Forum House M.D Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Powrót do przeszłości, czyli zjazd absolwentów! [NZ][11/13]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
soffi
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Sty 2011
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:33, 22 Mar 2011    Temat postu:

Brak słów by opisać to jak piękne toto jest !!



nie wiem. nie mogę napisać czegoś większego ale Kika bez nagany tym razem ! Bo wiesz ja tutaj poczułam taką pozytywność!

Ładnie proszę szybko kolejną część, pamiętaj, że jesteś mistrzynią!
ii.. *robi oczy kota ze Shreka po czym nieśmiało dodaje* daj mi huddy


WENY!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:45, 23 Mar 2011    Temat postu:

Dzień dobry, Kikuś

Znów wyczekałam się na Ciebie pół wieczności, ale jak zawsze było warto! Że tak powrócę do tego, co mówiłaś kiedyś tam, odpisując na komentarze... jakim cudem Ty nie jesteś zadowolona z tego, co napiszesz? O.o Jeśli Ty uważasz, że to jest kiepskie, słabe, czy coś w tym guście to ja powinnam popełnić harakiri z rozpaczy nad tym, co piszę Poprawiać można się całe życie. Ulepszać, doskonalić, naprawiać, zmieniać, ale ostatecznie musisz być z sibie zadowolona. Jako jedna z tak niewielu masz do tego pełne prawo, bo widać, że w pisanie tego wkładasz dużo serca i uwagi. Jest to wypieszczone od każdym względem. Tylko tak trzymaj! I właśnie dlatego zasługujesz na o wiele lepsze pochwały, niż to, co piszę ja.

W sumie nie wiem od czego zacząć. Jak zwykle wszystko jest cudowne, wspaniałe i niezwykłe, więc nie ma się do czego przyczepić;p Ładnie opisałaś powrót Lisy do domu rodzinnego. To, jak wiele ją to kosztowało. Jak próbuje wyjaśnić sobie wszystko z matką. Jak wspomina. Rozmowa z ojcem pokazuje nam z nowu to, co działo się po rozstaniu Cuddy z Gregiem. Jaka ona wtedy była i jak bardzo cierpiała. Aż jej szkoda. Dobrze, że próbują sobie wszystko powyjaśniać, ale na ojcowskie rady w tym temacie jest już chyba zbyt późno. Ale może chociaż pozwolą Cuddy zmienić to, co jest teraz? Porozmawiać z House'm? Powiedzieć mu, że dalej go kocha? Mam nadzieję! Ujmujące początkowe opisanie tego, co dzieję się na ulicy. Niezwykle mi się to spodobało, choć nie wiem, dlaczego. Znaczy wiem, bo Ty to tak pięknie napisałaś I prześliczny motyw z huśtawką!

Później Greg. No i Suz. I znów wyjaśnienia. Powrót do przeszłości. Suz wyznała wreszcie, dlaczego jej tak zależy. W sumie obwinia się trochę na wyrost, bo nic strasznego nie zrobiła. Wina leży nadal po stronie House'a. Choć może nie? Ogólnie to jest skomplikowane. Z jednej strony zachował się wrednie, a z drugiej był samotnym mężczyzną, więc mógł robić, co chciał.

Scena w wieży zegarowej! I pocałunek, ach! Nie wiem, dlaczego, ale takie drobne fragmenty z opisu tego miejsca: wieże, błonia, jezioro i to wszystko sprowadza mnie do bajkowego świata rodem z Harry'ego Pottera i niesamowicie mi się to podoba, bo odsyła mnie do czasów, gdy zaczytywałem się w te książki, a są to niezwykle miłe wspomnienia. Może dlatego tak podoba mi się ten Twój świat, który nam zbudowałaś. Jest bajkowo piękny, a przy tym realny.

Teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko czekać na ciąg dalszy. Z ogromną niecierpliwością na dodatek. Bo zżera mnie ciekawość! Ale ok, udam, że jestem grzeczna, usiądę w kąciku i poczekam, aż napiszesz;) No, bo na Ciebie to zawsze warto czekać! I w wypadku tego fika liczę na szczęśliwe zakończenie. Mimo wszystko jakoś tutaj nie widzę niczego innego. Znaczy widzę, ale wizja szczęścia podoba mi się znacznie bardziej (Nie wierzę, że to napisałam. To przez te rozkopywanie ulicy! Budzą mnie rano o 11 i później chodzę zmęczona i gadam głupoty. Napiszę jakąś skargę do prezydenta czy coś ).

Życzę weny, czasu i czego tam jeszcze potrzebujesz!
Pozdrawiam
Twoja wierna czytelniczka, Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:47, 27 Mar 2011    Temat postu:

Witam ponownie po zaskakująco krótkim czasie, co nie?
Po pierwsze chciałam bardzo podziękować za Wasze komentarze, przepraszam, ale nie mam czasu by na nie teraz odpowiedzieć, czego bardzo żałuję. Dziękuję jeszcze raz
A po drugie - nie powinnam tu tego wklejać o tej porze, bo raczej powinno się pojawić około 24 jak już… Jak widać niżej, po zamieszczonej kategorii wiekowej, nie jest to część dla osób nieletnich, przynajmniej teoretycznie. Teraz szczerze, ile osób w tym momencie ma na twarzy lubieżny uśmieszek?
Już kiedyś mówiłam, że wyjątkowo nie lubię pisać takich scen, bo po prostu nie umiem (tak, tak… znowu narzekam). Bardzo, bardzo, bardzo długo się nad nią męczyłam, dopisywałam, usuwałam, zmieniałam… ble… ble… Aż w końcu się zirytowałam i postanowiłam pójść na żywioł
To macie to, co z tego żywiołu wyszło.
Tak mnie naszło, że chciałabym tę część komuś zadedykować – Huffusiowi i Szpilce. Wiem, że nie jest to wiele w porównaniu z Waszym wsparciem i dobrym słowem, ale choć tak mogę się odwdzięczyć. Pracowałam długo i ciężko, i niech choć ten wysiłek będzie moim podziękowaniem. I Huffuś, wracaj do nas szybko
Dobra kończę już, ludzie zawsze mi mówią, że za dużo gadam, ciekawe dlaczego…?




Części 11. część druga.

Czy powiedziałem, że cię potrzebuję? Powiedziałem, że cię pragnę?
Och, jeśli tego nie zrobiłem, jestem głupcem, wiesz? Nikt nie wie tego lepiej niż ja
Ponieważ mówię to szczerze…
Zostań ze mną, jesteś wszystkim, co widzę
Po prostu oddychajmy*

Niepewnie pchnął drzwi i skrzywił się cierpko, gdy zawiasy wydały z siebie głośny zgrzyt. Wpatrując się w podłogę, powoli przekroczył próg pomieszczenia. Spodziewał się zobaczyć na swojej drodze stertę śmieci, stare, popsute meble, cmentarzysko niepotrzebnych książek, ale cały jego wzrok skoncentrował się na niewielkiej postaci, siedzącej na szarym kocu. Drgnęła niespokojnie, gdy drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem. Wyprostowała się, a ciemne włosy spłynęły kaskadą po jej plecach. Lekko odwróciła głowę, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek. Blask płomieni zatańczył na jej policzkach, rozświetlając cienie rzucane przez rzęsy. W ciepłym świetle księżyca jej skóra wydawała się delikatnie lśnić i niemal zlewała się z bielą letniej sukienki.
Miał ochotę się uszczypnąć, bo nie był do końca pewny, czy po prostu nie śnił. Wydawało mu się, że patrzył na ducha. Na istotę utkaną z marzeń, którą świat wysłał tylko po to, by go zgubić; by powoli go zniszczyć, pozwalając mu spalić się boleśnie, a następnie rozsypać w marny proch. Ale mimo ogromnego przeświadczenia czyhającej zguby, nie potrafił oderwać od niej wzroku. Pragnął się palić, pragnął ginąć, bo jeżeli to miałoby dać mu możliwość trzymania jej w ramionach, był w stanie poświęcić dla tego wszystko. Wtedy mógłby skończyć się świat. Wykonał w jej stronę kilka kroków, ale gdy poruszyła się niespokojnie, niemalże wrósł w ziemię, wstrzymując oddech. Bał się… Tak strasznie się bał, że zaraz zniknie, że rozmyje się w powietrzu i znów stanie się jedynie niespełnionym snem.
Opuściła głowę i, przymykając oczy, uśmiechnęła się lekko.
- Co tutaj robisz, House? – spytała, przerywając drżącą ciszę.
Przełknął ślinę, chcąc pozbyć się nieznośnej suchości w gardle.
- To moje tajne miejsce – odpowiedział, starając się nadać swojemu głosowi lekkości.
Uśmiechnęła się szerzej i ponownie odwróciła głowę. Znów widział jedynie zarys jej sylwetki – gęste loki, kruche ramiona, wąskie plecy ściśle oplecione białym materiałem.
- Pokazałeś mi go kiedyś. Od tamtej pory jest też moje… - powiedziała, a on ze zdziwieniem odkrył w jej głosie nuty rozbawienia. Z bólem oderwał wzrok od jej talii.
- Możemy je podzielić na pół kredą. Jak pokój na obozie.
- Nigdy nie lubiłam tego miejsca.
- Więc nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zajmę większą część?
Zignorowała jego pytanie i nadal siedząc do niego tyłem, powoli zaczęła mówić:
- Po złożeniu tutaj papierów, każdego dnia modliłam się, aby mnie nie przyjęli. Aby z jakiś nieznanych mi powodów odrzucili moje zgłoszenie. Już wtedy nienawidziłam tego miejsca. Nie rozumiałam szczęścia znajomych, którzy z radosnymi piskami rozrywali koperty i z płaczem rzucali się w ramiona rodziców, krzycząc, że się dostali. Podrzędna uczelnia, jedna z wielu. Nie była szczytem moich marzeń, nie widniała nawet na samym ich końcu… Marzyłam o Stanford, Princeton, Columbii i wiedziałam, że moje wyniki bez problemu zapewniłyby mi tam naukę… Ale tak było łatwiej, bezpieczniej – westchnęła cicho i wzruszyła ramionami. – Gdy zobaczyłam w skrzynce pocztowej szarą kopertę ze złoto-granatowym herbem, popłakałam się. Pamiętam, jak musiałam powstrzymywać łzy, gdy pełni dumy rodzice gratulowali mi i chwalili się wśród znajomych. Byłam głupia, wiem… Ale byłam nastolatką, marzyłam o wielkim świecie, o mieście, w którym nikt nikogo nie zna, w którym miliony ludzi wokoło zapewniają ci samotność. Każdy dzień tutaj był męczarnią, nie mogłam patrzeć na wszechogarniającą zieleń, która zbytnio przypominała mi dom. Zrobiło się odrobinę łatwiej, gdy poznałam Susan… Była moim całkowitym przeciwieństwem i to sprawiło, że życie tutaj stało się trochę bardziej zabawne. – Zamilkła na chwilę i House zauważył, jak ponownie skuliła się i objęła kolana ramionami. Chciał coś powiedzieć, poprosić ją, aby zamilkła, bo gdy patrzył na jej bezbronną postać, na drżące ramiona, na to, jak krucha teraz była, wszystko zaczynało tracić znaczenie. Nie ważne było to, co zdarzyło się dawno temu. To już przeminęło. Ważna była tylko ta chwila. Chwila, w której pragnął tylko wziąć ją w ramiona i ochronić przed całym światem. Nie powiedział jednak nic, czując, że tego od niego oczekiwała. Pragnęła, aby ją wysłuchał.
– Wszystko zmieniło się, gdy poznałam ciebie. Na początku cię nie znosiłam – powiedziała, śmiejąc się cicho. – Bo miałeś coś, czego ja nigdy nie potrafiłam z siebie wykrzesać. Odwagę. Nie bałeś się mówić otwarcie o tym, czego pragnąłeś i z czasem zaczęło mnie to przyciągać. Powoli zaczynałam zakochiwać się w twojej spontaniczności, braku jakichkolwiek zahamowań, prostocie życia i w tym, jak opowiadałeś o swoich marzeniach, o tym, co będziesz robił po studiach. Byłeś tego tak bardzo pewny… Zaczynałam żyć twoimi snami, przywłaszczałam je i pewnego dnia one stały się również moimi. I wtedy przyszło orzeźwienie, ogromny ból świadomości, że to się nie uda, bo ja nie potrafiłam walczyć o marzenia. Nie mogłam pozwolić na to, abyś przeze mnie utracił tę iskrę w oku, gdy mówiłeś o przyszłej pracy, o medycznych zagadkach, układankach. Nie mogłam zatrzymać cię w miejscu, z którego sama pragnęłam uciec, bo byłam pewna, że któregoś dnia powiedziałbyś mi, że zmarnowałam ci życie. Że przeze mnie zrezygnowałeś ze wszystkiego, co było dla ciebie ważne. Nie przeżyłabym tego, House. Zbyt mocno cię kochałam.
Zamknął oczy, gdy jej głos się załamał. Westchnęła cicho, chcąc doprowadzić się do porządku.
- Gdy dwadzieścia lat temu po raz ostatni wyszedłeś z tego pomieszczenia, ja jeszcze długo tutaj siedziałam, nie mając żadnego pomysłu na dalsze życie. Czułam się pusta, odarta ze wszystkiego, co było dla mnie ważne. To bolało. Ale w tym bólu… - Pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Kosmyki jej włosów zatańczyły na nagich ramionach. – W pierwszym realnym bólu w moim życiu znalazłam coś, czego potrzebowałam. Poczułam nagłą chęć jego zwalczenia i wiedziałam, że tylko ty byłeś w stanie go uciszyć. Po raz pierwszy poczułam, że marzenie jest na wyciągnięcie ręki, a potem… Ty… - westchnęła cicho. – Kolejny sen, który legł w gruzach…
- Przepraszam – szepnął przez ściśnięte gardło.
Potrząsnęła zamaszyście głową, starając się go uciszyć.
- Powinnam ci być wdzięczna, bo to wszystko mnie wzmocniło. Gdy wróciłam na drugi rok doskonale wiedziałam, czego chcę. Ukończyłam studia z jednym z najlepszych wyników i wyjechałam, spełniając jedno z marzeń. Gdy ponownie wkroczyłeś do mojego życia, byłam już całkiem inną osobą, ale to nie znaczy, że potrafiłam wyprzeć się wszystkich uczuć. Nie, one dalej we mnie tkwiły… I nadal tam są. Ale ty też się zmieniłeś, od razu to zauważyłam. Przez wiele lat próbowałam nie dopuścić do siebie myśli, że to z mojego powodu. Że to ja zabiłam w tobie to, co tak bardzo pragnęłam ochronić. Nie potrafiłam patrzeć ci w oczy i nie czuć zarazem ogromnych wyrzutów sumienia, więc nie masz prawa mówić mi, że przychodziło mi to z łatwością. Każdy dzień był istnym polem walki, na którym ogromna miłość mierzyła się ze świadomością tego, że na ciebie nie zasługiwałam i że tak bardzo bałam się kolejnego zranienia – zamilkła i powoli podniosła się z podłogi. – Żałuję bardzo wielu rzeczy – powiedziała cicho, odwracając się w jego stronę. Jej oczy lśniły od niewylanych łez, ale mimo to na jej ustach igrał lekki uśmiech. Śmiech przez łzy, czyż istniało coś bardziej bolesnego? – Zrobiłam bardzo wiele błędów, ale nigdy nie wybaczę sobie tego, że próbując uczynić twoje życie jak najlepszym, zapomniałam o czymś bardzo ważnym. O czymś, czego ja sama nigdy nie otrzymałam, będąc bardzo długo prowadzoną za rączkę. Nigdy nie dałam ci prawda wyboru… - zawahała się, a jego serce zabiło mocniej. – I cieszę się, że w końcu się o niego upomniałeś, bo powinieneś otrzymać go już dawno temu. – Podeszła do niego powoli i spoglądając mu w oczy, uśmiechnęła się szerzej. – Wczoraj dokładnie powiedziałeś, czego chcesz… Więc ja dziś, podobnie jak ty dwadzieścia lat temu, uszanuję twoją prośbę. – Niepewnie wyciągnęła dłoń i przytuliła ją do jego twarzy. - Tylko jednym będziemy się różnić, tym, że ja zdążę ci powiedzieć, że cię kocham. – Stając na palcach, delikatnie ucałowała jego policzek. – Przepraszam… - wszeptała. – Przepraszam, że nie potrafiłam żyć inaczej… - Ostatni raz spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się smutno. Jego oczy były puste, pozbawione jakiegokolwiek wyrazu. Opuściła rękę i przymknęła powieki. Wiedziała, że już dawno przegrała swoją szansę, ale mimo tego w jej sercu nadal tliła się nadzieja na lepsze jutro. Na miłość. Na bycie z nim. Wątły płomyk przygasał z każdą sekundą wypełnioną jego milczeniem. Powoli zrobiła krok w przód, chcąc go wyminąć. Zatrzymała się, gdy na jej nadgarstku zacisnęły się jego palce. Nie podniosła na niego spojrzenia. Nie miała na to odwagi.
- Nigdy o to nie prosiłem – powiedział cicho. – Nigdy nie chciałem nikogo innego…
Zacisnęła mocno powieki, czując, jak w jej oczach zbierały się łzy. Powoli podniosła na niego spojrzenie. Jego wzrok był ciepły i czuły. I wydawało jej się, że znów patrzy w oczy dwudziestoparoletniego mężczyzny, który nie widział poza nią świata.
Spojrzała na niego niepewnie, gdy kciukiem zaczął powoli gładzić nadgarstek jej ręki. Ze zmarszczonymi brwiami przyglądał się jej dłoni, jakby była czymś niesamowitym. Jakimś małym cudem, którego tak długo wyczekiwał. Nieśpiesznie przesunął palcami po przedramieniu Cuddy, kreśląc linie żył. Niemalże czuł, jak burzy się w nich krew. Krew, która od pewnego czasu była jego życiem. Krew, która wprowadzała w życie jego świat. Lisa westchnęła cicho, czując, jak delikatnie pieścił zagięcie jej łokcia. Nigdy nie sądziła, że tak nieśmiały i całkowicie niewinny gest może doprowadzić ją na skraj szaleństwa. Zapragnęła przylgnąć do jego ciała. Zachłysnąć się zapachem skóry, zatopić się w jego cieple i powoli opaść na samo dno zapomnienia, gdzie żadne słowa nie byłyby potrzebne. Ale strach przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu był zbyt obezwładniający. Bała się, że jak tylko się poruszy, wszystko nagle zniknie. Że cały świat rozsypie się, a ona pozostanie samotna pośród gruzów wszystkiego, co kochała.
Jej ciało wyprężyło się nagle, wszystkie mięśnie spięły, sprawiając niemalże ból, gdy przesunął palcami po jej ramieniu i przez sekundę opuszkami podrażnił pierś. Miała ochotę zganić się za to, w jaki sposób reagowało jej ciało, ale wszystkie myśli uleciały jej z głowy w momencie, gdy wierzchem dłoni musnął odsłonięte obojczyki. Jego szorstka skóra zostawiała na jej ciele gęsią skórkę.
Przybliżył się do niej. Między nimi nadal pozostawała przestrzeń, która sprawiała Cuddy fizyczny ból. Chciała mieć go blisko. Najbliżej jak to tylko było możliwe. Pochylił się nad nią, a jego ciepły oddech omiótł jej policzek i szyję. Zadrżała i natychmiastowo zagryzła wargi, próbując powstrzymać jęk. Jego oczy odnalazły jej spojrzenie. Błękit tęczówek niemalże zlał się z czernią źrenic. Miała wrażenie, że wpatrywała się nie w ludzkie oczy, ale w bezkresną toń oceanu, która jednocześnie przerażała i pociągała.
- I nadal chcę tylko ciebie – szepnął, nie odrywając wzroku od jej oczu. Jego głos był przejmująco niski, gardłowy, zachrypnięty. Sprawił, że ponownie zadrżała. Żadne słowa nie były w stanie wydostać się z jej ust.
Powoli opuściła powieki, gdy jego palce musnęły jej skroń, pogładziły policzek i obrysowały zakrzywienie szczęki. Stojąc przed nim w nikłym świetle świec, czuła się bezradna wobec faktu, że całkowicie zawładnął jej ciałem. Przyjmowała z wdzięcznością każdą jego pieszczotę, każdy najdelikatniejszy dotyk palców. I była niemalże pewna, że gdyby teraz przestał, odczuta nagle pustka byłaby zbyt bolesna do przeżycia. Sprawiał, że czuła się jak najpiękniejsze i najrzadsze dzieło sztuki. Powoli badał każdy skrawek jej twarzy niczym wyrafinowany kustosz najdroższe z płócien. Nieśpiesznie obrysował zarys jej oczu, kształt nosa i krój ust. Gdy przesunął po nich kciukiem, rozchyliły się bezwiednie. Suchość, jaką odczuła na wargach, doprowadzała ją do szału. Boleśnie zapragnęła jego ust, jakby miały być jej ostatnim ratunkiem. Zbawienną oazą pośrodku pustynnej nicości.
Wyzbywając się jakiejkolwiek kontroli, przylgnęła do niego, prawie całkowicie ukrywając się w jego ramionach. Bliskość House’a sprawiła, że na jej usta mimowolnie wypłynął ciepły uśmiech. Zamknięta w jego uścisku poczuła nagle niespotykaną dotąd wolność i lekkość. Odnalazła swoje miejsce.
Powoli wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi, rozkoszując się zapachem rozgrzanej skóry. Niesamowita intymność i delikatność tej chwili sprawiła, że pod powiekami nagle poczuła piekące łzy. Miała ochotę się roześmiać. W jej ciele kotłowało się tak wiele emocji, że sama już nie wiedziała, co tak naprawdę czuła. Szczęście, namiętność, żal, smutek – to wszystko mieszało się ze sobą, uderzając do głowy i odbierając zmysły. Ale jedno z uczuć znała doskonale, dziś nie mogłaby już pomylić tego z niczym innym – czuła miłość. Czystą, niezmąconą obawami, zahamowaniami ani żadnymi granicami. Miłość, niegdyś odrzucona, powróciła do niej o wiele silniejsza, głębsza i bardziej namiętna. Westchnęła więc cicho, gdy poczuła, jak przesunął dłońmi po jej plecach, sięgając szyi. Wplątawszy palce w jej włosy, lekko za nie pociągnął. Natychmiast odchyliła głowę, dając mu swobodny dostęp do szyi. Powoli przesunął palcem po jej podbródku i delikatnym łuku gardła, docierając do niewielkiego zagłębienia pomiędzy obojczykami. Jego usta po raz pierwszy tego wieczoru dotknęły jej skóry. Pocałunek był krótki, przypominał Lisie muśnięcie miękkim, białym piórkiem, ale ten subtelny i niemalże niewyczuwalny gest sprawił, że przez jej ciało przeszedł prąd. Jęknęła cichutko, gdy jego usta powoli odbyły drogę wskazaną przez palec. Oddychała coraz szybciej, a każdy oddech równał się z dotykiem jego ust. Boleśnie pragnąc dotyku jego skóry, wsunęła dłonie pod jego koszulę, klnąc w myślach na to, jak wiele warstw ubrań miał na sobie. Mruknął cicho, czując, jak przesunęła paznokciami po jego plecach. Uśmiechnęła się lekko, usatysfakcjonowana z faktu, że i jej dotyk sprawiał mu tak ogromną przyjemność. Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Odpowiedział jej łobuzerskim uśmiechem, a potem ją pocałował. Najpierw delikatnie, nieśpiesznie muskając jej wargi. Czuł się tak, jakby całował ją po raz pierwszy, jakby po raz pierwszy w życiu całował kogokolwiek. Uczucia, jakich doświadczył, były tak bardzo niepodobne do wszystkiego, co do tej pory znał. Prawdopodobnie tak właśnie smakowało spełnione marzenie. Uśmiechnął się wprost w jej wargi, a następnie pogłębił pocałunek, wślizgując się do środka jej ust. Koniuszkiem języka drażnił podniebienie, by po chwili dotknąć jej języka. Jęknęła i zarzucając mu ręce na szyję, wplątała dłonie w jego włosy. By być bliżej niego, stanęła na palcach i wczepiając się w jego ciało, spijała każde dotknięcie ust, ruch języka i każdy przyśpieszony oddech, chcąc coraz to więcej i mocniej. Pragnąc zaczerpnąć powietrze, odsunął się od niej. Gdy patrzył na jej na wpół przymknięte powieki, na nabrzmiałe i czerwone usta, szybko falujące piersi i drżące dłonie, zdał sobie sprawę z tego, że nigdy w życiu nie widział niczego piękniejszego. I czuł dumę, że to właśnie on mógł trzymać ją w ramionach. Że przez te wszystkie lata pełne zaprzeczeń, walk, beznadziei ona kochała go niezmiennie. Że dzisiejszego wieczora była przy nim. Uśmiechnął się kącikami ust, sięgnął ku jej twarzy i, chwytając między palce ciemny kosmyk włosów, założył go delikatnie za jej ucho. Budziła w nim emocje, o których dawno już zapomniał. Które pogrzebał dwadzieścia lat temu z przyrzeczeniem, że już nigdy ich nie odczuje. Ale patrząc na nią teraz, nie potrafił odrzucić ogromnej czułości, która oplatała szczelnie jego serce. Dlatego więc ujął jej twarz w dłonie i delikatnie ucałował jej zamknięte powieki, rozgrzane policzki, i po chwili znów powrócił do jej ust. Obejmując ją mocno, składał na jej wargach leniwe, pełne uwielbienia pocałunki. Czuł, jak topniała pod wpływem jego pieszczot, jak idealnie zgrywała się z ruchem jego ust, dłoni, tak, jakby to właśnie dla jego rąk i warg została stworzona.
Odrywając się od jego ust, przytuliła policzek do jego twarzy, ciepłym oddechem owiewając szyję. Delikatnie ucałowała krzywiznę szczęki, dążąc do ucha.
- Kochaj mnie – wyszeptała, przymykając oczy.
Zastygł w jej ramionach, ale po chwili poczuła, jak powoli przesunął dłońmi, obrysowując linię jej ciała. Drażnił nabrzmiałe piersi, szybko wznoszący się i opadający brzuch, kształtną talię i krągłe biodra. Zachwycał się ich idealnością i miękkością. Każdy skrawek jej ciała fascynował go, przyciągał, hipnotyzował. Czuł się tak, jakby dotykał ją po raz pierwszy, a przecież kiedyś spędzili tak wiele wspólnych nocy. To było takie niesamowite i niepojęte. Stanowiła dla niego zagadkę, którą chciał powoli rozwikłać, odkrywając po kolei wszystkie elementy układanki.
Ponownie wplątał dłonie w jej włosy i wpił się w jej uśmiechnięte wargi. Całował ją długo, namiętnie, co chwilę jednak zwalniał i tylko delikatnie muskał jej wargi, by nagle pogłębić pocałunek, smakując każdy fragment jej ust. Oderwał się od niej, gdy zabrakło mu tchu. Jęknęła, protestując cicho i spojrzała mu w oczy. Nie odrywając wzroku od ukochanego błękitu, powoli zsunęła z jego ramion marynarkę, a następnie sięgnęła do guziczków koszuli. Pozwolił, by rozpięła ją drżącymi palcami i opuścił ręce, chcąc ułatwić pozbycie się zbędnego materiału z jego ciała. Z uśmiechem przesunęła dłońmi po nagich przedramionach, barkach, a potem paznokciami poczęła drażnić jego szeroki tors i brzuch. Gdzieś w zakamarkach jego umysłu majaczyła myśl, że najpierw powinien jej coś powiedzieć, wytłumaczyć. Ofiarować swoją prawdę, w zamian za jej szczerość. Ale strach przed wypuszczeniem jej z ramion był ogromny. Nie potrafił się wycofać. Nie miał na to siły. Odchylając głowę do tyłu, oddał się w pełni jej pieszczotom. Gdy całowała i dotykała jego ciało, czuł, jak narastało w nim pożądanie. Pragnął mieć jej nagą skórę tuż przy swojej, pragnął czuć jej zapach i smak. Pragnął mieć ją całą. Tu, teraz i na zawsze. Dlatego przyciągnął ją do siebie i oplatając ją ramionami, i całując jej usta, powoli sięgnął do zamka sukienki i rozsunął go ostrożnie. Zadrżała lekko, czując chłód na rozgrzanej skórze, ale miejsce materiału natychmiast zajęły jego dłonie, dokładnie pieszcząc każdy odkryty fragment ciała. Leniwie musnął palcami skórę na jej szyi, odsuwając na jedno ramię gęste loki. Odruchowo, dostosowując się do jego dotyku, przechyliła głowę i uśmiechnęła się lekko, gdy ustami podrażnił skórę pod odkrytym uchem. Westchnąwszy cicho, oparła czoło na jego ramieniu. Unosząc dłoń, przytuliła ją do jego policzka, sycąc się jego szorstkością. Nie przestając całować jej szyi, energicznym ruchem przesunął rękoma po ramionach. Sukienka zsunęła się powoli, opadając z cichym szelestem na podłogę. Biel materiału zamigotała w niewyraźnym świetle księżyca. Spojrzał w jej oczy, żeby po chwili przesunąć wzrokiem po ciele. Wpatrywał się w rozsypane na ramionach ciemne włosy, które kontrastowały z brzoskwiniową skórą, kruche obojczyki, pełne piersi, otulone białym, koronkowym stanikiem, płaski brzuch, wąską talię, krągłe biodra i długie, zgrabne nogi. Gdy podniósł wzrok, uśmiechnęła się z czułością i zadowoleniem. W jego oczach dostrzegła czyste uwielbienie. Wyciągnął do niej rękę, by pogładzić ją po policzku. Zamknęła oczy i wtuliła twarz w jego dłoń, przykrywając ją swoją.
- Jesteś piękna – wyszeptał wprost w jej wargi. Przylgnęła do jego ust i sięgnęła dłońmi do paska od spodni. Roześmiał się lekko, gdy kilka chwili siłowała się z jego zapięciem. Delikatnie chwycił jej dłonie i niemalże sterując jej palcami, pomógł jej w rozpięciu. Powoli zsunęła spodnie z jego bioder i pozwoliła im, by opadły swobodnie. Wydawało jej się, jak gdyby z każdą częścią ubrania spadały również wszystkie maski, które przez lata nakładali, by ukryć uczucia. Nagość ich ciał obnażała duszę i serce, które pozbawione obronnego pancerza, przestawały się wzbraniać i z uczuciem ogromnej ulgi poczęły zlewać się w jedność.
Sięgnęła do jego dłoni i uśmiechnęła się lekko, gdy splótł palce z jej. Spojrzała mu w oczy, pragnąc mu przekazać, że właśnie spełniał jedno z jej marzeń. Pochylił się nad nią i pocałował ją, wkładając w ten pocałunek całą czułość i miłość, jaką do niej żywił. Dotykał jej ciała powoli, delikatnie, nigdzie się nie śpiesząc. Pragnął, aby czuła się bezpieczna w jego ramionach; żeby zrozumiała, jak ważna dla niego była; żeby wiedziała, że już nigdy, przenigdy by jej nie skrzywdził.
Wciąż trzymając go za dłoń, poprowadziła go do rozłożonego na ziemi pledu. Usiadł powoli i pociągnął ją ku sobie. Uklęknęła nad nim, tak, że jego nogi znajdowały się pomiędzy jej udami. Pochyliła się nad jego twarzą. Jej włosy otuliły jego policzki, sprawiając, że jedyne, co widział, to uważnie wpatrzone w jego usta oczy. Pocałowała go, czując, jak jego dłonie zaczęły krążyć po jej ciele. Jak delikatnie przesuwały się po jej udach, masowały pośladki i ściśle obejmowały nadal ukryte piersi. Powoli sięgnął do zapięcia biustonosza i odpiął go jednym, zgrabnym ruchem. Zsunął ramiączka i odrzucił zbędny skrawek materiału za siebie. Uwolnione piersi zafalowały łagodnie, a stwardniałe sutki zdawały się dumnie wznosić ku górze. Oderwał usta od jej warg i powoli począł zsuwać się pocałunkami. Ucałował jej brodę, szyję, a gdy pocałował zagłębienie pod jej uchem, a następnie delikatnie przygryzł jego płatek, jęknęła, będąc już na skraju szaleństwa. Czując, jak obejmował ją mocno, podtrzymując plecy, wygięła się w łuk, dając mu swobodny dostęp do biustu i brzucha. Przesunął ustami po jej obojczykach, zostawiając na skórze mokre ślady języka, które lśniły w blasku świec. Powoli odbył drogę wzdłuż jej mostka, obsypał pocałunkami szybko wznoszący się i opadający brzuch, i uśmiechnął się lekko, powracając do ukochanego fragmentu jej ciała. Jęknęła głośno i wbiła paznokcie w jego ramiona, gdy obsypał pocałunkami jej piersi. Uwolnił jedną rękę spod jej pleców, nadal podtrzymując ją silnie. Była taka lekka, delikatna i maleńka w jego ramionach, że czasami bał się, że mógłby zrobić jej krzywdę. Dlatego spojrzał szybko na jej twarz, która nie wyrażała jednak nic poza ogromną rozkoszą. Nie spuszczając z niej wzroku, powoli ułożył dłoń na jej piersi i podrażnił kciukiem sutek. Zacisnęła mocniej powieki i przygryzła wargi. Uśmiechnął się kącikiem ust i delikatnie ścisnął dwoma palcami brodawkę. Jęknęła głucho. W pełni usatysfakcjonowany ze swoich poczynań, przymknął oczy i, nie przestając masować jej piersi, objął ustami sutek drugiej. Zaczęła się wić, gdy zataczał językiem okręgi wokoło jej brodawki. Poczuł, jak przesunęła dłonie z jego ramion w dół brzucha i westchnął cicho, gdy wsunęła palce pod gumkę jego bokserek. Syknął, czując, jak jej dłoń zacisnęła się wokoło jego męskości, powoli się po niej przesuwając. Przyciągnął ją gwałtownie do siebie i niemalże brutalnie wpił się w jej usta. Całując go, zaczęła unosić się i opadać powoli, ocierając się o jego tors i drażniąc pośladkami wybrzuszenie w bokserkach. Przesunął dłońmi po jej plecach, piersiach, brzuchu, biodrach. Westchnęła cicho i wyprężyła ciało, gdy jego palce wsunęły się między jej uda. Drżała delikatnie, gdy pieścił miękką skórę po wewnętrznej stronie jej nóg, gdy przez cienki materiał fig dotykał jej najwrażliwszego miejsca. Przygryzła jego wargi, czując, jak przesunął materiał pomiędzy jej nogami i ostrożnie wsunął palec do jej wnętrza. Oderwała się od jego ust i wtuliła mocno w jego ciało, ukrywając twarz w szyi. Nie przestawała się poruszać i westchnęła głośno, gdy poczuła, jak wsunął kolejny palec. Dostosował się do jej ruchów, delikatnie drażniąc opuszkami palców ścianki w jej wnętrzu, podczas gdy jego kciuk odnalazł niewielkie zgrubienie powyżej pochwy. Gdy podrażnił jej łechtaczkę, ponownie krzyknęła i poczęła szeptać mu coś do ucha. Przed jej oczami zaczęły wirować jasne plamki, a z jej umysłu wyciekły wszystkie myśli. Wszystko wokoło znikło. Był tylko on, jego dotyk i to, co robił z jej ciałem. Charakterystyczny uścisk w dole jej brzucha zelżał, by po chwili powrócić i zamienić się w mocne pulsowanie. Gdy wyczuł, jak zaczęła zaciskać się na jego palcach, wzmocnił odrobinę nacisk kciuka i przyspieszył ruchy. Krzyknęła głośno i wygięła się w łuk, gdy przez jej ciało przeszły gwałtowne spazmy. Obejmowała ją lekkość, jakby powoli spadała, jakby jej dusza odrywała się od ciała, szybując wysoko do góry. Wysunął z niej palce i objął ją mocno, gdy powoli wiotczała w jego ramionach. Uśmiechnęła się lekko, czując rozkoszną niemoc w mięśniach, i powoli uniosła głowę z jego ramienia, odszukując wzrokiem jego spojrzenie. Jej oczy lśniły od przeżytej przed chwilą rozkoszy, a na ustach igrał pełen zadowolenia uśmiech. Pocałowała go namiętnie, ale też niesamowicie czule. Ułożyła dłonie na jego ramionach i nim się zorientował, pchnęła go lekko, tak, że opadł na plecy. Zdziwienie, jakie wymalowało się na jego twarzy, sprawiło, że roześmiała się głośno. Zmrużył groźnie oczy i, popierając się na łokciach, chciał się podnieść. Przytrzymała go jednak, spoglądając na niego z dezaprobatą. Uśmiechnęła się zwycięsko, widząc, jak skapitulował i ułożył się wygodnie. Pochyliła się nad nim i wpiła w jego wargi. Jego dłonie natychmiast znalazły się na jej wypiętych pośladkach. Mruknęła cicho i, odrywając się od jego ust, zaczęła całować jego szyję, tors i brzuch. Zadrżał, gdy ucałowała skórę tuż nad gumką bokserek. Zamknął oczy, gdy poczuł, jak włożyła palce pod materiał i zaczęła powoli zsuwać go z jego bioder. Gwałtownie wciągnął powietrze, czując w miejscu, okrywanym jeszcze chwilę temu przez bokserki, jej usta. Przez jego głowę przeleciała myśl, że Cuddy prawdopodobnie pragnęła wtrącić go tego wieczoru do grobu. Podniósł się szybko, choć musiał przyznać, że odrobinę niechętnie, i obejmując dłońmi jej twarz, uniósł ją do góry.
- Brzydko się bawisz… - wymruczał, na co ona uśmiechnęła się złośliwie.
Korzystając z chwili jej nieuwagi, przytulił ją mocno do siebie i jednym płynnym ruchem obrócił się. Wciągając ją pod siebie, przytrzymał jej dłonie nad głową i uśmiechnął się zwycięsko. Widząc jej naburmuszoną minę, zaśmiał się cicho.
- Nie tym razem, skarbie – wyszeptał, obcałowując jej twarz. Uśmiechnęła się lekko, gdy poczuła, jak na to niewinne, pieszczotliwe określenie, jej serce zabiło mocniej. Pocałował ją leniwie i puszczając jej dłonie, zaczął krążyć rękoma po jej ciele. Pocałunkami obsypywał każdy fragment jej skóry. Gdy dotarł do podbrzusza, zatrzymał się i spojrzał jej w oczy. Kiwnęła lekko głową. Powoli wsunął przedramię pod jej plecy, sprawiając, że uniosła delikatnie lędźwie. Drugą dłonią przesunął po boku jej ciała, obrysowując kształt jej talii i bioder, na których palcami znaczył jemu tylko znane kształty. Zahaczył palce o jej figi i, cały czas muskając jej skórę, nieśpiesznie ściągał je z ciała. Uśmiechnął się lekko, gdy podkuliła nogi, a materiał sam zsunął się z koniuszków palców. Delikatnie ujął jej stopę w dłonie i pocałował jej wierzch, powoli idąc ku górze. Pieścił ustami jej łydki, wsuwał język w zagięcie kolan i całował wewnętrzną stronę jej ud. Gdy złożył pocałunek w pachwinie i na wzgórku łonowym, jęknęła głośno. Powrócił do jej ust, spijając z nich cichą prośbę. Gdy objęła jego biodra nogami, delikatnie pogłaskał jej czoło i policzki, odsuwając spocone kosmyki włosów. Wpijając się w jej usta, wszedł w nią powoli. Wtuliła się mocno w jego ciało, całując i przygryzając delikatnie jego szyję. Poruszał się coraz szybciej, a ona wychodziła mu naprzeciw. Była tak rozkosznie ciepła, miękka… Taka cudowna! Z każdym pchnięciem oddychała coraz szybciej, spazmatycznie łapiąc powietrze i jęcząc cicho wprost do jego ucha. Odnalazł jej dłoń i splatając jej palce ze swoimi, ścisnął ją mocno. Czując, jak zaczynała zaciskać się na nim, przyśpieszył. Po chwili krzyknęła głośno i wygięła się w łuk. Po raz drugi tego wieczoru wyniósł ja na sam szczyt. Gdy przepełniona rozkoszą, wyszeptała jego imię, nie był w stanie dłużej się powstrzymywać. Poruszył się jeszcze kilkakrotnie, a potem poczuł, jak jego ciało zalała fala ekstazy. Resztkami świadomości podparł się na łokciach, powstrzymując się od opadnięcia na nią. Przekręcił się na bok i oddychając głęboko, czekał, aż powróci do realnego świata. Uśmiechnął się lekko, gdy poczuł, jak przytuliła dłoń do jego policzka, głaszcząc go delikatnie. Otworzył oczy i napotkał jej szczęśliwe, rozmarzone i spełnione spojrzenie. Objął ją ramieniem i wciągając ją na siebie, opadł na plecy. Sięgnął po róg koca i przykrył ją jego połową. Uśmiechnęła się lekko, umieszczając się wygodnie na jego ciele. Pocałował ją powoli i czule, pragnąc podziękować jej za każdy oddech, dotyk i pocałunek. Czując ciężkość na powiekach, oderwała się od jego ust i ułożyła głowę na jego klatce. Westchnęła cicho, patrząc na ich wciąż złączone dłonie. Zamknęła oczy, gdy zaczął powoli głaskać ją po głowie, układając na jej plecach splątane i spocone włosy. Nim zapadł w sen, jeszcze długo tulił ją do siebie, gładził jej plecy i całował czoło.


_________
* Pearl Jam - Just Breathe


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kika dnia Nie 14:53, 27 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Szpilka
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 15 Maj 2010
Posty: 255
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:01, 28 Mar 2011    Temat postu:

No tak, minęło zaskakująco mało czasu Ale to dobrze. Choć w pierwszej chwili myślałam, że mam jakieś omamy z zimna, czy coś takiego. Ale wygramoliłam się spod czterech kocy (to było poświęcenie, bo w domu było około 16 stopni temperatury, haha), klikam „odśwież”, „odśwież”... jesteś dalej, więc myślę „To chyba prawda”. No i prawda z czego się bardzo cieszę.
Tak się zastanawiam, co Ty chciałabyś tu jeszcze poprawiać? O.o Jak to jest pójście na żywioł to jestem ciekawa jak wyglądałaby Twoja książka życia, nad którą siedziałabyś latami To musiałoby być coś niesamowitego i powalającego na kolana. Zadziwia mnie Twoja krytyka względem siebie, ale jak wiadomo i to jest czasami potrzebne. Tylko, że wiara w siebie i swoje umiejętności jest niesamowicie ważna. Więc mam nadzieję, że dociera lub może i nawet dotarło już do Ciebie, że piszesz naprawdę niezwykle.

Po drugie, dziękuję Jestem zaszczycona i szczęśliwa, że akurat Ty coś mi dedykujesz.... bee... znowu źle;/ To Twoje coś, więc... Coś (duża literka ). No i jeszcze tekst z odpowiedniej kategorii wiekowej. Wiadomo, co mi zadedykować, haha. Nie no, ok, jestem poważna. Jest mi niesamowicie miło i bardzo, ale to bardzo dziękuję!

Oj, kobieto, znów mam z Tobą problem;) Nie wiem, co Ci tu jeszcze napisać. Że pięknie piszesz? Wiesz. Że uwielbiam czytać to, co tworzysz? Wiesz. Że trudno się od tego oderwać? Wiesz. Że u Ciebie lubię te wszystkie postaci łącznie z Cuddy? Pewnie też gdzieś wspomniałam. No to się na razie nie powtarzam. Powiem tylko, że cała scena, którą nam opisałaś jest bardzo ładna. Delikatna, wyważona, pełna uczuć i emocji. Bez zbędnej przesady czy wulgarności. Jest ślicznie. I to od pierwszej literki, aż do ostatniej kropki. I nawet się cieszę, że w końcu ze sobą porozmawiali tak jak powinni to zrobić dawno temu! Teraz mnie tylko ciekawi czy ta miłość, którą sobie wyznają starczy im, żeby być ze sobą. Mam nadzieję, że tak. I nie mów więcej, że nie umiesz pisać tego typu scen, bo to nieprawda. Tak Ci się tylko wydaje, że nie umiesz. Ty wszystko umiesz napisać (serio odnoszę takie wrażenie). Nie pozostaje Ci już nic innego jak tylko doskonalenie samej siebie i tego jak piszesz. Nie wiem, co chcesz robić w życiu, ale mam szczerą nadzieję, że nie zmarnujesz talentu, który masz. Już masz w rękach taki diamencik. Teraz jedynie musisz go szlifować, żeby lśnił jak najjaśniej tak, abym dalej mogła się Tobą zachwycać. Bo znów napisałaś strony prawie samych opisów, w których można się zaczytać, bo one nie nudzą. One wciągają. Tak, jak czytam Kinga (nieraz mam wrażenie, że gościu nie łapie, po co wymyślono dialogi ), albo teraz Myśliwskiego, tak i od tych Twoich opisów trudno mi się oderwać.

Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na te kolejne części. Możesz znowu zaskoczyć mnie napisaniem tego szybciej, niż jak prezent na Wielkanoc, naprawdę się nie obrażę jak tak zrobisz No, ale jak mówiłam, na te Twoje opowiadania mogę czekać ile tylko będę musiała. Pamiętaj, że pięknie piszesz!

Pozdrawiam, całuję, życzę weny i czasu no i jeszcze raz dziękuję
Powodzenia!
Bezwarunkowo zakochana w tym, co piszesz, Szpilka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackzone
Internista
Internista


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 28 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:06, 28 Mar 2011    Temat postu:

Kika, to jest cudowne!? Będzie dalsza część?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lisek
Neurolog
Neurolog


Dołączył: 21 Lip 2009
Posty: 1684
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:18, 30 Mar 2011    Temat postu:

Witaj
Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz, ale to w sumie nie ważne, bo nie o to chodzi, żebyś pamiętała, ale żebyś wiedziała, że wciąż czytam Nie było mnie tu jakoś od szóstej części i wczoraj w nocy przeczytałam całość. Skończyłam, gdzieś koło pierwszej i stwierdziłam, że po prostu nie mogę nie powiedzieć, jak pięnie piszesz. Skoro ja dzieki Tobie mogłam to przeczytać, Ty powinnaś chociaż tyle odemnie usłyszeć. Choć pewnie to wiesz, bo każdy Ci to mówi. Naprawdę nie sposób się nie zakochać w tym co piszesz i jak piszesz. Drobiazgi, detale, szczegóły... brak słów Szpilka może potwierdzić, jak się nimi zachwycam Mam takie wrażenie, że pisząc to nie tylko nas przenosisz w zupełnie inny świat, ale najpierw sama się tam udajesz. Tekst sprawia wrażenie, jakbyś odpłynęła razem z nim. Nigdzie się nie śpieszysz, wszystko dzieje czasem nawet jakby w zwolnionym tempie, przez co tekst nabiera jeszcze większej niezwykłości. Zatracasz sie w opisach i z niebywałą lekkością porywasz ze sobą czytelnika. Wielki ukłon w Twoją stronę. Zresztą zawsze powtarzam to, że podziwiam osoby, które potrafią pisać tak opisowo, dla których dialogi są tylko dodatkiem. Chyba po tym poznać, że ktoś potrafi pisać. Ja pozostałam sobie na swoim dialogowym poziomie, dlatego z taką pasją zaczytuję się w takich fikach jak Twój. Po prostu piękny, nic dodać, nic ująć. Kłaniam się i życzę wena, bo czytanie Ciebie to sama przyjemność.
Ps.1 Nie odnosiłam się do każdej części, bo pewnie wyszłoby mi wypracowanie, a tego chciałabym Ci i innym oszczędzić. Powiem tylko, że pomysł naprawdę świetny, cała akcja misternie uknuta, by wciągnąć czytelnika, każda część niesie ze sobą coś nowego. Wszystko przemyślane i bardzo dobrze prowadzone.
Ps. 2 Mam nadzieję, że liczba części nie jest, jakoś prorokiem do zakończenia
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lisek dnia Śro 11:26, 30 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soffi
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Sty 2011
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:28, 01 Kwi 2011    Temat postu:

Opóźniłam się z komentarzem. Nie ładnie, nie ładnie..

Po pierwsze: Mam ochotę cię zastrzelić, gdy mówisz, że czegoś nie umiesz napisać. BZDURY GADASZ! Umiesz!!!!!!!!!! I wychodzi ci to jak zwykle wspaniale.
Po drugie: Zaśmierdziało mi happyendem , a doskonale wiesz, że tego w tym fiku bym chciała Tylko, że niestety. Znając ciebie i znając ich. - komplikejszyn zapewnione.

A więc : CZEKAM NA NASTĘPNĄ CZĘŚĆ, DOSKONALE WIESZ, ŻE UWIELBIAM KAŻE TWOJE SŁOWO WENA KOCHANA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gorzata
Narkoman
Narkoman


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:08, 01 Kwi 2011    Temat postu:

To było wspaniałe. Świetnie opisałaś każdy fragment. Może i nie lubisz pisać takich scen, ale i tak cudownie ci one wychodzą. Talent to coś, co Ty niewątpliwie posiadasz i nie możesz go ukryć nawet w nielubianych fragmentach.
Bardzo się cieszę, że jest między nimi coraz lepiej, jednak zastanawiam się, co będzie dalej. Zostały dwie części do końca i to mnie trochę niepokoi. Jeśli jedna - uznałabym ją za coś w rodzaju epilogu, żyją długo i szczęśliwie i te sprawy. Jeśli kilka - wszystko możliwe. Natomiast skoro zostały dwie, trochę się boję. Uważam, że pasuje do tego ficka szczęśliwe zakończenie i na nie czekam.
Jednak, cokolwiek to będzie, oczywiście przeczytam i jestem pewna, że wspaniale to opiszesz.
Życzę dużo Weny i pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ciapkowa13
Rezydent
Rezydent


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: skąd to pytanie?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:54, 02 Kwi 2011    Temat postu:

WoW świetne!!. Niektóre fragmenty opuściłam wlała przestać się krztusić
Naprawdę szynko dodałaś ta część, więc teraz pobij ten rekord i następną dodaj jeszcze SZYBCIEJ


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soffi
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Sty 2011
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:30, 24 Kwi 2011    Temat postu:

KIKA nie żeby coś, ale ja czekam i czekam. Będę czekać tyle ile będziesz mi kazać, no ale wiesz... Daj chociaż oznakę życia

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kika
Ratownik Medyczny
Ratownik Medyczny


Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Żywiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:23, 25 Kwi 2011    Temat postu:

Kochani, dziękuję za wszystkie komentarze i ogromnie się cieszę, że się podoba, bo bardzo się tej części obawiałam. Fajnie, że wyszło nie najgorzej
Przepraszam, że tak długo nic się nie pojawia, ale w kwietniu zaczęłam praktyki w lokalnej gazecie i całe dnie spędzam albo na uczelni, albo w redakcji... W tym tygodniu pracowałam nawet w piątek, także święta poświęciłam raczej na odpoczynek...
Pamiętam o Was i cały czas myślę, i obiecuję, że biorę się za pisanie. Mam nadzieję, że pojawi się coś w najbliższym czasie. Postaram się Wam umilić majowy weekend
Pozdrawiam gorąco,
zabiegana Kika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HuddyFan
Stażysta
Stażysta


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 325
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:58, 01 Maj 2011    Temat postu:

*wachluje się energicznie*
Potrzebuję chwili...

*30 min. później*

A więc wróciłam. Jestem cała, powiedzmy zdrowa i czuję się całkowicie wspaniale. A to wszystko dzięki tym dwóm częściom.
Niestety, nie mam teraz czasu na to, aby dogłębnie oddać się ocenie, lecz postaram się Cię zadowolić.

Dzięki Bogu, wreszcie posłuchałaś Cioci Huffusia i napisałaś zÓy rozdział, który tak mnie roztopił, że wsiąkłam w podłogę! NIgdy nie zmienię zdania: czegokolwiek nie napiszesz (nawet jeśli miałby to być ten papier o którym wspominałyśmy), to i tak jest to cudowne!

Dzięki, że w końcu się zeszli, bo z każdą częścią, która nie kończyła się ich zejściem, w maleńkim stopniu się wkurzałam! A tu proszę, ledwo wchodzisz na forum, a tu taka niespodzianka. Mam rozumieć, że to było dedykowane mnie, tak? Więc czuję się wielce zaszczycona. Dzię-ku-ję!

Wszystko jest piękne, każdy przecinek, kropka, zdanie i słowo. Czasami głęboko się zastanawiam jak Ty to robisz, że jesteś taka wspaniała. To musi być chyba wrodzone, bo ja kiedyś próbowałam i mi nie wychodzi. Bardzo się cieszę, że Cuddy i House są już razem (przynajmniej w fiku, co nie? ), ale też jest mi dość smutno, bo zobaczyłam, że do końca już tylko dwie części. Wiesz, jak już skończysz pisać, to serio, ale już nie będzie dla mnie żadnego powodu dla którego miałabym tu zaglądać (nikomu nie uwłaczając, oczywiście). Więc skoro już kończysz, to mam rozumieć, że masz już plan na coś innego? Najlepiej coś zÓego, bo tak mi apetyt podsyciłaś, że normalnie szok!

Aha, i jeszcze jedno. Kategorycznie, KATEGORYCZNIE zabraniam Ci spieprzyć tu tego związku, rozumiesz!? To ma się skończyć ładnie. Dzieci, biały domek i piesek w ogródku, zrozumiano!? Bo inaczej się śmiertelnie obrażę, a chyba nie chcesz stracić swojej największej fanki!

Całuję i czekam na kolejną część,
Huffuś

P.S. Sorry, że tak długo nie komentowałam. Mam teraz dużo problemów ze zdrowiem i tak jakoś wyszło. Obiecuję poprawę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alcusia
Alice in Downeyland


Dołączył: 18 Kwi 2011
Posty: 2838
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 30 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:01, 02 Maj 2011    Temat postu:

Weszłam tutaj i przeczytałam wszystkie części na wstrzymanym oddechu. Wiem, że raczej nie będę oryginalna i wiele osób już mnie uprzedziło, ale... Jesteś fikowym geniuszem! To, co tworzysz, to nie zwykłe opowiadanie, to prawdziwe arcydzieło. Wspaniały, oryginalny pomysł, na samym początku idealnie przedstawione dialogi, doskonale wpasowane w charakter i temperament postaci, no i knujący Wilson a później... Akcja rewelacyjnie się rozwija, każda scena opisana w Twoim fiku mogłaby z powodzeniem znaleźć się w serialu. Uczucia House'a i Cuddy przedstawione tak, jakbyś siedziała im w głowie i skrzętnie notowała wszystkie emocje, jakie nimi targają. A ostatnia część... Coś pięknego. Niesamowicie zmysłowo przedstawiona scena zbliżenia i jeszcze w tak uroczym miejscu cudownie! Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem i zdaje mi się, że od dziś zostanę Twoją największą fanką. Naprawdę genialnie! Życzę mnóóóóóóstwo weny i z niecierpliwością oczekuję na kolejne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
soffi
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 14 Sty 2011
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:54, 15 Lip 2011    Temat postu:

Kikuś żyj... I choć z kolejną częścią bo ja cały czas pamiętam o tym fiku!




Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ilobeyou
Pacjent
Pacjent


Dołączył: 08 Sty 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:46, 17 Lip 2011    Temat postu:

podtrzymuję wypowiedź soffi . my pamiętamy ! (;

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ramzes
Internista
Internista


Dołączył: 22 Maj 2010
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:04, 17 Lip 2011    Temat postu:

ilobeyou napisał:
podtrzymuję wypowiedź soffi . my pamiętamy ! (;


i ja tez i ja też!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum House M.D Strona Główna -> Przechowalnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin