się Wilson, oddychając z ulgą. Już się przestraszył, że dziewczynka będzie miała atak. Nie umiał sobie z nią poradzić. Miał tylko nadzieję, że Cuddy nie usłyszała krzyków małej.
Spojrzał na bawiącą się na podłodze Rachel. Bawiącą się… Właściwie układającą kilkadziesiąt biurowych spinaczy w jedną linię. Wyglądała na bardzo zajętą. Brązowe loki opadały jej na buzię, a duże zielone oczy, zwykle oglądające świat, którego nikomu poza nią nie jest dane zobaczyć, teraz skupione były na błyszczących przedmiotach.
Nagle drzwi od gabinetu onkologa otworzyły się gwałtownie, przerywając ciąg spinaczy ułożony przez małą, a do środka wpadła Cameron, przynosząc ze sobą atmosferę chaosu i nerwowości, tak charakterystyczną dla ER.
- Mam pacjenta z podejrzeniem raka żołądka – wydyszała, dopiero po chwili zwracając uwagę na Rachel. Dziewczynka spojrzała na porozrzucane po podłodze „zabawki”, poderwała się na równe nogi i zaciskając powieki, zaczęła krzyczeć.
Zdezorientowana i przestraszona Cameron spojrzała na Wilsona.
- Dlaczego ona… co ja… - wyjąkała.
- Zepsułaś jej zabawę – wyjaśnił nieco nerwowo James. – Rozrzuciłaś spinacze, nie wiem, może spróbuj je poukładać…
Allison przykucnęła na podłodze i zebrała spinacze w jedno miejsce. Rachel nie przestała krzyczeć, ale wyczuwając ruch, otworzyła oczu. Cam zaczęła układać przedmioty w poprzedniej kolejności. W miarę, jak zbliżała się do końca, krzyk dziewczynki cichł. Gdy skończyła, mała umilkła. Obrzuciła ją obojętnym spojrzeniem i wróciła do zabawy.
Cameron podniosła się z klęczek z poczuciem zwycięstwa wypisanym na twarzy.
- Daj te papiery - oznajmił Wilson. Widząc jej nic nierozumiejące spojrzenie, wyjaśnił:
- Kartę tego pacjenta z podejrzeniem nowotworu.
- Aaa… - Allison skinęła głową i podała mu dokumenty.
Nie pomyśleli o jednym. Drzwi od gabinetu pozostały otwarte, a matka zawsze rozpozna krzyk swojego dziecka.

***

Cameron oddała kartę Wilsonowi i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku skierowała się do drzwi. W progu minęła się z podenerwowaną Cuddy, o mało się z nią nie zderzając. Administratorka nie zwróciła na nią uwagi i wpadła do gabinetu, gotowa na śmierć i życie walczyć w obronie swego dziecka. Ku jej zdumieniu Rachel siedziała na podłodze, bawiąc się, a James w skupieniu wypełniał papiery. Na jej widok podniósł głowę.
- Co tu się dzieje? – zapytała zdezorientowana Cuddy. – A raczej… co tu się działo?
Onkolog wzruszył ramionami.
- Nic się nie działo. Rachel się trochę… eee… zdenerwowała, ale jak widzisz, już wszystko w porządku – dokończył nieco kulawo. Lisa westchnęła.
- Wezmę ją – zdecydowała. Wilson energicznie pokręcił głową.
- Nie musisz – zaprotestował.
- Jesteś zajęty, papiery i w ogóle… - Cuddy też nie popisała się elokwencją.
- Naprawdę nie musisz jej stąd zabierać – przekonywał ją onkolog.
- To ty nie musisz się nią zajmować – odpowiedziała mu Lisa. Przykucnęła koło córki i powiedziała do niej cicho:
- Rachel, chodź z mamusią. Pójdziemy zjeść kanapki, a potem do taty. Chodź.
Dziewczynka zignorowała ją. Cuddy podniosła się ciężko. Każde niepowodzenie odkładało się na jej ramionach jak kamień, każdy sukces jeden kamyczek zabierał. Ostatnio czuła się, jakby dźwigała cały kamieniołom.
Nagle wpadła na pewien pomysł. Szybkim krokiem wyszła z gabinetu, wracając po chwili z wózkiem inwalidzkim. Zatrzymała go koło Rachel i spytała wesoło:
- Chcesz się przejechać?
Mała obejrzała wózek dokładnie, poświęcając uwagę wszystkim szczegółom, aż w końcu wpakowała się na siedzenie.
- Do zobaczenia, Wilson!- zawołała Cuddy, wyjeżdżając pojazdem na korytarz. Zmierzając w stronę stołówki, zapytała się dziewczynki:
- Jedziemy do taty?
- Nie taty – ku jej zdumieniu odpowiedziała Rachel. Uszczęśliwiona administratorka postanowiła próbować dalej.
- Do wujka Jimmiego?
- Nie wujka.
- Do cioci Allison?
- Nie cioci.
Dziewczynka mocno trzymała się poręczy wózka, a na jej wargach błądził nieobecny uśmiech. I Wedy Lisa zrozumiała – jej córka się z nią b a w i ł a. Przekomarzała się, biorąc przykład z dorosłych. No dobrze, biorąc przykład z rodziców. Zarówno z mamy jak i z taty…
- To może… do wujka Erica?
- Nie wujka.
- Do wujka Roberta?
- Nie wujka! Nie! Mama, źle! – Rachel wybuchnęła perlistym śmiechem. Cuddy wsłuchała się w ten cudowny dźwięk, który tak rzadko było jej dane usłyszeć. Brzmiał jak dzwonek, jak miliony małych srebrnych dzwoneczków… Brzmiał jak zapowiedź sukcesu.
Sama też się roześmiała. Szły korytarzami, śmiejąc się radośnie, a ludzie – personel i pacjenci – uśmiechali się do nich. Do matki i córki, szczęśliwych z tego, że są razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:56, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Jakie to wszystko piękne.
Słodka jest ta Rachel
Ciągle mnie ciekawi co się wydarzyło w pierwszej części - jakiś wypadek?
Cuddy to dobra matka i jest bardzo cierpliwa.

Twoje pomysły są świetne kocham twojego wena

Czekam na następną część


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ley dnia Pią 18:57, 11 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:15, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Bosko bosko bosko Ja już chce cd.... Mnie również zarąbiście ciekawi co się stało w pierwszej części, weeeena życzę
Pozdro x]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:56, 12 Wrz 2009    Temat postu:

Tak...autyzm to ciężka choroba...
Kolejna część równie dobra
pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Nie 15:50, 13 Wrz 2009    Temat postu:

Rok i miesiąc wcześniej

STYCZEŃ


House wpadł do gabinetu Cuddy, jak zwykle nie zawracając sobie głowy pukaniem.
- Musisz zgodzić się na biopsję mózgu u mojego pacjenta – oznajmił.
- Nic nie muszę – odparła znad papierów. Greg prychnął i usadowił się na kanapie. Obrzuciła go szybkim spojrzeniem i zaproponowała:
- Spróbuj jeszcze raz.
Diagnosta znowu prychnął.
- Na kogo ja niby wyglądam? – zapytał sarkastycznie, wpatrując się w jej twarz. Cuddy oderwała się od papierów i oparła głowę na ręce, przyglądając mu się.
- Nie musisz odpowiadać – zastrzegł szybko House.
- Wyglądasz na bardzo zmęczonego człowieka – zawyrokowała w końcu. Greg wzruszył ramionami.
- Nie wyspałem się.
- A to już nie moja wina.
- Czyżby?
Na twarz Cuddy wypłynął rumieniec.
- Miałeś wystarczająco dużo czasu po… wystarczająco dużo czasu, żeby się wyspać.
House stłumił uśmiech.
- Podpiszesz mi tą zgodę na biopsję, czy nie? – postanowił wybawić ją z opresji.
- Daj kartę.
Diagnosta podał jej dokumenty. Lisa szybko przebiegła je wzrokiem, po czym zdecydowała:
- Nie możesz zrobić mu biopsji.
House’owi zrzedła mina.
- Ej, czemu? – zaprotestował.
- Ponieważ masz co najmniej trzy inne, mniej inwazyjne sposoby na potwierdzenie twojej diagnozy.
- Ale biopsja jest fajniejsza!
- Nie.
- Cuddy!
- Nie.
- Lisa!
- Nie.
- Skarbie, kochanie, słoneczko!
- Aż tak jesteś zdesperowany? – roześmiała się. House podniósł się z kanapy i stanął po drugiej stronie biurka, nachylając się do niej.
- Mogę zrobić biopsję? – zapytał cicho, a jego usta coraz bardziej zbliżały się do ust Cuddy.
- Nie możesz.
- Mogę zrobić biopsję? – powtórzył, składając delikatny pocałunek na jej wargach.
- Nie możesz?...
Nagle obydwoje usłyszeli stuknięcie drzwiami. House wyprostował się, a Lisa nerwowym ruchem przygładziła włosy.
- Tak, Cameron? – powitała wchodzącą kobietę.
- Mam raport z ER, do podpisu – oznajmiła Cam, kładąc dokumenty na biurku.
- Dobrze.
- Eee… zależałoby mi… mogłabyś od razu podpisać?
- W porządku – zgodziła się nieco zdziwiona Cuddy. Szybko przeczytała pierwszą stronę, po czym postawiła na niej zamaszysty podpis, tak samo, jak na dwóch następnych.
- Dziękuję – uśmiechnęła się Allison, po czym wyszła z gabinetu. House obrócił się w stronę Lisy.
- To na czym skończyliśmy?
Administratorka nagle zdała sobie sprawę z tego, że mało brakowało, a podpisałaby mu tę zgodę. Szybko wstała z fotela i zaczęła się cofać, póki nie poczuła za plecami ściany.
- Chciałaś uciec? – uśmiechnął się Greg, robiąc krok jej stronę.
- Nie zapominaj, że w bieganiu jestem lepsza od ciebie – powiedziała ostrzegawczo.
- Rzeczywiście, to jedyna dziedzina, w której możesz jako tako ze mną konkurować – zgodził się, podchodząc coraz bliżej.
- Jedyna? Jako tako? – był tak blisko, że mogła policzyć jego rzęsy. Postanowiła zaatakować.
- Sądzę, że jest więcej takich dziedzin, w których jestem lepsza od ciebie.
- Na przykład?
- Na przykład… to.
- Przykro mi, że muszę cię rozczarować, ale nie całujesz lepiej ode mnie.
- Nie mów, że muszę cię przekonywać.
- Możesz spróbować…
- …
- Niestety, jesteś wyjątkowo mało… przekonywująca.
- Że niby nie dorównuję mistrzowi?
- Jeszcze nie… ale prawdę mówiąc, masz potencjał. Co powiesz na małe korepetycje?
- Chętnie. Możemy zacząć od… zaraz.
- Termin mi pasuje…
- Stop. Poczekaj. A co z twoim pacjentem?
- Kobieto! Ty o pacjencie?! W takiej chwili?!
- Wiesz, House, niektórzy ludzie są podstępni…
- Ty żmijo…Nie musisz się nim martwić, już pewnie jest na sali operacyjnej.
- Jak to?! – odepchnęła go, a sama odsunęła się o kilka kroków w stronę biurka. – Przecież nie podpisałam żadnej zgody!
- Podpisałaś. Popatrz na papiery, które dostałaś od Cameron. Raport zajmuje dwie strony, ty podpisałaś trzy. Cameron to widziała i poszła od razu zameldować to mojemu zespołowi. Jak pewnie wiesz, oni lubią działać szybko. Na szczęście nie przeczytałaś tych kartek, tak jak przewidywał Plan.
- Plan?!
- Tak, Plan. Przez duże P.
Cuddy zatkało z wściekłości. Odzyskała głos dopiero wtedy, gdy House był już przy drzwiach.
- Coś mi się wydaje – wycedziła zimno – że ktoś dzisiaj będzie spał na kanapie. Sam!
- Ależ będzie ci niewygodnie! – zatroskał się House, po czym obrzucając ją ostatnim zwycięskim spojrzeniem, opuścił gabinet.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:01, 13 Wrz 2009    Temat postu:

Cytat:
- Coś mi się wydaje – wycedziła zimno – że ktoś dzisiaj będzie spał na kanapie. Sam!
- Ależ będzie ci niewygodnie! – zatroskał się House, po czym obrzucając ją ostatnim zwycięskim spojrzeniem, opuścił gabinet.

Padłam!
Świetne, świetne!
I ten podstęp House'a. O mamuniu! xD.

Cytat:
- Skarbie, kochanie, słoneczko!
- Aż tak jesteś zdesperowany? – roześmiała się.

To też jest świetne . Już wyobrażam sobie House'a jak mówi to przesłodzonym głosem
Nie, no tak mi się podoba, że uświadomiłam sobie, że cię kocham.
Hah

Masz tu worek z "pomysłami" i nakarm nimi swego Wena. Żeby rósł i rósł i stawał się większy
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:08, 13 Wrz 2009    Temat postu:

To jest świetne
Przez całą część śmiałam się jak głupia

Cytat:
- Cuddy!
- Nie.
- Lisa!
- Nie.
- Skarbie, kochanie, słoneczko!
- Aż tak jesteś zdesperowany?


*zgon* To jest prawdziwa wymiana zdań Huddy

Ale House podpuścił Lisę, oby więcej takich tekstów. Tylko szkoda, że koniec wydaje się mi się bardzo smutny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:49, 13 Wrz 2009    Temat postu:

Dr Tygrysolko to jest piękne
Orginalny pomysł, ale widzę, że Ci ich nie brakuje
Gratuluje
Bardzo ciekawy ten fik. Forma i treść.
Świetnie ci wychodzą dialogi H-C i ogólnie bardzo realistycznie oddajesz ten ich związek, to dowód na to, że wcale nie musi być nudno, gdyby byli razem. Więc może podeślesz fika do David'a Shora to go oświeci. Strasznie żal mi Cuddy ze względu na małą Rachel oczywiście. Naprawdę ciekawi mnie co się stało
No cóż za rok i jeden miesiąc się dowiemy
A nie teraz został już tylko rok
I dobrze, bo bardzo fajnie się czyta więc ja chętnie jeszcze poczytam to co nam zaserwujesz nim wyjaśnisz co się stało.
Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:44, 13 Wrz 2009    Temat postu:

Świetne xD Im bardziej jest teraz śmieszne, tym bardziej mnie intryguje co sie stało na początku... No cóż trzeba czekać, ale mistrzowsko ci to opowiadanie wychodzi
Cytat:
- Cuddy!
- Nie.
- Lisa!
- Nie.
- Skarbie, kochanie, słoneczko!
- Aż tak jesteś zdesperowany?

Padłam przy tym fragmencie

Wena


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Pon 18:26, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Dziękuję jak najserdeczniej za te wszystkie komentarze Czuję się naprawdę mile połechtana
Tą część dedykuję Ley za wierne komentowanie. I za to:
Cytat:
Nie, no tak mi się podoba, że uświadomiłam sobie, że cię kocham.

I za worek z pomysłami
Tak więc:


Rok wcześniej

LUTY


- Przełącz to!
- Nie, bo ja to oglądam!
- Przełącz!
- Nie chcę!
- House, możesz to wreszcie przełączyć?!
Greg spojrzał się na nią ze zdziwieniem.
- Co cię ugryzło? – zapytał. Gdy Cuddy nie odpowiedziała, zasugerował:
- Może pchła?
- A może jestem w ciąży? – rzuciła Lisa, zabierając mu pilota. House’a zamurowało.
- Ale może czy na…
Lisa westchnęła.
- To miało inaczej wyglądać – wyjaśniła. – Miałam ci powiedzieć przy kolacji, ze świecami, w jakiejś przytulnej restauracji… Jak widać, jestem po prostu do bólu prozaiczna – pożaliła się, wtulając się w jego ramię. House spojrzał się na nią z politowaniem.
- No tak, a ze mnie to jest urodzony romantyk – stwierdził, kiwając głową. Cuddy roześmiała się i pocałowała go w policzek. Greg poczekał, aż skończy się śmiać, po czym ostrożnie położył rękę na jej brzuchu. Tak ostrożnie, że niemal przestał oddychać.
- Nie ma jeszcze zębów – poinformowała go Lisa, starając się ukryć rozbawienie. – Raczej cię nie ugryzie.
- Nie byłbym taki pewien na twoim miejscu – odpowiedział jej poważnie diagnosta. – W końcu to moje dziecko.
- A ja wiem, czy twoje… - zaczęła zastanawiać się Cuddy, nie patrząc się na niego. House gwałtownym ruchem odepchnął ją od siebie i z pozycji półleżącej powrócił do siedzącej.
- Jak to nie moje?! – zdenerwował się. - To czyje?!
- No nie wiem… Może tego pana z elektrowni, co spisywał ostatnio liczniki… Może Chase’a, wiesz, te jego włosy… Albo Wilsona, ostatnio był dla mnie takim wsparciem… A może to jest dziecko Foremna, szczerze mówiąc, zawsze mnie kręcił – Lisa ze wszystkich sił starała się nie wybuchnąć śmiechem.
- Małe Murzyniątko, tak? – House zrozumiał, że Cuddy go wkręciła, ale wciąż nie mógł pozbyć się wizji miniaturowego Foremana w objęciach swojej żony.
- Mulacik, skarbie, Mulacik – sprostowała Lisa, ponownie się do niego przytulając.
- Nie chciałbyś małego Mulacika?
- Nie, dzięki, wolę swoje – Greg potrząsnął głową.
- Ty rasisto – zaczęła Cuddy, ale przerwała jej Rachel, która nagle pojawiła się w progu.
- Kochanie, słoneczko, co się stało? – wyplątała się z objęć House’a i wyciągnęła ręce do swojej córki. Mała cała się trzęsła, wyglądała na przerażoną. Kolejny raz zaskoczyła Lisę, podbiegając do niej i wtulając się prosto w jej brzuch.
- Mama, bu – wyszeptała drżącym głosem.
- Przestraszyłaś się, tak? Miałaś zły sen? Już nie musisz się bać. Mama jest – uspokoiła ją Cuddy. Podniosła małą i posadziła sobie na kolanach, delikatnie kołysząc. Rachel powoli przestawała dygotać, aż w końcu całkiem się uspokoiła. Zamknęła oczy.
Lisa poczuła rozlewające się po całym ciele przyjemne ciepło, promieniujące od ciałka małej. Spojrzała się na Grega. Mężczyzna przyglądał się jej, lecz gdy spostrzegł jej wzrok, szybko odwrócił głowę w stronę telewizora.
- Dla mnie znowu nie ma miejsca – mruknął z wyrzutem. – Przed chwilą oznajmiłaś mi, że będziemy mieli dziecko, a teraz masz mnie gdzieś. A jak moja psychika nie poradzi sobie z tym ciosem? – pokręcił głową, użalając się nad swoim marnym losem.
Cuddy zaśmiała się cicho. Mąż, córeczka, drugie dziecko w drodze. Szczęśliwa rodzina, dobra praca.

Dla takich chwil warto jest żyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dr Tygrysolka dnia Wto 16:36, 15 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IloveNelo
Stomatolog
Stomatolog


Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Caer a'Muirehen ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:50, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Cudnie Świetne części. Nie mam słów. Oby tak dalej !
Wena!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ley
Nefrologia i choroby zakaźne
Nefrologia i choroby zakaźne


Dołączył: 24 Cze 2009
Posty: 4088
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Huddyland.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:06, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Dedykacja? Dla mnie? Ta cała część? Jej!
Jestem oczarowana!
Oh jak miło przyjął to Greg, że będzie miał dziecko.
Podobało mi się. Może mało się działo, ale taki spokojny też mi przypadł do gustu.
Jak ja uwielbiam twoją Rachel Jest taaakkkaa słodka
Rozmowa od położenia ręki House'a na brzuchu Lisy do "- Nie chciałbyś małego Mulacka?" - nieziemskie
A przy fragmencie z zębami u dziecka padłam!

I te ostatnie zdanie kończące część. Takie... magiczne?
Po prostu piękne.

Czekam z niecierpliwością na kolejny fragment tego jakże cudownego opowiadania! Bo w nim jest coś co przyciąga uwagę i porusza!
Pozdrawiam serdecznie

PS. Myślę, że na razie starczy ci na kolejne części zawartości worka. Jak zacznie brakować, to wiesz kogo poprosić o więcej kilogramów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pikaola
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:04, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Śliczne
Ach ta Lisa, żeby tak straszyć Grega
Ley chyba wypisała już wszystkie fantastyczne momenty.
No tak właściwie to wszystkie
Ten fik strasznie mnie wciągnął i dlatego już się strasznie niecierpliwie

P.S. Pisałam już jak strasznie mi się podoba


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cralite
Student Medycyny
Student Medycyny


Dołączył: 09 Cze 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wieczność
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:12, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Jak zawsze wspaniałe Fragment o zębach był nieziemski I reakcja Grega na to, że będzie miał dziecko przeurocza, taka... trochę House'owa Intryguję mnie coraz bardziej ten początek.... Fick bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na cd
Wena po stokroć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:48, 14 Wrz 2009    Temat postu:

Na początku jak przeczytałam trochę się wystraszyłam, że mogą się nam nasze fiki upodobnić, właśnie wrzuciłam coś nowego nie spodziewałam się, że może się tu pojawić jeszcze jedno maleństwo, ale myślę, że obie historie są wystarczająco różne
Ale do rzeczy
Kocham tego fika
Jestem oczarowana, jak już mówiłam bardzo ładnie piszesz i zaskakujesz pomysłami
Coś mi się wydaje, że ten fik ma bardzo duże szanse, by stać się jedym z moich ulubionych, a mam ich tylko parę.

Wena
Dużo wena bo ciekawi mnie co się z tego wszystkiego urodzi, ale znając Twoją mroczną naturę, którą ujawniasz w miniaturkach, po prostu się boję.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Pon 20:50, 14 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dr Tygrysolka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 25 Kwi 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa

PostWysłany: Wto 16:35, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Kolejna część Dla liska

Cytat:
bo ciekawi mnie co się z tego wszystkiego urodzi, ale znając Twoją mroczną naturę, którą ujawniasz w miniaturkach, po prostu się boję.


Nie bój się! Mogę cię pogłaskać po główce jeśli chcesz

Jedenaście miesięcy wcześniej

MARZEC


Szelest pościeli wyrwał Cuddy ze snu. Odkąd adoptowała Rachel była wyczulona na każdy ruch, każdy dźwięk. Teraz obróciła się na drugi bok i pomacała ręką przed siebie. Spodziewała się dotknąć ciepłego ramienia swojego męża i nieprzyjemnie rozczarowała się, gdy uderzyła dłonią w pustą poduszkę. Zaspana uniosła głowę, nieprzytomnie rozglądając się dookoła. Wśród zamazanych konturów rozpoznała sylwetkę House’a, stojącego w progu.
- Gggd..dzi…gdzie… i… - usiłowała wychrypieć, ale zaschnięte gardło odmówiło jej posłuszeństwa.
Greg odwrócił głowę, a w jego spojrzeniu Lisa odnalazła swoją ukochaną iskierkę, tę, która pojawiała się tylko wtedy, gdy patrzył na nią.
- Śpij – powiedział miękko, po czym wykuśtykał z pokoju. Po chwili do uszu Cuddy dobiegło ciche stuknięcie drzwiami. Zastanowiła się, czy nie wstać i przez chwilę rozważała wszystkie za i przeciw. Nie zdążyła rozważyć wszystkich, bo usnęła.

***

- Mama, am!
Rachel siedziała przy stole, stukając łyżeczką o szklankę i głośno zaznaczając swoją obecność. Przed chwilą Lisa stoczyła z nią batalię o zjedzenie miski płatków, więc była pewna, że mała nie jest głodna. Tak po prostu sobie… krzyczała.
Cuddy zaś krzątała się przy blacie, robiąc kanapkę dla siebie, walcząc z nawracającymi mdłościami i troską o House’a.
- Mama, am! Am, am, am! Mama, mama! Dwa!
Szklanka wyśliznęła się z rąk Lisy i uderzyła o podłogę, rozbijając się w drobny mak. Administratorka w pierwszym odruchu cofnęła się, wbijając sobie w stopę drobny odłamek szkła. Opadła na najbliższe krzesło ze łzami w oczach i z poczuciem, że dzisiaj wszystko idzie nie tak.
- Mama, źle! Dwa, dwa źle! Bach! Mama, bach…
Trzaśnięcie drzwiami. Cuddy nigdy nie przypuszczała, że ten dźwięk wzbudzi w niej radość i poczucie ulgi.. W drzwiach kuchni stanął House, z zarumienionymi policzkami i błyszczącymi oczami, niczym dziecko, dostające wymarzony prezent.
Nie zwrócił uwagi na szklankę, na bałagan w kuchni ani nawet na Cuddy wyglądającą jak siedem nieszczęść. Wpatrywał się tylko w Rachel.
- Chodź – powiedział do niej. – Pojeździmy.
Dziewczynka, obsesyjnie uwielbiająca wszystko, co ma koła, poderwała się z krzesła i wypadła do przedpokoju. Lisa ostrożnie podniosła się z krzesła i zrobiła krok do przodu, omijając szkło. Niestety, zapomniała o zranionej nodze. Syknęła z bólu i szybko cofnęła się na uprzednie miejsce. Dopiero wtedy Greg zwrócił na nią uwagę.
- Co ci? – zdziwił się, podchodząc do niej. Tylko pokazała mu stopę. House pokręcił głową.
- Wyszedłem zaledwie na chwilę – mruknął. – Jesteś jak dziecko z nożyczkami. Jak się na nie patrzysz, ładnie wycina, a tylko wyjdziesz i jest gotowe podciąć sobie żyły…
W tym momencie z przedpokoju dobiegły ich okrzyki, bez wątpienia wyrażające wielką radość.
- Co ona… - zdziwiła się Cuddy, po czym nagle przerwała i spojrzała się na House’a. – Co ty jej kupiłeś?
- O co ty mnie posądzasz? – Greg zrobił minę niewiniątka. – Myślisz, że kupiłbym jej, na przykład… motor?
- Nie zdziwiłabym się – przyznała.
- No to muszę cię rozczarować – House odsunął się na bok, odsłaniając jej drzwi do przedpokoju. A tam, na błyszczącym, czerwonym rowerku, siedziała rozradowana Rachel. Cuddy uśmiechnęła się szeroko, ale na widok pojazdu przed jej oczami pojawiło się dawne wspomnienie…

- Natalie, czekaj na mnie!
Mała dziewczynka w jaskrawożółtej bluzce jedzie na błyszczącym, czerwonym rowerze. Słysząc okrzyki swojej starszej siostry śmieje się i pedałuje jeszcze szybciej.
- Natalie, bo powiem mamie!
Mała zatrzymuje się z grymasem niezadowolenia na buzi.
- Lizzie, ty zawsze wszystko psujesz – mówi oskarżycielsko. Starsza dziewczynka staje koło roweru, odgarniając z twarzy brązowe loki.
- Jak będziesz grzeczna, pójdę z tobą do szosy – obiecuje.
- Super! – cieszy się mała, zapominając o swojej złości. Zaczyna jechać, z początku powoli, lecz później przyspiesza coraz bardziej i bardziej.
- Natalie, miałaś być grzeczna! – denerwuje się Lizzie. Dziewczynka nie reaguje.
- Natalie, zaraz dojedziesz do szosy! Masz się natychmiast zatrzymać!
Mała znika za górką. Za górką jest szosa.
Bardzo ruchliwa szosa.
Dziewczyna biegnie najszybciej jak umie. Gdy wbiega na górkę, słyszy pisk hamulców, krzyk dziecka, a potem łomot. I cisza.
Myślała, że życie odchodzi w feerii barw i dźwięków. Życie jej siostry odeszło w ciszy.


Dawne wspomnienie. Dawno wyrzucone z pamięci…

- Wszystko w porządku? – zaniepokoił się Greg. Lisa dalej wpatrywała się w córeczkę siedzącą na rowerze.
- Śliczny rowerek, Rachel – wyszeptała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:18, 15 Wrz 2009    Temat postu:

Taka część i to dla mnie
Ubóstwiam tego fika
Kocham twoją Rachel
Związek Cuddy i House'a w twoim wykonaniu jest idealny
Nie przesłodzony i prawdziwy. Gratuluję talentu
Perłka odcinka
"- Chodź – powiedział do niej. – Pojeździmy.
Dziewczynka, obsesyjnie uwielbiająca wszystko, co ma koła, poderwała się z krzesła i wypadła do przedpokoju. Lisa ostrożnie podniosła się z krzesła i zrobiła krok do przodu, omijając szkło. Niestety, zapomniała o zranionej nodze. Syknęła z bólu i szybko cofnęła się na uprzednie miejsce. Dopiero wtedy Greg zwrócił na nią uwagę.
- Co ci? – zdziwił się, podchodząc do niej. Tylko pokazała mu stopę. House pokręcił głową.
- Wyszedłem zaledwie na chwilę – mruknął. – Jesteś jak dziecko z nożyczkami. Jak się na nie patrzysz, ładnie wycina, a tylko wyjdziesz i jest gotowe podciąć sobie żyły…
W tym momencie z przedpokoju dobiegły ich okrzyki, bez wątpienia wyrażające wielką radość.
- Co ona… - zdziwiła się Cuddy, po czym nagle przerwała i spojrzała się na House’a. – Co ty jej kupiłeś?
- O co ty mnie posądzasz? – Greg zrobił minę niewiniątka. – Myślisz, że kupiłbym jej, na przykład… motor?
- Nie zdziwiłabym się – przyznała.
- No to muszę cię rozczarować – House odsunął się na bok, odsłaniając jej drzwi do przedpokoju. A tam, na błyszczącym, czerwonym rowerku, siedziała rozradowana Rachel."
Wiem skopiowałam pół twojego postu
Ale to było piękne
WENA WENA bo tworzysz jedne z najlepszych fików na forum i nie nie podlizuje się żeby zasłużyć na kolejny dedyk, ja po prostu tak uważam i musiałam to powiedzieć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Huddy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin